| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Mistrz i Chłopiec - Kara | | | 2. Kara
- Wciąż próbujesz udawać tego bogatego, aroganckiego panicza, którym jesteś tam na zewnątrz, ale prawda jest taka, że jesteś tylko bezpańskim kundlem... który rozpaczliwie poszukuje swojego właściciela.
Aiden poczuł się tak jakby zakończona szponami dłoń zacisnęła mu się na szyi, pragnąc rozpłatać mu gardło. Jego oczy przysłoniła mgła wściekłości, a serce rozdarł ból tak ogromny, iż zapragnął jedynie, by mężczyzna także go poczuł. Żeby zobaczył, jakie to uczucie. Żeby mógł zranić go tak samo mocno!
Niczym w transie porwał leżącą przed nim na stole tacę, zastawioną talerzami oraz szklankami i cisnął nią przez stół, prosto w siedzącego naprzeciw niego mężczyznę. Mistrz zerwał się, ale nie dość szybko. Taca z brzękiem trafiła go prosto w pierś, szklanki i talerze roztrzaskały się na podłodze, oblewając swoją zawartością czarne spodnie mężczyzny i pozostawiając na niej resztki jedzenia oraz wina.
W ciszy, wypełnionej jedynie brzękiem upadającej na podłogę tacy, Aiden ujrzał, jak pociemniałe z zaskoczenia i wściekłości spojrzenie mężczyzny wbija się w niego niczym sztylet, jakby pragnęło rozedrzeć go na strzępy. Ale nie miał zamiaru mu to umożliwiać.
Gwałtownie odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę drzwi, chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce, bo miał wrażenie, że jeszcze chwila i szamoczący się z rozpaczy potwór w jego wnętrzu rozerwie go na kawałki.
Jednak w chwili, kiedy wyciągnął rękę do klamki, poczuł stalowy uścisk na ramieniu, obracający go szarpnięciem z powrotem i chłopiec zachwiał się, spoglądając na stojącą tuż za nim wysoką mroczną sylwetkę i pioruny wściekłości, którymi emanowała dzika twarz jego Mistrza.
- To co zrobiłeś było naprawdę bardzo nierozsądne... - Głos mężczyzny przypominał łamiące się i osuwające powoli w otchłań zbocza góry lodowej - I już wkrótce się o tym przekonasz...
Aiden szarpnął się, próbując uwolnić swoje ramię ze stalowego uścisku:
- Nie obchodzi mnie to!
Mężczyzna bezlitośnie zamknął mu dłonią usta i z całej siły przycisnął go do drzwi.
- Ciii... Nie pozwoliłem mi przerywać - wyszeptał groźnym, głębokim głosem, który wydawał się z trudem wydobywać z tej otchłani i Aiden, pomimo buzującego w nim gniewu, mimowolnie poczuł strach. - Mój mały, może znowu powinienem zamknąć ci usta swoim penisem, żebyś mnie nie prowokował? A kiedy tylko nadal spróbujesz mi pyskować, wepchnąć ci go jeszcze głębiej do gardła, abyś znowu zamienił się w skamlącego uległego chłopca, proszącego o moją spermę?
Chłopiec rozszerzył oczy, czując jak gniew przeobraża się powoli w coś bardzo silnego i gorącego; coś, co wypłynęło na jego policzki i chwyciło go za gardło, sprawiając, że zaczął mieć problemy z oddychaniem.
Oczy jego Mistrza, tak zimne i nieprzystępne, patrzyły teraz na niego z płomieniami, dopiero co rozpalonymi przez jego chłopięcy bunt.
- Może wtedy w końcu wypleniłbym z ciebie całą tę arogancję i pychę? Właśnie wtedy, kiedy patrzysz na mnie z dołu, oddany i całkowicie uległy i proszący mnie zawsze o więcej... z moim nasieniem wypływającym z twoich słodkich ust. - Mężczyzna jeszcze mocniej zacisnął rękę, niemal miażdżąc mu usta i pochylił się jeszcze bardziej ku jego twarzy. - Wtedy nie jesteś już tak butny, tak... nieokrzesany. Bo wiesz gdzie jest twoje miejsce. I chyba powinienem ci znowu je pokazać.
Aiden poczuł jak wijące się w czarnych oczach płomienie rozpalają w nim jeszcze większy ogień, jak te płomienie sięgają do jego umysłu, do jego serca i kiedy zaczęły mącić mu wzrok, Mistrz bezlitośnie złapał go za kark i z całej siły popchnął go na podłogę. Chłopiec upadł, boleśnie obijając sobie łokieć, a po chwili usłyszał jego rozkazujący i wściekły głos:
- A teraz posprzątasz ten bałagan, który narobiłeś. Masz wszystko pozbierać do ostatniej stłuczonej szklanki i odnieść na miejsce tacę. Czy wyraziłem się jasno?
Chłopiec podparł się na rękach i drżącym wzrokiem spojrzał w górę, przesuwając wzrok po jego eleganckich skórzanych butach, czarnych spodniach i obcisłej białej koszuli, przylegającej do smukłego ciała i szerokich ramion swego Mistrza. Zatrzymał go dopiero na spoglądającej na niego z góry, ostrej twarzy, tak bardzo przypominającej teraz oblicze drapieżnego ptaka.
Jego serce gwałtownie zaprotestowało.
Nie! Nie pozwoli mu znowu sprowadzić się do poziomu... liżącego mu stopy kundla!
Nie tym razem!
- Nie - wyszeptał zdecydowanym głosem, podnosząc się i przysiadając na swoich piętach.
Oczy Mistrza zabłysły groźnie.
- Chyba nie do końca zrozumiałeś, chłopcze. Nie opuścisz tego pokoju, dopóki go dokładnie nie wysprzątasz.
Chłopiec splótł ręce na piersi i wbił spojrzenie w spoglądające na niego z góry, dwa bezlitosne tunele.
- Nie możesz mnie tu więzić. Ktoś w końcu zacznie mnie szukać... - Jedna z czarnych brwi mężczyzny uniosła się. - Zawołaj służbę. Ja tego nie posprzątam. Nie jestem... - Chłopiec urwał nagle, mając wrażenie, że połknął własny język, kiedy ujrzał, jak nauczyciel zdejmuje ze ściany swój długi, czarny bicz i powoli rozwija go, pozwalając mu opaść na podłogę, tuż przy kolanach Aidena.
- Zdejmij koszulę - odezwał się bezduszny głos i Aiden miał wrażenie, jakby coś lodowatego spłynęło mu po plecach, wywołując niekontrolowane dreszcze w całym ciele.
Nie, on przecież nie może...
- Nie zrobisz tego - jego własny głos wydał mu się zbyt cichy i przytłumiony, kiedy zimne palce strachu wpełzły mu do gardła, nie pozwalając mu oddychać. Jakby próbował przekonać sam siebie.
- Odwróć się do ściany i oprzyj ręce nad głową. - Mistrz zdawał się go w ogóle nie słyszeć, pieszcząc długimi palcami podstawę trzymanego w dłoniach bata.
Aiden z największym trudem przełknął ślinę. Jego gardło było tak ściśnięte, że to było niemal bolesne.
Mistrz nie wyglądał jakby żartował... Przecież on nigdy nie żartował.
Aiden drżącymi dłońmi rozpiął swoją koszulę, jednocześnie odwracając się plecami do przeszywającego go swoim bezlitosnym spojrzeniem mężczyzny.
Kiedy koszula opadła na podłogę, podniósł ręce i oparł je o ścianę, ponad swoją głową, zaciskając powieki i mając wrażenie, że nie słyszy nic poza gwałtownym, bolesnym biciem swojego serca.
Czy naprawdę... czy Mistrz naprawdę chciał go biczować tylko z powodu tej tacy? To było szalone. Ten człowiek był... szalony!
Wzdrygnął się, kiedy poczuł chłodny dotyk palca, przesuwającego się powoli po jego obnażonych plecach.
- Tak piękne, nieskazitelne plecy... Gładkie i czyste... To niemal przykre, że po dzisiejszym wieczorze już nigdy takie nie będą. Jakąż szkodą będzie pozostawić na nich te krwawe, głębokie szramy. Będą się goić tygodniami...
Aiden drżał tak bardzo, że nie potrafił nad sobą zapanować.
Przypominał sobie... pamiętał te rozpaczliwe krzyki, które słyszał dochodzące z pokoju kar... pamiętał poznaczone krwawymi pręgami plecy tego biednego służącego... Pamiętał każdą przerażającą opowieść, którą słyszał o tym człowieku... I w tym momencie zrozumiał, że Mistrz naprawdę byłby w stanie to zrobić!
- Słusznie się boisz - usłyszał cichy, pozbawiony uczuć pomruk tuż nad sobą, kiedy Mistrz pochylił się nad nim tak nisko, iż niemal zanurzył swój nos w jego włosach. - Ale jeszcze możesz uniknąć tego losu. Daję ci ostatnią szansę. Będziesz posłuszny?
Ciało Aidena całkowicie przestało go słuchać. Trzęsło się tak bardzo, że chłopiec miał wrażenie, jakby zaraz miało rozsypać się w drobny mak. Coś wilgotnego i chłodnego wiło mu się w żołądku i pełzło coraz niżej i niżej, w stronę...
Z jego ściśniętego gardła wyrwał się stłumiony jęk, kiedy poczuł długie palce wplatające mu się we włosy i odciągające jego głowę do tyłu, wprost na spotkanie przypatrujących mu się z góry, bezdusznych czarnych oczu, błyszczących wśród opadających na tą kamienną twarz, ciemnych kosmyków, które łaskotały policzki Aidena.
Miał wrażenie, że widzi swoją własną twarz, odbijającą się w oczach Mistrza niczym w dwóch gładkich taflach jeziora. I ujrzał w nich... ujrzał w nich niedowierzanie.
I w tej jednej chwili Aiden całkowicie zapomniał, jak się oddycha, kiedy te cienkie wargi rozchyliły się i ciężki, mroczny szept wlał mu się prosto w lędźwie:
- Interesujące... Nie przestajesz mnie zadziwiać.
Co? O czym on mówił? Aiden czuł się tak potwornie oszołomiony, iż miał wrażenie, że jeszcze chwila i... przestanie istnieć. Że te przypatrujące mu się z góry oczy pochłoną go i rozerwą na strzępy. Aż nie pozostanie w nim nic. Nic, poza tą pulsującą w podbrzuszu, gorącą... potrzebą.
- Będę posłuszny - wyszeptał udręczonym głosem, pragnąc, by to uczucie zniknęło, by przestało w końcu go rozszarpywać. Nie mógł już tego wytrzymać... Nie mógł! - Posprzątam tę cholerną tacę.
Mistrz wyprostował się, wypuszczając jego włosy z bolesnego uścisku. I cofnął się.
Aiden usłyszał jego oddalające się kroki, a potem szelest, kiedy mężczyzna opadł na swój fotel.
Świadomość powoli wracała do jego drżącego ciała.
- Czekam - ostry głos przeciął powietrze niczym bat, który jeszcze chwilę temu wił się u stóp Aidena, gotów w każdej chwili rozedrzeć skórę jego pleców.
Chłopiec przełknął ślinę i powoli podniósł się z podłogi. Czuł, jak uginają się pod nim kolana, kiedy odwrócił się i starając się nie patrzeć na ciemną sylwetkę swego nauczyciela, podszedł do niego, przykucnął u jego stóp i zaczął zbierać rozbite szkło oraz porcelanę. Czuł na sobie jego zamyślone spojrzenie, widział je kątem oka, śledzące każdy jego ruch, jakby Mistrz wciąż nie potrafił zapomnieć o tym, co zobaczył przed chwilą w jego oczach. Jakby wciąż nie do końca potrafił w to uwierzyć...
Aiden odniósł wszystkie potłuczone naczynia do stojącego obok kominka kubła, wytarł tacę i odstawił ją na stolik, a potem przysunął sobie pusty pojemnik na odpadki i zaczął zbierać ręcznikiem walające się po podłodze resztki jedzenia oraz wycierać kałuże rozlanego płynu.
Kiedy skończył, odstawił pojemnik na miejsce, wytarł ręce i odwrócił się do nadal siedzącego w czarnym fotelu Mistrza, kładąc ręce na swoich nagich biodrach.
Ale zanim zdążył chociaż otworzyć usta, aby zapytać, czy teraz może w końcu wyjść, skoro wykonał jego polecenie i posprzątał cały bałagan, którego narobił, Mistrz uniósł jedną brew i zapytał cichym, groźnym szeptem:
- Uważasz, że już skończyłeś?
Aiden zmarszczył brwi.
Tak, skończył. Podłoga lśniła, nie został na niej ani jeden kawałek szkła, ani jedna drobina jedzenia.
Chyba.
Ostrożnie podszedł do mężczyzny i opadł na kolana, zaglądając pod stół. Nie, nic tam nie zostało, wszystko było już czyste, oprócz... - nagłe zrozumienie uderzyło w niego z siłą kija do krykieta - ...oprócz spodni i butów Mistrza.
Aiden spojrzał z niedowierzaniem na przysuwający się ku jego pochylonej twarzy czarny but, na którym lśniła bordowa kropla wina.
Sięgnął po wciąż leżącą na stoliku ścierkę, której użył do wytarcia tacy, ale wtedy chłodny głos wydobywający się spomiędzy cienkich warg powstrzymał go warknięciem:
- Zostaw. Masz to zrobić ustami. I tym swoim niewyparzonym językiem. - Mistrz pochylił się do przodu, wbijając pociemniałe, połyskujące dziwnie spojrzenie w szeroko otwarte z niedowierzania oczy Aidena. - Masz zlizać ze mnie wszystko, cały brud, który pozostawiły na mnie twoje nieokiełznane, dziecinne reakcje. - Aiden poczuł, jak jego serce zwija się w konwulsjach. - I mam nadzieję, że będzie to dla ciebie wystarczającą nauczką. I już nigdy więcej nie pomyślisz, by cisnąć we mnie tacą.
Aiden mimowolnie pokiwał głową, mając wrażenie, że te nieokiełznane, wijące mu się w brzuchu reakcje ponownie przejmują nad nim kontrolę, kiedy pochylił się, podpierając się na rękach i przyciskając drżące wargi do lśniącej na czarnym bucie kropli. Poczuł na języku cierpki smak wina i... konsumującego jego wnętrzności, potwornego uczucie upodlenia. I ta mieszanka, wraz z wdzierającym mu się przemocą do nozdrzy aromatem piżma, uderzyła mu do głowy niczym najwytworniejszy trunek, wprawiając go w stan tak wielkiego oszołomienia, że po chwili wodził już wargami po czarnej skórze butów, zbierając z nich każdą kroplę i wspinając się coraz wyżej, całując gładki materiał spodni i sam już nie wiedział, czy to była kara, czy nagroda, czy to Mistrz kazał mu to robić, czy on sam tego pragnął...
Słyszał nad sobą przyspieszony oddech mężczyzny i kiedy dotarł wargami do wilgotnych plam na kolanach, poczuł wplatające mu się we włosy, długie palce, przeczesujące je łagodnie. I do jego otumanionego doznaniami umysłu dotarł cichy szept:
- Przepraszasz za swoje zachowanie?
Aiden położył głowę na jego udach i zerknął w górę, wprost w płonące, czarne oczy. Potarł policzkiem o jego spodnie, niczym łaszący się do nóg swego pana... szczeniak... i zamruczał cicho:
- Tak, Mistrzu.
Wydawało się, że płonące oczy Mistrza rozpalają się jeszcze bardziej, kiedy spoglądał z góry na klęczący u jego stóp obraz oddania i uległości. Jego dłoń gładziła włosy chłopca, prześlizgując się pomiędzy niesfornymi kosmykami, jakby Mistrz głaskał swojego wiernego psa.
Aiden nie potrafił dostrzec już niczego, niczego poza tymi wpatrzonymi w niego, skupionymi tylko na nim, połyskującymi oczami. Tak doskonale widział w nich tą... bezlitosną, twardą niczym granit, wyrzeźbioną z lodu bezduszność, która wtedy, gdy mężczyzna stał nad nim z batem, wdzierała mu się we wszystkie zmysły, paraliżując je i pozostawiając na samym dnie tylko to jedno jedyne uczucie...
- Naprawdę byś to zrobił? - zapytał cicho, starając się, by głos nie zdradził tego wijącego mu się w piersi, przerażającego... skamlenia.
Na usta Mistrza wypłynął lepki, mroczny uśmiech:
- A chciałbyś? - Aiden poczuł, jak to coś w jego lędźwiach eksploduje, wywołując niekontrolowany spazm niemal bolesnej, dzikiej... - Chciałbyś, żebym cię nim wychłostał?
Jego policzki zapłonęły. Gwałtownie oderwał spojrzenie od przypatrujących mu się z zaintrygowaniem, migoczących oczu Mistrza.
- Oczywiście, że nie - odparł szybko, próbując uspokoić galopujące serce. - Co to w ogóle za pomysł?
Kiedy Aiden ponownie podniósł głowę i spojrzał na mężczyznę, ujrzał błąkający się na jego wargach uśmiech. Nie kpiący. Nie szyderczy. Nie, raczej... rozbawiony. Jakby Aiden powiedział coś, co Mistrz uznał na niesłychanie wręcz zabawne.
- Może ty mi powiedz? - zapytał cicho i Aiden usłyszał w jego głosie drażniącą się z nim nutę.
- Nie wiem, o co ci chodzi - mruknął, marszcząc brwi i starając się zignorować niepokojące uczucie bycia rozbieranym na kawałki.
Dłoń Mistrza mocniej zacisnęła mu się we włosach, przeczesując je tak, jakby pragnęła w nich zatonąć. A potem Aiden poczuł chłodny dotyk długiego palca na swojej brodzie i Mistrz uniósł jego twarz, zatapiając swoje ciemne spojrzenie w szeroko otwartych, zielonych oczach Aidena:
- Może to i dobrze, mój mały. Najważniejsze, że ja wiem.
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|