| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Mistrz i Chłopiec - Usta | | | 3. Usta
Do uszu chłopca docierały przytłumione odgłosy stukotu wielu par stóp przemierzających kamienny korytarz w drodze na kolejne zajęcia, słyszał gwar rozmów, wybuchy śmiechu, urywane zdania. Ale to wszystko wydawało mu się tak odległe, tak nierealne, jakby nie dzieliła go od tamtego świata jedynie cieniutka granica drewnianych drzwi, w które wgniatał go mężczyzna. Tutaj, w miejscu, w którym się znajdował istniała jedynie ciemność. Ciepła ciemność gorącego oddechu jego Mistrza wędrującego mu po twarzy i chłodna ciemność jego zimnej dłoni, która uniosła się nagle i złapała go za brodę. Długie palce wbiły mu się w policzki, obejmując jego twarz i unosząc ja wprost na spotkanie trzeciej ciemności - niezmierzonej, ognistej otchłani czarnych, połyskujących w mroku oczu. Aiden poczuł, jak jeden z obejmujących jego twarz smukłych palców przesuwa się na jego wargi, gładząc je delikatnie i napierając na nie, jakby szukał wejścia. Rozchylił je zapraszająco, ale palec nie wsunął się w jego usta. Nie od razu. Najpierw zaczął wędrować po jego wargach, gładząc je ostrożnie, jakby bardzo dokładnie pragnął zbadać ich fakturę i nasiąknąć ich wilgocią. I Aiden coraz wyraźniej czuł na twarzy przyspieszony oddech mężczyzny, nasączony cierpkim aromatem ziół i ciężkim, ciepłym zapachem... podniecenia.
Jego serce trzepotało w piersi niczym pragnący uwolnić się z niewoli mężczyzny motyl. Ale nie miał na to najmniejszych szans. Mógł tylko bezradnie patrzeć, jak jego skrzydła spalają się w żarze, a ich stopione resztki spływają mu po ciele w gęstych kroplach dreszczy.
I wtedy przez trzask ognia przebił się niski, drżący szept mężczyzny:
- Takie słodkie usta... Czyste, nieskazitelne... Och, z jak wielką rozkoszą bym je teraz zbrukał... - Pieszczący wargi chłopca palec powoli zaczął wpełzać do jego ust, ocierając się o zęby i muskając język i Aiden poczuł gładką skórę na opuszku. - Wilgotne i gorące... wprost stworzone do dawania mi przyjemności. Nie sądzisz?
Co? Czy Mistrz naprawdę sądził, że Aiden jest w stanie odpowiedzieć? Jedyne, co w tej chwili był w stanie zrobić, to rozchylić swoje usta jeszcze szerzej i pozwolić, by długi palec nauczyciela sięgnął dalej w ich ciepłą, spragnioną głębię.
- Widzę, że się ze mną zgadzasz... - szept mężczyzny był ciężki i gardłowy i Aiden usłyszał w nim delikatny sarkazm, który jednak bardzo szybko się rozpłynął, kiedy chłopiec owinął swój język wokół penetrującego wnętrze jego ust palca, a potem ostrożnie uniósł rękę i dotknął zaciskającej mu się na twarzy dłoni Mistrza, sugestywnie na nią napierając i kierującą kolejny palec wprost do swoich ust.
Zamruczał cicho, kiedy drugi palec wsunął się pomiędzy jego wargi i natychmiast pochwycił go swoim językiem, zasysając go głębiej. I ujrzał w czarnych oczach przypatrującego mu się mężczyzny coś tak nieokiełznanego... tak przepełnionego zachwytem, iż ugięły się pod nim kolana, a żar w jego lędźwiach naparł na spodnie, wbijając się w nie boleśnie, uwięziony i drżący.
- Gdybyś mógł teraz siebie zobaczyć... - wyszeptał Mistrz i tym razem w jego głosie nie było już najmniejszej nuty kpiny. Jedynie całkowite... oszołomienie. Aiden widział je w płonącym spojrzeniu tych niesamowitych oczu, pochłaniającym jego twarz niczym najpiękniejszy obraz uległości.
- Rozchyl je. Jeszcze bardziej. Chcę widzieć... ich wnętrze.
Aiden posłuchał. Rozchylił wargi, pozwalając, by palce mężczyzny wysunęły się jeszcze głębiej w gorące wnętrze jego ust, a potem bardzo powoli z nich wysunęły. Wilgotne i rozgrzane. A potem ponownie się w nich zagłębiły i do uszu Aidena napłynął gęsty syrop głosu Mistrza:
- Właśnie tak. Właśnie w ten sposób zanurzałbym się w ich gorącym wnętrzu. Coraz głębiej, coraz dalej... - Do penetrujących usta chłopca palców dołączył trzeci, rozpychając je, kiedy wsuwały się w nie i wysuwały, coraz bardziej rozgrzane, coraz bardziej wilgotne. Oddech rzęził mu w płucach. - ...tak długo, aż wypełniłbym je swoją spermą i zanurzyłbym się w nich ponownie, patrząc jak spływa po twojej brodzie... A potem odesłałbym cię na lekcję, wiedząc, że wciąż jeszcze czujesz ją w swoim gardle, że wciąż czujesz jej smak w swoich ustach, teraz już wcale nie czystych... Nie, teraz już skalanych spermą twego nauczyciela.
Bogowie... to bolało. Ten żar... rozpalany w jego ciele przez każde kolejne słowo spływające z ust Mistrza i wylewające mu się do duszy, do lędźwi... i to bolało coraz bardziej. Był już taki twardy, nie mógł już dłużej... a te długie palce wciąż tylko wślizgiwały mu się ponownie do ust, coraz głębiej, coraz szybciej... Oczy miał tak zamglone, że ledwie cokolwiek widział.
I wtedy wśród głośnych, szybkich oddechów i jednostajnego szumu wypełniającego mu uszy, rozległ się odległy dźwięk dzwonów ogłaszających początek kolejnych lekcji.
Nie!
Aiden niemal jęknął, kiedy wilgotne palce mężczyzny wysunęły się z jego ust i Mistrz wypuścił z uścisku jego twarz, odsuwając się i starając się opanować.
Dyszał równie ciężko jak Aiden.
- Wystarczy. Nie możemy pozwolić, żebyś spóźnił się na lekcję.
Aiden ponownie ujrzał ten kpiący uśmieszek błądzący po jego wargach.
Co? Jak miał teraz iść na lekcję? W takim stanie, kiedy wciąż czuł ten bolesny uścisk tam na dole...?
Oblizał swoje wyschnięte wargi, próbując wyrównać oddech i mimowolnie spojrzał w dół. Wzrok Mistrza podążył za jego spojrzeniem i oczy mężczyzny zabłysły.
- A cóż to takiego? - zapytał i Aiden niemal podskoczył, kiedy dłoń Mistrza wysunęła się do przodu i dotknęła wyraźnego wybrzuszenia pod materiałem jego spodni, budząc je do życia i posyłając gorące iskry w jego udręczone lędźwie. - Nie mogę posłać cię na lekcję w takim stanie... - Aiden zaskomlał i jego ciało przeszyło gwałtowne wyładowanie, kiedy dłoń Mistrza zacisnęła się na jego kroczu z niemal drapieżną siłą. - Jesteś tak niemożliwie twardy... To z pewnością musi boleć.
Aiden pokiwał głową, zaciskając powieki i mając wrażenie, że jeszcze chwila i nie wytrzyma...
- Bardzo... boli... Mistrzu - wychrypiał, czując jak jego kolana drżą niekontrolowanie.
- W takim razie może go uwolnimy?
Aiden gwałtownie otworzył oczy, kiedy dłoń mężczyzny błyskawicznie rozsunęła jego spodnie i pozwoliła jej wynurzyć się spod krępującego materiału. Chłopiec zaszlochał, czując chłodny powiew na swojej gorącej, pulsującej erekcji. Spojrzał w dół, próbując zapanować nad wypełzającym mu na policzki rumieńcem, kiedy ujrzał ją... tak obnażoną, ciężką, wystającą spod ciemnego materiału i niemal wibrującą od pragnienia.
- D... dot... pr... szę... - wyszeptał niewyraźnie, nie mogąc poskładać myśli i wyrazić tego wszystkiego, co narastało w nim, coraz bardziej i bardziej, niemal się przelewając, a ten szyderczy uśmiech i obdzierające go ze wszelkich osłon mroczne spojrzenie wcale mu nie pomagało się opanować. A przecież musiał... musiał się opanować! Jak miał w takim stanie...?
- Co proszę? Chcesz, żebym go dotknął?
Aiden pokiwał głową, rozchylając wargi i próbując nabrać tchu w obolałe, ściśnięte płuca.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł... - odparł cicho mężczyzna i Aiden widział to... widział, jak to zachłanne spojrzenie ślizga się po jego ciele, tak nachalnie, jakby nie mogło nasycić się tym widokiem... - Poczekamy tu chwilę, aż sam ochłoniesz. Nie powinienem przecież... rozpalać cię jeszcze bardziej. Musisz się uspokoić, skoro chcesz iść na lekcję.
Aiden wydał z siebie udręczone westchnienie.
Co za drań! Jak mógł tak z niego szydzić? Przecież to właśnie on... doprowadził go do takiego stanu! A poza tym... - Aiden przesunął zamglone spojrzenie wzdłuż tego wysokiego, smukłego ciała, zatrzymując je na wyraźnie uwydatnionym wybrzuszeniu w czarnych spodniach - ...sam wyglądał tak, jakby potrzebował ochłonięcia!
- To niemożliwe, Mistrzu. Zawsze tak na mnie... działasz - wyszeptał cicho, ponownie zagłębiając spojrzenie swoich zielonych oczu w wąskich, ciemnych tunelach oczu naprzeciw. - Zawsze, kiedy jesteś tak blisko... nie potrafię, nie mogę... się opanować. I pragnę tylko... pragnę...
Czuł, jak jego żołądek skręca się w konwulsjach, kiedy ujrzał, jak czarne brwi ściągają się, a wargi mężczyzny rozchylają, łapczywie spijając z jego ust każde słowo.
- Czyli to moja wina? - zapytał Mistrz, przybliżając się i Aiden usłyszał w jego głosie gorący zgrzyt, jakby słowa były zbyt ciężkie, zbyt nasączone, by swobodnie przejść przez jego gardło. - A co powiesz w takim razie na to... że powinienem teraz przygotowywać się do zajęć, a myślę tylko o tym, by cię zerżnąć...? Hmm? - Aiden poczuł, jak coś niewiarygodnie gorącego gwałtownie opada mu aż do lędźwi, pełznąc niczym wąż w stronę jego pulsującego krocza. - Czyja to wina?
Bogowie...! Czy Mistrz naprawdę to powiedział?
Aiden ujrzał blask odbijający się od wpatrzonych w siebie czarnych oczu, rozrastający się, konsumujący...
- Więc dlaczego pan tego nie zrobi? - zapytał cicho.
Oczy zmrużyły się jeszcze bardziej, roziskrzone, otępiałe od...
- Żeby nauczyć cię opanowania, chłopcze - wysyczały cienkie wargi.
- Mnie?
Twarz Mistrza znalazła się zaledwie centymetry od twarzy Aidena, owiewającymi ją wilgotnym, gorącym oddechem.
- Nie prowokuj mnie.
Dobrze, skoro tak postanowił grać...
Aiden z największym wysiłkiem oderwał spojrzenie od pożerających go oczu i opuścił powieki, biorąc głęboki, przesycony piżmowym zapachem mężczyzny oddech. Tak bardzo kręciło mu się w głowie, w uszach dudniło, ledwie trzymał się na nogach, ale skoro Mistrz postanowił grać niedostępnego, to zrobi to. Opanuje się.
A przynajmniej spróbuje.
Poczuł, że mężczyzna odsuwa się od niego. Powoli odwrócił się twarzą do drzwi, starając się wyrównać przyspieszony oddech i doprowadzić do porządku. Ale to było tak trudne, tak cholernie trudne... kiedy wciąż słyszał ten ciężki oddech za sobą, kiedy wciąż czuł te smukłe palce zagłębiając w mu się w ustach, kiedy wciąż miał wrażenie, że wystarczy jeden dotyk, najlżejszy, a wszystko skumuluje się w nim i wytryśnie...
I wtedy nagle usłyszał za swoimi plecami szelest... i gardłowy pomruk, brzmiący jak:
- Do diabła!
I wysokie, twarde ciało Mistrza naparło na niego gwałtownie, wgniatając go w drzwi, a chłodne dłonie jednym szarpnięciem zsunęły mu spodnie i Aiden poczuł, jak palce Mistrza drapieżnie wbijają mu się w pośladki, rozszerzając je i na jego wejście naparła gorąca niczym lawa, twarda erekcja mężczyzny.
Aiden zaskomlał, wbijając paznokcie w drzwi i czując, jak to gorąco wnika w niego silnym pchnięciem, uderzając w jego biodra i wciskając jego pulsującego boleśnie penisa w twarde drzwi.
A potem świat przestał istnieć, rozsypując się w iskrach i wypływających z jego ust stłumionych drewnem jękach, kiedy Mistrz zaczął wchodzić w niego ostrymi, szybkimi pchnięciami, jedno ramię oplatając wokół jego klatki piersiowej, a drugą rękę zaciskając na jego wczepionej w drzwi dłoni, splatając swoje długie palce z jego palcami.
Aiden nie potrafił przestać skamleć, kiedy penis Mistrza rozdzierał go w tak gwałtowny, nieposkromiony sposób, jakby pragnął go ukarać... i kiedy słyszał jak Mistrz pojękuje gardłowo przy jego uchu, jakby każde pchnięcie miało być tym ostatnim... I kiedy czuł swoją własną erekcję ocierająca się o chłodne drewno, uderzającą w nie, kiedy biodra Mistrza uderzały w jego pośladki, nabijając go na to twarde jak skała, pulsujące pragnienie w jego wnętrzu, coraz głębiej, coraz mocniej, coraz szybciej...
I w tym samym momencie, w którym cały świat eksplodował przyjemnością tak silną, że zmysły Aidena zaczęły kwilić, a żar z jego uwięzionej w ścisku erekcji wylał się na drzwi, Mistrz wszedł w niego z odgłosem przypominającym warkot rozgniewanego zwierzęcia i doszedł w nim, wytryskując w jego wnętrzu płynną lawą i zakleszczając drżące ciało Aidena w uścisku tak silnym, jakby pragnął go zgnieść, zmiażdżyć...
A potem pchnął jeszcze raz, przelewając w niego całe swoje pragnienie, i jeszcze raz...
I Aiden miał wrażenie, że zaraz umrze... że jeżeli tylko Mistrz wypuści go z uwięzi, to osunie się na podłogę i nie będzie mógł wstać. Jego kolana dygotały, wycieńczone mięśnie pulsowały boleśnie, a odbierająca zmysły przyjemność falami rozchodziła się po jego ciele, zatapiając go w objęciach ciemności.
Dopiero po długiej chwili, wypełnionej tańczącymi w powietrzu dwoma ciężkimi oddechami i opadającą powoli mgłą oszołomienia, Aiden poczuł, jak Mistrz wysuwa się z niego ostrożnie, pozostawiając w nim puste miejsce o kształcie swojego penisa... i spływające mu po udach ciepłe nasienie.
I wiedział, że to już koniec, że Mistrz teraz zostawi go, odsuwając się od niego ozięble, tak jak zawsze to robił, kiedy już się nim nasycił... ale wtedy jego wycieńczone, z trudem bijące serce ponownie zatrzepotało, ponieważ Mistrz... nie odsunął się. Wręcz przeciwnie. Przysunął się do niego jeszcze bliżej, zanurzając twarz w jego włosach i wciągnął głęboko w nozdrza ich zapach. I po prostu tak stał, jakby nie był w stanie się poruszyć, jakby nie mógł, nie chciał... go zostawiać. Ciało przy ciele. Wysokie, twarde ciało Mistrza przyciskające się mocno do spoconych pleców Aidena, gorący oddech w jego włosach, owiewający mu skórę głowy... Smukłe palce wypuszczające z miażdżącego uścisku jego zmaltretowaną dłoń i wsuwające się w miękkie kosmyki jego włosów, przeczesujące je ostrożnie, jakby je... gładziły.
Jeszcze jeden oddech, jeden dotyk, palce przesuwające się pomiędzy jego włosami... I Mistrz zniknął. Odsunął się tak nagle, jakby dopiero teraz napłynęła do niego świadomość, wypuszczając Aidena z ciasnego więzienia swych ramion oraz dłoni i chłopiec zachwiał się lekko, całkowicie zaskoczony. I zanim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, ujrzał jak dłoń Mistrza zaciska się na klamce i w ostatniej chwili zdążył odsunąć się od drzwi, pozwalając, by mężczyzna otworzył je i zniknął za nimi bez ani jednego słowa, niczym rozwiewający się z wolna cień.
Aiden poczuł w sobie ogromną pustkę, jakby w tej ciasnej ciemności schowka zabrakło... mu tchu. Jakby wraz z wyjściem Mistrza zabrakło tu tlenu. To już nie było to same, wypełnione ciężkimi oddechami miejsce. Teraz, kiedy Mistrz zabrał ze sobą całą gorącą ciemność, pozostała jedynie... zimna, samotna przestrzeń... która była zbyt obca i niegościnna, by dało się w niej żyć... która kłuła go w piersi i szczypała w oczy... I która przemocą wdzierała się w jego otumanione zmysły, przypominając mu, że już zaczęły się lekcje, że powinien doprowadzić się do porządku i stąd wyjść. Ale może jeszcze chwilę... jeszcze małą chwilę... udawać, że nasączona aromatem piżma ciemność wciąż tutaj jest, z nim... i wciąż gładzi go po włosach. I wciąż go wypełnia. I tym razem... nie opuszcza go.
Już nigdy.
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|