| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 18 - "Embarassed" | | | Beta: Kaczalka :* Jesteś Kochana ^_^
Dziękujemy za wszystkie Wasze komentarze. Bardzo wiele dla nas znaczą ^_^
18. Embarassed.
I'd like to run away from you
But if I were to leave you I would die
I'd like to break the chains you put around me
And yet I'll never try*
Moralny kac, odczuwany tuż po przebudzeniu, jest niezwykle ciężkim do opisania stanem. I dlatego, by oddać w pełni moc jego oddziaływania, można pokusić się o porównanie go z uczuciem towarzyszącym przerażeniu, jakie odczuwa nałogowy podrywacz, który po naprawdę udanym seksie z piękną nieznajomą budzi się następnego dnia z obrączką na palcu i - już nie nieznajomą, tylko żoną - u boku. I nagle przypomina sobie, jak oczywiste było jego wczorajsze "tak, poślubię cię", wykrzyczane pomiędzy jednym, a drugim orgazmem. Kto by się wtedy przejmował konsekwencjami? Albo zatwardziały macho i kobieciarz, który dla rozrywki i aby zaimponować znajomym na imprezie, zabawia się na oczach wszystkich ze swoim najlepszym przyjacielem. Było przecież tak ciekawie i śmiesznie, a wtedy tylko to się liczyło. Ale teraz jest już poranek, a on wytrzeźwiał i pamięta. Ale inni też pamiętają... I teraz będzie musiał spojrzeć im w oczy...
Tak właśnie czuł się Harry, kiedy obudził się w sobotę rano. Poza bólem głowy odczuwał także silne skurcze żołądka, ale były one niczym w porównaniu z bólem świadomości.
Wypity wczoraj eliksir na wytrzeźwienie miał za zadanie osłabić oddziaływanie alkoholu na jego psychikę, po to, by mógł, nie wzbudzając podejrzeń, powrócić do wieży, porozmawiać ze znajomymi i pójść spać. Ale absolutnie nie sprawił, że alkohol przestał krążyć w jego żyłach i kiedy chłopak zasnął, ponownie zaczął atakować jego organizm. Tak więc kiedy Harry obudził się następnego dnia, czuł się tak, jakby położył się spać całkowicie pijany. I teraz, kiedy leżał w łóżku i wpatrywał się w jego sklepienie, powracały wspomnienia, atakując go znienacka i mącąc jego myśli. Starał się przypominać sobie tylko te miłe, pozytywne fragmenty wczorajszego wieczoru: przekomarzanie się, przytulanie, seks, płonące pożądaniem oczy Severusa. Jednak wszystko zostawało natychmiast wysysane przez okropne, poniżające, wstydliwe wspomnienia masturbacji oraz pełnej żalu i wylewnej "opowieści" o swoich uczuciach, którą zafundował Snape'owi.
Powiedział mu wszystko o swoich lękach, obawach, o nadziei i strachu, które mu towarzyszyły od owego feralnego dnia, kiedy wypił eliksir Desideria Intima. To tak, jakby pozwolił mu zajrzeć do swojego wnętrza, dotrzeć do najbardziej skrywanych sekretów, obedrzeć z ochronnego płaszcza. Pokazał mu się nagi i to było o wiele bardziej krępujące, niż nagość fizyczna. Na dodatek Severus podstępem wyciągnął od niego opis snu, który tak go przeraził.
Nie powinien był tego robić! Nie powinien ufać Snape'owi i brać od niego alkoholu! Mógł przewidzieć, że cała ta szopka z rozmową przy kilku trunkach miała na celu tylko jedno - uśpienie jego czujności i wyciągnięcie od niego wszystkich tajemnic. Owszem, to nieco subtelniejsze, niż wlewanie Veritaserum do napoju, ale - do cholery! - nie mniej wyrachowane.
Jednak tym razem Harry nie ma prawa oskarżać Snape'a. Tym razem może mieć pretensje tylko do siebie. Przecież wiedział, co to jest, i zgodził się to wypić, Snape do niczego go nie zmuszał. I świadomość, że to on jest winien wszystkiego, co zrobił i powiedział, była jeszcze gorsza. O wiele łatwiejsze było obwinianie innych...
Był pewien, że nie będzie teraz w stanie spojrzeć Snape'owi w twarz. Nie, kiedy on wie o wszystkim. Nie czuł się na siłach. Przynajmniej na razie.
Dlatego też, kiedy Ron i Neville wstali, powiedział im, że źle się czuje i nie pójdzie na śniadanie. Przedpołudnie spędził na leżeniu w łóżku i rozpamiętywaniu wszystkiego, co powiedział Snape'owi. Kiedy usłyszał na schodach kroki, udał, że śpi. Hermiona i Ron, którzy, zaniepokojeni, przyszli zobaczyć, jak się czuje, zostawili go w spokoju i poszli na obiad. Harry i tak nie był głodny. Bolał go tyłek i przez cały dzień było mu tak niedobrze, że co jakiś czas musiał biegać do łazienki.
Po obiedzie, zanim jeszcze przyjaciele wrócili do wieży, Harry poczuł ciepło w kieszeni. Jego serce zabiło mocniej. Czego Snape mógł od niego chcieć? Zdenerwowany, wyjął kamień i odczytał wiadomość:
Potter! Dlaczego nie zjawiasz się na posiłkach? Jeżeli nie przyjdziesz na kolację, to sam po ciebie pójdę!
Wpatrywał się w kamień szeroko otwartymi oczyma, jakby nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Od kiedy to Snape'owi zależy na tym, żeby Harry jadał posiłki?
Jednak zanim wrócili przyjaciele, był już na nogach. Wyjaśnił, że czuje się lepiej i poprosił, żeby się nie martwili. Popołudnie spędził na graniu z Ronem w Eksplodującego Durnia i wysłuchiwaniu narzekań Hermiony, że zamiast tracić czas na zabawę, powinien nadrabiać zaległości, bo jeszcze sporo mu brakuje. Ostatnim, o czym Harry mógł myśleć, była nauka. I tak nie byłby w stanie się na niej skupić. Może jutro, kiedy przestaną go nękać rozbrzmiewające mu echem w głowie słowa:
Nie marzyłeś o moim dotyku, nie śniłeś o moich oczach, nie myślałeś o mnie przez cały czas!
Harry poszedł na kolacje, ale był tak zdenerwowany, że ledwie cokolwiek przełknął. Żołądek ściskał mu wstyd i zakłopotanie. Czuł wbijające się w niego spojrzenie Snape'a, ale nie był w stanie na nie odpowiedzieć. Siedział tylko cicho, wbijając wzrok w talerz i rozgrzebując widelcem ziemniaki.
- Co ci jest, Harry? Dlaczego nic nie jesz? Znowu się źle czujesz? - zapytała w końcu Hermiona, tracąc cierpliwość.
- Chyba się czymś zatrułem - wymamrotał Gryfon.
- To powinieneś powiedzieć o tym pani Pomfrey - zaproponowała, zaniepokojona.
- Świetny pomysł, Hermiono - wypalił Harry. - Tak właśnie zrobię. - I zanim zdumiona Gryfonka zdążyła zareagować, wstał i pospiesznie wyszedł z Wielkiej Sali. Na korytarzu nareszcie mógł odetchnąć z ulgą. Spojrzenie Snape'a niemal wypaliło mu dziurę w plecach.
Nie poszedł do skrzydła szpitalnego. Ruszył do dormitorium, a przyjaciołom skłamał, że to nic poważnego, dostał eliksir i już mu lepiej.
Harry unikał Snape'a przez cały weekend. Jednak wstyd i niemożność spojrzenia mężczyźnie w oczy nie sprawiły, że zapominał o wysyłaniu mu co noc wiadomości:
Dobranoc, Severusie.
Poniedziałkowa lekcja była dla Harry'ego katorgą. Do jego głowy znowu zakradła się myśl, żeby udać chorego i na nią nie pójść, ale przypomniawszy sobie, jak skończyło się to ostatnio, szybko odrzucił ten pomysł.
Przez całą lekcję nie spojrzał na Severusa ani razu. Starał się zapomnieć o jego istnieniu i skoncentrował swoje myśli na przygotowywaniu eliksiru. Był tak bardzo na tym skupiony, że po raz pierwszy udało mu się przyrządzić go poprawnie. Tylko jeden incydent zakłócił jego intensywną pracę: emanujące z kieszeni ciepło, które poczuł nagle, w środku zajęć. Serce natychmiast podskoczyło mu do gardła i mało brakowało, a zamiast kilku kropel wywaru z miłorzębu, dodałby całą butelkę. Przez kilka chwil nie mógł się zdecydować, czy zareagować i przeczytać wiadomość, czy ją zignorować i pracować dalej. Dopiero, kiedy kamień zaczął parzyć go tak bardzo, że nie mógł już wytrzymać, sięgnął do kieszeni i rozejrzawszy się uprzednio, czy nikt mu się nie przygląda, przysunął go do oczu i szybko odczytał:
Przestań mnie ignorować, Potter, i spójrz na mnie!
Harry siedział przez chwilę jak sparaliżowany, walcząc ze sobą i nie wiedząc, co powinien zrobić. Czuł, że Snape mu się przygląda i czeka na jego reakcję, ale Gryfon nie potrafił zmusić się do spojrzenia mu w oczy. Chciał po prostu, żeby Snape dał mu spokój. Już wystarczająco się przed nim upokorzył. Zamknął oczy i odesłał mu:
Nie potrafię i ty doskonale wiesz, dlaczego.
Zanim zdążył schować kamień, otrzymał kolejną wiadomość:
Porozmawiamy o tym wieczorem, Potter. Przyjdź do mojego gabinetu po kolacji.
Harry szybko schował klejnot i powrócił do przygotowywania eliksiru. Nie musiał nad tym myśleć. Był pewien, że nie pójdzie. W ogóle sobie tego nie wyobrażał. Jak miałby teraz normalnie z nim rozmawiać? Czuł się tak, jak po incydencie z wypiciem Desideria Intima. Wtedy też nie był w stanie na niego patrzeć, a tym bardziej, rozmawiać. Ale wtedy to była wina Snape'a. Teraz Harry znalazł się w takim położeniu na własne życzenie, a to było o wiele gorsze.
Nie! Snape może się na niego zdenerwować, ale on nie pójdzie. Musi go zrozumieć!
***
Pół godziny po kolacji, kiedy Harry uczył się wraz z Ronem i Hermioną w Pokoju Wspólnym, poczuł ciepło w kieszeni. Starając się uspokoić bijące zdradliwie ze zdenerwowania serce, wymknął się na chwilę do dormitorium i odczytał wyjątkowo jasną, niemal pulsującą wiadomość:
Gdzie jesteś, Potter?!
Przez chwilę oddychał głęboko, wmawiając sobie, że dobrze zrobił, i że nie może się tak denerwować, po czym odesłał:
Dobranoc, Severusie.
A następnie schował kamień do kufra, nie chcąc dzisiaj więcej o tym myśleć. Jednak uczucie strachu i zdenerwowania nie opuszczało go aż do zaśnięcia. Miał nadzieję, że Severus zrozumie...
***
Kiedy we wtorek rano Harry wyjął z kufra kamień, nie było na nim żadnej wiadomości. Powinno go to uspokoić, ale wcale tak się nie stało. Kiedy szedł na śniadanie, jego żołądek był tak ściśnięty, iż miał wrażenie, że nie będzie w stanie niczego przełknąć.
Już od wejścia został niemal przygwożdżony do ściany przez intensywne, ostre jak sztylet spojrzenie Snape'a. Udawał, że patrzy w inną stronę i brnął do przodu, czując się jak człowiek zmagający się ze sztormem. Kiedy w końcu usiadł przy stole, był tak zestresowany tą sytuacją, że ledwo skubnął trochę jajecznicy. Spojrzenie Severusa parzyło jego skórę powodując, że do głowy zakradały mu się różne, niepokojące myśli.
Co Snape sobie teraz o nim myśli? Co planuje? Jak bardzo jest zły? Co zamierza mu zrobić?
To, co wczoraj wydawało mu się najlepszym i najbezpieczniejszym wyjściem, dzisiaj jawiło się jako największa głupota, jaką mógł zrobić. I miał szczerą nadzieję, że nie rozzłościł Snape'a do tego stopnia, że będzie to ostatnia popełniona przez niego głupota... Na ile Harry zdążył go poznać - Snape nie należał do osób, które łatwo przyjmują odmowę.
Gdy wychodzili z Wielkiej Sali podążając na zajęcia, do Harry'ego, Rona i Hermiony podeszła Luna, odciągnęła Harry'ego na bok i powiedziała mu, że musi natychmiast z nią pójść, bo ma do niego niezwykle ważną sprawę. Nie pomogły tłumaczenia Harry'ego, że zaraz zaczynają się lekcje. Luna zdawała się być opętana tą "niezwykle ważną sprawą" i nic nie mogło jej powstrzymać. Złapała dłoń Harry'ego w żelazny uścisk i niemal siłą pociągnęła go za sobą. Harry był zaskoczony - Luna zawsze była delikatna i potulna jak baranek, nigdy nie używała siły. Szedł za nią przez pełne biegających uczniów korytarze, coraz bardziej oddalając się od tych częściej używanych. Znaleźli się w opustoszałej, mało znanej części zamku. Harry zaczął się coraz bardziej niepokoić. W końcu naprawdę spóźni się przez nią na lekcję.
Zatrzymał się gwałtownie i wyszarpnął rękę z uścisku.
- O co chodzi, Luno? - zapytał, rozmasowując palce. - Po co mnie tu przyprowadziłaś?
Luna przez chwilę patrzyła na niego nieobecnym wzrokiem, by po chwili jęknąć i otrząsnąć się, jakby właśnie się obudziła.
- O, cześć Harry. Gdzie jesteśmy? - zapytała nieco nieprzytomnie.
Gryfon wytrzeszczył oczy.
- Jak to gdzie? Przecież sama mnie tu przyprowadziłaś. To ja powinienem zadać ci to pytanie.
Krukonka wyglądała, jakby nic z tego nie rozumiała.
- Nie wiem, o co ci chodzi, Harry, ani po co mnie tu przyprowadziłeś, ale spóźnię się przez ciebie na zajęcia. - Odwróciła się. - Porozmawiamy później, dobrze? - rzuciła jeszcze przez ramię, po czym odbiegła.
Harry stał przez chwilę wpatrując się w jej oddalające się plecy i próbując pozbierać rozsypane myśli. Kiedy Luna zniknęła za zakrętem, Harry usłyszał jakieś poruszenie za swoimi plecami. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył... Snape'a. Wściekłego, emanującego nieokiełznanym gniewem, wpatrującego się w niego niczym sokół w swoją ofiarę.
Harry cofnął się mimowolnie, ale mężczyzna przypadł do niego, złapał go za ramię i syknął mu prosto w twarz:
- A teraz, panie Potter, wyjaśnimy sobie coś.
Harry nie zdążył nawet zaprotestować, kiedy został pociągnięty silnym szarpnięciem i brutalnie wepchnięty do znajdującego się nieopodal schowka na miotły. Potknął się o jedną z nich i boleśnie uderzył o ścianę. Drzwi zamknęły się z trzaskiem, a Harry został mocno przyciśnięty do twardej, kamiennej powierzchni. Snape naparł na niego całym ciałem, łapiąc jego nadgarstki w żelazny uścisk. Nie przejmując się zapaleniem jakiegokolwiek światła w aksamitnej, otaczającej ich nieprzeniknionym welonem ciemności, przybliżył twarz do ucha zaskoczonego, przestraszonego chłopca i wyszeptał jadowicie:
- Mnie się nie ignoruje, Potter. Zapamiętaj to sobie. A jeżeli kiedykolwiek zdarzy ci się o tym zapomnieć, to tak cię zerżnę, że nie będziesz wiedział, jak się nazywasz. Rozumiemy się?
Harry nie mógł uwierzyć, że Snape to powiedział. Ta jedna wypowiedź gwałtownie przypomniała mu, dlaczego tak za nim szalał i na powrót rozpaliła w nim żar, który wystrzelił płomieniem podniecenia aż pod sam sufit. Nie był w stanie odpowiedzieć. Brutalność Severusa i jego gorący szept tuż przy uchu sprawiły, że serce przyspieszyło mu do niemal zawrotnego tempa, a członek drgnął i momentalnie zrobił się twardy. W odpowiedzi na pytanie Severusa był w stanie tylko jęknąć. Spróbował przesunąć biodra, by Snape nie wyczuł wypukłości w jego spodniach, ale chyba odniósł całkowicie odwrotny efekt - Severus od razu domyślił się, dlaczego się wierci, przycisnął go mocniej i wysyczał do jego ucha:
- Doskonała odpowiedź, panie Potter.
W tym momencie Harry dziękował, że jest ciemno i Snape nie mógł dostrzec ogromnego rumieńca na jego twarzy.
- Oczekuję cię dzisiaj wieczorem tuż po kolacji. Mam nadzieję, że domyślasz się, co cię czeka, jeżeli się nie zjawisz. - Harry pokiwał głową. Wiedział, że Mistrz Eliksirów nie może tego dostrzec, ale jego twarz była wystarczająco blisko twarzy Harry'ego, by mógł to wyczuć. Gryfon z kolei niemal widział pełen złośliwej satysfakcji uśmiech Severusa. Poczuł, że jego nadgarstki zostały uwolnione, a mężczyzna odsunął się od niego, bez słowa podszedł do drzwi i zniknął za nimi.
Harry został sam w ciemności, próbując ochłonąć, uspokoić rozszalałe serce i nie spuścić się na samą myśl o przyciskającym go do ściany, wściekłym Mistrzu Eliksirów i jego "groźbie"...
***
Słowa Severusa nie chciały opuścić myśli Harry'ego, doprowadzając do tego, że nie mógł się na niczym skupić. Na dodatek wspomnienie dziwnego zachowania Luny i niemal natychmiastowego pojawienia się na miejscu Snape'a, złożyły się w jego umyśle w jedną całość i Harry sam był zaskoczony, do jakich wniosków doszedł. Wyglądało to tak, jakby Severus rzucił na Lunę klątwę Imperius i kazał jej zaprowadzić Harry'ego w odludne miejsce, gdzie mógłby go unieruchomić i zmusić do rozmowy i nikt by ich nie nakrył. Luna zachowywała się bardzo dziwnie, jak gdyby nie była sobą, a Snape zjawił się tak szybko, jakby ich śledził. Zwabił go w pułapkę, wykorzystując Zaklęcie Niewybaczalne. Czy był aż tak zdesperowany, by dopaść Harry'ego? Przecież używanie Niewybaczalnych jest absolutnie zakazane i można za to trafić do Azkabanu. Co mu strzeliło do głowy? Harry nie mógł w to uwierzyć. Ale znał go już przecież na tyle. Wiedział, że Snape zawsze stawiał na swoim i używał wszelkich dostępnych środków, aby osiągnąć swój cel. Ale jednocześnie, świadomość, że Snape tak ryzykował, żeby spotkać się z Harrym, podsycała w nim podniecenie, które odczuwał przez cały czas od ich spotkania w ciemnym schowku.
Na lekcjach był całkowicie rozkojarzony, nie potrafił zatrzymać na czymś uwagi dłużej, niż przez kilka minut. Groźny szept Snape'a wciąż do niego powracał, a Harry nie potrafił zapanować nad drżeniem. Na samą myśl o dzisiejszym spotkaniu z Mistrzem Eliksirów jego serce zaczynało szybciej bić, a obraz przed oczami rozmazywał się, gdyż wyobraźnia podsuwała mu różne, perwersyjne sceny, które sprawiały, że przez całe popołudnie z jego twarzy nie potrafił zniknąć delikatny rumieniec. Robił się twardy na samą myśl o tym, jak zareagowałby Snape, gdyby Harry się spóźnił... Czy spełniłby swoją groźbę? Korciło go, żeby to sprawdzić, ale jednak nie miał na to odwagi.
Wszystko to sprawiło, że do wieczora był już tak podniecony, że nie potrafił sobie z tym poradzić. Zupełnie zapomniał o swoim wstydzie. Snape rozpalił w nim tak ogromny i gorący płomień, iż miał wrażenie, że nic nie będzie go w stanie ugasić. Obawiał się, co może zrobić, kiedy zobaczy Severusa. Czy będzie mógł nad sobą zapanować?
Na kolację zjadł w pośpiechu nieco najbliżej stojącej potrawy i musiał bardzo się starać, żeby nie biec, kiedy podążał w stronę lochów, ukryty pod peleryną niewidką. Jego ręce drżały, kiedy pukał do pierwszych drzwi, a zanim podszedł do drugich, był już tak rozpalony, iż czuł się, jakby miał gorączkę. Kręciło mu się w głowie, ciałem wstrząsały dreszcze, a krążąca w żyłach krew rozgrzewała każdą część ciała, skupiając się w podbrzuszu.
Tak bardzo chciał go już dotknąć, poczuć, usłyszeć, zobaczyć...
Kiedy drzwi otworzyły się i stanął w nich Snape, z ust Harry'ego wyrwał się jęk, którego nie był w stanie stłumić. Błyszczące, czarne oczy przeszyły Gryfona, a brwi ściągnęły się w lekkim zaskoczeniu. Najwyraźniej pragnienie, które odczuwał Harry, musiało być widoczne na jego twarzy. Cienkie usta wykrzywiły się i wydobył się z nich niski, głęboki głos, który wywołał w ciele Gryfona kolejną falę dreszczy:
- Widzę, że moja groźba podziałała - powiedział mężczyzna, zamykając drzwi. Kiedy Harry'ego ponownie przeszyły te niezmierzone oczy i dotarło do niego, że są w jego komnatach, wszystkie wodze puściły. Nie panując nad sobą, rzucił się na Snape'a i przycisnął go do drzwi. Severus wydał z siebie pomruk zaskoczenia, kiedy uderzył plecami o twardą, drewnianą powierzchnię, a Harry drżącymi palcami zaczął odpinać guziki jego szaty z taką niecierpliwością, jakby bardzo niewiele dzieliło go od rozerwania jej.
- Potter, co ty wy...? - zaczął Snape, ale Harry przerwał mu:
- Nie chcę o niczym rozmawiać. Pragnę tylko słyszeć, jak dochodzisz - wyszeptał żarliwie i przycisnął usta od odsłoniętego torsu mężczyzny, a jego ręce jednocześnie odpięły guzik spodni Severusa. Dłoń Harry'ego wśliznęła się pod szorstki materiał i zacisnęła na ciepłym członku, który drgnął pod jego dotykiem i niemal natychmiast stwardniał. Wyciągnął go ze spodni i zaczął obciągać z zawrotną szybkością, całując jednocześnie słoną skórę na piersi Severusa i z przyjemnością wdychając głęboko jego zapach. Słysząc przytłumione jęki, Harry oderwał na chwilę zaczerwienioną z gotującego się pod skórą pragnienia twarz i spojrzał na pogrążone w przyjemności oblicze Mistrza Eliksirów. Jego oczy były zamknięte, a rysy łagodniejsze, pozbawione surowych zmarszczek. Ten widok podsycił tylko żar w jego ciele i Harry, zamiast całować, zaczął lizać tors Severusa. Jego ciepły język szybko odnalazł wrażliwy sutek, który stwardniał w momencie, kiedy tylko go dotknął i zaczął go na przemian ssać i lizać. Kiedy skubnął go zębami, ciało Snape'a drgnęło, a z ust wyrwał się jęk. Do poruszającej się na penisie Severusa dłoni Harry dołączył drugą, którą zaczął ugniatać i skubać ciepłe, miękkie jądra. Został nagrodzony długim pomrukiem przyjemności, który wniknął w niego i rozlał się po jego ciele niczym kolejna fala palącego żaru, podrażniając jego zakończenia nerwowe.
Jego pieszczoty stawały się coraz intensywniejsze. Chciał słyszeć jęki Severusa, szybkie, niemal szalone bicie jego serca i przyspieszony oddech. Upajał się tymi dźwiękami, smakiem skóry mężczyzny, jego zapachem i gładkością członka, który niemal parzył dłoń, drgał i wibrował, jakby niewiele brakowało do potężnej erupcji. Harry przyspieszył, pragnąc doprowadzić Mistrza Eliksirów do spełnienia, chcąc wywołać upragnioną erupcję. Severus jęknął i nagle jego dłonie złapały Harry'ego za ramiona, wbijając się w nie niczym szpony i odrywając od siebie. Gryfon pisnął, zaskoczony i chwilę później uderzył plecami o drzwi, przyciśnięty do nich przez dyszącego ciężko mężczyznę.
Poczuł silne pociągnięcie za włosy, a jego głowa została brutalnie odchylona do tyłu. Zamroczony, poczuł gorące usta na swojej szyi. Zanim zorientował się, co się dzieje, jego świadomość dryfowała już pod sufitem, podczas gdy Severus ssał i lizał skrawek skóry. Harry zapomniał o wszystkim. Liczyły się tylko usta Severusa i jego język, dotykające odsłoniętej szyi. Wszystkie włoski na jego ciele zjeżyły się. Ogarnął go nieprzenikniony chłód, który chwilę później został zastąpiony uczuciem palącego żaru. Fale ciepła i zimna obmywały na przemian każdy zakamarek jego ciała i duszy, a naprężone mięśnie drżały, jak cięciwy łuków, które niewiele dzieli od wystrzelenia. Nie wiedział, co się z nim dzieje. Czyżby Severus rzucił na niego jakieś zaklęcie? Nigdy przedtem nie odczuwał czegoś takiego. Jakby gorące usta Snape'a na jego skórze generowały prąd, który podrażniał jego zakończenia nerwowe, płynął przez żyły i wstrząsał nim, jak kukiełką.
Dopiero po chwili zorientował się, że przestał poruszać ręką i walcząc z obezwładniającymi, nieokiełznanymi reakcjami swojego ciała, zaczął ponownie obciągać gorącego, pulsującego niemal tak samo, jak jego własny, penisa Snape'a. Kiedy do ust i języka Severus dołączył także zęby, Harry zaczął kwilić i nie był w stanie myśleć o niczym innym, tylko o rozlewającej się w jego podbrzuszu przyjemności. Jego dłoń ścisnęła konwulsyjnie organ Snape'a, który jęknął w jego szyję. Obaj spadali w otchłań dusznej, ciemnej rozkoszy, kierując się do światła spełnienia. Rozkoszy pełnej gorących oddechów, zduszonych jęków, długich pomruków. Wczepieni w siebie nawzajem, pobudzający w sobie wszystko, co możliwe, wciśnięci w swoje ciała, czerpiący z bliskości, z bicia serca, z oddechów i drżenia.
Połączeni.
Harry doszedł pierwszy, jęcząc ochryple, pomimo tego, że jego członek nie został nawet dotknięty, podczas gdy wszystkie cięciwy mięśni, jedna po drugiej, puszczały i wystrzeliwały, zasypując jego ciało, zmysły i duszę iskrami nieziemskiej przyjemności. Jego uwięziony w spodniach penis drżał i wyrzucał z siebie strugi lepkiego nasienia, które w krótkim czasie przesiąknęło przez materiał. Kiedy niemal osunął się po ścianie, poczuł, jak przyciskające go do niej ciało zesztywniało, a jego dłoń zalało coś gorącego. Usłyszał, jak wczepiony w jego szyję ustami Severus wydał z siebie długi, stłumiony jęk, a jego ramiona zaczęły drżeć konwulsyjnie, kiedy dochodził w dłoni Harry'ego.
Gryfon, zaskoczony, poczuł spływające mu po policzkach łzy. Nie potrafił określić, czy są to łzy ulgi, silnych emocji, czy może... szczęścia? Jego usta mimowolnie rozciągnęły się w uśmiechu. Przez chwilę stali tylko, przyciśnięci do siebie, a ich przyspieszone, rwące się oddechy, mieszały się ze sobą. Po chwili panującą w pomieszczeniu, błogą cisze spełnienia, przerwał lekko zachrypnięty szept Harry'ego:
- Tak w ogóle to... dobry wieczór, Severusie.
***
Wracając do wieży, Harry dotknął swojej szyi i uśmiechnął się. Wyczyny Severusa pozostawiły na niej ślady w postaci kilku ciemnych, sino czerwonych malinek. Jednak Mistrz Eliksirów, wbrew protestom Harry'ego, uparł się, żeby je wszystkie usunąć. Gryfon chciał zostawić chociaż jedną "na pamiątkę", ale Snape był w tym względzie nieubłagany. Nawet, kiedy Harry obiecał, że będzie ją zasłaniał. To byłoby takie cudowne móc oglądać ją w lustrze i wiedzieć, że ten czerwony ślad pozostawiły usta Severusa. Po raz pierwszy Snape dotknął wargami skóry Harry'ego. To było niesamowite uczucie. Wciąż nie mógł w to uwierzyć. Nadal pamiętał, jak zareagowało jego ciało na ten dotyk i do tej pory nie potrafił zrozumieć, dlaczego. Zastanawiał się, jakby to było, gdyby poczuł jego usta na innym fragmencie swojego ciała... Zadrżał na samą myśl o tym. Przypomniał sobie dziwne, przeszywające spojrzenia, które Severus rzucał mu, kiedy Harry skierował się do jednego z foteli i usiadł w nim, uśmiechając się, jak gdyby nigdy nic. Z trudem powstrzymywał chichot. Severus patrzył na niego, jakby widział go po raz pierwszy w życiu, jakby nie mógł uwierzyć, że to ten sam Potter, który niemal zawsze uciekał wzrokiem, uległy i poddany. Harry sam był zaskoczony swoim zachowaniem, ale wprawienie Snape'a w zakłopotanie sprawiło mu niesłychaną frajdę. Zdawał sobie sprawę, że nie mógłby zrobić tego, co zrobił, gdyby Snape mu na to nie pozwolił, ale sam fakt, że się odważył, był dla niego wart bardzo wiele i pomógł mu uwierzyć w siebie.
"No, Severusie... teraz nastąpią małe zmiany..." - pomyślał sobie, wchodząc do Pokoju Wspólnego. Od razu dostrzegł czekających już na niego Rona i Hermionę.
- Harry, gdzie ty się włóczysz? Jest już późno, a mamy mnóstwo zadań do odrobienia! - naskoczyła na niego przyjaciółka.
- No właśnie - dołączył do niej Ron. - Ostatnio często gdzieś znikasz i sam muszę się z nią użerać. - Zerknął kątem oka na Hermionę, która posłała mu miażdżące spojrzenie.
- Eee... - Harry w pierwszej chwili nie wiedział co odpowiedzieć, ale potem przypomniał sobie kłamstwo, które wymyślił na ta okazję. - Chodzę do Pokoju Życzeń. Potrzebuję czasami chwili samotności. I niekiedy... się tam uczę - powiedział gładko, odpędzając gryzące wyrzuty sumienia, że musi okłamywać przyjaciół.
Hermiona natychmiast zrobiła współczującą minę:
- Och, Harry... przepraszamy. Rozumiemy, że po tym, co cię spotkało, potrzebujesz czasami chwili wytchnienia, a my za bardzo cię męczymy - uśmiechnęła się blado.
- W porządku. Nie martwcie się o mnie - odparł Gryfon. - Po prostu... czasami lubię pobyć sam. To wszystko.
- Jeżeli będziesz chciał się z nami pouczyć, to powiedz - zaproponowała Hermiona.
Harry pokiwał głową:
- W zasadzie, to możemy teraz to zrobić - powiedział, próbując się uśmiechnąć. Jego myśli krążyły wokół Severusa i wiedział, że i tak nie uda mu się skupić na nauce, ale wolał chociaż udawać, że się uczy, żeby przyjaciele przestali go zadręczać i nie nabrali podejrzeń, że kłamie.
- To świetnie - uśmiechnęła się Hermiona i usiadła na kanapie przy zastawionym książkami stoliku.
- Harry, wiem, że potrzebujesz teraz tego czasu dla siebie, czy coś takiego - odezwał się Ron, kiedy obaj siadali obok Hermiony - ale niedługo jest mecz z Puchonami i zastanawiałem się, czy jesteś już wystarczająco zdrowy, żeby wrócić do drużyny? - zapytał Ron, spoglądając na niego z nadzieją.
- Ron, jak możesz! - ofuknęła go Hermiona. - Harry ledwie uszedł z życiem, a ty potrafisz myśleć tylko o Quidditchu!
- Ale Harry przecież uwielbia grać w Quidditcha i pewnie chce wrócić - odparł Ron. - Prawda, Harry?
- Eee... - Tak naprawdę, to nie zastanawiał się nad tym. Oczywiście, że chciał wrócić. Brakowało mu pędu powietrza, furkotu witek, tego dreszczyku emocji i trzepoczącego w dłoni znicza... A na obolały tyłek na pewno są jakieś maści... - No jasne - odparł zdecydowanym głosem. Jeszcze nie wiedział, jak pogodzi spotkania ze Snape'em i grę w Quidditcha, ale na pewno uda mu się to jakoś załatwić.
- Jeżeli już skończyliście, to czy moglibyśmy wziąć się wreszcie do nauki? - niecierpliwym tonem wtrąciła Hermiona. - Jest już późno, a mamy naprawdę dużo...
- Ginny, a ty dokąd się wybierasz? - przerwał jej Ron podniesionym głosem.
Harry odwrócił się i zobaczył zmierzającą w stronę portretu siostrę Rona. Wyglądała, jakby miała na twarzy makijaż.
- Jest już późno - kontynuował rudzielec. - Gdzie masz zamiar iść o tej porze?
- Co cię to obchodzi? - odparła Ginny, ściągając brwi. Ron zaczerwienił się ze złości.
- Jesteś moją siostrą i mam prawo wiedzieć, gdzie wychodzisz o tak późnej godzinie!
- Nie muszę ci się tłumaczyć - warknęła Gryfonka. - Zajmij się swoimi sprawami.
- Harry! - Ron zwrócił się do zaskoczonego przyjaciela spoglądając na niego tak, jakby szukał u niego wsparcia.
- Eee... - Harry nie wiedział, co powiedzieć. Nie chciał zostać wciągnięty w ich potyczkę, ale z drugiej strony, sam nie lubił, kiedy ktoś się mieszał w jego prywatne sprawy, więc rozumiał siostrę Rona. - Myślę, że Ginny jest rozsądna i wie, co robi. Jeżeli nie chce ci powiedzieć, gdzie idzie, to pewnie ma swoje powody. Nie możesz kazać jej zostać.
Ron otworzył szeroko oczy ze zdumienia, a Ginny spojrzała na Harry'ego z ogromną wdzięcznością.
- Zgadzam się z Harrym - wtrąciła Hermiona. - Ona jest już dorosła, a ty nie jesteś jej ojcem. Nie możesz zabraniać jej żyć własnym życiem. O ile nie będzie łamała regulaminu - dodała Gryfonka.
Siostra Rona uśmiechnęła się z wdzięcznością, odrzuciła do tyłu długie, rude włosy i dumnym krokiem wyszła z Pokoju Wspólnego. Ron stał przez chwilę, trzęsąc się ze złości.
- Jak mogliście stanąć po jej stronie?! - krzyknął. - Co z was za przyjaciele?
- Ron, uspokój się - westchnęła Hermiona. - Zachowujesz się nierozsądnie.
- Mam prawo wiedzieć, gdzie moja siostra szwenda się po nocy. Jestem jej bratem i muszę ją ochraniać!
- Och, daj spokój. To nie poczucie obowiązku, tylko twój wrodzony egoizm - odparowała Hermiona. - Chcesz ją kontrolować, jakby była twoja własnością, a ona chce żyć własnym życiem i nie możesz jej tego zabronić.
Harry wyłączył się z dyskusji. Siedział, pogrążony we własnych myślach i patrzył na drzwi, za którymi zniknęła Ginny.
Widocznie, nie tylko on ma tajemnice...
***
- Kolejny atak - oznajmiła głośno Hermiona podczas śniadania, kilka dni później. Harry przerwał jedzenie i spojrzał na przyjaciółkę, która pochylała się nad Prorokiem Codziennym z niezwykle przejętą miną. - Zginęła cała rodzina. Rodzice - mugole i ich dwie córki - absolwentki Hogwartu. Jedna z nich pracowała w Ministerstwie Magii - relacjonowała Gryfonka, czytając na bieżąco artykuł.
- To przynajmniej lepiej, niż ta ostatnia masakra - skomentował Ron, pomiędzy jednym, a drugim kęsem.
- Lepiej? - Hermiona wyglądała tak, jakby poraził ją piorun. - Jak możesz być taki... taki... bezduszny?! Czy ty masz uczucia na poziomie jamochłona? Zginęła cała rodzina, a ty mówisz, że to "lepiej"?!
Ron zaczerwienił się jak burak i spojrzał w swój talerz.
Harry nie odzywał się. Nie miał ochoty brać udziału w ich kolejnej kłótni. Miał już dosyć doniesień prasowych na temat kolejnych ataków, których było coraz więcej. Niemal w każdym numerze [i]Proroka[/i] była o nich jakaś wzmianka. Wyglądało na to, że siły Ministerstwa już dawno straciły kontrolę nad tym, co się działo. Voldemort zabijał, kogo chciał i jak chciał. I nikt nie potrafił go powstrzymać. Dlatego Harry tak się rozzłościł, kiedy w jednym z artykułów jakiś reporter zaczął dociekać, dlaczego Chłopiec, Który Przeżył, nie bierze udziału w walce i nic nie robi przeciwko hegemonii Voldemorta.
A co on miał, do cholery, niby zrobić?!
Nagle wyczuł na sobie czyjś wzrok. Rozejrzał się po Wielkiej Sali i zobaczył przyglądającego mu się znad stołu nauczycielskiego Dumbledore'a. Zobaczył w jego spojrzeniu coś dziwnego, coś, co mu się nie spodobało. Coś jakby... oskarżenie.
Szybko odwrócił głowę. Nie, to głupie. Musiało mu się tylko wydawać. Przecież to nie jego wina, że giną ludzie. Nie ma z tym nic wspólnego, nie może tego powstrzymać. Powoli odwrócił twarz, by znów zerknąć na Dumbledore'a, ale dyrektor już na niego nie patrzył. Pochylał się do Snape'a i coś do niego mówił, a Mistrz Eliksirów kiwał głową.
Harry spojrzał w swój talerz i zamyślił się. Tak, musiało mu się tylko wydawać...
Po śniadaniu, kiedy wraz z Ronem i Hermioną opuścił Wielką Salę, usłyszał za sobą głos McGonagall:
- Proszę zaczekać, panie Potter! - Wszyscy troje odwrócili się w stronę zmierzającej ku nim opiekunki. - Dyrektor chce cię widzieć - oświadczyła, stając przed Harrym, któremu na dźwięk tych słów, serce podskoczyło niemal do gardła.
- Co? - wydukał zaskoczony. - T-teraz?
- Tak, teraz - odparła McGonagall. - Usprawiedliwię twoją nieobecność na zajęciach. Pospiesz się. Hasło to "czekoladowe żaby".
Harry spojrzał z przestrachem na Rona i Hermionę, przełknął ślinę i pokiwał głową. Powoli ruszył w stronę gabinetu dyrektora, a w jego głowie myśli i obawy mieszały się ze sobą i rozpychały, tworząc trudny do opanowania chaos.
Czego chciał od niego Dumbledore? Przecież już go wypytał o to, co się wydarzyło przed i po napaści na niego. Czy to ma związek z tymi atakami na mugoli? Ale przecież Harry nie ma z nimi nic wspólnego. A może Hermionie wróciła pamięć i powiedziała dyrektorowi o jego związku ze Snape'em? Nie, to niemożliwe. Gdyby tak było, nie ukrywałaby tego przed nim i powiedziała mu to otwarcie, a ostatnio nie zachowywała się jakoś szczególnie dziwnie. A może Dumbledore sam się zorientował, że coś jest nie tak? Może doszły do niego jakieś plotki? Ale przecież dyrektor nie jest wszechwiedzący. Przez cały czwarty rok nie zorientował się, że miał pod nosem zbiegłego Śmierciożercę, który krył się za twarzą Moody'ego. A jeżeli nawet coś podejrzewa... to nie ma dowodu, a Harry wszystkiemu zaprzeczy. Dyrektor mu uwierzy. Musi mu uwierzyć. A podawanie uczniom Veritaserum jest zabronione, więc słowo Harry'ego będzie najważniejsze. Ale lepiej będzie, jeżeli nie przyjmie niczego, co Dumbledore mu zaproponuje... na wszelki wypadek.
Stanąwszy przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu dyrektora, zapukał. Nie usłyszał odpowiedzi, ale drzwi otworzyły się szeroko i Harry zobaczył siedzącego przy swym obszernym biurku Dumbledore'a.
- Wejdź, Harry. - Głos dyrektora był cichy, chrapliwy i zmęczony. Gryfon przełknął ślinę i starając się opanować złe przeczucia i bijące nerwowo serce, wszedł do gabinetu. - Usiądź - zaproponował Dumbledore. - Może napijesz się czegoś?
W umyśle Harry'ego zapaliła się czerwona lampka.
- Nie, dziękuję profesorze - odparł i usiadł sztywno na wskazanym mu krześle, przed biurkiem. Dumbledore splótł palce i spojrzał na niego znad swoich okularów połówek. Gryfon zadrżał pod wpływem przeszywającego spojrzenia jasnoniebieskich oczu, okolonych siecią zmarszczek, ale nie dał tego po sobie poznać. Musi zachować spokój i obojętny wyraz twarzy. Cokolwiek Dumbledore mu powie, albo zarzuci...
- Pewnie zastanawiasz się, dlaczego cię tu wezwałem, Harry - powiedział w końcu dyrektor. Gryfon ostrożnie pokiwał głową. - Jak już zapewne zauważyłeś - kontynuował Dumbledore - źle się dzieje ostatnio w walce przeciwko Voldemortowi. Nasz przeciwnik rośnie w siłę w zastraszającym tempie. Dlatego muszę opuścić szkołę na co najmniej dwa tygodnie. Nie mogę zdradzić ci powodów ani celu mojego wyjazdu, Harry, ale zapewniam cię, że jest to niezwykle ważne i musi pozostać w tajemnicy. Zapewniłem szkole wszelkie środki bezpieczeństwa, a na czas mojej nieobecności obowiązki dyrektora będzie sprawowała profesor McGonagall.
Harry pokiwał głową. Ulga, że jego obawy się nie spełniły, zmieszała się z lękiem o starego dyrektora. Wyglądał na niezwykle zmęczonego i przygniecionego ogromnym ciężarem. Przez te kilka miesięcy, które minęły od konfrontacji z Voldemortem i śmierci Syriusza, Dumbledore wyglądał, jakby postarzał się o kilka, jak nie kilkanaście lat.
- Ale... dlaczego pan mi to mówi, profesorze? - zapytał ostrożnie. - Skoro ma to pozostać w tajemnicy.
Dumbledore zamknął oczy i odetchnął ciężko, po czym spojrzał na Harry'ego bardzo poważnym wzrokiem.
- Ponieważ mam powody przypuszczać, że w Hogwarcie jest szpieg i chcę, żebyś wiedział, co powinieneś zrobić, na wypadek niebezpieczeństwa, gdyby nie było mnie w pobliżu. - Harry otworzył szeroko oczy ze zdumienia, ale nie odważył się przerwać dyrektorowi. - Dlatego też poprosiłem profesora Snape'a, aby sprawował nad tobą pieczę podczas mojej nieobecności.
Harry niemal nie spadł z krzesła.
- S... Snape'a? - wydukał.
- Tak, Harry - odparł Dumbledore, patrząc mu prosto w oczy. - Gdybyś zauważył coś niepokojącego, cokolwiek, masz natychmiast udać się do niego. Przykazałem mu także uważać na ciebie na korytarzach. Wiedziałem, że prawdopodobnie ci się to nie spodoba, ale to jedna z niewielu osób, którym bezgranicznie ufam i wiem, że znakomicie wywiąże się ze swojego zadania.
Po pierwszym szoku, którego doznał Harry, kiedy Dumbledore ogłosił mu te rewelacje, przez jego umysł przebiegła nagła i niestosowna myśl:
"Gwarantuję, dyrektorze, że Snape już dobrze się mną zaopiekuje..."
Dumbledore westchnął ponownie i mówił dalej:
- Ufam, że nikomu nie powiesz o moim wyjeździe. Panna Granger najpewniej sama się tego domyśli, ale wolałbym, żebyś poza nią nie wtajemniczał nikogo innego. Nawet pana Weasleya, jeżeli nie będzie to absolutnie konieczne. Pragnąłbym, aby mój wyjazd pozostał tajemnicą. Poza tym, chciałbym cię prosić, Harry, abyś bardzo na siebie uważał i przez najbliższe dwa tygodnie nie opuszczał zamku. I ograniczył nocne wycieczki - w oczach Dumbledore'a coś zamigotało. Harry nie zauważył tego, ponieważ spuścił wzrok. Wiedział, że wielokrotnie złamie zakaz Dumbledore'a. Już jakiś czas temu zaplanował wybrać się pod koniec przyszłego tygodnia do Hogsmeade i nie zrezygnuje z tych planów z powodu jakiegoś szpiega. Poza tym, pójdzie w pelerynie niewidce - nikt go nie zauważy. Miał zbyt ważną sprawę do załatwienia, żeby odpuścić. A do Snape'a i tak wymyka się zazwyczaj wieczorami, więc akurat z tym nie będzie problemu. Stanowczo uważał, że dyrektor przesadza. W końcu nie był już małym dzieckiem.
Kiedy dyrektor skończył mówić, Harry spojrzał na niego i zapytał ostrożnie:
- Skąd pan wie, że w Hogwarcie jest szpieg?
Dumbledore zasępił się.
- Otrzymałem wiele poszlak i informacji dotyczących tego, że Voldemort jest ostatnio bardzo dobrze poinformowany. Przewiduje niemal każdy nasz ruch. Na dodatek, jest z czegoś niezwykle zadowolony. Musi już być bliski osiągnięcia jakiegoś celu, dlatego stał się ostatnio taki... swawolny, jeżeli wiesz, o co mi chodzi. - Harry nie wiedział, ale pokiwał głową. Dumbledore spojrzał na niego oczami ciężkimi od przytłaczających je problemów. - On coś planuje, Harry. I obawiam się, że to może mieć związek z tobą.
- Ze mną? - Harry zamrugał.
- Oczywiście, są to tylko moje przypuszczenia, ale wolę nie wystawiać cię na niepotrzebne ryzyko - przerwał i przez chwilę patrzył na Harry'ego z zamyśleniem. - Czy miewałeś ostatnio jakieś dziwne wizje albo sny związane z Voldemortem?
Przed oczami Harry'ego pojawiły się pokryte krwią ręce, krew zalewająca jego oczy, w uszach zadźwięczały mu chrapliwe śmiechy.
- Nie, profesorze - odparł gładko, starając się, by głos mu nie zadrżał.
- Jesteś pewien, Harry?
Bardzo wiele kosztowało Harry'ego wytrzymanie przeszywającego spojrzenia i nie odwrócenie głowy.
- Tak, profesorze - odparł cicho.
- To dobrze. Mam nadzieję, że połączenie już się nie odnowi, ale gdybyś zobaczył w snach coś niezwykłego, masz mnie natychmiast zawiadomić. Mnie, albo profesora Snape'a. Wtedy będziemy zmuszeni powrócić do lekcji oklumencji. Zrozumiałeś, Harry?
Gryfon pokiwał głowa, przełykając ślinę. Zastanowiło go to, że Dumbledore najwyraźniej nie wiedział o jego śnie. Skoro kazał mu powiedzieć o tym Snape'owi, to Snape prawdopodobnie przekazałby to dyrektorowi, ale nie zrobił tego. Nie powiedział mu o śnie Harry'ego. Dlaczego?
Dumbledore uśmiechnął się blado.
- To już wszystko. Chyba, że... - dyrektor wbił w Harry'ego błękitne, iskrzące oczy - ...jest coś, o czym mi nie powiedziałeś, a chciałbyś to zrobić?
Harry poczuł, że ogarnia go panika. Co to miało być za pytanie? Czyżby Dumbledore jednak coś podejrzewał?
- Tak, dyrektorze - odparł szybko, pragnąc ratować się z opresji pierwszym, co mu przyszło do głowy. - Chciałem zapytać, czy mógłbym dostać dropsa cytrynowego?
Po raz pierwszy w trakcie całej rozmowy Dumbledore uśmiechnął się, a w jego oczach zamigotały radosne iskierki, których już od dawna w nich nie było.
- Oczywiście, Harry. Wybacz moją nieuprzejmość.
Gryfon spłonął rumieńcem. To chyba nie była zbyt mądra odpowiedź...
***
Weekend i początek tygodnia minął Harry'emu niezwykle szybko. Głównie na nauce, treningach Quidditcha i spotkaniach z Severusem. Co prawda, Harry jedynie w sobotę wymusił na Snapie pozwolenie na odwiedziny, ale było to tak intensywne "spotkanie", że Harry do tej pory odczuwał dyskomfort przy siedzeniu. W poniedziałek był tak napalony, że przez całą lekcję wysyłał Severusowi perwersyjne wiadomości ("Kiedy cię widzę, jestem tak twardy, że mam ochotę rzucić się na ciebie tu i teraz"), co doprowadziło do tego, że kompletnie nie mógł się skupić na swoim zadaniu i zawalił eliksir. Z ogromną radością przyjął "karę", jaką wymierzył mu Snape - szlaban. Kiedy podniecony i zniecierpliwiony zjawił się w komnacie Snape'a, spotkała go niemiła niespodzianka - zamiast seksu, dostał dwie rolki pergaminu, stertę książek i polecenie, że ma napisać długie wypracowanie na temat eliksiru, który zepsuł. Przez chwilę siedział oniemiały, nie rozumiejąc, o co Severusowi chodzi. Czyżby miał zamiar dać mu prawdziwy szlaban?
Okazało się, że tak. Harry poczuł się tak zdradzony i niesprawiedliwie potraktowany, że nie omieszkał wytknąć Snape'owi, że jest "wrednym sukinsynem". Jednak Mistrz Eliksirów wyjaśnił mu spokojnie, że to tylko i wyłącznie jego wina. Gdyby skupił się na swojej pracy i uwarzył eliksir jak należy, zamiast wysyłać mu wiadomości, to mogliby teraz miło spędzić wieczór. A jeżeli Harry był tak zarozumiałym głupcem, by sądzić, że skoro się pieprzą, to Snape przestał być jego nauczycielem, to chyba już całkowicie postradał rozum.
Harry siedział więc nad wypracowaniem, trzęsąc się ze złości i przeklinając w myślach Snape'a, który czytał w fotelu książkę i tylko od czasu do czasu zerkał na Harry'ego z szyderczym uśmiechem na twarzy. Kiedy szlaban się zakończył, Harry burknął "Dobranoc, profesorze", ze szczególnym naciskiem na ostatnie słowo i wyszedł, obrażony.
Jednak do środy gniew na Snape'a całkowicie z niego wyparował i teraz tak bardzo chciał się z nim zobaczyć, że ledwie nad sobą panował. Po południu wysłał mu wiadomość, czy mógłby do niego przyjść wieczorem, ale Snape mu nie odpisał. To było dziwne, ponieważ zawsze, kiedy o to pytał, Severus odpowiadał. Na dodatek Ron i Hermiona wymknęli się gdzieś na cały wieczór i Harry siedział sam w dormitorium, czując się niezwykle samotnie. Kiedy był z nimi, wszystko było w porządku, ale zawsze, kiedy go opuszczali, od razu zaczynał odczuwać tęsknotę. Zastanawiał się, jak Snape może wytrzymywać brak towarzystwa przez tyle wieczorów. Czy też tęskni za Harrym?
Szybko jednak zganił się za takie myśli. Snape jest ostatnią osobą, która mogłaby się czuć samotna. Wiele razy mówił Harry'emu, że ma dużo pracy i nie ma na nic czasu. Ale mógłby chociaż przysłać mu wiadomość!
Siedząc w łóżku, wyjął kamień i ponowił swoje pytanie.
I ponownie nie otrzymał odpowiedzi.
Zdenerwowało go to. Nie pozwoli się więcej ignorować w ten sposób! Jeżeli Severus nie chce, żeby przyszedł, to niech mu to po prostu prześle!
Harry wyskoczył z łóżka i wygrzebał z kufra Mapę Huncwotów. Przyjrzał się jej uważnie, szukając na niej komnat Snape'a, by sprawdzić, czy Mistrz Eliksirów jest w zamku. Pokój Severusa był pusty. Harry szybko przeszukał wzrokiem każde piętro, w poszukiwaniu kropki opatrzonej napisem "Severus Snape". Przy okazji dostrzegł, że Ginny była w wieży zachodniej, w pobliżu Pokoju Wspólnego Krukonów. I była z kimś. Przyjrzał się dokładniej. Tuż obok niej widniało nazwisko jakiegoś nieznanego mu Krukona. A w gabinecie Tonks dojrzał Lunę. Przypomniał sobie dziwne spotkanie, o którym miał opowiedzieć Hermionie i postanowił, że tym razem postara się nie zapomnieć. Przeszukawszy wszystkie piętra, sale i gabinety, doszedł do wniosku, że Snape'a nie ma nigdzie w zamku. Spojrzał jeszcze raz na jego puste kwatery i kiedy już miał zamknąć mapę, Severus nagle zjawił się w swoim pokoju. Nie przyszedł, po prostu pojawił się znikąd. Zaintrygowany, przysunął mapę z powrotem do twarzy i wtedy kropka zniknęła równie nagle, jak się pojawiła.
Harry zamrugał. To było dziwne. Przecież w Hogwarcie nie można się aportować, a dyrektor, dla bezpieczeństwa, na czas swojej nieobecności, odłączył wszystkie kominki od sieci Fiuu.
Harry bardzo długo wpatrywał się w miejsce, gdzie zniknął Snape, ale mężczyzna nie pojawił się ponownie. Po jakimś czasie sam już nie wiedział, czy to, co zobaczył, było prawdziwe, czy też tylko mu się wydawało. A może mapa się popsuła?
Kiedy, zrezygnowany, chciał ją zamknąć, Snape ponownie pojawił się w swojej komnacie.
Zdecydował się niemal natychmiast. Idzie do Snape'a zobaczyć, co to wszystko znaczy! Szybko wyskoczył z łóżka, zarzucił na siebie pelerynę niewidkę i z mapą w ręku ruszył w stronę lochów. Po wyjściu z Pokoju Wspólnego, Harry zobaczył, że kropka oznaczająca Snape'a znowu zniknęła.
Idąc korytarzami Hogwartu, Harry zastanawiał się, czy to z nim jest coś nie w porządku, czy z tą mapą. Może tęsknota za Severusem sprawiła, że wyobraźnia podsuwała mu omamy i Mistrza Eliksirów w ogóle nie było w komnacie.
Musi się przekonać! Jak najszybciej!
Po chwili Harry zorientował się, że biegnie.
CDN
* "I hate you then I love you" by Celine Dion & Luciano Pavarotti
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia kwietnia 28 2009 22:44:02
*z Gospody*
Uwielbiam, kiedy mnie tak zadziwiacie nowym rozdziałem
Rozdział jak zwykle cud, miód i orzeszki. Widać, że coś w zachowaniu Snape'a znacznie się zmieniło. Przecież kiedyś miałby gdzieś to, czy Harry w ogóle je. A teraz? nawet zgadza się na ich spotkania. Tutak należą się wielkie brawa Harry'emu. Chłopak zaczyna robić się bardziej odważny, rzuca wyzwanie Severusowi. A tacy mężczyźni jak on lubią wyzwania. Potter jest też coraz bardziej pewny siebie, stanowczy. Teraz już potrafi rzucić się na swojego kochanka i domagać się tego, czego chce. Podobał mi się sposób, w jakim Harry szeptał po orgazmie. Trzymam za niego kciuki i krzyżuję palce, żeby mu się udało usidlić mistrza eliksirów.
Co do końcówki, to mam złe przeczucia. Chyba nasz Severus ma kłopoty. Od razu, kiedy przeczytałam o znikaniu z mapy jego nazwiska, wyobraziłam sobie dwa scenariusze - podróż przez sieć Fiuu (ale przecież Dumbledore zablokował) albo to, że jest poważnie ranny. Czyżby teraz Harry musiał go uratować?
Do części technicznej nie mam żadnych zastrzeżeń.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział Weny! |
dnia kwietnia 29 2009 01:35:01
Na sam początek, bo zapomnę, uważam, że wątek z Luną i Tonks powinien być nieco bardziej rozwinięty. Bo to naprawdę ładny wątek się zapowiada. W ramach akcji "zróbmy coś dla kobiet, które lubią yuri i snarry jednocześnie" napiszcie coś więcej o nich, grzecznie proszę. Podejrzewam, że z tymi dwiema paniami można naprawdę wiele zrobić (; (A jak będziecie miały w opowiadaniu Bellę, to pamiętajcie, aby sparingowac ją ze mną, z góry dziękuję) ^_^
Gdy czytałam scenę, w której Harry wchodzi do gabinetu dyrektora, czegoś mi strasznie brakowało, nie wiedziałam, czego dopóki nie przeczytałam prośby o dropsa cytrynowego. To było szokująco-niepoprawno-genialne! Był dyrektor, a gdzie dropsy?! Myślałam, że padnę, gdy zrozumiałam, o co zapytał Potter (; Oby więcej takich perełek!
W pewnym momencie miałam wielką potrzebę pójścia pod zimny prysznic. Wszyscy mogą się domyśleć, w których to akapitach owa potrzeba mnie nawiedziła. Potraktujcie to, moje drogie autorki, jako komplement (: Dodam jeszcze, że może dałoby radę rozwinąć kwestię sznurów i pejczy w tym opowiadaniu? ^_^
Coś jeszcze chciałam, ale... uch, chyba zapomniałam. Zaraz... uhm... A! Mam! Potter sie rozwija! Jak miło! Powoli staje się w stosunku do Severusa odważnym gryfonem, którym przecie potrafi być, gdy staje np. przed Czarnym Panem. To urocze, bo jednocześnie pozostaje uległy i taki młodzieńczy, delikatny.
Zakończenie rozdziału mnie przeraziło. Severusie, nie umieraj! Błagam cię nie mrzyj na stronach tego opowiadania bo... bo... bo to ma być tasiemiec, który będzie tysiące razy lepszy od Herbacianki! (: |
dnia kwietnia 29 2009 14:53:25
Podobał mi się, a nawet bardzo bardzo początek ( nie żeby reszta nie, ale początek szczególnie ) - unikanie Mistrza Eliksirów. Sposoby Severusa i uniki Harry'ego a potem to z Luną, i Potter znów spowrotem stał się buzującym hormonami nastolatkiem
A zaintrygowała mnie końcowka. Co tak Snape pojawia się i znika? Po co? Na co? I w szkole jest szpieg? Jakby był Draco ( buu, szkoda że zrobiłyście z niego tego złego. Przez przeczytane drarry poprostu nie widzę go jako nieprzyjaciela... ) to by się na niego zwaliło. Ciekawe czy jest to ktoś kogo Gryfon zna czy może jakiś szaraczek.
No dziewczyny, rozdział cudny I zgadzam się ( i chyba już to wcześniej pisałam nawet ) że te opowiadanie może być naszą polską wersją herbacianki, bo jest to ( z tych dłuższych opowiadań ) najlepsze ff jakie przeczytałam snarrry. Wciąga i puścić nie chce |
dnia kwietnia 29 2009 18:05:01
No nie...
Wdech, wydech, wdech, wydech...
Kochane, czy wy zawsze musicie kończyć w takim momencie?
Cóż... Tak.
Popieram Channel : Po co i Na co Snape się pojawia i znika?
Pojawiasz się i znikasz i znikasz i znikasz...
Dobra, nie śpiewam ^^
Hm... I jakim cudem?
Jedyne co przychodzi mi na myśl, to Voldemort. Bo co innego... ? No nie wiem, nie wiem Ale liczę, że niedługo wyjaśnicie.
Początek...
Oh Boże! Jak ja kocham takie akcje xDD Harry zawstydzony tym co zrobił i powiedział, 'uciekający' przez Severusem.
Snape interesował się tym, że Harry nie je? No brawa dla Złotego Chłopca! Mistrzunio zaczyna nam mięknąć
Żar, który rozbudził Sev w ciele Pottera... Mrrr... Boskie ^^
Całość baaardzo piękna ;D Idealna
Ale przyznam wam, że mi mieszacie... Już nie wiem jaki jest mój wymarzony Snape.
Ten uparty, sarkastyczny, bawiący się Harrym śmierciożerca czy ulegający, martwiący się o Pottera człowiek, który popełnił w zyciu błąd, przyłączając się do Lorda.
I jeden i drugi ma w sobie 'to coś'.
No ale cóż... nie będę tu użalać się nad własnym niezdecydowaniem
Nawiążę jeszcze do komenta Channel:
Jak dla mnie, jesteście lepsze od Serii Herbacianej.
Jak dla mnie, za długa trzeba tam czekać na... ciekawsze momenty ^^
I was Snape też jest lepszy xD
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział!
Nesta Nessy Riddle. |
dnia kwietnia 29 2009 18:53:49
Dlaczego mi to robicie i kończycie w takim momencie ułaaa
No dobrze nie będę wredna i nakarmię Waszego Wena.
Harry przejmujący inicjatywę to coś nowego (w końcu nabrał wiary w siebie i jest bardziej pyskaty - to lubię). I uwielbiam jak Sev reaguje (kiedy pozwolicie się im pocałować?? to moja romantyczna dusza pyta). Dziewczyny Wasze opisy są tak realistyczne i obrazowe że chyba my wszystkie, tak jak Enyo, będziemy marzyły o zimnym prysznicu (gorąco...). Boże jak ja Wam zazdroszczę talentu.
Dobrze że nie ma Draco (nie lubię drarry i dla mnie młody Malfoy zawsze zostanie tym złym i niech mnie nikt nie przekonuje inaczej bo zdania nie zmienię). Nie popieram prośby o nadmierne rozwinięcie wątku Luny (proszę nie bijcie- dla mnie istnieje tylko snarry ).
Już dawno pobiłyście herbaciankę
A znowu nie byłabym sobą gdybym nie zapytała - kiedy kolejny rozdział????????
rozpieszczajcie nas dalej
pozdrawiam
smarteczka |
dnia kwietnia 30 2009 09:05:39
Dziewczyny, przez Was mało nie spóźniłam się wczoraj do pracy!
I już czekam na następny odcinek, bo widzę, źe akcja rozwija się w niesamowitym tempie. Z zastrzeźeń: niektóre porównania, sformułowania w opisach uniesień naszych bohaterów się powtarzają, trochę to zgrzyta.
I mam tylko cichutką nadzieję, że Snape nie wystawia Harrego panu V. , bo może i jest egoistą, może i jest draniem, ale z klasą! |
dnia kwietnia 30 2009 18:11:27
przecudowne.
no i Dumbledore... od czasu Światełka mam na niego małą alergię. Szpieg, ciekawe. Ginny? Sev? No nie, powiedzcie, że on nie jest wiernym Śmierciożercą, prooszę... ^^ Swoją drogą, czyżby zaczynał się odrobinę, khem, angażować? Intrygująco.
tak technicznie to zdażyło się bodajże kilka powtórzeń, a rozwaliło mnie to stwierdzenie:
Jego dłoń ścisnęła konwulsyjnie organ Snape'a, który jęknął w jego szyję.
Snape-prawie-brzuchomówca?
ps. Rany, moja romantyczna część (wbrew pozorom taką posiadam) już wyobraża sobie, że pan eSeS pocałuje Pottera. źle ze mną. |
dnia kwietnia 30 2009 19:23:04
zauważyłam kilka kropek tam gdzie ich nie powinno być, ale już nie pamiętam dokładnie, gdzie one były.
Oczywiście rozdział jak zawsze świetny.
Nie wiem dlaczego, cały czas mam dziwne przeczucie, że tym szpiegiem bedzie Snape.
A to jego znikanie i pojawianie się to, albo zaklęcia rzucone na komnaty, albo może się z kimś porozumiewa, przez kominek czy cóś.
Pozdrawiam
Alex |
dnia maja 01 2009 08:59:48
Albo Snape zamierza sam załatwić Voldemorta i pławić się w glorii i chwale - to by nawet pasowało do jego profilu psychologicznego. |
dnia czerwca 28 2009 23:11:15
Jakoś nie mogłam się zabrać do skomentowania. Może to za sprawą Tołstoja i Raju utraconego, które właśnie czytam.
W sumie mam mieszane uczucia w stosunku do tego rozdziału; uważam, że poprzednie były lepsze. Chciaż scena erotyczna była ciekawa, to raczej nie wydaje mi się, żeby możnaby było się spuścić w spodnie bez dotykania; od pieszczot szyi.
Jestem ciekawa, gdzie tak znika Severus i dlaczego tak szybko się pojawia z powrotem ("Spojrzał jeszcze raz na jego puste kwatery i kiedy już miał zamknąć mapę, Severus nagle zjawił się w swoim pokoju. Nie przyszedł, po prostu pojawił się znikąd. Zaintrygowany, przysunął mapę z powrotem do twarzy i wtedy kropka zniknęła równie nagle, jak się pojawiła.".
Nie mogę się doczekać następnej części i mam nadzieję, że mile mnie zaskoczy. |
dnia grudnia 22 2009 01:25:43
W ogóle, to ja mam nadzieję, że nie bedzie żadnego wątku yuri, bo to mi już zalatuje Herbacianką, a wtedy bardzo bym się na Was zawiodła, dziewczyny.. Pragnę czegoś nowego, fascynującego i jak na razie, tego mi dostarczacie Jestem zachwycona tym opowiadaniem, jak niczym innym. Niektóre wasze teksty są obłędne i pozwoliłam je sobie skopiować do notatnika
A tak na marginesie, to intryguje mnie ta znikająca kropka z imieniem i nazwiskiem Seva na mapie Huncwotów Ale zaraz (mam nadzieję) dowiem się, dlaczego Severus tak nagle znika i się pojawia ;] |
dnia stycznia 23 2010 23:13:18
Przestań mnie ignorować, Potter, i spójrz na mnie!
Już słyszę tenmroczny, głęboki głos... Sape z deczka sie zirytował...hyhyhy, nie dziwię mu się. W końcu on zawsze lubi dostawać to, na co ma ochotę. Jego zniknięcie z Mapy...cholera, aż mnie korci, żeby to rozgryźć! Dlaczego zniknął? Gdzie był? Penie wkrótce się dowiem.... <3333 |
dnia lutego 28 2010 16:06:24
Ogromnie podoba mi się pierwszy akapit tego rozdziału. Taki.. niebanalny, choć życiowy. Kilka celnie dobranych zdań i trafne uwagi, całośc układająca się w coś niesamowicie sympatycznego xD
Rozdział zawiera też jedną z moich ulubionych scen z całego DI - Harry rzuca się na kompletnie zaskoczonego Severusa, na co ten odpowiada niezwykle gwałtownie i namiętnie. Totalne zaskoczenie, tym bardziej cała "akcja" mi się podobała. Szczególnie postawa Harry'ego, który postanowił sam uzyskać to, czego pragnie i zaspokoić Severusa. RAR! Wspaniałe! <3
Zgrabnie podsunełyście czytelnikom wizję, że Sev może być szpiegiem. Najpierw Dumbledore się martwi, a potem Sev w tajemniczy sposób pojawia się i znika. Harry znowu ma okazję zbawić świat! Ja Severusowi ufam bezgranicznie, nieważne, do czego to zaprowadzi. Jak już pisałam, liczy się tu i teraz xD |
dnia marca 19 2010 17:50:03
Kolejny rozdział, który był nie wąsko napisany super. Podobał mi się bardzo początek rozdziału gdzie Harry czuł wstyd i jego uczucia były nie do końca odczytane przez niego samego.
Fajny też był motyw ze schowkiem na miotły (po raz kolejny, wzbudził wiele emocji) gdzie Snape zadziałał na Harrego haha
A i Luna z Tonks? Coś mi się wydaje, że na herbatkę to Luna nie poszła do Nimfadory |
dnia kwietnia 24 2010 17:33:29
Widać, że Harry ma już wprawę w unikaniu Snape'a aż mi się go szkoda zrobiło kiedy tak uroczo był wszystkim zażenowany ^^
Ale najbardziej wbiły mnie w fotel słowa Snape'a :
"- Mnie się nie ignoruje, Potter. Zapamiętaj to sobie. A jeżeli kiedykolwiek zdarzy ci się o tym zapomnieć, to tak cię zerżnę, że nie będziesz wiedział, jak się nazywasz. Rozumiemy się?"
Po tych słowach dostałam gęsiej skórki na plecach, bo tak mnie to poruszyło tak poza tym to ja Harry'emu się nie dziwię bo sama nie umiałabym się oprzeć Mistrzowi Eliksirów mrrr
Hmmm ... czyżby Luna i Tonks?
Jestem zaintrygowana gdzie to znika tak Snape |
dnia padziernika 26 2010 10:49:39
Oj, oj, Mistrza Eliskirów nie ignoruje się tak po prostu. To było do przewidzenia, że Snape znajdzie w końcu sposób, żeby się z Potterem rozmówić. Całkiem ciekawe było wykorzystanie do tego Luny. Na miejscu Harrego też bym się niczego nie spodziewała, chociaż na gniew Mistrzunia nie chciałabym się narazić Późniejsza scena w kwaterach Snape'a była po prostu zaskakująca. Potter przejmujący inicjatywę? Widać, Złote Dzieciątko nie jest aż tak bardzo głupie, na jakie wygląda Ale, gdyby Snape niczego nie chciał, to by na to wszystko nie pozwolił Ciekawe, gdzież to znika nasz drogi Severus. Harry zapewne w następnym rozdziale się dowie |
dnia kwietnia 05 2011 22:30:20
No Sevuś się troszkę wkurzył za to ignorowanieCiekawie to przedstawiłyście by Sev mógł się rozmówić z HarrymPotter który przejmuję inicjatywę mnie zaskoczył(pozytywnie)a Snape'owi(nie wiem czy dobrze odmieniłam -w ogóle można?- więc sorry jeżeli źle ;p)) to się podobałobyło to widać. |
dnia maja 03 2011 02:08:32
"Mnie się nie ignoruje, Potter." <- ten tekst był cudowny! wyobraziłam sobie macoche od Roszpunki z "Zaplątanych" w momencie kiedy mówiła "Wow... to się skończy źle!"
Coraz więcej pytań, coraz mniej odpowiedzi... tylko Ron i Hermiona ciągle tacy sami jesli można być czegoś pewnym to tego, że znowu się będą kłocić jak stare małżeństwo w jednym z kolejnych rozdziałów
I tęsknię za Draco Chciałabym, żeby się jeszcze pojawił |
dnia grudnia 09 2011 13:03:31
Severus jest taki zaborczy. To niesamowite jak to opisujecie, jego charakter, to jak traktuje Harry'ego, jak daje mu do zrozumienia kim jest.. UWIELBIAM TO.
Mnie się nie ignoruje, Potter. Zapamiętaj to sobie. A jeżeli kiedykolwiek zdarzy ci się o tym zapomnieć, to tak cię zerżnę, że nie będziesz wiedział, jak się nazywasz. Rozumiemy się?
Ale my wiemy, że Harry nie miałby nic przeciwko takiemu zerżnięciu. ]:-> |
dnia maja 05 2013 00:28:01
Ignorowanie Snape nie wyjdzie na dobre Harremu (ah te jego wyrafinowane metody, aby dobrać się do niego...). Chociaż, jeśli tak głębiej pomyśleć nad tym to z chłopaka jest masochista i nie miałby nic przeciwko (bo wszystko idzie w wiadomym kierunku XD).
Tak, związek Harrego i Snape nabiera lepszych kształtów z czego bardzo się cieszę.
Co prawda NIENAWIDZĘ wątku, gdzie Dumbledore ciągle podkreśla, że chłopak jest jedyną nadzieją czarodziejskiego świata i tylko on może pokonać Voldemorta. Bitch please! :/
Dzięki za ciężką pracę! |
dnia lutego 24 2015 19:13:24
Nie myślałam, że Harry może być taki agresywny. Wyobrażam sobie zdumienie na twarzy Severusa. Ciągle to nie jest taki związek jaki powinien być, ale jest coraz lepiej. Ciekawe co odkryje Harry. Gdzie znika Snape, jakie jest to pomieszczenie? A wracając do początku rozdziału- BOSKIE- Harry musiał tworzyć przezabawny obraz, gdy zataczał się od alkoholu i odniósł sukces, gdyż Snape go przytulił, w końcu mu się zaczął stawiać i wygrał |
dnia maja 03 2016 00:26:58
A mi się zdaje, że tym szpiegiem niestety może być nasz kochany Severus. W jednym z pierwszych rozdziałów było o spotkaniu z Voldemortem i już wtedy to mi się wydało podejrzane... |
dnia wrzenia 26 2019 22:43:46
Nic dziwnego, że Potter bał się sprawdzić, czy groźba Severusa była prawdziwa. Każdy, kto myśli, by się bał. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|