| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 51 Part 1 - "Haunted by the Shadow" | | | Beta: Gellert :*
51. Haunted by the Shadow
Long lost words whisper to me
Still can't find what keeps me here
When all this time I've been so hollow inside
Watching me, Wanting me
I can feel you pull me down
Fearing you, Loving you
I won't let you pull me down*
Część 1
We wtorkowy poranek Harry zszedł na śniadanie razem z Ronem. Po swoim wczorajszym wybuchu, zaraz po wyjściu Hermiony, zakopał się w pościeli, narzucił kołdrę na głowę i zaszył się w bezpiecznej ciemności. Kiedy do dormitorium wszedł Ron, Harry udał, że śpi. Dopiero dzisiaj rano został przez niego zmuszony do "wyjawienia całej prawdy o swojej dziewczynie". Ron był na niego trochę obrażony, że wcześniej mu o niej nie powiedział i nie rozumiał, czego tak się wstydził. Uznał, że pomimo tego, iż była ze Slytherinu, to "całkiem niezła z niej laska".
Harry starał się ani nie zaprzeczać, ani nie potwierdzać jego domysłów. W ogóle prawie się nie odzywał. Od czasu do czasu tylko przytakiwał. Nie miał w ogóle apetytu, ale poszedł z nim na śniadanie, starając się po drodze nie myśleć o niczym.
To było najlepsze wyjście. Po prostu nie myśleć o tym wszystkim. Jeżeli nie będzie myślał, to nie będzie sobie przypominał i może jakoś przeżyje ten dzień.
Niestety to założenie zostało zweryfikowane zaraz po tym, jak Harry przekroczył próg Wielkiej Sali. Podniósł głowę i zatrzymał się gwałtownie, a jego spłoszone spojrzenie pobiegło wprost w stronę stołu nauczycielskiego.
Snape był na śniadaniu.
Nie patrzył w jego kierunku. Po prostu tam był. Ale to wystarczyło, by serce Harry'ego opadło aż do żołądka. Siedział przy stole, wyprostowany i dumny, jakby połknął jakiś pieprzony kij, czarna plama zasysająca do siebie całą przestrzeń i światło. Czy nikt inny tego nie widział?
- Stary, co cię tak zmroziło? - zapytał Ron, wychylając mu się zza ramienia. - Właź, ludzie chcą przejść.
Harry ruszył do przodu, chociaż miał wrażenie, jakby stopy przykleiły mu się do podłogi. Spuścił głowę i wbił wzrok w połyskującą posadzkę.
Nie, nie będzie na niego patrzył. On nie istnieje!
Udało mu się jakoś dotrzeć do stołu i usiąść przy nim, oczywiście tyłem do stołu nauczycielskiego.
I wtedy to poczuł. Wrażenie, jakby przez jego ciało przepłynął prąd i uniosły mu się wszystkie włoski na karku. I doskonale wiedział, co to oznaczało.
Nie, nie obejrzy się!
Przełknął ślinę i wbił spojrzenie w gazetę, którą zasłaniała się siedząca po drugiej stronie stołu Hermiona. Nagłówek na pierwszej stronie głosił:
KOLEJNY BESTIALSKI ATAK SAMI-WIECIE-KOGO
Harry nie czytał dalej. Spuścił wzrok, wbijając go w swój pusty talerz. Wciąż czuł na karku piekące spojrzenie, które wyprowadzało go z równowagi.
Musiał... nie mógł ciągle tylko... Musiał zapomnieć. Skupić się na czymś innym.
Jego wzrok ponownie powędrował w stronę Proroka. Oczy ześliznęły się niżej, na zdjęcie płonącego budynku.
Tak, to była odpowiedź. Miał ją tuż przed nosem. Przez cały czas. Tylko wcześniej nie chciał jej dostrzec. Zbyt pochłonięty sobą i swoimi "problemami". Zbyt zaślepiony, aby zauważyć, że świat wciąż się kręci. Zbyt opętany swoim egoistycznym zadurzeniem...
Wpatrywał się w zdjęcie, czując, jak do jego serca zakrada się chłód, a płuca wypełniają się czymś lepkim, co sprawiło, że miał trudności z oddychaniem. Miał wrażenie, że żołądek zamienił mu się w kamień, kiedy jego umysł na powrót zaczęła wypełniać smolista substancja zwana nieuniknionym. Coś, o czym prawie udało mu się zapomnieć na kilka pięknych miesięcy, podczas których pozwolił sobie nawet na coś tak zuchwałego, jak snucie planów na przyszłość...
Nie było przyszłości. Nie w jego przypadku. Miał zadanie do wykonania. Miał pokonać Voldemorta. Tego wszyscy od niego oczekują. To jest jego droga, jego życiowy cel. A nie wdawanie się w romans i gonienie za nieosiągalnym. Nie jest mu potrzebna nieodwzajemniona miłość. Już i tak wystarczająco dużo czasu stracił na Snape'a.
Jak w ogóle mógł mieć nadzieję, że komukolwiek będzie na nim zależeć? I to komuś pokroju Snape'a? Pieprzonemu Śmierciożercy bez uczuć? Jakim był żałosnym frajerem!
Oczami duszy wyobraził sobie uczniów z przyczepionymi do piersi plakietkami z napisem "Potter to frajer".
Ale teraz koniec z tym! Już nigdy więcej nie pozwoli nikomu się zranić. Snape już się do niego nie zbliży. Harry na to nie pozwoli. Teraz zrobi to, czego oczekuje od niego cały czarodziejski świat. Pójdzie po lekcjach do biblioteki, będzie się sumiennie uczył i nie pomyśli ani razu o tym, jak bardzo został zraniony... jak bardzo czuję się złamany tam w środku...
Nie, nie pomyśli o tym ani razu!
Podniósł głowę i spojrzał na siedzących po drugiej stronie stołu przyjaciół.
- Chyba pójdę po lekcjach do biblioteki. Ja... mam zaległości. Muszę się pouczyć.
Hermiona opuściła gazetę, zerkając ponad nią i przez chwilę przyglądała mu się badawczo.
- W porządku - powiedziała. - Jeżeli tego właśnie potrzebujesz...
- Tak - odparł Harry. Chyba trochę zbyt szybko. Hermiona nie powiedziała nic więcej i Harry był jej wdzięczny.
*
Skupienie się na lekcjach nie było łatwe, ale z drugiej strony doskonale zajmowało jego myśli. Kiedy, cały ubłocony, wyszedł z cieplarni numer pięć i wraz z pozostałymi uczniami ruszył pod prysznic, był trochę rozczarowany tym, że zajęcia już się skończyły.
- Zajefajne są te plujki pryszczowate, nie? - trajkotał Ron, gdy razem wracali do szkoły jednym z tych wąskich, łączących różne części zamku korytarzem. - Mógłbym zmusić ją do naplucia Zabiniemu do soku dyniowego. Hahaha, nie pozbyłby się pryszczy przez miesiąc.
Harry nie odpowiedział. Szedł przed siebie ze wzrokiem wbitym w podłogę, obserwując znikające pod szatami stopy idących przed nim uczniów. Nie wiedział, co kazało mu nagle, w połowie korytarza, podnieść głowę. Ale gdy to zrobił, serce w nim zamarło i prawie potknął się o własne szaty.
Snape.
Szedł prosto na nich.
Na razie ich nie widział. Niósł w ramionach gruby plik pergaminów, przeglądając je po drodze.
Nogi Harry'ego stały się nagle jednocześnie zbyt ociężałe i zbyt słabe, aby go unieść. Zwolnił, wpatrując się w sunącą przez korytarz wysoką, ciemną sylwetkę. Uczniowie umykali na boki, byle tylko na niego nie wpaść. I Harry powinien zrobić to samo, ale jakoś nie potrafił wykonać żadnego ruchu. Po prostu szedł przed siebie.
Snape był coraz bliżej. W końcu podniósł głowę i zanim Harry błyskawicznie opuścił swoją, zobaczył przez ułamek sekundy, jak oczy mężczyzny rozszerzają się nieznacznie.
I może Harry tego nie widział, ale wyczuł, że Snape także zwolnił.
Zacisnął na chwilę powieki.
Tylko się wyminą. To przecież nic strasznego. Nic się nie stanie, jeżeli przejdą obok siebie. Nic, oprócz tego, że jego serce najprawdopodobniej wyskoczy z piersi.
Snape był już zaledwie kilka metrów od niego. Harry uniósł powieki i kątem oka dostrzegł czarne buty i czarną szatę, powiewającą miękko wokół nogawek spodni. I znowu to poczuł. Unoszące się włoski na karku.
Jeszcze intensywniej wbił spojrzenie w kamienne płyty pod swoimi nogami. Był już zaledwie metr od niego.
Krok.
Kilka centymetrów, gdy czarna, powiewająca peleryna musnęła jego dłoń i Harry poczuł dreszcze biegnące przez całe ciało i niemal odskoczył i wpadł na Rona, ale na szczęście powstrzymał się w ostatniej chwili i po prostu zamknął oczy i... westchnął.
Już. Po wszystkim. Zagrożenie minęło.
Więc dlaczego jego serce wciąż nie potrafiło się uspokoić?
- Stary, widziałeś, jak się na ciebie gapił? - Zaszokowany głos Rona dotarł do niego jak zza szyby. Harry wciąż wsłuchiwał się w oddalające się kroki. Podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela z oszołomieniem.
- Co?
- No Snape. Nie mów, że tego nie widziałeś.
Harry potrząsnął głowa, czując że jego serce, zamiast się uspokoić, tylko przyspiesza.
- To było dziwne - mruknął Ron. - Może ciągle jest w szoku po tym, jak ty... no wiesz.
- Możemy o tym nie rozmawiać? - zapytał Harry. Chyba trochę zbyt ostro, ponieważ uszy Rona nagle poczerwieniały.
- Jasne. Przepraszam. Może pogramy w Eksplodującego Durnia, kiedy wrócimy do wieży?
- Nie. Wybieram się do biblioteki. Zapomniałeś? - odparł Harry. Był już zmęczony jego towarzystwem. Zmęczony i zły. Na siebie. Za to, że jest takim skończonym frajerem, że nie potrafi nawet minąć tego tłustowłosego dupka na szkolnym korytarzu bez odczuwania jakichś sensacji. - Do zobaczenia na kolacji - rzucił i ruszył biegiem przed siebie, chcąc stąd jak najszybciej uciec. Jak najszybciej uciec od tego ziołowego zapachu unoszącego się wstęgami w całym korytarzu.
*
Nie miał pojęcia, od czego zacząć. Wiedział, że pani Pince za żadne skarby świata nie wpuści go do Działu Ksiąg Zakazanych, pozostawał mu więc tylko dział z księgami do Obrony Przed Ciemnymi Mocami. Na razie. I tak planował nocny wypad po kilka zakazanych podręczników, ale teraz może przeszukać również te ogólnodostępne. Wybrał kilka książek o umiarkowanie interesujących tytułach, takich jak "Zaawansowane techniki obrony magicznej", "Atak z zaskoczenia: jak go uniknąć i jak go odeprzeć", "Zaskocz swojego wroga, zanim on zaskoczy ciebie" oraz "Systemy obronne w słynnych bitwach".
Cóż, raczej nie miał zamiaru brać udziału w wielkiej bitwie, ale może znajdzie coś przydatnego. Usiadł przy stole w samym kącie biblioteki i zagłębił się w treść książek, mając nadzieję, że znajdzie w nich coś, co mu pomoże.
Zanim się zorientował, minęła godzina ósma. Przegapił kolację. Cóż, i tak nie był głodny. Miał wrażenie, że od wczorajszego popołudnia jego żołądek zawiązał się na supeł i odmawiał przyjmowania pokarmu.
W książkach znalazł niewiele. Kilka ciekawych zaklęć ochronnych, kilka technik przydatnych bardziej w pracy szpiega, kilka strategii walk obronnych, ale nic naprawdę potężnego, co mogłoby skutecznie zatrzymać i zranić jakiegokolwiek Śmierciożercę. Już nie mówiąc o trwałym usunięciu go z drogi.
Oparł się na krześle, przymknął oczy i westchnął głęboko.
Gdyby tylko ktoś mu powiedział, od czego zacząć, w którą stronę pójść, gdyby miał jakikolwiek punkt zaczepienia...
Nie podda się. Wróci tu jutro, i będzie wracał pojutrze, po pojutrze i każdego następnego dnia, dopóki nie znajdzie czegoś, co pozwoli mu mieć jakiekolwiek szanse w starciu z Voldemortem.
***
Następnego dnia Snape znowu pojawił się na śniadaniu. Co jeszcze skuteczniej odebrało Harry'emu apetyt. Siedział tylko przy stole, grzebiąc widelcem w jajecznicy i próbując przekonać samego siebie, że włoski na karku wcale mu się nie unoszą co jakiś czas, a ta mroczna sylwetka po drugiej stronie sali to po prostu jego wredny nauczyciel Eliksirów, z którym nic go nie łączy, nic go nigdy nie łączyło i którego nienawidzi tak samo, jak przez ostatnie pięć lat.
Tylko jedno z tych twierdzeń było prawdziwe.
Znowu czuł ten bolesny ucisk w klatce piersiowej. Myślał, że już się go pozbył. Wczoraj, kiedy siedział w bibliotece, prawie go nie czuł. Ale dzisiaj, kiedy tylko wszedł do Wielkiej Sali i kątem oka dostrzegł mroczny cień przy stole nauczycielskim, ponownie coś go zaczęło uwierać w piersi. Jeszcze mocniej.
Nie, postanowił, że będzie go ignorował. Severus przestał istnieć, musi to sobie powtarzać. Teraz jest tylko "profesor Snape".
Profesor Snape, do którego powinien pójść dzisiaj na szlaban. Ale nie pójdzie. Już nigdy nie pójdzie. Poprosił go o przekazanie jego szlabanów innemu nauczycielowi, ale nikt się z nim nie skontaktował. Podejrzewał, że Snape nikogo o tym nie poinformował, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Już wiedział, gdzie będzie spędzał czas w poniedziałkowe oraz środowe wieczory i co będzie robił.
Czując na sobie wyczekujące spojrzenie Hermiony, wziął dwa kęsy zimnej już jajecznicy. Przyjaciółka wciąż nagabywała go, że powinien jeść, dlatego dla świętego spokoju wolał co jakiś czas coś przegryzać, inaczej gotowa była jeszcze wysłać go do pani Pomfrey.
Nie rozmawiali na "ten temat" od poniedziałku. Harry podejrzewał, że Hermiona musi zapewne przetrawić wszystko, czego się dowiedziała. Prawie w ogóle się do siebie nie odzywali. Tylko co jakiś czas chłopak czuł na sobie jej zamyślone spojrzenie, ale gdy tylko na nią zerkał, natychmiast odwracała głowę albo chowała się za książką lub gazetą.
Trochę go to wytrącało z równowagi, ale z drugiej strony cieszył się, że nie próbuje "porozmawiać" z nim po raz drugi, na co wcale nie miał ochoty. Wciąż było mu wstyd za ten wybuch, którego była świadkiem, i gdyby mógł, cofnąłby czas i nie dopuścił do niego. Co mogła sobie pomyśleć? Że jest niezrównoważonym emocjonalnie nastolatkiem, który pozwolił omotać się lepkim dłoniom doświadczonego mężczyzny, który zrobił to tylko po to, aby go wykorzystać? Tak, podejrzewał, że tak właśnie to widziała. Ale nie powiedziała tego głośno i był jej za to wdzięczny. I za to, że najwyraźniej postanowiła zachować całą sprawę dla siebie. Wiedziała, że cierpi, a gdyby spróbowała to nagłośnić albo komuś o tym powiedzieć, prawdopodobnie cierpiałby jeszcze bardziej. W końcu była jego przyjaciółką. Nawet jeżeli teraz patrzyła na niego tak, jakby zamienił się w kogoś obcego. Kogoś, kogo wydawało jej się, że zna, a nagle okazało się, że to, co o nim wie, to zaledwie czubek góry lodowej, a cała reszta ukryta jest głęboko pod wodą i musiałaby naprawdę głęboko zanurkować, aby zrozumieć pewne sprawy. Na to nie była przygotowana. Harry podejrzewał, że potrzebuje czasu, aby oswoić się z tą sytuacją, i wcale jej za to nie winił. Na razie... akceptowała. I to wystarczało. Może pewnego dnia jej samej uda się zanurkować na tyle głęboko, aby mogła... zrozumieć.
*
Po zajęciach Harry poszedł do biblioteki. Zdjął z półek kilka opasłych tomów, które nie wyglądały zbyt zachęcająco, ale miał nadzieję, że być może na tylu stronicach uda mu się znaleźć coś pożytecznego. Rozłożył je na stoliku w kącie biblioteki i zaczął kartkować.
Czas mijał. Uczniowie wchodzili i wychodzili. Słyszał prowadzone szeptem rozmowy i okazjonalne upomnienia pani Pince. Odłożył na bok "Zaklęcia na każdą okazję" i sięgnął po "Przeciwzaklęcia: co to jest i z czym to się je?", kiedy jego uwagę przykuła ciemna plama, poruszająca się na granicy widzenia. Mimowolnie odwrócił głowę w stronę drzwi i zamarł.
Do biblioteki wszedł Snape.
Harry błyskawicznie spuścił głowę, wbijając wzrok w leżący przed nim, zakurzony tom.
Co on tu robi? Śledzi go?
Nie, musi przestać. Zachowuje się jak paranoik. Przecież nauczyciele mają prawo przychodzić do biblioteki.
Przełknął ślinę i otworzył książkę, starając się ignorować pełzające po skórze iskry. Próbował skupić się na spisie treści, ale coś mu w tym przeszkadzało. Jakieś wiszące w powietrzu napięcie. Początkowo nie potrafił określić, co to takiego, ale kiedy po raz trzeci przeczytał spis treści i nie pamiętał ani jednego słowa, uderzyło go nagłe zrozumienie.
To dlatego czuł mrowienie na karku. Dlatego miał wrażenie, że powietrze zgęstniało.
Snape go obserwował.
Przesunął odrobinę głowę, zerkając za siebie kątem oka. Dostrzegł go. Czarny cień, czający się za regałem.
Nie podobało mu się to. Dlaczego Snape za nim chodził? Dlaczego na niego patrzył? Dlaczego nie zostawi go w spokoju? Wszędzie, gdzie tylko go spotykał, czy to na korytarzu, czy w Wielkiej Sali, od razu czuł to mrowiące spojrzenie. Jakby te czarne oczy wędrowały małymi kroczkami po jego skórze, doprowadzając go do szaleństwa.
Przetarł powieki i westchnął głęboko. Jeszcze raz przesunął wzrokiem po spisie treści i w końcu uznał, że to nie ma żadnego sensu. Był tak rozstrojony, że kompletnie nie potrafił się skupić. Musi poszukać czegoś konkretniejszego. Ale jak ma to zrobić, skoro Snape wciąż tam stoi? A jeżeli do niego podejdzie? To Harry powie mu, żeby spadał. Właśnie tak. Nie da się zastraszyć temu draniowi!
Wstał i ruszył pomiędzy regały, wciąż czując na sobie śledzące go spojrzenie. Przeszedł wzdłuż półek, przeglądając tytuły i słysząc bicie własnego serca. Znalazł cienką książeczkę o intrygującym tytule "Z różdżką w bój". Zdjął ją z półki i ruszył z powrotem w stronę stolika. Snape nadal stał w tym samym miejscu. Miał w rękach jakąś książkę, ale wcale jej nie czytał. Harry dostrzegł w ciemności dwoje błyszczących oczu, skierowanych prosto na niego. Przełknął ślinę i spuścił głowę.
Usiadł przy stoliku, mając kompletny mętlik w głowie. A jednak Snape do niego nie podszedł. Jeżeli czegoś by od niego chciał, to poszedłby za nim. A nie zrobił tego.
O co mu chodziło? Postanowił go zadręczyć swoją obecnością? Wpatrywać się w niego tak długo, aż Harry całkowicie straci rozum?
To było do niego podobne.
Nie pozwoli mu na to! Musi udawać, że go tu nie ma. Po prostu ignorować go, aż w końcu sobie pójdzie.
Otworzył książkę, podparł głowę ręką, odwracając twarz nieco w stronę okna, aby nawet kątem oka nie widzieć czającego mu się za plecami cienia, zmarszczył czoło w ogromnym skupieniu i zaczął czytać.
Nie było to łatwe, ale przynajmniej co jakiś czas udawało mu się na chwilę zapomnieć o tym irytującym mrowieniu na karku. Przecież Snape nie może tam stać wiecznie. W końcu musi kiedyś...
Trzask!
Coś uderzyło w stolik z taką siłą, że aż zatrząsł się blat. Harry poderwał się tak gwałtownie, że niemal spadł z krzesła. Z bijącym w gardle sercem, odwrócił się i spojrzał wprost w twarz... Hermiony.
- Tu jesteś - westchnęła, przesuwając na bok książki, które przed chwilą rzuciła na stolik i przez które Harry niemal dostał zawału. - Pozwolisz, że dotrzymam ci towarzystwa? Rzadko kiedy chcieliście tu ze mną przychodzić, więc miło będzie pouczyć się razem, nie uważasz?
Harry przytaknął, nieco oszołomiony. Czy mu się tylko wydawało, czy słyszał oddalające się kroki?
Obejrzał się za siebie. Snape zniknął. Rozejrzał się po bibliotece i dostrzegł czarną pelerynę znikającą za drzwiami wyjściowymi.
Hermiona podążyła za jego wzrokiem i zmarszczyła brwi. Ale zanim zdążyła otworzyć usta i o cokolwiek zapytać, Harry ubiegł ją, wskazując na leżący na samej górze stosu przyniesionych przez nią książek podręcznik.
- Historia Magii? Nie mów mi, że Binns znowu zadał nam jakiś esej.
Hermiona spojrzała na niego i przywołała na twarz lekki uśmiech, zabarwiony jednak zaniepokojeniem.
- Nie, chciałam porobić notatki na jutrzejsze zajęcia. I... chciałam trochę z tobą posiedzieć. Jeżeli nie masz nic przeciwko.
Dlaczego miałby mieć?
- Jasne, że nie. To... miłe z twojej strony - wydukał.
Hermiona westchnęła i usiadła obok, spoglądając na leżące przed nim książki. Potem spojrzała na niego.
Harry zagryzł wargę i odwrócił wzrok.
- Pomóc ci? - zapytała cicho. Skinął głową. Był jej wdzięczny, że nie zadawała pytań. Że nie chciała wiedzieć, po co przegląda te książki i czego w nich szuka. Zresztą i tak pewnie się domyślała.
Po prostu... była. Tak jak w ciągu tych wszystkich, wspólnych lat, kiedy zawsze bezinteresownie mu pomagała. A on bez przerwy ją okłamywał.
- Przepraszam - wyszeptał, kiedy Hermiona sięgnęła po ciężki tom i przysunęła do siebie. Nie podniosła głowy, ale zauważył, że na chwilę zacisnęła powieki.
- To ja przepraszam - powiedziała po dłuższej chwili i przewróciła grubą, szeleszczącą stronicę.
I to było wszystko. Ale nic więcej nie było potrzebne.
*
Po kolacji wrócił do biblioteki, wypożyczył kilka tomów, których nie zdążył jeszcze przejrzeć, i obładowany nimi, ruszył na siódme piętro w kierunku gobelinu przedstawiającego Barnabasza Bzika próbującego nauczyć trolle baletu. Zatrzymał się przy przeciwległej ścianie, przeszedł trzy razy w tę i z powrotem, usilnie myśląc o najlepszym miejscu odosobnienia, w którym mógłby się ukryć na resztę wieczoru, i po chwili w ścianie pojawiły się drzwi.
Otworzył je, wszedł do Pokoju Życzeń i... zatrzymał się gwałtownie, kiedy zobaczył tak dobrze znajomą mu komnatę. Fala gorąca zalała całe jego ciało, a serce zabiło mu mocniej.
Dobry wieczór, Severusie.
Siadaj, Potter.
Echo tych słów odbiło się w jego głowie i poczuł bolesny ucisk w piersi. Spojrzał szeroko otwartymi oczami w stronę barku.
Ale nie było tam nikogo.
Zamknął oczy i westchnął głęboko.
"Proszę, niech ta komnata zniknie, proszę, proszę" - powtarzał jak mantrę, bojąc się otworzyć oczy. Jednak po kilku minutach uchylił powieki i znów ujrzał ten sam znajomy barek, biblioteczkę, kominek, stolik, zielony fotel...
Przesunął głowę nieco w bok i przełknął ślinę. Nie było drugiego fotela.
Odetchnął ciężko i powoli ruszył w głąb pokoju. Położył książki na stoliku i usiadł w zielonym fotelu, spoglądając na trzaskające w kominku polana. Dopiero po chwili był w stanie sięgnąć po książkę. Kiedy ją otwierał, zauważył, jak bardzo drżą mu palce. Zacisnął dłonie w pięści, kilka razy rozprostował palce, ale niewiele to dało. To pomieszczenie... czuł, jak wspomnienia atakują go ze wszystkich stron, a on nie był w stanie z nimi walczyć.
Każdy fragment tego pokoju, każdy, dosłownie każdy znajdujący się w nim przedmiot nosił na sobie piętno życia, które już nie istniało. Które już nie należało do niego.
Półki z książkami, które lądowały na podłodze przy każdej większej sprzeczce. Drzwi, w które tak wiele razy był wciskany. Ściany, które nasiąkły jego jękami i krzykiem. Ten zielony fotel na którym on i Sn... I barek, przy którym...
Barek!
Harry odłożył książkę, podszedł do szafki i otworzył ją, zaglądając ostrożnie do środka.
Stały tam. W równym rzędzie. Butelki najlepszych trunków. Puste.
Przeklął i zamknął barek. A miał tak wielką ochotę się czegoś napić. Może wtedy udałoby mu się zapomnieć. Chociaż na chwilę. Na jedną, małą chwilę. Czy tak wiele wymagał?
Westchnął i powrócił do fotela. Zapadł się w niego i zapatrzył w płomienie.
Koniec tego! Miał postanowienie! Snape już dla niego nie istniał! Teraz miał inny cel. I to na nim powinien się skupić. Pieprzyć to, gdzie się znajduje! Pieprzyć to, co się tu wydarzyło! Pieprzyć to, ile tu przeżył!
Szarpnął się i sięgnął po książkę. Podciągnął nogi, opierając stopy na skraju fotela i położył sobie książkę na zgiętych kolanach. Wbił wzrok w tekst i zaczął czytać, marszcząc brwi w skupieniu i ani razu nie pozwalając na to, aby jego oczy oderwały się od czarnych liter i powędrowały w którąkolwiek stronę. Ani razu.
***
W czwartkowy poranek Harry'ego obudził wicher, uderzający w okna dormitorium. Otworzył zaspane oczy, czując że dzieje się z nim coś dziwnego. Przez całe jego ciało przepływały fale gorąca. Wszystkie mięśnie były napięte. Chyba coś mu się śniło. Coś przyjemnego. Coś... ekscytującego. Próbował zmusić zaspany umysł do pracy i przypomnieć sobie, co to było, ale nie potrafił. Pamiętał jedynie jakiś szept.
Uniósł powieki i spojrzał w dół. Pod przykryciem, w okolicach jego bioder znajdowało się całkiem spore wybrzuszenie. Odchylił kołdrę i zajrzał pod nią.
A niech to!
Miał erekcję. Twardą, bolesną erekcję, z którą musiał coś zrobić. Wiedział, że sama z siebie nie opadnie. Czuł bardzo wyraźne napięcie, które potrzebowało ujścia. Zagryzł wargę i włożył rękę w spodnie od piżamy, owijając dłoń wokół naprężonego penisa.
Nie myślał zupełnie o niczym, kiedy obciągał sobie, wpatrując się w sklepienie łóżka. Trochę bolało, kiedy sucha dłoń przesuwała się po wrażliwej skórze, ale musiał to zrobić. Musiał sobie ulżyć.
Jeszcze trochę. Już prawie...
Jego dłoń przyspieszyła. Zacisnął zęby, skupiając się na poruszaniu dłonią.
O tak, właśnie tak!
Napiął się, kiedy jego jądra zadrżały i z penisa wystrzeliła odrobina lepkiej cieczy, osiadając mu na palcach.
I to było wszystko. Pojedyncza fala gorąca, po której nastąpiła fala chłodu, chwila drażniącego łaskotania w podbrzuszu i pulsująca w dłoni erekcja. To wszystko. Żadnej przyjemności.
Pustka.
Westchnął i wyciągnął rękę ze spodni.
To nie był dobry początek dnia.
*
Harry położył książki na stoliku w kącie biblioteki i usiadł przy nim. Tym razem postanowił poszukać czegoś o maskowaniu i ukrywaniu się.
Zaczął przeglądać najgrubszą książkę. Przekartkował pierwszy rozdział, ale nie znalazł nic interesującego. Nie potrzebował żadnych zaklęć maskujących, w końcu miał pelerynę niewidkę. Dotarł do drugiego. Eliksiry niewidzialności. Jego dłoń zawisła nad książką.
Zacisnął powieki i przetarł oczy, próbując pozbyć się niechcianych obrazów. Nie pomogło.
Otworzył oczy i spojrzał w okno, podpierając głowę ręką.
Nie chciał tego. Czy nie mógł nawet pouczyć się w spokoju? Czy na każdym kroku musiały prześladować go wspomnienia? Czy wszystko musiało mu ciągle przypominać o...?
Dostał wtedy "Wybitny". Pamiętał swoje zszokowanie. Po raz pierwszy dostał na Eliksirach "Wybitny". A jeszcze wyraźniej pamiętał to, co wydarzyło się później... Podpalona tablica, "erekcja" zamiast "reakcja" i składniki pod ławkami... No i "kara" po lekcji.
Przełknął ślinę. To wcale nie były miłe wspomnienia. Bolały. Przyjemne wspomnienia nie powinny boleć. Nie powinny sprawiać, że gardło ściskało się, a do ust napływała gorycz.
Za oknem sypał śnieg. Drobne płatki powoli spływały z nieba, lądując miękko na parapecie. Było w tym widoku coś uspokajającego. Coś, co odciągało myśli Harry'ego od tych ciemnych rejonów, w które zdecydowanie nie powinien się zapuszczać. Obserwował je. Obserwował, jak płatek za płatkiem opada na stos śniegu, powiększając go. Były miękkie, kruche i bardzo małe. Ale było ich tak wiele, że już prawie nie utrzymywały się na parapecie. Kto by pomyślał, że takie drobiny potrafią stworzyć coś takiego? Będą sypać i sypać niezauważenie, aż w końcu parapet się przepełni i wszystko... runie. Prosto na sam dół.
Tak jak on.
Otrząsnął się, czując jakieś znajome mrowienie. Czuł je już od jakiegoś czasu, ale był zbyt pochłonięty myślami i wpatrywaniem się w okno, aby to zauważyć.
Ale tym razem mrowienie nie wędrowało mu po karku, tylko po ramieniu i policzku. Opuścił rękę, na której opierał brodę, i nie musiał nawet przesuwać głowy, aby go dostrzec.
Snape. Stał pomiędzy półkami, zaledwie parę metrów na lewo od niego, częściowo ukryty za książkami. Wysoki i mroczny. Przy nim nawet otaczający go cień wydawał się wyblakły.
Musiał przyglądać mu się już od jakiegoś czasu.
Dlaczego mu to robił? Dlaczego nie zostawi go w spokoju? O co mu chodzi? W co on pogrywa?
Wiedział, że Snape nie szuka kontaktu z nim. Tu musi chodzić o coś innego...
Jak ma o nim zapomnieć, skoro bez przerwy czuje na sobie jego wzrok? Jak ma zapomnieć, skoro Snape stał się niemal jego cieniem?
Zagryzł wargę i wbił wzrok w otwartą książkę.
Nie, nie da mu się pokonać! Nie da się zastraszyć! Nie ucieknie i nie ukryje się, chociaż to byłoby najprostsze rozwiązanie. Pokaże Snape'owi, że może sobie chodzić za nim, ile chce, może mu się przyglądać, jak długo chce, ale Harry nie da się złamać. Nie tym razem!
Wziął głęboki oddech, błyskawicznie przekartkował rozdział o eliksirach niewidzialności i dotarł do zaklęć zmieniających wygląd. Pochylił się nad książką i zaczął czytać.
Snape'a tu nie ma, powtarzał sobie w myślach co jakiś czas. Snape'a tu nie ma.
Ale był. Przez cały czas. Ukryty za półkami. Nie poruszył się. Tylko mu się przyglądał.
Harry zacisnął powieki.
Chyba lepiej będzie pouczyć się w Pokoju Życzeń. Tu jest zbyt... głośno. Tak, zbyt głośno. Nie może się skupić. I za jasno.
Podniósł się, zgarnął książki i, ani razu nie spoglądając na ukrytą w cieniu postać, ruszył prosto do stanowiska pani Pince. Wypożyczył książki i wyszedł z biblioteki, odprowadzany spojrzeniem śledzących go, czarnych oczu.
Kiedy znalazł się na korytarzu, pozwolił sobie na głębokie westchnienie.
Od razu lepiej. Jakoś tak więcej powietrza...
Wziął jeszcze jeden wdech i ruszył prosto na siódme piętro.
***
Na piątkowym obiedzie nie było Snape'a. Hermiony również, ponieważ oświadczyła wcześniej, że nie przyjdzie, bo musi napisać wyjątkowo trudne wypracowanie na Numerologię. Harry siedział pochylony nad talerzem i próbował przełknąć chociaż mały kawałek pieczonego kurczaka. Nie udawało mu się to. Był zbyt przerażony tym, co czekało go po obiedzie...
- Harry, to dla ciebie.
Chłopak odwrócił się od stołu, przy którym wraz z Ronem jadł obiad, i spojrzał z zaskoczeniem na stojącą za nim Lunę. Dziewczyna wyciągała w jego stronę mały, turkusowy kamyk.
Harry zawahał się, ale przyjął podarek. Obrócił kamyk w palcach, ale nie wyglądał jakoś nadzwyczajnie.
- Co to jest? - zapytał.
- Opal - odparła Luna, jakby to wszystko wyjaśniało. Harry spojrzał na nią wyczekująco. Dziewczyna przewróciła oczami. - Opal - powtórzyła. - Patrzy się na niego, kiedy nie ma się ochoty patrzeć na coś innego.
Harry już otwierał usta, aby zapytać "Co?", kiedy nagle w jego umyśle coś zaskoczyło.
Zaraz po obiedzie miały być Eliksiry. Jego pierwsze Eliksiry od tamtej lekcji... Na samą myśl o tym gardło ściskało mu się tak, że nie był w stanie przełknąć śliny, a żołądek fikał koziołki.
A teraz Luna przynosi mu jakiś kamyk, żeby... co z nim robił? Żeby na niego patrzył w czasie lekcji? Jak ma to mu niby pomóc? To było kompletnie bez sensu.
- Dzięki - wymamrotał i wsunął prezent do kieszeni spodni.
- Tata mi zawsze powtarzał, że jeżeli nie masz ochoty na coś patrzeć, to znajdź sobie coś, na co będziesz miał ochotę patrzeć. I ma taki ładny kolor, prawda? - uśmiechnęła się.
- Tak. Dzięki, Luno - powtórzył Harry jeszcze raz i odwrócił się do swojego talerza.
- Powodzenia - powiedziała Krukonka i oddaliła się do swojego stołu.
- Ona jest dziwna - mruknął Ron, kiedy przełknął wyjątkowo dużego ziemniaka. - Na co niby nie miałbyś ochoty patrzeć?
Harry nie odpowiedział. Wzruszył tylko ramionami. Spojrzał na rozgrzebanego kurczaka i stwierdził, że jeżeli zaraz stąd nie wyjdzie, to zwróci wszystko, co zjadł.
- Chodźmy - powiedział i podniósł się. Czuł się tak, jakby ruszał na jakąś bitwę.
I wcale nie było to tak dalekie od prawdy.
*
Hary wyjął książki, mosiężną wagę, cynowy kociołek oraz atrament, pióro i plik czystych pergaminów i ustawił wszystko na ławce, starając się nie drżeć w środku aż tak bardzo. Snape'a jeszcze nie było. Dlatego wszystkie spojrzenia spoczywały na nim.
Co oni sobie myśleli? Że zaraz znowu wybuchnie płaczem? Już i tak był wystarczająco zdenerwowany, nie potrzebował jeszcze ich przeciągłych spojrzeń! Nawet Neville patrzył na niego z obawą.
- Harry, jak pognieciesz swoje pergaminy, to nie będziesz miał na czym notować, a ja ci nie pożyczę, bo mam ostatni - dotarł do niego głos Rona i Harry dopiero teraz zorientował się, że ściska trzymane w rękach pergaminy tak bardzo, że już prawie nie nadawały się do pisania. Ron rozejrzał się po klasie i widząc głupie uśmieszki na twarzach przyglądających się Harry'emu Ślizgonów, warknął w ich stronę: - Na co się gapicie?!
- Zostaw ich - mruknęła Hermiona. - Przecież wiesz, że robią to specjalnie, tylko po to, żeby nas zdenerwować. Masz, Harry. - Dziewczyna położyła przed nim kilka czystych pergaminów.
- Dzięki - wydukał Harry, czując się wyjątkowo głupio. Usiadł przy ławce i wbił rozbiegane spojrzenie w leżące na stole "Eliksiry Dla Zaawansowanych".
Obawiał się tej lekcji. Bardziej niż próbował sobie wmawiać. Mógł się spodziewać po Snapie wszystkiego. I to było najgorsze.
Chciał po prostu jakoś tę lekcję przeżyć. Chyba nie wymagał zbyt wiele.
Już wcześniej postanowił, że cokolwiek Snape zrobi albo powie, to tym razem nie da mu się sprowokować. Będzie go ignorował. W ogóle nawet nie zamierzał na niego patrzeć. To było najrozsądniejsze wyjście. W zasadzie chyba jedyne, jakie miał.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem i w pełnej szumu rozgadanych uczniów klasie zapanowała nagła cisza. Harry wziął głęboki oddech i jeszcze intensywniej zaczął się wpatrywać w swój podręcznik.
Słyszał długie, zamaszyste kroki sunącego przez pomieszczenie Mistrza Eliksirów. Snape zatrzymał się na środku sali i, jak Harry się domyślał, najprawdopodobniej obrzucił uczniów swoim spojrzeniem. Upewnił się, kiedy poczuł unoszące się na przedramionach włoski i pełzające po skórze mrowienie. Na szczęście nie trwało to zbyt długo.
- Pochowajcie książki - odezwał się Snape. Harry słyszał jego głos po raz pierwszy od poniedziałku. Wciąż był tak samo niski, głęboki i... lekko zachrypnięty? Dziwne, w klasie głos mężczyzny zazwyczaj był donośny i pewny siebie. - Napiszecie krótki test. Sprawdzimy, co zapamiętaliście z ostatnich lekcji.
Harry wiedział doskonale, co zapamiętali.
Przez chwile pomieszczenie wypełniło się szumem, kiedy uczniowie chowali do toreb podręczniki.
- Pytania są na tablicy. Macie dwadzieścia minut.
Harry westchnął. Nie miał wyjścia. Musiał w końcu podnieść głowę. Na szczęście tablica stała w pewnym oddaleniu od biurka nauczyciela. I tak widział go kątem oka, ale starał się tylko widzieć, a nie dostrzegać.
Tak jak podejrzewał, nie znał odpowiedzi na żadne pytanie. Ostatnio w ogóle do Eliksirów nie zaglądał. Znowu stały się jego najmniej lubianym przedmiotem. Ale przecież musiał coś napisać. Cokolwiek. Westchnął jeszcze raz i pochylił się nad pergaminem.
I wtedy znowu poczuł mrowienie. Tylko przez chwilę, ale to wystarczyło, aby całkowicie stracił wątek. Zanim skończył się test, czuł je jeszcze cztery razy. A ile jeszcze razy poczuje je do końca zajęć?
- Accio testy - mruknął Snape, kiedy skończyli już pisać. Ułożył je na swoim biurku i wskazał różdżką na tablicę, z której zniknęły pytania, a pojawił się spis ingrediencji nowego eliksiru. - Kto mi powie, co to za eliksir? - zapytał, rozglądając się po klasie. Harry widział, jak ręka siedzącej obok niego Hermiony mimowolnie się szarpnęła, ale nie podniosła jej. Zerknęła na niego ukradkiem. Był jej wdzięczny, że chociaż ten jeden raz powstrzymała się od odpowiedzi, aby nie ściągać na nich spojrzenia Snape'a, chociaż wiedział, że musiało ją to zapewne sporo kosztować. Ale niewiele to dało. Spojrzenie czarnych oczu po jakimś czasie i tak spoczęło na ich ławce. - Może panna Granger?
Hermiona wyprostowała się i odchrząknęła.
- Nalewka z czarnego piołunu wskazuje na jakiś eliksir odurzający, ale suszone paznokcie druzgotka stosuje się zazwyczaj w eliksirach osłabiających krążenie krwi. Z kolei wywar z jadu tarantuli skutecznie paraliżuje nerwy. Podejrzewam więc, że musi to być jakiś rodzaj eliksiru stosowanego w narkozie. Krew salamandry daje nam końcowy efekt, czyli kilkugodzinną śpiączkę. Czyli prawdopodobnie jest to Mikstura Morfeusza.
Przez chwilę w klasie panowała cisza.
- Doskonale wyczerpująca odpowiedź, panno Granger. Tak, Mikstura Morfeusza. Stosowana w szczególnie ciężkich przypadkach po trafieniu czarnomagicznymi klątwami lub po niezwykle niebezpiecznych, magicznych, a także mugolskich wypadkach. A waszym zadaniem na dzisiejszej lekcji jest przygotowanie tej mikstury. Mam nadzieję, że pójdzie wam lepiej niż na poprzednich zajęciach. Do roboty. - Po tych słowach Snape odwrócił się i usiadł przy swoim biurku. Hermiona spojrzała na Harry'ego z zaskoczeniem malującym się na twarzy. Harry słyszał zdumione szepty uczniów za swoimi plecami, a Ron wyglądał tak, jakby go trafił piorun.
Snape po raz pierwszy pochwalił Hermionę. Po raz pierwszy pochwalił kogoś z Gryffindoru. To wydarzenie wymagało upamiętnienia w "Historii Hogwartu".
Harry usłyszał pełen skrajnego niedowierzania szept Rona:
- Zwariował. Albo musiał nieźle oberwać za to, co wyprawiał na ostatniej lekcji. Nie ma innego wytłumaczenia.
Ani Hermiona, ani Harry nie odpowiedzieli mu. Popatrzyli tylko na siebie i zabrali się do wypisywania listy składników Mikstury Morfeusza. Ron wzruszył ramionami i poszedł w ich ślady.
Pomimo swojego przeznaczenia eliksir nie wydawał się skomplikowany. Pracowali w ciszy, co jakiś czas udając się do składziku po ingrediencje. Wszystko byłoby zupełnie w porządku, gdyby nie to, że Harry przez całą lekcję czuł na sobie spojrzenie Snape'a. Nigdy nie zatrzymywało się na nim dłużej niż na kilka sekund, ale te chwilowe uderzenia gorąca, które wywoływało, wystarczyły, aby go całkowicie zdekoncentrować i nie pozwolić mu pracować w spokoju.
W połowie lekcji Snape podniósł się i ruszył na zwyczajowy obchód po klasie, aby sprawdzić dotychczasowe postępy. Od razu dało się wyczuć zwiększone napięcie, kiedy uczniowie skulili się przy swoich kociołkach, przygotowując się na złośliwe komentarze nauczyciela. Jakież było więc ich zdziwienie, kiedy Snape po prostu zaglądał do kociołków i bez słowa przechodził dalej. Nie wypowiedział nawet jednej kpiącej uwagi. Ani jednego szyderczego słowa. Nic.
Kiedy nauczyciel ich mijał, spoglądali po sobie z rosnącym niedowierzaniem. Harry jednak tego nie widział. Był zbyt zajęty wsłuchiwaniem się w bicie własnego serca, kiedy myślał o tym, że Snape zaraz dotrze do niego i zajrzy również do jego kociołka. Na tym etapie jego eliksir powinien być ciemnofioletowy, a bardziej przypominał jakąś brunatną papkę. Zastanawiał się, jakie gromy posypią się na niego tym razem. Po ostatniej lekcji spodziewał się wszystkiego.
Mistrz Eliksirów zatrzymał się przy Lavender i zajrzał do jej kociołka. Widząc zgniłozielony, olbrzymi bąbel na powierzchni eliksiru, uniósł brew i tym razem chyba już nie mógł pozostawić tego bez komentarza. Kiedy otwierał usta, Lavender szybko wbiła spojrzenie w swój kociołek, czekając na tyradę.
- Następnym razem spróbuj najpierw wrzucić tylko jeden paznokieć druzgotka i dopiero, kiedy zobaczysz, że zaczyna się rozpuszczać, wrzuć resztę. Będziesz miała wtedy pewność, że temperatura jest odpowiednia.
Ignorując otwarte usta zaszokowanej Lavender, przeszedł dalej. Bez słowa minął eliksiry Seamusa, Deana i całej reszty Gryfonów. Nawet Neville'owi nic nie powiedział. Chyba po raz pierwszy. I najwyraźniej kompletnie wyprowadziło to Neville'a z równowagi, ponieważ kiedy tylko Snape odszedł od jego ławki, Gryfon szturchnął i zrzucił na podłogę butelkę krwi salamandry. Nauczyciel odwrócił się i zmierzył go spojrzeniem. Neville rzucił się do sprzątania, mamrocząc przeprosiny, a wszyscy wstrzymali oddech, kiedy Snape sięgnął w swoje szaty i wyciągnął z nich różdżkę.
- Reparo - mruknął, celując w rozbitą butelkę. I to wszystko. Nie powiedział Neville'owi ani słowa. Po prostu odwrócił się i ruszył dalej.
Harry wyczuwał podskórnie, że zszokowanie wszystkich znajdujących się w klasie uczniów zaczyna przekraczać dopuszczalną normę.
Snape zachowywał się jak... normalny nauczyciel. Nie wrzeszczał, nie prawił uszczypliwych komentarzy, dawał rady, a nawet...
Zatrzymał się przy kociołku Rona i zajrzał do środka. Różowy eliksir bulgotał tak głośno, jakby miał zaraz eksplodować. Mistrz Eliksirów zmarszczył brwi i ponownie wyciągnął różdżkę, zmniejszając nią ogień pod kociołkiem.
- Krew salamandry dodaje się zanim eliksir zacznie się gotować - mruknął i przeszedł do kociołka Hermiony. Zajrzał do niego, nie powiedział ani słowa i podszedł do stanowiska Harry'ego.
Chłopak spiął się cały, widząc kątem oka szeleszczące, czarne szaty zaledwie pół metra od siebie. Na wyciągnięcie ręki. Przełknął ślinę i jeszcze intensywniej zaczął się wpatrywać w sęk na ławce.
"Idź sobie", prosił w myślach. "Po prostu zajrzyj do środka i idź."
Ale Snape nie odszedł. Przez chwilę stał przy nim, tak jakby się nad czymś zastanawiał. A po chwili, kiedy Harry myślał, że zaraz oszaleje przez ten unoszący się wokół niego ziołowy zapach, mężczyzna poruszył się i... wysunął z szat swoją smukłą, bladą dłoń. Serce Harry'ego podskoczyło do gardła, kiedy ta dłoń zaczęła się do niego zbliżać, a jego leżące na ławce pięści zacisnęły się tak mocno, iż niemal wbił sobie paznokcie w skórę. Dłoń Snape'a kierowała się wprost ku jego prawej ręce.
Co on wyprawia? Chyba nie zamierza...? O boże!
Kiedy Harry rozważał już błyskawiczne zabranie rąk z ławki, zorientował się, że dłoń Snape'a kieruje się... bardziej na prawo. Ku leżącej tuż obok miseczce z suszonymi paznokciami druzgotków. Długie palce zanurzyły się w misce i wyjęły z niej garść paznokci. Następnie zawisły nad kociołkiem i wrzuciły do wywaru dziesięć suszonych paznokci, a resztę wsypały z powrotem do miseczki.
Harry'emu dzwoniło w uszach.
Snape wytarł dłoń o szatę i bez słowa przeszedł dalej.
C... co to było? Co to miało niby znaczyć? W co on grał?
Próbując uspokoić tłukące się w piersi serce, przełknął ślinę i rozprostował drżące palce. W klasie panowała absolutna cisza. Chyba wszyscy byli równie zaszokowani zachowaniem Snape'a, jak Harry.
Nie tylko dawał rady, ale także... pomagał.
- Może ktoś go podmienił? - do Harry'ego dotarł szept Rona. - Albo może rzucili na niego Imperiusa?
Harry'ego nie obchodziły domysły Rona. Marzył tylko o tym, aby ta lekcja już się skończyła. Aby mógł po prostu stąd uciec i aby nie musiał już więcej znosić obecności, zapachu i głosu Severusa Snape'a.
Mistrz Eliksirów wrócił do swojego stanowiska przy biurku, usiadł i zagłębił się w pliku pergaminów. Uczniowie powoli wracali do pracy, od czasu do czasu wymieniając pomiędzy sobą pełne niedowierzania szepty.
Harry odetchnął kilka razy, próbując ignorować zerkającą na niego co chwilę Hermionę i spojrzał na kolejny składnik na sporządzonej przez siebie liście, na której widniało także siedem suszonych paznokci druzgotka. Wiedziony ciekawością, zerknął na tablicę.
No tak. Pomylił się przy przepisywaniu. Na tablicy było siedemnaście. Cholera jasna! Szlag by to trafił! Jak Snape mógł to zauważyć? Skąd wiedział, w którym momencie się pomylił? Odgadł to tylko po kolorze eliksiru, czy też aż tak skrupulatnie przyglądał mu się przez całą lekcję?
Teraz jeszcze bardziej chciał się stąd wydostać. Jak najszybciej!
Powrócił do pracy, ale jeżeli już wcześniej miał problemy ze skupieniem się, to teraz był już tak rozkojarzony, że każde kolejne zdanie instrukcji musiał czytać kilka razy, aby je zrozumieć.
Jego myśli wirowały w szaleńczym tempie, próbując zrozumieć zachowanie Snape'a. Drań robił to specjalnie! Specjalnie za nim chodził, specjalnie się na niego gapił! Specjalnie próbował doprowadzić go do szaleństwa! Ale po co? Bawiło go to? Chciał go jeszcze bardziej podręczyć? Udowodnić coś?
Nie! Nie może mu na to pozwalać! Musi się wziąć w garść! Musi się jakoś uwolnić od tego wciąż podążającego za nim cienia!
- Napełnijcie fiolki, podpiszcie je, zostawcie na moim biurku i możecie wyjść - powiedział Snape, kiedy dzwonek na korytarzu obwieścił koniec zajęć. Uczniowie odetchnęli z ulgą, że nauczyciel najwyraźniej nie ma zamiaru chodzić po klasie i komentować wyników ich pracy, tak jak miał to w zwyczaju robić pod koniec każdej lekcji. To było do niego niepodobne, ale radość, że to już koniec zajęć i mają przed sobą weekend, była zbyt wielka, aby ktokolwiek, poza Harrym, no i może jeszcze Hermioną, zwrócił na to uwagę. Zarówno Gryfoni jak i Ślizgoni zerwali się z miejsc i pospiesznie zaczęli się pakować, w międzyczasie napełniając swoje fiolki różnokolorowymi wersjami teoretycznie tego samego eliksiru.
Harry odczuwał wyraźne zdenerwowanie na myśl, że teraz musi jeszcze na dodatek podejść do biurka Snape'a i zostawić tam swoją fiolkę, ale przecież nie może mu okazać, że się go boi i jak ostatni tchórz poprosić, aby Ron albo Hermiona zrobili to za niego. Schował przybory i podręczniki do torby, sięgnął po szklaną fiolkę znajdującą się w swoim zestawie i nalał do niej trochę czarnej, mętnej substancji. I kiedy już miał ruszyć za Ronem i Hermioną w stronę kolejki uczniów ustawionych do biurka nauczyciela, w jakiś niebywały sposób fiolka wysunęła mu się z dłoni, jakby coś ją szarpnęło i wylądowała na podłodze, rozbijając się. Zamrugał, kompletnie zaskoczony takim obrotem spraw. Na szczęście nie zdążył jeszcze opróżnić swojego kociołka. Schylił się do torby po kolejną fiolkę, ale okazało się, że nie zabrał żadnej innej. Przeklinając w duchu swoją bezmyślność (chociaż był przekonany, że zabrał cały zestaw), ruszył do małego kredensu znajdującego się w drugim końcu sali, aby wziąć jedną ze szkolnych fiolek. Zanim zdążył wrócić i ponownie ją napełnić, klasa już niemal opustoszała, a przy biurku zostało tylko kilkoro uczniów. Pięknie, wygląda na to, że będzie ostatni. Tego mu tylko brakowało.
Wziął głęboki oddech i starając się zmusić swoje trochę zbyt szybko bijące serce do spokojnej pracy, ruszył w stronę biurka, zatrzymując się na samym końcu maleńkiej kolejki złożonej z Neville'a i dwóch Ślizgonek. Ron i Hermiona wrócili już do ławek i zaczęli się pakować.
Starał się patrzeć w każdą stronę, byle tylko nie przed siebie. Byle tylko nie w stronę tej ciemnej, majaczącej na granicy widzenia sylwetki.
Nie spojrzy na niego. Nie spojrzy. Po prostu zostawi fiolkę i sobie pójdzie. Nie musi na niego patrzeć, aby to zrobić. Ślizgonki zostawiły swoje eliksiry i pognały do ławek po torby. Został tylko Neville. I Harry.
Neville drżącą dłonią postawił fiolkę na blacie ciemnego biurka i ze spuszczoną głową odwrócił się i odszedł.
To teraz. To ta chwila. Już nic ich nie dzieliło. Tylko biurko. I Harry czuł się tak, jakby był goły. Jakby nie zostało nic, co osłaniało go przed tym świdrującym spojrzeniem. Miał wrażenie, jakby tym razem uniosły się absolutnie wszystkie włoski na jego ciele.
Wpatrując się uparcie w zakurzony słój stojący na jednej z półek, wyciągnął rękę i postawił swoją fiolkę na blacie. I kiedy miał ją cofnąć, Snape poruszył się gwałtownie i Harry zamarł, czując długie, chłodne palce oplatające się wokół jego zaciśniętej na fiolce dłoni. Całkowicie zaskoczony, odwrócił głowę i spojrzał wprost w te czarne oczy. Oczy, które patrzyły na niego w taki sposób, że aż zakręciło mu się w głowie i ugięły się pod nim kolana. Nie było w tym spojrzeniu nawet odrobiny pogardy, pożądania, ognia, czy czegoś równie intensywnego. Nie. Było w nich coś takiego... coś, co widział zaledwie kilka razy. Łagodność.
I wtedy Snape zrobił coś, co posłało w napięte ciało Harry'ego dreszcze tak silne, że poczuł je aż w palcach u nóg. Z czułością pogładził jego dłoń. Wrażenie było takie, jakby skóra Harry'ego w miejscu, w którym dotknęły jej chłodne palce Snape'a, pokryła się iskrami.
Nie! Dosyć tego! Tym razem nie nabierze się na jego sztuczki!
Wyrwał rękę i odwrócił się od niego, pragnąc jak najszybciej stąd uciec i uciszyć galopujące w piersi serce. W kilku krokach znalazł się przy wciąż pakujących swoje rzeczy przyjaciołach, złapał swoją torbę i wypadł na korytarz.
Jak on śmiał? Jak śmiał go dotknąć? Jak w ogóle pomyślał, że może go dotknąć? Po tym wszystkim?
Ten jeden drobny gest wywołał w nim taką reakcję jak opadająca na rozgrzany olej kropla wody. Kipiał od zdenerwowania i czuł się całkowicie rozbity.
Chciał się gdzieś ukryć. Musiał się gdzieś ukryć. Teraz, zaraz.
Po przeciwległej stronie korytarza znajdowały się drzwi do łazienki. Nie zwracając uwagi na zdumione spojrzenia rozchodzących się we wszystkie strony uczniów, wpadł do środka i z całej siły zatrzasnął za sobą drzwi.
CDN
You take me down, further inside of me
Now I'm fading out, I can barely see
I hover
Can't think straight
Shutting me out - closing me out
Are you trying - hurting
Taking me out - leaving me out
Keeps me struggling
To see you leave again, it's over
And it kills me to watch you descend, to the end**
* "Haunted" by Evanescence
** "Hover" by Trust Company
KOMENTARZE
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia marca 06 2011 21:39:43
"Z czułością pogładził jego dłoń." b29;
Hun, nie wiem co mogę powiedzieć nowego, chyba tyle tylko, że zawsze zastanawiając się nad tym, co może wydarzyć się w kolejnym rozdziale, zapominam, że nie muszę się martwić, bo jesteście taaakie cudowne i tak cudownie zaskakujecie. I nigdy nie zawodzicie.
Przeczytałam i ciepło mi, tak dobrze; teraz żaden durny sprawdzian z geografii mi nie straszny...8D |
dnia marca 06 2011 21:41:58
Biedny Harry, Severus go wykończy. Ale mam nadzieje, że nie będzie próby samobójczej. Choć polowanie na Voldiego może się jej właściwie równać. Szkoda, że im nie wyszło ale chociaż będzie to kompletnie inne niż większość fanficków w których wszystko jest różowe. No chyba że jednak im się ułoży?? |
dnia marca 06 2011 22:09:25
O jeny, ten rozdział jest dla mnie bardziej emocjonujący niż wszystkie inne, włączając opisy seksu i w ogóle. Po pierwsze Severus jawnie prześladuje Pottera, a po drugie ta akcja na eliksirach. Przecież w sali były inne osoby! LOL LOL LOL.
Naprawdę na wiele sobie pozwala, żeby odzyskać Pottera. Chcę się dowiedzieć co będzie dalej. A po tym opisie, kiedy Hermiona niby nie gadała już o tym z Potterem, myślałam, że Severus znów ją zobliviatował czy coś. A jak Luna dala mu kamyk, myślałam że to TEN kamień, tylko jego inna wersja xD To jakaś paranoja xD
I generalnie wkurza mnie to, że w każdym opowiadaniu Hermiona zawsze musi się domyślić. Lol, nikt nie jest tak sprytny. |
dnia marca 06 2011 22:11:12
Severus jako normalny nauczyciel wydaje się taki strasznie... nienormalny.... Lekcja eliksirów bez obelg?? co to do cholery jest.... eh... pewnie częśc skomplikowanej gry Severusa.
Hermiona jako dobra przyjaciółka, która nie zadaje pytań też strasznie mi nie pasuje. W tej części jest tyle rzeczy na opak.
Luna tylko taka sama.... z jej pokręconym mózgiem
Ja naprawdę się dziwie, że Harry się nie upił albo nie zrobił czegoś równie głupiego. Tak wszystko na trzeźwo znosic. Aczkolwiek ma dobre podejście zamiast upic się do nieprzytomności wybrał lepszą opcję - siedzenie w bibliotece. Zawsze jest to jednak zdrowsze rozwiązanie. Tylko dlaczego Severus go śledzi????? Z tęsknoty ( mam cholerną nadzieję, że tak) czy z wielkiego planu Voldemorta pt ''zabijmy Harrego i zróbmy wielką imprezę. Czy może jest jakieś trzecie wyjście.... ta moja wrodzona, niezdrowa ciekawośc mnie kiedys zabije. |
dnia marca 06 2011 22:15:17
Ja nie mogę, no! Ale sobie perfidnie pogrywa! To wszytko gra. Harry to jest gra! Nie daj się! <dobra wiem mówię do postaci, to nie jest za dobry znak> Ale no...!!! Kto by na dłuższą metę wytrzymał takie 'prześladowanie', spojrzenia, gesty, zachowanie! No kto? Ja bym chyba dostał kręćka. Co więcej - szału wściekłości. Takie gierki doprowadzają mnie do ... Ale w DI pasują idealnie.
W ogóle, to myślałam że oczy wyjdą mi na wierzch kiedy czytałam o tym jak Snape pomagał i dawał rady ! A jak podszedł do Harrego i wyciągnął rękę aby wrzucić brakujące składniki to myślałam, że spadnę z krzesła i nie doczytam. Boże! Co za zaskok! Wow!
On to robi specjalnie, To było ukartowane - zbicie fiolki i brak nowych w torbie Harrego - Sev to zaplanował. Chciał coś tym wskórać...
Harry , o Harry - nadal żywo reagujesz na dotyk Seva. Parę dni aby się 'wyleczyć z miłości' to jest nic. Jeszcze długa droga. Ciekawe czy ją wytrzymasz. Oj ciekawe.
Sumując nie lubię takich gierek w życiu realny, ale tutaj jak najbardziej pasują. Zawsze wszytko pasuję. ;-)
Podoba mi się postawa Hermiony - jako przyjaciółki. Bez pytań, bez zadręczania, bez wyrzutów. Sama obecność i jakaś cicha pomoc. To bardzo pozytywne.
No i to najlepsze miejsce odosobnienia. Kwatery Severusa. Tak! Wspomnienia są okropne i okrutne. Nie wiem jak Harry dał radę się tam skupić, serio nie wiem. Brawa dla niego, to na 100% było bardzooo trudne. ach...
Ten komentarz jest trochę jakiś taki... nieskładny.
No cóż... Weny i dużo wolnego czasu.
Ika. |
dnia marca 06 2011 22:22:54
Coś czuję, że Harry teraz będzie wyciągać z zachownia Snape'a fałszywe wnoiski. To takie snape'owate żeby w taki zaowaloway sposób przekonać do siebie Harry'ego. Mam tylko nadzieję, że Harry opamięta się w odpowiednim momencie i nie zepsuje wszystkiego. To chyba pokazuje, że Severusowi jednak zależy na nim i stara się mu to okazać na swój sposób, a że ma ograniczone możliwości to Harry'emu pewnie trochę zajmie zauwarzenie tego.
Pozdrawiam. |
dnia marca 06 2011 22:23:51
Cały Sev, czyta perfidia i wyrachowanie - uderzyć tam gdzie zaboli najbardziej <3 i jak tu go nie kochać?
Żal mi Harry'ego, ale mam nadzieję, że to jakoś dobrze się skończy biorąc pod uwagę, że Snape też nie jest całkowicie kamienny i zapewne nie musi udawać tak zupełnie tej całej czułości do Pottera. Myślodsiewnia to jednak wspaniały wynalazek xD
*pomponiki* daj - cie ko - lej - ną część ^^ byle szybko! |
dnia marca 07 2011 00:29:08
Jesteście ostatnio niesamowite z tym tempem dodawania nowych rozdziałów.
Przypominają mi się piękne czasy z początku pisania DI, kiedy nowe rozdziały pokazywały się praktycznie co tydzień.
Reszta komentarza pojawi się, jak tylko przeczytam i przemyślę co trzeba. |
dnia marca 07 2011 00:58:00
Kurcze.
Te emocje, Harry pragnacy, chcacy wreszcie uwolnic sie od przesladujacego jego mysli Seva. I Sev zaczynajacy na jawie przesladowac Harrego.
Zerwanie jest bolesne zwlaszcza gdy wiemy, wierzymy, jestesmy przekonani, ze Nasza milosc gardzi, traktuje nas jak smiecia, jak Nikogo.
UFF, wiec Harry ma w glowie ten bolesny koniec, wszystkie mysli i czyny podporzadkowuje checi uwolnienia sie od Snapea.
Tylko czy Snape chce uwolnic sie od Harrego??
Oj, ja sie ciesze, ze czesci bedzie wiecej, ale, jak wytrzymam
Przeciez, wasz FF, na obecnym etapie daje mi obraz dwoch zakonczen.
Teraz tylko musze czekac tych ... czesci, aby ....
Weny, weny i jeszcze raz weny, bo tworzycie prawdziwy Diament Snarrowy. |
dnia marca 07 2011 01:11:12
ahahah..ja tez pomyślałam ze ten kamyk od Luny to może ten sam co severus mu dał..A ten rozdział to jak jakis kryminał z czarnym charakterem czającym się za regałami:D Zastanawia mnie tylko czy dziwne zachowanie Severusa ujdzie mu na sucho, w końcu chyba jak ktoś zmienia się z kompletnego dupka na super nauczyciela, to sytuacja jest co najmniej dziwna.Nie wiem, może Mcgonagall to jakos skomentuje,albo dumbledore? .Jak był w pokoju życzen to już myślałam ze zrobicie z niego alkoholika..ahha..a tu puste butelki..na szczęscie, z jego problemi wcale bym się nie zdziwiła jakby wpadł w nałóg. Byleby tylko Harry miał w sobie tyle rozumu żeby nie uwierzyć Snapeowi. A wogóle ten rodział to taki cliffhanger i moge tylko powiedzieć next chapter,please:D |
dnia marca 07 2011 02:35:12
MWHAHA, Przeczytam za dnia, niestety. Teraz nie dam rady, chyba że później, ale nie wiem czy wytrzymam.
W każdym bądź razie "bestialski" już o wiele bardziej pasuje niż brutalny, ale i tak nei zastąpi krwawego ataku ^,^ |
dnia marca 07 2011 10:40:26
No, no... Gratuluję Potterowi, że wytrwał w swoim postanowieniu.
Jestem w wielkim szoku, że udaje mu się tyle wysiedzieć nad książkami. Snape pozwolił sobie na dość otwartą taktykę. Skoro niektórzy zauważają jego wzrok na Potterze, to jeszcze tylko brakuje żeby zaczęli się nad tym zastanawiać. Cieszę się, że Hermiona dała sobie spokój. Jednak to bardzo niepodobne do niej zachowanie. Może to tylko cisza przed burzą?
Fascynujące są reakcje Harry'ego na wzrok Severusa. Zupełnie jakby posiadał czujnik. Jeszcze nie widzi, jeszcze nie wie... ale włoski na karku już stoją na pogotowiu!
Bardzo lubię Lunę, w waszym opowiadaniu. Strasznie zakręcona, ale bardzo sympatyczna postać. Podoba mi się, że tak troszczy się o Harry'ego.
Wydaję mi się, że Potter za niedługo wpadnie w nerwicę. Zresztą ja chyba też. Zachowanie Snape'a na lekcji eliksirów było tak niesamowicie absurdalne. Nie sądziłam, że stać go na takie ludzkie odruchy. Byłam pewna, że nie wystarczy mu cierpliwości na coś takiego.
Hmm... Zakończenie. Prawdę powiedziawszy, nie wiem, czy bardziej zaskoczyła mnie reakcja Harry'ego, czy sposób w jaki Severus go dotknął.
Nie daje mi spokoju zastanawianie się nad tym, czym kieruje się, nasz drogi, Mistrz Eliksirów. Mam nadzieję, że nie chodzi tylko i wyłącznie o plan Voldemorta.
Dziękuję za kolejny rozdział i życzę dużo weny!
Pozdrawiam. |
dnia marca 07 2011 10:55:03
Rozlało mi sie ciepełko w brzuszku po skonczeniu czytania... Niespodziewlam sie po Snape lagodnosci i czulosci.. i jest to tak odmiennego od jegowrednego charakteru, ze albo naprawde kocha Harrego albo jest swietnym aktorem w teatrzyku Voldemorta... No i najwazniejsze wielkie brawa dla naszego twardziela za czynny opór przed "mrowiącymi spojrzeniami". Nie daj sie Harry! |
dnia marca 07 2011 15:47:44
Ta część wbiła mnie w fotel !!!! Jak do tej pory czytając rozdziały DI myślałam sobie że harry powinien dać nauczkę Severusowi i w końcu mu się postawić ale nie miałam namyśli takiej sytuacji , jestem zszokowana i rozdarta . Z jednej strony cieszę się że Harry w końcu się postawił ale tęsknie za nimi -razem .
Żal mi Harrego , miota się biedaczek po tym Hogwarcie , i nie może normalnie funkcjonować , zwykłe jedzenie jest dla niego wielką przeprawą . Jedyną zaletą jest to że chyba w życiu się tyle nie naczytał książek co teraz
Snape mnie szokuje od początku rozdziału , co on wyprawia chodząc cały czas za Potterem , tylko jedno mnie trapi czy on to robi szczerze . W głębi mojego naiwnego serduszka mam cały czas nadzieję że Severusowi naprawdę zależy na Harrym a nie jest to gra z jego strony żeby pozyskać go dla Voldemorta
Za Hermioną jakoś nigdy nie przepadałam , ciekawa jestem co będzie dalej , jakoś za spokojnie przyjęła informację że przez ostanie miesiące jej najlepszy przyjaciel sypiał z nauczycielem. Obawiam się że to cisza przed burzą ale może się mylę .
Ron jak to Ron , ślepy i głuchy na wszystko co się wokół niego dzieje jak nietoperz
Szalona lekcja eliksirów i ten gest czułości ze strony Snape , mrau sama zaczynam wariować a co dopiero Harry .
Bardzo lubię Waszą Lunę w tym opowiadaniu , jest inteligentna , zauważa więcej niż inni i jest naprawdę wspaniałą dziewczyną szkoda że tak mało scen jest z nią i Tonks ale rozumiem że akcja jest skupiona na naszych facetach
Mam nadzieję że do następnej części nie oszaleje , życzę weny , pozdrawia. |
dnia marca 07 2011 18:30:32
Cudo dziewczyny :*:* Wreszcie się doczekałam. strasznie podoba Mi się końcówka, gdzie Snape dotyka Harry'ego. Coś Mi się wydaje, że ta fiolka nie była przypadkowo zbita. Mam jednak nadzieję , że Harry się nie podda tak łatwo i Sevi będzie musiał długo przepraszać. Z niecierpliwością czekam na część drugą :** |
dnia marca 07 2011 19:16:38
W końcu mam chwilkę spokoju i mogłam zabrać się do czytania... I strasznie mi się podoba technika, jaką wybrałyście dla Snape'a, obserwowanie Harrego w bibliotece, pomoc w eliksirach, delikatny dotyk ręki xd Jestem ciekawa jak długo Harry będzie stawiał opór takim metodą lub raczej jak długo Snape wytrzyma bycie sprawiedliwym i pomocnym nauczycielem dla gryfinów...
Ja również czekam na część drugą niecierpliwie, zastanawiając się jak sytuacja się rozwinie
Pozdrawiam serdecznie |
dnia marca 07 2011 19:25:27
Czas skomentować na bieżąco, póki jeszcze jakkolwiek mózg pracuje
Rozdział jak najbardziej udany. Snape najwyraźniej podjął taktykę pojawiania się wszędzie, gdzie młody Gryfon, by przypominać o swojej obecności, aczkolwiek nie narzucając się. Ciekawi mnie ile jeszcze Harry wytrzyma. Niby się łamie, ale dalej twardo trwa w swoim postanowieniu. I jeszcze Pokój Życzeń dobitnie pokazuje jego pragnienia... Bo jakoś sam z siebie nie umieściłby tam wystroju prywatnych kwater Mistrza Eliksirów. Zastanawia mnie natomiast, że wszechwiedzący Dumbledore jeszcze się nie zorientował w sytuacji. Chyba, że plotki jeszcze do niego nie dotarły...
Postawa Luny ociepliła moje serducho. Niby zamknięta w swoim świecie, ale potrafi zauważyć dużo więcej niż inni. Gest z podarowaniem kamienia był rozczulający. Ten kamień był takim strażnikiem na wszystkie smutki
Cieszy mnie, że Hermiona nie próbuje na chłopaka naciskać w żaden sposób, tylko "po cichu" oferuje swoje wsparcie. Zapewne przyjdzie jeszcze czas na zmierzenie się z prawdą, jednak najpierw pewne rany muszą się zabliźnić.
Lekcja Eliksirów. Snape przeszedł na niej samego siebie. Ja rozumiem, że można się powstrzymać od złośliwości, ale nie tak długi czas. Czyżby chciał swoją postawą przekazać Harremu, że on także może zachowywać się jak cywilizowany człowiek? Coś tu jest grubymi nićmi szyte. Rozbicie fiolki na pewno nie było przypadkowe, bo powodowało wydłużenie czasu i możliwość kontaktu, nie tylko wzrokowego. A Severus wiedząc, że chłopak jest wrażliwy i bardzo to przeżywa, wykorzystał okazję w 100%.
Czytając rozdział słuchałam piosenki Nazareth - Love Hurts i jakaś taka melancholia mnie naszła, że obecna sytuacja w DI - pomiędzy Harrym a Severusem, jest przez tą piosenkę opisana
Z niecierpliwością będę czekać na wydarzenia zawarte w części drugiej
Pozdrawiam. |
dnia marca 07 2011 20:53:39
Mało, mało, MAŁO!!! W końcu coś się dzieje! Miałam dosyć tego jak Harry użala się nad sobą, a o Mistrzu Eliksirow było tylko tyle, że obserwował Wybrańca. Ciekawe, czy to tylko zadanie Voldemorta, czy jakieś uczucia Severusa?
Harry w końcu wziął się w garść i przypomniał sobie o swoim zadaniu. Oby nie dał się ponieść emocjom przy naszym nietoperzu.
Snape objął taktykę " Tam gdzie ty, tam i ja ", doprowadzając Potter'a do szału, a o jego zachowaniu na Eliksirach nie wspomnę. Czyżby chciał przekonać chłopca, że się zmienił??
Tak jak pisałam na początku MAŁO MI!!! ale doceniam i bardzo dziękuję za rozdział.
Czekam z niecierpliwością. Weny życzę :* |
dnia marca 07 2011 21:20:46
"Nie było przyszłości. Nie w jego przypadku. Miał zadanie do wykonania. Miał pokonać Voldemorta. Tego wszyscy od niego oczekują. To jest jego droga, jego życiowy cel. A nie wdawanie się w romans i gonienie za nieosiągalnym. Nie jest mu potrzebna nieodwzajemniona miłość. Już i tak wystarczająco dużo czasu stracił na Snape'a." Bla, bla, bla, istne bzdety, panie Potter. Powinien już pan wiedzieć, że na Severusa się czasu na traci.
Głupi dzieciak...
"Już. Po wszystkim. Zagrożenie minęło." Jakie zagrożenie?! Severus nie jest rzadnym zagrożeniem! Phie, co za pomysł...
"Za to, że jest takim skończonym frajerem(...)." Z tym bym się zgodziła. Harry to kretyn. Na szczęście nie w negatywnym znaczeniu tego słowa (jeżeli coś takiego w ogóle istnieje... Oj nie wiem, ale na pewno nie jest idiotą. Jest Gryfonem, to wszystko wyjaśnia).
"Harry słyszał zdumione szepty uczniów za swoimi plecami, A Ron wyglądał tak, jakby go trafił piorun." Doskonale zdaję sobie spawę, że jesteście genialne, dlatego trochę głupio jest mi pokazywać tak drobne błędy (bo co to jest?), ale jednak nie mogłam się powstrzymać.
...
Po przeczytaniu fragmentu zajęć z Severusem nie mogłam nic konstruktywnego powiedzieć. Dopiero po chwili wróciła do mnie zdolność myślenia.
Co to, u licha, było?! To nie jest Snape! Matko kochana, co się stało z mężczynzą, że przestał byś ostatnim draniem, a stał się... dalej brak mi słów. Stał nie nie snapeowaty i już. Nie taki, jakim go pokochalismy. Domyślam się, że jest to zabieg zamierzony, ale... na krótszy czas może być, ale na dłuższy... nie, nie, nie. Mistrz Eliskirów bez swojej wyniosłości i pogardy dla maluczkich to już nie Mistrz Eliskirów. Co nie zmienia faktu, że zaskoczyłyście mnie na maksa, przez co, jakbym mogła, wstawiłabym Wam za ten fragment Wybitny (bo chyba ta ocena jest nawyższa, nie?).
O maaaatko, jaki gest Snape'a był urocz (ten z pogłaskaniem Harry'ego). Uśmiech od razu wpłynął na me usta.
A więc, podsumowując, to rozdzial o wiele lepszy niż poprzedni. Może dlatego, że było mniej smęcenia Harry'ego, choć dalej akcja kwiczała o pomstę. Ale tak po prostu musi być, nie? Nie twierdzę, że jest nudno. Nie jest. Ale rozdział (jak i ten poprzedni) jest pisany inaczej niż reszta. Co jest swego rodzaju miłą odskocznią, ale jeżeli się wie, że nie potrwa za długo
Pozdrawiam. |
dnia marca 07 2011 21:32:08
Dziękuję wam bardzo za ten rozdział Jest wspaniały.
Jesteście okrutne z tym dawkowaniem napięcia - jedno dotknięcie rąk na całe dwa rozdziały. Nie mogę się doczekać rozdziału, w którym Snape ściągnie (albo i nie) Harry'ego do Hogmesade. To dopiero będzie rozdział :3 Ale ten jest baaaardzo świetny. Chyba jednak nie dokonała się tu wielka przemiana Snaper17;a. Zrobiłyście z niego świetnego aktora, który jeśli czegoś chce, to właśnie to dostanie, a jeśli nie ma innego wyjścia, to żeby osiągnąć cel będzie nawet wzorowym nauczycielem. Tu chodzi o ważniejsze rzeczy niż jedna lekcja pełna poświęceń A biedny Harry zapada się w sobie i chyba nawet popada w lekką paranoję (kurde, może i to uzasadnione, ale chłopak zrobił się taki r30; znerwicowany). Biedactwo. Przypomina takie skrzywdzone małe zwierzątko.
I absolutnie uwielbiam wasze tempo publikowania Nie wiadomo kiedy pojawi się słodka niespodzianka, ale są one uroczo częste.
Dziękuję za rozdział jeszcze raz |
dnia marca 07 2011 21:51:25
O kurcze...a zaczęło się tak spokojnie, cicho.
Żadnych krzyków, płaczów raczej taka cichy żal.
Nawet Hermiona (naprawdę zaczynam ją lubić) nie pouczała, nie wymądrzała się, po prostu była z Harrym....chyba te płatki śniegu wprawiły mnie w taki melancholijny nastrój
Tylko jeden mały zgrzyt: "zajefajnie" czyli słowo-gniot. Coś w rodzaju "chcę ale nie mogę". Moim zdaniem niesamowicie sztuczne. Czy jakikolwiek facet użyłby go w rozmowie z kumplem? Raczej nie. Powiedziałby "zajebiste!" -nawet Ron, prawiczek językowy
Zachowanie Snape'a, zaskakujące, niby wiem co będzie dalej, a jednak znów niespodzianka...czyżby chciał go wziąć łagodnością a nie siłą? To raczej nie w jego stylu...ale widać, że cała sytuacja w klasie dobrze zaaranżowana (wytrącony eliksir, znikające fiolki).
Nie mogę się już doczekać pierwszej rozmowy Harrego i Severusa, czuję że będzie naprawdę wyjątkowa |
dnia marca 07 2011 21:57:28
Rozdział tradycyjnie wyborny aczkolwiek tym razem przytłoczyła mnie wizja rozchwianego i zatraconego Harry'ego. Już wiele części prezentujecie go jako miłośnie uzależnionego, ale w tej części to uzależnienie przerodziło się w tak potężną hiperbolizacje pomimo jego pozornych starań w kierunku odrzucenia Snape'a, że widz ma wrażenie, że to czyn absolutnie niewykonalny - a to z kolei w pewnym sensie zabiera część wątku, który został wyryty i żadne syndromy zmian się nie objawiają ot przerwa w nieuniknionym tudzież retardacja. W każdym razie na chwilę obecną następuje u mnie przesycenie widokiem płaczącego Harrego a bardziej elektryzuje mnie wątek konszachtów z Voldziem bo jest wielki znak zapytania z przewagą Voldzia niż Dumbla. Może to kwestia innych czynników, ale ciekawe byłoby teraz skupienie obiektywu na Snapie. Życzę cennych inspiracji. |
dnia marca 07 2011 22:38:50
W tej części pokazujecie, że Harry, jeśli tylko chce, może być silny, pomimo przeciwności. Nie wiem, czy ja na jego miejscu byłabym równie dzielna, ale to dobrze, iż przynajmniej na jakiś czas możemy go zobaczyć w takim świetle. Męczył mnie jako uzależniona od seksu marionetka do łóżka i wolę go takiego, nawet jeśli momentami popada w skrajności. Ma do tego prawo z tak złamanym sercem, gdy jego były (i zapewne przyszły) kochanek nie daje mu spokoju... No właśnie, co planuje Snape? Chodzi o plan Voldemorta, a może o prywatny plan Severusa? A może o coś jeszcze? Przekonamy się, ale pewnie wcale nie tak szybko, trudno. Ja jestem za, póki fabuła jest interesująca i nieprzewidywalna. Duży plus za Waszą Hermionę i Lunę, choć brakuje mi rozwinięcia wcześniej pokazywanych wątków pobocznych, ale może wkrótce... |
dnia marca 07 2011 22:39:26
Nie jest mu potrzebna nieodwzajemniona miłość. Już i tak wystarczająco dużo czasu stracił na Snape'a.
HAHAHHA <dusi się ze śmiechu> Ukryte przesłanie dla Kopcika ^,^
Cóż mogę napisać. W rozdziale nie dzieje się nic takiego, po czym można zesrać się z doła, czy też nadmiaru endorfin, ale pomimo tego, uważam, że był udany.
Po Severusie można się spodziewać wszystkiego. Każdej reakcji, każdego gestu,. Ten mężczyzna jest nieprzewidywalny, a to czułe pogłaskanie po dłoni było urocze.
W ogóle, to zauwazyłam, że cholernie podnieca mnie "pracujący Severus". W sensie, jak np. przegląda pergaminy ze skupioną miną, albo na tym obrazku, na stronie, jak siedzi przy biurku i wpatruje się w jakieś notatki. Po prostu mruuu!
który pozwolił omotać się lepkim dłoniom doświadczonego mężczyzny - podoba mi się to zdanie. Cholernie bardzo podoba mi się to zdanie.
Coś... ekscytującego. Próbował zmusić zaspany umysł do pacy i przypomnieć sobie, co to było, ale nie potrafił
a tutaj brakuje literki w słowie "pacy".
I to tyle
Weny! <3 |
dnia marca 08 2011 10:04:11
Snape jest mistrzem w tej części. Brazen przebiegły demon. )))
To jest po prostu ... zbyt proste i otwarte!
Jak można? Nie boi się ... narażenia na wszystko!
Jak możemy nie skontaktować się logicznie uznania Harry przed całą klasą ze względu na eliksir, ostatnie łzy i wszystkie inne dziwactwa? Wyrazu ich twarzy, a teraz - po ostentacyjnym miękkość "tego samego" lekcji. Czy wszystkie te głupców? A dlaczego nie badać - kto to jest slizerinka? Kim jest dziewczyna Harry? Tak, to prawie w "proroka" będzie napisane! A potem połknął wszystkie informacje ... Tak, ta dziewczyna znalazłaby i zaczął pytać i prawdę, mam się! Niewiarygodne.
Luna ... Widzi więcej, ale nie tak dużo, i zawsze miała niewiele wspólnego z innymi. Co ona dostaje dużo? Hermiona zastąpić?
W ogólnym rozdziale budzi wątpliwości. Ale mi się podoba. Nawet dziwnie wystaje obok Snape'a, w Potter Library. Tak, to powiedziałby całej szkoły!
Snape, jak sądzę, coś czuje naprawdę. Dlaczego? ochrypłym głosem. Zbyt cienkie Potter. On nic nie rozumiałem. Cóż, to, co profesor pewne problemy z głosem. I oczywiście - Snape błąd w uwodzenie. Błędy wynikające z głębokich emocji wewnątrz. I - dead Blackwood. Za to, co chciałem "bawić" się z Harrym.
Czekam na nowy rozdział! Dziękuję bardzo. Intrygujące. |
dnia marca 08 2011 10:29:40
What is thys?!!! No żesz kufta, z jakiego kąta wypełzło to zdanie?
["Z czułością pogładził jego dłoń.'']
ono niszczy mój starannie poukładany świat DI w którym Snape jest ZUY!! Dopiero co utwierdziłam się w tym przekonaniu, a tu cios obuchem w głowę. he, i co ja mam teraz myśleć? co babeczki?
Świetny rozdział, bez fajerwerków,bez adrenaliny i skoków ciśnienia, a mimo to,albo i dlatego?, świetny.
Mimo wszystko jak sobie pomyślę,że jednak Snape cały czas udaje i na koniec Potter sie o tym boleśnie przekona robi mi się jakoś tak smutno (tak wiem,jestem mięczakiem,czasami każdy musi nim być,nawet Clint Eastwood by nie chciał w DI tragicznego zakończenia ). Severusie nie ładnie dręczyć nieletnich chłopców! Szczególnie jak się wygląda tak jak ty. To nie wina Pottera, że mu ulega, Snapowi uległ by nawet ojciec dyrektor. ( osobna spawa,że Sev przerobiłby go na mięso mielone)
Ps. Załatwiłyście mnie zachowaniem Snapa na lekcji!! Myślałam,że bedzie udawał,że Potter nie istnieje,albo zamieni sie w krwiożerczą bestię;a tu taki zaskok. Swoją drogą ''normalny'' i ''dobry'' Snape jest jeszcze bardziej przerażający. |
dnia marca 08 2011 14:50:52
Z czułością pogładził jego dłoń.
Ożesz w mordeczkę jeża...
To... to przeszło moje najśmielsze oczekiwania, których nawet jeszcze nie określiłam do końca. Zrobił to... przy ludziach w klasie! Chodził za nim jak cień! A jego zachowanie na lekcji?! Aż się miało ochotę powiedzieć "kim jesteś i co zrobiłeś ze Snapem?!".
Jeny, kompletnie nie wiem, jak to się skończy i to jest najpiękniejsze. Na razie moje odczucia co do Seva są 50/50 z małym przechyleniem w stronę "on jest zły i mu nie ufaj!". Z pewnością, będą się jeszcze nie raz wahać. I to jest niesamowite, na tyle, na ile zdążyłam rozpoznać się w DI, do końca nie będę stuprocentowo pewna
Jeny! Czekam czekam na ciąg dalszy! ) |
dnia marca 08 2011 17:34:14
No tak teraz Snape będzie próbował podejść go inaczej. Przebiegły drań... dlatego go uwielbiam Strasznie jestem ciekawa co z tego wyniknie. Myślałam, że Harry się złamie, a jednak jest dzielny i jakoś sobie radzi. Przynajmniej do czasu. Ech... chcę już kolejny rozdział, to grzech kończyć w takim momencie |
dnia marca 08 2011 19:18:10
Rety. Nie spodziewalam sie nowego rozdzialu. Weszlam tu w sumie przypadkowo, a tu taka niespodzianka
Podoba mi sie, ze Harry wreszcie chce sie nauczyc czegos, zanim stanie do walki z Voldemortem. U Rowling tego nie bylo. Potter zachowywal sie jak zwykly, dosc przecietny uczen. Ciesze sie, ze tu jest inaczej. Ten "wasz" Harry jest dla mnie bardziej przekonujacy niz ten z siedmioksiagu.
Snape zmienia taktyke jak widze. Przyznam, ze od ostatniego rozdzialu zastanawialam sie jak zamierzacie to rozegrac. Trudno bylo mi przewidziec co zrobi Severus, zeby zakonczyc te sytuacje. Poczatkowo nie bylam pewna czy trafia do mnie tak czuly Mistrz Eliksirow, ale przypomnialam sobie poprzednie rozdzialy. To powolne burzenie muru, ktory wokol siebie postawil. I chyba jestem w stanie uwierzyc, ze potrafi powsciagnac swa zlosliwosc, przynajmniej na jakis czas. Oczywiscie ile ludzi tyle teorii jak powinno wygladac zachowanie Snape'a. Kupuje wasza wizje, bo wierze, ze to ma jakis sens.
Mam tylko zastrzezenie do tego gladzenia dloni. Pamietam, ze Severus nigdy nie byl wybietnie chetny do okazywania jakis pozytywniejszych uczuc. Czasami sam z siebie przytulil Pottera, ale przeciez zwykle tylko mu pozwalal na te czulosci. Zreszta do tej pory byl taki ostrozny. Zaklecia wyciszajace, blokujace, a teraz co? Nagle przy otwartych drzwiach, w klasie, w ktorej sa jeszcze jacys uczniowie glaszcze jego reke.
Ogolnie jestem jak najbardziej na tak, a watpliwosci mam tylko w stosunku do koncowej sceny. Mam nadzieje, ze wytlumaczylam w miare zrozumiale dlaczego
Pozdrawiam ;] |
dnia marca 08 2011 21:10:25
To było świetne Harry zatracający się w nauce i śledzący go Snape normalnie scena wyjęta z horroru i nagle okazuje się że Sev staje się łagodnym nauczycielem no on chyba nie jest z tego świata to było boskie.
Harry odtrącający Snepa jacie mam nadzieje że nie podda się szybko niech ten wredny nietoperz też trochę pocierpi |
dnia marca 08 2011 23:17:16
Mam tylko zastrzezenie do tego gladzenia dloni. Pamietam, ze Severus nigdy nie byl wybietnie chetny do okazywania jakis pozytywniejszych uczuc. Czasami sam z siebie przytulil Pottera, ale przeciez zwykle tylko mu pozwalal na te czulosci.
Przypominamy, że Snape dawał Harry'emu wiele takich gestów czułości. Można je znaleźć wszędzie w rozdziałach DI. Nie zliczymy ile razy Snape głaskał czule Harry'ego po policzku, pieścił go delikatnie, całował różne partie jego ciała, dotykał, przytulał, robił kolacje dla niego i nawet prawił mu komplementy. Więc takie gładzenie po dłoni to absolutnie nic nowego.
Zreszta do tej pory byl taki ostrozny. Zaklecia wyciszajace, blokujace, a teraz co? Nagle przy otwartych drzwiach, w klasie, w ktorej sa jeszcze jacys uczniowie glaszcze jego reke.
Widzimy, że już kilka osób o tym wspomniało i nie do końca zrozumiało to co napisałyśmy.
Po pierwsze -w klasie zostało tylko pięcioro uczniów, którzy się akurat w tym czasie pakowali i nie patrzyli na biurko nauczyciela. A nawet gdyby wszyscy uczniowie patrzyli na biurko, to i tak nic by nie dostrzegli. A to dlatego, że wyglądało to tak, jakby Snape wziął od Harry'eo fiolkę z eliksirem. To, że pogłaskał przy tym jego palce to były sekundy. Każdy z takiej odległości dostrzegłby tylko odebranie uczniowi fiolki. Dla nas nie ma tu żadnych wątpliwości. |
dnia marca 09 2011 09:23:07
Wiedziałam, że Snape mnie nie zawiedzie. Był takim draniem, wyzutym wydawałoby się ze wszelkich pozytywnych uczuć przez tyle lat, a jednak potrafił wykrzesać z siebie pozytywne reakcje. Wiedziałam, wierzyłam, że kiedyś postara się wyjść z tej skorupy - gest z delikatnym gładzeniem dłoni rozłożył mnie na łopatki. To takie z jednej strony niespape'owe i jednocześnie takie bardzo w jego stylu - wydaj mu się, że jednym gestem naprawi upokorzenie, ból, które zadawał przez miesiące i że wymaże to słowa, które kilka dni wcześniej powiedział. Trzymam za niego kciuki.
Tu małe wyjaśnienie: nie lubię wyrachowanych drani, ale rozumiem Snape'a. Zamknął się w skorupie, przestał dopuszczać do siebie ludzi, a jego zachowanie nacechowane jest niewiarą w miłość, brakiem nadziei. Jest tak przerażony, że rani tych, którym na nim zależy. Teraz doznał tak wielkiego wstrząsu, że coś w nim pękło - stąd ten czuły gest, brak wyzwisk na Eliksirach, normalne traktowanie uczniów. Bardzo mu współczuję (wiem, jak to jest zamknąć się i jeżyć na wszystkich), Potterowi z resztą też i bardzo kibicuję ich miłości.
Niepokoi mnie tylko Voldemort - wiem, że czai się gdzieś niedaleko i lada moment jego zachowanie wbije nas w fotele.
Do Szanownych Autorek: cały czas brakuje mi, choć kilku zdań, z perspektywy Snape'a. Pozwoliłoby nam to lepiej zrozumieć jego zachowanie, motywy kierujące jego działaniem. A może to czysty egoizm - tak bardzo chciałabym się przekonać, że mam rację, i że Snape tak naprawdę jest pozytywnym bohaterem.
Piozdrawiam |
dnia marca 09 2011 18:50:34
Kolejny świetny rozdział w waszym wykonaniu, dziewczyny!
Jestem pewna, że nauka Harry'ego do czegoś go doprowadzi. Już od dawna ten temat był pozostawiony i cieszę się, że wraca.
Nie wiem, co myśleć o zachowaniu Snape'a. Moja rozsądna część ciągle mi mówi, że robi to wszystko, żeby zadowolić Voldemorta i przyprowadzić Pottera przed jego oblicze. Ale jakaś część mnie chce myśleć, że to także z jakichś pozytywnych uczuć względem chłopaka, że Severus zdołał je z siebie wykrzesać. Jednak mam nadzieję, że Harry tak szybko mu się nie podda i nie ulegnie. Mam nadzieję, że tym razem będzie w stanie podyktować swoje warunki - ostatecznie i ze stanowczością. Chcę takiego Harry'ego. Chcę, żeby Snape widział w nim kogoś równego.
Czekam z niecierpliwością na kolejną część rozdziału i życzę weny!
Pozdrawiam |
dnia marca 10 2011 01:53:43
Grrr, Snape, w co ty grasz? Albo raczej jak grasz? Severus bawi się w normalnego nauczyciela? Ja tutaj widzę zalążek jakiejś desperacji. Teraz tylko pytanie, czy desperacja jest z powodu zbliżającej się herbatki u Voldemorta (jak wiadomo przy ciasteczku mu nie powiesz, że nie ma żadnych postępów, bo talerz z przekąskami wsadzi ci w dupę jednym machnięciem różdżki... i żeby to na tym się skończyło) czy tylko z powodu Pottera (nawet ja w to nie wierzę, huh).
Arielgobuss - jakkolwiek by z tą ręką nie było, to i tak tamta scena... prawie odskoczyłam na krześle, tak bardzo się tego nie spodziewałam, bez względu na to, ile faktycznie razy takie gesty czułości miały miejsce.
Potter padnie. I jestem pewna, że następna część 51 rozdziału choćby będzie na to przygotowaniem. Po prostu tak musi, musi, musi być! Uch, podekscytowałam się... I jeśli w pierwszych rozdziałach po katastrofie miałam wrażenie, że mnie zżera, gdy próbowałam sobie dopisać ciąg dalszy, tak teraz z tych nerwów poszedł żołądek i początek jelit. Potty... no co z tobą? Ile jeszcze razy nazwiesz się frajerem zanim pozwolisz, choćby w przypływie słabości, a nie wybaczenia, mu na więcej? Prosimyyyy.
Pozdrawiam i Wena! |
dnia marca 11 2011 13:41:08
WOW. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Snape był taki normalny. Normalnie, jestem w wielkim szoku.
O mało co nie wyplułam cukierka. Albo raczej o mało co mi sam nie wypadł. To było takie, no inne.
Ten rozdział był taki hmmm....spokojny, delikatny. Nie wiem jak to nazwać ale wiem jedno.
Piszcie szybko kolejny rozdział :* |
dnia marca 11 2011 14:37:43
Jesteście takie okrutne. "TAKIE". PRZEZ WIELKIE T. Kończyć w takim momencie? No co Wy Dziewczyny! *uspokaja głośno walące serce*
Czy to możliwe, żeby nasz kochany, groźny, zimny, podły, wredny, paskudny, okrutny, złośliwy....Snape, robił się miękki? Czyżby to wpływ cudownego Złotego Chłopca? I to, że pogładził go po dłoni i to w klasie....mega<3. To, że był miły, to że nie rzucał klątwami w gryfiaków i ta uprzejmość dla Nevila... Ignorując otwarte usta zaszokowanej Lavender, przeszedł dalej. Bez słowa minął eliksiry Seamusa, Deana i całej reszty Gryfonów. Nawet Neville'owi nic nie powiedział. Chyba po raz pierwszy. I najwyraźniej kompletnie wyprowadziło to Neville'a z równowagi, ponieważ kiedy tylko Snape odszedł od jego ławki, Gryfon szturchnął i zrzucił na podłogę butelkę krwi salamandry. Nauczyciel odwrócił się i zmierzył go spojrzeniem. Neville rzucił się do sprzątania, mamrocząc przeprosiny, a wszyscy wstrzymali oddech, kiedy Snape sięgnął w swoje szaty i wyciągnął z nich różdżkę.
- Reparo - mruknął, celując w rozbitą butelkę. I to wszystko. Nie powiedział Neville'owi ani słowa. Po prostu odwrócił się i ruszył dalej.
Oszalał. Albo chce, żeby Pan Potter, do niego wrócił.
<3
Dziewczyny, nie torturujcie Nas i jak najszybciej wstawcie następny rozdział.
Padam do nóżek =) |
dnia marca 11 2011 20:29:18
Strasznie podobał mi się ten rozdział. Nie, żebym nie lubiła szalejących emocji, ale taki wszechobecny spokój i cisza (bo inaczej bym tego nie określiła) też są świetne.
Severus i jego prześladowanie Pottera... cóż, dla mnie byłaby to jedna z form perfidnego dręczenia, bo nienawidzę jak ktoś się natrętnie we mnie wgapia |D Ale to tylko moje osobiste odczucia. Za to lekcja eliksirów była tak... inna?, że nie do końca wierzyłam w to, co czytam. Snape powalił mnie swoim czułym gestem, to było cholernie rozczulające; niemniej nie dziwię się reakcji Harrego - na jego miejscu tez bym zwiała. Poczucie osobistej krzywdy, tak świeże, jednak robi swoje.
Jeśli chodzi o Lunę i Hermionę - brawo, dziewczyny! Za dawanie Potterowi cichego wsparcia i pomocy, ale bez zbędnej nachalności. Bardzo podoba mi się ta postawa, Harremu to teraz bardzo potrzebne.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, pozdrawiam :3 |
dnia marca 11 2011 20:30:47
Uf!
Myślę, że teraz uosabiam Harry'ego wybiegającego z sali eliksirów.
Przez cały rozdział byłam w środku skurczona z powodu napięcia. Ono naprawdę było tu wszędzie! Zwłaszcza w momentach, w których zaczynałam odnosić wrażenie, że jeszcze chwila, a to ja sama poczuję unoszące się włoski na karku. Po przeczytaniu, że Harry: wyjął książki, mosiężną wagę i cynowy kociołek pomyślałam: O! Czas prawdziwej konfrontacji, i poczułam, jak napięły mi się wszystkie mięśnie.
Zachowanie Wiadomo-Kogo... cóż, z pewnością najdziwniejsze, jakie mogłam sobie wyobrazić. Przyjemnie było mi zobaczyć w głowie takiego właśnie Severusa i pookłamywać się troszkę tym, że to po prostu niewyobrażalne wyrzuty sumienia oraz tląca się dalej miłość przemówiła przez te smukłe, chłodne i łagodne palce. Przede wszystkim jednak przeniknęła mnie ich gorycz i zrezygnowanie.
Dręczy mnie myśl, że przemiana Severusa to okrutna gra pozorów i ten właśnie hipergenialny sposób na sprawienie, by Harry powrócił do swojego miłosnego bagna jeszcze raz. I to ostatni.
Nie mogąca się doczekać ciągu dalszego,
HollowWind |
dnia marca 11 2011 21:02:46
Chciałabym jeszcze dodać:
W sumie, nie mogę powiedzieć, że anielska dobroć Severusa nie była zaskoczeniem, prawda? Z drugiej jednak strony, czy mogłabym zaakceptować inne Severusowe wydanie w tym odcinku? Zdrowy rozum, który - bardzo błyskotliwy i zazwyczaj kontrolowany - posiada również Mistrz Eliksirów, podpowiada że inna (a mam na myśli bardziej brutalną albo skrajnie obojętną) postawa byłaby nie do przyjęcia chociażby w szalonych i czerwonych oczach Lorda: w końcu oczekuje on od Severusa ponownego okiełznania Chłopca Którego Chce Zamordować, a odtrącenie Harry'ego przez Severusa mogłoby co najwyżej skłonić tego pierwszego do pójścia do biblioteki, poszukania przydatnych informacji w poradnikach dla samobójców i zastosowania się do nich. Severus musi Harry'ego znowu - tym razem subtelniej - posiąść. Czy więc czułość nie jest najlepszą drogą?
HollowWind |
dnia marca 11 2011 23:49:37
Przeczytałam jak tylko mogłam, ale mój stan euforycznego szczęścia średnio odpowiadał nastrojowi rozdziału ^^". Teraz trochę siadło, to mogę na spokojnie komentować. Choć i tak najlepiej się komentuje tuż po przeczytaniu... Nevermind.
Rozdział jest boski. Kocham Was, DI, Waszego Snape'a, nawet Waszego ciapowatego Pottera... bo jednak w tej jego potrzebie Severusa, jego beznadziejnym zakochaniu jest coś takiego... ujmującego. I się chce, by Harry był szczęśliwy ><".
Oj, zrobiło się ckliwie.
Ach, a te opisy uczuć Harry'ego, gdy on czuje jak Snape na niego patrzy... <3. Po prostu są bajeczne. I moment, ta malutka wzmianka o zapachu Severusa na korytarzu. I ja się rozpływam - strasznie dużo uwagi zwracam na zapachy ;].
Harry jest taki biedny, cierpi, a Snape go katuje. Chyba bym oszalała od takich spojrzeń, do reszty. Od świadomości, że jestem obserwowana... No way!
Czego Hermiona by nie robiła - i tak jej nie lubię --".
No i eliksiry... Magia <3. Zachowanie Severusa, jakby się uderzył mocno w główkę (to hit na pierwszą stronę gazet - "Mistrz Eliksirów pokochał Gryffindor!" XD), ten spokój, powaga, łagodność nawet... A potem jak dotknął Harry'ego! <3 Boskie to było, jejuuu... Łagodny Snape kojarzy mi się z ciepłem, nie wiem czemu ^^". Znaczy się to w sumie logiczne chyba. Ale reakcja Pottera... Brawo! Prawidłowa, kurczę no, przecież nie będzie się dawał czarować. Bo jednak, po tym co było u Voldzia... Wątpię, czy to teraz jest prawdziwie. Znaczy uczucia Snape'a. Wszyscy wiemy, że on jest świetnym aktorem. Może po prostu chce jak najszybciej przekabacić Harry'ego na swoją stronę z powrotem? |
dnia marca 12 2011 11:29:04
Podobał mi się ten rozdział.
Zgrabnie budujecie nastrój . Życie Harrego w świecie bez Severusa nie jest na początku łatwe, ale chłopak musi wykonywać setki prozaicznych czynności i na nich właśnie skupia swoją uwagę, by przetrwać. Podoba mi się, że zatrzymujecie się by opisać prozę takich zwykłych codziennych spraw; wizyty w bibliotece i pokoju życzeń by zapełnić czymś czas. Wplatacie w tę pozornie monotonną rutynę napięcie związane z tymi wszystkimi spojrzeniami, mijaniem się na korytarzu. Niby nic się nie dzieje, a co chwilę zastygamy w napięciu.
Z drugiej strony mamy Severusa, który z nową sytuacją radzi sobie trochę niecodziennie. Łagodny i opanowany, to nie słowa, którymi wcześniej można było opisać tego mężczyznę. Na ile jego zachowanie jest spowodowane szczerą próbą poprawy, a na ile wykalkulowaną grą, jak zwykle nie możemy jednoznacznie powiedzieć. W jednym z pierwszych rozdziałów Severus próbował wytłumaczyć Harremu, że jest w stanie zmusić swój umysł, a przede wszystkim uczucia do absolutnego posłuszeństwa. Jakie są prawdziwe intencje mężczyzny nigdy nie wiadomo. Podoba mi się, że konsekwentnie tak prowadzicie akcję, aby raz zmuszać nas do wiary, że mężczyzna darzy Harrego uczuciem, a zaraz potem ukazujecie go jako zatwardziałego śmierciożercę.
Możemy wiele wyczytać z jago postępowania, ale nigdy nie wiemy co naprawdę myśli. Wiemy, że nie jest szczery wobec Dumledora ukrywając przed nim plany Czarny Panem wobec Złotego Chłopca. Jego lojalność wobec Voldemorda nie jest również stu procentowa. Waży po tajemnie dwa nie jeden eliksir, ukrywa w myślodsiewni wspomnienia, w których okazuje czułość Harremu. Czyżby wstydził się tych chwil słabości? Jeśli jego zadaniem miałoby być przywiązanie do siebie chłopaka, jego mroczny zwierzchnik zrozumiałby, że wymaga to pewnych zabiegów, włączając w to kilka bardziej ckliwych gestów.
Wraca tutaj problem szczegółów misji jaką Voldemord wyznaczył Snapowi. Gdyby od początku chodziło o uwiedzenie chłopaka, trochę niekonsekwentnie wyglądałyby pierwsze rozdziały, kiedy moim zdaniem Severus robił wszystko by odtrącić chłopaka. Czyżby tak pewnym był działania eliksiry DI? Bardziej wiarygodna wydaje się teoria, że zadanie od Voldemorda sprowadzało się do seksualnego poniżenia chłopaka + śledzenia jego poczynań. Absolutna kontrola poprzez uczynienie Pottera swoją seksualną zabawką? Nie brzmi to jakoś wiarygodnie. Łatwiej przejąć kontrolą nad kimś najpierw udając czułego kochanka, a dopiero potem stopniowo zacieśniając smycz. Snape robił odwrotnie. Z drugiej strony Voldemord jednoznacznie mówi o konieczności bycia blisko chłopaka i złości się dowiadując się o "zerwaniu". Podsumowując, żadna moja teoria nie trzyma się kupy.
CO do motywów Severusa czasem zastanawiam się, czy on sam jeszcze pamięta, jakie są jego prawdziwe plany. Odgrywa coraz to nowe przedstawienia przed swoimi zwierzchnikami i uczniami. Większość wspomnień pochowaną ma po myśodsiewniach, połowę ukrywa przez Dumbledorem, drugą przez Voldemordem. Czy człowiek, który tyle z siebie przeniósł do myśodsiewni jest jeszcze sobą? |
dnia marca 12 2011 17:35:17
Bardzo trudno jest mi przejrzeć waszego Severusa. Motywy jego postępowania są zupełnie niejasne, zagmatwane i dziwnie. Zmienia nastroje częściej niż kapryśna panna sukienki. I właśnie za to tak go lubię. W większości ff jest wredny, ale łatwy do przejrzenia, ma prosty charakter, bez żadnych fajerwerków, natomiast tutaj jest ogromną zagadką, której chyba nigdy nie zrozumiem. Nawet po zakończeniu tego opowiadania, gdzie wszystko powinno być jasne i wyjaśnione. Ale myślę, że nigdy nie będziemy wiedzieć do końca kim jest tajemniczy Severus. Za to Harry zachowuje się typowo jak zakochana osoba. Dosyć łatwo go przejrzeć, ale to dobrze. Jest takim Harrym, jakim go pamiętam z książek Rowling, a przy tym innym, bardziej ożywionym, o nieco trudniejszym charakterze. Ron jest taki, jak zawsze. Nietolerancyjny, nieco tępy i zatrzymujący na chwilę akcję. Hermiona jest również opisana niezwykle poprawnie. Nadal panna Wiem - To - Wszystko, ale również dobra przyjaciółka, bardzo spostrzegawcza i wrażliwa, lecz jednocześnie silna. Podoba mi się jej zachowanie. Nie rzuca się od razu na hurra, wspaniałomyślnie i cudownie przyjmując wszystko bez wyjaśnień. Jest rozsądna i właśnie to u niej lubię
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. |
dnia marca 13 2011 11:38:46
Thank you. I'm looking forward to the next chapter. |
dnia marca 13 2011 22:53:04
No to bylo genialne swiena notka, dlugo musialam sie nameczyc zeby wyobrazic sobie Sev'a w roli lagodnego nauczyciela to dosc niespotykane. Teraz to dopiero Potter sie nameczy zeby mu sie oprzec Podoba mi sie zachowanie Hermiony, jest bardzo wyrozumiala w stosunku do Harry'ego i tolerancyjna, za to Ron jak o Ron glupi rudzielec. Z niecierpliwoscia czekam na next |
dnia marca 19 2011 17:16:48
Severus musi albo być wyrachowanym...(no złym człowiekiem ;]), albo kochać swojego ulubionego ucznia. Za żadną opcję głowy dać nie można i to czyni ostatnie rozdziały wytrącającymi z równowagi. A oczekiwanie na nie okresem bardzo nerwowym ;] |
dnia marca 21 2011 10:29:21
Spodziewałam się, że Snape zmieni taktykę, ale to co nam przedstawiłyście jest niesamowite. Trochę dziwi mnie, że stara się udawać dobrego nauczyciela. Jako wredny Snape był zdecydowanie bardziej przekonujący i nie wzbudzał podejrzeń połowy uczniów. Takie zwrócenie na siebie uwagi jest chyba aktem totalnej desperacji...Nie wierzę w jego nagłą zmianę i myślę, ze to jednak "zasługa" zbliżającego sie spotkania z Voldemortem. Obym się myliła, bo od początku Waszego opowiadania miałam nadzieję, że Snape okaże choć trochę serca dla Harry'ego |
dnia marca 21 2011 12:46:50
Czekam i cierpienia. Chciałbym się nowy rozdział. Choć tuzina linii! Proszę! |
dnia marca 21 2011 19:43:04
Świetny rozdział. Tak niepodobny do poprzednich. Mniej w nim gorących emocji. Czytając, nie zbliżyłam się do szczytu rozkoszy, nie dostałam ataku wściekłości ani nie zalałam łzami. Ale napisano go w taki sposób, że wprost nie można się oderwać.
To miłe, że Harry i Hermiona zbliżyli się do siebie. Harry zaczął też myśleć o Voldemorcie, za co go podziwiam, bo przecież mógłby siedzieć na tyłku, autentycznie cierpieć i tylko się w tym pogrążać. Jestem również z Pottera dumna, za jego nieugiętość. O nie, już nie wystarczy czuły gest, by go udobruchać!
Ważna rzecz: różne miałam pomysły, jak dalej potoczy się akcja, ale w życiu nie wpadłabym na coś takiego. Snape wyrzuca gdzieś swój wężowy język. Zachowuje się jak człowiek! Niesamowite.
Z niecierpliwością czekam na drugą część. |
dnia kwietnia 16 2011 23:06:27
Mam orgazm... |
dnia kwietnia 25 2011 15:22:01
Phi ma tupet po tym wszystkim myśli ze on do nie go wróci jak zrobi piękne oczka?!Szczerze to nie jestem juz pewna uczuć Seva do Harrego.Mam mętlik.
Cieszę sie ze Harry tak łatwo nie ustępuje(brawo).Ciekawe jako to wszystko sie dalej potoczy |
dnia maja 20 2011 18:51:43
Podoba mi się opis przeżyć Pottera, który próbuje jakoś poradzić sobie ze swoimi emocjami. Jego rozterki na widok Snape'a, to że prawie traci przytomność kiedy go spotyka, i że nie potrafi opanować swoich myśli, to wszystko jest bardzo wiarygodnie napisane. Tak właśnie zachowuje się zakochany osobnik po bolesnym rozstaniu ;p
Podoba mi się też zaciętość Pottera, który postanawia uciec od swoich problemów i zająć się przygotowaniem do wypełnienia swojego celu, jak to on mówi. I bardzo ale to bardzo spodobało mi się jak Herm przyszła do biblioteki do Harry'ego. No i to przepraszam. Bardzo to było ciepłe
Jeden z moich ulubionych momentów to kiedy Hermiona, po zadaniu przez Snape'a pytania o eliksir, powstrzymuje się od podniesienia ręki dla dobra Harry'ego. Wiadomo ile ją to kosztowało. To jest przyjaźń ;p
No ale oczywiście nic nie przebije Snape'a który zachował się na lekcji jak cywilizowany człowiek xd Dałabym wiele, by zobaczyć miny uczniów xd Uprzejmy Snape? Heloł, to nie dzień dziecka xd
- Może ktoś go podmienił? - do Harry'ego dotarł szept Rona Tutaj wybuchnęłam śmiechem xd Tylko Ron potrafi rzucać takie komentarze xd
Zakończenie części pierwszej tego rozdziału wprawia mnie w delikatną konsternację ale nie mogę powiedzieć, że to źle xd |
dnia lutego 26 2015 23:31:09
Z Severusa to niezły giguś, najpierw rani, a później mobilizuje się aby przeprosić. Na szczęście Harry nie jest już głupi i tak szybko nie ulegnie, to Severus musi zrobić pierwszy krok,a wręcz płaszczyć się przed Harry, aby go odzyskać. Jego zachowanie na lekcji może być szokiem, ale chwyta się każdej deski, aby zwrócić uwagę Harrego, teraz wszystko zależy od niego. |
dnia stycznia 18 2021 03:04:36
Ach, łagodny Severus. Snape potrafi zaskakiwać. I jest niezwykle utalentowanym manipulatorem. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|