dnd, d&d dungeons and dragons
 
Snarry World
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d MENU dungeons and dragons
 
Strona Główna Desiderium Intimum Mistrz i Chłopiec Tłumaczenia Nasza Książka/Our Book Kategorie Newsów Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d
OUR BOOK
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness:

BOOK 1 - THE BLACK MONGREL
BOOK 2 - THE CURSED ONE
BOOK 3 - THE POISONS MASTER


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
NASZA KSIĄŻKA
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness PO POLSKU:

KSIĘGA 1 - CZARNY MONGREL
KSIĘGA 2 - PRZEKLĘTY
KSIĘGA 3 - MISTRZ TRUCIZN


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasza twórczość/Our stuff
dungeons and dragons
 
DESIDERIUM INTIMUM
MISTRZ I CHŁOPIEC
NASZE TŁUMACZENIA

Desiderium Intimum In Other Languages
The Master and The Boy

Desiderium Intimum Soundtrack
Desiderium Intimum Arts
Inne Ficki
Awards
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasze Teledyski/Our Videos
dungeons and dragons
 
Desiderium Intimum Trailers
Videos by Ariel & Gobuss
Videos by Ariel Lindt
Videos by Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Polecane/Recommended
dungeons and dragons
 
Snarry od A do Z
Fanfics
Arts
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Użytkowników Online
dungeons and dragons
 
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,388
Najnowszy Użytkownik: shoi
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Our Desiderium Intimum Videos
dungeons and dragons
 






 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nawigacja
dungeons and dragons
 
Strona Główna
Nasza Książka/Our Book
Kategorie Newsów
Artykuły
Buttony do Snarry World
Statystyki
Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS
dungeons and dragons
 

THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS ON AMAZON
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Pozorne Zwycięstwo Część 3
dungeons and dragons
 
Beta: Nasza niezastąpiona Kaczalka :*




Część 3




- Na Merlina, spójrz, to Harry Potter!

Już nie po raz pierwszy tego dnia Harry pożałował, że na wypad na Ulicę Pokątną nie zabrał ze sobą peleryny niewidki. Rzucał szybkie uśmiechy wskazującym go palcami czarodziejom i czarownicom, po czym oddalał się w pośpiechu. Minął jeszcze kilka sklepów, zanim udało mu się dotrzeć do poczty. Na szczęście, już nikt więcej nie poprosił go o autograf.

To zabawne, jak szybko i chętnie ludzie zaczynają wierzyć w to, w co chcą wierzyć, prawda?

- Hmm?

Przecież oni wszyscy wiedzą, że nie umarłem za pierwszym razem, więc co każe im sądzić, że tym razem ci się udało?

- Widzieli ciało. Podejrzewam, że wyglądało dla nich na wystarczająco martwe - wyszeptał Harry, spuszczając głowę.

Voldemort prychnął.

Ludzie są słabi i zdecydowanie zbyt chętni, by wierzyć w coś niemożliwego, jeżeli tylko pozwala im to spać spokojniej w nocy.

- Nie teraz - wymamrotał Harry. - Zachowaj to do czasu, kiedy nie będziemy otoczeni przez ludzi, którzy wiedzą, kim jestem.

To niesamowite, jak bardzo nie znosisz swojej sławy. Ja zawsze byłem raczej zadowolony z mojej.

- Ty nie byłeś sławny. Byłeś niesławny. A to różnica.

Już mówisz o mnie w czasie przeszłym, co, Harry? Jesteś równie naiwny, jak cała reszta.

- Nie, doskonale wiem, że nadal tu jesteś. - Harry podniósł wzrok i ucieszył się, widząc szyld Urzędu Pocztowego.

- Cześć, Harry

Harry odwrócił się na piętach i zobaczył szeroką klatkę piersiową. Kiedy spojrzał w górę, uświadomił sobie, że należy ona do Kingsleya Shacklebolta.

- Cześć - odpowiedział, zastanawiając się, czy Kingsley usłyszał cokolwiek z tego, co przed chwilą mówił.

Nie usłyszał. Ostrzegłbym cię, gdyby ktokolwiek nas podsłuchiwał.

- Idziesz na pocztę? Ja też właśnie tam szedłem. - Mężczyzna przytrzymał dla niego otwarte drzwi, ale Harry zawahał się. Nie mógł napisać do Snape'a, kiedy wokół kręcił się ten człowiek. Kingsley był Aurorem i na pewno zadawałby pytania, dlaczego Harry chce się skontaktować ze Śmierciożercą.

Wejdź do środka. Wymyślę coś.

Harry nie był pewien, czy chce pozwolić Voldemortowi wymyślić jakiś plan - pewnie zawierałby w sobie zabijanie albo tortury - ale nie mógł też tak po prostu uciec, gdyż wyglądałoby to podejrzanie.

- Dzięki - odpowiedział i wśliznął się do niewielkiego lokalu. Od razu został ogłuszony pohukiwaniem tuzinów podekscytowanych sów.

- Ty pierwszy - powiedział Kingsley, uśmiechając się uprzejmie i wskazując kontuar.

- Nie, ty idź pierwszy - odparł Harry, gorączkowo poszukując wymówki. I wtedy jego ręka gwałtownie uniosła się w górę, łapiąc Kingsleya za ramię i odciągając go na stronę.

Nie rób mu krzywdy!, pomyślał Harry. Brakowało im jeszcze tylko martwego Aurora. Poza tym, lubił Shacklebolta.

Uspokój się. Nie skrzywdzę go.

- Co się stało? - zapytał Kingsley, kiedy zatrzymali się wciśnięci w kąt.

- Wiadomość, którą chciałbym wysłać, jest prywatna - powiedział Voldemort, a Harry starał się nie wyglądać na zbyt spiętego. Nigdy nie przywyknie do intruza używającego jego strun głosowych. - To delikatna sprawa.

- Chyba nie masz żadnych kłopotów? - zapytał Kingsley, mrużąc oczy.

- Nie, po prostu jestem gejem i chciałbym wysłać sowę mojemu szczególnemu przyjacielowi, a nie chcę, żeby dowiedział się o tym cały świat. Ludziom i tak już wystarczająco odbija na moim punkcie - powiedział Voldemort i Harry poczuł, że jego oczy rozszerzają się, zanim Voldemort powstrzymał to i zmusił jego twarz do przybrania bardziej normalnego wyrazu.

- Och. - Kingsley uśmiechnął się szeroko. - Nie martw się. Twoja tajemnica jest u mnie bezpieczna.

- Dziękuję.

- Do zobaczenia, Harry. - Mężczyzna klepnął go w ramię i podążył w stronę kontuaru, żeby załatwić własne sprawy.

NIE JESTEM PIEPRZONYM GEJEM! - Harry pomyślał to tak intensywnie, jak potrafił. Wątpił, że wywoła u Voldemorta odczucie jakiegokolwiek dyskomfortu, ale po prostu nie mógł uwierzyć, że to powiedział.

Spokojnie. Dzięki mnie Auror się od nas odczepił, prawda?

Teraz nie, ale później na pewno o tym pogadamy, ty cholerny draniu! Harry zacisnął usta, żeby tego nie wykrzyczeć.

- W czym mogę pomóc? - zapytał stojący za kontuarem urzędnik, kiedy Kingsley już odszedł. Harry podszedł bliżej i wziął głęboki oddech.

- Chciałbym wysłać sowę.

Urzędnik podał mu pergamin i atrament i wskazał na stojący obok łokcia Harry'ego słoik pełen piór.

- Miejscowa czy międzynarodowa?

- Miejscowa. - Harry zmarszczył brwi i napisał krótką notkę.


Snape,

muszę z tobą porozmawiać. To ważne. To dotyczy naszego wspólnego "przyjaciela".

Harry Potter



- Dobrze? - wyszeptał.

Idealnie.

Harry pokiwał głową i zwinął pergamin w rulon.

- Do Severusa Snape'a - powiedział urzędnikowi, który przywiązał zwój do nóżki płomykówki.

- To będzie pięć sykli.

Harry zanurzył dłoń w kieszeni, by wyjąć odpowiednia sumę, podczas gdy sowa wyfrunęła przez otwarte okno.

- A teraz czekamy - wyszeptał, kiedy opuścił lokal.

W rzeczy samej.


***


- Jest bardzo wysuszona. - Rozważał Harry, patrząc w dół.

Jest bardzo stara.

- No, ale myślałem, że będzie wyglądać trochę bardziej... mięsiście.

Voldemort prychnął.

To mumia, nie inferius. Jednakże możemy ją ożywić, jeżeli chcesz.

- Jesteśmy w mugolskim muzeum, na litość boską. Nie możemy pozwolić na to, żeby egipska mumia tańczyła sobie wokoło.

Podejrzewam, że nie, ale to i tak byłoby zabawne.

Harry wyobraził to sobie i poczuł, że uśmiech wypływa mu na usta.

- No - zgodził się i podszedł do kolejnej szklanej trumny. To był świetny pomysł, by wybrać się do Muzeum Brytyjskiego. Jego egipski dział był niesamowity i nie tylko Harry dobrze się bawił. Najwidoczniej antyczne artefakty były ekwiwalentem raju dla Czarnego Pana.

Voldemort wiedział dużo o historii starożytnego Egiptu. Nie, to nie tak. On w ogóle wiedział BARDZO DUŻO. Wiedział, że połowa zgromadzonych na wystawie artefaktów należała tak naprawdę do czarodziejów, znał dokładną historię każdego z nich i opowiedział o nich Harry'emu z najdrobniejszymi szczegółami.

A Harry pochłonął to wszystko jak czekoladę.

- Jak to możliwe, że tyle o tym wiesz? - zapytał, podążając do następnej sali.

Spędziłem dużo czasu w Egipcie, studiując jego kulturę. Starożytny Egipt był jedyną znaną, wymieszaną, mugolsko-czarodziejską kulturą na tej planecie.

- To znaczy, że czarodzieje i mugole żyli razem? I mugole wiedzieli o magii?

Tak. Ale wtedy, oczywiście, jeszcze sobie tego nie uświadamiali. Lecz gdy studiujesz ich historię, mając wiedzę magiczną, wszystko nabiera znakomitego sensu.

- Wow.

Pomysł na tworzenie mumii tak naprawdę pochodzi od czarodziejów. Za pomocą magii można było sprawić, by żyjąca w ciele dusza powróciła do niego. Starożytni Egipcjanie sporo z tym eksperymentowali i wiele opisów ich badań jest do tej pory zachowanych na ścianach ich świątyń.

Kiedy Voldemort kontynuował wyjaśnienia na temat starożytnego Egiptu, Harry pomyślał, że byłby całkiem dobrym nauczycielem, gdyby Dumbledore dał mu kiedykolwiek posadę. Poza tym, że pewnie nauczałby Czarnej Magii, zamiast obrony przed nią, to na pewno wiedział, jak sprawić, by wykład był interesujący.

Uważasz, że jestem dobrym nauczycielem?

Harry zarumienił się, jakby został przyłapany na bardzo osobistych myślach.

- No, tak myślę. Z całą pewnością jesteś lepszy, niż Binns.

Voldemort parsknął śmiechem.

Miałem z nim do czynienia, kiedy uczyłem się w Hogwarcie. Niemal każdy jest lepszy od niego.

- Taa. - Harry usiadł na drewnianej ławce. - Ale czy naprawdę chciałeś zostać nauczycielem, czy potrzebowałeś tej posady tylko po to, żeby...

Żeby co? Żeby utworzyć moją własną armię wyszkoloną w Czarnej Magii? Nie potrzebowałem pracy w Hogwarcie, aby tego dokonać.

- Więc dlaczego się o nią starałeś?

Voldemort nie odzywał się przez chwilę.

Dobrze się bawiłem w Hogwarcie. I myśl, że mógłbym przekazać całą moją wiedzę innym, była niezwykle kusząca.

- Pewnie. Raczej napełnianie niewinnych umysłów wiedzą o Czarnej Magii.

Czy to, co ci teraz opowiadam, jest aż takie złe? Wszystko, co się wiąże z Magią Duszy, jest uznawane za Czarną Magię. Ale pomimo tego, nadal stanowi fascynujący temat. Czarna Magia nie zawsze musi być tak niebezpieczna, jak Zaklęcia Niewybaczalne.

Harry rozważył to.

- Podejrzewam, że nie. Ale jednocześnie wydajesz się być niezwykle zainteresowany tymi zaklęciami.

A ty jesteś takim świętoszkiem? Czy mam ci przypomnieć, jak rzuciłeś na Bellatrix klątwę Cruciatus?

Harry zwiesił głowę.

- Byłem wtedy zły. Zabiła Syriusza.

I to cię usprawiedliwia? Byłeś zły, więc wszystko w porządku? Ale jeżeli ja albo Severus, albo ktokolwiek inny by ich użył, to zostalibyśmy wysłani do Azkabanu. Lub ty próbowałbyś nas zabić.

- Nie wiem - odpowiedział szczerze Harry. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiał.

To się nazywa hipokryzja, Harry. Rzucasz klątwę Cruciatus. Rzucasz klątwę Uśmiercającą. Przez rok marzysz o torturowaniu Severusa Niewybaczalnymi i wciąż jesteś określany mianem bohatera. Ja używam Zaklęcia Niewybaczalnego i od razu zasługuję na śmierć.

- Przestań - powiedział Harry, skupiając wzrok na swoich butach. - Zabiłeś moich rodziców.

To ty tak to postrzegasz. Ja widzę to inaczej. Broniłem się przed twoim ojcem, a twojej matce dałem wybór.

- Próbowałeś mnie zabić!

A ty próbowałeś zabić mnie!

Harry wziął głęboki, drżący oddech.

Właśnie próbuję ci przekazać, Harry, że świat nie jest podzielony tylko na dobro i zło.

- Jest tylko potęga i ci, którzy są zbyt słabi, by po nią sięgnąć - wyszeptał Harry, przypominając sobie słowa, które usłyszał będąc na pierwszym roku. - Cóż, nie uwierzyłem ci wtedy i teraz nadal nie wierzę.

A jednak ciągle tu jesteś. Chłopiec-bohater, który używał Zaklęć Niewybaczalnych, ponieważ jest tak przekonany o własnej dobroci.

- Merlinie, mam nadzieję, że dostaniemy odpowiedź od Snape'a już niedługo. Jestem cholernie zmęczony tobą i twoimi wymówkami. - Harry tupnął w podłogę.

Nie, po prostu nie jesteś gotowy na to, by spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy.

- Nie bardziej, niż ty - odparł Harry.

Chodź, Pinokio. Wciąż mamy tutaj wiele rzeczy do obejrzenia.

- Przestań mnie tak nazywać, Tommy. - Harry ruszył w stronę najbliższej gabloty wystawowej. - To znaczy, serio, co masz do swojego imienia? Tom to naprawdę świetne imię. Voldemort brzmi idiotycznie... au! Przestań!


***

Chyba zaczynam pojmować motyw.

- Co? - zapytał Harry. Już trzecią noc z rzędu przemierzał Leicester Square, idąc do stacji metra. Podobał mu się Armageddon.

Najpierw było dwoje próbujących się nawzajem ocalić kochanków, później grupa mężczyzn próbująca uratować nieznajomego, a teraz banda niekompetentnych idiotów próbująca ocalić całą planetę. Masz problem, Harry.

- Nie mam - odpowiedział Harry uparcie. - To był po prostu głupi film akcji.

Możliwe, że mówię ci to jako pierwszy, ale nie musisz wciąż ratować świata.

- Gdybym chciał ocalić świat, to rzuciłbym się pod pociąg, a nie wsiadał do niego.

Ale ty jesteś inteligentnym chłopcem i wiesz, że to by mnie nie zabiło. Tylko ciebie. Wielka szkoda, moim zdaniem.

Harry westchnął.

- To po prostu filmy. Nie ja je wymyśliłem.

Skoro tak twierdzisz.

Podczas podróży do domu Harry próbował nie myśleć o tym, co powiedział Voldemort, ale nie udało mu się. Co sprawiało, że chciał ratować ludzi? Naprawdę nie wiedział.

Był pewien jak diabli, że nie potrafił uratować siebie przed Dursleyami, kiedy był młodszy. Był tylko bezradnym dzieckiem. Czy właśnie dlatego nie jest teraz w stanie patrzeć na bezradność innych?

A może to rezultat tego, co spotkało go na pierwszym roku? Powstrzymał wtedy Voldemorta. Chociaż, prawdę mówiąc, został do tego zmuszony. Nie, to nie tak. W Hogwarcie było mnóstwo dorosłych, których mógł zawiadomić, nawet, jeżeli nie było akurat Dumbledore'a. W rzeczywistości powinien pójść do Sprout, albo Pomfrey, lub do kogokolwiek innego. A pomimo to rzucił się głową w dół w cały ten bałagan i nie miał pojęcia, dlaczego.

Po prostu pomyśl o tym, jak o rażącej wadzie charakteru, Harry. Nie ma potrzeby roztrząsać tego aż do śmierci.

A teraz utknął z Voldemortem i nie miał już kogo ratować, więc czuł się tal, jakby wypadł ze swojej roli.

Tak, zrozumiałem to dzięki twojej nagłej obsesji mugolską kulturą.

Harry potrząsnął głową i wysiadł z pociągu. Kiedy był już na ulicy, na otwartej przestrzeni, spojrzał w niebo. Otaczające go światła sprawiały, że trudno było mu dostrzec większości gwiazd, ale widział nad swoją głową ubywający księżyc.

- To wszystko sprawia, że czujesz się nieważny, prawda?

Rzadko czuję się nieważny. O czym ty mówisz?

- O wszechświecie. O tym, że asteroid może zetrzeć nas wszystkich z powierzchni ziemi. To sprawia, iż patrzy się na pewne rzeczy z innej perspektywy.

Oglądaliśmy film o bandzie idiotów na kawałku skały w kosmosie, a teraz zaczynasz prowadzić ze mną filozoficzne rozmowy?

Harry wzruszył ramionami i ruszył wzdłuż cichej ulicy.

- Jestem tylko pyłem w kosmosie. I ty także. I być może cała ta sytuacja wcale nie jest taka istotna w wielkim planie wszechrzeczy.

Jesteś w depresji? Mają na to eliksiry. Ty możesz czuć się nieistotny, ale ja z pewnością nie będę.

- To dopiero niespodzianka - wymamrotał Harry i otworzył frontowe drzwi. Na szczęście nie powitała go horda czekających na niego przyjaciół, chcących ocalić go od jakiejkolwiek katastrofy, w którą uważali, że się wpakował. Dom wyglądał na pusty, więc Harry odetchnął z ulgą, kiedy zamykał za sobą drzwi.

Nie jesteśmy sami.

- Co?

Wyciągnij swoją różdżkę!

Harry wykonał polecenie i dokładnie w tym samym momencie w pobliskim salonie poruszył się jakiś cień.

- Chciałeś się ze mną zobaczyć, panie Potter. Chociaż nie mam pojęcia, dlaczego kazałeś mi czekać na twoją szanowną osobę przez cały wieczór.

- Snape. - Palce Harry'ego zacisnęły się mocniej na różdżce i dopiero teraz zauważył, że mężczyzna trzymał w ręce swoją.

- Porozmawiamy tutaj? - Mistrz Eliksirów machnął różdżką i w salonie włączyły się światła.

- Pewnie. - Harry obserwował, jak Snape znika w pokoju i zanotował w pamięci, że w ani jednym momencie nie odwrócił się do niego plecami.

Idź naprzód. Ale bądź czujny.

Harry wszedł do salonu. Snape stał obok jednego ze skórzanych krzeseł.

Przez cały czas stój w takim miejscu, aby pomiędzy nim i tobą znajdowała się kanapa, Harry. Zrób to! On jest Śmierciożercą, który nie będzie miał skrupułów przed rzuceniem na ciebie klątwy.

Dobrze, pomyślał Harry i przesunął się wolno, aby kanapa częściowo go zasłoniła.

- O czym chciałeś porozmawiać, Potter?

Jak wiele mam mu powiedzieć?, pomyślał Harry i przesunął się trochę bliżej do mebla.

Wszystko. Musi wiedzieć wszystko, jeżeli mamy uzyskać jego pomoc.

Harry patrzył na Snape'a. W otaczającym go świetle mężczyzna wyglądał jak wielka, ciemna plama. Długa, czarna szata i równie czarne włosy okalające większość jego twarzy. I czarne oczy, wpatrujące się intensywnie w Harry'ego.

- Cóż, nie jest łatwo mi to powiedzieć - zaczął Harry, starając się brzmieć pogodnie, a nie desperacko, zważywszy na to, że był opętany. - Voldemort...

- Nie wymawiaj jego imienia!

Harry gapił się na Snape'a przez chwilę, a następnie wybuchnął śmiechem.

- Merlinie, nie masz o niczym pojęcia. - Odchrząknął. - Przestań, Snape, skąd ta paranoja? On nie żyje, prawda?

- Ciężko odzwyczaić się od starych nawyków. A teraz przejdź do rzeczy. - Oczy Snape'a zmrużyły się. To nigdy nie był dobry znak.

- Wobec tego w porządku. Twój kochany Czarny Pan nie umarł. Koniec.

Snape zamilkł na czas trzech uderzeń serca... Harry czuł w uszach ich echo.

- Czy to twój pomysł na dowcip, Potter?

- To nie jest dowcip.

Snape uniósł różdżkę nieco wyżej.

- Chcesz mi powiedzieć, że zawaliłeś kolejną sprawę? Nie potrafiłeś zabić Czarnego Pana nawet wtedy, kiedy dosłownie podałem ci go na tacy?

Harry wzdrygnął się. Wiedział, że Snape będzie chciał zwalić winę na niego.

- To twoje beznadziejne informacje wszystko spieprzyły!

- Moje informacje na temat dwóch ostatnich horkruksów były pewne.

- Najwyraźniej nie, ponieważ to pewne jak diabli, że on nie umarł!

Szczęka Snape'a drgnęła.

- Co się stało? Gdzie on jest? Jeżeli odkryje...

- Za późno - wyszeptał Harry i poczuł, jak zmienia się jego postawa. Ciało wyprostowało się, jak gdyby Voldemort kontrolował każdy jego mięsień.

- Witaj, Severusie, mój drogi przyjacielu - odezwał się Voldemort. - Czy może powinienem powiedzieć, mój drogi zdrajco?

Twarz Snape'a stała się trupio szara.

- Muszę przyznać, że udało ci się mnie oszukać - kontynuował Voldemort. - Zabijając Albusa Dumbledore'a. Pomyślałem, że tylko prawdziwy przyjaciel zrobiłby to dla mnie. Przechytrzyliście mnie, ty i ten stary głupiec. Ale popatrz tylko. Albus Dumbledore umarł, a ja żyję. Zdecydowanie.

Trzymająca różdżkę dłoń Snape'a zadrżała, a jego oczy rozszerzyły się tak bardzo, iż można było dostrzec biel otaczającą czarne tęczówki, i wtedy...

- Avada Kedavra!

Harry po raz drugi w życiu zobaczył te słowa formujące się na ustach Snape'a, ale stał, jak przyklejony do podłogi. Jakiś ciężar pociągnął go, ręce szarpnęły nim w dół i Harry upadł na podłogę za kanapą. Klątwa uderzyła w nią, a wokół eksplodowały kawałki tkaniny i gąbki.

Na sekundę w pokoju zapadła martwa cisza, dopóki Harry nie odzyskał ponownie swojego głosu.

- Kurwa! Dlaczego on to zrobił?

Ponieważ Severus uważa, że coś odkrył, ale myli się. Pozwól, że mu to wytłumaczę.

- Jesteś w błędzie, Severusie! - krzyknął Voldemort, kiedy Harry podniósł się i oparł na dłoniach i kolanach. - Chłopiec nie jest ostatnim! Miałem go w planach znacznie wcześniej, niż sądzisz. Zniszczył zwykłe świecidełka, nie moją duszę.

- Co? - Harry nie mógł się skupić na tym, co mówił Voldemort. - Nie jestem ostatnim... czym?

- Horkruksem, Potter - odpowiedział Snape. - Jesteś horkruksem.

- CO? - Harry wystawił głowę nad kanapę, ale natychmiast zanurkował z powrotem, spodziewając się kolejnego wybuchu zielonego światła. Jednak ten nie nastąpił. Ostrożnie wyjrzał za krawędź zrujnowanego mebla.

Snape wciąż stał obok krzesła. Na jego policzki powróciło nieco koloru, ale wyglądał na dziwnie niewzruszonego.

- Nie jestem... nie mogę być... to niemożliwe.

Możliwe, Harry. Wytłumaczę ci to później ze wszystkimi szczegółami, jeżeli będziesz sobie tego życzył, ale na razie musimy dogadać się ze Snape'em.

- Pieprzyć Snape'a! Chcę wiedzieć, co jest grane, do diabła!

Snape uniósł jedną brew.

- Nie mówiłem do ciebie - powiedział Harry, wolno podnosząc się na nogi. Wciąż celował w mężczyznę różdżką. - On mówi w moim umyśle. Rozmawiałem z nim.

- Rozumiem. - Snape skłonił głowę przed Harrym. - A więc, co proponujesz, żebyśmy teraz zrobili, mój Panie?

- Nie nazywaj mnie tak!

- Nie mówiłem do ciebie, Potter. Zwracałem się do niego.

- Jeżeli wy dwaj już skończyliście... - powiedział Voldemort.

- Tak - odparł Snape dokładnie w tym samym momencie, kiedy Harry krzyknął:

- Nie!

Uspokój się, Harry.

- Nie uspokoję się! Rzucił na mnie pieprzoną Klątwę Uśmiercającą! I, Merlinie, och Merlinie, ty uratowałeś mi życie.

Tak, ale możemy porozmawiać o tym później.

- Czyli mam teraz u ciebie dług?

Tak mi się wydaje. A teraz pozwól mi porozmawiać z Severusem.

Harry jęknął i wolną ręką przytrzymał się kanapy. Nie chciał mieć u Voldemorta długu za uratowanie życia. To nie może być prawdą.

- Severusie, potrzebuję twojej pomocy.

- Tak, domyśliłem się tego po braku frunących w moją stronę Klątw Uśmiercających - powiedział Snape. - Jestem na twoje rozkazy, mój Panie.

- Nie możesz mu ufać! - wypalił Harry. - On nas zdradzi!

- Nie, nie zrobi tego - odpowiedział Voldemort. - Ponieważ wiem coś o Severusie. On uwielbia wolność, prawda Severusie? I jeżeli powie komukolwiek, że nie jestem martwy i dzielę ciało z Harrym Potterem, ministerstwo natknie się niespodziewanie na pewne dowody. Widzisz, Severus może być uwolniony od zarzutu zamordowania Albusa Dumbledore'a, ale jego dusza ma na sobie więcej skaz. Przecina ją znacznie więcej pęknięć.

Harry zamrugał. Usta Snape'a zacisnęły się tak mocno, iż stały się niemal niewidoczne.

- Wątpię, by ministerstwo uwolniło go od zarzutu zabicia mugola imieniem Patricia Walters. Albo Aurora Philipa Meadowsa. Jak myślisz, Severusie? Czeka cię dożywocie w Azkabanie, czy też pocałunek Dementora?

Snape ponownie schylił głowę.

- Nikomu o tym nie powiem, mój Panie.

- Nie możesz mu ufać! - Harry krzyknął ponownie, nie wierząc, że Voldemort jednak to robi. - Zdradził nas. Zdradził ciebie. On zdradził wszystkich. Zabił Dumbledore'a!

Harry...

- CRUCIO!

Snape upadł na podłogę, jego ciało wiło się i drgało, włosy opadły z twarzy, odsłaniając obnażone zęby i mocno zaciśnięte oczy. Z jego gardła wyrywały się ciche jęki. Harry był tak zafascynowany tym widokiem, że ledwie zdawał sobie sprawę, że to on rzucił na niego klątwę.

To właśnie mój chłopak. - Voldemort zarechotał w umyśle Harry'ego głosem wysokim i przeszywającym.

Usta Snape'a otworzyły się i uwolniły ochrypłe krzyki, jego ciało rzucało się na drewnianej podłodze.

Czyż nie to pragnąłeś zobaczyć przez cały rok, Harry? Severus u twoich stóp, wijący się w agonii?

Harry opuścił różdżkę i ciało Snape'a znieruchomiało. Rzucił Niewybaczalne - skuteczną klątwę Cruciatus. I nawet nie czuł się winny z tego powodu. Snape zasłużył na to. Snape zasłużył na o wiele więcej, niż to.

Nie, nie, potrzebujemy go zdrowego na ciele i umyśle.

- Severusie, mój drogi zdrajco - powiedział Voldemort, przemieszczając ciało Harry'ego zza kanapy. - Jak widzisz, już nie masz jednego pana. Teraz masz dwóch. Spróbuj nas zdradzić, a obaj cię dopadniemy.

- Tak, moi Panowie.

- Naprawdę wolałbym, żeby on mnie tak nie nazywał - powiedział Harry.

- Tak, Potter.

- Już lepiej. Co teraz?

- Przejdziemy do kuchni i przedyskutujemy nasze plany nad filiżanką herbaty - oświadczył Voldemort. - Czyż nie w taki sposób zawsze gościł cię Dumbledore, Severusie? Na pamiątkę starych czasów.

Snape uniósł się i oparł na dłoniach i kolanach, czarne włosy przysłoniły mu twarz. Jego różdżka odtoczyła się od niego na pewną odległość i Harry pochylił się, żeby ją podnieść.

- Nie mogę uwierzyć, że rzuciłeś na mnie Klątwę Uśmiercającą, ty draniu - wymamrotał, chowając różdżkę Snape'a do kieszeni.

- Zabiłem Dumbledore'a dla własnych celów, Potter. Co kazało ci sądzić, że nie zrobiłbym tego samego z tobą? - Snape spojrzał do góry na Harry'ego. Niewielka strużka krwi spływała z jego nosa.

Tak, niech to będzie dla ciebie lekcją, Harry. Nigdy nie odwracaj się do Severusa plecami. Za bardzo lubi wbijać w nie nóż.

Wychodząc z salonu, Harry uważnie obserwował Snape'a.


***

Harry czuł się niezręcznie wiele razy w swoim życiu. Jego randki z Cho Chang, przykładowo, niezwykle go krępowały. Jednakże były one niczym w porównaniu z zakłopotaniem, które odczuwał teraz, siedząc naprzeciwko Snape'a przy swoim kuchennym stole, z Voldemortem balansującym pomiędzy nimi niczym jakiś organiczny miecz Damoklesa.

Poza tym, że Voldemort był bezpiecznie schowany wewnątrz niego, gdzie z pewnością nie powinno go być. Nie wspominając nawet o całej tej sprawie z "Harrym-który-jest-horkruksem", o której odmawiał nawet myśleć.

Tak, po dokładnym rozważeniu wszystkiego, znajdował się w najbardziej niezręcznej sytuacji ze wszystkich możliwych.

- Czego ode mnie oczekujesz, mój Panie? - Snape upił łyk herbaty. Wyglądał na niezwykle opanowanego, zważając na to, że jeszcze mniej niż dziesięć minut temu znajdował się pod klątwą Cruciatus. Jego dłonie drżały nieznacznie.

- Eliksiru - odpowiedział Voldemort. Harry przez cały czas mieszał herbatę. Pomyślał, że napicie się jej teraz, kiedy Voldemort używał jego ust, nie byłoby najlepszym pomysłem. - Czy słyszałeś kiedykolwiek o Pucharze Sekema?

Snape zmarszczył brwi i opuścił filiżankę.

- Czytałem o nim.

- Tak własnie myślałem. Potrzebuję eliksiru, który znajdował się w tym pucharze.

- Ale Puchar Sekema nigdy nie został odnaleziony - powiedział Snape, jeszcze bardziej marszcząc brwi. Wpatrywał się w Harry'ego. - I nigdy w życiu nie słyszałem o przepisie na tę miksturę.

- Ja zajmę się odszukaniem Pucharu Sekema. Ty musisz odtworzyć dla mnie ten eliksir.

- Nie mam nawet pojęcia, gdzie zacząć, mój Panie.

- Och, ale ja mam. Dzięki Harry'emu odnalazłem kilka kluczowych składników. - Voldemort uniósł rękę Harry'ego i upił herbaty. Była cholernie gorąca. - Krokodyle serca, krew ibisa, jad kobry, łzy feniksa oraz kość buhorożca.

- Oczywiście - wyszeptał Snape, najwyraźniej do siebie. Harry był pod wrażeniem sposobu, w jaki Voldemort i Snape rozmawiali ze sobą. Tak, jakby byli starymi, dobrymi przyjaciółmi, którzy spotkali się przy filiżance herbaty.

Och, ależ my jesteśmy starymi przyjaciółmi. A co znaczy mała zdrada pomiędzy przyjaciółmi?

- Skonstruowanie tej mikstury zajmie mi bardzo dużo czasu, mój Panie. Tygodnie, może nawet miesiące. Muszę odbudować ją od podstaw. Nie wspominając o kosztach składników.

- Problem pieniędzy pozostaw mnie, Severusie. Chcę, żebyś stworzył dla mnie ten eliksir. A mam na to cały czas tego świata. Jest mi całkiem wygodnie tu, gdzie się teraz znajduję.

- Po prostu świetnie - wymamrotał Harry. Snape prychnął i Harry zerknął na niego. - Co to jest ten puchar? Co on robi?

- Jeżeli zadziała prawidłowo, to sprawi, że odzyskam ciało - odpowiedział Voldemort.

- Ale dlaczego musisz użyć pucharu? - zapytał Harry. - Nie można zrobić tego, co ostatnio? Chodźmy na tamten cmentarz, nawet teraz. Ja oddam ci trochę swojej krwi, Snape obetnie sobie rękę, ty odzyskasz ciało i wszyscy będą szczęśliwi.

Oczy Snape'a zwęziły się.

- Nie obetnę sobie ręki, Potter.

- Widzisz, i tutaj napotykamy na pierwszy problem - powiedział Voldemort. Harry powrócił do wgapiania się w swoją herbatę. - Dłoń sługi musi być oddana dobrowolnie. A Severus może zostać... zmuszony do oddania mi swojej. Z kolei krew mojego wroga musi zostać odebrana siłą. To nie zadziała, jeżeli mi ją ofiarujesz, Harry. Poza tym, nie byłem do końca zadowolony z rezultatu tamtego rytuału. Puchar Sekema jest znacznie lepszym wyborem.

- Ale miesiące? - jęknął Harry. - Nie dam rady robić tego miesiącami.

- Ależ oczywiście, że dasz. Przez większość swojego życia nosiłeś w sobie część mojej duszy.

- Ale ja chcę wrócić do Hogwartu. Nie mogę zabrać cię tam ze sobą. Wiem! Mógłbyś opętać Snape'a, kiedy ja wyjadę do szkoły.

Snape zakrztusił się herbatą.

- Nie, Harry. Ty jesteś idealnie przygotowany do bycia moim gospodarzem przez bardzo długi okres czasu. Snape nie jest. Jeżeli opętam go na kilka miesięcy, to z pewnością zacznie okazywać pewne fizyczne oznaki.

- Nie mam zamiaru nosić turbanu - oświadczył Snape. - Nie potrafiłeś go zabić, Potter, to teraz się z nim męcz.

Voldemort zachichotał.

- Wracam z tobą do Hogwartu, Harry.

Oczy Harry'ego rozszerzyły się.

- Nie możesz! Tam są wszyscy moi przyjaciele. Nie pozwolę ci ich skrzywdzić.

- Czy skrzywdziłem twoich przyjaciół?

- Straszyłeś mnie, że ich zabijesz!

- Tak, ponieważ ty straszyłeś, że mnie wydasz. Zawarliśmy umowę, pamiętasz? Ty powstrzymasz się od ujawnienia mojego sekretu, a ja powstrzymam się przed zrobieniem krzywdy twoim przyjaciołom. Poza tym, chciałbym zobaczyć, czy znajdę jakieś przydatne informacje w Dziale Ksiąg Zakazanych.

Harry zagryzł wargę. Nie chciał Voldemorta w Hogwarcie. Ale nie chciał również rezygnować ze swojego ostatniego roku. Musiał zdać OWTMy, jeżeli chciał kiedykolwiek zostać Aurorem.

- Byłem świetnym uczniem, pamiętasz, Harry? Mogę zapewnić ci fantastyczne wyniki na OWTMach.

Snape z głośnym brzękiem odstawił filiżankę na spodek.

Harry zamrugał. Nie rozważał wcześniej tej kwestii.

- Pomógłbyś mi z pracami domowymi? Z Eliksirów? Nie jestem w nich zbyt dobry.

Snape wyglądał tak, jakby bardzo wiele kosztowało go powstrzymanie się od komentarza.

- Oczywiście. Pomogę ci ze wszystkim, jeżeli będziesz chciał.

- Ale nie możesz skrzywdzić moich przyjaciół. Nigdy. Snape pracuje nad swoją miksturą, ty wracasz ze mną do Hogwartu i zachowujesz się dobrze, a potem odzyskujesz swoje ciało. Ale jeżeli tylko tkniesz moich przyjaciół, to przysięgam, że utopię się w jeziorze i będziesz miał o jednego horkruksa mniej!

- Zgoda - powiedział Voldemort, a Harry wziął głęboki oddech. - Nie martw się, mój mały horkruksie. Wszystko będzie dobrze.

- Wybacz, że pytam, mój Panie - odezwał się Snape, patrząc z zaciekawieniem na Harry'ego. - Ale jak do tego doszło? W jaki sposób chłopiec stał się horkruksem?

- Przez przypadek. Tamtego wieczoru przygotowywałem się do stworzenia horkruksa, ale kiedy moja klątwa odbiła się, w jakiś sposób ten kawałek mojej duszy wylądował w Harrym. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie opętałem go w Ministerstwie i nie zobaczyłem, co się wydarzyło.

- To było pod koniec mojego piątego roku - wtrącił Harry. - Wtedy nagle przestałeś próbować mnie zabić i zastanawiałem się, dlaczego.

- Teraz już wiesz. Zdecydowanie bardziej wolę cię żywego, Harry.

- A pozostałe horkruksy? - zapytał delikatnie Snape.

Voldemort roześmiał się.

- Daj spokój, Severusie. Bierzesz mnie za głupca? To by wszystko wyjaśniało.

Snape opuścił głowę i Harry przysiągłby, że zobaczył niewielki uśmiech wypływający na jego usta.

- Jeżeli to już wszystko, mój Panie, natychmiast rozpocznę pracę nad eliksirem. Będę cię informował na bieżąco. Sowy mają być kierowane do Pottera, jak przypuszczam?

- Oczywiście - odparł Voldemort. Skinął głową w stronę Snape'a, który podniósł się z miejsca.

Ja mu wciąż nie ufam, pomyślał Harry. Nie wierzę w to, że nie pobiegnie do Lupina albo Shacklebolta, kiedy tylko znajdzie się za drzwiami.

To będzie go kosztować życie. Wie o tym.

Harry zacisnął wargi. I jestem pewien jak diabli, że zabije mnie od razu, kiedy tylko będzie miał okazję.

Tak, już udowodnił, że nie jest wart zaufania, jeżeli chodzi o twoje życie, prawda?

- Severusie - powiedział Voldemort. Snape, który był już przy drzwiach, odwrócił się powoli. - Ostatnia sprawa. - Voldemort zmusił ciało Harry'ego do podniesienia się z miejsca i wyciągnął jego rękę. - Harry może posłużyć jako nasz Gwarant.

- Mój Panie?

- Tylko niewielka przysięga dla zapewnienia twojej lojalności. A poza tym, pewnie chcesz odzyskać swoją różdżkę, prawda? - Voldemort sięgnął do kieszeni Harry'ego. Uniósł rękę w stronę Snape'a i trzymał ją tak, dopóki mężczyzna nie przyjął jego wyciągniętej dłoni i nie uścisnął jej. Podał Snape'owi jego różdżkę, a sam trzymał różdżkę Harry'ego tak, jakby należała do niego.

Harry zrozumiał plan Voldemorta i nie mógł się z nim nie zgodzić. Wieczysta Przysięga zmusi Snape'a do posłuszeństwa.

- Co mam robić? - zapytał i poczuł nagle, jak do jego ręki powraca kontrola.

- Po prostu trzymaj swoją różdżkę nad naszymi dłońmi. My załatwimy resztę.

Robiąc tak, jak mu kazano, Harry spojrzał na Snape'a. Na jego twarzy nie widział niczego, niczego, co mogłoby zdradzać żal z powodu legnięcia w gruzach planów o zdradzie. Snape wyglądał tak, jakby spokojnie godził się z sytuacją. Ale, tak naprawdę, nie miał żadnego, innego wyboru.

- Czy ty, Severusie, przysięgasz, że nie zranisz ani nie zabijesz Harry'ego Pottera?

- Przysięgam.

Języczek jasnego płomienia wystrzelił z różdżki Harry'ego i owinął się wokół ich zaciśniętych dłoni.

- I czy ty, Severusie, przysięgasz, że nie wyjawisz nikomu wiedzy o moim aktualnym stanie i położeniu?

- Przysięgam.

Drugi płomień dołączył do pierwszego i zacisnął się wokół ich dłoni. Harry był nieco zaskoczony tym, że to działało, zważywszy na to, iż nadal nie miał pojęcia, co robić.

- I czy ty, Severusie, przysięgasz, że zrobisz wszystko, co w twojej mocy, aby uwarzyć dla mnie eliksir w Pucharze Sekema?

- Przysięgam.

Trzeci języczek ognia otoczył ich dłonie i wszystkie trzy zaczęły się zaciskać coraz bardziej, aż Harry wystraszył się, że poparzą jego skórę. Jednak zanim dotknęły jego dłoni, rozpłynęły się w obłoczku dymu. Voldemort wciąż przytrzymywał rękę Snape'a.

- Czy wymagasz jeszcze czegoś ode mnie dzisiejszego wieczoru, mój Panie? - zapytał Snape, pochylając lekko głowę. Wyglądał, jakby na coś czekał.

- Nie, nie dzisiaj. Ale już niedługo, jak podejrzewam. - Voldemort w końcu wypuścił dłoń Snape'a, który cofnął się, kłaniając się nieznacznie. Chwilę później zniknął za drzwiami.

Czy teraz jesteś zadowolony, mój mały horkruksie?

- Nie nazywaj mnie tak. Ale owszem, teraz jest w porządku. To znaczy, jeżeli Snape spróbuje nas zdradzić, to padnie martwy, prawda?

Tak, coś w tym rodzaju.

- To dobrze. - Harry szybko dopił letnią już herbatę, ciesząc się, że z powrotem ma kontrolę nad swoimi mięśniami.

Śmiech Voldemorta rozlał się po całym ciele Harry'ego, sięgając aż do palców u stóp. Harry zadrżał i pospiesznie opuścił kuchnię. Miał zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień: rzuconą w niego Klątwę Uśmiercającą, Snape'a pod klątwą Cruciatus - nareszcie u jego stóp - i nowiny o tym, że jest horkruksem.

Teraz pragnął tylko snu, niczego więcej.

Ale kiedy leżał już pod przykryciem i wpatrywał się w sufit, sen nie nadchodził. W jego głowie krążyło zbyt wiele myśli i nie wiedział, co z nimi począć.

- A więc jeżeli opętasz mnie na kilka miesięcy, to też zaczniesz wyrastać z tyłu mojej głowy?

Nie. Jesteś moim horkruksem. Opętanie ciebie to jak uczucie przebywania w moim własnym ciele.

- Aha. - Harry rozważył to. - To dobrze. Ponieważ, jeżeli zacząłbym nagle nosić turban, to ludzie zadawaliby niewygodne pytania.

Idź spać, Harry.

Harry przez kilka chwil nie odzywał się, ale jego umysł odmawiał uspokojenia się.

- Więc jakie to było uczucie, kiedy opętałeś Quirrella?

Niezbyt miłe. Tak, jakbym nosił parę niepasujących na mnie butów.

- Aha. - Harry przygryzł dolną wargę. - Mówiłem poważnie. Jeżeli chociaż spojrzysz podejrzanie na moich przyjaciół, to utopię się w jeziorze.

Mamy umowę. Nie zranię twoich przyjaciół tak długo, jak długo zachowasz w tajemnicy mój sekret. Poza tym, jezioro nie jest zbyt dobrym pomysłem na zabicie się.

- Nie?

Wielka kałamarnica od razu by cię wyłowiła. Jest tam po to, aby zapobiegać takim wypadkom.

- Aha.

Śpij już, Harry. Obaj tego potrzebujemy.

Harry zamknął oczy, ale po chwili otworzył je ponownie.

- To dlatego nie starałeś się tak bardzo podczas naszego ostatniego pojedynku? Ponieważ jestem twoim horkruksem?

Myślisz, że się nie starałem? - Voldemort brzmiał na urażonego. Harry prychnął. - Zapewniam cię, że tak. Po prostu nie miałem powodu, by rzucać na ciebie Klątwę Uśmiercającą. A to dało ci niewielką przewagę.

- Taa. - Harry przewrócił się na bok. - A więc to dlatego znam mowę węży? Ponieważ wewnątrz mnie jest cząstka ciebie? I to dlatego mieliśmy to dziwne umysłowe połączenie ze sobą?

Tak sądzę.

- Co się stanie, kiedy odzyskasz ciało? - wyszeptał Harry, podciągając kołdrę nieco wyżej.

Nie będziemy teraz o tym rozmawiać. Śpij.

Harry westchnął.

- No dobrze. Branoc, Tom.

Dobranoc, mój mały horkruksie.

- Nie jestem wcale taki mały, wiesz?

Wiem. - Voldemort zabrzmiał tak, jakby się uśmiechał.


CDN
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Komentarze
dungeons and dragons
 
Brak komentarzy.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Dodaj komentarz
dungeons and dragons
 
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Oceny
dungeons and dragons
 
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [1793 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [1793 Głosów]
Dobre Dobre 100% [1793 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [1793 Głosów]
Słabe Słabe 100% [1793 Głosów]
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Logowanie
dungeons and dragons
 
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us
dungeons and dragons
 
WATTPAD
ARCHIVE OF OUR OWN
YOUTUBE
GOODREADS
FACEBOOK
TUMBLR
INSTAGRAM
TWITTER
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Ważne
dungeons and dragons
 
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl

Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!

Ariel & Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Shoutbox
dungeons and dragons
 
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

arielgobuss
10/02/2024 23:16
Cieszymy się, że podoba Ci się seria. Dzisiaj wrzuciłyśmy kolejną część :-)
mansonalia
09/02/2024 19:51
Właśnie przeczytałam waszą mini serię i o mój Boże ta scena ze sprawdzianem tak bardzo przypominała rozdział z DI, ale zszokowało mnie to że mistrz go wziął w pełnej klasie uczniów to było coś nowego.
arielgobuss
01/02/2024 22:31
Mamy nadzieję, że cieszycie się z nowej serii "Mistrz i chłopiec". Musimy przyznać, że niektóre sceny z tej serii mogły wylądować w DI :-)
arielgobuss
01/02/2024 22:00
Jeśli chodzi o DI po polsku to chcemy żeby było tylko na naszej stronie. Wszystkie ukradzione wersje udostępnione na Wattpadzie bez naszej wiedzy zostały już usunięte.
arielgobuss
01/02/2024 21:54
Wszystko co planowałyśmy udostępnić jest już na Wattpadzie na naszym koncie.
SquishakSquishy
01/02/2024 02:08
Można udostępnić na wattpada?
arielgobuss
04/01/2024 15:15
Postanowiłyśmy dokończyć tłumaczenie DI na angielski. I mamy teraz dużą przyjemność z powrotu do świata DI i porównywania go z naszym nowym światem z książki :-)
arielgobuss
04/01/2024 15:10
Witamy w Nowym Roku! Ile to już lat minęło? Dzięki, że tu wracacie i dalej obdarzacie miłością DI :-)
starcatcher
23/11/2023 20:58
Przeczytałam znowu. Po takim czasie. Dzięki
mansonalia
18/10/2023 21:35
@Selfish ja tak samo, czas na ponowne przeczytanie tego dziełasmiley
Selfish
02/08/2023 23:06
Co roku czytam całość od początku... Znowu nadszedł ten czas
rocketlover
31/07/2023 03:55
Any Snarry lovers still here?
Estera Sultan
02/10/2021 18:42
Dziękujemy wam bardzo, z powrotem można wszystko czytać
arielgobuss
21/09/2021 15:40
Witamy, mamy świetną wiadomość. Po wielu trudach udało nam się odzyskać hasło i do jutra wszystko będzie z powrotem działało smiley
mansonalia
21/09/2021 15:18
Nie można przeczytać DI, bo strona zmienila hosting i nie skopiowali jej do końca. Możliwe że już w ogóle nie będzie mozna tutaj przeczytać DI ani innych opowiadań.
Napoleon
17/09/2021 15:57
Nie można wejść na DI ani przeczytać. smiley( Proszę zróbcie coś z tym
JesusSlippers
17/09/2021 15:35
Witam czemu nie można przeczytać już DI?
arielgobuss
18/08/2021 10:24
Może trafiły do spamu albo gdzieś indziej i je przeoczyłyśmy? Można pisać na ariel_lindt@wp.pl albo ariellindt@gmail.com
Napoleon
21/07/2021 20:37
Ale może skrzynka jest zapełniona lub coś podobnego i nie dostałyście emaili.
Napoleon
21/07/2021 20:34
Dobrze, a na jaki email powinno się wysłać wiadomość? Wcześniej ja oraz koleżanka pisałyśmy na ariel_lindt@wp.pl
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Copyright © 2006