| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 62 Part 2 - "The Truth" | | | ***
- Avada Kedavra.
Ciało kobiety, trafione zielonym promieniem, zesztywniało i upadło na zimną, kamienną posadzkę. Jasne włosy Narcyzy rozsypały się na kamieniach, blask w szarych oczach zniknął zupełnie.
Przestrzeń rozdarł krzyk Lucjusza.
- Nieee!
Severus opuścił różdżkę. Jego twarz nie wyrażała niczego. W przeciwieństwie do twarzy Lucjusza, na której osłupienie walczyło z przerażeniem i niedowierzaniem.
- Lucjuszu, twoja żona sama wybrała śmierć - powiedział spokojnie Voldemort, spoglądając na swego sługę z nonszalancją. - Twój syn także wybrał los, który go spotkał. Mógł zajść daleko, ale zdradził mnie i zignorował moje rozkazy dla swych własnych dziecięcych kaprysów. Oboje odwrócili się ode mnie.
Jasne włosy Malfoya opadły na jego wykrzywioną bólem twarz. Odziane w ciemny aksamit ramiona drżały. Severus niemal wyczuwał huragan emocji targających jego duszą. Huragan zdolny roznieść ich wszystkich w popiół.
- A co ty zrobisz, Lucjuszu? Co wybierzesz? Pozostaniesz mi wierny, czy dołączysz do swej rodziny, plamiąc już do końca honor swego rodu?
Malfoy podniósł wzrok. Ale nie skierował go ku Voldemortowi. Jego drżące oczy zanurzyły się w oczach Severusa. Powietrze wypełniło się gorzkim, gnijącym odorem nienawiści.
Severus zacisnął usta. Nie podobało mu się spojrzenie Malfoya. Wiedział, że kiedy wypełni już swój plan, będzie musiał go zabić, inaczej Malfoy będzie szukał zemsty na nim i nie spocznie, dopóki jej nie wymierzy. Ponieważ, w jego mniemaniu, to Severus był w pełni odpowiedzialny za śmierć jego żony i szaleństwo syna.
- Wybieram ciebie, mój Panie - wyszeptał Lucjusz udręczonym, zachrypniętym głosem, nie odrywając nienawistnego spojrzenia od twarzy Severusa.
Tak, Malfoy może okazać się dużym problemem... nie powinien go lekceważyć.
- Dossskonale. - Voldemort pozwolił sobie na lekki uśmieszek. - Nie możemy jednak dopuścić do tego, by śmierć twojej żony wyszła na jaw. Może to wywołać... konfliktowe nastroje. Dopilnuj, by wszyscy myśleli, że nagłe szaleństwo waszego syna doprowadziło ją do skrajnej depresji i Narcyza wyjechała na... długi urlop. - Na twarzy Voldemorta pojawił się uśmiech przypominający nadpływającego szybko rekina.
- Tak, mój Panie. - Lucjusz skłonił głowę, starając się nie spoglądać w stronę leżącego na podłodze ciała swej żony.
- Bądź pewny, że nagroda za twą wierność cię nie ominie, Lucjuszu. - Spojrzenie Voldemorta skierowało się ku Severusowi. - Możecie odejść.
Severus skłonił się i ruszył ku drzwiom, omijając pełznącą już w stronę zwłok Nagini. Znalazł się przy nich w tym samym momencie, w którym dłoń Lucjusza dotknęła srebrnej klamki. Severus cofnął rękę i pozwolił, by Malfoy wyszedł jako pierwszy. Kiedy i on sam znalazł się już po drugiej stronie drzwi, zamykając je za dobą delikatnie, usłyszał cichy, przepełniony trującą nienawiścią szept tuż za sobą:
- Kiedyś cię zabiję.
Nie odwrócił się. Na jego twarzy nie drgnął ani jeden mięsień.
Nie - pomyślał, wsłuchując się w oddalające się kroki. - To ja pierwszy cię dopadnę.
***
Z relacji Pomfrey wynikało, że rany Pottera goją się całkiem dobrze dzięki przyrządzanym przez Severusa miksturom. Ale chłopak miał spędzić w szpitalu jeszcze co najmniej kilka dni, aby całkowicie wydobrzeć, a tymczasem stał teraz w drzwiach jego gabinetu, uśmiechając się do niego tym swoim szerokim, głupkowatym uśmiechem.
- Co ty tu robisz, Potter? - zapytał cierpko Severus, szybko ukrywając początkowe zaskoczenie. - Nie powinieneś być jeszcze w szpitalu?
- Wyszedłem - wydukał Harry. - Dzisiaj. Czy mogę... wejść? - zapytał nieśmiało.
Snape zmrużył oczy, ale odsunął się i wpuścił go do środka. Kiedy zamknął drzwi, Potter zrobił coś nieoczekiwanego. Odwrócił się i gwałtownie dopadł do niego, przypierając go do drzwi i owijając ramiona wokół jego pasa. Z głośnym westchnieniem oparł głowę na otulonej w czarny materiał piersi i zamknął oczy, przyciskając policzek do szorstkiego materiału.
Severus zesztywniał, wpatrując się z zaskoczeniem w ciemną czuprynę roztrzepanych włosów, przyciskających się do jego klatki piersiowej.
- Tęskniłem za tobą... - wyszeptał Harry w czarną szatę, wtulając się w pierś mężczyzny.
W pomieszczeniu zrobiło się nagle znacznie cieplej. Rozgrzane powietrze zaczęło drgać, a przedzierające się przez nie uderzenia serca stawały się coraz głośniejsze i szybsze.
Severus zacisnął usta.
Merlinie, co za ckliwy dzieciak... Czy on naprawdę musi się tak do niego kleić? Doprawdy, to powoli zaczyna robić się... kłopotliwe.
Ale... widocznie tego właśnie potrzebuje. Widocznie jest po tym wszystkim wyjątkowo złakniony czułości. I Severus będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Będzie musiał pozwolić mu na te sentymentalne czułostki, żeby chłopak znowu nie uciekł. Zresztą... to nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że już nic mu nie grozi.
*
Severus podniósł głowę znad książki, zamykając ją i odkładając na stolik, wraz z leżącym na kolanach pergaminem i piórem. Spojrzał na fotel obok i z zaskoczeniem stwierdził, że Potter... zasnął.
Zmarszczył brwi.
Skoro chłopak był tak zmęczony, to po co nalegał na przyjście tutaj? Przecież nie minęło nawet dziesięć minut. Kazał mu tylko poczekać...
Oparł się w fotelu, uważnie przyglądając się pogrążonej we śnie twarzy Pottera. Zmienił się. Severus zbyt często go obserwował, zbyt dobrze znał jego twarz, by nie zauważyć wszystkich zmian, które się na niej dokonały. Nadal widać było na niej zadrapania, ale i tak wyglądał dużo lepiej niż jeszcze kilka dni temu. Schudł. Kości policzkowe były wyraźniejsze, a cienie pod oczami głębsze. Okulary zsunęły mu się na czubek nosa, a włosy tak ułożyły, że blizna na czole była doskonale widoczna.
Severus przesunął wzrok niżej, na przekrzywiony krawat i wygnieciony, odrobinę za duży szkolny mundurek. Doprawdy, czy ten chłopak nie miał za grosz gustu? Zawsze tak denerwująco niechlujny, do tego te wiecznie rozczochrane włosy...
Ponownie spojrzał na pogrążoną we śnie twarz. Oblizał wargi. Wstał.
Powoli podszedł do rozciągniętego w fotelu chłopca.
Z pewnością nie pozwoli mu spać w swoim salonie...
Pochylił się, opierając się jedną ręką o podłokietnik, a drugą rozpinając guziki białej koszuli Harry'ego. Niespiesznie, jeden po drugim.
...ale w zamian za to, co przeszedł...
Rozsunął koszulę, odsłaniając jasną, gładką skórę. Jego oczy rozbłysły, a w pomieszczeniu pojawiła się coraz wyraźniejsza sugestia płomieni.
...przecież nic się nie stanie, jeśli...
Delikatnie przesunął palcami po unoszącej się i opadającej klatce piersiowej, brzuchu, miękkim podbrzuszu, docierając do spodni. Rozpiął guzik i długimi palcami sięgnął po zamek, powoli przesuwając go w dół. Ponownie oblizał wargi.
...sprawi mu odrobinę przyjemności...
Wsunął dłoń w spodnie, ostrożnie owijając palce wokół rozkosznie gorącego penisa chłopca.
Zawsze taki ciepły, rozgrzany... niczym żywa pochodnia...
Z lekko rozchylonych ust Harry'ego wyrwał się cichy jęk. Na wargach mężczyzny pojawił się krzywy uśmieszek.
*
Snape stał przy komodzie, trzymając w dłoni zielony kamień i wpatrując się w niego ze zmarszczonymi brwiami.
Dzięki temu kamieniowi będzie miał Pottera cały czas na oku. Nie może dopuścić do tego, żeby znowu coś mu się stało... Musi go pilnować. Chłopak jeszcze nie raz może wplątać się w niebezpieczne sytuacje, taką już miał naturę. A Severus doskonale wiedział, że tylko on może zapewnić mu bezpieczeństwo. Potter mógł sobie nie słuchać żadnych autorytetów... ale tylko odważyłby się nie posłuchać jego.
*
Nie minęło nawet kilka godzin, a Potter już nie potrafił powstrzymać się przed nadużywaniem kamienia. Cóż za bezmyślny dzieciak... Klejnot miał mu służyć w sytuacjach zagrożenia życia, a nie do wysyłania ckliwych wiadomości. A teraz jeszcze zakłócił mu niedzielę, nalegając na spotkanie, w jakiejś wyjątkowo ważnej sprawie, a chodziło tylko o tą wszystkowiedzącą Granger, która odwiedziła go kilka dni wcześniej, próbując go zaszantażować, i Severus był zmuszony wymazać jej pamięć. Zbyt dużo wiedziała.
Oczywiście Potter nie potrafił utrzymać języka za zębami... Chociaż bardziej prawdopodobne było to, że nie potrafił utrzymać na wodzy swojej wybujałej emocjonalności i Granger sama zaczęła się czegoś domyślać. Jeżeli tak dalej pójdzie, to w końcu chłopak może ich zdradzić, a wtedy wszystko legnie w gruzach. Powinien nad sobą panować, do jasnej cholery! To nie jest zabawa!
Ale nawet, gdy Severus jasno mu to wyjaśnił, Potter wydawał się chyba nadal nie do końca zdawać sprawy z powagi sytuacji, ponieważ pierwsze co zrobił, to podszedł do niego i znowu przylgnął do niego całym ciałem, obejmując go w pasie i wtulając twarz w jego pierś, jakby sądził, że takimi dobrymi dla głupców, sentymentalnymi gestami cokolwiek zdziała...
- Przepraszam - wyszeptał. - To się więcej nie powtórzy. Proszę, nie gniewaj się na mnie.
Severus zesztywniał mimowolnie. Powietrze roziskrzyło się i rozgrzało, wypełniając się uderzeniami serca. I słodkim, mdlącym zapachem wanilii...
Mężczyzna zacisnął usta i przymknął powieki.
Znowu to samo... Zawsze taki uczuciowy... Potter lgnął do niego niczym szczeniak, który potrzebuje dotyku swego pana.
I nawet jeżeli na pewien sposób było to... ujmujące, to i tak...
Myśli urwały się, przeszyte błyskawicą lodu. Do ciepła wdarł się chłód.
Mroczny Znak na przedramieniu Severusa zapiekł tak bardzo, jakby żywcem wypalano mu go na skórze. Ból rozchodził się aż do barku, a wraz z nim nadpłynęła... ciemność. I lodowate zimno. Nienawiść. Nienawiść, która zdawała się wypełniać całe powietrze i wdzierać się do płuc wraz z oddechem.
Z ciemności wyłoniła się zaskoczona twarz Harry'ego.
- Co się st...
Snape nie czekał na dokończenie zdania. Złapał chłopaka za ramię i odepchnął od siebie z całej siły.
Przycisnął lewą rękę do przedramienia, chociaż wiedział, że to wcale nie zatamuje bólu.
- To Voldemort? - zapytał łamiącym się głosem Harry. - Prawda?
- Zejdź mi z oczu, Potter - warknął mężczyzna, walcząc z napływającą ciemnością, rozświetlaną błyskawicami spopielającej odrazy. Wiedział, gdzie musi się udać. I co zrobić...
Ale Harry nie poruszył się. Po prostu stał i wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami.
- Nie dość, że jesteś głupi, to na dodatek głuchy!
Severus nie zważał już na słowa. Po prostu smagał nimi niczym batem, tak jak zawsze, kiedy był wzburzony...
- Nie słyszałeś, Potter? Wynoś się stąd!
Chłopak cofnął się z przerażeniem w oczach, potknął i wpadł na fotel. Severus miał dosyć jego nieudolności. Wiedział, że jeżeli Potter zostanie tu jeszcze choćby chwilę dłużej, to nie będzie ręczył za swoje czyny... Przypadł do niego i jednym szarpnięciem postawił go na nogi. Zacisnął palce na jego ramieniu, wbijając mu je boleśnie w ciało i na wpół zaciągnął, na wpół dowlekł go do drzwi prowadzących na korytarz, a następnie wyrzucił za nie, zatrzaskując je z całej siły i opierając się o ciemną powierzchnię.
Dosyć tego. Dosyć tego ciągłego przychodzenia, przepraszania, przytulania... To wszystko zaczyna powoli przypominać jakąś farsę... Potter jest tylko środkiem do realizacji celu. Niczym więcej.
Severus powoli uniósł dłoń, odsłaniając Mroczny Znak, który wciąż jeszcze pulsował i wydawał się wić na skórze.
Musi się teraz skupić tylko i wyłącznie na planie. Nie może pozwolić się niczym rozpraszać. A Potter... Potter wróci na swoje miejsce w hierarchii. I za każdym razem, kiedy znowu spróbuje się wspinać... Severus będzie musiał go zrzucać. Na sam dół.
***
Czy mogę przyjść dzisiaj wieczorem?
Gniewasz się na mnie?
Kamień rozjarzał się co chwilę. Severus nie zareagował na żadną wiadomość. I czuł się coraz bardziej zirytowany ich natężeniem i częstotliwością.
Doprawdy, czy ten chłopak nie potrafi zrozumieć aluzji? Czy musi być aż tak natrętny? Co on sobie wyobraża? Że skoro kilka razy się pieprzyli, to nabył prawa do wdzierania się z butami w życie Severusa? Że stał się dla niego kimś ważnym? Że nawet jeżeli Severus ma dzisiaj wolny wieczór, to oznacza, że ma go spędzić z tym nieokiełznanym smarkaczem? Ma zbyt wiele spraw na głowie, by zawracać sobie nim głowę.
Potter był tylko... dzieckiem. Nie miał do zaoferowania niczego interesującego. Niczego, co byłoby warte uwagi, poza swoim młodym, spragnionym ciałem. Nie był dla niego partnerem intelektualnym, nie posiadał niczego, czego Severus samodzielnie nie potrafiłby zdobyć. Potrafił się tylko narzucać, patrzeć na niego z uwielbieniem i nieprzytomnie się do niego uśmiechać. Pragnął wiedzy, drżenia serca, adrenaliny, władzy i autorytetu, w zamian oferując jedynie... bezinteresowne, szczenięce oddanie? Cóż to była za wymiana?
Tęsknię za tobą.
Severus zmarszczył brwi, odczytując kolejną wiadomość.
Tęsknił? Severus nie był kimś, za kim się tęskni. Był kimś, kogo należy unikać. A już z pewnością nie był kimś, na kim takie sentymentalne wyznania robią jakiekolwiek wrażenie...
Ścisnął kamień w dłoni i wsadził go do kieszeni szaty, starając się nie zwracać uwagi na to, jak często jego dłoń wędruje do kieszeni i dotyka gładkiej, wciąż ciepłej powierzchni.
***
Wiadomość, którą Severus otrzymał od Pottera nad ranem, zaskoczyła go i zaniepokoiła. Prośba o eliksir na uspokojenie?
Nawet gdyby chłopak miał koszmar, to przecież żaden zwykły koszmar nie doprowadza nikogo do stanu, w którym potrzebuje on eliksiru uspokajającego... To było coś więcej i Severus musiał się tego dowiedzieć, dlatego też zdecydował się złamać swoje postanowienie i zaprosić Pottera do swych komnat... nawet jeżeli oznaczało to, że po raz kolejny będzie zmuszony przyjmować jego umizgi... Chociaż tym razem Potter wykazał się wyjątkowym... hmm, powiedziałby, że to „godność”, gdyby to słowo w odniesieniu do Pottera nie stanowiło takiego oksymoronu... Ubzdurał sobie, że chce, aby Severus go objął, a kiedy tego nie otrzymał, po prostu... wyszedł. Wstrętny, uparty smarkacz!
I następnego dnia to samo. Znowu chciał wyjść, opowiadając bzdury o nieodrobionych lekcjach i zmuszając Severusa do... ugięcia się. Takie sytuacje mu się nie zdarzały. A jeżeli nawet, to zazwyczaj kończyły się długim i ciężkim szlabanem albo serią najboleśniejszych klątw, w zależności od tego, kto próbował z nim pogrywać. Ale w tym wypadku... w tym jednym, jedynym wypadku... postanowił mu ustąpić. Chociażby za to, jak ślizgońsko Potter z nim zagrał.
Zresztą to była uczciwa wymiana. Odrobina czułości w zamian za informację. I otrzymał ją. Wystarczyło go tylko upić...
I jakkolwiek sen, który miał Potter, całkowicie wytrącił Severusa z równowagi swoją sugestywnością i niesamowicie cholerną bliskością z prawdą... to mężczyzna nie spodziewał się, że całe to spotkanie przekształci się w taką... farsę. Potter pod wpływem alkoholu zachowywał się niedorzecznie. Całkowicie niedorzecznie.
- Severusie - wyjęczał po raz już któryś, denerwująco przeciągając sylaby i przyglądając się mężczyźnie z zawadiackim uśmiechem. - Powiedz do mnie "Harry". Nigdy tak do mnie nie mówisz.
- I nie zamierzam zacząć - wycedził Snape, zastanawiając się, ile jeszcze czasu jest w stanie wytrzymać w jednym pomieszczeniu ze wstawionym Potterem.
- Nie? - Harry zasępił się na chwilę. - To może udałoby ci się to powiedzieć w zdaniu: "Harry Potter mnie lubi"?
Severus, ku swojemu zaskoczeniu, w ostatniej chwili powstrzymał wypływający mu na usta uśmiech.
Cóż, Potter czasami potrafi być nawet całkiem zabawny... Kto by pomyślał? I kto by przypuszczał, że ma tak słabą głowę? Severus nie spodziewał się po nim zbyt wiele, ale szybkość z jaką chłopak poddawał się upojeniu alkoholowemu, była nieprawdopodobna... Chociaż trzeba przyznać, że patrzenie na to, jak zachowuje się pod wpływem alkoholu, było niezwykle interesującą rozrywką. Ciekawe, czy... - Severus zmarszczył brwi, uważnie przyglądając się rozluźnionemu już niemal całkowicie chłopcu - ...ciekawe, czy byłby teraz w stanie dać mu to, co pragnie oglądać?
Och, oczywiście, że miał swoje mroczne popędy... miał ich wiele. Ale do tej pory obawiał się, że to jeszcze zbyt wcześnie, aby wypróbowywać je na Potterze. Jednakże stan upojenia, w którym znajdował się chłopak, dawał mu niemal nieograniczone możliwości... i miał zamiar je wykorzystać.
Jego oczy rozbłysły dziko.
Nauczyciel wykorzystujący pijanego ucznia...
Na usta mężczyzny wypłynął krzywy uśmieszek.
Severusie, jakiż jesteś nieprzyzwoity...
***
Ciemne, pachnące czekoladą włosy Pottera łaskotały nos Severusa. Miękkie, gorące wargi wędrowały po jego obojczyku, składając na nim zachłanne, niemal desperackie pocałunki. Gorąca, drobna dłoń zaciskała się na jego penisie, przesuwając się po nim w górę i w dół, coraz szybciej i szybciej, podczas gdy druga ugniatała i masowała jądra. Severus słyszał pomruki i pojękiwania, ale nie do końca był pewien, który z nich je wydaje. Nie wiedział, jak to się stało, że ten chłopak w tak krótkim czasie nabył takie umiejętności, ale obecnie nie był w stanie się zad tym zastanawiać. Młode, rozgrzane ciało napierało na niego, pragnąc jego i tylko jego, spalając się w tym pragnieniu niczym wciąż odrobinę nieporadne, lecz nadrabiające entuzjazmem zwierzę. Ciepła dłoń niemal dusiła jego penisa, usta próbowały wgryźć się w skórę...
Potter... Potter...
Severus mruknął i naparł na to ciało, łapiąc je za ramiona i przygważdżając do drewnianej powierzchni.
Jego... Jego...
W drżącym, rozgrzanym powietrzu pojawiły się zalążki płomieni, rozpalając się z każdą sekundą coraz bardziej i bardziej.
Severus wplótł palce w te ciemne, gęste włosy i złapał je mocno, pociągając do tyłu i odchylając głowę Harry'ego tak, by mieć dostęp do jasnej, gładkiej szyi, zapraszającej, by zatopić w niej usta, zęby...
Zaatakował, pożerając ją łapczywie. Smakowała... młodością. Czekoladowymi żabami, atramentem i niewprawnym entuzjazmem. Czysta, nieskażona... Przesuwał po niej językiem, zbierając lekko słonawe kropelki potu i odbierając wszystkimi zmysłami każdy głośniejszy jęk wydobywający się z ust Pottera.
Płomienie syczały i trzaskały, liżąc ściany i wędrując po nich, a on zagłębiał się w doznaniach, w odkrywaniu tego nieznanego, jakże innego od jego własnego świata... świata, który wylewał się z każdego gestu, z każdego spojrzenia Pottera, a do którego on, Severus, nie miał wstępu. Mrucząc z satysfakcji, zasysał wargami skrawki jego skóry, pieszcząc ją wargami i wdychając jej zapach. Zapach wiatru, piwa kremowego i dymu po sesji Eksplodującego Durnia.
Zapach niewinności.
Zapach, którym miał ochotę odurzyć się, jak alkoholem, aż przeniknie do jego krwi i uderzy mu do głowy, pozwalając mu zapomnieć. Chociaż na chwilę.
***
Pieprzony Potter!
Bezmyślny, wścibski gówniarz! Irytujący, ciekawski natręt, który od zawsze uwielbiał wsadzać nos w nieswoje sprawy i zjawiać się tam, gdzie nie powinien w najmniej odpowiedniej chwili! Gdyby mu nie przeszkodzono, to rozszarpałby go gołymi rękami. Wszystko musi zaczynać od nowa. Każdy składnik, każdy etap... wszystko od początku!
Gdy Severus dotarł do drzwi swojego gabinetu, wywarczał hasło, w kilku krokach przemierzył gabinet i jednym ruchem różdżki zdjął z drzwi zaklęcie zamykające.
Miał tylko nadzieję, że w czasie jego nieobecności gówniarz nie narobił jeszcze większych szkód, bo wtedy nie ręczyłby za siebie...
Wszedł do salonu i obrzucił go wciąż płonącym z gniewu spojrzeniem. Potter czekał w tym samym miejscu, w którym go zostawił, wśród porozrzucanych na podłodze książek. Opierał się o opustoszałą biblioteczkę, trzymając się za ramię i uparcie wpatrując w podłogę.
Severus zmarszczył brwi, uważniej przypatrując się ręce chłopaka. Wyglądała na poranioną. Spod rozciętej koszuli wyłaniała się długa, zaczerwieniona szrama.
Cóż, najwyraźniej nieco zbyt mocno nim rzucił... ale w tamtej chwili nie panował nad sobą. Miał ochotę go zranić, najboleśniej jak to możliwe, ale teraz... Severus jeszcze raz spojrzał na rozcięcie, mimowolnie rozprostowując zaciśnięte do tej pory w pięści palce.
Wyczuwał strach bijący od chłopaka. Odkąd wszedł, Potter zerknął na niego tylko jeden raz, rzucając Severusowi szybkie, spłoszone spojrzenie. W takim stanie naprawdę przypominał... szczeniaka. Szczeniaka, który otrzymał od swojego pana kilka kopniaków i teraz siedział w kącie, z podkulonym ogonem, nie mając pojęcia, za co został ukarany, i bojąc się nawet spojrzeć w jego stronę.
Może... może i rzeczywiście zareagował odrobinę zbyt agresywnie, wyżywając się na chłopaku za to, że przez niego kilka tygodni pracy poszło na marne i cały eliksir nadaje się teraz jedynie do wylania do ścieku... Pomimo całej swojej bezmyślności Potter mógł przecież nie zdawać sobie sprawy z tego, do czego doprowadził swoim niezapowiedzianym przybyciem. Chciał go tylko odwiedzić. Nie rozumiał, o jaką stawkę toczy się gra... i jakie to było dla Severusa ważne. Był tylko zaślepionym nastolatkiem. Zbyt zaślepionym, by dostrzegać niewielkie aluzje, ale czego innego można było się po nim spodziewać? Zawsze pchał się tam, gdzie nie trzeba, wciskał się w najmniejszą szczelinę, wciąż pakując się w coraz to większe kłopoty... Był jak znajdująca się tuż pod skórą drzazga, niewielka, ale dokuczliwa... taka, która nie pozwala się wyłuskać, ale nie pozwala również o sobie zapomnieć...
Severus zacisnął usta i sięgnął po różdżkę, odsyłając wszystkie książki z powrotem na ich miejsce. Chłopak nie poruszył się. Wciąż stał w tym samym miejscu, przyciskając rękę do piersi.
Severus oblizał wargi.
Nie może już pozwolić mu się tak wyprowadzać z równowagi. Będzie musiał załagodzić całą tę sytuację... zrobić coś, by Potter przestał patrzeć na niego z miną zbitego psa... ponieważ wtedy miał takie dziwne uczucie, jakby ta drzazga... zbyt mocno go uwierała.
***
Severus siedział przy stole nauczycielskim w Wielkiej Sali, obserwując, jak Harry wybiega z pomieszczenia. Obok niego leżał Prorok Codzienny z rzucającym się w oczy tytułem: "Harry Potter - Nadzieja Czarodziejskiego Świata Czy Tchórz?"
Ściany Wielkiej Sali pokryte były zimnymi płomieniami gniewu. Ciemniejące coraz bardziej oczy Severusa biegały po linijkach tekstu, podczas gdy przestrzeń wokół niego wypełniała się mrokiem i kryształkami lodu.
Gdyby tylko mógł dorwać kobietę, która wycisnęła z siebie te kłamliwe wypociny... z przyjemnością patrzyłby, jak wije się u jego stóp, podczas gdy on rzucałby na nią najboleśniejsze klątwy, przy których Cruciatus wydawał się niewinną pieszczotą...
Przeniósł wzrok na drzwi. Będzie go musiał jak najszybciej odnaleźć. Potter jest zbyt wrażliwy, by poradzić sobie z taką nagonką. Najpierw będzie się nad sobą użalał, później wpadnie w depresję, a później może zrobić coś naprawdę głupiego... Nie może mu na to pozwolić!
Severus odsunął od siebie talerz i gwałtownie poderwał się z miejsca, nie zważając na zaskoczone spojrzenia grona pedagogicznego, po czym wypadł z pomieszczenia i ruszył korytarzami, przypominając zbliżającą się szybko chmurę burzową.
Z powodu jednego artykułu musiał się teraz uganiać za Potterem po całym Hogwarcie. Jakby nie miał dość własnych spraw na głowie... Ale doskonale wiedział, że nie było w tym zamku nikogo... nikogo, kto mógłby i potrafiłby mu pomóc... Nikogo, kto choćby trochę się nim przejął. Dumbledore? Stary głupiec, który bagatelizuje wszystkie problemy, przeświadczony o swej nieomylności. McGonagall? Ślepa ignorantka, która nigdy nie zauważa tego, co najistotniejsze. Jego... "przyjaciele"? Żałosne dzieciaki, które tak naprawdę nic o nim nie wiedzą.
Nie, jakkolwiek nieprawdopodobnie by to brzmiało... Potter nie ma tu nikogo, kto by go zrozumiał i kto potrafiłby przemówić mu do rozsądku. I nawet jeżeli Severus doskonale wiedział, że znacznie lepiej wychodzi mu zadawanie bólu, aniżeli usuwanie go... to będzie musiał spróbować.
*
Oczywiście, jak było do przewidzenia, Potter zaszył się gdzieś na cały dzień i miał gdzieś, że szuka go cała szkoła. Ale Severus postanowił być cierpliwy. W końcu przecież musi wyjść ze swej kryjówki, choćby po to, żeby coś zjeść. Ale kiedy nadeszła pora kolacji, nawet Severus zaczął się już niepokoić. Miał nadzieję, że chłopak nie okaże się na tyle głupi, aby zignorować jego rozkaz przyjścia do gabinetu, kiedy tylko będzie już na to gotowy. Przyniósł mu nawet kolację, do jasnej cholery, chociaż wciąż nie miał pojęcia, jaka niezrozumiała siła kazała mu to zrobić.
Jego kroki rozbrzmiewały w całym salonie, kiedy chodził w tę i z powrotem przed drzwiami, łapiąc się na tym, że coraz częściej spogląda na zegar.
Pięć minut. Da mu jeszcze pięć minut, a jeżeli się nie zjawi, to wyruszy na poszukiwania. Przetrząśnie całą szkołę, przewróci do góry nogami każdą ławkę i każdy posąg w tym pieprzonym zamku i w końcu go znajdzie, a kiedy go znajdzie...
Zamarł, zatrzymując się gwałtownie i nasłuchując.
Drzwi. Czy mu się wydawało, czy usłyszał otwierające się drzwi do gabinetu?
Kroki. Odrobinę niepewne.
Nie, nie wydawało mu się.
Z jego piersi wyrwało się niekontrolowane westchnienie.
Potter... był tutaj.
Przyszedł.
*
Wszystko zalewała czerwień, gorąca i lepka, spowijając przestrzeń swym płaszczem. Nie było widać niczego poza nią, a wszelkie dźwięki zagłuszał dziwny hałas - szybkie, błyskawiczne uderzenia, ciężkie i niskie.
I nagle wszystko zniknęło. Czerwień odpłynęła, a hałas opadł i pozostała tylko przestraszona twarz Pottera, jąkającego się:
- Przepraszam. Nie chciałem. Naprawdę. To tak nagle... Proszę, nie wyrzucaj mnie. Przepraszam.
Severus przełknął ślinę, z trudem powstrzymując się, by nie oblizać warg. Smakowały Potterem. Jego entuzjazmem i impulsywnością. A także kompletnym brakiem ogłady, który okazywał już tak wiele razy.
- Nie miałem takiego zamiaru - wycedził Snape niezwykle opanowanym, zważywszy na okoliczności, głosem.
Chłopak znowu to zrobił. Ale przecież nie mógł go ukarać. Nie tym razem. Nie po tym, co przeszedł. Ten jeden raz... może to zignorować. Tak. Jeden raz.
Po kilku chwilach ciszy Potter najwyraźniej zdecydował się w końcu podnieść głowę i spojrzeć na niego. W jego oczach pojawiło się jednak... coś dziwnego. Powoli zmieniały swój wyraz, stając się zamglone, rozmarzone. W pewnym momencie chłopak uniósł dłoń i dotknął jego brwi, przesuwając po nich palcem i wpatrując się w nie z takim zachwytem, jakby nigdy w życiu nie widział nic wspanialszego.
Severus zmarszczył brwi, a wtedy Harry dotknął palcem głębokiej zmarszczki, która pojawiła się pomiędzy nimi, i bardzo wolno przesunął opuszkiem palca po całej długości nosa, by ostatecznie zatrzymać dłoń na policzku, gładząc go delikatnie. Zielone oczy niemal promieniały. Wyglądał, jakby kompletnie zapomniał, gdzie się znajduje, jakby przeniósł się do innego świata, w którym nie istniało nic, poza Severusem... A jego twarz... wyrażała tak wiele zmieniających się emocji, że wydawało się to wręcz niemożliwe, aby ktoś mógł przeżywać ich aż tyle naraz... i aby były tak nieskazitelne...
W tej jednej chwili Potter był całkowicie odarty ze swojej bezczelności, arogancji, zuchwałości. Ze wszystkiego, co czyniło go tamtym Potterem, którego Severus znał przez pięć lat. Tamtym Potterem, który zawsze był dla niego tylko nieodrodnym synem swego ojca, w którego oczach widział jedynie nienawiść, a w zachowaniu ignorancję i zarozumialstwo.
Teraz był całkowicie odsłonięty. Był czystą, połyskującą w świetle ognia emocją. Tak prawdziwy, tak niebywale prawdziwy...
Żar, który Severus poczuł w sobie w tym samym momencie, był inny niż zwykle. Rozpalał i mroził jednocześnie. Trawił niczym pożoga i otulał blaskiem niczym delikatne ciepło kominka. I pozostawił po sobie jedynie... uczucie głębokiego niepokoju.
***
Severus słyszał otwierające się drzwi i niepewne kroki Harry'ego. Nie wiedział, dlaczego zgodził się na to spotkanie, ale Potter wydawał się być naprawdę zdeterminowany, aby przyjść do niego właśnie dzisiaj, zakłócając jego coroczny rytuał spędzania swych urodzin przy kilku butelkach whisky.
Napełnił swoją szklankę i odstawił butelkę na blat, zastanawiając się, dlaczego Potter się zatrzymał.
- Zamierzasz tak tam stać? - zapytał, biorąc do ręki szklankę i jednocześnie odwracając się do Harry'ego. - Czy może w końcu usią... - Severus urwał, kiedy jego spojrzenie padło na chłopaka.
Powietrze wypełniło się iskrami, niemal całkowicie obejmując Pottera... stojącego w drzwiach jego salonu w ciemnych, eleganckich, opinających biodra spodniach, w kruczoczarnej koszuli, rozpiętej pod szyją, w zielonym krawacie, przy którym jego oczy wydawały się być niemal szmaragdowe...
Severus poczuł, jak coś gorącego pełznie w jego wnętrzu, ogarniając powoli całe ciało. Nie był w stanie oderwać od niego wzroku. A chłopak po prostu stał... najwidoczniej zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego... jakie wrażenie wywołał.
Palce Snape'a zbielały od zaciskania się na szklance, kiedy obserwował, jak Harry podchodzi do fotela, a potem odwraca się w jego stronę, trzymając w dłoniach jakąś paczkę i... zaczyna do niego podchodzić. Z tym niepewnym, zagubionym wyrazem twarzy... I Severus wiedział, że Potter robił to specjalnie. Udawał niewinnego, a tak naprawdę celowo nęcił go i kusił...
Iskry zniknęły, zamieniając się w krwistą czerwień, spływającą po ścianach, która zalewała jego skórę i oczy, mącąc mu wzrok...
Chłopak zatrzymał się i wyciągnął przed siebie paczkę. Do nozdrzy Severusa wdarł się ten okropnie słodki zapach wanilii i czekolady... Jego wzrok mimowolnie ześliznął się na rozpięty kołnierzyk i odsłoniętą szyję... Poczuł, że zaschło mu w ustach. Był tak twardy, że jego penis niemal przebijał się przez materiał spodni.
Potter coś do niego powiedział, ale do Severusa nic już nie docierało. Usłyszał tylko trzask rozbijanego szkła i jego usta już były na nim. Już wbijał wargi w tą ciepłą, gładką skórę, ugniatając dłońmi ramię i pośladki, pragnąc je zmiażdżyć w uścisku, pochłonąć go całego... pragnąc zsunąć z niego spodnie, rozszerzyć pośladki i zagłębić się w ten gorący, ciasny tunel... a potem pieprzyć go i pieprzyc i patrzeć, jak wije się pod nim, jęcząc i skamląc, jak błaga o litość, jak błaga o więcej, a potem spuścić się w nim, wypełniając go swą gorącą spermą, naznaczając go sobą, plugawiąc jego niewinność, a potem patrzeć, jak leży drżący, zbrukany, z sennym, nieprzytomnym uśmiechem... i pochylić się do niego, szepcząc mu wprost do ucha, jakim jest małym, nieznośnym złośliwcem, że doprowadził go do takiego stanu...
- Nie, zaczekaj! - Przez pulsujący szum w głowie Severusa przebił się głos Harry'ego, ale mężczyzna nie miał zamiaru na nic czekać. Musi go mieć. Teraz! Zaraz!
Odtrącił próbujące go powstrzymać dłonie i drżącymi z niecierpliwości palcami zaczął rozpinać jego spodnie, ani na chwilę nie przestając ssać i kąsać rozgrzanej szyi. Długi jęk, który wydobył się z ust chłopaka, sprawił, że czerwień przeszła już niemal w purpurę.
- Czekaj... - wydyszał z trudem Harry. - Mam dla ciebie... inny prezent, który... na pewno ci się spodoba.
*
Płomienie strzelały i buzowały, przypominając szalejące piekło, w którym wszystko się topiło. A pośród nich, na przykrytym czarną narzutą łóżku siedział... Potter. Napięty niczym struna, nagi i gładki, z rozłożonymi szeroko nogami i szczupłą dłonią zaciśniętą na swoim naprężonym penisie. Zielony, zawiązany na szyi krawat kołysał się miarowo w rytmie, w którym poruszał dłonią... Severus doskonale widział, jak napletek przesuwa się pod jego palcami, odsłaniając wilgotną, zaczerwienioną główkę, by po chwili zniknąć w ciepłym tunelu dłoni... jak smukłe uda drżą, pokryte kropelkami perłowego potu, a twarz jaśnieje, pogrążona w agonii przyjemności... Zielone, błyszczące gorączkową determinacją oczy wbijały się w niego zza zaparowanych okularów... wpółotwarte, wilgotne usta dyszały ciężko, wyrzucając z siebie głośne, przepełnione rozkoszą jęki...
Severus widział już w swym długim życiu wiele, ale czegoś równie olśniewającego... nigdy.
I pomyśleć, że cały ten pokaz był przeznaczony jedynie dla jego oczu... że Potter robił to tylko dla niego...
Nikt nie może tego zobaczyć! Nie pozwoli, by Czarny Pan dotknął tego wspomnienia swoimi obleśnymi palcami, by je zbezcześcił. Będzie musiał je ukryć. Tak głęboko, by nigdy go nie odnalazł.
Zachowa je tylko dla siebie. A potem będzie je odtwarzał. Wciąż i wciąż od nowa. Bez końca.
***
Severus zmarszczył brwi, starając się nie wpatrywać zbyt otwarcie w siedzącego przy stole Gryfonów Pottera i... i tę rudą dziewuchę, która bez przerwy pochylała się do niego i coś mu szeptała z przejęciem. Po co w ogóle się do niego przysiadła? Cóż za sekrety chciała z nim dzielić?
Severus oderwał od nich spojrzenie i wbił je w swój talerz, ale po chwili jego wzrok ponownie pofrunął w kierunku tej dwójki.
Nie podobało mu się to, jak blisko niego siedziała... w jaki sposób spoglądała na Pottera... jak się do niego uśmiechała...
Och, doskonale wiedział, zresztą jak i cała reszta nauczycieli, o tym, że Weasleyówna ma słabość do swego „wybawiciela” już od pierwszego roku nauki w Hogwarcie... i jakkolwiek wcześniej jej umizgi były do zaakceptowania, to teraz Potter... miał już swego pana. Należał do niego.
I Severus nie pozwoli, by ta żałosna dziewucha choćby spróbowała go teraz dotknąć...
Już miał odwrócić wzrok, aby chociaż na chwilę zająć się śniadaniem, ale wtedy Weasleyówna pochyliła się do Pottera i jej usta spoczęły na jego policzku.
Oczy Severusa zalała czerwień. Nie wiedział, w którym momencie jego dłoń znalazła się na ukrytej w szacie różdżce, a umysł rzucił niewerbalne zaklęcie.
Dziewczyna odskoczyła od Harry'ego niczym rażona wyładowaniem elektrycznym.
Severus skrzętnie ukrył wypływający mu na twarz wyraz satysfakcji.
Teraz już się do niego nie zbliży...
Sięgnął po puchar i wypił kilka łyków tych słabych pomyj, które Dumbledore nazywał winem, po czym odstawił go i zabrał się za śniadanie, ale nie zdążył wziąć nawet kęsa, kiedy od strony stołu Gryfonów dobiegły podniesione głosy.
Severus uniósł głowę akurat w chwili, kiedy Potter rzucił się przez stół na jednego ze swoich kolegów. Patrzył oniemiały, jak obaj lądują na podłodze wśród potrzaskanych naczyń i resztek jedzenia. Po kilku ciosach Potter złapał Gryfona za szatę, poderwał z podłogi i przycisnął do stołu, okładając na oślep pięściami i wrzeszcząc coś niezrozumiale. Ale wrzawa, która podniosła się w Wielkiej Sali, zagłuszyła wszelkie krzyki. Severus nie wiedział nawet, w którym momencie upuścił widelec, poderwał się z miejsca i niemal na przełaj ruszył ku walczącym. Już sięgał po różdżkę, ale McGonagall uprzedziła go, rzucając na Pottera zaklęcie rozbrajające i odrywając go od Finnigana. Harry poleciał do tyłu, uderzając głową w ławkę, ale zanim doszedł do siebie, Severus już przy nim był.
Złapał go za szatę na karku i z całej siły szarpnął, stawiając go na nogi.
Miał ochotę własnoręcznie wygarbować mu skórę. Za ten bezsensowny atak i za to, że swoim bezmyślnym zachowaniem mógł spowodować pewne nieodwracalne decyzje i konsekwencje. I za to, że Severus ledwie mógł złapać oddech ze zdenerwowania, a jego ciało trawił wewnętrzny ogień lodowatej wściekłości.
Wprost nie mógł uwierzyć w to, czego dopuścił się Potter. Zachował się niczym bezmózgi narwaniec. Odsłonił się, pozwolił się sprowokować i wykazał się całkowitym brakiem kontroli nad swoimi reakcjami. Rzucił się na drugiego Gryfona przy całej szkole, nie przejmując się konsekwencjami i narażając się nawet na wydalenie ze szkoły. Czy ten nieobliczalny dzieciak czasami w ogóle używał mózgu?
Och, będzie musiał z nim poważnie porozmawiać... i to nie będzie przyjemna rozmowa.
*
Szlabany z Potterem. Dwa razy w tygodniu. Musiał wziąć je na siebie, inaczej mógłby go już w ogóle nie widywać, a do tego nie mógł dopuścić. Chłopak i tak miał dużo szczęścia. Ale niech nawet nie myśli o tym, że mu się upiekło. Że te szlabany są czymś w rodzaju nagrody... Musi nauczyć się kontroli, inaczej swoimi impulsywnymi reakcjami może ich kiedyś zdradzić, a wtedy wszystko, wszystko runie. I nie będzie już żadnego sposobu, aby to odbudować.
Chłopak czasami po prostu kompletnie nie potrafił nad sobą panować. A co najgorsze, swoim zachowaniem potrafił wyprowadzić z równowagi także Severusa. A trzeba przyznać, że był to naprawdę rzadki talent. Niewielu to potrafiło, a jeżeli się głębiej zastanowić, to niemal nikt. Nawet Dumbledore był jedynie irytujący. Z kolei utrata kontroli przy Czarnym Panu mogła się zakończyć tylko jednym. Śmiercią.
Ale Potter... z Potterem sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Chłopak potrafił w kilku zaledwie słowach doprowadzić Severusa do białej gorączki. Potrafił sprawić, że jego ręce drżały, a dłonie pragnęły rzucać klątwy... tak jak swoim bezczelnym zachowaniem na dzisiejszej lekcji doprowadził do tego, że Severus chodził teraz w tę i z powrotem przed drzwiami do swych komnat ze wzrokiem przypominającym burzowe, przecinane błyskawicami niebo, peleryna powiewała za nim przy każdym gwałtownym zawróceniu, a powietrze wypełniały ostre jak brzytwa, lodowate płomienie gniewu, zamieniając je w mikroskopijne kryształki lodu.
Nie potrafił się uspokoić. Nie chciał się uspokoić. Jeszcze żaden uczeń w historii tej szkoły nie doprowadził go... nie doprowadzał go do takiej furii! Uczniowie denerwowali go, irytowali, czasami wzbudzali ironiczny uśmieszek, czasami wywoływali czysty jak łza gniew. Ale tylko Potter potrafił doprowadzić go nad samą krawędź... potrafił doprowadzić go do utraty kontroli nad sobą. Jego!
Czy to coś w jego spojrzeniu? W tych zuchwałych oczach, które wbijały się w niego niczym kawałki potłuczonego szkła, ostre jak sztylety? W sposobie, w jaki zaciskał szczękę, z taką zaciętością, że ledwie mógł oddychać? W tym buntowniczym spojrzeniu, w którym przez tę niewielką chwilę nie było cienia strachu, jakby w ogóle się go nie bał, jakby próbował pokazać, że jest na tyle szalony, by rzucić się głową w dół z urwiska i zobaczyć, gdzie go to zaprowadzi?
Wciąż go prowokował, wciąż szukał granicy, posuwając się coraz dalej i dalej... Bezczelny gówniarz, który uwielbia pyskować, uzależniony od ryzyka szczeniak... niech no tylko się w końcu zjawi! Już on go sprowadzi na ziemię, wgniecie go w nią tak mocno, aż poczuje piach w ustach... pokaże mu, gdzie jego miejsce...
Skoro tak bardzo uwielbia rzucać mu wyzwania... to pokaże mu, czym kończy się zabawa ogniem.
Bolesnym poparzeniem.
Zerknął na zegarek. Potter się spóźniał.
Jeżeli nie przyjdzie... jeżeli choćby ośmieli się nie przyjść... to wiedział, że nie wytrzyma i coś rozwali.
Nagle zatrzymał się gwałtownie, słysząc odległy trzask drzwi. Jego oczy zabłysły, a wargi wykrzywiły się, odsłaniając zęby. Wyglądał, jakby zamierzał kąsać. Gryźć.
Przysunął się do ściany, obserwując niczym przyczajona w ukryciu bestia, jak drzwi powoli otwierają się i do środka wchodzi... Potter. Rozglądając się niepewnie wokół.
Mroźne płomienie wystrzeliły aż pod sufit niczym lodowe strzały, kiedy Severus pchnął drzwi, zatrzaskując je i chwycił swą ofiarę w szpony, rzucając ją na ścianę i przygotowując się do rozszarpania.
- Co ty sobie wyobrażasz, Potter? - wysyczał głosem zimniejszym niż oddech Dementora. - Chciałeś odegrać przed nimi bohatera? Na mojej lekcji? Jak śmiałeś mi się sprzeciwić? Jak śmiałeś podważyć mój autorytet? Powinienem bardzo surowo ukarać cię za twoją bezczelność, arogancję i...
- Nie! - krzyknął Harry, zaciskając zęby.
Znowu to zuchwałe spojrzenie... znów ten zacięty wyraz twarzy, który doprowadzał go do białej gorączki... Miał ochotę zetrzeć ten wyraz z jego twarzy. Zanurzyć w niej swoje pazury...
- Nie musiałbym tego robić, gdybyś zachowywał się normalnie! - wyrzucił z siebie chłopak. W powietrzu pojawiły się iskry, a Severus poczuł, jak płynący w jego żyłach lód coraz bardziej przypomina lawę. - To ty zacząłeś! Ja tylko broniłem Hermiony. - Znowu to robił. Znowu potrącał te naciągnięte do granicy pęknięcia struny, znowu nacierał... - Ona jest moją przyjaciółką i nie mogłem pozwolić, żebyś ją tak traktował! - Iskry strzelały, stykając się z ich skórą. - Nie mogłem patrzeć na to, jak upokarzasz moich przyjaciół!
Oczy Snape'a rozbłysły jadowitym blaskiem. Płomienie pochłonęły zarówno jego, jak i wciśniętego w ścianę chłopca, zamieniając ich sylwetki w żywe pochodnie.
Ciężko było jedynie stwierdzić, czy to nadal był jeszcze lód, czy już trawiący wszystko ogień...
***
Sytuacja odrobinę wymknęła się spod kontroli. Kara zamieniła się w coś, co dla Pottera, sądząc po jego reakcji, wydawało się raczej nagrodą. I Severus nie mógł tak tego zostawić. Nigdy, w całej swojej karierze, nie odstąpił od wykonania kary. I nie zamierzał robić wyjątków dla nikogo. A już w szczególności nie dla Pottera.
Jakież było zdziwienie Pottera, kiedy przybywszy na szlaban z pełną samozadowolenia miną, dowiedział się, że w ramach kary będzie musiał przepisać trzysta razy to samo zdanie. Nic dziwnego, że próbował ją odwlec, zamęczając Severusa opowieściami o swym dzieciństwie, pasjach i innych bzdetach, które zaprzątają głowy chłopców w jego wieku. Wydawał się być tak zdeterminowany w podtrzymaniu tej praktycznie jednostronnej konwersacji, że nawet coraz bardziej zniecierpliwione odwarknięcia Severusa traktował jako okazję do zadania nowego pytania albo opowieści o tym, jak cudownie jest ganiać na miotle za tą małą, śmieszną złotą kulką.
- A jak długo właściwie warzy się te najtrudniejsze eliksiry? - zapytał w którymś momencie, przyglądając się Severusowi ze szczerym zaciekawieniem.
Komnatę wypełniał ciepły blask kominka, odbijając się w okularach Harry'ego i tworząc we włosach i na czarnej szacie Severusa srebrne refleksy.
- Bardzo długo, Potter. Jestem pewien, że w tym czasie zdołałbyś złapać swoją złotą piłeczkę kilka tysięcy razy - odparł mężczyzna, próbując sobie przypomnieć wszystkie eliksiry, o których kiedykolwiek słyszał. Kiedy rozmowa zeszła na tematy eliksirów, nawet ciekawskie pytania Pottera przestały go tak bardzo irytować.
Harry rozszerzył oczy, przypominając podekscytowane nowo zdobytą informacją dziecko.
- Naprawdę? Aż tak długo? Dłużej niż Eliksir Wielosokowy?
- O wiele dłużej.
Chłopak zmarszczył brwi. Wyglądał, jakby bardzo głęboko się nad czymś zastanawiał.
- A... - zająknął się. - A czy warzysz teraz jakiś trudny eliksir?
Nagle pomieszczenie rozbłysło niesamowitym blaskiem, wypełniając się pragnieniem tak silnym, że aż wydawało się pełzać po skórze...
Przez ułamek sekundy w powietrzu pojawiła się wizja upadającego na piach ciała... ciała, które należało do Czarnego Pana.
- Owszem - odparł cicho Severus.
Eliksir, który wszystko zakończy... który go uwolni...
- A... czy długo będziesz go jeszcze warzył?
Oblicze Severusa przeciął nagły cień, a pomieszczenie zalało się mrokiem. Nie podobało mu się uczucie, które nadeszło wraz z tym pytaniem. Uczucie, które było mu obce. Które nie powinno w ogóle zaistnieć.
Odwrócił głowę w stronę kominka. Nie miał ochoty patrzeć teraz na Pottera. Nie miał ochoty widzieć jego blizny ani wpatrujących się w niego z zaciekawieniem, szeroko otwartych oczu.
- Tyle, ile potrzeba - odparł w końcu, uznając to za najbliższą prawdy odpowiedź.
Sądził, że po tej chłodnej odpowiedzi Potter w końcu da za wygraną i zrobi to, co miał zrobić, ale chłopak najwyraźniej nie znał znaczenia słowa „sugestia” i paplał niczym katarynka. W końcu jednak powiedział coś, co Severusa nie tyle zaintrygowało, co nawet... zdumiało.
- Teraz mój ulubiony przedmiot to Eliksiry - Harry uśmiechnął się figlarnie. - Wiesz, uważam, że są naprawdę fascynujące.
Severus spojrzał na niego przeciągle, mrużąc oczy.
- Doprawdy? - zapytał, a kąciki jego ust drgnęły nieznacznie.
Harry pochylił się do przodu i kontynuował:
- Tak. I wiesz co? Nie wiem, jak mogłem wcześniej tego nie dostrzegać. Te wszystkie składniki, które przewijają się przez moje ręce... Dotykam ich, pieszczę w moich palcach, ugniatam, kruszę albo wyciskam z nich soki... - Snape zagryzł wargę. - ...są naprawdę niezwykle interesujące. No i jest jeszcze kociołek, którego cały czas trzeba pilnować, żeby nie osiągnął temperatury wrzenia i nie wybuchnął... - Severus odpiął guzik przy kołnierzyku.
Potter był w tym naprawdę dobry... coraz lepszy. Że też ten jego słodki język potrafił opowiadać o tym wszystkim w tak perwersyjny sposób... Nasz porządny Gryfon pobrudził się trochę przy swoim profesorze... Ciekawe, co powiedziałaby na to McGonagall? Jej wyraz twarzy byłby bezcenny.
- Ale to nie wszystko - kontynuował Potter. - Jest jeszcze Mistrz Eliksirów, który nas naucza i chociaż niemal wszyscy uczniowie się go boją, to ja uważam, że jest doskonały w swoim fachu.
Mężczyzna rozchylił usta, zaskoczony kolejnym poziomem, na który przechodziła ich mała gra. I musiał przyznać, że z chęcią ją podejmie... szczególnie, że rumieniec pokrywający policzki Pottera był tak niezwykle fascynujący...
Oparł się wygodnie w fotelu, przez cały czas wbijając w niego intensywne spojrzenie.
- Jak bardzo lubisz swojego nauczyciela Eliksirów, Potter? - zapytał, rzucając mu wyzwanie.
Chłopak rozszerzył oczy, patrząc na niego z niedowierzaniem.
Tak, Potter... skoro rozpocząłeś tę grę, to teraz ją kontynuuj... pokaż, co potrafisz, mój mały prowokatorze...
Przez chwilę Harry po prostu siedział, wyglądając na lekko zdezorientowanego. Ale po pewnym czasie zamknął oczy i wyraz jego twarzy zmienił się. Wydawał się lekko uśmiechać, jakby oczami wyobraźni widział coś niezwykle przyjemnego.
- Tak bardzo... - zaczął lekko drżącym głosem - ...że kiedy siedzi przy biurku, sprawdzając wypracowania, nie mogę się powstrzymać i obserwuję go znad swojego kociołka. I wiem, że nie powinienem przerywać pracy, wiem, że muszę uwarzyć eliksir. Jednak nie mogę oderwać od niego wzroku. Tak bardzo... że zaczynam odliczać do chwili, kiedy przerwie i spojrzy na mnie. A gdy już to zrobi, na ten jeden moment zapominam, że jesteśmy w klasie, i myślę tylko o tym, jaki jestem twardy. Myślę tylko o moim pragnieniu. Tak bardzo... że kiedy już zdołam odwrócić wzrok i wracam do warzenia eliksiru, uświadamiam sobie nagle, że nie wiem, jaki składnik trzymam w ręku i który mam dodać następny, w ogóle zapomniałem, jaki eliksir mam uwarzyć. Myślę tylko o tym, żeby znów na niego spojrzeć... - Otworzył oczy i odetchnął głęboko. - Bardzo - dokończył cicho.
Severus patrzył na niego nieruchomo, jakby na chwilę zamarł. Pomieszczenie zalewał niesamowicie ciepły blask, który wydawał się emanować z każdej powierzchni, i przelewał się pomiędzy szybkimi, głośnymi uderzeniami serca, rozgrzewając powietrze i pokrywając wszystko miękką mgiełką...
Tak w niego wpatrzony... tak bezgranicznie mu oddany...
Niebywałe.
- W takim razie musisz bardzo uważać, Potter - rzekł w końcu Severus, zmuszając blask do wycofania się w najodleglejszy, najciemniejszy kąt pomieszczenia. - Jeżeli tak bardzo będziesz lubił swojego nauczyciela, to możesz w końcu... - tego pożałować - ...oblać.
- Podejmę to ryzyko - odparł cicho Harry, patrząc Severusowi prosto w oczy, w których w tej jednej chwili lśniła jedynie ciemność.
*
W końcu chłopak przestał go męczyć i wziął się za swoje zadanie. Ale nie trwało to długo. Ciekawość Pottera wydawała się nie mieć granic. Zainteresowała go książka, którą Severus starał się skończyć czytać. Książka dotycząca Czarnej Magii. I oczywiście chłopak nie potrafił się powstrzymać przed zadawaniem kolejnych pytań. Przed wierceniem i dociekaniem. Przed wdzieraniem się jak najgłębiej i próbami zrozumienia czegoś, co pozostawało poza zasięgiem jego pojmowania.
Wystarczyło spojrzeć na jego wstrząśniętą twarz, kiedy dotarło do niego coś, czego nie potrafił nawet objąć umysłem. Kiedy uświadomił sobie, że tak... że Severus potrafił rzucać najboleśniejsze klątwy i zaklęcia zabijające właśnie dlatego, że tego chciał. Chociaż powinien raczej powiedzieć... że potrafił sam siebie przekonać, że tego chce...
Ale Potter i tak by tego nie zrozumiał. Nie zrozumiałby, że Severus był gotów na wszystko, był gotów posunąć się do największych okrucieństw, kiedy tylko miał w tym cel i kiedy sam tego pragnął. Że potrafił to kontrolować. Potrafił zmusić wypełniającą go ciemność, by służyła konkretnym zamiarom. Potrafił nad nią panować. Owszem, czasami musiał ją karmić. Wtedy ranił, zadawał ból i cierpienie. I lubił to robić. Ale tylko wtedy, kiedy służyło to jemu i tylko jemu.
A będąc na usługach Czarnego Pana, musiał robić to przez cały czas. Musiał na rozkaz odbierać życie każdemu, kto został wskazany przez Czarnego Pana, musiał zadawać najstraszliwsze katusze z powodu widzimisię obłąkanego czarodzieja, nawet wtedy, gdy były one całkowicie zbędne, gdy nie służyły absolutnie niczemu, jedynie temu, by Czarny Pan mógł się napawać otaczającym go bólem i cierpieniem.
Nie, Potter by tego nie zrozumiał...
Musiał więc ostrożnie dobierać słowa.
Pochylił się do przodu, wbijając w Harry'ego poważne spojrzenie.
- Ludzki umysł to naprawdę ciekawe narzędzie - powiedział doskonale opanowanym głosem. - Można się nim posługiwać do woli, jeżeli wie się tylko, gdzie znajduje się zamek i w jaki sposób go otworzyć. Kiedy tego dokonasz, jesteś w stanie zrobić wszystko. Możesz zmusić swój umysł do takich rzeczy, których teoretycznie nigdy nie byłbyś w stanie zrobić. Na przykład zabić człowieka. Albo związać się z nim uczuciowo. Lub też go znienawidzić. Na tym właśnie polega kontrola.
Tylko dzięki niej nie postradał jeszcze zmysłów, wykonując najbrutalniejsze, najokrutniejsze rozkazy Czarnego Pana. Tylko dzięki niej potrafi dokonywać wszystkich tych mordów i egzekucji, a nawet przekonać samego siebie, że to, co robi, jest właściwe... że jest potrzebne. Tylko dzięki niej potrafi rozgraniczyć tamten świat od tego i nie pozwolić, aby ideologia Czarnego Pana przesiąkła do jego umysłu, zamieniając go w bezwolną maszynę do zabijania. Tylko dzięki niej nie stał się takim psychopatą, jak cała reszta popleczników Czarnego Pana, nawet jeżeli czasami dzieli go od tego cienka granica...
Trudno - żyjąc w morzu krwi - widzieć cokolwiek w innej barwie niż purpura... Trudno nie pogrążyć się w całkowitym mroku, kiedy przez tak długi czas zabijało się i torturowało... a potem powracało się do tego miejsca wypełnionego śmiechem i beztroską, zastanawiając się, który świat jest bardziej realny... i ile czasu minie, zanim do tego także wleje się mrok i dłoń Severusa stanie się dla tych wszystkich dzieciaków oprawcą i katem...
Wciąż tylko grał. Każde kolejne miejsce było jedynie sceną, na której przywdziewał nową maskę. Inną dla Czarnego Pana, inną dla Dumbledore'a, inną dla studentów i nauczycieli, inną dla całego Czarodziejskiego Świata, inną dla swych ofiar...
Czasami już sam nie wiedział, która z nich jest prawdziwa.
Był sługą, szpiegiem, nauczycielem, Śmierciożercą, oprawcą, zdrajcą... a teraz nawet... kim był dla Pottera? Kochankiem? Cóż za trywialne określenie... Grał tak wiele różnych ról, że ktoś inny na jego miejscu już dawno pomyliłby kwestie i skończył w Świętym Mungu...
Kontrola. Tylko dzięki niej utrzymywał się jeszcze na powierzchni.
Ale kiedy tylko skończy eliksir i odeśle Czarnego Pana z tego świata... wtedy pozostanie mu do odegrania tylko jedna, jedyna rola...
...rola Severusa Snape'a.
***
Severus przechylił fiolkę i wstrzymał oddech, przyglądając się pojedynczym kroplom opadającym do eliksiru. Jedna, druga, trzecia...
...trzynaście!
Gwałtownie cofnął dłoń, patrząc, jak eliksir zaczyna syczeć i powoli zmieniać barwę na ciemny turkus.
Na jego twarzy pojawiła się głęboka ulga i wyraz chłodnej satysfakcji.
Idealnie. Tym razem wszystko poszło zgodnie z planem i żaden wpadający mu do gabinetu Gryfon nie spowodował kolejnej katastrofy.
Odłożył fiolkę na blat i po raz kolejny zajrzał do rozłożonej na stole księgi.
Teraz, zgodnie z zapisem, powinien zostawić go na kilka dni, ale później...
Zmarszczył brwi, pochylając się nad księgą.
Kolejny fragment instrukcji był niejasny. Zauważył to już na samym początku, ale sądził, że zanim dotrze do tego etapu, zdoła w jakiś sposób rozwikłać te zawiłe symbole i zyskać pewność, co do swoich przypuszczeń... ale wciąż się wahał.
Przesunął palcami po nakreślonymi wieki temu, nieco już wyblakłymi znakami.
Znaczenia słów zmieniały się na przestrzeni wieków. Za każdym razem, kiedy miał do czynienia ze starym tekstem, dokładnie badał etymologię każdego wyrazu, uwzględniając pochodzenie i szacowany wiek księgi. Wymagało to czasu, ale opłacało się. Przy warzeniu tego typu eliksirów każdy, nawet najmniejszy błąd mógł zakończyć się katastrofą.
Ale tym razem problem sięgał jeszcze dalej. Znaczenie run zmieniało się w zależności od sąsiadujących z nimi symboli. Jeden znak mógł mieć kilka różnych znaczeń, a doliczając do tego upływ czasu, przenoszenie się znaczeń wyrazów i niemal wymarły już dialekt, w którym napisana była księga... rozpiętość możliwości była niemal nieograniczona. Dlatego tym razem będzie zmuszony poszukać specjalisty. I nakłonić go do współpracy.
***
Część 3
***********************************************************************************
KOMENTARZE
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia kwietnia 21 2012 18:45:44
Chyba każdy jest tak spragniony kolejnych cześci, że przeskakuje bez pozostawienia choćby jednego słowa dziękczynnego za wasz przeoogromny trud. Zatem składam pokłony i lecę za resztą czytelników do części 3 |
dnia kwietnia 21 2012 20:58:14
Zawsze mnie fascynował proces powstawania eliksirów, a w wykonaniu Severusa to musi być majstersztyk... ta precyzja, ten kunszt... ech... no nic, idę dalej. |
dnia kwietnia 21 2012 22:37:53
Hmm....powtórzę komentarz z pierwszej części - tempo nadal jest rewelacyjne. Świat widziany oczami Severusa jest dla mnie prawdopodobny i fascynujący - dodatkowo cenię fakt, że do tego momentu nie ma reakcji Harry'ego - podoba mi się to, jak rozgrywacie te sceny.
To klikam "część 3" |
dnia kwietnia 23 2012 22:24:15
Kontynuacja mojego komentowania :
"- Tęskniłem za tobą... - wyszeptał Harry w czarną szatę, wtulając się w pierś mężczyzny.
W pomieszczeniu zrobiło się nagle znacznie cieplej. Rozgrzane powietrze zaczęło drgać, a przedzierające się przez nie uderzenia serca stawały się coraz głośniejsze i szybsze.
Severus zacisnął usta.
Merlinie, co za ckliwy dzieciak... Czy on naprawdę musi się tak do niego kleić? Doprawdy, to powoli zaczyna robić się... kłopotliwe.
Ale... widocznie tego właśnie potrzebuje. Widocznie jest po tym wszystkim wyjątkowo złakniony czułości. I Severus będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Będzie musiał pozwolić mu na te sentymentalne czułostki, żeby chłopak znowu nie uciekł. Zresztą... to nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że już nic mu nie grozi."
Bardzo podoba mi się ten fragment. Na początku strasznie mnie bolało to zimno Severus'a oraz podchodzenie do Harry'ego jak do głupiego bachora, którego można zmanipulować i wykorzystać. Mimo wszystko miałam nadzieję, że nie jest takim lodowatym draniem bez chociażby namiastki serca... Z tego powodu też ciężko mi było trochę przebrnąć początek. Pewnie Harry'emu również, prawda? Widząc pierwsze wspomnienia mógłby znów stracić tę niewielką nadzieję, że wspomnienia z myślodsiewni są kłamstwem.
Ale dlaczego wspomniałam tu ten fragment? Bo mimo tej niechęci (która wciąż mnie tu boli, nawet kiedy znam "zakończenie" i wiem, że to tylko pozory), wrogości, a także tych zaciśniętych ust, na końcu dodaje "Najważniejsze jest to, że już nic mu nie grozi.". Tak, to może brzmieć, jakby miał na myśli tylko swój plan związany z unicestwieniem świra bez nosa. Ale czy tylko? Czy na pewno? Czy Severus starając się ignorować to cudowne ciepło nawet sam sobie wmawiał, że to tylko i wyłącznie plan? Naprawdę świetny opis. <3
Kolejna scena.
"...ale w zamian za to, co przeszedł...
Rozsunął koszulę, odsłaniając jasną, gładką skórę. Jego oczy rozbłysły, a w pomieszczeniu pojawiła się coraz wyraźniejsza sugestia płomieni.
...przecież nic się nie stanie, jeśli...
Delikatnie przesunął palcami po unoszącej się i opadającej klatce piersiowej, brzuchu, miękkim podbrzuszu, docierając do spodni. Rozpiął guzik i długimi palcami sięgnął po zamek, powoli przesuwając go w dół. Ponownie oblizał wargi.
...sprawi mu odrobinę przyjemności...
"
W tym momencie chyba sama miałam ochotę jęknąć. Chociaż nawet nie wiem, czy tego czasem nie zrobiłam. Za bardzo byłam pochłonięta czytaniem. Ale przez myśli na pewno przeszło mi "Merlinie...", które z całą pewnością można tak zinterpretować.
Bo, na Merlina, to chyba była pierwsza taka poważna scena, w której nasza zamknięta w sobie góra lodowa, robi coś z takim... uczuciem. Te wyrwane zdania... nawet jak teraz je czytam, to coś mi się dzieje w okolicach serca i utrudnia oddychanie.
"...przecież nic się nie stanie, jeśli..."
O Boże... Nie wiem jak to robicie, ale w tych trzech "urywkach" zawarłyście więcej niż niejedna osoba w kilkunasto-zdaniowym opisie uczuć. To jest cudowne... Gdybym miała się kłaniać, to musiałabym zostać strusiem, żebym mogła wsadzić głowę w ziemię. Ogranicza miejsce do ukłonu~
Hm. To chyba mój najdłuższy komentarz jaki pisałamr30; kiedykolwiek oO
Ale bardzo chcę się Wam odwdzięczyć. Za tyle uczuć, które potrafiłyście we mnie obudzić. Więc mam nadzieję, że trochę mojej paplaniny Was za bardzo nie zmęczy ^^r17;
Ale dalej.
Scena z Mrocznym Znakiemr30; Zaczęłam nienawidzić Voldemorta prawie tak bardzo jak Severus. Za to, że przez niego pojawia się chłód, który wypiera tę odrobinę ciepła.
rSeverus zesztywniał mimowolnie. Powietrze roziskrzyło się i rozgrzało, wypełniając się uderzeniami serca. I słodkim, mdlącym zapachem wanilii...r1;
Ciepło, ciepło, ciepło. Tak bardzo mi się podoba~
rSeverus nie był kimś, za kim się tęskni. Był kimś, kogo należy unikać. A już z pewnością nie był kimś, na kim takie sentymentalne wyznania robią jakiekolwiek wrażenie...r1;
Dobrze tu widać to jak bardzo Severus nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. I jak próbuje się przed tym bronić. Kolejna taka moja mała perełka, bo gdy tak sięgał go kamienia, sama czułam małe, ogrzewające mnie płomyki.
r- Nie? - Harry zasępił się na chwilę. - To może udałoby ci się to powiedzieć w zdaniu: "Harry Potter mnie lubi"?
Severus, ku swojemu zaskoczeniu, w ostatniej chwili powstrzymał wypływający mu na usta uśmiech.
Cóż, Potter czasami potrafi być nawet całkiem zabawny... Kto by pomyślał?r1;
Tak, to musiał być dla Severusa wstrząs <3
rSeverus mruknął i naparł na to ciało, łapiąc je za ramiona i przygważdżając do drewnianej powierzchni.
Jego... Jego...
W drżącym, rozgrzanym powietrzu pojawiły się zalążki płomieni, rozpalając się z każdą sekundą coraz bardziej i bardziej.r1;
Naprawdęr30; za pomysł opisywania uczuć Severusa płomieniami, czerwienią, chłodem, czernią... za to powinniście dostać medal. Nobla. Order. Wygrać w totka i co tylko jeszcze chcecie!
Dzikość, żądza i pragnienie, które coraz bardziej kiełkuje w naszym Mistrzu Eliksirów razem z uczuciemr30; On się przecież uzależnia od tego! Stopniowo, krok po kroku.
Dalej, już bez kopiowania linijek, żeby nie męczyć bardziej niż trzeba r11; gniew, kiedy pojawił się artykuł w Proroku. Severus MARTWIŁ się o Harryr17;ego! Ha, gdyby to wtedy słyszał, zginęłabym na miejscu. A przynajmniej zostałabym zmiażdżona przez spojrzenie czarnych, lodowych oczy <3
No, ale może jeszcze cytat.
rZ jego piersi wyrwało się niekontrolowane westchnienie.
Potter... był tutaj.
Przyszedł.r1;
To westchnienie ulgi. To westchnienie (ZNOWU!) wyraziło więcej niż kilka(naście) zdań! Albo macie dar od Boga, albo zawarłyście pakt z demonem. Bo to nie jest normalne, żeby robić z człowiekiem coś takiego, że jedno, góra trzy zdania, powoduje wrażenie oberwania tłuczkiem w głowę.
Tak mi się jeszcze przypomniało. Co prawda z pierwszej części, ale co tam. Podobało mi się na początku tor30; zaskoczenie Severusr17;a po pierwszym rspotkaniur1; w schowku. To, że nie spodziewał się takiego entuzjazmu i w ogóle wszystkiego. I zarówno w pierwszej, jak i drugiej r11; to zafascynowanie Snaper17;a widząc pragnienie, oddanie oraz wszystkie te inne, nowe rzeczy w oczach Harryr17;ego. To ciągle dawało mi nadzieję na więcej~ Na więcej tego ciepła <3
I chyba najbardziej mistrzowski fragment w drugiej częścir30; Mój ulubiony, niepowtarzalny, zapierający dech w piersi i wywołujący w mojej głowie ciągłe rO Boże, o Boże, o Bożer30;r1;, przez które ciężko było czytać. Prezent.
Merlinie. Zaklęłabym tu, ale nart to nie odda wspaniałości tej scenyr30;
Zachwyt Severusr17;a. To nic. Cudowny opis pożądania. To też jeszcze nic. Nie sądziłam, że to możliwe, ale to nie one najbardziej mnie zachwyciły. Nie. To znów były te ostatnie, niewinne zdania.
rI pomyśleć, że cały ten pokaz był przeznaczony jedynie dla jego oczu... że Potter robił to tylko dla niego...
Nikt nie może tego zobaczyć! Nie pozwoli, by Czarny Pan dotknął tego wspomnienia swoimi obleśnymi palcami, by je zbezcześcił. Będzie musiał je ukryć. Tak głęboko, by nigdy go nie odnalazł.
Zachowa je tylko dla siebie. A potem będzie je odtwarzał. Wciąż i wciąż od nowa. Bez końca.r1;
Tor30; tor30; tutaj już miałam ochotę się rozpłakać z emocji. To właśnie tutaj r11; tutaj widać, że Harry zaczął być ważniejszy od Voldemorta! To jest to miejsce! Tak, wcześniej już było coraz widoczniejsze uczucie. Aler30; Ale to dopiero to.
Ach, jak przypominam sobie w 7 części, jak Severus wspomina ten fragment, to znowu mam ochotę wybuchnąć płaczem~
Na koniec jeszcze tylko jedna uwaga z tych perełek r11; kiedy Severus broni się przed uczuciem, po rgrze słownejr1; naszego Gryfona. Stara się zabić światło, chowając je za ciemnością. Naprawdę świetne.
Ale się rozpisałamr30; jutro postaram się skomentować kolejną część <3 Mam nadzieję, że nie zamęczyłam za bardzo, ale naprawdę chciałabym się odwdzięczyć za Waszą ciężką pracę. |
dnia kwietnia 23 2012 22:26:15
Przepraszam, coś mi cytaty trochę zniekształciło... Mam nadzieję, że da się rozczytać~ ^^'' |
dnia kwietnia 23 2012 22:57:30
Kontynuacja
Atmosfera sie powoli zageszcza. Mimo iz dla Severusa Harry jest przez wiekszosc czasu irytujacym dzieciakiem, cos sie powolutku zmienia. Widac to szczegolnie wyraznie po scenie z pijanym Harrym, kiedy nasi bohaterowie wyladowali w lozku. "Zapach niewinnosci"... Niewinnosc - cos, co Snape utracil bezpowrotnie. Nic dziwnego, ze w Harrym tak go to pociaga, ze chce wiecej i wiecej... A sam zapach, na poczatku slaby i mdlacy, staje sie dla Severusa coraz intensywniejszy - niemy dowod rosnacego przywiazania
Ale majstersztykiem tej czesci jest opis urodzin Snape`a, a w szczegolnosci - prezent od Harry`ego. Severus, absolutnie olsniony widokiem, decyduje sie zachowac to konkretne wspomnienie z dala od Voldemorta, wylacznie na uzytek prywatny. I to jest piekne. |
dnia kwietnia 26 2012 10:26:37
I love how step by step Severus let Harry get closer to him more and more. I really hope that Severus isn't that cold, just to play with Harry and treat him like object to get his success. It realy shocked me, when Harry got a first look into the Pensieve and saw/heard the real bad Severus.
I was so upset, after I finished reading at chapter 61 'Prelidium' aqnd there weren' more chapters to read. I couldn't resist to look each day, if you girls updated another chapter. Than FINALLY saw freaking 7 PARTS!!! Yeaah, I jumped and cried in laughter and I hurried to get comfort and to go on reading.
Oh girls, how many times we told you, how amazing you both are and in fact can't stop it just to say it every time and of course at every chapter!!!! Go on with your great work! Must hurry now, want to read Part 3. Yaaaay
8-D |
dnia kwietnia 27 2012 12:07:42
Tłumaczenie się Severusa jest ROZCZULAJĄCE. No,nic się nie stanie,jeśli go sobie poprzytulam,tak,bo przecież wcale tego nie chcę i to mi się absolutnie nie podoba,nie...
Sytuacja śmierci Narcyzy,trochę mną wstrząsnęła. Wczuwając się w Lucjusza...jest ojcem Draco,mężem Narcyzy. Podejrzewam że kochał ich oboje,na swój własny wyrachowany sposób. Traci ich oboje,przez lekkomyślność pierworodnego,który przecież kurwa pierdolona w dupę jebana mać,jest tylko biednym,zagubionym,potrzebującym ciepła dzieckiem. Po raz pierwszy w życiu,twierdzę " JEBAĆ VOLDEMORTA.
Ale kiedy tylko skończy eliksir i odeśle Czarnego Pana z tego świata... wtedy pozostanie mu do odegrania tylko jedna, jedyna rola...
...rola Severusa Snape'a.
Cholera,potraficie być takie przerażająco...dosłowne,w tych waszych tajemniczych przenośniach i tego typu sprawach.
PS przepraszam za wszelkie wulgaryzmy. |
dnia maja 02 2012 00:38:27
Pod ostrzałem część 2!
Merlinie, co za ckliwy dzieciak... Czy on naprawdę musi się tak do niego kleić? Doprawdy, to powoli zaczyna robić się... kłopotliwe.
Ale... widocznie tego właśnie potrzebuje. Widocznie jest po tym wszystkim wyjątkowo złakniony czułości. I Severus będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Będzie musiał pozwolić mu na te sentymentalne czułostki, żeby chłopak znowu nie uciekł. Zresztą... to nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że już nic mu nie grozi.
Tak jak napisała Lethos, tłumaczenie Severusa jest rozczulające. Najpierw się tak bardzo bronił, a teraz widać, że zaczyna trochę ulegać. Nadal myśli, że jest górą, ale powoli Harry'emu udaje się burzyć mur, który postawił wokół siebie Snape. Severus ewidentnie ma trudności z powstrzymaniem się przy Harrym, szczególnie kiedy ten śpi. Cudna była ta scena, kiedy Snape pieścił go, bo w końcu chłopak na to zasłużył po tym, co przeszedł.
Bardzo wstrząsnęła mną scena, w której umiera Narcyza. W powieściach Rowling przez większość czasu Voldemort stoi na uboczu. U was, dziewczyny, widać dokładnie jego bezwzględność. Znakomicie pokazałyście tą postać, nie jako kogoś, o kim tylko się wspomina, ale prawdziwego mordercę, bez skrupułów. W końcu taki właśnie jest Voldemort, dlatego sieje strach.
I następnego dnia to samo. Znowu chciał wyjść, opowiadając bzdury o nieodrobionych lekcjach i zmuszając Severusa do... ugięcia się. Takie sytuacje mu się nie zdarzały. A jeżeli nawet, to zazwyczaj kończyły się długim i ciężkim szlabanem albo serią najboleśniejszych klątw, w zależności od tego, kto próbował z nim pogrywać. Ale w tym wypadku... w tym jednym, jedynym wypadku... postanowił mu ustąpić. Chociażby za to, jak ślizgońsko Potter z nim zagrał.
Zresztą to była uczciwa wymiana. Odrobina czułości w zamian za informację.
Bardzo podobał mi się ten fragment, a to dlatego, że Severus sam przyznaje, że ulega Harry'emu. Poznaje jego ślizgońskie gierki, ale jednak zgadza się na nie. Nie wie, jak bardzo jest to niebezpieczne. Granica ciągle powoli się przesuwa, a w końcu same pisałyście w 1 części: Płomień trzeba podsycać umiejętnie - dmuchać od czasu do czasu, ale uważać, żeby nie wzniecić pożaru. Severus powoli zaczyna tracić tą granicę i już niedługo nie będzie w stanie ugasić tej pożogi. Bardzo podoba mi się, jak wzbogacacie wspomnienia Snape'a wizjami lodu i płomieni. To idealnie odzwierciedla tą sytuację.
Nie, jakkolwiek nieprawdopodobnie by to brzmiało... Potter nie ma tu nikogo, kto by go zrozumiał i kto potrafiłby przemówić mu do rozsądku. I nawet jeżeli Severus doskonale wiedział, że znacznie lepiej wychodzi mu zadawanie bólu, aniżeli usuwanie go... to będzie musiał spróbować.
Tutaj idealnie widać narastające przywiązanie Severusa do Harry'ego i chęć posiadania chłopaka na wyłączność. W końcu tylko Snape może mu pomóc, zrozumieć, pocieszyć, przemówić do rozsądku. Severus wmawia sobie, że Harry jest od niego uzależniony, usprawiedliwiając w prosty sposób sytuację zupełnie odwrotną - to Snape staje się uzależniony od chłopaka.
Chłopak znowu to zrobił. Ale przecież nie mógł go ukarać. Nie tym razem. Nie po tym, co przeszedł. Ten jeden raz... może to zignorować. Tak. Jeden raz.
Tutaj znów mamy urocze tłumaczenie Severusa. Sytuacja powoli wymyka mu się spod kontroli, a ten jeszcze tego nie zauważa. Cóż, kiedy zauważy, będzie już za późno.
Żar, który Severus poczuł w sobie w tym samym momencie, był inny niż zwykle. Rozpalał i mroził jednocześnie. Trawił niczym pożoga i otulał blaskiem niczym delikatne ciepło kominka. I pozostawił po sobie jedynie... uczucie głębokiego niepokoju.
Ach, to jest ten fragment o pożarze! Bardzo lubię to porównanie. A do tego to niepokojące ostatnie zdanie...
Bardzo podobał mi się także fragment o maskach, które przybiera Severus, To idealnie odzwierciedla jego osobę. Do tego dobrałyście słowa w taki sposób, że stwarza to cudowny i niesamowity opis.
To tyle z mojej analizy 2 części, 3 część wkrótce! A wam, dziewczyny, życzę miłego odpoczynku i mnóstwa weny na pisanie kolejnego rozdziału. |
dnia maja 03 2012 16:51:07
Patsy... może i lubię nosić sukienki, ale jest ON nie ONA :/ niedobra babo |
dnia maja 04 2012 21:28:45
Biedna Narcyza. Lubiłam ją w oryginale i nie spodobała mi się jej śmierć, chociaż właściwie patrzenie na Draco byłoby dla niej torturą. A to jak zareagował Lucjusz było po prostu doskonale kanoniczne. Kiedy to czytam mam przed oczami pana Malfoya, który już snuje w głowie wizję śmierci Snaper17;a.
I nawet jeżeli na pewien sposób było to... ujmujące, to i tak...
Uwielbiam to zdanie <3 Widać w nim jak na dłoni jak Severus powolutku się przełamuje, nawet jeśli bardzo, bardzo tego nie chce. Próbuje się bronić, ale to i tak na nic, bo Harry jest jaki jest i nie można mu się oprzeć.
I jestem przeszczęśliwa, że jednak TO wspomnienie Severus zachował dla siebie i nie pokazał go Voldemortowi. Gdyby to zrobił, to byłby pewien gwałt na intymności tych dwojga. Nigdy nie sądziłam, że użyję tego słowa w stosunku do Severusa, ale on jest po prostu uroczy, kiedy walczy sam ze sobą. |
dnia maja 19 2012 13:39:19
Fenomenalne opisy uczuć Snape'a. Powtórzę to raz jeszcze - jesteście wspaniałe, dziękuję! |
dnia maja 19 2012 16:32:30
Potter zaczyna być ujmujący w oczach Snape'a.
To już COŚ! Ale ten wredocha ciągle się opiera i wycofuje.
Motyw z kamieniem zawsze mi się bardzo podobał, przypominał mi trochę motyw z innego fika o talizmanach które świeciły w trakcie niebezpieczeństwa.
Jestem zdziwiona zachowaniem Lucjusza, myślałam że podąża ślepo za Lordem, a tu takie ludzkie uczucia.
Mam nadzieję że wróci jeszcze w którymś rozdziale i dowiemy się czy zemści się na Sevie.
To było dobre. |
dnia maja 19 2012 16:32:31
Potter zaczyna być ujmujący w oczach Snape'a.
To już COŚ! Ale ten wredocha ciągle się opiera i wycofuje.
Motyw z kamieniem zawsze mi się bardzo podobał, przypominał mi trochę motyw z innego fika o talizmanach które świeciły w trakcie niebezpieczeństwa.
Jestem zdziwiona zachowaniem Lucjusza, myślałam że podąża ślepo za Lordem, a tu takie ludzkie uczucia.
Mam nadzieję że wróci jeszcze w którymś rozdziale i dowiemy się czy zemści się na Sevie.
To było dobre. |
dnia maja 22 2012 16:16:31
Kolejna część, kolejne szczeliny w murze Severusa. I kolejne wyjaśnienia zachowania Mistrza eliksirów wobec Harryr17;ego. To było takie łatwe oburzać się jak on może tak traktować chłopaka, nie wiem jak innym, ale mi nie przyszło wtedy na myśl o tym w jakim stresie żyje mężczyzna. A nasz bohater do świętych nie należy, nawet mimo rodzącego się przywiązania. Będąc sam przeciw wszystkim, walcząc o wolność, codziennie narażając swoje życie, ukrywając przed wszystkimi czym tak naprawdę się zajmujer30; i z Harrym w złym miejscu w złym czasier30; wybucha. Pokazując te fragmenty z innego punktu widzenia pokazałyście te same sytuacje w innym świetle. I w tym rozdziale pada pytanie, które rzadko kiedy znajduje odpowiedź w innych Fickach, mimo że powinno znajdować się w każdym r11; co takiego mogło pociągać Severusa w Harryr17;m? Pod względem emocjonalnym, czy intelektualnym dzielą ich lata świetlne. Ich charaktery są bardzo odmienne. Właściwie rzeczywiście Harry nie może mu pozornie zaoferować nic poza swoim młodym ciałem. Pozornie. To prawda, niewinność i blask chłopca to może być czymś niezwykłym, czymś czego Snape dawno nie doświadczył i dawno nie widział. Zastanawia mnie także jak tak inteligentny człowiek mógł nie dostrzec, że zaczyna się przywiązywać do chłopaka. Gdy nie mógł znieść sytuacji gdy nie wiedział gdzie Harry się znajduje, czy jest bezpiecznyr30; gdy czuł ulgę dopiero jak miał go przy sobier30; te płomienie które go przy nim ogarniałyr30; coraz większa potrzeba posiadania go. Jak dojrzały człowiek mógł wpaść we własną pułapkę. |
dnia maja 30 2012 12:08:03
Zmieniłam zdanie, jednak ten pomysł z uczuciami Severusa wyrażanymi przez zmiany w toczeniu, bardzo mi się podoba, w końcu jesteśmy w jego umyśle
Merlinie, co za ckliwy dzieciak... Czy on naprawdę musi się tak do niego kleić? Doprawdy, to powoli zaczyna robić się... kłopotliwe.
Ale... widocznie tego właśnie potrzebuje. Widocznie jest po tym wszystkim wyjątkowo złakniony czułości. I Severus będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Będzie musiał pozwolić mu na te sentymentalne czułostki, żeby chłopak znowu nie uciekł. Zresztą... to nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że już nic mu nie grozi.
Jak to czytam to mam wrażanie, że wspomnienia, a raczej myśli które Potter zobaczył/usłyszał w myślodsiewni były po prostu wyrwane z kontekstu. Tym oczywistsze staje się, że zostały one specjalnie przygotowane dla Harrego.
Wewnętrzna walka Snape właśnie się zaczęła, ale jego zachowanie zaprzecza słowom. Klnie na Harrego, złości się i go obraża w myślach, ale widać że zaczyna mu zależeć, wbrew własnej woli.
Potter skutecznie burzy jego spokój i ...plany?
- I nie zamierzam zacząć - wycedził Snape, zastanawiając się, ile jeszcze czasu jest w stanie wytrzymać w jednym pomieszczeniu ze wstawionym Potterem.
Świetne, jak sobie wyobrażę opanowanego, stoickiego Snape'a i nieznośnego pijanego Pottera, nie mogę przestać się śmiać. Ten obrazek jest tak absurdalny...biedny Mistrz Eliksirów
stan upojenia, w którym znajdował się chłopak, dawał mu niemal nieograniczone możliwości... i miał zamiar je wykorzystać.
Jednak nie taki biedny. Jak widać znalazł sposób, żeby skorzystać nawet z tej niekomfortowej sytuacji. No ładnie.
Momentami mam wrażnie że Severus sam się przed sobą usprawiedliwia. Daje kamień Potterowi żeby nic mu się nie stało (nie, nie dlatego, że mu zależy, ale dlatego że straciłby narzędzie do pokonania Voldemorta). Przytula Harrego (bo inaczej znów mógłby uciec i zniweczyć jego plan). Taaa....jasne Sevciu, tak to sobie tłumacz
Wyczuwał strach bijący od chłopaka. Odkąd wszedł, Potter zerknął na niego tylko jeden raz, rzucając Severusowi szybkie, spłoszone spojrzenie. W takim stanie naprawdę przypominał... szczeniaka. Szczeniaka, który otrzymał od swojego pana kilka kopniaków i teraz siedział w kącie, z podkulonym ogonem, nie mając pojęcia, za co został ukarany, i bojąc się nawet spojrzeć w jego stronę.
Jakie to uroczę i rozczulające, a późniejsze wyrzuty sumienia (?) za złe potraktowanie Harrego to ewenement, niezwykły i niespodziewany, jak na Snape'a. Aż chciałoby się rzec, że "jednak jest życie na tej planecie".
W tym opisie urodzin, Snape jest jak dzikie, nieokiełznane zwierzę, niemal nie jak ludzka istota. Jego pragnienie jest wręcz pierwotne i nie ma nawet śladu po jego zwykłym opanowaniu i zimnej krwi. Jest jak szaleniec nad którym nikt nie jest w stanie zapanować...prawie nikt.
Ale kiedy tylko skończy eliksir i odeśle Czarnego Pana z tego świata... wtedy pozostanie mu do odegrania tylko jedna, jedyna rola...
...rola Severusa Snape'a.
Wszystko pięknie, ale ciekawi mnie czy po tym wszystkim co (z)robił będzie umiał być sobą. W końcu w role, które się odgrywa na potrzeby innych, człowiek wrasta i stają się one częścią niego samego. Jak więc później odróżnić co jest prawdziwe od tego co udawane?
Severus jest faktycznie Mistrzem jeśli umie to zrobić.
A tak na marginesie, ciekawe jaki NAPRAWDĘ jest Severus Snape i czy on sam zna odpowiedź na to pytanie. |
dnia sierpnia 01 2012 00:36:47
Yet again, this chapter is amazing! I love how you both describe the temperature of the room heating up when Harry hugs Snape and that he is ever so slowly warming to him. I love Snape's concern for Harry after the newspaper article and his understanding that only he will save Harry. The detail in Harry's gift to Snape is amazing girls! Snape sounds ready to eat Harry alive, so intense, I love it! This chapter is amazing, thank you so much :) |
dnia grudnia 26 2012 20:31:20
Skończyłam drugą część i jak całość bardzo mi się podobało i od razu zaczynam czytać następną!
Podoba mi się pomysł z kamieniami, nasunęło mi to na myśl galeony, których używała Gwardia Dumbledore'a
Widzę, że Severus zaczyna się trochę łamać i coś tam coś tam do Harry'ego czuje, tylko nie zdaje sobie z tego jeszcze sprawy bądź tego do siebie nie dopuszcza robi się coraz ciekawiej kiedy mur Sev'a pęka lecę dalej czytać |
dnia grudnia 30 2012 18:05:46
Potter jest tylko narzędziem do osiągnięcia celu i tylko tym...... powtarzaj to sobie Severusie. Cudowne. |
dnia stycznia 21 2013 11:54:02
Tak, Potter... skoro rozpocząłeś tę grę, to teraz ją kontynuuj... pokaż, co potrafisz, mój mały prowokatorze...
Ten fragment jest boski. To brzmi tak.. słodko, pieszczotliwie. Rozdział jak zawsze pozbawił mnie tchu w piersiach... Ale czego innego można się po was spodziewać? |
dnia lutego 02 2013 20:33:48
Wybaczcie krótki komentarz ale jestemnormalnie ah nieogarnieta ogrom wydarzeń i w ogole. Jesteście boski |
dnia marca 25 2013 15:29:04
Rewelacja świat z perspektywy Sewerusa to coś co lubie czytam z zapartym tchem i nie mogę się oderwać momenty w których snape sie przełamuje są idealne
...ale w zamian za to, co przeszedł...
Rozsunął koszulę, odsłaniając jasną, gładką skórę. Jego oczy rozbłysły, a w pomieszczeniu pojawiła się coraz wyraźniejsza sugestia płomieni.
...przecież nic się nie stanie, jeśli...
Delikatnie przesunął palcami po unoszącej się i opadającej klatce piersiowej, brzuchu, miękkim podbrzuszu, docierając do spodni. Rozpiął guzik i długimi palcami sięgnął po zamek, powoli przesuwając go w dół. Ponownie oblizał wargi.
...sprawi mu odrobinę przyjemności...
naszczęście nie zrobiłyście z tego ckliwej paplaniny tylko zachowałyście prawdziwego wrednego Seva za co jestem wdzieczna klikam dalej bo zżera mnie ciekawość
" |
dnia lutego 28 2015 16:32:34
To jest boskie Cudownie jest zobaczyć wszystkie te sceny oczami Severusa, jest to fascynujące. Ile można dzięki temu dowiedzieć się o Severusie i o jego ideach, cierpieniach, celach i nadziejach. Cudo |
dnia stycznia 21 2021 05:15:35
Oczywiście Severusie, żadne głupie sentymentalne gesty Pottera nie mają na ciebie wpływu xd |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|