| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 39 - "Something's wrong" | | | Beta: Kaczalka :*
39. Something's wrong
Something's wrong with you,
The walls you build around you now,
Seem to fit you like a glove.
Am I too blind to see that there's something there behind your eyes
and it's bringing me to my knees?*
W piątkowy poranek podczas śniadania Harry otrzymał list od Lupina. Nie czułby się zbyt komfortowo, czytając go przy stole nauczycielskim, przy którym wszyscy pozostający w Hogwarcie uczniowie codziennie spożywali posiłki, dlatego wcisnął go do kieszeni i otworzył dopiero, kiedy znalazł się sam w dormitorium.
Przez pierwszą połowę listu Remus pisał tylko o nic nieznaczących błahostkach, pytał Harry'ego jak mu idzie nauka, czy podobają mu się lekcje z Tonks, wyraził zainteresowanie meczami Quidditcha i jedynie półsłówkami wspomniał o tym, że wykonuje w tej chwili ważne zadanie dla Zakonu, ale ze względów bezpieczeństwa nie może mu nic więcej wyjawić.
A co do Twoich pytań, Harry... Wiem, że bardzo chciałbyś się czegokolwiek dowiedzieć i doskonale to rozumiem. Jednak obowiązują nas pewne zalecenia i reguły. Nie wiadomo, kto mógłby przechwycić ten list. Dlatego mogę powiedzieć Ci tylko tyle, że z naszych informacji wynika, iż robi się coraz niebezpieczniej. On wydaje się być ostatnio w niezwykle dobrym humorze, dlatego obawiamy się, że może planować coś dużego i bardzo groźnego. Straciliśmy już wielu Aurorów i sądzimy, że w najbliższym czasie ta liczba może wzrosnąć. Dlatego proszę Cię, abyś nie ruszał się nigdzie z Hogwartu i nie próbował łamać zakazu dyrektora,. To dla Twojego bezpieczeństwa, nawet jeżeli uważasz, że to ograniczenie Twojej wolności. Zrozum, Harry, że jesteś jego głównym celem i za wszelką cenę musimy Cię chronić. Pamiętaj - nie ufaj nikomu, nawet swoim przyjaciołom. Musisz mieć oczy dookoła głowy i jeżeli zauważysz coś podejrzanego, cokolwiek - to natychmiast powiadom o tym Dumbledore'a.
Przepraszam za ten dydaktyczny ton, ale chcę tylko Twojego dobra. Teraz, kiedy nie ma już Syriusza, to ja powinienem się Tobą opiekować i bardzo mi przykro, że nie mogę być przy Tobie, aby Cię wspierać, ale staram się jak mogę robić to na odległość. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
Pozdrów ode mnie Rona i Hermionę.
Remus Lupin
Harry odłożył list, ściskając go nieco zbyt mocno. Jego dłonie lekko drżały. To było miłe, że Remus tak się o niego martwił, ale do diabła, nie był już przecież małym dzieckiem. Nie chciał ochrony. Chciał informacji, czegokolwiek!
Na wspomnienie Syriusza coś skręciło się w jego żołądku. Od miesięcy starał się jak mógł, aby nie myśleć o swoim ojcu chrzestnym, ale czasami, kiedy ktoś mu o nim przypominał, coś wewnątrz niego pękało, a umysł zalewały mu obrazy z tamtej nocy.
Zacisnął powieki, pragnąc wyrzucić z głowy wizję Syriusza wpadającego za zasłonę i swój własny krzyk, zwielokrotniony poprzez gniew i poczucie winy i powracający z jeszcze większą mocą. Zaczął oddychać głęboko, próbując pozbyć się ciężaru przygniatającego serce. Problem w tym, że nosił go w sobie już tak długo, iż niemal nigdy go nie odczuwał, za wyjątkiem tych chwil, kiedy ktoś mu przypominał o jego obecności.
Nie, nie będzie teraz o tym myślał. Jeszcze przyjdzie na to czas. Wtedy, kiedy będzie mierzył różdżką do leżącej u jego stóp Bellatriks Lestrange. I tym razem się nie zawaha.
Jeszcze raz spojrzał na drobne pismo Lupina. Doprawdy, czy oni wszyscy musieli go w ten sposób dyskryminować? "Musimy Cię chronić, Harry", "To dla twojego bezpieczeństwa, Harry" i tak dalej... Ciągle to słyszał i wywoływało to w nim coraz większą frustrację. Każdy chciał go chronić. A co mu przyjdzie z tej ochrony, skoro i tak pewnego dnia będzie musiał stanąć do walki z Voldemortem? Nie pokona go przecież samym Protego. To chyba oczywiste, że miałby o wiele większe szanse, gdyby wiedział cokolwiek. Ale nie, wszyscy, zamiast go przygotowywać, chcieli go jedynie chronić. Nawet Severus...
Zaraz. Przecież Severus obiecał, że zastanowi się nad możliwością nauczenia go kilku klątw. Harry zupełnie zapomniał o tamtej rozmowie, a mężczyzna nigdy do niej nie nawiązał. Ale dzisiaj go o to zapyta! Wczorajsze spotkanie zakończyło się nieco dziwnie i w ogóle nie zdążyli się umówić, ale przecież nie zawsze musi przychodzić zapowiedziany. To prawda, że mógłby go zapytać przez kamień, ale co, jeżeli Severus odmówi? Nie, Harry musiał wiedzieć to już dzisiaj! Pójdzie do niego wieczorem i... wyciągnie od Snape'a odpowiedź!
***
Harry zatrzymał się przed drzwiami do gabinetu Severusa i jeszcze raz spojrzał na Mapę Huncwotów. Tak, mężczyzna nadal był w środku.
Odetchnął głęboko, schował mapę z powrotem do kieszeni i dotknął drzwi, które natychmiast stanęły przed nim otworem. Przeszedł przez gabinet, zdejmując po drodze pelerynę niewidkę i zapukał w drewnianą powierzchnię ciężkich wrót prowadzących do prywatnych kwater Mistrza Eliksirów.
Przez chwilę panowała cisza, a Harry czekał z bijącym głośno i z każdą sekundą oczekiwania coraz szybciej sercem.
Klamka poruszyła się i drzwi uchyliły się nieco.
- Potter - syknął Severus, mrużąc oczy, kiedy jego wzrok padł na Harry'ego. - Czego chcesz? Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na dzisiaj umówieni.
- Nie, ale... - zaczął Harry, lecz nie zdołał dokończyć, ponieważ Snape mu przerwał. Jego głos zdawał się być wykuty z lodu:
- Nie mam dla ciebie czasu. Byłbym niezwykle wdzięczny, gdybyś zszedł mi teraz z oczu i wrócił jutro - wycedził. Harry poczuł dziwne drżenie w okolicach serca. Coś było nie w porządku. Severus zachowywał się jakoś... nerwowo?
Ale tym razem nie pozwoli się tak łatwo spławić, ponieważ sprawa, z którą przyszedł, była dla niego zbyt ważna.
- A więc musisz go znaleźć - odparł bezczelnie i błyskawicznie prześliznął się pod ramieniem Snape'a. Komnata mężczyzny była pogrążona w półmroku. - Mam tylko jedno pytanie i zaraz sobie pójdę - powiedział, obrzucając pomieszczenie taksującym spojrzeniem, zanim Severus zdążył się odwrócić. - Pamiętasz naszą rozmowę o Czarnej Magii? Obiecałeś, że... - urwał tak nagle, jakby połknął własny język. Rozszerzonymi ze zgrozy oczami wpatrywał się w leżącą na oparciu fotela maskę Śmierciożercy. Była jasna, niemal perłowa, odbijająca padające z kominka światło ognia. Widniało na niej kilka drobnych, zaschniętych kropel krwi. Tuż obok niej wisiała czarna szata, której rękawy przyozdobione były ciemnozielonymi wizerunkami czaszki i węża.
Harry poczuł, jak żołądek opada mu aż do stóp, a lodowate przerażenie ściska serce. Ale zanim zdążył otrząsnąć się na tyle, aby wydusić z siebie chociaż słowo, poczuł, jak ręka Severusa łapie go brutalnie za ramię i ciągnie w stronę drzwi.
- Mówiłem ci, że jestem zajęty, Potter - syknął mężczyzna, a wściekłość w jego głosie wydawała się aż kąsać. - Ale widocznie jesteś zbyt arogancki i bezczelny, aby to uszanować. - Snape wywlókł go przez drzwi pomieszczenia i pociągnął za sobą przez cały gabinet, ściskając jego ramię tak mocno, iż Harry był pewien, że zostaną siniaki. - A teraz wynoś się. Jeżeli masz do mnie jakąś sprawę, to przyjdź jutro. I jeżeli jeszcze raz zlekceważysz moje słowa, to źle się to dla ciebie skończy. - Mistrz Eliksirów wypchnął go na korytarz i zatrzasnął drzwi, a echo poniosło ten dźwięk daleko po rozległych korytarzach opustoszałych lochów.
Harry odwrócił się i oparł plecami o ścianę, ponieważ nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Miał wrażenie, że jego głowa zaraz eksploduje. Przez chwilę tylko dyszał ciężko, próbując uspokoić rozszalałe serce i uczucie, jakby coś go miało zaraz rozerwać na strzępy od środka.
Snape jest Śmierciożercą!
To nie chodzi o to, że o tym nie wiedział, ale teraz... kiedy zobaczył to na własne oczy, stało się to takie... zatrważająco prawdziwe.
Wiedział, że Severus jest szpiegiem Zakonu, a jako szpieg musi być darzony absolutnym zaufaniem Voldemorta i pozostałych Śmierciożerców. I dlatego zmuszony jest robić wszystko, co mu każą, ale... zawsze starał się o tym nie myśleć, ignorować to. Co z oczu, to z serca, jak to się mówi. A teraz to widział... widział zakrwawioną maskę, znienawidzoną szatę i poczuł, jakby to, co starał się wypierać, otworzyło się nad nim i spadło na niego z niesamowitą siłą.
Wziął drżący oddech, zarzucił na siebie pelerynę niewidkę i powoli ruszył w drogę powrotną do dormitorium.
Dopiero teraz do jego świadomości zaczęły przedzierać się pewne fakty, których wcześniej nie potrafił, nie chciał, lub też nie był w stanie do siebie dopuścić. Nigdy wcześniej nie zastanawiał się, nie tak naprawdę, nad tym "drugim" życiem Severusa... Gdzieś tam, daleko od swoich skąpanych w półmroku komnat, daleko od bezpiecznego Hogwartu, daleko od długich, szkolnych korytarzy i biegających po nich beztrosko uczniach, daleko od Harry'ego... Wśród nienawiści, bladolicego strachu, wrzasków bólu, skowytu konających, wśród zawiści, rozpaczy oraz rozrywającego umysł, pozbawionego wszelkich odczuć i zahamowań śmiechu...
Prawdę powiedziawszy, to Harry nie sadził, aby on potrafił żyć w taki sposób. Podejrzewał, że albo by oszalał, albo stał się takim samym pozbawionym skrupułów mordercą, jak wszyscy pozostali. Człowiek, choćby nie wiadomo jak silny i odporny psychicznie, po pewnym czasie zacznie "przesiąkać" obecnymi w powietrzu silnymi emocjami, wchłaniać je i odbierać jako swoje własne, nie odróżniając ich już od siebie.
Ale Severus był... Severusem Snape'em. Był przecież kimś, kto potrafi zrobić ze swoim umysłem wszystko. Przynajmniej sam tak utrzymywał. Harry pamiętał te rozmowę.
Nie wierzył w to. Chciał w to uwierzyć, naprawdę chciał, ale nie potrafił. Jak można wmówić sobie, że jest się pozbawionym skrupułów mordercą? Albo, że się kogoś kocha? Nikt nie potrafił aż tak dobrze udawać. Ale skoro Severusowi udało się oszukać nawet Voldemorta...
Harry zatrzymał się nagle.
A jeżeli on go wcale nie musiał oszukiwać? Jeżeli robi to wszystko naprawdę? Jeżeli sprawia mu to przyjemność?
Zimny dreszcz przebiegł mu po plecach.
Nie, nie może przecież tak myśleć. To Severus!
Były Śmierciożerca... - podpowiedziało mu sumienie. Ktoś, kto uwielbia zadawać ból...
Nieważne! Ale należał do niego! Tylko do niego! Patrzył na niego w taki sposób, że Harry tracił oddech, dotykał go, tak łagodnie i ostrożnie... Pamiętał to, pamiętał każdy pocałunek, każde spojrzenie, każdy gest. Ktoś, kto ma w sobie jedynie mrok, nie potrafiłby rozpalać się takim jasnym płomieniem. A zresztą...
Harry ruszył ponownie, uśmiechając się lekko do swoich myśli.
A zresztą, nawet gdyby było w nim więcej mroku niż światła... to i tak nadal pozostałby Severusem. Jego Severusem. Severusem, któremu ufał. Któremu musi ufać. I w którego musi wierzyć. Musi wierzyć w to, że Severus jest szpiegiem Dumbledore'a i wcale nie chce nosić tych szat i robić... tych wszystkich rzeczy. Jeżeli nie będzie w to wierzył, to... równie dobrze mógłby pójść do Voldemorta już teraz.
Podczas rzucania klątw chodzi tylko o to, czy chcesz i potrafisz zrobić komuś krzywdę...
Nagle tknięty nagłym impulsem, zatrzymał się ponownie, przypominając sobie fragment tamtej rozmowy. Słowa Snape'a odbiły się echem w jego głowie, sprawiając, że ponownie zadrżał. Jego umysł nawiedziła wizja, w której ta sama smukła dłoń Severusa, która mocno ściska różdżkę i bez wahania zadaje ból wijącym się na ziemi niewinnym ofiarom... z czułością i delikatnością dotyka jego ciała, błądzi po skórze, próbując zapamiętać każdy jej skrawek i zaciska się na jego penisie, pieszcząc go i doprowadzając do delirycznego orgazmu. Te same usta, które wypowiadają słowa klątw mających za zadanie śmiertelnie zranić ofiarę albo torturować ją aż do utraty zmysłów, dokładnie te same usta całują jego ciało, smakują go i szepczą mu do ucha takie słowa, od których niemal natychmiast dochodzi... Te same oczy, które bez cienia współczucia spoglądają na śmierć i zniszczenie, a w ich czarnych tęczówkach odbijają się płomienie palonych żywcem ludzi i ich domostw, te same oczy patrzą na niego w taki sposób, jakby chciały go pożreć, rozedrzeć na strzępy, naznaczyć, sprawić, aby wił się i skomlał... a on nie potrafi się im oprzeć.
Miał w głowie zamęt. Okropny, nieprzyjemny zamęt i potrzebował bardzo długich rozmyślań, aby się go pozbyć.
Cóż, wygląda na to, że tej nocy nie zaśnie zbyt szybko...
***
Kiedy Harry otrzymał "Proroka Codziennego" następnego dnia, spodziewał się, co może w nim zobaczyć. Nerwowe wyczekiwanie sprawiło, że prawie w ogóle nie tknął śniadania. Severusa nie było przy stole, ale może to i lepiej, ponieważ chyba nie potrafiłby powstrzymać się przed rzucaniem mu wieloznacznych, zamyślonych spojrzeń.
I nie mylił się. Było tam. Na pierwszej stronie.
Artykuł o ataku Śmierciożerców na budynek mieszczący Czarodziejski Departament Spraw Zagranicznych, czyli miejsce, w którym nawiązywano i utrzymywano kontakt ze wszystkimi magicznymi ośrodkami na całym świecie.
Harry poczuł uścisk w żołądku. Nie chciał tego czytać. Przesunął tylko wzrokiem po tekście, próbując odnaleźć liczbę zabitych lub zaginionych.
Czternaście osób.
Przełknął ślinę, czując się tak, jakby otrzymał potężny cios w splot słoneczny i na chwilę zabrakło mu tchu.
Odłożył Proroka, ignorując pełną oburzenia wrzawę, która podniosła się przy stole, kiedy kilka osób także rozłożyło swoje gazety.
Oczywiście, że Severus brał w tym udział. Musiał brać. Inaczej Voldemort uznałby go za zdrajcę.
Harry spędził wczoraj pół nocy rozmyślając nad tym i starając się poskładać swoje myśli i uczucia do kupy. Nie chodziło o to, że nie ufał Severusowi. Wiedział, że Snape robi to wszystko tylko po to, aby móc szpiegować dla Zakonu i donosić o wszystkim Dumbledore'owi. Ale pomimo tego... czasami się go obawiał. Oczywiście nie tak, jak na początku. Jednak teraz, kiedy wiedział już na czym polega rzucanie Czarnej Magii, kiedy widział na jego oparciu szaty Śmierciożercy, kiedy zdał sobie w końcu sprawę z tego, co Severus musi robić jako jeden z towarzyszy Voldemorta... teraz czuł w sobie kiełkujący coraz intensywniej zalążek niepokoju.
Coś było nie w porządku.
Jednak na razie nie potrafił dokładnie powiedzieć, co to dokładnie jest.
Wiedział, że nie może się tak zachowywać. Że chowanie głowy w piasek nic nie pomoże. Severus był dla niego najważniejszą osobą na świecie i cokolwiek robi dla Voldemorta... nie powinno to ingerować w ich prywatne sprawy. Nie może pozwolić, aby Voldemort zniszczył to, co z takim wysiłkiem udało mu się wypracować. Aby niszczył to kruche coś, które było pomiędzy nimi.
Musi do niego dzisiaj pójść. Musi mu pokazać, że się nie przestraszył. Że wie i rozumie.
Musi to zaakceptować.
***
Zbyt długo się wahał. Obawiał się, że Snape znowu go wyrzuci, że będzie na niego wściekły za wczorajszy wybryk. W końcu, jakby nie patrzeć, naprawdę zachował się bezczelnie. Ale z drugiej strony - mężczyzna powiedział, żeby przyszedł dzisiaj.
Nie widział go przez cały dzień. Severus nie pojawił się na żadnym posiłku i Harry z jednej strony odczuwał ulgę, a z drugiej coraz większe zaniepokojenie.
Kiedy zegar w Pokoju Wspólnym wybił godzinę dziewiątą, w końcu się zdecydował. Złapał pelerynę niewidkę i zszedł do lochów, starając się nie myśleć o niczym, co mogłoby sprawić, że zawróci. Zatrzymał się przed drzwiami i stał tam przez chwilę, wpatrując się z wahaniem w ciemne drewno. W końcu jednak go dotknął. Wszedł ostrożnie do gabinetu, czując dziwną ulgę, ponieważ skoro Snape nie zdjął z drzwi tego zaklęcia, dzięki któremu Harry mógł wchodzić swobodnie, to może nie jest na niego aż tak bardzo zły.
Przed zapukaniem w kolejne wrota poczekał jednak nieco dłużej, próbując wymyślić jakieś sensowne słowa, których mógłby użyć na początku, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Cóż, w takim razie będzie musiał powiedzieć po prostu to, co myśli.
Zapukał i odczekał chwilę, a jego serce podskoczyło gwałtownie, kiedy klamka poruszyła się wreszcie i w drzwiach stanął Severus. Wysoka, mroczna postać, patrząca na niego spod przymrużonych powiek twardym wzrokiem, z którego Harry nie potrafił w tej chwili zupełnie nic wyczytać.
- Ee... - Przełknął ślinę. Cóż, to by było na tyle, jeżeli chodzi o uzewnętrznienie tego, co myślał. Zawsze, kiedy Severus patrzył na niego takim wzrokiem, wszystko wyparowywało mu z głowy. - Ja chciałem... Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam. Mogę wejść? - Tak, to było chyba w porządku. Żadnego "Hej, wiem, że jesteś Śmierciożercą, ale mi to nie przeszkadza, naprawdę, mogę wejść?".
Severus bez słowa uchylił drzwi i wpuścił go do środka. Kiedy Harry przekroczył próg, jego oczy mimowolnie powędrowały ku oparciu fotela, na którym wczoraj zobaczył maskę i szatę. Było puste.
- Nieco późno, jak na wizytę - mruknął Severus, siadając w swoim fotelu. Harry dostrzegł na stoliku w połowie opróżnioną butelkę bursztynowego płynu. - Co cię powstrzymywało? Strach przed Cruciatusem? - Spojrzenie czarnych oczu przeszyło go na wylot i Harry zadrżał.
Severus i jego bezpośredniość.
- N-nie - wydukał. - Ja tylko... nie wiedziałem, czy mogę, czy... - Och, do diabła z tym! - Posłuchaj... - zaczął, podchodząc do drugiego fotela i opadając na niego, przez cały czas będąc śledzonym przez to przeszywające spojrzenie. - Wiem, że...
- Och, daruj to sobie, Potter - prychnął Severus. - Obawiam się, iż doskonale wiem, co chcesz powiedzieć. "Wiem, co robisz i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego", tak? Złoty Chłopiec nareszcie przejrzał na oczy i zrozumiał, z kim się zadaje. - Mężczyzna sięgnął po szklankę i wziął kilka dużych łyków.
Harry najeżył się.
- Wcale nie to chciałem powiedzieć - wycedził. - I nie nazywaj mnie Złotym Chłopcem! Nie znoszę tego.
- Jak nasza mała znakomitość sobie życzy - odparł mężczyzna z szyderczym prychnięciem i wziął kolejny łyk.
I wtedy do Harry'ego coś dotarło. Severus był pijany. Albo niewiele go od tego stanu dzieliło. Cóż, trzeźwy Snape był trudnym rozmówcą, ale pijany to już zupełnie nowy poziom trudności. Zaawansowany.
Westchnął i spróbował od początku.
- Jeżeli tylko pozwolisz mi dojść do słowa, to wszystko ci wyjaśnię - powiedział, obserwując uważnie reakcję mężczyzny, ale twarz Snape'a zdawała się być całkowicie pozbawiona wyrazu. Tak, jakby było mu wszystko jedno. Albo jakby za wszelką cenę próbował sprawić, aby tak było. - Nie oceniaj mnie tak pochopnie. To prawda, na początku się przestraszyłem, ale potem dużo nad tym myślałem i wiem, że... robisz to, bo musisz. Nie jestem już dzieckiem. Potrafię zrozumieć pewne sprawy. Jesteś szpiegiem i musisz robić to, co Voldemort ci każe. Potrafię także zrozumieć, dlaczego starałeś się to przede mną ukrywać. I myślę, że potrafiłbym też zrozumieć, gdybyś... gdybyś robił to celowo. To znaczy... - Już sam nie wiedział, co chce powiedzieć, szczególnie, że w oczach Severusa pojawiło się coś bardzo nieprzyjemnego. - Wiem, że każdy człowiek ma swoją dobrą i mroczną stronę. I czasami jedna z nich staje się silniejsza. Ale niezależnie od tego, której jest więcej, chciałbym, abyś wiedział, że... akceptuję obie. - Jego własne słowa zaskoczyły go. Ale chyba nie tak, jak Severusa, którego brwi uniosły się gwałtownie. Harry nie potrafił już jednak powstrzymać tego, co wypływało przez jego usta. - Chcę też, żebyś wiedział, że bez względu na to, co zrobisz i co się stanie... ja zawsze będę po twojej stronie. Przy tobie.
W pomieszczeniu zapanowała cisza. Severus wpatrywał się w niego na wpół niedowierzającym, na wpół badawczym spojrzeniem, a Harry próbował wytrzymać ten wzrok, który zdawał się dotykać wszystkich jego nerwów. W końcu, po czasie, który wydawał się być wiecznością, mężczyzna oderwał to przenikliwe spojrzenie i ponownie napił się whisky.
- Po mojej stronie? Bez względu na wszystko? - prychnął, a w jego głosie pojawiło się coś bardzo, bardzo nieprzyjemnego, Harry nie potrafił jednak tego nazwać, pomimo że jego skóra zareagowała na to pełzającymi po niej ciarkami. - W życiu nie słyszałem takiego steku kłamstw - wycedził lodowato.
Harry poczuł buzującą złość.
- To nie są kłamstwa! - zaprzeczył podniesionym głosem. - Ja naprawdę tak uważam. Ale jeżeli mi nie wierzysz, to już twoja sprawa.
- Zobaczymy - parsknął Severus. - Przypomnę ci o tym w odpowiednim momencie. - Wymówił to w taki sposób, jakby cała ta sytuacja niezwykle go bawiła. Jakby Harry powiedział mu jakiś żart, a nie wyznał przed chwilą czegoś, nad czym myślał bez przerwy przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny i do czego potrzebował naprawdę dużo odwagi i dobrej woli. Świadomość tego sprawiła, że coś go w środku zabolało. I to bardzo.
- Dlaczego zawsze musisz być takim wrednym, upartym, wszystko-lepiej-wiedzącym dupkiem? - warknął Harry, mając już dosyć tego kpiącego tonu.
- Dlatego, że ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego co mówisz, chłopcze! - Snape podniósł głos, wbijając w niego tak ostre spojrzenie, iż niemal kaleczyło. - I dlatego, że potrafię przewidzieć pewne konsekwencje i pewne reakcje i uwierz mi, nie ma wśród nich miejsca na jakąkolwiek akceptacje czegokolwiek.
- O czym ty mówisz? - zapytał Harry, mrużąc oczy.
- O życiu, Potter. O ludzkich wyborach. O emocjach. Nazwij to jak chcesz. A teraz wynoś się i zostaw mnie samego. Nie potrzebuję twoich górnolotnych zapewnień, których jedyną trwałą cechą jest ich naiwność.
O nie, nie wyrzuci go tak szybko!
- Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? Nawet o tym nie myśl! - odparował Harry. - W porządku. Myśl sobie co chcesz. Chciałem po prostu, żeby pomiędzy nami było jak wcześniej. Żebyś nie zachowywał się tak, jakby ci nie zależało. - Cóż, równie dobrze może postawić sprawę jasno. - Nie kłóćmy się już. Proszę.
- Jeżeli nazywasz to kłótnią, to chyba jeszcze nigdy w żadnej nie brałeś udziału - mruknął Severus, spoglądając w ogień i biorąc kolejny, tym razem już mniejszy łyk alkoholu.
- Och, a ta uwaga miała na celu sprowokowanie mnie czy obrażenie? - zapytał Harry zaczepnie, próbując nieco rozluźnić atmosferę.
- A jak sądzisz? - Mężczyzna rzucił mu nieokreślone spojrzenie.
- Myślę, że jedno i drugie. - Harry uśmiechnął się.
- Cieszę się, że jednak czasami myślisz - odparował Severus, lekko unosząc kąciki ust i Harry poczuł nieokreślone ciepło w sercu. Tęsknił za tym.
I tęsknił za nim.
Nagle poczuł przemożne pragnienie, aby go dotknąć, przytulić, poczuć jego bliskość. Severus od tak dawna nie okazał mu żadnego czułego gestu.
Wstał i błyskawicznie znalazł się przy nim. Pochylił sie, aby go objąć i usiąść mu na kolanach, ale w tym samym momencie Snape zerwał się z miejsca, odtrącając jego ręce i ruszył w stronę barku, całkowicie go ignorując.
Harry pozostał sam przy zielonym fotelu, czując się tak, jakby coś wbiło mu się w serce. Miał wrażenie, jakby wszystkie jego obawy się ziściły. Wiedział, że coś jest nie w porządku i ta pewność aż go kłuła. Niezwykle boleśnie.
- Co się stało? - zapytał zduszonym głosem. - Dlaczego mnie unikasz? Dlaczego przede mną uciekasz?
Severus nie odwrócił się. Sięgnął do barku po kolejną butelkę alkoholu.
- Co ty za bzdury znowu wygadujesz, Potter? - zapytał tak kpiącym tonem, na jaki go było stać. Wyglądało na to, że za wszelką cenę chce Harry'ego ośmieszyć. - Masz chyba zbyt wybujałą wyobraźnię, ponieważ widzisz rzeczy, które nie istnieją. Możesz sobie w takim razie podać rękę z panną Lovegood.
Harry poczuł, jak frustracja, która narastała w nim przez ostatnie kilka dni, kiedy Snape wyraźnie unikał jego bliskości i teraz, kiedy tak ostentacyjnie wmawiał mu, że wymyślił sobie to wszystko, zaczyna w nim wrzeć. Kiedy otworzył usta, jego głos kipiał z wściekłości, tnąc powietrze na małe kawałeczki.
- Masz mnie za idiotę?! Myślisz, że nie zauważyłem, jak mnie traktujesz? Że nie zauważyłem, w jaki sposób unikasz bliskości, nie chcesz mnie objąć, nie chcesz nawet na mnie spojrzeć w sposób nieprzesiąknięty drwiną? Myślisz, że nie zauważyłem, że wszystko się zmieniło? Nie rozumiem tylko, dlaczego. Co się stało? Chcę, żebyś mi to wyjaśnił!
Severus odwrócił się powoli i gdyby Harry nie był taki wściekły, z pewnością wzrok, który wbijał w niego mężczyzna, odebrałby mu całą odwagę wraz z oddechem.
- Nie muszę ci niczego wyjaśniać, Potter - wycedził tak lodowatym głosem, iż Harry odniósł wrażenie, jakby w powietrzu pojawiły się kryształki lodu. - Nie przyszło ci do głowy, że mogę po prostu nie mieć na to ochoty?
Harry poczuł, jak gniew wzbiera jeszcze bardziej, pełzając po jego skórze i doprowadzając do drżenia jego zaciśnięte pięści.
- I kto tu opowiada stek kłamstw?! - Harry prawie krzyczał, ale nie potrafił już nad tym zapanować. Cała ta sytuacja wymknęła się spod kontroli, a Severus najwyraźniej miał to absolutnie gdzieś. - Dopóki nie zechcesz mi tego wyjaśnić, to nie mam tu czego szukać. Daj mi znać, kiedy się zdecydujesz. - Odwrócił się, ze złością zgarnął z oparcia swoją pelerynę i ruszył w stronę wyjścia.
- Wracaj natychmiast, Potter! - ryknął mężczyzna, a Harry niemal się przewrócił. Jeszcze nigdy nie słyszał takiej furii w głosie Snape'a. Przystanął i obejrzał się. Severus stał przy barku, ściskając w dłoni szklankę z taką siłą, iż niewiele dzieliło go od zmiażdżenia jej. Wbijał w Harry'ego tak mordercze, oślepiające bijącymi z niego płomieniami spojrzenie, jakby również próbował go nim zmiażdżyć.
I udało mu się to.
- Nie pozwoliłem ci wyjść - wysyczał głosem, w którym trzaskające polana gniewu spalały resztkę cierpliwości. - Siadaj!
Harry zawahał się. Trząsł się ze złości, ale jeszcze bardziej obawiał się tego, co może mu zrobić Severus, jeżeli nie posłucha. Brzuch nadal bolał go trochę, po ich ostatniej sprzeczce. A mężczyzna wydawał się być w takim stanie, że mógłby zrobić wszystko.
Zawrócił i opadł ciężko na fotel. Snape chyba nieco się odprężył. Ściskające szklankę palce rozluźniły się odrobinę. Wzrok z płonącego, zamienił się w lodowaty. Wykrzywiona zmarszczkami twarz nieco się wygładziła. Upił łyk i wbił w Harry'ego nieokreślone spojrzenie, którego chłopak za nic w świecie nie potrafił odczytać. Tak jakby mężczyzna odgrodził się murem, przez który Harry nie był w stanie się przebić.
Siedział więc i czekał na jakieś słowo z jego strony, ale żadne nie padło. Czas mijał, ciche trzaskanie ognia w kominku zdawało się kroić go na małe, nierówne kawałeczki.
Harry wpatrywał się w Severusa w napięciu, czekając na cios, na pieszczotę, na cokolwiek. A niepokój w jego sercu narastał z każdą chwilą. Nie wiedział, dlaczego ma tak siedzieć, ani co się za chwilę wydarzy. Obawiał się tego. Wolał, aby Severus w końcu coś zrobił, ponieważ ta niepewność rozrywała jego wnętrzności na strzępy.
Po jakichś piętnastu minutach Severus poruszył się, czym sprawił, że Harry niemal podskoczył w fotelu. Mężczyzna odstawił powoli szklankę na blat stolika i spojrzał na wiszący na ścianie zegar. Kiedy przeniósł spojrzenie z powrotem na Harry'ego, jego oczy połyskiwały czymś na kształt... mrocznej satysfakcji?
- Pański szlaban właśnie się zakończył, panie Potter. Może pan odejść.
Harry otworzył szeroko oczy. Nie potrafił uwierzyć w to, co usłyszał... Jak on mógł? Jak mógł... potraktować go w taki przedmiotowy sposób? Po tym wszystkim...?
Wiedział, że te słowa miały na celu jedynie go zranić, widział to po paskudnym uśmieszku na wargach mężczyzny.
I wiedział, że jeżeli zostanie tutaj choćby chwilę dłużej, to może zrobić lub powiedzieć coś, czego będzie żałował do końca życia.
Zerwał się z fotela, złapał pelerynę i wypadł z pomieszczenia, z całej siły trzaskając drzwiami. Nie oglądał się do tyłu, nie przejmował ubieraniem peleryny. Wypadł na korytarz i rzucił się biegiem przed siebie, pragnąc stąd uciec, pragnąc uciec od tego porażającego uczucia zawodu, pożerającej od środka wściekłości i odbierającego zmysły bólu.
Wbiegł po schodach na parter, a później na pierwsze piętro, wyciągając po drodze różdżkę. Wycelował w pierwszy posąg jaki napotkał i rzucił w niego zaklęciem spotęgowanym jeszcze przez rozsadzającą go furię, który rozwalił go na kawałki. Pył i odłamki kamieni posypały się na wszystkie strony, niektóre trafiły go w twarz, ale się tym nie przejął. To było za mało. Celował po kolei we wszystkie większe odłamki, rozwalając je na coraz mniejsze, pozwalając, by gniew kierował każdym jego krokiem, każdym gestem, każdym słowem. Z wilgotnym, rozmazanym wzrokiem złapał jakiś większy kawałek i z furią zaczął uderzać nim w ścianę. Miał ochotę wrzeszczeć, kopać, gryźć.
Kamień rozpadł mu się w dłoni i pokaleczył ją. Harry krzyknął z bólu i upuścił ostre, wbijające mu się w skórę odłamki. Spojrzał na swoją rękę. Krwawiła.
Dokładnie tak samo, jak jego...
- No, no, no... Wygląda na to, że wpakował się pan w poważne kłopoty, panie Potter - usłyszał za sobą znajomy, skrzekliwy głos.
Odwrócił załzawioną twarz i z rezygnacją spojrzał na stojącego na korytarzu Filcha.
Kłopoty? Prawdę powiedziawszy, w ogóle go to nie obchodziło...
***
Woźny z mściwą satysfakcją zaprowadził do go McGonagall. Opiekunka domu była wstrząśnięta zachowaniem Harry'ego, ale kiedy zaczął mamrotać coś o liście od Lupina, wspomnieniach związanych ze śmiercią Syriusza i załamaniu, które spowodowało, że stracił nad sobą panowanie i... zrobił to co zrobił, wściekłość McGonagall szybko zamieniła się we współczucie. Harry miał wyrzuty sumienia, że tak kłamie, ale przecież musiał coś wymyślić. Filch oczywiście żądał dla niego najsurowszej przewidzianej w kodeksie kary, czyli zakucia w łańcuchy i wychłostania, jednak opiekunka Gryffindoru wyprosiła go i powiedziała, że sama zajmie się swoim uczniem. Kiedy woźny, mamrocząc coś pod nosem, zniknął za drzwiami, oświadczyła Harry'emu, że go rozumie i że nie ma mu tego za złe, chociaż demolowanie szkoły nie jest najlepszym sposobem na pozbycie się żalu. Musiała mu niestety przydzielić szlaban, w końcu takie były reguły, ale wybrała coś spokojnego i niezbyt męczącego. Miał posegregować jutro po obiedzie pergaminy z w klasie, w której uczono Starożytnych Run.
Oświadczyła także, że jeżeli będzie chciał porozmawiać o swoich zgryzotach, to zawsze może się do niej zwrócić. Harry podziękował cicho i wyszedł z gabinetu.
Wydawało mu się, że wiodąca z gabinetu wicedyrektorki do wieży Gryffindoru droga jeszcze nigdy nie była tak długa. Szedł chwiejnie, ledwie powłócząc nogami i z przygnębieniem wpatrując się w swoje stopy. Odłamki kamieni rozbiły mu okulary, ale nie przejmowa się teraz naprawianiem ich. Nie zależało mu na tym. Prawdę mówiąc, na niczym mu w tej chwili nie zależało. Ból w zranionej i zabandażowanej dłoni nasilał się z każdym krokiem. Powinien pójść do skrzydła szpitalnego, tak jak poleciła mu McGonagall zanim wyszedł, ale nie chciał... W końcu przynajmniej częściowo odciągało to jego uwagę od bólu, który czuł wewnątrz.
Miał wrażenie, że każdy krok, który stawia, prowadzi go coraz bliżej ku przepaści. W głowie odbijało mu się echo odległych słów.
Nie ma miejsca na akceptację czegokolwiek... przypomnę ci o tym... potrafię przewidzieć pewne reakcję...
Czy o to właśnie mu chodziło? Chciał mu w ten sposób pokazać, jak bardzo się myli? Że, tak naprawdę, gówno wie? Czy może chciał mu po prostu pokazać, jak potrafi być okrutny? Jakby Harry jeszcze tego nie wiedział...
Westchnął głęboko i skrzywił się, kiedy poczuł bolesne ukłucie w piersi. Nie potrafił tego zrozumieć. Starał się, już wiele razy naprawdę się starał, ale wciąż niektóre zachowania Severusa pozostawały dla niego tajemnicą.
Dlaczego mężczyzna się od niego oddalał? Świadomość tego bolała, i to tak bardzo, że Harry z trudem oddychał. Ponieważ wiedział, jak wiele wysiłku kosztowało zbliżenie go do siebie. Co więc mogło się wydarzyć? Co mogło się tak nagle zmienić?
Podejrzewał tylko, że ma to związek z czymś, co było poza nimi dwoma. Tylko takie wyjaśnienie miało sens.
Spojrzał na swoją dłoń. Krew przesiąkła już przez prowizoryczny bandaż. Ale nie miał zamiaru ponownie próbować jej tamować.
Tak samo jak krwotoku płynącego z serca.
...chodzi tylko o to, czy chcesz i potrafisz kogoś skrzywdzić...
Cóż, jeżeli chodziło o Severusa Snape'a, odpowiedź na to pytanie była w tej chwili aż nadto oczywista...
***
Kiedy Harry obudził się następnego ranka, miał wrażenie, jakby ktoś przywalił mu w nocy czymś ciężkim w głowę. Wszystko go bolało, ale chyba najbardziej poraniona odłamkami dłoń. Kiedy wczoraj dowlókł się do dormitorium, od razu padł na łóżko i zasnął niemal natychmiast.
Zwlókł się z posłania, wziął do ręki stłuczone kawałkami kamienia okulary, szybko je naprawił, założył na nos i poszedł do łazienki. Spojrzał w lustro i jęknął, kiedy zobaczył olbrzymiego siniaka pod lewym okiem i kilka zadrapań na policzkach. Cóż, nie wyglądało to zbyt dobrze... Może rzeczywiście powinien pójść do pani Pomfrey. Zrobi to po śniadaniu.
Odwinął z dłoni bandaż i przyjrzał się głębokim nacięciom na skórze. Zaschnięta krew była już niemal czarna. Ostrożnie włożył rękę pod strumień zimnej wody i obmył ją, po czym ponownie owinął zakrwawionym bandażem. Nie miał niestety czystego, a nie chciało mu się tracić energii na wybielenie go.
Znowu spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Miał podkrążone oczy i bladą cerę. Skutek niewyspania czy nerwów? Chyba jednego i drugiego.
Obiecał sobie, że nie będzie myślał o tym, co się wczoraj wydarzyło. Musi to wyrzucić z pamięci. Całkowicie. Ponieważ nawet jedno pojedyncze wspomnienie mogłoby być zbyt dużym ciosem.
A był teraz za słaby, aby się przed nim obronić.
Wziął szybki prysznic, przebrał się i zszedł na śniadanie. Przy stole siedzieli już niemal wszyscy. Snape także. Harry nawet z daleka słyszał ożywiony gwar, śmiech i prowadzone półgłosem rozmowy. Bez słowa i spojrzenia na kogokolwiek podszedł do stołu i usiadł obok Luny, dokładnie naprzeciwko profesor McGonagall.
I wtedy gwar urwał się nagle i wokół niego zapanowała głucha cisza.
Harry podniósł głowę i rozejrzał się, zaskoczony tym nagłym milczeniem. Wszyscy wpatrywali się w niego z zaciekawieniem i przestrachem jednocześnie.
No litości, przecież nie wyglądał chyba aż tak strasznie?
- Co się stało, Harry? - zapytała szeptem Luna, przerywając tę nienaturalną ciszę. Harry czuł na sobie wzrok wszystkich nauczycieli i uczniów. Nawet siedzący obok McGonagall Dumbledore spoglądał na niego z niepokojem. Jednak żadne z tych spojrzeń nie było tak intensywne, jak spojrzenie siedzącego dwa miejsca od McGonagall Severusa. Wydawało się niemal parzyć i Harry wyraźnie czuł jak wędruje po jego skórze, przypiekając ją i wypalając ślady. Nie potrafił jednak określić, jakie to były ślady.
Harry spuścił wzrok, czując nieprzyjemny uścisk w żołądku. Wszyscy patrzyli na niego jak na jakiegoś odmieńca. Znowu.
- Drogie dziecko... - odezwała się profesor Vector. - Czy ty w ogóle widziałeś się dzisiaj w lus...
- Wybacz, Saptimo, ale to tylko i wyłącznie sprawa pana Pottera - przerwała jej McGonagall, po czym rozejrzała się po stole, zwracając się do wszystkich: - Pan Potter miał wczoraj mały wypadek i proszę, aby nikt nie wypytywał go o to, co się wydarzyło, ponieważ nikogo nie powinno to interesować - oświadczyła, po czym skierowała swoje słowa do pielęgniarki: - Poppy, chciałabym, abyś zajęła się panem Potterem po śniadaniu. - Pani Pomfrey skinęła głową.
- Dziękuję, pani profesor - wymamrotał cicho Harry. Wicedyrektorka posłała mu porozumiewawcze spojrzenie, po czym pochyliła się do Dumbledore'a i szepnęła mu coś na ucho. Dyrektor pokiwał ze zrozumieniem głową i spojrzał na Harry'ego ze współczuciem w jasnoniebieskich oczach. Żołądek Gryfona skręcił się i musiał szybko odwrócić głowę. Nie chciał współczucia, nie potrzebował go.
Traf chciał, że jego wzrok padł na Severusa. Mężczyzna wbijał w niego niemal desperackie spojrzenie i Harry poczuł nagłe, bolesne ukłucie w sercu. Snape wyglądał tak, jakby kompletnie zapomniał, gdzie się znajduje, jakby zapomniał, że jest w Wielkiej Sali, otoczony innymi nauczycielami i uczniami. Jego źrenice były nienaturalnie rozszerzone, chociaż powieki miał przymknięte, a brwi ściągnięte. Otworzył usta, jakby chciał Harry'ego o coś zapytać, ale wtedy chyba przypomniał sobie, gdzie jest i szybko je zamknął. Jego widelec upadł na talerz, wydając przy tym ostry dźwięczny odgłos, po czym odbił się od niego i spadł na podłogę. Jego brzęczenie słychać było na kamiennych płytach jeszcze przez jakiś czas. Jednak mężczyzna wydawał się zupełnie nie przejmować, że wszystkie spojrzenia oderwały się od Harry'ego i spoczęły na nim.
- Severusie, na Merlina, mógłbyś trochę uważać - mruknął skrzekliwie profesor Flitwick, siedzący tuż obok niego. - Następnym razem wbijesz mi go w oko.
Mistrz Eliksirów nie odpowiedział. Wydawał się go zupełnie nie słyszeć. Z trudem oderwał kąsające spojrzenie od Harry'ego, który dostrzegł w jego ciemnych tęczówkach, wyraźny, ostry rozbłysk gniewu, kiedy mężczyzna odwrócił głowę i wbił wzrok w odległą ścianę, zsuwając ze stołu swoje zdecydowanie zbyt mocno zaciśnięte i... drżące pieści.
Harry zamrugał, zastanawiając się, czy się nie przewidział i co też mogło to oznaczać? Czyżby Snape nadal był na niego wściekły? Ale to przecież on powinien być wściekły na mężczyznę! A tymczasem wyglądało na to, że ten nadęty, tłustowłosy dupek... nie potrafi nawet wytrzymać pięciu minut przy tym samym stole, co Harry Potter!
Niech go...
Harry zacisnął zęby, próbując opanować nagły przypływ złości i żalu.
Nie, nie będzie zwracał na niego uwagi. Nie może pozwolić, aby Severus Snape odebrał mu apetyt. Siedząca obok niego Luna uśmiechała się do niego przyjaźnie, ale wyczuwał, że za jej uśmiechem czai się niepokój. Próbował prowadzić z nią miłą, typową pogawędkę, ale zwyczajnie nie potrafił. Nie w tej chwili. Nie w obecności siedzącego tak sztywno, jakby połknął kij od miotły i najwyraźniej nie zamierzającego już dokończyć swojego rozpoczętego posiłku Snape'a, który znajdował się zaledwie dwa metry dalej po drugiej stronie stołu.
Harry naprawdę próbował nie zwracać na niego uwagi, ale nic nie potrafił poradzić na to, że jego wzrok co jakiś czas biegł w stronę mrocznej sylwetki, nawet jeżeli za każdym razem miał wrażenie, jakby coś nieprzyjemnego drgało mu w żołądku.
Krojenie twardego jak skała bekonu nie było zbyt łatwym zadaniem, szczególnie, gdy miało się do dyspozycji tylko jedną rękę. Harry próbował jakoś ułożyć nóż w prawej, obandażowanej zakrwawionym bandażem dłoni, ale za każdym razem jedynie krzywił się z bólu. Widelec był z kolei zbyt tępy, aby mu pomóc. Po kolejnej nieudanej próbie, sapnął z frustracji i już miał zamiar odsunąć bekon na bok, pogodziwszy się z faktem, że już go prawdopodobnie nie spróbuje, kiedy jedzenie na jego talerzu, nagle, w zupełnie nieprawdopodobny sposób, rozpadło się na możliwe do pogryzienia kawałki. Zamrugał, całkowicie zaskoczony i rozejrzał się po stole w poszukiwaniu swojego cichego pomocnika, ale wszyscy wydawali się całkowicie pochłonięci albo jedzeniem, albo rozmowami.
Poza jedną osobą.
Severus szybko odwrócił wzrok i wykonał taki ruch, jakby chował coś do kieszeni, po czym ponownie wbił spojrzenie w ścianę.
Harry zagryzł wargę i spojrzał na swój talerz. Sam nie wiedział co ma o tym myśleć.
Czy Severus pomógł mu, ponieważ naprawdę chciał mu pomóc, czy dlatego, aby okazać mu swoją pogardę i wyśmiać jego ograniczone zdolności manualne?
Cóż, obie możliwości były na tyle prawdopodobne, by brać je pod uwagę.
Harry westchnął. Zamiary zamiarami, ale postanowił w tej chwili nie zaprzątać sobie nimi głowy, ponieważ był naprawdę głodny.
Pod koniec śniadania McGonagall pochyliła się do niego i powiedziała:
- Proszę przyjść do mnie po obiedzie, panie Potter, to dam panu klucz do klasy Starożytnych Runów.
Harry skinął głową i niemal natychmiast poczuł na sobie intensywne spojrzenie Snape'a, które mężczyzna oderwał od ściany i wbił w niego. Ale ściana chyba lepiej to znosiła, gdyż wątpił, aby też czuła takie zimne, przebiegające przez nią dreszcze.
Harry przełknął ślinę, gdyż nagle zaschło mu w ustach. Ale obiecał sobie, że nie będzie zwracał na niego uwagi i tak też uczynił. Nie popatrzył już w jego stronę ani razu do końca śniadania, a zaraz po nim wstał i udał się z panią Pomfrey do skrzydła szpitalnego, czując na plecach odprowadzające go spojrzenie hebanowych oczu. Pielęgniarka uleczyła jego siniaki i posmarowała rękę maścią. A sądząc po zapachu, była to dokładnie ta sama maść, którą Severus wysmarował wtedy jego nogi. To wspomnienie było niezwykle przyjemne, ale w obecnych okolicznościach przyniosło jedynie ból.
Nie, miał o tym nie myśleć!
Kiedy tylko wyszedł ze szpitala, wydarzyło się coś, czego po części się spodziewał, ale z drugiej strony obawiał. Poczuł ciepło w kieszeni.
Wiadomość od Severusa.
Przez chwilę walczył ze sobą. Nie chciał jej odbierać. Prawdę powiedziawszy, to już wcześniej zastanawiał się nad tym, czy po prostu nie zostawić kamienia w dormitorium, ale tak jakoś... nie potrafił tego zrobić. A gdyby wydarzyło się coś ważnego?
Ciekawość jednak zwyciężyła. Sięgnął do kieszeni i odczytał wiadomość:
Potter, chciałbym, żebyś przyszedł teraz do moich komnat. Czekam na ciebie. Przyjdź, dobrze?
Harry rozszerzył oczy. Jak na Severusa, było to niemal błaganie.
Poczuł, jak w jego sercu rozlewa się przyjemne ciepło satysfakcji. Czyli Snape jednak żałował tego, co zrobił... To dobrze, niech teraz on poczuje, jak to jest...
Zacisnął klejnot w dłoni i odesłał:
Nie przypominam sobie, abym miał dzisiaj z panem szlaban, więc nie wiem dlaczego miałbym do pana przychodzić, profesorze.
Nie potrafił powstrzymać uśmieszku zadowolenia, który wypłynął mu na usta. Nawet jeżeli w głębi siebie czuł absolutną pustkę.
Snape zranił go zbyt mocno. Minie trochę czasu, zanim wszystko, co zostało w nim rozerwane, zasklepi się ponownie.
***
Snape'a nie było na obiedzie, co Harry przyjął z ulgą. Po posiłku McGonagall dała mu klucz i powiedziała, że jego szlaban musi niestety trwać nie mniej niż dwie godziny, więc jeżeli zrobi już wszystko, to niech sobie po prostu posiedzi i poczeka, aż czas minie.
Harry skinął głową i powoli ruszył na drugie piętro. Prawdę powiedziawszy jeszcze nigdy nie był w tej sali. Wszystkie ściany zostały przysłonięte porozwieszanymi na nich wykresami i planszami z jakimiś dziwnymi znaczkami. Kiedy spacerował wzdłuż nich, przyglądając im się, przypomniał sobie o książce, którą zobaczył w tajnym laboratorium Severusa. Może, gdyby pamiętał, jak wyglądały zamieszczone w niej znaki, to udałoby mu się znaleźć tutaj coś, co pomogłoby mu zrozumieć znaczenie tamtych symboli. Przeszedł na tył klasy, do znajdujących się tam szafek, w których poukładane były zwoje. Na każdym z nich widniały jakieś literki i cyfry, ale z tego, co zauważył, wszystko było ze sobą wymieszane. Wziął pierwszy lepszy zwój i po kilku chwilach udało mu się odnaleźć i włożyć go do odpowiedniej przegródki. Westchnął głęboko. Czekało go jednak nieco pracy. Może lepiej byłoby po prostu wyrzucić je wszystkie na podłogę i dopiero poukładać? Bo inaczej te dobrze ułożone wymieszają się z tymi pozostałymi i później będzie miał problem, aby je odróżnić.
Tak właśnie zrobił. Przez kilkanaście minut przenosił zwoje z szafek na najbliższą ławkę, uważając, aby żadnego nie upuścić. Nie wiadomo, jak były stare. Kiedy skończył, zaczął brać każdy zwój po kolei i próbował dopasować zamieszczone na nim cyfry i litery do tych, które znajdowały się nad przegródkami. Po wyjątkowo kapryśnym pergaminie, dla którego miejsca szukał chyba przez trzy minuty, odwrócił się, aby wziąć następny i... upuścił go z powrotem na blat, odskakując do tyłu jak oparzony.
Tuż obok ławki stał Severus, przyglądając mu się tym nieodgadnionym, świdrującym spojrzeniem. Wyglądał niczym posąg, dumny i wyprostowany, wyrzeźbiony z czarnego marmuru albo hebanu.
Jak to możliwe, że nie usłyszał jego wejścia? Mężczyzna musiał najwyraźniej rzucić zaklęcie wyciszające na drzwi.
Harry szybko uciekł wzrokiem, wbijając go w stos leżących na blacie pergaminów. Jego serce przyspieszyło gwałtownie. Bał się tego spotkania. Nie chciał widzieć Severusa, jeszcze nie teraz, to wszystko było za świeże... Dlaczego musiał tutaj przyjść? Dlaczego chociaż raz nie mógł go zostawić w spokoju? Dlaczego zawsze podążał za nim...?
- Potter... - Głos Snape'a był nieco chrapliwy, chociaż Harry wciąż słyszał w nim ostre brzmienie. Tak, jakby słowa, które mężczyzna zamierzał wypowiedzieć, nie chciały mu przejść przez gardło. - Moje wczorajsze zachowanie było nieodpowiednie i naganne. Trochę za dużo wypiłem i... powiedziałem pewne rzeczy, które mogły cię urazić.
Nieodpowiednie? Urazić? Cóż za eufemistyczne określenia...
- Nie udawaj, że cię to obchodzi - wymamrotał cicho Harry, nie podnosząc wzroku. - Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Jestem pewien, że z przyjemnością zrobiłbyś to ponownie tylko po to, aby ugodzić mnie tam, gdzie najbardziej zaboli, a później odczuwać satysfakcję z powodu tego, że po raz kolejny udało ci się mnie wdeptać w ziemię! - Na końcu już niemal krzyczał. Podniósł głowę i wbił w mężczyznę urażone, drżące od tłumionego gniewu spojrzenie. Severus nie wydawał się być jednak poruszony jego wybuchem. Spoglądał na niego w niezmiennie pasywny sposób, jakby badał go i oceniał.
- Cóż za dramatyzm - powiedział w końcu, poruszając się i robiąc krok w stronę Harry'ego. Chłopak cofnął się, przestraszony. Nie chciał, aby Snape go dotykał. Z pewnością nie teraz, kiedy miał wrażenie, że zaraz eksploduje. - Cóż za przedstawienie... Uwielbiasz robić z siebie ofiarę, Potter - kontynuował niskim, wibrującym głosem, podchodząc wolno w stronę cofającego się coraz bardziej Harry'ego. - Uwielbiasz odgrywać rolę skrzywdzonego, nierozumianego chłopca. Wyolbrzymiasz wszystko do takiego stopnia, że sam nie potrafisz już potem nad tym zapanować. Uwielbiasz pławić się w swoim żalu i rozgoryczeniu, przeżywać wszystko wciąż i wciąż od nowa, za każdym razem odczuwając jeszcze większy ból.
- To nieprawda! - krzyknął Harry, ponieważ miał wrażenie, jakby każde słowo Snape'a trafiało prosto w jego duszę, obdzierając ją ze wszelkich osłon. Musiał się zatrzymać, kiedy poczuł za plecami znajdującą się po drugiej stronie sali ścianę.
- Coś ci powiem, Potter... - Severus nie przestawał mówić i nie zatrzymał się. - Ty nie potrafisz żyć bez tego bólu. Bez tego wszechogarniającego żalu, który ciągnie się za tobą niczym cień. Zawsze go poszukujesz, a kiedy nadejdzie, owijasz się nim jak kokonem i zamykasz na wszystko, przeżywając go każdym nerwem swojego ciała, wydychając w każdym oddechu, w każdym wypowiedzianym słowie. - Severus był już przy nim. Tak blisko, że niemal się dotykali. - Chciałbym jednak, abyś teraz, w tej chwili, zapomniał o żalu. - Pochylił się nad nim, otaczając go swoim zapachem i chowając w swym cieniu. - Chciałbym, żebyśmy byli tutaj sami, bez niego. Tylko ty i ja.
Harry wpatrywał się w skupioną, ściągniętą twarz mężczyzny tak blisko swojej własnej. Widział iskry w czarnych oczach. I zadrżał, kiedy poczuł, jak Severus łapie jego dłoń i prowadzi ją ku swoim szatom. Jego palce dotknęły gorącego, gładkiego ciała i Harry nabrał gwałtownie powietrza, kiedy zrozumiał, co to takiego. Zacisnął rękę wokół na wpół twardej erekcji, czując napływającą do gardła gorycz.
- No dalej - usłyszał wibrujący szept tuż przy swoim uchu. Przełykając żółć, zaczął powoli poruszać dłonią. Penis Snape'a twardniał coraz bardziej pod wpływem jego dotyku, Harry czuł bijący od niego żar i krew, przepływającą ciągnącymi się wzdłuż trzonu żyłkami. Pulsował i rósł w jego małej dłoni. Tak samo, jak rozprzestrzeniające mu się w sercu rozgoryczenie.
Jego zielone oczy drżały, kiedy spojrzał w górę na znajdującą się kilka centymetrów od jego własnej twarz Snape'a, ściągniętą teraz w wyrazie przyjemności i satysfakcji. Napotkał wbite w siebie spojrzenie zmrużonych czarnych oczu, w którym tliło się perfidne zadowolenie.
- Dlaczego taki jesteś? - zapytał nagle, a ton jego głosu zaskoczył nawet jego samego. Nie było w nim żalu, raczej pustka i rezygnacja. - Dlaczego mnie tak traktujesz? Ja... zrobiłbym dla ciebie wszystko i ty o tym wiesz. Więc dlaczego w zamian zadajesz mi jedynie... krwawiące rany? - Severus jęknął i oparł się przedramionami o ścianę po obu stronach głowy Harry'ego, napierając na niego i wypychając biodra, jakby tym gestem chciał mu przekazać, aby robił to mocniej. - Nikt nigdy nie będzie cię tak pragnął. Nikt nigdy nie będzie patrzył na ciebie w taki sposób. Nie rozumiesz tego? - kontynuował Harry głosem ciężkim od goryczy. Nie wiedział, dlaczego to mówi, nie potrafił przestać. Czuł się tak, jakby słowa same wypływały mu przez usta. - Kiedy wczoraj potraktowałeś mnie jak pierwszego lepszego ucznia... wiesz, jak się poczułem? Opowiedzieć ci o tym?
- Szybciej - wysapał Severus, wbijając w Harry'ego jeszcze gorętsze, jeszcze intensywniejsze spojrzenie. Jakby słowa chłopaka jedynie podsycały jego podniecenie.
Napletek rozgrzanego penisa mężczyzny przesuwał mu się pod palcami. Harry przełknął ślinę przez piekące, wyschnięte gardło i zaczął szybciej poruszać dłonią. Zagryzł na chwilę wargę, próbując zapanować nad osłabiającym dreszczem, który przebiegł przez jego ciało. Członek Snape'a był już tak twardy, tak wypełniony nabiegłą krwią, że z trudem mieścił się Harry'emu w dłoni.
Ciekawe, co w takim razie, powie na to...
Zacisnął zęby i wysunął swoją drugą, zabandażowaną dłoń, po czym położył ją na lśniącej, zaczerwienionej główce.
Severus zagryzł wargę, a z jego ust wydobył się zduszony pomruk, kiedy Harry, krzywiąc się nieznacznie z bólu, zaczął pieścić poranioną dłonią wilgotny czubek drżącej coraz bardziej erekcji.
Sądząc po reakcji, Snape'owi chyba się to spodobało. Harry nie spodziewał się tego. Nie wyobrażał sobie, aby można było odczuwać aż taką przyjemność bezpośrednio z czyjegoś cierpienia. Ale to był Severus. Wyglądało na to, że wcale mu to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Wydawał się to lubić. Wydawał się czerpać z tego wręcz sadystyczną przyjemność.
Harry zagryzł wargę, z trudem powstrzymując toczącą mu się przez przełyk falę goryczy.
- A może chcesz posłuchać o czymś innym? - zapytał cichym, chrapliwym głosem, przełykając suchy szloch, który drapał go w gardle. - Opowiedzieć ci o tym, jak rozwaliłem posąg, a jego odłamki poraniły mi całą twarz, ale ja w ogóle tego nie poczułem, ponieważ ból był tak silny, że całkowicie zagłuszył fizyczne cierpienie? Opowiedzieć ci? - Ścisnął mocniej pulsującą, promieniującą żarem erekcję. Z ust mężczyzny wyrwał się udręczony pomruk:
- Potter...
- A może ty mi opowiesz, jakie to uczucie, kiedy mnie tak traktujesz? - kontynuował Harry, obciągając jeszcze szybciej i lekko rozmazanym wzrokiem obserwując grymas nieopisanej rozkoszy na twarzy Severusa. - Jak bawi cię zadawanie mi ciosów i patrzenie, jak zwijam się z bólu? Jak wielką odczuwasz satysfakcję, kiedy mnie upokarzasz i obserwujesz mój upadek? Może opowiesz mi o tym, jak uwielbiasz mnie ranić?
Po tych słowach z ust Snape'a wyrwał się rozdzierający jęk. Jego penis zadrżał w dłoni Harry'ego i wystrzelił strugami lepkiej, białej cieczy, która osiadła na szacie chłopca. Harry obserwował, jak powieki mężczyzny przymykają się, brwi ściągają, a twarz wygładza dzięki przepływającej przez całe ciało fali przyjemności. Severus zacisnął zęby i niemal wgniótł Harry'ego w ścianę, napierając na owinięte wokół swojej erekcji dłonie chłopaka, jakby chciał to odczuć jeszcze dogłębniej, jeszcze intensywniej. Drżał przez kilka chwil, poddając się całkowicie temu obezwładniającemu orgazmowi, po czym otworzył oczy i skupił swój rozgorączkowany wzrok na Harrym. Uniósł dłoń i łagodnie dotknął jego policzka.
Harry zesztywniał. Chciał cofnąć głowę, ale nie miał gdzie, ponieważ był całkowicie przyciśnięty do ściany. Ale nawet pomimo otaczającego go zapachu Severusa, pomimo chłodu tego wysokiego przylegającego do niego ciała i gorącego, wydającego z siebie ostatnie pulsujące podrygi penisa, który nadal trzymał w dłoniach... czuł pustkę. Zimną pustkę.
- Potter... - Głos Severusa dotarł do niego jak zza szyby. Harry słyszał jedynie szum w uszach, miał zawroty głowy. Wszystko było nie tak. Absolutnie nie tak.
- Czy mogę teraz zostać sam? - wyszeptał cicho, odwracając głowę w bok. - Jestem zajęty. Muszę...
Nie zdołał jednak dokończyć, ponieważ silne dłonie mężczyzny złapały go za nadgarstki i przycisnęły je do ściany nad głową, a odziane w czerń kolano wsunęło się brutalnie pomiędzy jego uda i wbiło w krocze. Harry skrzywił się i jęknął. Spróbował uwolnić ręce, ale nie miał szans. Severus był zbyt silny. Z opętańczym, niemal bolesnym pragnieniem widocznym na twarzy, zaczął pocierać kolanem o jego jądra i uwięzionego w spodniach penisa.
- Przestań - jęknął Harry, stając na palcach i próbując uciec od tego mocnego, zbyt mocnego dotyku. - Nie mam na to ochoty.
- Nie opieraj się temu. Nie opieraj się mnie... - szepnął jedwabiście Snape, jeszcze mocniej pocierając kolanem jego krocze. - Zrelaksuj się i poddaj. - Pochylił się jeszcze bardziej i zatrzymał usta tuż przy uchu Harry'ego. Wysunął język i łagodnie polizał nim miękki płatek. Dreszcze, które przebiegły przez ciało Harry'ego niemal roztopiły jego mięśnie. Tak samo jak głos, który po chwili usłyszał: - Pragnę poczuć twój orgazm.
Harry jęknął i przymknął oczy, gdy bolesne gorąco zaczęło rozlewać mu się w podbrzuszu. Jego mięśnie odprężyły się samoczynne, a penis stwardniał niemal natychmiast. Nie potrafił tego powstrzymać.
Jak to możliwe, że zawsze reagował na ten głos w taki właśnie sposób?
- Doskonale - powiedział cicho Severus. Już nie ocierał się o niego jedynie kolanem, a całym swoim szczupłym, wysokim, chłodnym ciałem. Harry czuł jego twarde mięśnie, przesiąkający przez szaty ziołowo-korzenny zapach, przepływające między nimi iskry.
Snape napierał mocno na główkę jego penisa, przyciskając ją i maltretując, a Harry miał ochotę jedynie wić się i skomleć z powodu biegnących od niej przez całe jego drżące ciało rozkosznych prądów.
- Severusie, proszę, przes... - Jego słowa zamieniły się w kolejny jęk, kiedy kolano mężczyzny jeszcze mocniej wgniotło mu się w krocze, miażdżąc jądra i wyciskając powoli orgazm z jego pulsującej boleśnie erekcji.
- Wyjęcz moje imię. Jeszcze raz.
Harry przymknął powieki i oparł głowę o twarde kamienie za sobą. Nie chciał tego robić. Ciało już dawno przestało go słuchać, lecz na szczęście pozostało mu jeszcze trochę kontroli nad ustami.
Otworzył je jednak gwałtownie i łapczywie wciągnął powietrze, kiedy jedna z rąk Snape'a wypuściła jego nadgarstek i z całej siły zacisnęła się na kroczu, brutalnie wbijając palce w jądra i drgającą erekcję.
- Aaaa, Severusie... - zakwilił zachrypniętym głosem, niemal podskakując i osuwając się po ścianie. Mężczyzna jednak szybko ponownie złapał go za wolny nadgarstek, przyciskając go do ściany i utrzymując w pozycji pionowej.
- Właśnie tak - wymruczał z mroczną satysfakcją. Był teraz tak blisko niego... Harry czuł każdą wystającą kość smukłego ciała, każdą fałdę szaty wgniatającą mu się w skórę, odbierający zmysły dotyk szczupłego, silnego kolana i był już tak cholernie... już prawie...
- Daj mi go. Daj mi swój orgazm - usłyszał przepełniony potrzebą, rozkazujący głos tuż przy swoim uchu, który trafił prosto w jego lędźwie i podpalił znajdujący się tam arsenał eksplodującej przyjemności. Harry doszedł, jęcząc rozdzierająco i skamląc, a jego ciało drżało tak bardzo, iż obawiał się, że jeszcze trochę i rozpadnie się na kawałki.
Po kilku chwilach obezwładniającego uczucia, które rozpuściło jego mięśnie, a umysł zamieniło w wyjącą z euforii papkę, kolano Snape'a wysunęło się spomiędzy jego ud, a on sam opada do przodu na mężczyznę, dysząc ciężko i próbując odzyskać kontrolę nad swoim ciałem. Severus wypuścił z uścisku jego nadgarstki, a Harry uniósł głowę, z trudem otwierając oczy. W momencie, kiedy spojrzał w to promieniujące zadowoleniem, znajdujące się parę centymetrów od jego twarzy oblicze, mógł zrobić tylko jedną, jedyną rzecz.
I tak w tej chwili było mu już wszystko jedno.
Rzucił się do przodu, owinął ramiona wokół szyi Snape'a i desperacko przywarł ustami do jego wąskich, zaciśniętych warg. Przylgnął do niego całym ciałem z taką siłą, jakby pragnął w tym uścisku złamać wszystkie bariery, które mężczyzna rozciągnął wokół siebie. Nie myślał nad tym, co robi, chciał jedynie odcisnąć na nim swój ślad. Ssał i przygryzał wargi, pomimo iż usta pozostawały zamknięte. Kąsał je i przygniatał swoimi. Pożerał je, mrucząc i pojękując w nie cicho. A kiedy tylko Severus próbował odsunąć głowę, napierał na nie jeszcze mocniej, jeszcze zachłanniej, dusząc go w swoim uścisku.
W końcu jednak, kiedy pulsująca mu w głowie krew nieco opadła, a serce przestało wyrywać się z piersi i przez jego zamroczony umysł powoli zaczęły przebijać się pierwsze promienie świadomości... oderwał swoje piekące usta od równie zmaltretowanych warg mężczyzny i zaczerpnął tchu. Powoli otworzył oczy i spojrzał w strzelające płomieniami, znajdujące się milimetry od jego własnych oczy. Nie potrafił dokładnie odczytać ich wyrazu, ale widział w ich bezdennej głębi blask. Daleki, odległy blask, który przybliżał się z każdą sekundą, rozrastał, stawał coraz jaśniejszy.
Wokół panowała aksamitna cisza. Dwa nierówne oddechy szeptały pomiędzy sobą. Twarz Harry'ego owiewały ciepłe podmuchy. I coś się poruszyło. Jedna z dłoni Severusa wplotła mu się we włosy i przechyliła jego twarz nieco na bok. Kiedy serce już niemal podeszło mu do gardła, poczuł w kąciku ust delikatny pocałunek. Wargi Severusa były ciepłe, pulsowały. I były takie gładkie...
Po chwili oderwały się, przesunęły nieco w górę i złożyły kolejny pocałunek tuż pod prawym okiem. Harry pozwolił, aby jego powieki opadły, a z ust wyrwało się ciche westchnienie.
Następny pocałunek dotknął prawej skroni. Zatrzymał się tam na dłużej, jak gdyby smakował rozgrzaną, tętniącą w tym miejscu skórę.
Severus oderwał wargi i przesunął je jeszcze wyżej, by pocałować... bliznę. Łagodnie i niemal z wahaniem, ale doznanie było tak niesamowite, iż Harry sam nie wiedział, czy odczuwa to naprawdę, czy był to jedynie wytwór jego wyobraźni, ponieważ dokładnie w tej samej chwili poczuł rozprzestrzeniający się od niej żar. Jego ciało zaczęło drżeć w niekontrolowany sposób, miał wrażenie, jakby przepływał przez nie prąd. I na jeden, niewielki ułamek sekundy poczuł bolesne ukłucie i zobaczył serię migających obrazów. Nie był w stanie ich zatrzymać albo zapamiętać, ale wydawało mu sie, że chyba zobaczył jakiś ciemnozielony płyn, twarz Voldemorta, Dumbledore'a, Snape'a i swoją własną.
Wszystko zniknęło jednak tak błyskawicznie, jak się pojawiło i już po chwili Harry zastanawiał się, czy widział to naprawdę, czy też coś mu się przewidziało. Wciąż czuł gorące wargi Severusa przyciśnięte do swojej blizny i miał wrażenie, że zaraz roztopi się pod wpływem tego dotyku.
Westchnął cicho, kiedy mężczyzna oderwał w końcu usta od jego skóry, owiewając ją łagodnym, rozgrzanym oddechem. Zacisnął mocniej powieki i pozwolił, aby dłoń Severusa, przyciągnęła jego twarz do otoczonego czernią torsu. Poczuł, jak mężczyzna oplata jego szyję drugą ręką i zamyka go w ciepłym uścisku, wtulając swoją twarz w jego włosy.
Stali tak bardzo długo, bez słowa, przytuleni do siebie w cieple i otaczającej ich ciszy.
I wyglądało na to, że przynajmniej w tej jednej chwili... wszystko było już w porządku.
CDN
* "All because of you" by Saliva
**"Sometimes" by Skillet
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia lipca 29 2010 22:47:55
O KURWA RZESZ JEGO MAĆ !! O JA PIERDOLE !!
BOŻE CZY WY MI MOŻECIE POWIEDZIEĆ CO TO BYŁO ? To można zaliczyć do Pocałunku!! PRaWDA?! PRAWDA??
O rzesz. Jezu. (duszno mi) nie wiem co pisać. JEZU SEVERUS POCAŁOWAŁ HARREGO !! O.M.G ;O
JEZU JEsteście tak zajebiście niesamowite, że zapiera mi dech. Naprawde to było najpiękniejsze co dzisiaj przeżyłam !!
Bosz... Zadziwiacie mnie na każdym kroku. ( kręci głową) tego nie da się opisać.
To jest jak Euforia...nie!! To JEST EUFORIA!! |
dnia lipca 29 2010 22:49:32
Dziękuję,dziękuję,dziękuję...(powtarza przez łzy) |
dnia lipca 29 2010 23:14:23
poczuł za plecami znajdującą się po drugiej stronie sali ścianę
Jak mógł ją poczuć za plecami, skoro była po drugiej stronie sali?
Czyta się tak, że nie zauważa się nawet nadchodzącego końca. Chce się więcej. Znacznie więcej. Znacie to przysłowie: daj palec... Właśnie
Do tej pory nie mogę uwierzyć, że Snape TO ZROBIŁ. Przewijam cały czas, żeby sprawdzić, czy mi się przypadkiem nie przewidziało.
Dzisiaj koleżanka, której poleciłam DI, po przeczytaniu trzeciego rozdziału spytała się mnie: "ej, a Snape dalej też jest takim skończonym dupkiem?". No właśnie, jest? |
dnia lipca 29 2010 23:15:51
*chwyta się za włosy i wyrywa je z głowy*
No nie!!!
*próbuje się uspokoić*
to ja może zacznę od tego, co mi się nie podobało, żeby to napięcie ze mnie opadło, co?!
ych... po pierwsze, myślałam, że ten odcinek będzie naładowany jakąś akcją, coś się będzie działo, coś z Voldemortem? No cóż, nie było tego, za dużo cholernie naszpikowany emocjami rozdział <3 Z jednej strony uwielbiam to, ale z drugiej... zaczyna mnie to powoli nużyć.
Druga sprawa... Wasz Snape ma chyba jakies problemy, skoro tak cholernie boi się pocałować Harry'ego w usta, a sam pocałunek w kącik ust był dla mnie śmieszny. Nie podobało mi się to.
Pocałunek w bliznę wręcz obrzydził, ale może to ma jakiś związek z fabułą? Wtedy milczę.
Teraz to, co mi się podobało, czyli cholera większość tekstu xD
Szkoda, że Snape nie wział Pottera w stroju Śmierciożercy *obłąkańczy śmiech*. To jest to, co kopcik lubi najbardziej. Mua!
Potter - biedna sierotka! Rewelacyjnie.
Snape wredny despota - uwielbiam.
Najlepszy moment z całego rodziału, kiedy Harry obciąga Sevowi, żali mu się, a ten do niego: szybciej. Uch, och, ach! <3 Jestem zachwycona!
Nie mam weny na dłuższe komentarze, ale rozdział bardzo mi się podobał, jednak nie wywołał on u mnie takich reakcji jak u Was. Szkoda.
:* butterfly kisses |
dnia lipca 29 2010 23:17:02
Moje serce nie bije, przestałam oddychać, własnie przezywam wizjonerski orgazm. Ten rozdzial jest niczym dar z niebios- wyczekiwany smakuje, pachnie i wygląda jeszcze piękniej niż poprzednie.
Naprawdę nie wiem od czego zacząć- może poczatek rozumiem Harry'ego sama bym zabiła gdyby wszyscy ciągle chcieli mnie chronić. Ale Severus?? I do tego potem najzwyczajniej upil się i zranił Pottera. Gdy dotarłam do tej cześci nie spodziewalam sie niczego ekscytujacego, ale... No wlaśnie ALE- ale Harry postanowił się wyżyć i do czego to doprowadziło? Do tego co tygryski lubią najbardziej czyli nieoczekiwanego zwrotu akcji Ewidentne wyrzuty sumienia u SEverka tym razem nie wywołały mojego niesmaku lecz o dziwo! współczucie. Harry swoja droga świetnie to rozegrał (nieswiadomie co prawda ale mu sie udało)- nie zwracaj uwagi a samo przyjdzie;P I Sala Runów( pisze duza litera bo to teraz moja kaplica) Umarlam, spadłam do piekieł, ożyłam i znów umarlam by znaleźć sie w raju- oto co czułam czytając ten rozdział. TEraz wiem ze na Was Dziewczyny zawsze warto czekać Pozdrowienia dla Was i Kaczalki:* |
dnia lipca 29 2010 23:17:59
Cytat roku:
"Cóż, trzeźwy Snape był trudnym rozmówcą, ale pijany to już zupełnie nowy poziom trudności. Zaawansowany." !! <33333333
*padła na zawał*
CUDOWNE! *_________________* |
dnia lipca 29 2010 23:38:31
Jestem w gigantycznym, niemożliwym do określenia szoku.
Zaraz oczy wylecą mi z orbit, a serce wyleci w kosmos.
O ja pierniczę.
Muszę się ogarnąć.
Więc. Otóż. OMG! PrzeZAJEBISTY rozdział. Nabuzował mnie energią i toną emocji. 10 RedBulli się przy tym umywa.
Całość tekstu udała Wam się naprawdę niesamowicie. Z początku wprowadziłyście nas w napiętą i trudną sytuację między Harrym a Snapem. Wdrożyłyście nas w wątpliwości Harry'ego, co do Severusa. Dałyście do myślenia i analizowania masy ich zachowań. W szczególności Snape'a. Co on kurde sobie wyobraża? Co on kombinuje? Wiem już, że Severus zrobi coś złego o tyle, że Harry się od niego odwróci. Tak mniej więcej powiedział. Teraz tylko żyć z tym strachem, co to może być i czy oboje jakoś z tego wyjdą cało. Dobra, mniejsza o to.
No i moje drogie ta końcówka. Coś rewelacyjnie podniecającego, wbijającego w fotel. Obgryzłam wszystkie paznokcie, wyrwałam wszystkie włosy... tylko dla Snape'a całującego Harry'ego, przytulającego go, wysyłającego do niego wiadomość, aby przyszedł...Ah! (orgazm). Pana Snape'a nie mogłam zupełnie poznąć. Oszalał. A ja razem z nim.
Podziękowania i wyrazy miłości do Waszego Snape'a, i do Was dziewuszki. Jesteście genialne.
Pozdrawiam, Adaseja |
dnia lipca 29 2010 23:40:37
AAAAAAAAAAAAAAAAA NIE WIERZĘĘĘĘĘĘĘĘ że on się nie wściekł!!! inna sprawa że musiał przeprosić Pottera i jakby go teraz odtrącił to Harry znowu by się obraził... nie wiem co myśleć.
kiedy Harry mu opowiadał o tym, co go boli.... NIESAMOWITE i jak od tego Sev miał orgazm........ masakra. trochę mi ulżyło, bo to pozwala mi wierzyć, że Sev nie chce dla Harrego źle, tylko jest starym zbokiem, za co go KOCHAM<3
czekam na kolejny rozdział!!!!!!!
kopciurek ma rację, też czekam na coś bliżej związanego z Voldim. ale nie zgadzam się co do pocałunku w bliznę - to było takie oczywiste i ważne miejsce do pocałowania... przynajmniej dla mnie i Pottera;D
pozdrawiam, PISZCIE NIEZMORDOWANIE!;* |
dnia lipca 29 2010 23:50:19
a właśnie teraz jak sobie z deczka powstrzymałam Emocje na wodzy i kazałam mojemu Serduchu siedzieć cicho i pukać w rytmie cza-cza to ogarnęłam że z tym pocałunkiem w Bliznę było coś nie tego.... nie podoba mi się to... ( tzn. nie pocałunek tylko ten przybłysk nagłej świadomości o Voldim w momencie zetknięcia się ust Severusa (<333) z Blizną Pottera) nie bd mogła przez to spać... koniecznie wyjaśnijcie to.... niedługo xD ;** |
dnia lipca 30 2010 00:04:25
Kopciurku... Kilka słów wyjasnienia:
Co do Voldka - powoli, bardzo powoli, ale jednak w każdym rozdziale jest on coraz bardziej widoczny. Na tym tez odcisnął swoje piętno. A poza tym gdyby Voldek wypadł nagle z kominka, to co miałybyśmy opisywać przez kolejne 16 rozdziałów? ;P Wszystko powoli, po kolei.
A co do pocałunku i niechęci Snape'a - nie wiesz po prostu pewnych bardzo istotnych dla fabuły rzeczy. To samo tyczy się całowania w bliznę - ta scena MUSIAŁA się tu znaleźć, ale niestety nie jesteśmy Ci w stanie tego wyjaśnić, nie spojlerując.
A&G
Ps: YAY! YAY! YAY! Jesteście fantastyczni, wspaniali i cudowni i dziękujemy Wam z całego serducha za każde pojedyncze słowo zachwytu, zadowolenia i wsparcia! Warto było się tak męczyć, nie spać po nocach, planując każdy najmniejszy szczegół, by wszystko było dopracowane ^_^ Też Was kochamy! :D |
dnia lipca 30 2010 00:19:18
Właśnie się zastanawiam jak wy piszecie całe te DI tak kminicie jak potter w IZZ : " O co za cudowny magiczny ptaszek, oskubię go i wrzucę jego pióra do skorupy Kraba ognistego, a potem dodam pół litra smoczej krwi i zobaczę co się wydarzy i mam nadzieję, że nie wybuchnie mi ti w twarz i nie pozostawi na niej oparzeń III stopnia"
czy to tak po prostu przychodzi samo z siebie... Kurde nie potrafiłabym znaleść w sobie tyle determinacji żeby to tak długo kontynuować. Podziwiam was naprawdę ;** |
dnia lipca 30 2010 00:23:03
O. Mój. Boże.
Ómarłam.
Serce wali mi jak dzikie.
Plotę bez sensu, ale raczej każdy na początku tak będzie miał;P
Przechodząc do właściwego komentarza:
Rozdział był naprawdę świetny, zajebisty i mogłabym tu jeszcze podać jakieś 20 określeń... Ta niepewność sytuacji pomiędzy Harrym a Severusem doprowadziła mnie prawie do łez. Już miałam wrażenie, że wszystko się skończy, że Harry więcej nie zareaguje na Snape'a, a tu taka niespodzianka. Jak dla mnie to sytuacja w sali dobitnie pokazała, że obydwaj są od siebie uzależnieni. I, że Mistrza Eliksirów się nie ignoruje. Co do tej sytuacji na końcu... Można ją uznać za taki przyjacielski buziak, ale Snape przez całe opowiadanie ewoluuje, więc takiego prawdziwego pocałunku możemy się spodziewać trochę później (mam nadzieję);P. Przebłysk Voldemorta podczas całowania blizny może być zwiastunem przyszłych wydarzeń, chociaż wcale nie musi(oby;D).
Ponieważ jeszcze adrenalina we mnie działa jak gupia (a jutro muszę rano wstać, więc na dziś kończę swój wywód, a jak sobie coś przypomnę, to nie omieszkam dopisać
Trafiły się drobne literówki po drodze (nie, żebym szukała, same w oczy weszły) - głównie brak ogonków
"Prawdę powiedziawszy, to Harry nie sadził, aby on potrafił żyć w taki sposób."
"Harry pamiętał te rozmowę."
"I dlatego, że potrafię przewidzieć pewne konsekwencje i pewne reakcje i uwierz mi, nie ma wśród nich miejsca na jakąkolwiek akceptacje czegokolwiek."
"Z trudem oderwał kąsające spojrzenie od Harry'ego, który dostrzegł w jego ciemnych tęczówkach, wyraźny, ostry rozbłysk gniewu, kiedy mężczyzna odwrócił głowę i wbił wzrok w odległą ścianę, zsuwając ze stołu swoje zdecydowanie zbyt mocno zaciśnięte i... drżące pieści."
Kończąc już definitywnie składam na wasze ręce, a także Kaczalki za szybką betę podziękowania za tak emocjonujący rozdział. Warto było na niego czekać (tak jak zresztą na każdy;D).
Jeszcze raz całusy:*
Pozdrawiam. |
dnia lipca 30 2010 00:27:09
CielP, co do Twojego pytania... DI to takie nasze dziecko. Dbamy o nie, karmimy swoją weną, opiekujemy się nim, bronimy go i staramy, aby wyrosło na jak najlepsze. A poza tym jesteśmy we dwie i się strasznie nawzajem nakręcamy. Czasami opowiadamy sobie w nocy, co będzie w następnym rozdziale, albo o nowej scenie, którą jedna z nas (przeważnie Gobuss :p) wymyśliła, albo nawet, co będzie za dziesięć rozdziałów. Podstawą jest cały nasz rozbudowany plan wydarzeń, do którego czasami wrzucamy jakieś dodatkowe sceny, które w ostatniej chwili przyjdą do głowy. A że przychodzi nam ich bardzo dużo, DI ciągle się rozrasta, a pewne kluczowe rozdziały, zostają... hmmm... nieco odsunięte w przyszłość z tego powodu. Ale wszystko, co zaplanowałyśmy się pojawi. Po prostu sukcesywnie przemy do przodu. Niektóre rozdziały są cięższe do napisania, niektóre pisze się jak na skrzydłach, ale najważniejsze jest to, że WIEMY, co chcemy napisać i to właśnie robimy. Po prostu realizujemy wszystkie nasze fantazje i marzenia związane ze snarry. A dzięki Wam i Waszym komentarzom, dostajemy do tego porządnego kopa energii ^_^ Dlatego dziękujemy z całego serca :D |
dnia lipca 30 2010 12:30:34
Jak ja uwielbiam DI! *.*
Jej... jedyne co prawdopodobnie pozostanie w mojej głowie na dłużej to będzie ostatnia scena z tego rozdziału. Była taka piękna. Ohh, aż mi się ciepło zrobiło. I wreszcie pojawiła się czułość. To takie słodkie. Naprawdę cieszę się, że w końcu coś takiego się stało, chociaż... to nie wyglądało do końca normalnie i wcale nie jestem uspokojona, ale to pewnie przez te migające obrazy, kiedy Severus dotykał sławnej blizny.
I wyglądało na to, że przynajmniej w tej jednej chwili... wszystko było już w porządku. A co będzie się stanie kiedy wyjdą z tej klasy? Znowu wszystko zniknie i zostanie suche pieprzenie? :(
Właściwie to chciałabym żeby w końcu wkroczył Tom, bo ileś tam rozdziałów temu o niego zahaczyłyście i zniknął *szlocha*
Ale i tak jest bosko, a ja nic mądrego ani pomocnego nie napiszę.
Jak zawsze czekam z niecierpliwością.
Pozdrawiam! |
dnia lipca 30 2010 19:25:15
Yyy sama nie wiem co mam myśleć. Zaskoczyłyście mnie. Wszystkim. Snapem, Potterem, Snapem...
Wasz Harry jest bardzo niestabilny emocjonalnie Chodzi mi o to, że rozpamiętuje i przeżywa wszystko jak czteroletnia dziewczynka, potrafi zarzucić fochem o jedno głupie zdanie a z drugiej strony potrafi też być bezczelny, czy kłócić się o swoje (poprzedni rozdział), lub unieść się dumą i schować uczucia do kieszeni. Czasem wydaje mi się, że jedna osoba nie jest w stanie z dnia na dzień zachowywać się tak skrajnie inaczej ale potem znów myślę: przecież to Potter - u niego to w sumie wszystko jest możliwe...
On i Severus są swoimi dokładnymi przeciwieństwami. I choć Snape też potrafi zmieniać fronty z minuty na minutę to jednak mamy do czynienia z człowiekiem żyjącym na innej płaszczyźnie emocjonalnej niż Harry.
W tym rozdziale podobało mi się jak Harry zlekceważył wiadomość od Severusa, która mnie dość zszokowała. Nie spodziewałabym się po Snape'ie czegoś takiego. Czy była to jedynie gierka na rozmiękczenie złości chłopaka? A może Sev przestraszył się, że nabroił (choć nie jest zbyt strachliwym typem, co nie?).
Podobała mi się akcja przy śniadaniu, kiedy pokroił Potterowi żarcie xD To było takie hmm pomysłowe z Waszej strony xD W ogóle, ten fragment, kiedy Severus wpatrywał się w Harry'ego nie zwracając uwagi na resztę ludzi w sali był bardzo udany. Muszę powiedzieć, że miałam go przed oczami jak tak siedzi i się gapi z durną miną.
Scena w sali run była dla mnie jedną wielką niewiadomą. Przychodzi Wielki Mistrz Eliksirów i przeprasza za swoje, uwaga, naganne zachowanie. To było coś. Jak na Snape'a, były to wręcz odświętne błagania o wybaczenie (z fanfarami). Fragment, w którym Snape poniekąd zmusza Harry'ego do "ręcznej robótki" podczas gdy chłopak nie czerpie z tego żadnej przyjemności, a wręcz wylewa na mężczyznę swoje żale, frustracje i rozgoryczenie był po prostu świetny. Severus dochodzący w rytm oskarżeń - to jest dokładnie ten typ. Potem setny raz udowadnia chłopakowi, że ten nigdy i w żadnej sytuacji nie będzie umiał mu się oprzeć a następnie gra czułego misia i urządza seans całusków. Tak. W tym momencie Snape wykazał delikatną rozbieżność pomiędzy swoimi czynami i słowami ale opowiadanie chyba taki ma mieć bieg, że nasz kochany Sevi zacznie sam się gubić w swoich uczuciach. To mi się podoba, Naprawdę ostatnia scena była bardzo niepokojąco czuła i taka, napisałabym magiczna, ale heloł to jest cholerny HP więc tu wszystko jest magiczne... Więc była nieziemska, o.
Utkwiło mi jedno zdanie, które mi się spodobało:
Wokół panowała aksamitna cisza. Dwa nierówne oddechy szeptały pomiędzy sobą. to było bardzo ładne
- Ee... - Przełknął ślinę. Cóż, to by było na tyle, jeżeli chodzi o uzewnętrznienie tego, co myślał. Zawsze, kiedy Severus patrzył na niego takim wzrokiem, wszystko wyparowywało mu z głowy. - Ja chciałem... Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam. Mogę wejść? - Tak, to było chyba w porządku. Żadnego "Hej, wiem, że jesteś Śmierciożercą, ale mi to nie przeszkadza, naprawdę, mogę wejść?".
To było boskie, macie zajebiste poczucie humoru xD I to o najlepszej wg Filcha karze dla Harry'ego: łańcuchy i chłosta xD boskie xD
Severus był pijany. Albo niewiele go od tego stanu dzieliło. Cóż, trzeźwy Snape był trudnym rozmówcą, ale pijany to już zupełnie nowy poziom trudności. Zaawansowany.
To zdanie jest ekstra xD Hehe Severus Snape: poziom hard xD
Ogólnie: rozdział bardzo fajny, bo zaczyna się dziać coś, co wróży kłopoty xD Dziwnie zachowujący się Severus zawsze zapowiada ciekawe przygody xD
Dobra robota, Wasza i Bety
Pozdro from mea :* |
dnia lipca 30 2010 23:36:16
To było...(mogę się rugać? Oj no dziewczyny, napisałyście taki rozdział więc nie ma co się dziwić, że aż korci, aby klnąć).. no rzesz kurwa mać, genialne! Jesteście niesamowite.
Opisałyście tak przeżycia Harry'ego, że sądziłam, ze to wszystko (dzięki bogu, ze tak nie było) mnie spotkało. Ten żal, smutek, złość. To było wręcz nienormalne.
Nie zawiodłyście mnie ani razu.
Gdy sądziłam, że Potter odsunie się od mężczyzny, gdy zobaczył maskę i płaszcz nie zrobił tego, co bardzo mi się spodobało. Bo ja zapewne, nie umiejąc tego wszystkiego ogarnąć, poszłabym na łatwiznę i nie dopuściła do spotkania Severusa z Harrym.
Oraz gdy Mistrz Eliskirów potraktował go w sali od numerologii tak nieczule. Aż mi szczena opadła (serio!) czytając jak profesor sie zachowywał. No szczyt chamstwa. Ale w końcu to Snape. Ale serio dziewczyny, nie spodziewałam się takiego oborotu wydarzeń. Pełen respekt bo naprawdę - umiecie zaskakiwać.
Jak mi się żal zrobiło Złotego Chłopca gdy było mu smutno i z jakiego powodu. No jak Sev mógł go tak potraktować? Tylko aby doszedł? Co on trzyma go przy sobie jedynie dla przyjemności fizycznej? Co za ostatni drań.
Pogodzili sie? Nieeee. Po tym wszystkim Harry mu wybaczy. Nie! Niech walczy o swoje! Nie może tak pozwalać się traktować! Nie może na wszystko mu pozwalać. Bo Snape wie, że on mu nie odmówi. Niech walczy. Ech, niech nie będzie znów taki smutny. Naprawdę, bardzo mi go szkoda wtedy. Jak nigdy wcześniej. |
dnia lipca 31 2010 23:07:41
Dziękuję,
Ten rozdział był niesamowity-tyle emocji, bólu , pragnienia, smutku. Ach , jak wy to robicie? Wszystko co chciałam powiedzieć, co chciałam skomentować, już napisane zostało. Dodam tylko że tytuł rozdziały doskonale opisuje moje uczucia względem niego. Wszystko się staje takie...pogmatwane, nie jasne. Nie wiem już co myśleć.
Uwielbiam waszego Snapa, a po tym rozdziale również Harrego, zauroczył mnie. Jego bezsilność i niepewność , rezygnacja.
W każdym razie bardzo Wam dziękuję, jesteście niesamowite i macie talent. Dziękuję i życzę miłego wieczora. |
dnia sierpnia 02 2010 13:17:56
Kurna,tu na prawdę można się zsikać z oczekiwania. Cudowne. To opowiadanie jest cudem. Życzę wena i wena i jeszcze raz...czasu ;3. |
dnia sierpnia 04 2010 18:26:57
O jezusie wielki ... Ja pier*** no aż brak mi słów...
Muszę chwilę poczekać aż mi szare komórki zaczną na nowo działać bo z wrażenia przestałam myśleć
Ja uznaję, że to był pocałunek nie inaczej i lepiej niech nikt mi nie próbuje niczego innego wmówić bo innej opcji nie ma! xD
Myślałam, że wybuchnę od tych emocji i na serio dziewczyny kiedyś wpędzicie mnie w zawał.
Heh ... myślę, że pomału mogę napisać już coś bardziej konstruktywnego
Przyznaję, że rozdział jest elektryzujący. Tyle przemyśleń Harry'ego. I to, że w końcu zaczął poważniej myśleć. Ciągle potrafi być taki naiwny w tylu sprawach. Ale dziś czułam wielkie współczucie dla niego. Bo jednak mój kochany Sev z lekka przesadził. Nawet ja to przestałam ogarniać, aż serduszko z żalu mi się ścisnęło.
W życiu bym się nie spodziewała po tym, takiej akcji w klasie. Muszę z żalem przyznać, że miałam wielką ochotę przywalić Severusowi, bo przesadził. A chwilę później czytam, że go całuje i przytula ( dalej obstaje, że go pocałował ).
Na prawdę chylę czoła przed Wami dziewczyny. Mogę jedynie życzyć dużo weny |
dnia sierpnia 08 2010 22:39:22
Severus był pijany. Albo niewiele go od tego stanu dzieliło. Cóż, trzeźwy Snape był trudnym rozmówcą, ale pijany to już zupełnie nowy poziom trudności. Zaawansowany. <- to mnie rozwaliło. Harry wchodzi na kolejny poziom xD.
zdolności manualne? <- taaa... Harry i jego zdolności ;p
Ale nie no normalny szok no słów mi brakuje ;p ta ostatnia scena w tej sali była taka ahhhh no nie umiem tego opisać.
Nessi chce więcej !!!
Zrelaksuj się i poddaj, właśnie tak, chcę usłyszeć twój orgazm... o matko |
dnia sierpnia 09 2010 18:01:44
Ja chce więcej!!! Wspaniałe, idealne. W końcu spokój między Severusem a Harry'm.
Życzę weny i czasu.
Dziękuję :*** |
dnia sierpnia 19 2010 19:00:55
Udany rozdział. A nawet bardzo udany. Czytam chyba po raz piąty i zdecydowałam się w koncu skomentować. Zachowanie Severusa jest poruszające, idealnie obrazuje jego uczucia: początkowo przerażenie i gniew, potem stopniowo niepewność, brak wiary w siebie i strach przed porzuceniem; na koniec oprocz tego calego zwątpienia i siły widać też miłość. Nasz a raczej Wasz Severus to zdecydowanie skomplikowany mężczyzna, bo chłopakiem go nazwać nie można. Więcej takich rozdziałów prosimy
Pozdrawia i życzy weny,
PannaNikt |
dnia sierpnia 23 2010 14:36:47
Przepraszam, że komentuję tak późno ale byłam na wakacjach i nie miałam dostępu do Internetu. Ale już biorę się do pracy
Od początku. Ciekawi mnie co planuje Voldemort. Ma być coś dużego, tak? Więc pewnie będzie dotyczyć Harryr17;ego (jak zawsze zresztą ). Choć z drugiej strony mam obawy, bo Sev będzie także w to zamieszany.. Boję się, żeby stosunki Harryr17;ego i Severusa jeszcze bardziej się nie skomplikowały. Cieszę się, że Remus opiekuje się Potterem. Choć to wcale nie jest jego obowiązek, tak myślę. Trochę mnie zastanowiło, dlaczego Harry tak gwałtownie zareagował na to, że Snape jest śmierciożercą. Przecież dobrze wiedział, że nie może uchylać się od swoich obowiązków względem Voldemorta, nawet gdy są okropne i nieludzkie. Tak czy inaczej, dziwne to było r11; jak dla mnie. Ale mowa o Potterze, a on jest taaaki wrażliwy Najbardziej wstrząsnęła mną rozmowa Harryr17;ego i Snaper17;a. Snape był taki nieprzyjemny względem niego.. Aż było mi żal chłopaka. Trzeba brać pod uwagę, że Sev był pod wpływem alkoholu, no ale i tak był złośliwy aż nazbyt.
- Zobaczymy - parsknął Severus. - Przypomnę ci o tym w odpowiednim momencie. - Wymówił to w taki sposób, jakby cała ta sytuacja niezwykle go bawiła.
. To zdanie brzmiało jak groźba. Jaki moment miał na myśli Severus? Czy to ten gdy Snape przekaże Pottera w ręce Voldemorta? Zastanawiające..
Zachowanie Snaper17;a w Wielkiej Sali, gdy Harry cały pokaleczony wszedł do pomieszczenia zaszokowało mnie. Sev nigdy przecież nie tracił nad sobą kontroli. To wyglądało jakby chciał porwać gdzieś Pottera i schować przed całym światem, który mu zagraża. Chociaż prawdę powiedziawszy musiał go ochronić przed samym sobą. Bo to przez niego Potter wyglądał, jak wyglądał. Naprawdę Wasz Snape bije wszystkich Snaper17;ów na głowę. Ten człowiek jest niemożliwy
Sytuacja z krojeniem bekonu i cichej pomocy ze stony Severusa było nawet miłe. I wiadomość, którą Harry dostał od Snaper17;a, także mnie zaciekawiła. Dopisek rCzekam na Ciebie. Przyjdź, dobrze?r1; był jak na Sevr17;a dziwnym doświadczeniem. Zawsze był rozkaz, nigdy prośba. Jednak sumienie, które głęboko skrywał ruszyło go.
Scena w klasie Starożytnych Runów, w czasie szlabanu Pottera wstrząsnęła mną. Zachowanie Snaper17;a, zachowanie Harryr17;ego gdy zaczął obciągać Severusowi zranioną ręką i te słowa które wypowiadał Potter z żalem, goryczą i pustką. Pytania, które zadawał Snaper17;owi, a które jeszcze bardziej podsycały pożadanie Severusa.. Było dla mnie szokiem. Ale nic nie przebije tego: Wokół panowała aksamitna cisza. Dwa nierówne oddechy szeptały pomiędzy sobą. Twarz Harry'ego owiewały ciepłe podmuchy. I coś się poruszyło. Jedna z dłoni Severusa wplotła mu się we włosy i przechyliła jego twarz nieco na bok. Kiedy serce już niemal podeszło mu do gardła, poczuł w kąciku ust delikatny pocałunek. Wargi Severusa były ciepłe, pulsowały. I były takie gładkie...
Po chwili oderwały się, przesunęły nieco w górę i złożyły kolejny pocałunek tuż pod prawym okiem. Harry pozwolił, aby jego powieki opadły, a z ust wyrwało się ciche westchnienie. Następny pocałunek dotknął prawej skroni. Zatrzymał się tam na dłużej, jak gdyby smakował rozgrzaną, tętniącą w tym miejscu skórę. Severus oderwał wargi i przesunął je jeszcze wyżej, by pocałować... bliznę. Łagodnie i niemal z wahaniem, ale doznanie było tak niesamowite, iż Harry sam nie wiedział, czy odczuwa to naprawdę, czy był to jedynie wytwór jego wyobraźni, ponieważ dokładnie w tej samej chwili poczuł rozprzestrzeniający się od niej żar.
To był cud! Po raz pierwszy w DI, Snape pocałował Harryr17;ego z własnej woli! Koniec świata!
To chyba na tyle
Życzę dużo wena i czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Pozdrawiam,
Simonucha. |
dnia sierpnia 27 2010 13:43:54
Dobra. Spokój. Nic takiego. Dasz radę... Oddychaj.
Snape dał Potterowi buziaka. To zdanie brzmi tak normalnie, że gdybym nigdy nie czytała Desiderium, wzruszyłabym ramionami, mówiąc: "Zdarza się w każdym ficku. O co wrzask?" No ale... To się jednak w każdym ficku NIE zdarza. Przynajmniej nie w DI! To było tylko szybkie cmoknięcie Pottera w kącik warg, lekkie jak piórko, ale wyszło z inicjatywy Pana Wampira i właśnie to jest cudowne.
Swoją drogą, ciekawe dlaczego Snape nie chce się całować? Może nie umie...? *złowieszczy uśmiech* Ja go podszkolę, pozwolicie, dziewczyny?
I moim zdaniem ten pocałunek nie był słodki. Był upiorny. A wiecie dlaczego? Bo zostawił Pottera w połowicznym przekonaniu, że może jednak to, co ich łączy, jest miłością, choć nie wypowiedzianą. A nigdy nie wiadomo, co zdarzy się jutro. Czy Snape odepchnie go i powie, że pocałował go jedyny raz, żeby się odczepił? To bardzo by bolało. A jak już powiedziałam: nigdy nie wiadomo, co zdarzy się w kolejnym rozdziale. Jesteście takie nieobliczalne! *rozpacz*
To jest tak, że za każdym razem, zamiast czuć się syta uczuciami, ja pozostaję w potocznej "kropce". Nie wiem, czy to już TEN pocałunek, czy to już TO dotknięcie, czy to już TEN seks, czy TA pieszczota... Wciąz wydaje mi się, że podczas kolejnej wizyty u Snape'a, Potter znów przeżyje rozczarowanie.
Nie wiem, jak on to znosi. Moje serce już dawno by pękło na kawałeczki jak jakiś kiepski kryształ.
Potter chciał być nieugięty, chciał kazać Snape'owi spadać, kiedy ten go przeprosił, i trzymać przez jakiś czas na odległość, bo nie mógł już wytrzymać bólu, jaki mężczyzna mu sprawiał... ale niestety (czyżby?) jest tak uzależniony od jego dotyku, że gwałt, który powinien Pottera skutecznie odstraszyć, jeszcze sprawił, że chłopak przylgnął do Snape'a... To się nazywa dopiero kochanie do szaleństwa.
I ten sadyzm... ukazany tak dobitnie, kiedy Harry mówił o tym, jak Severus go rani, kiedy mówił, jak Severus KOCHA go ranić... i Severus chyba naprawdę to uwielbiał, bo doszedł od samych słów chłopaka.
Czy to jest sadyzm sam w sobie czy sadyzm wobec Pottera, który powoduje, że Snape jest takim szaleńcem?
Mnie wydaje się, że Snape nie rani go na umyślnie... to siedzi w jego głowie i w jego uczuciach, a nie w gestach zarezerwowanych dla chłopaka. Wiecie co mam na myśli? Jakby to ująć...
Snape jest zamknięty w sobie, bo taką już ma naturę. Kiedy coś robi, stara się skupiać na tym, co robi w danym momencie, a nie na tym, jaki będzie finał. Dlatego jest wspaniałym Mistrzem Eliksirów *zachwyt*.
Kiedy jest z Potterem, coraz intensywniej skupia się nad tym, co się z nim dzieje, bo nie zna tego uczucia... z tego, co czytamy w DI, a Snape jest tam najbardziej tajemniczym bohaterem, może nie tyle dowiadujemy się, co wnioskujemy, że uczy się kochać i dopiero poznaje to uczucie. Za każdym razem, kiedy jest z Potterem, skupia się na własnych doznaniach, na własnych uczuciach i czasem zdarza się zapomnieć, że palnie coś, co Potter odbierze jako odtrącenie.
I Potter jest głupi, że tego nie wie, skoro sam zauważył, że Snape uczy się na jego gestach. Idiota! To przecież takie proste, prawda?
Acha, jeszcze kwestia początku rozdziału, nad którą nie ma się co zastanawiać: Snape upił się, bo po raz kolejny był zmuszony uczestniczyć w masakrze Voldemorta. Nienawidził tego co robi, ale musiał... I jak widzicie, po pijanemu podobno mówi się prawdę, dlatego wcale nie zdziwiło mnie, że Snape powiedział:
Nieco późno, jak na wizytę - mruknął Severus, siadając w swoim fotelu. Harry dostrzegł na stoliku w połowie opróżnioną butelkę bursztynowego płynu. - Co cię powstrzymywało? Strach przed Cruciatusem? - Spojrzenie czarnych oczu przeszyło go na wylot i Harry zadrżał.
Proste jak drut. Chyba rozgryzłam gościa *dumna*. Snape jest tak samo zagubiony, jak Potter. Za jego ironią i sarkazmem kryje się wyłącznie... strach. To jego mechanizm obronny.
To chyba najdłuższy komentarz w historii tej strony, który napisała Silverinn. No i dobrze! Rozdział wart jest większej uwagi.
Pozdrawiam i życzę więcej weny <3 |
dnia sierpnia 27 2010 22:49:35
Wiem, że jesteście mistrzyniami słów, ale czasem nieco przesadzacie, jak na przykład w tym rozdziale:
usłyszał przepełniony potrzebą, rozkazujący głos tuż przy swoim uchu, który trafił prosto w jego lędźwie i podpalił znajdujący się tam arsenał eksplodującej przyjemności.
przerwałyście tę wspaniałą, intymną scenę niekontrolowanym napadem mojego chihotu.
A Severus zaczyna być taki... bardziej ludzki. Na przykład wiadomość, którą wysłał Harry'emu:
Potter, chciałbym, żebyś przyszedł teraz do moich komnat. Czekam na ciebie. Przyjdź, dobrze?
Jeszcze kilka rozdziałów i zacznie mówić mu po imieniu, a wtedy chyba wszyscy czytelnicy dostaną orgazmu. Jednocześnie ;3
Ja prawie dostałam, kiedy Severus pocałował Harry'ego. Coś mi się widzi, że od teraz będzie robił to częściej. Chyba, że znów się odsunie. To w końcu zabije Harry'ego, ale on też nie jest święty, zaczyna się znęcać nad Severusem, tak jak on nad nim, co jest po prostu genialnym posunięciem. Ale nie rozumiem, czemu on tak się wzbrania przed tymi pocałunkami. Wpycha mu penisa w tyłek, a języka w usta już nie może?
Dziwne.
Cóż, ostatnio to opowiadanie się trochę ciągnie, jak taka mordoklejka.
Przydałaby się jakaś akcja, jakiś kontakt z Voldemortem, dramatyczna śmierć albo atak na Hogwart. |
dnia sierpnia 28 2010 11:35:55
Muszę powiedzieć, że opowiadania o takiej tematyce nigdy nie leżały w moim guście, ale po przeczytaniu tego poczułam się jak Alicja wpadająca do króliczej nory. ŁAŁ. Wszystkie rozdziały są rewelacyjne. Może na brutalność niektórych scen mnie krzywi, ale jakoś to wszystko idealnie ze sobą współgra.
Roz. 39
Wściekły Severus to bardzo zły znak jednakże po tym jak Harry wyznał mu swoje uczucia miałam malusieńką nadzieje, że nie zrówna go z ziemią. i znów się pomyliłam. chodź sama nie wierze w bzdury typu zawsze z tobą będę i akceptuje wszystko co robisz. Reakcia Severusa na jego okaleczenie się była zaskakująca. musiał naprawdę kiepsko wyglądać. Harry zdobył u mnie plusa za to, że zareagował na wiadomość w ten sposób i nie pobiegł do niego jak skomlący o kawałek uczucia szczeniak.Snape mógł się też trochę pomęczyć, ale wszystko się rypło jak go sam dopadł. dobrze, że przynajmniej go przytulił a nie zostawił po wszystkim i wyszedł. Już prawię go pocałował. tak niewiele brakowało. Marzę by Snape w końcu złapał Harrego i pocałował go z własnej nieprzymuszonej woli. Cóż. Życzę weny i czekan na więc. Pa |
dnia sierpnia 29 2010 02:09:30
Ja ten rozdział chyba jakimś cudem przeoczyłam....
No nic, teraz odpowiedni komentarz do niego:
Po pierwsze: Wasz Severus Snape mnie naprawdę zadziwia! Co za osobowość! Tak pokręcona, że to aż niemożliwe. On jest niemożliwy.... Jednego dnia jest wściekły a następnego delikatnie całuje... On mnie przeraża. Bardzo.
Po drugie: na miejscu Harrego to chyba już dawno bym zrezygnowała z tego "związku". Albo bym zwariowała.
Po trzecie: Ta pomoc przy stole... No przecież! Czy to ten sam Severus? Ten sam człowiek co w nocy mówił Harremu takie przykre rzeczy? Tak raniące...
Po czwarte: Pocałunek! Co prawda w kącik ust, ale zawsze!!! Spodziewać się mogłam, że ta sytuacja będzie miała właśnie taką oprawę. W końcu no..., nie była nazbyt romantyczna. Ale to przecież Severus Snape , on nie jest romantyczny
Po piąte: chyba pierwszy raz (choć może się mylę) Harry zastanawia się nad tym drugim życiem Snape'a. Ta mroczna i niebezpieczna strona. Mnie ona przyciąga...
No i to przyrzeczenie Harrego : "Chcę też, żebyś wiedział, że bez względu na to, co zrobisz i co się stanie... ja zawsze będę po twojej stronie. Przy tobie." No właśnie... to jest bardzo ciekawe. Czy dotrzymałby obietnicy.
Dziękuje Wam za niego.:*
No i podziękowania dla Waszej niezastąpionej Bety. :* |
dnia sierpnia 29 2010 22:25:11
Ej ten rozdział jest chyba moim ulubionym jeszcze wiedząc co jest w 40stce nabiera takiego SENSU hahahaha esktra ;] |
dnia sierpnia 30 2010 21:46:29
Niesamowity rozdział,
Wasz ff trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej linijki,
nie mam już żadnej teorii co do Severusa,
i dziękuje Wam za to, bo to opowiadanie jest inne niż wszystkie, nie wiem czego się spodziewać i za każdym razem gdy czytam kolejną linijkę wstrzymuje dech!!! |
dnia wrzenia 05 2010 17:15:51
Pijany Snape... hmmm to było interesujące Może nie tak bardzo jak pijany Potter ("Harry próbował wdrapać się na choinkę, ale go z niej ściągnęliśmy", ale zawsze to coś nowego
Osobiście uważam, że oni obaj powinni mieć bezwzględny zakaz zbliżania się do alkoholu (tak, piwo kremowe też się liczy^^).
Chociaż, jeżeli dzięki temu mają powstawać taaakie sceny (on go prawie pocałował!) to zastanowię się jeszcze nad tym zakazem |
dnia padziernika 06 2010 18:39:12
Bardzo dobrze rozumiem Harry'ego. Jest zakochany,w najcudowniejszym człowieku,jakiego mógł sobie wymarzyć. Oczywiście,rozszarpuje go poczucie niesprawiedliwości,dosięgają go co jakiś czas wątpliwości,co do sensu poszczególnych postępowań... Z jednej strony,jest nastolatkiem,który potrzebuje uczucia,żeby uwierzyć że to,co robi,i w co wierzy,jest słuszne,ale z drugiej strony,jest dojrzałym człowiekiem,który pragnie przekazać jak najwięcej uczucia,osobie,którą kocha najbardziej na świecie,i która znaczy dla niego więcej,niż cały świat.
Umiecie to naszkicować,w tak piękny sposób...bardzo delikatnym stylem,potraficie opisać,tak agresywne i kontrowersyjne sytuacje...bajeczne. |
dnia marca 14 2011 21:50:15
Ach! Chyba się trochę pogubiłam. Nie wiem co mam myśleć o postępowaniu Pottera. Zachowuje się jak naiwny i bezmyślny dzieciak. Rozumiem jego zauroczenie i to, że chce idealizować ukochaną osobę, ale nie można tak bagatelizować faktów. Rzucając klątwę trzeba tego chcieć i lubić ból. Przecież Snape lubi go zadawać i często Potterowi daje to odczuć. Po drugie dlaczego Snape się nim zainteresował. Ok. Severius nie chce mu powiedzieć, ale on powinien o tym pomyśleć. Zwłaszcza, że nie jest pewne po której stronie służy. Moim zdaniem Potter powinien próbować rozwiązać te tajemnice, szukać informacji, zastanawiać się i wyciągać wnioski, które z czasem mogą okazać się błędne. Na razie mam wrażenie, że on w ogóle przestał myśleć. Chętnie zobaczę co będzie dalej. Ja na szczęście jestem w komfortowej sytuacji i przede mną jeszcze 11 rozdziałów, bo opowiadanie zaczęłam czytać niedawno.
Pozdrawiam serdecznie! |
dnia maja 13 2011 14:08:42
Aż trudno mi uwierzyć, że Severus tak przeprosił Harryego... Potter powinien wyjść ze swojego kokonu, skończyć się nad sobą użalać... jaki to on zraniony, jaki to mu ból sprawia itp. i otworzyć oczy. Przecież taki jest on pewien, że zna Severusa... że z twarzy reakcje jego potrafi wyczytać. Wiedział, że był wtedy pijany... w czasie odurzenia alkoholowego ludzie nie zachowują się do końca normalnie... często dają upust swoim najsilniejszym emocjom. Dlatego zamiast dąsać się jak obrażona pannica, to mógłby przyjąć te "przeprosiny".
Co do tej krótkiej wizji Harry'ego... zielony płyn? Czy to ten, który warzy Severus? |
dnia wrzenia 29 2011 14:41:31
Nie wierzę, że w końcu zabłysnęło to światełko... Niby nic, lekki pocałunek, ale jednak tak dużo. Uwielbiam to czytanie z zapartym tchem w oczekiwaniu na moment, kiedy wreszcie Severus się przełamie i da Harry'emu ten czuły pocałunek.
Harry i Severus wreszcie porządnie się sprzeczają, jak prawdziwa para, stare dobre małżeństwo Podoba mi się to, jest bardzo naturalne, kiedy opisywane są takie sytuacje, które zdarzają się w każdym związku.
Co do zachowania Harry'ego: chłopak trochę zgłupiał i się we wszystkim gubi, ale jak dla mnie to całkiem normalne, jest szaleńczo zakochany w Snape'ie i nie do końca potrafi opanować swoje, momentami sprzeczne, emocje.
Gratuluję kolejnego, cudownego rozdziału i zabieram się za czytanie następnego
P.S. Przez Was zawalę semestr, bo nie robię nic innego, tylko czytam! |
dnia listopada 21 2011 09:59:13
Moje ulubione słowa z tego rozdziału:"Chciałbym, żebyśmy byli tutaj sami, bez niego. Tylko ty i ja." Czasami jest z nimi nawet Voldemort? |
dnia grudnia 09 2011 13:46:43
Sev miał wyrzuty sumienia po tym jak potraktował Harry'ego? o.O :) |
dnia lutego 25 2015 21:24:14
Szczerze to nie wiem co napisać. Z jednej strony Sev pocałował delikatnie Harrego a przecież skrzywdził go, czy lubi tak bardzo oglądać jego ból, co jest z nim nie tak. Po której stoi stronie? |
dnia lipca 06 2015 22:13:49
Miałam skomentować to opowiadanie już jakiś czas temu, ale pomyślałam, że dam mu szansę. Bo naprawdę ma potencjał. Początkowo zapowiadało się świetnie ale później przyszedł okres kiedy nie chciałam mieć go więcej przed oczami i zaczęłam szukać innego. Coś jednak nie dawało mi spokoju, więc wróciłam do niego. I trudno mi się oderwać, chcę wiedzieć co będzie dalej ale jednocześnie czytając niektóre fragmenty mam ochotę zrobić to co harry kiedyś po kółótni- iść i przywalić w ścianę. Wiem że wkładacie naprawdę dużo pracy w to opowiadanie i absolutnie tego nie umniejszam. Ale czy za każdym razem kiedy Potter pokłóci się z severusem i zostanie przez niego poniżony jak tania dziwka wykrzykując że nie zbliży się do niego więcej, użalając się jki jest pokrzywdzony będzie pieprzył się z Snape'm przy najbliższej okazji? No litości. Prawdziwy Harry nigdy taki nie był. Nie poniżał się i nie dawał zmieszać z błotem po to żeby zaraz dojść przy mistrzu eliksirów. Do severusa nic nie mam, jest taki jak zawsze- mroczny, tajemniczy, podły. Boli trochę że nie ukazałyście jego drugiej strony którą z pewnością ma. Tej która jednak jest czuła. Bo snape to też człowiek. Być może w dalszej części opowiadania to się pojawi? Mam nadzieję. Ale Potter tutaj to porażka na całej linii. Co rozdział jest to samo:
- Nie udawaj, że cię to obchodzi - wymamrotał cicho Harry, nie podnosząc wzroku. - Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Jestem pewien, że z przyjemnością zrobiłbyś to ponownie tylko po to, aby ugodzić mnie tam, gdzie najbardziej zaboli, a później odczuwać satysfakcję z powodu tego, że po raz kolejny udało ci się mnie wdeptać w ziemię! - Na końcu już niemal krzyczał. Podniósł głowę i wbił w mężczyznę urażone, drżące od tłumionego gniewu spojrzenie. Severus nie wydawał się być jednak poruszony jego wybuchem. Spoglądał na niego w niezmiennie pasywny sposób, jakby badał go i oceniał.
A to tylko po to :
Harry wpatrywał się w skupioną, ściągniętą twarz mężczyzny tak blisko swojej własnej. Widział iskry w czarnych oczach. I zadrżał, kiedy poczuł, jak Severus łapie jego dłoń i prowadzi ją ku swoim szatom. Jego palce dotknęły gorącego, gładkiego ciała i Harry nabrał gwałtownie powietrza, kiedy zrozumiał, co to takiego. Zacisnął rękę wokół na wpół twardej erekcji, czując napływającą do gardła gorycz.
Jaki jest tu sens? No ale nie mogę przez cały komentarz ciągnąć moich zażaleń :c Mam tylko nadzieje że dalej będzie lepiej. Bo to opowiadanie potrafi przyciągnąć uwagę i zabierać cię do każdego kolejnego rozdziału. |
dnia listopada 22 2017 19:37:08
Od paru dni czytam to opowiadanie z zapartym tchem i od jakiegoś czasu próbowałam się wziąć za jego ponowne skomentowanie Nie miałam do tego cierpliwości i po prostu leciałam dalej czytać z zapartym tchem <3
Na ten moment mam pewną teorię na temat zachowania Snape'a, a mianowicie, że Voldemort zlecił mu uwiedzenie chłopaka, zabawienie się nim i przyniesienie go do niego. Severus z początku miał zamiar tak zrobić (przynajmniej tak wynika z jego początkowej relacji z Harrym), ale po czasie zaczął się do niego przywiązywać i odwzajemniać uczucie chłopaka. Ogólnie powiedziawszy Snape stał się zamyślony (jeszcze przed kłótnią po tym, jak był lekko pijany) od czasu pamiętnego snu Harry'ego o jego śmierci, kiedy to chłopak rzucił mu się na szyję i kazał obiecać sobie, że nie umrze (w sensie, że Severus nie umrze xD). Wydaje mi się, że Snape zdał sobie wtedy sprawę z tego, co musi zrobić dla Czarnego Pana i poczuł wyrzuty sumienia. Rozmyślał na możliwymi wyjściami. W końcu postanowił oddalić się od Harry'ego i wyrzucić ze świadomości uczucie do niego (jakkolwiek to mdło brzmi xD). To by tłumaczyło jego przesadzenie z alkoholem - chciał zapomnieć o tej sprawie chociaż na jakiś czas.
To jest tylko moja teoria i przepraszam jeśli napisałam to trochę nieskładnie, ale moje myśli już pędzą do kolejnych rozdziałów, a ręce drżą ze zniecierpliwienia.
Chciałam jeszcze dodać, że zgadzam się z osobą piszącą komentarz na górze, ale tylko po części. W tym opowiadaniu Snape jest wprost idealny. Nie jest przesłodzony tak jak w niektórych fanfickach, tylko owiany mrokiem i tajemnicą. U niego każdy przejaw czułości czy troski o Harry'ego wprowadza mnie w stan podniecenia i satysfakcji. Tylko Harry jest odrobinkę za bardzo uległy, ale już taki jego urok w DI i nie wyobrażam sobie tego wszystkiego inaczej.
Wspominałam już, że jesteście niesamowite? Nie? To powtórzę to jeszcze raz. Macie talent i nie możecie go zmarnować! Im więcej rozdziałów pozostawiam za sobą tym bardziej się niepokoję o to, w którym momencie przerwałyście. Kiedy doczytam to do końca to chyba się rozpłaczę... To najcudowniejsze Snarry, jakie kiedykolwiek czytałam. Z pewnością będę tu jeszcze bardzo często wracała To brzmi jakbym już kończyła czytanie DI, a jestem dopiero (aż) w połowie.
No cóż mój komentarz robi się coraz bardziej nieskładny, a ja nie mogę usiedzieć na miejscu, czekając co będzie dalej (PS. Ta scena w Sali Runów była świetna, głównie koniec, kiedy Severus pocałował Harry'ego w kącik ust, ale nie myślcie, że to mi wystarczy! Nadal czekam na namiętny i ODWZAJEMNIONY pocałunek). Kończę ten komentarz i biegnę czytać dalej (nie wiedziałam, że od ff można się uzależnić...). Do następnego komentarza! <3
Cóż, trzeźwy Snape był trudnym rozmówcą, ale pijany to już zupełnie nowy poziom trudności. Zaawansowany.
Przy tym śmiałam się jak opętana :' Harry przeszedł poziom wyżej Severus level hard XDD. Macie za*ebiste poczucie humoru <3 |
dnia sierpnia 17 2020 02:15:23
Ten rozdział to cudo. Severus się łamie, pęka, bo o ile przyciągnięcie Pottera z powrotem było planowane, to pocałowanie go, nawet tylko w kącik ust, już na pewno nie. Genialne. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|