dnd, d&d dungeons and dragons
 
Snarry World
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d MENU dungeons and dragons
 
Strona Główna Desiderium Intimum Mistrz i Chłopiec Tłumaczenia Nasza Książka/Our Book Kategorie Newsów Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d
OUR BOOK
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness:

BOOK 1 - THE BLACK MONGREL
BOOK 2 - THE CURSED ONE
BOOK 3 - THE POISONS MASTER


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
NASZA KSIĄŻKA
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness PO POLSKU:

KSIĘGA 1 - CZARNY MONGREL
KSIĘGA 2 - PRZEKLĘTY
KSIĘGA 3 - MISTRZ TRUCIZN


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasza twórczość/Our stuff
dungeons and dragons
 
DESIDERIUM INTIMUM
MISTRZ I CHŁOPIEC
NASZE TŁUMACZENIA

Desiderium Intimum In Other Languages
The Master and The Boy

Desiderium Intimum Soundtrack
Desiderium Intimum Arts
Inne Ficki
Awards
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasze Teledyski/Our Videos
dungeons and dragons
 
Desiderium Intimum Trailers
Videos by Ariel & Gobuss
Videos by Ariel Lindt
Videos by Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Polecane/Recommended
dungeons and dragons
 
Snarry od A do Z
Fanfics
Arts
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Użytkowników Online
dungeons and dragons
 
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,389
Najnowszy Użytkownik: nightsouls9
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Our Desiderium Intimum Videos
dungeons and dragons
 






 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nawigacja
dungeons and dragons
 
Strona Główna
Nasza Książka/Our Book
Kategorie Newsów
Artykuły
Buttony do Snarry World
Statystyki
Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS
dungeons and dragons
 

THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS ON AMAZON
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Rozdział 67 - "Holding my last breath"
dungeons and dragons
 
I znowu zaplanowana ilość rozdziałów wydłużyła nam się o jeden. Już nic nie będziemy planować ani deklarować, bo podczas pisania i tak wszystko ulega zmianie. Po prostu zapraszamy Was na kolejny rozdział ^_^


Beta: Gellert :*




67. Holding my last breath


You know i can't stay long
All i wanted to say was, "I love you and I'm not afraid"
Can you hear me?
Can you feel me in your arms?

Holding my last breath
Safe inside myself
*




Były ich setki. Morze falującej czerni. A wśród nich Voldemort, zasysający ciemność wokół siebie niczym czarna dziura.

I czekali na niego.

Strach był paraliżujący. Przypominał lodową powłokę, która pokryła jego ciało gęsią skórką, ścisnęła płuca i zatrzymała bicie serca. Próbował z nim walczyć, ale nie był w stanie się poruszyć, nie potrafił zrobić nawet kroku w ich stronę, ogarnięty panicznym lękiem, którego nic nie potrafiło przezwyciężyć.

Chciał zawrócić. W tej jednej chwili niczego nie pragnął bardziej, niż powrócić do komnat Severusa, zatonąć w jego ramionach i pozwolić mu... to rozwiązać.

Ale wiedział, że nie było już żadnego innego rozwiązania. Na wszystko było zbyt późno.

Przygotowywał się do tej chwili przez całe życie. Wiedział, że w końcu nadejdzie. Wszyscy mu o tym przypominali. Próbował udawać, że ma kontrolę nad swoim życiem. Że nie musi tak być... Ale sam budował dla siebie iluzję. I tym boleśniejsze było powrócenie do rzeczywistości.

To właśnie była jego droga. Wytyczona dla niego od dnia narodzin. Nie było już czasu na wahanie, na odwrót, na zmianę decyzji. Wiedział, że to jedyny sposób, aby Severus przeżył. Aby wszyscy przeżyli...

Z nadludzkim wysiłkiem zrobił pierwszy krok. Jakby jego nogi zapadły się głęboko w ziemię, niczym w grząskie bagno i potrzebował całej siły woli, aby wyciągnąć z niego stopę i postawić ją na ziemi.

A potem... potem wszystko przypominało sen. Jakby wydarzyło się w zupełnie innym życiu. Jakby to nie on schodził ze wzgórza, witany przez coraz głośniej podnoszącą się wrzawę i poruszenie pośród morza ciemnych sylwetek... które rozstępowały się przed nim, usuwając się na boki niczym fale i pozostawiając pośrodku wąskie przejście, na którego końcu czekał... Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.

Kiedy Harry go ujrzał... wiedząc, że pomiędzy nimi nie ma niczego, co mogłoby go przed nim ochronić... uderzenie było tak silne, że zatrzymał się mimowolnie, czując jak jego serce opada aż do stóp. Próbował je podnieść, ale był zbyt sparaliżowany, by to zrobić. Na dodatek blizna piekła go tak bardzo, jakby ktoś przykładał mu do czoła rozżarzony pogrzebacz. Odruchowo przycisnął do niej dłoń, ale wiedział, że ból nie ustąpi, opuścił więc rękę i przez chwilę po prosu stał, wpatrując się w Voldemorta i usiłując odciąć się od wrzasków. I nie drżeć tak bardzo.

Musi... nie może okazać strachu. Tylko ich nim nakarmi. Dokładnie tego po nim oczekują. Że będzie się bał. Że będzie przed nimi pełzał...

Zacisnął pięści. Czuł, jak paznokcie wbijają mu się w skórę, ale ból był otrzeźwiający. Wciąż jeszcze żył. Czuł. Wciąż miał kontrolę nad tym, co się dzieje. Jeszcze go nie dostali...

Ruszył dalej, ignorując unoszące się wokół krzyki. Widział skierowane ku sobie, wykrzywione nienawiścią twarze. Otoczyła go kakofonia wrzasków, ryku i przekleństw. Do jego uszu docierały strzępy gróźb i obietnic tego, co się z nim stanie, kiedy tylko Czarny Pan już z nim skończy i im go odda. Wśród twarzy dostrzegał kilka, które znał. Rodzeństwo Carrow, Dołohow, Yaxley, Greyback...

Próbował iść prosto i nie zwracać na nich uwagi, ale wciąż go popychali i szturchali. Coraz agresywniej. Jakby próbowali go zaszczuć, sprawdzić jego granice. Czuł się jak owca wśród stada zdziczałych, wygłodniałych wilków, które nie mogą się powstrzymać przed kłapaniem zębami, warczeniem i szarpaniem za kostki swojej ofiary.

Wszystko wirowało. Któryś ze Śmierciożerców popchnął go na przeciwległy szereg i Harry poczuł ich dłonie, łapiące go za ubranie i szarpiące z taką siłą, jakby chcieli go wciągnąć pomiędzy siebie i rozszarpać na strzępy gołymi rękami.

Próbował się wyrwać, ale wtedy rzucili go w przeciwną stronę i poczuł czyjeś paznokcie wbijające mu się w skórę na szyi i zadrapujące go.

Szarpnął się z całej siły, aby się uwolnić, a wtedy czyjeś ręce popchnęły go z taką siłą, że poleciał do przodu i z impetem upadł w błoto. W tłumie rozległ się ryk rozbawienia.

Błoto było przyjemnie chłodne. Harry zanurzył w nim palce i na moment zacisnął powieki, próbując uspokoić rozszalałe bicie serca i rwący się oddech. I wtedy zaległa cisza.

Harry podniósł się na kolana i ręce, czując jak ubłocone ubranie lepi mu się do ciała. Wziął głęboki, drżący oddech i otworzył oczy.

Ujrzał zatrzymujące się przed sobą stopy i skraj czarnej szaty. Jego głowa momentalnie się poderwała, a wzrok podążył wyżej, wzdłuż zaciśniętych na różdżce, nieludzko wychudzonych, bladych palców o długich, ostrych szponach i zatrzymał się na gadziej twarzy Voldemorta, wpatrującego się w niego z wyrazem chorej, trudnej do opisania satysfakcji.

Harry zerwał się z ziemi z taką szybkością, że zakręciło mu się w głowie i na chwilę stracił dech w płucach.

Widział je teraz tak wyraźnie, tuż przed sobą. Czerwone oczy o pionowych źrenicach, rozżarzone płonącą w nich, wyzbytą wszelkich ludzkich odruchów bezwzględnością. Pozbawione warg usta rozciągnęły się w mściwym, upiornym uśmiechu.

Harry przypomniał sobie wszystkie koszmary, które nawiedzały go niezliczoną ilość razy.

Ale tym razem... tym razem nie miał szans się obudzić.

Jego serce podskoczyło do gardła, kiedy czerwone oczy rozjarzyły się nagle i dłoń Voldemorta wystrzeliła do przodu, łapiąc go za szczękę i ściskając mocno, tak mocno, iż Harry poczuł jego szpony wbijające mu się w skórę. Blizna zapiekła tak bardzo, iż przez chwilę Harry miał wrażenie, że jego głowa eksploduje.

- No proszę... Harry Potter zaszczycił nas swoją obecnością - powiedział nasączonym triumfem, zimnym głosem i roześmiał się głośno. Harry zacisnął na chwilę powieki, mając wrażenie, że ten śmiech wdziera mu się do umysłu. Słyszał, jak niesie się dalej, rozrasta, wzmagany setkami gardeł, a potem ucicha powoli. I kiedy przebrzmiał już zupełnie, usłyszał suchy, wyprany z emocji głos Voldemorta: - Witamy.

Harry zacisnął usta. Oczy Voldemorta wbijały mu się w źrenice z taką natarczywością, jakby pragnęły mu je wypalić.

- Rozczarowujesz mnie - odezwał się Voldemort, kiedy Harry nie odpowiedział. - Gdzie się podziały twoje dobre maniery? Nie przywitasz się z nami?

- Daruj sobie - odparł chłodno Harry, starając się nie okazać ani odrobiny tego, co szalało teraz w jego wnętrzu. - Ja dotrzymałem słowa. Przyszedłem tutaj sam, w przeciwieństwie do ciebie.

Podłużne nozdrza Voldemorta rozszerzyły się. Rozejrzał się po zgromadzonych wokół twarzach, zwracając się do swych sług:

- Słyszeliście? Chłopiec przybył tutaj sam.

W powietrze wzbił się gromki śmiech, a kiedy przebrzmiał, palce zaciskające się na szczęce Harry'ego wbiły się w nią jeszcze mocniej i Voldemort wysyczał mu prosto w twarz:

- Myślisz, że moi Śmierciożercy przybyli tu, by podziwiać krajobraz?

Harry zmarszczył brwi.

Co to miało znaczyć?

Nozdrza Voldemorta ponownie zadrgały, tak jakby węszył.

- Wyczuwam twój strach, chłopcze - wysyczał po chwili. - Jego smród unosi się wokół ciebie. Czuję go. Czuję tę rozkoszną woń... Nakarmię się nim dzisiaj do syta. - Harry w ostatniej chwili powstrzymał jęk, kiedy szpony jeszcze mocniej wbiły mu się w skórę. - Odbiorę ci wszystko. Nie pozostanie z ciebie nic, poza nędzną kreaturą, pełzającą u moich stóp i błagającą o śmierć... ale to będzie dopiero początek. Będziesz patrzył, jak obracam w pył wszystko, w co wierzysz. Zniszczę w tobie każdy promyk nadziei, aż nie pozostanie nic poza ciemnością. A na końcu odbiorę ci także i ją. Staniesz się tylko wspomnieniem, Harry Potterze. Twoja krew będzie krążyć w mych żyłach, a twoja moc w mym ciele. I to właśnie ty przyczynisz się do mego zwycięstwa.

Harry przełknął ślinę, czując jak jego serce zwalnia, a z twarzy odpływa cała krew. Ale wciąż miał go przy sobie. Wciąż czuł jego ucisk, ukryty pod koszulą, umocowany za paskiem... wciąż miał nadzieję. I cokolwiek Voldemort powie... nie pozbawi go jej.

- Jeszcze zobaczymy - powiedział cicho, nie odrywając spojrzenia od rozlewającej mu się przed oczami czerwieni. I napływającej do niej furii.

Voldemort puścił jego szczękę i złapał go za włosy, szarpnięciem odchylając mu głowę do tyłu i wbijając różdżkę w szyję. Ale kiedy się odezwał, nie zwracał się do niego, tylko do Śmierciożerców:

- Przygotujcie się. Mogą tu przybyć w każdej chwili. Wiecie, co macie robić.

W powietrzu rozległy się głośne potwierdzenia i szelest szat, kiedy Śmierciożercy sięgnęli po swoje różdżki.

- I pamiętajcie, nie wolno wam go zabić. Potrzebny mi jest żywy.

Harry poczuł ukłucie w piersi.

O kim mówił?

Nie miał jednak czasu się nad tym zastanowić, gdyż Voldemort przysunął się bliżej, szepcząc mu prosto do ucha:

- A teraz, Harry, zabawimy się na osobności...

I w tej samej chwili Harry poczuł silne szarpnięcie w okolicach pępka. I cały świat zniknął.


*


Uderzenie w ziemię przypominało upadek z dużej wysokości. Kolana Harry'ego ugięły się i gdyby nie żelazny uścisk palców Voldemorta w jego włosach, z pewnością upadłby na ziemię. Zanim jednak ustało oszołomienie, poczuł, że lodowata dłoń puszcza go, a wbijająca mu się w szyję różdżka, znika.

Zamrugał kilka razy, próbując zapanować nad wirującym wokół światem i skupił spojrzenie na przypatrującym mu się z upiornym uśmiechem Voldemorcie.

Ale w tej samej chwili jego wzrok przyciągnęło coś zupełnie innego. Coś, co poruszało się na granicy widzenia. Cień? Zjawa?

Harry podniósł powoli głowę. I zamarł.

Dementorzy.

Było ich... nie potrafił nawet określić, ilu.

Unosili się w powietrzu wokół nich, tworząc niemożliwą do przebycia ścianę. Słyszał ich świszczące oddechy, widział falujące kaptury, czuł, czuł...

Gwałtownie wyszarpnął z kieszeni różdżkę, kierując ją w górę i mając wrażenie, że jego ciało kostnieje z zimna. I czegoś, co ich obecność wyrywała z niego, a czego nie chciał okazać. Nie przed Voldemortem. Jakby nawet pomimo odległości, ich pokryte liszajami, oślizgłe szpony dosięgały go i owijały się wokół jego serca, zaciskając się na nim i zwalniając jego bicie.

- Widzę, że zauważyłeś naszych gości - odezwał się leniwie Voldemort. - Mam nadzieję, że ich obecność nie będzie ci przeszkadzała. Stanowią niewielkie zabezpieczenie, gdyby ktoś próbował nam przeszkodzić. A tego byśmy nie chcieli, prawda?

Harry z największym trudem oderwał od nich wzrok i spojrzał na stojącego przed nim Voldemorta. Było tak zimno, że jego palce niemal skostniały. Cienka koszula nie stanowiła żadnej ochrony i zimno kąsało jego ciało, wgryzając się coraz głębiej i głębiej i sprawiając, że drżał mimowolnie od środka, nie potrafiąc nad tym zapanować. Mroźne powietrze zamieniało wypływające z jego ust powietrze w parę, która unosiła się w górę i osiadała mu na okularach.

Zobaczył, jak Voldemort unosi różdżkę i wypowiada skomplikowaną inkantację. Nic się jednak nie wydarzyło, poza powiewem potężnej magii, którą Harry poczuł na swojej skórze.

Spojrzał na trzymaną przez siebie różdżkę.

Teraz. Teraz ma szansę. Może go zaatakować. Nie będzie czekał na ruch Voldemorta, bo to sprawia jedynie, że czuje się tak... tak... bezbronny.

- Expelliarmus!

Czerwony promień zaklęcia świsnął w powietrzu i rozpadł się tuż przed Voldemortem, który rozbił je bez najmniejszego wysiłku.

Harry poczuł na sobie spojrzenie czerwonych oczu i ujrzał rozciągające się w uśmiechu usta.

- Musimy zachować pozory, prawda? - zapytał z rozbawieniem. - Nie mam nic przeciwko. Poudawajmy przez chwilę, że to pojedynek. No dalej. Rzuć we mnie zaklęciem. Pokaż mi swoją moc.

Harry skrzywił się, kiedy Voldemort wybuchnął iskrzącym, kłującym śmiechem.

Nie pozwoli mu...!

- Depulso! - wykrzyknął. Voldemort niedbale machnął swoją różdżką i niemal w tej samej chwili Harry poczuł na ramieniu bolesne chlaśnięcie.

Z oszołomieniem spojrzał na swoją rękę. Zaklęcie Voldemorta rozcięło jego koszulę i skórę pod nią.

Jak... jak to zrobił? Jak zdołał jednocześnie odbić jego atak i cisnąć w niego kontrzaklęciem?

Zanim jednak zdążył pomyśleć o rzuceniu kolejnego zaklęcia, Voldemort ponownie machnął różdżką i Harry poczuł, jak skóra na jego drugiej ręce także pęka.

Syknął z bólu i złapał się za ramię.

- Za długo się zastanawiasz, Harry - wysyczał Voldemort, przyglądając mu się zmrużonymi oczami. - Dumbledore niczego cię nie nauczył?

Harry uniósł różdżkę.

- Reduc...

Kolejne rozcięcie przebiło prawe przedramię i Harry mimowolnie szarpnął ręką, niemal upuszczając różdżkę. Rany piekły i pulsowały.

- Doprawdy, czyżby Dumbledore aż tak wierzył w twoją potęgę, że nie nauczył cię nawet, jak się pojedynkować? Musisz być szybszy. Nie pozwolić mi zrobić... tak.

Harry nie widział zaklęcia, ale mimowolnie wyczarował przed sobą tarczę i tym razem jego skóra pozostała nietknięta.

- No widzisz. Robisz postępy.

Harry zacisnął zęby i ponownie uniósł różdżkę. Czuł, jak spiżowy potwór gniewu zaczyna pustoszyć jego wnętrze i wyciągać pazury ku wykrzywionej szyderczym grymasem gadziej twarzy Voldemorta.

Nie może mu pozwolić...! Zmaże ten uśmieszek z jego gęby!

- Aculeatum dolor! - wykrzyknął, jednocześnie rzucając się w bok. Jego zaklęcie chybiło, ale zaklęcie Voldemorta również.

- To właśnie nazywam inicjatywą! - roześmiał się Voldemort, ciskając w Harry'ego kolejnym zaklęciem, które chybiło o milimetr, kiedy Harry przetoczył się na bok.

- Spiritus angustiam! - wrzasnął Harry, kiedy tylko odzyskał równowagę, ale Voldemort odbił jego zaklęcie. Zdołał również odbić następne i następne, nawet jeśli Harry atakował nieprzerwanie, przywołując w pamięci wszystkie zaklęcia, których uczył się przez ostatnie dwa tygodnie. Kolory promieni zmieniały się, magia wybuchała przed Voldemortem, rozpryskując się na boki w różnobarwnych pasmach, ale on jedynie poruszał lekko nadgarstkiem, niczym dyrygent na wytwornym koncercie, odbijając każdy czar, każdą klątwę i każde zaklęcie i śmiał się, śmiał się, śmiał...

I kiedy Harry zaczął już tracić oddech, a jego głowa pulsowała od bezowocnej utraty mocy, Voldemort zdecydowanym ruchem szarpnął swoją różdżką, wypowiadając jedno słowo, które zabrzmiało jak trzaśnięcie bicza:

- Wystarczy!

Harry poczuł ból. Jakby coś najeżonego kolcami chłosnęło go w rękę, w której trzymał różdżkę, rozcinając skórę od nadgarstka aż po łokieć. Różdżka wypadła mu z dłoni. Złapał się za przedramię, czując pod palcami ciepłą krew i słysząc w uszach głuche dzwonienie.

Do jego głowy napływały myśli. Szumiały jak potok, ale nie wydawały się pochodzić od niego. Wdzierały mu się do umysłu, rozchylając go pokrytymi liszajami, lodowatymi palcami...

Merlinie, jak miał z nim walczyć? Jak miał go pokonać? Po co były mu te godziny studiowanych zaklęć, skoro żadne z nich nie mogło mu w tej chwili pomóc? Voldemort był zbyt potężny... Jeżeli Harry do tej pory wychodził cało ze spotkań z nim, to tylko i wyłącznie dzięki szczęściu i ochronie innych. Teraz nie miał ani jednego, ani drugiego. Nie mógł go nawet dotknąć. Mógł liczyć tylko na siebie. I na to, co ukrył za paskiem spodni. Musiał tylko poczekać na odpowiedni moment, aby wbić mu go prosto w serce. Tylko w ten sposób mógł go osłabić. To była jedyna szansa. Jedyna.

- Cóż, jeżeli to wszystko, na co cię stać... - odezwał się Voldemort, podchodząc o krok bliżej. Harry podniósł głowę, spoglądając na niego zaciętym spojrzeniem. Jego broda drżała z zimna, zęby szczękały, a krople krwi spływały po jego dłoni i opadały ku ziemi. - ...to teraz ja pokażę ci swoją moc. Crucio!

Harry pamiętał ten ból. Coś takiego trudno jest zapomnieć. Czasami nawiedzał go w snach, ale był on zaledwie odległym echem tego, co przeżył. A teraz powrócił. I wydawał się o wiele, wiele gorszy...

Jego blizna eksplodowała i cały świat rozmył się w rozświetlanej błyskawicami czerwieni. Wszystkie mięśnie jego ciała płonęły, jakby przepływał przez nie prąd, jakby oślizgłe szpony wbiły mu się w ciało, rozrywając go na kawałki i wyrywając z niego duszę.

Krzyczał i krzyczał i nie był w stanie przestać, byle to tylko odeszło, zniknęło, byle przestało boleć. Już, już wystarczy, już koniec, już więcej nie wytrzyma...

Jego głowa raz po raz uderzała w twardą ziemię, a podrzucane drgawkami ciało miotało się i kiedy pod powiekami zaczęły wykwitać mu biało-czarne plamy, ból nagle wypuścił go ze swych szponów i do ściśniętych płuc Harry'ego wdarło się lodowate powietrze.

Zapadła cisza.

A on był w stanie jedynie leżeć i wpatrywać się w niebo, pokryte wiszącymi w powietrzu, potwornymi cieniami. Każdy oddech bolał. Jakby nadwyrężone mięśnie nie były w stanie poprawnie funkcjonować, wciąż pamiętając tortury, którym zostały poddane.

Ale Voldemort nie pozwolił mu na dłuższy odpoczynek. Po dosłownie kilku sekundach Harry znowu usłyszał wypowiedziane zimno słowo:

- Crucio!

I znów płonął. Miał wrażenie, jakby żywcem wyrywano z niego wnętrzności. Wrzeszczał i szamotał się, byleby tylko odciągnąć od siebie ten potworny ból. Ale on wciąż był, jeszcze silniejszy, jeszcze intensywniejszy i nie pozwalał mu zaczerpnąć tchu. Przez jego ciało przechodziły gwałtowne skurcze. Zamknął oczy, pogrążając się w agonii i kiedy pomyślał, że oszaleje... ból odpłynął i znów nastała cisza.

Harry haustami łapał powietrze, jego serce łomotało w klatce piersiowej, a pot spływał mu po plecach. Leżał na ziemi, zupełnie niezdolny do jakiegokolwiek ruchu.

- Spójrz na siebie - powiedział z pogardą Voldemort. - Jesteś tak żałośnie słaby i zupełnie bezradny. Mogę zrobić z tobą wszystko. Nie jesteś dla mnie żadnym przeciwnikiem. Może i masz w sobie jakąś ukrytą moc, o której nie wiem, ale jesteś zbyt głupi, by umieć ją wykorzystać. Jak możesz być dla mnie jakimkolwiek zagrożeniem? - Po tych słowach Voldemort roześmiał się okrutnie, a dźwięk ten posłał bolesne echo, które wniknęło w uszy Harry'ego, rozrywając mu głowę od środka. - Twoja bezwartościowa matka niepotrzebnie oddała za ciebie życie, ponieważ i tak ci je dzisiaj odbiorę. I nikt cię tym razem nie osłoni własnym ciałem.

- To ty jesteś żałosny - powiedział cicho Harry zachrypniętym, zdartym głosem - Nigdy nie poznałeś miłości, dlatego jej nie rozumiałeś i nie doceniałeś jej siły. Uważałeś, że jesteś niezniszczalny. Zlekceważyłeś ją, a to właśnie ona cię pokonała. To czyni cię słabym, Tom.

- Jak śmiesz tak do mnie mówić?! - ryknął z wściekłością Voldemort. - Dumbledore zatruł ci umysł tymi bredniami, ale ja cię oświecę - W jego głosie słychać było okrutną satysfakcję, kiedy podchodził bliżej i zatrzymał się tuż nad Harrym. - Powiem ci prawdę o tym, co uważałeś za "miłość". To na mój rozkaz Severus zbliżył się do ciebie, to na mój rozkaz cię dotykał, to na mój rozkaz cię pieprzył i sprawiał, że dochodziłeś, kwiląc jego imię. Rozebrał cię dla mnie do naga i przywiódł do mnie. Dzięki niemu poznałem wszystkie twoje słabości. Tak właśnie wygląda twoja miłość.

Do umysłu Harry'ego wdarło się nieproszone wspomnienie.

Czarne, połyskujące w ciemności oczy, tak blisko... ciepły oddech na twarzy... otaczające go szczelnie ramiona...

On mi ciebie nie zabierze...

Severus poruszający się w nim i wpatrujący się w niego tak, jakby Harry był całym jego światem. Zagarniający go do siebie, zanurzony w nim, drżący...

Mój!

Harry zacisnął powieki, błyskawicznie zamykając przed tym umysł. Nie mógł... nie mógł go narażać. Mogli go znaleźć i...

- Nie masz mi nic do powiedzenia? - zapytał Voldemort, pochylając się nad nim. - Tak właśnie myślałem.

Harry otworzył oczy, napotykając lodowate spojrzenie wężowych oczu Voldemorta. Delikatnie poruszył palcami prawej ręki. Odzyskiwał w nich czucie.

- Wiesz, co najbardziej mnie zdumiewa? - zapytał Czarny Pan i Harry'ego przeszył dreszcz, kiedy poczuł na policzku muśnięcie zimnego palca. - Że pomimo wszystkiego, czego się o nim dowiedziałeś... wciąż jesteś gotów oddać za niego życie.

Ręka Harry'ego mimowolnie powędrowała ku rękojeści ukrytego za paskiem noża, zaciskając się na nim.

- Ale on cię nie uratuje. Cokolwiek zrobi, ty i tak tu dzisiaj zginiesz. Jeżeli okaże się, że pozostał mi wierny, przyniesie eliksir i będę mógł dokończyć to, co spartaczył. Wypiję twoją krew i nasączę się twą mocą. Ale jeśli w jego sercu pojawił się chociaż cień tej postępującej, wyniszczającej choroby zwanej miłością i nie przyniesie mi eliksiru... cóż, pozostają dwa wyjścia. Albo czeka cię śmierć w bolesnych i długich męczarniach. Albo zmuszę go, aby przyniósł mi eliksir, bo inaczej będzie cię czekała śmierć w bolesnych i długich męczarniach. Cóż za doskonały paradoks, nie uważasz? Chociaż wątpię, że będę musiał się do tego uciekać. Nie uwierzę w to, że takie zero jak ty mogłoby mi go odebrać. Przez tyle lat był jednym z mych najwierniejszych sług. Wykonywał najokrutniejsze, najbrutalniejsze zlecenia. Spoglądałem w jego serce wiele razy. Jest czarne jak wypełniona smołą otchłań. Wszystko, co do niej wpada, ginie. I nic nie byłoby w stanie się przez nią przebić. I ty, z tą swoją bezbronną słabością i bezradną naiwnością miałbyś posiąść władzę nad tą otchłanią?

Harry przełknął ślinę, wpatrując się wprost w płonące oczy Voldemorta i starając się nie myśleć o niczym. Zupełnie o niczym.

- Dzisiaj Severus udowodni, komu tak naprawdę jest wierny. Przygotowałem dla niego długą i niezwykle trudną ścieżkę. Ale nawet on nie będzie mógł się tutaj dostać. Cokolwiek by nie zrobił, nie pozwolę mu się tutaj zbliżyć, dopóki nie będzie po wszystkim. Dopóki twoje pozbawione mocy ciało nie będzie stygło u moich stóp. Wszystko zakończy się dzisiaj. A ty będziesz grzecznym chłopcem i wypijesz eliksir. I nawet nie będę musiał cię do tego namawiać, ponieważ jesteś całkowicie zniewolony przez to odrażające uczucie, które płonie w twoim sercu. To właśnie ono stanie się twoją zgubą. A moim zwycięstwem. Czy teraz ośmielisz się powiedzieć, że go nie doceniam?

Harry zacisnął powieki, czując zawroty głowy od wstrzymywanego powietrza. Jego dłoń jeszcze mocniej ścisnęła rękojeść noża.

Teraz! Teraz! Teraz! Nie będzie drugiej szansy.

- Jesteś tylko nędznym, naiwnym głupcem, Harry Potterze - wyszeptał bezlitośnie Voldemort, przysuwając twarz jeszcze bliżej, jakby chciał wyryć te słowa na obliczu Harry'ego. - Niczym więcej.

Harry wyszarpnął nóż zza paska. Ostrze przecięło powietrze z taką szybkością, iż trudno było je dostrzec. Dopiero kiedy utkwiło w piersi Voldemorta, czas gwałtownie zwolnił, a serce Harry'ego zaczęło dudnić z taką siłą, iż słyszał jego echo we własnych uszach.

Oczy Voldemorta rozszerzyły się. Powoli opuścił głowę, spoglądając na nóż tkwiący tuż obok miejsca, w którym biło jego serce. Dłoń Harry'ego nadal zaciskała się na rękojeści, ale kiedy tylko to zrozumiał, zabrał ją z taką szybkością, jakby się sparzył.

Wszystko wokół zamarło. Harry wpatrywał się w nóż i ciemnobordową plamę rozrastającą się na czarnej szacie Voldemorta.

Zachwiej się, przewróć, strać siły! Zdychaj, do diabła!

Ale Voldemort nie zrobił żadnej z tych rzeczy. Zamiast tego, powoli uniósł głowę i serce Harry'ego opadło aż do żołądka, kiedy ujrzał na jego twarzy bezwzględny, triumfalny uśmiech.

- Popełniłeś straszliwy błąd - wysyczał, łapiąc za rękojeść noża i wyciągając go ze swej piersi.

Harry rozpaczliwie rozejrzał się po ziemi w poszukiwaniu swojej różdżki. Leżała metr od niego. Nóż zabrzęczał, kiedy uderzył w zmarzniętą ziemię. Harry rzucił się po swoją różdżkę. Zacisnął wokół niej osłabione palce, ale w tej samej chwili stopa Voldemorta przygniotła mu dłoń, miażdżąc ją i Harry zawył, czując przeszywający ból.

Lodowate palce złapały go za gardło, owijając mu się wokół szyi niczym pajęcze nogi i Harry został oderwany od ziemi i uniesiony, zawisając w uścisku Voldemorta niczym kukiełka na sznurkach.

- Ty głupcze! Myślisz, że pokonasz mnie czymś tak prymitywnym jak nóż?

Dusił się. Jego płuca płonęły, walcząc o oddech. Miał wrażenie, że jego szyja zaraz pęknie, utrzymując cały ciężar ciała. Rozpaczliwie machał nogami w powietrzu, usiłując rozewrzeć poturbowanymi palcami śmiertelny uścisk na gardle, ale Voldemort był zbyt silny. Napływająca zewsząd ciemność wyciągała po niego swe oślizgłe szpony, ale on widział jedynie płonące czerwienią, diabelskie oczy i słyszał przesiąknięty wściekłością syk:

- Błagaj. Błagaj mnie o to, abym pozwolił ci zaczerpnąć tchu.

Nie! Nigdy!

Zaczęło mu się kręcić w głowie. Świat powoli odpływał, pogrążając się w płomieniach i rozbłyskach bólu.

I w tej samej chwili żelazny uścisk zniknął i Harry runął na twardą ziemię. Do jego poparzonych płuc wdarło się zimne powietrze, tnąc jego pulsujący przełyk i gardło. Szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w krążących w górze Dementorów, biorąc płytkie, urywane wdechy i mając wrażenie, że leży na wbijających mu się w ciało kolcach.

- Zaczęło się! - Usłyszał dobiegający jakby z oddali, rozradowany głos Voldemorta, po którym napłynął wysoki, zimny śmiech, przebijając się przez nadwątlone zmysły Harry'ego i rozbrzmiewając echem w jego głowie.

Chciał się podnieść. Walczyć dalej. Spróbować. Ale nie miał siły. Jego ciało przypominało kamienną rzeźbę, nad którą nie miał żadnej kontroli. Próbował unieść rękę, ale miał wrażenie, że waży tonę.

- Wstawaj! - Usłyszał ostre warknięcie, ale w tej chwili było to dla niego równie niewykonalne, jak wykrzesanie z siebie chociaż iskierki nadziei na to, że po tym, jak zawiódł jego jedyny plan, ma jeszcze jakiekolwiek szanse na przeżycie. - Powiedziałem, wstawaj! - Nieznana siła poderwała go z ziemi i Harry zawisł w powietrzu, czując się jak szmaciana lalka, utrzymywana w pionie jedynie przez przytwierdzony do kręgosłupa, niewidzialny kij. - Spójrz!

Harry podążył wzrokiem za wyciągniętym ramieniem Voldemorta. Dementorzy rozsunęli się na boki, niczym kurtyna i Harry dopiero teraz zrozumiał, że znajdują się w samym środku szerokiej, pustej doliny, otoczonej ze wszystkich stron zalesionymi wzgórzami. Za jednym z nich... - wytężył wzrok - ...dostrzegł jasne rozbłyski i wzbijający się w niebo, czarny dym. Nie miał pojęcia, co mogło to oznaczać, ale w jednej chwili ogarnęły go złe przeczucia.

Czując na sobie wzrok Voldemorta, spojrzał na niego przekrwionymi oczami i poczuł spływającą po plecach falę zimnego przerażenia, kiedy pozbawione warg usta rozciągnęły się w paskudnym uśmiechu.

- Tak jak się tego spodziewałem. Przyszli za tobą. Wszyscy.

Harry poczuł się tak, jakby podtrzymująca go siła zniknęła i teraz opadał bardzo, bardzo długo, na samo dno nicości, w każdej chwili spodziewając się śmiertelnego zderzenia z jej dnem.

- Wszyscy twoi drodzy przyjaciele. Wszyscy ci głupcy, którzy uwierzyli w moc Złotego Chłopca i mają nadzieje, że ich poświęcenie da ci czas, aby mnie pokonać.

Nie. To niemożliwe. Niemożliwe! Skąd mieliby...? Dlaczego? Jak się tu...? Co z Ronem i Hermioną? Co z resztą? Czy Dumbledore odkrył...? Wezwał Zakon? Ministerstwo? Czyżby to Zgredek go wydał?

Nagłe zderzenie z dnem sprawiło, że płuca Harry'ego przestały funkcjonować, a na gardle zacisnęła się zimna, stalowa pętla, kiedy uświadomił sobie, kto jeszcze może tam być.

Severus!

Nie, tylko nie on! Złapią go! Będą torturować! Było ich zbyt wielu. Widział te zastępy. Nie mieli szans. Nikt nie miał szans z taką armią. Wszyscy zginą!

Jego usta otworzyły się, łapiąc haustami powietrze i próbując uspokoić ogarnięte paniką serce, kiedy wpatrywał się w odległe rozbłyski zaklęć i dobiegające do jego uszu, niesione wiatrem echo odgłosów wydobywających się z kilkuset gardeł.

- Czuję twój strach - odezwał się cicho Voldemort, przeciągając powoli sylaby i upajając się tym, co widział na twarzy Harry'ego. - Pełzający po ziemi, brudny i słaby, pożerający cię od środka. Nieważne jak bardzo będziesz próbował udawać nieustraszonego. Twoje przegniłe uczuciami serce nie jest w stanie znieść cierpienia innych i dlatego zawsze będę miał nad tobą przewagę. Ale ich poświęcenie jest daremne. Nie odnajdą cię. Będą tam wszyscy walczyć i ginąć za ciebie, jeden po drugim. A ty przeżyjesz, żeby oglądać ich śmierć. A kiedy będzie już po wszystkim, zrobię stos z ich trupów i podpalę je, a smród ich płonących ciał pokryje całą okolicę.

- Odwołaj ich! - wykrzyknął rozpaczliwie Harry, próbując uwolnić się od przytrzymującej go siły. - Przyszedłem do ciebie! Masz, co chciałeś! Załatwmy to pomiędzy sobą!

Voldemort jedynie się roześmiał. Harry miał wrażenie, że ten śmiech tnie jego serce na kawałki.

- Mój drogi Harry... - wyszeptał groźnie, kiedy jego śmiech już przebrzmiał. - Nie tyle ich nie odwołam, co z przyjemnością im pomogę.

Przytrzymująca Harry'ego siła zniknęła, kiedy Voldemort przestał celować w niego różdżką i skierował ją ku ziemi. Harry upadł na kolana i ręce, przyglądając się z przerażeniem, jak Voldemort wypowiada długą i skomplikowaną inkantację, a ziemia zaczyna drżeć i pękać.

- Vobis ad infernum. - zakończył i z jego różdżki wydobyła się niewidzialna, zniekształcająca przestrzeń fala, która wniknęła w ziemię i niczym strzała pomknęła w stronę rozbłyskujących na niebie zaklęć. Harry usłyszał ogłuszający huk, dobiegający spod jego kolan, jakby ziemia, rozdzierana na pół, wydała z siebie ryk bólu.

Musi to powstrzymać! Musi!

Błyskawicznie odnalazł wzrokiem swoją porzuconą niedaleko różdżkę i bez namysłu rzucił się w jej stronę. Złapał ją, niemal się przewracając, kiedy osłabione nogi ugięły się pod nim i wycelował w Voldemorta, wykrzykując ochryple:

- Scorpio stimulus!!!

Voldemort poderwał głowę i w ostatniej chwili zdołał unieść różdżkę, odbijając zaklęcie Harry'ego.

I Harry zdołał zobaczyć jeszcze tylko wściekły rozbłysk w jego czerwonych oczach i równie czerwony promień, pędzący w jego stronę, zanim poczuł odbierające oddech, potężne uderzenie w żołądek, które odrzuciło go do tyłu i świat pogrążył się w ciemnościach.


*


Słyszał krzyki. Odległe, wypełnione cierpieniem wrzaski, które sprawiały, że ogarniał go przenikliwy chłód.

W ciemności coś się poruszało. Widział skrzydlate cienie, które wydawały się zasysać przestrzeń, próbując wciągnąć go w lepki, grząski mrok. Widział wyciągające się ku niemu ręce. Chciał uciec, wyrwać się im, znaleźć się jak najdalej stąd, ponieważ nie mógł znieść tego, co ze sobą przynosiły. Nie wiedział jak to nazwać, ale było przerażające i kroczyło ku niemu. A on pragnął jedynie zwinąć się w kłębek i udawać, że go nie ma. Może go nie zauważy, może odejdzie... ale to wyczuwało jego uczucia. Rozpacz, która wstrząsała jego ciałem. Strach, który oplatał go za szyję i ściskał, tamując oddech. Jakby lodowata dłoń zaciskała mu się na sercu, wbijając w nie swe szpony i próbując mu je wyrwać. Albo zmiażdżyć.

Słyszał płacz. Żałosne zawodzenie w ciemności. Znowu był sam, zamknięty w dusznym schowku. Uderzał w drzwi, drapał, chciał wyjść. Nie chciał być tu sam. Dlaczego nie otworzą? Dlaczego po niego nie przyjdą? Słyszał ich śmiech zza drzwi. Słyszał Dudleya naśmiewającego się z niego i chrupiącego swoje ulubione chipsy. Ich zapach wdzierał się przez szpary w drzwiach i żołądek Harry'ego skręcał się mimowolnie. Był taki głodny. Mógłby zjeść nawet ten wysuszony na wiór chleb, który ciotka Petunia gromadziła w jednym z pojemników, na wypadek gdyby Dudziaczek chciał wybrać się do parku, nakarmić kaczki. Cokolwiek, co zapełniłoby jego skamlący żołądek.

Nagle ciemność przeszył kolejny krzyk. Wspomnienie zielonego światła. I żaru, który otulił go, nie dopuszczając, by światło go dosięgło. Oplatające go ramiona.

- Odsuń się, głupia...

A potem ramiona zniknęły. Pozostał jedynie chłód, który obejmował go, kiedy siedział na zimnej podłodze z podkulonymi nogami, wpatrując się w drzwi schowka.

I wspominał to ciepło.

A potem, potem...

Mrok uformował się w coś, co rozpoznawał. Znajomy kształt. Znajomy chłód. I nawet jeśli był to tylko stworzony z mroku cień... to w jego objęciach było... ciepło.


*


Wyłonienie się z ciemności przypominało zaczerpnięcie tchu po zbyt długim przebywaniu pod wodą. Nastąpiło nagle, jakby Harry został przywrócony do życia po zachłyśnięciu się nią. Jego płuca bolały, a ciało pulsowało.

Próbował podnieść głowę i się rozejrzeć, ale nie był w stanie się poruszyć. Mógł jedynie wodzić oczami i mrugać, próbując przegonić mgłę, która wydawała się przykrywać całą okolicę. Świat był zniekształcony. Jakby odbijał się w rozbitym lustrze. I dopiero, kiedy Harry uświadomił sobie, gdzie jest i co się stało, zrozumiał, że jego okulary musiały pęknąć przy upadku.

Wciąż widział wiszące nad sobą, upiorne cienie. Słyszał w uszach dzwonienie, jego głowa pulsowała tak bardzo, iż miał wrażenie, że zaraz eksploduje. Musiał się w nią porządnie uderzyć...

Wzdrygnął się mimowolnie, kiedy poczuł coś zimnego sunącego wzdłuż jego łydki. Z największym wysiłkiem przekręcił głowę odrobinę w bok i zobaczył... ogromnego węża, prześlizgującego się po jego rozrzuconych bezwładnie na ziemi nogach.

- Skoro w końcu się ocknąłeś, to może przywitasz się z Nagini? - usłyszał lepki, groźny głos Voldemorta.

Harry stęknął, przesuwając głowę jeszcze odrobinę i spoglądając na stojącą nieopodal, wysoką sylwetkę.

- Rozczarowałeś mnie, chłopcze. To, co zrobiłeś, nie było zbyt mądre.

Nie miał siły odpowiedzieć. Bolało go całe ciało. Chciał po prostu zamknąć oczy i odpłynąć z powrotem w ciemność. Nic nie czuć. O niczym nie wiedzieć. O niczym nie pamiętać.

Zniknąć.

- Zaraz zrozumiesz, jak kończą ci, którzy próbują mi się przeciwstawiać. To, co do tej pory przeżyłeś, wyda ci się niczym, w porównaniu z tym, co jeszcze dla ciebie przyszykowałem.

Harry przymknął rozpalone powieki.

Dlaczego Voldemort nie mógł go po prostu zabić? Byłoby po wszystkim.

Gdzieś na obrzeżach jego zdruzgotanej świadomości krążyła myśl o niewielkiej fiolce ukrytej w nogawce spodni, ale był zbyt słaby i zbyt otępiały, by ta myśl cokolwiek teraz dla niego znaczyła.

Chciał po prostu zasnąć. I już więcej się nie obudzić.

Ale nie może... musi zabrać go ze sobą, cokolwiek się stanie... fiolka była jego ostatnią szansą. Ale dlaczego nóż go nie osłabił? Może eliksir trzeba było wypić, może jednak nie wsiąknął w nóż...? Próbował sobie cokolwiek przypomnieć o jego działaniu, ale był zbyt otępiały. Zresztą jakie to miało teraz znaczenie? Wszystko zawiodło, nie miał już żadnych szans. Wszyscy zginą, a on nie potrafił ich ocalić. Ogarnęło go poczucie beznadziejności, zupełnie jakby ktoś gasił wszystkie światełka w tunelu, pogrążając go w otchłani rozpaczy, w której słychać było jakieś odległe, rozdzierające okrzyki... słyszał je... znał je...

Dementorzy...

Harry niejasno zdawał sobie sprawę z tego, że to oni tak na niego oddziaływali. Wysysali nadzieję, aż nie pozostawało nic, poza czarną rozpaczą. Byli zbyt blisko...

Z największym trudem rozkleił piekące powieki i ujrzał wycelowaną w siebie różdżkę oraz dwie czerwone, płonące otchłanie. Usłyszał cicho wypowiadane słowa i w tej samej chwili wszystko zniknęło, pochłonięte przez ciemność.

I z tej ciemności... wyłoniły się ręce. Wynurzyły się spod ziemi, jakby nie należały do świata żywych. Blade, o pomarszczonej, zielonkawej skórze i długich, żółtych, ostrych jak brzytwy pazurach. Złapały go za nogi i ręce, zagłębiając mu się w skórze i próbując wciągnąć pod ziemię.

Harry zaczął się szamotać, próbując się wyrwać, ale było ich zbyt wiele. Wbijały mu się w ciało, rozdrapywały skórę, czepiały się ubrania, zaciskały na szyi, dusiły, szarpały za włosy. Cuchnęły zgnilizną i odorem siarki, pokryte oślizgłą, lepką mazią, która zostawała mu na palcach, kiedy próbował oderwać je od swojej twarzy i uwolnić się od ich nieustannego ataku.

Ale były zbyt silne, były wszędzie. Ich uścisk bolał, paznokcie raniły, a rozcięcia piekły. Dwie z nich zacisnęły mu się na szyi z taką siłą, iż zaczęło brakować mu powietrza, ale nie był w stanie się od nich uwolnić. Dusił się i charczał, wołając rozpaczliwie:

Severusie!

Próbował je rozewrzeć, krzyczał, krzyczał z całych sił, ale one wciskały mu się do ust i mógł tylko jęczeć i szarpać się.

Severusie!

Słyszał w uszach bicie własnego serca. Przekręcił głowę na bok, walcząc z białymi plamami, które zaczęły wykwitać mu przed oczami z braku powietrza i wtedy... zobaczył go.

Stał tuż obok, otulony swoją czarną peleryną. Jego twarz ukryta była w cieniu włosów i Harry nie mógł jej dostrzec. Ale w tym samym momencie Severus pochylił się nad nim i Harry był pewien, że wystarczy wyciągnąć rękę, a uda mu się go dosięgnąć...

Kręciło mu się w głowie, płuca piekły boleśnie, błagając o upragnione powietrze, którego ich pozbawiono. Jego wycieńczone walką ciało znieruchomiało i Harry przestał się szarpać, wpatrując się spod wpółprzymkniętych powiek w twarz Severusa.

Widział... widział na niej coś tak pięknego... tylko Severus tak na niego patrzył... tylko on.

Chciał wyciągnąć do niego rękę. Dotknąć... chociaż skrawka jego szaty. Był tak blisko...

Ale ręce przytrzymywały go mocno. Zbyt mocno.

- Nie boję się - wyszeptał z największym trudem, poświęcając na te słowa resztkę swojego tchu.

Severus uśmiechnął się w odpowiedzi.

I Harry nie zobaczył już nic więcej. Ogarnęła go nieprzenikniona, gęsta ciemność.



CDN



You know i can't stay long
All i wanted to say was, "I love you and I'm not afraid"
Can you hear me?
Can you feel me in your arms?

I'll miss the winter
A world of fragile things
Look for me in the white forest
Hiding in a hollow tree (come find me)
I know you hear me

Closing your eyes to disappear,
You pray your dreams will leave you here;
But still you wake and know the truth,
No one is there...

Say goodnight,
Don't be afraid,
Calling me, Calling me as you fade to black.

(Say goodnight) Holding my last breath
(Don't be afraid) Safe inside myself
(Calling me, calling me) Are all my thoughts of you?
Sweet raptured life, it ends here tonight
*


* "My last breath" by Evanescence



 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Komentarze
dungeons and dragons
 
liluf dnia marca 24 2013 09:37:17
Ponownie pozostawiłyście mnie w zawieszeniu między jawą a rzeczywistością.

"Przez tyle lat był jednym z mych najwierniejszych sług. Wykonywał najokrutniejsze, najbrutalniejsze zlecenia. Spoglądałem w jego serce wiele razy. Jest czarne jak wypełniona smołą otchłań."

Ten fragment wygląda mi jak kolejny cytat który wyląduje na głównej.
Jak zwykle wymiatacie!

Człowiekowi już się zdaję, że coś już wie! A wy go znowu zaskoczycie. Myślałam że jak Harry zaatakuje tym nożem to nastąpi jakaś zmiana! A tu nic! Po prostu wyciągnął z siebie nóż i zaatakował w odwecie.
Matulu! Jak jakiś zombie!

W sumier30;.
HEY! Przecież Voldi jest Zombie!!
Dlaczego dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę!
Przecież on oficjalnie nie żyje! Nie? Był trupem który powstał z martwych! Dla mnie to jest 100% definicja Zombie! Tylko mózgów nie wyjada!
No cóż.

Zdaję się że ma skłonności do picia krwi. A od picia krwi do wyjadania ludziom mózgów niedaleka droga. Chyba, że sobie wcina czasami jakiś ludzki mózg tylko o tym nie wiemy?
Boże! Dobrze że już skończyłam jeść bo niewątpliwie sama bym sobie to brzydziła.

A wracając do tematu.
Fajnie że nie zrobiłyście z Harryr17;ego super bohatera. Jakby się okazało, że dzieciak z mierną wiedzą jest lepszy od wieloletniego sadysty byłabym zawiedziona.
Co do zakończenia rozdziału to nie wiem. Czy to były majaki, czy Snape naprawdę tam jest? Ale mam wrażenie, że to się szybko wyjaśni.

Wielkie Dzięki za rozdział.

Pozdrawiam gorąco.
Liluf
Morpheas dnia marca 24 2013 10:27:02
Autorzy, dziękuję za świetny rozdział. Ja tylko siedzę i płaczę.smiley Czy to naprawdę koniec? smileyNie chcę w to k4;kll0;m0;n. ja z całego serca mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Jeszcze raz dziękuję bardzo.smiley
Sumandia dnia marca 24 2013 11:38:35
jak to, to już? koniec rozdziału? smiley jej szkoda...
Strasznie wam dziękuję, myślałam że będę wegetować z pustką w głowie aż do popołudnia, a tu proszę smiley rozdział jak zwykle świetny, dopiero przed chwilą udało mi się złapać głębszy oddech. Mam nadzieję, że nie zabijecie Harry'ego, chyba, że razem z nim miałby zginąć także Severus... Dla nas, czytelniczek(/cztelników? (swoją drogą fajne słowo)) to chyba lepiej, jak się okazuje, że będzie więcej rozdziałów niż oczekiwałyście. Jestem pewna, że nikt się na was za to nie obrazi ^^. Z tym nożem to chyba zadziała, nie? Tylko musi upłynąć trochę czasu, no i w ogóle to wciąż żałuję, że Harry nie wlał w niego całego eliksiru, bo w tedy zadziałałby c. hyba szybciej i lepiej.

PS. teraz trochę retrospekcji xD Wędrując po poprzednich rozdziałach w stanie snarrowego nienasycenia, trafiałam głównie na sceny łóżkowe (ciekawe dlaczego smiley) no i... Zastanawia mnie jedna sprawa w miłosnych zbliżeniach Harry'ego i Snape'a, mianowicie prostata. Powołując się na swoją znajomość anatomii mężczyzny stwierdzam, że ten gruczoł nie znajduje się zbyt daleko od 'wejścia', a opisałyście to tak, że Snape 'dosięga' do niej dopiero przy tych głębszych pchnięciach. Jak to jest, bo zauważyłam to też w innych slashach. to taka zmiana na potrzeby fabuły, czy może o czymś nie wiem? smiley
(taka tam luźna konkluzja wywołana przez snarry w mojej głowie) mam nadzieję, że można pytać o takie rzeczy pod tym rozdziałem, i że nikogo nie zgorszyły moje niecodzienne wątpliwości (napisałabym to pod jakimś konkretniejszym rozdziałem, ale nie wiem czy byście to wtedy przeczytały)
Tak czy inaczej, podziwiam was, że macie wenę i chęci trwać przy DI tak długo, pomimo przeciwności losu
pozdrawiam,
Sumandia :*
KrolowaMargot dnia marca 24 2013 11:39:57
Boże, jak Wy cudownie budujecie napięcie. To po prostu niesamowite.
Podoba mi się, jak sportretowałycie Harry'ego, który w gruncie rzeczy jest tylko nastolatkiem, który nie powinien być odpowiedzialny za losy świata - osłabiony, nieco niepewny siebie. Jedyną rzeczą, która jest silna jest jego miłość do Severusa. I, na Merlina, tak, Harry zapanował nad tą otchłanią, co jest tak cudownie piękne, że aż brak mi słów.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
Patsy dnia marca 24 2013 14:04:39
Ale się ucieszyłam dzisiaj rano! Nowy rozdział smiley Super niespodzianka!

Tak jak inne dziewczyny, cieszę się, że nie zrobiłyście z Harry'ego od razu bohatera. Przecież on jest tylko nastolatkiem. W końcu wiemy, że wszystkie wcześniejsze spotkania z Voldemortem przeżywał jedynie dzięki szczęściu i pomocy innych. Teraz, z dala od przyjaciół, musi zdać się na siebie. I tak jest dzielny... Kiedy powiedział, że się nie boi, popłakałam się smiley Wiem, że postać Severusa to tutaj tylko majaki, ale mam nadzieję, że uda mu się go jeszcze ujrzeć... Że Severus zdoła uratować Harry'ego, zdoła uratować ich obu... Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale wszystkiego się dowiemy, także tego, czym były dziwne postacie spod ziemi i co zrobiły Harry'emu. No i kiedy w końcu przybędzie Severus...

Dziewczyny, dziękuję Wam za ta dawkę emocji. Pamiętajcie, że jesteśmy z Wami myślami i z (nie)cierpliwością czekamy na nowy rozdział. Weny!
Monia85 dnia marca 24 2013 14:15:13
UFF. Przeczytałam i muszę przyznać, że ten rozdział nadwątlił moje nerwy. Proszę nie róbcie mi tego i nie zabijajcie mojego ulubionego paringu. Teraz siedzę i myślę co tam u diabła powyłaziło, a Harry jest niesamowity mimo tylu przeciwnościom wciąż brnie do przodu. oby tak dalej. Czekam jak na szpilkach co będzie dalej chociaż wiem, że już niedługo koniec. Wciąż uparcie wieże w szczęśliwe zakończenie. dzięki za kolejny doskonały rozdział i do "przeczytania" następnego.
kikax dnia marca 24 2013 16:09:43
Wy to potraficie wstrząsnąć czytelnikiem. Ech
nie mówcie mi, że ta idealna para umiera? Chociaż z drugiej strony nie jestem pewna czy Harry potrafiłby żyć wiedząc, że tyle osób poniosło za niego śmierć. Tylko nie powiecie mi chyba, że Voldemort zwycięży nie? To by było dopiero straszne :/
hmm ciężko mi zabrać myśli, żeby napisać coś składnego po czymś takim...
Nadal mam jednak nadzieję, że skończy się to happy endem, przynajmniej dla naszej pary.
pozdrawiam i życzę duużo weny smiley
Lady Lilianne dnia marca 24 2013 17:29:41
Stworzyłyście cudowne napięcie w ostatnich kilku rozdziałach. Walka, krew, trup ścielący każdy skrawek ziemi, emocje, wszechogarniające emocje, aż kilka razy miałam łzy w oczach i chciałam, żeby to Ron zginął, nie Hermiona. Czemu ona?

Mam nadzieję, że Harry nie wypije tego przeklętego eliksiru! Przecież on działa z dwugodzinnym opóźnieniem, nie natychmiastowo!

Jestem zdenerwowana, roztrzęsiona ( przez ten "odcinek" i niską temperaturę w moim pokoju) i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że nie zgotujecie nam piekła i w sumie nie wiem czy chciałabym, aby wszystko kończyło się całkiem dobrze. Wolę raczej słodko-gorzki smak zwycięstwa, niż lukier pokrywający wszystko i wszystkich. Ja wiem, czuję, że Wy nie chcecie tego nam zrobić, prawda?

Severus, kocham faceta normalnie jeszcze bardziej.
marian eliot dnia marca 24 2013 18:01:22
Wielkie Dzięki za rozdział - jak zwykle świetny!
Proszę nie zabijajcie mojich ulubionenych Harry"ego i Severusa!!!!
ponievaz nie będę znosic tego i wszystkie cztelniki w Rosji!
Bardzo dziękuję za świetny rozdział i mam nadzieję, że skończy się to HE dla H&S!!!!!!!!!!!!!
markank dnia marca 24 2013 18:28:59
Och... to już koniec rozdziału. Już nie mogłam się doczekać z punktu widzenia Harry'ego. Świetny styl pisania, wszystko można sobie po prostu wyobrazić. Cierpienia Harry'ego są napisane tak bardzo emocjonalnie, że aż po prostu płakać się chce. Kurczę mam nadzieję, że już niedługo to wszystko się skończy, chciaż z drugiej strony, co ja po tym będę czytać jak już to skończycie pisać. Mam także nadzieję, że nie zabijecie głównych bohaterów, bo to po prostu straciłoby całe piękno, chociaż nie wątpię w to, że też by było świetne. Trzymajcie się i do następnego!! *;;;
Kirikos dnia marca 24 2013 19:31:01
Nie mogę czytać takich fragmentów, bo zbyt się emocjonuję smiley Mam oczywiście nadziję, że Harry przeżyje a cios nożem w końcu podziałan a Voldemorta i bestia padnie jak należy!
Chociaż muszę przyznać, że dziwna wydaje mi się aż tak wielka niemoc Harrego - przecież on był uważany pod względem mocy na równego Voldemortowi, więc tak szybkie pokonanie go, tak kompletne wydaje mi się mimo wszystko niewiarygodne.
Abstrahując nieco od tematu, czytałam ostatnio dzieła AislingSiobhan i pod względem tworzonego klimatu bardzo przypominały mi DI smiley
paja1 dnia marca 24 2013 19:55:44
Dnes nějak nejsem schopná napsat smysluplný komentář, emoce a nálada, která na mě z celé kapitoly dýchá mě zbavují slov....takže ....díky za pokračování, píšete opravdu neuvěřitelně skvěle smiley
Katiria dnia marca 24 2013 20:36:13
Dlaczego odnoszę paskudne wrażenie, że nie będzie happy endu? :/
Erlkoenig dnia marca 24 2013 20:38:48
Dear authors! I can't describe all my feelings about...It's fantastic, touching and makes me cry...(((( I beg you not to kill Harry and Severus, please!!!Frankly speaking, I want just happy end after all these dark and sometimes very cruel and bloody episodes.
monalo4 dnia marca 24 2013 20:48:51
Na wstępie chciałabym powiedzieć, że mam ochotę wyć z wściekłości, bo jeśli wstawiłyście rozdział o tej godzinie, o której napisałyście w sb, to byłam jeszcze wtedy przy komputerze, ale to zdecydowanie nie było obiecane popołudnie... A teraz idę czytać smiley

Nareszcie Harry smiley Przerażony, przez chwilę wątpiący, ale i tak zdeterminowany na całego. Lubię go w takiej postaci - nie daje się prowadzić za rączkę, wręcz nawet tego nie chce, tylko sam podejmuje decyzje i trzyma się ich; to bardzo dojrzałe.
Voldemort u Was wydaje się być okrutniejszy... nawet nie wiem od kogo, nie jestem w stanie znaleźć porównania. Wierzy w to, że trzyma w garści cały czarodziejski świat i nikt, w żaden sposób, nie da rady mu go odebrać. Ciekawa jestem tylko, czy umocni się w swym przekonaniu, czy może porządnie się na nim przejedzie - u Was wszystko jest możliwe.
Pocieszyła mnie postać Severusa, którego zobaczył Harry. Dała nadzieję - nikłą, ale jednak - na poprawę sytuacji.

Informacja o jeszcze jednym rozdziale jest niezwykle radosna, choć może to nie być wesoły rozdział. Tak czy inaczej oznacza, że pożegnamy się z DI trochę później, co samo w sobie jest bardzo dobrą nowiną smiley

Jako że pewnie nie będzie już okazji, już teraz życzę Wam smacznego jajka i dużo odpoczynku. No i oczywiście Weny, ale to już nie na święta smiley
red_wine dnia marca 24 2013 21:25:25
Świetny rozdział, jak zwykle zresztą.
Wspominałam o tym już kilka razy, wspomnę i dziś - piszecie niezwykle obrazowo, czułam się jakbym stała tuż obok w pelerynie niewidce i patrzyła na wszystkie rozgrywające się sceny. I to napięcie! Aż miałam ochotę rozejrzeć się i krzyknąć - Snape, do cholery, ratuj go!
Cieszę się, że nie zrobiłyście z Harrego super bohatera, który bez poważniejszych treningów rozwala Voldiego jednym czy dwoma machnięciami różdżki. Dobrze, że jesteście konsekwentne i zostawiłyście go takim, jakim był do tej pory. Zwykłym (no, prawie zwykłym) chłopakiem, trochę nieporadnym, ale szalonym, odważnym i zaciętym. I pełnym miłości.
Cieszę się też (strasznie to zabrzmi), że Voldemort jest okrutny. Bo taki ma przecież być. (W książkach i w filmach czasami brakowało mi tej straszności. W niektórych momentach zamiast budzić przerażenie, śmieszył mnie.)
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Jestem bardzo ciekawa co szykujecie dla Harrego, Severusa, całej reszty, a przede wszystkim dla nas.
Yuriko-chan dnia marca 24 2013 22:51:14
" Twoja krew będzie krążyć w mych żyłach, a twoja moc w mym ciele. I to właśnie ty przyczynisz się do mego zwycięstwa."

za duzo tego 'mym' zgrzytnelo mi to bardzo
Joanna_113 dnia marca 24 2013 22:54:20
Zanim zasiadłam przed ekranem aby przeczytać Wasz najnowszy rozdział, nakazałam sobie niczego nie oczekiwać aby przyjąć treść bez żadnych zgrzytów z własnymi przemyśleniami.
Niemniej, bałam się o Harrego (znaczy się, dalej się o wszystkich martwię). I moja obawa wzrastała z każdym przeczytanym słowem. Voldemort zawsze był złem wcielonym jednak Wy pokazujecie do jakich potworności jest zdolny. Harry, mimo swoich starań nie jest w stanie się przebić przez jego tarczę. Do momentu gdy rzuca w niego nożem. Szczerze mówiąc, nie oczekiwałam natychmiastowego działania- przecież to była mała dawka eliksiru; zanim rozejdzie się po ciele i coś tam sknoci w funkcjonowaniu Voldemorta troszkę należy poczekać. Ale tłucze mi się po głowie, że jednak z tego coś się wykluje ale ciiii, to tylko moje bajdurzenie...
Moment, gdy Harry krzyczy imię Severusa. Od razu przypomniała mi się scena z poprzednich części, gdy Snape słyszy głos Pottera. Łącząca ich więź jest aż tak silna. Może mylnie połączyłam fakty ale dla mnie jakoś zgrabnie pasują.
I fragment, który utkwił mi w pamięci.
"Spoglądałem w jego serce wiele razy. Jest czarne jak wypełniona smołą otchłań. Wszystko, co do niej wpada, ginie. I nic nie byłoby w stanie się przez nią przebić. I ty, z tą swoją bezbronną słabością i bezradną naiwnością miałbyś posiąść władzę nad tą otchłanią?"
Voldemort naprawdę nigdy nie pojmie siły miłości. Bowiem nasz Harry rzeczywiście zapanował nad sercem Severusa...
red_wine dnia marca 25 2013 01:01:38
O właśnie, chciałam jeszcze odnieść się do fragmentu sercu. Jak podziałało na moją wyobraźnię.
Jest czarne jak wypełniona smołą otchłań. Wszystko, co do niej wpada, ginie. I nic nie byłoby w stanie się przez nią przebić. Mocne są te słowa z wielu względów. Czytając je aż przeszły mnie ciarki, gdy wyobraziłam sobie, że Voldemort może mieć rację. I nie dlatego, że Harry nie przebił się do serca Severusa, ale właśnie z powodu tego, że się tam przebił. Że będzie to dla niego zgubne (a właściwie to już jest - i dla niego i dla wielu innych osób. bo przecież gdyby nie ta miłość, to ostateczne starcie mogłoby nastąpić w innych okolicznościach, bardziej czy lepiej zaplanowanych, itp., itd.)
Semiramida dnia marca 25 2013 02:20:37
Jestem Waszą ogromną fanką, Dziewczyny. Wchodzę na tę stronę obsesyjnie, wypatrując nowych rozdziałów, artów czy filmików, kiedy tylko mam wolną chwilę. Doceniam Wasze poświęcenie dla pasji i zazdroszczę Wam tego, że podjęłyście się tak skomplikowanego przedsięwzięcia wspólnie (podejrzewam, że to jeden z istotnych czynników spajających Wasz związek). Cholera, co ja bym dała za dziewczynę, która do tego stopnia podzielałaby moje zainteresowania.

Dziś jednak, dla odmiany, pozwolę sobie na odrobinę konstruktywnej krytyki.
W mistrzowski sposób potraficie zobrazować czytelnikom przeżycia wewnętrzne bohaterów. Taki styl nadaje scenom erotycznym w DI niepowtarzalny charakter. Nadmierna psychizacja prozy wpływa jednak niekorzystnie na dynamizm scen bitewnych i (w przypadku tego rozdziału) sceny pojedynku. Czytając, odczułam pewien niedosyt z powodu kilku czarnych plam - momentów ważnych, ale niewychwyconych przez zmaltretowane zmysły Harry'ego. Chodzi mi o to, że kiedy czytam, to mam wrażenie jakbym została uwięziona w głowie ślepca i mogę odczuwać tylko jego emocje oraz bodźce dotykowe i słuchowe, co znacząco utrudnia wyobrażenie sobie sytuacji w szerszej perspektywie.
W związku z tym, chciałabym zasugerować nieśmiało, że stary dobry behawioryzm i mniej spersonalizowana narracja nie zaszkodziłyby na przyszłość w sytuacjach, gdy tyle rzeczy dzieje się równocześnie.

Dobrze rozegrałyście dialogi Harry-Voldi, a tę odrobinę patosu (za którym nie przepadam) można uznać za uzasadnioną fabularnie.

Wiemy, że ziemia jest tak zamarznięta, że nóż uderza o nią z brzękiem, ale błoto jest tylko przyjemnie chłodne i na tyle plastyczne, że można zanurzyć w nim palce. W przyrodzie raczej nie występuje taki stan rzeczy (it's a kind of magic). To mało istotny szczegół, czepiam się, ale robię to z premedytacją, bo chciałabym prosić o więcej opisów krajobrazu. Do tej pory wszystkie ważne wydarzenia miały miejsce w Hogwarcie, a Hogwart jaki jest, każdy widzi, natomiast te dziwne, przemarznięte wzgórza, lasy i doliny są dla mnie nowością.

Podsumowując, doskonale budujecie nastrój, ale czasami nastrój to nie wszystko.
Dodam tylko, że bardzo podoba mi się rozbrajająca bezradność Harry'ego, obsesyjna determinacja Snape'a i bezlitosny sadyzm Voldemorta. Biedny Harry chyba trochę inaczej wyobrażał sobie swoją męczeńską śmierć. Jak do tej pory, udało mu się jedynie niechcący wciągnąć wszystkich, których kochał w paskudną rzeź. Jeśli uda mu się przeżyć, to jego wrażliwe serduszko zapewne pęknie z żalu. Z niecierpliwością czekam na jakiś niespodziewany zwrot akcji.

Pozdrawiam i życzę weny. smiley
tinnu dnia marca 25 2013 11:03:01
Nie wiem dlaczego, ale ten rozdział bardzo do mnie przemówił. Wiadome było, że Harry nie stanowi dla Czarnego Pana wyzwania. To jak stanął wśród śmierciożerców poniżany, popychany i wyśmiewany... ach ta gryffindorska odwaga smiley.
Dlaczego sztylet nie zadziałał, a może zadziała z opóźnionym zapłonem...
Ile bólu może znieść człowiek wiedząc, że jest kochany i spojrzeć w oblicze śmierci bez strachu... (osobiście mam nadzieję, że Harry nie umrze). Ten rozdział był cudowny, tak świetnie pokazał charakter Harrego, aż prosi się o więcej...
Dziękuję za tą część dziewczyny i życzę niezmiennie weny, piszcie jak najwięcejsmiley
Renix dnia marca 25 2013 21:28:14
Wiedziałam, że los Pottera gdy się dostanie w łapska Voldemorta nie będzie do pozazdroszczenia, ale miałam niejaką nadzieję (tak jak i sam Harry) na to, że jeśli uda mu się użyć noża odniesie to jakiś skutek (oczywiście najlepszym skutkiem byłby zgon owego osobnikasmiley ). Teraz wydaję się, że jedynym wyjściem jest zażycie eliksiru "i śmierć za miliony", no chyba że Severus zrobi wielkie wejście i uratuję ukochanego.
Nie pozostaję mi nic innego jak tylko czekać na kolejny rozdział i wierzyć w Waszą wyobraźnie, bo ja sama nie mam pojęcia jak chciała bym aby ta historia się zakończyła. Gdzieś tam "pod skórą" czuję że to opowiadanie nie może skończyć się dobrze.

Pozdrawiam!
Agnieszka dnia marca 25 2013 21:53:53
Pochłonęłam ten rozdział z płonącymi oczami. Gwałtowny, emocjonalny, szarpiący za serce. Tym bardziej, że dopiero teraz dowiadujemy się, co się dzieje z Harrym. Nie spodziewałam się, że rzucicie go w szpony tak strasznych tortur. Jesteście mistrzyniami niespodzianek. Zupełnie nie mogę przewidzieć końca. Dopiero co pisałam, że zrobiło się aż za słodko, a teraz brrrrrrr..... Zupełna zmiana klimatu. Chylę czoła przed niesamowitą kreatywnością i ogromnym literackim talentem. I dziękuję za kolejną ucztę dla oczu i duszy smiley
adaseja dnia marca 26 2013 14:01:20
Niesamowite. Rozdział tak szybko przeczytałam, z takim ogromnym napięciem, że koniec mnie po prostu zaskoczył. Spodobało mi sie to, że nie wykorzystałyscie noża jako jedynej rozgrywki do pokonania Voldemorta. Nadal robicie wszystko żeby każdy moment tego opowiadania był niepowtarzalny i zaskakujący. Wszystko jest takie realne. Budujecie zakończenie, które- nie potrafię znaleźć slów xD- bedzie NORMALNE czyli jeżeli ktoś jest potężny to nie da sie go zabic od tak sobie. Akcja toczy sie swoim biegiem, nie ma w niej przesady czy jakiś zwrotów, które nie pasują do niczego.

Potwornie mi żal Harry'ego. Dziekuję Wam za rozdział. Był naprawdę świetny. I cieszę się, ze w końcu moglam przeczytac coś od strony Harry'ego.
Pozdrawiam, Adaseja smiley
Szykielet dnia marca 26 2013 21:12:36
Heh, i znowu nic nie wiem... Mistrzynie kombinowania z Was, drogie Autorki. smiley Po kawałeczku nam wydzielacie ten koniec, a każdy z tych kawałeczków zupełnie inny od poprzedniego! Tu przynajmniej nie ma tego wszechobecnego braku nadziei, jaki był w poprzednim rozdziale - wróciło coś znajomego i zagadkowego, co charakteryzuje Wasz styl. Cieszę się, że mogę czekać na kolejny rozdział.
Alma dnia marca 27 2013 18:24:18
Este capítulo foi perfeitosmiley, demonstrou claramente o sufoco que o coração de Harry estava passando diante da realidade que seria a sua entrega para a morte. Com certeza ele não imaginou nada daquilo, em sua mente ele se encontraria com Voldemort e facilmente enterraria a faca no peito do bruxo vendo-o morrer, mas ao abrir os olhos percebeu o quão infantil fora em subestimar Voldemort que é sem duvidas o maior bruxo das trevas que existiu.
Porém, me surpreendi com a força que ele teve aguentando as humilhações e torturas vindas do Lorde, mas é uma guerra, e quando se tem um objetivo, as vezes ele se torna mais importante do que sua vida, isso ajudou Harry a permanecer vivo e tentar com todas as suas forças deter aquele que mataria não só a ele, mas a todos aqueles que importavam, inclusive Snape.
Agora fico aqui apreensiva para o próximo capítulo, será o ultimo?
smiley
evgeshka dnia marca 28 2013 01:41:48
Proszę, proszę, niech Harry i Snape będzie przetrwać i być razem.
Jeśli po śmierci Hermiony, oni też umrą, nie przetrwa
lawlietka dnia marca 28 2013 13:27:52
Każdy rozdział jest inny i buduje prawdziwe napięcie przed zakończeniem. Przebolałam już śmierć Hermiony, ale jestem bardzo ciekawa, jak wybrniecie z tej intrygi Voldzio-Snape. Pokazujecie tutaj Lorda takiego, jaki powinien być - okrutny, inteligentny, nieustępliwy, a nie tak jak Rowling - czeka na śmierć największego wroga do końca roku szkolnego. Ach, ten wyrafinowany Tomuś. Wasz jest prawdziwy, mroczny. O to właśnie chodzi.
Szczerze mówiąc przez parę pierwszych chwil już już w mojej głowie zakiełkowała ta paskudna myśl, że Voldemort zacznie gwałcić Harry'ego czy coś w tym stylu, ale potem palnęłam się w łeb. Taak, wszystko przez to, że ostatnio próbowałam czytać "Ślizgońską dziwkę" i "Ostatni bastion" w ramach moich sadystyczno-masochistycznych zapędów. Także, zapomnijcie to XD.
Jestem ciekawa, co stanie się dalej. Tak ładnie zapętliłyście fabułę na koniec, że nawet nie wiem, czego się spodziewać.
Uścisków, weny i wesołego Jajka! smiley
Morgous dnia marca 29 2013 15:41:10
Aż nie jestem w stanie opisać tego co czuje po przeczytaniu tego rozdziału. Strasznie się boję zakończenia i tak jak większość proszę o to aby przetrwali to wszystko, mogą być nawet kalekami, ale niech przeżyją.
gilreaninglorion dnia marca 30 2013 16:39:27
więc dzieciak naprawdę umrze? i czy naprawdę myślał że Voldemort będzie grał fer? cóż czekam na koniec opowieści.
pancakes dnia marca 30 2013 18:35:46
Wspaniałe jak zawsze, trzymające w napięciu do ostatniego zdania i sprawiające, że wciąż chce się więcej i więcej!
Właściwie przez cały ten czas wierzyłam, że Harry'emu naprawdę uda się pokonać Voldemorta. Dopiero gdy zaczęli się pojedynkować, zdałam sobie sprawę, że Harry tak naprawdę może nie mieć żadnych szans! Voldemort jest przecież jednym z najpotężniejszych czarnoksiężników, który posiadł ogromne moce i zdobył wiedzę na temat najgorszych, najbardziej zaawansowanych i najokrutniejszych zaklęć, natomiast czarną magię opanował do perfekcji. Co gorsza, jest... hm, istotą - bo człowiekiem nie można go nazwać - bez uczuć, litości, wyrzutów sumienia. Po prostu nie posiada czegoś takiego. Dlatego też może uciekać się do najboleśniejszych tortur i bez mrugnięcia okiem zabije setkę ludzi.
Harry, co prawda, także ma dużą wiedzę, zna zaklęcia, a z pewnością ma moc, której nie znają zwykli czarodzieje. Ale mimo wszystko jest tylko chłopcem, nastolatkiem, który w starciu z kimś takim, jak Voldemort, staje się nagle malutki i bezbronny.
Przez chwilę myślałam, że po wbiciu noża Voldemort faktycznie umrze, ale szybko okazało się, że tak łatwo nie można tego rozwiązać.
Życzę Wam oczywiście mnóstwa Weny, podziwiam Wasz talent i czekam na kolejne części.
Pozdrawiam! smiley
Emka1B0 dnia kwietnia 02 2013 08:17:21
Chwila... Poczekajcie najpierw muszę się otrząsnąć I uspokoić nerwy I emocje... Ok chyba już smiley To było zarąbiste ! Ludzie, myślałam, ze serducho mi strzeli gdzieś tak w połowie ;P Tyle w tym było napięcia I emocji, że... Wow, brak mi słów (albo nie mam talentu pisarskiego). Tylko jedno zastrzeżenie. Jak mi zabijecie harrego albo seva to zamorduje! Naczytałam się smutnych opowiadań I mam totalnie zrytą banię. Teraz właściwie rycze przy wszystkim,a zwłaszcza przy śmierci moich ulubionyh bohaterów. Jestem tak rozchwiana emocjonalnie, że prawie ryczałam przy tym rozdziale, gdzie ktoś by popatrzył I stwierdził, że przecież nic takiego tu nie ma. Dlatego wierze w was I nie ulegniecie modzie I pujściu na łatwiznę I nie zabijecie harrusia I sevcia tylko dacie jakieś chociaż w miarę szczęśliwe zakończenie smiley Tylko se nie pomyślcie, że ja chcę zebyście już skończyły, o nie. Ciągnijcie to tak dlugo jak uważacie, a we mnie zawsze będziecie miały fankę I Będę się cieszyć z każdego nowego rozdzialu. Powodzenia ! smiley
patusinka dnia kwietnia 02 2013 22:19:03
Robi się interesująco. I cały czas gryzie mnie w głowę - jak to rozwiążecie. Bo na razie nic nie umiem wymyślić (pewnie, w końcu nie ja to piszę smiley). Można by rzec, że waham się równo w stronę zarówno happy, jak i unhappy ending.
fankayaoi dnia kwietnia 05 2013 17:36:38
czytam to opowiadanie od samego początku, nie mogę się nadziwić ile ten biedny Harry może wytrzymać. Taki młody, tak doświadczony przez życie. Wiem, rozumiem że to angst, ale czy nie należy się Harremu choć odrobiny spokoju i szczęścia?
Podziwiam Was za treść. Ułożyć taki tekst to ogromna sztuka. Pozdrawiam i życzę weny.
assez dnia kwietnia 06 2013 16:26:44
*snivels* Harry!
Thank you, I'm eagerly waiting for the next chapter.
krystynkak dnia kwietnia 08 2013 18:46:13
kobiety zlitujcie się, bo padnę szybciej niż kolejny bohater....sytuacja Harrego jest wręcz rozpaczliwa, beznadziejna i brakuje mi wyobrazni, co biedaczyna jeszcze przeżyje, tylko nie wywyńcie nam numeru z Sevem - zdradzjącym Harrego, z Sevem oddajacym życie za Harrego lub odwrotnie....niech razem przeżyją lub odnajdą się na dworcu Charring Cross....ale niech i tak wrócą, przecież to opowiadanie musi ( duży nacisk ) nieść zawsze nadzieję wielbicielom tego parringu na jeszcze !!!!
Szarlatan dnia kwietnia 10 2013 00:39:26
Od początku czułam, że to wszystko prowadzi w w złą stronę, że to musi skończyć się tragedią, wiadomo, że taka błoga beztroska nie mogła trwać wiecznie. Mimo wszystko nadal jestem w szoku, jak daleko to wszystko zaszło. Ostatnie trzy rozdziały przeczytałam jeden po drugim, wszystko z zapartym tchem. Naprawdę, niesamowite jest to, co robicie. Obecny moment w opowieści jest straszny. Sytuacja bez wyjścia,jak zwykle wszystko potoczyło się nie tak, jak trzeba. Nawet jeśli jakimś cudem Harry i Snape przeżyją, nie wyobrażam sobie, jak po tym wszystkim mogliby po prostu o wszystkim zapomnieć i żyć dla siebie nawzajem. Żal mi wszystkich bohaterów, którzy umarli i część mnie wścieka się na Harrego, z drugiej strony jego też mi żal. Czasem aż się gubię w swoich osądach, wszystko zmienia się z kolejnym zwrotem akcji. Nie mogę wyjść z podziwu.
Erefea dnia kwietnia 15 2013 23:28:37
Mam wielką, wielką nadzieję, że Voldemort naprawdę zostanie pokonany, że w ten nóż został nasączony i jakoś się uda... cokolwiek. Harry przeżyje tę walkę i wreszcie zdechnie wraz z Snape'em. To moja wizja najlepszego zakończenia. Trochę trwało, zanim doszłam do wniosku, że taki scenariusz będzie dla mnie najbardziej satysfakcjonujący. Trzymam kciuki, że to tak się zakończy. Jeśli razem, to niech przynajmniej Snape trafi do piachu... Jest tak creepy, że to najlepsze dla niego miejsce Świat by odetchnął. Chciałabym, by Dumbledore po wszystkim mógł odwrócić się do ocalałych i z pięknie zagranym żalem oraz smutkiem walnąć przemowę o poświęceniu Harry'ego, nawet Snape'a i jaka to szkoda dla czarodziejów, że zginęli. Nikt nie musiałby wiedzieć, czym dla siebie byli, zresztą po co Albusowi byłoby przywoływanie czegoś niechlubnego i robienie zamieszania. Dałby ludziom to, czego by potrzebowali, czyli opowiastkę o heroizmie. Nie wyobrażam sobie szczęśliwego życia Harry'ego po śmierci Nietoperza, nie wydaje mi się, że psychika by mu na to pozwoliła. Śmierć za Snape'a albo z nim w pewnym sensie by go zadowoliła. No i zakończyłaby marny żywot Harry'ego...
Tak mi się marzy smiley
Saint Snape dnia kwietnia 18 2013 00:27:14
I am so worried about Harry and Severus. I am so caught up in this I don't know if I can bear it if either one dies. You have made them so much more than characters in a story. Somehow I hope their love destroys Voldermort and if they have to die, they die together.
Devia dnia kwietnia 19 2013 20:43:00
"A teraz, Harry, zabawimy się na osobności..." - ja i mój spaczony umysł się kłaniamy smiley
Jeżeli chodzi o rozdział to zbytnio się nie rozpiszę. Harry. Harry. Harry. Biedny. Naiwny. Kochany. Cały Harry. Voldemort miał rację. Nie umie walczyć. Ale nie musi umieć. Ma Severusa. Moment, w którym on wszedł był... idealny. Sev, Sev, Sev... Tyle tajemnic. Niezgodności. Dwie osobowości w jednym ciele, że tak powiem. A raczej napiszę... I jak go tu nie kochać? ;D Jest boski. Wasz Severus. Nasz Severus. Mój Severus. Marzenia <3
Szkoda, że DI coraz bliżej końca. Czytanie tego jest uzależniające. Co ja zrobię bez kolejnych dawek?
Mimo to chcę poznać koniec. Po to w końcu to czytam, ne? Eh... Tyle sprzecznych uczuć.
Ale jedno wiem na pewno. DI pozostanie na zawsze w moim sercu. Kocham je ;*
Życzę weny i czasu na pisanie smiley
W wolnej chwili zapraszam do mnie ---> gemmafurore.blogspot.com
Nie jest tak wspaniałe jak DI, ale pozwala mi się odstresować. Może się spodoba smiley (wątpię xD)
Jeszcze raz: Weny życzę smiley
Devia (Natea)
sliwka333 dnia kwietnia 21 2013 01:57:47
Voldi się pobawi Harrym za wszystkie czasy... chociaż na jego miejscu rzucałabym klątwy, które powodują ogromny ból, ale po których Harry od razu nie mdleje. jaka to zabawa patrzeć na nieprzytomnego Pottera? No i namieszałabym mu w głowie. Jakieś wizje, głosy... no ale to tylko moje spaczone pomysłysmiley
kolejny rozdział wręcz pochłonięty przeze mnie. I kolejny bliżej końca. Niech że Severus już przyjdzie i go uratuje! I niech Tonks i Luna przeżyją. I niech będzie happy end. Bo ja tego nie przetrzymie! smiley
p.s. mam nadzieję, że te ręce tak mega realistycznie przez Was opisane nie odwiedzą mnie w moim śnie... smiley
sliwka
arielgobuss dnia maja 01 2013 02:52:35
From Samantha MSF:

Finally I'm writing comment on 'Holding my last breath'. This is so dark and emotional - everything is getting scarier and more terrifying with each chapter! I'm ecstatic that we finally saw what was happening to Harry. Of course there are still lots of things that are very confusing - like the ending, but something has become clearer.

*I* was holding my breath, that's for sure, since the first lines of the chapter. Fear, excitement and anxiety just overwhelmed me, and I was so touched when Harry suddenly wanted to go back to Severus, to let him take care of everything. This one moment has almost made me cry, though it was just first few paragraphs. I can't even describe how much I admire your talent and your ability to touch on the raw, to completely fascinate. I've never seen Harry's feelings during the meeting with Voldemort written so vividly, with such amazing clarity. Usually authors don't dedicate a lot of time to writing about his emotions, his mental state - they use just the most basic, simple words, but you've shown thousands things, you made me shake along with Harry, with every stage of his progress. No matter what, Harry's courage is so impressive - I was shocked to see how strong he's been trying to be, how he tried not to let them all see and feel his fear. His 'I came here alone, as opposed to you' made me laugh so hard - oh God, that's our Harry, arrogant and bold to the core! I can only imagine how furious Voldemort has become - especially realizing it was truth. Pathetic, really - he gathered the whole army in order to destroy one teenage boy! Of course he expected the others, but if to put everything like Harry said, Voldemort seems weak and unsure. I bet he hates it!:) When he took Harry to isolated place, all my amusement evaporated. It was so horrifying! Usually Harry can do at least something, but here, he is helpless... I could feel it so vividly. I hope so fervently that he will survive - that they will both survive, but sometimes I just lose my hope. Voldemort is too strong, just like Severus has mentioned lots of times, I can't even start imagining how/if he will be defeated. The poisoned knife seems the only choice, but I still don't understand how it can work. It's terrible to watch how futile every Harry's attempt is, how Voldemort just laughs and taunts him. He is a pure evil, I've never seen anyone more scary - that's what I call impressive.

The way he was torturing him... I could barely read, because it was just too emotional, too horrendous. With every 'Crucio' I almost exploded with pain myself, I felt so sorry for Harry, I kept hoping that Severus would break into wherever they were in any moment, though of course I knew it won't really happen. But it's unbearable to watch Harry suffer. It's got even more so when Voldemort mentioned Severus. Interesting, I somehow was sure that Lord had immediately broken into Harry's consciousness and had seen everything Snape had been hiding from him all this time. But obviously he didn't do that, so Severus is relatively safe - for now. I can imagine how angry Harry felt when Voldemort mocked him and his love, how torn he must have been between his desire to scream that Tom is indeed a pathetic fool who knows nothing and his loyalty to Severus. Of course the latter won, but anyway, Voldemort infuriated the hell out of me. I'm just dying to see his reaction when he'll realize that not only has his dark Severus fallen in love, but also that his feelings are as strong as Harry's. That would surely be fantastic, even if extremely dangerous! Though I can barely imagine what could be worse than now.

The moment with knife shocked me! I was so sure that it would happen in the end, as the last straw to finish Lord off. But, it happened, and oh my, it didn't work! Now I definitely have no idea what to expect. I'm absolutely desperate and confused. Voldemort was clearly very amused - after all, he doesn't know about the poison, so for him it must have seemed like Harry had attacked him just with a knife, a Muggle weapon. Hilarious in some way:) Though all short lived feelings of fun disappeared as soon as the Battle really started, and when Voldemort showed it to Harry. His panic, his fear, his fervent desire to stop it, to save everyone's lives was so heartbreaking, it brought me on the verge of tears again. I have already said it, but I'd like to repeat - I love how you portrayed Harry. He is neither a super-hero, nor Marty Stu - he is just a frightened, naïve in some ways boy whose power is ordinary and besides, limited by his age. He can't destroy the greatest darkest Wizard of all times just like that, he can't be emotionless to think rationally, he is a person with a very big heart full of love. His desperate hope to save everyone disables him even more to become a winner in this horrible battle. It's so remarkable that he still doesn't give up, that he tries everything he can to do something to the Dark Lord, even if by now he has already realized it's useless.

The ending is the most confusing ever. I'm unable to figure it out. As far as I understood, when Harry screamed Severus' name it was a moment in previous chapters when Severus somehow heard him. I remember that touching moment when he tried to touch Harry's image, so maybe Harry has just experienced the same thing? And he's seen not a real, but imaginary Snape? Or was what he's seen true, and Severus has really gotten to him? I doubt it, but with DI, you can never know. Everything is possible. I can't wait for the next chapter, I'm *so* looking forward to see what will happen next, how Severus is doing... everything seems so hopeless now, I'm scared even more than before.

This chapter was incredibly powerful, terrifying, heartbreaking and impossibly dark. Fantastically impressive, just as always. My hands were shaking really badly when I finished reading. I'm so *happy* that the new chapter will appear soon! I can't wait for it, I'm going insane! Thank you so much for your hard work, for your amazing dedication, for your unbelievable talent. Every new piece of DI means the world to me.

With love and endless admiration,

Kate
ewelina250395 dnia marca 01 2015 18:30:36
Co?Co? Co się dziej? Harry nie może w taki banalny sposób zginąć, w sumie on w ogóle nie może zginąć. Niech Severus przybędzie i niech ich miłość zabije tego potwora.
Akaitori dnia lutego 01 2021 03:46:01
Jeszcze trochę Harry, jeszcze trochę i Severus przybędzie. Voldemort jest cóż, sobą. Opanowany, sadystyczny, manipulator. Szantażysta. Jest genialnym złym.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Dodaj komentarz
dungeons and dragons
 
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Oceny
dungeons and dragons
 
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [1793 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [1793 Głosów]
Dobre Dobre 100% [1793 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [1793 Głosów]
Słabe Słabe 100% [1793 Głosów]
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Logowanie
dungeons and dragons
 
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us
dungeons and dragons
 
WATTPAD
ARCHIVE OF OUR OWN
YOUTUBE
GOODREADS
FACEBOOK
TUMBLR
INSTAGRAM
TWITTER
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Ważne
dungeons and dragons
 
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl

Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!

Ariel & Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Shoutbox
dungeons and dragons
 
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

arielgobuss
10/02/2024 23:16
Cieszymy się, że podoba Ci się seria. Dzisiaj wrzuciłyśmy kolejną część :-)
mansonalia
09/02/2024 19:51
Właśnie przeczytałam waszą mini serię i o mój Boże ta scena ze sprawdzianem tak bardzo przypominała rozdział z DI, ale zszokowało mnie to że mistrz go wziął w pełnej klasie uczniów to było coś nowego.
arielgobuss
01/02/2024 22:31
Mamy nadzieję, że cieszycie się z nowej serii "Mistrz i chłopiec". Musimy przyznać, że niektóre sceny z tej serii mogły wylądować w DI :-)
arielgobuss
01/02/2024 22:00
Jeśli chodzi o DI po polsku to chcemy żeby było tylko na naszej stronie. Wszystkie ukradzione wersje udostępnione na Wattpadzie bez naszej wiedzy zostały już usunięte.
arielgobuss
01/02/2024 21:54
Wszystko co planowałyśmy udostępnić jest już na Wattpadzie na naszym koncie.
SquishakSquishy
01/02/2024 02:08
Można udostępnić na wattpada?
arielgobuss
04/01/2024 15:15
Postanowiłyśmy dokończyć tłumaczenie DI na angielski. I mamy teraz dużą przyjemność z powrotu do świata DI i porównywania go z naszym nowym światem z książki :-)
arielgobuss
04/01/2024 15:10
Witamy w Nowym Roku! Ile to już lat minęło? Dzięki, że tu wracacie i dalej obdarzacie miłością DI :-)
starcatcher
23/11/2023 20:58
Przeczytałam znowu. Po takim czasie. Dzięki
mansonalia
18/10/2023 21:35
@Selfish ja tak samo, czas na ponowne przeczytanie tego dziełasmiley
Selfish
02/08/2023 23:06
Co roku czytam całość od początku... Znowu nadszedł ten czas
rocketlover
31/07/2023 03:55
Any Snarry lovers still here?
Estera Sultan
02/10/2021 18:42
Dziękujemy wam bardzo, z powrotem można wszystko czytać
arielgobuss
21/09/2021 15:40
Witamy, mamy świetną wiadomość. Po wielu trudach udało nam się odzyskać hasło i do jutra wszystko będzie z powrotem działało smiley
mansonalia
21/09/2021 15:18
Nie można przeczytać DI, bo strona zmienila hosting i nie skopiowali jej do końca. Możliwe że już w ogóle nie będzie mozna tutaj przeczytać DI ani innych opowiadań.
Napoleon
17/09/2021 15:57
Nie można wejść na DI ani przeczytać. smiley( Proszę zróbcie coś z tym
JesusSlippers
17/09/2021 15:35
Witam czemu nie można przeczytać już DI?
arielgobuss
18/08/2021 10:24
Może trafiły do spamu albo gdzieś indziej i je przeoczyłyśmy? Można pisać na ariel_lindt@wp.pl albo ariellindt@gmail.com
Napoleon
21/07/2021 20:37
Ale może skrzynka jest zapełniona lub coś podobnego i nie dostałyście emaili.
Napoleon
21/07/2021 20:34
Dobrze, a na jaki email powinno się wysłać wiadomość? Wcześniej ja oraz koleżanka pisałyśmy na ariel_lindt@wp.pl
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Copyright © 2006