| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Igranie z zemstą Część 3 | | | Beta: Kaczalka :* Dziękujemy! Jesteś cudowna! ^_^
Część 3
Kiedy Harry obudził się następnego dnia, nadal był ubrany, a wokół niego leżały cztery rozłożone numery magazynu "Wypoleruj Swoją Miotłę". Jego obnażony penis był zwiotczały i pokryty plamami spermy. Nie wiedział nawet, kiedy zasnął. Pamiętał tylko, że zajął się swoim problem. Trzy razy pod rząd. Hedwiga już wróciła, ale nie chciała na niego patrzeć. Harry nie mógł jej za to winić. Był wdzięczny, że Snape nie wpadł, aby obudzić go na śniadanie.
Włożył do kufra magazyny i książki i wziął długi, relaksujący prysznic. Kiedy się ubrał, zszedł na dół i usłyszał przytłumione odgłosy dochodzące z piwnicy. Przypomniał sobie, że Snape miał przygotowywać laboratorium. Minął prowadzące na dół drzwi i zszedł do kuchni na filiżankę herbaty i niewielkie śniadanie.
Po skończonym posiłku rzucił proste zaklęcie, aby wyczyścić talerze, jednocześnie myśląc o wczorajszej lekcji obrony. Jeżeli miał być szczery, a zazwyczaj był ze sobą szczery, to musiał przyznać, że podobała mu się. I to bardzo. Podobało mu się używanie podstępów i krzyżowanie różdżek ze Snape'em. Jedyną rzeczą, która go dręczyła, był fakt, że mężczyzna go pokonał. Ambicja Harry'ego wcale nie była z tego zadowolona. Jeżeli chciał wygrać, to wiedział, że musi nauczyć się znacznie więcej niż to, co ćwiczyli podczas spotkań Gwardii Dumbledore'a.
A to zaprowadziło go do jedynego pomieszczenia, którym nie był do tej pory zainteresowany. Do biblioteki rodziny Blacków. Wszedł do obszernego pokoju, w którym półki sięgały od podłogi aż po sufit i uginały się pod ciężarem ogromnej liczby książek na każdy magiczny temat, jaki można sobie wyobrazić. Przejrzał tytuły i wybrał kilka dotyczących zaklęć, uroków, klątw i - Merlinie przebacz! - eliksirów obronnych, a następnie zaniósł je do wielkiego stołu znajdującego się w rogu pomieszczenia.
Pierwsza z książek, które otworzył -"Pomysłowe zaklęcia dla zuchwałych czarodziejów"- okazała się zbyt przerażająca jak na jego gust. Nie miał zamiaru sprawić, aby gałki oczne Snape'a wywróciły się na drugą stronę albo pomniejszyć jego jądra do rozmiaru groszku. Sięgnął po kolejną książkę: "Najpsotniejszy Przewodnik po Magicznych Sztuczkach" i w momencie, kiedy ją otworzył, wstrzymał oddech i poczuł się tak, jakby coś w jego sercu rozdarło się.
Na wewnętrznej stronie okładki widniało znajome pismo: Syriusz Black, ale napis został przekreślony. Pod spodem napisano Regulus Black, ale to słowo także zostało przekreślone. A pod nim znajdowało się:
Reg, ty ośle, trzymaj się z daleka od moich książek, bo inaczej przeklnę twojego kutasa! Syriusz
Harry wpatrywał się w te słowa i po raz pierwszy, od kiedy obmyślił plan, zaczął się zastanawiać, co Syriusz by o tym pomyślał. Co pomyślałby o nim.
Jasne, że Syriusz uwielbiał robić żarty i dokuczać Snape'owi, ale Harry wątpił, czy jego ojciec chrzestny chciał, aby zmarnował mężczyźnie życie. Te wątpliwości gryzły go i sprawiały, że czuł ucisk w piersi, dopóki nie udało mu się zacisnąć zębów i wypchnąć tych myśli z głowy.
Syriusz zginął z winy Snape'a. A skoro Syriusz był jego ojcem chrzestnym, jedynym członkiem rodziny, który mu pozostał, Harry musiał go pomścić. To było oczywiste.
Wyprostował się na krześle, otworzył pierwszy rozdział i zaczął czytać z zainteresowaniem. W taki właśnie sposób spędził cały poranek. Czytał książkę i robił notatki na temat zaklęć, które potrafiły sprawić, aby stopy stały się lekkie jak piórko, co rozwiązałoby jego problem ze skrzypiącymi deskami podłogowymi. Co jakiś czas robił sobie regularne przerwy, które w większości spędzał w swoim pokoju z kolejnym numerem "Wypoleruj Swoją Miotłę" w rękach, ale ostatecznie uznał, że był to bardzo owocny początek dnia.
Kiedy zegar w jadalni obwieścił południe, Harry umierał już z głodu, więc zszedł do kuchni, aby spotkać się ze Snape'em na obiedzie.
Mężczyzna siedział przy stole, trzymając w rękach otwarty magazyn, i całkiem zignorował Harry'ego, skupiając ciemne spojrzenie na stronach. Kiedy chłopak przeszedł przez kuchnię i dotarł do zlewu, zauważył, że magazyn wygląda okropnie znajomo.
Stanął jak wryty, zaledwie kilka kroków od mężczyzny, który nadal na niego nie patrzył.
Snape trzymał czerwcowy numer "Wypoleruj Swoją Miotłę", w którym znajdował się niezwykle interesujący dodatek na temat rimmingu.*
Coś wewnątrz Harry'ego eksplodowało furią i poczuciem zdrady.
- Ty pieprzony draniu! Kto pozwolił ci grzebać w moich rzeczach? W moich osobistych rzeczach! - Nie podnosząc wzroku, Snape delikatnym muśnięciem języka polizał palec wskazujący i przewrócił stronę. - To mój magazyn i nie masz żadnego cholernego prawa, aby naruszać moją prywatność!
- Skończyłeś już? - zapytał mężczyzna, nadal nie odrywając oczu od magazynu.
- Nie! - Harry tupnął nogą z wściekłości i zamachał rękami. - Nie mogę w to uwierzyć. Nie mogę uwierzyć w to, jakim dupkiem jesteś, skoro myślisz, że traktowanie w ten sposób ludzi jest w porządku!
- Jeżeli każdy czarodziej byłby tak naiwny i impulsywny jak pan, panie Potter, Veritaserum stałoby się całkowicie bezużyteczne - powiedział Snape, opuszczają w końcu magazyn i spoglądając na Harry'ego rozbawionym wzrokiem. - Znalazłem ten fragment nowoczesnej literatury w łazience na pierwszym piętrze. Myślałem, że to Lupin go zostawił, chociaż nigdy nie podejrzewałem, że interesuje się takimi gejowskimi rzeczami.
- Kurwa - wysapał Harry, przypominając sobie, że zabrał magazyn ze sobą, kiedy poszedł do łazienki podczas jednej ze swoich wcześniejszych przerw. Czuł, jak jego policzki płoną i nawet, jeżeli miał ochotę uciec do swojego pokoju, jego stopy zdawały się być przyklejone do podłogi.
Snape prychnął.
- Jednakże twój występ ujawnił wszystko, co chciałem wiedzieć o pochodzeniu tych bzdur i nie musiałem tracić energii nawet na jedno pytanie. Miejmy nadzieje, że nigdy nie zostaniesz schwytany, Potter. Wygadałbyś swoje najskrytsze tajemnice zanim jeszcze ktokolwiek zacząłby cię przesłuchiwać.
- Ja... eee ... Nie chciałem nazwać cię...
- Och, przestań się kompromitować, ty głupi dzieciaku. Każde twoje słowo było szczere i jeżeli ukradłbym ten przedmiot z twojego kufra, miałbyś pełne prawo na mnie wrzeszczeć. Ale jak widzisz po raz kolejny pozwoliłeś, aby emocje wzięły nad tobą górę. Czego cię to nauczyło?
Harry zagryzł wargę.
- Że nie powinienem w ten sposób wyskakiwać z domysłami.
- Dokładnie. - Snape powrócił do magazynu i przewrócił kolejną stronę. - Wygląda na to, że to ulubione źródło wiedzy wśród młodzieńców. W ciągu ostatnich lat skonfiskowałem je w Hogwarcie kilka razy. Powiedz, czy zawarte w nim informacje były dla ciebie przydatne?
Policzki Harry'ego stały się niemożliwie rozpalone.
- Cóż... Są tu wykresy. I polecane zaklęcia.
Snape parsknął i przewrócił kolejną stronę.
- Oczywiście nabyłeś to dla polecanych zaklęć. Jak mogłem wcześniej o tym nie pomyśleć?
Stuknięcie w kuchenne okno powstrzymało Harry'ego przed skompromitowaniem się jeszcze bardziej. Duża, szara sowa patrzyła na niego bursztynowymi oczami, wiec Harry poszedł ją wpuścić. Sowa przyniosła adresowany do niego zwój. W rogu widniała urzędowa pieczęć.
- To z Ministerstwa - powiedział Harry, zamykając okno za wylatującym ptakiem.
Snape podniósł wzrok.
- Co piszą?
- Może zorientowali się, że użyłem magii. - Harry usiadł na krześle naprzeciwko Snape'a, czując w żołądku niepokojący uścisk. Rozwinął pergamin i kiedy zobaczył pierwszą linijkę, wiedział już, że to coś znacznie gorszego od zwykłej reprymendy.
Wyniki Standardowych Umiejętności Magicznych H. J. Pottera
- Co to takiego? - zapytał Snape, marszcząc brwi.
- Moje wyniki z sumów - wyszeptał Harry.
Mężczyzna oparł się na krześle i uśmiechnął krzywo.
- Niech się pan nimi podzieli, panie Potter. Z przyjemnością pozwolę, aby nieco rozrywki rozświetliło mój dzień.
Harry spiorunował go wzrokiem, ale to nie podziałało na błyszczącą w oczach Snape'a kpinę. Westchnął i pomyślał, że równie dobrze może przejść przez to już teraz, skoro i tak wiedział, że Snape prędzej czy później to odkryje.
- Astronomia: Zadowalający, Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami: Powyżej Oczekiwań, Zaklęcia: Zadowalający, Obrona Przed Czarną Magią: Wybitny - Harry nie potrafił w tym miejscu powstrzymać uśmiechu - Wróżbiarstwo: Zadowalający, Zielarstwo: Powyżej Oczekiwań, Historia Magii: Nędzny, Eliksiry: Powyżej Oczekiwań, Transmutacja: Powyżej Oczekiwań.
- Całkiem przeciętne wyniki - powiedział mężczyzna i powrócił do magazynu, który wciąż trzymał w rękach.
Harry spojrzał na oceny i przypomniał sobie rozmowę z McGonagall na temat zostania aurorem. Jego wyniki były do tego wystarczająco dobre. Z wyjątkiem Eliksirów.
- Profesorze?
- Tak
- Chodzi o moją ocenę z Eliksirów - zaczął Harry, starając się, aby jego głos brzmiał uprzejmie. - Miałem nadzieję, że może przyjąłby mnie pan do swojej klasy w nadchodzącym roku.
- Przyjmuję jedynie uczniów, którzy otrzymali Wybitny. Jestem pewien, że opiekun twojego domu poinformował cię o tym. - Snape nie spojrzał na niego nawet na chwilę i Harry nie mógł uwierzyć, że wolał czytać pornografię, jego pornografię, niż rozmawiać z nim o jego cholernej przyszłości.
- Ale profesorze, myślałem o zostaniu aurorem, a do tego potrzebuję Eliksirów.
- Być może powinieneś pomyśleć o tym wtedy, kiedy uczyłeś się na egzaminy.
Harry zacisnął zęby i bardzo starał się nie stracić nad sobą panowania, które próbowało wyrwać się na wolność z jego klatki piersiowej.
- Ale czy nie ma żadnego sposobu, żebym mógł jakoś poprawić te wyniki?
Snape poderwał głowę i spojrzał na niego wzrokiem tak intensywnym, iż Harry był pewien, że równie dobrze mógł poprosić go, aby ssał jego penisa każdego dnia przez resztę wakacji czy żeby pozwolił mu rzucać na siebie Cruciatusa przynajmniej dwa razy dziennie aż do rozpoczęcia semestru.
- A więc to jest ten moment, w którym powinienem zrobić dla ciebie wyjątek, prawda, Potter?
- Nie, nie wyjątek. Ale jesteś tu i ja też jestem, więc może mógłbyś nauczyć mnie rzeczy, których jeszcze nie rozumiem?
- Jeżeli chciałbym uczyć cię rzeczy, których nie rozumiesz, potrzebowałbym na to przynajmniej dekady.
Harry westchnął z frustracją.
- Wiesz, o co mi chodzi. Sir.
W końcu Snape opuścił magazyn i oparł się na krześle.
- Być może nie zauważyłeś, Potter, ale ja także mam teraz wakacje. Po pierwsze odmawiam spędzenia ich na uczeniu bezczelnego gówniarza, któremu brakuje zarówno dyscypliny, jak i inteligencji, aby dać sobie radę w mojej klasie podczas roku szkolnego. Gdyby nie chodziło o Zakon, nie byłoby mnie teraz nawet w kraju. Spędzałbym moje zasłużone wakacje na odległej plaży, prażąc się w słońcu.
Przed oczami Harry'ego przesunął się zatrważający obraz Snape'a w kąpielówkach i chłopak wydał z siebie nerwowe parsknięcie.
- Ale i tak tu jesteś. I przygotowałeś laboratorium. Mógłbym pomóc, a ty dałbyś mi kilka eliksirów do uwarzenia, i jeżeli pod koniec przyszłego tygodnia nadal nie będę wystarczająco dobry jak na twój gust, po prostu mi to powiesz. Ale proszę, daj mi szansę. Mówimy o mojej przyszłości, profesorze. - Harry spuścił wzrok i zacisnął usta. Nie podobało mu się to, że musiał błagać Snape'a, o wiele bardziej wolał wrzeszczeć na niego za to, jakim był okropnym nauczycielem, ale wiedział, że to do niczego by go nie zaprowadziło. Potrzebował Snape'a, a on cholernie dobrze o tym wiedział.
- Oczekuję całkowitego posłuszeństwa, Potter. Nie będziesz mi się sprzeciwiał, będziesz wykonywał każde moje polecenie i jeżeli dasz sobie radę, to po dwóch tygodniach ocenimy twoje postępy. - Snape pochylił się nad stołem, wbijając w Harry'ego chłodne spojrzenie. - Jeżeli spróbujesz sprzeciwić mi się chociaż raz, zarezerwuję pierwszy świstoklik, który zabierze mnie stąd do jakiegokolwiek najbliższego tropikalnego kurortu i będziesz mógł dalej snuć rozważania na temat swojej przyszłości, ale już beze mnie. Czy to jasne, Potter?
- Absolutnie - odparł Harry i dodał: - Dziękuję, profesorze.
- Radzę ci przygotować posiłek. Za piętnaście minut będziemy kontynuowali lekcje obrony.
- Dobrze - odpowiedział Harry i wstał. Kiedy przechodził obok mężczyzny, zatrzymał się i zebrał w sobie tę resztkę odwagi, która mu została. - Czy mogę dostać z powrotem mój magazyn?
Usta Snape'a wykrzywiły się.
- Myślę, że powinienem to zatrzymać na czas pobytu tutaj. Noce w tym domu potrafią być okropnie chłodne i samotne, nie uważasz? - Snape sięgnął po filiżankę herbaty i wziął niewielki łyk.
Harry zmrużył oczy.
- Jeżeli potrzebuje pan czegoś gorącego i dużego, profesorze, zawsze pozostaje Hardodziob.
Snape wypluł herbatę, a Harry czmychnął do rogu, nie potrafiąc powstrzymać zwycięskiego wybuchu śmiechu.
- Minus pięć punktów dla Gryffindoru za robienie insynuacji dotyczących nauczyciela.
- Są wakacje. Nie sadzę, że może pan odbierać punkty podczas wakacji, profesorze - powiedział Harry, wyciągając z lodówki szynkę i ostentacyjnie ją obwąchując przed położeniem jej na chleb. Z satysfakcją stwierdził, że tym razem nie poczuł żadnego zapachu migdałów.
Snape prychnął.
- W takim razie muszę po prostu zapamiętać wszystkie punkty, których niewątpliwie cię pozbawię, i odebrać je wszystkie natychmiast, kiedy tylko rozpocznie się pierwszy dzień nauki. Znając ciebie dasz mi masę powodów, aby to zrobić, zanim jeszcze postawisz stopę w zamku.
Harry'ego kusiło, aby rzucić mu spojrzenie, ale był zbyt głodny, by się z nim sprzeczać. Zrobił sobie filiżankę herbaty, usiadł przy stole i zabrał się za jedzenie. Nie zważając na konsternację Harry'ego, Snape powrócił do czytania magazynu, tak jakby to było jakieś czasopismo o eliksirach, a nie obleśny poradnik służący do masturbacji.
- Masz minutę - powiedział mężczyzna, kiedy Harry skończył jeść. Chłopak wypił resztkę herbaty, sięgnął po różdżkę i wybiegł z kuchni.
Tym razem miał plan, i to dobry, jak sobie wmawiał. Zatrzasnął kuchenne drzwi i pobiegł, albo, jak to określił Snape, pognał przez korytarz niczym horda dzikich hipogryfów. Kiedy dotarł do drzwi, zawrócił i nie wydając żadnego dźwięku, zakradł się z powrotem do kuchni. Stanął tuż obok drzwi, celując w nie różdżką, aby rzucić zaklęcie na Snape’a natychmiast, gdy ten wyjdzie na zewnątrz.
Uznał, że mężczyzna musi opuścić pomieszczenie, aby go szukać, a więc było to idealne miejsce na zasadzkę.
Czekał, zagryzając niecierpliwie dolną wargę i wpatrując się w drzwi zmrużonymi oczami. Czekał i czekał tak długo, aż upewnił się, że minuta minęła już dawno temu. Dlaczego Snape nie wychodził z kuchni?
Usłyszał, jak za jego plecami ktoś odchrząknął i kiedy się obejrzał, zobaczył stojącego za nim Snape'a z przyklejonym do twarzy uśmiechem satysfakcji.
- Niech to szlag! - jęknął Harry, tuż przed tym, jak uderzył w niego rozbłysk czerwonego światła, który przewrócił go na podłogę.
Kiedy obraz przed jego oczami się wyostrzył, ponownie zorientował się, że jest unieruchomiony, choć mógł poruszać głową i mówić.
- Skąd ty...
- Niektórzy z nas wiedzą, jak się aportować, i niektórzy z nas wiedzą, jak to zrobić, nie wydając przy tym żadnego dźwięku - powiedział Snape, kucając przy Harrym i dźgając go różdżką w kolano. - Dlaczego chciałem aportować się z kuchni?
Harry westchnął.
- Ponieważ te drzwi to jedyne wyjście i ktoś mógłby cię tam bardzo łatwo zaskoczyć.
- Jakże trafnie, Potter.
- Aportowałeś się za moimi plecami? Niczego nie poczułem.
- Nie, aportowałem się do biblioteki.
Harry zmarszczył brwi.
- Użyłeś Zaklęcia Lekkich Jak Piórko Stóp, profesorze? Ponieważ w ogóle nie słyszałem twoich kroków.
Przez moment Snape wyglądał na zaskoczonego, ale szybko to ukrył, marszcząc brwi.
- Czyżbyś znał to zaklęcie? To materiał z siódmego roku.
- Ja... poszukałem trochę w bibliotece dzisiaj rano i natknąłem się na nie. Ale nie miałem jeszcze czasu, aby poćwiczyć. Wygląda na całkiem użyteczne.
- Istotnie. Czego się nauczyłeś?
- Pojedyncze wyjścia łatwo padają celem zasadzek. Powinienem spróbować zaskoczyć wroga od tyłu. I zdecydowanie powinienem poćwiczyć to zaklęcie.
Snape uśmiechnął się krzywo i wstał.
- Finite Incantatem. Uważam, że część popołudnia powinniśmy spędzić w bibliotece.
***
Kiedy już się tam znaleźli, Harry wziął swoje notatki dotyczące Zaklęcia Lekkich Jak Piórko Stóp, usadowił się w jednym ze stojących naprzeciw kominka foteli, i wyciągnął różdżkę.
- Solum Pennatus! - Z determinacją uderzył różdżką w stopy. Poczuł delikatne mrowienie magii wokół palców, ale kiedy tylko zerwał się z fotela, podłoga zaskrzypiała pod jego ciężarem.
- Zaklęcie wymaga lekkiego jak piórko świstu różdżki - powiedział Snape, stojąc tyłem do Harry'ego i przeszukując jedną z półek.
Chłopak westchnął i usiadł ponownie.
- Solum Pennatus! - Przeciął różdżką powietrze tak delikatnie, jak potrafił, i tym razem poczuł o wiele silniejszą magię, która owinęła się wokół jego stóp. Kiedy zeskoczył z fotela, podłoga nie wydała żadnego dźwięku.
- To działa! - Podskakiwał, podskakiwał i podskakiwał tak długo, aż zauważył pełne dezaprobaty spojrzenie Snape'a.
- Mija po dwóch godzinach - powiedział mężczyzna i niecierpliwie machnął ręką. - Rób notatki, Potter. Nie możesz oczekiwać, że twój niedorozwinięty umysł zapamięta to wszystko.
Harry bezgłośnie podszedł do stolika i zanotował sposób machania różdżką i czas trwania zaklęcia. A następnie wziął "Najpsotniejszy Przewodnik Po Magicznych Sztuczkach" i przeszedł do rozdziału siódmego, na którym ostatnio skończył.
- To wygląda na użyteczne zaklęcie - powiedział po jakimś czasie. Snape był nadal zajęty przeszukiwaniem półek, chociaż zdążył uzbierać już spory stos książek, który trzymał w rękach. - Zaklęcie Różdżkolepu.
- Hmm?
- To tak jak te gumki przy okularach, żeby nie ześliznęły się z nosa i nie spadły na podłogę - powiedział Harry i nieświadomie poprawił własne okulary.
Snape uniósł brew i spojrzał na Harry'ego.
- Gumki?
- To taka mugolska rzecz. Nieważne. Ale zaklęcie wydaje się dosyć łatwe.
- Wypróbuj je, jeżeli uważasz, że jest przydatne.
Harry wstał i ujął różdżkę, ale nie miał pojęcia, jak ma ją sam sobie wycelować w dłoń.
- Nakieruj ją na swoje udo. Magia musi wniknąć w twoje ciało. - Snape ponownie odwrócił się do niego plecami i Harry przez moment zastanawiał się, w jaki sposób mężczyzna zauważał jego ignorancję, skoro nawet na niego nie patrzył.
Skierował różdżkę na udo, wziął głęboki oddech, a jego brwi ściągnęły się w koncentracji.
- Adglutino Scipio!
Fala magii popłynęła przez jego ciało i kiedy rozluźnił palce, różdżka tkwiła przyklejona do jego dłoni.
- To działa. Jestem w tym coraz lepszy. - Snape prychnął głośno, ale nie skomentował tego. - To wydaje się bardzo przydatne podczas pojedynku. Nie można niespodziewanie upuścić różdżki - powiedział Harry, potrząsając ręką najmocniej, jak potrafił. Różdżka pozostawała na miejscu. - Dobra, to jak to teraz zdjąć?
- Nie da się.
- Co?
- Nie ma na to przeciwzaklęcia, Potter. Właśnie dlatego to zaklęcie jest niezwykle popularne wśród dzieciaków, którzy chcą sobie nawzajem zrobić kawał. Różdżka będzie przyklejona do twojej dłoni przez mniej więcej godzinę - wyjaśnił Snape, wyglądając na całkiem rozbawionego. - Jednakże przydaje się ono podczas pojedynku, jak już to zauważyłeś, nie jest jednak odporne na zaklęcie rozbrajające rzucone przez twojego przeciwnika.
- I nie mogłeś powiedzieć mi tego, zanim je rzuciłem?
- Musiało mi to wylecieć z pamięci - odparł gładko mężczyzna.
- Świetnie. - Harry usiadł ponownie w fotelu. - Przynajmniej mogę jeszcze czytać.
- Notować, Potter.
Chłopak westchnął i sięgnął lewą ręką po pióro. Zdołał dopisać Zaklęcie Różdżkolepu do swojej listy przydatnych zaklęć nawet w miarę czytelnym pismem.
- Skoro tak nagle zainteresowałeś się czytaniem, sugeruję, abyś przeczytał to. - Mężczyzna rzucił mu ciężką książkę, a Harry spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami.
"Śmierć Zadana Różdżką"
Harry przełknął ślinę.
- Czy to są klątwy, sir?
Snape skinął głową i usiadł w fotelu naprzeciw Harry'ego.
- Nie mam zamiaru uczyć się klątw, profesorze.
- Nie oczekuję, że będziesz je rzucał. W rzeczywistości, jeżeli kiedykolwiek przyłapię cię na rzuceniu któregokolwiek z nich, wydalenie z Hogwartu będzie najmniejszym z twoich problemów. Jednakże powinieneś je poznać, aby zrozumień w końcu, jakie czyhają na ciebie niebezpieczeństwa i dlaczego tak ważne jest, abyś nauczył się samoobrony i że te pozornie proste zaklęcia obronne nie powinny być traktowane tak lekceważąco. A teraz czytaj!
Harry skinął głową i otworzył książkę. Opisy działania klątw były okropne, ale ilustrujące je rysunki przerażały jeszcze bardziej. Był tu cały rozdział poświęcony tylko zaklęciom dotyczącym skóry. Zedrzyj skórę swoich wrogów za pomocą jednej klątwy. Spal ich skórę. Rozpuść ją. Potnij ją.
Kiedy Harry zaczął czytać rozdział czwarty, poświęcony klątwom dotyczącym krwi, jego różdżka spadła nagle na stolik. Przejrzał opisy jak ugotować czyjąś krew, jak zamienić ją w kwas, przeobrazić w ogień albo zamienić w kamień i wtedy stwierdził, że zobaczył już wystarczająco dużo, jak na swój gust. Zdjął okulary i przetarł oczy.
- Profesorze? - Włożył okulary z powrotem i spojrzał na Snape'a, który czytał antycznie wyglądającą książkę o eliksirach.
- Tak, Potter?
- Znasz którąś z tych klątw?
Snape spojrzał na niego nieodgadnionym wzrokiem.
- Niektóre.
- Och.
- To jest Czarna Magia. Najczarniejsza. Wystarczy, że rzucisz je kilka razy i twoja magia stanie się niezrównoważona, a ty jeszcze bardziej podatny na Czarną Magię. To opadająca w dół spirala i właśnie dlatego nigdy nie powinieneś wypróbowywać żadnej z nich.
- Rzuciłem w Ministerstwie klątwę Cruciatus - powiedział Harry. Snape zmrużył oczy. - Ale nie zadziałało. Nic się nie wydarzyło.
- Podejrzewam, że nie.
- Czy ona jest uzależniająca? Czarna Magia?
Snape zamyślił się na chwilę.
- Myślę, że można tak to nazwać.
- Dobrze, w takim razie pozostanę przy zaklęciach obronnych.
- Całe szczęście. - Snape ponownie zagłębił wzrok w książce, ale po chwili poderwał głowę. - Czy kiedykolwiek rzucałeś Zaklęcie Kameleona, Potter? - Harry potrząsnął głową. - Może powinieneś się go nauczyć, skoro twoja wygodna peleryna nie zawsze może być pod ręką. Wstań. - Harry z entuzjazmem posłuchał Snape'a. Rzucanie zaklęć było o wiele ciekawsze niż czytanie tej książki. - Możesz rzucić je na siebie, ale łatwiej się nauczyć, używając go na kimś innym. Nie ruszaj się. - Snape okrążył stolik, zatrzymał się przed Harrym i stuknął różdżką w czubek jego głowy. - Abstrudo Corpus! - Przez ciało Harry'ego popłynął ten sam zimny strumień, który poczuł w zeszłym roku, kiedy Moody rzucił na niego to zaklęcie. Spojrzał w dół i zobaczył, że jego ciało przybrało taki sam kolor i strukturę jak otoczenie. - Twoja kolej. - Mężczyzna stanął bez ruchu, a Harry wolno podniósł różdżkę. Nie był pewien, jak mocno powinien uderzyć Snape’a w głowę, a nie chciał go rozzłościć, więc zdecydował się na delikatne stuknięcie.
- Abstrudo Corpus!
Na krótką chwilę wokół mężczyzny pojawiło się migoczące światło, po czym zniknęło, ale Snape nadal wyglądał tak samo.
- Jeszcze raz, Potter! I mocniej tym razem. Nie jestem zrobiony ze szkła.
Harry zacisnął zęby i uderzył mężczyznę w czubek głowy.
- Abstrudo Corpus!
Ciało Snape'a wolno przybrało kolory znajdującego się za nim stołu i ściany.
- Lepiej - powiedział mężczyzna, oglądając swoje ręce.
Harry wyszczerzył się i cofnął, po czym przeszedł przez pokój, a jego cień podążył za nim.
- Teraz mnie widzisz - powiedział, po czym przycisnął się do ściany, stając całkowicie nieruchomo. - A teraz nie.
- Nie, ale wciąż czuję zapach twojego okropnego szamponu. - Głos Snape'a zabrzmiał gdzieś po prawej stronie od Harry'ego. Zorientował się, że mężczyzna stoi obok jednej z biblioteczek.
- Czy istnieje coś, co może zamaskować mój zapach? - zapytał Harry, rozdrażniony tym, że Snape znowu wspomniał o jego szamponie.
- Finite Incantatem - rzucił Mistrz Eliksirów i ciało chłopaka powróciło do normalności. Harry oddał przysługę, kiedy w końcu udało mu się zlokalizować mężczyznę, który wydawał się dobrze bawić, krążąc wokół niego przez kilka chwil.
- Przeczytaj to - powiedział Snape, wskazując na książkę o eliksirach, którą Harry wybrał dzisiejszego poranka. - Nauczysz się z niej, że istnieje mikstura, która maskuje ludzki zapach.
- Czy mogę ją uwarzyć?
- Bardzo w to wątpię. Jednakże, jeżeli chciałeś zapytać "Czy mógłbym ją uwarzyć, profesorze Snape?", wtedy odpowiedź brzmi "tak". Możesz spróbować jutro. A teraz weź te książki. - Snape przesunął w jego stronę stos, który zebrał. - I zejdź mi z oczu. Mam dosyć twojego towarzystwa na resztę popołudnia.
Harry przewrócił oczami i wykonał polecenie.
- Kolacja jest o siódmej. Po niej będziemy kontynuować twoje lekcje oklumencji.
- Ty gotujesz? - zapytał Harry, całkowicie zaskoczony.
Snape zmrużył oczy.
- Na wypadek, gdybyś zapomniał, Potter, jestem Mistrzem Eliksirów. Potrafię uwarzyć najbardziej złożone trucizny. Jestem pewien, że dam radę przygotować coś tak trywialnego jak posiłek.
Harry zacisnął usta, aby powstrzymać się od prychnięcia, i pokiwał głową.
- Tak, profesorze. Do zobaczenia o siódmej.
Ruszył w stronę sypialni, zaciekawiony książkami, które dał mu Snape, ale nie aż tak bardzo, aby zrezygnować z kilku minut przyjemnie spędzonego czasu z listopadowym numerem "Wypoleruj Swoją Miotłę".
***
Za dziesięć siódma głód wygonił Harry'ego z pokoju. Kiedy wszedł do kuchni, zobaczył Snape'a mieszającego w ogromnym, stojącym na piecu garnku.
- Czy znalazłeś eliksir, o którym rozmawialiśmy dzisiejszego popołudnia?
- Tak, profesorze - odparł Harry, siadając przy stole. Ostatnie dwie godziny spędził na czytaniu książki o eliksirach obronnych. - Wygląda na skomplikowany.
- Bo jest skomplikowany. - Snape nałożył potrawę na dwa talerze. - Receptury nie ma nawet w szkolnym programie nauczania, ponieważ używana jest tylko do skradania się w bardzo ekstremalnych sytuacjach. Ale w twoim przypadku warto, abyś ją znał.
Harry obserwował, jak Snape niesie dwa parujące talerze, kładzie je na stole i siada po jego prawej stronie.
- A teraz jedz.
Spoglądając raz na potrawę, raz na Snape'a, Harry wyciągnął różdżkę.
- Toxicum Acclaro!
Wokół jego posiłku nie pojawiła się żadna kolorowa mgiełka, więc Harry zanurzył łyżkę, nabrał trochę potrawy i przysunął do nosa, aby ją powąchać. Snape obserwował go w ciszy, ale wyglądał bardziej na zadowolonego, niż rozdrażnionego.
- Pachnie jak marchewka i mięso, a więc podejrzewam, że jest bezpieczne - powiedział i wziął kęs.
- I takie jest - potwierdził Snape, a po namyśle dodał - Oczywiście jad kobry plującej nie ma smaku i jest bezwonny, a podany w odpowiedniej ilości potrafi uśmiercić dorosłego człowieka w przeciągu dwudziestu minut. - Harry zakrztusił się i posłał Snape'owi mordercze spojrzenie. - Jednakże to byłoby raczej łatwe do przewidzenia, gdybym próbował po raz drugi cię otruć, nie sądzisz? - Snape wziął mały kęs, pogryzł dokładnie i przełknął. - A poza tym otrucie cię za pierwszym razem miało na celu nauczenie cię ostrożności i większego zwracania uwagi na otoczenie i twoje własne reakcje. I mogę stwierdzić, że dobrze pojąłeś tę lekcję, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu. Nie podejrzewałem, że cokolwiek potrafiłoby się przebić przez twoją twardą czaszkę tylko po jednym podejściu.
Harry zamyślił się na chwilę i doszedł do wniosku, że w ten sposób Snape chciał powiedzieć, że jego potrawa jest bezpieczna do spożycia. Przełknął jedzenie i zjadł kilka kolejnych łyżek.
- Całkiem dobre. Chociaż przydałoby się trochę więcej pieprzu - powiedział Harry, uśmiechając się uprzejmie. Wiedział, że komplementowanie kucharza należało do dobrych manier.
- Nie, nie przydałoby się. Jedzenie mocno przyprawionych potraw ma wpływ na zmysł węchu, a ja go potrzebuję, aby być perfekcyjnym w swojej dziedzinie pracy.
- Och, nie pomyślałem o tym.
- Nie dziwi mnie to.
Harry prychnął i kontynuowali posiłek w milczeniu. Kiedy skończyli, chłopak rzucił zaklęcie czyszczące, a następnie przenieśli się do salonu na lekcję oklumencji.
Kiedy Harry wszedł za mężczyzną do pomieszczenia, zorientował się, że nie przygotował dla niego żadnego nowego wspomnienia. Tak naprawdę, to przez cały dzień w ogóle nawet nie pomyślał o swoim planie. Był zbyt zajęty nauką. Hermiona byłaby z niego dumna, jak pomyślał z cichym parsknięciem.
- Wyjmij różdżkę, Potter.
Podczas dwóch pierwszych rund Harry'emu udawało się blokować Snape'a dłużej, niż wczorajszego dnia i był nawet w stanie utrzymać się na nogach.
I nadszedł czas na trzecią rundę, a Harry wiedział, że podczas wcześniejszych lekcji zawsze pokazywał wtedy Snape'owi swoje nieprzyzwoite wspomnienia. Czy mężczyzna oczekiwał, że zrobi to ponownie? Czy Snape stworzył nowe wspomnienie, aby pokazać je Harry'emu?
- Gotów, Potter? - Wzrok Snape'a był nieodgadniony, ale Harry widział, jak kąciki jego ust drżą.
- Jeszcze sekunda. - Harry przeszukał pamięć i wyciągnął z niej moment z dzisiejszego popołudnia, kiedy masturbował się, a obok niego leżała książka o eliksirach. Stwierdził, że to będzie ciekawy szczegół dla Snape'a.
- Jestem gotowy, profesorze.
- Legilimes!
Harry blokował Snape'a tak długo, jak potrafił, a następnie wypchnął wybrane przez siebie wspomnienie. Natychmiast odnalazł drogę do umysłu Snape'a, gdzie czekało na niego nowe wspomnienie. Snape, leżący na łóżku w znajomym miejscu. Na Grimmuald Place, jak skonstatował Harry. Snape, leżący na łóżku, w jednej dłoni zaciskający twardego penisa, a w drugiej trzymający skonfiskowany numer "Wypoleruj Swoją Miotłę".
Snape, dotykający swojego masywnego penisa i oglądający zdjęcia mężczyzny liżącego tyłek innego mężczyzny.
Po delikatnym wypchnięciu Harry znalazł się z powrotem w salonie i z satysfakcją stwierdził, że nadal stoi.
Snape masturbował się w tym domu. Dzisiejszego popołudnia. Czy poszedł do swojego pokoju tuż po Harrym? Czy masturbowali się w oddzielnych pokojach w tym samym czasie?
Ta myśl posłała gorący dreszcz wzdłuż ciała Harry'ego, który w końcu odważył się spojrzeć na mężczyznę.
Snape obserwował go z uniesioną brwią, a jego wargi powoli ułożyły się w krzywy uśmieszek. A Harry nie potrafił się powstrzymać, aby nie odpowiedzieć uśmiechem.
- Interesujące artykuły - powiedział gładko Snape.
- Tak. Cieszę się, że magazyn ci się przydał - odparł niepewnie Harry.
- O tak, nawet bardzo.
W pomieszczeniu zrobiło się nagle niezwykle gorąco i Harry musiał poluzować kołnierzyk. Paliły go uszy, a jego policzki płonęły i nie miał pojęcia, co jeszcze mógłby powiedzieć albo zrobić. Snape wiedział i wydawał się być zainteresowany i Harry miał problem z przypomnieniem sobie, dlaczego to było takie ważne, aby Snape był zainteresowany, ponieważ ten fakt był sam w sobie niezwykle ekscytujący.
- Masz minutę, Potter.
- Co? - Harry przez moment wpatrywał się w mężczyznę, zanim przypomniał sobie, co to oznaczało. - A tak, racja. Cholera. - Wybiegł z pomieszczenia i kiedy znalazł się w korytarzu, rzucił na siebie Zaklęcie Lekkich Jak Piórko Stóp, a następnie wbiegł po schodach.
Złapał swoją pelerynę niewidkę, wśliznął się pod nią i zajął pozycję pod ścianą, w korytarzu. Czekał, licząc w myślach mijające sekundy.
I wtedy wszystko pogrążyło się w absolutnej ciemności.
Zanim zdołał się powstrzymać, wydał z siebie zaskoczone westchnienie. Trzy sekundy później jego peleryna została ściągnięta i poczuł dłoń, zaciskającą się wokół jego nadgarstka z siłą imadła, zmuszając go tym do upuszczenia różdżki. Został przyciśnięty do ściany przez mocno napierające na niego ciało i całkowicie pozbawiony możliwości ruchu.
- Jesteś zbyt przewidywalny, Potter - aksamitny głos wyszeptał tuż przy jego uchu.
Harry przełknął ślinę.
- Jak ty... ee... - Nie był w stanie dokończyć zdania, ponieważ czucie przyciskającego się do niego ciała Snape'a było zbyt rozpraszające. Jego umysł przestał funkcjonować, a penis przejął kontrolę, pulsując, ku przerażeniu Harry'ego, w niezwykle interesujący sposób.
- Poszedłeś po swoją pelerynę, a to było łatwe do przewidzenia. I polegałeś jedynie na swoim wzroku - powiedział Snape. Jego gorący oddech muskał szyję Harry'ego. - Kiedy odebrałem ci możliwość widzenia, stałeś się bezbronną, łatwą zdobyczą.
- Ale nie mogłeś mnie zobaczyć.
- Za to słyszałem twój oddech. I wyczułem cię. - Nos Snape'a musnął włosy Harry'ego.
Chłopak uderzył głowę o ścianę, próbując się cofnąć. Znowu przegrał, a to ogromnie go irytowało.
- Wkurza mnie, że możesz mnie wyczuć tylko dlatego, iż każdego dnia biorę prysznic. Wiesz, ty nie do końca pachniesz różami.
Snape parsknął. Zabrzmiało to niezwykle intensywnie w otaczającej Harry'ego ciemności.
- To jest właśnie twój problem, Potter. Nie wiesz, jak pachnę. Ja zapamiętałem twój zapach już bardzo dawno temu. Nawet pomimo twojego denerwującego szamponu, potrafię odnaleźć cię wyłącznie po zapachu.
- A więc czego powinienem się nauczyć? Twojego zapachu?
Zaciskająca się na jego nadgarstku dłoń zniknęła i ręka Harry'ego opadła na ramię mężczyzny.
- Powinieneś zapamiętać mój zapach. Powiedz mi, jak pachnę.
Harry powoli wysunął swoją twarz. Czubkiem nosa dotknął ciepłej skóry na szyi mężczyzny i poczuł ostre włoski drażniące jego czoło. Musnął wargami tkaninę na ramieniu Snape'a i pozostawił je tam, kiedy wciągał powietrze.
- Pachniesz jak klasa do Eliksirów.
- Dalej, Potter. Stać cię na więcej.
Wstrzymując oddech, przesunął nosem po ramieniu mężczyzny i ponownie dotknął jego szyi. Wziął głęboki wdech.
- Dym - wyszeptał i nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, mocniej zacisnął palce wokół jego ramienia.
- Tak. Co jeszcze?
Ponownie nabrał powietrza, jeszcze mocniej wciskając twarz w zagłębienie na szyi Snape'a. Jego usta przyciskały się do delikatnej skóry.
- Coś... świeżego... cytryna.
- Mydło - odparł mężczyzna i Harry poczuł dotyk ust na swoich skroniach.
- I coś... intensywnego... piżmowego.
- Mój własny zapach. Zapamiętaj go.
Harry oparł policzek na ramieniu mężczyzny i wdychał, wdychał, wdychał tak długo, aż wydawało mu się, że całe jego ciało przeniknęło zapachem Snape'a. Nie mógł się poruszyć, nie chciał się poruszyć, mógł tylko opierać się o mężczyznę, czując się całkowicie bezbronnym w otaczającej go ciemności i oszołomionym przyciskającym się do niego ciałem, tak blisko, tak blisko.
- Czy teraz rozumiesz jak ważne są twoje zmysły? Jest ich więcej, znacznie więcej, niż tylko wzrok.
- Tak.
- Jest słuch. - Głos Snape'a połaskotał ucho Harry'ego. - Jest zapach. - Nos mężczyzny musnął jego szyję. - I jest dotyk. - Poczuł pieszczące jego policzek palce Snape'a i szarpnął się, zaskoczony tym nagłym doznaniem.
I wtedy wszystko zniknęło, ponieważ mężczyzna cofnął się i Harry został pozbawiony ciepła i oparcia.
- To wszystko na dzisiaj. Jutro o dziesiątej rano dołączysz do mnie w laboratorium, aby mi asystować, tak jak ustaliliśmy to dzisiejszego popołudnia.
Światło powróciło i Harry zamrugał, widząc plecy Snape'a znikające w pokoju. Wziął kilka głębokich oddechów, po czym podniósł pelerynę i różdżkę i wszedł do swojego własnego pokoju. Czuł się oszołomiony i nie był pewien, co się właśnie wydarzyło. Jedyną rzeczą, której był pewien, była ta, że miał pełną erekcję, która potrzebowała natychmiastowego działania.
CDN
* rimming - lizanie odbytu
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia stycznia 04 2010 23:29:06
Nowe Igranie z zemstą! Totalna psychoza, jeden wielki pisk i inne, co najmniej dziwne reakcje.
Nawet nie wiem, co mnie tak cieszy, skoro dwa poprzednie rozdziały jeszce nie zdołały mnie ostatecznie przekonać co do tego ff. Cóż, zaczynam pogrążać się w tym dalej ; )
Już od początku rozdziału same perełki. Ocena reakcji Hedwigi według Pottera - fantastyczna. Harry przyznający się, że bywa ze sobą szczery tylko 'zazwyczaj' - ileż uśmieszków może to budzić xD Harry bawiący się w Hermionę i myszkujący po bibliotece - koszmarna wizja xD
Za to Snape... Albo jestem dziś w wyjątkowo dobrym humorze, albo Snape jest najgenialniejszą istotą stąpającą po tej ziemi : D Albo jedno i drugie. Tylko on mógłby ze stoickim spokojem przeglądać tego tyu pismo i jednocześnie wysłuchiwać wrzasków Pottera. Harry oczywiście kompromituje się tak, że bardziej już nie można, ale wybaczam mu - ten typ tak ma. Ale żeby masturbować się kilkanaście razy w ciągu dnia? Ależ on ma libido... Wracając jednak do Snape'a, który jest niezaprzeczalnie o wiele bardziej fascynujący - Snape i wakacje? Słońce i kąpielówki? No to już wiemy, jakie jest największe pragnienie Mistrza Eliksirów - święty spokój! Jakież to odkrywcze... ; ) A tak poważnie - kocham jego poczucie humoru. Dajcie spokój, 'chłodne i samotne noce'?!
Harry jest w tym opowiadaniu bardzo dziwną postacią - z jednej strony jego postępowanie jest wyjątkowo dziecinne, ale podczas poważnych rozmów z Severusem, wyciąga trafne wnioski i bezbłędnie odczytuje to, czego się po nim oczekuje. Niepojęte.
Końcowka rozdziału to jedno wielkie OCH. Gdy już się przetrawi zdumienie, że Severus odpowiada na grę Pottera, znowu cię zaskakuje. Nie wiem, do czego ten mężczyzna dąży, ale ostro sobie pogrywa, co mi się podejrzanie mocno podoba. Już jak w połowie rozdziału kucnął przy Harrym, pomyślałam, że w tym rozdziale będzie coś jeszcze, ale to, co przeczytałam, przeszło moje oczekiwania. Bardzo erotyczna scena, wymienianie wszystkich zapachów (szczególnie piżma xD), wtulanie nosa w szyję Severusa, otulające całe ciało szepty. Jak można się w tym momencie nie rozpływać? Zaczynam wariować na punkcie tego ff. I jedna rzecz godna odnotowania: Snape wymieniając zmysły, nie wspomniał o smaku. Wobec tego, czekam na jego kolejne lekcje ; )
Z rzeczy nie związanych ze Snapem ani z seksem, rozbawiła mnie chwila refleksji Pottera nad swoim ojcem chrzesnym. Niby taki mądry i odpowiedzialny, a jednak dzieciak sam pcha się w coś, co od samego początku mu nie wychodzi. Poza tym, jak na kogoś, kto planuje zemstę, wydaje się dażyć Snape'a zbyt dużym szacunkiem, co nie przeszkadza mu w tych dziecinnych próbach wyjścia na swoje. Ach, i jeszcze to, że Harry na obiad robi kanapki. A myślałam, że po dzieciństwie spędzonym u Dursley'ów, miałby dość wyobraźni i talentu, by w te piętnaście minut przygotować coś bardziej oryginalnego xD Sbo Severus potrafi, o! Ponadto Harry bijący Severusa różdżką po głowie, Severus krążący wokół Pottera w ramach dobrej zabawy, kolejne akcje z zatrutym jedzeniem... Czegóż chcieć więcej?
Staram się być tak obiektywną, jak zwykle, ale w tej chwili kompletnie mi to nie wychodzi. Bardzo entuzjastyczne oklaski za to tłumaczenie! Na koniec należne Wam podziękowania i wielkie brawa dla Kaczalki - nie zauważyłam ani jednego błędu! XD |
dnia stycznia 04 2010 23:40:59
oooooooooooooooooohhhh!! Wiedzialam po prostu ze dzis cos dodacie xD Jezu, jakie to opowiadanie jest stymulujące! Szkoda, ze nie moge przeczytac calego na raz, bo chetnie bym to zrobila! Te gierki sa cudowne xDD! I Severus taki... zmyslowy noo! Uwielbiam Severusa jako kochanka ;D hehe ^^ jestescie cudowne...! Ide juz spac ;* Dobranooooc! |
dnia stycznia 04 2010 23:48:21
Gosz..! To opowiadanie jest prześwietne xD Buchałam śmiechem jak jakiś idiot a moja matka, która zawsze uważała mnie za nieco dziwną, teraz z pewnością twierdzi, że jestem całkowicie pomylona... xD
Przy Hardodziobie spadłam z krzesła ^^ Cóż za dowcip, panie Potter! Szacun *żółwik*
W dalszym ciągu panuje tu niezwykle zmysłowa atmosfera, która stawia mi włosy na sztorc. Zwłaszcza w momentach kiedy Snape każe się obwąchiwać Harry'emu. Leżę i kwiczę. Z zazdrości.
A ta akcja z "Wypoleruj Swoją Miotłę" mnie po prostu rozbroiła. Snape i magazyny dla niewyżytych nastolatków ^^ Oj. I obdarowywanie się nawzajem zboczonymi wspomnieniami. Ja mam nieodparte wrażenie, że chłopakom bodźców brakuje i te ich lekcje oklumencji to jedynie wymówka do częstowania się stymulatorami w postaci widoku swego ucznia/nauczyciela podczas masturbacji. Jaj. Zboczuchy jedne xD
I Sev jest tutaj taki bossski. Te jego bezbłędne odpowiedzi. Normalnie Mistrz Ciętej Riposty xD Kocham ^^
Opłaca się czekać na kolejne fragmenty. Opłaca się jak cholera!
Tłumaczenie jest idealne, dzięki. Z wielką chęcią przeczytam dalsze rozdziały.
Zaczęło się od obwąchiwania - dalej może być tylko lepiej xD |
dnia stycznia 05 2010 01:38:38
opuszczają
opuszczając
Potnij ją.
Ja bym napisała samo Potnij.
Wygląda na skomplikowaną.
A czemu nie na "skomplikowany"?
W każdym razie uwielbiam to opowiadanie - jeszcze nie teraz, ale już je uwielbiam. Najważniejsze przed nami. Ach, ta zieleń. Tyle powiem, żeby nic nie psuć, a Ci co znają oryginał, będą wiedzieć. Harry to impulsywny gówniarz, ale widać, że udziela mu się intelekt otoczenia i to jest plus IzZ. Duży plus, bo miło czytać o Gryfiaku, który się uczy, wyciąga wnioski, a nawet czasem w porywach myśli. Niesamowite. A do tego Severus - ślizgon, szpieg i genialny nauczyciel, szok. |
dnia stycznia 05 2010 10:35:21
no to jest po prostu genialne! :D kocham to opowiadanie, a ten rozdział po prostu mnie rozwalił. Przez pierwszą połowę wybuchałam co chwilę śmiechem, nawet mój własny osobisty pies zaczął dziwnie na mnie patrzeć, a końcówka... oż, no niezwykle 'stymulująca', ja bym nie wytrzymała na miejscu Pottera i rzuciłabym się na Severusa. lowe <3 ;D |
dnia stycznia 05 2010 15:19:04
Jak dotąd, ten rozdział był najlepszy! Scena w ciemności i wąchanie Harry'ego....Mój Boże! Genialne! Miałam ciarki! Dziękuję Wam za ten rozdział! I proszę o więcej ! |
dnia stycznia 05 2010 16:05:24
Tłumaczenie jest bardziej niż OK ale nie bardzo rozumiem zamiary Snape'a i Harry'ego. Harry miał swój plan, który w tym rozdziale ulotnił się całkowicie. W dodatku byłam przekonana, że Snape tylko raz pokaże swojej wspomnienie dotyczące masturbacji, a on robi to nagminnie, więc naprawdę nie rozumiem tej ich gry.
But.. rozdział jest prześmieszny. Szczególnie ten kawałek z gumkami i Regulusem Czytałam rano i brechtałam się jak nienormalna, a końcówka.. cóż... zdecydowanie najlepsza. Też bym chętnie powąchała Seva i raczej bym się już od niego nie oderwała ^^ |
dnia stycznia 05 2010 16:28:35
Miałam niezły ubaw ze Snape'a na plaży, a najbardziej się uśmiałam wyobraźając go sobie opalonego we wrześniu, kroczącego przez Wielką Salę. Scena, w której Harry poznaje zapach Snape jest bardzo ładna, taka intymna, bo chyba nie każdy uczeń ma szanse wąchać swojego nauczyciela. Sev pewnie traktuje to jako swego rodzaju prywilej. Mam wrażenie, że w co drugim opowiadaniu któryś z bohaterów pachnie piżmem. |
dnia stycznia 05 2010 17:50:54
ej no coraz trudniej mi się powstrzymać od sięgnięcia po oryginał, ale ok.. Carrie będzie dzielna i wytrzyma.. ;d
co do rozdziału to przy tym motywie z Hardodziobem myślałam, że padnę i nie wstanę..
no i jestem ciekawa co zrobi Potter kiedy przyjdzie co do czego. chodzi mi o tą całą zemstę, że jak on to rozegra..
dobra nie będę się zastanawiała bo to źle się skończy.
rozdział świetny i tyle : D |
dnia stycznia 05 2010 18:22:40
Akcja z gazetą była super. Wiedziałam, że szczwany lis nie będzie sobie ot tak czytał "swoje" czasopismo przy Potterze. Parskałam ze śmiechu kiedy mu zarzucił że rusza nie swoje rzeczy. Zachowanie Snape'a było genialne. Od razu widać dlaczego wybrałyście ten fick do tłumaczenia. Severus jest taki jaki powinien być. Przebiegły i bezlitosny (wcale nie było mi żal Pottera). Zobaczymy jak dalej się akcja rozwinie. Myślę, że Snape prowadzi swoją grę. Nie uwierzę, że pokazuje mu takie obrazy bezinteresownie. Nie, to przecież nie pasuje do naszego Severusa ^_^.
Dobrze, że Harry nie obstaje tylko przy swojej zemście ale chce się jeszcze czegoś nauczyć. I jest na tyle odważny - bądź głupi - że prowokuje Snape'a swoimi wypowiedziami. No ale bez tego nie byłoby zabawy.
Czekam na ciąg dalszy.
pozdrawiam
smarteczka |
dnia stycznia 06 2010 10:44:02
No nie no, Snape jest straszny! Doprowadza Pottera do takiego stanu, a potem sobie odchodzi. Ech, co za facet...
Snape na wakacjach? I na dodatek w ciepłych krajach! Szok! Nie mogę sobie wyobrazić tego mężczyznę leżącego na leżaczku w samych kąpielówkach i sączącego powoli kolorowego drinka z palemką. Ale w sumie, ciekawe jak wyglądają naprawdę jego wakacje. I czy w ogóle je ma, służąc u Voldemorta. Ech, on to miał ciężkie życie. Nie ma co.
Coś mi się wydaje, że mężczyzna nie tylko z powodu Zakonu został w Kwaterze i opiekuje się Złotym Chłopcem. Podoba mu się ta gierka, którą ciągnie z Harrym. No, są sami a nie spodziewają się, że będą mieli jakichś gości, więc kto wie, może coś się wydarzy?
Coraz bardziej lubię ten fick i nie dziwię się, że też go polubiłyście. Jestem też Wam, dziewczyny, wdzięczna, że go tłumaczycie, bo inaczej małe szanse, że kiedykolwiek się z nim bym styknęła. |
dnia stycznia 06 2010 22:09:25
Ten tydzień mam nieźle zawalony, bardzo mało czasu na przyjemności - m. in zaglądanie na waszą stronkę. Ale w końcu udało mi się znaleźć czas by napisać ten komentarz. Wizja Snape'a czytającego tego rodzaju pismo xd, a Harry takie jedno wielkie "święte" oburzenie, intryga zacieśnia się. Harry musi uważać inaczej straci ( a być może już stracił - 99% jestem za ]:-> panowanie nad sytuacją. Ale dalej siedzę cicho - skoro znam oryginał. Powiedzieć mogę, że tłumaczenie świetne, nie ma się do czego przyczepić, nie brzmi sztucznie no i nie dojrzałam żadnych błedów - brawa dla bety ^^. Praca nad tym tłumaczeniem to na pewno nie czas zmarnowany .
Dużo weny dla was, czasu i chęci na pisanie/tłumaczenie dalszych fików oraz wykonywanie klipów ^^
Pozdrawiam
Kagome |
dnia stycznia 07 2010 03:37:02
Właśnie przeczytałam, w ramach odskoczni od ponurych i pesymistycznych myśli i udało się. Na chwilę zapomniałam o kłopotach
Opowiadanie wydaje mi się oryginalne, przynajmniej na razie i naprawdę jest zabawne. Jeśli ktoś szuka znajdzie również głębszy przekaz, ale ja chciałam czegoś humorystycznego bez zagłębiania się drugie dno i to dostałam. Pewnie, gdy przeczytam to opowiadanie w innym nastroju, odbiorę go nieco inaczej, ale jestem pewna, że równie pozytywnie.
Muszę powiedzieć, że wynajdujecie bardzo ciekawe i niepowtarzalne ff, pisząc do tego swoje opowiadanie równie niespotykane (mroczne, mocne, wręcz wstrząsające momentami).
Dziękuję Wam za chwilę oddechu i możliwość poznania kolejnego, ciekawego Snarry, którego bym bez Waszego przekładu nigdy nie przeczytała.
Uznania również dla Kaczalki, to prawda, jest niesamowita
Życzę Wam, dziewczęta, wszystkiej dobrego w 2010 roku, niech szczęście zawsze będzie z Wami :* |
dnia stycznia 08 2010 16:13:26
ojej co to miało być *_*
Wąchanie się ze Sanpem
To prawie jak fetysz. Jak na razie trochę nudnawo ale mam nadzieję że się rozkreci
Jedyny plus to chyba to z magazynem. Nie mogłam przestać się śmiać do ekranu |
dnia stycznia 09 2010 15:32:03
Harry już zauważył, że Sev może go bardzo wiele nauczyć, ale jeszcze nie potrafi tego docenić. Można za to zauważyć, że coraz rzadziej jego myśli kierują cię ku zemście a są bardziej skupione na samej realizacji planu, niezwykle stymulującej zresztą. Poza tym chyba coraz bardziej ta intryga go wciąga i zaczyna mu się podobać.
Wątpię, że taki człowiek jak Snape, szpieg, intelektualista i geniusz nie przejrzy planu Gryfona, w końcu ma doświadczenie z rożnego typu intrygami.
Doskonałe dialogi między głównymi bohaterami, nie tylko pokazują ze zaczynają ze sobą współpracować i dogadywać się, ale i niekiedy ta rozmowa przekształca się we flirt.
Do tego niezwykle humorystyczny sposób, w jakim napisane jest to opowiadanie sprawia, że bardzo dobrze się je czyta i z utęsknieniem oczekuje następnego rozdziału.
Pozdrawiam |
dnia stycznia 09 2010 20:20:38
Ten fick podoba mi sie coraz bardziej.Cudownie,że Snape dalej ciągnie grę rozpoczęta przez Harrego i to w jaki sposób.Scena o zmysłach wspaniała.Aż czułam to napięcie między nimi.Niestety Harry musi sie jeszcze wiele nauczyć i nie mówię tu tylko o magii.Widać,że w erotycznej rozgrywce Severus doskonale się sprawdza -za to go uwielbiam!!!
Scena z magazynem świetna i do tego jeszcze riposta Harrego o hardodziobie-powaliły mnie na kolana!
Ogólnie mówiąc rozdział świetny,uwilbiam jak napięcie jest stopniowane a tego tutaj nie brakuje.Ah,rozwaliła mnie jeszcze nazwa magazynu - wypoleruj swoją miotłe,cudowne! |
dnia stycznia 10 2010 14:36:58
Ohh bossskie!!! Wiedziałam,że Snape poczyni kolejne kroki ale to...Ehh mój perwersyjny umysł domaga się więcej takich momentów jak ten na końcu
A ta rozmowa w czasie lekcjii oklumencji, Swietne, tylko biedny Harry tak się zawstydził...
- Jeżeli potrzebuje pan czegoś gorącego i dużego, profesorze, zawsze pozostaje Hardodziob.
Snape wypluł herbatę, a Harry czmychnął do rogu, nie potrafiąc powstrzymać zwycięskiego wybuchu śmiechu.
- Minus pięć punktów dla Gryffindoru za robienie insynuacji dotyczących nauczyciela.
Ómarnełam... |
dnia stycznia 12 2010 15:39:25
Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mi się podoba. Fragment z gazeta był super ale zakończenie było naprawdę niesamowite...Snape znający dokładnie zapach Pottera i Snape pachnący piżmem i cytryną...ahhh. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział |
dnia stycznia 12 2010 22:23:53
To opowiadanie jest w porządku- czytam, bo w międzyczasie czekania na Wasze, ale DI i tak nic nie pobije... |
dnia stycznia 16 2010 18:05:41
I kolejne wasze tłumaczenie i do tego snarry! Człowiek może tylko tańczyć z radości...
jestem pod dużym wrażeniem tych trzech rozdziałow IzZ. Stwierdzam, że Sev jest bardzo pobudzającym mężczyznąw tym ff a Harry ma bardzo nowatorskie pomysły i jakie kreatywne jestem bardzo ciekawa jak to wszystko sie dalej potoczy. Musze porzyznać, że "Igrajac z zemstą" jest bardzo orginalne i naprawdę fascynące. Na pewno wszystkie snarrystki, aż zacierają ręce z uciechy.
Tłumaczenie czyta się bardzo lekko i czytąc a raczej połykająć nie skupiam się na żadnych błędach bo jestem zbyt "wciągnieta" w fabułę.I co moge więcej powiedzieć? Mam nadzieję na szybką aktulizację bo na pewno wszyscy czekaja na nia z niecierpliwością. Powodzenia w dalszym tłumaczeniui życzę DUŻO czasu i wytrawałości.
Doris |
dnia stycznia 25 2010 00:11:01
Poor Harry...nie powiniostawić takich pisemek w łazience... Cóż, ale Severusowi widocznie sie podobało. Och, a jego rozmowa z Harrym na temat zmysłów - intrygująca. Czyta się lekko i przyjemnie, ficzek wciąga i pozostawia niedosty... Czekam na dalszą część :3 |
dnia stycznia 26 2010 14:46:29
Czytając pierwszy rozdział nie byłam pewna czy spodoba mi się ten fick . Jednak teraz jestem przekonana , że będzie jednym z moich ulubonych . Podobała mi się rozmowa Harrego z Severusem o zmysłach , a fragment z czasopismem i insynuacje na temat mistrza eliksirów ..... super . Powodzenia i wytrwałości w dalszym tłumaczeniu . |
dnia stycznia 26 2010 21:58:17
Wyzarło mi oczy !!! Ostrzegajcie jak piszecie cos takiego Rozdzial boski ponad wszystko |
dnia stycznia 31 2010 23:20:21
Fick jest orginalny. Brak kanoniczości i użalającego się nad sobą Pottera to plus, w szczególności połączony z Severusem, który, według mnie, jest taki jaki powinien być: ironiczny i intrygujący.
Lekkie dialogi pełne humoru powodują, że nie mogę doczekać się następnej części.
Pozdrawiamn |
dnia lutego 12 2010 13:40:39
Aw, uwielbiam ten motyw, w którym obie strony już wiedzą, ale nie robią jeszcze znaczących króków w tym kierunku. Końcówka powalająca (Snape!), a Harry ma chyba coraz większy mętlik w głowie. Aww, idę czytać dalej . |
dnia kwietnia 01 2010 15:18:28
Umm Snape przytrzymuje Harrego
Nawet nie wiecie ile to niesie kontekstów...
Kocham was |
dnia kwietnia 02 2010 14:30:13
rozkoszny rozdział ! Harry jakby na chwilę zapomniał o swoim planie, wąchając Snape'a ;) Parę nieścisłości:
które potrafiły sprawić, aby stopy stały się lekkie jak piórko
które potrafiły sprawić, że stopy stają się lekkie jak piórko
zanim jeszcze ktokolwiek zacząłby cię przesłuchiwać
usunęłabym jeszcze.
Nie sadzę, że może pan odbierać
Nie sądzę, by mógł pan
Pojedyncze wyjścia łatwo padają celem zasadzek. ?
Pojedyńcze wyjścia to doskonała zasadzka.
(...)który czytał antycznie wyglądającą książkę o eliksirach
wyglądającą na wiekową, książkę o eliksirach.
Na Grimmuald Place, jak skonstatował Harry
Hmm..nie wiem czy to słowo pasuje do stylu wypowiedzi, myślę, że zauważył, ustalił lub stwierdził, zupełnie by wystarczyło. |
dnia kwietnia 26 2010 16:48:44
W pewnym momencie dostałam głupawki śmiechowej i nie mogłam się uspokoić
Na początek Harry i jego oskarżenia dotyczące czasopisma.
Potem nie umiałam sobie wyobrazić Snape'a w kąpielówkach.
I na koniec ta rozmowa :
"- Interesujące artykuły - powiedział gładko Snape.
- Tak. Cieszę się, że magazyn ci się przydał - odparł niepewnie Harry.
- O tak, nawet bardzo."
Tak jakby przed chwilą nie oglądali swoich wspomnień o masturbacji
A ta scena z wąchaniem Severusa mrrr aż mi ciepło się zrobiło na samą myśl ^^ i chętnie zamieniłabym się z Harry'm |
dnia maja 08 2010 15:23:32
Za każdym razem, gdy czytam nazwę czasopisma "Wypoleruj swoją miotłę" bardzo niebezpiecznie krztuszę sie ze śmiechu. Do tego wybuch Potter'a w kuchni i Snape w kapielówkach. Co do ostatniego to, to dosyć oryginalna wizja, nawet jak na moją wybujałą wyobraźnię No i oczywiście scena w którek Harry nic nie widząc zostaje obezwładniony przez Mistrza Eliksirów. Perwersyjny potwór siedzący wewnątrz mnie radośnie zamruczał. Fragment ten czytałam z zapartym tchem szczerze żałując, że nie moge być na miejscu Złotego Chłopca.
Co do całości tekstu do wydaje mi się, że wraz z kolejnymi rozdziałami czyta się go coraz lepiej. Fabuła nie gna do przodu tylko powolutku robi małe, ale bardzo znaczące kroczki. Musze też przyznać, że Potter w tym rozdziale dużo bardziej przypomina tego znanego wszystkiem, grzecznego Gryfona. Myśli o tym, jakie konsekwencje może przynieść jego zemnsta i jak na ten plan zareagowałby Syriusz. Wygląda więc na to, że nie do końca przejęła nad nim kontrolę ślizgońska część jego osobowiści.
I na zakończenie chciałam jeszcze poruszyc jedną kwestię. Mianowicie zastanawia mnie w jaki sposób zwraca się Harry do Snape'a. Wiem, że w jezyku angielskim nie ma jako takiej formy grzecznościowej ale jakby nie patrzec w tym przypadku Potter rozmawia ze swoim naczycielem. Czy nie powinien w takim razie zwracac się do niego "na pan". Bo z tego co zauważyłam to wszędzie jest "ty", "ciebie", "twój". Nie jestem pewna czy Snape pozwoliłby na takie spoufalanie się.
Np. w zdaniu "- Wiesz, o co mi chodzi. Sir." jakos dziwnie to brzmi. Powinno być "Wie pan o co mi chodzi. Sir.". No chyba, że zabieg jest celowy, a słowo "sir" zostało dodane w formie kpiny bądź ironii. |
dnia kwietnia 25 2011 22:08:33
Och końcówka najlepsza czytałam z zapartym tchem
Harry który nic nie widzi i polega tylko na węchu i dotyku ta scena była boska |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|