dnd, d&d dungeons and dragons
 
Snarry World
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d MENU dungeons and dragons
 
Strona Główna Desiderium Intimum Mistrz i Chłopiec Tłumaczenia Nasza Książka/Our Book Kategorie Newsów Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d
OUR BOOK
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness:

BOOK 1 - THE BLACK MONGREL
BOOK 2 - THE CURSED ONE
BOOK 3 - THE POISONS MASTER


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
NASZA KSIĄŻKA
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness PO POLSKU:

KSIĘGA 1 - CZARNY MONGREL
KSIĘGA 2 - PRZEKLĘTY
KSIĘGA 3 - MISTRZ TRUCIZN


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasza twórczość/Our stuff
dungeons and dragons
 
DESIDERIUM INTIMUM
MISTRZ I CHŁOPIEC
NASZE TŁUMACZENIA

Desiderium Intimum In Other Languages
The Master and The Boy

Desiderium Intimum Soundtrack
Desiderium Intimum Arts
Inne Ficki
Awards
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasze Teledyski/Our Videos
dungeons and dragons
 
Desiderium Intimum Trailers
Videos by Ariel & Gobuss
Videos by Ariel Lindt
Videos by Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Polecane/Recommended
dungeons and dragons
 
Snarry od A do Z
Fanfics
Arts
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Użytkowników Online
dungeons and dragons
 
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,388
Najnowszy Użytkownik: shoi
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Our Desiderium Intimum Videos
dungeons and dragons
 






 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nawigacja
dungeons and dragons
 
Strona Główna
Nasza Książka/Our Book
Kategorie Newsów
Artykuły
Buttony do Snarry World
Statystyki
Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS
dungeons and dragons
 

THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS ON AMAZON
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Pozone Zwycięstwo Część 2
dungeons and dragons
 
Beta: Kaczalka :* Dziekujemy ^_^




Część 2



No więc dokąd zamierzasz mnie zabrać na wakacje?

Harry wzruszył ramionami.

- Jeszcze nie wiem. Zobaczymy. - Sprawdził, czy ma w kieszeni portfel i różdżkę, a następnie zamknął drzwi. - Chcę po prostu robić normalne rzeczy. Wszystkie te rzeczy, których nigdy nie mogłem robić, ponieważ ciągle deptałeś mi po piętach.

A teraz będziesz je robił ze mną. Wyobraź to sobie.

- Taa, wyobrażam - odparł Harry. Wyprostował ramiona, jeszcze bardziej zdeterminowany, by nie pozwolić Voldemortowi zepsuć swoją obecnością jego planów. Zniszczył już wystarczająco dużo. Harry będzie miał wakacje i będzie robił normalne rzeczy, a jeżeli Voldemort się na to nie zgadza, to może się odpieprzyć.

Zatrzymał się przy najbliższym kiosku i kupił przewodnik turystyczny. Pomimo tego, że był w Londynie wiele razy - a teraz nawet w nim mieszkał - nigdy tak naprawdę go nie zwiedził. Poza wycieczką do Londyńskiego Zoo z Dursleyami, kiedy miał jedenaście lat, ale o nich wolał w ogóle nie myśleć.

Opowiedz.

- Dlaczego? - zapytał Harry. Zatrzymał się i przekartkowywał przewodnik.

Oszczędzi mi to kłopotu z przeszukiwaniem twojego umysłu, by znaleźć wspomnienia.

Harry, wzdychając, zamknął książkę i przypomniał sobie, jak Dursleyowie zabrali go ze sobą wbrew swej woli. Uśmiechnął się mimowolnie.

- Rozmawiałem wtedy z wężem - powiedział. - Jeszcze nawet nie wiedziałem, że jestem czarodziejem.

A oni ukarali cię za to, prawda? Twoja rodzina?

- Więc w końcu znalazłeś moje wspomnienia.

Nie, po prostu wiem, jacy są mugole.

Harry postanowił nie skomentować tego i ponownie otworzył przewodnik.

- To wygląda interesująco. Muzeum Historii Naturalnej.

Mugolskie muzeum? Pewny sposób na wyrzucenie pieniędzy w błoto.

- W zasadzie to napisali, że wejście jest darmowe. - Harry wyszczerzył się w odpowiedzi na prychnięcie Voldemorta, a następnie uśmiechnął, kiedy na odwrocie przewodnika zobaczył podręczną mapę Londyńskiego Metra. - Stacja South Kensington - wymamrotał do siebie, zamknął przewodnik i włożył go do tylnej kieszeni dżinsów.

Zamierzasz jechać metrem? Jesteś czarodziejem. Aportuj się!

- Jedziemy w mugolskie miejsce. Jeżeli nie lubisz metra, to dlaczego po prostu nie znajdziesz sobie kogoś innego, żeby mu zawracać głowę?

Nagły, ostry ból blizny był tego wart, powiedział sobie Harry, i poszedł szukać najbliższej stacji.


***

To są kości. Bardzo stare kości. Naprawdę, Harry, nawet mugole muszą mieć coś ciekawszego do pokazywania, niż to.

- To dinozaury - wyszeptał Harry, przypatrując się imponującej szczęce Tyranozaura Rexa. - I są ciekawe.

Wymarłe.

- Właśnie.

To jest twój sposób na spędzanie wakacji? Gapienie się na kości martwych zwierząt?

- To więcej niż ty zdołałeś po sobie zostawić. - Harry nie był przygotowany na falę bólu, która nagle go zalała, zgiął się wpół i chwycił za głowę.

- Wszystko w porządku? - zapytała stojąca nieopodal kobieta.

- W porządku, dzięki. To tylko migrena - odparł Harry, prostując się. Szybko znalazł odosobnione miejsce, zdjął okulary i przetarł oczy. - Nie rób tego w miejscu publicznym, do jasnej cholery.

Trzymaj język pod kontrolą, to zostawię twoją bliznę w spokoju.

- Posłuchaj, to moje wakacje i chcę zobaczyć to muzeum. - Harry założył okulary z powrotem i wydał z siebie zmęczone westchnienie. Przebywanie z Voldemortem, który bez przerwy komentował wszystko, co robił, było niezwykle męczące.

W porządku, jeżeli pozwolisz mi wybrać popołudniową rozrywkę.

- Której części "to są moje wakacje" nie zrozumiałeś?

Tej części, w której ciągasz mnie po bezsensownych mugolskich muzeach.

- To nie moja wina. Możesz się odpierdolić, kiedy tylko zechcesz.

O tak, podejrzewam, że mógłbym spędzić to popołudnie zapoznając się ponownie z twoją śliczną, małą dziewczynką.

- Nawet się, kurwa, nie waż! - Harry wzdrygnął się, kiedy jego głos odbił się echem w pomieszczeniu i kilka głów odwróciło się w jego stronę. Zdołał uśmiechnąć się przepraszająco i rozważył pomysł, by kupić sobie jeden z tych nowoczesnych telefonów komórkowych, więc mógłby przynajmniej udawać, że rozmawia z kimś innym.
Książka. Otwórz ją tam, gdzie znalazłeś te mugolskie monstra.

Harry otworzył przewodnik i odnalazł prawidłową stronę. Zmarszczył brwi, próbując odkryć, czego chciał Voldemort.

O, to muzeum pod spodem. Brzmi znacznie ciekawiej, niż oglądanie przez cały dzień wymarłych zwierząt.

- Loch Londyński? Przywraca do życia ponad 2000 lat przerażająco prawdziwej historii? Żartujesz sobie? - Harry zatrzasnął przewodnik. - Nie idę do żadnego muzeum tortur.

A dlaczego by nie? Mają wystawę o Kubie Rozpruwaczu.

- Czego, do diabła, chcesz od Kuby Rozpruwacza?

Jak dobrze wiesz, dorastałem w East End.

Harry'ego wypełniło ciepło, jak gdyby Voldemort wspominał coś wyjątkowo przyjemnego.

Często przed snem opowiadałem młodszym chłopcom z sierocińca historie o Kubie Rozpruwaczu. Zawsze udawało mi się nastraszyć tych tępaków tak, że sikali ze strachu.

- Och, z pewnością - wymamrotał Harry. Wakacje, które nareszcie mógł mieć i na które z pewnością zasłużył zaczynały zamieniać się w farsę. Utknął z Voldemortem, nie ważne jak bardzo próbował udawać, że tak nie jest. Musiał znaleźć sposób, żeby uwolnić się od niego, ale on ciągle tu był, do cholery...

- Przestań!

Harry zacisnął oczy. Nagle zaczął mieć problemy z oddychaniem i zaczęło świerzbić go, by wyciągnąć różdżkę, chociaż nie wiedział, dlaczego.

To jest jedyny wybór, który ci daję. Albo zabierzesz mnie do Severusa dzisiejszego popołudnia, albo pójdziemy do tego muzeum tortur.

- Nie pójdziemy spotkać się ze Snape'em - powiedział Harry. Jego głos brzmiał ochryple, jakby krwawił w środku. Jakby obecność Voldemorta sprawiała, że jego ciało psuło się i jątrzyło. Jakby jego mięśnie gniły i mogły w każdej chwili oddzielić się od kości i odpaść...

Zbierz się do kupy, Harry! Dla żadnego z nas nie będzie to zbyt przyjemne, jeżeli postradasz zmysły. Zaakceptuj to, co jest i przestań marzyć o niemożliwym!

Harry wziął głęboki oddech.

- Pójdziemy do tego muzeum - powiedział. Jak to możliwe, że czuł się taki pusty, jeżeli Voldemort był w nim? - Ale jeszcze nie skończyliśmy zwiedzać. Mam zamiar spędzić tu przedpołudnie.

Zgoda.

To było jego ciało. Jego pieprzone wakacje. Nie powinien ustępować Voldemortowi w żadnej sprawie. A oto był tutaj, dyskutując o mugolskich muzeach ze swoim największym wrogiem. Harry potrząsnął głową i pospacerował z powrotem ku dinozaurom na wystawie.

Podobał mu się Tyranozaur Rex. Ciężko było wyobrazić sobie, że coś tak ogromnego i potężnego przemierzało kiedyś Ziemię. No, jeżeli nie liczyć smoków. Voldemort był cicho, więc Harry spróbował ponownie. - Jestem pewien, że był świetnym zabójcą.

- Taa, jest odjazdowy, nie? - powiedział stojący po jego prawej stronie chłopiec, patrząc na Harry'ego błyszczącymi oczyma i uśmiechając się szeroko.

- Tak - zgodził się Harry, odpowiadając słabym uśmiechem.


***

Harry był zły, że musiał to przyznać, ale Loch Londyński okazał się całkiem interesujący. Dowiedział się sporo o wielkiej zarazie i o wielkim pożarze Londynu i nawet specjalna wystawa dotycząca Kuby Rozpruwacza była intrygująca w pewien niepokojący sposób.

Voldemort naturalnie wydawał się dobrze bawić, co oznaczało, że przez większość czasu był cicho i pozostawiał spacerującego po muzeum Harry'ego jego własnym myślom.

A ludzie twierdzą, że wszyscy mugole są niewiniątkami - powiedział Voldemort, kiedy przyglądali się wystawie, na której uwięziony szczur wyżerał sobie drogę przez wnętrzności człowieka. - Ja, naturalnie, nigdy nie używałem takich barbarzyńskich metod, kiedy...

- Zabiłeś moich rodziców, ty cholerny draniu! - wyszeptał Harry żarliwie. - Nie waż się rozpowiadać naokoło, że jesteś niczym wybawienie, w porównaniu z czymkolwiek, co mugole robili wieki temu!

Śmierć twoich rodziców była niefortunna, ale przynajmniej zrobiłem to szybko i bezboleśnie.

- Przestań - powiedział Harry przez zaciśnięte zęby. - Przestań usprawiedliwiać to, co nam zrobiłeś. - Odwrócił się na piętach, zderzył się z kilkoma turystami i pomaszerował do najbliższego wyjścia. - Skończyliśmy tutaj - powiedział. Voldemort nie protestował, ale Harry wiedział, że w tym przypadku jego milczenie nic nie znaczyło.


***

Kolacja w McDonald's niezbyt spodobała się Voldemortowi, ku radości Harry'ego. Jeżeli nie mógł wykopać drania, to mógł z pewnością irytować go folgowaniem trywialnym, mugolskim obyczajom. Harry pochłonął Big Maca i dużą porcję frytek, a następnie pojechał metrem do Leicester Square, popijając od czasu do czasu swoją colę.

W jakim celu się tu znaleźliśmy?

- Idziemy obejrzeć film - odpowiedział Harry. Ze spuszczoną głową odnajdował drogę w tłumie turystów i miejscowych, poszukujących sposobu na miłe spędzenie czasu. Voldemort prychnął głośno, co sprawiło, że usta Harry'ego zadrżały.

Litości. Odwiedzanie muzeów, nawet tych mugolskich, ma jakieś wartości edukacyjne, ale film? Kompletna strata czasu.

- Ten będzie edukacyjny. Oparty na prawdziwych wydarzeniach. Spodoba ci się. Ginie mnóstwo ludzi. - Harry wziął następny łyk coli i zatrzymał się pod drzewem, naprzeciwko kina Odeon. - To film o Titanicu. To taki duży statek, który...

Wiem, co to jest Titanic. Nie jestem kompletnym durniem.

Harry prychnął.

- Cóż, to mugolska rzecz. Myślałem, że mogłeś to po prostu zignorować.

Poznaj swojego wroga, Harry. Nigdy go nie ignoruj.

- Taa, jasne - odpowiedział Harry bez zbytniego przekonania. Wypił resztę coli i wrzucił papierowy kubek do najbliższego kosza. - Pamiętaj, że to moje wakacje. Planowałem obejrzeć ten film z przyjaciółmi. Hermiona od jakiegoś czasu paplała o tym, że chce go zobaczyć, ale skoro utknąłem z tobą, to musisz to przecierpieć.

I z pewnością będę cierpiał. - Harry miał dziwaczne wrażenie, jakby uwięziony w nim Voldemort wzruszył z rezygnacją ramionami. - W porządku. Pójdziemy i obejrzymy ten film. Zobaczenie tysięcy mugoli ginących w lodowatej wodzie może być, ostatecznie, całkiem zabawne.

Harry westchnął i stanął w kolejce, aby kupić bilet.


***

To nie dowodzi niczego, poza tym, że miłość robi z ciebie kompletnego imbecyla i sprawia, że kiedy jesteś już stary i zniedołężniały, wyrzucasz fortunę do oceanu.

Harry zachichotał. Film nawet całkiem mu się podobał, chociaż wątek romantyczny nie przypadł mu do gustu. Możliwe, że Hermiona, i pewnie Ginny także, byłyby bardziej zadowolone. Sam uważał, że na tonącym statku cała ta romantyczność była czymś nieco dziwacznym.

Widzisz? Nawet ty nie możesz się ze mną nie zgodzić. Miłość sprawia, że jesteś słaby. Mogliby przeżyć, gdyby nie starali się tak uparcie ratować siebie nawzajem.

Harry rozważał to, kiedy wsiadał do metra. Nie rozmawiali podczas podróży do domu, tak jakby wokół było zbyt wielu ludzi, co stanowiło dla Harry'ego świetną okazję na zebranie myśli. Czy Syriusz nadal by żył, gdyby nie starał się tak uparcie go ratować? Prawdopodobnie. Ale Harry kochał Syriusza i nie było w ogóle mowy o tym, żeby go nie ratował. Jeżeli nie kochałby Syriusza, to czy próbowałby go ocalić?

Harry nie był tego pewien. Uratował Ginny, kiedy był na drugim roku i był pewien jak diabli, że wtedy jeszcze nie odwzajemniał jej miłości. Jak to określiła Hermiona? Że miał syndrom ratowania ludzi.

Tak, masz. I to jest twoją największą słabością, na wypadek, jeżeli jeszcze do tego nie doszedłeś.

- Cóż, wybacz, że nie jestem całkowitym egoistą - odparł Harry, wysiadając z metra. Czuł, że ma nogi z kamienia, kiedy wychodził na ulicę. To był długi dzień, a stale towarzyszący mu Voldemort sprawiał, że wydawał się jeszcze dłuższy.

Pewna dawka egoizmu jest potrzebna, by utrzymać się przy życiu.

- To był tylko mugolski film. Wątpię, by miał za zadanie udzielać jakichś filozoficznych odpowiedzi.

A więc to była kompletna strata czasu, tak, jak przewidziałem.

- Och, przestań, nie było aż tak źle. To tylko rozrywka. Chciałeś poznać swoich wrogów? Teraz wiesz, jak wyglądają ich filmy. - To był kiepski argument, ale to wszystko, na co Harry potrafił wpaść. Ziewnął i szybko zasłonił usta dłonią.

Muszę ci powiedzieć, że byłem już kiedyś w kinie.

- Naprawdę? - Harry wyciągnął różdżkę i dotknął nią frontowych drzwi. - Kiedy? Na jakim filmie?

W dzieciństwie. Zabrali nas na Królewnę Śnieżkę.

- Masz na myśli film Disney'a? - Harry zamknął za sobą drzwi i machnął różdżką w stronę kilku lamp gazowych. - Ze śpiewającymi krasnoludkami i całą resztą?

Niestety, tak. Oryginalna baśń jest dużo ciekawsza, niż...

Harry wybuchnął głośnym śmiechem, ucinając jego dalszą wypowiedź. Wyobrażenie sobie Voldemorta, oglądającego Królewnę Śnieżkę, to było zbyt wiele i musiał oprzeć się ręką o ścianę, żeby zachować równowagę.

- Harry? To ty?

Zamknął usta i spojrzał w kierunku kuchni. Serce zaczęło dudnić mu w piersi. To był głos Hermiony i usłyszenie go sprawiło, że Harry zapragnął uciec. Jego przyjaciele nie mogli zobaczyć go w tym stanie. Nie mógł się z nimi spotkać, ponieważ jeżeli Voldemort zrobi...

Och, cichutko, dziecko. Będę się zachowywał, jeżeli ty także będziesz. Ufam, że taka była nasza umowa.

Harry nie ufał Voldemortowi, ale nie miał czasu, żeby obmyślić lepszy plan, gdyż w holu pojawiła się Hermiona, patrząc na niego zdezorientowanym wzrokiem. - Gdzie się podziewałeś przez cały dzień? Wysłaliśmy dwie sowy i siedzieliśmy tu przez cały wieczór.

- Wyszedłem - odpowiedział Harry. Podszedł do niej na sztywnych nogach i z napiętymi ramionami. - Musiałem pozbierać myśli.

- Och, chodź już. Przygotowaliśmy herbatę w kuchni. Możemy tam porozmawiać. - Hermiona zeszła do piwnicy, więc Harry podążył za nią i jego serce drgnęło, kiedy zobaczył Rona i Ginny siedzących przy kuchennym stole.

- Cześć, Harry - powiedział Ron. Ginny nie odezwała się, rzuciła mu jedynie niepewne spojrzenie.

- Cześć. - Harry zatrzymał się przy stole i w czasie, kiedy Hermiona nalewała mu herbaty, popatrzył na swoich przyjaciół. Teraz miał szansę! - Słuchajcie, to bardzo ważne! Voldemort nie... - Harry zamknął usta, kiedy zorientował się, że jego różdżka znalazła się w jego dłoni, a nie pamiętał, aby po nią sięgał.

Dwa słowa, Harry. Klątwa Uśmiercająca ma dwa słowa, które z łatwością mógłbym uformować w twoich ustach.

Harry spróbował poluzować zaciśnięte palce, ale wydawały się przyklejone do różdżki. Jeżeli mógłby ją upuścić, miałby czas, żeby...

Życie twoich przyjaciół znajduje się w twoich rękach. Nie zawaham się ich wykończyć, jeżeli mnie zdradzisz.

- Co z tym Voldemortem? - zapytała Hermiona, siadając obok Rona.

Harry przełknął ślinę i spojrzał na nią.

- Nie żyje - wyszeptał. - Voldemort jest martwy. A ja byłem w śpiączce. I dlatego potrzebuję trochę czasu, żeby przemyśleć parę spraw.

- Ginny powiedziała, że ostatniej nocy zachowałeś się tak, jakbyś był totalnym gnojkiem - powiedział Ron.

- I wciąż nim jest - dodała Ginny, mrużąc oczy. - Dlaczego celujesz w nas różdżką?

- Ee... - Harry zamrugał, a wtedy Voldemort odezwał się za niego. - Chciałbym mleka do herbaty. Accio mleko.

- Mogłeś powiedzieć - zbeształa go łagodnie Hermiona. Wzięła do ręki mleko i nalała trochę do filiżanki Harry'ego.

A więc kontrola, którą nad nim sprawował Voldemort, poszerzyła się. I mógł rzucać zaklęcia jego różdżką. Harry stał jak zmrożony. Nie usiadł, dopóki Voldemort nie pozwolił mu w końcu opuścić ręki.

Wszystko jest w porządku, Harry. Po prostu wypij herbatkę z przyjaciółmi. Opowiedz o tych cudownych rzeczach, które dzisiaj widziałeś. Opowiedz o mnie, a oni zginą. Czy to jasne?

Jak kryształ, pomyślał Harry i sięgnął po filiżankę.

- Dzięki, Hermiono.

- Dobrze się czujesz? - Przyjaciółka przechyliła głowę. - Jesteś bardzo blady.

- Jestem po prostu zmęczony. Miałem dzień pełen wrażeń. - Harry napił się herbaty, starając się powstrzymać drżenie dłoni. Jego druga ręka, ukryta pod stołem pomiędzy kolanami, wciąż ściskała różdżkę i nieważne, jak bardzo próbował, nie potrafił przejąć nad nią kontroli.

- Ale gdzie byłeś przez cały dzień? - zapytała Hermiona.

- Ta, myślałem, że będziemy spędzać czas razem - dodał Ron.

- Po prostu chciałem być sam. Poszedłem do Muzeum Historii Naturalnej i do Lochu Londyńskiego, a później obejrzałem Titanica w Odeonie. - Starał się, by jego głos brzmiał spokojnie i naturalnie, tak jakby nie miał uwięzionego w sobie Czarnego Pana. Wziął kolejny łyk herbaty.

- Oglądałeś Titanica? I jaki był? - Z podekscytowania Hermiona prawie przewróciła filiżankę.

- W porządku.

- I nie mogłeś poczekać na nas, żebyśmy zrobili wszystkie te rzeczy razem z tobą? - Ginny wyglądała na urażoną i coś w piersi Harry'ego szarpnęło się. - Co z ciebie za chłopak? Wymykasz się, żeby robić wszystko samemu.

- A więc wy dwoje znowu jesteście razem? - zapytała Hermiona, uśmiechając się zachęcająco. - Zawsze wiedziałam, że kiedy już zabijesz Voldemorta, oboje powinniście...

- Nie jesteśmy - powiedział Harry, w pośpiechu wbijając wzrok w swoją herbatę. Czuł pieczenie w przełyku, ale nie zwracał na to uwagi. Lubił taki rodzaj bólu. To powstrzymywało odczuwanie bólu w innych miejscach. - Przykro mi, Ginny, ale nie sądzę, by to się teraz udało.

Dziewczyna wpatrywała się w stół, a jej usta zacisnęły się w cienka linię.

- Czy jesteś pewien, że dobrze się czujesz? - Troska Hermiony zaczęła grać Harry'emu na nerwach. Nie mógł im nic powiedzieć. Chciał po prostu, żeby sobie poszli, aby Voldemort nie mógł ich skrzywdzić. - Może powinieneś pójść do Św. Munga. To znaczy, wciąż nie jesteśmy pewni, czym zostałeś trafiony i to mogłoby...

- NIE! - Harry trzasnął ręką w stół. - Po prostu chcę, żebyście zostawili mnie w spokoju. Miałem Voldemorta na karku, od kiedy tylko sięgam cholerną pamięcią, a teraz chcę po prostu mieć trochę czasu dla siebie. Jestem już śmiertelnie zmęczony ludźmi, którzy wtykają nos w nie swoje sprawy, a konkretnie, w moje życie!

Hermiona gapiła się na niego.

- Harry, daj spokój, po prostu się martwimy - powiedział z zakłopotaniem Ron.

- Wiem, ale tracicie czas. - Harry oparł się z powrotem na krześle. - Wszystko ze mną w porządku. Po prostu potrzebuję teraz trochę czasu dla siebie.

- Ale wciąż wracasz z nami do Hogwartu, prawda? - zapytała Hermiona.

Harry spojrzał na nią, marszcząc brwi. Nawet nie pomyślał o powrocie do szkoły, teraz, kiedy wiedział, że ma w sobie Voldemorta.

Wracamy do Hogwartu.

- Nie jestem pewien - powiedział szczerze Harry.

Powiedz im, że wracasz! Przedyskutujemy to później. W przeciwnym razie będą tu siedzieć przez całą noc, próbując cię przekonać.

- Ale myślę, że chyba tak - dodał Harry. Uśmiechnął się, pomimo że kąciki jego ust zadrżały. - Po prostu potrzebuję teraz trochę samotności, ale później będę wypoczęty i gotowy do rozpoczęcia siódmego roku.

Hermiona odpowiedziała mu uśmiechem i wstała.

- Już późno. Śpij dobrze, Harry. I jeżeli będziesz chciał rano o czymś z nami porozmawiać, to wiesz, gdzie nas szukać. - Szarpnęła Rona za ramię i on także wstał.

- Ta, chcielibyśmy, żebyś wrócił do Nory. Moglibyśmy zagrać w Quidditcha z bliźniakami i Billem. Co o tym myślisz? - Ron spojrzał na niego z nadzieją.

To brzmiało naprawdę zachęcająco, ale Harry potrząsnął głową.

- Jeszcze nie wiem, Ron. Dam ci znać.

Ginny nie odezwała się. Nawet nie spojrzała na Harry'ego, kiedy wychodziła z kuchni.

- W takim razie, dobranoc - powiedziała Hermiona. Razem z Ronem podążyli za nią i kiedy Harry usłyszał trzask zamykających się, frontowych drzwi, opuścił głowę na stół.

Dobrze się spisałeś, Harry.

- Zamknij się - Harry wymamrotał wprost w drewnianą powierzchnię. Nareszcie zdołał unieść rękę i pozwolił różdżce opaść ze stukotem na stół. Jego palce zdrętwiały. - Po prostu się zamknij.

Chodźmy do łóżka.

Coś pociągnęło go za plecy, jakby Voldemort przyczepił sznurek do jego kręgosłupa. A Harry był zbyt wykończony, by protestować. Wstał i, potykając się, ruszył do swojej sypialni.

Jutro złożymy wizytę Severusowi.

- Nie, zdecydowanie nie. - Harry opadł na łóżko. Nie przejmował się nawet zdejmowaniem ubrań.


***

Harry usiadł na łóżku, świeżo wykąpany i ubrany, przeglądając leżący na jego kolanach przewodnik i próbując zdecydować, gdzie spędzić dzień.

Czy mogę coś zasugerować?

- Nie, nie pójdziemy spotkać się ze Snape'em - powiedział Harry, przeglądając strony. Był już trochę zmęczony sugestiami Voldemorta, by odszukać Snape'a tylko po to, żeby drania torturować.

Nigdy nie powiedziałem, że chcę go tylko...

- Co powiesz o Muzeum Wiktorii i Alberta? - wypalił Harry.

A co tam można obejrzeć?

- Ee... - Harry przyjrzał się stronie. - Szczyci się największą i najbardziej zróżnicowaną kolekcją sztuki i rzemiosła artystycznego.

Chcesz zmarnować ten dzień na oglądanie mugolskiej sztuki?

- Masz rację. Nie chcę - prychnął Harry. - A co powiesz o tym? Imperialne Muzeum Wojny. Powinno ci się spodobać.

Brzmi o wiele ciekawiej, niż bezużyteczna sztuka. Tak.

- Dobrze, pójdziemy tam. - Harry zerwał się z łóżka. - I wybiorę film na dzisiejszy wieczór.

Preferowałbym coś z mniejszą ilością romantyzmu, jeżeli nie masz nic przeciwko.

Harry nie mógłby się z tym nie zgodzić.

- Zobaczymy, co grają. - Złapał portfel oraz różdżkę, włożył przewodnik do tylnej kieszeni i powoli zszedł po schodach. Nie miał pojęcia, co jeszcze będzie robił, poza odwiedzeniem kolejnego muzeum i obejrzeniem kolejnego filmu. W pewien sposób, tak długo, jak się tym zajmował, nie musiał myśleć o tym, co przyniesie wieczór, albo jutrzejszy dzień, albo nawet najbliższe dwa tygodnie, przed powrotem do Hogwartu.

Wkrótce będziemy musieli wysłać Severusowi wiadomość o odwiedzinach, Harry.

Chłopak zacisnął dłoń na klamce i spojrzał w dół, na swoje buty.

- Już mówiłem, że nie pozwolę ci tam pójść tylko po to, żebyś mógł go torturować i sprawić, by mnie za to aresztowali.

To nie jest powód, dla którego chcę się z nim zobaczyć.

- Ach, więc kiedy się z nim spotkasz, to nie będziesz go torturował?

Tego nie powiedziałem. Ale mam inne dobre powody.

- Takie jak?

Takie jak ten, że jest jedynym Śmierciożercą, który nie jest martwy, nie siedzi w Azkabanie, albo nie jest kompletnie bezużyteczny.

Harry poczuł niewielki przypływ satysfakcji.

- On nigdy nie był Śmierciożercą. Nigdy nie był ci lojalny.

Rzecz łatwa do sprawdzenia, zapewniam cię. On może mi pomóc. Nam.

- Przemyślę to. - Harry otworzył frontowe drzwi. - To wciąż są moje wakacje, więc nie spodziewaj się odpowiedzi zbyt szybko.

Będę jej oczekiwał z zapartym tchem. Im szybciej się z nim spotkamy, tym szybciej się ode mnie uwolnisz.

Harry niemal potknął się o własne nogi. Pragnął się uwolnić od Voldemorta, choć naprawdę nie chciał spotkać się ze Snape'em. Ale czyż konfrontacja z tym tłustowłosym draniem nie jest warta powrotu do normalnego życia? Prawdopodobnie tak, mimo że Harry nie był jeszcze gotowy, aby to zaakceptować.


***

I czego to dowodzi? Że próba uratowania kogoś doprowadzi ciebie albo pozostałych do śmierci.

Harry parsknął, idąc przez Leicester Square i oddalając się od kina Odeon, w którym obejrzeli właśnie Szeregowca Ryana.

- Ale przynajmniej nie było w nim romansu - wymamrotał.

Naprawdę? Myślisz, że w grupie takich sprawnych, młodych mężczyzn, pod przykryciem nocy, nie pojawiła się odrobina romansu?

Harry zarumienił się i zwolnił kroku.

- Nie to miałem na myśli. Po prostu przestań. To obrzydliwe, aby chociaż sugerować, że ci żołnierze byli... po prostu się zamknij.

"Och, zdaje mi się, że ta dama przyrzeka za wiele" * Wiesz, przestałem już liczyć, ile razy pomyślałeś, że jestem przystojny, kiedy spoglądałeś w myślodsiewnię Dumbledore'a.

- Ja nie jestem taki! To nic nie znaczy! - Harry zobaczył, że kilka głów odwróciło się w jego stronę, więc wlepił wzrok w chodnik i pomaszerował w kierunku najbliższej stacji metra. Rozbawiony chichot połaskotał jego wnętrzności, ale zignorował to.

W metrze nie odezwali się do siebie ani słowem. W ten sposób zawiązała się pomiędzy nimi niewypowiedziana umowa. Dzień minął dosyć dobrze, jeżeli dla wygody zapomni się o szczególe w postaci niechcianego gościa. Muzeum było wystarczająco ciekawe i chociaż Voldemort ocenił obiad w KFC równie wysoko, jak ten w McDonald's, to nie uskarżał się. Za bardzo.

A film, oczywiście, zrobił na nim wrażenie. Harry sądził, że opowiadał o poświęceniu, chociaż Voldemort wydawał się tego nie rozumieć.

To, że nie podzielam twojej opinii odnośnie wagi poświęcenia, nie oznacza, że go nie rozumiem.

Racja, pomyślał Harry. Właśnie dlatego kompletnie zapomniałeś, że poświęcenie mojej mamy ochroniło mnie.

Myślałem, że nie chcesz rozmawiać ze mną o swoich rodzicach.

A ja myślałem, że nie będziemy rozmawiać w metrze. Poczekaj, aż wyjdziemy na zewnątrz.

To było zdecydowanie dziwaczne uczucie mówić do Voldemorta w myślach, zamiast na głos. Nawet, jeżeli Voldemort i tak słyszał wszystko, o czym pomyślał. Harry podrapał się w czubek nosa. Dzielenie ciała z kimś innym było po prostu cholernie skomplikowane.

Pociąg zatrzymał się na stacji i Harry przepuścił kilka osób, zanim sam wyskoczył. Kiedy wdrapywał się po schodach, ponownie powrócił myślami do filmu. Ciężko było o nim zapomnieć i Harry coś sobie uświadomił.

- Czy nie dorastałeś w trakcie II Wojny Światowej? - zapytał, kiedy znalazł się na ulicy.

Tak. Doskonale pamiętam dźwięk niemieckich bombowców przelatujących późną nocą nad Tamizą. Czy to właśnie chciałeś wiedzieć?

- Tylko się zastanawiałem - odpowiedział Harry, przechodząc na drugą stronę ulicy. - Czy to właśnie dlatego tak nienawidzisz mugoli? Ponieważ widziałeś, do czego potrafią być zdolni? Ponieważ cię przerażają?

Jedyną odpowiedzią, jaką otrzymał, było ostre ukłucie bólu, które przebiegło przez jego bliznę.

- Nie ma potrzeby stawać się nagle tak nieprzyjemnym. - Harry potarł czoło. - Po prostu zadałem pytanie.

To oczywiste, że mugole mnie nie przerażają. Jak mogliby? Są godni pożałowania.

- "Zdaje mi się, że ta dama przyrzeka za wiele." * - wyszeptał Harry i w odpowiedzi otrzymał kolejny przebłysk bólu. - Przestań! Oni mnie także przerażają, wiesz?

Mugole cię przerażają?

- No, nie przez cały czas - powiedział Harry, zataczając ręką łuk, by wskazać cichą ulicę, która ich otaczała. - Nie, kiedy przechadzam się tak, jak teraz. Ale przeraża mnie myśl o tym, do czego są zdolni. Oni także, podobnie jak ty, są zdolni do robienia całkiem strasznych rzeczy.

Voldemort nie odezwał się więcej i Harry nie był pewien, co o tym sądzić. Stuknął różdżką w drzwi frontowe i wszedł do środka. Powitał go oświetlony hol i szybkie kroki dobiegające z salonu.

- A oto i on! Co słychać, Harry? - stojąca w drzwiach Tonks wyszczerzyła się do niego.

- Ee... - Harry zamknął drzwi i spojrzał na Tonks z zaskoczeniem. - Jest prawie północ. Co tu robisz?

To kuzynka Lucjusza, prawda? Jest Aurorem?

Tak, ciii, pomyślał Harry i starał się wyglądać na uprzejmie zainteresowanego całą sytuacją.

- Witaj, Harry. - Za Tonks pojawił się Lupin i Harry zaczął się martwić.

- Coś się stało? Czy wszyscy dobrze się czują? - Przeszedł przez hol i spojrzał na Lupina szeroko otwartymi oczami. - Coś z Ronem? Albo z Hermioną?

- Nie, Harry. Nic się nie stało. Wszyscy są cali i zdrowi. Cóż, słyszeliśmy, że nie za dobrze się czujesz. - Lupin położył rękę na ramieniu Harry'ego i zaprowadził go do salonu.

- Co? Kto wam to powiedział? Czuję się świetnie.

- To dlatego włóczyłeś się przez cały dzień po Londynie? - zapytała Tonks, uśmiechając się zawadiacko. - Ponieważ świetnie się czujesz?

Harry usiadł na kanapie, a Tonks i Lupin po obu jego stronach.

- Nareszcie mam zasłużone wakacje, to wszystko. Po raz pierwszy w życiu nie muszę się martwić o to, że zostanę porwany albo ukatrupiony przez Voldemorta.

Merlinie, ileż ironii było w tej wypowiedzi. Voldemort zachichotał; wyglądało na to, że się z tym zgadzał.

- Mogę iść do muzeum albo na film. Nigdy wcześniej nie miałem takiej możliwości. - Harry zmrużył oczy i spojrzał na Tonks, a następnie na Lupina. - Kto was tu przysłał?
- Nikt nas nie przysłał - odparł Lupin, uprzejmie, jak zwykle. - Ron i Hermiona podzielili się swymi obawami z Molly, a ona podzieliła się z nami, więc zdecydowaliśmy, że zobaczymy, jak się miewasz.

Harry westchnął.

- Wszystko ze mną w porządku, naprawdę. Nie potrzebuję opiekunki. Mam siedemnaście lat.

- Już osiemnaście - podpowiedziała pomocnie Tonks.

- Racja. - Harry zmarszczył brwi. Przegapił urodziny, kiedy leżał w śpiączce, i jeszcze tak naprawdę to do niego nie dotarło. - W każdym razie, planuję mieć wakacje i zamierzam wrócić do Hogwartu za dwa tygodnie, a na razie chcę po prostu robić wszystkie te normalne, nudne rzeczy, których nie mogłem robić wcześniej. Wszystko ze mną w porządku. A więc możecie już sobie iść.

- Nie sądzę, by było w porządku - powiedział Lupin, uśmiechając się troskliwie. - Przeszedłeś tak wiele i w ogóle nie dałeś sobie czasu...

Harry zerwał się z kanapy.

- Chcesz rozmawiać o tym, przez co przeszedłem? Chcesz rozmawiać o tym, jak stałem się mordercą? O tym, jak rzuciłem pieprzoną Klątwę Uśmiercającą? O tym, jak cały cholerny, czarodziejski świat oczekiwał ode mnie pokonania najpotężniejszego czarodzieja na świecie?

Cóż, dziękuję ci, Harry.

- ZAMKNIJ SIĘ!

Tonks i Lupin gapili się na niego w całkowitym szoku.

Harry jeszcze nie skończył. Nie rozważał żadnej z tych rzeczy, od kiedy wybudził się ze śpiączki, ale teraz, kiedy to wszystko z siebie wyrzucał, nie mógł przestać.

- Więc wybaczcie mi chęć spędzenia kilku dni samotnie, a nie w towarzystwie osób, którzy oczekiwali ode mnie, że stanę się mordercą i którzy w każdej pieprzonej minucie będą przypominali mi o tym, co zrobiłem!

- Harry - zaczął Lupin, ale chłopak mu przerwał.

- I jeszcze jedno - co ma oznaczać to włamywanie się do mojego domu? To mój dom! Syriusz mi go podarował. Mieszkam tutaj. Jeżeli chcecie wpaść bez zapowiedzi, to możecie, do cholery, poczekać na zewnątrz, aż wrócę, zamiast rozgaszczać się w moim pieprzonym salonie. To już nie jest kwatera główna Zakonu Feniksa!

- Przepraszamy za to, Harry. Naprawdę nie przyszło mi to do głowy. - Lupin uśmiechnął się z wahaniem.- Rozumiem, że to musi...

- Nic nie rozumiesz!

Uspokój się, Harry, zanim zamkną cię w u Św. Munga. Rozumiem, że taki wybuch może być całkiem oczyszczający, ale naszym celem jest, aby ci ludzie odczepili się od ciebie, a nie przyczepili.

Harry zwiesił głowę i wziął głęboki oddech.

- Po prostu chcę, żeby wszyscy zostawili mnie na trochę w spokoju, żebym mógł robić wszystkie te głupie, mugolskie rzeczy, które powinienem był zrobić lata temu.

- Wybacz - powiedział Lupin, wstając. - Sadzę, że nikt z nas nie pomyślał o tym, jak bardzo pragniesz być normalnym chłopcem.

Voldemort roześmiał się.

Następnym razem będzie cytował Pinokia.

Z pewnością polubiłeś te filmy Disney'a, prawda?, pomyślał Harry.

To nie tylko jakiś wybrakowany, mugolski film. To tradycyjna włoska baśń dla czarodziejów.

Harry zmarszczył brwi.

Ktoś naprawdę zamienił kukiełkę w prawdziwego chłopca?

Cóż, to nieco bardziej skomplikowane, ale tak, to sedno tej baśni.

- Harry? - Lupin położył dłoń na jego ramieniu.

- Przepraszam, zamyśliłem się. - Harry strząsnął jego dłoń i podszedł do drzwi. - Proszę, po prostu dajcie mi dla siebie te dwa tygodnie. Dam sobie radę.

- Tak właśnie myślimy. - Lupin dał znak Tonks, by wstała z kanapy.

- Ale jeżeli będziesz potrzebował towarzystwa, będziemy szczęśliwi mogąc pójść z tobą. Nie mam nic przeciwko odrobinie mugolskiej kultury. Mój tata w kółko powtarzał, że powinnam lepiej poznać tę stronę siebie.

- Nimphadoro - powiedział Lupin, łagodnie łapiąc ją za ramię. - Myślę, że Harry wie, gdzie szukać, jeżeli będzie nas potrzebował.

- W porządku. - Tonks rzuciła Harry'emu promienny uśmiech.

- Dobranoc - powiedział. Chciał po prostu, żeby wyszli z jego domu, by mógł pójść do łóżka i na chwilę o wszystkim zapomnieć.

- Dobranoc, Harry. - Lupin wyprowadził Tonks z salonu. Kiedy trzasnęły frontowe drzwi, Harry opadł na kanapę.

Ojej, nie miałem pojęcia, że jesteś tak wrażliwy, Harry. Cała ta frustracja z powodu jednej, maleńkiej Klątwy Uśmiercającej.

- Jedyny powód, dla którego jestem sfrustrowany to fakt, że po prostu nie zdechłeś tak, jak powinieneś, i teraz moja dusza jest rozdarta, a ty urządziłeś się w moim pieprzonym umyśle, jak we własnym domu! - wyrzucił z siebie Harry i cisnął na kolana okulary, a następnie przetarł dłońmi twarz.

Chichot Voldemorta ześlizgnął się wzdłuż pleców chłopca.

Jesteś świetnym zabójcą, Harry. Po prostu wybrałeś nieodpowiedniego przeciwnika.

- Na wypadek, gdybyś zapomniał, to ty wybrałeś mnie, a nie na odwrót.

Tak, zawsze miałem dobre oko do wyjątkowego talentu.

Harry nie mógł uwierzyć, że tak swobodnie dyskutował o zabijaniu z Voldemortem - ze wszystkich ludzi. Przyprawiło go to o mdłości.

- Napiszę do Snape'a ten list. Chcę mieć tę sprawę z głowy - powiedział Harry, a po chwili jęknął. - Cholera. Hedwiga została w Norze.

A więc z samego rana pójdziemy na pocztę.

- Masz na myśli tę na Ulicy Pokątnej?

Albo tę na Nokturnie. Wszystko mi jedno.

Harry parsknął.

- W porządku. I tak miałem wstąpić do Gringotta po trochę pieniędzy. - Wstał z kanapy i zgasił różdżką światła. Z pewnością nie czekał na wizytę na Ulicy Pokątnej z niecierpliwością. Ale ta myśl nie była tak przerażająca, jak wizja spotkania ze Snape'em. Przez ostatni rok dwie rzeczy trzymały go przy życiu: pragnienie zabicia Voldemorta i pragnienie zabicia Snape'a.

A teraz nie mógł zrobić ani jednego, ani drugiego. Voldemort urządził sobie kemping w jego przeklętym ciele, a Snape'a potrzebował, żeby się od niego uwolnić.

- Wiesz, życie było o wiele łatwiejsze, kiedy po prostu mogłem was obu zabić - powiedział Harry, wspinając się mozolnie po schodach.

Jesteś małym, mściwym chłopczykiem, prawda?

- Nie bardziej, niż ty.

W odpowiedzi poczuł rozlewającą się w jego brzuchu falę śmiechu. Przebrał się w piżamę i wśliznął pod kołdrę, wycieńczony i więcej, niż gotowy na porcję długiego, mocnego snu.

- Dobranoc, Tom.

Dobranoc, Pinokio.

Harry, zirytowany, kopnął pościel, ale był zbyt zmęczony, żeby wydobyć z siebie jakikolwiek rzeczywisty gniew. Nie, powinien go raczej zachować na jego nadchodzące spotkanie ze Snape'em.



CDN



* w oryg. "I think the lady doth protest too much" - cytat z Hamleta, Williama Szekspira. Tłumaczenie za przekładem.

 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Komentarze
dungeons and dragons
 
Salomanka dnia stycznia 02 2010 00:03:14
Najlepszą sprawą w tym ff jest długość rozdziałów. Wciągające, dopracowane, zabawne, wyważone. Zamykające jedne niedopowiedzenia i pozostawiające kolejne. Od razu wiadomo, że autorka wiedziała, co ma do przekazania i że ma swój styl.
Rozdział ten jest jeszcze lepszy od pierwszego, więcej Voldemorta - więcej humoru. Absolutnie kupuję Toma siedzącego w salce kinowej wśród dzieciaków, zagapionego w tańczące krasnoludki. No i ten numer z Pinokiem...
Zastanawia mnie, co takiego Ginny powiedziałą Ronowi, skoro ten określił Harry'ego mianem głupka. Zdziwiłabym się, gdyby dziewczyna tak swobodnie wyznała bratu, że jego przyjaciel nie chciał uprawiać z nią seksu, bo jest ruda xD Czyli, musiała coś zmyślić. Wiem, że to nieistotne, ale i tak intrygujące XD
Według mnie Hermiona ten jeden raz odpuściłaby Harry'emu. Jeśli ona go nie rozumie, to nikt inny - mam na myśli to ciągłe wypytywanie go o wszystko, wpadanie do jego domu, usługiwanie na siłę w największych drobiazgach. Moim zdaniem wyczułaby, kiedy Harry ma ich po prostu dość i bezceremonialnie wyrzuciałby Rona z domu Harry'ego.
Ach, jak ja lubię to opowiadanie! XD Ta część przypomniała mi początki wypracowywania między nimi nici porozumienia; już nie tylko Tom zsyłający na Pottera fale bólu - to pierwsze uprzejme konwersacje, kompromisy, w najgorszym wypadku milczenie.
Właściwie, to cieszę się, że nie komentowałam tego za pierwszym razem. Teraz jest dużo ciekawiej xD
liluf dnia maja 22 2011 12:13:10
Przyznam się, że jeszcze nie czytałam następnych rozdziałów więc jestem osobą która jeszcze nie wie co się będzie działo dalej. Lecz czytając komentarz poprzedniczki doszłam do wniosku, iż bohaterowie znajdą między sobą porozumienie! Zaskoczyło mnie to. Nie jest to może tak odrzucające jak się spodziewałam. Osobiście powiem, że to pierwsze opowiadanie w którym relacje (na jakimkolwiek stopniu pozytywne) między Harrym i Tomem mnie zainteresowały. Mimo to jestem i tak zaskoczona i krytyczna do tego by czarny charakter książki wykazywał się jakimkolwiek ludzkim umysłem i zainteresowaniami mugolskim światem. I jeżeli jakąkolwiek wiedzę by posiadał na temat mugolskich bajek na pewno by się do tego nie przyznawał. Nikomu. I już na pewno nie Harremu.

Jednak jestem zainteresowana dalszym rozwojem akcji więc będę czytała.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Dodaj komentarz
dungeons and dragons
 
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Oceny
dungeons and dragons
 
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [1793 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [1793 Głosów]
Dobre Dobre 100% [1793 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [1793 Głosów]
Słabe Słabe 100% [1793 Głosów]
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Logowanie
dungeons and dragons
 
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us
dungeons and dragons
 
WATTPAD
ARCHIVE OF OUR OWN
YOUTUBE
GOODREADS
FACEBOOK
TUMBLR
INSTAGRAM
TWITTER
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Ważne
dungeons and dragons
 
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl

Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!

Ariel & Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Shoutbox
dungeons and dragons
 
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

arielgobuss
10/02/2024 23:16
Cieszymy się, że podoba Ci się seria. Dzisiaj wrzuciłyśmy kolejną część :-)
mansonalia
09/02/2024 19:51
Właśnie przeczytałam waszą mini serię i o mój Boże ta scena ze sprawdzianem tak bardzo przypominała rozdział z DI, ale zszokowało mnie to że mistrz go wziął w pełnej klasie uczniów to było coś nowego.
arielgobuss
01/02/2024 22:31
Mamy nadzieję, że cieszycie się z nowej serii "Mistrz i chłopiec". Musimy przyznać, że niektóre sceny z tej serii mogły wylądować w DI :-)
arielgobuss
01/02/2024 22:00
Jeśli chodzi o DI po polsku to chcemy żeby było tylko na naszej stronie. Wszystkie ukradzione wersje udostępnione na Wattpadzie bez naszej wiedzy zostały już usunięte.
arielgobuss
01/02/2024 21:54
Wszystko co planowałyśmy udostępnić jest już na Wattpadzie na naszym koncie.
SquishakSquishy
01/02/2024 02:08
Można udostępnić na wattpada?
arielgobuss
04/01/2024 15:15
Postanowiłyśmy dokończyć tłumaczenie DI na angielski. I mamy teraz dużą przyjemność z powrotu do świata DI i porównywania go z naszym nowym światem z książki :-)
arielgobuss
04/01/2024 15:10
Witamy w Nowym Roku! Ile to już lat minęło? Dzięki, że tu wracacie i dalej obdarzacie miłością DI :-)
starcatcher
23/11/2023 20:58
Przeczytałam znowu. Po takim czasie. Dzięki
mansonalia
18/10/2023 21:35
@Selfish ja tak samo, czas na ponowne przeczytanie tego dziełasmiley
Selfish
02/08/2023 23:06
Co roku czytam całość od początku... Znowu nadszedł ten czas
rocketlover
31/07/2023 03:55
Any Snarry lovers still here?
Estera Sultan
02/10/2021 18:42
Dziękujemy wam bardzo, z powrotem można wszystko czytać
arielgobuss
21/09/2021 15:40
Witamy, mamy świetną wiadomość. Po wielu trudach udało nam się odzyskać hasło i do jutra wszystko będzie z powrotem działało smiley
mansonalia
21/09/2021 15:18
Nie można przeczytać DI, bo strona zmienila hosting i nie skopiowali jej do końca. Możliwe że już w ogóle nie będzie mozna tutaj przeczytać DI ani innych opowiadań.
Napoleon
17/09/2021 15:57
Nie można wejść na DI ani przeczytać. smiley( Proszę zróbcie coś z tym
JesusSlippers
17/09/2021 15:35
Witam czemu nie można przeczytać już DI?
arielgobuss
18/08/2021 10:24
Może trafiły do spamu albo gdzieś indziej i je przeoczyłyśmy? Można pisać na ariel_lindt@wp.pl albo ariellindt@gmail.com
Napoleon
21/07/2021 20:37
Ale może skrzynka jest zapełniona lub coś podobnego i nie dostałyście emaili.
Napoleon
21/07/2021 20:34
Dobrze, a na jaki email powinno się wysłać wiadomość? Wcześniej ja oraz koleżanka pisałyśmy na ariel_lindt@wp.pl
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Copyright © 2006