dnd, d&d dungeons and dragons
 
Snarry World
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d MENU dungeons and dragons
 
Strona Główna Desiderium Intimum Mistrz i Chłopiec Tłumaczenia Nasza Książka/Our Book Kategorie Newsów Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d
OUR BOOK
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness:

BOOK 1 - THE BLACK MONGREL
BOOK 2 - THE CURSED ONE
BOOK 3 - THE POISONS MASTER


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
NASZA KSIĄŻKA
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness PO POLSKU:

KSIĘGA 1 - CZARNY MONGREL
KSIĘGA 2 - PRZEKLĘTY
KSIĘGA 3 - MISTRZ TRUCIZN


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasza twórczość/Our stuff
dungeons and dragons
 
DESIDERIUM INTIMUM
MISTRZ I CHŁOPIEC
NASZE TŁUMACZENIA

Desiderium Intimum In Other Languages
The Master and The Boy

Desiderium Intimum Soundtrack
Desiderium Intimum Arts
Inne Ficki
Awards
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasze Teledyski/Our Videos
dungeons and dragons
 
Desiderium Intimum Trailers
Videos by Ariel & Gobuss
Videos by Ariel Lindt
Videos by Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Polecane/Recommended
dungeons and dragons
 
Snarry od A do Z
Fanfics
Arts
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Użytkowników Online
dungeons and dragons
 
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,435
Najnowszy Użytkownik: MokraSkarpetka
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Our Desiderium Intimum Videos
dungeons and dragons
 






 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nawigacja
dungeons and dragons
 
Strona Główna
Nasza Książka/Our Book
Kategorie Newsów
Artykuły
Buttony do Snarry World
Statystyki
Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS
dungeons and dragons
 

THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS ON AMAZON
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
34 - Kokon
dungeons and dragons
 

KSIĘGA 2 - PRZEKLĘTY

Rozdział 14.
Kokon

 

- Gdzie byłeś przez cały dzień? - zapytał Joel, kiedy Darren dowlókł się w końcu do sypialni. - Szukaliśmy cię wszędzie razem z Laryssą.

- Zgadnij - odparł Darren, opadając na łóżko z ciężkim westchnieniem.

Oczy Joela zmrużyły się, przyglądając się połyskującym gniewnie oczom Darrena i jego zaciśniętym ustom i nagle rozszerzyły w niemym zrozumieniu.

- Żartujesz?! Przecież jest niedziela! Mistrzowie nigdy nie przydzielają szlabanów w niedzielę! To niedopuszczalne!

- Powiedz to Varisowi - fuknął chłopiec, ściągając buty i ciskając ją na podłogę. - Po co ja w ogóle dzisiaj stąd wychodziłem?

- Gdzie cię dorwał? Za co tym razem dał ci szlaban?

Darren podciągnął nogi, oplótł je swoimi ramionami i spojrzał na siedzącego naprzeciw i wpatrującego się w niego ze szczerym niedowierzaniem przyjaciela.

- Za wygląd - odparł, zagryzając wargę.

Joel rozszerzył oczy i wybuchnął tak głośnym śmiechem, że niemal położył się na swoim łóżku, zaśmiewając się i kręcąc głową.

- Poważnie? Tak po prostu zatrzymał cię i dał ci szlaban za wygląd? Nie wierzę... I gdzie cię zabrał? Do klasy?

Darren czuł, że jego policzki płoną z gniewu i zażenowania.

Doprawdy, Joel mógł już sobie darować taką reakcję. Dla Darrena nie było w tym absolutnie nic śmiesznego.

- Do swojego gabinetu - odparował, odwracając głowę w bok.

- No ładnie, widzę, że wchodzisz na coraz wyższe stopnie... Nie dość, że chyba jako pierwszy uczeń w historii szkoły dostałeś szlaban w niedzielę, to na dodatek dotarłeś już do jego gabinetu. Ciekawe, kiedy trafisz do jego komnat... - Joel przewrócił się, trzymając się za brzuch i wyrzucając w powietrze swoje głośne, wibrujące rozbawienie.

- Przestań! - warknął Darren, czując, że rumieniec wspina się już niemal do jego oczu. Po co w ogóle mu o tym powiedział? Mógł przewidzieć, że Joel będzie sobie z tego tylko żartował.

- Nie mogę - odparł Joel, próbując się opanować i zagryzając wargi, aby przestać się śmiać. - Mówiłem ci, że powinieneś na niego uważać. Ta jego obsesja na twoim punkcie jest naprawdę coraz bardziej... popaprana. - Joel z powrotem podniósł się do pozycji siedzącej, próbując złapać oddech i zdusić wciąż drżący w jego głosie śmiech. - Przyznaj się, rzuciłeś na niego jakiś swój diabelski urok...

Darren poczuł się tak, jakby słowa Joela ukąsiły w nim coś, wywołując gwałtowną eksplozję. Zerwał się z łóżka, wyrzucając z wściekłością:

- Wychodzę! Bardzo ci dziękuję za to, że pozwoliłeś mi tu chwilę odpocząć po tym, co przez cały dzień musiałem znosić w jego towarzystwie!

- Już dobrze. Przepraszam. Nie gniewaj się. Ale to wszystko jest takie... - Joel machnął ręką w nieokreślonym kierunku - ...chore. Chociaż naprawdę nie miałbym nic przeciwko, gdybyś rzucił na niego jakąś klątwę...

Darren pokręcił głową i opadł z powrotem na łóżko.

- Wiesz co? Chyba jednak w przyszłą niedzielę wolę jechać do Lavrancji niż zostać tutaj - westchnął, ponownie oplatając ramionami swoje kolana i kładąc na nich brodę.

Oczy Joela rozbłysły.

- No w końcu! Już myślałem, że nigdy cię nie namówię. Pokażę ci świetne miejsce!

Darren przewrócił oczami.

Znał już Joela na tyle, aby wiedzieć, że to jego "świetne miejsce" jest zapewne bardzo dalekie od miejsc, w których powinni przebywać chłopcy w ich wieku. Nawet jeśli według prawa byli już pełnoletni.

- Ale lepiej weź ze sobą to zaświadczenie, które dostałeś od dyrektora, że masz skończone szesnaście lat, bo inaczej nikt ci nie uwierzy i cię tam nie wpuszczą.

Darren pokręcił głową.

Właśnie takie miejsca miał na myśli...

Ale już wolał iść z Joelem w jakiekolwiek miejsce, choćby i takie, niż ponownie narazić się na spędzenie takiej niedzieli jak dzisiejsza. Tam przynajmniej nie będzie Varisa...

***

- Laryssa i Namir nie jadą? - zapytał Darren, kiedy wraz z Joelem wspięli się na powóz i zajęli miejsca.

- Laryssa świętuje dzisiaj z resztą dziewcząt dzień urodzin Deiany, a Namir nie wiem, może znowu zapomniał się wpisać na listę, wiesz jaki on jest.

Listy chętnych na wyjazd do Lavrancji zawisały na tablicy tydzień wcześniej i jeśli ktoś nie wpisał się do piątku, nie mógł uczestniczyć w wyjeździe, a znając Namira, można było przypuszczać, że był w stanie zapominać o tym codziennie.

Darren pokiwał głową, przyglądając się wsiadającym do kolejnych powozów uczniom.

- Patrzcie! Siedzi sobie jak jakiś jaśnie pan zamiast dołączyć do swoich kumpli i powozić - wysoki, szyderczy głos dobiegający z przechodzącej obok grupki Skrytobójców sprawiła, że Darren poczuł zimny uścisk w żołądku. Doskonale wiedział, do kogo należał ten głos.

Darren udawał, że w ogóle tego nie słyszy. Starał się ignorować ich słowa i nie wdawać z nimi w dyskusję, bo doskonale wiedział, że próbują go sprowokować.

Poczuł na sobie rozgniewane spojrzenie Joela, ale nawet nie spojrzał w ich kierunku i po prostu czekał aż się oddalą, obserwując kolejnych, nadchodzących od strony zamku uczniów. Jechało ich dzisiaj całkiem sporo, ale i pogoda była bardzo ładna. Zazwyczaj towarzyszył im jeden opiekun, ale gdy było sporo chętnych, jechało ich dwóch.

- Z kim jedziemy? Z Wolversonem? - zapytał Darren, przymykając powieki i wystawiając twarz do prażącego słońca.

- Chyba nie. Coś wspominał na Jeździe Konnej, że będzie zajęty. Chyba z Mistrzynią Gordott, bo właśnie rozmawia niedaleko z uczniami ze swojej gildii. I... o cholera!

- Co? - Darren otworzył oczy.

I zamarł.

"O cholera" to było zdecydowanie zbyt delikatne określenie, aby opisać to, co w nim zapłonęło, kiedy ujrzał zbliżającego się ku nim... Varisa.

Nie! Nie ! Nie! Tylko nie on! Nie on!

Chciał odpocząć od niego jeden dzień. Jeden cholerny dzień! Po tym całym tygodniu wypełnionym jego spojrzeniami, jego podłością, jego szlabanami i jego natarczywą obecnością w każdym miejscu, do którego się udawał, w każdym kącie zamku, jakby Varis doskonale wiedział, gdzie może Darrena spotkać i szedł tam celowo, aby go prześladować swoim wzrokiem i swoimi pogardliwymi słowami.

- Chciałem odpocząć od niego chociaż jeden dzień - szepnął zrezygnowanym głosem, wzdychając ciężko.

- Wiem - odparł cicho Joel, spoglądając na Darrena tak, jakby czuł się winny. - Ale nie martw się. Urwiemy się najszybciej jak się da. Będzie nas tam za dużo, żeby zdołał zauważyć, dokąd idziemy.

- Oby... - mruknął Darren, spoglądając na swoje splecione na kolanach dłonie, aby nie patrzeć na przechodzącą obok ich powozu wysoką, otoczoną czernią sylwetkę.

- Żebyś widział, jak się na ciebie gapił... - szepnął do niego Joel, kiedy Varis poszedł na przód kawalkady powozów.

- Pewnie znowu chciałby mi odebrać punkty za wygląd, albo przydzielić za to szlaban - odparł cicho Darren. - Ale tym razem nie może, bo będziemy poza szkołą, mogę więc być ubrany jak zechcę.

- Uhm - mruknął Joel, ponownie prześlizgując się spojrzeniem po niezwykłej, dwukolorowej koszuli Darrena. Jej górna część była biała i im niżej, tym robiła się ciemniejsza, aż biel przechodziła w głęboką czerń na samym dole, zlewając się z czarnymi, aksamitnymi spodniami, które miał na sobie. Kołnierz koszuli był czarny, kontrastując z bielą jej górnej części, a mankiety czarnych rękawów białe. - Obiecuję ci, że on nam nie zepsuje tego dnia - uśmiechnął się do niego i mrugnął.

Darren chciałby uwierzyć w słowa Joela, ale było to dla niego trudne po tym, ile już razy Varis naprawdę zepsuł mu dzień.

*

- Widzisz? Mówiłem ci, że się uda! - roześmiał się Joel, kiedy szli wąską, brukowaną uliczką ku południowej części miasta.

Darren pokiwał głową, ale i tak po raz kolejny obejrzał się przez ramię. Wciąż się obawiał, że za którymś razem, kiedy to zrobi dostrzeże za sobą tę wysoką, ciemną sylwetkę.

- Mamy dwie godziny spokoju. Lozanna jest na granicy mongrelskiej dzielnicy, ale jest naprawdę świetna. Mają tam nawet bardów i trubadurów, zobaczysz.

Darren zmarszczył brwi. Nie wiedział, czym są ani jedni ani drudzy, więc było mu wszystko jedno, co tam będzie. Byle tylko nie było Varisa.

- A... - zawahał się. - Jesteś pewien, że wpuszczają tam Mongreli?

Joel prychnął.

- Gdyby nie wpuszczali, to bym cię tam chyba nie zabierał, co? Wpuszczają tam wszystkich, trzeba tylko podać przy wejściu hasło. To chyba jedno z najbardziej otwartych dla każdego miejsc w Lavrancji.

- A ile ich znasz? - zaciekawił się Darren.

Joel mrugnął do niego.

- Wiele.

Dlaczego Darrena to nie dziwiło? A przynajmniej nie tak jak powinno. Joel był typem osoby, która wydawała się wręcz urodzić dla odwiedzania takich miejsc i pewnie gdyby tylko mógł, spędzałby w nich każdą wolną chwilę. I Darren kompletnie tego nie pojmował.

- Można tam dostać wszystko, od drosiliońskiego ziela aż po... dobra, lepiej nie będę ci mówił, bo i tak się na tym nie znasz.

Karczma, do której zaprowadził go Joel nie wyglądała z zewnątrz jak karczma. Nie miała żadnego szyldu, jedynie niewielki wizerunek kościstej dłoni nad wejściem. Wciśnięta pomiędzy inne budynki, wydawała się wręcz niewidoczna i jeśli ktokolwiek przeszedłby obok, nawet nie wiedziałby, co tak naprawdę kryje się w środku.
Po przekroczeniu progu, w nozdrza Darrena od razu buchnął charakterystyczny aromat drosiliońskiego ziela, a zaraz za wejściem w ciemnej sieni natknęli sie na barczystego Brunnitę, który zasłaniał sobą ukryte za czerwonymi kotarami wejście i zmierzył ich obu nieprzychylnym spojrzeniem.

Joel pochylił się do niego i coś wyszeptał i mężczyzna skinął głową, ale jego spojrzenie i tak zatrzymało się na Darrenie.

- Czy on jest pełnoletni? - zapytał z powątpiewaniem.

Darren sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej swoje zaświadczenie. Mężczyzna ledwie na nie zerknął, po czym skinął głową i odsunął się na bok, aby ich przepuścić. Joel uśmiechnął się do Darrena i odsunął kotarę, aby wszedł pierwszy.

I kiedy Darren wkroczył do środka, miał wrażenie, jakby wszedł w jakąś gęstą, duszną mgłę, którą można było wręcz kroić nożem na plasterki. Wypełniały ją gryzące, wirujące wstęgi ziołowych i korzennych zapachów i Darren w pierwszej chwili trochę się zakrztusił, zanim jego płuca przyzwyczaiły się do panującego tu, przesiąkniętego używkami powietrza. W pomieszczeniu panował półmrok, na obitych bordową boazerią ścianach znajdowało się zaledwie kilka lamp oliwnych, a przy zapełnionych stołach panował ożywiony gwar rozmów. We prawej stronie znajdował się wysoki kontuar, za którym uwijał się brunnicki barman, rozlewając z beczek ciemnobrązowe piwo, a na wprost znajdowało się częściowo ukryte za czerwonymi kotarami podwyższenie. Darren dostrzegł tam kilka dziwnych przedmiotów, które służyły chyba do wykonywania muzyki, ale nie był tego pewien.

Miejsca przy stołach wypełniali głównie mężczyźni, ale było wśród nich również kilka kobiet w jaskrawych sukniach, których zwykle nie nosiło się na codzień. Większość znajdujących się tu osób była Brunnitami i Seledynami i kiedy Darren przesuwał wzrokiem po tłumie, dostrzegł tylko przy jednym stole trzech Czarnych Mongreli, którzy przerwali prowadzoną pomiędzy sobą rozmowę i wpatrywali się teraz w Darrena z niezwykłym zainteresowaniem.

Chłopiec szybko odwrócił od nich głowę, czując się nieswojo pod wpływem ich intensywnych spojrzeń i zerknął na zatrzymującego się obok i oddychającego głęboko wypełniającym salę aromatem Joela.

- I jak ci się tu podoba? - zapytał przyjaciel.

Darrenowi w ogóle się nie podobało, ale Joel był tak podekscytowany, że wolał mu tego nie mówić.

Wzruszył więc tylko ramionami, zaciskając usta. Coś w atmosferze tego miejsca wydawało się Darrenowi... dziwnie lepkie. Nawet jakby pomimo pozornej czystości w porównaniu z innymi podobnymi miejscami, które widział wcześniej, chociaż było ich naprawdę niewiele... panował tu brud. Ale był to brud, który był niewidoczny dla oka, promieniujący z otumanionych alkoholem bądź używkami spojrzeń i rozmów znajdujących się tu ludzi, z ich wypełnionych dymem oddechów...

Darren miał wrażenie, że jego ciało pokrywa się gęsią skórką. Tak naprawdę najchętniej wyszedłby stąd już teraz i zostawił Joela tutaj samego, ale gdzie miałby wtedy pójść? Nie bardzo miał ochotę włóczyć się samotnie po tym wielkim mieście, a powrót na Aleję Sklepikarzy, gdzie czekał na niego Varis wydawał mu się chyba jeszcze gorszy od tego.

- Tam jest wolny stolik - powiedział Joel, kierując swoje kroki w lewo, pod ścianę i Darren musiał przełknąć ślinę, kiedy zobaczył, że stolik, o którym wspomniał jego przyjaciel znajduje się obok stolika tych trzech Mongreli. Starał się na nich nie patrzeć, kiedy ruszył za Joelem, ale wciąż czuł na sobie ich spojrzenia. - Usiądź, a ja kupię nam po piwie. Mamy szczęście, zaraz zaczyna się występ grupy trubadurów.

- Ja nie piję alkoholu - przypomniał mu Darren.

- Piwo to nie alkohol - żachnął się Joel. - Spróbuj chociaż, a jak ci nie będzie smakować, to ja je z chęcią za ciebie wypiję.

Darren pokiwał głową, siadając na obitej miękkim materiałem ławie pod ścianą i starając się nie zwracać uwagi na siedzących nieopodal mężczyzn, którzy zaczęli coś pomiędzy sobą szeptać i Darren miał dziwne wrażenie, że te szepty dotyczą jego. I powinien być już przyzwyczajony do takich reakcji, spotykał się z nimi przecież przez całe życie, ale kiedy Joel poszedł zamówić piwa i siedzący przy stoliku po drugiej stronie ludzie przestali się tak głośno śmiać, do Darrena zaczęły docierać strzępy tych dziwnych, ciężkich szeptów... sprawiając, że każdy z nich wywoływał w nim niezrozumiałą chęć natychmiastowej ucieczki:

- Widziałeś go?

- Tenebrae, jakie on ma oczy, jakie usta...

- Stanął mi, kiedy tylko wszedł.

- Ale bym go wylizał...

- Wsadziłbym w niego wszystko, swój język, palce, swojego...

Głośny wybuch przy stole dalej zagłuszył słowa mężczyzn.

Darren niemal podskoczył, kiedy na stole przed nim pojawił się ogromny, szklany kufel wypełniony czymś ciemnym.

- Masz! - rzucił Joel, opadając obok niego i zanurzając wargi w pianie wystającej ponad własny kufel. - Bogowie tego było mi trzeba. Prawdziwe loziriańskie ciemne.

- Joel - szepnął cicho Darren, pochylając się ku przyjacielowi. - Chyba powinniśmy stąd iść.

- Co? Dlaczego? Dopiero przyszliśmy.

Darren zagryzł wargę.

Wciąż słyszał ich chrapliwe szepty i nawet jeśli nie rozumiał, o czym mówią, to wiedział, że mówią to o nim i z pewnością nie było to nic przyjemnego.

- Widzisz tych trzech Mongreli obok? Nie patrz na nich! - syknął, kiedy Joel chciał odwrócić twarz w ich stronę. - Oni mówią jakieś dziwne rzeczy... o mnie. I ciągle się na mnie gapią.

- Wiem, że się gapią. Zauważyłem to od razu, kiedy tu weszliśmy - odpowiedział szeptem Joel, pociągając kolejny łyk i przymykając powieki z przyjemności. - Ale przecież na ciebie zawsze się wszyscy gapią. Taki już twój urok.

- To nie o to chodzi. W nich jest coś... niebezpiecznego. Wyjdźmy stąd, proszę. Nie podoba mi się to.

- Chyba trochę przesadzasz? - mruknął Joel. - Zaraz zacznie się występ. Chcę go zobaczyć. I zapłaciłem już za te piwa.

- Joel, proszę cię...

Joel przewrócił oczami.

- Dobra, nie mów nic przez chwilę, spróbuję podsłuchać, co mówią...

Darren zacisnął dłoń na chłodnym szkle i wbił wzrok w wirującą w nim, ciemną ciecz.

Nie rozumiał połowy słów, które słyszał dobiegające z ust tych trzech okropnych mężczyzn, ale coś w nim wibrowało ostrzegawczo, że rzeczy, o których mówią, są... brudne i odrażające. Jak wszystko tutaj, ale to było jeszcze gorsze, bo dotyczyło jego.

I widział, jak oczy Joela otwierają się coraz bardziej, a to, co do nich napłynęło przypominało niedowierzanie tak głębokie, że przyjaciel wyglądał, jakby poraził go piorun.

- Masz rację - wysapał, odsuwając nagle od siebie kufel z taką siłą, że niemal rozlał część jego zawartości na blat. - Wychodzimy stąd. Natychmiast.

- Co się stało? O czym oni mówią? - zapytał Darren, patrząc jak Joel podnosi się gwałtownie, kręcąc z niedowierzaniem głową.

- Nie chcesz tego wiedzieć - odparł Joel. - O cholera! - sapnął, kiedy mężczyźni podnieśli się nagle i ruszyli ku nim.

- Czy możemy się dosiąść do twojego pięknego kolegi? - zapytał jeden z nich, o długich, zmierzwionych włosach, zatrzymując sie przed Joelem i odcinając mu drogę do wyjścia, podczas gdy drugi z nich, niski i niemal łysy, zatrzymał się przed ich stołem, wbijając w Darrena wygłodzone spojrzenie i oblizując wargi, a trzeci, ten wysoki z brodą, ku przerażaniu Darrena wsunął się na ławę obok niego i położył ramię na drewnianym oparciu za plecami Darrena, przysuwając się do niego tak blisko, że ich kolana zetknęły się. - Muszę przyznać, że jesteś najpiękniejszym Mongrelem, jakiego kiedykolwiek widziałem - wyszeptał mu do ucha, owiewając mu policzek swoim cuchnącym oddechem sfermentowanego alkoholu.

Darren wzdrygnął się, próbując się odsunąć, kiedy usłyszał ostry głos Joela:

- Zostawcie nas w spokoju. Właśnie wychodziliśmy.

- Nie wydaje nam się - powiedział ten z długimi włosami, uśmiechając się paskudnie i Darren ujrzał rozbłysk na ukrytym pod jego płaszczem ostrzu, które mężczyzna trzymał w dłoni, przyciskając sztych do boku zaszokowanego Joela. - Siadaj i nie wtrącaj się. Weźmiemy go sobie na trochę. Może nawet wszyscy trzej naraz...

Darren spojrzał na Joela z przerażeniem.

- Skąd masz takie niesamowite oczy, co mały? - usłyszał przy swoim policzku lepki głos siedzącego obok mężczyzny, który przysuwał się do niego coraz bliżej, chrapliwie dysząc mu do ucha. - Jesteś tak piękny, że jestem twardy, od kiedy cię zobaczyłem. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie podniecił. Powiedz... zaznałeś kiedy prawdziwego mężczyzny? Chciałbyś, żebym ci go wsadził? - Darren miał wrażenie, że te odrażające szepty i cuchnący oddech wlewają w niego coś tak obrzydliwego, że z trudem mógł oddychać. Mocniej zacisnął dłoń na trzymanym w ręku kuflu. - Mógłbym cię grzmocić przez całą noc... w każdą dziurę... patrząc w twoje oczy... - Lepka łapa mężczyzny zacisnęła mu się na udzie.

Ten okropny, obcy dotyk sprawił, że coś w Darrenie eksplodowało z taką siłą, że oczy przysłoniła mu czerwona mgła płomieni. Jego własna ręka zadziałała instynktownie, kiedy poderwał ze stołu ciężki, szklany kufel i z całej siły roztrzaskał go o tę paskudną twarz.
Reszta potoczyła się błyskawicznie.

Joel przewrócił stół, odpychając nim obu, zaskoczonych rozwojem wypadków Mongreli i zaczął coś do Darrena krzyczeć, ale Darren nie słyszał tego, ponieważ już biegł ku wyjściu, słysząc w uszach jedynie szum i przeraźliwe wycie i krzyki i zamieszanie...

Przebiegł obok zaalarmowanego hałasami Brunnity i wypadł na zewnątrz, odwracając się tylko na moment, aby zobaczyć, czy Joel jest za nim, ale był, więc Darren zaczął biec przed siebie, najszybciej jak mógł, nie wiedząc dokąd biegnie, wiedząc jedynie, że aby dotrzeć z powrotem musi kierować się w górę.
Uciekał tak długo, dopóki starczyło mu tchu. I kiedy nie miał już siły biec, zaczął po prostu iść, czując jak jego serce wali z taką siłą, że cudem jeszcze nie wyskoczyło mu z piersi i nie rozbiło się na kamiennym bruku pod jego stopami.

- Zaczekaj! - usłyszał za sobą zdyszane nawoływanie Joela, ale Darren nie chciał na niego czekać.

Miał wrażenie, jakby coś w nim ryczało z wściekłości, przerażenia i obrzydzenia, jakby coś się w nim kotłowało, wzburzone aż do granic jego duszy, naruszone i nadszarpnięte przez ohydność tego, co go spotkało. I nawet jeśli kompletnie nie rozumiał tego, co ci mężczyźni chcieli mu zrobić, to i tak jego dygoczące ciało podpowiadało mu, że było to coś, co by go zniszczyło... co by go roztrzaskało tak bardzo, że już nigdy nie byłby sobą... i świadomość tego jak blisko... jak niewiele brakowało, by...

Zacisnął powieki, walcząc z okropnym pieczeniem pod nimi i zaczął iść jeszcze szybciej, nie zważając na nawoływania próbującego dogonić go Joela.

Pomimo otulającej umysł czerwonej, płonącej ogniem mgły, wydawało mu się, że rozpoznaje to miejsce. Mijali go, kiedy szli w tamtą stronę, czyli aby dojść do punktu, z którego miały odebrać ich powozy, trzeba było chyba skręcić teraz w prawo, a potem w lewo i przejść pod kamiennym łukiem.

- Zatrzymaj się! Proszę! - Głos Joela był teraz bliżej, jakby podbiegł, aby dogonić Darrena. I kiedy znalazł się tuż za nim i Darren poczuł na ramieniu jego dotyk, próbujący go zatrzymać, wyszarpnął się gwałtownie i niemal wrzasnął:

- Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie!

Podbiegł do przodu, aby się od niego uwolnić, próbując uciszyć to przerażające wycie płomieni w swojej głowie, które rozbudził jego dotyk, przypominając mu tamten, lepki i natarczywy, zaciskający mu się na udzie...

Cały się trząsł. Próbował się uspokoić, próbował złapać oddech, ale nie potrafił.

- Proszę, przestań się tak zachowywać! Porozmawiaj ze mną!

Darren odwrócił się nagle, zatrzymując się pod kamiennym łukiem, wspierającym się na dwóch, olbrzymich kolumnach.

- O czym mam z tobą rozmawiać? - wysyczał, wbijając w zaczerwienioną po biegu twarz Joela takie spojrzenie, że przyjaciel zatrzymał się nagle w pół kroku i niemal cofnął, rozszerzając oczy z zaskoczenia. - O tym, że zabrałeś mnie w to obrzydliwe miejsce i naprawdę myślałeś, że mi się tam spodoba, jakbyś w ogóle mnie nie znał?! Czy o tych wszystkich odrażających rzeczach, które musiałem dzięki tobie wysłuchiwać?! Czy o tym, że chciałem spędzić spokojnie chociaż jeden dzień, jeden przeklęty dzień?!

- A skąd mogłem wiedzieć, że coś takiego się wydarzy?! - odparował Joel wzburzonym głosem. - Skąd mogłem wiedzieć, że wywołasz w nich taką żądzę?! W życiu czegoś takiego nie widziałem! Oni nie mogli od ciebie oderwać wzroku! I gdybyś nie roztrzaskał tego kufla na jego paskudnej gębie, to był gotów tam się na ciebie rzucić... - Joel skrzywił się z odrazą, a jego dłonie zacisnęły się w pięści.

Darren zacisnął drżące wargi, próbując ukryć przed Joelem, jak bardzo wzburzają go jego słowa. Wcale nie musiał mu o tym przypominać! I tak wciąż nie mógł się uspokoić, wciąż słyszał w głowie ich zaczepki, ich lepkie szepty obok siebie...

- Nigdy więcej nigdzie z tobą nie pójdę! - niemal wykrzyczał. - To ja musiałem słuchać ich obrzydliwych szeptów koło ucha! To mnie zaczęli dotykać! To mi chcieli zrobić te... rzeczy, o których mówili! Nie tobie! - Darren nie panował ani nad załamującym się głosem, ani nad trzęsącym się ze złości ciałem. Wciąż pamiętał to, co rozbudził w nim ten lepki dotyk, kiedy ten odrażający mężczyzna przysunął się i Darren poczuł jego paskudny oddech na twarzy i jego palce na swoim udzie i...

- Wiem, że zawaliłem sprawę. Nie powinienem cię tam zabierać - powiedział ze skruchą Joel, robiąc krok w jego stronę. - Przepraszam.

Darren cofnął się gwałtownie.

- Jestem w tej chwili tak na ciebie zły... - wycedził, próbując zapanować nad załamującym się głosem - ...że jeżeli do mnie podejdziesz, to cię uderzę.

Joel zatrzymał się, rozszerzając oczy i patrząc na Darrena z drżącą w nich pokorą.

- Dzięki, że mnie ostrzegłeś - powiedział cicho. - Naprawdę... bardzo cię przepraszam. Nie myślałem... nie chciałem, żeby... Zachowałem się jak ostatni kretyn, pozwalając, aby tak nas osaczyli... powinienem od razu cię posłuchać i stamtąd wyjść. Widziałem, jak się na ciebie gapili, ale nigdy bym nie pomyślał, że chodzi im o... - Joel urwał, spoglądając na Darrena z niepokojem. - Ty w ogóle słyszałeś co oni wcześniej powiedzieli o tobie? - Usta Joela ponownie wykrzywiły się w odrazie.

- Mówili dużo okropnych rzeczy. Nie skupiałem się na tym, bo chciałem stamtąd jak najszybciej wyjść! - warknął Darren, próbując wyrównać swój urywany, drżący oddech.

Joel uniósł swoje zaciśnięte pięści, a jego twarz wykrzywiła wściekłość.

- Te sukinsyny...! Oni mówili, że chcieliby ci obciągnąć. Ten z brodą opisywał dokładnie temu drugiemu z długimi włosami, jakby to było cudownie przed tobą uklęknąć i rozpiąć ci spodnie i patrzeć w twoje oczy i zrobić to... Rozumiesz?

Darren otworzył szeroko oczy i patrzył na Joela wstrząśnięty.

- Coooo? O czym ty mówisz? Co mieliby mi zrobić? Nie rozumiem...

Joel sapnął gniewnie.

- Zapomniałem, że ty nie masz pojęcia o tych sprawach. Ale to wszystko, co mówili... było naprawdę ohydne. Zachowywali się tak, jakby oszaleli, kiedy cię zobaczyli. Jakby nie wiem... jakbyś coś im zrobił - Joel machnął ręką w nieokreślonym kierunku. - Mnie nigdy coś takiego nie spotkało, a spędziłem w takich karczmach niemal pół życia. Powiem ci jedno... to nie było normalne zachowanie. Gdyby mogli, to rzuciliby się na ciebie tam, w tamtym miejscu i zrobili ci te wszystkie rzeczy... - Joel pokręcił głową i wzdrygnął się z odrazą.

- Jakie rzeczy? - Darren wciąż nie rozumiał i nawet jeśli wcale nie chciał tego wiedzieć, to jednak wolałby zrozumieć chociaż w niewielkiej części to, co się tam wydarzyło i dlaczego jego organizm zareagował na to w tak wstrząsający sposób.

Joel właśnie otwierał usta, by mu odpowiedzieć, kiedy nagle z cienia kolumny przy którym stali, wyłoniła się wysoka, ciemna sylwetka. Joel zamarł z otwartymi ustami, a Darren poczuł jak jego serce zatrzymuje się w gwałtownym, silnym spazmie.

Varis!

Skrytobójca wyłonił się z cienia kolumny i podszedł wprost do Joela, a jego twarz... Darren przełknął ślinę, kiedy zobaczył na twarzy Varisa coś tak przerażającego i lodowatego, że cofnął się mimowolnie. Ale mężczyzna nie spojrzał na Darrena ani razu. Patrzył na Joela, który zbladł i również się cofnął. A później napłynął do ich uszu zimny, ostry i tnący głos, który zabrzmiał jak uderzenie bicza:

- A teraz panie Connor, powie mi pan dokładnie ilu ich było, jak wyglądali i gdzie to wszystko miało miejsce.

Darren zobaczył, że Joel na ułamek sekundy spojrzał na niego, zanim jego oczy powędrowały z powrotem do twarzy Varisa i odkrząknął, a potem odpowiedział:

- Mistrzu, byliśmy właśnie w Lozannie. I mieliśmy bardzo niemiłe spotkanie z trójką Mongreli - powiedział Joel, biorąc głęboki oddech i kontynuując: - Od początku przyczepili się do Darrena i zaczęli mu składać bardzo dwuznaczne, obleśne propozycje, których ze względu na mój szacunek do Darrena nie będę panu powtarzał. - Varis na chwilę oderwał płonące oczy od Joela i spojrzał na Darrena.

Darren natychmiast spuścił głowę, nie mogąc wytrzymać tego piekielnie intensywnego, rozdzierającego spojrzenia.

- Nie musi mi pan ich powtarzać. Nasłuchałem się już dosyć... - odparł mężczyzna, a jego głos przypominał potrącone palcami, wibrujące z niecierpliwości ostrze.
Darren przełknął ślinę, próbując zapanować na tym okropnym uczuciem upokarzającego zażenowania, które rozpaliło mu policzki wściekłym rumieńcem.

Co on tu w ogóle robił? Dlaczego zadawał te pytania Joelowi? Dlaczego się tym interesował? Czy powie mu zaraz, że zapewne sprowokował tamtych Mongreli swoim wyglądem?

Kątem oka zobaczył, że Varis odwrócił twarz z powrotem w stronę Joela. Darren odetchnął z drżeniem, próbując zapanować nad swoimi emocjami.

- ...i kiedy jeden z nich zaczął za bardzo się przystawiać, Darren rozbił mu na twarzy kufel, ja przewróciłem stół i uciekliśmy stamtąd najszybciej jak się dało - zakończył Joel dziwnie zachrypniętym ze zdenerwowania głosem.

Darren podniósł głowę i spojrzał na Varisa, którego oblicze przypominało teraz drapieżnika, który właśnie zwęszył krew. Czarne oczy płonęły intensywnie, zęby obnażyły się, gotowe kąsać, a rysy wyostrzyły tak bardzo, że przypominały ostrą, chropowata skałę.

- Później porozmawiam z panem na temat kary, którą pan otrzyma za zabranie pana Haydena w tak niewłaściwe i niebezpieczne miejsce. - wycedził Skrytobójca, po czym odwrócił się od Joela i Darren patrzył z mocno bijącym sercem i z obawą... jak robi krok w jego stronę... i kolejny krok...

Varis stanął tuż przed nim i Darren podniósł swoje drżące od emocji, kryształowe oczy wprost na spotkanie czarnych otchłani. I wstrzymał oddech, czekając na atak, na odebranie punktów, na wyśmianie go, na szlaban, na naganę... Ale to co wypłynęło z ust Varisa sprawiło, że Darren poczuł się tak, jakby znowu opadała na niego ta czarna peleryna, ukrywając go przed całym światem.

- Zapłacą za to, co chcieli ci zrobić. Nigdy więcej ich nie spotkasz.

Darren przełknął ślinę, wpatrując się w mężczyznę z niedowierzaniem. A potem Varis nagle odwrócił się z łopotem peleryny i Darren poczuł zapach ziół, aromat piżma i woń opadających wolno płatków śniegu... i uderzenie tego wszystkiego było tak silne, że ugięły się pod nim kolana.

- Przekażcie Mistrzyni Gordott, że wrócę do szkoły nieco później. Panie Connor, zgłosi się pan do mojego gabinetu dzisiaj po kolacji, po karę za pańskie nieodpowiedzialne zachowanie.

- D-dobrze, Mistrzu - wydukał Joel, wpatrując się w Darrena szeroko otwartymi oczami.

A potem Varis po prostu odszedł, a stukot jego wysokich, skórzanych butów zdawał się odbijać od otaczających ich murów zdecydowanie zbyt głośno niż powinien.

I dopiero kiedy całkowicie przestali go słyszeć, Joel odważył się odezwać:

- Czy... czy ja dobrze zrozumiałem, co on zamierza im zrobić...? Za to, że cię napadli?

Darren przełknął ślinę, wciąż czując się tak, jakby nadal otaczał go ten mroczny kokon, utkany z jego spojrzenia, głosu, zapachu i czarnej peleryny... i powrócenie do rzeczywistości było niemal bolesne. Zamrugał, wyrwany z niego przez głos Joela.

- Ja... nie wiem, Joel. Nic... nic już nie rozumiem. Zupełnie nic.

Poczuł na sobie długie spojrzenie Joela.

- Kogoś takiego... chyba nigdy się nie zrozumie - odparł cicho. - Chyba powinienem podziękować Lucissowi za to, że nie ukręcił mi karku. I pomodlić się, żeby nie zrobił tego wieczorem...

Darren zmarszczył brwi. Słowa Joela coś mu uświadomiły. Przyjechał tu z nim, aby Varis nie zepsuł mu dnia. A okazało się, że to bezmyślność Joela zepsuła mu ten dzień. I Varis... tym razem to Varis okazał mu... dał mu... po prostu... zamknął go w swoim kokonie.

I ta myśl była naprawdę bardzo dziwna... i niepokojąca.

*

Darren nie miał ochoty rozmawiać z Joelem. Nie odezwał się do niego więcej, nawet kiedy przyjaciel próbował nawiązać z nim konwersację, ponownie go przepraszać, bądź też rozbawić swoimi pomysłami, jaką karę może dla niego wymyślić Varis.

To, co go spotkało było zbyt... wstrząsające, by tak po prostu potrafił o tym zapomnieć i mu wybaczyć. W swoim życiu przeżył naprawdę wiele równego rodzaju napaści, ale coś takiego spotkało go po raz pierwszy i nie potrafił sobie z tym poradzić i od tak przejść nad tym do porządku dziennego. Ponieważ ta napaść wkraczała w zupełnie inną sferę jego życia, sferę, której nie znał, której nie rozumiał, która zawsze była dla niego zamknięta i niedostępna, ukryta tak głęboko, iż Darren nie wiedział nawet, że coś takiego w nim istnieje i ci obcy mężczyźni wraz ze swymi cuchnącymi oddechami, lepkimi dłońmi i brudnymi słowami naruszyli ją brutalnie i bez żadnych skrupułów. I Darren czuł się tak, jakby został przez nich zdeptany... jakby ich odrażające dłonie sięgnęły w głąb niego, zacisnęły się na tym niewinnym, delikatnym, drżącym pąku, który wciąż był uśpiony i próbowali go z niego wyrwać siłą i zgnieść. Zdeptać.

Jego dłonie wciąż się trzęsły, kiedy to sobie przypominał, a oczy zaczynały piec i musiał bardzo się kontrolować, aby nie uwolnić swoich rozdygotanych emocji, ponieważ bał się, że wtedy już ich nie pozbiera i wszyscy to zobaczą...

Siedział więc bez słowa w powracającym do szkoły powozie, ściskając swoje drżące dłonie pomiędzy udami i patrząc w bok, żeby Joel nie mógł dostrzec tego, co działo się w jego oczach.

I tak by tego nie zrozumiał. A Darren nie miał ochoty mu tego tłumaczyć. Nie miał w ogóle ochoty o tym z nim rozmawiać. Pragnął jedynie wymazać to ze swojej pamięci, zamknąć tak głęboko, żeby przestało boleć i szamotać się w jego wnętrzu. I chociaż Darren czuł na sobie jego zamyślone spojrzenie niemal przez całą drogę powrotną, nie spojrzał na Joela ani razu.

A kiedy tylko wrócili do szkoły, po prostu wysiadł, nie czekając na niego i podążył wprost do sypialni. I pod prysznic. Wszedł pod chłodny strumień pragnąc, by woda spłukała z niego to wszystko... cały ten brud, który wciąż w sobie czuł. Cały szlam, który go oblepiał. Całe napięcie, które ściskało jego serce, płuca i żołądek i objawiało się w niekontrolowanym drżeniu ciała. I pozwolił, by wraz z tym wszystkim, spłynęły z niego również emocje, które przez cały czas powstrzymywał. Zamknięte w ciepłych kroplach łez.



 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Komentarze
dungeons and dragons
 
Brak komentarzy.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Dodaj komentarz
dungeons and dragons
 
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Logowanie
dungeons and dragons
 
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us
dungeons and dragons
 
WATTPAD
ARCHIVE OF OUR OWN
YOUTUBE
GOODREADS
FACEBOOK
TUMBLR
INSTAGRAM
TWITTER
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Ważne
dungeons and dragons
 
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl

Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!

Ariel & Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Shoutbox
dungeons and dragons
 
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

arielgobuss
10/02/2024 23:16
Cieszymy się, że podoba Ci się seria. Dzisiaj wrzuciłyśmy kolejną część :-)
mansonalia
09/02/2024 19:51
Właśnie przeczytałam waszą mini serię i o mój Boże ta scena ze sprawdzianem tak bardzo przypominała rozdział z DI, ale zszokowało mnie to że mistrz go wziął w pełnej klasie uczniów to było coś nowego.
arielgobuss
01/02/2024 22:31
Mamy nadzieję, że cieszycie się z nowej serii "Mistrz i chłopiec". Musimy przyznać, że niektóre sceny z tej serii mogły wylądować w DI :-)
arielgobuss
01/02/2024 22:00
Jeśli chodzi o DI po polsku to chcemy żeby było tylko na naszej stronie. Wszystkie ukradzione wersje udostępnione na Wattpadzie bez naszej wiedzy zostały już usunięte.
arielgobuss
01/02/2024 21:54
Wszystko co planowałyśmy udostępnić jest już na Wattpadzie na naszym koncie.
SquishakSquishy
01/02/2024 02:08
Można udostępnić na wattpada?
arielgobuss
04/01/2024 15:15
Postanowiłyśmy dokończyć tłumaczenie DI na angielski. I mamy teraz dużą przyjemność z powrotu do świata DI i porównywania go z naszym nowym światem z książki :-)
arielgobuss
04/01/2024 15:10
Witamy w Nowym Roku! Ile to już lat minęło? Dzięki, że tu wracacie i dalej obdarzacie miłością DI :-)
starcatcher
23/11/2023 20:58
Przeczytałam znowu. Po takim czasie. Dzięki
mansonalia
18/10/2023 21:35
@Selfish ja tak samo, czas na ponowne przeczytanie tego dziełasmiley
Selfish
02/08/2023 23:06
Co roku czytam całość od początku... Znowu nadszedł ten czas
rocketlover
31/07/2023 03:55
Any Snarry lovers still here?
Estera Sultan
02/10/2021 18:42
Dziękujemy wam bardzo, z powrotem można wszystko czytać
arielgobuss
21/09/2021 15:40
Witamy, mamy świetną wiadomość. Po wielu trudach udało nam się odzyskać hasło i do jutra wszystko będzie z powrotem działało smiley
mansonalia
21/09/2021 15:18
Nie można przeczytać DI, bo strona zmienila hosting i nie skopiowali jej do końca. Możliwe że już w ogóle nie będzie mozna tutaj przeczytać DI ani innych opowiadań.
Napoleon
17/09/2021 15:57
Nie można wejść na DI ani przeczytać. smiley( Proszę zróbcie coś z tym
JesusSlippers
17/09/2021 15:35
Witam czemu nie można przeczytać już DI?
arielgobuss
18/08/2021 10:24
Może trafiły do spamu albo gdzieś indziej i je przeoczyłyśmy? Można pisać na ariel_lindt@wp.pl albo ariellindt@gmail.com
Napoleon
21/07/2021 20:37
Ale może skrzynka jest zapełniona lub coś podobnego i nie dostałyście emaili.
Napoleon
21/07/2021 20:34
Dobrze, a na jaki email powinno się wysłać wiadomość? Wcześniej ja oraz koleżanka pisałyśmy na ariel_lindt@wp.pl
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Copyright © 2006