| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Pozorne Zwycięstwo Część 12 | | | Ten rozdział przetłumaczyła KACZALKA. My go tylko zbetowałyśmy.
Część 12
Następnego wieczoru jak zwykle wrócili do badań. Harry nie podejmował więcej tematu nowego planu na przyszłość. Był doskonale świadomy, że Voldemort nie jest kimś, kogo można zmusić do podjęcia decyzji. Wiedział, że musi być cierpliwy, ale wiedział też, że ma rację. Jeżeli Voldemort postępowałby tak, jak wcześniej, żaden z nich nie miał szans na przeżycie.
Usiedli na krzesłach, z parującym dzbankiem herbaty pomiędzy nimi, i otworzyli trzymane na kolanach książki. Zarówno Snape, jak i Voldemort czytali, a Harry w spokoju i ciszy swojego umysłu układał wypracowanie z zaklęć. Dzięki temu po powrocie do pokoju wspólnego będzie je musiał jedynie przepisać na pergamin.
- Mój Panie - odezwał się Snape, przerywając trwającą od godziny ciszę. - Sądzę... tak, to wydaje się bardzo istotne.
Voldemort podniósł się natychmiast i stanął obok krzesła Snape'a. Harry zapomniał ostatnie, całkiem niezłe zdanie, jakie zbudował w myślach. Wzdychając spojrzał w dół aby sprawdzić, co jest powodem całego zamieszania.
- Tutaj. Wyraźne odniesienie związane z trzema składnikami eliksiru. - Snape wskazał na akapit w swojej książce. - Żółć lwa, pazur sępa i... - zmarszczył brwi - ...łajno słonia.
Harry zaczął się śmiać, ale Voldemort mu przerwał.
- Wierzę, że masz rację, Severusie.
- Musisz zjeść gówno słonia? - zapytał Harry ze śmiechem.
- Potter, trzymaj swój niedojrzały język za zębami. To tylko składniki eliksiru - warknął Snape.
Poza tym, nawet jeśli ja to połknę, zrobię to przez twoje usta, Harry - dodał Voldemort, a Harry'emu natychmiast odechciało się śmiać.
- Kupię składniki i przetestuję eliksir - powiedział Snape. - Kiedy możesz zdobyć puchar?
- Gdy tylko uznasz, że eliksir jest gotowy - odparł Voldemort i usiadł z powrotem. - Muszę go tylko zabrać. Już wiem, gdzie go trzymają.
Snape spuścił głowę.
- A tak właściwie, to kim był ten cały Sekem? - zapytał Harry, próbując okazać jakieś zainteresowanie całą sytuacją.
Mężczyzna spojrzał na niego i westchnął z irytacją.
Sekem to nie człowiek, Harry - odpowiedział Voldemort. On, oczywiście, miał o wiele więcej cierpliwości, niż Snape. - Egipcjanie wierzyli, że ludzka dusza dzieli się na siedem części. Sekem jest właśnie jedną z nich, tą, która reprezentuje siłę, moc i energię danej osoby.
- Aha - odparł Harry, czując się trochę jak idiota. - I właśnie dlatego podzieliłeś swoją duszę na siedem części?
- Wreszcie udowodnił, że na cokolwiek zwraca uwagę - powiedział Snape, potrząsając głową, jak gdyby sam nie mógł uwierzyć w to, co mówi.
Harry spojrzał na niego ze złością, ale jak zwykle równie dobrze mógłby rzucać spojrzeniami w jego plecy.
Tak - wyjaśnił Voldemort. - Właśnie dlatego siódemka jest najpotężniejszą liczbą związaną z Magią Duszy.
- To ma sens. - Harry pochylił głowę i zmierzył Snape'a wzrokiem z góry na dół. - Czy możemy teraz uczcić nowe odkrycie w łóżku?
Snape rzucił w niego czasopismem na temat eliksirów, podczas gdy Voldemort zachichotał w sposób, jaki zmiękczał Harry'emu kości, ale za to utwardzał penisa.
***
- Tom? - Harry odwrócił się na plecy i zepchnął z siebie kołdrę. Nie mógł spać. Skoro byli już o krok od odzyskania ciała Voldemorta, nieustannie nękały go różne pytania.
Tak?
- Tak się tylko zastanawiałem - powiedział Harry.
Powiedział mi o tym mój brak snu.
- Ha, ha, mówię poważnie. Kiedy już odzyskasz ciało, nie sądzę, żebyś... eee... To znaczy...
Wyduś to z siebie, Harry.
- Nie pozwolisz mi zostać aurorem, prawda? To znaczy, kiedy już mnie przy sobie zatrzymasz. - Harry zagryzł dolną wargę.
Przez chwilę Voldemort milczał, jak gdyby dokładnie rozważając odpowiedź.
Po pierwsze, dlaczego w ogóle chcesz zostać aurorem?
- Eee... - Harry zmarszczył brwi. Nigdy tak naprawdę się nad tym nie zastanawiał. - Nie jestem pewien. Po prostu wydaje mi się to właściwe.
Ach, czyli wierzysz, że powinieneś nim zostać.
- No cóż, większość życia spędziłem albo uciekając, albo polując na pewnego Czarnego Pana. Pewnie o nim słyszałeś. Paskudny gnojek.
Voldemort zachichotał.
Czyli teraz winisz mnie za swój kiepski wybór kariery?
Harry z westchnieniem przewrócił się na bok i szarpnął za poduszkę.
- Jeszcze nie wiem, co zrobić ze swoim życiem.
Jak myślisz, co się z tobą stanie, kiedy odzyskam ciało, Harry? Sądzisz, że zamknę cię w złotej klatce? Lub może nawet w komórce pod schodami?
- Więc ja... - Harry zamilkł. Żeby być uczciwym, do tej pory starał się unikać myślenia o tej szczególnej konsekwencji pomagania Voldemortowi.
Nie mam najmniejszego zamiaru trzymać cię jak więźnia przez całe nasze życie.
- Ale po swojemu też mi nie pozwolisz żyć?
Zostaliśmy połączeni na więcej niż jeden sposób, mój mały horkruksie. Sądzę, że to najwyższy czas, abyś zaakceptował, iż obojętne, co ty lub ja zrobimy, nigdy nie będziemy od siebie wolni.
Harry nie chciał się z tym pogodzić, nieważne, jak wiele racji miał Voldemort. Nie chciał zaakceptować faktu, iż nawet jeśli w pewnym momencie będzie musiał od niego odejść, na zawsze pozostaną połączeni, a ich życiowe ścieżki będą się często krzyżować.
Wolę, abyś podjął tę decyzję samodzielnie i dołączył do mnie dobrowolnie. Tak będzie przyjemniej dla nas obu. Ale, jak dobrze wiesz, do niczego nie będę cię zmuszał.
Harry parsknął.
- Tak, wiem. - Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Voldemort chciałby, aby sam zdecydował się być po jego stronie. Wcale mu się ten pomysł nie podobał, ale wiedział, iż naprawdę będzie to dla niego korzystne. - Chcę, żebyśmy zawarli umowę. Nową umowę - powiedział, wstając z łóżka.
I jak miałaby ona wyglądać?
- Kiedy odzyskasz ciało, zrobisz to, co sugerowałem. Zacznij nowe życie. Porzuć cały ten pomysł zapanowania nad światem. Wyjedź z Wielkiej Brytanii. Badaj całą tę starożytną magię, którą tak kochasz, za granicą.
Prosisz o bardzo dużo. Czego mogę oczekiwać w zamian?
- Zaprzestanę prób zabicia cię.
Och, jakże to hojne z twojej strony.
Śmiech Voldemorta rozpalił ogień w piersi Harry'ego. Ze złością walnął pięścią w materac.
- Przestań! Mówię poważnie. Nie będę próbował cię zabić i wyjadę z tobą. Dobrowolnie. - Harry przełknął ślinę. - Pozwolę ci się zatrzymać.
To z pewnością intrygująca oferta.
- Więc? - Harry z powrotem położył się na łóżku. Nagle poczuł, że jest mu strasznie zimno, więc podciągnął kołdrę pod brodę.
Potrzebuję trochę czasu na zastanowienie.
Harry westchnął i zamknął oczy.
- Masz czas, dopóki nie odzyskasz ciała. Chcę odpowiedzi, zanim to się stanie.
Zgoda.
***
Następnego dnia Harry miał zdecydowanie lepszy nastrój. Co prawda nie otrzymał jeszcze odpowiedzi od Voldemorta, ale czuł, jak gdyby w końcu odzyskał trochę kontroli nad bałaganem, jaki stanowiło jego życie. Zaoferował Voldemortowi całkiem dobry układ i był pewien, że jego propozycja zostanie przyjęta. Życie, choć nie do końca doskonałe, stanie się znośne. Nie wybuchnie kolejna wojna. Ludzie będą bezpieczni.
Opuścił wieżę wczesnym wieczorem i zszedł do lochów. Być może Snape zdobył już potrzebne do eliksiru składniki. Byłaby to dobra nowina. A dobra nowina, jak już się zdążył nauczyć, oznaczała dobre pieprzenie.
Gdy tylko dotarł do głównego holu, ktoś wyszedł z pustej klasy i chwycił go za rękę. Momentalnie obrócił się, a w tym czasie Voldemort już kierował jego dłonią i sięgał po różdżkę. Ich współpraca zdecydowanie się poprawiła.
- Ginny! - Harry wbił wzrok w rozgorączkowaną twarz dziewczyny. - Co się stało?
- Muszę z tobą porozmawiać! - rzuciła Ginny i wciągnęła go do klasy. - Na osobności.
Harry zmarszczył brwi, ale pozwolił jej zamknąć za nimi drzwi. Nie rozmawiał z nią od czasu krótkiej wymiany zdań w pociągu. Nadal za nią tęsknił, ale teraz było mu już łatwiej. Regularny seks dowiódł medycznej prawdy, iż może uzdrowić wszelkie rany serca.
- Dobrze się czujesz? - zapytał Harry. Voldemort ciągle trzymał jego dłoń zaciśniętą na różdżce w kieszeni szaty. "Pozwól mi tylko dowiedzieć się, czego ona chce", pomyślał.
Jestem po prostu ostrożny. To bardzo przydatna cecha.
- Tak, ze mną wszystko w porządku - odpowiedziała Ginny i podeszła bliżej. - To o ciebie się martwię.
Dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa Harry'ego.
- O co ci chodzi? Nic mi nie jest.
- Znam cię, Harry. - Ginny zmrużyła oczy. - I widzę, że coś jest z tobą nie tak.
- Jasne - odparł Harry, starając się nadać głosowi beztroskie brzmienie. - W takim razie powiedz, co jest ze mną nie w porządku, bo gdy ostatni raz sprawdzałem, miałem się dobrze.
- Ron i Hermiona mi nie uwierzą - powiedziała i oparła sie o ławkę. Posłała mu błagalne spojrzenie. - Ale oni nie mogą dostrzec tego, co ja.
Harry poczuł, że jego palce zaciskają się mocniej dookoła różdżki. Potrząsnął głową.
- Czy to z powodu tego, że jestem gejem, Ginny? Bardzo mi przykro, że niczego ci nie powiedziałem i poczułaś się zraniona.
- Nie, chodzi o to, że tak dużo czasu spędzasz samotnie lub ze Snape'em...
- Czyli jednak problem w tym, że jestem gejem - powiedział Harry. Nie podobał mu się kierunek, w którym zmierzała ta rozmowa. Musiał zrobić coś, aby Ginny zostawiła go w spokoju. - Słuchaj, naprawdę mi przykro, ale lubię spędzać czas ze Snape'em i...
- Chodzi o to, że w najbardziej dziwnych momentach twoje spojrzenie błądzi gdzieś w przestworzach. Że zachowujesz się inaczej. Że mówisz rzeczy, o których wiem, iż nigdy byś nie powiedział. Znam cię, Harry i wiem, że nie jesteś sobą.
Harry uśmiechnął się drwiąco i ruszył w stronę drzwi.
- Zaoferowałem przeprosiny i najwidoczniej to ci nie wystarczy. Ale to nie mój problem.
- Wiem, jak to jest być opętanym!
Harry zamknął oczy. Kurwa! Już miał różdżkę w dłoni i kierował ją w stronę Ginny.
"Nie rób tego" - pomyślał.
Ona nie zostawia mi żadnego wyboru, Harry. Muszę zmienić jej pamięć.
- Ginny - zaczął Harry, zmuszając powietrze do przepływu przez struny głosowe, podczas gdy Voldemort próbował go uciszyć. - Uciekaj! Wyjdź stąd! Aportuj się do ministerstwa! Idź do Percy'ego! Zostań... - Nagle odcięło mu oddech i Harry został zmuszony do patrzenia, jak podchodzi coraz bliżej do Ginny, która patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
- Harry?
- Harry jest w tej chwili niedostępny.
Zarumienione dotąd policzki Ginny zbladły. Harry próbował wyrwać się z więzienia własnego umysłu.
"Nawet się, kurwa, nie waż!"
- Powinnaś pilnować swoich spraw, dziewczyno. Widzisz, ja zrobię wszystko, co konieczne, abyśmy byli z Harrym bezpieczni. Nie! - powiedział Voldemort, kiedy Ginny zaczęła wsuwać dłoń do kieszeni, w której trzymała różdżkę. - Nie możesz zrobić nic, aby powstrzymać mnie przed zerknięciem do twojego umysłu i sprawdzeniem, komu jeszcze powiedziałaś o swoich podejrzeniach.
"Tom, nie waż się, kurwa, jej zranić!"
Voldemort uśmiechnął się i dotknął końcem różdżki podbródka Ginny.
To będzie łatwiejsze, jeśli przestaniesz się wtrącać, Harry.
I Harry'ego pochłonęła ciemność. Spadał i spadał i spadał, dopóki przestał czuć cokolwiek.
***
Harry'ego obudziło dziwne wrażenie déjà vu. Stał w ogromnym pomieszczeniu z ogromnymi filarami, oplecionymi kamiennymi wężami, a u stóp olbrzymiego posągu Slytherina leżała nieruchoma sylwetka, której twarz zasłaniały płomienno rude włosy.
- Co jej zrobiłeś? - Podbiegł do Ginny i opadł przy niej na kolana. Odwrócił ją i spojrzał w szeroko otwarte, martwe oczy. - Och, kurwa! Nie! Ty pierdolony gnojku! Nie!
Próbowałem zmienić jej pamięć, Harry. Usunąć myśli, które doprowadziły ją do wyciągnięcia prawdziwych wniosków o tobie. Ale jej doświadczenia z opętaniem, znajomość mojej osoby były zbyt głęboko zakorzenione w jej umyśle. Gdybym to usunął, nie pozostałoby nic z jej osobowości. Tak było łatwiej.
- Zabiłeś ją! - Harry walnął pięścią w podłogę, tuż obok martwego ciała Ginny. - Ty pierdolony morderco, mieliśmy umowę!
Nadal ją mamy. Dopóki twoi przyjaciele o nas nie wiedzą, są bezpieczni.
- Nazywasz to bezpieczeństwem? - Harry gwałtownie zdjął okulary i ukrył twarz w dłoniach.
Wiem, że nie doceniasz mojego wysiłku, ale zrobiłem to, aby nas chronić.
- Nie chcę słyszeć twoich cholernych usprawiedliwień. Mam już dosyć twoich wyjaśnień, dlaczego musisz zabijać tych, którzy stają ci na drodze. - Opuścił ręce i spojrzał na Ginny. Jej wargi przybrały purpurowy kolor. - Nigdy nie przestaniesz, prawda?
Nie miałem wyboru. Ona by nas zdradziła.
Harry zerwał się na nogi.
- Byłem skłonny oddać ci własne życie, ty pieprzony gnojku! Byłem skłonny oddać ci wszystko! A ty robisz coś takiego?
Życie za życie, Harry. Uważam swój dług za spłacony.
- Co? - Harry otworzył usta ze zdziwienia.
Uratowałem twoje życie, pamiętasz? Śmierć dziewczyny akceptuję jako formę zapłaty. Życie za życie.
- Kończę z tobą! - Harry odwrócił się z zamiarem opuszczenia Komnaty Tajemnic, ale Voldemort powstrzymał go. - Żadnych umów więcej. Żadnych, Tom. Zobaczysz, czy zdołasz teraz ochronić swojego cennego horkruksa.
Harry, nie zmuszaj mnie do więzienia cię w twoim własnym umyśle do dnia, w którym odzyskam ciało. Ona by nas zdradziła. To był jedyny sposób, aby zachować nasze bezpieczeństwo.
Harry zakrył uszy dłońmi i szarpnął się za włosy. Poczucie winy przepływało przez niego zimnymi falami. Poczuł, że nie może oddychać. Lata temu uratował Ginny. Myślał, że teraz może ochronić swoich przyjaciół. Wszystko było jego winą, ponieważ nie pokonał Voldemorta i uwierzył, że uda mu się innych ochronić.
Nie od ciebie zależy uratowanie całego świata. Tak jak nie od ciebie zależało uratowanie tej dziewczyny.
- Zabiłeś ją - szepnął Harry. - Nigdy ci tego nie wybaczę.
Wiem.
- Zabiłeś ją. - Ramiona Harry'ego trzęsły się.
Zrobiłem to szybko. Nie cierpiała.
- Zabiłeś ją.
Reszta twoich przyjaciół jest bezpieczna. Nie powiedziała im o swoich podejrzeniach. Jedynie, że się o ciebie martwi.
Harry otarł płynące po policzkach łzy.
- Zabiłeś ją.
Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Nie spotkałeś jej dzisiaj. Cały wieczór spędziłeś w komnatach Snape'a. Jej ciało zostawimy tutaj. Ledwie zauważą jej zniknięcie, nastoletnie dziewczęta znane są z tego, że notorycznie uciekają z byle powodu.
Harry powoli uniósł głowę. Jego oczy jarzyły się a policzki płonęły.
- Zostawić ją tutaj?
Oczywiście. Tu jej nikt nie znajdzie. Jedyne osoby zdolne otworzyć Komnatę Tajemnic to ty i ja.
- Nie. - Harry potrząsnął głową. - Nie zostawisz jej tutaj, żeby... zgniła. - Przycisnął rękę do ust i przełknął napływającą z żołądka żółć.
Nie wystawiaj na próbę mojej cierpliwości!
- Twojej cierpliwości? - warknął Harry. - Nie mam cholernego zamiaru przejmować się twoją cierpliwością, Tom. Już nigdy więcej.
Ona powinna umrzeć tu dawno. Udało ci się jedynie przeciągnąć jej marne życie o kilka lat, ale nie pokonałeś ciążącego nad nią fatum!
- Jej życie nie należało do ciebie!
Ani do ciebie! Nie powinieneś jej ratować!
- Kończę z tym - powiedział Harry. Podniósł okulary i po raz ostatni spojrzał na Ginny. - Kończę z tobą, Tom.
Pozwolił, aby Voldemort dbał o jego życie i bezpieczeństwo. Ale Harry został stworzony, aby walczyć i wygrywać, nieważne, jakim kosztem.
Odwrócił się w stronę wyjścia, ale Voldemort przejął kontrolę nad jego ciałem i poprowadził do posągu. Za jedną z kamiennych nóg ukryte były małe drzwi, które otworzył za pomocą różdżki Harry'ego.
Idziemy zobaczyć się z Severusem. Może on zdoła przemówić ci do rozsądku.
"Nienawidzę cię" - pomyślał Harry, kiedy Voldemort prowadził go długim, ciemnym korytarzem.
Wiem.
***
Snape stał odwrócony do Harry'ego plecami.
- Potter, dotąd myślałem, że posiadasz wystarczająco inteligencji, aby znać się na zegarku. Najwyraźniej myliłem się, bo spóźniłeś się o całą godzinę.
- Severusie.
- Mój Panie. - Snape spojrzał przez ramię i jego starannie przygotowany, szyderczy wyraz twarzy zniknął. - Wybacz mi.
- Mieliśmy problem, który wymagał mojej uwagi. - Wskazał ręką w stronę prywatnych pokoi Snape'a. - Chodźmy tam, musimy porozmawiać.
Usiedli na miejscach, które zwykle zajmowali i mężczyzna wbił spojrzenie w Harry'ego.
- Potter?
- Harry jest w tej chwili niedostępny - powiedział Voldemort i zaczął opowiadać, co się wydarzyło.
W jakiś chory sposób to było zabawne, ale Harry naprawdę czuł się teraz niedostępny. Był tam, słyszał wszystko, co Voldemort mówił, widział wstrząśniętą minę Snape'a, a jednak czuł, jak gdyby nic z niego nie pozostało. Cokolwiek trzymało go przy życiu odkąd wybudził się ze śpiączki, zniknęło, wymazane zabójczym zaklęciem, które Voldemort rzucił na Ginny. Był pusty, bezwartościowy i tak cholernie głupi, że uwierzył, iż Voldemort nie zrani jego przyjaciół, jeśli będzie mu to pasowało.
- To wyjątkowo niefortunne wydarzenie - powiedział Snape. Wyglądało, że naprawdę tak myśli.
- Zaiste. Harry wydaje się być... załamany. A przynajmniej odmówił wysłuchania argumentów, jakie mu zaoferowałem. - Voldemort potrząsnął głową. - Miałem nadzieję, że będziesz w stanie przemówić mu do rozsądku.
- Tak, oczywiście - powiedział Snape. Wstał i małej szafki wyjął butelkę i dwie szklanki.
- W takim razie wypuszczę go.
Harry poczuł, jak z powrotem zyskuje kontrolę nad swoim ciałem. Leżał bezwładnie na swoim krześle i nawet nie spojrzał, kiedy Snape wepchnął mu do ręki jedna ze szklanek.
- Pij - powiedział i wrócił na swoje miejsce, powoli sącząc własny trunek. - Będziesz tego potrzebował. - Harry jedynie gapił się na szklankę, zbyt pusty i zmęczony, aby ruszyć choćby palcem. - Potter, zadam ci kilka pytań i oczekuje na nie odpowiedzi. - Snape odczekał, dopóki Harry nie kiwnął słabo głową. - Denerwujesz się na Czarnego Pana za to, co zrobił?
- Ten skurwysyn zabił Ginny!
- Słyszałem. - Snape wziął kolejny łyk alkoholu. - Powiedz mi, Potter, czy nie wiedziałeś, że Czarny Pan jest znany z tego, ze zabija tych, którzy mu się sprzeciwiają?
Harry wytrzeszczył na niego oczy.
- Żartujesz?
- Odpowiedz na pytanie!
- Tak, oczywiście, że wiedziałem. Ten skurwysyn zabił moich rodziców!
- Dobrze. - Snape posłał Harry'emu niewielki, irytujący uśmiech. - W takim razie wiedziałeś też, że nawet w swoim aktualnym stanie nie zawaha się wyeliminować tych, którzy mu zagrażają. Mam rację?
Harry wywrócił oczami.
- Tak.
- A jednak przyprowadziłeś Czarnego Pana tutaj i pozwoliłeś mu pozostać w szkole, dzielić z tobą dormitorium, twoich przyjaciół, a nawet, tak, twoje łóżko, doskonale zdając sobie sprawę z tego, co może się wydarzyć, jeśli któryś z twoich natrętnych kolegów stanie się zbyt wścibski. Prawda? - Patrząc w podłogę, Harry kiwnął głową. - Panie Potter, jedyną rzeczą, która powinna cię teraz denerwować jest ta, że nie potrafiłeś zrozumieć, z kim zawarłeś umowę. Czarny Pan jest tym, kim jest. Możesz się z nim zgadzać lub nie, jak wolisz, ale nigdy nie oczekuj, że zmieni sposób postępowania, który w przeszłości pozwolił mu odnosić sukcesy.
Harry posłał mężczyźnie niedowierzające spojrzenie.
- Co?
- Pozwól, że wyjaśnię ci to prostymi słowami. Zaprzyjaźniłeś się ze smokiem, którego potraktowałeś jak pufka, a teraz jesteś zaskoczony i zdenerwowany, że smok odgryzł głowę jednemu z twoich przyjaciół, który nie zrozumiał, iż lepiej smoka nie drażnić.
- Ach, a więc teraz to moja wina? - Harry nie mógł uwierzyć w słowa Snape'a.
- Nie słuchasz, Potter. Mówię tylko, że najwyższa pora, abyś zaczął traktować swojego nowego najlepszego przyjaciela jak smoka potrafiącego zabijać, a nie łudzić się, iż możesz nad nim zapanować. Okaż mu poważanie, jakie okazałbyś każdemu innemu dzikiemu zwierzęciu, i nawet przez sekundę nie myśl, że kiedykolwiek dasz radę go oswoić.
Harry w końcu podniósł do ust szklankę i napił się. Cokolwiek w niej było, paliło w gardło i sprawiło, że oczy zaszły mu łzami. Wziął głęboki oddech.
- On ją po prostu zabił.
- On jej nie zabił tak po prostu. Próbował uratować sytuację, zmieniając jej pamięć, ale wiedza panny Weasley w zakresie pewnych krytycznych dla tej sprawy elementów okazała się zbyt obszerna, dlatego nie pozostało mu nic, poza zabiciem jej.
- Ale on nie może tak po prostu chodzić i zabijać ludzi!
- Oczywiście, że może. Tylko dlatego, że ty sam nie mógłbyś tego robić, nie oznacza to, że Czarny Pan dostosuje się do twoich standardów. I najwyższy czas, abyś to zrozumiał. Prawda, wyjątkowo niefortunnie się złożyło, że panna Weasley doprowadziła do waszej konfrontacji twarzą w twarz, ale nawet ślepy by zauważył, że coś takiego kiedyś nastąpi.
Harry wziął kolejny łyk alkoholu. Podobał mu się sposób, w jaki palił gardło. Przynajmniej sprawiał, że cokolwiek czuł.
- Nigdy nie powinienem był wracać do Hogwartu.
Snape odchylił się na swoim krześle do tyłu w sposób, który zdawał się komunikować porozumienie.
- Przechodziłeś fazę wyparcia*, Potter. Faktycznie był to najgorszy przypadek tego zjawiska, jaki kiedykolwiek widziałem.
- Chciałem tylko, żeby to się skończyło. - Harry owinął ramię wokół swojego pasa. - Chciałem mieć normalne życie, dla niego zaryzykowałem wszystko i z tego powodu umarła Ginny.
Snape przechylił głowę.
- Jednakże nic się nie skończyło i wygląda na to, że nigdy się nie skończy. I naprawdę, Potter, powinieneś to zaakceptować, zanim zginie więcej ludzi.
- Tak. - Harry poczuł, jak łzy napływają mu do oczu, więc szybko je zamknął. Nie miał zamiaru płakać przed Snape'em. Ktoś dotknął jego kolan, więc uchylił powieki i zobaczył, że mężczyzna kuca przed nim.
Snape odchrząknął.
- Także chciałbym, aby to się skończyło, Potter. Dlatego byłem w stanie wbijać ludziom nóż w plecy. Zabijałem. I gdzie mnie to doprowadziło? Zostałem z niczym. W końcu jednak zrozumiałem, że nieważne, jak bardzo czegoś pragnę, pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają.
Harry ponownie zamknął oczy, pochylił się do przodu i oparł policzek na ramieniu Snape'a, chowając nos w jego szyi. I choć nie wydawał z siebie żadnych dźwięków, a jego oddech pozostał powolny i równy, szaty przy jego twarzy stały się mokre.
***
- Masz. - Snape wręczył Harry'emu szklankę czegoś, co zgodnie z nazwą na etykiecie butelki miało być whisky.
Pomysł, że to właśnie Snape oferuje mu ukojenie, był dziwny. Racja, wszystkim, co mężczyzna zrobił, było pozwolenie, aby Harry przytulił się do niego i wypłakał na jego ramieniu (co bardzo Harry'ego przerażało, kiedy już się nad tym zastanowił), ale jednak działało pocieszająco.
Voldemort nie odezwał się przez cały ten czas. Czy zrozumiał, że postąpił źle? Nie, Harry musiał przestać myśleć w ten sposób. Voldemort to Voldemort, nic więcej i nic mniej. Zrobił to, co robił zawsze, a Harry mu to umożliwił.
I Harry w końcu zrozumiał, że zamartwianie się z tego powodu żadnemu z nich nie pomoże osiągnąć zamierzonego celu.
- Nie wiem, czy potrafię to dalej robić - powiedział, dotykając czoła, gdzie, jak sobie wyobrażał, istniał Voldemort. - Myślałem, że mógłbym... Że w końcu będę miał własne życie... Że będę normalny...
- Potter - odezwał się Snape, wpatrując się w Harry'ego znad swojej szklanki. - Nigdy nie byłeś normalny, nigdy nie będziesz normalny i, szczerze mówiąc, nie wierzę, że nawet chcesz być normalny.
- Co? - Harry czuł się zbyt odrętwiały, aby rozzłościć się na lekceważącą uwagę Snape'a.
- Jeżeli naprawdę chciałbyś być normalny, nie zmierzyłbyś się z Czarnym Panem sam na swoim pierwszym roku nauki. Nie pędziłbyś do Komnaty Tajemnic na drugim. Nie ścigałbyś w dziurach w ziemi zbiegłego przestępcy na trzecim. Nie wziąłbyś udziału w Turnieju Trójmagicznym bez żadnego protestu...
- Przecież nie miałem wyboru. - Harry spojrzał krzywo na Snape'a.
- Oczywiście, że miałeś! - Mężczyzna wychylił się w swoim krześle, a jego wzrok stwardniał. - Być może straszny wybór, ale zawsze go miałeś i zawsze wolałeś być tak bardzo nienormalnym nastolatkiem, jak to tylko możliwe.
- Ee... - Harry zmrużył oczy.
- Nawet teraz, zamiast ukryć się na jakiś czas gdzieś, gdzie mógłbyś próbować dojść z Czarnym Panem do jakiegoś porozumienia, gdzie nie miałby dostępu do twoich cennych przyjaciół, dokonałeś wyboru. W swoim niedorzecznym poszukiwaniu sposobu na bycie normalnym, przez całe życie dokonywałeś nienormalnych wyborów.
- Nie powinienem był wracać do Hogwartu, wiem o tym - wymamrotał Harry.
- Nie, nie powinieneś wracać i myśleć, iż tylko dlatego, że bierzesz udział w lekcjach, reszta może być "normalna".
- Wiem o tym, w porządku? - powiedział Harry napiętym głosem. - Myślałem, że mogę sobie poradzić... zawsze sobie radziłem... A teraz Ginny nie żyje. Powinienem przewidzieć, że do tego dojdzie, wiem!
- Potter, nie możesz manipulować Czarnym Panem. To on manipuluje tobą.
Harry zamknął oczy. Wiedział o tym, ale po prostu łatwiej było ów fakt ignorować.
- Nie mam pojęcia, gdzie kończę się ja, a gdzie zaczyna Voldemort. Nie mam pojęcia, czy to, co czuję, pochodzi ode mnie, czy od niego. - Harry parsknął. - No dobrze, wiem, że przez ostatnią godzinę byłem tylko sobą, ponieważ Voldemort tak bardzo lubi zabijać...
Nie sprawiło mi przyjemności zabicie tej dziewczyny, Harry. - Niespodziewany komentarz Voldemorta tak przestraszył Harry'ego, że pochlapał sobie rękę whisky.
- Jasne. Tak samo, jak nie podobało ci się zamordowanie moich rodziców. Czułem to, co ty...
Nie sprawiło mi przyjemności zabicie tej dziewczyny, bo wiedziałem, że to cię zrani. Jesteś częścią mnie, mój mały horkruksie. Nie lubię ranić siebie.
Harry otworzył usta, aby odpowiedzieć, ale nic nie przyszło mu do głowy. Zamiast tego sączył alkohol, zupełnie zdezorientowany wyznaniem Voldemorta.
- Wygląda na to, że Harry się uspokoił - powiedział Voldemort. - Dziękuję, Severusie.
- Cała przyjemność po mojej stronie - powiedział Snape, pochylając głowę. - Najwyższa pora, aby ktoś sprawił, że chłopak odzyska zdrowy rozsądek.
Harry, wiem, że myślisz o opuszczeniu Hogwartu.
- Ee... - Harry dokładnie nad tym się teraz zastanawiał.
Jednak teraz nie możemy odejść. Wyglądałoby to zbyt podejrzanie, gdybyś zniknął zaraz po dziewczynie. Zostaniemy tu, dopóki Severus nie skończy eliksiru. Jeśli czujesz, że w obecnym stanie emocjonalnym nie jesteś zdolny podołać codziennym obowiązkom, zrobię to za ciebie.
- Nie dajesz mi w tej sprawie wyboru, prawda?
Nie, Harry. Nie daję.
CDN
*to termin psychologiczny, który oznacza wypieranie z podświadomości, psychiki, nieprzyjemnych dla nas zdarzeń
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia stycznia 29 2010 17:28:15
ohhh.... Zabił Ginny! hehe xD nie lubie jej, nie ma problemu Uwielbiam Seva i Voldzia! Uwielbiam ;P ciekawe jaka bedzie miedzy ta trojka relacja po odzyskaniu ciala przez Toma ;P Już niedlugo koniec... Szkoda, zzylam sie troche z bohaterami Świetne tlumaczenie, plynnie sie czyta miodzio;p Dziekować ;* <3 pozdrawiam tez Kaczalke |
dnia stycznia 29 2010 18:26:20
No to się wszystko popieprzyło. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, przyznaję. Ale byłam mile zaskoczona, że Voldemort wreszcie "coś" pokazał. Bo jeżeli on ma zostać pięknym, różowym misiem do przytulania to ja podziękuję. Harry jest w pewnych momentach niesamowicie irytujący. I to wielki minus w tym FF. Bardzo dziękuję Kaczalce, bo odwala kawał dobrej roboty. ; )) |
dnia stycznia 29 2010 18:30:40
Wsumie mi nie przeszkadza, że Voldemort zabił Ginny, jest strasznie wścibska, tylko jak sobie pomyślę co Harry czuje to mi sie przykro robi. Severus mógłby być świetnym psychologiem, ma niezłą gadkę. To takie słodkie, że Sev pozwolił się Harry'emu wypłakać na swoim ramieniu. Znalazłam jedną literówkę:
"to Voldemort, nic więcej i nić mniej",
zamiast nić powinno być nic |
dnia stycznia 29 2010 19:10:18
Oooch... To było dziwne xD
Wydaje mi się, że autorka zabiła Ginny, bo chciała uśmiercić któregokolwiek z przyjaciół Pottera, i padło na nią. Bo chyba rzeczywiście większość fanek Snarry Ginny nie lubi xD Ja sama jej po prostu nienawidzę i uwielbiam sytuacje, gdy Gin umiera itd, ale tutaj jest to zbyt wymuszone, dopisane na siłę, żeby stworzyć jakiś silny konflikt między Harrym a Voldemortem.
Cały rozdział to tylko rozmowy, rozmowy, rozmowy... A najgorsze w nich to, że nie wnoszą absolutnie nic nowego. Zdecydowanie jedna ze słabszych części PZ. Opowiadanie spodobało mi się, bo zawierało dozę fantastycznego humoru i fabuła przedstawiana była na tyle realistycznie, na ile to możliwe przy tak absurdalnej sytuacji. A tutaj... Hm.
Zaczęło się nieźle, dalsze rozmowy o eliksirze, Potter robiący z siebie idiotę, wieloznaczne spojrzenia Snape'a...
"Harry pochylił głowę i zmierzył Snape'a wzrokiem z góry na dół.
- Czy możemy teraz uczcić nowe odkrycie w łóżku?
Snape rzucił w niego czasopismem na temat eliksirów"
To byłoby cudowne, gdyby nie druga część zdania - Voldemort jest naprawdę świetny w psuciu wszystkiego, co Dobre xD
Później popis gryfońskiej naiwności. Dla mnie jedna wielka bzdura, Harry bywa tępy, ale jak juz sobie coś raz postanowi, to się tego trzyma, więc na pewno umiałby bronić swojej decyzji o zostaniu aurorem.
Kolejna rzecz: czemu Harry stracił świadomość, gdy Voldemort przejał nad nim kontrolę podczas "oczyszczania umysłu" Ginny? I jak znaleźli się w Komnacie Tajemnic? xD Dlaczego Harry nigdy nie pamięta, że w zamku nie można się aportować..? I skąd w Komnacie przejście do lochów Snape'a, skoro łazienka Jęczącej Marty była jedynym wejściem do KT?! : D Strasznie irytujące xD No dobra, może wymagam zbyt wiele, ale to jednak autorka nie przemyślała dokładnie tych kilku "drobiazgów". Nie twierdzę, że należy opisywać każdy detal, ruch i mrugnięcie, ale jakaś ciągłość w tekście musi być xD
"Harry jest w tej chwili niedostępny" - najpiękniejsze zdanie w tej części PZ xD (Chociaż, gdy pojawia się w tekście po raz drugi, już takie zabawne nie jest : D)
Scena w Komnacie Tajemnic to najnudniejsza część. Gdzie są emocje, gdzie nienawiść, pasja, pragnienie zemsty? "Harry został stworzony, aby walczyć i wygrywać, nieważne, jakim kosztem", a tymczasem jedyne, co potrafi, to rzucić kilka przekleństw i biegać w kółko jak opętany. Hm, on jest opętany xD
Podczas czytania pomyślałam sobie o DI... Nie porównuję treści utworów, ale sposób przedstawiania reakcji bohaterów. Tutaj jest po prostu nudno. Pytam raz jeszcze: gdzie emocje? ...
I jeszcze Snape... Pomijam to, że on nigdy nie wyraża żadnych emocji, a tu zaprezentował "wstrząśnięty wyraz twarzy". Przemowa o smoku i pufku - kompetnie nie w jego stylu, ale ujdzie. Snape kuca i dotyka kolan Pottera, Salomanka ma slashowe myśli, a Sev ulega mocy zwierzeń i pozwala Potterowi się wypłakać we własne ramię. To nawet fajne xD W ogóle Sev jest tutaj bardzo uprzejmy xD Jak trzeba to pocieszy, jak ktoś chce, to pozwala się zerżnąć... A co z jego mroczną osobowością? Przepadła...
Powtarzający się zwrot "nie powinienem był wracać do Hogwartu" okropnie męczy, ale to cały Harry, więc jest on chociaż wiarygodny. Ale tłumaczący się z czegokolwiek Voldemort - oj, Zło naprawdę w tym ff topnieje i zanika.
Co było dobre..? *Myśli...* Hm, może próby Harry'ego bycia drwiącym i nieustępliwym. Severus traktujący Pottera z nutą pogardy i szybko zmieniający swe nastawienie w rozmowie z Voldemortem. Purpurowe wargi Ginny. Dziewczęta notorycznie uciekające z byle powodu. Kilka innych zgrabnych zdań xD
Cóż. Okropnie denerwuje mnie, że mój komentarz jest tak negatywny... Właściwie nie było źle, nadal uwielbiam to opowiadanie i coraz trudniej jest mi czekać na kolejne publikowane przez Was rozdziały.
Tłumaczenie niezawodne, poza jedną literóweczką - gdzieś pojawia się "nić" zamiast "nic" xD A Kaczalce bardzo dziękuję za tłumaczenie! |
dnia stycznia 29 2010 20:16:05
Skoro to nie my tłumaczyłyśmy ten rozdział, tylko Kaczalka, to nareszcie mamy szansę go skomentować, a chciałyśmy zrobić to już dawno.
Uważamy, że jest to jeden z najlepszych rozdziałów. Nareszcie pojawiło się coś więcej poza humorem, seksem i przyjemną, luźną atmosferą - dramatyzm, nagły zwrot akcji. Voldemort nareszcie pokazał te swoje długie, zakrwawione pazury, które do tej pory skrzętnie ukrywał. A Harry boleśnie zderzył się z prawdą, że, jak to określił Severus "Zaprzyjaźnił się ze smokiem", a nie z puffkiem. W ogóle cała ta rozmowa Harry'ego i Snape'a... składamy pokłony i padamy do stóp MaeglinYedi za stworzenie tak kanonicznego i cholernie inteligentnego Snape'a, który tak potrafi poprowadzić rozmowę, aby wszystko Potterowi wytłumaczyć i pomóc mu dojść do siebie, a jednocześnie nie traci nic ze swojej "snapeowatości". Najchętniej zacytowałybyśmy całą tą rozmowę - przecież Snape tak go tam wodzi za nos, tak inteligentnie mu wszystko tłumaczy, że jesteśmy przekonane, że gdyby włożył jeszcze trochę wysiłku, potrafiłby sprawić, aby Harry pomyślał, że to on zabił Ginny, a nie Voldi. W ogóle ten Snape, którego stworzyła Maeglin jest po prostu niesamowity! Jest sarkastyczny, chamski, szyderczy, i co najwazniejsze - kanoniczny. Pomimo tego, że jest na dole, pomimo tego, że jest taki pomocny, pomimo tego, że pozwala sie pieprzyć i boi się Voldemorta - kompletnie nam to nie przeszkadza, ponieważ nadal pozostaje tym wrednym sukinsynem, którego tak kochamy. W absolutnie każdym innym ficku, w którym Snape pojawiał się na dole, tylko się krzywiłyśmy, ale tutaj nam to kompletnie nie przeszkadza - tak ma być, taką wizję miała autorka, a my w nią wierzymy, ponieważ nic tutaj nie jest naciągane i bohaterowie są cholernie kanoniczni. Tak samo jest z Voldemortem - Maeglin pokazała nam jego drugą, bardziej ludzką stronę, a jednocześnie nie zapomniała, że jest mordercą. Harry i Voldemort powoli sie przenikają, uczą sie od siebie emocji, uczą się żyć w pewnego rodzaju związku - i tak pięknie, płynnie to przebiega, że od razu można to kupić - że tak, to możliwe, tak mogłoby być. Kupujemy jej Voldemorta wraz z całym inwentarzem.
Zarówno Harry jak i Snape są niewolnikami Voldemorta, nie mogą się od niego uwolnić i to ich do siebie zbliża coraz bardziej. Rozumieją się, siedzą razem w całym tym bałaganie i nie mogą się z niego uwolnić. I to także nam się podoba - zbliżają się do siebie naturalnie, niemal niezauważalnie. Scena, w której Harry wypłakuje się na ramieniu Snape'a ścisnęła nam gardła ze wzruszenia. Uwielbiamy ja po prostu!
A co do Harry'ego i jego zachowania w komnacie tajemnic, to bardzo nam się ono podobało i uważamy, że jest naprawdę wiarygodne. Szok, rozpacz i ta beznadzieja, że nie może nic zrobić, aby powstrzymać Voldemorta. Że cokolwiek spróbuje zrobić, Voldek od razu zamknie go w umyśle, że nie ma z nim absolutnie żadnych szans. Że nie ważne jak bardzo by się szarpał i jak bardzo chciałby z tym walczyć - to nie może, bo Voldemort ma nad nim całkowitą kontrolę. Może tylko stać, przyciskając dłonie do uszu i szarpiąc się za włosy w geście skrajnej rozpaczy i powtarzać jak mantrę "Zabiłeś ją...".
Ogromnie cieszymy się, że Kaczalka odciążyła nas trochę i przetłumaczyła te dwie części. Niesamowicie czytało się to opowiadanie w języku polskim, bez całej tej otoczki towarzyszącej mękom tłumaczenia i kombinowania "jak to napisać, żeby brzmiało normalnie"? Zupełnie inaczej i naprawdę cudownie. Ale teraz już przejmujemy tłumaczenie, bo musimy przecież przetłumaczyć całą końcówkę :) Nie popuścimy :) |
dnia stycznia 30 2010 13:46:22
Koniec końców Voldemort to Voldemort. A nie jakiś różowiasty potforek, który da się Harry'emu owinąć wokół palca. DObra robota Kaczalko *_* twoje tłumaczenia czyta się tak dobrze, że czasami aż cieżko uwierzyć, iż nie jest to tekst oryginalny, a jedynie przetłumaczony. Nie żałuje Ginny - nie przepadam za tą postacią i prawdę mówiąc rzdko natrafiam na opowiadania, w których da się ją polubić. W każdym razie bardzo dobra robota ^^ No i czekam na następną część ;D |
dnia stycznia 30 2010 15:29:37
Wzdychając spojrzał w dół aby sprawdzić, co jest powodem całego zamieszania.
Brakujący przecinek?
Zdecydowanie ten tekst nabiera rumieńców pod koniec i chociaż nie sądziłam, że do niego wrócę, to jednak teraz kolejne części mnie wołają i kuszą. Lubię takiego Voldemorta - smoka, dzikie zwierzę, które wydaje się oswojone, ale wcale takie nie jest. Lubię Severusa, który nie stracił swojego sposobu bycia, jednocześnie pokazując, że wcale nie jest takim bogiem, jakim lubi go kreować fandom. Można narzekać na kucanie, płakanie w ramię i wszelkie inne, pozornie normalne gesty, ale ja postrzegam je jako idealnie odegraną rolę i nic więcej.
Absolutnie niepodważalnym plusem tego opowiadania jest kreacja Harry'ego, który powoli uświadamia sobie, że został wepchnięty w określone ramki i zgodnie z nimi podąża. Choćby cały pomysł z zostaniem aurorem: czy naprawdę ktoś, kto spędził dzieciństwo, ryzykując życiem swoim i swoich przyjaciół, miałby ochotę tak zarabiać? Ale prawdą jest, że Potter zawsze szedł na przód, nie cofał się, chociaż mógł. Zawsze mógł i nigdy tego nie robił.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnych części. |
dnia stycznia 31 2010 22:40:21
Według mnie zaczyna sie w tym ficku coś dziać. Voldemort przypomina, że tak naprawdę dzielenie ciała z Harry'm nie zmieniłło go. Uprzejmy Czarny Pan to coś czego bym z pewnością nie zniosła.
Wydaje mi się, że Potter zaczyna rozumieć co sie wokół niego dzieje. We wcześniejszych rozdziałach miałam wrażenie, że zachowuje się jak wszystkowiedzący dzieciak, który wierzy, że zdoła zmienić świat, bo tego chce. W tej cześci zaczyna rozumieć, że nie ma wpływu na większość rzeczy wokół siebie. A w szczególności na Voldemorta.
Pozdrawiam |
dnia lutego 01 2010 10:26:51
Kaczalka szaleje;) kolejny rozdział w jej tłumaczeniu ;]
tak jak ostatni rozdział wcale mi do gustu nie przypadł tak ten jest naprawdę dobry. coś się dziać zaczęło, jakaś akcja i w ogóle. Voldzio zabił Ginny... w sumie cieszę się, że na nią padło, bo jej nie lubiłam nigdy :P
Potter zaczyna przejawiać jakieś początki myślenia :P i dobrze, może wreszcie zrozumie, że trzymanie Voldzia w sobie to nie jest taki pikuś jak, zdaje się, myślał do tej pory.
Czekam na więcej :) |
dnia lutego 09 2010 00:29:14
Mam obsesję na punkcie tego opowiadania *.* Ciągle czytam to głupie opowiadanie i już nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam je całe w języku polskim, a nie połowę po polsku i po angielsku. To takie męczące.
Nigdy nie lubiłam smarkatej Weasley, wręcz jej nie znoszę, więc jej śmierć mnie nie poruszyła. Dobrze się stało, Tom postąpił słusznie, a Harry jest zbyt ciapowaty, żeby to zauważyć. Na szczęście jest Severus!
Piękne z nich trio, piękny trójkąt. W żadnym innym opowiadaniu nie akceptuje takiego połączenia, ale tutaj jest ono fenomenalne, absolutnie fantastyczne. GENIALNE. |
dnia lutego 10 2010 21:40:45
Zaprzestanę prób zabicia cię. BUHAHAH xD Zareagowałam dokładnie jak Voldzio - bwer do góry, brecht i ironiczna odpowiedź w mojej głowie XD No nie, Potter ma chwilami powalające teksty. Kurwa, jaki on naiwny jest... Ale cóż, nie najgorzej.
Śmierć Ginny - Alleluja! No w końcu ktoś ją zabił xD Chociaż wygląda to tak, jakby autorka nie miała kogo zajebać, więc postanowiła rozładować emocje na wścibskiej Pannie Weasley. Ale i tak się cieszę xD |
dnia lutego 15 2010 11:46:28
Mam mieszane uczucia, co do tego ficka. Bardzo mało jest przetłumaczonych opowiadań z parą HP/LV, więc zawsze jak się takowe pojawi, rzucam się na nie pełna oczekiwania na rozwinięcie akcji. Ale to opowiadanie mnie nie zachwyciło. Może dlatego, że Voldemort siedzi w głowie Pottera? Ten pomysł jakoś mnie nie pociąga. Zdecydowanie wolę jak obydwoje mają swoje wlasne ciała... Czytam dalsze części z ciekawości. Akcja zaczeła przyspieszać. Harry zaczął uświadamiać sobie, że z Voldemortem nie ma zabawy. Zastanawiam się, czy Lord skorzysta z propozycji Pottera na zmianę sposobu działania. Zobaczymy... |
dnia lutego 15 2010 17:04:04
Boże, to chyba pierwszy fik od czasów starożytności, gdzie Voldemort jest Voldemortem a nie różowową karykaturą samego siebie. Z jednej strony jakieś tam uczucia okazuje, ale od pod tą złagodniałą powłoką dalej siedzi stary, dobry Vold Jakie odświeżenie, jaka radość czytać to opowiadanie, szczególnie jak się zgrzeszyło i skusiło na "Chłopca z baśniowej komnaty" (autorka powinna dostać Nobla za to "cuś" czy "Kitty love". Alleluja! Babeczki kochane, nie dajcie się zjeść koronkom i pastelowym kolorkom, jesteście wielkie. |
dnia lutego 16 2010 21:20:11
JEST! W końcu, wreszcie, nareszcie zobaczyliśmy Voldemorta. Nie tylko tego inteligentnego, przebiegłego drania Toma, jak go nazywa Harry. Nie, tutaj był Czarny Pan z krwi i kości. zabiłem ją, ty zabiłeś moją przyjaciółkę, jesteśmy kwita. Spodobała mi się rozmowa ze Snape'em. Mogę tylko podpisać się do komentarza Ariel&Gobuss: Snape ładnie ciągnie chłopaka za nos, nakierowując go na swoje własne wnioski.
Voldemort przyjmie ofertę Harry'ego czy nie? A może po śmierci Ginny Potter wycofa się ze swojej umowy? Byłoby ciekawie, gdyby po odzyskaniu ciała przez Toma, Harry próbował go od razu zabić.
Podoba mi się to opowiadanie ze względu na tę wiarygodność. Naprawdę uważam, że gdyby Harry u Rowling przyjechał z Voldemortem do Hogwartu, ich historia mogłaby się tak potoczyć. Do tego jeszcze Severus, mrau *.*
Gratulacje Kaczalka, rozdział przetłumaczyłaś wspaniale |
dnia lutego 17 2010 21:52:20
Ten tekst zainteresował mnie z powodu dużej ilości Toma . Szukałam takie teksty od dość dawna i wszystko co mi w ręce wpadało to czytałam. Teraz nadeszła pora i na ten tekst .
Cóż Voldemort to Voldemort Potter wyraźnie zapomniał z kim ma styczność. Co do śmierci Ginny to może dobrze, że ją zabił... przynajmniej nie będzie węszyć ani odciągać naszego młodego bohatera od osób o wiele lepszych od niej. Związek Pottera z Severusem bawi mnie. Niby ma to podłoże tylko fizyczne zero emocji ale cóż jest w tym coś więcej... Obaj czarnoksiężnicy są tutaj bardzo inteligentni i potrafią wyciągnąć z Pottera wszystko co chcą.
I co najważniejsze mam nadzieję, że Tom nie przyjmie propozycji Harryego, ponieważ nie chcę słodkiego zakończenia i basta!
Życzę powodzenia i czasu przy tłumaczeniu
Świetna robota
Pozdrawiam. |
dnia listopada 13 2011 02:44:14
Zgadzam się z każdym słowem Ariel i Gobuss. Ten rozdział to perełka, a zderzenie z rzeczywistością było szokujące. Do tej pory bywało miło, przyjemnie i wesoło. I zdaje się, że zarówno Harry, jak i czytelnicy (a na pewno ja) zapomnieli z kim Harry się zaprzyjaźnił. Nie mogłam uwierzyć, że Voldemort tak po prostu zabił Ginny. A przecież nie powinnam się dziwić, przecież, cholera, było to do przewidzenia! Lubię tę postać. Mimo wszystko. I szkoda mi było, kiedy pomyślałam o Harrym, który przecież kochał ją na swój sposób oraz o rodzinie Weasleyów, która na pewno będzie rozpaczać. Ciężko mi się z tym pogodzić... Swoją drogą nie wiem czemu niektórym Ginny się nie podoba, chyba po prostu zbyt wiele razy została zniszczona w różnych fickach (podobna sprawa ma się z Ronem).
Ogólnie; scena pod każdym względem były idealne - żadnego zgrzytania czy sztuczności. Czytałam z zapartym tchem. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|