dnd, d&d dungeons and dragons
 
Snarry World
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d MENU dungeons and dragons
 
Strona Główna Desiderium Intimum Mistrz i Chłopiec Tłumaczenia Nasza Książka/Our Book Kategorie Newsów Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d
OUR BOOK
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness:

BOOK 1 - THE BLACK MONGREL
BOOK 2 - THE CURSED ONE
BOOK 3 - THE POISONS MASTER


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
NASZA KSIĄŻKA
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness PO POLSKU:

KSIĘGA 1 - CZARNY MONGREL
KSIĘGA 2 - PRZEKLĘTY
KSIĘGA 3 - MISTRZ TRUCIZN


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasza twórczość/Our stuff
dungeons and dragons
 
DESIDERIUM INTIMUM
MISTRZ I CHŁOPIEC
NASZE TŁUMACZENIA

Desiderium Intimum In Other Languages
The Master and The Boy

Desiderium Intimum Soundtrack
Desiderium Intimum Arts
Inne Ficki
Awards
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasze Teledyski/Our Videos
dungeons and dragons
 
Desiderium Intimum Trailers
Videos by Ariel & Gobuss
Videos by Ariel Lindt
Videos by Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Polecane/Recommended
dungeons and dragons
 
Snarry od A do Z
Fanfics
Arts
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Użytkowników Online
dungeons and dragons
 
Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Our Desiderium Intimum Videos
dungeons and dragons
 






 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nawigacja
dungeons and dragons
 
Strona Główna
Nasza Książka/Our Book
Kategorie Newsów
Artykuły
Buttony do Snarry World
Statystyki
Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS
dungeons and dragons
 

THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS ON AMAZON
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Rozdział 52 - "Between the truth and the lies"
dungeons and dragons
 
Te dwa olbrzymie rozdziały napisane praktycznie pod rząd kosztowały nas tyle pracy, tyle wysiłku, tyle energii, że tego się nawet nie da opisać. Jesteśmy wykończone. Będziemy potrzebować dużej ilości paliwa, żeby móc ruszyć dalej :)



Beta: Gellert :* Serdecznie dziękujemy i całujemy :*



52. Between the truth and the lies



The world was on fire and no one could save me but you
It's strange what desire will make foolish people do
I never dreamed that I'd meet somebody like you
And I never dreamed that I'd lose somebody like you
*




W półmroku komnat panowała cisza. Cisza z rodzaju tych, w których słychać nawet oddech myszy. Cisza z rodzaju tych, w których człowiek wpatruje się w cienie i zastanawia... kiedy coś ją przerwie? Kiedy nastąpi.. BUM?

Ale cisza trwała. Nieprzerwanie. Jedynie w ukrytym za regałami laboratorium, na zastawionym różnego rodzaju fiolkami, butelkami oraz słoikami stole, w czarnym kociołku bulgotała ciecz. Trudno określić, jaką miała barwę. Może była to czerń, może bardzo głęboka, ciemna zieleń, czasami przecinana wstęgami jaśniejszej, fluorescencyjnej zieleni. Na jej powierzchni co jakiś czas pojawiały się półprzezroczyste, lśniące bąble. Jednak działo się to coraz rzadziej. Nad kociołkiem stała spowita w czerń, wysoka postać. Twarz, ukryta pod kurtyną opadających na nią ciemnych kosmyków, była całkowicie nieruchoma, jakby wyryta w kamieniu. Oczy uważnie wpatrywały się w powierzchnię mikstury, a dłoń z różdżką kierowała się ku palącemu się pod kociołkiem płomieniowi. Długie, blade palce mocno zaciskały się na kawałku drewna, może nieco zbyt mocno.

Na samym środku eliksiru zaczął formować się wyjątkowo duży, ciemnozielony bąbel, który wyłonił się spod powierzchni niczym wynurzający się z oceanu waleń. Rósł i rósł, obejmując powoli całą powierzchnię mikstury, rozciągając się coraz bardziej i bardziej, aż w końcu zadrżał i... pękł.

Severus poruszył różdżką i ogień pod kociołkiem zgasł. Mikstura zastygła, przybierając jeszcze ciemniejszą barwę, chociaż gdzieś pod jej powierzchnią wciąż wirowały fluorescencyjne wstęgi.

Powróciła cisza. Cisza, której nie zakłócał nawet oddech wpatrującego się w ścianę mężczyzny. Jego brwi były ściągnięte, a usta zaciśnięte. Wyglądał, jakby pogrążył się w rozmyślaniach. W bardzo głębokich i sięgających niezwykle daleko rozmyślaniach, ponieważ stał tak, zupełnie bez ruchu, przez czterdzieści minut. Na jego twarzy nie drżał żaden mięsień. Czarne tęczówki wpatrywały się w coś, czego nie było, oglądały coś, co istniało jedynie w umyśle.

W końcu poruszył się, jakby wyrwany z głębokiego snu i ponownie spojrzał na eliksir. Jego oczy były zmrużone, wydawać by się mogło, że wpatruje się w miksturę z pewną dozą zawziętości. Powoli sięgnął do swych szat i wydobył z nich czarną, lakierowaną buteleczkę. Podniósł z blatu niewielką chochlę i zanurzył ją w cieczy, którą następnie przelał do butelki i dokładnie zakorkował. Przez jakiś czas trzymał eliksir w dłoni, przyglądając mu się z nieczytelnym wyrazem twarzy. Po chwili jednak mocniej zacisnął palce wokół gładkiego szkła i błyskawicznym ruchem ukrył butelkę w fałdach swej szaty, a następnie odwrócił się, podszedł do jednej ze ścian, która odsunęła się na bok pod wpływem jego dotknięcia, i wyszedł. Ściana powoli zasunęła się za nim i w niewielkim pomieszczeniu ponownie zapadła cisza.

Tym razem była to jednak cisza z rodzaju tych, które następują po wielkich wydarzeniach. Taka, która brzęczała w uszach. Taka, po której nie ma już nic.


***


Był wieczór. Severus Snape bezszelestnie przemierzał szeroki, pusty korytarz. Znajdował się na siódmym piętrze. Szedł tutaj aż od biblioteki. Najpierw jednak spędził przed jej drzwiami całe pół godziny, ukrywając się w cieniu za rogiem. I czekając.

Jego ciemne oczy wpatrywały się w przybliżający się coraz bardziej zakręt. Gdzieś przed nim rozbrzmiewały kroki. Szedł za nimi. A teraz usłyszał, że się zatrzymały. Dotarł do zakrętu, przywarł do ściany i ostrożnie wyjrzał zza rogu.

Stał tam. W tych samych co zawsze, podartych dżinsach, błękitnej koszulce i rozpiętej, granatowej bluzie. Z okularami na nosie i roztrzepaną strzechą kruczoczarnych włosów na głowie. Pod pachą ściskał kilka książek. Przeszedł trzy razy w tę i z powrotem wzdłuż ściany. Miał zaciśnięte powieki i spuszczoną głowę i Severus bardzo dokładnie widział jego twarz. Była skupiona. Zawsze, kiedy próbował się skupić, robiły mu się zmarszczki w kącikach oczu i zaciskał zęby tak mocno, że widać było drganie szczęki. I oblizywał wargi.

Severus zmarszczył brwi. Sięgnął do ukrytej w szatach fiolki i owinął wokół niej dłoń. Przymknął powieki i odetchnął. Kiedy otworzył oczy, nie było w nich już śladu po wcześniejszym, stłamszonym blasku.

Chłopak zatrzymał się i przed nim w ścianie pojawiły się drzwi.

Severus spiął się, jakby szykował się do biegu albo przynajmniej do szybkiego ruszenia z miejsca.

Drzwi otworzyły się. Chłopak zrobił krok w stronę wejścia, ale nagle zatrzymał się. I odwrócił głowę.

Severus błyskawicznie cofnął się i przywarł do ściany. Stał tak przez jakiś czas, w napięciu wpatrując się w róg korytarza, ale nikt się zza niego nie wyłonił. Ostrożnie wysunął głowę i zerknął. Akurat na czas, aby zobaczyć, jak chłopak znika w drzwiach. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, ruszył. Pokonał dzielącą go od pomieszczenia przestrzeń w zaledwie kilku długich, bezszelestnych krokach i dotarł do nich akurat w chwili, kiedy ciężkie, drewniane drzwi właśnie się zamykały. Wyciągnął rękę, aby je powstrzymać, ale wtedy jego wzrok powędrował w głąb pokoju i zobaczył... kominek, znajome półki, zielony fotel.

Zatrzymał się tak gwałtownie, jakby wpadł na jakąś niewidzialną barierę. Zachwiał się i cofnął o krok, opuszczając rękę. Wpatrywał się w pomieszczenie, dopóki drzwi nie zatrzasnęły się z cichym kliknięciem. Na ściągniętej twarzy widniało dziwne poruszenie, w rozszerzonych oczach tliło się coś nieokreślonego. Wyglądał, jakby nie był w stanie wykonać żadnego gestu. Jakby to, co ujrzał, całkowicie wytrąciło go z równowagi.

Po chwili wyraz jego twarzy zmienił się. Oczy zmrużyły się, a brwi ściągnęły w zamyśleniu. Rozejrzał się. Korytarz był opustoszały. Drzwi zniknęły. Został sam.

Odwrócił się i ruszył w drogę powrotną.


***


- Cześć, Harry!

Harry poderwał głowę znad wyjątkowo ciekawego rozdziału dotyczącego rozbudowanych zaklęć tarczy. Przed nim stała Luna. Trzymała w rękach kilka książek i uśmiechała się.

- Cześć - odparł, przyglądając się okładkom. Wszystkie dotyczyły obrony magicznej.

- Co słychać? - zapytała dziewczyna, kładąc książki na blacie i przysiadając się. - Nimfadora poprosiła mnie o wypożyczenie kilku pozycji - powiedziała cicho, pochylając się do Harry'ego. Chłopak nadal wpatrywał się w książki. W jego umyśle zaczął się formować pewien pomysł.

Od kilku dni zastanawiał się, w jaki sposób mógłby przejść od teorii do praktycznej nauki zaklęć. A w szczególności nurtowała go sprawa z Legilimens Evocis. Jak, do diabła, miałby się go sam nauczyć?

I teraz rozwiązanie siedziało przed nim. Luna.

Podejrzewał, że była jedyną osoba w całej szkole, która nie próbowałaby go odwieść od pomysłu nauki tego zaklęcia, a także nie wygłosiłaby mu żadnego kazania, gdyby zwierzył jej się ze swoich planów dotyczących Czarnej Magii.

Zawsze warto spróbować. To była chyba jego jedyna deska ratunku.

- W porządku - odparł po pewnym czasie, oblizując wargi i pochylając się do niej. - Słuchaj...

Opowiedział jej. O wizycie w Dziale Ksiąg Zakazanych i o zaklęciu, którego bardzo chciał się nauczyć, ale nie miał szans dokonać tego w pojedynkę. Słuchała go ze zmarszczonymi brwiami. Kiedy skończył, zapadła cisza. Luna wyglądała tak, jakby analizowała w myślach jego słowa. Po chwili rozpromieniła się i klasnęła w dłonie.

- Jasne! To świetny pomysł! Na pewno lepszy niż z tym rozpuszczaniem skóry. Podejrzewam, że to nie byłoby zbyt przyjemne.

Harry był zaskoczony jej reakcją. Nie sądził, że będzie aż tak... entuzjastyczna.

- Ee... ale zdajesz sobie sprawę z ryzyka? Wiesz, że to jest bardzo niebezpieczne zaklęcie i że jeżeli coś źle pójdzie, oczywiście teoretycznie, bo w książce było napisane, że jeżeli źle się je rzuci, to po prostu w ogóle nie uda się dostać do umysłu, ale jeżeli coś... przypuśćmy, że mi nie wyjdzie i stanie się z tobą coś nie tak?

Błękitne oczy Luny rozszerzyły się. Spojrzała na Harry'ego z przerażeniem.

- To znaczy... to znaczy, że stałabym się taka jak inni?

Harry zamrugał. Chyba nie do końca o to mu chodziło... Chociaż podejrzewał, że gdyby namieszać trochę w głowie Luny, to z pewnością kilka rzeczy powskakiwałoby na swoje miejsca.

- Nie, masz rację. Zapomnij - powiedział szybko, odsuwając się od niej. Nie mógł tego zrobić. Według podręcznika nieumiejętnie rzucone zaklęcie nie było wcale takie groźne, ponieważ i tak nie udałoby mu się dostać do niczyjego umysłu, ale jaką mógł mieć pewność, że tak jest w istocie?

- Nie, zróbmy to - powiedziała z ożywieniem Luna. - Odrobina rozrywki nie zaszkodzi, prawda? Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Harry spojrzał na nią z niedowierzaniem.

Odrobina rozrywki? Jeżeli rzucanie w szkole czarnomagicznych zaklęć było dla niej odrobiną rozrywki, to wolał nie wiedzieć, jak dla niej wygląda prawdziwa rozrywka. Podejrzewał, że tylko Tonks to wie. I wolał, żeby tak zostało.

Spojrzał w jej jasne, wpatrzone w niego oczy. Dostrzegł w nich pewnego rodzaju ciepło, zarezerwowane tylko dla tych nielicznych, których Luna zaliczała do swojego bardzo wąskiego grona przyjaciół. I nagle poczuł w piersi przyjemne łaskotanie, kiedy po raz pierwszy pomyślał, jakie ma niezwykłe szczęście, że on również się do nich zalicza.


***


- Cholera! Niech to szlag! Aargh!

Harry cisnął różdżkę na podłogę. Próbował już od dwóch godzin. I nic. Nawet maleńkiej smużki. Najmniejszego rozbłysku. Nic.

Koncentrował się tak bardzo, iż miał wrażenie, że połamie sobie zęby, próbował oczyścić swój umysł ze wszystkich myśli, zarówno tych negatywnych jak i pozytywnych, skupić się tylko i wyłącznie na umyśle, do którego chciał się dostać, a który znajdował się w odległości dwóch metrów od niego. I jedyne, co czuł, to coraz większą irytację i złość.

- Wiesz, Harry... - odezwała się Luna. - Wydaje mi się, że przeklinanie i ciskanie różdżką nie jest odpowiednim sposobem na rzucenie tego zaklęcia.

Harry złapał się za włosy i szarpnął za nie. Przykucnął, ukrył głowę pomiędzy kolanami i zaczął głęboko oddychać. Musi się uspokoić i wyciszyć. Musi oczyścić umysł. Musi... odzyskać różdżkę.

Westchnął z rozdrażnieniem, przesunął się na kolanach po podłodze, sięgnął po swoją porzuconą różdżkę i wrócił do poprzedniej pozycji, bardzo mocno ściskając głowę rękami.

Tylko spokojnie. Jest sam. Nic mu nie grozi. Jest tylko on i ciemność. Musi pozwolić, by go otuliła. By go zamknęła, odseparowując od wszelkich myśli. Niczego nie ma. Jest tylko on. I niewielka dróżka, kierunek, w którym powinien podążyć. Spokojnie, spokojnie. Zapomnieć. Wyprzeć. Tylko ciemność. I droga.

Powoli podniósł się i wyprostował. Mocniej zacisnął palce wokół różdżki, unosząc ją w górę. Nadal nie otwierał oczu.

Bardzo chce, tak bardzo tego chce. Musi się dowiedzieć, co ukrywa znajdujący się przed nim umysł. Musi go otworzyć. Wśliznąć się do środka. Jak cieniutka igła. Tak. Wyobrazi sobie, że jest igłą. Igłą, która powoli wsuwa się w miękki umysł i wyciąga z niego to, co tylko zechce, jak strzykawka. I przez ten maleńki otworek zobaczy wszystko, co będzie chciał.

Musi to zrobić. Musi. Musi, bo jeżeli mu się nie uda, to... świat czeka zagłada. O właśnie. Wszyscy zginą. A to jedyny sposób na uratowanie tych, na których mu zależy. Dlatego musi to zrobić! Chce to zrobić! CHCE!!!

- Legilimes Evocis! - krzyknął, otwierając oczy i zanurzając spojrzenie w błękitnych oczach Luny.

Nic się nie wydarzyło.

- To bez sensu! Nigdy mi się nie uda! - jęknął, pochylając się i opierając dłonie o kolana.

- Wiesz, może podchodzisz do tego od niewłaściwego końca? - zapytała Luna, odchodząc na bok i siadając na stojącej z boku ławce. Znajdowali się w jednej z nieużywanych klas na szóstym piętrze. Odsunęli wszystkie stoliki i krzesła pod ściany, aby mieć miejsce na ćwiczenia. I wspólnymi siłami rzucili na drzwi zaklęcia blokujące oraz wyciszające. - Może powinieneś najpierw spróbować ze zwykłą legilimencją? Jest bezpieczniejsza. I chyba prostsza. I poznasz przynajmniej ogólny mechanizm działania.

Harry podniósł głowę i spojrzał na przyjaciółkę.

- Tak myślisz?

- Albo mogę zapytać o to Nimfadorę. Może robisz coś źle. Czasami pomaga mi z zaklęciami. Mogę udać, że po prostu mnie to ciekawi - uśmiechnęła się szeroko. - Chyba, że sam wolałbyś ją o to zapytać?

Harry wyprostował się i zmarszczył brwi.

No racja. Przecież Tonks była aurorem. Na pewno znała całą masę zaklęć. I z pewnością zgodziłaby się go podszkolić, przynajmniej z przeciwuroków i zaklęć obronnych. A przy okazji mógłby podpytać o to i owo.

- Jutro mam z nią Obronę. Zapytam ją po zajęciach. Może zgodzi się na udzielenie mi kilku dodatkowych lekcji z przeciwzaklęć. Zawsze się przydadzą.

Uśmiech Luny stał się jeszcze szerszy.

- Och, jestem pewna, że się zgodzi.

- Ale myślisz, że to w porządku? - zapytał po chwili, wpatrując się w podłogę i stukając w nią czubkiem buta. - To znaczy... nie chciałbym zabierać wam... nie chciałbym wam przeszkadzać. - Nie wiedział dlaczego, ale poczuł dziwny uścisk w piersi, kiedy pomyślał o tym, że Luna nadal ma Tonks, a on...

- Och, nie ma problemu. Cieszę się, że możemy ci pomóc. Moja mama zawsze mówiła, że osobiste to nie to samo co ważne. W zasadzie nigdy do końca tego nie rozumiałam. Ale teraz chyba już wiem, o co jej chodziło... - Posłała Harry'emu długie spojrzenie, uśmiechając się delikatnie.

Harry nie odwzajemnił uśmiechu.


***


Tonks zgodziła się. I to z wielką chęcią. Zapaliła się do tego pomysłu tak bardzo, że zanim Harry jeszcze skończył mówić, zaplanowała już połowę zajęć. Na razie nie wspominał o Legilimens Evocis. Stwierdził, że poczeka. Wolał, żeby wyglądało to na niewinne pytanie, rzucone od niechcenia w samym środku ćwiczeń. Umówił się z nią na jutro, po zajęciach, ponieważ dzisiaj musiał jeszcze "odrobić szlaban". Najpierw udał się do biblioteki po kilka książek, które miał zamiar poczytać, a teraz szedł korytarzem na siódmym piętrze, zmierzając wprost ku pustej ścianie znajdującej się naprzeciw malowidła z tańczącymi trollami.

Przeszedł trzy razy w tę i z powrotem wzdłuż ściany. I w momencie, w którym miał zamiar przejść przez solidne, drewniane drzwi, które zmaterializowały się przed nim, kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Odwrócił głowę w lewo, spoglądając na pogrążony w półmroku zakręt korytarza. Zmrużył oczy.

Niczego tam nie było. Pewnie któryś z portretów się poruszył albo jakiś duch przeniknął przez ścianę.

Wzruszył ramionami i wszedł do komnaty. Drzwi zaczęły powoli się za nim zamykać, skrzypiąc cicho. Nawet się nie rozglądał. Komnata nie robiła już na nim takiego wrażenia, jak na początku. Przyzwyczaił się do niej. Była po prostu... miejscem. Miejscem, w którym mógł być zupełnie sam. Miejscem, w którym czuł się bezpiecznie.

Ruszył w stronę zielonego fotela, pochylił się i położył książki na stoliku. Za sobą usłyszał ciche kliknięcie zamka.

W zasadzie to wziął te książki na wszelki wypadek. Najpierw chciał czegoś spróbować. Wyciągnął z kieszeni maleńki kawałeczek pergaminu i rozwinął go. Na kartce widniało jedno słowo: "Aduro".

Prawdziwe czarnomagiczne zaklęcie. Zapisał je podczas ostatniej wędrówki do Działu Ksiąg Zakazanych. Chciał spróbować. Chciał sprawdzić, czy uda mu się je rzucić. Czy w ogóle jest w stanie rzucić jakiekolwiek czarnomagiczne zaklęcie. To, które miał w rękach, powodowało przypalenie i roztopienie się skóry. A i tak było jednym z najłagodniejszych.

Miał za to ogromny problem z wybraniem celu. Wiedział, że Nott uczył się tych zaklęć na ptakach i zwierzętach. Ale on... on nie zamierzał. Potrzebował czegoś mniejszego. Czegoś znacznie mniejszego. Czegoś, co nie posiada twarzy, dzioba, pyska, czy czego tam jeszcze. Czegoś, co z pewnością nie potrafi patrzeć. Może mysz? Nie, nie, nie. Coś jeszcze mniejszego. Motyl? Nie, mogą mu nieprzyjemnie drżeć skrzydła. Coś jeszcze mniejszego. Pierwotniak! Ale czy pierwotniaka w ogóle da się zobaczyć gołym okiem? A zresztą skąd miałby go wziąć? W końcu, po długim namyśle zdecydował się na zemszczenie się w imieniu Rona na wszystkich pająkach świata i złapał sobie małego pajączka, który właśnie spoczywał spetryfikowany w jego kieszeni. Wyłowił fiolkę, wytrząsnął pająka na stolik i wyciągnął różdżkę. Skierował ją na pająka, kilka razy przeczytał w myślach zaklęcie (przy okazji uderzyło go to, że większość czarnomagicznych zaklęć była bardzo krótka i łatwa do wymówienia, np. Crucio, Imperio, Aduro... Pewnie po to, by jak najszybciej zadać ofierze ból.)

Odetchnął głęboko i skoncentrował się. Czytał, że musi wydobyć z siebie gniew, nienawiść, chęć mordu, chęć skrzywdzenia tego, na kogo pragnie rzucić zaklęcie. Ale przecież ten biedny pająk nic mu nie zrobił. Stwierdził więc, że musi podejść do tego nieco inaczej.

"To wszystko przez ciebie" - pomyślał, wpatrując się w pająka. - "Przez ciebie. Cała ta wojna, to wszystko twoja wina! Muszę cię zniszczyć! Nienawidzę cię, słyszysz? Nienawidzę! To ty do tego doprowadziłeś! To ty zabiłeś moich rodziców! Wiem! Jesteś... to ty jesteś Voldemortem! Tak! Jesteś Voldemortem i nienawidzę cię tak bardzo, że aż... aż..."

- Aduro!

Z końca różdżki wyleciała maleńka smużka czerwonego dymu, która pyknęła cicho i rozwiała się.

Harry westchnął i opuścił dłoń.

Jak miał to zrobić? Przecież to było kompletnie bez sensu. Nawet jeżeli próbował sobie wyobrazić, że na końcu odwłoka znajduje się maleńka twarz Voldemorta. Nie, nigdy nie uda mu się rzucić tego zaklęcia. Nie w takich warunkach. Po prostu, kiedy nadejdzie pora konfrontacji z Voldemortem... będzie musiał improwizować.

A teraz lepiej chyba będzie, jeżeli skupi się na przeciwzaklęciach i Legilimens Evocis. Tak, tak będzie lepiej.


***


Resztę tygodnia spędził na lekcjach (z których niewiele pamiętał, ponieważ wciąż myślał o tym, jak rzucić Legilimens Evocis), czytaniu w bibliotece (okazjonalnym, ostatnio nie miał już tak dużo czasu), zajęciach z Tonks (która na razie uczyła go jedynie różnych rodzajów zaklęć-tarcz i nie miał jeszcze okazji zapytać ją o legilimencję) oraz spotkaniach z Luną i kolejnych próbach rzucenia Legilimens Evocis (nie udało mu się ani razu). Hermiona nie komentowała tego, że Harry ciągle gdzieś znika, za to Ron zdawał się być coraz bardziej zirytowany tym, że jego najlepszy przyjaciel nie ma dla niego nawet chwili czasu. Na szczęście Hermiona próbowała go czymś zająć. Na przykład całowaniem.

Jakby jeszcze tego było mało, czuł w sobie coraz większe napięcie i kilka razy łapał się na tym, że samo pocieranie penisem o spodnie sprawiało, że robił się twardy. Dwa dni pod rząd miał mokre sny i budził się z erekcją. Obciągał sobie szybko, aby pozbyć się nagromadzonej spermy i poczuć ulgę. Starał się wtedy o niczym nie myśleć, a już w szczególności wyrzucić z pamięci obrazy ze snu. Obrazy, w których leżał na zielonym fotelu, z głową wciśniętą w siedzisko i czuł ostre pchnięcia. Na szczęście skutecznie udawało mu się blokować myśli o tym, kim była osoba, której pchnięcia czuł.

W zasadzie to Harry był tak zajęty, że nie miał nawet czasu na to, aby... nienawidzić Snape'a. Po prostu o nim nie myślał. I nawet nie spotykał go już tak często, jak wcześniej. Czasami tylko widział go na posiłkach albo na korytarzach. Nie wiedział, czy to z powodu tego, że nie chodził już tak często do biblioteki, a nawet jeżeli już, to o bardzo nieregularnych porach, czy też Snape w końcu postanowił dać mu spokój. Nie, wolał się nad tym nie zastanawiać.

Niezależnie od tego, co było powodem, to podczas piątkowej lekcji Eliksirów Snape zachowywał się tak samo, jak przez ostatnie dni. To znaczy, że próbował udawać zwykłego nauczyciela. Wciąż wyglądał na trochę zamyślonego i nie powiedział Neville'owi nic na temat braku nowego kociołka, który jeszcze nie dotarł z domu, i po prostu kazał mu się przysiąść do Hermiony, stwierdzając że "może jakimś cudem spłynie na niego trochę tego, co Granger ma w głowie", co było "zawelonowaną pochwałą" jak stwierdził później Ron.

- Chyba zawoalowaną.

- No przecież mówię. Zawelonowaną.

- Nie. Tu chodzi o woal, a nie o welon.

- A co za różnica, Hermiono? Przynajmniej da się to wymówić.

- Różnica polega na tym, że takie słowo nie istnieje, Ronaldzie.

- E tam. W takim razie właśnie je stworzyłem. A poza tym odkryłem już, co się stało ze Snape'em.

Hermiona rzuciła Harry'emu szybkie spojrzenie. Harry nie odwzajemnił go. Wpatrywał się w płomienie z ręką zawieszoną nad pergaminem. Pisali właśnie esej na Historię Magii, siedząc na kanapie w Pokoju Wspólnym.

- Tak? - zapytała uprzejmie, ponownie spoglądając na rozpromienionego Rona.

- To wszystko przez Dumbledore'a! Założę się o sto galeonów, że nieźle nagadał Snape'owi po tym, jak dowiedział się o jego zachowaniu na lekcji i zagroził mu, że jeżeli się nie zmieni, to wywali go ze szkoły! Ha! I co wy na to?

Oboje milczeli. Harry nadal nie odrywał spojrzenia od płomieni. W końcu odezwała się Hermiona.

- Tak, pewnie tak było - powiedziała cicho, pochylając się nad swoimi notatkami.

- Serio? Wow. Nie wierzę, że się ze mną zgodziłaś. To pewnie przez to, że niedługo Walentynki, co? - Rudzielec wyszczerzył się. Hermiona rzuciła mu ostre spojrzenie i Ron szybko spuścił wzrok i wbił go w leżący przed sobą pergamin. Przez chwilę pracowali w ciszy. A przynajmniej Hermiona i Ron pracowali, ponieważ Harry ciągle siedział zamyślony, ze wzrokiem utkwionym w ogrzewających mu twarz płomieniach.

- Nie, to chyba jednak nie to - odezwał się nagle Ron, podnosząc głowę i marszcząc brwi, jakby uderzony nagła myślą. - Ginny powiedziała przecież, że Snape zachowuje się na ich lekcjach tak samo jak zawsze. To znaczy jak wielki, obrzydliwy, tłusty dupek.

- Idę do dormitorium - oświadczył nagle Harry, wstając i zbierając swoje rzeczy. - Jestem śpiący. Jutro dokończę.

- Dlaczego? Przecież mieliśmy...

- Zamknij się, Ron, albo w końcu nie wytrzymam i rzucę na ciebie Silencio - warknęła Hermiona. Chłopak spojrzał na nią z wyrzutem, a potem na plecy oddalającego się przyjaciela.

- No co? - powiedział, wzruszając ramionami i próbując unikać torpedującego spojrzenia Hermiony. - Co ja takiego powiedziałem?


***


Harry spojrzał na wiszący w bibliotece zegar. Cholera, trochę się zasiedział. Miał spotkać się z Luną i poćwiczyć zaklęcie. Zerwał się szybko, pozbierał książki i podszedł do stanowiska pani Pince, aby je wypożyczyć. Spieszył się. Był już spóźniony.

Bibliotekarka zapisała wszystkie pozycje, a Harry zgarnął książki i pospiesznie ruszył do wyjścia. Otworzył drzwi i ... BUM!

Zderzył się z kimś. Z kimś wysokim, szczupłym i ubranym w czarne szaty. Pachnącym ziołami. Zatoczył się do tyłu, wpadł na framugę, a książki wyleciały mu z rąk i wylądowały na podłodze.

Potrząsnął głową, aby pozbyć się plam sprzed oczu i spojrzał w górę.

Snape. To był Snape! Stał tuż przed nim. I przyglądał mu się ze zmarszczonymi brwiami.

Harry poczuł narastającą panikę, a serce biło mu teraz gdzieś w okolicach gardła. Przełknął ślinę i spojrzał w dół, na swoje rozrzucone książki.

Boże, Snape był tak blisko... po raz pierwszy od tak dawna. Harry niemal wyczuwał bijący od niego chłód. W nos wdzierały mu się znajome aromaty. Zioła i korzenie i piżmo i... i gdyby przesunął rękę, mógłby go dotknąć...

Nie! Stop! Co się z nim działo?

Ostatnio czuł takie napięcie... a ten zapach... te czarne buty wystające spod szat... te długie palce, które zacisnęły się teraz na jednej z jego książek... Chwila! Co zrobiły?

Harry zamrugał. Patrzył z niedowierzaniem, jak Snape pochyla się i zbiera z podłogi jego książki. Wyraźnie widział ten długi nos i czarne, muskające go kosmyki, które tyle razy oplatał wokół swoich palców.

Zacisnął powieki. Musi się opanować. To pewnie przez to, że niewiele o nim ostatnio myślał i tak jakby... na pewien czas zapomniał go nienawidzić. Musi sobie przypomnieć! I to szybko!

Snape wyprostował się, trzymając przed sobą naręcze książek. Przyjrzał się okładkom.

- Całkiem interesujące tytuły - powiedział w końcu, wyciągając książki w stronę Harry'ego. Chłopak stał jak sparaliżowany.

Snape... Snape odezwał się do niego! Po raz pierwszy od prawie dwóch tygodni. Może Harry nie byłby tym aż tak wstrząśnięty, gdyby nie fakt, że Snape najwyraźniej chciał z nim rozmawiać na temat... książek. Pieprzonych książek! Co miał mu odpowiedzieć? "Tak, ale ciągle cię nienawidzę, ty dupku"? "Tak, ale chyba nie sądzisz, że mam ochotę na pogawędkę z tobą"? "Tak, ale byłbym wdzięczny, gdybyś już sobie poszedł?" W końcu zdecydował się jednak na:

- Uhm.

Wziął książki z rąk mężczyzny i przycisnął je do piersi. Nie miał ochoty spoglądać mu w twarz. Nie miał ochoty patrzeć w te dwa czarne jeziora. Bał się, że coś może się z nich wynurzyć i wciągnąć go pod powierzchnię.

- Powinieneś sięgnąć po pozycje Gideona Slighnera - powiedział Snape. Jego ton był swobodny. Jakby zupełnie nic się pomiędzy nimi nie wydarzyło. - Napisał kilka ciekawych podręczników Obrony, których z pewnością jeszcze nie czytałeś.

- Możliwe, że spróbuję ich poszukać - odparł cicho Harry, wciąż wpatrując się w podłogę. A raczej w czarne buty Snape'a. - Ale teraz nie mam czasu. Muszę już iść, profesorze Snape. - Odsunął się i na drżących nogach spróbował wyminąć tę wysoką, dumnie wyprostowaną sylwetkę. Prawie mu się udało. Był już jakieś pół metra za nim, kiedy spod czarnej szaty wynurzyła się smukła dłoń i zacisnęła na jego nadgarstku.

Harry zatrzymał się. Tak samo, jak jego serce. W miejscu, w którym na jego przegubie zaciskały się chłodne palce, czuł żar. Skóra płonęła. Gardło ścisnęło się tak, iż wiedział, że nie byłby w stanie wydusić z siebie słowa, nawet gdyby chciał. Wnętrzności wirowały. Mięśnie całego ciała napięły się. Oczy... oczy przymknęły.

Kurwa.

Powoli zaczął się odwracać. Nie miał pojęcia, co ujrzy. Ale chciał, musiał to zobaczyć. Chciał spojrzeć w te czarne oczy i zobaczyć w nich... co?

To, co widział kiedyś.

Nie masz pojęcia...

To, co widział wtedy.

Drzwi od biblioteki otworzyły się nagle. Snape błyskawicznie puścił jego dłoń i odsunął się. Harry otworzył oczy i rozejrzał się, lekko oszołomiony. Z biblioteki wyszła para pierwszorocznych Puchonek, chichocząc.

- Och, dzień dobry, panie profesorze - odezwała się jedna z nich, kiedy dostrzegła stojącego za drzwiami nauczyciela.

Harry nie czekał na dalszy ciąg. Pospiesznie ruszył przed siebie, mając wrażenie, że serce zaraz połamie mu żebra. Chciał znaleźć się jak najdalej stąd. Jak najdalej!

Wbiegł na czwarte piętro i ruszył opustoszałym korytarzem. Wpadł do łazienki na samym końcu korytarza, zamknął się w środku, oparł o ścianę i pozwolił, aby nogi w końcu ugięły się pod nim. Opadł na podłogę. Odrzucił książki na bok, przyciągnął do siebie nogi, oplótł je rękami i oparł głowę o kolana.

Czuł się rozdarty. To spotkanie... ten dotyk... ta bliskość... Miał w głowie całkowity mętlik. Ogarnęła go fala tak straszliwej tęsknoty, że ledwie mógł oddychać. Miał wrażenie, jakby coś utknęło mu w gardle.

W jednej chwili zalały go wspomnienia, cały ciąg wspomnień, o których nie chciał pamiętać, które starał się wyprzeć przez całe dwa tygodnie. Ponieważ to nie były odpowiednie wspomnienia. On chciał pamiętać tylko złe rzeczy, tylko je ciągle przywoływał, tylko o nich myślał.

Snape. Który go torturował. Który wlał mu do gardła eliksir i patrzył, jak Harry cierpi...

Severus. Który z czułością zajmował się jego zranioną nogą.

Snape, który skrzywdził go w szale zazdrości.

Harry, który marzył o skrzywdzeniu Severusa, kiedy ogarnął go szał zazdrości o Notta.

Jesteś nikim.

Jesteś tylko ty.


Snape... który rzucał go na ścianę, dusił krawatem, karał go za każdą niesubordynację...

Severus... który próbował rozmawiać z nim o Quidditchu, pomógł mu porozumieć się z przyjaciółmi, pocieszał go po koszmarze, przygotował mu kolację, zaniósł go do sypialni, przytulił się do niego we śnie, dał mu prezent na gwiazdkę, nie pozwolił mu zrezygnować z Quidditcha, martwił się o niego, kiedy Harry nie poszedł spać, pomagał mu w nauce...

Zwariuję przez ciebie...

Nie, nie, nie!

Nie mógł być tak słaby, Nie mógł dopuszczać do siebie tych wspomnień. Musiał ponownie je odepchnąć, wyprzeć, zdusić, póki jeszcze mógł.

Snape... Snape... Snape...

Otworzył oczy. Tlił się w nich gniew.

Snape, który nigdy go nie pocałował. Nie tak naprawdę. Nie tak, jak całuje się kogoś, na kim ci zależy.

W jego serce ponownie wkradł się znajomy, uspokajający chłód. Podniósł głowę i oparł ją o ścianę, przymykając powieki.

Snape dla niego nie istnieje. I nie może pozwolić sobie na to, aby jeszcze kiedykolwiek zaistniał. Nie może.

Westchnął i otworzył oczy.

Wygrał. Tym razem wygrał.

Tym razem.


***


- Harry, a ty znowu tutaj.

Harry odwrócił się na krześle i spojrzał wprost w błękitne oczy Dumbledore'a.

- Och, dzień dobry, profesorze - odparł, zastanawiając się, skąd u licha dyrektor wie o tym, że Harry chodzi ostatnio do biblioteki znacznie częściej niż zazwyczaj. No, ale w końcu to był Dumbledore.

- Chyba powinieneś być teraz na kolacji? - zapytał dyrektor. To była prawda. Ale Harry nie miał ochoty marnować czasu na jedzenie. I tak miał go ostatnio bardzo mało. Wolał się uczyć, a o tej porze biblioteka była opustoszała, co było mu bardzo na rękę, ponieważ o wiele łatwiej mógł się skupić.

- Nie jestem głodny - odparł, wzruszając ramionami.

- Jeżeli nie masz nic przeciwko, to chętnie bym z tobą porozmawiał. Ostatnio byłem dość mocno zajęty, chociaż z tego, co wiem, ty również. - Oczy dyrektora zamigotały i Harry doznał bardzo dziwnego wrażenia przewracania się wnętrzności. Miał nadzieję, że dyrektor nie podejrzewa, że on...

- Oczywiście. Nie. To znaczy tak. Możemy porozmawiać.

- W takim razie chodźmy.

Przez całą drogę do gabinetu Harry szedł ze spuszczoną głową, od czasu do czasu zerkając na plecy Dumbledore'a i zastanawiając się, czego dyrektor może od niego chcieć i o czym chciał z nim porozmawiać. Weszli do gabinetu, a Dumbledore zasiadł za biurkiem i przysunął Harry'emu półmisek z ciasteczkami oraz wciąż parującą herbatę. Widać, że zaplanował to spotkanie.

Dyrektor splótł palce i spojrzał na Harry'ego ponad swoimi okularami połówkami. Wyglądał na równie zmęczonego, jak ostatnio, ale tym razem jego okolone siecią zmarszczek oczy nie były już przygaszone. Błyszczały. Harry zastanawiał się, czy to możliwe, że jakieś plany poszły nareszcie po jego myśli i Zakonowi zaczęło się coś układać? Miał nadzieję, że dyrektor zaprosił go tutaj nie bez powodu i że może w końcu zechce mu coś wyjawić...

- Jak twoje szlabany z profesorem Snape'em? - zapytał nagle Dumbledore.

- Ee... - Harry poczuł, że robi mu się gorąco. To pytanie całkowicie go zaskoczyło. Co miał powiedzieć? Przecież nie może skłamać, że nadal na nie chodzi, bo co będzie, jeżeli dyrektor wie, że zostały przerwane? Ale zaraz, jeżeli by wiedział, to po co miałby o to pytać?

- Dobrze - wydusił w końcu ze ściśniętym gardłem.

Dyrektor przyglądał mu się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Harry próbował wyglądać na całkowicie rozluźnionego.

- Hmm - odparł w końcu Dumbledore (czego Harry kompletnie nie potrafił zinterpretować, ponieważ równie dobrze mogło oznaczać "Skoro tak twierdzisz..." jak i "To świetnie!") i wskazał na tacę z ciasteczkami. - Może się poczęstujesz, Harry?

Chłopak automatycznie sięgnął po ciasteczko i ugryzł kawałek. Było owsiane i miało w środku rodzynki. Spojrzał na dyrektora, który także wziął jedno dla siebie, lecz zanim je ugryzł, powiedział:

- Pewnie zastanawiasz się, dlaczego cię o to zapytałem. Po prostu... doszły mnie ostatnio słuchy, że niezbyt dobrze układa się pomiędzy tobą, a profesorem Snape'em. Podobno na jednej z lekcji miały miejsce niezwykłe wypadki.

Harry gwałtownie wciągnął powietrze, kawałek ciastka wpadł mu nie do tego przewodu, co trzeba, i Harry zaczął się krztusić.

- Och, powinieneś przepić to herbatą, mój chłopcze - doradził Dumbledore, przysuwając mu bliżej filiżankę. Harry z załzawionymi oczami sięgnął po herbatę, wypił kilka łyków i po kilku chwilach atak kaszlu ustąpił. Spojrzał na dyrektora. Na jego twarzy dostrzegł jedynie uprzejme zaciekawienie.

To jasne, że doszły do niego słuchy. W końcu huczała o tym cała szkoła... Ale co miał mu niby powiedzieć? "To prawda. Profesor Snape okazał się największym draniem Czarodziejskiego Świata i przez to musiałem z nim zerwać" raczej nie brzmiało odpowiednio.

Dyrektor odchylił się na krześle i wbił w Harry'ego swoje iskrzące, błękitne oczy.

Co miał mu powiedzieć? Musi coś wymyślić! Musi!

- Ekhm... pomiędzy mną a profesorem Snape'em nigdy nie układało się zbyt dobrze - odparł w końcu, zagryzając wargę.

- Och, doskonale o tym wiem, Harry, ale sądziłem, że jeżeli spędzicie ze sobą trochę czasu, to może dojdziecie w końcu do porozumienia.

Harry zmarszczył brwi. Do porozumienia? Ze Snape'em? Dobre sobie.

- Przykro mi, dyrektorze, ale to chyba nigdy nie będzie możliwe.

Dumbledore przyglądał mu się z uwagą. Harry próbował wytrzymać to spojrzenie.

- Cóż - odparł w końcu mężczyzna, po czym ugryzł ciasteczko, które od pewnego czasu trzymał w dłoni. - A jak twoje rany?

Harry rozszerzył oczy.

- Jakie... jakie rany?

- Te, które profesor Snape zostawił na twoich plecach za pomocą bata? A może to była rózga? Nie pamiętam.

Harry wpatrywał się w niego z niedowierzaniem, czując że jego żołądek znalazł się nagle gdzieś w okolicach gardła.

Skąd? Jak? To miała być jakaś prowokacja, czy też dyrektor mówił poważnie? Przecież chyba... przecież nie mógł...

Po chwili Dumbledore przerwał tę napiętą ciszę i... zachichotał. Pochylił się w stronę oszołomionego Harry'ego, opierając łokcie na biurku.

- Przepraszam, Harry. Najwyraźniej moje żarty nie są już tak zabawne jak kiedyś. Zawsze uważałem, że uczniowie w naszej szkole mają niesamowicie bogatą wyobraźnię.

Żołądek Harry'ego powrócił na miejsce. Boże, jeszcze jedna taka uwaga i padnie na zawał...

- Tak, zawsze coś wymyślą... - spróbował zażartować.

- Prawda? Tak samo, jak te plotki, które chodziły po szkole na początku roku szkolnego... - mówił dalej Dumbledore, wpatrując się w Harry'ego sokolim wzrokiem, a chłopak czuł, że jego żołądek ponownie zaczyna drżeć z niepokoju.

- Plotki? - zapytał, próbując okazać niewinne zainteresowanie.

- Tak, jakobyś... jakby to powiedzieć? Jakobyś żywił do profesora Snape'a pewne specyficzne uczucia...

O cholera! O kurwa! O... psia jego mać!

Nie, tylko spokojnie! Przecież Dumbledore powiedział tylko, że to jakieś tam plotki...

Harry próbował zachować kamienną twarz, pomimo iż w jego wnętrzu rozszalała się wichura.

O boże, a jeżeli on wie? Jeżeli czegoś się domyśla?

- ...oczywiście uznałem to za efekt zbyt rozbuchanej wyobraźni, ale sam widzisz, że uczniowie tej szkoły potrafią wymyślić nawet najbardziej nieprawdopodobne historie - dokończył Dumbledore, ani na sekundę nie odrywając spojrzenia od zielonych oczu Harry'ego.

W jego spojrzeniu było coś dziwnego i Harry dostrzegł to dopiero teraz, ale nie potrafił tego wyłuskać ani nazwać. Miał wrażenie, że dyrektor mówi mu to, co chciałby usłyszeć, a nie to, co...

- Naprawdę były takie plotki? - wydukał w końcu, próbując udawać zaskoczenie i obojętność. - Uważam, że to, co czasami wymyślają, jest naprawdę śmieszne i obrzydliwe. Nie mam pojęcia, jak ktoś w ogóle mógł wpaść na taki idiotyczny pomysł.

Dyrektor pokiwał głową i uśmiechnął się.

- Zadziwiające, prawda?

Harry spojrzał w dół. Z ciastka, które trzymał w dłoni, pozostała jedynie miazga.

Dlaczego, odkąd tylko wszedł, ciągle rozmawiali o Snapie? Nie podobało mu się to.

- Nie jesz ciasteczka? Są naprawdę pyszne. I podobno zdrowe. Minerwa ciągle powtarza mi, że powinienem skończyć ze słodyczami i zacząć odżywiać się bardziej... odpowiednio dla ludzi w moim wieku - powiedział swobodnie dyrektor, sięgając po kolejne ciastko.

- Przepraszam - wymamrotał Harry. - Źle się czuję.

- Och, to niedobrze. Wezwać panią Pomfrey?

- Nie - zaprzeczył szybko Harry. - Nie trzeba, to... niedługo powinno przejść.

"Kiedy tylko stąd wyjdę" - dodał w myślach.

- Mam nadzieję. Ale wiesz... czasami wydaje nam się, że sami damy sobie radę i że to, co nas boli, to nic takiego, chociaż prawda jest taka, że potrzebujemy pomocy i że powinniśmy... o nią kogoś poprosić.

Harry przełknął ślinę i spojrzał prosto w błękitne oczy dyrektora. Nie było w nich już iskierek.

Spuścił wzrok i spojrzał na swoje drżące dłonie. Zacisnął je w pięści.

Miał szansę. Miał teraz jedną, jedyną szansę, aby komuś powiedzieć. Aby wyrzucić to z siebie, zanim oszaleje. Dumbledore zawsze był po jego stronie. Pomagał mu. Może... może mógłby mu powiedzieć...

- Panie profesorze... czy uważa pan, że sny... mogą być wizjami?

Dumbledore zmarszczył brwi.

- Zależy, jakie sny.

Harry zagryzł wargę. Chciał się tego dowiedzieć. Musiał wiedzieć. Musiał wiedzieć, że to, co widział we śnie, nie było...

- Miałem taki sen. Kilka dni temu. Ja... leżałem na podłodze. Wszędzie byli Śmierciożercy. I Voldemort. Torturował mnie. On... rzucił na mnie jakieś straszne zaklęcie. Wiedziałem, że zaraz umrę i nie mogłem... nie mogłem nic zrobić. Nic. - Zacisnął powieki, ponownie uderzony obrazem gasnących, czarnych oczu. Miał wrażenie, że w jego żołądku pojawiła się ciężka, lodowata bryła.

Przez chwilę panowała cisza. I wtedy Harry usłyszał łagodny głos Dumbledore'a:

- Czy w tym śnie... tylko ty byłeś torturowany, czy ktoś jeszcze?

Serce Harry'ego zabiło mocniej. Nie otwierając oczu, odpowiedział:

- Nie. Tylko ja. - Starał się, aby jego głos nie drżał aż tak bardzo, ale nie potrafił nad nim zapanować. Uniósł powieki. Dumbledore spoglądał na niego ze zmarszczonym czołem. - Co to mogło oznaczać, profesorze? Ja... to było takie realne. Jakby naprawdę... - urwał i wbił spojrzenie w leżący na blacie talerz ciasteczek.

- Bolała cię blizna, kiedy ci się to śniło?

- Nie. W ogóle.

- W takim razie uważam, że nie powinieneś przejmować się tym snem, Harry - odparł po chwili Dumbledore. Jego głos był całkowicie poważny. - Myślę, że to była jedynie projekcja twojej podświadomości. Czasami tak jest, że jeżeli czegoś bardzo się boimy albo nie chcemy o tym myśleć, spychamy to gdzieś głęboko na samo dno świadomości. Ale wszystko musi w końcu wypłynąć na powierzchnię. Jeżeli blokujesz pewnym ideom dostęp do swoich myśli... wtedy muszą poszukać innej drogi.

Harry słuchał tego ze zmarszczonymi brwiami.

- Czyli... pan uważa, że to po prostu sen? Że to się nigdy nie wydarzy?

- Tak, tak właśnie myślę, Harry. Cóż, nie jestem ekspertem od wizji, z tym zagadnieniem musiałbyś zgłosić się do profesora Firenzo, ale w twoim obecnym stanie takie sny są prawidłową reakcją obronną. Mogliśmy się zacząć martwić dopiero wtedy, gdyby ten sen się kiedyś powtórzył. Jeżeli tak się stanie, to natychmiast przyjdź i mi o tym powiedz, dobrze?

Harry pokiwał głową.

Dumbledore uważał, że to zwykły sen. Że Harry tak bardzo bał się.... pewnych rzeczy, że w końcu mu się przyśniły. A jeżeli Dumbledore tak uważa, to znaczy, że pewnie tak właśnie jest.

Miał wrażenie, jakby z jego barków zdjęto jakiś ogromny, nieokreślony ciężar, który przygniatał go od kilku dni.

- Czy jest coś jeszcze, o czym chciałbyś mi powiedzieć? - zapytał dyrektor, wbijając w Harry'ego badawcze spojrzenie.

Harry'ego przeszył nagły strach. Nie podobało mu się to spojrzenie. Jakby Dumbledore próbował zajrzeć mu do duszy.

Nie! Nie mógł się dowiedzieć! Nie mógł wiedzieć, że Harry uczy się potajemnie Czarnej Magii!

- Nie - odparł w końcu, starając się nadać swojemu głosowi pewności siebie i jednocześnie zachować obojętny wyraz twarzy. - Nie, to wszystko.

W tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę - zawołał wesoło Dumbledore i Harry obejrzał się akurat na czas, aby zobaczyć, że do gabinetu wchodzi... Snape.

Momentalnie odwrócił się z powrotem i to z takim impetem, że prawie zsunął się z krzesła. Miał wrażenie, jakby jego serce znalazło się w przełyku i miało zaraz eksplodować. W jego głowie kołatało tylko kilka przerażonych myśli:

"O cholera! Ja pierdolę! To chyba jakiś żart!"

Skąd Snape się tu wziął? To jasne, że przyszedł do dyrektora, ale... ale przecież...

Wyczuł, że Snape zatrzymał się w drzwiach, najwyraźniej również zaskoczony jego obecnością.

- Witaj, Severusie - odezwał się Dumbledore. - Widzę, że przybyłeś punktualnie. Jak zwykle zresztą.

- Dyrektorze - odezwał się od drzwi mężczyzna. Harry zauważył, że jego głos był lekko zachrypnięty. - Jeżeli to nieodpowiednia pora...

- Nie, nie, nie. Właśnie skończyliśmy. Harry już wychodzi. - Po tych słowach spojrzał na przyszpilonego do swojego miejsca Harry'ego. - Nie bój się, Harry. Nie będę długo trzymał profesora Snape'a. O ile się nie mylę, to macie razem szlaban za jakieś... - spojrzał na wiszący na ścianie, skomplikowany mechanizm, który wyglądał na zegar - ...piętnaście minut. Zgadza się?

Harry nie potrafił się powstrzymać. Odwrócił się i spojrzał na Snape'a. Mężczyzna stał sztywno jak kłoda, zaciskając mocno usta i przymykając powieki, przez co jego oczy wyglądały niczym dwie czarne szparki. Harry nie mógł być tego pewien, ale wydawało mu się, że spojrzenie Snape'a na ułamek sekundy spoczęło na nim. Odwrócił się z powrotem do dyrektora. Wszystko w nim drżało.

- Zgadza się - odparł w końcu z gorzką nutą w głosie. - To ja... już pójdę - wydukał i podniósł się z miejsca. Jednak kiedy odwrócił się w stronę drzwi, przy których wciąż stał Snape, usłyszał jeszcze skierowane do siebie pytanie Dumbledore'a:

- Mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko, jeżeli omówię twój sen z profesorem Snape'em?

Oczy Harry'ego rozszerzyły się. Snape'a również.

- Jaki sen? - zapytał szybko Mistrz Eliksirów, wbijając w Harry'ego palące spojrzenie. Chłopak odwrócił się do dyrektora, czując wzbierającą panikę.

- Nie! To znaczy... - zawahał się, widząc uniesione w górę siwe brwi mężczyzny. - Wszystko w porządku. Nie trzeba. Przecież powiedział pan, że to tylko zwykły sen. Że on nic nie znaczył. Po co...

- Dla pewności. Uspokój się, Harry. Profesor Snape posiada rozległą wiedzę na temat penetrowania umysłu i jestem pewien, że jedynie utwierdzi mnie w przekonaniu, że to, co ci się śniło, było zwykłym snem, ale warto się upewnić, nie sądzisz?

Harry wpatrywał się w Dumbledore'a z niedowierzaniem.

Gdyby wiedział... gdyby wiedział, że dyrektor postanowi powiedzieć o wszystkim Snape'owi, nigdy nic by mu nie wyznał! Nigdy!

Zacisnął usta i pokiwał głową. Przecież nie mógł zabronić dyrektorowi Hogwartu zrobienia tego, na co ma ochotę. Niech go szlag!

Odwrócił się w stronę drzwi. Snape wciąż przypatrywał mu się tym dziwnym wzrokiem i gdyby Harry nie był tak wzburzony, możliwe, że udałoby mu się odczytać coś z tego spojrzenia, ale w tej chwili chciał po prostu stąd wyjść i już więcej nie widzieć ani jednego, ani drugiego.

- Do widzenia, panie profesorze - powiedział do Dumbledore'a, po czym ruszył w stronę drzwi, ale zaczął zwalniać, kiedy zauważył, że Snape się nie odsuwa. Zatrzymał się niecały metr od niego.

Co ten dupek sobie wyobraża? Przecież musi go wypuścić. Nie może tak tu stać i...

Harry nie patrzył mu w twarz. Wpatrywał się w długi rząd maleńkich guziczków ciągnących się wzdłuż czarnych szat. Nie chciał spojrzeć mu w twarz. Byli zbyt blisko. Bał się, że jeżeli to zrobi...

Nie! Pokaże mu! Pokaże, że wcale się go nie boi! I że... że...

Zacisnął zęby i powoli uniósł głowę, hardo spoglądając w te wąskie, ciemne tunele. Zmarszczył brwi, próbując nadać swojemu spojrzeniu jeszcze twardszy, jeszcze bardziej nieustępliwy wyraz, po czym powiedział:

- Chciałbym wyjść.

Wyraz twarzy mężczyzny nie zmienił się ani odrobinę. Był tak doskonale nieczytelny, jakby Snape założył na twarz maskę, która skutecznie ukrywała wszystkie emocje. Odstąpił na bok, robiąc Harry'emu nieco miejsca, aby mógł prześliznąć się przez drzwi, jednak nadal wbijał w niego to piekielnie nachalne spojrzenie.

Harry z największym trudem oderwał od niego wzrok i bokiem prześliznął się przez drzwi, starając się nie dotknąć czarnego materiału sięgającej do ziemi szaty. Kiedy znalazł się na zewnątrz, a drzwi się za nim zatrzasnęły, pozwolił sobie w końcu na odetchnięcie pełną piersią. Miał wrażenie, jakby przed chwilą stoczył jakiś milczący bój, który całkowicie wykończył go psychicznie. Oparł się o ścianę i westchnął głęboko.

Snape... tylko tego mu brakowało! Żeby Snape dowiedział się o tym, co mu się śniło! Po prostu pięknie. Następnym razem, kiedy będzie chciał coś Dumbledore'owi powiedzieć, rzuci na siebie zaklęcie wyciszające. Tak, tak właśnie zro...

- Co się śniło Potterowi? - usłyszał dochodzący zza drzwi, przytłumiony głos Snape'a.

Serce Harry'ego podskoczyło. Pewnie odczekali chwilę, aż sobie pójdzie, a teraz... Nie mógł stracić takiej okazji!

Na palcach podszedł do drzwi i przyłożył do nich ucho.

- Uspokój się, Severusie, i usiądź.

- Nie mam ochoty. Co mu się śniło?

- Harry opowiedział mi o tym, co przyśniło mu się kilka dni temu. Podobno we śnie był torturowany przez Voldemorta. Na oczach Śmierciożerców. Wyznał mi również, iż boi się, że to mogła być swego rodzaju... wizja. - Przez chwilę panowała cisza. - Zbladłeś, Severusie. Lepiej usiądź i weź sobie ciasteczko.

- Pieprzę twoje ciasteczka. Co jeszcze? Mówił coś jeszcze?

- Ależ po co te nerwy, Severusie? Co prawda nic więcej nie chciał zdradzić, ale podejrzewam... że nie powiedział mi wszystkiego. - Serce Harry'ego zabiło mocniej. A jednak się domyślił! - Ale coś w tym śnie przeraziło go tak bardzo, iż niemal wyczuwałem płynący od niego strach. Coś, o czym nie chce mi powiedzieć. Coś, co przeraża go nawet bardziej niż najgorsze tortury, którymi mógłby zostać poddany. Nie domyślasz się, co to takiego, Severusie?

- Dyrektorze... jeżeli pan pozwoli, to przyprowadzę tutaj Pottera. Wyciągnę z niego ten sen! To może być coś ważnego, a ten głupi dzieciak nie zdaje sobie z tego sprawy!

Oczy Harry'ego rozszerzyły się. Jak on śmie?! Jak śmie...

- Nie. Nie, Severusie. Nie możemy zmusić go do wyjawienia czegoś, czego wyjawić nie chce. Zresztą powiedział mi, że podczas tego snu blizna w ogóle go nie bolała. Tak więc nie sądzę, aby ten sen mógł być sprawką Voldemorta, ale chciałbym poznać twoje zdanie.

Przez chwilę panowała cisza. Harry miał wrażenie, że zaraz eksploduje z niecierpliwości. W końcu usłyszał cichy, tym razem już całkowicie opanowany głos Snape'a:

- Zgadzam się z panem, dyrektorze. To mógł być tylko zwykły sen. Gdyby to miała być wizja, blizna przepaliłaby mu czoło. Zresztą nic nie wiem o tym, aby Czarny Pan miał ostatnio jakieś plany związane z chłopakiem. Potter lubi robić zamieszanie wokół swojej osoby. Uważam, że w Hogwarcie jest całkowicie bezpieczny i nie powinniśmy się o niego martwić.

- Cóż, dziękuję za twe słowa Severusie, ale widzisz... ja jednak niepokoję się o niego.

- Dyrektorze?

- Czy zauważyłeś, że Harry stał się ostatnio bardzo cichy i skryty? Wiem, że całe dnie spędza w bibliotece, uczy się niemal od rana do wieczora, a ostatnio nawet... spędził dwie noce w Dziale Ksiąg Zakazanych.

Serce Harry'ego podskoczyło do gardła.

O kurwa! Skąd Dumbledore mógł o tym wiedzieć? Czyżby w Dziale Ksiąg Zakazanych były jakieś zabezpieczenia i Dumbledore wiedział, kto i kiedy w nim przebywał?

- Słucham? Chyba się przesłyszałem.

- Z tego, co powiedział mi na temat swojego snu, wywnioskowałem, że to właśnie on skłonił go do podjęcia tak drastycznej decyzji i rozpoczęcia nauki Czarnej Magii.

- Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem - wycedził po chwili Snape. W jego głosie było coś takiego, że Harry'emu zjeżyły się włoski na karku. - Wiedziałeś, że Potter uczy się po nocach Czarnej Magii, I MU NA TO POZWOLIŁEŚ?! - Krzyk był tak głośny, że Harry musiał oderwać ucho od drzwi.

- Uspokój się, Severusie...

- Jak mogłeś mu na to pozwolić? Powinieneś mu zabronić! Czy wszyscy w tej szkole postradali rozum? Czarna Magia to nie jest... Wiesz, jak ona działa! Wiesz, jakich zniszczeń potrafi dokonać w umyśle!

- Severusie, jeżeli pozwolisz mi...

- Nie! Potter nie będzie uczył się Czarnej Magii! Nie pozwolę na to!

- Posłuchaj mnie! - Dyrektor podniósł głos i było w nim coś takiego, że Harry mimowolnie się skulił. - Nie mogłem mu tego zabronić, ponieważ gdyby naprawdę chciał, to i tak znalazłby jakiś sposób, aby się jej uczyć. A poza tym uważam, że powinien móc sam dokonać wyboru.

- Wyboru? Jakiego wyboru, do cholery? Potter nie jest teraz w stanie... - Snape urwał nagle. Przez chwilę panowała cisza, którą przerwał głos Dumbledore'a.

- Każdy człowiek sam odpowiada za swoje czyny, Severusie. Groźbami niczego nie zdziałamy. Harry musi przekonać się, że Czarna Magia w niczym mu nie pomoże. Nawet jeżeli to oznacza, że może bardzo boleśnie się nią sparzyć. Jeżeli on sam tego nie zrozumie, to będziemy skończeni.

- Jak pan uważa, dyrektorze - odparł Snape. Wyglądało na to, że już się opanował.

- Myślę jednak, że mała pomoc zawsze mu się przyda. Harry najbardziej potrzebuje teraz kogoś, z kim swobodnie mógłby o tym porozmawiać. Żadnych zakazów, osądzania. Po prostu kogoś, kto pomógłby mu zrozumieć pewne sprawy...

Harry jeszcze mocniej przycisnął ucho do drzwi, ale miał wrażenie, że słyszy jedynie głośne bicie własnego serca. Po chwili Snape odpowiedział. Ale jego głos całkowicie się zmienił. Jeszcze chwilę temu poruszony, teraz stał się całkowicie oschły i oficjalny.

- Pan wybaczy, dyrektorze, ale w obecnej chwili nie mam czasu zajmować się potrzebami Pottera. Mam zbyt dużo spraw na głowie, aby jeszcze bawić się w psychologa i terapeutę tego zapatrzonego w siebie gówniarza, który najwyraźniej uważa, że pozjadał wszystkie rozumy. Jeżeli pan nie zamierza czegoś z tym z robić, to tym bardziej ja nie zamierzam.

Harry poczuł się tak, jakby po jego plecach spłynął strumień lodowatej wody, a serce przygniótł mu niewysłowiony ciężar.

Nie chciał już więcej tego słuchać. Nie chciał!

Oderwał się od drzwi, wpatrując się w ciemne drewno wzrokiem pełnym gorzkiego rozczarowania.

Tak... to był właśnie prawdziwy Snape. Ten Snape, którego tak nienawidził! Ten Snape, dla którego był... nikim.

Odwrócił się i biegiem ruszył do schodów, którymi zjechał na dół, a następnie skierował się prosto na siódme piętro.

Szlaban ze Snape'em za piętnaście minut! Jasne! Na pewno na niego pójdzie! Wolałby już spędzić te trzy godziny w jednym pokoju ze stadem Krakwatów!

Czuł buzującą w sobie, przesyconą goryczą złość i nie miał pojęcia, w jaki sposób mógłby ją wyładować.

Oto cały Snape! Może sobie grać w te swoje gierki, udawać, że mu zależy, próbować go podejść, a tak naprawdę jest takim samym sukinsynem, jakim zawsze był! Że też Harry prawie dał mu się nabrać... Powinien był wiedzieć, że to wszystko jest tylko wielkim przedstawieniem. Bo przecież to oczywiste, że Snape prędzej wypije eliksir Neville'a, niż będzie "bawił się w psychologa i terapeutę dla tego zapatrzonego w siebie Pottera, który pozjadał wszystkie rozumy i którego potrzebami nie ma zamiaru się zajmować"! Cały on! Dwulicowy, podstępny wąż!

Przeszedł trzy razy wzdłuż ściany i wpadł do Pokoju Życzeń, po czym rzucił się na zielony fotel i zapatrzył w płomienie.

Teraz będzie musiał siedzieć tu przez najbliższe trzy godziny i to wszystko, absolutnie wszystko była wina Snape'a!

Harry spojrzał na zegar.


*


Snape oderwał spojrzenie od zegara, przeniósł je na drzwi, a następnie na w połowie opróżnioną butelkę, która stała przed nim na stoliku.

Była za piętnaście ósma.

Sięgnął po butelkę, napełnił szklankę i wypił duszkiem całą jej zwartość. Na jego twarzy pojawiło się ledwie zauważalne skrzywienie, kiedy palący napój popłynął przez jego przełyk. Przymknął powieki i odstawił szklankę na blat.

W ciągu kolejnych trzydziestu minut opróżnił butelkę do końca i otworzył drugą. Co jakiś czas spoglądał na zegarek i po każdym takim zerknięciu wypijał duszkiem całą szklankę. Jego oczy stały się szkliste. Siedział w fotelu z rozstawionymi szeroko nogami, a czarne szaty spływały miękko na podłogę. W źrenicach odbijało się padające z kominka światło. Nie patrzył na nic konkretnego. Po prostu wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. Trudno powiedzieć, czy rozmyślał, wspominał, czy też starał się nie robić ani tego, ani tego.

Ponownie zerknął za zegarek. Za piętnaście dziewiąta.

Pochylił się do przodu, spróbował sięgnąć po butelkę, co udało mu się dopiero za drugim razem i nalał sobie do pełna. Część trunku wylądowała na blacie. Sięgnął po szklankę w tym samym momencie, w którym do jego uszu dobiegło odległe pukanie.

Gwałtownie podniósł głowę, spoglądając na drzwi szeroko otwartymi oczami. To była chwila. Zerwał się, odtrącając szklankę i butelkę, które przewróciły się na stół, rozlewając swoją zawartość i rzucił się do drzwi. Wpadł do gabinetu, przemierzył go w kilku krokach i z rozmachem otworzył drzwi na korytarz.

Wyraz jego twarzy zmienił się. Przeszył ją cień, a usta wykrzywił nieprzyjemny grymas.

- Czego chcesz? - warknął w stronę stojącej na korytarzu Ślizgonki.

- Uch... Chciałam tylko zapytać, czy mógłby pan na chwilę przyjść? Chłopcy z czwartego roku pobili się w dormitorium i pomyślałam...

- Nie mam czasu! Zejdź mi z oczu! - wysyczał, po czym z całej siły trzasnął drzwiami. Odwrócił się i lekko się chwiejąc, wrócił do salonu. Z jego twarzy ciężko byłoby cokolwiek wyczytać, ale wyraz jego oczu był teraz nieco inny. Coś w nich płonęło. I nie było to odbicie płomieni z kominka.

Podszedł do barku i wyjął z niego kolejne dwie butelki. Opadł na fotel, otworzył whisky, postawił szklankę na mokrym blacie i nalał do niej bursztynowego płynu. Dopiero kiedy wypił całą jej zawartość, płomienie w jego oczach na chwilę przygasły. Coś, co w nich szalało, uspokoiło się.

Wypił kolejną szklankę. I następną. Otworzył kolejną butelkę. W końcu wybiła dziesiąta.

Spojrzał na zegar, ale wydawało się, że go nie widzi. Przekrzywił lekko głowę, jakby próbował dostrzec wskazówki. Ponownie skierował spojrzenie na trzymaną w rękach szklankę. Zamieszał resztkę bursztynowego płynu i wypił go jednym łykiem. Spróbował odstawić szklankę na stół, ale nie trafił i naczynie spadło na podłogę, roztrzaskując się na kawałki. Nie zwrócił na to uwagi. Chwiejnie podniósł się z fotela i ruszył w stronę gabinetu. Po kilku krokach wpadł na półkę z książkami. Kilka woluminów wylądowało na podłodze. Odepchnął się od regału i, zataczając się, ruszył dalej. Z ogromnymi trudnościami dotarł w końcu do drzwi. Otworzył je i wszedł do gabinetu. Omiótł pomieszczenie rozbieganym, mętnym spojrzeniem, po czym ruszył przed siebie, z największym wysiłkiem utrzymując się na nogach. Wyglądał trochę jak zawieszona na sznurkach kukiełka, którą jedynie kilka cienkich nici dzieli od spotkania z podłogą.

Wpadł na biurko, zrzucając z niego kilka fiolek i kałamarz. Odepchnął się od niego i przypadł do zastawionych słoikami, ciągnących się wzdłuż ścian półek. Wbił szklące się oczy w stojącą na jednej z półek fiolkę i sięgnął po nią, strącając kilka słoików i butelek, które pospadały na ziemię, roztrzaskując się i rozlewając, tudzież rozsypując swoją zawartość. Severus przybliżył fiolkę do oczu i wpatrzył się w widniejącą na niej etykietę: Eliksir Bezsennego Snu. Odkorkował ją i wziął kilka solidnych łyków. A następnie, ściskając fiolkę w dłoni, odwrócił się, ale ponownie się zachwiał i machnięciem ręki posłał na podłogę kilka kolejnych słoików. Uważając, aby nie pośliznąć się na szkle oraz wielobarwnej mazi pokrywającej podłogę, ruszył w drogę powrotną, starając się przytrzymywać półek. Zataczając się, przemierzył salon, ale tym razem udało mu się na nic nie wpaść i skierował się do sypialni.

Drzwi zamknęły się za nim z głuchym trzaskiem, a w powietrzu pozostał jedynie mocny, gryzący zapach alkoholu oraz słaby aromat ziół.



CDN



The world was on fire and no one could save me but you
It's strange what desire will make foolish people do
I never dreamed that I'd meet somebody like you
And I never dreamed that I'd lose somebody like you

What a wicked game to play, to make me feel this way
What a wicked thing to do, to let me dream of you
What a wicked thing to say, you never felt this way
What a wicked thing to do, to make me dream of you

No, I don't want to fall in love
No, I don't want to fall in love
With you
*


* "Wicked game" by Stone Sour

 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Komentarze
dungeons and dragons
 
Yuriko-chan dnia kwietnia 02 2011 13:28:34
Haaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ^____^ tylko zartowalam z tym szybkim dodaniem rozdzialu, ale strasznie sie ciesze... jezu jak dzwine... musze to przetrawic.
rraarch dnia kwietnia 02 2011 13:45:08
AAa. Jak Severus złapał Harrego za ręke w bibliotece myślałam, że coś więcej z tego wyniknie pfff a już miałam serce w gardle.

Albus jak zwykle musi coś namieszac. Wszystko zaplanował, NAwet przyjście Severusa w chwili kiedy akurat kończył rozmowę z Harrym. NIe podoba mi się, że on się tak wtrąca. Tym bardziej, że Harry i tak nie chce jego pomocy. Dobrze, ze Potter nie dał się tak bardzo podejśc podczas tej rozmowy. Ale jego żarcik o plecach Harrego przedni smiley
Luna jak zwykle entuzjastycznie nastawiona do wszystkich szalonych pomysłów smiley za to ją uwielbiam. nic dodac nic ując


A Severus....
Tak... upił się... jak ja go dobrze rozumie... a na koniec tego wszystkiego jeszcze eliksir Bezsennego Snu. Przynajmniej odetchnie na chwilę, bo cała ta sytuacja zżera go od środka. A potter-idiota wmawia sobie, że nienawidzi Severusa. pffff Niech Severus go pocałuje w końcu, jeżeli wtedy Harry się nie ocknie to sama nakopie mu do tyłkasmiley Ten człowiek sam nie wie czego chce.Irytuje mnie coraz bardziej, tym bardziej, że sytuacja jest coraz poważniejsza. Biedny, głupi POtter teraz chce przekonywac samego siebie, że Severus jest zły i go krzywdzi bla bla bla. Co to za facet. :[ sorry za tą paplaninę, ale nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mi Potter ostatnio na nerwy działa smileysmiley
Patsy dnia kwietnia 02 2011 14:20:51
Czuję, że te wszystkie rozdziały są ciszą przed burzą... I już zaczynam się tego bać. Z jednej strony cieszę się, że Harry wziął sprawy w swoje ręce, ale obawiam się spełnienia słów Dumbledore'a - że w końcu Potter sparzy się czarną magią. Ciekawa jestem tego, jak teraz zareaguje Snape. Może sobie mówić dyrektorowi, co chce, ale jestem pewna, że podejmie jakieś działania. Już nie mogę się doczekać tego, jak się to skończy. Widzę, że powoli akcja zmierza do przodu i pewnie niedługo wkroczy sam Voldemort. Dawno go tu nie było, chyba, że w śnie.

Dziękuję za rozdział i czekam z niecierpliwością na kolejny! Pozdrawiam
vlada dnia kwietnia 02 2011 14:31:32
Ciekawi mnie w jaki sposób Harry ma się sparzyć tą czarną magią. Harry mnie trochę irytuje , robi z siebi męczennika, dałby już spokuj i mógłby ulec swoim zachcianką. Szkoda, że te puchonki im przeszkodziły w bibliotece. Mam wrażenie, że Dumbledore i tak wszystko wie i już domyślił się całej prawdyl, nawet jeżeli do tej pory tego nie zrobił, zmagania Potter'a z ukrywaniem prawdy, podczas rozmowy w gabinecie dały mu wszystkie odpowiedzi, przecież on niemal podskakiwał na krześle na dzwięk słowa Profesor Snape. Cieszę się, że rozdział tak szybko, wena widać dopisuję, mam nadzieję, że zostanie na dłużej smiley
Pozdrawiam.
tinnu dnia kwietnia 02 2011 14:52:04
OOOO juz nowy rozdział smiley
Jak zawsze wciągnęło mnie od razu...
Harry na prawdę myślał, że uda mu się rzucić Legilimes Evocis? O.o Ale dobra, Luna jak zwykle okazała się świetna przyjaciółką XD. Nie dość, że daje rzucać na siebie czarnomagiczne zaklęcie to jeszcze załatwiła mu lekcje z Tonks.
Dumbledore jak zwykle zaskakujący, zdający się wiedzieć więcej niż na to wygląda... No i oczywiście z podsłuchiwania pod drzwiami jeszcze dobrego nic nie wyszło....
Pijany Severus nie jest nawet w połowie tak zabawny jak pijany Harry...
Dzięki za tak szybkie dodanie nowego rozdziału, życzę dużej ilości weny, z resztą jak zawsze smiley
tanto17 dnia kwietnia 02 2011 15:29:38
O jacie to jest świetne ten złowrogi początek, Snape prowadzący śledztwo, Harry non stop się uczący, do tego czarno magicznych zaklęć, Tonks udzielająca korków i Luna jako manekin po prostu bosssko.smiley
Najlepszy był ten fragment po wyjściu z biblioteki jak Harry nawiał, albo oczywiście szczere teksty Rona ten z walentynkami był rozbrajający myślałam że się posikam ze śmiechu. Dyrektorek też jest niezły nie wie o co chodzi między Sevem a Harrym lecz im pomaga.
Swoją drogą Sev powinien się lepiej kryć ze swoimi uczuciami, bo z tym że tylko u nich jest miłym nauczycielem to jest podejrzane i tak samo z tym wrzaskiem na Dumbledora by mu powiedział co się śniło Potterowi też śmierdzi.
No i to przejmujące uczucie kotłujące się między nimi oraz oni radzący sobie z nim w tak różny sposób Harry próbujący ztrzeć wspomnienie i przykryć je najgorszymi z nich a Snape upijając się i zażywając eliksiru ahhhh.smiley
Akcja super i teksty również tak przyjemnie się czytało że mam ochotę czytać w nieskończoność.smiley
brzuch dnia kwietnia 02 2011 16:16:30
Ja to bym mogła takie rozdziały codziennie czytać smiley
Cieszę się, że Potter jest puki co twardy i nie odpuszcza zbyt łatwo Snapowi.
Szkoda, że temu drugiemu bardziej nie zależy na spotkaniu. Mam nadzieję, że czas zmusi go do bardziej aktywnych zabiegów o "ukochanego". Chociaż z tego, co sugerujecie, ostatnia próba spotkania z Potterem miała służyć otruciu chłopaka smiley Ja się tym jednak nie przejmuję, może to jeszcze nie ten eliksir był, a może jego działanie wcale nie jest takie straszne. Ja wierzę w Mistrzunia. Że przechytrzy jeszcze i Voldemorda i Dumbledora i Pottera i nas wszystkich. Jeśli nie on to kto? Potter i jego potajemne zabawy z czarną magią? Jakoś nie wróżę im przyszłości. To znaczy mam nadzieję, że nie stanie się nic strasznego i Potter nie przejdzie na drugą stronę mocy.

Od dłuższego już czasu odnajduję analogię między waszym opowiadaniem, a Serią Herbacianą. Być może dla tego, że to swego rodzaju kanon snarry i trudno jest się do niego nie odnieść. Muszę przyznać, że podoba mi się powtarzanie tych samych motywów w zmienionej przez was scenografii. Czasem ma się wrażenie, że DI, to Herbacianka w lustrzanym odbiciu. Mamy podobne wątki zazdrości, Dumbledora, który wie więcej niż powinien, ale nigdy nie wiemy jak wiele, wspólne święta Bożego narodzenia, uczniowską potańcówkę, Harego, którego kusi ciemna strona, ale nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. W Serii Herbacianej właściwie najważniejsze są pocałunki głównych bohaterów. I u was o dziwo też, ale dla tego właśnie, że ich nie ma.

Trzymam kciuki za moce sprawcze, które czuwają nad wami i pozwalają pisać, oby starczało wam sił i czasu. Mnie nie pozostaje wiele więcej, jak pokornie czekać.
Amarylis dnia kwietnia 02 2011 17:34:49
A ja tylko dodam, że ten rozdział jest mistrzowsko skonstruowany. Zarówno pod względem technicznym, jak i merytorycznym. A postawa pana Pottera, miodzio.
kurtyna dnia kwietnia 02 2011 19:40:56
Wy mnie chcecie wpędzić chyba w jakąś nerwicę. TAKI rozdział i przerwany w TAKIM momencie! przecież teraz to już się wszystkiego spodziewam, teraz zamiast myśleć o nauce, będę myślała o DI smiley bożeee! jesteście nieznośne wręcz smiley
kurtyna dnia kwietnia 02 2011 19:42:21
Ps : WIEEEEEEECEEEEEEEEJ D:
Lona dnia kwietnia 02 2011 19:44:21
Harry powoli słabnie... jak miło... aż nie mogę się doczekać co będzie dalej. Severus też dostaje na głowę. On myślal, że Harry do niego przyjdzie?? Naprawdę musial się mocno upić. Chyba mu jednak na Potterze zależy.
Dziękuję ślicznie za rozdział i z niecierpliwością czekam na następny. Weny życzę :*
repress dnia kwietnia 02 2011 22:00:45
Błękitne oczy Luny rozszerzyły się. Spojrzała na Harry'ego z przerażeniem.

- To znaczy... to znaczy, że stałabym się taka jak inni?


Dla tego fragmentu będę czytać DI moim wnukom smiley

- Nie, zróbmy to - powiedziała z ożywieniem Luna. - Odrobina rozrywki nie zaszkodzi, prawda? Zobaczymy, co z tego wyjdzie.


ODROBINA ROZRYWKI? Ja pier...

- Wiesz, może podchodzisz do tego od niewłaściwego końca?


Nakieruj różdżkę drugim końcem.

To znaczy, że próbował udawać zwykłego nauczyciela.


Gdyby Snape zaczął udawać "zwykłego nauczyciela"... Cóż, rzuciłabym Finite Incantatem...

- Uhm.


Jak zwykle elokwentnie, panie Potter.

Snape... który rzucał go na ścianę, dusił krawatem, karał go za każdą niesubordynację...


Kurcze, czy Harry nie uważa tego przypadkiem za całkiem... podniecające? I nie tylko on - me and friends in my head want more!

Ale Harry nie miał ochoty marnować czasu na jedzenie. I tak miał go ostatnio bardzo mało. Wolał się uczyć, a o tej porze biblioteka była opustoszała, co było mu bardzo na rękę, ponieważ o wiele łatwiej mógł się skupić.


Przypomina mi się Seria Herbaciana. Ona skończyła się dobrze... w pewnym sensie, więc...

Żołądek Harry'ego powrócił na miejsce. Boże, jeszcze jedna taka uwaga i padnie na zawał...


Przeciętny czytelnik także smiley

- Pieprzę twoje ciasteczka.


Z braku laku...

Wolałby już spędzić te trzy godziny w jednym pokoju ze stadem Krakwatów!


Chłopcze, nawet nie wiesz, co mówisz... To znaczy myślisz.

Ten Harry robi się coraz mniej inteligentny. I zapatrzony w swoje uczucia. Do jakiego stanu doprowadził swojego Mistrza, nosz kur... Z przyjemnością bym pocieszyła profesora smiley
Prosimy dnia kwietnia 02 2011 23:50:21
Snape spodziewając się zobaczyć Harry? Oczywiście chciałem. Ale gdyby miał ...
"Po prostu porozmawiać Snape nie mógł go poprawnie! 100%! Nawet nie biorąc pod uwagę
że był pijany jak lord. Nie będzie lodu arogancji i ochronne
kpina. Lub dzikie wrzaski ... A po - ugryziony i krwawienie warg. Jednak Harry nie chciał przyjść
nawet jeśli nie podsłuchał ich "oficjalny ton" rozmowy. Harry, Harry,
Harry ... nasze dziecko! Kobiety rozumieją jeszcze w barwach. (Cool - Snape
kontroli związanych z Potter wszędzie - nie tylko w klasie. Rozmowa z reżyserem - i
Harry jest naszym prawie we łzach. Love dramat! * _)
Ogólnie - określenie Snape gdzieś zniknął! O_O I Snape, że pijany
najbardziej nieznośny typ, który wywołał "sucker", aby go blowjob
w rozdziale 5? Lody pękły i straciła elastyczność? Jakie są przyczyny naszego siebie
Profesor (pamiętaj powiedział Voldemort - tak zrobiłem ... ale mam to ...) nie może wykraczać
Potter zmniejszyć mózgu? Naprawdę byłoby przejść się do szansy? Z taką siłą i
kontroli? I jeszcze coś przedstawia aktywności umysłowej. Myślałem, że nawet pijany
wyjdą z pokoju i wypiciu eliksiru i iść spać zaoferuje Harry. A co może przyjść.
A on ... to nasz geniusz - nie rozumie, że dopuścił się złamania i
co dokładnie? Czekać na tydzień i rozmowa nie wykonam! Powiedz, że podstawowym przypinanie do ściany? Zrozumieć
kiedy jakiś Neville boją się rozmawiać z kimś, gięte nogi, ale tutaj ... Jednakże,
co się dzieje w mojej głowie profesora - i co trzyma wszystko - nie jest jasne. Niektóre dzikie
szaleństwo, ogień - udaje. To postawić - dobrze oświetlone. Odbicie ...
i wewnętrzne analizy - na jego drodze. Snape nie psycholog, a nie psychologa) i jest
Dumbledore jest również pomijać. Duże niebezpieczeństwo. Mimo że wszystkie z tej samej magii ciemności ...
jakoś idealistyczne. Że może zaszkodzić głowie? To energia zniszczenia, bardzo magiczne - tak.
A w ogóle - nie ma alternatywy dla Harry'ego. Cheek to, że jeśli go zastąpić? Idiotyzm! Force na życie -
Voldemort ma rację twierdząc, że, jak smutno, ale to reguluje wszystkie. Tylko życie może
być pasywny - jak miłość. On jej nie docenia, a zatem można stracić.
Szef super! Masz dużo zainwestował w jej jakości pracy, miłości i umysłu! A do tego
okres! Jak mogłeś? Jesteś geniuszem! Talent!
Dzięki cierpliwości w oczekiwaniu na kolejny rozdział. W międzyczasie, czytać ... tyle ciekawych rzeczy!)
Prosimy dnia kwietnia 03 2011 03:58:57
*Na szczęście Hermiona próbowała go czymś zająć. Na przykład całowaniem.*

)))))))

*Ginny powiedziała przecież, że Snape zachowuje się na ich lekcjach tak samo jak zawsze. To znaczy jak wielki, obrzydliwy, tłusty dupek.*

Mówiąc o "dobry nauczyciel". Snape jest takie tylko dla Harry'ego. Jeanne spodziewać dostaje ...
By the way, gdzie Ginny?!
*Patrzył z niedowierzaniem, jak Snape pochyla się i zbiera z podłogi jego książki.*

Milo. Jako studenci. Partfeli, książki, dotknąć ... Oh węże, że Snape)))

*Z biblioteki wyszła para pierwszorocznych Puchonek, chichocząc.
- Och, dzień dobry, panie profesorze - odezwała się jedna z nich, kiedy dostrzegła stojącego za drzwiami nauczyciela.*


Zastanawiam się, czy Snape podnosi na nich, a następnie gniew "straty czas"?)))

*Snape, który nigdy go nie pocałował. Nie tak naprawdę. Nie tak, jak całuje się kogoś, na kim ci zależy.*


Kiss Oczywiście najbardziej potężny argument. Snape Harry oczekuje się jego zmysły
jeśli nigdy nie dał się dotknąć jego warg, zawsze ponury i nic
nie wyjaśnić? Przyznam, że Snape upokorzony jakoś ... i dla niego pocałunek tabu, ale
Harry wiedzieć? Aaaaaa! Człowiek prawie 40 lat! Jak on myśli? (Jeśli uważasz, że
jest to pozytywny znak. ale jeśli miałoby to negatywny - które były i pocałunki i
wszystko. ale znowu Voldemort zwrócił spadek Snape kocha Harry'ego, ale tylko
zachować kontrolę na tle seksualnym. co za tym idzie - czy Snape dobry czy zły,
który jest trochę mojej gry i zabawy na swój sposób. ale w ogóle - po prostu
pełne pragnienia i plany ludzi, bardzo twarde i pogrążyła się w ciemności, ale kto chce
dowiedzieć się coś miłego ...)

*"To prawda. Profesor Snape okazał się największym draniem Czarodziejskiego Świata i przez to musiałem z nim zerwać"*

)))))))))

*- Nie. Tylko ja.*

I to by było ciekawe ... jeżeli przyznał, że ktoś go tam blisko
było. Ale nie przyznał się nikomu, ale Snape byłby tak blado ... * _ *

I w końcu myśl ..
By the way,
Tak, chcę się Snape
wypił eliksir i recyklingu staną się ... do Hermiony! "Rozmawiałem" z Harrym o magii na dusze.
(Moon, nawet Snape nie gra)))) To alchemika! rrrrr!
A piosenka na koniec alarmujące. ON mylące. A z innych piosenek w rozdziałach nie zbiegają się - od tych dokonuje
miłości.
w ogóle - dzięki za ziemię na myśli
nikita dnia kwietnia 03 2011 09:22:39
Rozdział jak zwykle cudowny i wcale się nie dziwie,że tak was wymęczy ł.

*Ginny powiedziała przecież, że Snape zachowuje się na ich lekcjach tak samo jak zawsze. To znaczy jak wielki, obrzydliwy, tłusty dupek.*

Czyli jednak widać czarno na białym, ze te zmiany są dla Harrye'go ,ale moim zdaniem musi się bardziej postarać,żeby odzyskać jego zaufanie. Nareszcie Harry stał się taki jaki być powinien i mam nadzieje,że tak łatwo nie odpuści. Pozdrawiam i całuję nikita:]
Aune dnia kwietnia 03 2011 11:31:22
Jak tak dalej będzie wyglądała ta sytuacja to Potter skończy w szpitalu psychiatrycznym , ja razem z nim a Snape zostanie alkoholikiem xD

A na poważnie to zaczęło się dość spokojnie , Snape parzący ze skupieniem eliksir ale nie wiem czemu ale ten spokój jakoś sprawił że miałam ciarki na całym ciele , zawiało grozą . Później scena w której Snape poogląda Harrego , no cóż mogłam się spodziewać że to nie przypadek że odkąd się pokłócili to Snape często spotyka Harrego. Mnie bardziej ciekawi co to za eliksir ? Po co Snape go potrzebuje ? matko nie jestem typem osoby cierpliwej nie wiem jak to wytrwam . smiley

Po chwili rozpromieniła się i klasnęła w dłonie.

- Jasne! To świetny pomysł


Ha ha tylko Luna mogła tak właśnie zareagować na propozycję nauki Czarnej magii smiley zresztą ona na wszystko by się entuzjastycznie zgodziła nawet na to żeby razem z Tonks pójść na podwójną randkę z Harrym i Snapem smileysmileysmiley To byłoby ciekawe smiley

- Legilimes Evocis! - krzyknął, otwierając oczy i zanurzając spojrzenie w błękitnych oczach Luny.

Nic się nie wydarzyło.

- To bez sensu! Nigdy mi się nie uda! - jęknął, pochylając się i opierając dłonie o kolana.


Muszę przyznać Severusowi rację , Potter inteligencją nie grzeszy , no co on myśli że nauczy się czegoś w pięć minut co inni pewnie uczyli się miesiącami lub latami , tym bardziej że żeby używać czarnej magii trzeba wyzbyć się uczuć i współczucia , nie jestem pewna czy Potter to potrafi ale się przekonamy .

I w momencie, w którym miał zamiar przejść przez solidne, drewniane drzwi, które zmaterializowały się przed nim, kątem oka dostrzegł jakiś ruch


Snape Snape Snape !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! XD

Ginny powiedziała przecież, że Snape zachowuje się na ich lekcjach tak samo jak zawsze. To znaczy jak wielki, obrzydliwy, tłusty dupek.


O matko biedny Snape nie dość że się męczy na ich lekcjach żeby udawać miłego bo ja bym na jego miejscu Nevilla już dawno zamordowała , to jeszcze ma się męczyć na innych lekcjach , naprawdę Potter powinien docenic te starania .

Scena w bibliotece cud miód i orzeszki. Najpierw cywilizowana rozmowa na temat książki <WTF ? ! > a potem wiedziałam po prostu wiedziałam że Snape za coś złapie smiley szkoda że to był tylko nadgarstek <o matko kobieto uspokój się > Potter wmawia sobie że mu nie zależy ale długo już nie wytrzyma , to jest pewne .

No i w końcu Dumbledore wskoczył na plan . Dziwna to była rozmowa , jestem pewna że stary intrygant coś kombinuje i czuję ze mi się to nie spodoba ale pożyjemy , zobaczymy . Jak zwykle wszystkiego się domyślił i podzielił się z tym z Severusem ale to akurat dobrze bo mam nadzieję ze Snape zaproponuje Harremu naukę czarnej magii <haha nadzieja matka głupich smiley >

- Pan wybaczy, dyrektorze, ale w obecnej chwili nie mam czasu zajmować się potrzebami Pottera. Mam zbyt dużo spraw na głowie, aby jeszcze bawić się w psychologa i terapeutę tego zapatrzonego w siebie gówniarza, który najwyraźniej uważa, że pozjadał wszystkie rozumy. Jeżeli pan nie zamierza czegoś z tym z robić, to tym bardziej ja nie zamierzam.

Harry poczuł się tak, jakby po jego plecach spłynął strumień lodowatej wody, a serce przygniótł mu niewysłowiony ciężar.

Nie chciał już więcej tego słuchać. Nie chciał!

Oderwał się od drzwi, wpatrując się w ciemne drewno wzrokiem pełnym gorzkiego rozczarowania.

Tak... to był właśnie prawdziwy Snape. Ten Snape, którego tak nienawidził! Ten Snape, dla którego był... nikim.


Przepraszam za taki długi cytat ale aż mną zawrzało czasami mam wrażenie że Potter nie ma mózgu , a co innego Snape mógł powiedzieć do dyrektora , że kocha Harrego nad życie i że chce z nim wziąć ślub smiley no litości Dumbledore by zszedł z tego świata po takim wyznaniu . Snape musi grać swoją rolę.

Biedny Severus siedzący sam z butelką whisky w dłoni i wpatrujący się w zegarek , czekając na Pottera , wrrr miałam ochotę wkroczyć w świat Pottera ogłuszyć go , złapać za kudły i zawlec do Severusa . A co !!smiley

Akcja zaczyna się posuwać do przodu , cieszę się smiley Rozdział jak zwykle cudowny , i ta ilość powalająca , nie dziwie się Dziewczyny ze jesteście wypompowane z energii , najpierw
2 część wcześniejszego rozdziału DI potem rozdział Więźnia , i teraz super długi rozdział DI a przy tym wszystko wspaniałe i dopracowane do perfekcji ale to tez brawa dla Bety . Także należy Wam się zasłużony odpoczynek smiley Życzę weny , pozdrawiam .
Ephirath dnia kwietnia 03 2011 11:32:54
POTTER JEST CHYBA NIENORMALNY! Ja rozumiem, że jest zdesperowany, ale... ale... Przecież on może jej zrobić krzywdę! ><" Kuźwa no, zdrzaźnił mnie teraz... Nieważne.
Luna to anioł nie człowiek, o. Dobrze, że Harry pomyślał o Nimfadorze. Znaczy Luna pomyślała, ale dobrze, że Harry będzie miał z nią lekcje. Zawsze jest się chyba łatwiej uczyć, jak ktoś pokaże, a nie lecieć całkiem samemu ^^".
Tak się zastanawiam... Czy byłabym w stanie też rzucić zaklęcie czarnomagiczne, choćby na pajączka. Z jednej strony mam wrażenie, że byłabym w stanie się do tego stopnia "wyłączyć", a z drugiej... Przecież nawet pajączki czują ból, a sprawianie bólu jest straszne ><".
Ach i jeszcze akcja z pokojem życzeń... Jakby Harry się dowiedział jak blisko Snape'a był... *^*. Może Severus po tym co zobaczył naprawdę nieco odpuścił Potterowi? Albo Harry w końcu przestał aż tak zwracać na niego uwagę?
Ronuś jak zwykle gada i pogarsza sytuację ^^".
I... ach! Sytuacja w bibliotece po prostu... epicka *^*. Opisana w taki... taki prawdziwy i emocjonalny sposób. Mi wali serce, a co dopiero Harry'emu! I jak Snape podniósł książki. I ta ich pseudo-luźna rozmowa... Złapanie za rękę... I... I... I głupie Puchonki, no! ><"
Szczerze, to nie rozumiem Harry'ego. Dlaczego po prostu nie odpuści. Wiem, że to trudne, ale miota się między miłością i nienawiścią - nie dostrzegając nic pomiędzy. A teraz jakby... Zmuszał się do nienawidzenia Snape'a. Znaczy on się zmusza, ale... kurczę, nie wiem jak to powiedzieć. Nieważne ^^".
Żart Dumbledore'a był obrzydliwy X____x". W ogóle co go tak na rozmowy wzięło? A to:
"Ale wiesz... czasami wydaje nam się, że sami damy sobie radę i że to, co nas boli, to nic takiego, chociaż prawda jest taka, że potrzebujemy pomocy i że powinniśmy... o nią kogoś poprosić."
To już w ogóle masło maślane XD.
I Dumbel jest głupi. Kolejny raz pokazał, że Harry nie może mu ufać - ten tu się zwierza, a dyrcio chce w te pędy opowiedzieć wszystko Snape'owi. Żart chyba jakiś ==". A jakby Harry powiedział, że w śnie jest też Snape? To dopiero byłaby jazda.
I tak! Bardzo dobrze, że Harry podsłuchuje. Z tym akurat zgadzam się w stu procentach xD. A Severus... "Pieprzę twoje ciasteczka" było po prostu epickie XD. Chyba jeden z lepszych tekstów w DI - absurd całej tej sytuacji, walka Pottera, wściekłość Snape... "Może ciasteczko, Severusie?" XDDDD.
Tu jednak ukłon w stronę Dumbledore'a, że wie o wszystkim co się dzieje z Harrym. W zasadzie to już sama nie wiem co o nim myśleć. Snape oczywiście znowu tylko się piekli, zamiast racjonalnie pomyśleć. Azuro, oni się z Harrym dobrali ^^"""".
"Nawet jeżeli to oznacza, że może bardzo boleśnie się nią sparzyć." <-- proszę, żeby on nie zrobił krzywdy Lunie... Błagam! ><"
I pijany Snape... O nie, to zdecydowanie nie jest to, co chciałabym zobaczyć. To jakieś takie... brudne i niesmaczne.
Tak słowem podsumowania - rozdział jest niesamowity *^*. Długi, tyle się dzieje, jest Luna, Dumbledore, Snape... Nawet Hermiona i Ron. I to wszystko tak się kręci wokół zniszczonego Harry'ego, który próbuje stanąć na nogi. Jestem niesamowicie ciekawa jak to się potoczy. Jak Potter "sparzy" się czarną magią (błagam, nie Luna, nie Luna! T^T), jak ułoży się między nim i Sevem... O ludzie, proszę, żeby to się dobrze skończyło T^T.
I pytanie - czy Snape dalej będzie taki miły na lekcjach eliksirów? ;]
BlackBerry dnia kwietnia 03 2011 12:20:10
UUuu... Severus pijany + eliksir = coś nie dobrego!
Jejku jak mnie wciągnął ten rozdział, że nie macie pojęcia..
Kurde, Severus taki nieopanowany, coś na prawdę musi się szykować ostrego, że tak reaguje.. A Harry (moim skromnym zdaniem) w pewnych momentach zachowuje się jak małe rozwydrzone dziecko..
No rozumiem jego zachowanie, ale on chyba nie jest taki głupi, że zapomniał jaki jest na prawdę Severus?!
Co nim kieruje, dlaczego, po co etc....
Ah.. A on tylko podsłuchuje i szuka pocieszenia w Czarnej Magii..
A ten sen to nie może być tylko sen, i ja to wiem!
Dziękuje bardzo Wam za ten rozdział smiley
Kawerka dnia kwietnia 03 2011 14:16:56
Ufff, ale się działo...chyba najlepiej będzie skomentować w punktach:

1. Pierwszy fragment. Nieco dziwny. Snape uwarzył eliksir (Specjalny Eliksir) i nosi go w kieszenie. Spotyka Pottera (chyba przypadkiem) i chce go złapać (?) ale się przed nim ukrywa.
Chce wbiec za nim do pokoju życzeń (?) ale w ostatniej chwili się rozmyśla. Nie bardzo rozumiem co się dzieje.

Właściwie to co on chciał zrobić?
Wpaść do pokoju życzeń i co??? Bezpośrednia konfrontacja? Przecież gdyby jej chciał to już by do niej doszło, z oczywistym skutkiem: kolejny wybuch wściekłości Pottera.

To zachowanie Snape'a jest jakieś nielogiczne i sprzeczne z "łagodną taktyką" którą przyjął.

Właściwie to cały fragment wydaje się jakby oderwany od reszty. Liczyłam że wyjaśni się w dalszej części rozdziału, a tu nic.
Czy to był jakiś chwilowy impuls? Oj, dziwne, dziwne...

2.Luna -nie przepadam za nią jest dla mnie zbyt dziwaczna, ale przyznaje że podoba mi się jej dystans do samej siebie smiley

Błękitne oczy Luny rozszerzyły się. Spojrzała na Harry'ego z przerażeniem.

- To znaczy... to znaczy, że stałabym się taka jak inni?


3.Pająk i zaklęcie -wcale się nie dziwię, że Harremu nie udało się rzucić tego zaklęcia roztapiającego skórę. Bynajmniej nie chodzi tu wcale o brak umiejętności. Trzeba mieć w sobie sporo okrucieństwa, żeby zrobić coś takiego. Osobiście nie znoszę komarów, ale nie wyrywam im skrzydełek czy nóg. Co innego zabić jakieś stworzenie, żeby się go pozbyć, a co innego zamordować je ze szczególnym okrucieństwem. Dobrze że sobie odpuścił.

4. Hermiona -od pewnego czasu moja ulubienicasmiley Wasza Hermiona jest o wiele lepsza niż oryginalna. Nareszcie zachowuje się tak jak powinna przyjaciółka.
Im lepiej ją poznaję tym bardziej ja lubięsmiley

5.Biblioteka -co za pech (szczęście?) żeby zderzyć się w drzwiach z byłym facetem do którego jeszcze się coś czujesmiley

Harry trzyma się jak może tej swojej nienawiści, ale koniec jest bliskismiley
Severus jak zwykle 100% opanowania, nawet mu książki pozbierał (miłe) i jeszcze niezobowiązująco zagadałsmiley
Jednak cieszę się, że im przeszkodzono bo dzięki temu powstał najlepszy fragment tego rozdziału, czyli

6. Dumbledore -Mistrz Przesłuchiwania i Manipulacji.
Przyznaję, że dotychczasowy Dumbledore wybitnie działał mi na nerwy. Choć właściwie nie on sam, a raczej sposób w jaki został przedstawiony w całym tym opowiadaniu.

Nie ukrywam, że bardzo lubię tę postać i pewnie dlatego wizja słabego, nieporadnego i dającego się wszystkim oszukiwać staruszka strasznie mnie denerwowała.

Teraz jednak jestem już pewna, że ON WIE.
Wie o wszystkim co się dzieje w Hogwarcie, wie (lub domyśla się) co łączy Harrego i Snape'a i wie o ich zerwaniu.

A sama kostrukcja "przesłuchania" Pottera?
Majstersztyk!smiley

1. Ciasteczko -dla rozluźnienia atmosfery
2. Pytanie z "drugim dnem" -niepokój Harrego
3. Znów ciasteczko -dla uspokojenia rozmówcy
4. Kolejne pytanie-twierdzenie + mina "i tak wszystko wiem i tylko czekam, aż sam się przyznasz"
5. Łagodne spojrzenie niczego nieświadomego dziecka-kolejna zmyłka
6. "Niewinny" żarcik
7. I na koniec: ciasteczkosmiley
A wszytko tak ładnie się przeplata, że przesłuchiwany delikwent już sam nie wie co ma o tym sądzić...Świetne!

Co do rozmowy ze Snapem to odnoszę wrażenie, że biedny Mistrz Eliksirów dał się wkręcićsmiley
Dyrektor chciał zobaczyć jak zareaguje Severus na wieści o poczynaniach Harrego i nie zawiódł się:

- Pieprzę twoje ciasteczka. Co jeszcze? Mówił coś jeszcze?

smileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmiley Boskie!!!

Równie dobrze mógł sobie wypisać na czole "Jestem śmiertelnie zakochany w Harrym Potterze".

7. Severus Snape - nie byłby sobą gdyby się nie zorientował, że pokazał Albusowi zbyt wiele. Zreflektował się i uspokoił i stąd zapewne tekst o zapatrzonym w siebie gówniarzu, szkoda tylko, że Harry ZNOWU nic nie zrozumiał...

To chyba tyle (najdłuższy komentarz jaki w życiu napisałam)smiley

Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!
Jocker dnia kwietnia 03 2011 20:32:20
Dziewczyny, jesteście naprawdę wielkie! Taka ilość tekstu w tak krótkim czasie - wielki ukłon zarówno w waszą stronę jak i bety.

To co się dzieje w tych rozdziałach - cudo, naprawdę. Gdyby nagle skonfrontować ze sobą Pottera i Severusa doszłoby do erupcji o niespotykanej sile. I oczyściłoby to atmosferę.
Cholera, tak szkoda mi Severusa. Już naprawdę wszystko mi jedno czy jest dobry, zły, czy gra we własnej drużynie jednoosobowej. Nie interesuje mnie cy naprawdę jest tak świetnym aktorem i gra przed Potterem/ Albusem/ Voldemortem [niepotrzebne skreślić]. Po raz pierwszy, od czasów "Ostatniego Zobowiązania" Pantery jest mi go szkoda. Bo cierpi, upija się i cholernie chce zapomnieć. Już mało ważne o czym chce zapomnieć - ważne że jest sam, niejako na własne życzenie. Nie ma nikogo z kim można pogadać, bo taki człowiek jak Severus całe życie musi radzić sobie sam.

Rozdział świetny. Budujecie bardzo gęstą i duszną atmosferę. Wielokrotnie spowodowałyście, że serce ruszało mi galopem, albo podchodziło do gardła. Więc podsumowując - świetne, długie i budzące emocje. Tak trzymać!

Dużo czasu na odpoczynek [zasłużony], a później na pisanie i tłumaczenie kolejnych świetnych rozdziałów. Pozdrawia - J.
Jocker dnia kwietnia 03 2011 20:33:31
PS. Zapomniałam! Kolejny świetny tekst Severusa, który cholernie mi się spodobał. "PIEPRZĘ TWOJE CIASTECZKA". Cudo ^.^
marville dnia kwietnia 05 2011 11:04:22
Rany. Każdy nowy rozdział zaczynam czytać z... antagonistycznymi nastawieniami. Jedne krzyczą, żeby spotkali się, porozmawiali i żyli długo, i szczęśliwie, a drugie namawiają Harry'ego do ucieczki, kiedy tylko Snape zjawia się w zasięgu wzroku, tłumacząc sobie, że Snape pragnie tylko porażki Pottera. I ta scena, kiedy szedł za nim z eliksirem do pokoju życzeń. Wyglądało mi to na jakiś wywar żywej śmierci... i potem wahanie Severusa, pragnienie kontaktu z Potterem, i w końcu - totalne opicie się z jego powodu, nadzieja, że przyjdzie. Rany! Czuję, że nie wyjaśni się nic więcej do czasu, kiedy przyjdzie nam pożegnać się z jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym Snarry, jakie w życiu czytałam. I ta głupia nadzieja... smiley

I, oczywiście nie można zapomnieć o Severusowym świetnym tekście "Pieprzę twoje ciasteczka" xDD Rozwaliło mnie to na łopatki. Jak za każdym razem, gdy ten stary pierdziel w najpoważniejszych sprawach proponuje ludziom dropsy, ciasteczka czy inne straszne rzeczy smiley

Cóż, lepiej skończę, zanim się rozkręcę na dobre.
Cudo, cudo, cudo i czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością smiley smiley
nataliiee dnia kwietnia 06 2011 01:17:51
Ale z tego Snape'a patafian. Niech się zapije na śmierć.
Na szczęście Hermiona próbowała go czymś zająć. Na przykład całowaniem.
Nie rozumiem tego. Chciała go pocałować, czy co?

Wiecie co sobie myślę? Snape chciał zatrzymać Pottera gdy ten wchodził do Pokoju Życzeń, ale gdy zobaczył jak to pomieszczenie wygląda stwierdził, że Harry w końcu się złamie! Czy coś w tym stylusmiley
sintesis dnia kwietnia 06 2011 10:32:43
Przez większą część opowiadania chór komentujących nawoływał Harrego do odwagi, hardości, męskości i honoru, ale jak tylko role się odwróciły i Potter wziął się w garść nagle napadło wszystkich jakieś rozczulenie względem Snape.
To jakieś szaleństwo... ja wiem że świat fikcyjny dzieli się na dobry i zły ale wygląda na to, że Snape nie podlega żadnym szablonom i kiedy ma ochotę może zarówno pieprzyć ciasteczka jak i Harrego.
Nie mogę doczekąc się konfrontacji obu mężczyzn bo jak dobrze pamiętam wyjście do Hogsmeade się zbliża, a czas Severusa ucieka...
lunatyk dnia kwietnia 06 2011 17:21:11
Na wstępie chciałam powiedzieć, że niezmiernie podoba mi się długość ostatnich rozdziałów.
Uwielbiam Lunę! Jej reakcje są fantastyczne. Ryzyko? Kij z ryzykiem! Rozrywka jest ważniejsza. Miło z jej strony, że zaciągnęła nawet Tonks do pomocy.
Potter i nauka. Nie rozumiem czego się spodziewał? Myślał, że rzucenie takiego potężnego zaklęcia będzie niczym letni spacer po łące? Choć to dość zastanawiające, czy uda mu się w końcu je rzucić bez pomocy kogoś więcej.
Och, naprawdę uwielbiam ćwiczenia i motywacje jakie Harry wykorzystuje. Pomysł z pierwotniakiem był legendarny. Taktyka Severusa jest intrygująca. Powoli widać, że zaczyna przynosić efekty. Mimo wszystko jestem szczerze zdziwiona, że Potter jest w stanie tak długo ciągnąć ich separację. Myślałam, że do tego czasu już się złamie. Co nie zmienia faktu, że walka z tym wszystkim przychodzi mu z coraz większym trudem.
Na chaos, ta rozmowa z Dropsem zmroziła mi krew w żyłach. Dyrektor czasami sprawia wrażenie wszechwiedzącego. Nurtuje mnie o czym Drops jeszcze wie, a o czym nie wspomina.
Czytając zakończenie i analizując całe to zachowanie Snape'a odnoszę wrażenie, że ta sytuacja naprawdę nim wstrząsnęła. Może to moja płonna nadzieja, ale czuję że trochę zależy mu na tym zapatrzonym w siebie gówniarzu.

Gorąco dziękuję za nowy rozdział i szczerze podziwiam pracę jaką w to wkładacie.
Życzę dużo weny,
Pozdrawiam.
AngelsDream dnia kwietnia 08 2011 10:03:01
Ja się nad Severusem nie zamierzam rozczulać. Jak wielokrotnie udowodnił w tym tekście, bywa bezmyślny i gwałtowny. Teraz płaci za to, że najwyraźniej za mocno uwierzył w fakt złamania Gryfona. Jasne, Harry go kocha. Może nawet bardziej niż bardzo, jednak coraz częściej zastanawiam się, za co... Snape miał kilka pięknych momentów, ale - jeśli podejść do tego zdroworozsądkowo i przez chwilę zapomnieć, że mamy do czynienia tylko z fikcją - kto z nas, kto z tych zachwycających się, płaczących nad Severusem, chciałby żyć w takiej relacji? Bez szacunku, z pogardą, z... gwałtami, łamaniem psychiki i okazjonalnymi zrywami ludzkich uczuć... Ja, kiedy o tym pomyśleć, pasuję. Wolę nudne życie przetykane sprzeczkami o pierdoły. Zwyczajne, ale też nietoksyczne. Ja wiem, wiem. Nie każdy jest mną. Są różne gusta i... dewiacje. Staram się o tym pamiętać, jednak z całych sił wierzę, że Potter jeszcze powalczy. Nie złamie się ani zbyt szybko, ani zbyt głupio. Uważam te odwrócenie ról za absolutnie zbawienne dla fabuły tekstu.

Wprawdzie pomysł ćwiczenia tak niebezpiecznego zaklęcia na Lunie jest co najmniej zaskakujący, ale przecież ona nie jest normalna, a jemu też daleko do pionu... Niech próbują. Szkoda jedynie, że kop od magii może ich oboje zaboleć bardzo, bardzo mocno.
HollowWind dnia kwietnia 08 2011 20:20:38
Kurczę... Harry wydaje mi się tu skandalicznie bezmyślny, tylko że tym razem zupełnie mi to nie odpowiada. Ćwiczyć jakieś czarnomagiczne, mroczne i niebezpieczne jak niewiadomo co świństwa na Lunie? Oj, nie nie nie! Harry zawsze miał skłonność do większego zamartwiania się o cudze życie, niż nawet o swoje własne, i przenigdy nie wmieszał by kogoś w tak ryzykowną sytuację z taką jasną świadomością tego, że faktycznie to robi. Zdarzało mu się niemal wydawać na innych wyroki śmierci przez swoją głupotę, ale żeby robić to z pełną premedytacją? Mm... Być może mroczniejsza i głęboko chowana strona Harry'ego doszła tu do głosu.
Co do Severusa... aj. Nie potrafię zatrzymać pojawiających się wciąż i wciąż współczujących myśli, tak dla niego, jak i dla Harry'ego. Oboje mają poważne problemy ze skrywaniem chcianych czy niechcianych, ale prawdziwych uczuć. Ciągłe wewnętrzne zaprzeczenia Harry'ego, troska i tęsknota ich obojga. Wyobrażam sobie, jak słabo musiał czuć się Harry, rozmawiając z Seeverusem o jakichś durnych książkach... Zachowane pozory, przyzwoitość, i jednocześnie żar w środku, tęsknota która nie może znieść dalszej gry.
Zastanawiające, jak wiele domyśla się Dumbledore. Nie mam pojęcia, skąd. Może pozwolił użyć sobie swoich umiejętności w legilimencji na umyśle Harry'ego, przecież same uczniowskie plotki nie wystarczą. Swoją drogą, strasznie jest tu przebiegły, i jednocześnie zbyt zadowolony ze swoich odkryć. Trudno jest zrozumieć te jego migoczące oczy i stwierdzenia. Chyba cały ten romans, o którym się dowiedział, troszkę mu się spodobał.:-P
A więc razem z nim poczekam na dalszy ciąg.: )
Yenn dnia kwietnia 11 2011 11:07:37
Doczekałam się odrobiny opowiadania z perspektywy Snape'a i drań mnie rozczarował - najzwyczajniej w świecie się upił i jeszcze zażył eliksir bezsennego snu - bardzo jestem ciekawa jak to się skończy - pewnie nastopnego dnia nie będą mogli go dobudzić.
Jego zachowanie, jak zawsze z resztą, jest dwojakie i mnie denerwuje. Chciałby naprawić sytuację, ale się boi lub nie umie. Oj, ciężko z nim jest. O takich typach się świetnie czyta, ale zyć z nimi, to brrrrrrrr, koszmar.
Harry nagle dostał ogromnego przyspieszenia do nauki - przez ostatnie miesiące niewiele zwracał na to uwagi, a teraz nagle jest tak żądny wiedzy, że eksperymentuje na biednej Lunie - oj, nieładnie.
Tula dnia kwietnia 17 2011 11:09:11
Nie wiem jak to jest, ale wiecznie Dumbledore wszystko wie. Tak jakby miał zainstalowane kamery w calutkim Hogwarcie i noce spędzał na seansach, zajadając się popcornem i oceniając bohaterów. To już chyba tradycja. Dumbledore wie co się dzieje w Hogwarcie, prawdopodobnie nawet wiedział, że Harry stoi pod drzwiami, że czasem masturbuje się nocami i nosi pidżamę w króliczki ( całkiem możliwe smiley ). Naprawdę, nie wiem jak to jest, ale Dumbledore jest wszechwiedzący i kropka.
Jak już pisałam, przejrzenie motywów Severusa jest niemożliwe. Nawet nie jestem pewna czy pojawi się szczęśliwe zakończenie. Sprawy między dwójką bohaterów są nie do rozstrzygnięcia, nie wyobrażam sobie ich wspólnego życia razem, jednocześnie jednak ich życie bez siebie nie miałoby sensu. Jestem ciekawa, jak to zostanie rozegrane, w końcu powoli Desidirum zbliża się do końca. Nie wiem, czy kiedykolwiek przeczytam ponownie to opowiadanie, bo jest naprawdę trudne, ale również w pewnym stopniu genialne, zapierające dech w piersiach i wciągające. Czasem naprawdę nie wiem, co o nim myśleć. Z jednej strony jest pewną formą uzależnienia, wywołuje uczucia, który dotychczas towarzyszyły mi tylko przy "Uniesieniu". A to znaczy, że nie raz się popłakałam. Nie wiem, jak to jest możliwe, pisanie tak, by zauroczyć, opętać, posiąść we władanie duszę czytelnika. Czasem się czuję, jakbym była na miejscu Harry'ego, choć szczerze wątpię, czy kiedykolwiek coś takiego przeżyję. Ogólnie ja niewiele wiem, choć często trudno jest mi to przed sobą przyznać.
Kończąc ten niezwykle zawoalowany wstęp, rozdział zrobił na mnie ogromne wrażenie. Coś mnie ściskało w żołądku, gdy to czytałam. Severus wydaje się troszczyć o Harry'ego, ale widać, że nie potrafi sobie poradzić w nowej sytuacji. Pewnie spodziewał się, że Harry szybko mu wybaczy, że wszystko wróci do normy. Cóż, myślę, że to może się stać, ale łzy stają mi w oczach bo czuję, że kiedyś nadejdzie chwila, że Harry stanie przed Voldemortem a ten opowie gawędziarskim tonem kilka sytuacji erotycznych, który miały miejsce pomiędzy Harrym i Snapem. To go załamie, zdecydowanie. Jeżeli teraz Harry myśli, że ma złamane serce... nie potrafię sobie tego wyobrazić, może nawet to się w ogóle nie pojawi, ale jak tak, to na pewno będzie opisane w taki sposób, że będę ryczała jak głupia.
Czekam na następny rozdział
adaseja dnia kwietnia 17 2011 14:33:46
Czyżby Snape załamywał się? Widać, że misja, którą powierzył mu Voldemort przerasta go. Widocznie nie spodziewał się, że zaangażuję się w to, co robił aż tak bardzo.

Pomysł na zaklęcie Legilimes Evocis bardzo dobry, ponieważ składa do kupy kilka rzeczy (np. niezwykła bezwględność niekiedy wobec Harry'ego przez Snape'a albo podanie Voldemortowi myśli i wspomnień właściwych do obejrzenia) i wiemy, że Snape'owi na prawdę zależy. Inaczej by nie pielęgnował wspomnień związanych z Potterem.

Strasznie mi się podoba także, że Harry nie pęka, nie poddaje się. Miałabym dość, gdyby po raz enty ponownie wygrał Snape. Wydaję mi się jednak, że tutaj już nie o taką rozgrywkę chodzi. Myślę, że Snape zrozumiał, że mocno przesadził i musi to jakoś cofnąć. Przeraża mnie tylko myśl, że on tego nie będzie robił pod pretekstem, że ,,jestem draniem, jak mogłem coś takiego powiedzieć tak się zachować. Muszę teraz to naprawić". On robi to ze względu na Voldemorta i na wyrok, który nad nim wisi, gdy nie dostarczy chłopaka Voldemortowi.

Czuję, że Snape się poświęci za Pottera. Wygra jego dobra natura. I miłość.

Dziękuję dziewczyny. Dostarczyłyście mi sporo emocji. Nie było mnie z Wami przez 3 miesiące, ale teraz wróciłam i jestem szczęśliwa za dawkę takiego cuda.
Pozdrawiam, Adasejasmiley
Prosimy dnia kwietnia 18 2011 18:20:10
kiedy będzie dalszy ciąg? Chcę rozdział 53 ... przynajmniej trochę! proszę
jusoks dnia kwietnia 25 2011 17:48:15
Kurcze nie wiem co napisać tyle tegosmiley
Nie dziwię sie że ten rozdział was tak wymęczył,ale uważam,że było wartosmileyWspaniale sie czytało.Tyle emocji.
Ciekawe jak to dalej bedzie.Czy Sev chce nakłonić Harrego by do niego wrócił tylko dlatego ze grozi mu śmierć z rąk Voldemorta czy również dla samego siebie?(wolałabym to drugie).Dobrze ze Harry tak od razu nie ustępuje,ale mam nadzieję ze nie przesadzi i tak samo z tymi zaklęciami z czarnej magii(oby pozniej nie żałował).
Severus który sie upija czekając na Harrego,trochę przygnebiające,ale widać ze ma jakieś ludzkie uczucia skoro tak to przeżywa(chociaż pewnie sam to wszystko neguje-swoje uczucia żecz jasna)Oby to wszystko dobrze sie skończyło,chociaż pewnie jeszcze czeka nas duzo niespodzianek(tych nieprzyjemnych i tych dobrychsmiley)
Bardzo wam dziękuję za ten rozdziałsmileyi czekam z niecierpliwością na dalszesmiley
Pozdrawiam i duuużo weny wam zyczęsmiley
moran125 dnia kwietnia 29 2011 16:58:20
Zaczynam mieć wrażenie, że Harry lepiej radzi sobie bez Snape'a niż Snape bez niego. Nie mam złudzeń, że Sev jest zdolny błagać go na kolanach o litość (chociaż to byłoby słodkie), ale kto wie do czego się posunie, skoro cierpi aż tak, że sobie z tym nie radzi i upija się.

Bardzo lubię w różnych Snarry te fragmenty, kiedy jest pokazana słabsza strona Snape'a, ta uczuciowa. Mam tylko obawy, że próbując udowodnić samemu sobie, że może żyć bez Pottera Sev wyda go szybciej w ręce Voldemorta, a tego Harry raczej mu już nie wybaczy, nawet jeśli jakimś cudem przeżyje.
sublimis dnia kwietnia 29 2011 17:47:36
Rozdział jest <3, a Wy to już w ogóle wspaniałe, bo w krótkim czasie tworzycie coś tak niesamowitego.
Podoba mi się kontrast, jaki zawarłyście we fragmencie tego rozdziału; zachowanie Snape'a, człowieka, który nie cofnie się przed niczym i Severusa, zdolnego okazywać uczucia, który Harry'emu pomaga, wspiera go i doradza. Na swój sposób, ale robi to.
Bardzo lubię też te części, w których się załamuje, te przedstawiające jego bardziej ludzką stronę, w której obserwujemy człowieka rozdartego, wahającego się.
Uh, to chyba wszystko.
Życzę dużo weny; pozdrawiam! :3
Erefea dnia kwietnia 30 2011 21:40:07
Ty stary Dumblu... tylko ty potrafisz sprawić, że moje serce naprawdę na jedną chwile staje. Ten tekst o plecach Pottera przyprawił mnie niemal o zawał. Nie mogłam się też pozbyć wrażenia, że Dropsowi bardzo by się taki rozwój wypadków.. spodobał? Przy okazji po przeczytaniu tej kwestii nie mogłam się zdecydować, kiedy zacząć się śmiać. Nieco mnie przytkało. Cóż - absolutna perełka.
Sprawa z Luną... To śmierdzi katastrofą. Na razie jest w porządku, ale... Potter, jeden błąd, jeden raz jednak uda ci się włamać do jej umysłu i wynik będzie gorszy niż tylko "unormalizowanie" Luny. Czarna Magia to nie przelewki. Oby się na niej sparzył SAM, a nie z kimś.
Pozdrawiam i życzę Wena.
ataraxia dnia maja 03 2011 16:33:11
Okej - Dumbledor wszystko wie.
Zastanawia mnie kilka rzeczy. Nie wiem czy powinnam je brać tak dokładnie bo właśnie Wy "kombinujecie" czy ja po prostu szukam podtekstówsmiley
Zresztą nic nie wiem o tym, aby Czarny Pan miał ostatnio jakieś plany związane z chłopakiem. Potter lubi robić zamieszanie wokół swojej osoby.

Snape jest wzburzony. Wspomina że Czarny Pan nie miał ostatnio żadnych planów co do Pottera. A przecież miał! Dokładnie mówił że za 2 tygodnie...
Więc? Czy Snape działa na własną rękę? Nie wydaje mi się żeby był do końca zły. Upija się i łyka sobie eliksir (mam nadzieje że się biedaczek nie otruje taką mieszanką!)ale czemu... bo plan nie idzie po myśli i wkurzy Czarnego Pana czy temu że namieszał i nie może mieć znowu Pottera.
No, namieszałam już co miałam. Strasznie mnie to interesuje...
Co do Luny to kurde, masakryczne nieodpowiedzialne zachowanie. Widać dawno nie płakał po Syriuszu że jego głupota go zabiła to jeszcze zrobi krzywdę dla naszej Pomylunysmiley
Dobrze że Harry trzyma się w swoim postanowieniu!
Świetny rozdział!
Caramelo dnia maja 05 2011 18:15:52
Cóż, w DI zakochałam się od pierwszego wrażenia, i muszę przyznać, że z każdym nowym rozdziałem moja miłość do niego tylko się powiększa.
Relacja między Potterem a Snapem jest jedną z dziwniejszych i bardziej poplątanych rzeczy jakie mogą się zdarzyć, ale na swój sposób jest prawdziwa. Severus jest w tym opowiadaniu kanoniczny aż do bólu i to mi się w nim podoba.
Poza tym, koniec tego rozdziału powalił mnie na kolana. Snape upijający się z powodu Pottera? Tego samego, którym rzekomo tak pogardza?
Uwielbiam was za tą całą dramaturgię, którą wprowadzacie do tego opowiadania. Serio.

Pozdrawiam, Car.
Natka dnia czerwca 01 2011 21:45:12
Luna jest naprawdę odważna, że pomagała Harremu jako królik doświadczalny w rzucaniu zaklęcia Legilimens Evocis. Rozczuliła mnie natomiast jej kwestia, w której stwierdza, że mogłaby się stać taka jak innismiley Widać, że jest jego przyjaciółką niezależnie od sytuacjismiley
Natomiast Snape... Jego to chyba nikt tak naprawdę nie rozgryzie - Człowiek Zagadkasmiley No, może jak DI się będzie zbliżać ku końcowi, to coś się wyklaruje, chociaż znając Was, drogie Autorki, do ostatniego zdania nie będziemy znać prawdziwej natury drogiego Mistrza Eliksirów i tego po której stronie stoismiley W tym rozdziale miałam wrażenie, że Snape złapał się we własną pułapkę nastawioną na Gryfona - jemu także zaczęło zależeć na drugiej osobie. Natomiast rozmowa w gabinecie Dumbledore'a była bezbłędna. Zwłaszcza kwestia o ciasteczkach wywołała u mnie niekontrolowaną głupawkęsmiley
Pozdrawiam i dziękuję za kolejny świetny rozdziałsmiley
mea dnia padziernika 10 2011 21:17:40
Podoba mi się opis warzenia eliksiru, jest tajemniczy i owiany taką mroczną magią ^^ Podoba mi się również pomysł bardziej aktywnego udziału Tonks w całej sprawie ;p bało jej było to niech się chociaż wykaże jako korepetytorka Harry'ego.

A w ogóle najlepsza znów jest Luna. Chcesz poćwiczyć na kimś czarnomagiczne uroki - Luna jest do dyspozycji xd i to jej hasło:
Błękitne oczy Luny rozszerzyły się. Spojrzała na Harry'ego z przerażeniem.

- To znaczy... to znaczy, że stałabym się taka jak inni?

Eh to było bezbłędne xd Luna jest moją bohaterką numer jeden xd Co za dziewczyna ;p Chyba nawet ją rozumiem, też czasem mi się wydaje, że żyję na zupełnie innej planecie niż reszta xd

Hihi rozbawił mnie Ron ze swoim hasłem "zawelonowana pochwała". Duet Ron/Hermiona jest w stanie zawsze wprowadzić dobry nastrój do najsmutniejszej sceny ;p

Ej i w ogóle jestem pełna podziwu dla Snape'a i dla jego podchodów. Co za człowiek! Ma gość kurde wytrzymałość. To się nazywa żłobienie skały kroplami wody xd

Rozmowa Harry'ego z Dumbledorem była świetna xd nigdy nie wiem czego się spodziewać po Dyrku smiley Jednak najlepszy fragment rozmowy w gabinecie Dropsa to zdecydowanie ten:

- Zbladłeś, Severusie. Lepiej usiądź i weź sobie ciasteczko.

- Pieprzę twoje ciasteczka. Co jeszcze? Mówił coś jeszcze?

- Ależ po co te nerwy, Severusie?


Normalnie uwielbiam takie dialogi. Nie wydaje się Wam, że dyro się urwał z tej samej choinki co Luna? xd

Końcówka rozdziału bardzo zastanawiająca. Upijający się w cztery dupy Severus. Hmm. Co go tak biednego trapi? Chyba się nie przejął aż tak snem Pottera? Czy może martwi się, że chłopak łapie się za czarną magię? Może brakuje mu seksu? xd A może nie chce pamiętać o tym co ma do wykonania ? (proszęproszęproszęproszęproszę niech nie okaże się tym złym).

Rozdział bardzo fajny. Dobra robota :*
ewelina250395 dnia lutego 27 2015 08:20:15
Myślałam, że ich spotkanie w bibliotece zakończy się inaczej, dlaczego im przerwano? Severus chodzi za Harrym jak wierny pies, szuka go, pragnie go wiedzieć, z jego zachowania wynika, że tęskni, że pragnie, aby Harry wrócił, jestem pewna, że pragnie cofnąć się w czasie, aby wszystko było tak jak dawniej. Jednak dyrektor wie co dzieje się w szkole, dobrze, że pozwala Harremu, aby on sam zdecydował, ale myślę, że dyrektor ma rację tylko miłość może pokonać takie zło. Reakcja Severusa na słowa dyrektora cudowna, niby chce ukryć uczucia, ale nie potrafi do końca nad sobą zapanować, niedobrze, że Harry słyszał końcówkę jego wypowiedzi, gdyż znowu go znienawidził. Severus czeka i czeka, ale myślę, że musi zmienić taktykę, a alkohol mu w tym nie pomoże.
Izabela394 dnia maja 09 2020 03:52:35
Czytam to opowiadanie drugi raz i znów niemal czuję ból Severusa. Najsmutniejsze jest to, że stracił Harry'ego w ten sam sposób, co Lily w kanonie - mówiąc trochę za dużo. Btw, wnioskując, Severus ma mocną głowę do alkoholu, więc jak bardzo pijany musiał być w tym rozdziale? W końcu prawie runął ma ziemię...
Akaitori dnia stycznia 18 2021 21:00:26
Luna najlepsza! To jest podejście do życia. A Severus biedny, zagubiony w sobie i we własnych myślach i pragnieniach.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Dodaj komentarz
dungeons and dragons
 
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Oceny
dungeons and dragons
 
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [1794 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [1794 Głosów]
Dobre Dobre 100% [1794 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [1794 Głosów]
Słabe Słabe 100% [1794 Głosów]
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Logowanie
dungeons and dragons
 
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us
dungeons and dragons
 
WATTPAD
ARCHIVE OF OUR OWN
YOUTUBE
GOODREADS
FACEBOOK
TUMBLR
INSTAGRAM
TWITTER
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Ważne
dungeons and dragons
 
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl

Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!

Ariel & Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Shoutbox
dungeons and dragons
 
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Eo Nagisa
30/10/2024 16:12
Planujecie wydać mistrza i chłopca po polsku czy będzie tylko w angielskiej wersji?
arielgobuss
10/02/2024 23:16
Cieszymy się, że podoba Ci się seria. Dzisiaj wrzuciłyśmy kolejną część :-)
mansonalia
09/02/2024 19:51
Właśnie przeczytałam waszą mini serię i o mój Boże ta scena ze sprawdzianem tak bardzo przypominała rozdział z DI, ale zszokowało mnie to że mistrz go wziął w pełnej klasie uczniów to było coś nowego.
arielgobuss
01/02/2024 22:31
Mamy nadzieję, że cieszycie się z nowej serii "Mistrz i chłopiec". Musimy przyznać, że niektóre sceny z tej serii mogły wylądować w DI :-)
arielgobuss
01/02/2024 22:00
Jeśli chodzi o DI po polsku to chcemy żeby było tylko na naszej stronie. Wszystkie ukradzione wersje udostępnione na Wattpadzie bez naszej wiedzy zostały już usunięte.
arielgobuss
01/02/2024 21:54
Wszystko co planowałyśmy udostępnić jest już na Wattpadzie na naszym koncie.
SquishakSquishy
01/02/2024 02:08
Można udostępnić na wattpada?
arielgobuss
04/01/2024 15:15
Postanowiłyśmy dokończyć tłumaczenie DI na angielski. I mamy teraz dużą przyjemność z powrotu do świata DI i porównywania go z naszym nowym światem z książki :-)
arielgobuss
04/01/2024 15:10
Witamy w Nowym Roku! Ile to już lat minęło? Dzięki, że tu wracacie i dalej obdarzacie miłością DI :-)
starcatcher
23/11/2023 20:58
Przeczytałam znowu. Po takim czasie. Dzięki
mansonalia
18/10/2023 21:35
@Selfish ja tak samo, czas na ponowne przeczytanie tego dziełasmiley
Selfish
02/08/2023 23:06
Co roku czytam całość od początku... Znowu nadszedł ten czas
rocketlover
31/07/2023 03:55
Any Snarry lovers still here?
Estera Sultan
02/10/2021 18:42
Dziękujemy wam bardzo, z powrotem można wszystko czytać
arielgobuss
21/09/2021 15:40
Witamy, mamy świetną wiadomość. Po wielu trudach udało nam się odzyskać hasło i do jutra wszystko będzie z powrotem działało smiley
mansonalia
21/09/2021 15:18
Nie można przeczytać DI, bo strona zmienila hosting i nie skopiowali jej do końca. Możliwe że już w ogóle nie będzie mozna tutaj przeczytać DI ani innych opowiadań.
Napoleon
17/09/2021 15:57
Nie można wejść na DI ani przeczytać. smiley( Proszę zróbcie coś z tym
JesusSlippers
17/09/2021 15:35
Witam czemu nie można przeczytać już DI?
arielgobuss
18/08/2021 10:24
Może trafiły do spamu albo gdzieś indziej i je przeoczyłyśmy? Można pisać na ariel_lindt@wp.pl albo ariellindt@gmail.com
Napoleon
21/07/2021 20:37
Ale może skrzynka jest zapełniona lub coś podobnego i nie dostałyście emaili.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Copyright © 2006