| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Pozorne Zwycięstwo Część 15 | | | Nareszcie, po wielu perypetiach, dobrnęłyśmy do ostatniej części "Pozornego Zwycięstwa". Cieszymy się, że ten ff i nasze tłumaczenie aż tak przypadły Wam do gustu.
Chciałybyśmy bardzo podziękować naszej becie, Kaczalce, która ogromnie nam pomogła, zawsze wszystko wiedziała i potrafiła przetłumaczyć nawet najdziwniejsze angielskie idiomy, wyrażenia i zabawy słowne, sama przetłumaczyła 3 rozdziały, przeżyła z nami tego ficka i nie uciekła z krzykiem, kiedy zobaczyła, jaki pairing wybrałyśmy. Wszyscy musimy bardzo mocno ją wycałować! :)
Dziękujemy także Wam wszystkim, którzy czytaliście każdy rozdział i nie mogliście doczekać się kolejnego, a także wszystkim tym, którzy napisali nam coś od siebie :)
Beta: Kaczalka :*
Część 15
Pierwszym, co zobaczył Harry tuż po przebudzeniu, były wpatrujące się w niego piwne oczy. Przyzwyczaił się już do tego, że zawsze o poranku słyszał w swojej głowie głos Voldemorta, ale bardzo dziwnym uczuciem było widzieć go przed sobą. I nie tylko widzieć. Harry leżał obok niego, oplatając ramieniem jego klatkę piersiową.
Oblizał wargi i spróbował podnieść się do pozycji siedzącej.
- Nie miałem zamiaru zasypiać.
Voldemort owinął ramię wokół barków Harry'ego i przyciągnął go bliżej.
- Jest dopiero południe. Mamy jeszcze dużo czasu, aby się spakować i złapać świstoklika.
- Nie lubię ich - powiedział Harry, przypominając sobie powód swojej niechęci. - To jest właściwie twoja wina.
Na twarzy Voldemorta zagościł uśmiech, który jednakże nie sprawił, że jej wyraz stał się choć trochę łagodniejszy.
- Och, sądzę, że nie powinniśmy zrywać z naszą tradycją używania świstoklików za każdym razem, kiedy pomagasz mi odzyskać ciało.
Harry westchnął i pozwolił, aby jego głowa opadła na pierś Voldemorta. Teraz nie miał nastroju do głupich żartów. Nie był nawet pewien, czy jeszcze kiedykolwiek będzie go miał. Przytulił policzek do ciepłej skóry i spojrzał Voldemortowi w twarz.
- Zabiłeś moich rodziców. Zabiłeś Ginny.
- Tak - powiedział Voldemort i złożył pocałunek na czole Harry'ego - Zabiłem.
- Nigdy ci tego nie wybaczę.
- Nie oczekuję, że to zrobisz.
- I dobrze. - Harry przełknął ślinę. - Mam nadzieję, że to jasne.
- Krystalicznie. - Głos Voldemorta zabrzmiał trochę ironicznie, ale Harry nie oczekiwał, że się przejmie jego uczuciami. Wiedział, że głupio byłoby tak myśleć. - Chodź - powiedział Voldemort i pomógł Harry'emu wstać. - Czas ruszać.
Wzięli razem prysznic, ale nie okazało się to takie dziwne, jak Harry się spodziewał. Przecież brał prysznic z Voldemortem codziennie przez ostatnie miesiące. Jedyną różnicą było teraz to, że Voldemort zajmował więcej miejsca w kabinie. No i widok był lepszy.
Harry zerkał ukradkiem na zupełnie nowe, nagie ciało Voldemorta, gdy ten mył włosy i rozprowadzał mydło po skórze.
- Podobało mi się - powiedział Harry i wskazał ręką na nich obu. - Ten... eee... seks.
- Cieszę się. Mnie również się podobało. - Voldemort złapał jego twarz w swoje ręce i pocałował go, długo i głęboko, przez co serce Harry’ego zaczęło bić jak szalone.
Czy powinny podobać mu się pocałunki i dotyk Voldemorta? Prawdopodobnie nie. Ale jeżeli mógł cieszyć się przynajmniej tą jedną rzeczą dotyczącą ich związku, sprawy pomiędzy nimi stawały się o wiele prostsze. Harry nie był na tyle głupi, aby sądzić, że wypada mu grać rolę męczennika właśnie teraz, kiedy zrzekł się prawa do własnego życia.
Szybko się wysuszyli, po czym Voldemort użył szczoteczki do zębów Harry'ego, co wydawało się niezwykle wręcz zabawne. Mężczyzna zauważył jego uśmiech i odwzajemnił go. Dwoje wrogów uśmiechających się do siebie nad umywalką. Ta chwila była tak surrealistyczna, że już chyba bardziej być nie mogła, pomyślał Harry.
Harry ubrał się w to, co zawsze, podczas gdy Voldemort przeszukał jego szafę i wybrał zwykłe czarne szaty. Dopasował rozmiar za pomocą różdżki Harry'ego, ponieważ był od niego wyższy i szerszy w ramionach.
Widok Voldemorta używającego jego różdżki tak od niechcenia sprawił, że żołądek Harry'ego zawiązał się w ciasny supeł. Próbował się nie gapić, ale Voldemort i tak to zauważył.
- Odzyskasz swoją różdżkę później. Mam jedną ukrytą gdzieś na wszelki wypadek. Zabierzemy ją przed wyprawą na Ulicę Pokątną.
- W porządku - powiedział Harry. Nie martwił się, że Voldemort zrani go jego różdżką. Ale nie był pewien, co mężczyzna mógłby zrobić, gdyby natknęli się na kogoś innego. Voldemort skonfiskował i dopasował do siebie parę bokserek Harry'ego i zmarszczył brwi, kiedy spojrzał na jego kolekcję butów: trzy pary tenisówek. Harry zaczął chichotać, ponieważ pomysł, że Voldemort miałby nosić tenisówki był tak zabawny, że pokonał jego przygnębienie.
- Doprawdy - powiedział Voldemort i zmienił kolor na czarny zanim dopasował rozmiar. - Kupimy ci jakieś porządne buty zanim opuścimy kraj.
- Lubię tenisówki - powiedział Harry wciąż się śmiejąc.
- Więc poszukamy czegoś odpowiedniego dla mnie. - Voldemort westchnął, siadając na brzegu łóżka z pogardliwym uśmieszkiem na twarzy.
- Czy masz jakieś pieniądze? - zapytał Harry, nagle zdając sobie sprawę z tego, że będą musieli się z czegoś utrzymywać, a Voldemort nie był typem kogoś, kto podejmie się jakiejś pracy w celu opłacenia rachunków.
- Mnóstwo.
- Ja także. Czy muszę opróżnić swoją skrytkę w banku zanim wyruszymy?
Voldemort spojrzał na niego.
- Jest wciąż tak wiele rzeczy, których musisz nauczyć się o naszym świecie, prawda? Możesz mieć dostęp do swojej skrytki w każdym miejscu na świecie, używając lokalnych placówek Gringotta.
Harry wzruszył ramionami. Przeszukał szafki nocne i swoją szafę, dodając kilka kolejnych rzeczy do bagażu i po chwili zorientował się, że jest już spakowany i gotowy do drogi. Voldemort pomniejszył jego kufer i Harry spojrzał na niego z wyczekiwaniem. Mężczyzna skinął głową i skierowali się ku drzwiom.
- Potrzebujesz nowego imienia - powiedział Harry, kiedy byli w połowie drogi po schodach. - Nie możesz już biegać w kółko jako Lord Voldemort. Ludzie to zauważą. - Voldemort parsknął. - Tom Riddle...
- Nie będę używał nazwiska mojego ojca mugola.
- Zamierzałem powiedzieć, że Tom Riddle także nie jest zbyt popularne w pewnych kręgach - odparł Harry. Przechodząc korytarzem do kuchni, spojrzał na Voldemorta ze zmarszczonymi brwiami. - I jeżeli aż tak bardzo nienawidzisz swego nazwiska, to dlaczego użyłeś dokładnie tych samych liter, aby stworzyć nowe?
Voldemort spojrzał na niego z niedowierzaniem, na co Harry, szczerząc się, szybko wycofał się do kuchni.
- Naprawdę potrzebujesz nowego imienia.
- Wymyślę coś. - Voldemort otworzył szufladę i podał Harry'emu pergamin i pióro - Napisz swoim przyjaciołom pożegnalny list. Ja w międzyczasie wyjaśnię sobie kilka spraw z Severusem.
Harry patrzył na pergamin i myślał o tych wszystkich rzeczach, które chciałby powiedzieć Ronowi i Hermionie. Poprosi Hermionę, żeby zaopiekowała się Hedwigą, skoro nie miała własnej sowy. Napisze im, że potrzebuje czasu dla siebie i pragnie zobaczyć kawałek świata, co nie było tak do końca kłamstwem.
Kątem oka zobaczył jak Voldemort bierze trochę proszku fiuu i wrzuca go do komika.
- Komnaty Severusa Snape'a, Hogwart. - Po tych słowach zniknął w rozbłysku zielonego ognia.
Harry spojrzał z powrotem na pergamin, jego żołądek zacisnął się z obawy przed koniecznością poinformowania Rona i Hermiony o swoim wyjeździe. Ale czy tylko z tego powodu był taki zdenerwowany? Ponownie spojrzał na kominek. Co powiedział Voldemort? Że musi wyjaśnić kilka spraw ze Snape'em. Jakich spraw?
"Nigdy nie przestaniesz, prawda?" - przypomniał sobie swoje własne słowa, które wypowiedział po przerażających wydarzeniach w Komnacie Tajemnic.
Kurwa! Voldemort nie zamierzał niczego ze Snape'em wyjaśniać. Zamierzał...
Harry niemal spadł z krzesła, kiedy zerwał się i rzucił w stronę kominka. Cisnął do środka proszek fiuu i wykrzyczał miejsce docelowe, myśląc jednocześnie o tym, jakim był głupcem, że pozwolił Voldemortowi zabrać swoją różdżkę.
Wypadł z kominka i zwalił się prosto na dywan Mistrza Eliksirów. Salon wyglądał jak pobojowisko, meble były poprzewracane, wszędzie leżały pergaminy, na ścianach znajdowały się wypalone dziury. A na samym środku stał Voldemort, kierując różdżkę na stojącego pod jedną z biblioteczek i najwyraźniej pozbawionego własnej różdżki Snape'a.
- Nie! - Harry rzucił się na Voldemorta, dokładnie w tej samej chwili, w której z ust mężczyzny spłynęły słowa Klątwy Uśmiercającej. Złapał za jego ramię i promień zielonego światła uderzył w sufit.
- Harry, nie denerwuj mnie!
- Ty pieprzony draniu! - Harry stanął pomiędzy Voldemortem a Snape'em, zaciskając obie ręce wokół dłoni, w której mężczyzna trzymał różdżkę. - Dlaczego, do diabła, chcesz go teraz zabić?
- Jest dla nas balastem. Za dużo wie.
- Złożył przysięgę! - Harry odwrócił głowę i spojrzał na Snape'a ponad swoim ramieniem. Mężczyzna był nieco bledszy niż zazwyczaj, ale wydawało się, że wszystko z nim w porządku.
Snape uśmiechnął się do niego szyderczo.
- Tego właśnie potrzebowałem. Kolejnego Pottera przybiegającego mi na ratunek.
- Zamknij się i pozwól mi to zrobić - powiedział Harry, ponownie spoglądając na Voldemorta.
- Przysięga odnosi się tylko do mojego wcześniejszego stanu, Harry. Jestem pewien, że Snape o tym wie i w chwili, w której stąd wyjdziemy, skontaktuje się z kilkoma starymi znajomymi Dumbledore'a.
Harry spoglądał pomiędzy obydwoma mężczyznami. Nie miał pojęcia, co zrobić. Nie miał różdżki, a wiedział, że cierpliwość Voldemorta powoli się wyczerpuje. Nie chciał, aby Snape umarł. Pomógł im. Pozwolił Harry'emu się pieprzyć. Był... przydatny.
To było to.
- Nie musimy go zabijać - powiedział, ciągnąc Voldemorta za ramię i próbując zmusić go, aby opuścił różdżkę. - Możemy zabrać go ze sobą. Jest przydatny.
Voldemort spojrzał na Harry'ego po raz pierwszy.
- I pozwolić, aby kolejny raz wbił mi nóż w plecy?
Harry potrząsnął głową.
- Może złożyć nową przysięgę.
- Potter - odezwał się Snape i Harry odwrócił głowę, aby na niego spojrzeć. - Nie mam takiego pragnienia, aby spędzić resztę swojego życia jako sługa Czarnego Pana. - Rzucił Harry'emu twarde spojrzenie. - Wolę, aby zabił mnie teraz.
Voldemort zachichotał i pociągnął ramię, aby uwolnić je z uścisku Harry'ego.
- Nie! - krzyknął Harry. Nie zamierzał pozwolić, aby Snape został zabity. Widział już wystarczająco dużo śmierci. - Nie będziesz jego sługą. Ja nie jestem jego sługą. Jestem po prostu jego... czymś. Towarzyszem.
- Nie potrzebuję kolejnego towarzysza - powiedział Voldemort.
- Ale on jest przydatny! Ja nie wiem wszystkiego, zabierasz mnie ze sobą tylko dlatego, że jestem twoim horkruksem, a Snape jest bystry i zna eliksiry i Czarną Magię. - Ponownie spojrzał na Snape'a. - Wybieramy się do Peru, aby studiować starożytną magię w Pricka Choochoo. Tobie także się to spodoba.
- W Machu Picchu - poprawił Voldemort. Wpatrywał się w Snape'a, czekając na jego odpowiedź. Mistrz Eliksirów zmarszczył brwi. Wciąż nie wydawał się przekonany.
- Przysięgnij tylko, że go nie zabijesz - powiedział Harry, desperacko starając się sprawić, aby Snape się zgodził. Nie będzie patrzył na jego śmierć. - Nie musisz ciągle wykonywać jego poleceń. Ja nie zamierzam.
Voldemort uniósł brew i spojrzał na Harry'ego.
- Cóż, to prawda - powiedział Harry, wzruszając ramionami. - Nie jestem twoim sługą. Nie było tego w umowie.
Voldemort prychnął cicho, ale wciąż nie opuścił różdżki.
- No dalej - Harry zwrócił się do Snape'a. - Nie będzie tak źle, tylko my trzej gdzieś w Ameryce Południowej. Założę się, że mają tam mnóstwo świetnych składników do eliksirów, które możesz zbierać i eksperymentować z nimi. - Ponownie pociągnął Voldemorta za ramię. - A ty musisz tylko przysiąc, że nie będziesz traktował go jak sługi. Nie będziesz mu rozkazywał i karał go Niewybaczalnymi. A kiedy zacznę ci grać na nerwach, możesz kazać mi iść sobie i denerwować w zamian Snape'a.
Snape prychnął i potrząsnął głową.
- Teraz to zależy wyłącznie od Czarnego Pana.
- Jeżeli tylko Severus zgodzi się złożyć nową przysięgę.
- Zrobi to! - powiedział Harry, zanim Snape zdążył w ogóle odpowiedzieć. - Prawda? - zapytał, spoglądając ponownie na Mistrza Eliksirów. Zaczynała go już boleć szyja od ciągłego wykręcania jej.
Snape westchnął i pokiwał głową.
- Peru?
- Wiem, że to nie Wielka Brytania - powiedział Harry, szczerząc się. - Ale to nie ja wybierałem.
- Tyle sam się domyśliłem. - Snape wziął głęboki oddech. - Złożę nową przysięgę, jeżeli Czarny Pan także to zrobi.
- Absolutnie wykluczone! - Voldemort zmrużył oczy.
- Jeżeli ja przysięgnę, że cię nie zabiję, to ty przysięgniesz, że nie zabijesz mnie.
- To sprawiedliwa propozycja - powiedział Harry, uśmiechając się do Voldemorta zachęcająco. - Przyjąłbym ją, gdybym był tobą.
- Nie jesteś mną, Harry.
- Ale jestem częścią ciebie. A więc moje opinie liczą się chociaż trochę.
Voldemort przez chwilę przyglądał się jego twarzy.
- Chcesz, aby Snape przeżył? Czy jesteś w stanie złożyć w zamian własną przysięgę?
- Przysiąc, że cię nie zabiję? - zapytał Harry. Nie był pewien, czy podoba mu się ten pomysł.
- Tak. Niech żyją przysięgi. Jestem dzisiaj wyjątkowo łaskawy.
- A więc wszyscy przysięgniemy, że się nie pozabijamy? - Harry zagryzł wargę. Próbował dostrzec w tym jakieś korzyści. Po pierwsze, Snape będzie żył. Po drugie, Voldemort nie zabije Harry'ego w ataku szału. Wszyscy trzej przeżyją. Nikt nie zginie. Wyglądało to na umowę, którą warto przyjąć. - Dobrze.
- W takim wypadku, ja także się zgadzam - powiedział Snape. Odepchnął się od biblioteczki, a Voldemort opuścił w końcu ramię.
- Twoja różdżka potoczyła się pod kanapę, Severusie - powiedział Voldemort przyjacielskim tonem, tak jakby właśnie przed chwilą nie rzucił na Snape'a Klątwy Uśmiercającej.
- Zauważyłem. - Mężczyzna uklęknął i wyłowił różdżkę spod kanapy. - Kiedy wyjeżdżamy?
- Gdy tylko spakujesz wszystkie rzeczy, które chcesz ze sobą zabrać.
- Ubrania, mój prywatny zestaw eliksirów i te książki.
Voldemort skinął głową i transmutował dwa krzesła w kufry, po czym dał komendę "pakuj!". Książki wyfrunęły z półek, układając się równo wewnątrz bagaży.
Harry odetchnął z ulgą. Nigdy nie zrozumie relacji pomiędzy Snape'em a Voldemortem. Najpierw próbują się pozabijać, a po chwili sobie pomagają. Cóż, tak długo, jak nikt nie ginie, nie będzie narzekał.
- Naprawdę dobrze się złożyło - powiedział. Obaj mężczyźni spojrzeli na niego. - Mam na myśli to, że Snape z nami jedzie. Teraz będę miał lepsze wytłumaczenie własnego wyjazdu i argument, aby przyjaciele mnie nie szukali. Można rozpuścić plotkę, że uciekłem ze Snape'em albo coś w tym rodzaju.
Snape zrobił taką minę, jakby właśnie zjadł cytrynę, a Voldemort wybuchnął śmiechem, kręcąc głową z wyraźnym rozbawieniem.
- To nie taki zły plan, Severusie.
- Zły? Nie - powiedział Snape, uśmiechając się kpiąco. - Niedorzeczny? Owszem. Ale powiedz swoim przyjaciołom, co zamierzasz zrobić. Lepiej, aby uważali, że uciekliśmy razem, niż żeby złożyli nam wizytę i odkryli tożsamość twojego nowego chłopaka.
Harry już wyobrażał sobie tą rzeźnię, jeżeli Ron i Hermiona kiedykolwiek odkryliby, że żyje z Voldemortem. I nie tylko żyje, ale też się z nim pieprzy.
- Racja - przyznał i zadrżał. - Jestem pewien, że twoja sympatyczna osobowość podziała zniechęcająco na ich ciekawość.
Snape rzucił mu nieprzyjemne spojrzenie, ale Harry widział, że nie było w nim zbyt wiele gniewu. Wyglądał na kogoś, kto czuje ulgę i zaskoczenie, iż mimo wszystko udało mu się przeżyć.
- Idź napisz swój list, Harry. - Voldemort wskazał biurko Snape'a. - A my w tym czasie wszystko spakujemy.
Harry usiadł i sięgnął po pergamin i pióro. Jak powiedzieć przyjaciołom, że odchodzi? Musi kłamać i pomimo że tego nienawidził, najlepiej będzie, jeżeli nigdy nie odkryją prawdy. Zanurzył pióro w kałamarzu i zaczął pisać.
Drodzy Ronie i Hermiono,
przepraszam, że odchodzę w taki sposób, ale tak będzie lepiej. Muszę spędzić trochę czasu z dala od Wielkiej Brytanii i Snape również podziela moje zdanie, więc postanowiliśmy, że razem zobaczymy kawałek świata.
Nie jestem pewien, kiedy wrócę i czy w ogóle kiedykolwiek wrócę. Starałem się jak najlepiej spełnić oczekiwania innych, nie zawsze było to łatwe. Popełniłem błędy. Tym razem spróbuję zrobić coś dobrego. Dobrego dla mnie i dobrego dla wszystkich innych. Teraz, kiedy Voldemorta już nie ma, czarodziejski świat może poradzić sobie beze mnie.
Nie jestem pewien, gdzie pojedziemy, ale napiszę do was, abyście wiedzieli, że jestem bezpieczny, gdziekolwiek poniesie nas przeznaczenie. Proszę, nie martwcie się o mnie. Czuję się dobrze. Muszę to zrobić. Mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Hermiono, oddaję ci Hedwigę. Proszę, zaopiekuj się nią i przeproś ode mnie za to, że musiałem ją zostawić. Ron, zabieram ze sobą Błyskawicę. Przykro mi, kumplu. Proszę, opiekuj się dobrze Hermioną. Przekaż pozdrowienia swojej rodzinie i powiedz rodzicom, że przepraszam za to, w jaki sposób potraktowałem Ginny.
Nic mi nie będzie. Snape jest ze mną i nie pozwoli mi wpaść w żadne poważne tarapaty.
Wasz przyjaciel,
Harry
Z westchnieniem oparł się i przeczytał cały list. Wzdrygnął się, kiedy czyjaś ręka dotknęła jego ramienia. Za nim stał Voldemort.
- Doskonale, Harry. - Mężczyzna złożył pocałunek na jego skroni. - Chodź. Skończyliśmy z pakowaniem. Nadszedł czas, aby złożyć nasze przysięgi, zanim odejdziemy.
- Dobrze. - Harry poskładał pergamin i wsunął go do kieszeni. Podniósł się i przyjął różdżkę, którą podał mu Voldemort. Stanął naprzeciw niego i Snape'a i kiedy mężczyźni złączyli swoje dłonie, Harry skierował na nie różdżkę.
Wiedział, że to nie będzie idealne życie. I zdecydowanie nie było to życie, jakie sobie wymarzył. Podróżując po świecie z Voldemortem i Snape'em, z dwojgiem ludzi, którzy byli jego wrogami, od kiedy tylko sięgał pamięcią. Ale jednocześnie wiedział, że mogło być znacznie gorzej.
Może nie było to idealne życie, ale miało szansę takim się stać.
***
Epilog
Dom, który wynajęli w Cusco, był mały, ale wygodny. Zadbali o to zarówno Voldemort, jak i Snape. Harry nauczył się przydatnej domowej magii.
Udawali mugolskich uczonych z Oksfordu, którzy postanowili zbadać zaginione miasto Inków. No cóż, tylko Voldemort i Snape udawali. Harry był ich asystentem, ponieważ uznali, że nadal jest zbyt młody, aby być jednym z nich. Uważał, że to brudna zagrywka, ale postanowił nie narzekać. Nauczył się, że trzeba skupić się na rzeczach ważnych i nie przejmować się drobiazgami.
Voldemort zachowywał się wyjątkowo dobrze, chociaż nadal traktował każdego mugola, którego spotkał, z arogancją i pogardą. A Snape nie był wcale lepszy. Harry usłyszał raz, jak grupa amerykańskich naukowców nazwała ich "tymi pieprzonymi europejskimi snobami", ale roztropnie nie powtórzył tego Voldemortowi. Nauczył się już, kiedy powinien trzymać język za zębami.
Do tej pory zdarzył się tylko jeden incydent. Kiedy jeden z amerykańskich uczonych zapytał ich podejrzliwie, jak udaje im się codziennie dostać na górę tak cholernie szybko, podczas gdy wszystkim innym zajmuje to kilka godzin jazdy autobusem, Snape zmodyfikował jego pamięć, a w tym czasie Harry odwrócił uwagę Voldemorta, aby nie zdążył rzucić na mężczyznę Klątwy Uśmiercającej. Harry nauczył się, że on i Snape tworzyli świetny zespół, jeżeli chodziło o utrzymanie ich dzikiego smoka pod kontrolą.
Kłócili się, spierali, przeklinali. Robili dużo zamieszania. Voldemort straszył Harry'ego i Snape'a klątwą Cruciatus przynajmniej dwa razy w tygodniu, ale nigdy jej nie rzucił. Harry nauczył się, że seks na zgodę był najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek wynaleziono (no, może oprócz quidditcha).
Pisał do Rona i Hermiony każdego tygodnia, opowiadając im kilka zwyczajnych rzeczy o nowym życiu, chociaż nigdy nie zdradził swojego dokładnego położenia. Odpisywali mu poprzez anonimową usługę pocztową mugoli. Mieli się dobrze, ale wciąż martwili się tym, że Ginny się nie odnalazła. Harry nauczył się, iż świadomość, że jego pozostali przyjaciele są bezpieczni, jest świetnym lekarstwem na żal i poczucie winy.
Harry nienawidził wszystkich tych cholernych turystów ze aparatami fotograficznymi i bezmyślnymi pytaniami, którzy codziennie odwiedzali Machu Picchu. Tak samo, jak Voldemort. I Snape. Nauczył się, że nawet wrogowie mogą mieć ze sobą coś wspólnego.
Hiszpański Harry'ego był do bani. Snape'a wcale nie lepszy, ale on twierdził inaczej. Voldemort nauczył się go płynnie w zaledwie trzy tygodnie. Po tym, jak pewnego dnia zamówił w restauracji jądra (ku wesołości Snape'a i Voldemorta), Harry nauczył się, że lepiej nie być zawsze tak upartym i pozwolić Voldemortowi zamawiać potrawy za każdym razem, kiedy znajdą się w lokalnej restauracji.
Voldemort odkrył bardzo wiele na temat magii używanej przez czarodziejskie społeczności Inków. To był powolny proces, polegający na studiowaniu ruin, czytaniu mugolskich książek, poszukiwaniu i tłumaczeniu, ale entuzjazm Voldemorta był zaraźliwy i Harry wkrótce przestał narzekać i zaczął aktywnie uczestniczyć w badaniach. Nauczył się, że odkrywanie starożytnej magii, która przez całe tysiąclecia pozostawała nieznana, oraz eksperymentowanie z nią mogą być naprawdę bardzo interesujące.
Często uprawiali seks, w różnych kombinacjach, i jedyną zasadą było to, że Voldemort zawsze jest na górze. Harry'emu podobały się obie pozycje, tak samo jak Snape'owi, dlatego nigdy nie mieli problemu ze znalezieniem przyjemnej opcji dla każdego z nich, chociaż Harry nauczył się, że najbardziej podoba mu się, kiedy jest w środku.
Pewnego wieczoru, po wyjątkowo energicznym rżnięciu (do którego doszło z powodu szczególnie paskudnej sprzeczki), Harry leżał mokry od potu, a także innych rzeczy, pomiędzy Snape'em i Voldemortem.
Voldemort złożył leniwy pocałunek na jego ustach i przewrócił się na plecy, zamykając oczy. Harry przyglądał mu się przez chwilę, dopóki jego oddech się nie wyrównał.
- Myślę, że śpi - wyszeptał.
- Hmm. - Snape także miał zamknięte oczy. - Jeżeli się zamkniesz, to ja także będę mógł zasnąć.
Harry wyszczerzył się.
- Jestem głodny. Czy zostało coś z tych czekoladowych ciasteczek?
- Nie. On zjadł wszystkie. - Snape nigdy nie nazywał Voldemorta po imieniu, ani po tym starym, ani nowym (Voldemort w swoim mugolskim paszporcie miał zapisane Joseph Taylor, co ustalili po naprawdę bardzo długich obradach na temat tego, jakie mugolskie imię i nazwisko będzie najodpowiedniejsze). Ale on sam wciąż myślał o nim jak o Voldemorcie, a prywatnie nazywał go Tomem.
- On nawet nie lubi czekolady. To ty je zjadłeś, prawda? - Harry rzucił Snape’owi złośliwe spojrzenie, ale zważywszy na to, że mężczyzna miał zamknięte oczy, nie przyniosło to żadnego efektu.
- To pewnie skrzat - odparł Snape, uśmiechając się kpiąco.
- Nie mamy skrzata, ty draniu. - Harry skrzyżował ramiona i spojrzał w sufit. Czuł, jak wzrasta w nim chęć do kolejnej sprzeczki i zastanawiał się, czy Snape i Voldemort będą później gotowi na kolejną rundę seksu.
- Potter. - Snape nigdy nie nazywał Harry'ego po imieniu, nawet podczas seksu czy po nim. Ale Harry'emu wcale to nie przeszkadzało. Przyzwyczaił się już. - Masz jego wspomnienia, prawda?
- Tak - odparł Harry, spoglądając na Snape'a i zastanawiając się, do czego zmierza.
- Po prostu zastanawiam się, dlaczego nigdy nie użyłeś ich do zdobycia ważnych informacji.
- Jakich informacji?
Snape otworzył oczy i spojrzał na niego.
- Dotyczące pewnych jego ważnych części.
- Och - Harry zrozumiał, że Snape ma na myśli horkruksy. I to była prawda. Mógł przywołać te wspomnienia i dowiedzieć się, czy Voldemort kłamał, mówiąc, że Harry nie jest albo też jest jego ostatnim horkruksem. Było to niemożliwe, kiedy Voldemort przebywał w jego głowie, a później wszystko zaczęło dziać się tak szybko. Harry był zbyt zajęty pilnowaniem, aby nikt inny nie został już zabity i w ogóle o tym nie pomyślał.
A teraz nie mógł zabić Voldemorta. Przysięga mu na to nie pozwalała.
Uśmiechnął się niepewnie do Snape'a.
- Teraz to już nieważne. Jesteśmy tutaj, żyjemy, a on nikogo nie zabija.
Snape skinął głową.
Leżący obok Harry'ego Voldemort poruszył się. Na jego twarz wypłynął uśmiech, kiedy przewrócił się na bok, owijając rękę wokół piersi Harry'ego. Zanurzył nos we włosach zakrywających jego ucho i wyszeptał:
- I to jest właśnie mój mały horksuks.
KONIEC
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia marca 27 2010 13:42:54
Aaa!
Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać. Jestem zachwycona, że tłumaczenie nareszcie się skończyło, ale również strasznie przygnębiona, że to już koniec... *ryczy*
Tom jest okropny, jak on w ogóle mógł chcieć zabić Severusa?! Nie wolno tego robić, nie wolno. Na szczęście jest Harry! Gdyby nie on...
Cholera, oni stanowią genialne połączenie. Cała trójka nie może bez siebie istnieć. Tzn. może, ale nie byłoby tak cudownie jak jest kiedy są razem...
- To sprawiedliwa propozycja - powiedział Harry, uśmiechając się do Voldemorta zachęcająco. - Przyjąłbym ją, gdybym był tobą. Nie... on jest bezczelny i piekielnie rozbrajający :D
Moim zdaniem zakończenie jest dobre. Lubię happy endy. Wiem, ze oni obie tam słodko żyją, bzykają się, odkrywają przeróżne tajemnice magii... cudownie ^^.
I w ogóle odwaliłyście kawał dobrej roboty. Mam ogromną nadzieję, że jeszcze kiedyś zabierzecie się za jakieś Tom/Harry.
Kocham Was *___*
Do następnego! |
dnia marca 27 2010 14:32:05
Ohh Boże!!!!!!! Jak cudownie... Co za idealne zakonczenie!! Dobrze, ze Harry sie domyslił, po co Voldi polazł do Snape'a... Inaczej by go zabił nie byłoby wtedy fajnie ;P A tymczasem stalo sie tak jak mialam nadzieje TMR/HP/SS ;D we trojke ;D
Dziekuje wam bardzo za cały wysiłek i serce, ktore włozyłyscie w prace nad tym tekstem Ariel Gobuss i Kaczalce *całuje* Ciesze się, ze zrobiłyście do dla nas i cholernie dobrze wam to wyszło ;D kocham was ;* |
dnia marca 27 2010 15:02:39
Aaaaaaaaa!r30;eeer30;echemr30;dobra, dobra, wiem nie ma to jak wrodzona elokwencja. Ale ja się po prostu tak strasznie cieszę! Cieszę się ze wszystkiego, co było w tym rozdziale. Z tego, że już wiem jak to się skończyło. Z tego, że jednak Harry nie zabił Tomusia a z kolei ten nie zabił Seva(jakby to zrobił to chyba bym ryczała cały dzień).
Już od dłuższego czasu myślałam sobie, że dobrze by było jakby wzieli ze sobą Severusa no i proszę! Zreszta jak to Harry powiedział Snape jest przydatnyr30;zrostą jak widać na załączonym obrazku nie tylko do znajomości eliksirów hehe
Znalazłam kolejny dobry punkt tego, że PZ już się skończył. Teraz jak jedno tłumaczenie Wam odpadnie będziecie miały więcej czasu na inne rzeczy np. na Di Albo IzZ.
Oczywiście dobre strony nie mogą całkowicie zniwelować tego, że to już naprawdę koniec Ale cóż coś się kończy, coś się zaczyna. Mam nadzieje
Jeszcze raz dziękuję dziękuję dziękuję DZIĘKUJĘ Wam dziewczynki, jesteście najlepsze!
Pozdrawiam
Bella-Oddana-Na-Zawsze-Ju |
dnia marca 27 2010 15:25:22
Na razie się cieszę, bo rozdział był cudowny, ale potem będzie płacz, że to już ostatni... No, ale ważne, że Harry nie zabił Toma (nawet nie próbował!), bo za Severusem bym chyba aż tak bardzo nie płakała (nie bijcie ;d).
Zastanawiam się, czy dobierzecie sobie jeszcze jedno tłumaczenie, po tym, jak to się skończyło? Bo popieram pomysł Dziewczynki, żeby (jeżeli już) było to kolejne z Tomem i Harrym ;d. |
dnia marca 27 2010 15:29:04
Cóż szkoda, że to już koniec... nigdy nie przypuszczałam, że spodoba mi się opowiadanie z takim pairingiem. Długo zwlekałam, żeby przeczytać, ale teraz nie żałuję ani chwili.
No cóż wielkie dzięki za tłumacznie, to musiało być naprawdę wiele roboty i czasu. Mam nadzieję, że pomyślicie na jakimś nowym w przyszłości ^^ |
dnia marca 27 2010 20:21:15
- W Machu Picchu - poprawił Voldemort. - Wpatrywał się w Snape'a, czekając na jego odpowiedź. Mistrz Eliksirów zmarszczył brwi. Wciąż nie wydawał się przekonany.
Podkreśliłam zbędny przecinek.
Rozdział skomentuję później, na razie muszę przestać się śmiać, gdyż jest duża szansa na hiperwentylację. A czytałam SOP tyle razy... |
dnia marca 28 2010 13:57:19
O żesz kurna....Dlaczego to już koniec?
Jedno z najbardziej niesamowitych i niemożliwych opowiadań jakie czytałam. Ale zakochałam się w nim i teraz szkoda mi tego...
Podziwiam za dotrwanie z tym do końca bo momentami sama miałam to ochotę wyłączyć..
Czekam na kolejne tłumaczenia albo wasze opowiadania.
Pozdrowienia
Mrocznajulia |
dnia marca 29 2010 15:43:48
Przeczytałam.. Yyy podobało mi się chociaż przyznam ze dziwne to jest, znaczy z deka głupie nie mogłam się przyzwyczaić do Voldzia jako człowieka tolerującego mugoli...^^ trójkącik Voldzio Sev Harry interesujący chociaż najlepsza była scena przed lustrem i nic jej nie pobije
( w świetle tego ff)
Gratulacje wytrwania do końca ^^ ;* |
dnia marca 29 2010 20:09:33
Szybko się wysuszyli, po czym Voldemort użył szczoteczki do zębów Harry'ego, co wydawało się niezwykle wręcz zabawne. Mężczyzna zauważył jego uśmiech i odwzajemnił go. Dwoje wrogów uśmiechających się do siebie nad umywalką. Ta chwila była tak surrealistyczna, że już chyba bardziej być nie mogła, pomyślał Harry.
Myślę, że ten fragment najlepiej oddaje sens całego tekstu. Ogólnie nie przepadam za parowaniem Harry'ego z Voldemortem, bo zwykle jest to równoznaczne ze zrobieniem z Toma kompletnego idioty, miałkiego sadysty bez polotu albo bezbarwnego tyrana, za którym kroczy stado baranów. Tu jest inaczej. Mamy Pottera z mózgiem na właściwym miejscu, dostaliśmy w gratisie Severusa, który wydaje się swojski i znajomy, a w końcu Lord Samo Zuo też nabiera kolorytu i chwała niebiosom za ten tekst. Za seks na zgodę, za niechęć do turystów i przełamanie legendy Złotego Chłopca. Dziękuję, dziewczyny, za Waszą pracę, dzięki której poznałam nowe, ciekawe i lepsze spojrzenie na 'trójkąty' i nie tylko. |
dnia marca 29 2010 23:33:38
W końcu znalazłam trochę czasu na wykrzesania z siebie tych paru, i tak zapewne niewielu znaczących zdań, ale pozwólcie, że je jednak napisze i opublikuję. Przynajmniej komentarzem będę mogla podziękować wam za prace, którą włożyłyście w tłumaczenie PZ. Gratuluje wytrwałości, u mnie z tym ciężko zawsze. Tłumaczenie trzyma poziom, a można nawet stwierdzić, że z rozdziału na rozdział czy z fika na fik, za którego tłumaczenie się zabieracie idzie wam coraz lepiej. To tak słowem wstępu. Przechodząc do treści: Powiem szczerze, że epilog jest w tym fiku moim hmmm, niezbyt lubianym fragmentem. Coś w nim mi nie pasuje i basta, nie mogę tego jaśniej wyjaśnić. (zawsze mam z tym problemy - tj. z tłumaczeniem czegoś tak, by było proste i logiczne- ale to tylko taka mała dygresja mojej strony, wybaczcie). Wracając do tematu. Mam wrażenie, że czegoś tu brakuje, a czegoś jest wręcz aż za dużo. Ale mówienie tego nie ma za bardzo sensu zważywszy na to, że wy na treść wpływu raczej nie miałyście (jeśli jest inaczej, to proszę o wybaczenie). Nie mogę jednak za bardzo narzekać. W końcu nadszedł upragniony koniec, choć zawsze (nawet gdy czyta się coś po raz n-ty) zostawia on jakieś "puste pole" w umyśle, którego strasznie ciężko się pozbyć (ten komentarz, tak pełny dygresji, piszę właśnie pod wpływem jednego z tych "pustych pól" bo przed chwilą oglądałam ostatni... ekhym, zagalopowałam się trochę)
Wracając do fika (co muszę przyznać przychodzi mi z niejakim trudem) jest jak jest lepiej byc nie może, ale do tłumaczenia przyczepić się nie mogę. Zrobiłyście kawał niezłej roboty. Naprawdę przyjemnie jest móc przeczytać o jeden więcej zakończony fik, w którym występuje, chociażby pobieżnie, para HP/SS . Dziękuję raz jeszcze, i oby tak dalej
Pozdrawiam
Kagome. |
dnia kwietnia 13 2010 19:53:24
Trochę szkoda,że to już koniec, zawsze to kolejny rozdział osładzał oczekiwanie na DI, ale cóż, wszystko co dobre,kiedyś się kończy |
dnia kwietnia 22 2010 14:32:08
Nie jestem zbytnią entuzjastką pary Harry-Voldemort. Na początku wzięłam się za czytanie jedynie ze względu na występującego w opowiadaniu Severusa. Jednak z kolejnymi przeczytanymi rozdziałami moje nastawienie zaczęło diametralnie się zmieniać. Historia przedstawiona tutaj wciągnęła mnie bez reszty. W opowiadaniu tym to co mnie tak urzekło to relacje pomiędzy Harrym a Voldemortem tak całkowicie różne od tego co miałam okazję do tej pory czytać. W większości opowiadań z tym paringiem Tom jest przesłodzonym idiotą zakochanym (zresztą z wzajemnością) w Potterze. Tutaj na szczęście nie ma takich sytuacji. Voldemort nie stał się od razu różowy i puchaty ba on nawet nie utracił nic ze swojej jakże mrocznej osobowości. Fakt Harry wydaje się po pewny czasie nawet go lubić ale jest to raczej naturalne zważywszy na to, że przebywał z nim przez cały czas. Natomiast jeżeli chodzi o Snape'a to w życiu bym nie pomyślała, że to Harry może być na górze a Severusowi będzie się to jeszcze podobało. To była chyba jedyna sytuacja, która wydała mi się trochę dziwna. Bardzo podobało mi się zakończenie. Sama nawet nie wiem dlaczego pewnie po prostu lubię gdy ff dobrze się kończy. Tak na zakończenie chciałam jeszcze podziękować tłumaczką za tak dobrze wykonane tłumaczenie. DZIĘKUJĘ
Kalipso. |
dnia kwietnia 26 2010 01:03:16
tekst bardzo fajny. jak zaczęłam to nie mogłam się oderwać do samego końca. taki zabawny, lekki, czysta przyjemność czytania po prostu w ogóle fajnie opisane relacje Harrego i Voldemorta, niby mają do siebie słabość a jednak zachowują siebie w tym wszystkim. no i Severus na dokładkę. na prawdę miło się czytało |
dnia kwietnia 27 2010 17:42:12
Świetne!!! szkoda, że już koniec i nie ma opcji na kontynuację
Harry pozostał w ciekawej nie ma co sytuacji i te relacje pomiędzy nim a Tomem,mmm...palce lizać |
dnia maja 22 2010 22:09:55
Kiedyś, gdy było tylko dziewięć przetłumaczonych rozdziałów nie mogłam się powstrzymać i był to mój pierwszy fick, który przeczytałam przez translator google.
Co prawda nie umywało się to do czytania tłumaczenia, ale ... jeśli nie ma się tego co się lubi, to się lubi co się ma.
Teraz, gdy postanowiłam przeczytać całość tłumaczenia, nie mogłam się oderwać od komputera.
Ta historia jest ... oryginalna. To chyba najlepsze określenie. Poza tym zabawna i nieprzewidywalna. Ma w sobie chyba unikalny, trzyosobowy parring, który pomimo początkowych oporów, przyjął się świetnie w moim zamyśle.
Cieszę się, że bohaterowie w jakiś sposób nadal pozostali kanoniczni, na tyle na ile można sobie było pozwolić przy takiej fabule.
Gratuluję wyboru dobrego tekstu, a co do tłumaczenia, nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Czyta się z największą przyjemnością. |
dnia lipca 12 2010 23:41:36
Czytałam cały fik chyba setki razy Na poczatku, za pierwszym razem, razil mnie glowny parring. Razil mnie rowniez fakt, ze Potter byl dominujacym podczas stosunku -.-' uzaleznilyscie mnie od DI, gdzie Harry jest wiecznie zdominowany, wiec nie dziwne, ze nie moge sie przestawic TT.TT Wy niedobre!
Pewnie jutro znowu ptzeczytam wszystkie rozdzialy |
dnia lipca 13 2010 22:53:03
Nie podejrzewałam, że to się tak zakończy. Seks na pogodzenie xD Nie no , nieźle xD Szkoda, że to już koniec. Uwielbiałam kiedy Voldemrt wtrącał się w myślach Harry'ego. Kiedy byli w szkole i ukrywali małe morderstwo. Kochałam ten mały układ z Snapem xD i ten sposób Czarnego Pana na rozluźnienie Harry'ego xD |
dnia lipca 18 2010 23:11:14
Fick naprawdę oryginalny, ciekawy pomysł. Czytając cały czas czekałam na ich rozmówki, wymianę myśli, gierki słowne, były naprawdę...interesujące. Zakończenie średnio przypadło mi do gustu, może dlatego, że wolę bardziej ,,dramatyczną" końcówkę. Trójkąt też nie bardzo mi tutaj pasował. Lepiej chyba by było pozostawić hp i lv samym sobie xP |
dnia sierpnia 29 2010 18:07:50
Bardzo ciekawy fick, nie podejrzewałam że mi się on spodoba. Szkoda, że to koniec... |
dnia padziernika 14 2010 11:36:25
Ach... już koniec... Cieszę się, że wszystkie rozdziały są przetłumaczone, ale jednak chciałoby się więcej. Czytając czternasty rozdział, nie pasowało mi, że Voldemort zostawia Snape'a i jedzie do Peru tylko z Harry'm. Jak widać autor/ka nie potrafił/a zostawić biednego Severusa samego. Jak dla mnie to świetnie, bo w tym opowiadaniu stanowią oni nierozłączne trio. Pozorne Zwycięstwo jest naprawdę niesamowitym opowiadaniem. Bohaterowie są kanoniczni, choć autor/ka również dodał/a do ich charakteru coś od siebie. Czytając PZ człowiek się nie nudzi i z niecierpliwością czeka na ciąg dalszy. Mogę powiedzieć , że zrobiłyście kawał dobrej roboty z Kaczalką. Jak zawsze potraficie wybrać takie fanfiction, które wciąga od samego początku i przyciąga jak magnes. Mówi się, że koniec jest początkiem czegoś nowego, więc trzeba czekać, aż znów nas uraczycie jakimś kolejnym genialnym tłumaczeniem. Życzę Wam dużo weny.
Pozdrawiam, Aness. |
dnia stycznia 13 2011 13:50:37
To chyba jedyne opowiadanie yaoi z Voldemortem w paringu, które lubie Zazwyczaj mieszanie Toma w jakiekolwiek romanse, a tym bardziej z Harry'm zniechęca mnie od razu. Jednak w tym przypadku sam pomysł jest tak dobry, że bardzo mi się podoba. |
dnia lutego 10 2011 16:44:33
Podobała mi się ta historia z jednej strony humorystyczna mająca w sobie pewną dozę ironii z drugiej zaś mroczna i wciągająca w nurty tajemniczości. Jednak gdyby wszystkie historie się tak kończyły chyba bym się utopiła. Służalczy Snape i mroczny Złoty Chłopiec to nie dla mnie ja jestem zwolenniczką ich normalnego zachowania i do tego bez happy endu o nie to całkowicie nie moja bajka. Ja kocham jak wszystko kończy się bajkowym mottem: I żyli długo i szczęśliwie |
dnia marca 01 2011 21:39:52
Czytałam ten fic w oryginale. Bardzo dobre tłumaczenie. Trójkąty z Lordem są rzadkością, a zwłaszcza tak dobrze napisane. Cieszę się, że przetłumaczyłyście ten tekst.
Czy polecacie jeszcze jakieś Slashe w podobnym klimacie?
Darzę sympatią wszystko co Snarry, ale dzięki Wam trafiam na perełki. |
dnia kwietnia 03 2011 14:42:37
Na początku podchodziłam do tego tłumaczenia jak do jeża, bo paringi z Voldemortem wywołują u mnie drgawki. Przeczytałm Chłopca z Baśniowej Komnaty, który na długi czas spaczył moją psychikę.
Ale, że tłumaczenia podjęłyście się WY, postanowiłam dać temu opowiadaniu szansę. DI jest bardzo dobrym opowiadaniem, więc na tłumaczenie nie wybrałybyście jakiegoś szita.
Opowiadanie wybrałyście genialne, co do zgodności z tłumaczeniem, to się nie wypowiem bo z językiem angielskim mijamy się z daleka...
Teamt bardzo ciekawy i zaskakujący. Podobało mi się, że nie skończyło się happy endem. Niby Harry pozbył się Voldemorta ze swojej głowy ale nie pozbył się go ze swojego życia. W sumie to ich współistnienie polegało na ogromnym zaufaniu. Bo przecież Voldemort w każdej chwili mógł złamać słowo i lecieć na nowo zdobywać świat. Ich trójka razem to jak beczka prohu z tlącym się lontem.
Jest to jedyne opowiadanie z tym paringiem jakie mi się podobało. Momentami switaśne ( przystojny Tom) ale można to wybaczyć. |
dnia kwietnia 11 2011 11:42:39
Nigdy nie ciekawiły mnie paringi z Voldemortem, a tutaj taki... trójkącik.
Okazał się bardzo fajny, co dziwne na początku denerwował mnie Snape.
To ze był taki uległy, a Potter/Tom dominowali było dziwne.
Dobrze, ze Tom "wybił z głowy" Harry'emu Ginny. Nigdy jej nie lubiłam, co dziwne okazała się być tutaj nadzwyczaj inteligentna. Widać jej własne wspomnienia pomogły, trochę szkoda ze ja zabito.
Fajnie że Harry miał jednak jakiś wpływ na Toma. Ehh, ten to teraz z nowym ciałem musi być przystojniaka Na szczęście nie zdarzył zabić Snape'a, ten Potter czasami jednak użyje mózgu.
Ciekawi mnie czy Potter i Snape byliby na tyle przebiegli żeby uknuć i zabić znowu Lorda, ale dobrze że tego nie chcą... przynajmniej jeden z nich
Pozdrawiam! |
dnia maja 05 2011 18:08:33
Czytałam tego ficka już kilka razy, i muszę przyznać, że za każdym razem miło mi się do niego wraca.
Po prostu jest inny i ma swój własny, niepowtarzalny klimat, który wam idealnie udało się utrzymać, tłumacząc go, więc gratuluję na prawdę dobrego tłumaczenia. Poza tym, tak niecodzienny parring to coś cholernie trudnego do zorganizowania, a tutaj pasuje jak ulał.
I jeszcze to w sumie szczęśliwe zakończenie... Mrau ^.-
Pozdrawiam, Car. |
dnia sierpnia 16 2011 00:19:10
Witam, opowiadanie czytałam od początku, lecz dopiero niedawno się zarejestrowałam - o od razu dodaje komentarz. Fanfic świetny, humorystyczny, nie pozbawiony nuty ironii. Bardzo podobał mi się sposób, w jaki opisałaś LV - a zwłaszcza to, że przyjął propozycje Harry'ego i postanowił zmienić swoje życie. Świetne! A sceny graficzne - bardzo gorące |
dnia wrzenia 27 2011 17:21:35
Ciekawy pomysł na opowiadanie, trochę oryginalności i przepis na niezapomniany fanfic. Nie dawno znalazłam to tłumaczenie właśnie na waszej stronce i zakochałam się w nim. Jak to mówi moja nauczycielka od matmy trójkąt jest najdoskonalszą figurą i po przeczytaniu tego tekstu nie mogę się z tym nie zgodzić. Kto by pomyślał, że Severus może się przyłączyć do Czarnego Pana, by później z nim sypiać. Bardzo niegrzeczne W końcu to cały Snape nigdy nie robi tego co się od niego oczekuje. Tłumaczenie genialne, nic dodać, nic ująć. |
dnia listopada 13 2011 05:03:56
Harry już wyobrażał sobie tą rzeźnię, jeżeli Ron i Hermiona kiedykolwiek odkryliby, że żyje z Voldemortem. I nie tylko żyje, ale też się z nim pieprzy.
Buahaha, cudowne spostrzeżenie xD
Hm... opowiadanie przekomiczne, ale mimo wszystko mam pewne uczucie goryczy, którego za nic nie mogę się pozbyć. Mimo, iż życie Harry'ego jest w pewien sposób lepsze niż poprzednie (nie musi ciągle uciekać przed czarnoksiężnikiem, który chce go zabić, nikt w niego nie ciska niewybaczalnymi, a świat pławi się w pokoju, więc przyjaciele są bezpieczni), to jednak nie jest to do końca wymarzone życie. Życie z pozornie oswojoną bestią? Heh... cóż... to właśnie ta gorycz. Ale nie jest to wszystko. Ok, seks jest dobry, spędzanie czasu jest przyjemne i ogólnie jest ciekawie. Ale wiedza o tym, że gdyby nie przysięga czy bycie horkruksem, to zamiast głębszych uczuć, dbanie o nie czy przejmowanie się nimi, można byłoby dostać Avadą... Brrr... Tak więc widzicie. Chyba ta sprawa z Ginny zbyt na mnie wpłynęła i również nie mogę tego Voldemortowi wybaczyć, co sprowadza się, że nawet jeśli już nie zabija, to zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że któregoś dnia historia się powtórzy.
Ale opowiadanie dobre, ciekawe i zabawne, więc może już przestanę narzekać |
dnia kwietnia 23 2012 15:40:40
Tekst. Jest zupełnie czymś innym niżeli się spodziewałam na początku. Zaskakujący tak bardzo jak tylko to jest możliwe.
Zaskoczył mnie Tom z swoją fascynacją mugolskiej nauki. Nie przyszło by mi do głowy zastosowanie czegoś takiego w jakimkolwiek tekście. Podobało mi się za to, że w sumie ON nie stał się dobry. Po tekście takiego rodzaju można by było czegoś takiego się spodziewać, ale jednak do końca zostały zachowane jego charakterystyczne cechy.
Ginny. Czytałam wielokrotnie, że jest to najnudniejsza postać całej serii o HP i trudno się z tymi poglądami nie zgodzić. Mam wrażenie, że już samej Lunie autorka poświęciła więcej uwagi niż rudej siostrze Rona. Jak dla mnie nie była ona nikim nadzwyczajnym. Jedyne w czym miała zasługi to fakt, że została opętana. Ale w późniejszych częściach straciła wszystkie kolory. Była dziewczyną zakochaną w Harrym. I tyle. Nie odczuwam więc z nią jakiejś specjalnej bliższej więzi i w sumie taki koniec jaki otrzymała w tym tekście był, jak dla mnie, jej istnym sukcesem.
Dużym plusem tekstu był fragment rzjednoczenia umysłówr1; To jak oni nawzajem poznali swoje uczucia, wspomnienia. To było czymś dobrym.
Choć nie do końca rozumiem JAK Voldemort mógł aż do tego stopnia być WYCZUWALNYM będąc w sumie samym duchem. To jak Harry odczuwał jego śmiech, czy przyjemność. To było chyba troszeczkę naciągane.
Dzięki za tłumaczenie i pozdrawiam.
Lilu |
dnia kwietnia 08 2013 23:14:06
Genialne, zaskakujące, przekomiczne. Nie wiem co mam napisać.
Jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie do tej pory przeczytałam.
Wartka akcje, zabawne sceny, nie brak dramatyzmu i oryginalne.
Gratuluje wyboru
Nie mogę doczekać się następnych opowiadań |
dnia lipca 02 2013 23:21:03
Nie wiem do końca co powiedzieć, chciałabym mieć jakieś zdanie na temat tego tekstu, ale... jest tak cholernie absurdalny, że nie wiem co myśleć.
Voldemort, któremu udało się przeżyć w głowie Harry'ego (który, jak zwykle zresztą, "poświęca się" aby uratować cały świat i Snape, który tak entuzjastycznie jest na dole... Hmm... muszę się z tym zdecydowanie przespać.
Nie mam wątpliwości, że tekst jest świetnie napisany. Uwielbiam rozmowy Pottera z Tomem w głowie Harry'ego. Wszystko od gier słownych po sprośne żarty są prześmieszne, a czasem mega erotyczne.
No nic, muszę sobie to jeszcze poukładać w głowie.
Na pewno strasznie mi się podoba epilog.
I na pewno zapamiętam to opowiadanie na dłużej, a to chyba jest dość ważne .
Pozdrawiam w każdym razie i życzę dalszej weny przy tłumaczeniach i przy pisaniu własnych tekstów.
Pozdrawiam ;* |
dnia lipca 02 2013 23:51:15
przepraszam za 2 komentarze pod rząd, ale coś mnie właśnie uderzyło i muszę się tym podzielić.
Myślałam, że tekst jest tak niekanoniczny, że to aż śmieszne - no bo ciężko sobie wyobrazić Czarnego Pana, który decyduje się zrezygnować z planów podboju świata, żeby mieć Harry'ego. ALE! Przecież nie ma nic bardziej kanonicznego niż Voldemort z jego obsesją na punkcie Harry'ego. A posiadanie go wydaje się mimo wszystko korzystniejsze niż zabicie. No i podobnie - nie ma nic bardziej kanonicznego niż Harry Potter - Zbawca Czarodziejskiego Świata. A Snape? W gruncie rzeczy, tak naprawdę ciężko powiedzieć jaki jest kanoniczny Snape. Wiadomo tylko, że stara się pomóc przeżyć Harry'emu i jest lojalny wobec Dumbledore'a.
No i jak przez chwilę się zastanowiłam, to po dodaniu do tego homoseksualizmu i niewielkiego elementu perwersji...
Coś takiego mogłoby się zdarzyć.
Chociaż nie, to dla mnie dalej zbyt abstrakcyjne. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|