dnd, d&d dungeons and dragons
 
Snarry World
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d MENU dungeons and dragons
 
Strona Główna Desiderium Intimum Mistrz i Chłopiec Tłumaczenia Nasza Książka/Our Book Kategorie Newsów Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d
OUR BOOK
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness:

BOOK 1 - THE BLACK MONGREL
BOOK 2 - THE CURSED ONE
BOOK 3 - THE POISONS MASTER


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
NASZA KSIĄŻKA
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness PO POLSKU:

KSIĘGA 1 - CZARNY MONGREL
KSIĘGA 2 - PRZEKLĘTY
KSIĘGA 3 - MISTRZ TRUCIZN


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasza twórczość/Our stuff
dungeons and dragons
 
DESIDERIUM INTIMUM
MISTRZ I CHŁOPIEC
NASZE TŁUMACZENIA

Desiderium Intimum In Other Languages
The Master and The Boy

Desiderium Intimum Soundtrack
Desiderium Intimum Arts
Inne Ficki
Awards
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasze Teledyski/Our Videos
dungeons and dragons
 
Desiderium Intimum Trailers
Videos by Ariel & Gobuss
Videos by Ariel Lindt
Videos by Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Polecane/Recommended
dungeons and dragons
 
Snarry od A do Z
Fanfics
Arts
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Użytkowników Online
dungeons and dragons
 
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,390
Najnowszy Użytkownik: Landi1313
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Our Desiderium Intimum Videos
dungeons and dragons
 






 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nawigacja
dungeons and dragons
 
Strona Główna
Nasza Książka/Our Book
Kategorie Newsów
Artykuły
Buttony do Snarry World
Statystyki
Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS
dungeons and dragons
 

THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS ON AMAZON
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Rozdział 58 - "What a mess we made"
dungeons and dragons
 
Beta: Gellert :*



58. What a mess we made





For you I was a flame
Love is a losing game

...know you're a gambling man
Love is a losing hand
More than I could stand
Love is a losing game

Oh what a mess we made
Over futile odds
And laughed at by the gods
And now the final frame
Love is a losing game
*





Wszystko było rozmazane. Ciemność nie chciała nadciągnąć, a jasność była zbyt jaskrawa, więc światło zatrzymało się na samej granicy, przyjmując wszelkie odcienie szarości. Coś się w nim poruszało... chwiejne sylwetki, czyjeś ręce, podnoszące go, przytrzymujące. Dźwięki miały kształty. Tubalny, unoszący się nisko nad ziemią głos, który niejasno rozpoznawał. Inny głos, przypominający chropowatą powierzchnię ściany, który też bardzo dobrze znał, ale nie miał pojęcia, skąd. Był też trzeci głos... pęknięte struny skrzypiec. I... poszarpany na końcach odgłos szurania. I układający się w gładkie fale szelest. Dźwięki otaczały go, przywierały do niego niczym rzepy, nie dając mu spokoju i szarpiąc jego zmysłami. Chciał wrócić do tej ciszy, w której jedynym rozpraszającym odgłosem był jego własny oddech. W której zimno nie było już jedynie zimnem, a stało się czymś, co pozwoliło mu nie czuć niczego, za wyjątkiem rozrastającego się powoli, przenikającego ciepła. Teraz pozbawiono go tego i odwrócono przeciwko niemu. Ciepło zniknęło zastąpione coraz bardziej dokuczliwym mrowieniem.

Ktoś przytrzymał mu głowę i poczuł w ustach coś piekącego. Coś, co przypominało spływającą wzdłuż przełyku lawę. Zakrztusił się, ale nie był w stanie tego wypluć. Płyn podążał przez jego ciało, bezlitośnie zmuszając pogrążone w agonii nerwy do funkcjonowania. Wszystko zaczynało go swędzieć. Szarości nabierały kolorów, cienie kształtów, a głosy... cóż, stały się tylko głosami.

- ...rry, słyszysz mnie? Kiwnij głową.

Powoli kształty i kolory nałożyły się na siebie, ukazując pochyloną nad nim profesor McGonagall. Jej twarz była ściągnięta z niepokoju.

Zamrugał, czując jak jego zmysły odsuwają się od rażącego światła, i pokiwał lekko głową.

Na twarzy nauczycielki pojawiła się ulga. Spojrzała gdzieś w bok i powiedziała:

- Zaczął kontaktować. - A następnie ponownie odwróciła twarz w stronę Harry'ego. Dotknęła ręką jego czoła. - Jak się czujesz?

Harry przymknął oczy i westchnął. Przez chwilę, przez jedną króciutką chwilę miał nadzieję, że to wszystko... że wszystko było snem. Najgorszym sennym koszmarem, jaki mógł mu się przyśnić, ale jednak tylko snem, a tymczasem...

- Odpowiedz mi. - McGonagall podniosła głos. - Jak się czujesz, Potter? Wiesz, co się stało? Hagrid znalazł cię na błoniach. Skąd się tam wziąłeś? Co robiłeś? Jak mogłeś opuścić zamek bez pozwolenia i do tego w środku nocy? Jak mogłeś się tak narażać? Co tam się stało?

Harry otworzył oczy, ale nie patrzył na nią. Jego wzrok błądził po śnieżnobiałym suficie, widząc rzeczy, które jedynie on mógł zobaczyć. Nie odpowiedział. Nawet nie otworzył ust. Po prostu patrzył przed siebie, pragnąc na powrót zaszyć się w tym cieple i odrętwieniu, z którego wybudzono go wbrew jego woli.

McGonagall ponownie spojrzała w bok.

- Chyba jest w szoku.

- Nie martw się, Minerwo - odpowiedział jej drugi głos. Należał do szkolnej pielęgniarki. - Wyjdzie z tego, zapewniam cię. Niech tylko Hagrid przyniesie mi ten eliksir. Doprowadzimy go do porządku.

Opiekunka Gryfonów odsunęła się i westchnęła głęboko.

- Potter, dlaczego to zawsze musisz być ty?

W tym samym momencie drzwi szpitala otworzyły się i do środka wszedł Hagrid.

- Harry! Jak się czujesz, chłopie? - zapytał, uśmiechając się szeroko i podchodząc do jego łóżka. - Niezłego nam napędziłeś stracha. Co cię podkusiło, żeby szwendać się po błoniach w środku nocy? Już żem se myślał, że cię tam całkowicie zamroziło. Szczęście, że Kieł cię wywęszył. Bestia jedna ujadała tak długo, dopóki go nie wypuściłem i...

- Hagridzie - przerwała mu profesor McGonagall. - Obiecuję, że będziesz mógł porozmawiać z nim rano, ale teraz byłabym wdzięczna, gdybyś dał Poppy eliksir, po który cię posłałyśmy, i pozwolił nam zająć się Harrym.

- Przykro mi, pani psor, ale Snape'a nie ma u siebie.

Snape'a...

Coś w Harrym zadrżało. Powoli odwrócił głowę i spojrzał na Hagrida.

Nie ma...

- W ogóle nigdzie go nie ma. Cosik mi się zdaje, że musiał... no wie pani.

- Hagridzie! Dziękuję ci bardzo, ale możesz już odejść.

Nie ma Snape'a...

- Trzym się, Harry. Wpadnę rano, zobaczyć, jak się czujesz.

Wezwanie... Voldemort już pewnie wszystko wie...

- Poppy, zajmij się nim. Pójdę po jego przyjaciół. Może oni będą w stanie do niego dotrzeć.

Która jest godzina? Ile czasu mogło minąć?

- Nie ruszaj się stąd, Potter. Pójdę przygotować ci lekarstwo.

"Ja nie wybaczam..."

Snape zginie... Voldemort go zabije! Zabije!


Bez namysłu odsunął kołdrę i opuścił stopy na lodowate kamienie. Wstał chwiejnie i rozejrzał się po pomieszczeniu. Potrzebował czegoś do pisania. I kawałka pergaminu. Zlokalizował je na biurku znajdującym się obok wejścia do szpitala. Zgarnął pióro, atrament oraz pergamin, uchylił ciężkie drzwi i ruszył do sowiarni.

Jakikolwiek bieg wydarzeń by nie przyjął, cokolwiek nie próbował wymyślić... wszystkie prawdopodobne drogi kończyły się w tym samym miejscu. Na śmierci Snape'a.

Oczywiście mógł się mylić. Ale silne przeczucie mówiło mu, że jednak miał rację.

Próbował ułożyć w głowie jakiś plan działania. A w zasadzie nawet nie musiał go układać. Wiedział, co miał zrobić. Wiedział, co powinien zrobić. Teraz nie było już niczego, co mogłoby go powstrzymać. Pozostała mu tylko jedna, jedyna droga. Nie było żadnych alternatyw. Mógł w końcu pozwolić sobie na to, aby zanurzyć się w przygotowanym dla niego od dnia narodzin nurcie. Nie miał już niczego, czego mógłby się złapać, aby próbować się z niego wydostać albo przynajmniej opóźnić chwilę, w której nurt zabierze go nad samą krawędź wodospadu i pozostanie już tylko jedna droga. W dół.

Wszedł do sowiarni. Hedwigi nie było. Pewnie wyruszyła na nocne polowanie, ale to dobrze. I tak nie miał zamiaru jej używać. Była zbyt charakterystyczna, a nikt nie mógł się dowiedzieć.

Przez pozbawione szyb okna wpadały płatki śniegu i lodowate podmuchy wiatru. Harry wziął kopertę z maleńkiej, stojącej w kącie pomieszczenia szafki, usiadł pod ścianą, ustawił obok atrament, rozwinął na kolanach pergamin i zaczął pisać:

Spotkam się z tobą za dwa tygodnie. Przyjdę sam. Będziesz mógł zrobić ze mną, co zechcesz albo - jak wolisz - to ja zrobię, co zechcesz. Ale mam jeden warunek. Snape ma wrócić do Hogwartu cały i zdrowy. Nie zabijesz go ani nie zrobisz mu krzywdy. Jeśli dowiem się, że coś mu się stało i jeżeli nie wróci do Hogwartu o własnych siłach, to przysięgam, że już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Nigdy. Ukryję się w takim miejscu, w którym mnie nie znajdziesz.

Nie powiesz nikomu o tym liście. Żadnemu ze swoich Śmierciożerców. Nikt nie może wiedzieć, że się spotykamy. Czekam na odpowiedź z instrukcjami, o której godzinie i w którym miejscu mam się zjawić.

Harry Potter


Jeszcze raz przeczytał list i westchnął głęboko.

Nie miał zamiaru być ofiarą. Nie miał zamiaru podłożyć się Voldemortowi. Napisał tak tylko dlatego, aby Voldemort zgodził się na jego układ. O ile się zgodzi...

Poprosił o czas. Poprosił o te dwa tygodnie, aby chociaż móc spróbować się przygotować. A potem pójdzie do Voldemorta i będzie z nim walczył. Och, nie oszukiwał się, że ma jakiekolwiek szanse, ale zrobi wszystko, wszystko, aby przynajmniej zabrać go ze sobą...

Nie wiedział, gdzie przebywa jego wróg. Mógł się tylko domyślać. Dlatego jako adresata wybrał Lucjusza Malfoya, który był przecież jednym z jego najwierniejszych sług. Na pewno miał z nim kontakt. Ale jak sprawić, by wiadomość dotarła natychmiast? Liczyła się każda sekunda, o ile nie było już za późno...

Groźba. To było to. Wszyscy Śmierciożercy bali się gniewu Voldemorta. Musi sprawić, aby uwierzyli, że Voldemort pilnie czeka na tę wiadomość i jeżeli nie otrzyma jej najszybciej, jak to możliwe, to bardzo surowo ich ukarze.

Dopisał na kopercie jeszcze jedno zdanie, zalakował ją za pomocą różdżki, wstał z lodowatej podłogi i rozejrzał się. Na najwyższej żerdzi siedziała duża, czarna sowa. Wyglądała na silną i szybką. Powinna sobie poradzić z zadaniem. Przywołał ją. Podfrunęła do niego z ociąganiem.

- Zaniesiesz tę wiadomość do Lucjusza Malfoya w Malfoy's Manor - powiedział, przywiązując jej list do nóżki. - Ale spiesz się. To bardzo pilne.

Sowa popatrzyła na niego swoimi wielkimi bursztynowymi oczami i zaskrzeczała głośno. Podszedł z nią do okna.

- Leć - powiedział, wyciągając rękę. Ptak rozpostarł skrzydła i odfrunął w ciemność, bardzo szybko zlewając się z mrokiem.

Snape musi żyć. Musi.

Nieważne, co zrobił. Nieważne, jak bardzo go skrzywdził. Był częścią życia, które Harry pozostawił za sobą. Był jedyną osobą, którą obdarzył uczuciem. I nawet, jeżeli ten mężczyzna okazał się tym, kim się okazał... to nie mógł pozwolić mu umrzeć.


***


Nie miał ani ochoty, ani zamiaru z nikim rozmawiać. Więc dlaczego wszyscy uparli się, żeby zadręczać go pytaniami i swoją obecnością? I tak nic nie wiedzieli, nic nie rozumieli.

Zaraz po wyjściu Rona i Hermiony w szpitalu zjawiła się profesor McGonagall wraz z Dumbledore'em, ale Harry jedynie odwrócił się do nich tyłem, przykrył po samą brodę i udawał, że śpi. Nie spodziewał się, że dyrektor w to uwierzy, ale po pierwszym pytaniu, na które Harry mu nie odpowiedział, zrezygnował z kolejnych, najwyraźniej wyczuwając, że Harry nie ma najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Odszedł na bok z profesor McGonagall i przez chwilę rozmawiał z nią półszeptem, po czym opuścił szpital, pozostawiając Harry'ego pod opieką pani Pomfrey.

Dumbledore... zawsze był kimś, komu Harry bezgranicznie ufał, ale po tym, co zobaczył w tych nieszczęsnych wspomnieniach, całe zaufanie runęło jak wieża o zbyt słabych fundamentach, pozwalając mu nareszcie przejrzeć na oczy. Dumbledore okazał się... takim samym manipulantem jak inni. Wykorzystywał wszystkich wokół, aby osiągnąć swój cel. Potrzebny był mu szpieg, więc bez cienia wahania wysłał Snape'a na niemal pewną śmierć. To przez niego Snape musiał wrócić do Voldemorta, to przez niego stał się takim potworem... To z powodu jego egoistycznej, małostkowej decyzji Snape zapragnął się uwolnić i wykorzystał do tego Harry'ego. Obaj byli siebie warci.

Ale to nic. Nie będzie o tym myślał. Teraz to już nieważne. Wszystko jest nieważne. Pozostawił za sobą tamto życie, tamte uczucia, tamte marzenia... Teraz ma pewien cel do zrealizowania. Musi tylko poczekać na odpowiedź Voldemorta.

Przez całą noc nie zmrużył oka. Był niespokojny, kręcił się w łóżku, wciąż spoglądał w okno, wyczekując...

Czy sowa dotarła? Czy zdążyła na czas? Czy podstęp zadziałał? Czy Voldemort otrzymał list? Czy zgodził się na jego układ, czy też wiadomością zwrotną będzie... nieruchome ciało leżące u bram zamku?

Mógł tylko wierzyć, że Voldemort nie będzie chciał zmarnować takiej szansy. Harry podawał mu się praktycznie na srebrnej tacy. Czy nie o to mu chodziło? Czy nie to chciał osiągnąć?

Kiedy nadszedł ranek, wstał, ubrał się i bez słowa opuścił szpital, ruszając do wieży Gryffindoru. Było jeszcze zbyt wcześnie, aby mógł kogokolwiek spotkać. Pokój Wspólny był opustoszały, pogrążony w sennej ciszy oraz mglistym półmroku. Harry usiadł przed kominkiem i patrzył, jak płomienie liżą rozżarzone drewno. I zastanawiał się, czy jeszcze kiedykolwiek poczuje w sobie podobne płomienie, ponieważ wydawało mu się, że żaden ogień nie jest w stanie roztopić takiego lodu...


***


Podczas gdy Hermiona i Ron przebywali na śniadaniu, on poszedł pod salę Historii Magii. Nie udało mu się jednak do niej dotrzeć, ponieważ po drodze dopadła go profesor McGonagall. Zbeształa go za opuszczenie szpitala bez pozwolenia i nie chciała uwierzyć w to, że Harry czuje się już świetnie. Zaciągnęła go do pani Pomfrey na badania, ale pielęgniarka, po wykonaniu kilku testów, stwierdziła z zaskoczeniem, że Harry rzeczywiście wydaje się być już niemal całkowicie zdrowy i że najwyraźniej przesadziła w nocy z oceną jego stanu, a to, co wzięła za niemal agonalne przemarznięcie było spowodowane dziwnym szokiem, w którym się znajdował.

To stwierdzenie pociągnęło za sobą kolejną serię pytań, którymi zarzuciła go McGonagall, pragnąc dowiedzieć się, co doprowadziło do tego, że znalazł się na błoniach w takim stanie.

Tego było już zbyt wiele...

- To nie wasza sprawa - odpowiedział w końcu, wstając z łóżka i zarzucając na ramię swoją torbę. - Byłbym wdzięczny, gdyby zostawiła mnie pani w spokoju, pani profesor. To szkoła, a nie więzienie, a wydaje mi się, że przez cały czas jestem pod pilną obserwacją i nie mogę sobie nawet nabić guza, żeby nie zrobiono z tego wielkiej afery. Może mi pani odebrać punkty za złamanie szkolnego regulaminu, ale wszystko inne jest moją osobistą sprawą i chciałbym, aby pani to uszanowała.

Po tych słowach Harry odwrócił się i po prostu wyszedł, pozostawiając zarówno McGonagall jak i Pomfrey w stanie lekkiego szoku.

McGonagall nie była głupia. Wiedział, że zapewne zaraz pobiegnie do Dumbledore'a, aby zanieść mu dokładne sprawozdanie z zachowania Harry'ego, ale uszanuje jego prośbę. A tylko na tym mu zależało. Aby zostawiono go w spokoju.


***


W Wielkiej Sali panował zwyczajowy harmider. Uczniowie Hogwartu nie potrafili jeść w ciszy. Posiłki odbywały się w kakofonii setek głosów, śmiechów, krzyków, a czasami nawet wybuchów.

Ale Harry ich nie słyszał. Siedział otulony absolutną ciszą, przyglądając się roześmianym twarzom, przejętym twarzom, twarzom ludzi, którzy cieszyli się, bawili, denerwowali i zajmowali wszystkimi tymi cudownie błahymi sprawami, którymi on też kiedyś się zajmował, ale teraz to wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Ponieważ wszystko się zmieniło. Wszystko, co było dla niego ważne, każde mocniejsze uderzenie serca, każda z emocji, które przez tak długi czas wypełniały jego wnętrze... wszystko pozostawił tam, na śniegu. Pozwolił, aby zamarzło. Aby zniknęło. Teraz pozostała tylko cisza, która otaczała go niczym mur, nie przepuszczając do środka żadnych dźwięków.

Nikt, żaden z tych wszystkich otaczających go ludzi nie wiedział tego, co on... żaden z nich się nie domyślał... żadnego nie czekał taki los... Patrzył na nich wszystkich i po raz pierwszy w życiu widział ich tak wyraźnie. Niczym na zwolnionym filmie. Pogrążonych w swoich małych problemach, uwikłanych w zwyczajne, może i zagmatwane, ale w gruncie rzeczy bardzo błahe relacje... myślących, że świat kręci się tylko wokół nich i nigdzie indziej nie istnieje. A istniał. Bardzo wyraźnie, czasami nawet brutalnie. Tylko że prawie nikt nie zdawał sobie z tego sprawy.

Nawet Ron, śmiesznie wykłócający się z nim o to, że ma jakiekolwiek szanse w starciu z grupą wyszkolonych zabójców. Harry doskonale poznał metody ich działania. Znał przecież jednego z nich. Właśnie z tego powodu czuł przed nimi respekt. Ale Ron tego nie wiedział. Myślał, że jest wszechpotężny... że potrafi dokonać czegoś, z czym nawet Moody sobie nie poradził. Najlepszy auror, jakiego Harry kiedykolwiek znał.

Każdego z nich czekał taki sam los. Jedynym sposobem, aby ich przed tym uchronić było...

- Harry, proszę cię, przestań... - Hermiona próbowała załagodzić napięcie, które zawisło w powietrzu, ale ucichła, kiedy na stole pomiędzy nimi wylądowała sowa. Czarna sowa.

Harry spojrzał na nią i zagryzł wargę, odnosząc nagłe wrażenie, że pomieszczenie zmalało, a sufit zaczął niebezpiecznie trzeszczeć tuż nad jego głową, jakby zaraz miał się zawalić.

Otrzymał odpowiedź. Od Voldemorta.

Sięgnął i odwiązał wiadomość, po czym, nie tracąc ani chwili dłużej, rozwinął ją i przeczytał:

Spełniłem twój warunek. Wrócił w jednym kawałku. A nawet zrobiłem wyjątek i wspaniałomyślnie wyleczyłem go dla ciebie. Potraktuj to jako prezent ode mnie.
Będę czekał na ciebie w piątek za dwa tygodnie o dziewiątej rano przy kamiennym kręgu Belstone w Dartmoor. Jeżeli się nie zjawisz, nigdy więcej go nie zobaczysz. Nigdy.

Oczywiście uwzględniłem twoją prośbę. Nikt się nie dowie. Masz moje słowo. To będzie nasz mały sekret.


Udało się. Naprawdę się udało!

- Co to...? Co się...? - usłyszał głos Hermiony, ale dobiegł on do niego jakby zza szyby. Cisza powracała. Ścisnął wiadomość w dłoni i wstał od stołu, nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia przyjaciół. Kiedy znalazł się za drzwiami Wielkiej Sali, wyciągnął z kieszeni mapę Huncwotów i spojrzał na komnaty Snape'a. W sypialni dostrzegł niewielką kropkę z napisem Severus Snape.

To mu wystarczyło.


***


Harry siedział w klasie, wpatrując się w ścianę. Lekcja powinna zacząć się już jakiś czas temu, ale Snape'a wciąż nie było.

Co właściwie czuł? Zaraz zobaczy człowieka, który zniszczył w nim wszystko, ale którego pomimo to uratował... To było dziwne, ale wcale nie był zdenerwowany. Nie był też przestraszony. Nie odczuwał ani wstrętu, ani nienawiści. Jedynie spokój. Bezgraniczny spokój, który przychodził zawsze wtedy, kiedy człowiek pogodził się z tym, co nieuniknione. Bezpieczeństwo. Opanowanie. Był ponad tym wszystkim, ponad tymi przyziemnymi emocjami. Wiedział, że już nikt nie może go dosięgnąć.

Jeżeli coś zostaje tak mocno zgniecione... nikt nie jest już w stanie zgnieść tego jeszcze bardziej. Ponieważ nie da się zgnieść kamienia.

Pojawienie się profesor McGonagall przyjął z niezmiennym opanowaniem. Dopiero jej słowa odrobinę zachwiały tym spokojem:

- Przykro mi, ale z powodu nieobecności profesora Snape'a dzisiejsza lekcja Eliksirów się nie odbędzie.

Nieobecności? To niemożliwe... Przecież widział go na mapie. Jest w zamku. Mapa nigdy nie kłamała. Czyżby Voldemort w jakiś sposób go oszukał?

Musiał to sprawdzić!

Zrobił to od razu po wyjściu z klasy. Nie przejmując się wołającą go Hermioną, ruszył bocznym korytarzem prosto w kierunku komnat Snape'a. Schował się za najbliższym rogiem, narzucił na siebie pelerynę niewidkę i wyciągnął mapę. W środku zauważył dwie kolejne kropki. Dumbledore'a i Pomfrey. Musiał poczekać, aż wyjdą. Zrobili to po dziesięciu minutach.

- I co pan o tym myśli, dyrektorze? Ma bardzo wysoką gorączkę i jest tak osłabiony, jakby stracił co najmniej dwa litry krwi, ale to niemożliwe. Sprawdzałam i wszystko jest w normie. Chociaż wątpię, aby w ciągu najbliższych kilku dni był w stanie wrócić do sił na tyle, aby uczyć.

- Nie znasz go, Poppy. Ja raczej obstawiam, że zjawi się na lekcjach już w poniedziałek. Severus zawsze był uparty...

Dumbledore i Pomfrey zniknęli za zakrętem korytarza, a ich głosy ucichły.

Wiedział już, że Voldemort go nie oszukał. Spełnił jego warunek. Nie zabił Snape'a. Zwrócił go żywego. Ale Harry na własne oczy chciał się przekonać, że to prawda.

Odczekał jeszcze chwilę, sięgnął po różdżkę i skierował ją na drzwi.

- Diffindo - wyszeptał. W korytarzu rozległ się huk, jakby coś ciężkiego uderzyło w drzwi. Harry opuścił różdżkę i zaczął się wpatrywać w ich drewnianą powierzchnię. Nie wiedział, ile czasu minęło, ale klamka w końcu poruszyła się, a drzwi uchyliły i wtedy Harry go zobaczył.

Stał boso na kamiennej posadzce w swojej czarnej piżamie, opierając się o framugę drzwi, jakby potrzebował tego, aby nie upaść. Pozlepiane ze sobą włosy opadały na trupio bladą twarz. Pomiędzy nimi przebłyskiwały podkrążone oczy. Wyglądał jak ktoś, kogo zaledwie włos dzielił od śmierci. Bardzo cienki i słaby włos.

Harry zmarszczył brwi, ponieważ naszła go pewna myśl: prawdopodobnie jeszcze wczoraj doznałby szoku, gdyby zobaczył go w takim stanie, ale w tej chwili... w tej chwili nie odczuwał niczego. Jedynie pewien rodzaj chłodnej satysfakcji z powodu tego, że ten człowiek stał tu teraz tylko i wyłącznie dzięki niemu.

Żył. I jedynie to się liczyło.


***


Musiał opracować plan nauki. Miał tylko dwa tygodnie na przyswojenie zaklęć, które pozwoliłyby mu chociaż mieć nadzieję na to, że da radę stawić Voldemortowi jakikolwiek opór. Ale od czego zacząć? Miał już w głowie pewną wiedzę, którą zdobył w ciągu wcześniejszych dwóch tygodni, ucząc się całymi dniami w bibliotece i Pokoju Życzeń. Ale była to raczej wiedza czysto teoretyczna. Jeżeli chciał mieć z niej jakiekolwiek korzyści, musiał przejść od teorii do praktyki.

Dlatego też spędził niemal cały weekend zamknięty w Pokoju Życzeń, który teraz wyglądał dla niego jak zwykła sala treningowa - ta sama, na której ćwiczył wraz z Gwardią Dumbledore'a na piątym roku. Wypróbował wszelkie zaklęcia blokujące, ukrywające, maskujące i rozbrajające, jakie znał, ale to była tylko rozgrzewka. Z takimi zaklęciami nie mógłby nawet kichnąć na Voldemorta. Najważniejsze zaklęcia trzymał zapisane na kawałku pergaminu. Wypisał je jeszcze w Dziale Ksiąg Zakazanych, do którego teraz, z powodu blokady Snape'a, nie mógł wchodzić. Ale nie miał zamiaru ich używać, pozostawił je sobie jako ostateczność. Jeżeli wszystko inne zawiedzie.

Po długim namyśle postanowił, że powróci do nauki Legilimens Evocis. To zaklęcie było zbyt przydatne, aby mógł je sobie odpuścić. Luna ochoczo zgodziła się mu pomóc, ale dopiero w tygodniu, gdyż weekend miała zajęty. Harry poprosił ją przy okazji o to, by zapytała Tonks, czy nadal jest chętna udzielić mu kilku prywatnych lekcji.

Hermiona i Ron... cóż, chwilowo przestali go nagabywać i zasypywać pytaniami. Zresztą Ron i tak wydawał się być na niego obrażony z powodu tego, że Harry opuścił sobotni trening. Co prawda Harry powiedział mu wyraźnie i dobitnie, że odchodzi z drużyny, ale Ron chyba w to nie uwierzył. Zresztą Ginny chyba również nie uwierzyła, ponieważ wciąż za nim chodziła i pytała, kiedy minie mu depresja i zacznie zachowywać się jak "stary Harry". Odeszła obrażona dopiero wtedy, kiedy Harry powiedział jej, że jest "irytującą smarkulą, która nie ma o niczym pojęcia".

Może Harry nie zdawał sobie z tego sprawy, ale właśnie tak wyglądało palenie za sobą mostów...


***


Hermiona spojrzała na siedzącego w sąsiedniej ławce Harry'ego. Minęły już trzy dni, a on wciąż zachowywał się jak nieobecny. I prawie nic nie jadł. Czasami chodził z nimi na posiłki, ale chyba tylko po to, żeby podtrzymać swoje funkcje życiowe, ponieważ jadł mniej od Krzywołapa. Nie, to było nietrafione porównanie. Każdy jadł mniej od Krzywołapa, z wyjątkiem Rona oczywiście. Harry nie jadł - on zaledwie skubał. I miała przeczucie, że jego sen również ograniczał się zaledwie do drzemki, ponieważ z każdym dniem oczy miał coraz bardziej podkrążone.

Na dzisiejszych lekcjach również wydawał się być całkowicie nieobecny. Jedynie teraz, kiedy siedzieli razem w klasie Eliksirów, czekając na przybycie nauczyciela, coś w układzie jego ramion i karku mogło sugerować, że jest... spięty? Nie, raczej obecny myślami. Chociaż ten jeden raz.

Ani razu od czwartku nie widziała Snape'a na posiłku. Wiele razy zastanawiała się, co też mogło mu się stać i czy było z nim już lepiej, czy zjawi się na dzisiejszej lekcji, czy Harry był w takim stanie przez niego? Miała tyle pytań... Była tak pochłonięta martwieniem się o Harry'ego, iż obawiała się, że nie udało jej się zawrzeć w wypracowaniu wszystkiego, co powinna.

Spojrzała na zegar. Minęło już piętnaście minut i wciąż nikt się nie zjawiał. Ślizgoni wydawali się być zrelaksowani i raczej rozbawieni. Zastanawiała się, czy to dobry, czy zły znak. Może już nikt do nich nie przyjdzie? A może zaraz zjawi się profesor McGonagall, zbierze wypracowania i znowu oznajmi, że lekcja się nie odbędzie? Hermionie nie podobał się ten pomysł. Nie chciała stracić kolejnych zajęć. I tak znała podręcznik na pamięć, ale wolałaby mieć okazję poćwiczyć te eliksiry, które prawdopodobnie właśnie ich omijają...

Jej rozmyślania przerwało kliknięcie w drzwiach. Wszyscy momentalnie zamilkli i odwrócili się. Wszyscy oprócz Harry'ego.

Do klasy wszedł Snape. A właściwie wpadł. Zatrzasnął za sobą drzwi, nawet się nie zatrzymując, i z powiewającą za nim peleryną ruszył w kierunku biurka.

Hermiona przyglądała mu się uważnie, kiedy szedł pomiędzy ławkami swoim długim, zdecydowanym krokiem. Nie wyglądał na chorego. Chociaż...

Snape zatrzymał się na środku sali i powiódł po ławkach chłodnym spojrzeniem.

Hermiona zmarszczyła brwi. Chociaż... na jego prawym policzku zauważyła jasną bliznę, której wcześniej tam nie było.

Spojrzenie Snape'a zatrzymało się zaledwie dwa metry od niej. I Hermiona doskonale wiedziała, na kogo Snape spogląda. Szybko przeniosła wzrok na Harry'ego. Chłopak patrzył przed siebie. Nawet jakby nie na Snape'a, ale przez niego. W jego oczach nie było niczego oprócz lodowatej obojętności, a twarz pozbawiona była jakichkolwiek emocji, a przecież... przecież powinien chyba coś odczuwać... Ona sama słyszała, jak mocno bije jej serce!

Przeniosła wzrok z powrotem na Snape'a i kiedy przyjrzała się wyrazowi jego twarzy, poczuła, jak rozszerzają jej się oczy. Ponieważ Snape... Snape patrzył na Harry'ego z taką samą nienawiścią, jak przez pięć ostatnich lat. A nawet wydawało jej się, że teraz ta nienawiść była jeszcze większa niż wcześniej. Jakby sama obecność Harry'ego sprawiała, że coś się w nim gotowało.

Jak... jak to możliwe? Co się pomiędzy nimi wydarzyło?

- Profesor McGonagall zadała wam wypracowania na dzisiejszą lekcję - powiedział w końcu Snape. Jego głos był cichy i chłodny. Wyciągnął różdżkę i skierował ją w stronę zaskoczonych uczniów. - Accio wypracowania.

Z ławek, toreb i teczek zaczęły wyfruwać zwinięte rolki pergaminu. Esej Hermiony wyrwał się z jej rąk, przeleciał przez klasę i wylądował na biurku nauczyciela. Snape podszedł do nich i zaczął je przerzucać. W końcu wyciągnął jeden, rozwinął, zerknął na niego przelotnie, zwinął go z powrotem i... ruszył w stronę ich ławki! Zatrzymał się tuż przed Harrym i spojrzał na niego z góry takim wzrokiem, który sprawił, że nawet Hermiona poczuła ciarki na plecach... po czym rzucił mu wypracowanie na blat.

- Jest za krótkie o dwa cale, Potter. Minus dziesięć punktów za nieodrobienie pracy domowej i kolejne dziesięć za niezastosowanie się do poleceń nauczyciela.

W klasie zapanowała cisza. Hermiona, całkowicie zaskoczona rozwojem wypadków, wbiła spojrzenie w Harry'ego. Zresztą nie ona jedna. Cała klasa wpatrywała się w Gryfona, ciekawa jego reakcji.

Harry powoli uniósł głowę i spojrzał prosto w oczy Snape'a, a wtedy Hermiona zobaczyła, jak twarz Harry'ego zmienia się, jak lodowata obojętność przeobraża się w... pogardę. Patrzył na Snape'a tak, jakby mężczyzna był w tej chwili dla niego nikim.

A tego, co wtedy zrobił, chyba nikt się nie spodziewał.

Sięgnął po swoje wypracowanie, rozwinął je i ze spokojem... zaczął targać. Rzucił kawałki pergaminu na blat, podniósł głowę i ponownie spojrzał na Snape'a.

- Teraz może mi pan odebrać kolejne dziesięć punktów za niszczenie mienia szkoły - powiedział całkowicie obojętnym tonem. Snape otworzył usta, ale Harry był szybszy, dodając: - I kolejne dziesięć za odzywanie się bez pozwolenia. A teraz sugeruję, abyśmy rozpoczęli lekcję, ponieważ wydaje mi się, że każdy z pańskich uczniów przyszedł tutaj, aby się czegoś nauczyć, a nie po to, aby przyglądać się, jak daje pan upust swym osobistym animozjom i uprzedzeniom. Profesorze. - Ostatnie słowo wymówił w taki sposób, jakby kaleczyło go w język i jak najszybciej chciał je wypluć, aby pozbyć się jego smaku.

Hermiona dopiero po chwili zorientowała się, że gapi się z otwartymi ustami.

Snape nie wybuchnął, jak zwykł to robić, kiedy któryś z uczniów spróbował mu się przeciwstawić, chociaż to, co przed chwilą zrobił i powiedział Harry, kwalifikowało się na poważny zamach samobójczy na własne życie. Nie. Snape zmrużył oczy, zamieniając je w dwie wąskie szparki, co spowodowało, że jego spojrzenie niemal topiło.

- Czyżbyś próbował błysnąć elokwencją, Potter? - zapytał jadowitym tonem. - Będziesz mógł nauczyć się wielu nowych słów podczas alfabetycznego porządkowania głównego spisu tematycznego naszej biblioteki. W każdy weekend do końca roku szkolnego. Mam nadzieję, że twoje talenty oratorskie znajdą tam swoje zastosowanie.

Kąciki ust Harry'ego uniosły się nieznacznie.

- Do końca roku szkolnego? Jak pan sobie życzy, profesorze. Przynajmniej będę miał gwarancję, że nie szykuje pan dla mnie innych niespodzianek...

Snape otworzył usta, ale bardzo szybko zamknął je z powrotem. Wyglądało na to, że chyba po raz pierwszy w historii nie potrafił znaleźć odpowiednio ciętej riposty.

Hermiona przyjrzała się im obu.

Harry patrzył na Snape'a z najwyższą pogardą. Twarz Mistrza Eliksirów wykrzywiała gorąca nienawiść. Zachowywali się wobec siebie niczym najwięksi wrogowie. Z jednej strony pogarda... z drugiej nienawiść... O co w tym wszystkim chodziło?

W końcu Snape przerwał pojedynek spojrzeń, odwrócił się ostentacyjnie od Harry'ego i przeszedł na środek klasy. Ze złością machnął różdżką w stronę tablicy.

- Eliksir Paraliżujący. Przydatny przy udzielaniu pierwszej pomocy ofiarom najboleśniejszych klątw. Paraliżuje nerwy, osłabiając ból. Macie godzinę, aby go uwarzyć. Do dzieła.

Nie mówiąc już ani słowa więcej, usiadł przy swoim biurku, przysunął do siebie stertę wypracowań, zanurzył pióro w czerwonym atramencie i zaczął czytać.

Uczniowie spojrzeli po sobie z zaskoczeniem. Niektórzy, mając nadzieję, że lekcja może jednak się nie odbędzie, zdążyli już wcześniej pochować swoje przyrządy, więc teraz w klasie zapanował lekki rozgardiasz, kiedy z ociąganiem wyjmowali je z powrotem na ławki.

Hermiona dopiero teraz zaczęła oddychać. Jeszcze raz spojrzała na Harry'ego. Chłopak zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. Spokojnie przepisywał z tablicy ingrediencje. Gdyby ktokolwiek inny odezwał się w ten sposób do Snape'a, byłby teraz rozdygotanym kłębkiem nerwów, a on po prostu... Nie mogła w to uwierzyć.

Spojrzała na siedzącego obok Rona. Chłopak wpatrywał się w Harry'ego tak, jakby go nie poznawał. Miał zmarszczone brwi, a na twarzy wyraz zaskoczenia.

Westchnęła głęboko i również zaczęła przepisywać ingrediencje.

Pierwsza połowa lekcji upłynęła we względnym spokoju. Snape sprawdzał wypracowania, podczas gdy uczniowie próbowali poradzić sobie z piekielnie trudnym zadaniem uwarzenia Eliksiru Paraliżującego. Nawet ona miała z nim problemy. Za żadne skarby świata nie potrafiła uzyskać pożądanego koloru. Eliksir Rona wyglądał jak wymiociny, z kolei wywar Harry'ego... Musiała zamrugać, żeby sprawdzić, czy jej się nie przywidziało. Eliksir Harry'ego był niemal idealny. Liliowy, lekko przezroczysty. Jak on to zrobił?

Lekki szum, który panował w klasie, ucichł natychmiast, kiedy Snape w połowie lekcji podniósł się zza swego biurka i ruszył na obchód. Ale nie zaczął od Ślizgonów, jak miał to w zwyczaju. Pierwszym stolikiem, do którego podszedł, był ten, przy którym siedzieli Harry, Ron i Hermiona. Wywary Rona i Hermiony ledwie zahaczył wzrokiem, ale kiedy spojrzał na miksturę Harry'ego... na jego twarzy pojawił się mściwy grymas. Machnął różdżką i cały eliksir wyparował.

- Porażka, Potter. Gryffindor traci dziesięć punktów za twoją nieudolność. Zacznij od początku.

Hermiona poczuła, że zaczyna się w niej gotować. Jak on mógł to zrobić? Wywar Harry'ego był niemal idealny! Jak mógł tak go potraktować?

Ale Harry wydawał się w ogóle nie przejmować tym, co zrobił Snape. Kiedy mężczyzna ruszył dalej, spokojnie przysunął do siebie miseczki i słoiki ze składnikami i zaczął robić wszystko od nowa.

- Znakomicie, panie Nott. Dziesięć punktów dla Slytherinu. - Hermiona odwróciła głowę, spoglądając na pochylonego nad kociołkami Ślizgonów Snape'a. - Ma pan prawdziwy dar w tej dziedzinie. W przeciwieństwie do Pottera, który jest największą porażką tej szkoły. Przeczytałem już pańskie wypracowanie. Znakomita analiza. Długie i przemyślane. Niektórzy w tej szkole niestety nie wiedzą, ile stóp powinno mieć wypracowanie, a o jakimkolwiek myśleniu w ich przypadku nie ma nawet mowy.

Hermiona nabrała tchu.

Nie no, to już była przesada...

Snape przeszedł do kolejnego stolika. I o dziwo, za każdym razem potrafił znaleźć coś, co Ślizgoni robili lepiej, a nawet znacznie lepiej od Harry'ego. Obrażał go na każdy możliwy sposób, jakby piętrzący się w nim jad w końcu mógł się wydostać. Wypływał i wypływał i wypływał, kąsając coraz dogłębniej, a Harry... Harry po prostu siedział i zajmował się eliksirem, w ogóle nie zwracając uwagi na to, co mówił Snape.

Hermiona podziwiała jego opanowanie. Ona sama już niemal drżała z oburzenia i była na samej granicy wybuchu.

W końcu Snape zakończył swój obchód i wrócił do biurka. Hermiona odetchnęła z ulgą.

Co go opętało? Jak mógł się tak zachowywać? Zawsze był wredny, ale tym razem przekraczał wszelkie granice. Wyglądało to tak, jakby nagle dostał jakiejś obsesji na punkcie Harry'ego. A raczej na punkcie wyżywania się na Harrym i mieszania go z błotem.

Druga połowa lekcji upłynęła już w miarę normalnie. Tuż przed końcem lekcji, Snape podniósł głowę i oznajmił:

- Wasz czas się skończył. Posprzątajcie po sobie, napełnijcie fiolki, podpiszcie je i zostawcie na ławkach.

Uczniowie zaczęli przelewać eliksiry do butelek, składać przyrządy i odnosić składniki do magazynu. Ale Harry pozostał na miejscu, precyzyjnie odmierzając krople esencji z jadu skorpiona.

Kiedy zabrzmiał dzwonek, uczniowie tłumnie ruszyli do drzwi, pozostawiając na ławkach swoje mniej lub bardziej udane mikstury.

- Zaczekacie na mnie? - zapytał Harry, ostrożnie mieszając eliksir i nie odrywając od niego wzroku. - Zaraz skończę.

Hermiona przytaknęła, zamknęła torbę i usiadła z powrotem w ławce. Ron był nieco mniej chętny, ale widząc spojrzenie Hermiony, posłusznie usiadł obok niej.

W klasie zostało zaledwie kilku spóźnialskich uczniów, kiedy Hermiona, która przyglądała się przelewającemu swoją miksturę do butelki Harry'emu, poczuła na sobie cień. Pełna złych przeczuć spojrzała w górę. Obok ich ławki stał Snape, mierząc Harry'ego zimnym, wyrachowanym spojrzeniem.

- Jest już po czasie, Potter. Będzie cię to kosztować kolejne dziesięć punktów. Razem straciłeś na dzisiejszej lekcji czterdzieści punktów. Mam nadzieję, że...

- To niesamowite, że tak szybko udało się je panu policzyć - przerwał mu Harry. - Pańskie umiejętności zasługują na pochwałę.

Hermiona sapnęła z przerażeniem i zasłoniła usta dłonią, a Ron tak szybko wyprostował się na krześle, że niemal się z niego zsunął.

W oczach Snape'a zapłonęło coś piekielnie groźnego, a twarz poczerwieniała.

- Tym komentarzem właśnie całkowicie pogrążyłeś siebie i swój dom - wycedził śmiertelnie surowym głosem. - Gryffindor traci wszystkie punkty. Zaczynacie od zera. Dodatkowo...

- Harry wcale nie chciał tego powiedzieć! - Hermiona wpadła mu w słowo, czując jak oblewa ją zimny pot. Wszystkie punkty? Snape odebrał im wszystkie punkty? - Niech mu pan wybaczy, profesorze. On naprawdę nie miał tego na myśli!

- Ona ma rację! - Ron wydawał się być w równie ciężkim szoku. - Nie może nam pan odebrać wszystkich punktów z jego powodu! - Oskarżycielsko wskazał na Harry'ego. - On... postradał rozum. Sam nie wie, co mówi.

- Jestem pewien, że Potter doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co powiedział. I poniesie tego konsekwencje. - Zwrócił swoje płonące lodowatym ogniem spojrzenie na Harry'ego. - Dodatkowo, z powodu twojej impertynencji, przez najbliższy miesiąc będę ci obniżał każdą ocenę, jaką zdobędziesz na moich lekcjach. A jeżeli dalej będziesz odnosił się do mnie z takim lekceważeniem, obniżę również oceny twoich przyjaciół. Rozumiemy się? - wysyczał Snape, wbijając w Harry'ego kąsające spojrzenie.

Hermiona spojrzała z przestrachem na Harry'ego. Chłopak oblizał wargi i wzruszył ramionami, odpowiadając nonszalancko:

- Tak, sir.

Nie wydawał się być przejęty groźbą Snape'a Wyglądał raczej na kogoś, kto dla świętego spokoju woli dać za wygraną, ponieważ nie ma ochoty tracić czasu ani energii na rozmowy z człowiekiem, którym gardzi.

Ron zwrócił na Harry'ego czerwoną ze złości twarz.

- Co się z tobą dzieje? W ogóle cię nie poznaję! Najpierw rezygnujesz z Quidditcha, potem obrażasz Ginny, a teraz to! - Hermiona zobaczyła, jak Snape przenosi wzrok na Rona i unosi brew. - Nie mogłeś się po prostu zamknąć? Przez ciebie straciliśmy wszystkie punkty!

- Przestań, Ron! - Hermiona próbowała go uspokoić, ale w Ronie chyba w końcu coś się przelało i całe to napięcie, które rosło pomiędzy nimi od kilku dni, wybuchło.

- No co? - Spojrzał na nią. Widziała, jaki jest wściekły. Widziała w jego oczach rozczarowanie i poczucie zdrady. Wcale mu się nie dziwiła. Jego najlepszy przyjaciel zmienił się nagle w kogoś zupełnie innego, a on nawet nie wiedział, dlaczego. - Przecież sama wiesz, jak się zachowuje! Podejrzewam, że prawdziwy Harry został gdzieś na błoniach, bo ty - spojrzał na Harry'ego - nie możesz być moim przyjacielem.

- Nie mów tak, Ron! - Hermiona wykrzyknęła to w tym samym momencie, w którym Harry odwrócił głowę w stronę Rona, przeszywając go tak zimnym spojrzeniem, iż rudzielec momentalnie zbladł i ucichł.

- To idź i go tam poszukaj - odparł chłodnym, pozbawionym emocji głosem.

- Może tak właśnie powinienem zrobić - wymamrotał ze złością Ron, po czym zabrał swoją torbę i ruszył do wyjścia.

Hermiona zacisnęła usta, czując łzy w oczach. Wiedziała, że teraz z pewnością go nie zatrzyma. Będzie musiała z nim porozmawiać, chociaż miała poważne obawy, że to wcale nie będzie łatwe.

Zanim zdążyła ochłonąć, dotarł do niej szyderczy głos Snape'a:

- Cóż za wzruszające przedstawienie... - Hermiona odwróciła głowę i spojrzała na mężczyznę. Snape wpatrywał się w Harry'ego z płonącą intensywnością, podczas gdy Gryfon spokojnie się pakował. - Zawsze musisz grać główną rolę we wszystkich dramatach, co Potter?

Harry przerwał pakowanie. Powoli podniósł głowę i spojrzał prosto w czarne oczy mężczyzny.

- Tak, sir. Zawsze.

Twarz Mistrza Eliksirów momentalnie się zmieniła, przeobrażając się w bladą, nieprzystępną maskę.

- Zejdź mi z oczu - wysyczał. - Natychmiast. - Głos Snape'a niemal wibrował. Odwrócił się do nich plecami i podszedł do swojego biurka, zbierając z niego wypracowania.

Harry powrócił do pakowania. Hermiona marzyła tylko o tym, żeby stąd wyjść. Miała wrażenie, że w powietrzu unoszą się kryształki lodowatej nienawiści.

Harry zamknął torbę i podniósł się ze swego miejsca, ale w momencie, w którym to zrobił... jego oczy przymknęły się, a on sam niebezpiecznie się zachwiał. Poleciał do przodu, wpadając na ławkę, ale na szczęście zdążył oprzeć się rękami o blat, co powstrzymało go od upadku. Ale nie powstrzymało fiolki od przewrócenia się, sturlania po blacie i roztrzaskania na podłodze.

- Harry! - Hermiona przypadła do niego, podtrzymując go. - Nic ci nie jest?

Zerknęła na Snape'a. Mężczyzna spoglądał na nich przez ramię. Na jego twarzy widniało zaskoczenie.

Harry przycisnął dłoń do swojego czoła.

- Nic. Po prostu... zakręciło mi się w głowie. Chodźmy już. - Spojrzał na roztrzaskaną fiolkę. Hermiona powędrowała wzrokiem za jego spojrzeniem.

- Och, Harry, tak mi przykro... Może uda mi się to naprawić?

- Zostaw. Nie naprawisz tego. Możesz co najwyżej sprzątnąć ten bałagan. Żeby nie było po nim śladu. Zresztą to i tak nieważne...

Hermiona westchnęła i wyciągnęła różdżkę, ale w momencie, kiedy skierowała ją na roztrzaskane kawałki szkła i rozlany na podłodze, liliowy płyn, zobaczyła, jak fiolka unosi się, rozbite kawałki łączą się ze sobą, a resztka eliksiru wpływa do środka.

Szybko poderwała głowę. Snape stał z wyciągniętą różdżką i zmrużonymi oczami.

Buteleczka wylądowała na ławce w nienaruszonym stanie, chociaż eliksiru była zaledwie połowa.

Harry przyglądał jej się przez chwilę. Nie podniósł głowy. Nie spojrzał na Snape'a. Po prostu pochylił się, wziął swoją torbę, zarzucił ją na ramię i bez słowa ruszył do wyjścia. Ale Hermiona została. Spojrzała na naprawioną fiolkę, a następnie na chowającego różdżkę Snape'a. Ale w momencie, w którym padło na nią chłodne spojrzenie nauczyciela, szybko odwróciła się i pobiegła za Harrym.

Nie zgadzała się z Harrym. Wszystko można było naprawić. Jeżeli tylko wiedziało się, jak.



CDN



I slipped away further from you
Trying to find what is real,
You’re somebody else that I never knew
And someone that I can’t feel

I shut it away I keep it in me
Is this what it takes to keep me alive?
So you take me and you break me
And you see I’m falling apart.
Complicate me and forsake me
You push me out so far
There’s no other feeling...
**


*


Would you mind if I hurt you?
Understand that I need to
Wish I had other choices
Than to hurt the one I love

I know I'd better stop trying
You know that there's no denying
I won't show mercy on you now

I know I should stop believing
I know that there's no retrieving
It's over now
What have you done?

Would you mind if I killed you?
Would you mind if I tried to cause you have
Turned into my worst enemy
You carry hate that I don't feel
It's over now
What have you done?

What have you done now?

I've been waiting for someone like you
But now you are slipping away...
What have you done now?
Why? Why does Fate make us suffer?
There's a curse between us
Between me and you
***



* "Love is a losing game" by Amy Winehouse
** "Falling apart" by Trust Company
*** "What have you done" by Within Temptation


KOMENTARZE


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Komentarze
dungeons and dragons
 
brakpomyslu dnia padziernika 07 2011 19:05:52
Pomysł napisania listu do Voldemorta wydawał mi się co najmniej.. Dziwny. Wyobrażałam sobie coś tak głupiego jak "Drogi Voldemorcie", "Z poważaniem". Nie no, żartuję. Ale tak poważnie.. Harry Potter był wszak ograniczony siedząc w Hogwarcie, więc uważam, że napisanie listu było idealnym rozwiązaniem. Właściwie.. Jedynym rozwiązaniem. Odpowiedź Volda mnie zdziwiła, chociaż Najmroczniejszy Dupek vel Sami-Wiecie-Kto pewnie prześmiewa przez to Pottera. Tak? Dobrze myślę? Och, naiwny Harry, który sądzi, że Lord nie powie o tym liście nikomu.. Bo przecież Voldek powie tym swoim wstrętnym sługasom, no nie? Z wypiekami na twarzy czytałam wymianę zdań między Harrym, a Severusem. To, w jaki sposób Harry się zmienił.. Bardzo ładnie to opisałyście. Wydaje mi się, że jego stan można określić jako "zimną furię". Reakcja Rona i reakcja Hermiony.. Pięknie kanoniczne, lubię jak charaktery postaci są zachowane, dlatego należy Wam się kolejna pochwała. Pewnie przez cały wieczór będę miała przed oczami Harry'ego targającego przy Mistrzu Eliksirów, wypracowanie. Ich pojedynek spojrzeń był do bólu emocjonujący! Zastanawia mnie tylko, czy tutaj
Mógł w końcu pozwolić sobie na to, aby zanurzyć się w przygotowanym dla niego od dnia narodzin nurcie.
nie zabrakło przecinka po "dla niego" i po "narodzin", ale mogę się mylić :) Pewnie się mylę, chociaż wolałam "jakby co" dać znać, że mnie natchnęło z tym ^^ Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Kłaniam się po pas, dziewczyny! ŚWIETNA ROBOTA:) Tulę mocno, pozdrawiam i w ogóle życzę weny! Ale przede wszystkim życzę CZASU :))
Amy dnia padziernika 07 2011 19:54:01
Harry jest naprawdę jak Harry. jego zachowanie tak idealnie do niego pasuje, ta cała złość i upór... z jednej strony to okrucieństwo dla przyjaciół przeraża, ale w końcu wydaje się dorastać i walczyć o swoje przekonania. Przekonująca, prawdziwa postać. Podoba mi się bardziej teraz niż kiedy był tak bezgranicznie oddany Severerusowi.
A Was Severus? No cóż on nie jest po to, że by go rozumieć. On jest po to żeby go wielbić.
Nie mogę się doczekać scen z Voldemortem. W fickach zwykle jakby... nie jest sobą.
Cecyli13 dnia padziernika 07 2011 21:23:42
już myślałam, że trzeba będzie czekać na rozdział do niedzieli skoro napisałyście, że w weekend się pojawi. Świetny pomysł z tym listem do Voldiego, i adresatem. Szkoda trochę przyjaciół Harrego patrząc jak się zmienił ale w końcu się postawił. Szkoda tylko, że tuż przed końcem. Ciekawe czy wypije ten eliksir, właściwie to by było sensowne rozwiązanie->miałby pewność, że wykończy też Voldiego
Kamiira94 dnia padziernika 07 2011 21:44:43
Wasze tempo jest naprawdę zawrotne. Pozytywnie mnie szokujecie. :)
Uwielbiam Harry'ego. Wreszcie jest taki, jaki powinien być. Na swój sposób przypomina też Severusa - to jego kolejny plus. A ich zachowanie w klasie Eliksirów doprowadziło mnie prawie do migotania przedsionków. Po przeczytaniu rozdziału musiałam odejść od laptopa i pochodzić po mieszkaniu, by ochłonąć.
Korespondencja z Voldemortem jest trochę surrealistyczna, a jednocześnie... ekscytująca. Długo czekałam na właściwe rozwinięcie tego wątku. A teraz nareszcie się zaczyna. :)
Podsumowując: niech Wena Was nie opuszcza! ^^
A tak poza tym, uwielbiam tą piosenkę Within Temptation. Doskonale pasuje. :)
Kimiko dnia padziernika 07 2011 21:47:48
Całkowicie oszołomił mnie Harry i jego zupełny brak emocji, lecz jak inaczej ma zachowywać się osoba, która straciła wszystko, co było dla niej najważniejsze?.. No właśnie. Ale i tak nie myślałam, że Potter jest do tego zdolny - cóż, myliłam się. Ostatni cel, ostatnia walka... jak to wszystko się rozstrzygnie? Niezmiernie mnie to ciekawi. Ach, a Snape... Snape jest Snapem, i Snapem będzie, tak by to można było najtrafniej ująć. Rozdział zachwycający, robiący jeszcze większego smaka na kolejne.. (wiem, wiem, Wy się tak męczyłyście, żeby to napisać, żeby sprawić nam radość, a ja, wredna zołza już czekam z dziką niecierpliwością na kolejny, no ale.. czytanie DI można uznać za narkotyk, nieprawdaż? ^_^) Mam nadzieję, że mi wybaczycie, wiem, że komentarz niezbyt konstruktywny, ale w tej chwili nie stać mnie na więcej.
Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i czasu smiley
Bardzo bardzo bardzo dziękuję! <3
Szykielet dnia padziernika 07 2011 22:06:02
Ufff... odetchnęłam. Tak mi się wydaje, że przez ostatnie dwa rozdziały wstrzymywałam powietrze. smiley Dziwna ta nienawiść Severusa - niby taka wyważona, zimna i dopracowana do granic wytrzymałości, a mimo wszystko dająca nadzieję... Chociaż może mi się wydaje, bo przecież nie znam Waszych zamiarów i nie wiem co będzie dalej. Ale nadzieja jest piękną rzeczą, może kilka moich cichych marzeń odnośnie dalszego ciągu spełni się?
Tak mi się zdaje, że Harry zaczyna nam dorastać... Te jego cięte riposty są zdecydowanie bardziej przemyślane jeżeli są spowodowane przez negatywne uczucia. Nie chcę, żeby dorastał zbyt szybko - mimo wszystko jest trochę dziecinny i szok związany z Severusem może nam Harrego trochę odkształcić - nie wiem jak to ująć. Nie chciałabym, żeby główni bohaterowie jakoś strasznie się zmienili. Ale Harremu chyba się taki "życiowy kop" przyda. smiley
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. Muszę wiedzieć co będzie dalej! Nie poganiam Was, bo wiem ile takie pisanie zajmuje. Dziękuję, że ten rozdział powstał tak szybko i mnie uspokoił. Teraz mogę czekać na następny bez tego nerwowego zaglądania na stronę dzień po dniu...
P.S. Tytuł rozdziału powinien być chyba tytułem całego DI... smiley
Channel dnia padziernika 07 2011 23:36:39
Niestety rozdział mi się w ogóle nie podobał. Jestem niestety z tych marudzących. A co mi się nie spodobało? Ano to, że coraz więcej jest Hermiony. Nie, żebym jej nie lubiła, ale ile można? Znudziła mi się.
Poza tym ciężko mi się czytało. Mozolnie. Jakoś nie czytałam każdego słowa w napięciu jak to robiłam w przypadku reszty rozdziałów. Wydaje mi się, że styl wam się zmienił. Że wszystkiego tak świetnie nie opisujecie, ale jedynie - Harry poszedł, Harry powiedział. Hm, co tam jeszcze... pyskowanie Gryfona nawet mi się spodobało. Zawsze miał cięty język, a teraz, gdy nie musiał się hamować, to podwoiło się - największy plus rozdziału.
2tyg na naukę zaklęć? Malutko. Chociaz zapewne na więcej czasu Voldemort by się nie zgodził... W końcu chce jak najszybciej dzieciaka schwytać.
Ogółem jak dla mnie bez polotu. Mam nadzieję, że teraz nie polecą przeze mnie komentarze, że się nie znam, ze co w ogóle wypisuję, ale wydaje mi sie, że wyjaśniłam dobrze co mi się nie spodobało, i mogę napisać swoje zdanie, nawet jeżeli byłoby to krytyką. Liczę na to, że jest konstruktywna.
Nie zmienia to oczywiście faktu, że nadal będę tu z wielką chęcią zaglądać. W końcu DI jest jedynym snarry, który jak dla mnie jest wart uwagi. Piszecie rewelacyjne, pomysły macie zaskakujące. Po prostu nie każdemu się podpasuje : )
arielgobuss dnia padziernika 08 2011 01:14:45
To nie nasz styl się zmienił, tylko Harry :)

Pomimo, że większość osób narzekała na "dawnego" Harry'ego, to prawda jest taka, ze to właśnie on dostarczał czytelnikowi wszystkich odczuć i emocji i można było się wczuć w rozdział dzięki temu, że Harry był tak uczuciowy, wrażliwy i emocjonalny i tak bardzo wszystko przeżywał A teraz Harry się zmienił. Jest obojętny, zimny... jak pusta skorupa. I dlatego bardzo ciężko jest opisywać rozdział z jego punktu widzenia, gdyż nie możemy przedstawić absolutnie żadnych jego uczuć ani emocji.

Nawet nie wiesz jak było nam ciężko się przestawić na tę nową sytuację. Wielokrotnie podczas pisania tego rozdziału z przyzwyczajenia opisywałyśmy emocje i uczucia Harry'ego, by po chwili palnąć się dłonią w czoło i wszystko po kolei kasować. W poprzednich rozdziałach kochałyśmy opisywać wszystkie przeżycia wewnętrzne Harry'ego. A tu w ogóle nie mogłyśmy tego robić. I bardzo nas to bolało. Chciałyśmy tylko wyjaśnić dlaczego rozdział może wydawać się taki... suchy.

A co do Hermiony... cóż, lekcja Eliksirów mogła być napisana tylko z jej perspektywy, gdyż... i tu znowu pojawia się problem "nowego" Harry'ego. Ta cała scena na lekcji nie mogła być opisana z perspektywy "obojętnego" Harry'ego. Tylko dzięki Hermionie mogłyśmy pokazać całą wymianę spojrzeń pomiędzy Harrym i Snape'em i w ogóle to wszystko, co się wokół nich działo. Z perspektywy Harry'ego nic byśmy nie zauważyli. Najwyżej kociołek z eliksirem, nad którym tak pracował. I w następnym rozdziale również planujemy dać jedną dłuższą scenę z perspektywy Hermiony. Czasami jest nam bardzo potrzebna do fabuły perspektywa trzeciej osoby i nie możemy tego zmienić.

Pomimo, że jest to bardzo trudne i nie możemy pisać rozdziałów, tak, jak zawsze do tej pory je pisałyśmy i rozdziały wydają się zupełnie pozbawione emocji, to musimy się przyzwyczaić do obecnej sytuacji Harry'ego, choć wclae nie jest nam łatwo.

Tak więc mamy nadzieję, że już rozumiesz, iż to nie jest zmiana stylu, tylko wewnętrzna zmiana bohatera, z punktu którego opisywałyśmy wszystkie dotychczasowe rozdziały. Właśnie dlatego Harry jedynie "chodzi i mówi". Jest jak robot. Nawet sobie nie wyobrażasz jak trudno nam się to pisze, jak bardzo musimy się hamować i na każdym kroku pilnować.

No ale jak się narobiło takiego bałaganu to trzeba ponieść konsekwencje, prawda? :)


Ariel & Gobuss
Kagome dnia padziernika 08 2011 01:28:02
Ja tam widzę uczucia Harry'ego, nawet w tym rozdziale wciąż zależy mu na Snape'ie na tyle by ten żył, choć teraz jest dla niego jedynie "tym człowiekiem".Wciąż go prowokuje. Chce go skrzywdzić, choć nie fizycznie. Ponadto wydaja się bawić myślą o śmierci, szlaban do końca roku bawi go, może to głupie ale to takie "powodzenia na szlabanie, niedługo mnie już nie będzie" no i odtrącanie swoich przyjaciół/gry - jest w pewnym sensie ułatwieniem dla nich do przyzwyczajenia się, że może go zabraknąć. Być może podświadomie ich odtrąca bo nie chce by cierpieli tak jak on? Po prostu przecina więzy. A być może to tylko ja doczytuję się czegoś, czego nie ma. Choć te "czytanie między linijkami" sprawiało mi prawdziwą przyjemność. smiley
Prosimy dnia padziernika 08 2011 04:23:41
+h2;m
h2;kk3;
i0;k2;lm0;l0;l5;l2;l0;
h2;l0;k6;kl6;
i0;k2;lm0;m
i3;l6;k4;l6;l9;m0;l0;
il6;m5;m0;k2;
h5;m7;n5;

yuganna27@mail.ru

iklkk4;l6;k6;m5;l0;l2;
i2;l5;k l7;l6;l5;lk2;k4;l0;l3;k2;l9;n m5;k2;l9;m0;n l7;ll6; hk2;l4;k3;l6;l3;k6;l6;lk2;. h2;k2;k8;l5;k2;n3; l4;ml9;l3;n l0; l6;l9;l6;k9;l5;k2;l5;l0;k l3;l0;m5;l5;l6;l9;m0;l0; - k4;l9;n5; n1;m0;l6; l7;l3;n2;l9;m... k6;k4;l0;k8;kl5;l0;k l2; lkk2;l3;nl5;l6;l9;m0;l0;. i7;k2;l4; i7;l5;kl1;l7; k6;k2;k4;l5;l6; m0;k2;l2; k8;k l7;m1;l9;m0;, l2;k2;l2; h3;k2;lll0; l9;kl1;m5;k2;l9;, l6;l5; l5;k l9;kl5;m0;kl4;kl5;m0;k2;l3;kl5;, l7;l6;l9;l2;l6;l3;nl2;m1; k8;l0;k9;l5;n l9; l5;l0;l4; k3;ml3;k2; l9;m1;ll6;k4;k2; l0; k3;kl9;l7;l6;m7;k2;k6;l5;k2;. i7;l5;kl1;l7; n3;k4;l5;l6; l5;k l9;m0;k2;k4;l0;l3; k4;ml9;l6;l2;l6; m5;m1;k4;l9;m0;k4;k2; h3;k2;lll0;. i9; l5;kk5;l6; m0;l6;k8;k, l2;k2;l2; l0; m1; h3;k2;lll0; l9;kl1;m5;k2;l9;, k3;ml3;k2; ( l0; l9;m1;m7;kl9;m0;k4;m1;km0smiley k3;l6;l3;kk "k4;ml9;l6;l2;k2;n3; m4;kl3;n", m5;kl4; k4;l9;k n1;m0;l0; k5;l3;m1;l7;mk, m5;m1;k8;k6;mk l0; l9;l3;l0;m6;l2;l6;l4; l7;ll6;l9;m0;mk n1;l4;l6;m4;l0;l0; l6;k3;mm5;l5;mm3; l3;n2;k6;kl1;. i7;kl1;m5;k2;l9; h3;k2;lll0; k4; m6;l2;m1;lk i7;l5;kl1;l7;k2; l0; n1;m0;l6; l6;m5;kl5;n k4;k2;k8;l5;k2;n3; m5;k2;l9;m0;n l9;n2;k8;km0;k2;. i0;k2;l2; l0; l5;k2;l4;n5;l2; l5;k2; - l9;l6;k3;lk2;m0;n lk2;k9;k3;l0;m0;l6;k l9;klk6;m4;k. h2;l6;l7;ll6;l9; k6;k4;l6;l1;l5;l6;l1;. i4;m0;l5;l6;l9;l0;m0;l9;n3; l3;l0; l9;l6;k3;lk2;l5;l5;mk l6;l9;l2;l6;l3;l2;l0; l0; k8;l0;k6;l2;l6;l9;m0;n k4; l5;n5;l4; l0; l2; l9;k2;l4;l6;l4;m1; i7;l5;kl1;l7;m1;, k6;m1;m6;m1; l2;l6;m0;l6;ll6;k5;l6; h3;k2;lll0; k4;k6;lm1;k5; l9;l4;l6;k5; l5;kl4;l5;l6;k5;l6; k4;l6;l9;l9;m0;k2;l5;l6;k4;l0;m0;n l9;k4;l6;kl1; l3;n2;k3;l6;k4;nn2;? i7;m5;l0;m0;k2;l3; l3;l0; m0;k2;l2; k8;k i7;l5;kl1;l7;, l2;k2;l2; l0; h3;k2;lll0;, m5;m0;l6; kk5;l6; l5;l0;m5;kk5;l6; l5;k l0;k9;l4;kl5;l0;m0; l0; l5;k k4;kll5;n5;m0; l2; l3;n2;k6;n3;l4;? hk2; m0;m1;m0; k4; k5;l3;k2;k4;k l5;km0; n1;l4;l6;m4;l0;l1;, l2;ll6;l4;k l5;kl5;k2;k4;l0;l9;m0;l0; m5;kl3;l6;k4;kl2;k2;, l2;l6;m0;l6;lml1; m3;l6;m0;kl3; m1;l4;klkm0;n, l7;ll6;l9;m0;l6; l5;k k4;l0;k6;n3; k3;l6;l3;nm6;k m6;k2;l5;l9;k2; l5;k2; l0;k9;k3;k2;k4;l3;kl5;l0;k l6;m0; h2;l6;l3;k6;kl4;l6;lm0;k2; (m1;k3;l0;m0;n h3;k2;lll0; l6;l5; l5;k l9;l4;l6;k5smiley l0; l2;l6;m0;l6;lml1; k4;ml5;m1;k8;k6;kl5; l9;m1;m7;kl9;m0;k4;l6;k4;k2;m0;n, l6;k8;l0;k6;k2;n3; m6;k2;l5;l9;m l5;k2; l4;kl9;m0;n. h8; k5;l6;lkm5;l0; l6;m3;l3;k2;k8;k6;n5;l5;l5;l6;k5;l6; k9;l5;k2;l5;l0;kl4; l9;klk6;m4;k2;. i6;l6;l5; l5;k k9;k2;l4;km5;k2;km0; l5;l0;m5;kk5;l6;. h3;kll4;l0;l6;l5;k2; l2;k2;l2; l5;k2;k3;l3;n2;k6;k2;m0;kl3;nl5;k2;n3; l0; n1;l4;l6;m4;l0;l6;l5;k2;l3;nl5;k2;n3; k4; k5;l3;k2;k4;k l2; l4;kl9;m0;m1;. i7;l5;kl1;l7;, l2;l6;l5;km5;l5;l6;, l9;m0;lk2;m6;l5;ml1; m5;kl3;l6;k4;kl2;. i8;k2;l2;l6;k l9;k6;kl3;k2;m0;n k8;kl9;m0;l6;l2;l6;k h3;k2;lll0; l0; k6;k2;k8;k l5;k l7;l6;m5;kl9;k2;m0;nl9;n3;, l5;k k6;n5;ll5;m1;m0;nl9;n3;, l2;k2;l2; lk2;l5;nm6;k, l7;ll0; k4;l0;k6;k l5;kk5;l6;, l2;l6;k5;k6;k2; l9;k6;kl3;k2;l3; l7;k2;l2;l6;l9;m0;n. h3;k2;lll0; l0;k6;n5;m0; l7;ll6;m0;l0;k4; h2;l6;l3;k6;kl4;l6;lm0;k2;... i7;l5;kl1;l7; l5;k k9;l5;k2;km0;. i0;k2;l2; k8;k l4;l5;k m3;l6;m5;km0;l9;n3;, m5;m0;l6;k3;m l6;l5; l7;l6;k4;kll0;l3; k4; l9;l4;klm0;n l0; h3;k2;lll0; l0; h2;l6;l3;k6;kl4;l6;lm0;k2;, l2;l6;k5;k6;k2; m0;k l9;lk2;k9;n3;m0;l9;n3;. j3;m0;l6;k3;m l7;ll6;k3;lk2;l3;l6; k6;l6; l2;l6;l9;m0;kl1;. h0; l7;l6;m0;l6;l4; l7;ll0;l5;k2;ll6;k6;l5;ml1; l7;l6;m4;kl3;m1;l1smiley
i6;k2;k9;lkm6;l0;m0;n l5;k2;l7;l0;l9;k2;l5;l0;k l3;k2;m0;l0;l5;l0;m4;kl1;
Spodobała mi się część o Damboldora. Ważne myśli i świadomość osobowości - wszystko to plus ... przenieść do rzeczywistości.
Snape się dawno temu jako puste, jak Harry teraz, nie jest sentementalen bo życie z nim był surowy i nieugięty. Snape oczywiście nie wprowadził wysokie poczucie Harry. On także, podobnie jak Harry teraz, był (i jest) "wyższego celu", niż te wszystkie emocje zwykłych ludzi głupich, obcy i zbyt proste. Teraz Harry i Snape w buty bardzo ważną część fabuły. Jako podpowiedź - gromadzenie złamane serce. Podwójny problem. Czy zebranych śmieci i płyn w nim i bardzo Snape, którego Harry duszy nagle stanie odzyskać niektóre z ich miłości? Czy Snape, jak i Harry, że
to niczego nie zmieni i nie wróci do ludzi?
Tak, nie ma emocji w głowie, ale nienawidzę człowieka, który chciał umrzeć, po prostu nie widzi większe szanse na pozbycie się Voldemort (zabić Harry'ego, nie mógł) i którzy muszą czekać na szansę zemsty. I gorzki wiedzy schłodzone serca. Ron nie zauważyłem niczego. Hermiona jako watchdog i rozdział emocjonalne na stronie.

Snape, oczywiście, straszna osoba. Takie okrutne i Harry nawet nie zera, nie szarpać jak poprzednio, na jego widok, kiedy zrobił brudną sztuczkę.

Harry idzie przed Voldemort ... Snape nie wiedział. Jak chce mu uwierzyć w śmierć Voldemort i Harry i kiedy będą one konkurować. Aby w drodze do kości. A następnie pocałunek prinarodny)
Patsy dnia padziernika 08 2011 10:00:58
Tak jak ktoś przede mną, ja też odetchnęłam po tym rozdziale. Mogłam znów oddychać po tym, jak przez ostatnie dwie części wstrzymywałam oddech. Przeraża mnie trochę zmiana Harry'ego. Jego zachowanie przypomina mi trochę zachowanie Severusa. Mężczyzny, który musiał być przygotowany na śmierć. Tak jak Harry. Nasz chłopak dojrzał. Od razu to widać. Podobało mi się zdanie o paleniu mostów. Do tej pory nie przyjmowałam tego do wiadomości, nie chcę, żeby on umierał. Dlatego to palenie mostów wywarło na mnie takie wrażenie. Mam nadzieję, że te dwa tygodnie chociaż trochę dadzą Potterowi. Przeczuwam, że ktoś mu pomoże na końcu, mam cichą nadzieję, że będzie to osoba, którą teraz tak bardzo "znienawidził". Liczę na to, że nie całe uczucie się wypaliło, że zostało pogrzebane na dnie serca i czeka. Wiem, jestem romantyczką... smiley Ten rozdział był taki spokojny, taki urzekający, dramatyczny, kiedy pisałyście z perspektywy Harry'ego. Podobało mi się to. Cieszę się, że scenę z lekcji Eliksirów opisałyście z punktu widzenia Hermiony. Macie rację, że tylko tak mogliśmy obserwować wszystkie spojrzenia, kipiącą złość, nienawiść. Ta scena była cudowna! Aż mi pękło serce, kiedy Severus naprawił fiolkę Harry'ego. I Harry'ego nie obchodziło, że dostał szlaban... Tak jak ktoś napisał, jakby śmieszyła go ta sytuacja. "Szlaban? Przecież i tak umrę." Nie pozwólcie mu umrzeć, proszę! smiley

Czekam z niecierpliwością na kolejny cudowny rozdział! Czuję, że zbliża się więcej akcji.
Channel dnia padziernika 08 2011 10:24:30
Suchy jest według mnie temu, że właśnie brakuje mi tych opisów przeżyć Pottera. Trochę było to denerwujące, że jest uczuciowy niczym płeć piękna, ale teraz jak tego nie ma, to widzi się stratę. Wasz Harry był tak uroczym chłopakiem, pełnym miłości, akceptacji, chęci bycia zwykłym nastolatkiem, że teraz, gdy jest taki zimny, obojętny, to jest i zarazem odpychający, co już mogli zauważyć jego (mam nadzieję, że nie eks) przyjaciele.
Szokiem dla mnie było, że Snape w rozdziale był tak nieczułą kanalią. W końcu dzieciak uratował mu życie! Ale czy można od mężczyzny doczekać się słów wdzięczności? Niestety nie.
Więc już jest wszystko jasne i mam wielką nadzieję, że głupiutki, mega uczuciowy Złoty Chłopiec wróci jeszcze do nas, odsyłając hen hen daleko swoją smutniejszą wersję siebie.
A tak z ciekawości się spytam - planujecie coś po DI? Jakieś nowe snarry? A może inny paring?


Na razie nic nie planujemy. Skupiamy się tylko na DI.

A co do Snape'a, to on nic nie wie o tym, że Harry wysłał ten list. Skąd miałby wiedzieć, skoro był nieprzytomny? A Harry zabronił Voldemortowi mówić o tym komukolwiek. A Voldemort jest kimś kto dotrzymuje słowa.

A & G
szylejsza dnia padziernika 08 2011 18:14:52
Wybaczcie, ale nie mialam dostepu do internetu, wiec nie moglam nawet przeczytac nowych rozdziałów, jak tylko to zrobie to skomentuje kazdy rozdział smiley
tinnu dnia padziernika 08 2011 18:41:34
Przeczytałam już wczoraj, ale dopiero dziś komentuje ;p Na początku uwielbiam Was, że tak szybko dodajecie nowe rozdziały. Zawsze czytam je z bijącym sercem i wzrostem adrenaliny. Czytanie o interakcji między Severusem a Harry było baardzo ciekawe smiley To że Harry uratował życie Severusowi daje mu, w moim mniemaniu niezwykłą, ponurą satysfakcje . I to naprawienie fiolki Harrego zaczyna się robić interesująco...
Następne 2 tygodnie.. aż kipię z niecierpliwości. Harry jest strasznie uparty z tym Legillimens evocis, geeez mógłby sobie dać spokój zamiast tracić czas na zaklęcie ponad jego zdolności.
No nic, życzę Wam dużo Weny smiley
Pozdrawiam, tinnu
adaseja dnia padziernika 08 2011 20:44:15
Poprzedni rpzdział niestety, ale nie przypadł mi to gustu. Nawet nie wiem dokładnie, dlaczego. Poprostu.

Za to ten jest kolejnym, który wywołał we mnie silne emocje. Prawdziwość uczucia Harry'ego objawia się w jego stanie emocjonalnym po zdradzie Snape'a. Tylko prawdziwa miłość narażona jest na prawdziwą katastrofę i degradację uczuciową. Miałam wrażenie, że czytam o maszynie- obojętnej, zimnej, wyspecjalizowanej do robienia określonych zadań. Czułam to zimno i martwe spojrzenie chłopaka na życie, które mnie przeszywały i zadawały ból. Jest prawdą, że taki cios wymierzony od Snape'a w stronę Harry'ego nie mógł przejść głucho.

I zachwyciała mnie ta wymiana zdań na lekcji eliksirów. Zażyłość relacji między Snape'm a Harry'm możemy właśnie poczuć tutaj. Jak to określiła Hermiona w sali unosiły się ,,kryształki lodowatej nienawiści" a jest to uczucie bardzo silne na równi z miłością. Myślę, że te ,,dwa żywioły" mieszają się ze sobą w ich relacji.

Jednak przeraża mnie ta pusta skorupa, która pozostała po Harrym. Ron nie jest wybitnym analizatorem uczuć, więc nie potrafi zrozumieć Harry'ego. Jest to dla niego nieosiągalne, ponieważ posiada zbyt ciasny umysł, aby wybiegać poza jego ramy.

Ciekawi mnie reakcja Snape'a na lekcji. O co może mu chodzić? Może Voldemort jednak mu powiedział o liście od Harry'ego i przez to się wściekł na chłopaka? A może chce znienawidzić go ponownie aby nie musieć więcej do niego czegoś czuć? Ja wierzę, że mężczyzna go kocha pomimo wszystkiego i że będzie walczył o jego życie.
Wszystko się tak czy siak niedługo rozwiąże. Tylko brakuję mi troszkę ciepła. I przygnębia fakt, że Harry prawdopodomnie zostanie taki jak teraz do końca fabuły.

Życzę dużo siły i weny.
Pozdrawiam, Adaseja.smiley
niesmialka18 dnia padziernika 08 2011 20:45:20
Zabawne w jak różny sposób można interpretować dany tekst. Ja rozdział zrozumiałam kompletnie po swojemu i wasze słowa:
A co do Snape'a, to on nic nie wie o tym, że Harry wysłał ten list. Skąd miałby wiedzieć, skoro był nieprzytomny? A Harry zabronił Voldemortowi mówić o tym komukolwiek. A Voldemort jest kimś kto dotrzymuje słowa.
kompletnie mi moją interpretację zburzyły. Ja bowiem wywnioskowałam, że Snape doskonale wie, że to Harry go uratował za pomocą tego listu i jest wobec niego okrutny, ponieważ nie życzył sobie by przeżyć kosztem śmierci Pottera. Jakby chciał zmusić go do zerwania tej umowy, udowodnić, że nie jest wart takiego poświęcenia.
Skoro jednak moja interpretacja okazała się błędna, to z chęcią się dowiem dlaczego Snape tak traktuje Harry'ego, bo jak wszystkie inne czytelniczki mimo wszystko wierzę że Snape nie jest takim zimnym draniem i Harry coś dla niego znaczy smiley
Pozdrawiam i weny życzę smiley
sliwka333 dnia padziernika 09 2011 01:10:35
Co temu Severusowi po głowie chodzi... Dlaczego się tak zachowuje? Może jak okazało się, że jednak Voldi mu darował życie po spartaczeniu sprawy z Harrym, wymyślił sobie, że odsunie chłopaka od siebie... ale po co? żeby zachować twarz? czy żeby go nie narażać... też myślałam że może dowiedział się o tym, że to Potter go uratował... ale skoro nie, to ja już nie wiem.
A jak Harry zaczął martwić się o niego, to taka iskierka mi się zapaliła, że może jednak nie wszystko stracone! I uratował go... Ale później... no cóż, widać że naszego Harrego już nie masmiley
Kurczę, cały rozdział czytałam w takim napięciu... zupełnie nieświadomie się tak spinałam, każdy kolejny wyraz dosłownie pożerałam, mając w świadomości to, że rozdział niedługo się skończy. Tak bardzo nie chciałam zobaczyć tego CND...
Podziwiam Was za to, że jak same pisałyście, zmieniłyście styl pisania. Da się to wyczuć, jest sucho i szorstko. Ale tak właśnie ma być. Chociaż wolałabym żeby Severus wszystko wyjaśnił Herremu, żeby się pogodzili, razem zabili Voldka, żyli długo i szczęśliwie... Ale widzę, że nie ma lekkosmiley trzeba czekać na łaskę autoreksmiley mam tylko nadzieję że skończy się dobrzesmiley
Oczywiście podziwiam Was za kreatywność. Trzeba przyznać, że po przeczytaniu dużej ilości opowiadań typu Snarry, rzadko można znaleźć coś na prawdę oryginalnego. Zazwyczaj fabuła jest podobna, a jak znajdzie się coś nowego, często wykonanie woła o pomstę do niebasmiley U Was natomiast mamy i to o to na najwyższym poziomie. Smutno trochę się robi, jak człowiek pomyśli, że to już bliżej niż dalej do końca... Tak super się to czytasmiley
Pozdrawiam i życzę czasu, bo weny jak widać nie trzebasmiley
sliwka.
Kawerka dnia padziernika 09 2011 19:50:51
Bardzo podoba mi się ten rozdział.
W porównaniu do poprzedniego, w którym Harry tylko grał mi na nerwach ten stanowi miłą odmianęsmiley

Trochę zdziwiła mnie reakcja Harrego gdy domyślił się, że Snape może zginąć. Nawet się nie zawahał i "ruszył" mu na ratunek.
W końcu jak by na to nie patrzeć to Snape chciał go zabić z zimną krwią.
Może chciał mu pokazać jak bardzo się od niego różni?
Sama nie wiem...

Spokojny, opanowany, zdecydowany i pewny siebie -Harry Potter???
Niemożliwa ale rewelacyjna przemianasmiley

Starcie Potter/Snape -świetne i ciekawe z perspektywy Hermiony.

Nadal trochę mi żal Rona i Hermiony, nie zasłużyli na takie traktowanie ze strony Harrego.
To jego jedyni prawdziwi przyjaciele, którzy skoczyliby za nim w ogień, a on traktuje ich jak jakieś popychadła.

Nie mogę się odczekać konfrontacji z Voldemortem

Pozdrawiam i Niech wena będzie z Wami
nimueg dnia padziernika 10 2011 06:40:04
Hmm....wróciłam po tak długim czasie, a tu niespodzianka. Świetny rozdział, dużo się dzieje, fabuła trzyma w napięciu. smiley
dragontattoo dnia padziernika 10 2011 09:36:15
Widzę, że Snape to jak zwykle małostkowa świniasmiley. Też przez moment miałam nadzieję, że wie, co zrobił dla niego Harry - ale w tekście nie ma nawet takiej sugestii! Tak więc to paskudne zachowanie tłumaczę sobie tym, że: Czaarny Pan ukarał Snape'a torturami za to, że nie przyprowadził Pottera i ten jest wściekły na chłopaka, który stał się dla niego źródłem poważnych kłopotów. A w dodatku jest podwójnie wściekły, bo Harry go przecież odrzucił.
Zadziwia mnie to, że Harry chce nadal dla niego poświęcić własne życie. Prawdę mówiąc, gdybym została tak okrutnie przez kogoś zawiedziona, nie kiwnęłabym palcem, żeby zrobić dla niego jeszcze cokolwiek w życiu. Nawet nadal żywiąc jakieś tam uczucia dla tej osoby. Never moresmiley
saurania1 dnia padziernika 10 2011 11:40:08
Powiem szczerze- najlepszą częścią tego rozdziału jest końcówka czyli konfrontacja Pottera z Severusem. Początek owszem jest potrzebny dla zachowania ciągłości narracji ale uważam, że te same wydarzenia przedstawione przez Hernionę odbiera się bardziej emocjonalnie. Voldek będzie przez te 2 tygodnie pił z radości i tańczył sambę na stołach, wreszcie pozbędzie się Złotego Chłopca raz na zawsze. Zachowanie Snape'a klasyczne, automatyczne reagowanie agresją na problemy i potencjalny atak. Wydawałoby się, że nienawiść do Harrego sięgnęła 200%, ale ten moment kiedy naprawia rozbitą fiolkę, jakoś się z tym kłóci smiley i dobrze, bo dzięki temu dalej nic nie wiemy smiley W DI najbardziej lubię właśnie te rozmówki Potterowo-Snapeowe, pełne aluzji, ukrytych znaczeń, zaczepek, emocji. Aha, nienawidzę Rona, coraz bardziej, choć w sumie u Rowling też go nie znosiłam.
AngelsDream dnia padziernika 11 2011 13:24:23
Nie jest to mój ulubiony rozdział, ale bez wątpienia wnosi bardzo dużo. Ja szanuję Pottera po zmianie. Jest dla mnie niejako oczywista. A to, że uznaje, że pora umiera? Cóż, nie zanosi się na to, by zrobił to bez walki. Próbuje się przygotować, szanuje przeciwnika, nie wierzy w łut szczęścia. Różnie może być. Zwłaszcza wiedząc, jak wielkie macie tendencje, żeby motać, gmatwać. Zachowanie Snape'a może wynikać z wielu spraw. Może już pożegnał się ze swoją długą, przykrą egzystencją? Może gdzieś po drodze wydarzyło się jeszcze coś? Może to tylko kwestia emocji? Przekonamy się, z utęsknieniem czekam na chwilę, w której odczuję czytelniczą ulgę.
Svadilfarii dnia padziernika 11 2011 16:07:17
Rozumiem zachowanie Harry`ego. Nawet jeśli straciłabym ważną część życia i samej siebie, też chciałabym się rozliczyć/zamknąć przeszłość póki miałabym czas. W tym przypadku ratując Snape`a. Przemiana Harrego jest taka realna... Zastanawiam się czy zaczerpnęłyście ten motyw z obserwacji, czy nie daj boze z własnego doświadczenia. Cieszę się, że nie muszę długo czekać na następny rozdział. To miła odmiana od fanfików , w których rozdziały się pojawiają co kilka lat/rok/kilka miesięcy. I już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
lunatyk dnia padziernika 13 2011 10:15:29
Nareszcie wolna chwila! smiley

Bardzo spodobało mi się to, że Harry pomimo tego jak został skrzywdzony dalej nie mógł pozwolić na zabicie Severusa. Nawet jeśli ten zniszczył wszystko i właściwie z punktu widzenia Pottera należałaby mu się solidna nauczka to i tak zrobił wszystko by go uratować.
Aczkolwiek nie wiem czemu, ale wizja wysyłania Voldemortowi listu niesamowicie mnie rozbawiła. Zdaję sobie sprawę, że nie miał dużego pola do popisu, ale i tak wyjątkowo absurdalne mi się to wydaje.
Co do samego listu, plan Harry'ego wygląda dla mnie jak misja samobójcza. Niby co zdąży zrobić w te dwa tygodnie? Sam przeciw takiemu przeciwnikowi? Według mnie to dość nierozsądne. Dalej jest młodym szczeniakiem. Przepowiednia to jedno, ale na Chaos! Czarny Pan ma naprawdę sporo doświadczenia.
Podobała mi się ta przemiana jaka zaszła w Harrym. Wreszcie czuć, że na poważnie myśli o swoim zadaniu i szalejącej wokół wojnie. Jestem pewna, że przyjaciele mają z nim teraz nie lada kłopot. Nie rozsądnie chłopak robi, że w tak trudnych chwilach odpycha wszystkich od siebie. Może być silny, ale nie udźwignie wszystkiego sam.
Jednak przede wszystkim nie rozumiem stosunku względem siebie naszych dwóch miłych panów. W porządku, dużo się wydarzyło, ale te ich kłótnie? No naprawdę. Za co Snape tak go gnębi? Dla zasady? Nie podobały mi się te pyskówki. Obojętność Harry'ego też wywołała u mnie dreszcze.
Bardzo zasmuciła mnie jego postawa. Jakby przygotowywał się na ostateczny koniec.
Co do zakończenia... Niby wiele rzeczy można naprawić, ale szczerze wątpię, że nawet po najbardziej sumiennej naprawie wróciłyby do poprzedniego stanu rzeczy.

Dziękuję ślicznie za nowy rozdział i waszą ciężką pracę.
Dalej będę niecierpliwe czekać na ciąg dalszy ^ ^
Powodzenia i dużo czasu smiley
sintesis dnia padziernika 13 2011 20:59:14
Całe DI jest jednym wielkim mess.... Kręci mi się w głowie od własnych interpretacji każdego rozdziału, od niedopowiedzeń, dwuznaczności i nagłych zmian akcji. JESTEŚCIE GENIALNE!!! Jestem jak zwykle pełna uwielbienia, padam na kolana, składam allahy, wszystko co sprawi, że będziecie dążyć do jeszcze większej genialnoścismiley Życzę wam wspólnej weny, wolnego czasu i wsparcia od fanówsmiley
brzuch dnia padziernika 16 2011 02:29:21
W pierwszej chwili myślałam, że Harry zaoferuje Voldemordowi w zamian za życie Snape'a, wypicie owego eliksiru, który przez tyle miesięcy ważył nasz Mistrz Eliksirów. Rozwiązało by to wszystkie problemy na raz. Snape zostałby przy życiu. Voldemord pewnie zgodziłby się na wymianę - życie Harrego za życie Snape'a i nie doszukiwałby się podstępu. W końcu Harry ostatecznie pokonałby Czernego Pana zabierając go ze sobą do grobu. Myślałam więc, że właśnie taki plan zrodził się w głowie złotego chłopca tamtej nocy w skrzydle szpitalnym.

Wy jednak poszłyście innym nieco torem.

Zastanawia mnie tylko w tym wszystkim naiwność Pottera, który ma jeszcze jakieś szanse na pokonanie Czarnego Pana. Nie potrafił ani razu fizycznie, czy magicznie stawić oporu Severusowi, jakie zatem są jego szanse przy spotkaniu z kimś o wiele potężniejszym? W tydzień nauczy się czarnej magii? Chyba gdyby było to możliwe, to magiczny świat roiłby się od Czarnych Panów i Panien.

Nowe oblicze Pottera i pewna zmiana w narracji podobają mi się. Bohaterowie, którzy przechodzą przemiany są ciekawsi. Ciekawe jest też, w którą stronę pójdzie Harry, gdy z czasem otrząśnie się z szoku, w którym jeszcze częściowo pozostaje. Albo może raczej należałoby powiedzieć, w którym kierunku by poszedł, gdyby nie zbliżająca randka z panem V.

Zachowanie Severusa znowu nie budzi żadnego zaskoczenia. Wasz Severus zawsze reaguje agresją, kiedy coś wymyka mu się spod kontroli. Nie potrafi analizować swoich uczuć, rozumieć ich, akceptować - wręcz przeciwnie, jeśli to tylko możliwe stara się nad nimi za wszelką cenę zapanować, a najszczęśliwszy byłby, gdyby udało mu się je zredukować do zera. Kiedy się to nie udaje - wybucha.

Na końcu rozdziału stawiacie pytanie, czy uda się posprzątać ten bałagan, który zrobili w swoim życiu bohaterowie. Obaj wydają się w chwili obecnej zmierzać drogą do zatracenia. Severus w gniewie, Potter w stoickim spokoju, który jednak kryje pod sobą decyzję o oddaniu się w ręce przeznaczenia, czyli samego Voldemorda. Jeśli ktoś miałby ich w chwili obecnej sprowadzić na właściwe tory, to chyba tylko ten ostatni. Tylko sytuacja kryzysowa, przeżycie zbliżone intensywnością do wizyty w myślodsiewni Snape'a może obudzić Pottera. A Snape? Czy będzie w stanie dojść do ładu z samym sobą? Czy będzie w stanie odpowiedzieć na pytanie, co jest jego Desiderium Intimum?
brzuch dnia padziernika 16 2011 02:56:49
Jeśli chodzi o Snape'a, to do końca jego motywy pozostają tajemnicą. Ciekawe jest nawet, na ile on sam panuje nad sytuacją. Z jednej strony wydaje się miotać między skrajnościami - w jednej chwili częstuje Harrego śmiertelną miksturą, by za chwilę obdarzyć go nocą pieszczot i czułości. Z drugiej jednak strony budujecie fabułę w ten sposób, że każde z takich skrajnych zachowań można by przecież wytłumaczyć zimną kalkulacją.
Snape'a zaczyna obrażać rodzinę Harrego - poddaje chłopaka próbie lojalności; całuje go namiętnie i spełnia wszystkie fantazje chłopca - próbuje pogłębić łączącą ich więź i uzyskać bezgraniczną lojalność i ufność.

W końcu zachowanie podczas ostatniej lekcji eliksirów można by wytłumaczyć chęcią rehabilitacji w oczach Voldemorta i jego zwolenników. Jak zachowałby się, gdyby doszło do konfrontacji sam na sam? - o to jest pytanie.

W kwestii niedomówień jesteście tu mistrzyniami. Ja oczywiście, jak pewnie każda czytelniczka, mam swoją własną wizję Snape'a, muszę jednak liczyć się z tym, że w ostatnim rozdziale zostanie ona roztrzaskana na kawałki.
TheVixen dnia padziernika 17 2011 23:03:50
po przeczytaniu ostatniego rozdziału chyba zacznę wykazywać objawy odstawienia.... jak to, nie wiedzieć co będzie dalej??? w takim momencie?
Co do Severusa, to mogę zgodzić się z użytkowniczką nade mną, brzuch, chyba każdy ma swoją wizję Snape'a, ale na razie, hurra, nie zostałam rozczarowana. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
Erefea dnia padziernika 21 2011 01:48:10
Nie mogę uwierzyć, że tyle zwlekałam z napisaniem komentarza. Dzięki tym dniom już nie do końca wiem, co mogłabym napisać. Nie to, żebym kiedyś wycisnęła z siebie coś naprawdę wyczerpującego...

Zmiana Harry'ego jest dla mnie nieco dziwna, zaskakująca. Mimo wszystko wydaje się odpowiednia jako następstwo wcześniejszych wydarzeń. Zimny, obojętny Potter niezwykle przypadł mi do gustu, chociaż bardzo przyzwyczaiłam się do wcześniejszej, emocjonalnej wersji (nie przyszło mi błyskawicznie przestawienie się na takiego Harry'ego).
Dwa tygodnie? Dwa? Na Merlina, czego można się nauczyć w czternaście dni? Mam nadzieję, że nie poślecie go do Voldemorta całkowicie bezbronnego (czysty, chłodny umysł na pewno by mu pomógł, ale teraz nie jest... wielkim wyzwaniem dla Czarnego Pana, łagodnie mówiąc). Mam nadzieję, że nauczy się... czegokolwiek. Czy Legilimens Evocis mogłoby dać mu szanse? No cóż, na pewno będę mieć okazję, by się przekonać, czy w ogóle rzuci je choć raz z jakimkolwiek efektem.
Lekcja eliksirów? Najlepszy fragment tej części - szalejący Snape i beznamiętny Harry.

Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy: Wena i dużo czasu!
Kwiatek25 dnia padziernika 31 2011 18:43:32
Podoba mi się, że piszecie z perspektywy Hermiony - to coś nowego i dzięki temu można zobaczyć, jak to wygląda "z zewnątrz".
Z jednej strony jestem wściekła na Harry'ego, że nie pokazuje prawie żadnego zainteresowania rzeczami, które go otaczają, oprócz chęci zabicia Voldemorta. Jest taki pusty i zimny, że aż ciarki mnie przechodzą, gdy czytam. A z drugiej żal mi go i na pewno nie chciałabym być w jego skórze. Podziwiam go, bo mimo tego co zobaczył w myślodsiewni, postanowił uratować Snape'a i nadstawić karku. Jestem pod wrażeniem stworzenia takiego "innego" oblicza Pottera, gratuluję smiley

po końcówce
Nie zgadzała się z Harrym. Wszystko można było naprawić. Jeżeli tylko wiedziało się, jak.
tak sobie pomyślałam, że Hermiona będzie próbowała coś zrobić, miejmy nadzieję, że z dobrym skutkiem, jeżeli już.
pozdrawiam i życzę dużo weny oraz czasu!
Phoe dnia listopada 04 2011 01:45:56
Po dłuższym przemyśleniu absolutnie nie wierzę, że Snape WSZYSTKO robił z wyrachowaniem. Było kilka scen, które sobie przypomniałam i one nie pasują do tego Snape'a Drania Do Samego Końca. To się nie trzyma kupy. Coś tu śmierdzi. To już nie wiara, to niemal pewność. A tym bardziej, że kiedy ich relacja zacieśniała się, tym więcej było tych szumów. Dlaczego były tam? Czego Harry nie widział? I te zacięcia, jakby manipulowano przy tym albo robiono coś z nimi? Och, choć zdaję sobie sprawę, że jesteście mistrzyniami wykiwania czytelnika i pewnie wyrolujecie nas, zrobicie nam znów sieczkę z mózgu i nic po nas nie zostanie smiley (za co chwała wam, ale naprawdę kiedyś pochorujemy się przez was). A ta... wściekłość Snape'a... W świetle wydarzeń z myślodsiewnią można byłoby stawiać na to, że Harry zaglądając do niej zniweczył cały wysiłek Snape'a aby uwolnić się od Voldemorta (przez co niemal zginął). Dodatkowo teraz może już jawnie nienawidzić Pottera skoro plan runął i nie musi udawać by zdobyć jego zaufanie. Ale jest to tylko jedna z interpretacji, przy założeniu, że to co widzieliśmy w myślodsiewni jest prawdą od A do Z. Ja jednak... hm... mam swoje teorie ale niech na razie pozostaną one ze mną, bo nie mam ostatecznej. Mam nadzieję, że ostatecznie odkryjecie przed nami wszystkie tajemnice, bo póki co z każdym wyjaśnieniem pojawia się jeszcze więcej pytań.
kmz dnia listopada 07 2011 19:57:38
Harry, Harry, nie bądź głupi!
Co do Severusa, to nie wykluczam, że jego wspomnienia mogły być specjalnie sfabrykowane, oczywiście na potrzeby naszego małego i romantycznego pana Pottera. Nie zdziwiłabym się, gdyby Snape z premedytacją zagrał nim w ten sposób, natomiast nie uwierzę, że przez cały ten czas nie poczuł niczego do gryfiaka!
Pytanie, czy Severus wie już, że z rąk Voldka wyciągnął go Harry, a jeśli nie - kiedy się domyśli? Ładnie i dramatycznie byłoby, gdyby przyszedł mu na pomoc w trakcie starcia, aczkolwiek jego wiedza mogłby być przydatna w ćwiczeniu Wybrańca... Albo odciągnięciu go od planu, tudzież opracowaniu nowego. Sądzę jednak, że ta pierwsza opcja jest dość prawdopodobna. Teoretycznie Voldemort miał nikomu nie wspominac o liście, ale Snape nie jest przecież głupi. Może się domyślić, kto stał za jego ocaleniem. Przez jakiś czas może starać się dowiedzieć czegoś więcej, a potem, już w ostatniej chwili, przyjść Potterowi z pomocą.
Wydaje mi się, że złość Snape'a może brać się ze świadomości, że mimo odrzucenia chłopaka w ostateczny sposób (jak inaczej można było pozbyć się Harrego?), ten nadal, iście po gryfońsku, ładuje się w tarapaty. Jeśli natomiast nie wie o roli Pottera w uwolnieniu go, musi podtrzymywać pozory, jakoby nic do niego nie czuł.
Już nie mogę doczekać się rozwiikłania zagadki! Hermiona rządzi i coś czuję, że cała sytuacja wyklaruje się dzięki niej! Mam tylko nadzieję, że wszystko skończy się szczęśliwie...
Oprócz tego, ponieważ to mój pierwszy komentarz, chciałabym dodać, że sceny pierwszego-seksu-ze-wzajemnością były niesamowite. To znaczy, właściwie wszystkie były niesamowite, ale te akurat były wyjątkowe. I w pewien sposób przełowmowe, oczywiście.
Pozdrawiam gorąco!
jusoks dnia listopada 07 2011 22:10:23
Ja tam uwazam ze rozdział wcale nie jest az tak pozbawiony uczuć ze strony Pottera no oczywiscie nie jest tak wyłozone wszystko dokładnie jak to było na początku ale widać(chociaz trzeba sie domyslać)co on czuje. Po tym co zrobił(chodzi mi o list)widać ze nadal jakoś mu zależy na Sevie chociaż sam nie chce sie do tego przyznać, ale serce nie sługa. Natomiast co do Severusa to jetem pewna ze sfabrykował swoje wspomniena specjalnie,ale skąd wiedział ze Harry zajrzy?chociaż z ciekawość Pottera ...
Ciekawa jestem czy Sev wie dzieki komu mu sie upiekło, czy sie domysla ze to dzieki Potterowi żyje bo gdyby nie jego list... no wiadomo dobrze by to sie dla niego nie skończyło. Wydaje mi sie ze jak sie dowie/domysli raczej nie bedzie z tego zadowolony^^;bo jego gryfek znów platał sie w niezłe tarapaty mam tylko nadzieje ze wyjdzie z tego cało i Severus również.
Pozdawiam serdecznie:* i duzo weny wam zycze kochane:*
szylejsza dnia stycznia 05 2012 18:58:49
Wybaczcie moją dluga nieobecnosc, ale mialam duzo problemow rodzinnych i zdrowotnych, postaram sie jak najszybciej nadrobic zalegloscismiley Nie moglam sie doczekac kiedy bede mogla w koncu przeczytac kolejne rozdzialy! Musze przyznac ze podobalo mi sie zachowanie Harry'ego na eliksirach, ma niewyparzona gebe i dobrze przygadal Snape'owi. Po tym co Sev mu zrobil wcale sie nie dziwie ze zamyka sie w sobie i ma wszystko gdzies smiley
medvinski dnia kwietnia 02 2013 11:02:43
Rozdział czytałam z prawdziwą przyjemnością, wreszcie Harrego riposty są na poziomie i coś warte ;-), przez te wszystkie traumy wydoroślał nasz Gryfon. Strasznie uroczy akcent na koniec z naprawianiem eliksiru przez Severusa ! Dzieki za kolejny cudny rozdział smiley
Saint Snape dnia kwietnia 17 2013 10:28:27
I really hate to read that Severus has a look of hatred on his face when he looks at Harry. I wonder if he knows what Harry has done and he resents it or if he doesn't know. Keep it coming. Loving it!!
Akaitori dnia stycznia 20 2021 05:08:43
W sumie szkoda, że Potter musi być wypranym z uczuć i emocji, aby tak pięknie ripostować uwagi Snape'a. Mógłby taki być ogólnie, przynajmniej czasami. A co do Severusa... Ciekawe kiedy pęknie jego mur, którym się otoczył, by odgrywać swoją rolę.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Dodaj komentarz
dungeons and dragons
 
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Oceny
dungeons and dragons
 
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [1793 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [1793 Głosów]
Dobre Dobre 100% [1793 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [1793 Głosów]
Słabe Słabe 100% [1793 Głosów]
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Logowanie
dungeons and dragons
 
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us
dungeons and dragons
 
WATTPAD
ARCHIVE OF OUR OWN
YOUTUBE
GOODREADS
FACEBOOK
TUMBLR
INSTAGRAM
TWITTER
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Ważne
dungeons and dragons
 
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl

Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!

Ariel & Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Shoutbox
dungeons and dragons
 
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

arielgobuss
10/02/2024 23:16
Cieszymy się, że podoba Ci się seria. Dzisiaj wrzuciłyśmy kolejną część :-)
mansonalia
09/02/2024 19:51
Właśnie przeczytałam waszą mini serię i o mój Boże ta scena ze sprawdzianem tak bardzo przypominała rozdział z DI, ale zszokowało mnie to że mistrz go wziął w pełnej klasie uczniów to było coś nowego.
arielgobuss
01/02/2024 22:31
Mamy nadzieję, że cieszycie się z nowej serii "Mistrz i chłopiec". Musimy przyznać, że niektóre sceny z tej serii mogły wylądować w DI :-)
arielgobuss
01/02/2024 22:00
Jeśli chodzi o DI po polsku to chcemy żeby było tylko na naszej stronie. Wszystkie ukradzione wersje udostępnione na Wattpadzie bez naszej wiedzy zostały już usunięte.
arielgobuss
01/02/2024 21:54
Wszystko co planowałyśmy udostępnić jest już na Wattpadzie na naszym koncie.
SquishakSquishy
01/02/2024 02:08
Można udostępnić na wattpada?
arielgobuss
04/01/2024 15:15
Postanowiłyśmy dokończyć tłumaczenie DI na angielski. I mamy teraz dużą przyjemność z powrotu do świata DI i porównywania go z naszym nowym światem z książki :-)
arielgobuss
04/01/2024 15:10
Witamy w Nowym Roku! Ile to już lat minęło? Dzięki, że tu wracacie i dalej obdarzacie miłością DI :-)
starcatcher
23/11/2023 20:58
Przeczytałam znowu. Po takim czasie. Dzięki
mansonalia
18/10/2023 21:35
@Selfish ja tak samo, czas na ponowne przeczytanie tego dziełasmiley
Selfish
02/08/2023 23:06
Co roku czytam całość od początku... Znowu nadszedł ten czas
rocketlover
31/07/2023 03:55
Any Snarry lovers still here?
Estera Sultan
02/10/2021 18:42
Dziękujemy wam bardzo, z powrotem można wszystko czytać
arielgobuss
21/09/2021 15:40
Witamy, mamy świetną wiadomość. Po wielu trudach udało nam się odzyskać hasło i do jutra wszystko będzie z powrotem działało smiley
mansonalia
21/09/2021 15:18
Nie można przeczytać DI, bo strona zmienila hosting i nie skopiowali jej do końca. Możliwe że już w ogóle nie będzie mozna tutaj przeczytać DI ani innych opowiadań.
Napoleon
17/09/2021 15:57
Nie można wejść na DI ani przeczytać. smiley( Proszę zróbcie coś z tym
JesusSlippers
17/09/2021 15:35
Witam czemu nie można przeczytać już DI?
arielgobuss
18/08/2021 10:24
Może trafiły do spamu albo gdzieś indziej i je przeoczyłyśmy? Można pisać na ariel_lindt@wp.pl albo ariellindt@gmail.com
Napoleon
21/07/2021 20:37
Ale może skrzynka jest zapełniona lub coś podobnego i nie dostałyście emaili.
Napoleon
21/07/2021 20:34
Dobrze, a na jaki email powinno się wysłać wiadomość? Wcześniej ja oraz koleżanka pisałyśmy na ariel_lindt@wp.pl
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Copyright © 2006