| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Mistrz i Chłopiec - Sypialnia | | | 4. Sypialnia
Nagle Aiden poczuł, jak czyjeś ręce łapią go i wciągają za ciężką zasłonę. Do jego ust przycisnęła się odziana w czarną rękawiczkę dłoń, a Aiden został zakleszczony w silnym uścisku pomiędzy ścianą, a wysokim, twardym ciałem. W jego nozdrza uderzył odurzający zapach piżma, okrywając go sobą, tak jak czarny płaszcz nauczyciela okrył ich obu.
Mistrz! Co on wyprawiał? Wokół kręciły się setki uczniów, Aiden widział ich sylwetki przesuwające się tuż za zasłoną, na wyciągnięcie ręki, w każdej chwili ktoś mógł ich zobaczyć!
Do jego ucha wlał się cichy, przepełniony potrzebą, gorący szept:
- Udasz się teraz do moich komnat, rozbierzesz i będziesz czekał na mnie w łóżku, dopóki nie przyjdę. Przybędę najszybciej jak to możliwe.
Zanim chłopiec zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, Mistrz odsunął się równie nagle, wypuszczając go z drapieżnego uścisku i po prostu zniknął za zasłoną, pozostawiając go z drżącym sercem i wijącym mu się w żołądku płomieniem podekscytowania.
Bogowie... to, co ten nieobliczalny mężczyzna przed chwilą zrobił, tutaj przy tych wszystkich wypełniających salę osobach... było tak niebezpieczne, tak ryzykowne... Każdy mógł ich zauważyć i wtedy wszystko mogło... przestać istnieć. Wątpił, by ktokolwiek ze znajdujących się tutaj ludzi był w stanie to zrozumieć. Dlaczego aż tak zaryzykował? Czy naprawdę aż tak bardzo go... pragnął?
Niczym odurzony, odepchnął się od ściany, odczekał chwilę i na uginających się nogach wyszedł zza zasłony, wprost w gwar rozmów, śmiechów i muzyki. Wszystko wyglądało tak samo, ale miał wrażenie, jakby... diametralnie się zmieniło. Dźwięki docierały do niego jak zza szyby, kolory zlewały się, a policzki rozgrzewało ciepło wijących mu się w ciele płomieni. Rozejrzał się po sali w poszukiwaniu ciemnej sylwetki. I dostrzegł ją. Mistrz stał kilkanaście kroków dalej rozmawiając z Mistrzem Tuckerem. W pewnym momencie jego czarne oczy oderwały się na chwilę od rozmówcy i przeszyły Aidena niczym ciśnięte z daleka sztylety.
I chłopiec miał wrażenie, że jeszcze chwila i to spojrzenie go roztopi, odwrócił się więc szybko, wypuszczając wstrzymywane powietrze.
Wiedział, czego Mistrz oczekiwał. I zamierzał spełnić jego oczekiwania.
Rozejrzał się po sali, próbując zlokalizować swojego przyjaciela. Musiał powiedzieć mu, że zamierza wyjść wcześniej, bo jeszcze gotów był zacząć go szukać, kiedy odkryje jego nieobecność. A tak z pewnością spędzi tutaj jeszcze przynajmniej dwie godziny, zanim w końcu uda się do sypialni. To wystarczająco dużo czasu, by... na samą myśl o tym, jego policzki zapłonęły.
Dostrzegł go. Corey siedział pod ścianą z nieznaną mu dziewczyną. Aiden podszedł do przyjaciela i wytłumaczył, że jest mu duszno i źle się czuje, pójdzie się więc przejść, a potem się położy. Corey pokiwał głową, wpatrzony z fascynacją w swoją towarzyszkę.
Drogę do komnat Mistrza pamiętał jak przez mgłę. Wiedział tylko, że kiedy oddalał się coraz bardziej od Sali Balowej, wchodząc po schodach na pierwsze piętro, wciąż słyszał odległe dźwięki muzyki.
Wyszperał z kieszeni klucz i czujnie rozglądając się na boki, otworzył ciężkie drzwi. Wśliznął się do środka i znalazł się w pokojach swego Mistrza. Rozpalony przez służących ogień cicho trzaskał w kominku, oświetlając salon rozedrganym światłem. Aiden zdjął z półki parę świec, odpalił je od ognia i zaniósł do sypialni. Panowała tu aksamitna cisza. Cienie płomieni pełzały po ścianach i ciele Aidena, kiedy chłopiec zaczął się rozbierać, zrzucając z siebie wszystkie części ubrania. Stanął boso na ciepłym dywanie, czując dreszcze wędrujące po jego nagiej skórze i spojrzał na idealnie gładkie, pokryte czarną pościelą łóżko Mistrza.
Wspiął się na nie powoli, zastanawiając się, kiedy Mistrzowi uda się do niego przyjść. Przypominając sobie pożar szalejący w jego głosie, miał przeczucie, że nastąpi to bardzo szybko.
Na kolanach podpełzł do poduszki. Należała do Mistrza. Tak jak wszystko tutaj. I Aiden czuł... czuł ten oszałamiający zapach unoszący się wszędzie wokół i musiał... musiał zanurzyć w nim twarz.
Pochylił się i wcisnął głowę w czarny, jedwabny materiał, zaciskając dłonie na poduszce, rozstawiając kolana i wypinając pośladki w stronę drzwi, by Mistrz mógł... mógł wejść w niego od razu, kiedy tylko się zjawi, by Aiden nie musiał czekać już ani chwili dłużej, bo miał wrażenie, że każda kolejna sekunda jest dla niego jedynie udręką.
Piżmowy zapach Mistrza otaczał go wszędzie, gwałcąc jego zmysły i wnikając w jego skamlące z potrzeby ciało. Bogowie, sam ten zapach wystarczał... był tak podniecony... Nie mógł już dłużej czekać.
Rozsunął kolana jeszcze szerzej, wyginając się nieznacznie do przodu i przesuwając swoim naprężonym penisem po chłodnym materiale łóżka.
Jęk, który wydobył się z jego ust, zduszony przez poduszkę, w którą wciskał swoją twarz, był zaledwie odległym echem dreszczu przyjemności, który przetoczył się przez jego nagie ciało, niczym nadchodzący szybko sztorm.
Och, jakie to było... oszałamiające!
Wycofał się i przesunął ponownie, wyginając swój kręgosłup w łuk i starając się dotykać chłodnego materiału każdą częścią swojego drżącego ciała. Jego penis pulsował, a w lędźwiach coś mu się szarpało. Musiał... musiał ugasić to pragnienie, okiełznać je...
Wsunął jedną dłoń pod siebie, unosząc pośladki jeszcze wyżej i owinął palce wokół swojej podrygującej błagalnie erekcji.
Pod jego zaciśniętymi powiekami pojawiły się iskry równie silne i jaskrawe jak w podbrzuszu, kiedy jego penis został uwięziony w ciepłej, ciasnej dłoni.
Mógłby niemal sobie wyobrazić, że to dłoń Mistrza... że to jego duża, smukła dłoń owija się wokół niego tam, na dole i że to ona... przesuwa się nagle w górę i w dół.
Nie potrafił powstrzymać skamlącego odgłosu, który wyrwał mu się z ust.
Jeszcze mocniej wcisnął twarz w poduszkę, otwierając usta i oddychając tym zapachem, wdychając go głęboko w siebie, by wniknął wszędzie, w każdą szczelinę jego ciała, w każdą komórkę skóry... by nim przesiąknął i by czuł go na sobie już zawsze.
Ponownie przesunął dłonią po swojej erekcji i poczuł, jak jego penis napełnia się, jakby pragnął wytrysnąć wprost na tę nieskazitelną czerń, plamiąc ją.
Biała morska piana w morzu czerni. O tak... Właśnie tak...
W górę i w dół...
I w tym momencie usłyszał za sobą przytłumiony, ciężki głos:
- Widzę, że doskonale radzisz sobie beze mnie.
Aiden zamarł.
Czując jak jego serce podskakuje do gardła, oderwał zaczerwienioną, spoconą twarz od poduszki, przyciskając do niej jedynie policzek i spojrzał do tyłu.
Mistrz stał przy drzwiach z założonymi rękoma, oparty nonszalancko o framugę. Jego oczy połyskiwały w ciemności i Aiden miał ogromne trudności z odczytaniem wyrazu jego twarzy, gdyż ukryta była w cieniu włosów, a jego własne oczy przysłaniała mgła, ale wydawało mu się, że widzi na niej... głód. Nienasycony, skręcający...
I niemal zapomniał jak się oddycha, kiedy uświadomił sobie nagle, że Mistrz mógł stać tam już od jakiegoś czasu i obserwować, jak on... robił te wszystkie rzeczy w jego łóżku.
- Ja... - wychrypiał, gdyż głos odmawiał mu posłuszeństwa - ...nie mogłem się powstrzymać. Twój zapach, Mistrzu... jest wszędzie... doprowadza mnie do obłędu. Jestem tak pobudzony... Nie mogę już... proszę... - Wypuścił z uścisku swojego pulsującego penisa i obiema dłońmi sięgnął do swoich pośladków, zaciskając na nich palce i rozchylając je. - Wejdź we mnie...
W panującej wokół ciszy Aiden usłyszał wciągane głośno powietrze. Ale Mistrz nie poruszył się. Wypowiedział tylko chrapliwym, wibrującym dziwnie głosem:
- Nie chciałbym ci przerywać. Wydawałeś się świetnie radzić sobie samemu. Kontynuuj więc.
Och, dlaczego Mistrz musiał go tak dręczyć? Dlaczego nie mógł po prostu wypełnić go, tak jak zawsze to robił? Wypełnić go tak, by nie pozostawić już miejsca na nic innego, by Aiden zapomniał o wszystkim?
- Proszę... - wyszeptał, jeszcze bardziej rozchylając swoje wypięte pośladki. - Chcę ciebie... we mnie...
Aiden usłyszał, jak Mistrz powoli podchodzi do łóżka. I jak zatrzymuje się o krok od niego, spoglądając z góry na roztaczający się przed nim widok i na przygotowany specjalnie dla niego, wibrujący z potrzeby, głęboki tunel. I Aiden miał wrażenie, jakby ten lepki, ciężki głos Mistrza wlewał się w niego niczym syrop, nawilżając jego ścianki i spływając coraz głębiej i głębiej aż do pulsującego brzucha, kiedy mężczyzna wyszeptał:
- Włóż tam swój palec.
Co? Aiden nie był pewien, czy się nie przesłyszał. Tak bardzo szumiało mu w uszach, kiedy rozgrzana krew pulsowała mu w skroniach i erekcji.
- Tak, dobrze słyszałeś. Włóż go w siebie. Jestem ciekaw, jak dobrze sam się zadowolisz...
Aiden czuł, jak pełzające w jego wnętrzu płomienie sięgają twarzy, rozgrzewając ją tak bardzo, że wydawała się niemal parować.
Czy Mistrz... naprawdę kazał mu to zrobić?
- Dalej. Pokaż mi to. Po prostu wsuń go w siebie, tak jak ja to robię.
Aiden przesunął dłoń i łagodnie musnął swój rozszerzony otwór. Zdawał się niemal pulsować, błagając o wypełnienie.
I zrobił to. Wsunął w niego swój palec, czując, jak przeciska się przez krąg mięśni i już po chwili otaczała go gorąca, wilgotna ciasnota, a jego erekcja zawibrowała ostrzegawczo, kiedy wyobraził sobie, że Mistrz... że Mistrz musi zawsze to tak odczuwać, kiedy w niego wchodzi, jakby - Aiden zaskomlał, kiedy jego mięśnie zacisnęły się wokół palca - zgniatając go i unieruchamiając w gorącym wnętrzu. I miał wrażenie, jakby coś z niego wyciskano, jakby jego ciało chciało wchłonąć go w siebie, wessać jeszcze głębiej i z największym trudem, wysunął go z siebie, ale pustka, która po nim pozostała wręcz błagała o wypełnienie. I Aiden ponownie to zrobił. Włożył go w siebie, pojękując cicho w poduszkę, a potem wyjął i kiedy ponownie chciał go wsunąć w swoje pulsujące wnętrze, jego dłoń została pochwycona, a w uszy wlał mu się gorący szept:
- Wystarczy.
Aiden poczuł, jak Mistrz pochyla się nad nim, jednocześnie unosząc jego dłoń, a po chwili jego wilgotny palec, ten sam palec, który jeszcze przed chwilą wkładał w siebie... został pochłonięty przez ciepłe, wilgotne usta mężczyzny.
Nie, Mistrz nie mógł... Bogowie!
Mógł. I robił to. Dokładnie oblizywał palec Aidena, owijając go śliskim językiem i doprowadzając go do... słodki Merlinie! Aiden poczuł, jak pierwsze fale przyjemności uderzają w jego lędźwie, ale powstrzymał je w ostatniej chwili, zanurzając twarz w poduszce i zaciskając zęby na czarnym materiale.
- Przestań... - wydobył z siebie udręczony szept. Mistrz wypuścił palec Aidena z niewoli swoich ust, owiewający go przyspieszonym oddechem.
- Przestać? Mój mały... ja dopiero zaczynam. - Aiden poczuł, jak łóżko ugina się pod ciężarem mężczyzny, a długie palce drapieżnie zaciskają mu się na dłoniach, przyciągając je do wypiętych pośladków i umieszczając na nich: - Masz je rozchylać przez cały czas. Nie wolno ci ich puścić, choćbyś chciał drapać i wczepiać je w pościel. Choćbyś nie mógł oddychać i chciał powstrzymać moje dłonie. - Aiden miał wrażenie, jakby każde słowo podpalało kolejny płomień w jego ciele, a potem uderzało w jego lędźwie, ponownie napełniając je... kipiącą lawą. - Błagałeś mnie, bym w ciebie wszedł? Teraz będziesz błagał o to, żebym dał ci odetchnąć, chociaż przez chwilę... Ale ja tego nie zrobię. Będę rżnął cię tak długo, aż nie będziesz miał siły nawet jęczeć. Aż nie pozostanie z ciebie nic, poza drżącą, skuloną istotą, składającą się jedynie z uległości i mojej spermy, wylewającej się z ciebie... - Umysł Aidena kwilił bezgłośnie, kiedy słowa mężczyzny spływały w niego, kropla za kroplą, drążąc, kipiąc... i kiedy poczuł napierającą na jego wejście gorącą, wilgotną główkę tego pulsującego, masywnego penisa. - Dziś, nasycę się tobą tak, że kiedy jutro spojrzysz w lustro, nie ujrzysz w nim już siebie... tylko mój cień, nad tobą, w tobie, obejmujący cię i zagarniający... bo nie pozostanie w tobie już nic, co nie będzie należało także do mnie.
I Mistrz pchnął. Rozdarł go swoją twardą erekcją, zanurzając ją w nim tak głęboko, iż z ust Aidena wyrwał się zaskoczony krzyk, a przez jego drobne ciało przeszło gwałtowne wyładowanie. Mistrz pochylił się do przodu, kładąc swoje dłonie po obu stronach głowy Aidena i opierając się na nich, zawisł nad chłopcem, pozwalając, by czarny, długi płaszcz spłynął na łóżko, ukrywając Aidena w cieniu. A potem Mistrz wycofał się i pchnął biodra w dół, ponownie zanurzając się w gorącym, ciasnym wnętrzu, uderzając w pośladki chłopca z taką siłą, iż kolana Aidena mimowolnie się rozjechały. Próbował się podnieść, ale ciężar Mistrza uniemożliwiał mu to. Ale już po chwili Mistrz ponownie się wycofał i Aiden szybko poprawił pozycję, unosząc pośladki w górę i dusząc swój jęk w poduszce, kiedy penis mężczyzny przedarł się przez jego wejście, a potem wypełnił go słodkim bólem, uderzając w niego z taką siłą, że biodra Aidena zostały wciśnięte w miękkie łóżko, a jego penis przesunął się po chłodnej pościeli i poczuł, jak czubek rozrywającego go penisa mężczyzny sięga tak głęboko, że uderza w ten punkt, tam... i wszystko eksplodowało.
Słyszał swój własny, wibrujący krzyk, kiedy jego ciało zalała gorąca fala przyjemności tak silnej, iż miał wrażenie, że jego mięśnie rozpuszczają się, a skóra roztapia. I kiedy dochodził, podrygując, wciśnięty w łóżko, nakryty ciężarem Mistrza, rozlewając swoje nasienie na czarnej pościeli, wiedział, że tej nocy dojdzie jeszcze wiele razy... Aż wszystko w jego ciele spłonie, dokładnie tak jak mówił Mistrz... i nie będzie miał nawet siły się podnieść, by wrócić do swojej sypialni...
Poczuł, jak w jego otwarte od krzyku usta wsuwa się kciuk mężczyzny i Aiden mimowolnie zacisnął wokół niego swe wargi i zaczął ssać. A wtedy Mistrz ponownie wypełnił go swoim penisem, nie pozwalając mu nawet na chwilę odpoczynku, mrucząc mu do ucha:
- Jak wiele razy żałowałem, że nie mogę zrobić tego na lekcji... Włożyć palec w twoje niewyparzone, krnąbrne usta i patrzeć, jak przestajesz rzucać we mnie tymi swoimi dziecięcymi oskarżeniami i zaczynasz go ssać... jak w mgnieniu oka przeobrażasz się z irytującego, aroganckiego gówniarza w potulnego, grzecznego chłopca.
Aiden miał wrażenie, że te słowa uderzają w niego z jeszcze większą siłą, z jeszcze większą drapieżnością niż atakujące go coraz szybciej biodra mężczyzny. Ale nie mógł odpowiedzieć. Jego usta wypełniał palec Mistrza, a jego wnętrze wdzierający się w niego z nieposkromioną żądzą, gorący penis.
Wciśnięty w czerń łóżka, otoczony ciemnym płaszczem, ukryty w cieniu pochylającej się nad nim ciemności... czujący jak wnika w niego, raz za razem, raz za razem, coraz szybciej, coraz mocniej... jak rozlewa się w jego wnętrzu płynnym ogniem, jak silna dłoń napiera na jego krzyż, jakby próbowała go wgnieść w tę czerń... jak jego uda drżą z wysiłku, kiedy próbuje utrzymać w górze swoje rozchylone pośladki, podczas gdy ciemność wdziera się w niego z nieujarzmioną siłą...
...doszedł ponownie.
A potem jeszcze raz. A potem już nie wiedział, kim naprawdę jest, kim był... istniała tylko czerń. Wszędzie wokół niego. Wszędzie w nim. Rozlewająca się w nim, wypływająca z niego... po raz który? Nie wiedział. Stracił poczucie czasu. Stracił poczucie siebie, rozrywany przez nią, penetrowany... I tylko palec, który przez cały czas ssał w swoich ustach wydawał mu się czymś realnym.
I kiedy ciemność wypuściła go w końcu ze swych szponów, był w stanie jedynie leżeć i dyszeć, nie mogąc poruszyć nawet jednym mięśniem... I wtedy poczuł nakrywającej go sobą, rozgrzane ciało, zamykające go w mroku swoich ramion i gorącego, nasączonego ziołami oddechu, owiewającego mu spoconą twarz. I tuż przy swoim uchu usłyszał zdyszany szept:
- Wydajesz się tak delikatny... niczym piękna porcelana... ale nieważne, jak bardzo zgniatałbym cię w swoich dłoniach, nieważne jak wiele razy bym cię brudził i rozbijał... kiedy podnosisz się z kolan i wracasz do tego świata tam na zewnątrz... wciąż wyglądasz równie olśniewająco i ekskluzywnie... - Dłoń mężczyzny wplotła mu się we włosy, odwracając twarz Aidena ku sobie i chłopiec usłyszał głębokie westchnienie, kiedy Mistrz ujrzał jego zielone oczy. - I widzę to teraz, tak wyraźnie... nigdy nie uda mi się zgasić tego w tobie... zawsze będziesz mnie nęcił i przyciągał do siebie... niczym ćmę szukającą twojego blasku. - Aiden poczuł jak twarz mężczyzny przybliża się, a szorstki, pokryty zarostem policzek ociera się o jego twarz. - I z całą mocą to wykorzystujesz. Ale tym razem ci wybaczam... gdyż moja ciemność stała się twoim więzieniem.
Oczy Aidena przymknęły się. Jego świadomość powoli odpływała. Nie rozumiał, o czym Mistrz mówi... tak ciężko było mu się skupić. Był tak bardzo zmęczony, wszystko go bolało... Otulony tymi ciepłymi ramionami, marzył jedynie o tym, by w nich zasnąć... i w końcu... wciąż czując jednostajne, łagodne głaskanie we włosach i owiewający mu twarz, aromatyczny oddech... odpłynął w ciemność.
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|