| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 26 - "The Warning" | | | Bardzo dziękujemy za WSZYSTKIE Wasze komentarze! Każdy z nich pomagał nam przy pisaniu tego rozdziału, kiedy brakowało nam wena albo nadchodziło zmęczenie. Cieszymy się, że nasz fick wzbudza w Was tak wiele emocji i mamy nadzieję, że ten rozdział również Wam ich dostarczy.
Beta: Kaczalka :*
26. The Warning
Here by my side, an angel
Here by my side, the devil
Here by my side, it's heaven
Here by my side, you are, destruction*
Kiedy Harry obudził się w czwartkowy poranek, pierwszą rzeczą, jaką odczuł, był silny, kłujący ból otartego wejścia. Zaciskając zęby, powlókł się do łazienki i wziął szybki prysznic, przeklinając pod nosem Snape'a i jego "sposoby nauczania". Nie chciał o tym myśleć, ponieważ nadal był zły. To, że Severus trochę go wczoraj ułagodził nie oznaczało, że tak szybko mu wybaczy. A szczególnie, że przez niego Harry, zamiast w weekend trenować do nadchodzącego meczu, będzie musiał szorować kible. Nawet McGonagall nie byłaby taką wredną jędzą i nie zadałaby mu aż tak koszmarnego szlabanu! Kiedy tylko o tym myślał, wpadał w jeszcze większą złość. A nie mógł być zły, bo chciał się wreszcie pogodzić z Ronem i Hermioną.
A właściwie to gdzie się podział Ron?
Harry wyszedł z łazienki i rozejrzał się po dormitorium. Neville szukał czegoś pod swoim łóżkiem.
- Hej, Neville. Ron poszedł już na śniadanie?
- Mhm - wymamrotał chłopak, unosząc się trochę na łokciach. - Nie widziałeś mojej przypominajki? Nie pamiętam, gdzie ją zostawiłem.
- Przykro mi, nie widziałem - odparł Harry. - Idę na śniadanie - oświadczył, po czym zabrał ksiązki i wyszedł na korytarz.
A więc to tak! Ron nie mógł nawet na niego zaczekać, żeby poszli razem! Co się z nim działo? Muszą poważnie porozmawiać! Dość już tego!
W połowie drogi do Wielkiej Sali spotkał Lunę. Szukała czegoś za posągiem starej, bezimiennej czarownicy.
- Cześć - powitał ją, podchodząc bliżej. Dopiero teraz zauważył, że na nogach miała zupełnie różne buty, ozdobiony żółtymi kwiatkami kozak i różowy, nabijany - Harry wybałuszył oczy - chyba gwoździami, trzewik. Krukonka najwidoczniej zrozumiała na co Harry spogląda, ponieważ uśmiechnęła się i powiedziała:
- Och, to nic takiego. Po prostu znowu pochowali mi rzeczy i nie mogę ich znaleźć.
- Chcesz, żebym pomógł ci szukać?
- Nie, nie chcę zabierać ci czasu. Masz przecież tyle spraw na głowie. - Uśmiechnęła się do niego słodko i Harry poczuł nagłe ukłucie żalu, że tak ją wcześniej wykorzystywał i że przez niego niemal umarła.
- Może przy okazji następnego wypadu do Hogsmeade wybierzemy się na piwo kremowe? - zapytał. Nie wiedział, dlaczego to zrobił. Po prostu nagle poczuł, że powinien się jej w jakiś sposób odwdzięczyć za pomoc.
- Słyszałam, że piwo kremowe robi się z krwi Niuchaczy Wąsatych i że można się od niego uzależnić. Podobno stępia też zmysły i kiedy wypije się go za dużo, to można zachowywać się trochę... no wiesz... dziwacznie.
Harry patrzył na nią z rozdziawionymi ustami. Czyli z tego wynikałoby, że Luna pije piwo kremowe przez cały czas... A może na nią podziała odwrotnie i sprawi, że zacznie zachowywać się... normalniej?
Powstrzymał się jednak od komentarza.
- Czyli nie chcesz iść ze mn... - zaczął.
- Ależ nie - przerwała mu Krukonka. - Chętnie się z tobą wybiorę. Bardzo chciałabym spróbować tego... - pochyliła się do niego i wyszeptała konspiracyjnie - ...dziwacznego zachowania.
Harry miał trudności z zachowaniem kamiennej twarzy.
- To... świetnie - wydusił w końcu. - Idę na śniadanie, bo jest już późno, a muszę coś jeszcze...
- Pójdę z tobą. I tak już prawie wszystko przeszukałam. Moje rzeczy w końcu się znajdą. - Obdarzyła go promiennym uśmiechem i zaczęła podskakiwać w kierunku Wielkiej Sali. Jej nabijany gwoździami trzewik pobrzękiwał cicho przy każdym zetknięciu się z kamienną posadzką.
W Wielkiej Sali panował zwykły gwar. Harry zmrużył oczy, widząc siedzącą przy stole nauczycielskim ciemną sylwetkę. Kiedy Severus podniósł głowę i spojrzał na niego, Harry natychmiast odwrócił wzrok i prychnął pod nosem. Przez jego ciało przepłynęła fala gorąca. Ale sam nie był pewien, czy to z powodu złości, żalu, czy... wspomnień.
- Pokłóciliście się o coś? - zapytała natychmiast Luna, bacznie obserwując Gryfona i przenosząc wzrok na siedzącego w drugim końcu sali nauczyciela, który także odwrócił głowę.
- Nie! - zaprzeczył szybko Harry. Cholera, Luna czasami była zbyt spostrzegawcza!
- Bo wiesz... gdybyś potrzebował pomocy, to zawsze możesz na mnie liczyć. Mogę pójść do niego i przekazać mu jak bardzo krwawi twoje zranione serce.
- Nie! - Harry niemal krzyknął. Najgorsze było to, że ona naprawdę mogłaby to zrobić. - Nie, wszystko w porządku, naprawdę! Jeżeli będę chciał, to... sam mu to powiem. Nie martw się. - Postarał się uśmiechnąć.
- Albo można by spróbować nasłać na niego Gryzaki Kaukaskie, ale to nie będzie...
- Nie, Luno - przerwał jej Harry. - Nie, naprawdę nie musisz mi pomagać. Poradzę sobie.
Luna wzruszyła ramionami.
- W porządku. Ale wiesz, gdzie mnie szukać, gdybyś potrzebował pomocy. - Pomachała mu na pożegnanie i ruszyła w kierunku Krukonów.
Harry poszedł w stronę swojego stołu. Po drodze zerknął jeszcze na siedzącego w oddali Snape'a.
Hmm... Czy będzie w stanie kiedykolwiek mu to powiedzieć? Wątpił. Zresztą, teraz wcale nie miał ochoty z nim rozmawiać. Chciał go jakoś ukarać, ale jeszcze nie bardzo wiedział, w jaki sposób. Tym razem nie ujdzie mu na sucho to, co zrobił! To było wredne, podłe...
Zacisnął zęby. Nie, później to załatwi. Teraz ma inne sprawy na głowie...
Ron i Hermiona siedzieli naprzeciwko siebie. Harry podszedł do znajdującej się po jego stronie stołu dziewczyny i usiadł obok niej. Nie obyło się oczywiście bez chwilowego skrzywienia, kiedy jego pośladki zetknęły się z twardą ławką. Przeklął Snape'a jeszcze raz, żeby poprawić sobie nieco humor, i dopiero po tym mógł przejść do działania.
- Cześć - spróbował.
Oboje coś odburknęli, starając się na niego nie patrzeć. Tak właściwie - jak Harry zauważył - na siebie też starali się nie patrzeć. A przynajmniej Ron starał się nie patrzeć ani na Hermionę, ani na Harry'ego. W takim wypadku mógł wpatrywać się jedynie w swoje kiełbaski.
Harry przysunął do siebie talerz i również nałożył kilka kiełbasek. Wiszące w powietrzu wrogie napięcie sprawiało, że zjeżyły mu się włoski na ramionach.
- Możesz podać mi keczup? - zwrócił się do Hermiony. Dziewczyna automatycznie wyciągnęła rękę i podsunęła mu butelkę pod nos, ani razu na niego nie spoglądając.
No jeżeli ona ma się tak zachowywać przez cały czas, to nie ma sensu w ogóle próbować czegokolwiek!
- Skoro jestem dla ciebie taki obrzydliwy, że nie możesz nawet na mnie spojrzeć, to już sobie idę! - wybuchnął, zrywając się ze swojego miejsca. - Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie, Hermiono.
Zobaczył, że dziewczyna gwałtownie poczerwieniała. Chyba trafił w czuły punkt.
Odwrócił się, żeby odejść, ale w tej samej chwili poczuł jej uścisk na ramieniu.
- Przepraszam, Harry - powiedziała cicho, podnosząc wzrok i spoglądając na niego z mieszaniną zawstydzenia i zakłopotania. - Po prostu... - Przez chwilę wyglądała tak, jakby szukała odpowiednich słów. - Nie spodziewałam się, że ty...
"...masz penisa." - dokończył za nią w myślach Harry i niemal parsknął, przypominając sobie słowa Severusa. Snape miał rację.
Gryfon usiadł ponownie. Hermiona puściła jego ramię i wbiła wzrok w stół. Nigdy nie widział jej tak zażenowanej. Zerknął na Rona, który przyglądał się im obojgu, marszcząc brwi, jak gdyby spodziewał się, że jeżeli tylko odwróci wzrok, to rzucą się na siebie i zaczną migdalić na stole.
Harry westchnął głęboko. To będzie trudne...
- Musimy coś sobie wyjaśnić, Hermiono - zwrócił się do przyjaciółki. - Nie robiłem tego, o co mnie zapewne podejrzewasz. Jestem chłopakiem, a chłopcy już tak mają, że czasami... dopada ich to. O każdej porze dnia. I nic na to nie możemy poradzić. Nie powinnaś mnie za to winić ani się na mnie obrażać, ponieważ nie mam na to wpływu! Ron - spojrzał na siedzącego naprzeciw przyjaciela - nie wiem, w jaki sposób przyszło ci do głowy, że ja i Hermiona mamy romans. - Po tych słowach Gryfonka poderwała gwałtownie głowę i spojrzała z zaskoczeniem na rudzielca. - Ale chcę cię zapewnić, że to kompletna bzdura. Hermiona zauważyła na lekcji pewną moją... niedyspozycję i od tego czasu zaczęła unikać mnie jak ognia, a ty od razu założyłeś, że ukrywamy przed tobą nasz związek. - Ron zaczął coś mamrotać pod nosem na swoje usprawiedliwienie. - Chce cię jednak zapewnić, że ani ja, ani Hermiona...
- RONALDZIE WEASLEY! - Głośny krzyk Hermiony przebił się nawet przez panujący w Wielkiej Sali gwar. - JAK MOGŁEŚ POMYSLEĆ, ŻE JA I HARRY MAMY ROMANS?! - Zerwała się z miejsca i wbiła w Rona rozwścieczone spojrzenie. Ludzie przestali jeść i rozmawiać i patrzyli na nich w pełnej oszołomienia ciszy. - To nieprawdopodobne! To... to... najgłupsza rzecz, jaka kiedykolwiek wpadła ci do głowy, a naprawdę miała ogromną konkurencję! - Z wyciągniętym w stronę rudzielca palcem i rozwianymi włosami wyglądała niczym zwiastun burzy. Harry rozejrzał się wokół i jęknął. Patrzyli na nich wszyscy. Nawet nauczyciele.
- Nie, to nie tak, Hermiono! - Ron próbował się bronić, ale od początku był na przegranej pozycji. Jego uszy niemal świeciły na czerwono. - Po prostu... tak się ostatnio dziwnie zachowywaliście, więc pomyślałem...
- POMYŚLAŁEŚ?? - ryknęła Gryfonka. - Dlaczego nie myślisz wtedy, kiedy potrzeba, tylko wyciągasz jakieś durne wnioski na podstawie głupich przesłanek? Jakbyś w ogóle nas nie znał! Jakbyś nie wiedział, że ja... - urwała nagle, czerwieniąc się.
- Przestańcie. - Harry, korzystając z chwili przerwy, postanowił załagodzić sytuację. - Nie chciałem, żebyście się przeze mnie pokłócili. Po prostu wszyscy zrozumieliśmy się trochę opacznie. Nie ma sensu już tego roztrząsać. Najlepiej będzie, jeżeli zapomnimy o całej sprawie.
Hermiona wbijała w Rona spojrzenie rozwścieczonej kotki. Zachowywała się tak, jakby poza nimi nie było tu nikogo, jakby w ogóle zapomniała gdzie się znajduje. Do uszu Harry'ego zaczęły już docierać pierwsze chichoty.
- Siadaj, Hermiono - powiedział łagodnie do przyjaciółki. - Ronowi jest przykro, że tak pomyślał. Prawda, Ron?
Rudzielec pokiwał głową i wbił wzrok w swoje zapomniane i opuszczone kiełbaski.
Śmiechy zaczęły się wzmagać.
Harry zamknął oczy i westchnął. Czy zawsze to właśnie on musi brać udział w takich przedstawieniach?
Hermiona otrząsnęła się i rozejrzała po sali. Na jej policzki błyskawicznie wypłynął ogromny rumieniec. Usiadła gwałtownie na ławce i starała się ukryć twarz pod burzą kasztanowych włosów.
Ron nie podniósł głowy nawet na chwilę. Jego uszy wyglądały tak, jakby miały zacząć parować. Harry patrzył na nich oboje, zastanawiając się, co teraz zrobić.
- Chyba po raz pierwszy straciłaś nad sobą panowanie, Hermiono - powiedział, szczerząc się.
- Taa… - mruknął nieśmiało Ron, zerkając na dziewczynę. - Dobrze, że nie zaczęłaś rzucać we mnie kiełbaskami...
Hermiona spojrzała na niego, a kąciki jej ust drgnęły.
- Nic by to nie dało. I tak byś je wyłapał i zjadł...
Nie wiedzieli, kto pierwszy wybuchnął śmiechem. Po chwili jednak cała trójka chichotała w najlepsze, a ich śmiech mieszał się z powracającym z wolna gwarem Wielkiej Sali.
***
Harry postanowił na razie ignorować Snape'a. Było to trudne, ponieważ w piątek miał z nim lekcję. Starał się jednak zachowywać tak, jakby nic się nie stało. Nie będzie obrażał się na niego jak jakiś nastolatek "z krwawiącym sercem"! Nie da mu tej satysfakcji! A poza tym, gdyby Snape zauważył, że Harry się dąsa, natychmiast kazałby mu przyjść, żeby mógł "wybić mu to dąsanie z głowy"! A Harry nie chciał widzieć się ze Snape'em. Był naprawdę zły i czuł do niego ogromny żal za to, co mu zrobił! To nie było w porządku i Harry nie zapomni tak łatwo upokorzenia, które mu zafundował!
Na lekcji robił swoje. Zniósł jakoś docinki, którymi mężczyzna obrzucał Gryfonów, starał się nie zwracać uwagi na długie spojrzenia, które rzucał mu Mistrz Eliksirów, jakby poddając Harry'ego ocenie i próbując przejrzeć jego myśli. Harry nadal pisał mu "Dobranoc, Severusie", tak, jak każdej nocy, od kiedy dostał od niego zielony kamień. Ale cały czas czekał na okazję do rewanżu...
Nadeszła sobota. Harry wiedział, że czeka go dzisiaj czyszczenie łazienek, dlatego zerwał się wcześnie rano, aby przed całym zmarnowanym popołudniem zdążyć jeszcze chociaż na jeden trening Quidditcha. Miał poważne problemy z siedzeniem na miotle, ale po jakimś czasie i wielkim wysiłku udało mu się w końcu złapać znicz. Nie wiedział dlaczego, ale kiedy tylko jego palce zacisnęły się wokół złotej kulki, miał ochotę ją zgnieść.
Po treningu wziął prysznic i poszedł na obiad. Snape nie przyszedł na posiłek, za co Harry poczuł niezmierną wdzięczność. Był już zmęczony, a czekało go jeszcze borykanie się z zapuszczonymi, śmierdzącymi ubikacjami. To nie był najlepszy moment, aby ten, kto skazał go na tak "przyjemne" popołudnie, pokazywał mu się na oczy.
Ron i Hermiona patrzyli na niego ze współczuciem, kiedy wychodził z Wielkiej Sali, a Ginny uśmiechnęła się do niego promiennie. Przeklinając pod nosem, poczłapał w kierunku schowka ze środkami czyszczącymi.
*
Harry wyprostował zbolałe plecy i westchnął przeciągle. Już czuł się wykończony, a to dopiero początek. Właśnie wyszorował trzecią łazienkę. To była ciężka, fizyczna praca, ponieważ nie mógł używać czarów. Nie dlatego, że ktoś go pilnował, bo cały czas był sam, ale ponieważ szorowanie czegokolwiek w szkole miało być prawdziwą karą. Filch był zbyt zajęty, by pilnować każdego ucznia skazanego na szlaban, dlatego narzędzia zostały zaczarowane przez nauczycieli w taki sposób, by uruchamiały alarm, gdy ktoś spróbuje użyć w ich pobliżu magii. A tylko przy ich pomocy można było odbyć swoją karę.
Łazienki były okropnie zapuszczone. Kafelki brudne, krany zaśniedziałe, a o toaletach lepiej nie wspominać. Kilka razy zdarzyło się Harry’emu cisnąć ścierką w lustro albo w ścianę z wrzaskiem bezsilnej wściekłości na Snape'a. Sam nie wiedział, która kara była gorsza - czyszczenie łazienek czy klęczenie przez godzinę ze związanymi rękoma i wypiętym tyłkiem. Wiedział tylko, że ten paskudny drań zawsze potrafił znaleźć sposób, żeby zamienić jego życie w piekło. Starał się nie myśleć o tym, że bardzo często zamieniał je także w niebo.
Teraz jest na niego zły i nic tego nie zmieni! Nie wybaczy mu tak łatwo! Nie tym razem!
Harry zabrał wiadra, szczotki i ścierki i ruszył w poszukiwaniu kolejnej łazienki. Wszystko go bolało. Miał już serdecznie dosyć, ale prędzej zemdleje z wyczerpania, niż poprosi Snape'a o cofnięcie szlabanu.
- Harry! - W pustym korytarzu odbił się echem dziewczęcy głos. Harry odwrócił się i zobaczył machającą do niego Ginny. Podbiegła do niego i uśmiechnęła się szeroko. - Wszędzie cię szukałam. Ron powiedział mi, że dostałeś szlaban od Snape'a. Paskudna sprawa. - Spojrzała na trzymane przez Harry'ego przedmioty. - Słuchaj, nie podziękowałam ci jeszcze za to, co dla mnie zrobiłeś. Chciałabym ci się jakoś odwdzięczyć. Dlatego pomyślałam, że może przydałaby ci się pomoc. - Uśmiechnęła się łagodnie, biorąc od Harry'ego szczotkę, zanim w ogóle zdążył zaprotestować. - Razem będzie raźniej, no i szybciej skończysz. Szczególnie, że chyba czeka cię właśnie ta łazienka dla dziewcząt. - Wskazała na drzwi nieopodal. - A nawet sobie nie wyobrażasz, jaka jest zapuszczona.
- Ee... - zdołał w końcu wydukać Harry. - To bardzo miło z twojej strony...
- Może nawet zdążymy przed kolacją - roześmiała się Ginny i ruszyła w stronę wskazanego pomieszczenia. Harry poczłapał za nią, wdzięczny za jej chęci, a jednocześnie czując dziwny niepokój, którego nie potrafił uzasadnić.
*
- ...więc poprosiłam o pomoc Freda i George'a, którzy przysłali mi swój najnowszy wyrób i podrzuciłam go Ronowi podczas kolacji. Żałuj, że tego nie widziałeś, Harry - chichotała Ginny, wycierając zabrudzone lustro. - Wyobraź sobie jego minę, kiedy z gulaszu zaczęły wychodzić małe pająki i rzucać się na niego. Myślałam, że zedrze sobie gardło od wrzasku. Szkoda, że cię przy tym nie było. Nareszcie dostał za swoje.
Och, Harry doskonale potrafił wyobrazić sobie minę Rona i śmiał się tak bardzo, że z trudem łapał oddech. Czyszczenie łazienek z Ginny było przyjemnością. Wszystko wydało mu się o wiele lżejsze i prostsze. Nawet się nie zorientowali, a już kończyli.
- Przestaniecie wreszcie?! - Wysoki, dziewczęcy krzyk przetoczył się echem po pomieszczeniu, sprawiając, że przeszły ich ciarki.
- Ups. - Ginny zakryła usta dłonią, tłumiąc chichot. - Chyba ją w końcu obudziliśmy.
Z toalety w samym końcu łazienki wyfrunęła blada, przezroczysta zjawa i zawisła nad ich głowami.
- Nie można nawet popłakać sobie w spokoju i samotności bez bandy hałasujących, wrzeszczących i zakłócających kontemplację durniów! - wrzasnęła Marta, zaciskając pięści i naprężając się niczym kotka.
Harry ukrył uśmiech i starał się nadać swojemu głosowi przepraszający ton:
- Nie chcieliśmy cię obudzić, Marto. Zaraz sobie pójdziemy i będziesz dalej mogła... kontemplować... - usłyszał, że stojąca obok Ginny stłumiła parsknięcie. - ...to, co do tej pory kontemplowałaś. - Uśmiechnął się uspokajająco. Twarz Marty złagodniała.
- Och, to ty, Harry. Nie poznałam cię. - Jej oblicze "ożywił" delikatny, zawstydzony grymas. Podfrunęła bliżej i zaczęła oplatać włosy wokół palców. - Cieszę się, że mnie odwiedziłeś, ale dlaczego zajęło ci to tyle czasu?
- Och, byłem... zajęty - odparł wymijająco, zerkając na Ginny, która przez cały czas tłumiła śmiech, przyciskając dłoń do ust.
- Ach tak? - Oczy Marty rozbłysnęły gniewnie. - Racja, kto by się przejmował biedną, płaczącą Martą? Kogo obchodzi moje krwawiące serce?
- Ale ty nie masz serca, Marto - zauważył Harry, zanim ugryzł się w język.
- A więc to oznacza, że można mnie ranić? Że można traktować mnie jak zero, bo nie mam serca i nic nie poczuję?
Harry wywrócił oczami. Duch uspokoił się i spojrzał na niego pełnymi łez oczami.
- Myślałam, że ty mnie rozumiesz, Harry, że jesteś moim przyjacielem... - Przysunęła się jeszcze bliżej, patrząc na niego spod rzęs. - Że coś dla ciebie znaczę...
Harry zerknął na Ginny, błagając ją bezgłośnie o pomoc.
- Przykro mi, Marto. - Ginny stanęła pomiędzy nią a Harrym i zarzuciła mu ręce na szyję. - Ale Harry należy do mnie. Jest moim chłopakiem i nie pozwolę ci się do niego przystawiać. Znajdź sobie nowy obiekt westchnień.
Marta otworzyła szeroko oczy i spojrzała na Harry'ego ze zdumieniem, które szybko przerodziło się w rozpacz.
- Jak mogłeś? - zajęczała. - A ja tak długo na ciebie czekałam. Tylko na ciebie...
- Poczekasz na kogoś innego - oświadczyła Ginny, całując Harry'ego w policzek i patrząc wyzywająco na zjawę.
Marta wybuchnęła płaczem i lamentując przeraźliwie zanurkowała w toalecie, z której jeszcze przez jakiś czas dochodziły odgłosy szlochania.
- Dzięki - wymamrotał Harry, czując się nagle nieco niezręcznie z oplecionymi wokół siebie ramionami Ginny.
- Nie ma za co - odparła Gryfonka, puszczając go i uśmiechając się szeroko. - Może w końcu zostawi cię w spokoju i poszuka sobie kogoś innego, żeby go zamęczać. Ale lepiej skończmy tutaj szybko, na wypadek, gdyby wróciła. - Puściła mu oczko i zabrała się za przecieranie kranów. Harry dołączył do niej i w niedługim czasie łazienka lśniła czystością.
Zmęczeni, ale zadowoleni z siebie, przeszli do następnej, rozmawiając, śmiejąc się i pobrzękując wiadrami.
Byli tak zaaferowani pracą i swoim towarzystwem, iż nawet nie zorientowali się, że ominęła ich kolacja.
- ...przysięgam, że jeżeli Ron jeszcze raz spróbuje mnie śledzić... - mówiła Ginny, czyszcząc szczotką kafelki na ścianach - ...to osobiście wrzucę mu... Co się stało, Harry? - urwała nagle, widząc, że chłopak stoi bezczynnie, trzymając rękę w kieszeni.
- N-nic - wymamrotał Harry, zaciskając dłoń na rozgrzanym kamieniu. - Muszę tylko... iść do toalety.
Wszedł do najbliższej kabiny i wyjął z kieszeni zielony, połyskujący klejnot. Przybliżył go do oczu i odczytał wiadomość:
Za dziesięć minut w moim gabinecie, Potter.
Harry gapił się przez chwilę na kamień, czując, jak frustracja, która tak go ostatnio męczyła, zamienia się w słodką żądzę odwetu.
Ha! Jeszcze czego! Po tym wszystkim co mu zrobił i do czego go zmusił, myśli, że Harry tak po prostu do niego pójdzie, bo mu rozkazał?
Nie ma mowy!
Zacisnął klejnot w dłoni i wysłał wiadomość:
Przykro mi, ale nie mogę przyjść, ponieważ właśnie odrabiam szlaban, który mi przydzieliłeś. A że czyszczenie łazienek to bardzo długa i żmudna praca, podejrzewam, że zajmie mi ona kilka najbliższych dni, a może nawet jeszcze dłużej.
Uśmiechnął się, zadowolony z siebie. Odczuwał ogromną satysfakcję, która rozgrzewała go i sprawiała, że miał ochotę się roześmiać.
Ma za swoje!
Odczekał jeszcze chwilę, spodziewając się odpowiedzi, ale żadna nie nadeszła, więc schował klejnot do kieszeni, wyszedł z kabiny i wrócił do sprzątania.
*
Marta wysunęła głowę znad muszli i rozejrzała się po łazience.
Poszli sobie...
Wyfrunęła z toalety i opadła na parapet, spoglądając w granatowe niebo, na którym pojawiały się już pierwsze gwiazdy. Czuła się taka samotna. Harry okazał się tylko kolejnym palantem. Nigdy mu na niej nie zależało. Jak mogła myśleć, że jest inaczej? Jak mogła spodziewać się, że pokocha kogoś takiego jak ona?
Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła zawodzić.
Już zawsze będzie miała te paskudne warkocze i te okropne okulary. I już zawsze będzie Jęczącą Martą i nikt jej nigdy nie pokocha...
Zaszlochała rozdzierająco, a w tym samym momencie w łazience rozległ się trzask drzwi i odgłos kroków.
Wrócili. Żeby ją dalej męczyć, żeby znowu się z niej wyśmiewać!
- Wynoście się stąd! - wrzasnęła w kierunku ciemnej postaci, która przystanęła na środku pomieszczenia i obrzuciła je spojrzeniem. - Mam was dosyć! Nie mam nawet chwili samotności, żeby móc cierpieć w spokoju!
Postać wydała ciche prychnięcie, a następnie odwróciła się, żeby wyjść.
- Tak, też się ze mnie naśmiewaj! Proszę bardzo! Śmiej się do woli! Tak jak Harry i ta ruda małpa, która mi go zabrała!
Postać w czerni odwróciła się gwałtownie.
- Potter był tutaj z kimś? - Głos był ostry, nieprzyjemny. Niemal lodowaty. Ale Marta tego nie zauważyła. Wiedziała jedynie, że stał przed nią ktoś, kto najwyraźniej zainteresował się jej problemami. Ktoś, komu mogła się wyżalić.
- Przez cały dzień mi przeszkadzali. I ciągle się śmiali. Jakby było z czego! - zajęczała, oblewając się łzami. - A ja chciałam tylko być sama ze swoim bólem. Ale nie pozwolili mi na to. Bo po co? Kto by się mną przejmował? A kiedy okazało się, że to Harry... Miał mnie odwiedzać. Przez jedną krótką chwilę pomyślałam, że mu na mnie zależy... ale NIE! - wrzasnęła tak, iż lustra zagrzechotały w ramach. - On wolał tą rudowłosą zdzirę! Wybrał ją, a nie mnie! - Rozszlochała się i potrzebowała chwili, żeby się uspokoić. - Co on w niej widzi? To wredna jędza! Zabroniła mi się do niego zbliżać! Powiedziała, że należy do niej! Że jest jego dziewczyną. - Niemal wypluła to słowo. - Przytulała go i całowała na moich biednych, zrozpaczonych oczach i w ogóle nie obchodziło jej, że rozerwała moje nieszczęsne serce na kawałki. Odebrała mi go! Nikt nie interesuje się moimi uczuciami. Absolutnie nikt! Gdybym nie była już martwa, to z pewnością dawno popełniłabym samobójstwo! Ale pewnie i tak nikogo by to nie obeszło... Kto by się przejmował biedną Jęczącą Martą? - zakończyła, pochlipując cicho.
Kiedy rozejrzała się po pomieszczeniu, okazało się puste. Jedynie drzwi chwiały się w zawiasach, jakby ktoś trzasnął nimi z taką siłą, iż niemal je wyrwał.
Dziwne... Była pewna, że ktoś tu przed chwilą był.
Och, niedobrze... Nie dość, że jest martwa i nikt się nią nie interesuje, to na dodatek zaczyna mieszać jej się w głowie. Och, co za nieszczęście, że nie może się zabić... Uwolniłaby się od tego bezdusznego świata raz na zawsze.
Ukryła twarz w dłoniach i ponownie zaczęła zawodzić.
*
- Ile nam jeszcze zostało? - zapytała Ginny, przeciągając się i rozprostowując kręgosłup. Harry wytarł pot z czoła. Był brudny i śmierdział pleśnią, środkami dezynfekującymi i potem.
- Jeszcze dwie łazienki na trzecim piętrze. Acha, i jedna obok Wielkiej Sali.
Ginny jęknęła.
- Nie damy rady dzisiaj. Będziemy musieli dokończyć jutro. I tak chyba przegapiliśmy kolację.
Harry wrzucił szczotkę do wiadra i westchnął ciężko.
- Dziękuję ci za pomoc. Bez ciebie nadal tkwiłbym w łazience z Jęczącą Martą, przystawiającą się do mnie.
Ginny zachichotała.
- Nie wiem kto jest gorszy: Jęcząca Marta czy Krwawy Baron?
Harry wybałuszył oczy.
- Krwawy Baron? Czy on...?
Gryfonka zaczęła się śmiać.
- Tak, składał mi niezwykle ciekawe, dwuznaczne propozycje.
Kiedy Harry spróbował wyobrazić sobie Ginny z Krwawym Baronem, jego umysł gwałtownie zaprotestował. To było tak absurdalne, że nie mógł zrobić nic innego, tylko parsknąć śmiechem.
- Ale cieszę się, że to nie... - Chichot zamarł na jej ustach, kiedy drzwi do łazienki otworzyły się z głośnym hukiem. Przestraszony Harry podskoczył i obejrzał się. Wstrzymał oddech, a jego uśmiech zamienił się w wyraz zgrozy.
W drzwiach stał Snape. A wyraz jego twarzy sugerował, że Harry wpadł w naprawdę poważne tarapaty. W pomieszczeniu zrobiło się nagle niezwykle chłodno.
- Weasley - warknął w stronę przestraszonej Ginny głosem ostrym niczym stalowe ostrze. - Nie przypominam sobie, abym przydzielał ci szlaban z Potterem. Wynoś się natychmiast, albo dostaniesz szlabany do końca roku, jeżeli tak bardzo lubisz je odrabiać.
Ginny, blada jak ściana, kiwnęła głową i wybiegła z łazienki, rzuciwszy jeszcze Harry'emu przepraszające i pełne współczucia spojrzenie.
Och, Harry wiedział, że teraz będzie bardzo potrzebował współczucia...
Kiedy drzwi zamknęły się za nią, otworzył usta, żeby się wytłumaczyć, ale nie zdążył tego zrobić. Snape był już przy nim. Gryfon poczuł szarpnięcie, a chwilę później uderzył plecami o ścianę z taką siłą, iż na kilka chwil stracił dech w piersiach.
Twarz Severusa płonęła czystą, ostrą niczym klinga miecza furią, kiedy przybliżył ją do twarzy Harry'ego i syknął głosem ociekającym jadem:
- Od kiedy to Weasley jest twoją dziewczyną, Potter?!
- Co? - Harry zamrugał, nie rozumiejąc.
- Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię! Od kiedy "należysz tylko do niej"? Od kiedy pozwalasz jej się całować? - Głos Severusa smagał go, a ręce wciskały boleśnie w ścianę.
- To nie tak - jęknął, kiedy spłynęło na niego zrozumienie. - Aua! - krzyknął, gdy mężczyzna szarpnął nim i ponownie przycisnął do ściany, sprawiając, że Harry uderzył łokciem i głową o twarde kafelki. Kiedy próbował otrząsnąć się z oszołomienia, przed jego oczami zatańczyły purpurowe plamy. - Przestań! To była tylko gra! Marta się do mnie przylepiła i chcieliśmy, żeby... Przestań! - krzyknął ponownie, kiedy palce mężczyzny wbiły się boleśnie w jego ramię, zaciskając się na nim niczym imadło.
Severus wyglądał, jakby zupełnie nad sobą nie panował, jakby był na samej granicy eksplozji.
- To boli! - wrzasnął Harry, ale lodowate, ciemne oczy tylko zwęziły się w odpowiedzi. - Ona mnie nie interesuje! Sama zaproponowała pomoc! - krzyczał, pojękując i zaciskając zęby.
- A ty musiałeś się zgodzić! - Głos przeciął powietrze, a palce wbiły się głębiej w ramię Harry'ego. - Opowiedz, jak dobrze się z nią bawiłeś!
- Chciała mi pomóc, a ja byłem już zmęczony - sapnął Harry, kiedy kolejne szarpnięcie uderzyło nim o ścianę z taką siłą, iż miał wrażenie, że jego narządy wewnętrzne się przemieściły. - Tylko sprzątaliśmy. Odegraliśmy przedstawienie przed Martą, żeby zostawiła mnie w spokoju. - Zdołał skupić wzrok na pociemniałym, płonącym wściekłością spojrzeniu Severusa, które zdawało się rozszarpywać go na kawałki, tak jak niewiele dzieliło od tego ręce mężczyzny, zaciskające się na jego ciele niczym szpony. - Jestem tylko twój, Severusie - jęknął, czując zawroty głowy. - Zawsze będę tylko twój. Nikt inny mnie nie interesuje. Przysięgam. Należę tylko do ciebie!
To chyba podziałało, ponieważ palce rozluźniły nieco uścisk, a płonący w mrocznych oczach ogień przygasł odrobinę. Harry zorientował się, że drży. A w lędźwiach czuł nieopisany żar, którego wcześniej w nich nie było.
- Daję ci ostatnie ostrzeżenie, Potter. Jeżeli jeszcze raz zbliżysz się do Weasley... jeżeli jeszcze raz pozwolisz jej się dotknąć, to zadam ci taki ból, którego nigdy nie zapomnisz.
Członek Harry'ego drgnął gwałtownie. Nie wiedział, od jak dawna jest twardy, ale czuł, że każde słowo Snape'a wywoływało w nim małą eksplozję, która pustoszyła jego ciało i posyłała samoopanowanie do diabła.
Rzucił się do przodu, odgarnął dłonią czarne włosy i przyssał się do miękkiego ucha Severusa. Usłyszał cichy pomruk.
Och, doskonale wiedział, że to jego wrażliwy punkt...
Oderwał plecy od ściany i naparł na odziane w czerń ciało, pojękując, kiedy jego twardy członek otarł się o udo mężczyzny. Czuł bolesne pulsowanie w miejscach, w których ściskały go dłonie Snape'a, ale to tylko sprawiało, że płonął jeszcze bardziej. Jednak Mistrzowi Eliksirów szybko udało się zapanować nad sytuacją. Harry zajęczał z rozczarowania, kiedy ściskające go ręce odsunęły go od siebie. Jednak niemal w tym samym momencie zachrypnięty szept, który usłyszał przy swoim uchu, rozpalił w nim nowy płomień:
- Nie tutaj. Przebierz się i przyjdź do moich komnat.
Severus odsunął się od niego i wygładził szaty, starając się ukryć swoją oczywistą erekcję. Harry drżał i niemal osunął się po ścianie, kiedy przyciskające go do niej ręce zniknęły. Snape nie patrzył na niego. Jakby jedno spojrzenie więcej mogło rozbić w pył jego samokontrolę. Odwrócił się i wyszedł.
Harry stał przez chwilę, zbyt oszołomiony, aby się poruszyć. Nogi uginały się pod nim, a przez żyły płynęła lawa.
Nie może tak tutaj stać! Musi iść do Snape'a!
Zmusił się, żeby ruszyć przed siebie. Odepchnął się od ściany, potknął o stojące mu na drodze wiadro i pobiegł do wieży Gryffindoru. Zatrzymał się przed portretem Grubej Damy, odetchnął kilka razy, aby uspokoić rozszalałe serce i złapać oddech, który zgubił gdzieś po drodze, a następnie wszedł do wypełnionego uczniami Pokoju Wspólnego i ignorując zaczepki i pytania, wpadł do dormitorium, złapał kilka ubrań i pobiegł do łazienki. Wziął szybki prysznic, przebrał się (ręce drżały mu tak bardzo, że miał problemy z zapięciem koszuli), zarzucił na siebie pelerynę niewidkę i wymknął się z sypialni. Lawirując pomiędzy uczniami udało mu się dotrzeć do wyjścia, gdzie niemal wpadł na wchodzących właśnie Rona i Hermionę w towarzystwie Ginny, która opowiadała im o zajściu w łazience. Harry wyminął ich, nie myśląc na razie o tym, że będzie musiał wymyślić dla nich jakąś bajeczkę, i zbiegł po schodach do lochów. Kilka razy cudem uniknął zderzenia z kręcącymi się po zamku uczniami.
Kiedy dotarł pod drzwi gabinetu Snape'a, był już ognistą kulą pragnienia. Niemal zaczął obgryzać paznokcie ze zdenerwowania, gdy czekał, aż podążający korytarzem Ślizgoni znikną za rogiem. Wszedł do gabinetu, czując pulsowanie w skroniach i gwałtownie bijące serce. Zdjął z siebie pelerynę i podszedł do drzwi prowadzących do prywatnych komnat Severusa. Kiedy ich dotknął, otworzyły się.
Wstrzymał oddech i wszedł do środka, a wtedy usłyszał szelest peleryny za swoimi plecami. Snape zamknął za nim drzwi i niemal w tym samym momencie Harry poczuł na sobie silne, drżące dłonie, które popchnęły go na drewniana powierzchnię i rozerwały jego koszulę.
Wszystko stało się tak nagle. Usta Severusa, wpijające się w jego szyję. Niecierpliwe ręce, zrywające z niego ubranie. Szarpnięcie, kiedy został podniesiony i przyciśnięty do twardej powierzchni. Nie zdążył nawet zaczerpnąć tchu, kiedy jego pozbawione butów, spodni i slipów nogi zostały uniesione w górę, a Severus już w niego wchodził, podtrzymując go w górze, tak, jakby Harry ważył mniej niż piórko. Gorący, twardy jak skała penis, pokryty czymś śliskim i wilgotnym wtargnął w niego gwałtownie, ostro, niecierpliwie. Harry chciał krzyknąć, ale z jego ust wydobył się tylko ochrypły jęk. Czuł siłę Severusa, jego pragnienie, brutalne pożądanie, dzikie i nieokiełznane, które wsuwało się w niego boleśnie, rozpychając jego nieprzygotowane wejście. Zbyt szybko, zbyt natarczywie. A on potrafił jedynie kwilić i zagryzać wargi niemal do krwi. Pragnąc jeszcze więcej, jeszcze gwałtowniej.
Mężczyzna naparł na niego mocno i wcisnął go w drzwi, a Harry owinął nogi wokół bioder Snape'a i stłumił krzyk, zaciskając zęby na jego szorstkiej szacie. Słyszał ciężki oddech mężczyzny, owiewający ciepłymi podmuchami jego nagie ramię, ponieważ wisząca w strzępach koszula już dawno zsunęła mu się do łokci. Owinął ręce wokół szyi Severusa i wcisnął twarz w jego obojczyk, próbując stłumić krzyki i jęki, które niepowstrzymanie wyrywały mu się z ust. Czuł uderzenia rozgrzanych jąder Snape'a o swoje pośladki, kiedy mężczyzna wchodził w niego z szaleńczą szybkością i agresywną siłą, jakby chciał przebić go na wylot, rozerwać, naznaczyć jako swą własność już po wsze czasy.
- Severusie... - zdołał wyszeptać głosem zachrypniętym od krzyku. - Jestem... tylko twój.
Poczuł, że mężczyzna wciska twarz w jego obojczyk. Zgniatające mu pośladki palce wbiły się w ciało z siłą i gwałtownością szponów, jakby one także pragnęły go rozedrzeć. I Severus doszedł, jęcząc ochryple w jego skórę, zaciskając zęby na ramieniu i drżąc spazmatycznie. W momencie, kiedy Harry poczuł rozlewające się w nim, wyrzucone z pulsującej, rozgrzanej erekcji gorąco, jego umysł i ciało pofrunęło pod sufit. Oślepiająca eksplozja własnego orgazmu spustoszyła zmysły i wstrząsnęła nim z siłą gromu, który przetoczył się przez jego ciało, spalając wszystko, co napotkał na swojej drodze.
Jego krzyk zmieszał się z jękami mężczyzny. Na kilka chwil stracił prawie wszystkie zmysły. Pozostał mu tylko dotyk, ale jeden zmysł nie był w stanie odebrać całej feerii doznań i Harry miał wrażenie, że eksploduje.
Dopiero po kilku chwilach udało mu się złapać oddech, podobnie jak Severusowi, który dyszał ciężko w jego ramię. Harry nadal czuł wbijające mu się w skórę ostre zęby. Ciepło powoli wysunęło się z jego wnętrza i Harry jęknął w poczuciu straty, ale wtedy Snape przysunął usta do jego ucha i wyszeptał ochryple:
- Wystarczająco spontanicznie, Potter?
Coś w żołądku Harry'ego szarpnęło się, kiedy przypomniał sobie słowa, które wykrzyczał Severusowi w twarz podczas ich ostatniego spotkania. Uśmiechnął się.
- Mhm… - mruknął cicho i otworzył usta, żeby coś jeszcze dodać, ale wydobyło się z nich jedynie pełne zaskoczenia: - Och... - kiedy gorący język mężczyzny dotknął jego ucha. Zesztywniał, czując dreszcze wędrujące po całym ciele i jęknął głośno, wciągając gwałtownie powietrze. Severus lizał dokładnie przestrzeń za jego uchem, przygryzał jego płatek, wślizgiwał się językiem do środka, a Harry mógł jedynie mruczeć z przyjemności i szarpać się, kiedy jego ciało napinało się i podrygiwało pod wpływem tego gorącego języka, podrażniającego jego zakończenia nerwowe. Odchylił głowę do tyłu, poddając się całkowicie wargom mężczyzny, które bardzo powoli zaczęły przesuwać się coraz niżej, wzdłuż szyi, przez obojczyk, na przemian ssąc, liżąc i kąsając, aż po nagie ramię, na którym wciąż widniały ślady zębów.
Harry miał wrażenie, że umrze z rozkoszy albo rozpłynie się i nigdy już nie uda mu się powrócić do swojego pierwotnego kształtu. Usta i język Severusa były niczym rozgrzany do czerwoności pogrzebacz, który wypalał ścieżkę na jego skórze, posyłając w jego ciało iskry niewiarygodnej przyjemności i sprawiając, że wszystko w nim wrzało a zmysły odpływały.
Nie był w stanie złapać tchu, nie potrafił poruszyć nawet palcem, pochłonięty doznawaniem, kiedy jego umysł kwiczał, a serce próbowało wyrwać się z piersi.
Usta Snape'a. Język Snape'a. Na nim. Na jego skórze. Na szyi, ramieniu. Gorące, zachłanne, wygłodniałe.
Harry czuł, że kręci mu się w głowie. Odległa część jego umysłu została nagle uderzona niewiarygodną myślą... że jeszcze nigdy wcześniej... że po raz pierwszy... Och, Merlinie!
Jęknął głośno, napinając się i prężąc, kiedy Severus zacisnął zęby na jego ramieniu, a bolesny prąd przeszył jego ciało i sprawił, że uderzył głową w twardą powierzchnię drzwi.
I wtedy usta i język zniknęły. Snape gwałtownie oderwał głowę, jakby w końcu dotarło do niego, co się dzieje i zdołał to powstrzymać. Harry otworzył oczy, które nie wiedział nawet, kiedy zamknął, i gdy jego wzrok napotkał spojrzenie mężczyzny, wszystko się w nim szarpnęło i zamarło.
Oczy Severusa były... były... inne. Zamglone i błyszczące jednocześnie, jakby przez moment znalazły się w zupełnie innym miejscu, jakby coś próbowało się przez nie przedostać, wyrwać, ujawnić... Jego cienkie wargi były rozchylone i wilgotne i Harry nie był w stanie się powstrzymać przed ich dotknięciem. Jeżeli nie mógł ich pocałować, to chciałby chociaż poczuć ich fakturę, ich ciepło...
Kiedy tylko dotknął gładkich warg, poczuł, jak Snape łapie jego rękę. Nie odsunął jej jednak od swej twarzy. Harry otworzył szeroko oczy, widząc, jak usta Severusa owijają się wokół jego palca i zaczynają go łagodnie ssać. Ciepły język obmywał opuszek, a zęby delikatnie przygryzały skórę. Dopiero po chwili chłopiec zorientował się, że wstrzymuje powietrze. Bał się nawet oddychać, by nie zakłócić ciszy, by nie przerwać tej nieprawdopodobnej chwili... Snape zachowywał się, jakby kompletnie się zatracił i jeżeli Harry by coś zrobił, cokolwiek, to mógłby wyrwać go z tego transu i stracić to... uczucie, które rozlewało się przyjemnym ciepłem w jego brzuchu i stopniowo opanowywało całe ciało. Patrzył z zachwytem na zamknięte oczy, na cieniutką zmarszczkę pomiędzy ciemnymi brwiami, na dziwnie łagodne rysy twarzy... patrzył i nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Bał się, że Severus usłyszy szalone bicie jego serca, że coś może przerwać tę cudowną chwilę.
Chciał tylko, żeby czas się zatrzymał i juz nigdy, przenigdy nie ruszył ponownie.
Wypuścił z westchnieniem powietrze, którego nie był już w stanie dłużej wstrzymywać.
Severus otworzył oczy. Mgła opadła, wycofała się i odsłoniła głęboką czerń źrenic. Wszystko zniknęło. Mężczyzna odsunął na bok dłoń Harry'ego i bez słowa patrzył w jego rozszerzone, zielone oczy. Harry próbował coś wyczytać z tych źrenic, ale nagle stały się równie zamknięte i niedostępne, jak cała reszta twarzy Snape'a.
- To... - spróbował powiedzieć, ale głos nie chciał go słuchać. Odchrząknął. - Ja...
Severus potrzasnął głową i Harry zamknął usta. Postawił go na ziemi i szybko doprowadził się do porządku. Kiedy Harry dotknął podłogi, nogi ugięły się pod nim, ale zdołał oprzeć się o drzwi i nie przewrócić. Kręciło mu się w głowie. To wszystko było tak... surrealistyczne. Nierealne.
Mężczyzna rzucił szybkie zaklęcie czyszczące, odwrócił się plecami do stojącego pod drzwiami chłopca i podszedł do swojego fotela. Harry pochylił się i założył leżące u jego stóp części ubrania. Snape usiadł i zapatrzył się w ogień. Nie powiedział ani słowa.
Harry stał pod drzwiami i wahał się. Co miał teraz zrobić? Wyjść? Przyłączyć się do niego? Może powinien coś powiedzieć? Miał całkowitą pustkę w głowie. Jedynym co zajmowało jego umysł było wspomnienie języka Snape'a wędrującego po skórze i gorącego dotyku wokół swojego palca. Na jego usta wypłynął lekki uśmiech, którego nie potrafił i nawet nie starał się powstrzymać. Dlaczego miał wrażenie, że wszystko wokół niego nabrało barw? Ciepłych, soczystych, radosnych barw.
Spojrzał na swój wciąż nieznacznie lśniący palec i przymknął oczy, wzdychając lekko.
Dopiero wtedy panującą w pomieszczeniu ciszę przerwał surowy głos Severusa, który przeciął rozgrzane powietrze:
- No siadaj wreszcie.
Pozwolił, by na jego usta wypłynął jeszcze szerszy uśmiech.
***
Harry leżał w łóżku i patrzył na Mapę Huncwotów. Obserwował jeden punkt, który od czasu do czasu znikał z mapy, a później ponownie się na niej pojawiał. Na jego ustach igrał ciepły uśmiech, a oczy błyszczały łagodnie. W pamięci wciąż przewijały mu się obrazy. Język Snape'a na jego ramieniu. Wargi Snape'a na skórze. Palec Harry'ego w gorącym wnętrzu ust Severusa. Zamglony, nieobecny wzrok mężczyzny.
I to uczucie, które wciąż krążyło w jego żyłach i rozlewało się po skórze.
Szczęście.
Kropka pojawiła się na mapie i Harry uśmiechnął się do siebie.
- Co ty tam warzysz, Severusie? - wyszeptał cicho. Nie wiedział, jak długo tak się wpatruje, .może godzinę albo dwie, ale był już bardzo zmęczony.
Kropka zniknęła ponownie. Harry odłożył mapę pod poduszkę i wyjął spod niej zielony kamień. Zacisnął go w dłoni i wysłał wiadomość:
Dobranoc, Severusie. Zasypiam z twoją twarzą przed oczami.
I była to prawda.
*
Wokół panowała ciemność. Gęsta i nieprzenikniona. Niemal lepka.
Harry spojrzał na swoje dłonie. Nie wiedział, jak to było możliwe, ale dobrze je widział. Tak, jakby oświetlało je nieistniejące światło. W otaczającej go ciszy rozległ się odgłos kroków. Zdawały się rozbrzmiewać wszędzie wokół niego, odbijać echem od niewidzialnym ścian i powracać. Rozglądał się w ciemności, ale nie widział absolutnie niczego.
Kroki zbliżały się.
Odwrócił się i dopiero wtedy dostrzegł bladą twarz przypominającą maskę Śmierciożercy. Zamrugał kilka razy.
Nie, tylko mu się wydawało. To był Severus. Na usta Harry'ego wypłynął pełen ulgi uśmiech. Mężczyzna wbijał w niego płonące intensywnością spojrzenie i kierował się wprost ku niemu. Wyglądał niczym nietoperz, który wynurzył się z ciemności aby zaatakować swą ofiarę, łopocząc peleryną niczym skrzydłami.
Harry cofnął się mimowolnie, ale przecież nie miał się czego bać. Uśmiechnął się niepewnie.
- Co my tu ro...? - Chciał zadać pytanie, ale nie zdążył, ponieważ Snape skoczył ku niemu i przycisnął go do ściany, która nagle wyrosła za jego plecami. Na chwilę stracił dech i nie był w stanie nawet jęknąć, kiedy mężczyzna wpił się ustami w jego szyję. Dopiero kiedy do jego płuc wdarło się powietrze, z ust wydobył się pomruk pełen zaskoczenia, ale także przyjemności. Przed oczami pojawiły mu się iskry, jak gdyby usta Severusa były zapalnikiem, który rozpalił w Harrym wszystko. Zamknął oczy i odchylił głowę, pozwalając, by mężczyzna ssał i kąsał jego rozgrzaną skórę, całkowicie poddając się coraz intensywniejszym i... boleśniejszym doznaniom.
Zakwilił, czując nagłe pieczenie. Szarpnął głową, ale ręce Severusa trzymały go mocno, a usta zachłannie ssały wrażliwe miejsce.
Kolejne smagnięcie bólu i wrażenie, jakby coś spływało po jego skórze.
- Nie - zajęczał, wiercąc się i próbując odepchnąć Severusa. Otworzył oczy i zobaczył, że mężczyzna odsuwa się od jego szyi. Kiedy uniósł twarz i spojrzał na Harry'ego, chłopak poczuł, jakby coś ciężkiego opadło mu do żołądka, całe ciało zdrętwiało z przerażenia, a płuca nagle odmówiły współpracy.
To nie był Severus! To był... Voldemort! Z krwią Harry'ego wokół ust, spływającą po brodzie i lśniącą na wyszczerzonych w uśmiechu zębach.
- Co się stało, chłopcze? - wysyczał, mrużąc czerwone oczy. - Przecież lubisz ból.
Nie, to nie mogła być prawda! Harry gwałtownie zacisnął powieki i zaczął kręcić głową. Z pewnością, kiedy je otworzy, zobaczy Severusa. Musi zobaczyć!
Poczuł, że cały drży. Ogarnęło go przerażenie tak wielkie, iż miał trudności z oddychaniem. Zaczął się dusić.
Kiedy otworzył oczy, zasnuwała je mlecznobiała mgiełka, rozmazując upiorny widok. Voldemort nie zniknął. Nadal przyciskał go do ściany i uśmiechał się triumfalnie.
Harry rozejrzał się, szukając ratunku.
Jego serce zabiło mocniej. W oddali, ponad ramieniem Voldemorta, dostrzegł ciemną, oddalającą się sylwetkę. Czarna peleryna powiewała za odchodzącym, który nie odwrócił się ani na chwilę, jakby zupełnie nie interesowało go to, co dzieje się za jego plecami.
- Severusie! - Krzyk, który wydarł się z gardła Harry'ego, był tak przeraźliwy, iż nawet Czarny Pan się skrzywił. - Nie zostawiaj mnie tu! - zawył, czując, jak przerażenie ponownie zakleszcza się na jego gardle, nie pozwalając mu zaczerpnąć powietrza.
Ale Severus nie zatrzymał się. Nie odwrócił. Jego sylwetka oddalała się, niknąc ponownie w gęstej ciemności, jakby łączyła się z mrokiem, z którego wcześniej się wyłoniła.
- Nikt ci nie pomoże, chłopcze - syknął przeciągle Voldemort, przybliżając kredowobiałą, gadzią twarz do twarzy Harry'ego. - Jesteś zupełnie sam. A twoja krew należy teraz tylko do mnie.
- Nieeee! - Harry szarpnął się do przodu, próbując uwolnić ręce...
...i nagle znalazł się w swojej sypialni. Siedział na łóżku i dyszał ciężko. Miał wrażenie, że coś ścisnęło jego płuca i wyrwało żołądek. Kręciło mu się w głowie. Rozglądał się błędnym wzrokiem po otoczeniu, jakby spodziewał się, że dojrzy gdzieś Voldemorta.
Neville i Ron spali. Ich spokojne oddechy były jedynym dźwiękiem wypełniającym dzwoniącą w uszach ciszę. Od czasu do czasu słyszał pohukiwanie polującej gdzieś w oddali sowy.
Przed oczami pojawił mu się obraz oddalających się pleców Severusa. Doznał wrażenia, jakby po jego skórze pełzały lodowate ogniki, powoli zbliżając się ku sercu.
Wiedział, że tej nocy już nie zaśnie.
CDN
I've tried many times but nothing was real
Make it fade away
Don't break me down
I want to believe that this is for real
Save me from my fear
Don't tear me down
Don't tear me down
For all i need
Make my heart a better place
Give me something I can believe
Don't tear it down
What's left of me
Make my heart a better place
Can you still see the heart of me?
All my agony fades away
When you hold me in your embrace**
* "Weapon" by Mathew Good Band
** "All I need" by Within Temptation
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia wrzenia 23 2009 00:05:46
Cóż mogłabym, dodać więcej niż to, że podobało mi się, nawet więcej - bardzo mi się podobało. Mam swoje podejrzenia co do Severusoweo zachowania - ale narazie z nimi się nie zdradzam - poczekam co drogie autorki nam zgotują. Sam moment Harry-Severus napisałyście tak słodko, że prawie zaśliniłam z rozmarzenia klawiaturę xD ^^. Oj kocham was, za taki rozdział -tylko jak można kończyć w TAKIM momencie. Sen Harry'ego był okropny, zastanawiam się czy powie Sevowi i jeśli tak jak ten zareaguje. Styl macie świetny, przynajmniej w moim odczuciu, dobrze dobrane słowa i brak błedów- jeśli nawet jakieś są zbyt zachłannie to czytam by zwracac na nie uwagę - robią swoje.
Z niecierpliwością czekać będę na kolejną odsłonę Wewnętrznego Pragnienia ^^ Życze weny i pozdrawiam. |
dnia wrzenia 23 2009 00:10:50
A myślałam, że się pocałują Nie wiem skąd naszła mnie ta myśl. Może wreszcie chciałam, aby to się stało? Nie wiem.
Podobało mi się! W ogóle inaczej wyobrażałam sobie bunt Pottera. Właśnie taki, jaki opisywał jaki ma nie być - że będzie się fochał i takie tam. Tu postąpił z zaskoczenia. Tylko ciekawi mnie, czy ta bestia co siedzi w chłopaku, odpuściła sobie. A może tkwi tylko w letargu i w każdym momencie może zaatakować?
Lubię waszą Ginny. Przeważnie dziewczyny nie trawię, ale moja niechęć przeszła na Hermionę, chociaż w dzisiejszym rozdziale to dała przedstawienie
Ooo, Harry pójdzie z Luną na piwo? Sev znów będzie zazdrosny. Ale on zawsze jest. Zresztą, i vice versa.
Marrrrta... Bardzo rzadko pojawia się w ff i w sumie fajnie, że jest u was. Nie wiem czemu, ale autorzy o niej zapominają. Tak jak o Irytyku czy Krwawym Baronie. O, czy Nickiem.
Hm, Sev... Uwielbiam waszego Seva. Może być i niedojrzał i gruboskórny a nawet chamski. Ale jak dla mnie, to jest inteligentny mężczyzna, chociaż sypia z uczniem. Poza tym Dumbledore nie wyrzuci swego Mistrza Eliksirów, bo miałby problemy z Potterem - chłopak nie dałby mu żyć! A poza tym starca w szkole nie ma, balast z głowy.
Sen. Straszny. I oby dał dla Złotego Chłopca do myślenia.
Hogwart go nie obroni, nie przed Voldemortem. I widocznie i Snape nie będzie brudził rączek i zostawi chłopaka. A Potter nie ma szans w starciu z Czarnym Panem. Najmniejszych.
Aach, długo czekałam na ten rozdział i wreszcie się doczekałam! Był momentami i zabawny, i straszny i dawał do myślenia, co zachęca do dowiedzenia się, co u licha, będzie dalej |
dnia wrzenia 23 2009 10:59:07
Nie, nie, nie! nie kończy się rozdziałów w takich momentach! ja protestuję! :D
jestem ciekawa co zrobi Harry, czy powie o tym śnie czy nie.
Uwielbiam tego fanfika, łykam go w całości, jedno wielkie och i ach. Sposób w jaki przedstawiacie Severusa jest po prostu świetny, nie zrobiłyście z niego ciepłych kluch, co wielokrotnie spotykałam w różnych fickach, tylko okropnego zazdrosnego chama. I to jest to.
lubię moment jak Sev się spytał czy było wystarczająco spontanicznie :>
ja, tak jak Channel myślałam, że się pocałują, ba, byłam bardziej niż pewna...a tu zonk ;p |
dnia wrzenia 23 2009 14:35:38
Uuuu.
Sen Haryy'ego był zaskoczeniem. Miałam w głowie różne scenariusze, ale ten by mi do głowy nie przyszedł. Co dla was typowe - my myślimy, że będzie tak i tak, a okazuje się, że jest inaczej. Osobiście miałam nadzieje, na jakiś ostry, brutalny seks, po którym Harry stwierdzi, że zamienia się w jakiegoś erotomana, ale okey ;P A tu taka niespodzianka - Voldemort zadający Potterowi ból.
Chociaż... pod koniec spodziewałam się czegoś w stylu "Severus ci nie pomoże, nic dla niego nie znaczysz".
Ale może po kolei ;P
Luna jak zawsze zachwyca i intryguje. Bardzo dobrze pasuje do niej ta wyjątkowa spostrzegawczość. Idealnie dobrałyście jej rolę.
Nie wyobrażam sobie, jak ona idzie do Snape'a i mówi mu, że "serce Harry'ego krwawi". Albo wyobrażam sobie i to mnie przeraża. Wyszłaby z tego niezła komedia. Hm... Pójdą na piwo kremowe? O Merlinie xD Miej Harrusia w opiece! Jakoś wątpię, ze po nim Luna mogłaby stać się normalna... A większe szaleństwo w jej wykonaniu... Eee... No comments.
Lubię kłótnie, nieporozumienia i fochy, ale dobrze, że Trójca się pogodziła. Mogliśmy się pośmiać. Chociaż teraz trudniej bd Harry'emu ukryć swój związek z Severusem. Kiedy byli pokłóceni to nie musiał się tłumaczyć, gdzie z kim wychodzi i o której wraca... Teraz może się skomplikować.
Harry postanowił ignorować Snape'a... Cóż mój drogi, nie udało ci się.
Gdybyście nie napisały, że Ginny kogoś ma, to podejrzewałabym, że przystawia się do Wybrańca. A tak, to raczej bać się nie będę.
Tu wielkie brawa dla was. Wasza Ginny nie jest bezpłciowa, jak w filmie, czy nawet w książce. Ma kogoś, uśmiecha się, żartuje... żyje.
Jęcząca Marta była genialna. Ponieważ podobała mi się filmowa, powiem, że wasza jest taka, jaka ma być. Tutaj też dobrze "przydzieliłyście rolę". Ktoś inny nie rozpowiadałby na lewo i prawo, że Ginny obściskiwała Harry'ego.
Reakcja Snape'a... odpowiednia. Tego się właśnie spodziewałam, chociaż kiedy Potter poszedł się przebrać, moja cierpliwość była na granicy i miałam prześwit wątpliwości, ze może Harry nie dotrze jakimś cudem. Ale oczywiście dotarł, a kiedy już dotarł to byłam w siódmym niebie. Tak się zastanawiam, gdzie oni to już robili... Fotel, drzwi, biurko, łóżko... Idźmy na całość, niech zrobią to na błoniach w samo południe ;P
A tak really, to naprawdę udała wam się ta scena seksu. Krótka, bo krótka, ale to nie miał być pierwszy raz, tylko seks z zazdrości; spontaniczny. Więc długość odpowiednia.
Zachowanie Snape'a... Hm. Niecodzienne, oczywiście. Nie pasujące do tego zimnego drania, tak... Ale może być pierwszym krokiem do przełamania się Snape'a, jeżeli takie planujecie. A jeżeli nie, to chwila błogiego szczęścia dla Harry'ego. Anyway, cudowna scena.
Zakochany Harry to mieszanka zbyt wielu słodyczy. Nie jest zła, ale gdyby tak na dłuższą metę... Brrr.
O śnie już mówiłam... Tak. Nawiązując do przemiany Snape'a. W ankiecie głosowałam za tym, aby był zły, po stronie Malvoro. Hm... A nie da się tak, że Sev będzie po stronie Dumla, ale nadal będzie uprawiał brutalny seks z Harrym? No bo jeżeli bd po stronie Volda, to wyda mu Harry'ego, a jeżeli bd dobry, to może być zbyt dobry i nici z ich ognistego związku...
Po prostu już chciałabym wiedzieć, jak skończy się ich historia Ale wtedy nici z niespodzianki... Eh. Tak więc czekam, nie powiem, że cierpliwie, ale czekam.
Weny gratuluję i życzę, oraz dużo wolnego czasu, nie tylko na zaspokojenie naszego Yaoistycznego głoda, ale także na własne sprawy. Kaczalce, za zbetowanie *look do góry... a może nie betowała? albo kobitki zapomniałyście ;P hm... tak, czy siak widziałam błąd. nagle w zdaniu pojawiła się kropka. przeglądnijcie ;P*
NNRiddle |
dnia wrzenia 23 2009 16:28:56
Gorąco,pikantnie,ostro...
To słowa jakie przychodziły mi do głowy kiedy czytałam
I wreszcie coś co lubię czyli...DUŻO Ginny
Rozdział wspaniały chociaż dość delikatny a przy tym ostry
Tak moja wypowiedź jest dość pomieszana ale po prostu nie wiem jak to opisać
Snape taki zamglony,spontaniczny...zazdrosny i to cholernie... |
dnia wrzenia 23 2009 20:58:37
Mogę szczerze przyznać, że jestem pod wrażeniem (i przepraszam, że komentuję dopiero po przeczytaniu tego rozdziału, niestety dopiero teraz zdołałam przezwyciężyć moją niechęć do wyrażania opinii).
Uwielbiam takiego podłego, bezwzględnego Snape`a, ta mroczna część jego charakteru zawsze wydawała mi się urocza. Ale właśnie jako część. Lubiłam mieć jakąś pewność albo chociaż przeczucie, że Severus może nie być zdolny do jakichkolwiek ciepłych uczuć, ale przynajmniej nie jest całkowicie zły, że naprawdę stoi po stronie Dumbledore`a. A w tym wypadku coś mi mówi, że nie ma żadnej mrocznej strony Snape`a, jest tylko zepsuty do szpiku kości morderca "tresujący" Harry`ego na polecenie Voldemorta. I nie tyle boli mnie ewentualne cierpienie Pottera (nie jestem nawet pewna, czy go lubię), co zdrada, jakiej Severus dopuściłyby się wobec Dumbledore`a.
Nie zmienia to faktu, że jak na razie tekst bardzo mi się podoba i życzę wam jak najwięcej czasu i weny . Wciąż mam malutką nadzieję, że się mylę co do Snape`a. |
dnia wrzenia 23 2009 21:02:00
Gorący rozdział (nadal się wachluję, ufff). Niegrzeczne dziewczynki. Według mnie to jeden z najgorętszych momentów w DI. Chyba nie przeżyję dalszych spontanicznych zachowań Snape'a.
Ja chcę więcej takiego Seva! Mój ci on
W końcu pokazał Harry'emu swoje niekontrolowane odczucia co mam nadzieję oznacza, że jednak ma serce.
Nie wysuwam już żadnych przypuszczeń co do połączenia Snape-Voldemort (i tak nie trafię, chociaż mam teorię). Czekam na kolejny rozdział.
Niech WENA będzie z Wami |
dnia wrzenia 23 2009 21:02:42
Kiedy czytam ten rozdział przez głowę przewija mi się jedna myśl: "Snape się zmienia?" hmm.. no bo jak wytłumaczyć te pocałunki na szyi Pottera? to, że jest zaborczy i chorobliwie zazdrosny to normalka, ale te pocałunki to bardziej podchodzą pod kategorie czułości, a w Waszym fiku Sev zdecydowanie taki nie jest. no chyba, że to ta spontaniczność..;p i zresztą tak jak moje poprzedniczki miałam cichą nadzieję, że w końcu pocałują się tak "normalnie".. ale jak to mówią "nadzieją matką głupich.";d
Co do snów Harry'ego to pewnie mają one jakieś ukryte znaczenie. Moja interpretacja tego jest taka, że najprawdopodobniej Snape wystawi chłopaka dla Voldemorta i tyle tego będzie. (interpretować to ja se mogę, ale błagam nie róbcie tego! niech Riddle sobie umrze już na dobre, a chłopcy jako ukoronowanie zwycięstwa niech pieprzą się do utraty zmysłów)
Poza tym uwielbiam Waszą Lunę.. już ja widzę jej zachowanie po kremowym piwie. Normalnie strach się bać ;d i Ginny też lubię. Ale to tylko dlatego, że nie przystawia się do Harry'ego :]
eh.. na koniec tradycyjnie Wena życzę bo Wasz fik wzbudza we mnie tyle sprzecznych emocji i czekanie na kolejny odcinek jest na prawdę frustrujące.. zresztą chyba nie tylko ja tak mam ;d
pozdrawiam, Carrie. ;d* |
dnia wrzenia 23 2009 21:22:14
O jej. jak fajnie. nowy rozdział. <33
Czekałam i czekałam aż tu wreszcie jest!!
Kocham was bo rozdział jest piękny.
Severus był tu słodki i wspaniały i w ogóle.
Pozdrawiam i wena życzę. |
dnia wrzenia 23 2009 22:02:44
Severus z tego rozdziału był jakiś taki inny, ale trudno stwierdzić, czy lepszy czy gorszy od tego Severusa, którym mnie zachwyciłyście. Z oceną poczekam na ciąg dalszy.
- Albo można by spróbować nasłać na niego Gryzaki Kaukaskie, ale to nie będzie...
- Nie, Luno - przerwał jej Harry. - Nie, naprawdę nie musisz mi pomagać. Poradzę sobie.
Przy tym dialogu zdarzyło mi się uśmiechnąć. Tak szeroko, że jeszcze to czuję :P
- RONALDZIE WEASLEY!
Przypomniał mi się wyjec z drugiej części HP, przez co trochę się zapowietrzyłam.
Harry poczłapał za nią, wdzięczny za jej chęci, a jednocześnie czując dziwny niepokój, którego nie potrafił uzasadnić.
Ten niepokój udzielił się także mnie, więc nie zdziwiłam się tym:
Chichot zamarł na jej ustach, kiedy drzwi do łazienki otworzyły się z głośnym hukiem.
Ginny jest absolutnie najbardziej wkurzającą postacią z całej serii, według mnie. A Wasza Ginny tylko mnie w tym utwierdza. |
dnia wrzenia 24 2009 02:44:37
Wydawałoby się, że Luna jest zupełnie nieszkodliwa, prawda? A tu jedna sytuacja udowodniła, że to bardzo mylny osąd i, jeśli się chce, żeby coś pozostało tajemnicą, to powinno się trzymać język za zębami. Każdy dodatkowy człowiek, to ryzyko, że w końcu się wyda. Pomijam, że prawda i tak pewnie wyjdzie na jaw. No chyba, że z jakiegoś powodu nie zdąży. Z początku obstawałam za dobrym zakończeniem, ale teraz nie jestem do niego przekonana. Potter zaczął mnie irytować. Jest... jak chorągiewka. Pożądanie, zakochanie, a nawet uwielbienie bólu nie powinny go kastrować, to jednak chłopak, a zachowuje się miejscami wybitnie jak kobieta. A przy Severusie wypada to w moim odczuciu denerwująco. Nie wiem, czy taki był zamysł. Jeśli nie, to widać mam zaburzony odbiór i nie musicie się mną przejmować. Jeśli tak, to jestem ciekawa, dokąd nas to doprowadzi. Co mi się podobało? Nawiązanie do herbacianki - luźne i niezbyt narzucające się, ale jednak chęć zgniecenia znicza, mnie kojarzy się wyłącznie z tym tekstem i za to skojarzenie wam dziękuję. No i scena z Trójcą. Czyż nie tak powinno to wyglądać? Rozmowa wprost, bez omijania tego, co niewygodne, okraszona wybuchem Hermiony. Smaczny kąsek.
Może mam dziś dziwny dzień, ale panna Wesley wcale mnie nie drażniła - przeciwnie. Pokazała charakter. Przy Sevie każdy by skrewił, więc to jej wybaczam, ale poza tym cudny epizod, na pewno wart wczytania się w szczegóły. Może nawet bardziej, niż sama scena seksu? Dlaczego? Bo pokazała, że Harry jeszcze umie się śmiać i nie jest zupełnie od Snape'a uzależniony. Za to Mistrz Eliksirów albo się naprawdę zapomina, albo powinien dostać nagrodę za odgrywanie roli i sama nie wiem, co brzmi lepiej. Pewnie macie na to jakiś trzeci pomysł, który zwali nas - czytelników - z nóg.
No i na koniec koszmar. Koszmar obrzydliwy, naprawdę straszny. Taki, którego nigdy nie chciałabym śnić. I teraz pytanie za milion punktów, panie Potter. Zacznie pan myśleć? Bo ja mogłabym taki sen zignorować - zaćpać tabletkami albo szklanką mleka, ale pan jest czarodziejem, którego magia jest nierozerwalnie związana z najbardziej mrocznym sukinsynem ostatnich stuleci, więc może warto wypić szklankę wody zamiast i skorzystać z zaniedbanej opcji: rozsądek? |
dnia wrzenia 24 2009 19:35:16
Nie chcę się rozpisywać czy coś .... ale poproszę o więcej
My też poprosimy o więcej (Ariel i Gobuss) |
dnia wrzenia 25 2009 09:54:43
|
dnia wrzenia 26 2009 18:14:50
Uff, dopiero teraz miałam czas na przeczytanie i skomentowanie. I jeszcze kilka dni do rozpoczęcia roku akademickiego... Aż ciarki przechodzą. Ale cieszę się niezmiernie, że wkleiłyście nową część, nie mogłam się jej doczekać (już nie mogę doczekać się kolejnej)
Pierwszym, co zwróciło moją uwagę w tym rozdziale, był fragment piosenki na początku. Zawsze kojarzy mi się on z Queer as Folk. Wiem, że to nie na temat, ale musicie mnie zrozumieć. Kocham ten serial.
Dobrze, wróćmy do treści właściwej. Ja wprost uwielbiam waszego zazdrosnego Severusa. Jest wtedy taki zaborczy i namiętny. Wydaje się, że ponoszą go wtedy emocje. Tu właśnie przypomniałam sobie wcześniejszy rozdział, kiedy Snape mówił o kontroli. W takich momentach można sobie pomyśleć, że ta kontrolę traci. Chciałabym, żeby było tak naprawdę, żeby nie była to jego kolejna gra. Ale obrazy przemawiają same za siebie, Severus nie umiał się powstrzymać. I jeszcze ten cytat:
- Wystarczająco spontanicznie, Potter?
Coś w żołądku Harry'ego szarpnęło się, kiedy przypomniał sobie słowa, które wykrzyczał Severusowi w twarz podczas ich ostatniego spotkania. Uśmiechnął się.
Czyżby Snape wziął sobie do serca słowa Harry'ego, przemyślał je? Kolejne tajemnice, a po ostatnim rozdziale boję się ich rozwiązania.
Intrygujący jest także sen Pottera. Czy tego właśnie obawia się jego podświadomość? Że Snape go opuści w najgorszym momencie? Mam szczera nadzieję, że tak się nie stanie...
Gratuluje rozdziału i czekam z niecierpliwością na kolejny Wena życzę! |
dnia padziernika 03 2009 09:48:21
|
dnia stycznia 24 2010 11:50:12
Te sny Harrgo...ja już dawno wpadłabym w jakąś nerwicę! No straszne...
Spontaniczny Sev - bzceeeeeenne! XD Zupełnie się tego nie spodziewałam.Zazdrosna z niego bestyjka. |
dnia lutego 13 2010 00:17:25
mój ostatni komentarz dzisiaj xD.
mam jakieś zboczenie zawodowe ( i wspaniałe wspomnienia xD ) i wprost ubóstwiam sceny erotyczne w łazience. dlatego teraz gdy jeszcze raz przeczytałam.. ómarłam i narodziłam się na nowo. szkoda tylko, że na prawdę się tam nie pieprzyli ;p.
eh, ja mam nadzieję, że to wszystko skończy się dobrze... dobrze w moim mniemaniu polega na tym, że Snape nie sprzeda go Czarnemu Panu i będą żyli razem długo i szczęśliwie. xD |
dnia kwietnia 13 2010 23:00:03
|
dnia kwietnia 25 2010 00:44:37
Snape zazdrosny ale jaka to zazdrość heh jak tajfun w sumie to nie wiem czy chciałabym czegoś takiego doświadczyć - no chyba że od Snape'a nie wspomnę o zatraceniu się w Harry'm ( że tak to ujmę ), ten opis tuż po całej namiętnej akcji ( ciągle mi się robi gorąco na samą myśl ) mrrr po prostu siedzę i mruczę zadowolona ^^
Ten sen mnie nieźle zaintrygował, jestem ciekawa czy Harry będzie chciał o nim powiedzieć Snape'owi. I czy w ogóle coś to znaczy. |
dnia maja 02 2010 09:44:44
Tak się zastanawiam, to Snape podporządkowuje sobie Harry'ego, czy to Harry podporządkowuje sobie Snape'a xD Cieszę się, że Potter pokazuje pazurki, bo tą wypowiedzią z małą, brudną dziwką mnie przeraziłyście. Złamany Potter ? Blee Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Wolę już jak bezskutecznie walczy. |
dnia padziernika 26 2010 17:39:03
Sytuacja na śniadaniu była po prostu przekomiczna. Myślący Ronald Weasley to po prostu czysta abstrakcja Zdrowo się przy ich rozmowie uśmiałam. Harry wziął chyba sobie za punkt honoru prowokowanie Severusa. Wie, że Mistrz źle reaguje na dzielenie się swoją własnością z innymi, ale jak widać, musiał się o tym osobiście przekonać Ale jego zazdrość także była fascynująca Jednak to wszystko było niczym, w momencie, gdy przeczytałam spontaniczność Severusa. Z rozdziawioną paszczą siedziałam i wpatrywałam się w monitor Widać wziął sobie do serca to, o czym rozmawiał z Harrym Cały rozdział bardzo mi się podobał, więc niezwłocznie przechodzę do następnego |
dnia maja 08 2011 01:34:20
Bardzo przyjemnie czytało mi się ten rozdział. Z zapartym tchem czekałam tylko jak Snape naktryje Ginny i Harry'ego w jakiejś dwuznacznej sytuacji. Coś czuję, że Ginny jeszcze nieraz narobi Harry'emu problemów... |
dnia grudnia 09 2011 13:18:31
Przykro mi, ale nie mogę przyjść, ponieważ właśnie odrabiam szlaban, który mi przydzieliłeś. A że czyszczenie łazienek to bardzo długa i żmudna praca, podejrzewam, że zajmie mi ona kilka najbliższych dni, a może nawet jeszcze dłużej.
Uśmiechnął się, zadowolony z siebie. Odczuwał ogromną satysfakcję, która rozgrzewała go i sprawiała, że miał ochotę się roześmiać.
Ma za swoje! Mówiłam już, że Potter jest rozkoszny? A przynajmniej w takich momentach, bo na ogół mnie irytuje :P
I ach, zazdrosny Severus.. On jest wtedy tak niesamowity.. Jeszcze bardziej niesamowity niż zwykle :D |
dnia grudnia 18 2012 00:07:34
Uwielbiam Waszego Snape'a! Uwielbiam gdy zza jego nienaruszonej fasady, do której jesteśmy przyzwyczajeni, wyglądają inne emocje-zazdrość, dzika namiętność...To wcielenie Severusa jest niezwykle pociągające Lubię ten part, może właśnie dlatego, że Harry dostał od niego coś więcej. Przerażają mnie tylko wizje Pottera, wyrażam więc nadzieję, że nie będzie tak strasznie w ostatnich rozdziałach. |
dnia lutego 25 2015 08:02:06
Wybuch Hermiony cudowny Jednak Severus jest zazdrosny i to bardzo, ale dzięki temu przełamał się i całował ciało Harrego Znowu postanowienie Harrego zostało zmiażdżone przez Severusa, on chyba nigdy mu się nie postawi. Jego sen był przerażający, kto ma coś z tym wspólnego, czyżby Severus wysyłał mu takie sny na rozkaz Voldemorta, już sama nie wiem co myśleć. |
dnia padziernika 07 2019 08:48:29
Wasz Snape to ideał. W końcu to też tylko człowiek, który, owszem, panuje nad sobą, ale czasem tez ms chwile zatracenia. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|