| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 68 - "The world is in your eyes" | | | Beta: Gelert & like_water :* Ogromnie dziękujemy ^_^
68. The world is in your eyes
The yearning to be near you
I do what I have to do
Deep within I'm shaken by the violence
Of existing for only you*
Pochwycony w kleszcze rozpaczy umysł poszukuje wszystkiego, co mogłoby ulżyć cierpieniu, przeobrażając to, z czym sobie nie radzi, w uczucie, które jest równie silne, ale pozwala... odreagować. Uwolnić się od ciężaru, chociaż na krótką chwilę. Zawsze ktoś musi być... winny.
- To ty ją zabiłeś, skurwielu! Jesteś po ich stronie! - wycharczał Ron, przeszywając Severusa spojrzeniem, które już dawno wykroczyło poza ramy niepoczytalności i niebezpiecznie szybko zbliżało się do szaleństwa.
George, Fred i Greg wpatrywali się w Rona wstrząśnięci. Ginny zamarła, patrząc na brata tak, jakby nagle zaczął mówić w innym języku. Wyglądali niczym rozstawieni na scenie aktorzy, którzy nagle zrozumieli, że jeden z nich postanowił całkowicie zmienić scenariusz. I jeżeli szybko nie zareagują, to cała sztuka legnie w gruzach. A Severus ze spokojem przyglądał się wpatrzonym w niego, płonącym nienawiścią oczom, mając wrażenie, że ogląda przedstawienie wyreżyserowane przez szaleńca.
Ron potoczył przekrwionymi oczami po ziemi i zanim ktokolwiek zdążył go powstrzymać, rzucił się ku swojej różdżce, odwracając się w stronę Severusa i ciskając w niego zaklęciem porażenia ciała.
Ale Severus nie miał żadnego problemu z odbiciem zaklęcia, które zrykoszetowało i świsnęło tuż obok Weasleyówny. Dziewczyna krzyknęła i natychmiast przykucnęła, osłaniając głowę rękami. Fred i George rzucili się ku bratu, łapiąc go wpół i próbując odebrać mu różdżkę.
- Co ty wyprawiasz, Ron?
Ale chłopak wydawał się być całkowicie zaślepiony. Wyrwał się im, uderzając łokciem w brzuch jednego z braci, a pięścią trafiając w twarz drugiego i ponownie wycelował w Severusa, wykrzykując rozpaczliwie:
- Reducto!
Mężczyzna błyskawicznie odbił zaklęcie, posyłając w kierunku rozwścieczonego chłopaka zaklęcie rozbrajające, które trafiło go prosto w pierś i odrzuciło na kilka metrów do tyłu. Weasley upadł na plecy, a z jego ust wyrwał się głośny jęk.
Fred i George niemal natychmiast rzucili się ku niemu, łapiąc go za ręce i przyciskając do ziemi, aby nie mógł się już podnieść.
- Ron, przestań. Odwaliło ci? - zapytał jeden z nich, wycierając rękawem krew płynącą ze swojego rozbitego nosa.
- NIE! Puśćcie mnie! Nic nie wiecie! - wrzeszczał Ron, szamocząc się i próbując wyrwać. - On zabijał aurorów! Widziałem to! Jestem pewien, że to on ją zabił! Jest zdrajcą! Zwykłym mordercą!
Fred i George znieruchomieli i odwrócili głowy. Severus poczuł na sobie kilka par zdumionych spojrzeń.
Świetnie, tylko tego mu brakowało...
- To prawda? - zapytał Fred Weasley, puszczając brata, podnosząc się z ziemi i wpatrując się w Snape'a podejrzliwie.
Severus rozejrzał się. Ujrzał unoszące się różdżki. Wszyscy trzej Weasleyowie oraz chłopak z Ravenclawu stali obok siebie, celując w niego.
Cóż za niewdzięczni, bezrozumni gówniarze! Powinien ulotnić się stąd zaraz po tym, kiedy się pojawili. Weasleyowie zawsze sprowadzali jedynie kłopoty. Nie zamierzał im się tłumaczyć. Ani tracić czasu na bezsensowne potyczki.
- Ginny, chodź tu - wyszeptał ostrożnie Greg i kiedy tylko spojrzenie Snape'a padło na podnoszącą się powoli z ziemi i wpatrującą w niego z niedowierzaniem, rudowłosą dziewczynę, jego wyćwiczona przez lata szybkość drapieżnika zaprocentowała. Doskoczył do niej, błyskawicznie łapiąc ją za gardło, przystawiając różdżkę do jej głowy i osłaniając się nią przed wycelowanymi w siebie różdżkami.
- Zostaw ją! - krzyknął Greg, jeszcze mocniej zaciskając drżącą dłoń na swojej broni.
- Na waszym miejscu opuściłbym te nieprzydatne patyczki, chyba że chcecie narazić swoją siostrę na niebezpieczeństwo - wysyczał, tocząc bezwzględnym spojrzeniem po zaskoczonych twarzach.
- Mówiłem, że jest zdrajcą! Obłąkany, pieprzony bydlak! - ryknął Ron, celując w Snape'a z taką zawziętością, jakby pragnął go spopielić samym tylko spojrzeniem.
Fred i George wydawali się być rozdarci pomiędzy pragnieniem rzucenia się na Snape'a nawet z gołymi pięściami, jeżeli zaszłaby taka potrzeba, a koniecznością zapewnienia siostrze bezpieczeństwa.
- Puść ją, już je odkładamy - powiedział Fred, podnosząc lewą dłoń w geście poddania się i jednocześnie opuszczając różdżkę.
- Nie, on i tak ją zabije! Tak jak zabił Hermionę! - wykrzyknął Ron, podchodząc o krok bliżej.
- Ron, uspokój się i odłóż tę cholerną różdżkę! - warknął George, ruszając w stronę brata, ale w tej samej chwili do ich uszu dotarło kilka wykrzyczanych w pobliżu zaklęć i powietrze rozświetliły ostre rozbłyski, a po dwóch urwanych wrzaskach z mgły wynurzyli się Molly i Artur Weasleyowie.
- Fred, George! Mieliście się nie oddalać! - wykrzyknęła Molly, podbiegając do synów. Jej szata była ubłocona i podarta, tak jakby czarownica właśnie przedarła się przez pole kolczastych krzewów. - Wiesz, ile czasu was szukaliśmy? Ron! Merlinowi niech będą dzięki, że cię odnaleźli! Gdzie wasza sios...? - Jej rozbiegane spojrzenie padło na cofającego się powoli Severusa. - Severusie, co ty wyprawiasz? - zapytała głosem nasączonym zdumieniem, w tej samej chwili, w której jej mąż wycelował w Snape'a różdżką. Najwyraźniej o wiele szybciej kojarzył fakty.
- Puść naszą córkę, Severusie - powiedział ostro.
Severus jeszcze mocniej zacisnął dłoń na szyi swojego zakładnika, szarpiąc ją do tyłu i robiąc kolejny krok. Dziewczyna jęknęła z bólu.
- Twoje szczeniaki mnie zaatakowały. Na przyszłość radzę ci je trzymać na smyczach, albo wszystkie je powybijam.
- Nie będziesz groził moim dzieciom - wycedziła Molly Weasley, stając obok swojego męża i podnosząc różdżkę.
Severusie...
W pierwszej chwili Severus chciał odwrócić głowę w poszukiwaniu źródła tego jakże znajomego, ciepłego głosu, ale bardzo szybko się zreflektował. Nie może stracić czujności. Nawet na chwilę. To tylko il...
Severusie...
Merlinie, jak bardzo chciałby mu odpowiedzieć. Żeby wytrzymał. Że jest już blisko, coraz bliżej...
- Severusie! - ostry głos Artura Weasleya wyrwał go z ciepła, ściągając z powrotem na usłane ciałami pole walki.
- Odsuńcie się! - wysyczał, cofając się jeszcze bardziej i zanim którekolwiek z nich zdążyło wykonać jakikolwiek gest, powietrze zaroiło się od wylatujących z dymu klątw.
Weasleyowie rozpierzchli się, odbijając klątwy i ciskając zaklęciami w krążące we mgle, ciemne sylwetki, ale Molly Weasley zdawała się nie widzieć niczego, poza swoją córką. Jednak Severus nie miał zamiaru pozbywać się swojego zakładnika. Czy ją zostawi i ucieknie, czy zabierze ze sobą, i tak mogą podążyć za nim. Ale mając ją przy sobie, przynajmniej będzie miał pewnego rodzaju zabezpieczenie.
Odbił rykoszetujące zaklęcie i ponownie przystawił różdżkę do szarpiącej mu się w rękach dziewczyny.
- Imperio - wyszeptał, wtłaczając do jej głowy rozkazy.
Natychmiast przestała się szamotać, zastygając bez ruchu.
- Impedimento! - wykrzyknęła w jego stronę Molly Weasley, kiedy już udało jej się powalić nacierającego na nią Śmierciożercę.
Severus uniósł różdżkę, aby odbić zaklęcie, ale Ginny była szybsza:
- Protego!
Zaklęcie jej matki odbiło się od wyczarowanej przez nią tarczy i Severus był pewien, że długo nie zapomni zszokowanej i przerażonej miny Molly Weasley.
- Grzeczna dziewczyna - powiedział, wykrzywiając kpiąco wargi i wycofując się z zasięgu rażenia. Zanim jednak zaszył się w kłębach dymu, ujrzał kolejną czwórkę Śmierciożerców nacierającą na Weasleyów. - Za mną.
Dym był znakomitą osłoną. Wiedział, że minie sporo czasu, zanim Weasleyowie rozprawią się z atakiem i zaczną go ścigać. Zresztą wątpił, czy w tych warunkach uda im się go znaleźć.
Spojrzał na biegnącą koło niego rudowłosą Gryfonkę.
Szczególnie, że miał za żywą tarczę ich córkę i mógł kazać jej zrobić wszystko.
*
Wiedział, że zatrzymywanie każdego napotkanego Śmierciożrcy i pytanie go, czy wie gdzie jest Malfoy, jeśli oczywiście uda już mu się go powalić albo odeprzeć jego atak, jest równie bezcelowe, jak pytanie ich o miejsce pobytu Czarnego Pana. Musiał znaleźć kogoś wyższego rangą. I zmusić go do współpracy.
Bellatriks, Greyback i Nott nie żyli. Kto więc mu pozostał?
Jego oczy zmrużyły się.
Yaxley!
I chyba wiedział, gdzie może go znaleźć...
Spojrzał na unoszącą się w górze, jasną łunę i skierował się wprost w jej stronę. Z każdym krokiem powietrze wydawało się coraz gorętsze, a dym gęstszy.
Co jakiś czas mijały ich przebiegające w pobliżu grupki czarodziejów albo pojedynczy aurorzy, ale za każdym razem Severus zaszywał się w spowijającym okolicę dymie, pociągając za sobą towarzyszącą mu dziewczynę.
- Ginny? Co ty tu robisz?
Cholera, ukrywając się przed aurorami, nadział się na niewielką grupkę Gryfonów i Puchonów. Rozpoznał zaskoczoną twarz Lavender Brown i Hanny Abbott, ale nie miał czasu się zatrzymywać. Minął ich szybkim krokiem, warcząc w ich stronę:
- Zjeżdżajcie stąd!
Żar stawał się coraz bardziej dokuczliwy. Zamiast aurorów, w okolicy pojawiało się coraz więcej zakapturzonych postaci i Severus musiał naprawdę uważać, aby ominąć ich bez wykrycia. Chociaż Weasley okazała się być wyjątkowo przydatna w tej kwestii, odbijając niemal każdą zabłąkaną klątwę i krążąc wokół niego niczym mały, agresywny psiak, szczerzący kły na wszystkich, którzy mogliby mu zagrozić.
Byłoby znacznie prościej, gdyby uwierzyli, że Severus jest po ich stronie, ale po tym, co Czarny Pan musiał im o nim powiedzieć, przekonanie do tego choćby jednego z nich wydawało się niemal niemożliwe, a co dopiero wszystkich...
Z każdym krokiem słyszał coraz głośniejszy, jednostajny huk, przypominający odgłos znajdującego się niezwykle blisko huraganu. I rozbrzmiewające co jakiś czas okrzyki rzucanych klątw, przerywane wrzaskami cierpiących.
I ogień. Widział go coraz wyraźniej. Konsumujący wszystko żywioł, pozostawiający po sobie wypaloną ziemię i zwęglone ciała Śmierciożerców. Ale to, co ujrzał, kiedy dym rozstąpił się nagle, wypuszczając go ze swych trzewi, przekroczyło jego wyobrażenia.
Zobaczył hordę odzianych w czerń postaci, otaczających zwartym kręgiem stojącą na wzniesieniu samotną postać w jasnobłękitnej szacie. Nie mogli jednak podejść bliżej z powodu ryczącej trąby ognia, otaczającej dyrektora niczym śmiercionośny kokon, który pożerał każdego, kto próbował się zbliżyć. Ich klątwy rozbijały się o wirującą pożogę, wchłaniane przez żywioł. Ziemia wokół zasłana była na wpół spalonymi trupami, wypełniając powietrze cuchnącym odorem zgnilizny i siarki.
Ten widok okazywał się dla wielu Śmierciożerców wystarczającym dowodem na potęgę Dumbledore'a - jedynego czarodzieja, którego obawiał się sam Czarny Pan. Lecz często okazywał się także ostatnim widokiem w ich życiu.
Severus rozejrzał się.
Część nie zajętych próbami zmęczenia dyrektora Śmierciożerców stanowiła swego rodzaju straż, osłaniającą resztę przed mogącymi zjawić się tu aurorami. Severus widział także i ich trupy, leżące wśród nadpalonych ciał.
Mogli go zaatakować, jeśli spróbuje się zbliżyć. Ale nie miał innego wyjścia. Musiał tylko... - spojrzał na stojącą obok dziewczynę - musiał wzbudzić w nich niepewność, co do swoich intencji.
Wolną ręką złapał ją za włosy, przyciągając do siebie i prowadząc przed sobą niczym tarczę, z przystawioną do głowy różdżką.
- Stój! - usłyszał głos Rowle'a.
Bardzo dobrze. Z takimi idiotami jak on nie powinno być większych problemów.
- Opuść tę różdżkę, Rowle. Szukam Yaxleya. Ścigają mnie aurorzy. Odkryli, że jestem po waszej stronie i próbują mnie zabić.
Zobaczył na twarzy Śmierciożercy niezdecydowanie i ścierające się ze sobą myśli.
- A po co ci ta mała suka? - zapytał wskazując głową na stojącą spokojnie Ginny.
- Zabezpieczenie - wycedził Severus. - Nie mam czasu ci się tłumaczyć. Gdzie on jest?
Spojrzenie Śmierciożercy zagłębiło się w oczach Severusa, próbując wyczuć fałsz, potem przeniosło się na Ginny, a później na ścianę otaczającego ich dymu.
- Na lewo - wymamrotał Śmierciożerca. - Ale jeżeli coś knujesz... - powiedział, podchodząc bliżej i wyszczerzając bezzębne usta tak, jakby chciał gryźć. - To musisz być szaleńcem, wchodząc samotnie pomiędzy nas wszystkich.
- Takim samym szaleńcem, jak on? - zapytał Severus, wskazując głową na Dumbledore'a i wykrzywiając szyderczo wargi.
Po minie Rowle'a wywnioskował, że mężczyzna kompletnie nie zrozumiał jego riposty. Ale i bardzo szybko przestał zwracać na niego uwagę, kiedy na skraju ściany dymu pojawiły się sylwetki kilkorga czarodziejów i wszyscy strażnicy rzucili się do wyeliminowania zagrożenia.
Severus błyskawicznie ruszył dalej, wciąż trzymając dziewczynę przed sobą.
Bijący od wiru żar niemal przypalał mu skórę, kiedy mężczyzna przesuwał się za plecami atakujących Dumbledore'a Śmierciożerców, poszukując charakterystycznych, jasnosiwych włosów Yaxleya.
Aż do tej pory jego plan wydawał się oczywisty i klarowny, ale wciąż brakowało mu tego ostatecznego elementu, który pomógłby mu przekonać te krwiożercze bestie, że jest po ich stronie. Czegoś, co uciszyłoby ich raz na zawsze, by już nikt nie stanął mu na drodze do odnalezienia Pottera.
Czas uciekał. Severus niemal czuł, jak przepływa mu przez palce. Dyskusja z Yaxleyem mogła pochłonąć kolejne minuty, a zaatakowanie go otwarcie wśród tylu Śmierciożerców, aby wyciągnąć z niego informacje, których mógł przecież wcale nie posiadać, było równoznaczne samobójstwu.
Musiał... im pomóc.
Odwrócił głowę, spoglądając na dyrektora. Severus niemal czuł bijącą od niego moc. Dumbledore zataczał różdżką szerokie kręgi, wzbijając w powietrze języki ryczącego ognia. Dopóki dyrektor otaczał się pierścieniem Szatańskiej Pożogi, nikt nie mógł mu nic zrobić. I nikt nie znał sposobu, aby to powstrzymać.
Rozejrzał się po coraz bardziej zirytowanych twarzach Śmierciożerców.
Potrzebował czegoś, co zatrzyma to wirujące szaleńczo, śmiercionośne koło. Czegoś, co można wrzucić w szprychy i patrzeć jak wszystko się rozpada.
Do jego oczu napłynęła głęboka, gęsta ciemność, a dłoń mocniej zacisnęła się na rudych włosach.
Chyba miał coś takiego...
Jego spojrzenie przyciągnęła jasnowłosa głowa Yaxleya. Ruszył przed siebie, ciągnąc Weasleyównę za sobą.
- Witaj, Yaxley - powiedział, podchodząc do zlanego potem mężczyzny. - Wydaje mi się, że macie tu niewielki problem.
- Severus... - Usta Śmierciożercy rozciągnęły się w kpiącym uśmiechu. - No proszę... Zaskakujące, że jeszcze żyjesz, skoro wszyscy chcą cię dopaść...
- Mam wiele talentów - odparł spokojnie Severus, patrząc mu prosto w oczy.
- Po co tu przyszedłeś? Wiesz, że wystarczy jedno moje słowo i zaniesiemy cię Czarnemu Panu na tacy.
Severus bez mrugnięcia wytrzymał jego kąsające spojrzenie.
- Ale wówczas to, co pragnie zdobyć Czarny Pan, przepadnie na zawsze. I nie chciałbym być w skórze tego, który go tego pozbawi.
Coś w szarych czach Yaxleya zamigotało.
- No więc powiedz mi, dlaczego nie miałbym cię po prostu zabić i ci to odebrać?
- Spróbuj - odparł spokojnie Severus. - Jeżeli jesteś aż tak pewien, że Czarny Pan wynagrodzi cię za zabicie jedynej osoby, która może mu pomóc odebrać moc Pottera, to życzę ci powodzenia. Obaj dobrze wiemy, że nie możesz mnie zabić - wyszeptał Severus, podchodząc nieco bliżej. - Nie takie rozkazy otrzymaliście.
- Ale możemy sprawić, że będziesz błagał o śmierć - odparł Yaxley i Severus ujrzał unoszące się wokół różdżki Śmierciożerców, którzy błyskawicznie zareagowali na niewerbalny rozkaz Yaxleya.
- Powiedz mi... - wyszeptał Severus jeszcze niższym, niemal kamiennym głosem. - Skoro uważasz się za tak doskonale poinformowanego... czy sądzisz, że ryzykowałbym swoje życie, przychodząc tutaj, gdybym nie był po waszej stronie? - Wyczuł wahanie. Doskonale. - Myślisz, że brałbym ze sobą tę głupią smarkulę jako żywą tarczę? Znasz Weasleya? To jego córka.
Spojrzenie Yaxleya przeniosło się na wpatrującą się tępo w pustkę dziewczynę. W tej samej chwili jeden ze Śmierciożerców wysunął się zza pozostałych, podszedł bliżej i pochylił się do ucha Yaxleya. Severus rozpoznał go. Towarzyszył Nottowi, ale gdy zostali zaatakowani przez aurorów i Nott zginął, uciekł z pola walki razem z tymi, którzy pozostali przy życiu.
Merlinie, gdyby wtedy stanął po niewłaściwej stronie...
Ponownie poczuł na sobie przeszywający wzrok Yaxleya.
- Powiedzmy, że uwierzyłem ci na tyle, aby nie rozwalić cię od razu i abyś miał szansę przedstawić swoje argumenty... - wyszeptał gardłowym głosem mężczyzna, podchodząc o krok bliżej i wbijając w niego lodowate spojrzenie. - Czego chcesz?
- Jednej małej informacji. W zamian za przysługę - odparł Severus. - Powiesz mi, gdzie przebywa Malfoy. A ja pozbędę się waszego niewielkiego problemu...
Spojrzenie mężczyzny poszybowało ku wirującej ścianie ognia i stojącemu w samym środku Dumbledore'owi, a z jego ust wydobyło się rozbawione prychnięcie.
- Jak niby chcesz tego dokonać? Spójrz - potoczył dłonią wokół. - Tylu z nas nie potrafiło nawet do niego podejść, a ty chcesz go powstrzymać w pojedynkę? Nie rozśmieszaj mnie. Myślisz, że cię nie znam, Severusie? Zawsze byłeś podstępnym wężem, ale tylko szaleniec mógłby pomyśleć, że uwierzę w takie brednie.
- Nie zamierzam do niego podchodzić - odparł spokojnie Severus, patrząc wprost w świdrujące go oczy. - Daj mi tylko wolne pole i przekaż wszystkim, że mają zakaz atakowania.
Widział, jak jasne brwi mężczyzny marszczą się w wyrazie konsternacji. Niemal wyczuwał jego ścierające się myśli, ich echo tworzyło kręgi na samym wierzchu jego umysłu.
Często zastanawiał się nad tym, dlaczego tak wiele osób, które były dostatecznie inteligentne, aby wspiąć się naprawdę wysoko, przykładały tak niewielką uwagę do nauki podstawowych zasad oklumencji, wystawiając swe myśli na wierzch niczym obrazy i freski w galerii i tym samym skazując się na... upadek.
Severus znał decyzję Yaxleya zanim mężczyzna zdążył jeszcze otworzyć usta.
- Spróbuj... - wysyczał mu prosto w twarz. - Spróbuj jakiejkolwiek sztuczki, a kawałki twojego ciała zasypią całą okolicę.
Odwrócił się do najbliższego Śmierciożercy, przekazując mu wytyczne i każąc poinformować wszystkich pozostałych.
Stojące w pobliżu ciemne sylwetki rozstąpiły się nieco, aby zrobić mu przejście.
Severus spojrzał na otoczonego swoją potężną, ognistą barierą dyrektora. Mężczyzna odwrócony był tyłem, nie mógł więc dostrzec stojącego wśród Śmierciożerców Severusa.
Dumbledore... Owszem, dyrektor poznał go bardzo dobrze przez wszystkie te lata. Potrafił dotrzeć swym przeszywającym wzrokiem w wyjątkowo ciemne rejony, potrafił obedrzeć go niemal do naga. Ale zapomniał o jednym. Że kiedy zbyt mocno skupimy się na obserwacji, możemy nie zauważyć, że sami jesteśmy obserwowani równie skrupulatnie.
Dumbledore był manipulatorem. Był zaślepionym swą krucjatą przywódcą, który bez mrugnięcia okiem wykorzystywał każdego, by zwyciężyć.
Usta Severusa wykrzywiły się szyderczo.
W gruncie rzeczy obaj byli do siebie podobni.
Ale z jedną, znaczącą różnicą...
Pochylił się do ucha stojącej przed nim Weasley, wskazując palcem odzianą w błękit sylwetkę i szepcząc rozkazująco:
- Biegnij do niego.
Dumbledore nigdy nie był mordercą.
Dziewczyna ruszyła biegiem. Śmierciożercy rozstąpili się, patrząc z zaskoczeniem na drobną, samotną figurę zmierzającą wprost w wirującą pożogę.
Nigdy nie miał na rękach krwi kogoś niewinnego. Nie patrzył w gasnące, błagające oczy.
Nie. To inni musieli patrzeć w nie za niego.
Zbliżając się do ściany ognia, Ginny mimowolnie uniosła ręce, próbując osłonić się przed kąsającym żarem.
Ogień zaatakował, wgryzając się w jej lewe ramię i pochłaniając połowę twarzy i wtedy z jej ust wypłynął dźwięczny, przeszywający krzyk, a Dumbledore odwrócił się gwałtownie. I w tej samej chwili pożoga opadła, wypuszczając ze swych szponów ciało dziewczyny i nagle zapadła gęsta cisza, kiedy ciało upadło na ziemię, odprowadzane wstrząśniętym spojrzeniem Dumbledore'a.
- AVADA KEDAVRA!
Ogłuszający ryk kilkudziesięciu gardeł i oślepiający zielony rozbłysk ze wszystkich stron sprawił, że Severus musiał na chwilę przysłonić oczy, ale i tak doskonale widział, jak klątwa za klątwą trafia w odziane w błękit ciało, uderzając w nie raz po raz, jakby nie było niczym więcej, tylko uwiązaną na sznurkach kukiełką, podrygującą spazmatycznie w palcach śmierci.
Severus opuścił rękę w tej samej chwili, w której wokół niego rozbrzmiał ryk triumfu. Jego czarne jak smoła oczy wpatrywały się w leżące na ziemi ciało dyrektora.
Powinien odczuwać satysfakcję, Triumf. Może nawet ulgę.
A nie odczuwał niczego. Zupełnie niczego.
- No no, Severusie! Jestem pod wrażeniem! - Rozradowany głos Yaxleya oderwał jego spojrzenie od tego, co zostało z dyrektora. Otaczający ich Śmierciożercy zaczynali się rozbiegać, by jak najszybciej dopaść resztki armii Dumbledore'a. - Zawsze zastanawiałem się, dlaczego Czarny Pan traktował cię jak swoją prawą rękę. I chyba w końcu otrzymałem odpowiedź.
Severus posłał mu chłodne, opanowane spojrzenie.
- Gdzie jest Malfoy? - zapytał lodowato.
Yaxley westchnął, przyglądając mu się uważnie.
- Prawdę powiedziawszy, to zupełnie nie rozumiem, dlaczego Czarny Pan kazał mu siedzieć w jednym miejscu, podczas gdy my musieliśmy narażać swoje tyłki - mruknął, wskazując na otaczające ich, zwęglone ciała. - W końcu dopadliśmy już Pottera... - Severus poczuł, jak jego puls przyspiesza, ale nie dał tego po sobie poznać nawet jednym drgnieniem mięśnia. - Ale on zawsze miał jakąś dziwną obsesję na jego punkcie. Widzisz to wzgórze? - zapytał Śmierciożerca, wskazując niewielkie wzniesienie na prawo od nich. - Zaraz za nim, jakiś kilometr stąd stoi samotne drzewo. Malfoy miał spotkać się tam z tobą zaraz po bitwie. Ale według mnie... - jego spojrzenie padło na martwe ciało Dumbledore'a, a usta wykrzywił szyderczy uśmiech - ...już jest po bitwie.
Severus przyglądał się, jak odchodzi. Nie minęła chwila, a na polanie pozostał tylko on i martwe ciała. Rozejrzał się po spalonej, parującej ziemi.
Dostrzegł ją. Leżała z rozrzuconymi kończynami, jej ciało podrygiwało lekko. Powoli podszedł i spojrzał w dół.
Połowa jej twarzy i ciała od szyi do pasa była głęboko poparzona. Lewego oka w ogóle nie było widać. Prawe było szeroko otwarte i wpatrywało się w niebo z wyrazem tępego, niemego bólu. Ogień musiał poparzyć także jej struny głosowe, ponieważ jej usta były otwarte, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Ale Severusowi wystarczyło, że słyszał krzyk jej umysłu.
Sięgnął w głąb swej szaty i wyciągnął jedną z fiolek. Odkorkował ją, pochylił się nad nią i wlał do jej otwartych ust Eliksir Morfeusza. Krzyk ucichł, a drgające ciało rozluźniło się. Umysł pogrążył się w śpiączce.
Jeśli znajdą ją wystarczająco szybko, to ma szansę przeżyć.
Severus wyprostował się i spojrzał na rozwiewający się powoli dym. Dzięki niemu szala przechyliła się na stronę zwolenników Czarnego Pana. Wszędzie widział poruszające się ciemne sylwetki i rozbłyski rzucanych przez nie klątw.
Jeżeli ktokolwiek ocaleje, aby ją znaleźć...
Twarz Severusa wyostrzyła się, a do jego oczu napłynęła gęsta ciemność, wchłaniająca wszelkie światło. Zacisnął usta i odwrócił się powoli, aby odejść, ale w tej samej chwili do jego uszu dopłynął głuchy tumult, jakby rozpędzonego stada bawołów. Severus obejrzał się i ujrzał armię centaurów, zbiegającą z jednego ze wzgórz i szarżującą wprost na ustawiającą się pospiesznie w bojowy szyk grupę odzianych w czerń sylwetek. Niebo zaroiło się od strzał i różnobarwnych rozbłysków zaklęć.
Zanim jednak obie armie wymieszały się ze sobą, Severus odwrócił głowę z powrotem i spojrzał na wskazane mu przez Yaxleya wzgórze.
Nie miało znaczenia, kto zwycięży w tej bezsensownej wojnie. Nie miało to absolutnie żadnego znaczenia.
Ponieważ dla niego zwycięstwo mogło mieć tylko jeden, jedyny smak.
Wanilii z domieszką czekolady.
***
Drzewo było niskie i ponure. Z daleka wyglądało niczym czarna, wynurzająca się z ziemi dłoń o długich, ostrych szponach. Pozbawione liści i rozłożystej korony, przypominało zaledwie upiorny cień. Jakby krew wszystkich, którzy dzisiaj zginęli wniknęła w ziemię, zatruwając korzenie każdej rosnącej w okolicy rośliny i zamieniając je w coś, co mogło w każdej chwili ożyć i owinąć swoje wilgotne gałęzie wokół nóg, wciągając w swe trzewia wszystko, co żywe.
I u stóp tego właśnie tworu natury stała samotna sylwetka. Jej długie, jasne włosy falowały na wietrze, kiedy wpatrywała się w zbliżającego się Severusa.
Lucjusz Malfoy, nawet w takim miejscu jak to, nie zamierzał rezygnować z lakierowanych butów i podbitej aksamitem peleryny. Jakby tylko czekał na to, aby dumnym krokiem zwycięzcy przejść się pomiędzy trupami pokonanych wrogów, kiedy tylko bitwa dobiegnie końca i kiedy będzie mógł wyruszyć, aby wykonać swe zadanie. Zadanie, które wyznaczył mu sam Czarny Pan, a które z pewnością nie obejmowało sytuacji, w której ścigana przez niego zwierzyna, która już dawno powinna leżeć na wpół żywa wśród pozostałych zdrajców i czekać na jego przybycie, sama do niego przyjdzie. I to w wyjątkowo dobrym stanie.
Różdżka znalazła się w jego dłoni zanim w ogóle jeszcze pomyślał o tym, aby ją wyciągnąć.
Severus zobaczył to już z daleka, ale on nie musiał wyciągać swojej. Miał ją w dłoni przez cały czas.
Nie zamierzał pertraktować. Nie zamierzał się z nim dogadywać. Miał tylko jeden cel. I jeżeli Malfoy jest jedyną osobą, która zna drogę do tego celu, to Severus już znajdzie sposób, aby mu ją pokazał. Choćby miała to być ostatnia rzecz jaką Malfoy będzie w stanie zrobić, zanim sczeźnie u jego stóp. Ale Severus nie zamierzał go lekceważyć. Wiedział, że z tego spotkania tylko jeden z nich będzie w stanie wyjść o własnych siłach.
Zatrzymali się naprzeciw siebie, celując w siebie różdżkami. Ich oczy zmrużyły się, a każdy mięsień ciała napiął, przygotowując się do rzucenia klątwy na najlżejszy nawet, nieprzewidziany ruch przeciwnika.
Szare oczy Malfoya zdawały się płonąć od wewnątrz czymś zimniejszym i twardszym niż jakiekolwiek inne oczy, które Severus dzisiaj ujrzał. I Severus doskonale wiedział, co to takiego. Coś, co napędzało znacznie bardziej niż strach przed gniewem Czarnego Pana albo prymitywna żądza mordu. Coś, co dawało znacznie większą siłę, niż można było przewidzieć.
- Czyżbyś się zgubił, Severusie? - zapytał cicho Malfoy, układając wargi w szyderczy grymas.
Severus nie odpowiedział. Zamiast tego zmarszczył brwi i wyszeptał groźnie:
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, Lucjuszu, że wypowiadanie tego typu żałosnych komentarzy przed pojedynkiem jest oznaką panicznego lęku?
Szare oczy zapłonęły, a dłoń Lucjusza mocniej ścisnęła trzymaną w ręku różdżkę.
- Nie wiem, jak ci się udało dotrzeć aż tak daleko, ale tutaj twoja droga się kończy - odparł, wkładając w słowa wypełnioną jadem aluzję. - A teraz oddaj mi eliksir.
Wargi Severusa zadrgały lekko, tak jakby Lucjusz właśnie opowiedział zaskakująco dobry żart.
- Wiesz, że tego nie zrobię. Zabierzesz mnie do Czarnego Pana. To twoje jedyne wyjście, w przeciwnym wypadku nawet nie zobaczysz fiolki.
- Jest tylko jedno miejsce, w którym chciałbym cię zobaczyć. I tylko tam mogę cię zabrać. Do grobu - powiedział Lucjusz, patrząc na Severusa z nienawiścią. - Pamiętasz chyba moją obietnicę?
- Jakże mógłbym zapomnieć... - odparł lodowato Severus, mocniej zaciskając palce na swojej różdżce. - A czy ty, Lucjuszu, pamiętasz jak skończyli ci, którzy weszli mi w drogę?
To podziałało. W szarych oczach ponownie pojawiło się to emanujące porażającym chłodem uczucie.
Doskonale. Musi go sprowokować, doprowadzić do utraty panowania nad sobą. To Malfoy musi być tym, który zaatakuje jako pierwszy. W przeciwnym wypadku wszystko legnie w gruzach.
- Myślisz, że jesteś taki przebiegły? - powiedział cicho Lucjusz. - Że twoje marne umiejętności są w stanie mierzyć się z prawdziwą potęgą? Coś ci powiem, Severusie. Kiedy Czarny Pan się ciebie pozbył, to właśnie mnie wybrał na swą prawą rękę. I zdradził mi wszystko. O tym, jak zabawiałeś się z Potterem i o tym, co miałeś z nim zrobić. I o tym, jak zawiodłeś. A to, że Dumbledore i cała jego armia zjawili się tutaj niemal od razu po przybyciu chłopaka i to, że byłeś na tyle zdeterminowany, że udało ci się do mnie dotrzeć, dowodzi tylko jednego... że naprawdę okazałeś się zdrajcą. - Przerwał na chwilę, tak jakby oczekiwał reakcji Severusa, ale mężczyzna przyglądał mu się tylko ze zmarszczonymi brwiami i twarzą pozbawioną jakichkolwiek odczuć, kompletnie nieporuszony jego słowami. - Jak ten nędzny chłopak zdołał cię aż tak omotać, że zdradziłeś Czarnego Pana, nas wszystkich i spadłeś na samo dno... tego nigdy nie pojmę. Ale to już nieważne. Potter jest już martwy i mam nadzieje, że będzie konał w długich męczarniach. Żałuję, że nie będzie mi dane słuchać jego rozpaczliwego wołania: "Severusie! Pomóż mi! Nie wytrzymam dłużej! To tak strasznie boli!" Będzie wierzgał i szamotał się w rozpaczy, szukając cię, ale ty nie przyjdziesz mu na ratunek. Już nigdy cię nie zobaczy. Zdechnie jak żałosne, kwilące stworzenie, którym jest.
Na twarzy Severusa nie drgnął nawet jeden mięsień. Jego twarz przypominała kamienną maskę, a w oczach płonął wyłącznie lód. Cała jego postawa wyrażała jedynie bezwzględne opanowanie i tylko pulsująca na czole żyła zdradzała targające nim emocje.
Kiedy spodziewana reakcja nie nadeszła, na obliczu Malfoya pojawiło się gniewne rozczarowanie.
Obrał tę samą strategię, ale najwyraźniej zapomniał, z kim ma do czynienia...
- Niezła próba - odparł spokojnie Severus, nasączając swój głos leniwą dominacją. - Nie przyszedłem z tobą dyskutować. Mam eliksir. I doskonale wiesz, że dobrowolnie ci go nie oddam. Ja z kolei doskonale wiem, że jesteś gotów nawet złamać rozkazy Czarnego Pana, by pomścić śmierć żony i szaleństwo syna. Cokolwiek zrobię, i tak czeka nas walka. Wiesz, że ja nie odpuszczę, ale ty również nie zamierzasz. Co prowadzi do impasu, który jeden z nas i tak będzie musiał w końcu przerwać.
Na twarzy Malfoya pojawił się okrutny uśmiech.
- Zapominasz jednak o jednym, Severusie. O czymś, co stanowi moją przewagę. Jeżeli mnie zabijesz, nigdy nie dotrzesz do Pottera. Którykolwiek z nas zginie w tej potyczce, ja i tak zwyciężę.
Oczy Severusa zmrużyły się, przypominając dwie wypełnione ciemnością szpary.
- A myślisz, że dlaczego wciąż jeszcze oddychasz? To ty najwyraźniej zapomniałeś, że zabicie przeciwnika nie jest jedynym sposobem na zwycięstwo. Kiedy już wyciągnę z ciebie wszystkie informacje, z przyjemnością sprawię, że dołączysz do swojego syna - powiedział, robiąc krok w jego stronę. - Ale nie spotkasz go w swoich koszmarach. O nie... Ty Lucjuszu masz zupełnie inne lęki, prawda? Poznałem je wszystkie i nie zawaham się, by je wykorzystać.
Twarz Malfoya odrobinę pobladła, ale bardzo szybko się opanował.
- O nie, Severusie. To ty zapłacisz mi dzisiaj za wszystkie swoje uczynki. Zapłacisz za wszystko, co mi odebrałeś i za wszystkie błędy, które popełniłeś.
- Ty za swój błąd zapłaciłeś najwyższą cenę. - Severus spojrzał sugestywnie na rękę Lucjusza, na której znajdował się Mroczny Znak - Ale ja nie zamierzam tego zrobić.
Twarz Malfoya wykrzywiła się boleśnie i Severus już wiedział, że udało mu się zburzyć tamę, a fale gorejącej nienawiści, które spiętrzyły się w szarych oczach, wylały się z gardła Lucjusza donośnym, przeszywającym do szpiku kości okrzykiem:
- LACRIMA!
- Protego Maxima! - wykrzyknął Severus, osłaniając się przed oślepiającym rozbłyskiem rzuconej przez Malfoya klątwy.
Najsilniejsza magiczna tarcza rozpadła się jednak niczym szkło pod naporem nasączonej pragnieniem zemsty siły zaklęcia.
Severus zachwiał się i zrobił kilka kroków w tył, próbując złapać równowagę, kiedy dokładnie w tej samej chwili z gardła Lucjusza wydobył się ogłuszający ryk:
- AVADA KEDAVRA!
Nie zdążył złapać równowagi, aby móc się uchylić lub odskoczyć. Zielony promień klątwy uderzył w Severusa z siłą rozpędzonego pociągu, podrzucając jego ciało w górę i obracając je kilka razy w powietrzu, zanim upadło na ziemię, twarzą do niej.
Zapadła ogłuszająca cisza. Wszystko się zatrzymało, zamarło w całkowitym bezruchu, jakby nawet wiatr obawiał się zbliżyć do otoczonej czernią, leżącej na ziemi sylwetki.
Lucjusz opuścił różdżkę, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w nieruchome ciało. Wyglądał, jakby nie był w stanie uwierzyć w to, czego dokonał. Ale bardzo szybko zastygłe na jego twarzy zaskoczenie zaczęło się rozpływać, wypierane przez wyraz absolutnego triumfu.
Ruszył w kierunku leżącego na ziemi ciała, uśmiechając się do siebie z okrutną satysfakcją. Czarna, ubłocona peleryna okrywała je niczym całun, kiedy Lucjusz przystanął nad nim i pochylił się, wypowiadając kpiącym tonem zwycięzcy:
- Mówiłem, że mi za to zapłacisz. Uważałeś się za takiego sprytnego, co? Gdzie teraz jest ta twoja przebiegłość, ty żałosny zdrajco? Nigdy nie byłbyś w stanie mnie pokonać. Nigdy. A Czarny Pan z pewnością odpowiednio mnie wynagrodzi, kiedy osobiście przyniosę mu eliksir.
Schował swoją różdżkę w fałdy szaty i wyciągnął ręce ku ciału, pragnąc je przeszukać. I w tej samej chwili twarz mu pobladła, kiedy jego dłonie zanurzyły się w ciemnym materiale szaty niczym w czarnej sadzawce, przenikając przez nie jak przez chłodną wodę.
A delikatny powiew magii tuż przy karku, wydający się zaledwie wilgotną bryzą, wniknął w jego ciało niczym lodowaty szpon, opanowując wszystkie nerwy i porażając je. Jego nogi i ręce zwarły się razem, a on upadł na plecy, wpatrując się w niebo szeroko otwartymi oczami, pełnymi zamarłej w nich, niezrozumiałej grozy.
Leżące obok, odziane w czerń ciało zaczęło się z wolna rozpływać i w tej samej chwili tuż obok Lucjusza pojawiła się sylwetka, która stawała się coraz wyraźniejsza w miarę, jak wytapiała się z tła.
Severus zakorkował butelkę z miksturą niwelującą skutki działania Eliksiru Kameleona i schował ją w fałdy swojej szaty. Spojrzał na rozwiewający się cień samego siebie i w chwili, kiedy zniknął zupełnie, na jego twarzy pojawił się wyraz krańcowego zmęczenia, a on zgiął się w pół, dysząc ciężko, tak jakby nagle pozbawiono go połowy mocy. Oparł ręce na kolanach, z trudem łapiąc oddech. Po chwili jednak wyprostował się i znowu sięgnął do swej szaty, wyciągając małą buteleczkę i biorąc niewielki łyk.
Tyle musi mu wystarczyć. Nie wiedział, w jakim stanie go znajdzie... musi zachować jak najwięcej. Dla niego.
Eliksir pomógł, rozlewając się w jego żyłach płomiennym ciepłem i sprawiając, że poczuł, jak część utraconej mocy regeneruje się. Ale i tak będzie potrzebował chwili zanim odzyska pełnię sił. Tak długo utrzymywane Zaklęcie Cienia kosztowało go zbyt wiele mocy. Ale opłaciło się.
Przeniósł spojrzenie na nieruchome, leżące na wznak ciało Lucjusza Malfoya. Zwykłe Zaklęcie Pełnego Porażenia Ciała, rzucone z odległości kilku milimetrów wystarczyło, aby mężczyzna stał się dla niego zupełnie nieszkodliwy.
Chociaż musiał mu przyznać, że długo się opierał. Severus wiedział, że nie może rzucić zaklęcia jako pierwszy, gdyż wtedy Lucjusz ujrzałby dwa równoległe promienie i domyśliłby się podstępu. Musiał poświęcić swój cień, aby całkowicie uśpić czujność mężczyzny. I udało mu się.
Nie mógł ryzykować otwartego pojedynku. Być może w innych okolicznościach... ale ryzyko było zbyt duże. Gdyby jakimś cudem Lucjusz zdołał go zranić... nie mógł na to pozwolić! Nie w sytuacji, w której potrzebował wszystkich swoich sił, aby wyrwać go z Jego szponów.
Przykucnął obok nieruchomego ciała, spoglądając w rozszerzone, wpatrujące się w niebo szare oczy.
- Gdybyś swe chorobliwe pragnienie zemsty skierował przeciwko temu, który wydaje rozkazy i jest prawdziwym powodem wszystkiego, co cię spotkało, a nie przeciwko temu, który te rozkazy wykonuje... być może cała ta wojna nie miałaby miejsca. Ale ty nigdy nie potrafiłeś spojrzeć prawdzie w oczy. Byłeś zbyt zaślepiony własną, samozwańczą krucjatą i pożerającą cię od środka zawiścią. I to właśnie one doprowadziły cię do upadku. - Severus pochylił się jeszcze niżej, zanurzając swoje spojrzenie w czarnych źrenicach mężczyzny i przykładając różdżkę do jego głowy. - A ja sprawię, że na zawsze będziesz o tym pamiętał. To będzie twoja pokuta.
Severus przymknął powieki i wziął głęboki oddech, czując jak mrowienie w skroniach i drżenie palców w końcu zanika. Dzięki eliksirowi jego moc regenerowała się dziesięć razy szybciej. Czuł, jak wraca, jak wypełnia go swym ciepłem.
Minęło kilka minut zanim w końcu uniósł powieki. Czerń w jego oczach przybrała odcień aksamitnego lodu, kiedy wyszeptał niskim, mrocznym głosem:
- Legilimens Evocis.
Jego umysł zanurzył się w rozchwianym umyśle Lucjusza z taką samą łatwością, z jaką nóż wbija się w roztopione masło. Ale ten umysł był lepki i brudny, a jego ściany zbudowane były z zaschniętej krwi.
Severus zagłębił się niczym nurek w gęstym, cuchnącym morzu wspomnień, poszukując odpowiedzi.
Gdzie jest Potter? Gdzie jest Czarny Pan?
Spodziewał się, że odnajdzie ją od razu, kiedy zacznie szukać... jednak tak się nie stało. Ale ona musi gdzieś tu być! Jeżeli Lucjusz jako jedyny posiadał wiedzę na temat miejsca pobytu Czarnego Pana, to ta wiedza powinna być na samym wierzchu jego umysłu. Powinna wypłynąć od razu, kiedy Severus ją przywoływał. Dlaczego tak się nie działo?
Schodził coraz niżej i niżej, zagłębiając się w przewijające się obrazy i wspomnienia, kartkował rozmowy i przemyślenia, szukając, szukając, coraz głębiej i głębiej...
Znajdziesz mnie... dopiero kiedy już to zdobędziesz. Będę wiedział. Nie szukaj mnie. Im mniej wiesz, tym lepiej. Severus jest sprytny. Uważaj na niego. On nie może mnie znaleźć. Przybędziesz do mnie, kiedy nadejdzie czas.
Jak, Panie? Skąd będziesz wiedział? Jak do ciebie trafię?
Tylko ty możesz do mnie przybyć. Nikt inny. Jest tylko jedna droga. Znajdziesz sposób. Tylko najwierniejsi mogą odnaleźć tę drogę. Nikt poza tobą nie będzie mógł z niej skorzystać. Nikt poza tobą.
Głębiej. Jeszcze głębiej.
Poprzez rozpacz i szaleństwo. Poprzez morderstwa i paraliżujący strach.
Gdzie to było? Musiał mu dać jakąś wskazówkę! Malfoy musiał wiedzieć coś więcej!
Ale im głębiej schodził, tym bardziej się oddalał. Czuł wypełniający go gniew, przepalający swym żarem wszystko, co napotkał. Spalający wszystkie wspomnienia, które nie chciały mu dać odpowiedzi.
To niemożliwe. On był jego kluczem. Gdzie są te pieprzone drzwi!? Gdzie?!
Szukał w ciemnościach, po omacku, zupełnie zatracając się w rozgrzebywaniu najciemniejszych zakamarków tego zatrutego umysłu, byleby znaleźć to, czego szukał, a jego furia potęgowała się z każdą chwilą.
Drzwi zatrzaskiwały się przed nim, ale on je rozsadzał i szukał dalej i szukał... aż w końcu wszystko zniknęło, pogrążając się w bezszelestnej ciszy i nieprzeniknionej ciemności, a on w ostatniej chwili wynurzył się z obumarłego umysłu, łapiąc haustem zimne powietrze i próbując zapanować nad zawrotami głowy. Jego wzrok wyostrzył się, kiedy spojrzał na nieruchomą twarz Lucjusza Malfoya. Z jego nosa sączyła się krew, a oczy...
- Cholera! - zaklął Severus, opierając ręce na kolanach i spuszczając głowę, by wyrównać oddech. Jeszcze raz spojrzał w szare oczy.
Nie było wątpliwości. Były martwe. Delikatny szmer umysłu ucichł i nawet jeżeli Severus próbował go wychwycić, nie miał już czego poszukiwać.
Zabił go.
Oczy Severusa zalała ciemność.
Merlinie, naprawdę go zabił! Jedyną osobę, która mogła doprowadzić go do Czarnego Pana!
Zawładnęła nim konsumująca, przerażająca wściekłość. Przestał się kontrolować, teraz już nie pozostało nic, co oddzielałoby go od tej wrzącej lawy, która kipiała na obrzeżach jego umysłu, od kiedy tylko odkrył, że Potter wymknął się do Czarnego Pana.
- JAK? - wrzasnął, uderzając pięściami w martwe ciało. - Jak miałeś się z nim skontaktować?! Jak miałeś się do niego dostać?! W JAKI SPOSÓB?!
To nie mogło się tutaj zakończyć. Tak wiele przeszedł, dotarł tak daleko, tylko po to, by zderzyć się ze ścianą, której w żaden sposób nie był w stanie przekroczyć?
- Skąd wiedziałby, że masz eliksir? W jaki sposób miałby to poczuć?
W tej samej chwili jego oczy rozszerzyły się gwałtownie. Znieruchomiał, przypominając sobie fragment wypowiedzi, którą usłyszał w umyśle swej ofiary:
Tylko najwierniejsi mogę odnaleźć tę drogę...
Jednym szarpnięciem podwinął rękaw swojej szaty, spoglądając na wyryty na przedramieniu Mroczny Znak.
Niemal jak przez mglę przypomniał sobie ból, jaki poczuł, kiedy ten Znak zapiekł go po raz pierwszy po powrocie Czarnego Pana. I to niespotykane wrażenie, kiedy aportując się w nieznane, nie mając pojęcia dokąd zmierza i gdzie się znajdzie, pojawił się tuż przed jego obliczem. Jakby Mroczny Znak był pewnego rodzaju niewidzialną nicią, łączącą go z Czarnym Panem.
To są te drzwi!
Niemal jak we śnie wymacał różdżkę Malfoya, złapał ją w dłoń i podwinął rękaw jego szaty, odsłaniając wyraźnie wyryty na skórze znak czaszki i wypełzającego z jej ust węża.
Przycisnął koniec różdżki do Znaku i wezwał go.
Odpowiedź nadeszła niemal od razu. Znak zaczął się poruszać, jakby wił się na skórze.
Wezwanie. Skierowane tylko do jednej osoby. Tylko do Malfoya.
Severus ukrył różdżkę Lucjusza w fałdach swej szaty, wyciągnął swoją, złapał ramię mężczyzny w żelazny uścisk i... podążył za Wezwaniem.
Świat rozpłynął się.
Przybywanie na wezwanie Czarnego Pana nie przypominało typowej aportacji. Raczej karkołomny zjazd bardzo wąskim i stromym, pogrążonym w ciemności tunelem, jaki tworzył się pomiędzy Czarnym Panem, a Śmierciożercą, którego do siebie przyzywał.
Gdyby Severus był sam, wylądowałby na nogach, tak jak zwykł to czynić wiele razy w przeszłości. Ale podróżowanie w taki sposób z martwym ciałem było o wiele trudniejsze i kiedy tylko świat rozwinął się mu przed stopami niczym dywan, Severus upadł na twarde, zimne podłoże, na wpół przygnieciony bezwładnym ciałem Lucjusza.
Pierwszym, co poczuł, było lodowate, przeszywające zimno, wnikające mu w ciało niczym tysiące maleńkich igiełek. Zanim ustąpiły zawroty głowy, ujrzał nad sobą morze ciemnych, emanujących odorem zgnilizny, unoszących się w powietrzu sylwetek.
Dementorzy!
Zrzucił z siebie martwe ciało i uniósł się na łokciach, błyskawicznie obejmując spojrzeniem otaczającą go, zmarzniętą ziemię, pokrytą delikatnym, iskrzącym się szronem.
I wtedy jego wzrok napotkał czarne kosmyki, rozsypane w nieładzie wśród srebrnobiałego szronu... i bladą, nieruchomą twarz, którą okalały... i potrzaskane, przekrzywione okulary... i oczy. Zamknięte.
Serce Severusa zatrzymało się w jednym gwałtownym, bolesnym uderzeniu, a świat skurczył się do rozmiaru tych dwóch wąskich linii, otulonych czarnymi rzęsami.
Poza nimi nie było niczego. Jedynie próżnia.
I wtedy rzęsy zadrżały, a zamknięte powieki uniosły się powoli i świat wypełnił się zielenią.
I Severus znowu mógł oddychać.
Ponownie znalazł się w świecie, w którym pragnął żyć. I już nigdy więcej nie pozwoli mu go sobie odebrać.
CDN
What ravages of spirit
Conjured this temptuous rage
Created you a monster
Broken by the rules of love
And fate has lead you through it
You do what you have to do
And fate has led you through it
You do what you have to do...
Every moment marked
With apparitions of your soul
I'm ever swiftly moving
Trying to escape this desire
The yearning to be near you
I do what I have to do
The yearning to be near you
I do what I have to do...
A glowing ember
Burning hot
Burning slow
Deep within I'm shaken by the violence
Of existing for only you*
* "Do what you have to do" by Sarah McLachlan
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia kwietnia 20 2013 20:40:18
Super rozdział, jak zwykle! Czekam na dalszy ciąg! Och matko myślałam, że Severus juz nie zyje...Matko chyba bym się rozpłakała...Szkoda Dumbledore'a i Ginny. Ach Severusie, me serce ku Tobie ucieka....
Życzę weny |
dnia kwietnia 20 2013 21:13:14
Ostatnie rozdziały są jak Roller coaster trzymacie bardzo wysoki poziom i napięcie, ale ma nadzieje ze kolejny rozdział będzie tym finałowym pojedynkiem bo jak dla mnie to już trochę za długo nie gniewajcie się ale tak czuje. Okej rozumie że przed pojedynkiem panowie będę pewnie musieli obgadać parę spraw).
Bardzo dobry pomysł rozwiązania zagadki dostępu drogi do Czarnego pana znak od niego wszystkiego zaczęło i z jego pomocą wszystko się zakończy ale czy dobrze to inna sprawa. Ciekawi mnie czy i wy uśmiercicie Severusa a ocalicie Harryego czy będą trzy trupy? poczekamy poczytamy zobaczymy.
Dziewczyna trzymacie nas do końca w strasznym napięciu i ot o chodzi (a tak po cichu to a jestem za dobrym zakończeniem)
życzę wam drogie autorki weny i czasu na dopieszczenie ostatniego rozdziału i epilogu na który czekam z niecierpliwością pozdrawiam Rita03 |
dnia kwietnia 20 2013 21:55:31
ROzdział...jak zwykle doskonały. Tyle śmierci dookoła, wściekłości i bezgranicznej niemocy. Ale Severus, wie czego chce, wie dlaczego trzyma się tylko jednej myśli i zrobi wszystko, aby dotrzeć do Harrego. Cóż, nigdy nie myślałam, że będzie zdolny do takiej, aż tak okrutnej drogi jaką podąży aby odnaleźć ukochanego.
Dzięki za rozdział, wielkie dzięki.
Pozdrawiam serdecznie Beata |
dnia kwietnia 20 2013 22:09:35
Przeczytałam na wdechu z szybkością światła. Tak krotko ,tak mało...czekam. Pozdrawiam |
dnia kwietnia 20 2013 22:19:14
Jak zwykle wcisnełyście mnie fotel na długi czas i teraz nie wiem co z sobą począć. Musiałam przeczytać dwa razy żeby zdobyć się na komentarz a i tak nie wiem co napisać. To chyba najbardziej wstrząsająca część jaką do tej pory stworzyłyście. Zabicie dyrektora w tak przebiegle okrutny sposób, śmierć Ginny, zaklęcie kameleona Severusa i to niesamowite zakończenie:
I wtedy rzęsy zadrżały, a zamknięte powieki uniosły się powoli i świat wypełnił się zielenią.
I Severus znowu mógł oddychać.
Ponownie znalazł się w świecie, w którym pragnął żyć. I już nigdy więcej nie pozwoli mu go sobie odebrać.
Rozwalilyście mnie tym romantycznym zakończeniem na całego. Wybaczyłam Severusowi wszystko przez te kilka zdań. Ahh żeby mnie tak ktoś kochał. Żeby świat się nie liczył.
Muszę się przespać z tą gonitwą myśli i jutro po kolejnym przeczytaniu rozdziału napiszę coś mądrzejszego niż tych kilka rozedrganych zdań. |
dnia kwietnia 20 2013 22:28:27
Kiedy wyczytałam jakie zaklęcie rzucił Malfoy, prawie zaryłam nosem w ekran- z niedowierzania. Takie wielkie "CO TAKIEGO?" A potem ogromne ufff, pełne ulgi. Dziewczyny, przyprawiłyście mnie o atak hiperwentylacji!
Hmm...teraz nieco pełniejszy komentarz...
Severus naprawdę potrafi poświęcić wszystko i wszystkich, by dotrzeć do Harrego. Ale już jest blisko. I teraz już wszystko jest możliwe.
Z każdym rozdziałem staję się coraz bardziej niecierpliwa. Zdaję sobie sprawę, że zbliża się zakończenie- jakiekolwiek by ono nie było- to już pozostawiam Wam. Ale chciałabym się wgryźć już w Wasze umysły, żeby wiedzieć. Niestety nie mogę użyć oklumencji Życzę wytrwałości w tworzeniu i przeprowadzaniu nas przez mroki ostatecznej walki :* |
dnia kwietnia 20 2013 23:01:44
Och....úplně mi běhá mráz po zádech. Severus je opravdu odhodlaný udělat cokoli, aby Harryho zachránil. Jako vždycky nemám slov....skvělá kapitola.Díky za ni. Těším se na další. |
dnia kwietnia 20 2013 23:02:12
Jej czytając końcowe rozdziały czuję się jak na kolejce górskiej tyle się dzieje i człowiekiem targają takie emocje, że ciężko to opisać. Już się przeraziłam, że Severus nie żyję i to by było tak nie fair, że brak słów.
Pomógł zabić Dumbledore'a? W sumie nigdy za nim nie przepadałam. Wredny stary manipulator. Zawsze uważałam, że gdyby się tak nie "poświęcił" w szóstej części to czytelnicy ocenialiby go surowiej.
Hmm miłość Severusa do Harrego jest wręcz obsesyjna, ale to jest w niej na sój sposób piękne. Snape'a nic nie obchodzi,choćby miał wymordować cały świat zrobi to byle być z Harrym. Z jednej strony to piękne z drugiej lekko przerażające.
Czekam na kontynuacje i weny życzę |
dnia kwietnia 20 2013 23:16:14
O boru, dziewczyny, jesteście boskie!
Severus zarąbisty, ale trochę przerażający. Taki po trupach do celu, ale w końcu to cały on, prawda? Trochę mnie to przeraża, ale z drugiej strony wiem, że robi to wszystko z powodu swojego uczucia do Harry'ego. Piękne to i zarazem straszne.
Nigdy nie sądziłam, że Severus zabije Dumbledore'a! Tzn. zabił u Rowling, ale nie spodziewałam się tego u Was. To był wielki szok! Przecież po tym, co zrobił (i zrobi) będzie skończony po obu stronach. Jeśli przeżyje (a liczę na to, że obaj z Harrym to przeżyją...), będzie musiał się nieźle ukryć. Przez chwilę bałam się, że już go uśmierciłyście w walce z Lucjuszem. Ale byłoby to trochę nieprawdopodobne. \
Bardzo podobało mi się to, jak Severus powoli dochodził do Voldemorta. Jak odkrywał po kolei kolejne kawałki układanki. No i nareszcie dostał się do Harry'ego. Już nie mogę się doczekać konfrontacji z Voldemortem. Nie każcie nam zbyt długo czekać
Dziękuję bardzo za ten rozdział i życzę weny przy pisaniu kolejnego! |
dnia kwietnia 20 2013 23:36:07
Dziewczyny, przeszłyście same siebie. Czytając to, po prostu drżałam. Pełno emocji, zwłaszcza przy Avadzie Malfoya.
Zachwyca mnie upór Severusa.
Jakkolwiek zazwyczaj lubię Dumbledore'a tak tutaj należało mu się umrzeć. Stary manipulator, który pozwalał na związek Harry'ego i Severusa nie dlatego, że zasłużyli na szczęście, a tylko dlatego, żeby mieć tak silnego czarodzieja jak Severus po swojej stronie. Drań.
Nie żal mi Ginny, w ogóle, mimo że w Waszym opowiadaniu nie irytowała mnie tak, jak zazwyczaj.
OStatnie zdania oczywiście oczarowały mnie niesamowicie.
Czekam na więcej: na śmierć Voldemorta i szczęście Harry'ego i Severusa.
Weny życzę! |
dnia kwietnia 21 2013 00:13:36
kurna! Ja zabije tego dupka jak on już wszystkich pozabija!
Ryjecie mi psychikę tak jak swoim bohaterom. Po tym wszystkim to nikt nie będzie zdrowy psychicznie. |
dnia kwietnia 21 2013 00:16:51
Dziewczyny, ale się postarałyście, jak zawsze zresztą:D rozdział jest świetny, lecz przerwany w bardzo ekscytującym momencie, ponieważ chce się czytać dalej:D nareszcie go znalazł, nie mogłam się tego doczekać. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością i życzę dużo energii i weny przy pisaniu następnego rozdziału:):* |
dnia kwietnia 21 2013 00:33:03
Nie no, kopara mi opadła. o.O To że zabił Dumbledore` a jakoś mnie specjalnie nie zaszokowało, Ginny może trochę szkoda, ale jak Malfoy wystrzelił tą swoją avadę, to oczy jak dwa talerze i po prostu myślę "CO?! JAK TO, NIEMOŻLIWE!" Jednak oczywiście Severus po raz kolejny pokazał, co potrafi. Jednak trochę mnie przeraża to wszystko co jest w stanie zrobić, byle by tylko dotrzeć do Pottera. Jak zawsze, dużo akcji, potraficie trzymac w napięciu a nad zakończeniem po prostu się rozpłynęłam, piękne słowa. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, na pewno jak zwykle powalicie nas wszystkich na kolana. |
dnia kwietnia 21 2013 01:08:28
Nie do końca lubię takiego Severusa. Do cna złego. No bo jak ktoś tak zły może kochać?
Plus za kolejny, przecudowny cytat na główną: "Ponieważ dla niego zwycięstwo mogło mieć tylko jeden, jedyny smak. Wanilii z domieszką czekolady." No i cudowne zakończenie, rozdział do końca trzyma w napięciu. Gratuluje! |
dnia kwietnia 21 2013 01:32:23
Niepotrzebnie wchodziłam tu tak wcześnie... Zostało mi 5 rozdziałów, a tu r68 :/ Ale byłam twarda i przeczytałam je, choć z każdym zdaniem niecierpliwiłam się coraz bardziej - zwłaszcza po Waszym "wprowadzeniu" pt. "Dajcie znać, jeśli przeżyjecie"
Brak mi słów... Rozpacz i szaleństwo Rona były całkowicie zrozumiałe, choć rzucanie się na śmierciożercę (w jego mniemaniu) czy choćby każdego innego w pełni wyszkolonego czarodzieja było właściwie samobójstwem. No ale w porządku, potęga miłości i tak dalej, rozumiem. Ale zrobienie sobie żywej tarczy z Ginny i wykorzystanie do tego Imperiusa przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Choć przyrównanie jej do "małego, agresywnego psiaka, szczerzącego kły na wszystkich" mnie rozbawiło
I jakoś tak... poczułam jeszcze większą solidarność z Severusem: nie poczułam generalnie nic. Myślę, że to dlatego, że obnażyłyście Dumbledore'a z całej tej wykreowanej przez Rowling otoczki dobrotliwego staruszka i ukazałyście go po prostu jako manipulanta i człowieka, który za wszelką cenę będzie dążył do postawionego sobie celu. Podstęp Severusa i zagranie na ludzkich uczuciach dyrektora (choć teraz to już byłego) było może i ciosem poniżej pasa, ale w końcu to właśnie Severus jest tu tym, który ma poświęcić wszystko (a nawet jeszcze więcej), by odzyskać Harry'ego. Swój cel. Swoje serce. I swoje życie.
Czy to, że zaczęłam się śmiać przy pytaniu o lęk, które zostało zadane Lucjuszowi, czyni ze mnie człowieka niezrównoważonego psychicznie? A że zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej, gdy zażądał eliksiru...? Jeśli tak, to pozostaje jedno, zasadnicze pytanie: co Wy ze mną zrobiłyście...?
I istnieje na nie tylko jedna odpowiedź: chciałyście mnie zabić... Dobrze, że pamiętam o tym, która jest godzina, bo inaczej krzykiem obudziłabym pół kamienicy... Wdech, wydech, wdech, wydech, żyje... Matko, do tej pory przeżywam resztki szoku :/
Zakończenie było rozczulające, ale - znając Was - pewnie długo nie będzie różowo (czy może raczej zielono). Zobaczyliśmy tylko krótki rozbłysk uczucia, pojawiający się jak migawka aparatu, a za chwilę świat znów zaleje czerń, która nie ma nic wspólnego z kolorem oczu Severusa. Serce mnie boli na samą myśl o tym, ale mimo wszystko gdzieś na jego dnie czai się maleńki płomień nadziei - choć jest on naprawdę tyci po tym, jak trybiki w mojej głowie postanowiły przenieść Waszą opowieść o lwie i gazeli do rzeczywistości opowiadania.
Tak czy inaczej... po raz kolejny dziękuję. Końcowe rozdziały są zapewne niewyobrażalnie trudne do napisania, a Wy i tak tworzycie je z pasją i zapałem godnymi podziwu. Życzę ich jak najwięcej w dążeniu do mety |
dnia kwietnia 21 2013 07:30:07
You had me so scared there for a moment. I thought Severus was dead. Never have cared for Dumbledore. He's a manipulating old coot. Severus is really scary with what he is willing to do to get to Harry. If Harry dies I fear for everyone if Severus doesn't die too. He is half way crazy now but should Harry die he will go completely nuts. Still I feel for him because this is the only taste of love he's ever had and will ever have and he is determined to do anything to keep it. I just hope he and Harry can somehow pull this off and get rid of Voldermort. |
dnia kwietnia 21 2013 13:59:12
Chyba żaden rozdział nie wywołał we mnie tylu sprzecznych emocji! Zawsze lubiłam starego Dumbledore'a, dlatego smutno mi się zrobiło, gdy Severus myślał o nim tak źle. A gdy poświęcił Ginny i gdy stary przez niego zginął - zasmuciło mnie to jeszcze bardziej. Na szczęście zostawiłyście mu odrobinę ludzkich odruchów, chociaż myślałam, że ten eliksir to po to, żeby ją 'dobić', żeby nie cierpiała. No ale dobre i to, może ktoś ją odnajdzie... A ta scena w której Severus dostaje zaklęciem uśmiercającym... byłam w takim szoku, że już miałam przestać czytać! Ułożyłam sobie od razu sto różnych scenariuszy: może Potter się uwolni i jego pocałunek ożywi Severusa? może dusza Severusa wstąpi w Malfoya i w ten sposób uwolni Harrego, a potem będą żyli długo i szczęśliwie (i wydadzą majątek na operacje plastyczne, żeby przywrócić mu wygląd Severusa)? Nie mniej jednak, Wasz pomysł podoba mi się bardziej Ale faktem jest, że zaskoczyłyście mnie jak jasna cholera! Czy ten komentarz ma w ogóle jakiś sens? Zrobiłyście mi z mózgu papkę, ale uwielbiam ten stan! Dzięki.
sliwka |
dnia kwietnia 21 2013 14:31:27
Chyba pęknę, zanim doczekam kolejnej części! Nie doceniłam mocy Severusa, bo przez chwilę naprawdę uwierzyłam, że dopadła go Avada. Jak dobrze, że jest na to zbyt sprytny. |
dnia kwietnia 21 2013 21:16:22
Haha. Moja przedmówczyni chyba jest fanką Królewny Śnieżki. Pocałunek Pottera wskrzesza martwego Severusa. Zbyt wiele tu krwi już popłynęło, by mogło to się tak słodko skończyć. Chyba, że jednak macie taki plan A co do Severusa... Nie chciałabym, żeby ktoś tak mnie kochał. Bo ta miłość zrobiła się straszna, stała się płomieniem spalającym wszystko wokół. Śmierć i pożoga. Z każdym rozdziałem w Severusie narasta coraz większa ciemność, wygasają w nim resztki człowieczeństwa. Ten moment, kiedy przyczynia się do śmierci Dumbledora i nie czuje zupełnie nic... Oglądałam kiedyś program o największych zbrodniarzach, psycholodzy ustalili jaka cecha jest wspólna dla nich wszystkich. I to wcale nie mściwość, czy sadyzm, czy nieumięjętność radzenia sobie z emocjami ich wyróżnia. Przeciwnie. To chłód emocjonalny, brak empatii, brak umiejętności współodczuwania bólu ofiar czyni z nich najgorszych zwyrodnialców. I jakby tak się przypatrzeć Severusowi... hmmm |
dnia kwietnia 21 2013 23:12:44
Podczas tego rozdziału nie mogłam pozbyć się pewnej myśli - zakładając, że i Harry i Severus przeżyją i w jakiś sposób będą mieli mozliwość bycia razem, to jak Harry wybaczy mu to, co zrobił, żeby go uratować? Gdyby to Potter miał podjąć decyzję, wybrałby życie swoich przyjaciół ponad swoim - Snape podjął dokładnie odwrotną.
Dumbledore'a nie było mi żal, bo w DI zrobiłyście z niego kawał niezłego hipokryty. Mam nadzieję, że Ginny przeżyje, bo ona nie zasłużyła niczym na to, co się jej przytrafiło. |
dnia kwietnia 22 2013 11:17:00
Ha. Wreszcie padł Trzmiel. Szczerze, to tylko na to czekałam - raz, śmierć była zbyt ważna dla fabuły HP, a dwa, jak napisała Moran, zrobiłyście z niego kawał penisa [słusznie XD]. Nie, żebym po nim rozpaczała :3. Za to Ginny naprawdę mi szkoda, ale znajdą ją na czas... Prawda?
Rozdział ogólnie sprawił, że znów pokochałam Sevcia. Po trupach do celu. Cholera, żeby mnie ktoś tak kochał jak Snape Harry'ego... Oby nie uszkodził przyjaciół Pottera na darmo, bo zwyczajnie szkoda. No, ale za to Fred i George na razie są jeszcze cali.
A to, jak rozgryzł łącznika Voldzia mi cholernie zaimponowało. <3
Jejku, nawet nie umiem napisać składnego komentarza.
Ganbare, Ariel&Gobuss! Kochamy Was i wspieramy całym sercem! |
dnia kwietnia 22 2013 12:13:01
Po kolei.
Podoba mi się to, że wszystko u Was jest takie dopracowane. Nie ma choćby jednego momentu, który opuścicie lub napiszecie o nim 2 krótkie zdania. Wrócilyście z powrotem do momentu w lesie i z każdym krokiem przybliżałyście się do Harry'ego. I to własnie uwilbiam. Połączenie wszystkiego w spójną fabułę wymaga głowy na karku, ale wy ją macie i do tego razy dwa.
Nie dość, ze zginęła Hermiona to do tego kolejna ofiarą jest Ginny. Dzięki takim zdarzeniom postać Severusa jest bardziej niepokojąca, wrywajaca się w pamięć. Zabił dyrektora, skrzywdził Ginny, zabija, niszczy, tylko dla jednej osoby. To jest niesamowite, ale jak kiedys powiedział Snape czy też Wy ,,z moralnego punktu widzenia jest to bardzo złe".
Moment ze śmiercią Dumbledor'a był swietny. Mimo wszystko taki Snape idąc do celu chrzani wszystko i wszystkich, za to Dumbledore zawachał się, nie był bezwzględny i to go zgubilo.
Świetny był moment samego spotkania z Lucjuszem, ta kopia samego siebie, którą wyczarowal Snape, zaskoczyła mnie. Wątek dobrze przemyślany. Kurwa. Jak na to wpadłyscie? Opadła mi szczeka jak Avada uderzyła w pierś Severusa, ale mimo wszystko nie mogłam w to uwierzyć. Mówię sobie: I własnie tak to ma sie skończyć? To wszystko?
Nadal się zachwycam opisem drzewa
[url]Drzewo było niskie i ponure. Z daleka wyglądało niczym czarna, wynurzająca się z ziemi dłoń o długich, ostrych szponach. Pozbawione liści i rozłożystej korony, przypominało zaledwie upiorny cień. Jakby krew wszystkich, którzy dzisiaj zginęli wniknęła w ziemię, zatruwając korzenie każdej rosnącej w okolicy rośliny i zamieniając je w coś, co mogło w każdej chwili ożyć i owinąć swoje wilgotne gałęzie wokół nóg, wciągając w swe trzewia wszystko, co żywe.[/url]
WOW i jeszcze raz WOW. Moj talent pisarski ograniczyłby sie do pnia i liści, a Wy opisałyscie zwykłe drzewo tak sugestywnie, tak cholernie upiornie, że wyrosło wręcz w moim pokoju, schylając sie nade mną i strasząc niemilosiernie. Potraficie oddać zlowieszczą atmosfere choćby przez takie drzewo. I to Wasz atut. Potraficie dobierac niesamowicie slowa, porównania, co pobudza naszą wyobraźnie i emocje. Nigdy nie zapomne jednego z takich Waszych porównań, gry słow wyrażonych np w
,,Choćby miał rozedrzeć na pół cały świat... i choćby musiał zagłębić ramiona w jego wnętrznościach, zanurzając je całe we krwi, to własnymi rękoma wydrze go z tej czeluści, w którą skoczył... a kiedy tylko go odzyska, wymierzy mu taką karę, by Potter już nigdy nie odważył się doprowadzić go do takiego... stanu." albo w opisie spijania potu niczym whiskey...to jest GENIALNE. Jesteście niezastąpione. Dajecie nam coś czym ŻYJEMY, bo to, że tylko czytamy jest za malo powiedziane.
No i na koniec całej potyczki Severusa, lęków i obaw, doszedł do celu, a my razem z nim. Czekam na ciag dalszy jakby od tego zależało moje życie. Wyczekuję tego , że Voldemort padnie martwy, skiśnie, zgnije, rozsypie sie w popiół, a nasi ukochani żyć będą dalej. To są moje nadzieje, co do tego opowiadania. Spodziewam się tak naprawdę wszystkiego. Mam różne wizje zakończenia, ale sądzę, że bedzie jedna z tych 6:
1. Przeżyje S&H, zginie V,
2. Przeżyje S&H&V i świat dalej bedzie zły, a nawet i gorszy
3. Przeżyje S&V, zginie H (Snape w szaleństwie zabije Voldemorta)
4. Przeżyje V&H, zginie S
5. Zginą S&H, przeżyje V
6. Zginą wszyscy.
Moja teoria. Myślę jednak, że i tak mnie zaskoczycie. Potraficie bowiem stworzyć coś tak oryginalnego, że przewyższy to nasze najśmielsze oczekiwania.
Dziękuję Wam za ten rozdział. Dla mnie nie liczy już sie ile czasu bedziecie pisać kolejny. To jest sam finał i zapewne czujecie ciążącą Wam presję. Zakończenie jest bardzo ważne. Ono wywiera największe wrażenie na czytelnikach. Nie spieszcie sie, piszcie dzielnie i trzymajcie się. Nie będę już podpowiadać czego oczekuję, co bym chciała, bo każdy chce zawsze coś innego. Dlatego trzymam za Was kciuki i za zakończenie batali, która bedzie albo szcześliwa albo smutna. Innej opcji nie ma. W Was jest moc.
Pozdrawiam, Adaseja |
dnia kwietnia 22 2013 16:26:57
Ten rozdział mnie zabił.
Nie dosłownie, oczywiście. W końcu jako trup nie mogłabym napisać komentarza.
Chyba
No więc... Zakochałam się w tym fragmencie:
"Serce Severusa zatrzymało się w jednym gwałtownym, bolesnym uderzeniu, a świat skurczył się do rozmiaru tych dwóch wąskich linii, otulonych czarnymi rzęsami.
Poza nimi nie było niczego. Jedynie próżnia.
I wtedy rzęsy zadrżały, a zamknięte powieki uniosły się powoli i świat wypełnił się zielenią.
I Severus znowu mógł oddychać.
Ponownie znalazł się w świecie, w którym pragnął żyć. I już nigdy więcej nie pozwoli mu go sobie odebrać."
Cudo. Ogólnie to całość jest wspaniała, ale ta końcówka... Mówi naprawdę wiele, mimo tego, że jest krótka. Bardzo pasuje do Severusa. Nie mówi dużo, samemu trzeba się domyśleć o co chodzi, jaki jest prawdziwy sens...
Walka z Lucjuszem sprawiła, że na chwilę straciłam oddech. Przecież Severus nie mógł umrzeć! Jest za dobry w te klocki. Jego pomysł był świetny. Trochę brutalne było zabicie Lucjusza w ten sposób, ale konieczne. Nie mogło się to inaczej skończyć.
Dumbledore... Nie żyje. Heh. Z jednej strony jest mi przykro, w końcu to dość znana postać w HP, zaś z drugiej... No właśnie. Nawet J.K. Rowling go zabiła. Taka jego rola. Szkoda. Nie chciał źle. Po prostu nie umiał inaczej.
Ginny... Mam nadzieję, że przeżyje. Nie byłam jej fanką (jeżeli chodzi o filmy, w książce nawet fajna była), ale przykro mi się zrobiło. Tak ją wykoszystał... Biedna. Zresztą... Nawet jak przeżyje to będzie miała blizny, a nawet i nie odzyska wzroku w tym jednym oku... Ani tak nie jest dobrze, ani tak...
Potraficie człowieka pozostawić w rozsypce. Mam nadzieję, że koniec będzie odpowiedni i nie zniszczy wszystkim psychiki.
Życzę weny ;* |
dnia kwietnia 22 2013 20:28:19
Bożee.
To przerażające. Wizja takiego świata jest przerażająca. Kompletny obłęd.
Kim oni są?
Mam wrażenie, że cała historia rozgrywa się między trzema potężnymi osobami a każda z nich jest ukierunkowana na swój cel i zrobi absolutnie wszystko żeby go osiągnąć.
Nie potrafię już stwierdzić czyje zwycięstwo będzie właściwe, a tym bardziej jak ono ma wyglądać.
Gdzie w tym wszystkim miejsce Harrego? Jaka będzie jego rola i czy będzie miał znaczenie w tej rozgrywce? (Tak! Mam nadzieje.) Miotany przez wydarzenia podejmuje decyzje, które na końcu okazują się... nieistotne. Cały czas wierze, że jego postać wyrwie się w końcu z tej ramki kukiełki. Taa, niech zerwie sznurki!
Cała ta bezwzględność. Ani Severus, ani Dumbledore, ani Voldemort niczym się nie różnią. Jak wiele jeszcze jest takich osób?
Będzie mi brakowało Dumbledora w ostatnim rozegraniu, jakoś tak... po prostu.
Zaskoczyło mnie, że Ginny nie skończyła odrazy martwa, nawet bardzo zaskoczyło.
Świetnie opisana bitwa, w głębi duszy cieszę się, że nie oszczędziłyście Złotej Trójcy. Śmierć Hermiony przez to, że była tak całkowicie niepotrzebna i niedramatyczna (noo może trochę), dodała tylko realizmu. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę odżałować śmierci Deana.
Ech, liczę na elektryzujące i niszczące zakończenie.
Weny!
Iwazaru |
dnia kwietnia 22 2013 20:56:30
Och, Merlinie! Nareszcie rozdział! Na samym początku co zepsuło mi przyjemność czytania był jakiś Greg ( który niepokojąco zdawał mi się być Georgem jako Greg )
Warto było czekać, nawet zrobiłam sobie herbaty i włączyłam moją ulubioną playlistę do czytania utworzoną kilka rozdziałów temu.
Severus cudownie stosuje się do filozofii Machiavelliego, za co duży pokłon, bo trzeba być silnym, by naprawdę iść po trupach do celu.
Kochane autorki, życzę wam dużo weny <3
Pozdrawiam, Lady Lilianne |
dnia kwietnia 22 2013 22:30:11
Nie wiem w sumie, co napisać. Ogólnie dwa ostatnie rozdziały najmniej mi się podobały z całego tekstu. Może z powodu napięcia zbudowanego tak bardzo, że ciężko przebrnąć przez każdą kolejną linijkę. I muszę powiedzieć, że z tego względu część tekstu wogóle ominęłam. Po drugie, z całości tekstu przed końcowymi rozdziałami nie wynikało, że Severus jest aż tak zimny, odmoralniony i bezwzglęny. Pomimo że wiem iż robi to wszystko z miłości do Harrego - nie podoba mi się coraż bardziej. Czekam na resztę rozdziałów i nadal życzę weny, ale nie wiem czy nie sięgnę teraz dopiero po ostatni rozdział bo po prostu boję się czytać, kto jeszcze umrze aby tylko ratować Harrego |
dnia kwietnia 23 2013 19:23:47
Wow, już od dawna nie czułam tyle emocji przy czytaniu. Dziewczyny, to co robicie jest niesamowite. Tak umiejętnie budujecie napięcie, że na prawdę trudno jest się "oderwać" od lektury.
Po raz kolejny udowadniacie swój profesjonalizm. Czytam po kilka razy te ostatnie rozdziały, by wyłapać wszystkie wątki. Wy spajacie je w logiczną całość. Wyjaśniacie/ doprowadzacie do końca tę historię jednocześnie wprowadzając nowe, jeszcze bardziej zaskakujące wydarzenia. Jestem pod wrażeniem. Skąd bierzecie tyle pomysłów?
Cieszę się również, że piszecie "po swojemu" nie zważając na negatywne opinie. Dzięki temu Desiderium Intimum wyróżnia się na tle innych opowiadań (nie tylko tych o tematyce Snarry).
Dziękuję Wam za to opowiadanie. Życzę Wam również duuużo weny
Pozdrawiam,
Park JiMin |
dnia kwietnia 23 2013 22:49:59
Bardzo dobry rozdział, dopracowany, przemyślany, WCIĄGAJĄCY jak cholera! Kurcze! Teraz będzie akcja!
i dziękuję, że skończył się właśnie w ten sposób, w taki odmienny, ciepły, inny od tego morza krwi, śmierci i przemocy, dający nadzieje...
kocham Was! przepiękne. |
dnia kwietnia 24 2013 13:56:00
Rozdział mną wstrząsnął i zachwycił! Jest tak nabuzowany emocjami, że czytałam go na jednym wdechu.
Nie przeczytałam wszystkich komentarzy, spojrzałam jedynie na kilka powyżej. I nie zgadzam się z Kirikosem. Od samego początku przygotowywałyście nas na takiego Severusa - Wasz Snape jest (a jeśli nie jest, to potrafi być) zimny i bezwzględny, czy nawet niemoralny. No bo jak inaczej nazwać to, w jaki sposób traktował (na początku) Harrego? Od pierwszego rozdziału ukazujecie go, łagodnie pisząc, jako okrutnika. I taki sam jest teraz, w tych ostatnich rozdziałach. Jest straszny, ale przecież cały czas taki był. I nie wyobrażam sobie go w DI inaczej.
A wracając do rozdziału - podoba mi się to, że jesteście tak cudnie pomysłowe, że ciągle potraficie zaskakiwać, a każdy z tych pomysłów powoli składa się na całość układanki, zbliżającej nas do finału. Wow. Nie przypuszczałam, że Dumbledore zginie, nie przypuszczałam, że Ginny zostanie wykorzystana. Nie przypuszczałam, że padnie avada (przypuszczałam jedynie, że wykorzystacie mroczny znak Lucka).
Trzymam za Was kciuki, życzę weny i czekam z niecierpliwością na więcej. |
dnia kwietnia 24 2013 20:04:49
Awwww... no nareszcie się doczekałam Normalnie ta bitwa trwa i trwa i skończyć się nie może! Kurde... tyle ofiar, tyle śmierci przez jednego pacana, który uwalił sobie w swoim durnym, wężowym łbie, że zapanuje nad całym światem ;/ Strasznie podoba mi się to, że dla Snape'a nie liczy się kto wygra i kto przeżyje tylko to czy uda mu się odnaleźć Harrego. Normalnie takiego szoku doznałam jak wysłał Ginnny żeby zabiła Dumbledore'a !!! Normalnie szczękę z klawiatury zbierałam. Śmiało mogę powiedzieć, że to jedno z lepszych ff HP jakie kiedykolwiek czytałam! Tak na marginesie dodam, że z tym fickiem mógłby konkurować tylko "Bez Cukru", które zupełnie różni się fabułą i charakterem postaci ale tam również nie brak emocji i pomysłów (czasami szalonych ) Kto nie czytał to szczerze i gorąco polecam Drżę z niepewności co przyniesie kolejny rozdział! Czekam z niecierpliwością na kolejny i do tego czasu życzę weny, weny i jeszcze raz weny! |
dnia kwietnia 27 2013 23:38:28
Wciąż nie jestem pewna czy podoba mi się to, że Severus jest zdolny zrobić wszystko byle tylko dotrzeć do Harry'ego czy nie... Choć raczej skłaniam się do tego, że mi się to podoba xD Choć to wciąż było dość...zaskakujące, że zabił Dumbledore'a... Ginny nie potrafię współczuć, gdyż zawsze darzyłam ją tylko i wyłącznie nienawiścią, nawet nie wiem z jakiego powodu.
Cieszę się, że wreszcie Sev odnalazł Harry'ego... Mimo że to oczywiście oznaka, że koniec jest bliski. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję, że pojawi się jeszcze przed moimi maturami, choć powinnam się uczyć xD |
dnia kwietnia 28 2013 12:49:48
Dżizes, nie straszcie mnie tak. Dostałam zawału kiedy Severus "zginął", ale przeczuwałam jakiś podstęp. Byłam pewna, że to nie on, jednak spodziewałam się, że po prostu kogoś przetransmutował w siebie i rzucił na niego Imperio.
Mhmm...
I zauważyłam jeszcze (jakże inteligentnie i spostrzegawczo), że dużo postaci, które uwielbiam ginie (Lucjusz?! no jak można Lucjuszka mojego zabić?!). Nie mogę tego przeboleć, ale pomimo tego wciąż uwielbiam to opowiadanie.
Mam tylko jedne zastrzeżenie. W tekście rzuciło mi się w oczy zdanie:
" Potter jest już martwy i mam nadzieje, że będzie konał w długich męczarniach. "
Może nie zrozumiałam jego sensu (i pewnie tak jest), ale skoro jest już martwy, to jak może jeszcze konać? XD
I tak jesteście genialne.
Z poważaniem
Wierna Fanka |
dnia kwietnia 29 2013 18:23:11
O matko serce mi stanęło, to było niesamowite, tyle emocji i jedna straszniejsza od drugiej. Dziewczyny wielki szacun, ale przerwać w takim momencie....... czekam na więcej. Kłaniam się w pas. |
dnia kwietnia 29 2013 22:35:28
Nie wiem jak Snape, zamierza wytłumaczyć Harremy zabójstwo Dumbleborna i Ginny (oczywiście o ile samemu Potterowi uda się przeżyć). Przecież to byli ludzie mu na prawdę bliscy. Nie wydaję mi się, że można przejść do "porządku dziennego" z wiedzą, iż twój ukochany zabił dwoję ludzi, których właściwie traktowałeś jak rodzinę.
Dziwie się, że Severus już dawno nie zabił Voldemorta, przecież miał po temu nie jedną okazję. A jak widać z tego rozdziału nie brakuję mu sprytu i jest wystarczająco bezwzględny aby to zrobić.
Bardzo, bardzo ciekawi mnie jak to się dalej potoczy
Pozdrawiam! |
dnia kwietnia 30 2013 17:06:03
Tak mi przysżło do głowy
Kto uwierzy Severusowi? Przecież tyle świadków było przy scenie porwania Ginny i wszelkie ślady wskaża na wine Snape, ze to on zabił Voldemorta...Każdy bedzie uważał, że był on po stronie Voldemorta. Wsadzą go do Azkabanu. Wiec co? Czy to sie skończy dobrze? Jestesmy w ogromnym bagnie, każdy ruch wciąga nas bardziej na dno. Zwatpiłam już że to wszystko bedzie miało dobre zakończenie |
dnia kwietnia 30 2013 18:38:29
Ja się zastanawiam co zrobi Potter, kiedy się dowie, że Snape zakatrupił Dumbla i Ginny. Nawet jeśli jakimś cholernym cudem uda im się przechytrzyć Voldemorta, Potter kopnie go w cztery litery, a później na odchodne potraktuje Avadą. Miłość miłością, ale są granice brawury. =.= |
dnia maja 01 2013 02:46:48
From Samantha MSF:
Hi, girls!
As for the last DI chapter published - it was incredible. I couldn't tear my eyes while reading, it touched me on so many levels, I can't even describe it to you! The title is amazingly appropriate, and touching as well. It fits this chapter perfectly, fits this fantastic, thick and dark atmosphere. The danger fills every corner, every turn, only the luckiest, the most talented and powerful can survive. Of course Ron didn't stand the chance against Severus - ever, and I'm sure he would realize it if he wasn't so desperate, so blinded with terrible pain of loss. I still can't believe Hermione is gone - she seemed unbreakable to me... but she is dead, and now most of all I'm worried about Harry's possible reaction. After everything that happened, if he survives, he will undoubtedly reach the point of insanity, and only Severus would be able to save him once again. Everything that happened to Ginny shocked me. First Severus grabbing her - I understand perfectly that he didn't really have a choice, every second is incredibly valuable to him, he cannot afford to lose any, but, anyway, it was so unexpected and even painful. Maybe I just imagine things, but I guess maybe in some subconscious level Severus still dislikes Ginny very much, even if he knows she was always just a friend to Harry (and a good one). I don't know, it just seems too much of coincidence that he chose her to escape. Every time he hears Harry's voice touches me so much - it's a fantastic connection they have together, it can't be broken ever, no matter what. I admire Severus' strength - I honestly didn't expect that he would be able to stay focused when he heard Harry calling for him, but he did, and I believe it proves even more just how much he loves him, and how far he is willing to go to protect and save him. The fact that he fights his natural instincts is nearly impossible, so it tells so much that Severus does it anyway - it is amazing!
Wow, I loved the parallel Severus drew between him and Dumbledore. It's a pity Rowl didn't understand it - though it's good, too, because it may have helped him to determine that Severus is definitely not on their side. That episode with Yaxley and Dumbledore and Ginny... it was so shocking, so unexpected, so unbelievable that I almost lost my sight trying to read as much and fast as I could. Snape has always been a great manipulator - just like Albus himself - and he is also a great Master in psychology. I squealed with joy when he convinced the Death Eater to give him a chance, but when I realized what he'd planned, I was horrified. No normal person would have ever done something like that, but who said Severus is normal? Definitely not after all those years spent as a monster, blood-thirsty creature - not after everything he was made do. I have to admit, my admiration has increased even more, even if it's wrong - because no matter how terrible and cruel it is, it's also effective. The only one way to ensure Severus' safety, the only way he can make everyone believe he is a devoted Death Eater - even Voldemort himself shouldn't doubt it after what he's done. I can't believe you came up with something like that - it's incredible, unique, heartbreaking and mind-blowing. Now I understand why Hermione was killed - why Ron had to see it. You did great - you proved one more time how creative and original you are, what thoughtful and rare ideas you have. I'm impressed more than I could ever describe. You're just unbelievable. My heart broke anyway when Dumbledore was killed - I know who he was and what he did, but still, I felt something for him. And Ginny... what a horrible near-death. No one describes pure Hell better than you. I don't even know if it would be better for her to die or to be saved.
"His victory could have only one flavor. Vanilla with a touch of chocolate" - oh my God, phrases like this shock and break and touch me all the time! I always shiver when I see them, I almost can't breathe. You are so talented - you play with readers, tease them, you can save or destroy them with mere sentence. I respect and value your talent tremendously.
Your descriptions of nature horrify me - your choice of words is beautiful and scary at the same time! I don't usually enjoy them much, but yours always occupy me attention.
I loved Severus and Lucius' dialogue. As always, it's written so masterfully, it's so breathtaking... I loved every minute of it. I love to see displays of Snape's incredible intelligence, of his power and ability to play mind-games. I'm also so glad that Malfoy realizes just how much Severus is in love with Harry - I was dying to see a moment like this for a very *very* long time. I have to give it to Malfoy - he can play mind-games well too, but not as well as Severus. I was terrific when he didn't react to that horrible provocation and visibly stayed calm - I can only imagine how hard it was for him. When the fight began, I was speechless - I didn't believe Severus was dead, but anyway, there were scary few moments. The level of tension is unbelievable. And the way Severus saved as much potion for Harry as he could - it almost made me cry. So touching, so heartbreaking, but beautiful! Severus' later speech was amazing, I loved every bit of it, it was very powerful and impressive! And when he realized he killed Lucius, and that he still knew nothing... it was unbelievable, the way he lost it. That emotional explosion was so strong, remarkable, stunning! I was trembling when I went on reading, it was awesome and striking! Only you can evoke so many powerful feelings and emotions! I felt everything as if I were Severus myself!
It was very clever and inventive - how he managed to use Malfoy and get to Voldemort. You constantly surprise me! I never excepted it!
And FINALLY! Finally he found Harry! Oh my God, I can't express how happy and thrilled and excited I am right now! I was looking forward to it for years, and finally it happened! Severus' reaction was magnificent, raw and painful... and the last lines - God, they are so meaningful, so beautiful, so amazing! I had tears in my eyes when I finished reading.
Girls, you are writing something incredible, something epic, something that happens only once in a century. You are wonderful, I'll be forever grateful for this Masterpiece you created! I've never felt so many things at once! Thank you so much, I can't wait for the next chapter!
Love you,
Kate |
dnia maja 01 2013 09:50:45
a może to wszystko to wielka mistyfikacja ta śmierć Dumbiego i Ginny ? może to jakiś wcześniej uknuty sprytny plan ? Jakoś nie wyobrażam sobie, by Sewerus był zabójcą Ginny i starego dyrektora; Harry nie wybaczyłby mu tego, a przecież nie mam wątpliwości, że obaj z Sevem wykarsakją się szczęśliwie z calej sytuacji - wielbiciele Sewerusa ( a są nimi także i nasze autorki ) marzą o tzw szczęśkiwym ? zakończeniu z cyklu : teraz mi za to wszystko zaplacisz draniu... |
dnia maja 01 2013 21:14:02
Wiedziałam że będzie cliffhanger, podejrzewałam podstęp w śmierci Snape`a. Znając wasze okrucieństwo założę się o wszystko że Ginny przeżyje. Jak Severus wytłumaczy się Harremu ze wszystkiego? Wasz styl jest piękny, język kwiecisty akurat w sam raz bez przesady, scenariusz barwny. Po tym obrazku Ginny na jakiś czas będę się trzymała lżejszych opowiadań, ale to jest komplement dla was. |
dnia maja 02 2013 10:13:49
Borze szumiący, ominęłam dwa rozdziały. DWA! Realny świat mnie wciągnął, ale za to dzisiaj miałam podwójną radochę.
Jakoś nie mogę czytać rozdziałów o Harrym i Voldemorcie. Są, hmm... Zbyt lepkie. Gęste od emocji i frustracji. Ciężkie. I moja psychika się do nich nie nadaje, bo Czarny Pan zwykle gada zamiast działać i w końcu zabić swoją nemezis.Choć trzeba przyznać, że osłodziłyście poprzednią akcję opisem próby walki między nimi. Ta niemoc w zabiciu ich siebie na wzajem była przerażająca. Ale dość o poprzednim epizodzie.
Uwielbiam takiego Severusa. Jest przefantastyczny. Ta jego bezwzględność w dążeniu do celu. Obsesja na punkcie Harrego, która popycha go na skraj szaleństwa (a może prosto w jego paszczę, whatever). Zdumiewające jak bardzo przebiegłym i sprytnym człowiekiem jest Mistrz Eliksirów. Jak szybko analizuje sytuacje i podejmuje decyzje. Jak ogromna jest jego wściekłość. To jak wykorzystał Ginny, Dumbedorea i zabił Malfoya było mistrzowskie. Absolutnie mistrzowskie. Podoba mi się wyrażenie "Jego oczy zalała ciemność", które padło tutaj jakieś dwa razy. Jakby były nawiązaniem albo wytłumaczeniem, że Sever, stworzenie złe, ciemne i do cna zepsute ma jeden jasny punkt w swojej otchłani, którym jest Harry. I dlatego gotów jest zabijać by nie stracić jego. Hmm... I dlatego ciemność zalewa go w chwili największej wściekłości, ale później myśli "Harry" i wszystko wraca do normy (naciągana strasznie ta moja pisanina). Co mi zgrzytnęło to "Czerń w jego oczach przybrała odcień aksamitnego lodu" jakoś tego nie łapię. Albo metafora jest zbyt wyszukana albo moja wyobraźnia nie potrafi tego ogarnąć. Grunt, że mi coś nie gra.
Tak na koniec. Wasza praca jaką wkładacie w to opowiadanie jest ogromna i to widać. Jakbyście starały się stworzyć własnego horcruxa. I skojarzyłam ostatnio Waszą pracę ze scenarzystą "Doctora Who" S. Moffatem. Patrząc na to, jak w opisie bitwy śmierć zbiera ogromne żniwo, w mniej lub bardziej wymyślny sposób, wdaje się, że również przyświeca Wam moffatowskie "Everybody dies";]
Piszcie, dbajcie o siebie i zbierajcie siły, bo rzesza ludzi czeka na kolejną odsłonę DI. Weny!
Jocker |
dnia maja 06 2013 12:31:47
Czytam kolejne rozdziały, analizuję w odniesieniu do całości i pod skórą czuję sprzeciw. Niby akcja rozwija się dość logicznie, bohaterowie pierwszego i drugiego planu zaistnieli jakby "bardziej" w sytuacji zagrożenia życia, jednak nie mogę pozbyć się uczucia przedawkowania. Całość zaczęła się rozciągać jak guma arabska, finał zapewne miał być czymś spektakularnym (nie piszę tu o trzęsieniu ziemi, a raczej o emocjach), ale po zapoznaniu się z dotychczasowymi rozdziałami odnoszę wrażenie przesady. To tak jak doprawiamy potrawę, czegoś nam jeszcze brakuje, odrobinki i będzie super, po czym dodajemy za dużo soli i potrawa ogromnie na tym traci. Trudno mi wskazać konkretny fragment, to bardziej odnosi się do wrażeń ogólnych. Konkluzja - we wszystkim należy zachować umiar. Pomimo to czekam na Waszą wizję zakończenia Desiderium Intimum. |
dnia maja 14 2013 18:27:34
Oż wy wstrętne zołzy!
Zabić Hermione! Co teraz bedzie z Ronem! To sie dla nich nie mogło tak skończyć!
A przy pojedynku Snape'a i Malfoy'a miałam ochotę, w pewnym momencie, chwycić za widły i pochodnie i ruszyć na was zaraz po przeczytaniu rozdziału. Założę się, że z parę osób by do mnie dołączyło.
Na wasze szczęście, widełki musiałam odłożyć w chwili cudownego "ocalenia" Severusa.
Do śmierci Dumbledora podeszłam tak samo jak Snape. Nie czułam absolutnie nic. Już bardziej przeżyłam cierpienie Ginny.
No właśnie! W ciąż nie mogę uwierzyć w to jak zachował się Snape. Mógł wziąść kogoś innego, przecież wie jak na to może zareagować Harry. Ale tak to jest gdy zapomina się jaki bezwzględny jest ten facet.
Czuje, że z jeszcze dwa, trzy rozdziały i epilog i będzie to koniec opowiadania.
W związku z powyższym, zastanawiam się czy planujecie coś nowego na przyszłość. Wiem, że po DI będziecie musiały odsapnąć, ale aż żal mi, że nic tu się więcej nie pokaże (mówię o tekstach oczywiście). No nic....
Pozdrawiam i dużo weny życzę
A i jeszcze jedno...
Giń, Vildemorcie, giń!!!!!!! |
dnia maja 19 2013 19:17:08
Jesteście naprawdę niesamowite i cały czas mnie zaskakujecie! Pozostaje tylko pytanie czy naprawdę musicie zabijać tyle ludzi ?
No ale cóż, przynajmniej są emocje i to niemałe ! Dzięki dziewczyny i tak trzymać ! |
dnia czerwca 07 2013 23:23:53
O matko! Cały rozdziała czytałam z zapartym tchem! Miałam dużą przerwę, więc na początku nie do końca wiedziała co się dzieje, ale zaraz wszystko do mnie wróciło. "Po trupach do celu", to przysłowie idealnie pasuje tutaj do Severusa. Po tym co zrobił z Ginni i Albusem zaczęłam autentycznie się go bać. Do czego on jest zdolny, żeby zdobyć to czego pragnie.
Ile ludzi tam uśmierciłyście... Co jak co, ale TYCH śmierci się nie spodziewałam... To co stało się z Albusem było dla mnie takim szokiem, że przez chwilę po prostu gapiłam się w tekst bez ruchu.
W chwili kiedy "Severus" oberwał Avadą prawie krzyknęłam. ALE JAK TO?! TO był szok. Nawet kiedy Lucjusz padł rażony zaklęciem paraliżu, ciągle nie wiedziałam co jest grane xD
Severus oszalał... pierwsze co mi przyszło do głowy, kiedy on tak rozpaczliwie starał się znaleźć Harrego...
Emocje, emocje... Tyle emocji. Niektóre momenty szczególnie mnie poruszyły. Ale końcówka była piękna... I jeszcze ten opis Harrego z perspektywy Severusa. Widziałam to swoimi oczami i wtedy Harry wydawał mi się taki martwy i jednocześnie taki piękny.
Ok idę zatapiać się w następny rozdział
Jesteście świetne! Boże nie wiem co zrobię kiedy DI się skończy, a wydaje mi się, że do końca jest już niedaleko
Jednocześnie mnie to cieszy, bo wreszcie! A z drugiej strony będę tęsknić. |
dnia marca 01 2015 19:11:23
Severus jest zimny draniem, spełnił swoją obietnicę, że wykorzysta wszystkich,aby dotrzeć do Hsarrego. Zabił,a raczej przyczynił się do śmierci dyrektora, wykorzystał jego słabość oraz okaleczył Ginny,choć trzeba przyznać, że później podał jej eliksir, który sprawił, że przestała cierpieć. W momencie pojedynku z Malfoyem, gdy go ten trafił avadą myślałam,że to już koniec, ale znowu pokazała się jego przebiegła natura i wygrał. W końcu dotarł do Harrego, teraz tylko go pokonać i żyć szczęśliwie |
dnia lutego 01 2021 04:25:38
Severus jest bardzo sprytny i przebiegły. Ale wy też, zaklęcie cienia? Cudowne połączenie tych cienkich nici z poprzednich rozdziałów, gdzie Tonks uczyła tego Pottera. Genialnie dopracowany szczegół. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|