| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 8
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 8 - "Confession" | | | Rozdział dedykowany Nyanko i Wirwannie.
Dziękujemy Wam :)
8. Confession.
Have you ever noticed,
That I'm not acting as I used to do before?
Have you ever wondered,
Why I always keep on coming back for more?
What have you done to me?
I'll never be the same I'll tell you for sure*
- ...Avery i Macnair zostali wysłani na pertraktacje z minotaurami, a Lucjusz Malfoy rzucił klątwę Imperius na Brodericka Bode'a z Departamentu Tajemnic. Czarny Pan zatacza coraz szersze kręgi. Dostał ogromne poparcie ze środkowej Europy. Niedawno przyłączyła się do niego duża grupa śmierciożerców z Rumuni i Węgier. Napływają także oferty pomocy ze wschodnich krain Europy. - Severus Snape siedział w gabinecie dyrektora i składał mu cotygodniowy raport. Nie patrzył na starca, mimo, że jego wzrok był na niego skierowany. Zdawał się spoglądać poprzez niego.
Albus Dumbledore pokiwał głową w zamyśleniu. Z tygodnia na tydzień raporty stawały się coraz bardziej niepomyślne. Voldemort rósł w siłę w zastraszającym tempie i wydawało się, że nikt i nic nie może go już powstrzymać.
- A te ataki na rodziny urzędników pracujących w Ministerstwie Magii, którzy są nadal wierni Ministrowi?
Snape zmarszczył brwi.
- Lista jest bardzo długa, a chętnych do przysłużenia się Czarnemu Panu nie brakuje. Nic nie można zrobić.
- Znasz jakieś nazwiska?
Severus pokręcił głową. Na jego twarzy nie drgnął nawet jeden mięsień.
- Ataki są przeprowadzane niemal natychmiast. Nazwiska poznajemy dopiero podczas spotkania.
Dyrektor wyglądał na niebywale zmęczonego. Ostatnie miesiące pogłębiły tylko sieć zmarszczek przecinających jego wychudzoną, bladą twarz. Zamknął oczy i siedział przez chwilę w ciszy, wsłuchany w swoje myśli. Mistrz Eliksirów czekał cierpliwie. Ostatnimi czasy dyrektor coraz częściej popadał w stany przygnębienia.
Z piersi starca wyrwało się ciche westchnienie.
- On wygrywa, Severusie, a my nic nie możemy na to poradzić. Nasi sprzymierzeńcy się wykruszają. Voldemort już teraz panuje nad połową Europy, a jego macki zaczynają już sięgać wgłąb innych kontynentów. Naszą jedyną nadzieją jest młodzież, ale przecież nie poślę ich na wojnę.
Snape nic nie odpowiedział. Słyszał takie przemowy już tyle razy, że stały się dla niego wręcz nudne.
- Jedyne, czego mu brakuje do pełnego zwycięstwa, to Harry.
Twarz Mistrza Eliksirów nie poruszyła się.
- Musisz mnie natychmiast poinformować, gdyby Voldemort przedsięwziął jakiś plan wobec Harry'ego. To jest priorytet, Severusie. Musimy go chronić za wszelką cenę.
Błękitne oczy Dumbledore'a wbijały się w czarne oczy Snape'a, jakby dyrektor chciał wtłoczyć mu te słowa wprost do głowy, by podnieś ich wagę. Mężczyzna pokiwał głową na znak zrozumienia, nie zrywając kontaktu wzrokowego. Dumbledore uśmiechnął się bladym, zmęczonym uśmiechem.
- Cieszę się, że mogę ci ufać, Severusie.
- Czy mogę już odejść, dyrektorze?
- Tak, proszę - Dumbledore machnął ręką. - Informuj mnie na bieżąco.
Snape kiwnął sztywno głową, po czym wstał i nie oglądając się, opuścił gabinet dyrektora. Bardzo szybko przemierzył drogę z wieży do swoich zacisznych komnat w lochach. Było już późno i ostatni uczniowie umykali mu z drogi.
Severus wszedł do swojego gabinetu, przemierzył go w kilku krokach i znalazł się w swych prywatnych komnatach. W kominku cicho syczał ogień, wydobywając z ciemności zastawione książkami półki. Severus skierował się w stronę ciemnego, odległego kąta, gdzie na podwyższeniu z marmuru, ozdobionego srebrnymi wężami, owiniętymi wokół podstawy, stała duża misa wykonana z tego samego materiału.
Zatrzymał się przed myślodsiewnią i wyciągnął różdżkę. Pomachał nią nad misą i słomianozłota, płynno-lotna substancja znajdująca się w zagłębieniu ożyła. Mistrz Eliksirów przez chwilę operował różdżką, jakby przesuwał niepotrzebne myśli i wyszukiwał w nich czegoś.
W końcu znalazł.
Powoli zaczął obracać różdżkę w palcach, jakby nawlekał na nią połyskującą złotem nić. Na powierzchni substancji zamajaczyła przez chwilę twarz Czarnego Pana, zastąpiona po chwili obrazem zielonych, błyszczących oczu ukrytych za okularami.
Kiedy obrazy i myśli ponownie trafiły do jego głowy, wszystko nagle znikło, a powierzchnia w myślodsiewni na powrót stała się gładka i złotawa.
***
W tym samym czasie Harry Potter leżał skulony pod przykryciem w swoim łóżku i nienawidził siebie każdą komórką swojego ciała.
Nienawidził swojej słabości, która skłoniła go do tego, co dzisiaj zrobił. Nienawidził swojego ciała, które reagowało impulsywnie i niezrozumiale i nie dało się nad nim zapanować, chociaż bardzo się starał. Nienawidził swojej słabej woli, która poddawała się na jedno słowo, jedno zbliżenie, jeden dotyk.
Ale najbardziej ze wszystkiego nienawidził Severusa Snape'a, który potrafił to wszystko wykorzystać i skierować przeciw Harry'emu. Nienawidził go!
***
- Hermionooo...
- Nie napiszę tego za ciebie! Wybij to sobie z głowy.
- Hermionooo...
Hermiona zamknęła oczy, czując, że zaraz przestanie nad sobą panować.
Siedziała razem z Ronem nad wyjątkowo długim i ciężkim wypracowaniem z Historii Magii. Harry'ego z nimi nie było. Szczerze mówiąc, to nie pokazywał się od wczorajszego wieczoru. Przyszedł w połowie kolacji, zarumieniony i nieobecny myślami. Co prawda, ostatnio przez cały czas zachowywał się bardzo dziwnie, ale przez ostatni tydzień był tak milczący i zamknięty w sobie, iż dziewczyna zaczęła się poważnie o niego obawiać. A wczoraj podczas kolacji skubnął tylko trochę puddingu, po czym oświadczył, że nie jest głodny i nie czekając na nich, udał się do dormitorium. Ron powiedział, że kiedy wrócił, Harry już spał, ale Hermiona podejrzewała, że tylko udawał, żeby uniknąć niewygodnych pytań.
Coś niedobrego działo się z nim ostatnio. Coś bardzo niedobrego. A w to wszystko zamieszany był Snape i Hermionie bardzo się to nie podobało.
Widziała, w jaki sposób Harry przez cały tydzień zerkał ukradkiem na nauczyciela, po czym szybko odwracał wzrok, zarumieniony. Widziała, w jaki sposób Snape obserwował Harry'ego podczas ostatniej lekcji. I wciąż pamiętała, jak nagle Harry wrócił do klasy Eliksirów i jak długo w niej był... a kiedy pojawił się na kolacji... cóż, wyglądał na niezwykle poruszonego.
Miała swoją teorię na ten temat, ale sama myśl o tym przyprawiała ją o zawroty głowy. Na razie postanowiła odsunąć ją od siebie jak najdalej, dopóki się nie upewni. Modliła się, by chociaż raz okazało się, że nie ma racji.
- Hermiono, noo! Pomóż mi, bo nie zdążę na trening, a chcę zobaczyć Harry'ego.
Hermiona wydęła pogardliwie usta.
- Miałeś cały wczorajszy wieczór na pisanie.
Ron jęknął przeciągle i oparł czoło o pergamin, rozmazując przy okazji to, co właśnie napisał.
- Nie masz serca, wiesz?
- Mam za to skończone wypracowanie. W przeciwieństwie do ciebie - odparła Gryfonka stawiając kropkę i podpisując się zamaszyście. Kątem oka dostrzegła zrozpaczoną minę Rona. Och, jakże denerwował ją jego błagalny wzrok.
- Och, dobrze! Daj mi to! - warknęła, wyrywając mu pergamin i zabierając się za kreślenie i poprawianie.
Na piegowatej twarzy zobaczyła jaśniejący, pełen nieopisanej wdzięczności uśmiech.
- Kocham cię, wiesz? - wyszczerzył się Ron i zerwał się, by pobiec na trening. Hermiona poczuła jak, wbrew woli, jej twarz oblewa się rumieńcem.
Och tak, niesłychanie ją to denerwowało.
***
- Co ty wyprawiasz, Harry? - krzyk Angeliny niósł się echem po szkolnych błoniach.
Kolejny już raz donośny odgłos gwizdka przerwał dobrze zaplanowany atak na bramkę i sprawił, że cała drużyna kompletnie się pogubiła. Wszyscy byli coraz bardziej zdenerwowani. Łącznie z publicznością.
Harry kolejny już raz wleciał wprost przed szarżujących na bramkę ścigających. W ciągu zaledwie pół godziny treningu kilka razy przeszkodził w akcji, kilka razy omal nie dostał tłuczkiem i kilka razy przeoczył fruwającego mu praktycznie przed nosem złotego znicza. A kiedy myślał już, że nie może być gorzej, wpadł na Katie Bell i złamał jej miotłę. Najchętniej uciekłby stąd najszybciej i najdalej, jak to możliwe.
To wszystko była wina Snape'a! Harry nie potrafił się skupić nawet na tym, żeby lecieć prosto przed siebie. Kompletnie nie panował nad miotłą. Wściekłe spojrzenia kolegów z drużyny i rozczarowane spojrzenia osób na trybunach skutecznie uniemożliwiały mu grę i rozpraszały go jeszcze bardziej.
Potrafił myśleć tylko o Snapie i o gorących, upojnych chwilach w schowku na eliksiry wczorajszego popołudnia. Znowu TO zrobił. Uległ mu. Nie potrafił mu się oprzeć. Pozwolił, by Snape przejął kontrolę nad jego sercem, umysłem i ciałem.
Mistrz Eliksirów smakował tak cudownie...
Harry zamknął oczy, przypominając sobie słonawy smak pulsującej erekcji Snape'a w swoich ustach i odgłosy przyjemności, jakie wydawał mężczyzna, kiedy Harry go zadowalał.
Och, to było wspaniałe... Z niczym nie da się porównać uczuć, które piętrzyły w Harrym, kiedy uświadomił sobie, że jako jedyny w całej szkole ma dostęp do takiego widoku. Zamknięte oczy Snape'a, rozchylone wargi, chwytające łapczywie powietrze, twarz wykrzywiona grymasem przyjemności silniejszej niż cokolwiek innego. Och, Harry chłonął ten widok całym sobą, chcąc go dobrze zapamiętać. I teraz nie potrafił przestać odtwarzać go w swojej pamięci. Cokolwiek robił, wciąż miał ten widok przed oczami. Mógł uważać się za szczęściarza, że jako jedyny dostał coś, czego Snape najprawdopodobniej nikomu innemu nie dał.
Ale Harry chciał jeszcze więcej. Więcej Snape'a. Więcej jego smaku i zapachu. Chciał więcej, niż dostał do tej pory. O wiele, wiele więcej.
Ale wydawało się, że jego marzenia pozostaną tylko marzeniami. Zamknął oczy. W jego głowie wciąż odbijały się echem ostatnie słowa Mistrza Eliksirów: "Do następnego razu, Potter."
Te słowa go uderzyły. Snape zwrócił się do niego, jak do... jak do...
Zacisnął zęby z bezsilnej złości.
Był słaby. Zawsze w pobliżu Snape'a stawał się słaby i uległy, jakby nie miał własnej woli, jakby nie potrafił w ogóle sprawować kontroli nad tym, co robił. Nie rozumiał tego. Wiedział, że Snape po prostu wykorzystuje jego słabość, a jednak godził się na to. Więcej - sam tego pragnął.
A przecież kiedyś tak nie było. Kąśliwe uwagi Mistrza Eliksirów rozpalały w nim ogień buntu i nienawiści. Potrafił się z nim kłócić, potrafił z nim dyskutować, nigdy nie pozwalał mu zmieszać się z błotem. Teraz, kiedy zostawał z nim sam na sam, jego umysł się rozpuszczał.
Ale to nie tylko przez to. W głębi serca znał odpowiedź, dlaczego nie potrafi mu się postawić. Ponieważ bał się. Bał się, że jeżeli to zrobi, Snape przestanie się nim interesować. Zabierze mu to, czego pragnął. Miał nad nim władzę, mógł zrobić wszystko. Mógł go odrzucić, powiedzieć, że ma go dosyć i poszukać sobie kogoś innego...
Harry gwałtownie potrząsnął głową.
O czym ja, kurwa, myślę?!
Gdyby tylko wiedział... gdyby tylko miał jakąś wskazówkę, na ile może sobie pozwolić, by tego nie stracić. Ale nie wiedział. Snape był dla niego niczym zamknięta księga. Harry nie znał jego zamiarów. Jak sobie uświadomił, nie wiedział nawet, dlaczego Snape tak nagle się nim zainteresował. Bo raczej mało prawdopodobne, żeby także wypił eliksir Desideria Intima. I żeby jego największym pragnieniem okazał się Harry.
To było idiotyczne!
A może Snape'owi schlebia to, że jest największym pragnieniem Harry'ego Pottera? Może nikt nigdy nie miał obsesji na jego punkcie i czuje się tak jakby... wyróżniony?
Och, tak, to dopiero wyróżnienie... Być obsesją swojego największego wroga...
Może po prostu chciał go upokorzyć? Przecież zawsze uwielbiał to robić, a teraz nadarzyła się taka okazja... Kto by przepuścił możliwość oglądania swego największego wroga na kolanach, u swoich stóp? Na pewno nie Snape.
Jednak nawet, jeżeli ta opcja okazałaby się prawdą... to dlaczego, do cholery, mu to nie przeszkadzało? No, przynajmniej nie tak, jak powinno. To znaczy... oczywiście, że mu przeszkadzało, ale było w tym coś takiego... Nie potrafił tego nazwać. Zawsze, kiedy Snape tak się wobec niego zachowywał, patrzył na Harry'ego z tym swoim krzywym uśmiechem na cienkich wargach, traktował go, jakby... jakby... do cholery, jakby był jego właścicielem!, jakby miał nad nim absolutna władzę i wiedział o tym... wtedy Harry czuł coś takiego... dziwnego. Czuł wściekłość, to jasne. I żal. Rozczarowanie. Ale pod tym wszystkim było też coś, co sprawiało, że jego żołądek skręcał się, a wewnątrz niego przepływała lawa, która roztapiała jego wolę. Jakby go to podn...
Nie, nie nie! Nie będzie o tym myślał!
Harry zacisnął powieki i znowu potrząsnął głową, odganiając te zatrważające myśli, które niepostrzeżenie wkradły się do jego głowy. Odetchnął kilka razy.
Ale może tu chodziło o coś jeszcze innego? Może Snape zachowywał się tak, bo po prostu... inaczej nie potrafił. Harry wątpił, by taki niezbyt atrakcyjny (przynajmniej dla większości ludzi, których znał. Nie, poprawka - dla wszystkich, ludzi, których znał), wredny, sarkastyczny drań jak on miał w swoim życiu wiele związków. W zasadzie nie wyobrażał sobie, by Snape mógł być z kimkolwiek w jakimkolwiek związku. To po prostu do niego nie pasowało. Snape zawsze stronił od ludzi, zawsze był sam. Był przez pewien czas śmierciożercą, torturował ludzi... trudno, by ktoś taki miał w sobie jakieś ogromne pokłady uczuć, nie mówiąc już o czułości. Nie, Snape był wybitnie aspołeczny. I może właśnie dlatego zachowuje się tak, a nie inaczej... Po prostu nie wie, jak to jest. A jeżeli nie wie, to Harry powinien go tego nauczyć...
Och, podejrzewał, że nie będzie to łatwe. I jakoś w ogóle nie potrafił sobie tego wyobrazić. Jak miał go uczyć czegokolwiek, skoro w jego obecności, przestawał w ogóle myśleć?
To było zbyt wysokie drzewo, zbyt długa droga. Harry'emu kręciło się w głowie, kiedy tylko próbował ją sobie wyobrazić. Ale może... może kiedyś spróbuje. Może zdobędzie się na odwagę...
Nagle zdał sobie sprawę, że wokół niego zaległa cisza. Zamrugał kilka razy i rozejrzał się. Wszyscy na niego patrzyli.
Od kilku minut wisiał w powietrzu przy jednej z trybun i uderzał o ścianę trzonkiem miotły, jakby próbował przebić się przez nią na drugą stronę.
Poczuł, jak jego twarz zalewa czerwień. Zakłopotany szarpnął miotłę i wyleciał na środek boiska. Nie potrafił znieść oskarżycielskich spojrzeń swoich kolegów z drużyny.
Po co on się w ogóle na to zgodził? Chciał wrócić do gry w Quidditcha, ponieważ to kochał, ale przez Snape'a nie potrafił włożyć w to swojego serca. Jego serce było w tej chwili całkowicie zajęte. Wszyscy na niego liczyli, a on nie potrafił pozostać myślami na boisku dłużej niż przez pięć minut.
Nie, to był bardzo zły pomysł, żeby przyjąć propozycję powrotu do drużyny.
- Wracajcie do gry! - krzyknęła Angelina, ale już bez wcześniejszego entuzjazmu. Cała drużyna miała markotne miny. Kilku kibiców już opuściło trybuny.
"To wszystko przeze mnie!" - pomyślał, nienawidząc siebie z całego serca.
Zagryzł wargę, postanawiając, że więcej już nie pomyśli o Snapie! Przynajmniej nie teraz. Pragnął, by ciemna sylwetka i zimne oczy opuściły jego myśli chociaż na krótką chwilę, by mógł się zrehabilitować.
Zacisnął dłonie na rączce miotły i uważnie zaczął przeglądać niebo w poszukiwaniu błysku złotej kulki. Zatoczył kilka kół nad boiskiem, całkowicie pochłonięty skupianiem się na swojej roli.
W końcu dostrzegł.
Złoty znicz pobłyskiwał kilkanaście metrów nad lewą bramką. Harry ruszył z furkotem witek w stronę złotej kulki. Na jego twarzy zagościł już wyraz triumfu. Wyciągnął rękę, by złapać znicz. Pęd wiatru w uszach skutecznie hamował wszystkie inne dźwięki. Słyszał, że ktoś coś krzyczy, ale nie przejmował się tym zbytnio.
Już prawie go miał.
Już prawie udało mu się wymazać wszystko, co...
I nagle zapadła ciemność.
*
Harry otworzył oczy.
Zobaczył nad sobą białą przestrzeń. Niebo? Czyżby w jakiś niewyjaśniony sposób spadł z miotły?
Jego zamglony wzrok padł na wiszące w powietrzu świece.
Nie, to był sufit.
Harry spróbował podnieść głowę i w tej samej chwili poczuł się tak, jakby ktoś przyłożył mu w nią patelnią. Ból eksplodował mu pod powiekami tysiącem iskier. Zagryzł zęby, żeby nie krzyknąć. Poczuł się nagle tak, jakby robił korkociąg na miotle. Cały świat wirował wokół niego i zamiast zwalniać, coraz bardziej przyspieszał. Walcząc z bólem i zawrotami głowy, otworzył oczy i z trudem przekrzywił głowę na bok.
Był w skrzydle szpitalnym. Obok na łóżku leżała Luna.
Co ja tu, do diabła, robię?
Ostatnie, co pamiętał, to złoty znicz, który już prawie miał w ręku.
- Och, obudziłeś się nareszcie. - Ciszę panującą na sali przerwał głos pani Pomfrey. Pielęgniarka stanęła nad łóżkiem Harry'ego i spojrzała na niego z troską.
- Co się stało? Co ja tu robię? - zapytał nieco oszołomiony.
- Dostałeś tłuczkiem. Na treningu. Prosto w głowę - wyjaśniła krótko, jednocześnie nalewając napoju o barwie zgniłej zieleni do szklanki stojącej na szafce obok łóżka Harry'ego. - A później spadłeś z miotły. Na szczęście skończyło się tylko na kilku guzach i utracie przytomności. Dałam ci środki przeciwbólowe.
- A prawie już go miałem - sapnął Harry i spróbował podnieść głowę, co poskutkowało tylko jeszcze silniejszym uderzeniem patelnią.
- O nie, mój drogi. Chwilowo się stąd nie ruszysz. Przeleżysz w tym łóżku do rana, dopóki wszystko nie wróci do normy. A teraz wypij to. To pomoże uśmierzyć ból, chociaż możesz się czuć po tym nieco oszołomiony.
Harry westchnął zrezygnowany. A tak był blisko... Teraz wszyscy na pewno uważają go za skończona ofermę. Nie zauważył tłuczka, zbyt pochłonięty pragnieniem złapania znicza. Pewnie wyrzucą go z drużyny...
To wszystko przez Snape'a!
Uparł się, żeby zatruć Harry'emu życie, nawet jeżeli nic takiego nie robił. Harry wiedział w głębi serca, że to nie jest wina mężczyzny, ale uwielbiał go za wszystko obwiniać. To było znacznie prostsze niż obwinianie siebie.
Po prostu nie potrafił przestać o nim myśleć. Był jak mucha, która przylepiła się do pajęczyny utkanej przez Mistrza Eliksirów. I w żaden sposób nie potrafił się uwolnić i odlecieć.
Przyjął dawkę paskudnego, zgniłozielonego eliksiru i po chwili został sam w ciemności. No, może nie do końca sam.
Powoli przekręcił głowę i spojrzał na nieprzytomna Lunę. Nie była już taka blada, a siny odcień zniknął z jej powiek. To pewnie dzięki antidotum, które uwarzył dla niej Snape. Teraz wyglądała tak, jakby po prostu spała.
Harry czuł, jak uczucie rozluźnienia powoli ogarnia jego umysł i ciało. Pokój zaczął się powoli kołysać, a jego kończyny stały się niesłychanie ciężkie.
Głębokie westchnienie wyrwało się z jego piersi. Czuł się, jakby pasy, którymi krępował swój umysł rozluźniły się i na wierzch zaczęły wypływać różne głęboko skrywane myśli, które musiały ujrzeć światło dzienne. Wszystko inne nagle stało się takie... nieważne.
- Nieźle się wpakowałem, Luno - wyszeptał cicho. - Nic nie potrafię na to poradzić. To silniejsze ode mnie. Kiedy go widzę, to moje serce zamiera. Czuję się wtedy tak... tak... radośnie, ale zupełnie bez radości. To bez sensu, wiem. I wiem też, że prawdopodobnie zupełnie nic dla niego nie znaczę. - Słowa same płynęły. Nie potrafił ich powstrzymać. Czuł, że z każdym słowem jakiś ciężar opada z jego serca, jakby to te słowa były tym ciężarem i jedyny sposób, aby się go pozbyć, to je z siebie wyrzucić. Nawet jeżeli nie miał ich kto wysłuchać. - Ale to przecież niemożliwe, żebym nic dla niego nie znaczył. Widziałem jego oczy, kiedy mu to robiłem. Nie wydawało mi się. Dlaczego miałby mi na to pozwalać, gdybym zupełnie nic dla niego nie znaczył? ... Chcę więcej. Muszę dostać więcej, bo zwariuję. Nie pozwolę, żeby mnie tak traktował. Znajdę jakiś sposób, żeby go złamać. Żeby okazał, że mu na mnie zależy; żeby w końcu zaczął mnie zauważać. Nie zniosę znowu jego obojętności. Nie dałbym rady. Muszę coś wymyślić. Nie poddam się tak łatwo. Problem w tym, że kiedy on jest w pobliżu, to ja... ja... tak jakby przestaję być sobą. To znaczy jestem sobą, ale tak jakby aż za bardzo. Och, to bez sensu! ... Po prostu przestaję wtedy myśleć o czymkolwiek. Widzę tylko jego. Słyszę tylko jego. Tak, jak wtedy, kiedy byłem pod działaniem tego eliksiru. W zasadzie przy nim czuję się tak, jakbym przez cały czas był pod jego wpływem. I Snape'a, i eliksiru.
- Snape'a? - cichy głos Luny przerwał jego wywód. Harry odwrócił głowę i z przerażeniem zobaczył, że Luna ma szeroko otwarte oczy i wpatruje się w niego z zaciekawieniem. - Dziwny masz gust, Harry.
*
Okazało się, że Luna ocknęła się ze śpiączki parę godzin wcześniej i kiedy Harry myślał, że leży nieświadoma, pogrążona w chorobie, ona tak naprawdę po prostu drzemała. Uważał, że to wyjątkowo niesprawiedliwe. Ucieszył się, oczywiście, że jej stan się polepszył, z serca spadł mu ogromny kamień, ale radość tę zmącił fakt, że właśnie przed chwilą dowiedziała się o najbardziej i najgłębiej skrywanym sekrecie Harry'ego. Sekrecie, którego nigdy, przenigdy nikomu by nie wyjawił z własnej, nieprzymuszonej woli. Ale eliksir, który podała mu Pomfrey sprawił, że był zbyt oszołomiony, by wiedzieć, co robi. Teraz już wiedział, by wystrzegać się zgniłozielonych wywarów o zapachu spalonej gumy.
Jednak Krukonka okazała się wyjątkowo wyrozumiałą osobą. Początkowo Harry był tak przerażony, że próbował zaprzeczać i wmawiać jej, że wcale nie powiedział Snape'a tylko... Grape'a. Tak właśnie, Grape'a.
Jednak Luna tylko się uśmiechała, jakby nie wierzyła w ani jedno jego słowo. W końcu Harry zrezygnował. Wymógł na niej obietnicę, że nigdy absolutnie nikomu o tym nie powie, bo wtedy będzie musiał uciec z Hogwartu. Dziewczyna obiecała, że nikomu nie powie, żeby się nie martwił. Stwierdziła, że to jego sprawa, kogo darzy uczuciem (Harry natychmiast temu zaprzeczył) i, że doskonale to rozumie.
Nie oburzyła się. Nie przeklęła go. Nie zgromiła. Nie odwróciła się od niego. Przyjęła to tak... normalnie. Jak gdyby Snape nie był... Snape'em.
Harry sam nie uważał tego za normalne. Snape był od niego dwa razy starszy, był jego nauczycielem, najbardziej znienawidzoną osobą w szkole, no i był Śmierciożercą. Ach, no tak, no i był Snape'em.
To wystarczająco dużo powodów, żeby nie uważać tego za normalne. Jednak Luna zdawała się w ogóle nie zwracać na to uwagi.
Może, gdybym jej powiedział, że jestem zakochany w swojej ciotce, to chociaż trochę by się zdziwiła...
***
- Mam dla was dzisiaj małą niespodziankę - kąśliwy głos Mistrza Eliksirów wyrwał Harry'ego z zamyślenia.
Był poniedziałek. Lekcja Eliksirów. Całą niedzielę Harry spędził w swoim łóżku rozmyślając nad tym, jak sprawić, żeby Snape dał mu to, czego pragnął. Nie mógł po prostu iść i poprosić. Nie potrafiłby. Musiał to zrobić w inny sposób. Musiał go jakoś sprowokować. Wiedział, że to będzie bardzo niebezpieczne, ale musiał spróbować. Teraz nadarzyła się okazja.
- Zrobimy sobie dzisiaj test - uśmiechnął się krzywo Mistrz Eliksirów, obserwując z satysfakcją przerażone miny uczniów.
Och, niezapowiedziane sprawdziany były tym, co uwielbiał najbardziej.
Tylko Hermiona wyglądała na zadowoloną.
- Dobrze, że się wczoraj pouczyłam - oświadczyła, spoglądając z uśmiechem na zrozpaczonego Rona. Rudzielec wymamrotał pod nosem kilka przekleństw pod adresem nauczyciela.
Harry nie zwracał na to uwagi. Czuł podniecenie, które rozgrzewało jego krew. Ręce lekko mu drżały. Szczególnie, kiedy wzrok Mistrza Eliksirów padał na niego. Snape rozesłał do uczniów arkusze z pytaniami, dał im na odpowiedź pół godziny, zażądał bezwzględnej ciszy i oświadczył, że jeżeli przyłapie kogoś na ściąganiu, to osobiście wywali go ze swoich zajęć. Na zawsze.
Harry spojrzał na pytania.
1. Co jest głównym składnikiem Eliksiru Rozciągającego?
2. Kto i gdzie jako pierwszy uwarzył Eliksir Wigoru?
Przeglądał wzrokiem pytania, czując, że zawali ten test całkowicie, kiedy dostrzegł pytanie ósme, a jego serce podskoczyło mu niemal do gardła.
8. Opisz skutki działania eliksiru Desideria Intima.
Gryfon uśmiechnął się do siebie. No, chociaż na jedno pytanie znał odpowiedź. Przyłożył pióro do pergaminu i już miał zacząć pisać, kiedy nagle zawahał się.
W jego głowie, początkowo niepewnie i nieporadnie, ale po chwili rozrastając się coraz bardziej, zakiełkował pewien szalony pomysł.
A jeżeli by tak...?
Przełknął ślinę i rozejrzał się po klasie. Wszyscy byli całkowicie pochłonięci testem. Przesuwając wzrok po sali, jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Mistrza Eliksirów, siedzącego przy swoim biurku. Fala gorąca ogarnęła ciało Harry'ego. Czuł, jak jego skóra płonie, a serce zaczyna mocniej bić.
Już wiedział, co zrobić. To był szalony pomysł, ale Harry wiedział, że to jedyny sposób, żeby zdobyć to, czego pragnie.
Przyłożył dłoń do pergaminu i zaczął pisać.
*
Harry próbował szatkować liście powoju, ale nie bardzo mu to wychodziło. Zamiast liści prawie poszatkował swoje palce. Czuł, że zaraz zwariuje z niecierpliwości, a buzująca w żyłach krew zaleje go. Był podniecony i roztrzęsiony. Z każdą minutą było coraz gorzej. Raz po raz spoglądał na sprawdzającego testy Snape'a.
W klasie panowała absolutna cisza. Wszyscy wpatrywali się w Snape'a, pomimo tego, że ich zadaniem było przygotowanie Eliksiru Marzeń Sennych. Każdy był ciekaw swojego wyniku.
Harry przełknął ślinę. Musi zachować spokój i kamienną twarz, kiedy Snape to przeczyta. Musi wyglądać na pewnego siebie.
Wziął do ręki swoje pióro, żeby dopisać w zeszycie kolejny punkt przygotowania eliksiru, kiedy nagle zobaczył, jak brwi Snape'a unoszą się w wyrazie bezgranicznego zdumienia, a jego głowa odrywa się od testu i czarne oczy przeszywają Harry'ego na wylot.
Przeczytał to!
Chłopak poczuł, że w tym momencie pragnie tylko umrzeć. Krew w jego żyłach zamieniła się we wrzący olej, spalając go od środka. Był zbyt daleko, żeby dostrzec wyraz oczu nauczyciela, ale miał wrażenie, że jego wzrok wyrywa duszę z jego ciała i rozrywa ją na strzępy.
Przeczytał to! Muszę to kontynuować!
Drżącą dłonią włożył do ust koniuszek pióra i bardzo powoli zaczął wysuwać je ze swoich ust, czując jak łaskocze go w wargi. Następnie oblizał je, starając się patrzeć na Snape'a śmiałym, wyzywającym wzrokiem.
Snape zmrużył niebezpiecznie oczy.
Harry wiedział, że znajduje się w klasie pełnej uczniów i każdy, kto by na niego spojrzał, mógłby natychmiast domyślić się wszystkiego. Wiedział o tym i świadomość tego wprawiała go w stan jeszcze większego podniecenia. Czuł, jak drży z przejęcia.
Uwodził nauczyciela. Na lekcji. Przy całej klasie. Był szalony!
Jednak nie potrafił przestać. Nic go w tej chwili nie obchodziło. Tylko Snape i jego przeszywający wzrok. Harry czuł się tak, jakby w klasie nie było nikogo poza nimi. Jego oczy zalewała czerwień, skutecznie zniekształcając wszystko wokół.
Był tylko Snape. Wpatrujący się w niego z uwagą.
Snape, który uśmiechnął się mrocznie.
Snape, który powiedział nagle:
- Panie Potter. Pisze pan wyjątkowo niewyraźnie. Czy mógłby pan przeczytać nam odpowiedź na pytanie ósme?
Harry poczuł się nagle tak, jakby spadał z ogromnej wysokości, nie mając się czego złapać.
- Co? - wymamrotał, mrugając zaskoczony. Zobaczył, jak Snape posyła mu jego test. Pergamin wylądował przed Harrym.
To niemożliwe! On nie może tego zrobić! Tego nie było w planie!
Panika zaczęła opanowywać jego umysł. Spojrzał na swój test. Czuł, że wszyscy przerwali pracę i wpatrują się w niego z wyczekiwaniem.
Nie! Nie! Nie! Nie przeczytam tego! Co ja mam zrobić?
Myślał gorączkowo. Zdawało się, że został złapany w pułapkę, z której nie ma wyjścia. Na własne życzenie. Mógł to przewidzieć. Snape za bardzo uwielbiał go upokarzać, żeby przeoczyć taką okazję. A sądząc po wyrazie jego twarzy, bawił się wprost wyśmienicie.
Po co on to w ogóle napisał? Po co się tak narażał?
Litery rozmywały mu się przed oczami. Nie musiał ich widzieć. Doskonale wiedział, co napisał.
8. Opisz skutki działania eliksiru Desideria Intima.
Jednym ze skutków tego eliksiru jest to, że... nie potrafię przestać o Tobie myśleć.
Robiłem to dzisiaj w nocy. A wiesz o czym myślałem? Myślałem o Tobie. Wyobrażałem sobie, jak bierzesz mnie na swoim biurku. Rozbierasz mnie, popychasz na drewniany blat i wchodzisz we mnie. Twoje ręce ślizgające się po moim nagim ciele. Dotykasz mnie wszędzie, czuję Twoje usta zasypujące mnie pocałunkami. Poruszasz się nade mną, czuję Cię w sobie. Głęboko. Przyjmuję Cię z ochotą, ponieważ pragnę Ciebie. Pragnę, żebyś mnie brał, żebyś mnie pieprzył. A Ty to robisz. Wchodzisz we mnie, a ja widzę pożądanie na Twojej twarzy. Widzę przyjemność, której poddajesz się w całości.
Skończyłem, dochodząc i jęcząc Twoje imię.
Powiedz, Severusie... chciałbyś mnie mieć na swoim biurku, nagiego i całkowicie uległego?
Zrobię wszystko, o co poprosisz.
Chciałbyś...?
- Czekamy, panie Potter. - Szyderczy głos Mistrza Eliksirów przerwał panującą w klasie ciszę.
Harry poczuł, że kręci mu się w głowie tak bardzo, iż zaraz chyba zemdleje.
Och, nie potrafił uwierzyć w to, że tak napisał. W teście z Eliksirów! W cholernym teście! A teraz ten sukinsyn kazał mu to przeczytać! Przy całej klasie!
Nigdy!
Zamknął oczy, błagając w myślach wszystkie dobre duchy, które akurat mogły znaleźć go w pobliżu, żeby sprawiły, by wydarzyło się coś, co go uratuje. Cokolwiek!
W najgorszym wypadku będzie musiał spalić ten test i narazić się na gniew Snape'a. Ale wolał to, niż kolejne druzgoczące upokorzenie.
Snape nie miał nad nim litości. Nigdy mu nie odpuszczał. Zawsze uwielbiał go dręczyć i nic w tym względzie się nie zmieniło. I podejrzewał, że nigdy się nie zmieni. Żałował, że to zrobił... ale musiał zaryzykować.
Spojrzał na Snape'a wzrokiem przepełnionym rozgoryczeniem. Jakby chciał mu przekazać: "Jak mogłeś to zrobić, ty draniu?!" Ale wiedział, że mężczyzna prawdopodobnie ma to gdzieś.
Sięgnął do kieszeni. Musi spalić ten test. Nie ma wyjścia. Z całego planu pozostaną wspomnienia i wściekły Snape, który na pewno...
Wtedy rozbrzmiał dzwonek.
Ulgi jaką poczuł, nie dałoby się z niczym porównać. Niemal ugięły się pod nim kolana. Zaczął dziękować w myślach wszystkim duchom, które go wysłuchały.
- Na następną lekcję proszę opisać pełen przebieg wykonania eliksiru Marzeń Sennych. Dodając opis i historię wszystkich składników, charakterystyczne metody przygotowania, opisać smak, zapach, kolor i konsystencję, historię eliksiru i sposób działania. Na nie mniej, niż trzy rolki pergaminu.
Przez klasę przeszedł szmer oburzenia. Snape już dawno nie zadał im tak długiej i żmudnej pracy domowej. Musiał być w wyjątkowo złym humorze.
Wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy, sprzątać po sobie i powoli opuszczać salę. Kiedy Harry, wciąż dziękując w duchu za ratunek, wziął swoją torbę i chciał wyjść, przez szmer w klasie przebił się złowrogi głos Mistrza Eliksirów:
- Pan zostanie, panie Potter i przeczyta mi pan to, co pan napisał.
Harry ścisnął trzymany w ręku test. Poczuł dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Te słowa zabrzmiały niemal, jak... obietnica. Wiedział, że Snape nie wypuściłby go tak łatwo. Nie po tym, co mu napisał.
Przełknął ślinę i zwrócił się do czekających na niego Rona i Hermiony:
- Nie czekajcie na mnie. Później chcę iść odwiedzić Lunę. Idźcie sami na obiad.
Ron pokiwał głową i poklepał Harry'ego po ramieniu.
- Trzymaj się, stary. - Po czym odwrócił się i ruszył w stronę drzwi, razem z resztą uczniów. Jednak Hermiona została na miejscu. Patrzyła na Harry'ego przenikliwym, zamyślonym wzrokiem. Później jej spojrzenie powoli powędrowało w stronę biurka, przy którym siedział Snape, a następnie ponownie powróciło do Harry'ego.
- Tylko nie wracaj zbyt późno - wyszeptała, spuszczając wzrok, odwracając się i szybko wychodząc.
Harry'ego przeszyły ciarki.
"Ona się czegoś domyśla" - pomyślał z przerażeniem, patrząc jak jego przyjaciółka znika za drzwiami.
Po co w ogóle to mówił? Nie była to zbyt wiarygodna wymówka, szczególnie, że Luna miała dzisiaj wieczorem wyjść już ze szpitala. Ale nic innego nie potrafił wymyślić. Chciał, by przyjaciele sobie poszli. Co innego miał powiedzieć? Podejrzewał, że nieprędko uda mu się stąd wyjść. Utwierdzało go w tym spojrzenie Mistrza Eliksirów, które czuł wwiercające się w jego plecy. Parzyło.
Kiedy ostatni uczeń zniknął za drzwiami, w klasie zapanowała martwa cisza. Harry czuł, jak panika, którą przez ostatnie parę minut starał się hamować, wzbiera w nim i przejmuje kontrolę nad jego umysłem.
Po co on to w ogóle napisał? W tej chwili pragnął tylko znaleźć się jak najdalej stąd. Uciec. Zniknąć.
Wtedy, kiedy to pisał, nie przejmował się konsekwencjami. Działał pod wpływem impulsu. Pragnienia. A teraz musi stawić czoła Snape'owi. Czuł, że nie jest w stanie.
Zamknął oczy, czekając na to, co wydawało się nieuniknione.
- Spójrz na mnie, Potter.
Harry zacisnął pięści.
Weź się w garść!
Powoli odwrócił się, bojąc się tego, co zobaczy.
Wstrzymał oddech, kiedy dosięgło go palące, ostre jak brzytwa spojrzenie czarnych oczu i poszatkowało jego pewność siebie na malutkie kawałeczki. Pozostawiając tylko strach i wstyd.
Nie odwróci wzroku! Musi się z nim zmierzyć!
Nagle poczuł powiew gorąca. W drzwiach za nim szczęknął zamek. Pomieszczenie rozjarzyło się na sekundę dziwnym blaskiem.
Zaklęcie zamykające i wyciszające. O cholera!
Harry był w stanie tylko stać i walczyć z rosnącym w nim z każdą chwilą panicznym lękiem. Zobaczył, jak na twarzy Mistrza Eliksirów pojawia się mroczny uśmiech.
Przełknął ślinę.
- Powtórzę swoją prośbę tylko raz, Potter. Czy możesz przeczytać mi to, co napisałeś?
Nie!
Harry miał wrażenie, że zaraz chyba zemdleje ze wstydu.
- Dobrze wiesz, co napisałem - zdołał wykrztusić, kompletnie nie panując nad łamiącym się głosem.
Jedna z brwi Mistrza Eliksirów podniosła się w geście złośliwej satysfakcji.
- Chciałbym jednak usłyszeć to od ciebie. Nieczęsto zdarzają się tak... hmm, wylewne odpowiedzi na moich testach.
Harry już nie miał krwi. W jego żyłach płynęła lawa, która spalała go od środka. Zaczęło mu się kręcić w głowie, kiedy widział spojrzenie, które wbijał w niego nauczyciel. W czarnych oczach płonął ogień.
Atmosfera panująca w klasie była tak gęsta, iż wydawała się niemal namacalna. Harry wiedział, że to, co teraz powie, może zmienić wszystko. Ciężar tej świadomości przytłaczał go.
Pragnął Snape'a. Zrobiłby wszystko, żeby dostać to, czego pragnął. Ale czy był na to gotów?
Chciał coś powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle. Snape stał sztywno przed biurkiem, a intensywność jego spojrzenia odbierała Harry'emu wszystko. Łącznie ze zdolnością mówienia.
- Nie mogę - zdołał w końcu wyszeptać, czując, że jeszcze trochę i wybuchnie.
Nie powie tego! Nie potrafi.
- W takim razie może już pan iść, panie Potter. Jest pan wolny.
Wrażenie, że jeszcze chwila i eksploduje zostało nagle zastąpione zimnym, lodowatym wręcz dreszczem, który wstrząsnął ciałem Harry'ego.
Nie! Nie chcę!
Chłopak spuścił wzrok. Zdał sobie sprawę, że jego spocone dłonie drżą tak bardzo, że z trudem może utrzymać test.
To nie może się tak skończyć!
Zamknął oczy, walcząc z opanowującym jego ciało chłodem.
Nadal czuł wbijające się w niego spojrzenie płonących oczu. Spojrzenie, które spalało go swoja intensywnością, jakby Snape tylko czekał, aż Harry coś zrobi, coś powie. Jakby czekał na sygnał. Nie zrobi niczego, dopóki Harry nie zacznie o to prosić.
Serce Gryfona już dawno wyrwało się z piersi i odleciało. Krew spaliła jego żyły. Temperatura w klasie wydawała się wyższa niż w saunie. W miarę, jak w Harrym narastało zdecydowanie, powietrze stawało się jeszcze gorętsze i jeszcze bardziej lepkie.
Czuł, jak po jego plecach spływają krople potu.
Podniósł głowę i wbił spojrzenie w wwiercające się w jego duszę oczy.
Chciał tego. Nie mógł teraz zrezygnować. Nie wybaczyłby sobie tego.
Snape czekał.
Harry przełknął ślinę.
- Nikt nigdy nie będzie cię pragnął tak, jak ja. Nikt nigdy nie będzie patrzył na ciebie tak, jak ja. I nie obchodzi mnie to, co mówią o tobie inni. Dla mnie jesteś doskonały. Tylko ja to odkryłem, nikt inny o tym nie wie i nigdy się nie dowie. Jesteś tylko mój. Twoja doskonałość należy tylko do mnie. Cały należysz tylko do mnie. I jeżeli uważasz, że jestem obłąkany, jeżeli uważasz mnie za szaleńca, to proszę bardzo. Jestem szalony.
Nic na to nie poradzę. Masz władzę nad moim sercem. Wiedziałeś o tym?
Możesz mnie ranić słowami, możesz mnie ranić czynami, ale nic mnie to nie obchodzi, ponieważ zatraciłem się w tobie i nic nie może mnie już ocalić. Zawsze będę do ciebie wracał.
Wiem, że wszyscy uważają cię za zimnego i nieczułego drania. Wiem, że rozciągnąłeś wokół siebie barierę tak grubą i nieprzystępną, by nic nie mogło się przez nią przedostać. Ale ja będę próbował się przez nią przebić. Zawsze będę próbował. Ponieważ wierzę, że pewnego dnia uda mi się. I dasz mi wtedy chociaż cząstkę swojego ciepła. Chociaż odrobinę. Tyle mi wystarczy.
A jednocześnie moje serce oplata strach. Boję się, że kiedyś zapomnisz, a ja wciąż będę pamiętał. Pewnie nazwiesz mnie głupcem, bo jak inaczej można określić kogoś, kto potrzebuje twojego spojrzenia żeby dalej istnieć?
Nienawidzę, kiedy udajesz, że mnie nie widzisz. Rani mnie twoja obojętność. Czuję się wtedy tak, jakby moje serce przebijał lodowaty sztylet, który mrozi je i zatrzymuje. Nie mogę wtedy oddychać. Czuję się, jakbym powoli umierał z zimna.
Jednak podczas tych krótkich chwil, kiedy dajesz mi siebie... to wszystko przestaje mieć znaczenie. A twój orgazm... twój orgazm jest dla mnie największą nagrodą. Twoja twarz łagodnieje, twoje oczy zamykają się, a usta otwierają, kiedy dysząc i jęcząc, dochodzisz w moich ustach. Starasz się ukryć przyjemność rozlewająca się po twojej twarzy, ale ja ją widzę. I z rozkoszą chłonę ten widok. Widok, który jest przeznaczony tylko dla moich oczu. Wtedy właśnie to czuję. Czuję, że naprawdę jestem Wybrańcem.
Nie proszę o wiele. Chcę tylko, żebyś mnie chciał. Żebyś mnie pragnął. Tylko tyle. Proszę, pragnij mnie.
Harry wiele by oddał, żeby móc wypowiedzieć te słowa głośno. Pozostały one jednak w jego duszy. A każde z nich wypaliło w jego wnętrzu bolesną ranę. Jedynym, co zdołało się wydostać z jego drżących ust, było:
- Pieprz mnie.
CDN
* "Extasy" by ATB
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia lutego 01 2009 20:22:44
To przestępstwo, kończyć w takim momencie! Nawet nie wiecie, jak cholernie wyczekiwałam kolejnego odcinka . Jesteście moją czołówką! Wielbię Was . |
dnia lutego 01 2009 23:25:40
o Boże! cudowny rozdział! Ostatnia myśl Harrego, która nie została wypowiedziana na głos jest poprostu piękna.
Mam nadzieje że Harry kiedys przebije się przez mury Severusa.
A skończenie w takim momencie to istny sadyzm |
dnia lutego 17 2009 11:00:07
Ja już chce kolejny rozdział Zrobiłyście mi apetyt na ciąg dalszy
Zlitujcie się nad biedną czytelniczką. |
dnia maja 06 2009 04:51:24
Końcówka. To wyznanie... Niewypowiedziane słowa i te, które zabrzmiały głośno. Niebiosa, co wy wyprawiacie? |
dnia czerwca 09 2009 13:30:23
jesteście niesamowite ;D juz poprawiłyscie 8 rozdziałów ;D hehe pozdrawiam |
dnia czerwca 09 2009 23:46:39
ha! bravo! udało wam się- Harry już nie jest taką ciapą. Wreszcie zaczynam go lubić.
Naprawdę wszystkie poprawki na plus! |
dnia czerwca 13 2009 19:41:55
- Jedyne, czego mu brakuje do pełnego zwycięstwa, to Harry.
Twarz Mistrza Eliksirów nie poruszyła się.
- Musisz mnie natychmiast poinformować, gdyby Voldemort przedsięwziął jakiś plan wobec Harry'ego. To jest priorytet, Severusie. Musimy go chronić za wszelką cenę.
Ten fragment początkowej rozmowy mnie bardzo zaciekawił. Przecież Voldemort ma plany wobec Harry'ego. Czyżby wynikało z tego, że Snape nie mówi wszystkiego Dumbledore'owi? Kurde, sprawa z tym, po jakiej stronie jest Severus, pozostaje największa tajemnicą tego opowiadania.
Kolejny niesamowity rozdział, dziewczyny! Oby tak dalej. I teraz się szykuje gorąca scena |
dnia grudnia 20 2009 01:23:54
Pewnie nazwiesz mnie głupcem, bo jak inaczej można określić kogoś, kto potrzebuje twojego spojrzenia żeby dalej istnieć?
Poryczałam się. Nic więcej nie potrafię powiedzieć T_T |
dnia grudnia 27 2009 13:08:00
Jaka szkoda, że Harry jest takim tchórzem i nie miał odwagi wypowiedzieć tamtych słów. Reakcja Snape'a byłaby pewnie epicka. Mam wrażenie, że Luna wiedziała już wcześniej., albo przynajmniej domyślała się. A skoro jest dobra koleżanką - nie komentowała tego, nie potępiała. Zdecydowanie pozytywna postać. Tajemnicą jest także kwestia lojalności Severusa. Miałam swój pomysł jakiś czas temu, ale nie wydaje mi się już prawdopodobny po przeczytaniu ostatnich rozdziałów. Stwierdze tylko, że rozdział jest cudo, ale to już zapewne wiecie. No więc lece, bo czeka mnie najciekawsze rozprawiczanie tym fiku ;p ( w sensie następny rozdział) |
dnia stycznia 11 2010 16:25:45
Początek rozdziału od razu przykuł moją uwagę. Dużo Snape'a, i to takiego, jakiego lubię nabardziej - poważnego, skrytego, mrocznego, pełnego tajemnic. Bardzo plastyczny opis przenoszenia wspomnień z myślodsiewni do umysłu.
Scenka między Ronem i Hermioną - świetna! Lubię w Waszym opowiadaniu to, że ta dwójka nie jest jakoś szczególnie ważna - są zbyt irytujący w swej nadgorliwości. Rozbawiły mnie nienazwane insynuacje Hermiony, ale jeszcze bardziej jej zdenerwowanie powodowane postawą Rona. Naprawdę ładnie rozpisany fragment.
"Jak sobie uświadomił, nie wiedział nawet, dlaczego Snape tak nagle się nim zainteresował. Bo raczej mało prawdopodobne, żeby także wypił eliksir Desideria Intima. I żeby jego największym pragnieniem okazał się Harry" - ha ha, świetne! Biedny Harry. Cały ten fragment umieszczony jest w samym środku tego, co lubię najbardziej - Waszych opisowych, wyważonych opisów nad refleksjami Harry'ego.
"Snape był wybitnie aspołeczny. I może właśnie dlatego zachowuje się tak, a nie inaczej... Po prostu nie wie, jak to jest. A jeżeli nie wie, to Harry powinien go tego nauczyć..." Cóż za śmiała myśl, panie Potter! Harry uczący Snape'a czegokolwiek...
No i kochana Luna... Harry i jego słowotok bardzo udany. Chociaż nie wyobrażam go sobie mówiącego tak dużo (xD), to tutaj było to odpowiednio chaotyczne i swodobne. W ogóle Harry często mnie tutaj zaskakuje. Nie pasuje mi do niego uwodzenie nauczyciela na lekcji, a już Snape'a w szczególności. Przecież Harry to taki dzieciak, od początku do końca. A tutaj proszę, pisze takie "liściki", bawi się piórem, ho ho! Trochę szkoda, że nie zdobył się na jeszcze odrobinę odwagi i nie wypowiedział wszystkiego, co chciał, ale to byłoby zbyt piękne, zbyt proste, niemożliwe. Jego jedyna prośba najlepiej oddała to, czego pragnął w tym właśnie momencie, jakiekolwiek słowa mogły by wszystko zepsuć. Harry już i tak ujawnia zbyt wiele. Co innego Snape... ; )
"niezbyt atrakcyjny (przynajmniej dla większości ludzi, których znał. Nie, poprawka - dla wszystkich, ludzi, których znał)" - o jeden przecinek za dużo.
Hm, tyle ode mnie. Wam - dziękuję. |
dnia stycznia 23 2010 19:40:29
Szaleństwo! Zatracam sie w tym fanficku! Jest po prostu świetny. Harry, taki uległy, proszący o jeszcze... Snape, nieugięty, bestialsko znęcający się nad Potterem... Cudooo!
Apeluję...przestańcie zwracać uwagę na każdy przecinek :/ to chore!To mabyć przyjemnosć, a nie epopeja narodowa! |
dnia lutego 12 2010 22:53:10
Cały należysz tylko do mnie. I jeżeli uważasz, że jestem obłąkany, jeżeli uważasz mnie za szaleńca, to proszę bardzo. Jestem szalony.
(...)
Rani mnie twoja obojętność.
Nie mogę wtedy oddychać. Czuję się, jakbym powoli umierał z zimna.
(...)
Nie proszę o wiele. Chcę tylko, żebyś mnie chciał. Żebyś mnie pragnął. Tylko tyle. Proszę, pragnij mnie.
*głęboki wdech na klatę* bo nie ma to jak jeszcze raz wczytać się w tekst. Przyznaję się bez bicia, wtedy w oczy wpadło mi tylko "Pieprz mnie". Nie wiem w jaki sposób to robicie, ale oddajecie wszystkie emocje w tych słowach.
Już teraz widać, że Snape staje się dla Harry'ego kimś ważnym. Kimś bez kogo nie mógłby żyć... I będzie walczył o swoje bo to głupi i uroczy Gryfiak jest. xD Nie lubię wpadać w taki tok rozmyślań, ale czasami to silniejsze ode mnie. Wybaczcie. : ).
Poza tym, plus dla niego za notkę w teście. Jak dla mnie zasługuję na W, nawet za samą odwagę. |
dnia lutego 18 2010 16:47:40
Oh my God, ten rozdział czytałem z szeroko otwartymi ustami ze zdziwienia "To było coś"
No to już ktoś wie, Luna nie spała hahahah Hermiona też się domyśla no no będzie się działo hehe
I to co najważniejsze słowa Harrego wypowiedziane na końcu, aż dech mi zaparło i musiałem przeczytać to kilka razy
Bosko bez kitu Bosko (Łiii) |
dnia kwietnia 02 2010 14:46:24
Łoooo... ;O
Harry to wariat. Żeby narażać się Severusowi poprzez słowa "pieprz mnie" xD Ile bym dała, żeby wypowiedzieć TE słowa... Harry to szczęściarz.
Ja mogę jedynie popatrzeć na swojego Snape'a i powzdychać do niego (tak, mam w w szkole takiego faceta, który wygląda jak Snape. I MNIE UCZY ;O)
No dobra, to lecę czytać dalej, przepraszam za krótki komentarz, ale sądzę, że powyższy rozdział go nie wymaga ;D |
dnia kwietnia 24 2010 10:28:49
Pojawiło się parę kwestii co mnie zainteresowały - jak np. Snape ukrywający coś przed Dumbledore'm.
Hermiona już coś zaczyna podejrzewać - ciekawi mnie jak będzie chciała się wtrącić w sprawy Harry'ego.
Ale końcówka była bajeczna, szkoda że nie powiedział tego Snape'owi ale ja na jego miejscu też nie miałabym odwagi. |
dnia wrzenia 15 2010 17:24:49
suuper *_*
słowa Harry'ego sprawiły, że muszę się dowiedzieć co będzie dalej.
Czyżby Severus ukrywał coś przed Dumbledorem? Rozdział jak zwykle fantastyczny. Zakochałam się w tym zimnym Severusie i biednym Harrym. |
dnia padziernika 25 2010 22:49:25
Potter usiłujący flirtować z Mistrzem Eliksirów? No, no, no, tego bym się po Złotym Chłopcu nie spodziewała
Słowa, które wypowiedział w myślach na koniec rozdziału były wręcz wspaniałe, że aż szkoda, że nie ujrzały one światła dziennego. Za to pojawiły się dwa proste słowa powodujące gęsią skórkę u czytelnika Harry, widać miał niezły tupet, żeby aż tak prowokować Snape'a. Chyba tak naprawdę nie wiedział, na co się porywa |
dnia listopada 29 2010 19:40:34
I Harry śmie nazywać się prawdziwym Gryfonem? A gdzie ta osławiona odwaga? Trzeba było to przeczytać, wtedy by wygrał |
dnia kwietnia 05 2011 00:18:41
O tak mimowolnie się wygadał ze swoim uczuciem
Cały należysz tylko do mnie. I jeżeli uważasz, że jestem obłąkany, jeżeli uważasz mnie za szaleńca, to proszę bardzo. Jestem szalony.
(...)
Rani mnie twoja obojętność.
Nie mogę wtedy oddychać. Czuję się, jakbym powoli umierał z zimna.
(...)
Nie proszę o wiele. Chcę tylko, żebyś mnie chciał. Żebyś mnie pragnął. Tylko tyle. Proszę, pragnij mnie.
O maj Gasz to było piękne czytałam to i się wgapiałam w monitor i sobie myślałam on to na prawdę mu powiedział?!
A później trochę poczułam małe rozczarowanie bo nie wypowiedział tego na głoś,ale wcale a wcale się nie dziwię też bym nie dała radę chociażby słowa wykrztusić^^,ale końcówka mnie powaliła i to jak mu powiedział że by go pieprzył
O matko *wdech,wydech*boskie |
dnia kwietnia 30 2011 03:52:33
Snape jest po prostu boski! Wredna z niego bestia, ale ubóstwiam go! W tak krótkim czasie wpaść na tak perfidny pomysł i kazać Harry'emu przeczytać ten test... |
dnia sierpnia 19 2011 13:19:59
I znów Harry nie może się oprzeć Mistrzowi Eliksirów |
dnia padziernika 13 2011 15:42:03
Harry symulujący obciąganie przy pomocy długopisu -chłopak zupełnie odlatuje a ten opis uczuć streszczonych do ostrego "pieprz mnie" - świetne zakończenie. jest tylko jeden problem - Wasze opowiadania uzależniają! |
dnia listopada 20 2011 18:31:23
Ja sobie tak raz na jakiś czas wracam do starszych rozdziałów DI, a bo nie chcę myśleć o jutrze, a bo mam ochotę na coś cholernie dobrego. Naprawdę pamiętam mój początek. Doskonale pamiętam jak się emocjonowałam, gdy pewnego dnia trafiłam na DI i absolutnie wsiąknęłam w tę historię. Ponowne przeczytanie tekstu wyzwala we mnie JESZCZE WIĘKSZE emocje. Czy to dlatego, że wiem co jest w kolejnych rozdziałach? Prawdopodobnie. Ale ten tekst.. Całość.. Kochane, jestem monotematyczna, ale wielbię Was za to, co tworzycie. Wielbię też za wyznanie Harry'ego, które zostało tylko w jego myślach. ;-) |
dnia listopada 20 2011 18:33:32
Zapomniałam dodać.. Prowokujący, wręcz bezczelny Potter był fantastyczny! W ogóle cała scena w sali eliksirów i odpowiedź Harry'ego na teście była nieziemska! |
dnia grudnia 26 2011 21:10:42
Od dłuższego czasu próbuję przeczytać DI. Z każdą próbą jestem coraz bardziej zszokowana. Nierealna jest ta sytuacja moim zdaniem. Nie wyobrażam sobie Harry'ego oblizującego pióro przy Snape'ie, który go przeraża. Nie wiem jak uda mi się dokończyć ten fanfik. Nie mam bladego pojęcia jak...Oł! Przeczytałam komentarz o przeczytaniu testu...Nie dam rady! Kurczę no...Pieprzyć to, czytam;D Oby mi się udało;P |
dnia stycznia 24 2013 17:10:06
Gorący rozdział. Potter postąpił odważnie pisząc wyznanie na teście, ale nie miał tyle odwagi, aby przyznać się na głos. Ah Snape jest takim dupkiem, bez serca. Jest kanoniczny do bólu. Byłam przekonana, że to co było jego myślami mówi na głos i miałam otwartą buzię z wrażenia. Rumienię się jak nastolatka czytając to i skaczę z radości czytając kolejne części. Juz drugi raz zabieram się za DI, za pierwszym razem skończyłam na scenie w schowku. Stwierdziłam, że jest za mocne dla mnie. Ale wróciłam i mało mi...Brakuje mi tylko uczucia ze strony Snape. Jakiś konkretnych rozmów czy jakichkolwiek odruchów ludzkich z jego strony...Jest taki bezduszny, a Harry kocha go takim jakim jest. Nawet świadom, że Snape go skrzywdzi nie jest w stanie go zniechęcić, chociaż traci zmysły, cierpi i przestaje kontaktować z ludźmi. Weny nad wenami życzę |
dnia lutego 11 2013 18:50:08
Dostrzegłam w Snapie człowieczeństwo!
- W takim razie może już pan iść, panie Potter. Jest pan wolny.
Dał Harry'emu wybór, więc może nie jest taki zupełnie bez serca? Nie wiem. To strasznie irytujące. Tak trudno jest rozgryźć waszego Snape.
Luna jest nieziemska. Właśnie dlatego ją tak lubię. Dla niej nie było w tym nic dziwnego. Ale z drugiej strony im więcej osób wie tym tym większe ryzyko...
Scena na lekcji to majstersztyk! Taki niegrzeczny Harry, taki prowokator ... |
dnia maja 02 2013 23:16:20
Fascynujące. Normalnie Harry przerósł sam siebie. I to w głupocie. Kto odważyłby się napisać na teście miłosne wyznanie (na dodatek takie pikantne) do nauczyciela? Ja na pewno nie (za wiele problemów i w ogóle spaliłabym się ze wstydu, jeśli musiałabym jeszcze to przeczytać na głos w klasie. NIGDY W ŻYCIU. Uciekłabym w siną dal, jakby gonił mnie sam diabeł xD).
To szczyt desperacji i dowód, że nie potrafi hamować żądzy, będącej w nim. Harry, wyluzuj. Po co się tak spinać? Rozumiem, chcesz więcej i pragniesz zbliżyć się do Snape, ale przesadzasz. Okey, wszystkie środki dozwolone, jednak i tak to bardzo niebezpieczne działanie. Pobudza tylko wyobraźnię Mistrza Eliksirów i prowokuje go, dlatego on WIE, że może robić z nim co chce.
Dodatkowo sytuacja z Luną. Wyrzuca z siebie te przykre rzeczy (Harry zamienia się w EMO, ale cóż, to jedynie człowiek i nie wie na czym stoi, dlatego czuje pewne obawy), aby sobie ulżyć, bo ma świadomość o tym, że ona jest nieprzytomna i tak nie słyszy. A tu niespodzianka! xD w sumie dziewczyna jest tolerancyjna (jak ja), więc nie potępia Harrego i bardzo mi się to podoba. Kto może wydawać osądy, gdy w grę wchodzi miłość. Nikt. Bo żadna osoba nie jest idealna. Nie powinna dlatego oceniać! To okrutne :/
Zresztą jak mówiłam wcześniej...Harry jest za bardzo OCZYWISTY ze swoim pragnieniem. Niech się ogarnie, bo każdy już wie o wszystkim. Tak, jestem wredna i chamska. Dlatego pociąga mnie Snape (<3).
I punkt kulminacyjny!
Harry wraz z Mistrzem Eliksirów w jego pokojach, ma do wyboru przeczytać swoje wypracowanie lub wyjść. Co tu dużo gadać...jeśli chłopak pragnie Snape to nie wycofa się tak łatwo. Doceniam jego odwagę (pewnie, jakbym czuła się tak samo, to znaczy byłabym zabójczo zakochana to także starałabym się o uwagę), ale naprawdę naraża się na wiele nieprzyjemności.
Uwielbiam tą parę. Mówiłam to już, prawda? No tak, wiem. Powtarzam się, jednak w tym opowiadaniu występuje niesłychany zwrot akcji, co powoduje, że można spodziewać się wszystkiego...
Dzięki za ciężką pracę! : D |
dnia maja 02 2013 23:46:02
Zatraciłam się w Waszej opowieści na amen. Początek tego rozdziału to Snape, jakiego uwielbiam: zimny, nieprzystępny mizantrop. Poza tym można powiedzieć, że to mężczyzna ze specyficznymi zasadami - tak naprawdę Harry zawsze musi wypowiedzieć swoje pragnienie, Snape nie wykona ruchu bez jego przyzwolenia. Z drugiej strony Severus na pewno doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że tak naprawdę Harry jest w sytuacji bez wyjścia, gdyż eliksir najwyraźniej w pewien sposób wciąż krąży w jego ciele. Tym niemniej daje to Harry'emu jakieś poczucie kontroli, że zawsze może się wycofać. Podoba mi się to
Nie wyobrażam go sobie w innej odsłonie. Zaraz po nim moją drugą ulubioną postacią w DI stała się Luna, dlatego mam szczerą nadzieję, że w dalszych rozdziałach jest jej jeszcze więcej. :) Jest naprawdę urocza w tej swojej zwariowanej naturze i najwyraźniej jako jedyna jest w stanie w pełni zrozumieć Harry'ego, może nawet lepiej niż on sam siebie rozumie.
Spędzanie wieczorów przy lekturze Desiderum Intimum stanie się chyba moim małym zwyczajem, bo jeszcze długa droga przede mną zanim dotrę do końcowych rozdziałów. Choć już teraz wiem, że będzie warto.
Pozdrowienia, Dziewczyny, dziękuję za Waszą pracę! :) |
dnia lutego 23 2015 17:33:39
Już myślałam, że Harry naprawdę powiedział Snapowi o swoich uczuciach, gdy to czytałam to moja szczęka opadała w dół, a jego słowa skierowane do Snapa rozwaliły mnie. Zastanawia mnie,czy Snape przypadkiem nie czytał w umyśle Harrego. Jestem pewna, że zgodzi się, aby pieprzyć Harrego, przecież go wykorzystuje. Z drugiej strony Harry wpadł na szalony pomysł, dobrze, że nie musiał tego przeczytać na głos, bo wtedy na pewno opuścił by Hogwart a inni nie pozwoliliby mu o tym zapomnieć. Dobrze, że wyżalił się chociaż Lunie, a ona go nie skrytykowała. Jestem ciekawa, kiedy Hermiona przyciśnie Harrego, aby wyznał jej prawdę i potwierdził jej przypuszczenia. |
dnia wrzenia 17 2019 23:13:29
Harry jest tak naiwny. Napisanie tego na teście było głupotą. Logicznym było, że Snape się odegra i to wykorzysta. Ale z drugiej strony dzięki temu mamy dalej taką a nie inną fabułę. I to jest właśnie pięknie, że potraficie tak budować świat. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|