| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Pozorne Zwycięstwo Część 14 | | | Beta: Kaczalka :*
Część 14
Po kolacji Harry oznajmił, że zamierza spędzić wieczór ze Snape'em i pożegnał się z przyjaciółmi w głównym holu. Kiedy odeszli, wyśliznął się z zamku, przeszedł przez błonia i wyszedł przez bramę, zmierzając do punktu aportacyjnego. Stamtąd Voldemort aportował ich na górne piętro Muzeum Brytyjskiego. Wokół było ciemno i pusto, tak jak oczekiwali, więc Harry rzucił Lumos, aby móc odnaleźć drogę.
Voldemort skierował go ku szklanej wystawie. Stał tam misa na żywność, pochodząca z czwartej dynastii, zwana także Pucharem Sekema. Była dziwnym połączeniem ceramicznego pucharu i wazy na kwiaty. Miała nierówne boki, udekorowane mnóstwem hieroglifów, które jednak nic Harry'emu nie mówiły.
- Oto i on - powiedział po chwili absolutnej ciszy, skoro Voldemort na razie się nie odzywał.
Tak. - Harry gapił się przez kolejną chwilę na naczynie, zastanawiając się, dlaczego Voldemort nic jeszcze nie zrobił. - Wciąż jestem ci winien odpowiedź.
- A, tak. - Harry potarł czubkiem buta dolną część podestu. Miesiącami marzył o tym, żeby pozbyć się Voldemorta ze swojej głowy, ale teraz wszystko wydawało się dziać zbyt szybko.
Czy wciąż chcesz zawrzeć układ?
Harry zastanowił się. W pierwszej chwili miał zamiar powiedzieć "nie", szczególnie po tym, co stało się z Ginny. Ale zrozumiał, że właśnie to było powodem, dla którego powinien go zawrzeć. Jeżeli tego nie zrobi, Voldemort nie odejdzie i każdy, kogo Harry zna, znajdzie się ponownie w wielkim niebezpieczeństwie. Nawet w jeszcze większym niż wcześniej, skoro Voldemort, z racji przebywania w jego umyśle, wiedział o nich teraz wszystko.
- Kiedy zamierzasz przeprowadzić rytuał? Dzisiaj w nocy?
Jutro. Dzięki temu będziemy mieli całą niedzielę. Sugeruję, abyśmy udali się na Grimmauld Place, ponieważ przyda nam się prywatność.
- I jeżeli to zadziała, to natychmiast wyjedziemy?
Proponuję, abyś najpierw spakował kilka rzeczy, ale tak, nie będziemy zwlekać.
Harry przełknął, wpatrując się w Puchar Sekema. Naczynie naprawdę było stare i brzydkie Wiedział, że gra na zwłokę, ale czuł się tak, jakby sprzedawał swoją duszę, mimo iż stracił ją już dawno temu, kiedy Voldemort umieścił w nim kawałek swojej, przypadkiem albo nie.
- W porządku. Jestem gotów do zawarcia umowy.
W takim razie przyjmuję. Wyjedziemy jutro, jeżeli eksperyment się powiedzie. Jeśli nie, będziemy robić to, co do tej pory, dopóki nie odzyskamy mojego ciała i opuścimy Hogwart dopiero wtedy.
- W porządku - odparł Harry. Musiał usiąść, ponieważ kolana zamieniły mu się w budyń, ale Voldemort utrzymał go prosto i roztrzaskał jego łokciem szklaną obudowę. Kawałki szkła rozsypały się na podłodze wokół niego.
- Mogłeś to zrobić za pomocą magii - powiedział Harry. Odczuwał dziwną mieszaninę ulgi i niepokoju, jak gdyby z jego ramion został zdjęty ciężar, ale w zamian umieszczono go na piersi.
I przez przypadek zanieczyścić magię Pucharu? Wykluczone.
Voldemort sięgnął do wnętrza i złapał Puchar obiema dłońmi. Wzdłuż ramion Harry'ego popłynęło ciepłe łaskotanie magii.
Czujesz to?
- Tak - odparł Harry, nieco rozkojarzony. Rozejrzał się wokół, spodziewając się syren i świateł oraz opadających w oknach krat, ale nic takiego się nie wydarzyło. Najwyraźniej naczynie na żywność z czwartej dynastii nie było warte nowoczesnego systemu ochrony.
Cóż za czysta magia. W dzisiejszych czasach już takiej nie znajdziesz.
Zabrzmiał tak, jakby brakowało mu tchu, a w jego głosie dało się wyczuć strach. Voldemort bojący się czegoś - to była śmieszna myśl, nawet pomimo tego, że jakikolwiek rodzaj wesołości ciągle wydawał się Harry’emu nie na miejscu.
Voldemort owinął Puchar w gryfoński szalik Harry'ego i schował go do jego torby.
- Idziemy teraz zobaczyć się ze Snape'em?
Nie. Proponuję, abyśmy poszli prosto do twojego dormitorium i przespali się trochę, ponieważ jutro będziemy potrzebowali energii.
- Och. - Harry zmarszczył brwi. - To znaczy, że już go nie zobaczymy? - W jakiś sposób to było dziwne uczucie, że nie pożegna się ze Snape'em.
Zobaczymy go jutro rano, kiedy pójdziemy po eliksir.
- To dobrze. A więc gdzie jutro wyruszamy? Do Egiptu? - Harry rozejrzał się ponownie po pomieszczeniu, przyglądając się wszystkim tym tajemniczym antykom.
Do Ameryki Południowej
- Co?
W Imperium Inków znajdowało się kilka niewielkich społeczności czarodziejskich. Ale do tej pory nikt ich jeszcze dokładnie nie zbadał. Zaczniemy od Cusco w Peru, a stamtąd wybierzemy się do Machu Picchu, zaginionego miasta Inków.
Harry poczuł się nieco oniemiały.
Nie podobają ci się moje plany?
- Ależ tak. - Harry nie wiedział, czy się uśmiechać, czy marszczyć brwi. - Po prostu nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek, ze wszystkich miejsc, pojadę do Peru.
Ja także nigdy tam nie byłem. To będzie przygoda dla nas obu.
Harry pomyślał, że nieważne, gdzie się udadzą, życie z posiadającym własne ciało Voldemortem i tak będzie przygodą.
Voldemort zachichotał.
Wracajmy już.
I z cichym trzaskiem aportowali się na otaczające hogwarckie błonia wzgórze.
***
Następnego ranka Harry powiedział Ronowi, że zamierza spać do późna i poprosił, aby poszedł na śniadanie bez niego. Kiedy dormitorium opustoszało, wstał i wrzucił swoje osobiste rzeczy do kufra. Starał się nie myśleć o tym, że jeżeli Voldemort odzyska dzisiaj swoje ciało, to nie zobaczy już ani Rona, ani Hermiony.
Napiszesz do nich później list. Wyślemy go z Ulicy Pokątnej, na której złapiemy świstoklika.
- Dobrze - odparł Harry, chociaż propozycja Voldemorta nie sprawiła, że poczuł się lepiej. Porzucenie Hogwartu i przyjaciół było pomysłem na tyle dziwacznym, że nie potrafił teraz zaprzątać sobie nim głowy.
Poruszał się energicznie, nie chcąc marnować czasu. Z zamkiem wiązało się tak wiele wspomnień, tych dobrych i tych złych. A Harry chciał uciec od tych złych tak szybko, jak to możliwe.
Pomniejszył swój kufer, wcisnął go do kieszeni, przerzucił torbę przez ramię i ruszył w długą drogę do lochów.
Snape był w swoim gabinecie. Najwyraźniej czekał na nich.
- Masz puchar?
- Tak - odparł Voldemort. Wziął kociołek od Snape'a i owinął go peleryną niewidką Harry'ego. - Dam ci znać, jeżeli eksperyment zakończy się sukcesem.
Snape skinął głową, splatając ręce za plecami. Wyglądał na dziwnie zniechęconego i Harry zastanawiał się, dlaczego.
- Doskonale. Życzę szczęścia.
- Szczęście jest potrzebne słabeuszom, Severusie - powiedział Voldemort i skierował się ku drzwiom. - Ja nie będę go potrzebował.
Harry spojrzał na Snape'a po raz ostatni i, zanim Voldemort wyszedł z gabinetu, wyrzucił z siebie szybkie:
- Do zobaczenia, profesorze!
Nie tracili czasu i ruszyli prosto do znajdującego się tuż za bramą zamku miejsca, z którego aportowali się na Grimmauld Place. Voldemort oddał kontrolę Harry'emu dopiero, kiedy ustawił na stole kociołek i Puchar Sekema.
Serce biło mu jak oszalałe. A więc to było to. Ta chwila, w której Voldemort odzyska swoje ciało. Albo i nie, jeżeli Snape popełnił błąd. Część Harry'ego protestowała przeciwko bezczynnemu przyglądaniu się, jak Voldemort wykonuje rytuał, ale większa część akceptowała to i wiedziała, że nie ma innego wyjścia.
Wiedział, że jeśli w tym momencie spróbowałby wszystko zepsuć, Voldemort dopadłby Rona i Hermionę przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Mądry chłopiec. A teraz przelej miksturę do Pucharu.
Harry wykonał polecenie (chociaż starał się myśleć o tym, jak o prośbie) i patrzył, jak brązowy eliksir zaczyna wirować w ceramicznym naczyniu.
- Czy to powinno się tak zachowywać? - zapytał. Nigdy nie widział, aby jakaś mikstura robiła takie rzeczy sama z siebie.
Tak. Wydaje się perfekcyjna.
- I co teraz? - wyobrażał sobie, że Voldemort będzie rzucał zaklęcie po zaklęciu, tak, jak wtedy, kiedy nakładał zaklęcia ochronne na dom.
Teraz zanurz obie dłonie w Pucharze.
- Jesteś pewien? - Harry spojrzał na naczynie z powątpiewaniem, przypominając sobie Glizdogona, łkającego na ziemi i przyciskającego do piersi zakrwawiony kikut.
Voldemort zachichotał.
Nie stanie ci się żadna krzywda, Harry, obiecuję. To po prostu sposób na to, abyś mógł mnie połączyć z Pucharem.
- Dobrze. - Harry wciąż nie był przekonany, ale nie miał żadnego powodu do sprzeciwu, gdyż ten rodzaj magii wykraczał poza możliwości jego rozumowania. - Teraz?
Tak.
- Nie musisz wykonać najpierw jakiegoś rytuału? Po prostu mam wsadzić w to ręce i już?
Tak.
Harry nie miał pojęcia, dlaczego zwleka. Jego marzenie właśnie się spełniało. Voldemort się wyprowadzał. Ale jednocześnie myśl o tym, że zniknie z jego głowy, była niepokojąca. A być może to pomysł, że Voldemort odzyskuje swoje ciało, tak go martwiła. Harry naprawdę nie wiedział już, co myśleć.
- W porządku - powiedział, unosząc dłonie tuż nad powierzchnią Pucharu. - A więc robię to. Teraz. - Po tych słowach zanurzył palce w miksturze i odwrócił głowę do tyłu, spodziewając się bólu i cierpienia, ale substancja była po prostu letnia i nic spektakularnego się nie wydarzyło.
Nie ruszaj się. Już za chwilę się zobaczymy, mój mały horkruksie.
Harry poczuł, jak coś spłynęło po jego rękach, pozostawiając po sobie gęsią skórkę. Brązowa mikstura stała się czarna tam, gdzie dotknął jej palcami, i zaczęła się obracać coraz szybciej i szybciej, aż w końcu uniosła się do góry niczym wir wodny, coraz wyżej i wyżej, czerń zmieniała się w brąz, a brąz w czerń. Ze środka emanował teraz jasny blask, a wir sięgał już niemal sufitu. Światło stało się jeszcze jaśniejsze i cieplejsze i Harry musiał zmrużyć oczy, żeby nie zostać oślepionym. Nadal trzymał dłonie w pucharze. Voldemort nie kazał mu ich wyciągnąć, a skoro to nie bolało, wciąż stał całkowicie nieruchomo.
Przez pokój przetoczył się głośny huk, a światło w wirze stało się tak jasne, jak słońce. Harry został odrzucony na kanapę i wylądował z twarzą w poduszkach. Podniósł się powoli. Wir zniknął, a na podłodze, tuż obok stołu, leżała naga postać.
Podszedł bliżej i sięgnął po różdżkę. Spodziewał się zobaczyć Voldemorta ze skórą białą jak czaszka, czerwonymi oczami i szparami zamiast nosa. Ale Voldemort nie wyglądał jak Voldemort. Wyglądał jak Tom Riddle.
Harry zamrugał. Voldemort miał zamknięte oczy, a jego twarz była odwrócona w przeciwną stronę. Wyglądał tak, jakby miał około dwudziestu kilku lat i im dłużej Harry mu się przyglądał, tym bardziej rozumiał, że to dokładnie ten sam Tom, z którym Voldemort pozwolił mu się bawić naprzeciw lustra.
- Tom? - zapytał. Nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Ani w swoim umyśle, ani od leżącego na podłodze mężczyzny, więc podszedł trochę bliżej. - Słyszysz mnie? - Przykucnął obok. Voldemort nie poruszał się. Wydawał się nawet nie oddychać. - Tom? Voldemort?
Harry stuknął go końcem różdżki w żebro.
Nic.
Ku swemu zdumieniu, zaczynał się martwić. Powinien się radować tym, że Voldemort się nie budził, ale istniało zbyt wiele pytań bez odpowiedzi, aby mógł się tak czuć. Co się z nim stanie, jeżeli Voldemort nie żyje? W końcu jest jego horkruksem. Jeżeli Voldemort teraz umarł (ale jak mógłby, skoro miał gdzieś jeszcze kilka innych horkruksów?), to czy on sam też umrze?
- Tom? Obudź się. - Wyciągnął dłoń i położył ją na policzku mężczyzny. Był wystarczająco ciepły. Przeniósł rękę wyżej i dotknął czarnych włosów. To było zdumiewające, że okropny ceramiczny puchar i śmierdząca mikstura z gównem słonia, nie wspominając już o innych składnikach, stworzyła to ciało. Wyglądało i było takie prawdziwe.
Było prawdziwe. Po prostu się nie poruszało.
- No dalej, obudź się. - Harry ponownie przesunął dłoń niżej i musnął palcami wargi Voldemorta.
Kiedy zaczął się już zastanawiać, czy nie skontaktować się ze Snape'em, aby powiedzieć mu, że coś poszło źle, Voldemort poruszył się. Piwne oczy otworzyły się i spojrzały na Harry'ego.
- Cześć - powiedział Harry, zaskoczony. Natychmiast zabrał rękę i usiadł prosto.
- Harry. - Voldemort odezwał się takim głosem, jakby właśnie obudził się po naprawdę dobrze przespanej nocy. Usiadł i spojrzał w dół na swoje ciało.
- Wyglądasz... ee... inaczej - powiedział Harry, chociaż wiedział, że Voldemort pewnie sam zdążył to zauważyć.
- Teraz już wiesz, dlaczego zdecydowałem się użyć Pucharu Sekema. - Voldemort uniósł głowę i uśmiechnął się do Harry'ego. - Mogłem wybrać moją nową formę. A z tego, co zauważyłem, bardzo polubiłeś to ciało, więc...
Harry zarumienił się. Zabawianie się z Tomem Riddle'em przed lustrem było tylko głupią iluzją, ale teraz Tom Riddle siedział tutaj, tuż przed nim, i robił sugestywne uwagi. Pewne szczególne części jego ciała zaczęły dawać o sobie znać dokuczliwym łaskotaniem podniecenia, lecz Harry próbował wmawiać sobie, że to jest Voldemort, jego wróg, ten drań, który zabił mu rodziców i Ginny. Zmusił się, aby wstać i spojrzał na podłogę.
Voldemort wstał także, przeciągając się energicznie. Wyglądało na to, że w ogóle nie przejmuje się tym, iż stoi przed Harrym zupełnie nagi. Ale z drugiej strony, już wcześniej byli w intymnej sytuacji. Dzielili ciało przez kilka miesięcy, a to zbliżyło ich tak bardzo, jak to tylko możliwe.
- Chodź, pozwól, że przyjrzę się sobie bliżej - powiedział Voldemort. Położył dłoń na ramieniu Harry'ego i wyprowadził go z pokoju, a później pokierował w górę schodów. Harry pozwolił mu na to, ponieważ nie miał pojęcia, co innego mógłby zrobić. W końcu zaoferował Voldemortowi swoje życie. - O tak... - Voldemort przechylił głowę, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze znajdującym się w pokoju Harry'ego. - To ciało pasuje wręcz idealnie, nie uważasz?
- Cóż... - wymamrotał Harry, gapiąc się na wiszący obok szafy plakat Armat z Chudley. - Z pewnością jest znacznie mniej rzucające się w oczy niż to poprzednie.
Voldemort zachichotał. Brzmiało to dokładnie tak samo, jak w głowie Harry'ego i wciąż sprawiało, że robiło mu się ciepło w środku. Mężczyzna przesunął ręką po swojej twarzy, potem po szyi i klatce piersiowej. Zatrzymał ją na chwilę na penisie i jądrach, a później pogłaskał uda.
A Harry przyglądał się, zafascynowany. Nie chciał tego robić, ale trudno było mu oderwać wzrok, kiedy obiekt większości jego fantazji stał zaledwie metr od niego. Kolejny raz powtórzył sobie, że to jest Voldemort. Okrutny, obłąkany Voldemort. Nagi, przystojny Voldemort.
Nie! Harry potrząsnął głowa i zamknął oczy. Nie chciał myśleć o Voldemorcie w ten sposób. Wcześniej Tom Riddle był tylko iluzją w lustrze. Teraz był Voldemortem. Oczywiście, Harry wiedział, że Tom i Voldemort zawsze byli tą sama osobą, ale to nigdy nie było dla niego tak oczywiste, jak w tym właśnie momencie.
- Nie ma nic wstydliwego w tym, że się czegoś pragnie, Harry. - Voldemort zabrzmiał niezwykle blisko i kiedy Harry otworzył oczy, zobaczył, że mężczyzna stoi tuż przed nim, ich ciała znajdowały się nie dalej niż kilka centymetrów od siebie. Spojrzał w piwne oczy Voldemorta i dostrzegł jego przebiegły uśmiech.
Mężczyzna pochylił się, aby go pocałować, ale Harry odwrócił głowę.
- Nie, nie mogę.
- No dalej, mój mały horkruksie. - Voldemort musnął wargami policzek Harry'ego, a potem przesunął je na jego szyję. - Po tym wszystkim, co razem robiliśmy? - Śliski język zaczął poruszać się po jego skórze, aż do ucha. - Po tych wszystkich razach, kiedy dotykałeś się, obserwując mnie w lustrze? - Zęby skubnęły płatek jego ucha. - Po tych wszystkich razach, kiedy pieprzyliśmy Severusa? - Mokre usta zacisnęły się wokół płatka i zaczęły go ssać. - Po tych wszystkich razach, kiedy pozwalałeś mi się zaspokajać?
Harry jęknął i położył dłoń na piersi Voldemorta, aby go odepchnąć. Ale siły go opuściły i przylgnął do nagiego ciała mężczyzny.
Voldemort wycałował drogę aż do ust Harry'ego i wyszeptał w jego wargi:
- Marzyłem o tym.
Pomimo swoich najlepszych intencji, aby się nie podniecić, to wyznanie posłało falę żaru do jego krocza i Harry pokonał tę mikroskopijną odległość pomiędzy ich ustami. Wargi Voldemorta (a może to były wargi Toma?) były miękkie, ale pocałunek daleki od delikatności. Voldemort przejął inicjatywę w sposób, w jaki Snape nigdy tego nie robił i Harry poddał się, ponieważ nie miał już powodów, aby dalej walczyć.
- Jesteś mój - powiedział Voldemort i przesunął czubkiem języka po wargach Harry'ego. - Jesteś częścią mnie. I zawsze będziesz.
Harry nie odpowiedział, ponieważ nie chciał przyznać, że Voldemort prawdopodobnie ma rację. Przycisnął swoje usta, a później całą resztę siebie do mężczyzny i pozwolił, aby żar wewnątrz niego wypalił wszystkie wspomnienia z kilku ostatnich tygodni. A przynajmniej na krótką chwilę.
Voldemort odpiął szaty Harry'ego, które opadły na podłogę. Ściągnął przez głowę jego koszulę, a wraz z nią także okulary. Spodnie, slipy, buty i skarpetki zostały kolejno odrzucone w błyskawicznym tempie i Harry owinął ramiona wokół szyi Voldemorta, nagą skórę przyciskając do nagiej skóry. Całował szyję Voldemorta, a mężczyzna przesunął dłonie wzdłuż jego pleców i zacisnął je na pośladkach.
- Zamierzasz... ee... - Harry schował nos w szyi Voldemorta.
- Pieprzyć cię? Tak. - Voldemort podążył za ustami Harry'ego i schwytał je swoimi własnymi.
Myśl, że miałby pozwolić Voldemortowi się pieprzyć, była nieco zniechęcająca, ale jednocześnie poczuł wzrastający wewnątrz siebie żar. Pamiętał, jak na początku się opierał, ale później podobało mu się, kiedy Voldemort wpychał palce do jego tyłka. I Snape zawsze wydawał się lubić, kiedy Harry wchodził w niego swoim penisem. To nie mogło być aż takie złe.
- Spodoba ci się, dopilnuję tego. - powiedział Voldemort. Pocałował Harry'ego raz jeszcze i popchnął go na łóżko. Podążył za nim, rozsuwając mu nogi. Harry zacisnął powieki i jęknął, czując dotyk palców na swoich udach i ust całujących jego klatkę piersiową.
Może nie powinien myśleć, że to Voldemort - obłąkany, zły morderca - a w zamian wyobrażać sobie po prostu seks z jakimś zwyczajnym, przystojnym facetem. Palce musnęły jego wejście i w jakiś sposób poczuł się pokonany, pozwalając Voldemortowi (nie, nie myśl tak!) dotykać się właśnie tam. Ale z drugiej strony, nie potrafił przestać, i nie liczyło się, że to był jego wróg obleczony w ciało.
Jego życie należało teraz do Voldemorta. Oddanie własnego ciała wydawało się ostatecznie niewielkim poświęceniem.
Jego życie w zamian za życie jego przyjaciół i wszystkich pozostałych ludzi w Wielkiej Brytanii. Nie była to taka zła umowa.
Harry wygiął plecy, kiedy palce wśliznęły się w niego. Otworzył oczy i zobaczył, że Voldemort trzyma jego różdżkę. Nerwowe trzepotanie, które odczuł, jedynie wzmogło podniecenie. Czuł się wypełniony, ale jednocześnie pragnął więcej. Wypchnął biodra, ponaglając Voldemorta. To wciąż była dziwaczna myśl, że podobało mu się przyjmowanie czegokolwiek do swojego tyłka, ale jego ciało nie kłamało - to było tak cholernie przyjemne.
- Odpręż się, Harry - powiedział Voldemort i pochylił się niżej, zatrzymując twarz tuż nad twarzą Harry'ego. - Jesteś mój. Pokażę ci to.
Harry skinął głową i gwałtownie wciągnął powietrze, kiedy palec Voldemorta wysunął się z niego. Wiedział, co teraz nastąpi. "Na Merlina, tak, właśnie tam!" Penis Voldemorta wszedł w niego, przeciskając się przez ten niewielki otwór, co sprawiło, że Harry zacisnął palce u stóp.
- Tak, bardzo dobrze. - Głos Voldemort brzmiał tak, jakby brakowało mu tchu. Harry był pewien, że nie byłby w stanie nic teraz powiedzieć, nawet gdyby chciał. Voldemort umieścił ramiona pod kolanami Harry'ego, napierając na nie i wchodząc w niego jeszcze głębiej powolnymi ruchami swoich bioder. - I jak? W porządku?
Harry wydyszał coś, co brzmiało jak "tak" i odchylił głowę do tyłu, odsłaniając szyję. Mężczyzna pochylił się i zaczął lizać oraz gryźć to, co Harry mu zaoferował. Voldemort był w nim, w inny, o wiele lepszy niż wcześniej sposób. Stwierdził, że to zdecydowanie przyjemniejsze, niż słuchanie głosów w swojej głowie. Owinął ręce wokół ramion Voldemorta i przyciągnął go jeszcze bliżej.
Pchnięcia Voldemorta nadal były powolne i głębokie i za każdym razem, kiedy w niego wchodził, Harry wydawał z siebie zduszony jęk. Voldemort pieprzył go. Już sama ta myśl okazała się niesamowita, ale w połączeniu z twardym penisem, wsuwającym się w niego i wysuwającym, była ekscytująca. Teraz potrafił już całkowicie zrozumieć, dlaczego Snape aż tak bardzo to lubił.
- A teraz trochę przyśpieszymy, dobrze? - Zmrużone oczy Voldemorta błysnęły czymś, czego Harry nie potrafił zidentyfikować. Przyjemnością? Podnieceniem? Triumfem? Cokolwiek to było, wprawiło Harry'ego w zachwyt, więc szarpnął biodrami tak, jakby chciał powiedzieć "tak, zrób ze mną, co tylko zechcesz". Voldemort zwiększył tempo i jego szybkie pchnięcia wywołały cudowne uczucie tarcia na uwięzionym penisie Harry'ego.
Wiedział, że już niedługo dojdzie. Chciał tego, ponieważ żar wewnątrz niego stawał się nie do zniesienia. Schował nos we włosach Voldemorta i wziął głęboki wdech. Voldemort pachniał dziwnie. Jak mężczyzna, tak, ale pod spodem było coś silniejszego. Być może magia. Tak, Voldemort pachniał magią i ten zapach sprawił, że nozdrza Harry'ego zadrgały, a na skórze poczuł ciarki. Był teraz tak blisko.
Voldemort wydawał ciche odgłosy, a jego pchnięcia stawały się coraz mocniejsze i mocniejsze. Nie brzmiał jednak tak głośno jak sapanie Harry'ego. Blisko, tak bardzo blisko. Harry zakleszczył Voldemorta w uścisku. Jeżeli tylko wszedłby nieco głębiej i pchnął mocniej, o tak...
Harry doszedł, jęcząc i wytryskując spermą. Voldemort wchodził w niego w taki sposób, aby przedłużyć silne fale przyjemności, aż oddychanie stało się zbyt trudne, a tarcie na jego bezwładny penis nie do zniesienia.
Voldemort odnalazł jego usta i zaczął go całować, szybko i gwałtownie poruszając językiem. Harry usłyszał głęboki jęk i ciało Voldemorta spięło się, a penis, zanurzony głęboko w jego wnętrzu, zaczął pulsować.
- Mój Harry - wyszeptał Voldemort, poruszając się coraz wolniej i wolniej, aż w końcu obaj znieruchomieli.
Harry spojrzał w oczy Voldemorta i uśmiechnął się. Nie wiedział, co innego mógłby zrobić. Pozostałości orgazmu, uczucie rozluźnienia i błogości sprawiły, że nie potrafił myśleć o strasznych rzeczach. Voldemort zerżnął go, a jemu się to podobało. To na razie wystarczy.
Voldemort wysunął się z niego delikatnie i przekręcił ich obu tak, że leżeli na boku, i przyciągnął go blisko do siebie.
To była dziwaczna myśl, że przytulał się do Voldemorta, ale uczucie nie należało do nieprzyjemnych. Zamknął oczy i nagle zorientował się, że po raz pierwszy od miesięcy może myśleć o czym tylko chce. Nie musi już więcej martwić się o to, że Voldemort go usłyszy. Może planować, jak go zabić. Może knuć i spiskować. Może zrobić to wszystko, ale później, kiedy nie będzie taki wykończony.
CDN
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia marca 16 2010 19:02:19
Wiedząc co będzie dalej znacznie lepiej czyta się kolejne rozdziały - nie żebym nie lubiła dreszczyku emocji, ale co innego dreszczyk, a co innego palpitacje na myśl o nowym rozdziale.
Tak sobie teraz myślę, że Harry od początku należał do Voldemorta, który wspaniałomyślnie zgodził się na przemyślenie umowy - w końcu jest tak potężnym czarodziejem, że Harry nawet by się nie zorientował, gdyby został wykiwany Także wszystko ładnie, pięknie. Może sobie myśleć o czym chce, ale przecież wszyscy wiemy, że tego nie chce. |
dnia marca 16 2010 19:21:29
Ohhh tak długo czekalam na tą scene i nie zawiodłam sie! Świetnie opisana ;D Tak naturalnie i jednoczesnie ogniście ;D Tylko denerwowalo mnie w ostatnim fragmencie powtarzanie słowa Voldemort. Wiem, ze to autorka i ze pewnie to było celowe. Harry oswajał sie z myslą,ze to nie jest rózowy, puchaty Tommy tylko Lord Voldemop(xD), ktory zabił tyle ludzi. Podobalo mi sie to, ze mimo wszystko Harry nie oddalił sie od Toma. Ja wiem, ze ja sama bym tak chyba nie mogla. Ciekawi mnie jaki bedzie ten ostatni rozdział. Czy Tom dotrzyma układu? Co ze Snapem?! zostanie sobie w Horgwarcie? ;>
Słodkie było to, ze Voldi powtarzal tyle razy "mój" ^^ ohh jak ja uwielbiam taka zaborczosc ;D <3 Dziekuje wam dziewczyny za ten cudny rozdzialik czekam na dalszy ciąg niecierpliwie buzki :* |
dnia marca 16 2010 20:50:30
Wlasnie na to czekalam, na seks Toma z Hsrrym. Tom ma takie wspaniale cialo, ze sama bym najchetniej wyrzucila Harrego i zgwalcila Toma XD. Coz za piekny rozdzial. Rozplywalam sie przy nim. Mam nadzieje, ze harry nie okaze sie taka swinia i go nie zabije bo tego bym mu juz nie darowala. |
dnia marca 16 2010 22:34:49
AAAAAaaaaaaaa!
NARESZCIE!!
I nie jestem w stanie myśleć o niczym konkretnym jak o cudownym seksie do jakiego doszło. O Merlinie. To było piękne, cudowne, absolutnie fantastyczne.
Za każdym razem kiedy Voldemort wchodził w Harry'ego docierało do mnie jak genialna jest ta para. To jest wprost nie do opisania. Oni pasują do siebie idealnie *.*
Zaskoczył mnie pomysł wyjazdu na jaki wpadł Voldemort. Myślałam (no właśnie...) raczej, że polecą w drugą stronę, gdzieś do krajów azjatyckich, a tu Ameryka Południowa. Szok.
Cały rytuał, który "wyciągnął" intruza z głowy Harry'ego był nieco dziwny, ale pomysłowy. Na pewno nie wpadłabym sama na coś takiego. I efekt... boski Tom Riddle, najprzystojniejszy facet na ziemi... *___* Jeszcze te jego ruchy, nagość pewność siebie, piękno, inteligencja, czar, magia o MERLINIE! Nie dziwie się Harry'emu, że się podniecił.
Seks jest fantastycznie opisany. Niby nie ma zbyt wielu szczegółów, ale to wszystko jest takie magiczne, tak ładnie widać ile Harry i Voldemort znaczą dla siebie. Przecież po tym zajściu Tom bardzo niechętnie wypuściłby Pottera ze swoich szponów.
Mężczyzna pochylił się, aby go pocałować, ale Harry odwrócił głowę.
- Nie, nie mogę.
- No dalej, mój mały horkruksie. - Voldemort musnął wargami policzek Harry'ego, a potem przesunął je na jego szyję. - Po tym wszystkim, co razem robiliśmy? - Śliski język zaczął poruszać się po jego skórze, aż do ucha. - Po tych wszystkich razach, kiedy dotykałeś się, obserwując mnie w lustrze? - Zęby skubnęły płatek jego ucha. - Po tych wszystkich razach, kiedy pieprzyliśmy Severusa? - Mokre usta zacisnęły się wokół płatka i zaczęły go ssać. - Po tych wszystkich razach, kiedy pozwalałeś mi się zaspokajać? *orgazm*
Ten fic już od dawna bardzo wysoko jest na liście moich ulubionych opowiadań. I zastanawiam się czy nie wrzucić tego wyżej, bo fic jest genialny. O ile parę lat temu czytałam go po angielsku i bardzo mi się podobał to teraz wręcz szaleję na samo hasło "Pozorne Zwycięstwo".
Kocham kocham kocham kocham... |
dnia marca 17 2010 09:16:23
Omg to już przedostatni rozdział?!
Szkoda...bardziej polubiłam PZ inż IzZ :]
Najbardziej podobała mi się scena seksu pomiędzy Voldziem (raczej Tomem) a Harrym, była opisana krótko ale tak emocjonująco, że myślałam że spłonę żywcem
Tak samo jak Dziewczynce spodbało mi się jak Tom podkreślał w każdym zdaniu " jesteś mój, na zawsze mój, itp", podziałało to moje wyobrażenie.
Do czasu przemainy wszystko działo się tak szybko...
wiadomo jeszcze jeden rozdział do końca pozostał ( )
Troszkę szkoda, że już "wyszedł" z głowy Harrego,
Z przyjemnością czytałam ich rozmowy, kłótnie, przejmowanie kontroli nad ciałem, spotkania ze Snapem .
Nie mogę doczekać następnego rozdziału,
jestem MEGA OGROMNIE ciekawa jak się potoczy ich życie i jaką drogę Tom wybierze : )
Mam nadzieję, że złą |
dnia marca 17 2010 18:16:52
Boże, było cudownie, idealnie, świetnie, aaaah!
...aż do tego fragmentu:
Może planować, jak go zabić. Może knuć i spiskować.
Zabiło mnie to. To całe gadanie "Jesteś mój", "Mój Harry", a Harry idiota mi to zepsuł. Mam nadzieję, że Tom będzie tak samo zły i morderczy jak zawsze. A Harry to wreszcie zaakceptuje, bez prób psucia jego planów.
A co do tłumaczenia, to jak zawsze jest świetne ;d. |
dnia marca 17 2010 20:45:54
Świetny rozdział, Harry i Tom razem, choć dosłownie to osobno. Scena seksu faktycznie krótka, ale za to pełna emocji. Tylko tak się
zastanawiam co ze Snapem, no o bo biedaka chyba tak nie zostawią.
W każdym razie trochę mi się smutno zrobiło jak się żegnali.
Cudowne tłumaczenie. |
dnia marca 17 2010 20:57:39
mike ---> mi sie wydaje ze te ostatnie zdania ze spiskowaniem tylko udowadniaja, ze Harry tego nie zrobi. Ze juz cała dusza i ciałem jest Toma No taki kontrast miedzy rozespanym, spełnionym Harrym a Harrym tajnym spiskowcem? To po prostu smieszne. Nie wydaje mi sie, zeby Harry zabił Toma ;D a jesli tak to mam nadzieje, ze mu sie choc z Sevem ułozy Ja mysle, ze Potter kocha Voldiego na swoj sposob |
dnia marca 18 2010 07:15:06
dzięki za słowa pocieszenia xD. no i Harry mógłby sobie życie z Severusem ułożyć, ale bez przesady, po co od razu Toma zabijać ;d. |
dnia maja 08 2010 01:58:25
Mój pierwszy komentarz od Merlin wie jak dawna. Będzie ciężko xD
Sytuacja jest dramatyczna tym bardziej, że zabierałam sie do skomentowania tej części Pozornego... od momentu, gdy ją opublikowałyście, no i same widzicie, jak dużo czasu mi to zajęło... Dziwnie się komentuje fragment tekstu, gdy zna się jego zakończenie, ale postaram się, by następny rozdział nie plątał mi się tutaj za bardzo xD Mam za to nadzieje, że zrealizuję swój pierwotny plan i uda mi się nawiązać do poprzednich rozdziałów. Uff.
Zacznijmy od tego, że czternasty rozdział PZ bardzo różni się od pozostałych, przynajmniej w moich oczach. Niby wiele wyjaśnia, ale tak naprawdę udowadnia, że nic, co dotyczy Pottera nie może mieć sensu. Na początku PZ przykuło moją uwagę swym polotem, lekkością, humorem. W tym rozdziale wszystko, co "zabawne", mnie osobiście razi. Może pamiętacie, że zapytałam Was, czy lubicie ten rozdział xD Zaskoczyła mnie Wasza odpowiedź, ale tylko dlatego, że moja opinia o nim okazuje się być tak nieprzychylną. Cóż, skoro i tak wiecie, że Was kocham, uwielbiam & podziwiam, to postaram się (po raz kolejny...) wrócic do mojej czysto obiektywnej oceny rozdziału xD
Podobał mi się pomysł na kradzież Pucharu w mugolski sposób. To takie radośnie przewrotne, że Voldemort ucieka się do takich prymitywnych metod. No i rozbawiła mnie wizja Voldemorta w Peru.
Proces odzyskiwania ciała przez Toma mocno mnie rozczarował. Wszystkie moje 'emocje' z tym związane doskonale oddają słowa Harry'ego "Nie musisz wykonać najpierw jakiegoś rytuału? Po prostu mam wsadzić w to ręce i już?" Niestety... Już JKR oddała to w bardziej wymyślny sposób. Przygotowywanie eliksiru, poszukiwania informacji na temat Pucharu, całe opowiadanie toczy się wokół tego tematu, a na koniec mamy dłonie Harry'ego zanurzone w wirujący płyn. Kilka zawirowań póżniej Voldemort objawia się na podłodze. Jej! XD
Tym, co wprawia mnie w jeszcze większe zdumienie, jest brak jakichkolwiek emocji u Pottera. Voldemort planuje niecne rzeczy - ok, Harry pozwala mu sobą sterować. Voldemort oznajmia, że chce obejrzeć swoje nowe ciało, Harry idzie za nim, bo nie wie, co innego mógłby robić. Już chyba wolę, jak się tak uroczo nielogicznie miota, Złoty Chłopiec, niż bezwolnie pałęta za Tomem.
Scena seksu też była jakaś bezpłciowa. Okazuje się, że Voldemort stał się dla mnie postacią całkowice aseksualną. Teraz, gdy ma już ciało, nie wyobrażam sobie, by mógł kogokolwiek pieprzyć. A Harry należy do Severusa! XD Przeszkadzało mi to, że jednym zdaniem sprawił, że Harry pokonał wszystkie swoje bariery i obawy i pozwolił się pocałować, rozebrać... Fajne jest to, że przynajmniej raz trakcie stosunku pomyślał o Severusie. Z drugiej strony, jego nastawienie było dość przykre - najpierw zapragnął zapomnieć, że uprawai seks z Voldemortem i wyobrazić sobie jakiegoś faceta, a potem przyznał, że tylko to pozwoli mu na chwilę zapomnieć, jak wiele jest rzeczy, za które ma prawo Toma nienawidzić.
Świetne zakończenie rozdziału. Harry się uśmiechnął i jest nadzieja na to, że zacznie spiskować przeciwko Voldemortowi xD
Kilka cytatów:
"- Och. - Harry zmarszczył brwi. - To znaczy, że już go nie zobaczymy? - W jakiś sposób to było dziwne uczucie, że nie pożegna się ze Snape'em."
Ach, jak ja kocham Snarry... <3 Po co komu taki Riddle, kiedy można mieć Seviczka?
"(...) to dokładnie ten sam Tom, z którym Voldemort pozwolił mu się bawić naprzeciw lustra."
Och, tak, uwielbiam Harry'ego zabawy z lustrem!
"Okrutny, obłąkany Voldemort. Nagi, przystojny Voldemort." Nie, nic z tych rzeczy. To po prostu Tom Cholerna Zagadka.
Kilka uwag...
Pewnie nikt nie zauważył, ale już drugie zdanie jest dzikie xD 'Punkt aportacyjny'? Wystarczyło opuścić błonia, by móc się aportować xD
"Do Ameryki Południowej" - zabrakło kropeczki na końcu.
"W Imperium Inków znajdowało się kilka niewielkich społeczności czarodziejskich. Ale do tej pory nikt ich jeszcze dokładnie nie zbadał." Zgrabniej by było zrobić z tego jedno zdanie, albo wyrzucić "ale".
Podsumowanie:
Zdałam sobie sprawę, że moje zarzuty względem Pozornego Zwycięstwa są bez sensu. Chyba zbyt wiele od tego ff wymagam. Miało być humorystyczne, miało być HP/LV/SS, prawdopodobnie miało też być niezobowiązująco alternatywnie. Ja wolałabym to widzieć po mojemu, czyli utrzymane w jednym tonie, lekko karykaturalne, z całkowitym wykluczeniem Voldemorta w odpowiednim momencie. Ale, jak już przyznałam, to mój problem A skoro to już wiem, to mogę z czystym sumieniem napisać, że, tak ogólnie, ta część nie była taka zła Właściwie teraz, gdy ją sobie przypominałam, rozdział spodobał mi się o wiele bardziej. Ale może to te endorfinki, które właśnie produkuję jako efekt uboczny pisania No i na skomentowanie czeka jeszcze ostatni rozdział, więc zachowam kilka słów na tę okazję.
Nie wyszło tak, jak planowałam, ale chyba wciąż można to nazwać komentarzem xD Dzięki Wam przeogromne za publikację tego tłumaczenia i Waszą pracę nad tym tłumaczeniem/betowaniem xD Pozdrowienia i ukłony dla Kaczalki.
Nie edytuję ewentualnych błędów/literówek w tym poście. Nie chce mi się |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|