| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,448
Najnowszy Użytkownik: fishbob
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 11 - "So complicated" | | | Beta : Kaczalka. Dziękujemy. Wszystkie pozostałe błędy należą do nas.
Bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze ^_^ Dokarmiły naszego wena.
Ten rozdział jest dla nas szczególny i tylko my wiemy, jak bardzo go przeżyłyśmy, dlatego dedykujemy go Mistrzowi Eliksirów.
11. So complicated
So complicated, I'm so frustrated.
I wanna hold you close, I wanna push you away,
I wanna make you go, I wanna make you stay.*
Poniedziałek nadszedł wyjątkowo szybko, a wraz z nim lekcja Eliksirów. A to oznaczało spotkanie ze Snape'em, którego Harry'emu udawało się skutecznie omijać przez cały weekend.
Mistrz Eliksirów nie wykazywał jednak zbytniego zainteresowania unikami Gryfona. Pomimo szału, w jaki wpadł, kiedy Harry nie pojawił się na piątkowej lekcji. No ale w końcu nie mógł go przecież ścigać po całym zamku, Harry miał usprawiedliwienie i Snape nie mógł mu nic zrobić. Tak mu się przynajmniej wydawało... nie, taką przynajmniej miał nadzieję.
"No ale co ja go mogę obchodzić? Jestem dla niego nikim..." - myślał Harry, siedząc w Wielkiej Sali i wmuszając w siebie śniadanie.
Rozmyślania przerwał mu pisk Hermiony. Poderwał głowę i zobaczył, że przyjaciółka zakrywa usta dłonią i wpatruje się z przerażeniem w leżące przed nią poranne wydanie "Proroka Codziennego". Kilkoro uczniów wstało ze swych miejsc i pochyliło się nad nią, chcąc dowiedzieć się, co ją tak przeraziło. Ron zajrzał jej przez ramię i zamarł z ustami pełnymi kiełbasek.
Harry przełknął jajecznicę i zapytał:
- Co się stało?
Hermiona spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami i pokręciła głową, jakby nie była w stanie wymówić słowa. Harry czekał, aż wszyscy skończą czytać i z coraz większą grozą obserwował ich zaniepokojone albo zszokowane miny.
- To przerażające! - odezwała się drżącym głosem Parvati Patil, a Lavender pokiwała głową i natychmiast odciągnęła przyjaciółkę na bok, szepcząc jej coś z przejęciem.
W pewnym momencie Harry usłyszał krzyk przy stole Puchonów. Odwrócił się akurat na czas, by zobaczyć, jak pulchna, jasnowłosa Puchonka z drugiego roku wybucha płaczem i wybiega z sali. Kiedy skierował wzrok na stół nauczycielski, ujrzał jak profesor Dumbledore i profesor Sprout wymieniają zaniepokojone spojrzenia, po czym pospiesznie podnoszą się z miejsc i podążają za dziewczyną.
Harry zauważył, że dyrektor wyglądał na wyjątkowo przygnębionego. Miał podkrążone oczy i o wiele więcej zmarszczek, jakby z każdym dniem przybywało mu kilka lat. Ostatnio bardzo rzadko zjawiał się na posiłkach. Było to wielce niepokojące i Harry'ego nie potrafiło opuścić przeczucie, że w walce przeciwko Voldemortowi dzieje się coś bardzo niedobrego. Coś, o czym nie piszą w "Proroku".
Odwrócił się ponownie do Hermiony, całkowicie już zaintrygowany.
- Co się dzieje? - ponaglił ją.
Gryfonka podała mu gazetę bez słowa i wbiła wilgotne oczy w stół. Harry złapał niecierpliwie "Proroka" i zerknął na pierwszą stronę. Na czarno-białym zdjęciu widniały ruiny jakichś budowli, pomiędzy którymi kręcili się mugolscy ratownicy. Przeczytał nagłówek i strach szarpnął jego sercem.
MASOWY MORD NA MUGOLACH
Wstrząsające odkrycie:
Poplecznicy Sami-Wiecie-Kogo mordują mugolskie rodziny
Dzisiaj w nocy, w Londynie, w północnej części dzielnicy Brend dokonano ataku i masowego mordu na trzydziestu sześciu mugolach. Mugolskie władze, aby nie siać paniki wśród mieszkańców, jako przyczynę zawalenia się jedenastu domów podały zjawisko zwane "wybuchem gazu". Mugolskim świadkom tego zdarzenia zmodyfikowano pamięć. Jednak czarodziejski świat wstrzymał oddech. Aurorzy, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, odkryli, że ciała zabitych zostały okaleczone i zmasakrowane. Ofiarom wydłubano oczy, poodcinano części ciała, albo też spuszczono z nich całą krew, używając niezidentyfikowanego, przecinającego skórę zaklęcia. Ministerstwo Magii jest przekonane, że masowego mordu dokonała duża grupa Śmierciożerców, ale nie wiadomo, czy brał w nim udział Sami-Wiecie-Kto. Świadkowie podają, że widzieli silne, zielone rozbłyski i chmurę w kształcie czaszki i węża, unoszącą się, przez jakiś czas, nad gruzami, które pozostały z domów. Romilda McDophne - charłaczka, mieszkająca niedaleko centrum ataku zdradziła nam, że w mordzie zginęło dwoje jej serdecznych przyjaciół, z którymi utrzymywała stały kontakt, od kiedy ich córka, Rose Zeller, trafiła do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Byli to Eleonor i Jeremy Zeller - mugole. Na razie nie znamy nazwisk pozostałych zabitych, jednak wiadomo, że żadna z ofiar nie była czarodziejem. Cały czarodziejski świat jest wstrząśnięty tą tragedią. Minister Magii obiecał skontaktować się z mugolskim premierem i ostrzec go przed kolejnymi, możliwymi atakami. Śledztwo w tej sprawie trwa, jednak nie wiadomo, czy uda się odnaleźć i ukarać sprawców, dopóki działają oni na zlecenie Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
Wygląda na to, że teraz już nigdzie nie można czuć się bezpiecznie...
Dalej następowały przypomnienia różnych pomniejszych ataków, z których Harry nie dowiedział się już niczego nowego. Oddał gazetę Hermionie, która opanowała się już na tyle, żeby wydusić:
- To okropne!
Ron wyglądał na równie przygnębionego.
Harry pogrążył się w myślach. Voldemort czuł się coraz pewniej. Zabijał bez opamiętania, jakby wiedział, że nikt mu nie może w tym przeszkodzić. Harry czuł, jak nienawiść wzrasta w nim z każdym podobnym artykułem, opisującym brutalne poczynania tego szaleńca i jego popleczników.
Wiedział, że to się nie skończy, dopóki Voldemort nie zostanie pokonany. A cały czarodziejski świat oczekiwał tego od niego...
Nie, nie będzie teraz o tym myślał! Już i tak ma za dużo na głowie. Nie potrzebuje dodatkowych, przygnębiających myśli. Musi je od siebie odsunąć, żeby nie zwariować. I tak nie mógł na razie nic zrobić.
Dokończył śniadanie w milczeniu i wraz z przyjaciółmi opuścił Wielką Salę, kierując się do lochów.
Artykuł w "Proroku" odciągnął na chwilę jego uwagę od Snape'a i lekcji Eliksirów, jednak w miarę zbliżania się do klasy, wspomnienia i uczucia powracały. I nic nie pomogło odpychanie ich od siebie.
Bał się tego, co może go spotkać na lekcji, a z doświadczenia wiedział, że Snape na pewno coś wymyśli. Wybuch wściekłości, który Harry wywołał w nauczycielu swoją nieobecnością na poprzednich zajęciach, wnosił ogromny zamęt do umysłu chłopaka. Świadomość, że za chwilę się z nim spotka, przygniatała go.
Jednak złość i żal były silniejsze. Cokolwiek Snape zamierzał, nie pozwoli mu się złamać! Postanowił całkowicie go ignorować. Wiedział, że to go może tylko rozsierdzić, ale miał to gdzieś.
Drzwi do klasy były otwarte. Część uczniów siedziała już w ławkach. Wchodząc, Harry poczuł chłodne spojrzenie od strony stołu Ślizgonów. Przybrał najbardziej groźny wyraz twarzy, na jaki go było stać, po czym posłał Malfoyowi miażdżące spojrzenie. Zaskoczyło go to, że Ślizgon, zamiast wykrzywić twarz w pogardliwym uśmiechu, jak to zazwyczaj czynił, zmrużył tylko oczy i odwrócił wzrok.
Ich wczorajsza utarczka i słowa Malfoya wciąż go niepokoiły. Miał szczerą nadzieję, że Ślizgon o niczym nie wie i tylko udawał, żeby go sprowokować i zmusić do przyznania się. To było najrozsądniejsze wyjaśnienie jego zachowania, jakie przychodziło Harry'emu do głowy. O jakimkolwiek innym wolał nawet nie myśleć.
Usiadł pomiędzy Ronem i Hermioną i ustawił na ławce kociołek oraz książki.
Serce waliło mu jak szalone i na nic nie zdały się próby uspokojenia go.
W chwili, kiedy poprzez panujący w klasie gwar przebił się odgłos odbijających się echem w korytarzu kroków, Harry zamarł. Snape wpadł do klasy i kiedy stanął na środku sali, obrzucił wszystkich uczniów spojrzeniem. Harry wyczuł, że to spojrzenie zatrzymało się na nim. Wstrzymał oddech.
- Widzę, że pan Potter postanowił wyzdrowieć i zaszczycić nas swoją obecnością. - Głos Mistrza Eliksirów był opanowany i trudno było cokolwiek z niego wyczytać. Poza oczywistym faktem, że postanowił drwić z Harry'ego tak długo, dopóki go nie złamie.
Ale nie tym razem!
- Czy panna Granger przekazała ci moje słowa?
Harry pokiwał głową, patrząc cały czas w swój kociołek. Dobrze pamiętał, jak Hermiona zamęczała go przez cały weekend i biegała za nim z notatkami, odczytując je na głos. Harry w końcu poddał się i pozwolił, aby nauczyła go listy ingrediencji, sposobu przygotowania i opisu działania amortencji. Na nic zdały się protesty, że on nie ma zamiaru się tego uczyć i że guzik go obchodzi, czy Snape wywali go z zajęć za brak przygotowania.
- A więc zapraszam, panie Potter - powiedział Snape, wskazując na pierwszą ławkę, tuż - Harry pomyślał przez chwilę, że się przewróci - przed biurkiem nauczyciela.
To był cios poniżej pasa. Siedział przez chwilę bez ruchu, niezdolny skłonić swojego ciała do posłuszeństwa.
Czy on naprawdę kazał mu tam usiąść?
- Nie mamy całego dnia, Potter - warknął Mistrz Eliksirów. Harry przełknął ślinę, zmusił się, żeby wstać, zebrał swoje rzeczy i bez słowa skierował się do pierwszej ławki. Przed sobą wyczuwał ciemny kształt biurka, jednak pilnował się, żeby na niego nie patrzeć. Wspomnienia, które mogłoby pociągnąć za sobą jedno spojrzenie, były zbyt świeże i zbyt bolesne.
Kiedy padł na niego cień, Harry nie podniósł głowy. Snape położył przed nim pergamin z pytaniami.
- Masz czas do połowy zajęć - powiedział. - Później uwarzysz eliksir, który będziemy dzisiaj przerabiać.
Harry widział czarną, falującą szatę tuż obok siebie, Długie, blade palce trzymające pergamin sprawiły, iż zadrżał, kiedy przypomniał sobie, że te palce jeszcze niedawno były w nim. Zacisnął wargi, starając się odgonić niechciane myśli i pokiwał głową. Tak bardzo chciał, żeby Snape już sobie poszedł... Zapach eliksirów, który się wokół niego unosił, wywoływał wspomnienia i całkowicie go rozpraszał.
Kiedy Mistrz Eliksirów odszedł, by zająć się lekcją, Harry odetchnął z ulgą. Spojrzał na leżący przed nim arkusz. Pytania dotyczyły składników, sposobu przygotowania i opisu działania amortencji. Dzięki Hermionie znał na nie odpowiedzi.
Jego wzrok mimowolnie powędrował w górę i zatrzymał się na stojącym przed nim biurku.
Zobaczymy, jak TO ci się spodoba...
Echo słów Mistrza Eliksirów rozbrzmiało w jego głowie, sprawiając, że serce przeszył mu bolesny skurcz.
Nie oczekuj ode mnie niczego więcej...
Obraz przed jego oczami rozmazał się. Uświadomiwszy sobie, co to oznacza, szybko opanował się i wziął kilka głębokich wdechów. Odwrócił głowę, wbijając drżący wzrok w ścianę i jednocześnie odsunął od siebie test.
Nie napisze go. Snape może wywalić go z zajęć. Nic go to nie obchodzi. Przynajmniej w końcu się od niego uwolni.
Starał się nie trząść, słysząc głos Mistrza Eliksirów, który, poza skrzypieniem piór, był jedynym dźwiękiem w klasie. Uparcie wpatrywał się w ścianę, ale ciemny kształt stojącego tuż przed nim biurka przyciągał jego wzrok jak magnes. Nie mógł powstrzymać się od zerkania na nie od czasu do czasu. Za każdym razem, kiedy jego wzrok padał na mebel, w głowie rozbrzmiewały mu słowa Snape'a. Czasami podniecające, czasami bolesne. Jednak zawsze wyjątkowo wyraźne, jakby jego umysł przechowywał je przez cały czas i tylko czekał, by go nimi zaatakować.
W pewnym momencie uczniowie zabrali się do przygotowywania eliksiru, a Snape usiadł na swoim miejscu przy biurku. Harry nie potrafił się powstrzymać i nie spojrzeć w tamtą stronę. W chwili, kiedy to zrobił, uderzyło w niego echo, głośne, bolesne:
Czy mam cię związać, żebyś przestał w końcu wystawiać na próbę moją cierpliwość?
Jego żołądek wywrócił się, a serce podskoczyło do gardła, kiedy szeroko otwartymi oczyma wpatrywał się w siedzącego przy biurku mężczyznę. Widział obrazy, wspomnienia. Zobaczył siebie, całkowicie nagiego, przyciśniętego do twardego blatu i ciemną, otuloną szatą postać pochylającą się nad nim. Wizja była tak realna, iż wzdrygnął się i rozejrzał po klasie, jak gdyby obawiając się, że jeżeli on to widzi, to pozostali również. Ale nie, uczniowie byli zajęci swoją pracą. O niczym nie mieli pojęcia. Harry z trudem powstrzymał się od wybuchnięcia pełnym goryczy śmiechem... Żaden z nich nie wie, co się wydarzyło w tej klasie. Żaden z nich nie wie, czego świadkami były te ławki... Gdyby wiedzieli...
Harry ponownie spojrzał na biurko. Jego wzrok przykuły rozstawione pod biurkiem nogi Snape'a. Szata była obszerna i skrywała to, co znajdowało się pod nią. A Harry wiedział co znajduje sie pod nią. To, co jeszcze niedawno znajdowało się w nim. Twardy, rozgrzany penis wdzierający się w niego, szybko, brutalnie. Uderzający w to wrażliwe miejsce, powodujący roziskrzone wybuchy żaru, pod powiekami, pod skórą i w lędźwiach. Dolna część ciemnych, długich szat dotykała podłogi. Szorstki materiał ocierający się o jego nagą skórę, kiedy Snape przywarł do niego od tyłu. Jego spojrzenie powędrowało nieco wyżej. Długie, blade palce Snape'a zaciskały się na piórze, które zawisło w bezruchu nad pergaminem. Chłodny dotyk smukłych dłoni, posyłający iskry, kiedy Snape badał każdy fragment jego ciała, jak gdyby chciał nauczyć się go na pamięć. Palce zaciskające się na jego biodrach, wbijające w skórę, niczym szpony, przyciągające go wprost do gorącej, nabrzmiałej erekcji. Harry poczuł cierpki smak krwi w ustach, która sączyła się z przygryzionej przez niego wargi. Jego wzrok powędrował jeszcze wyżej. Ramiona Snape'a także były otulone czarną szatą. Nie wyglądały na tak silne, a jednak... Ręce rzucające go na biurko, popychające go na nie, przyciskające go do twardego blatu. Drapieżny uścisk na nadgarstkach, brutalnie odsuwający dłonie, którymi próbował się zasłonić. Czuł ból, gdyż paznokcie w zaciśniętych kurczowo pięściach, niemal wbiły mu się w skórę. Spojrzał jeszcze wyżej, poprzez zapięty aż pod samą szyję rząd guzików, zaciśnięte usta, aż po... wpatrujące się w niego intensywnie czarne oczy, lekko zmrużone, zaciekawione, rozbawione.
Harry rozszerzył gwałtownie oczy, uświadamiając sobie, jak długo i jak... sugestywnie gapił się na Snape'a. A mężczyzna musiał to zauważyć i obserwować go od samego początku.
Odwrócił głowę, czując, jak purpurowy rumieniec pokrywa jego twarz, a serce podskakuje do gardła.
Kurwa!
Wystarczyła chwila zapomnienia, a wszystkie emocje, które miał ukrywać, które starał się zepchnąć wgłąb siebie, wypłynęły na jego twarz i Snape na pewno je zauważył!
Kurwa!
Poprzysiągł sobie, że choćby się paliło i waliło, nie spojrzy na Snape'a już ani razu do końca lekcji! A przynajmniej będzie się starał...
Wyprostował się na krześle, czekając na złośliwy komentarz, na parsknięcie, pogardliwe prychnięcie, jednak nic takiego nie nastąpiło. Kątem oka widział, że mężczyzna pochyla się nad biurkiem i zaczyna coś notować.
Pergamin z pytaniami leżał daleko od Harry'ego. Snape musiał to zauważyć. Więc dlaczego nie reaguje?
Słyszał wyraźnie odgłosy siekania, bulgotanie w kociołkach i szeptem prowadzone rozmowy za swoimi plecami. Skupiał całą siłę woli, żeby patrzeć w ścianę i nie myśleć o tym, co się wokół niego dzieje. I co się może stać już niedługo, kiedy Snape w końcu straci cierpliwość...
Stało się.
Mistrz Eliksirów podniósł się ze swego miejsca. Harry zacisnął pięści na kolanach. Jednak nauczyciel nie podszedł do niego. Zaczął się przechadzać po klasie, sprawdzając postępy uczniów.
Może daje mi czas na zmianę decyzji. Chce, żebym się złamał...
W pewnym momencie Snape stanął tuż za nim, a Harry cały zesztywniał. Wyczuwał wbijające się w niego spojrzenie. Słyszał za sobą jego oddech. W końcu nauczyciel obszedł ławkę i stanął tuż przed nim, krzyżując ramiona.
Harry czekał na ten moment. Wiedział, że w końcu nadejdzie, ale i tak czuł, jak serce próbuje wyskoczyć mu z piersi.
- Widzę, że natchnienie cię opuściło, Potter - odezwał się w końcu Mistrz Eliksirów. Harry usłyszał, jak wszyscy przerwali pracę i zaczęli przyglądać im się z zaciekawieniem. Z trudnością przełknął ślinę. - Miałem nadzieję, że twoje wypowiedzi, będą równie wylewne, co na poprzednim teście... - W głosie nauczyciela pojawiła się znajoma nuta szyderstwa.
Harry wstrzymał oddech, kiedy fala gniewu uderzyła o brzegi jego opanowania.
Jak on śmie?!
Całą siłą woli zmusił się, żeby nie podnieść wzroku. Wbił go w ławkę. Nie mógł pozwolić, by Snape to zobaczył... by zobaczył, jak bardzo ranią go jego słowa.
Kiedy mężczyzna odezwał się ponownie, jego głos był jeszcze chłodniejszy. Obojętność Harry'ego musiała go wyprowadzać z równowagi.
- Skoro jesteś taki uparty, Potter, to nie pozostawiasz mi wyboru. Będę zmuszony...
- Może mi pan postawić trolla - przerwał mu Harry. - Nic mnie to nie obchodzi.
Jego głos był wyjątkowo opanowany, zważywszy na to, jakie emocje nim targały. Nie widział twarzy Snape'a, ale podskórnie wyczuwał, że musi być wściekły.
I dobrze.
- Przestań, Harry! - Zdenerwowany głos Hermiony wydał mu się nienaturalnie głośny w panującej w klasie ciszy. - Przecież to umiesz. Uczyłeś się.
Harry zamarł. Gwałtownie podniósł głowę i zobaczył, jak Snape powoli przenosi wzrok na Gryfonkę, a następnie z powrotem na Harry'ego. Jego oczy zwęziły się.
Domyślił się!
Harry zaczął przeklinać w myślach przyjaciółkę. Zniszczyła cały jego plan. Snape już wiedział, że Harry tylko udawał, żeby zostać wyrzuconym z zajęć.
Kiedy nauczyciel odezwał się ponownie, jego głos był lodowato zimny.
- A może obejdzie cię to, że masz dzisiaj wieczorem szlaban, Potter?
Harry zacisnął powieki.
Do diabła!
Teraz Snape będzie go dręczył jeszcze bardziej, zamiast wywalić z zajęć. Nie puści mu płazem tak bezczelnej próby kłamstwa. Przyszłość zaczęła rysować mu się w bardzo ciemnych barwach.
- Dobrze, sir - odezwał się cicho. - Zgłoszę się do profesor McGonagall.
Harry dostrzegł kątem oka, jak wargi Mistrza Eliksirów wykrzywiają się w paskudnym uśmiechu.
- Zgłosi się pan do mnie.
Gdyby Harry nie siedział, to z pewnością upadłby na podłogę.
Mógł to przewidzieć! Snape dążył do tego przez cały czas. A Harry sam dał mu pretekst. Wściekłość na siebie zalała jego umysł. Z trudem pokiwał głową i wyszeptał:
- Tak jest.
- Nie usłyszałem. - Ostry głos nauczyciela zmusił Harry'ego do opanowania się. Przełknął ślinę i podniósł wzrok, spoglądając wprost w płonące gniewnie, czarne oczy. Przeszył go dreszcz, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Tak jest, sir - odezwał się głośniej.
Zobaczył, jak przez twarz Mistrza Eliksirów przebiega grymas satysfakcji. Jak dobrze go znał... Ten wyraz twarzy zawsze oznaczał dla niego kłopoty.
W tym samym momencie Snape oparł dłonie na blacie ławki i pochylił się do Harry'ego, wbijając w niego twarde spojrzenie.
- Zgłosi się pan do mojego gabinetu dzisiaj, po kolacji.
Harry nie mógł oderwać wzroku od tego płonącego spojrzenia. Poczuł, jak ogarnia go panika.
Co on planuje?
Pokiwał głową, gdyż nie był w stanie wydusić z siebie już ani słowa więcej.
- Radzę ci się przygotować, Potter. Odpowiesz mi na wszystkie pytania, czy tego będziesz chciał, czy nie.
Harry'ego zmroziło.
Wpuścisz mnie, czy tego będziesz chciał, czy nie...
Słowa uderzyły go i sprawiły, że ból, który tak usilnie starał się ukrywać, uwidocznił się na jego twarzy.
Zacisnął usta i spuścił wzrok. Zdążył jednak zauważyć, jak płomienie w oczach Mistrza Eliksirów przygasają. Jego twarz pozostała jednak niewzruszona.
Harry wbił wzrok w ławkę i przeklinał swoje głupie serce i słabe nerwy. Mistrz Eliksirów wyprostował się i warknął w stronę przypatrujących się całej scenie uczniów:
- Wracać do pracy!
Natychmiast powrócił gwar i odgłosy siekania, miażdżenia i bulgotania. Harry odetchnął, jednak zamiast ulgi, napłynął tylko niepokój. Czekał go szlaban ze Snape'em. Najgorsze, co mogło go spotkać...
Nie udało mu się uwarzyć eliksiru na czas, co zbytnio go nie zdziwiło. Wiedział, że nie będzie miał szans zrobić tego w o połowę krótszym czasie, niż pozostali. Na dodatek ciążąca na nim świadomość wieczornego szlabanu, całkowicie wyprowadzała go z równowagi. Rozważał możliwość nie pójścia na niego, jednak, gdy wyobrażał sobie, czym mogłoby się to dla niego zakończyć, natychmiast odpychał od siebie tę myśl.
Wyglądało na to, że nie miał wyboru.
Kiedy rozległ się dzwonek ogłaszający koniec zajęć, Harry pozbierał wszystko najszybciej, jak się dało i skierował się do wyjścia. Chciał się stąd w końcu wydostać. Jednak kiedy był już przy drzwiach, jakaś sylwetka przepchnęła się przed nim. Harry zachwiał się i cofnął kilka kroków. Malfoy odwrócił głowę i spojrzał na niego twardym, nienawistnym wzrokiem. Jego wargi wykrzywiał pogardliwy uśmiech. Odwrócił się i podszedł do Harry'ego, sprawiając, że Gryfon cofnął się. Nie miał pojęcia, co Malfoy planuje zrobić, ale jego wzrok wybitnie mu się nie podobał. Zobaczył, jak Malfoy pochyla się i zatrzymuje twarz tuż przy jego uchu. Harry usłyszał cichy szept:
- Twój kochanek miał wczoraj pracowitą noc. - Zniżył głos do jeszcze cichszego szeptu i wysyczał. - A ty będziesz następny, Potter.
Harry'emu zrobiło się słabo. Cała krew odpłynęła z jego twarzy. Odwrócił głowę i spojrzał przerażony prosto w wykrzywioną złośliwym uśmiechem twarz Ślizgona.
Przez ułamek sekundy przez jego myśli przemknął obraz Snape'a mordującego mugoli. Przecież Mistrz Eliksirów był Śmierciożercą. Mógł brać w tym udział...
Nogi ugięły się pod nim i musiał oprzeć się o framugę drzwi, żeby się nie przewrócić. Miał wrażenie, że całe powietrze uleciało z jego płuc. Zakręciło mu się w głowie. Ponownie spojrzał na Ślizgona i przeraził się, widząc przekrwiony, utkwiony w sobie wzrok pociemniałych oczu, w których płonęła nienawiść tak silna, jakiej jeszcze nigdy nie widział.
Nie, to niemożliwe! On kłamie! Snape by nigdy...
- Jakiś problem, panie Malfoy? - Głos Snape'a był ostry jak brzytwa. Harry otrząsnął się i zobaczył, jak Malfoy odsuwa się od niego i spogląda z wściekłością na stojącego przy biurku i przyglądającego im się nauczyciela. Ślizgon odwrócił głowę i prychnął pod nosem.
- Do zobaczenia, Potter - rzucił w jego stronę głosem zimnym jak lód, po czym oddalił się szybkim krokiem.
Harry wyprostował się i nie oglądając ani razu, wyszedł z klasy.
Co to miało znaczyć? Co Malfoy chciał mu powiedzieć? Przecież Snape nie mógłby brać w tym udziału. To prawda, że był Śmierciożercą, ale był także szpiegiem Dumbledore'a. Należał do Zakonu Feniksa. Nie mógłby zrobić czegoś takiego. To niemożliwe!
Cichy głosik w jego głowie przypomniał mu, że Snape robił już kiedyś takie rzeczy, kiedy stał jeszcze po stronie Voldemorta, jednak Harry szybko go uciszył. Przecież teraz było zupełnie inaczej. Prawda...?
- Harry! - Hermiona dopadła go w następnym korytarzu. - Co ty wyprawiasz? - syknęła. - Chcesz, żeby Snape cię wywalił? Przecież uczyłeś się tego. Co ty chcesz osiągnąć?
Harry nie patrzył na nią. Był zły na przyjaciółkę za to, że wygadała się przed Snape'em i go w to wpakowała.
- To nie twoja sprawa - odparował, usiłując ją wyminąć, ale zagrodziła mu drogę.
- A właśnie, że moja! Nie pozwolę ci zawalić przedmiotu! Wygląda na to, że musimy bardzo poważnie porozmawiać. - Jej głos drżał ze zdenerwowania. Harry spojrzał na nią ze złością.
Nie mamy o czym, Hermiono - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Wyminął ją i ruszył szybko korytarzem.
- Zaczekaj, Harry! - Próbowała jeszcze go zatrzymać, ale on nie obejrzał się już ani razu.
Nie poszedł na obiad, chcąc jej uniknąć. Na kolejnych lekcjach siadał razem z Ronem jak najdalej od niej. Czuł pełne wyrzutu spojrzenia, które mu rzucała, ale postanowił się tym nie przejmować. Już i tak miał na głowie szlaban ze Snape'em. Nie potrzebował jeszcze jej kazań.
Ron okazał się solidarny i nie wspominał o ich kłótni, żeby go nie denerwować. O szlabanie wspomniał tylko raz, ale bardzo szybko zamilkł, kiedy Harry rzucił mu miażdżące spojrzenie.
Po zajęciach postanowił odpocząć od przyjaciół i poszedł do Hagrida. Opieka nad Krakwatami znakomicie pomogła mu zająć myśli. Nie na długo jednak. Zmusił się, żeby pójść na kolację, gdyż wystarczająco już zgłodniał. Twarde jak kamień ciasteczka, którymi poczęstował go Hagrid, nie nadawały się do jedzenia.
Snape'a nie było na kolacji, ale to wcale nie poprawiło chłopakowi samopoczucia. Usiadł daleko od Hermiony, zjadł szybko posiłek i opuścił Wielką Salę, kierując swoje kroki ku lochom.
Kiedy schodził po schodach czuł, jak nogi uginają się pod nim. Po raz pierwszy od tygodnia miał spotkać się ze Snape'em sam na sam. I tym razem nie w schowku czy klasie, ale w jego gabinecie.
Powtarzał sobie, że idzie tam tylko na szlaban. Zrobi to, co Snape każe mu zrobić i pójdzie sobie.
Byłby głupcem, gdyby nie spodziewał się, że Mistrz Eliksirów będzie próbował go sprowokować. Przecież on uwielbia go upokarzać. Nie odmówi sobie takiej zabawy.
Ale nie pozwoli mu się złamać. Nie tym razem!
Kiedy Harry stanął przed drzwiami gabinetu Snape'a, serce omal nie wyskoczyło mu z piersi. Wziął kilka głębokich wdechów, próbując je uspokoić, po czym podniósł drżącą rękę i zapukał.
Kiedy drzwi nie otworzyły się od razu, w serce Harry'ego wkradł się promyk nadziei, że może nauczyciela nie ma. Może wydarzyło się coś ważnego i szlaban się nie odbędzie. Jednak po chwili usłyszał kroki i cała nadzieja ulotniła się z niego w okamgnieniu.
Drzwi otworzyły się i wzrok Harry’ego spotkał się z przeszywającym spojrzeniem czarnych oczu. Przełknął ślinę, ale udało mu się nie odwrócić głowy.
- Dobry wieczór, panie profesorze - odezwał się lekko zachrypniętym głosem. Przez wargi Mistrza Eliksirów przebiegł nikły uśmieszek.
- Czy będzie dobry, Potter, to się jeszcze okaże...
Harry zamrugał. To była dziwna odpowiedź.
Snape odsunął się, żeby go przepuścić. Gryfon wkroczył do gabinetu i rozejrzał się. Był tu już kilka razy, ale widok różnych dziwnych, nieprzyjemnych rzeczy, pływających w stojących na półkach słojach, zawsze przyprawiał go o dreszcze. W pomieszczeniu panował półmrok. Ściany były zastawione butelkami, słoikami i książkami. Wszystko było tu w ciemnych, przygaszonych i przygnębiających barwach. Wzrok Harry'ego zatrzymał się na stojącym na środku pomieszczenia biurku. Przez chwilę nie mógł oderwać od niego oczu.
Czy wszystkie, należące do Snape'a biurka, będą teraz tak na niego działać?
- Widzę, że podoba ci się moje biurko, Potter. - Nuta rozbawienia w głosie mężczyzny była aż nazbyt wyczuwalna.
Harry skrzywił się.
"To jest gra" - pomyślał. Ale nie pozwoli się w nią wciągnąć. Przyszedł tu tylko odrobić szlaban.
- Może przejdziemy już do rzeczy? - warknął w stronę nauczyciela. Mistrz Eliksirów spojrzał wprost na niego, a w oczach zapłonęły mu złośliwe iskierki.
- Jaki niecierpliwy...
Lubieżny uśmiech pojawił się na twarzy mężczyzny. Widząc go, Harry uświadomił sobie nagle, jak mogła brzmieć jego odpowiedź w kontekście wcześniejszej uwagi Snape’a o biurku. Oblał się rumieńcem.
Był zły na siebie, że dał się wciągnąć w pułapkę. Zastanawiało go, czy Snape ma zamiar przez cały szlaban wypowiadać takie dwuznaczne kwestie. To było wredne i wyrachowane. Ale przecież Mistrz Eliksirów taki właśnie był...
Harry chciał właśnie zapytać, co ma robić, gdy Snape odwrócił się od niego i rzucił ostro:
- Za mną, Potter!
Te słowa zaskoczyły Harry'ego. Myślał, że szlaban będzie się odbywał w gabinecie. Ale jeżeli nie tutaj, to gdzie? Przecież w pobliżu nie było żadnego innego pomieszczenia, poza - Harry patrzył z przerażeniem, jak Snape podchodzi do zamkniętych drzwi, znajdujących się po drugiej stronie gabinetu - prywatnymi komnatami Mistrza Eliksirów.
Poczuł, jak krew uderza mu do głowy, kiedy Snape otworzył drzwi i spojrzał na niego wyczekująco.
Nie! Nie wejdzie tam! Nigdy w życiu! Musi coś wymyślić...
- Może da mi pan jakieś kociołki do czyszczenia? - wydukał. - Będę je sobie tutaj czyścił. Nie chcę panu przeszkadzać, panie profesorze.
Skrzywił się, kiedy nagle uświadomił sobie, gdzie i kiedy wypowiedział ostatnio te słowa. Wspomnienia uderzyły w niego, ale szybko je powstrzymał i wepchnął głęboko w najdalszy kąt swojego umysłu.
Snape uniósł jedną brew.
- Mam dla pana zupełnie inne zadanie, panie Potter. - Złośliwy wyraz nie znikał z jego twarzy. Harry poczuł, że ogarnia go panika.
Co on miał na myśli? Co każe mu robić?
- Źle się czuję. Czy moglibyśmy przełożyć szlaban na kiedy indziej? - wymamrotał, chwytając się ostatniej deski ratunku. Zmysły podpowiadały mu, że jeżeli przejdzie przez te drzwi, to stanie się coś, czego bardzo się obawiał.
Snape nie zmienił wyrazu twarzy.
- Jakieś kłopoty z sercem, panie Potter?
Harry poczuł, że się rumieni. Szybko się jednak opanował i zaczął obrzucać go w myślach potokiem przekleństw. Kiedy nadal stał bez ruchu, Snape zmrużył niebezpiecznie oczy i warknął w jego stronę:
- Rusz się, Potter. I nie każ mi tego drugi raz powtarzać.
Harry poczuł, że cierpliwość Mistrza Eliksirów zaczyna się wyczerpywać. Wolał nie przekonywać się na własnej skórze, co będzie, kiedy całkowicie się skończy...
Zacisnął pięści i powoli przeszedł przez drzwi.
Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy, to duży, zielony fotel, stojący naprzeciwko kominka, w którym płonął ogień, trzaskając cicho i rzucając rozedrgane cienie na stojące wzdłuż ścian półki z książkami. Obok fotela stał niski stolik, a dalej kolejny fotel, ale mniejszy i obity ciemniejszym materiałem. Na jednej ze ścian, pomiędzy biblioteczkami, znajdował się mały barek, na którym stało wiele butelek, różnego kształtu i wielkości. Coś podpowiadało Harry'emu, że nie są to jednak eliksiry. W odległym kącie pokoju stała czarna myślodsiewnia. Harry zauważył, że w tej chwili nie zawierała żadnych myśli. Po przeciwnej stronie pomieszczenia znajdowały się kolejne drzwi. Zapewne do sypialni.
Harry poczuł znajomy prąd, przeszywający jego ciało, kiedy to sobie uświadomił. Znajdował się w prywatnych komnatach Mistrza Eliksirów. Nigdy przedtem tu nie był i nawet nie marzył, że kiedyś będzie. Był prawie pewien, że jest pierwszym uczniem, któremu Snape pozwolił je zobaczyć. To uczucie było całkiem miłe. Zawsze wyobrażał sobie, że będzie tu równie ponuro, jak w jego gabinecie. Pokój jednak okazał się niespodziewanie przyjemny... i przytulny. Może nie był urządzony w jakiś szczególnie wyszukany sposób, ale było tu o wiele milej, niż w surowym, przygnębiającym pomieszczeniu, przez które właśnie przeszli.
Snape zamknął drzwi i podszedł do barku. Harry stanął pod ścianą, niepewny i onieśmielony. Spoglądał na wysoką, odzianą w czerń sylwetkę mężczyzny i zachodził w głowę, co też Snape mógł dla niego przygotować. Jednak nie odważył się zapytać. Bał się, że odpowiedź mogłaby go przerazić.
Po pewnym czasie Mistrz Eliksirów odwrócił się, a Harry dostrzegł dwie filiżanki i stojący na podgrzewaczu imbryk.
Snape pija herbatę? To odkrycie było dla niego zaskoczeniem. Nie potrafił sobie wyobrazić tego człowieka zajmującego się tak przyziemnymi sprawami.
Skarcił się za takie myślenie. Przecież Snape nie jest jakimś nadprzyrodzonym tworem. On jest człowiekiem. Zbyt często, patrząc na niego, miało się wrażenie, że jest kimś w rodzaju mrocznego demona. Ale to nie była prawda. Harry przekonał się o tym dobitnie, podczas tych kilku chwil sam na sam...
Poczuł się nieswojo, widząc intensywne spojrzenie, które wbijał w niego mężczyzna. Zobaczył, jak Mistrz Eliksirów rusza w jego stronę. Jeżeli do tej pory Gryfonowi udawało się zachować spokój, to w tym momencie serce podskoczyło mu niemal do gardła, a krew rozpaliła żyły. Zaczął się cofać, ale kiedy poczuł za plecami półkę z książkami uświadomił sobie, że nie ma dla niego drogi ucieczki. Świdrujące spojrzenie czarnych oczu wciskało go w mebel, a umysł zalała wzburzona fala przerażenia.
Snape był już przy nim. Harry poczuł gorzkawo-słodki zapach eliksirów. Nogi ugięły się pod nim. Mistrz Eliksirów naparł na niego, przygniatając do półek i...
...wyciągnął rękę po jedną ze stojących na nich książek.
Spojrzał na okładkę, po czym westchnął teatralnie i odłożył ją na miejsce.
- Och, to nie ta...
Harry stał, uwięziony pomiędzy półkami a chłodnym ciałem Mistrza Eliksirów i powoli odzyskiwał równowagę psychiczną. Jego żołądek powracał na swoje miejsce, ale serce nadal biło jak oszalałe. Kiedy Snape sięgnął po następną książkę, zawroty głowy tylko przybrały na sile.
Był tak blisko...
Harry pomyślał, że to zagranie było tak wyrachowane, iż tylko Snape mógł je wymyślić. Sądząc po reakcjach swojego ciała, udało mu się ono znakomicie. Doskonale wiedział, jak na niego działał i postanowił swoją moc wykorzystać. Robił wszystko, żeby Harry poddał się i zaczął go o to prosić. Bliskość odzianego w czerń, szczupłego ciała mężczyzny, podziałała. Harry poczuł, że robi się twardy i nic nie może na to poradzić. Świadomość tego przeraziła go bardziej, niż perspektywa stanięcia oko w kieł ze stadem Krakwatów Jadowitych.
"Nie! Tylko nie to!" - krzyczał w myślach, rozkazując ciału, żeby się uspokoiło. Wiedział jednak, że to niemożliwe. Nie, kiedy Snape był tak blisko...
"Jeszcze trochę, a on się zorientuje..." - Harry próbował przesunąć biodra, ale nie był w stanie się poruszyć. Snape przysunął się jeszcze bliżej, a chłopak wciągnął gwałtownie powietrze, czując, jak jego erekcja ociera się o udo mężczyzny.
- Chyba znalazłem. - Oczy Mistrza Eliksirów rozbłysły, a w głosie pojawiła się nuta złośliwej satysfakcji. Harry zapragnął zapaść się pod ziemię. Snape odsunął się od niego i podał mu książkę. - Masz piętnaście minut, żeby się przygotować - rzekł. - Potem zadam ci pytania, na które miałeś odpowiedzieć na teście.
Harry starał się nie okazywać, jak ciężko przychodzi mu oddychanie. Pokiwał głową i wziął książkę. Na ułamek sekundy chłodne palce Mistrza Eliksirów musnęły jego dłoń i sprawiły, że na moment cały zesztywniał i zabrakło mu tchu. Snape zdawał się tego nie zauważyć, ale Harry doskonale wiedział, że zrobił to specjalnie. Że wszystko robił specjalnie...
- Siadaj - Mistrz Eliksirów wskazał na mniejszy fotel, a sam podszedł do półki, na której podgrzewała się herbata. Harry spojrzał na trzymaną w rękach książkę: "Najpopularniejsze eliksiry miłosne i sposoby ich przygotowania".
Nie mógł uwierzyć, że Snape nadal chciał go tym męczyć. Czy on się nigdy nie podda? Harry postanowił, że nie da mu się złamać. Snape może knuć intrygi, uwodzić go i robić tysiące innych rzeczy, ale nigdy nie zmusi go, żeby odpowiedział na te pytania. A jeżeli nie odpowie, to będzie musiał go oblać.
Poczucie wygranej zagościło w jego umyśle i sprawiło, że rozluźnił się trochę. Usiadł w fotelu i położył książkę na kolanach. Nawet jej nie otworzył, kiedy Snape podszedł i postawił na stoliku dwie herbaty. Usiadł w drugim fotelu, oparł się wygodnie i zapatrzył w ogień. Zaległa niezręczna cisza.
Harry starał się nie gapić zbyt otwarcie, ale chyba nie bardzo mu to wychodziło. Cienie rzucane przez płomienie tańczyły na wydatnym nosie i kościach policzkowych mężczyzny. Odbijały się w hebanowych włosach i czarnej, opinającej ciało szacie.
Z trudem oderwał wzrok i także spojrzał w ogień. Nie potrafił pojąć, jak to się stało, że ten mężczyzna jeszcze do niedawna wydawał mu się nieatrakcyjny. To prawda, że miał duży nos, surowe rysy twarzy i głębokie zmarszczki na czole, pomiędzy brwiami i w kącikach ust. Ale to wszystko nadawało mu tylko tego nieokreślonego, mrocznego uroku. Jak mógł wcześniej tego nie dostrzegać?
Wyczuł, że Snape spogląda na niego.
- Widzę, że tak świetnie znasz odpowiedzi, że postanowiłeś odrzucić moją propozycję - odezwał się cichym, chłodnym głosem. - A więc doskonale. Możemy zaczynać.
Harry odetchnął głęboko i uśmiechnął się w duchu.
- Wymień wszystkie składniki eliksiru miłosnego, zwanego amortencją.
- Niestety nie potrafię tego zrobić, panie profesorze - odpowiedział natychmiast.
Snape zmrużył oczy, ale nie skomentował tego.
- W takim razie, może powie mi pan, jaki zapach ma dobrze uwarzony eliksir?
- Przykro mi, ale nie znam odpowiedzi na to pytanie - odparł gładko Harry, wytrzymując wbijające się w niego spojrzenie ciemnych oczu. Widział, że Snape rozważa coś przez chwilę, po czym zadał kolejne pytanie:
- Czy wiesz cokolwiek o tym eliksirze, Potter?
- Bardzo mi przykro, ale nie wiem o nim absolutnie nic - odpowiedział zdecydowanym głosem, patrząc nauczycielowi prosto w oczy.
Snape odchylił się w fotelu. Jego twarz nie wyrażała niczego. Wyglądało na to, że kłamstwa Harry'ego nie wywierały na nim żadnego wrażenia. A przecież powinien wpaść w szał.
"Przecież on wie, że kłamię" - pomyślał Harry, nie wierząc, że ta bezczelność uchodzi mu na sucho.
- I co ja mam z tobą zrobić, Potter? - westchnął Snape, nie spuszczając z niego odbijających płomienie oczu. Jednak Harry miał wrażenie, że te płomienie nie pochodzą z kominka.
- Będzie pan musiał mnie oblać - powiedział chłodno Harry.
No dalej! Wściekaj się! I tak tego ze mnie nie wyciągniesz.
Snape nie odpowiedział. Spojrzał na stojącą na stoliku filiżankę.
- Herbata ci stygnie, Potter.
Sam sięgnął po swoją filiżankę i upił z niej kilka łyków. Harry poczuł, jak ogarnia go złość.
Dlaczego on jest taki spokojny? Przecież powinien już dawno wpaść w szał, zwymyślać go i wyrzucić za drzwi. A najlepiej wywalić z zajęć. Przecież Harry nic nie umie.
Złapał ze złością herbatę i wypił ją jednym haustem. Może, kiedy zobaczy, że Harry nie da się złamać, to zrezygnuje w końcu i uzna, że przegrał? Musi jedynie zachować spokój. Opanowanie to klucz do sukcesu.
Snape odstawił swoja filiżankę i wbił w niego świdrujące spojrzenie. Przez ułamek sekundy Harry'emu wydawało się, że przez jego twarz przepłynął wyraz satysfakcji.
- W takim razie możemy kontynuować - powiedział cicho Snape i uśmiechnął się mrocznie.
Harry nie wierzył własnym uszom. Nadal chce go zamęczać tymi pytaniami? Przecież już mu powiedział, że nic nie...
Nagle stało się coś dziwnego. Obraz przed oczami Gryfona zaczął się rozmazywać. Zamrugał kilka razy, próbując przegonić mgłę, ale to nic nie pomogło. Poczuł zawroty głowy. Wszystko wokół pociemniało. Został sam, w ciszy i pustce. Snape był tylko niewyraźną sylwetką, która zlewała się w jedno z wszechogarniającym mrokiem.
W pewnej chwili wszędzie wokół niego rozbrzmiał donośny, rozkazujący głos, odbijając się echem od dalekich, niewidzialnych ścian i powracając z jeszcze większa siłą:
- Wymień wszystkie składniki amortencji.
Harry wiedział, że [i]musi[/i] odpowiedzieć na to pytanie. Nic innego się w tej chwili dla niego nie liczyło. Miał wrażenie, że, jeżeli nie odpowie, to zdarzy się coś strasznego.
- Składnikami potrzebnymi do uwarzenia amortencji są w głównej mierze kwiaty. Najczęściej są to fiołki, astry, jaśminy lub irysy. Najlepiej, aby zostały zebrane w czasie pełni księżyca. Poza tym, w kociołku powinna znaleźć się też skórka pomarańczy, starty korzeń młodej mandragory, werbena i zarodniki paproci, zmieszane z wodą lub alkoholem - odpowiadał monotonnym głosem, jakby czytał wszystko z książki.
- Doskonale - rozbrzmiał ponownie głos. - A teraz powiedz mi, jak wygląda prawidłowo uwarzona amortencja.
Odpowiedź na to pytanie wydała się Harry'emu zadaniem ważniejszym, niż cokolwiek innego. Nic nie potrafiłoby go powstrzymać od udzielenia jej.
- Znakiem, że wywar się udał, jest bijący od niego perłowy blask i para unosząca się w charakterystycznych spiralach - odparł Harry i natychmiast ulżyło mu, że to z siebie wyrzucił. Miał wrażenie, że każde pytanie przygniata go ogromnym ciężarem i jedyny sposób, żeby się go pozbyć, to na nie odpowiedzieć.
W pewnej odległości majaczyła ciemna sylwetka Mistrza Eliksirów. Daleka część umysłu Harry'ego niejasno zdawała sobie sprawę z tego, że to on zadaje pytania.
- Może opowiesz mi jeszcze o zapachu amortencji? - zapytał głos.
- Każdy człowiek zapach amortencji odczuwa inaczej - odparł Harry. - Woń wywaru kojarzy mu się zawsze z zapachami, które są dla niego najprzyjemniejsze.
- A jaki jest najprzyjemniejszy zapach dla ciebie?
- Twój - odpowiedział bez namysłu Harry.
Po tej wypowiedzi zapadło milczenie.
Gryfon czekał z niecierpliwością na kolejne pytanie, ale nie nadchodziło. Zaczął się niepokoić. Po jakimś czasie odniósł wrażenie, że obraz przed jego oczami powoli się rozjaśnia, a z ciemności zaczynają wyłaniać się kształty mebli. Głos powrócił, ale wydał mu się teraz znacznie cichszy i odleglejszy. I znacznie mniej ważny.
- Jeszcze jedno pytanie, Potter. Czy bolała cię głowa w ostatni piątek?
Harry już miał odpowiedzieć, ale coś go powstrzymało. Pomyślał, że nie ma ochoty odpowiadać na to pytanie.
- Odpowiedz - ponaglił głos i Harry poczuł, że słowa same wyrywają się z jego ust.
- Nie, nie bolała mnie.
Sylwetka siedzącego przed nim Mistrza Eliksirów stawała się coraz wyraźniejsza. Świadomość powoli powracała do ciała chłopaka...
Był w prywatnych komnatach Snape'a. Miał u niego szlaban. Pili herbatę i...
Harry poczuł się nagle tak, jakby dostał tłuczkiem. Zerwał się z fotela, pomimo tego, że wciąż miał plamy przed oczami i kręciło mu się w głowie.
- Dałeś mi veritaserum! - wykrzyknął łamiącym się głosem, wciąż lekko zamroczony. - Jak mogłeś?! - Kiedy Snape nie odpowiedział, Harry odwrócił się do drzwi. Wściekłość przeganiała zamroczenie. Czuł się zdradzony i oszukany. - Wychodzę! - oświadczył dobitnie, jednak jego głos znowu się załamał.
- Czy na pewno tego chcesz? - zapytał cicho Mistrz Eliksirów.
"Tak!" - pomyślał Harry, ale jego usta powiedziały:
- Nie!
Wciągnął gwałtownie powietrze i zamknął oczy, czekając, aż mikstura całkowicie przestanie działać. Niemal wyczuwał triumfalny uśmiech na twarzy mężczyzny. Do jego uszu dobiegł mroczny głos Snape'a:
- Widzisz, Potter? Jednak nie było to takie trudne.
Złość i poczucie niesprawiedliwości obmywały brzegi umysłu Gryfona, a spiętrzone fale urażonej dumy uderzały w jego samoopanowanie.
Jak on mógł mu to zrobić? Jak śmiał?!
Otworzył oczy i zmusił się, by spojrzeć na przypatrującego mu się z wyraźną satysfakcją mężczyznę.
- Nie miałeś prawa tego zrobić - powiedział drżącym głosem, czując, że nogi się pod nim uginają.
- Sam mnie do tego zmusiłeś, Potter - odparł spokojnie Snape. - Gdybyś nie był taki uparty i bezczelny, nie musiałbym tego robić.
Nogi odmówiły Harry'emu posłuszeństwa. Opadł na fotel i ukrył twarz w dłoniach.
Wszystko poszło na marne. Po co tak się starał? Po co próbował przekonać Snape'a, że już nigdy nie pozwoli mu się złamać? Cały ten tydzień był jednym, wielkim koszmarem. Starał się być twardy i nieugięty, ale całe poświęcenie, wszystkie postanowienia, zostały zrujnowane. To, co udało mu się z takim trudem wywalczyć przez cały tydzień zostało zniszczone przez Snape'a w zaledwie minutę. I cokolwiek by sobie nie postanowił, jakkolwiek by nie próbował z nim walczyć, to teraz siedział w jego komnatach, całkowicie zdruzgotany i pokonany. Przypomniało mu się, że Snape groził mu kiedyś na lekcji, że pewnego dnia poda mu veritaserum, ale nigdy nie myślał, że zrobi to naprawdę...
- Potter. - Cichy głos Snape'a z trudem przebił się przez tornado myśli i uczuć szalejących w głowie Harry'ego, ale w ogóle nie zwrócił na niego uwagi.
Powinien domyślić się, że to się tak skończy. Nie warto było walczyć ze Snape'em, ponieważ z nim nie da się wygrać. Zawsze osiągnie to, co chce. Zawsze postawi na swoim. Był zbyt inteligentny, za sprytny, żeby można go było pokonać. I Harry odczuł to wyjątkowo boleśnie.
- Spójrz na mnie. - Głos Mistrza Eliksirów był niezwykle łagodny, ale Harry był całkowicie pogrążony w swoich myślach. Pokręcił przecząco głową, pragnąc, by dał mu spokój.
Ostatnie pytania całkowicie zburzyły wizerunek, jaki budował wokół siebie. Wyszedł na kretyna. Wszystko legło w gruzach. I na dodatek powiedział mu takie rzeczy... Co on mógł sobie pomyśleć? Że Harry jest głupim, naiwnym szczeniakiem, który sam nie wie, czego chce. A najgorsze było to, że to prawda....
Nigdy z nim nie wygra. Równie dobrze może poddać się już teraz.
Serce Harry'ego zaczęło powoli się uspokajać, a krew w jego żyłach przestała płonąć. Szum w głowie ustępował.
Musi wziąć się w garść! Nie może załamywać się na oczach Mistrza Eliksirów.
Zaczął oddychać głęboko, pozwalając, żeby wzburzone emocje opadły. Odetchnął jeszcze kilka razy, zanim opuścił ręce i spojrzał na Snape'a.
Mężczyzna wbijał w niego przenikliwy, zamyślony wzrok. Harry przełknął ślinę, ale zmusił się, żeby nie odwrócić głowy. Postanowił zachować resztki godności.
- Dlaczego tak się krzywdzisz? - Głos Mistrza Eliksirów był niewiarygodnie cichy i spokojny, kiedy wypowiadał te słowa. Jednak ich sens uderzył w Harry'ego z taką siłą, iż przez chwilę zabrakło mu powietrza w płucach.
- Jeżeli tak bardzo boisz się swoich pragnień - kontynuował Snape tym samym, spokojnym tonem - to daję ci wybór. - Wskazał na drzwi. - Możesz wyjść, jeżeli chcesz. Nie będę cię zatrzymywał.
Harry siedział w fotelu, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu i patrzył, jak Snape wstaje i podchodzi do półek, wybiera książkę i ponownie siada w fotelu, pogrążając się w lekturze.
Spojrzał na Snape'a, a następnie przeniósł wzrok na drzwi.
Miał wrażenie, że jego świadomość rozszczepiła się na dwie, zupełnie różne osobowości, które zaczęły walczyć między sobą.
Możesz stąd wyjść. Pozwolił ci na to. Możesz się w końcu od niego uwolnić.
I dalej będziesz się krzywdził. I dalej będziesz go pragnął. To się nie zmieni. Przecież nadal go chcesz.
Snape to przypadek beznadziejny. On zawsze będzie cię tak traktował. Nigdy nie uda ci się zdobyć tego, czego naprawdę pragniesz.
A czego najbardziej pragniesz? Właśnie jego. W końcu ci się uda. Nie możesz się teraz poddać. Wiedziałeś, jaki on jest. Wiedziałeś, że nie będzie łatwo. Ale im trudniej, tym bardziej smakuje zwycięstwo. Swoim oddaniem uda ci się go złamać. W końcu wygrasz.
Nie masz żadnych szans. Każdy w końcu musi pogodzić się z klęską. On uwielbia ranić i jeszcze nie raz to zrobi. Chcesz tego?
Ale jeżeli teraz wyjdziesz, to będziesz tego bardzo żałował. Będziesz żałował, że nie wykorzystałeś szansy. I będziesz cierpiał.
A czy teraz nie cierpisz? Spójrz, do czego cię zmusił. Upokorzył kolejny już raz. Ile można wytrzymać?
Musisz w siebie wierzyć. Nie możesz się tak po prostu poddać. Jeżeli to zrobisz, to stracisz wszystko, co do tej pory udało ci się wywalczyć. Cały twój wysiłek pójdzie na marne.
Mógłbyś unieść się dumą i wyjść stąd teraz. Przynajmniej zachowałbyś swoją godność.
I co byś wtedy miał? Tylko swoją dumę. Dalej byłbyś nieszczęśliwy.
A teraz jesteś szczęśliwy?
Jeżeli się poddasz, to może i ocalisz dumę, może uda ci się kiedyś o nim zapomnieć. Ale w twoim sercu pozostanie pustka, której niczym nie uda ci się wypełnić.
Ale przynajmniej w końcu będziesz wolny...
Nie, nigdy nie będziesz wolny, dopóki on będzie w pobliżu. Każdy dzień, w którym będziesz go widział, będzie dla ciebie torturą, ponieważ wciąż będziesz pamiętał o tym, że miałeś szansę i z niej nie skorzystałeś. Że miałeś wybór...
Harry wziął bardzo długi i bardzo głęboki oddech. Następnie spojrzał na Snape'a, który spokojnie siedział w fotelu i czytał książkę. Nieświadomy bitwy, która rozegrała się w umyśle jego ucznia.
Harry zamknął oczy i westchnął przeciągle.
Podjął decyzję.
Powoli podniósł się z miejsca, starając się nie zwracać uwagi na to, że nogi uginają się pod nim, a każdy krok jest ogromnym wysiłkiem. Okrążył stolik i stanął tuż przed Mistrzem Eliksirów, a następnie delikatnie wyjął mu książkę z rąk i odłożył ją na bok.
Serce Harry'ego szarpnęło się, kiedy Snape wbił w niego przeszywające spojrzenie i zmrużył oczy.
Harry wyciągnął rękę i dotknął szorstkiego, chłodnego policzka mężczyzny.
Uśmiechnął się i wyszeptał:
- Wybieram ciebie.
CDN
* "So complicated" by Carolyn Dawn Johnson
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia marca 04 2009 20:04:17
Wow. To jest absolutnie Cudowne. Fenomenalne, fantstyczne i genialne.
Tak dawno nie czytałam dobrego Snarry, że mnie aż skręcało, a tu takie cudo... Ogólnie rzecz biorąc, to pomysł jest świetny i wykonanie też, i beta dobrze się spisuje, i... no tak, krótko mówiąc, świetne...
Tak, wiem, ten komentarz się kupy nie trzyma, ale zawsze po przeczytaniu dobrego fika wpadam w dziwny nastrój (tak jakbym mogła latać, taki lekki, nie wiem, jak inaczej to napisać ).
Kończąc tym pokręconym komplementem, dodam tylko, że z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki |
dnia marca 05 2009 19:23:35
to ja poprosze,jeśli możliwe, o informowanie mnie o nowych rozdziałach na gg 5126803. |
dnia marca 08 2009 08:54:18
No dobra chcecie komentarz? Proszę bardzo. Cóż sama pisze fiki ale nie są one tak dobre jak Wasz no i nie mają podłoża Snarry. Nieźle Wam wyszedł bunt Harrego. W ogóle ta cała końcówka jest zupełnym zwrotem akcji. Walka Harrego z samym sobą, nagła zmiana tonu głosu Severusa, decyzja...Krótko mówiąc brak mi słów by opisać to co czułam czytając. I wierzcie mi nie piszecie dla duchów. Niech mnie Avada tu na miejscu sieknie jeśli ludzie nie mają tego samego problemu z opisaniem swoich odczuć co i ja. Sectienne-stała-nie-potrzebująca-powiadomień-bo-uzależniona-od-tej-stronki-czytelniczka-Snape. |
dnia marca 08 2009 17:21:43
Ostatnio nie miałam za dużo czasu aby skomentować waszego fika, niestety takie już jest studenckie życie czasu na wiele przyjemności brak. Przepraszam za to, że musiałyście czekać.
Weszłam dzisiaj na stronkę i zauważyłam Wasz komunikat odnośnie stosunku liczby osób zarejestrowanych a liczbą komentarzy. Jestem całkowicie po waszej stronie i całkowicie was popieram. Wiele osób czyta to świetne opowiadanie, lecz niewiele z nich niestety je komentuje. Nie rozumiem dlaczego tak jest. Nawet zamieszczenie krótkiego komentarza nie boli, a zostawienie czegoś po sobie, jakiegoś znaku jest niewątpliwie dużą pociechą dla autorek.
Ale teraz do rzeczy
Ten rozdział różni się diametralnie od poprzedniego. Chciałabym aby w końcu Severus zrzucił z siebie tą lodową powłokę i aby otworzył swoje serce na Harry'ego. Podziwiam chłopaka za jego wytrwałość i upór. Wiele osób na jego miejscu dawno by się poddało i zrezygnowało, on jednak uparcie dalej dąży do osiągnięcia celu jakim jest serce, ciało i dusza Severusa. Mistrz Eliksirów wykorzystał swój spryt i niejako przymusił Harry'ego do
zaliczenia zaległego materiału. Całe zasadzka była jak najbardziej Severusowata i całkowicie w jego stylu. Spodobał mi się szczególnie ten fragment tego rozdziału
"Serce Harry'ego szarpnęło się, kiedy Snape wbił w niego przeszywające spojrzenie i zmrużył oczy.
Harry wyciągnął rękę i dotknął szorstkiego, chłodnego policzka mężczyzny.
Uśmiechnął się i wyszeptał:
- Wybieram ciebie."
Zastanawiam się tylko jak rozwinie się związek tych dwojga (taką przynajmniej mam nadzieje, że będą razem) i jak potoczą się dalsze ich perypetie. Chciałabym <zawstydzona> jeżeli pojawi się oczywiście kolejna scena erotyczna aby Snape też troszeczkę dogodził bardziej Harry'emu, żeby też w jakiś sposób ofiarował więcej z siebie. Oczywiście czekam z ogromną niecierpliwością na ciąg dalszy |
dnia marca 08 2009 22:55:49
przyznaję się do lenistwa przyznaję!
bardzo mi się podoba wasz fick, brawo dziewczyny. postaram się częściej komentować.
i nawet nie żartujcie, że nie będzie kolejnych! |
dnia marca 09 2009 20:44:38
Zaczne z innej manki i pogratuluje najpierw przesmacznych snarrowych klipow na youtubie. Swietna synchronizacja scen i slow piosenek (nawiasem mowiac rownie genialnie dobranych).
A teraz do samego opowiadania:
Hmmm...mam mieszane uczucia. Ogolnie pozytywne (moj ulubiony 'kink': harry nadal uczniem). Ale od samego poczatku mialam smieszne wrazenie ze czytam angielski fanfik przetlumaczony na jezyk polski.
Nie zrozumcie mnie zle, nie oskarzam tu nikogo o plagiat! Wydaje mi sie ze autorki (podobnie zreszta jak ja sa po ekscesywnej porcji angielskojezycznego fandomu. Dlatego skladnia i uzywane slownictwo brzmia mi jak po wrzuceniu w translator. Szczegolnie boli to w scenach erotycznych, bo wydawaloby sie ze nasz piekny ojczysty jezyk jest o wiele bogatszy niz proste tlumaczenie tych wszystkich angielskich 'moanow' i 'thrustow' ale niestety nie widac tu tego. Moze przydalaby sie lektura jakiejs dobrej, klasycznej, polskiej erotyki dla wzbogacenia nieco slownictwa (ale gdzie tu znalezc taka w wydaniu homoseksualnym??? nie moge niestety Wam tu pomoc). Wiem: czepiam sie Ale w koncu krytycy to pisarze bez talentu wiec i tak jestescie w lepszej sytuacji niz ja
Zwracam Wam na to uwage bo sama wiem jaka to katorga znalezc adekwatne polskie slownictwo. Tlumacze od czasu do czasu do szuflady w ramach gimnastyki jezykowej (i dla opetanych przez snarry nieangielskojezycznych przyjaciol i sceny erotyczne to absolutny koszmar.
Co to samej fabuly opowiadania. Zaczelo sie lekko i cliché (na co akurat nie narzekam bo uwielbiam Harrego po wypadkach z obrzydliwymi miksturami , ale w miare czytania robie coraz bardziej angstowato. O ile poczatkowo byl POV Snape'a, wiec mielismy wglad co tam sie dzieje w jego wiecznie knujacej lepetynie, tak teraz jestem totalnie w kropce. Na poczatku mozna bylo dostrzec pewne ocieplenie Snape'a wzgledem Harrego (np. masc), ale po rozdziale 5 szlag to trafil. Mistrz Eliksirow bardzo przypomina mi postac stworzona przez Atrate w 'In between the days' - zimna kalkulacja, fizyczne wykorzystywanie i emocjonalne znecanie...Hmmm...licze ze wyjasni sie to troche w kolejnych rozdzialach (wspomniane gdzies na wstepie spotkanie Snapa i Voldemorta, w ktory ten drugi wspomina cos o planie zwiazanym z wykorzystaniem crusha Chlopca-Ktory-Przezyl - nie moge sie doczekac blizszych szczegolow
Troszke dziwna wydala mi sie szybkosc z jaka Harry totalnie poddal sie obsesji na punkcie Mistrza Eliksirow i praktycznie bezrefleksyjnie pogodzil sie z faktem ze jest gejem. No i sam fakt ze Severus okazal sie jego najwiekszym pragnieniem..hmmm.. mozna by bylo jeszcze troche nad tym popracowac...troszke psychologicznie to uwiarygodnic. Snape jako lacznik z przeszloscia , jedna z osob ktora znala jego rodzicow, albo po prostu dominujaca osobowosc Snape'a i naturalna - acz do tej pory ukryta - potrzeba Harrego by 'ulec' ('submit' - ach te problemy translatorskie. Wszystko w Waszych rekach...tyle rozkosznych mozliwosci^^
Podobal mi sie pomysl wprowadzeniem Luny, po prostu lubie ja w roli przyjaznej Harremu duszy.
Ron i Hermiona....Hmmm...Wydaje mi sie ze wielu autorow nie ma pomyslu na te postacie. U Rowling pelnia kluczowe role i jako takie przewijaja sie nieustannie i maja swoje historie. Wiekszosc autorow fandomu Snarry skupiajac sie na zwiazku Harry/Snape stara sie jakos ominac koniecznosc wprowadzania tej pary. Najczestszym sposobem kiedy Harry jest nadal uczniem, i obecnosci przyjaciol nie da sie calkowicie wykreslic, jest niemal totalna 'bastaryzacja' tych posytaci. Przedstawienie ich jako ludzi calkowicie go nierozumiejacych, kierujacych sie wlasnymi egoistycznymi pobudkami...Hmmm, nie powiem ze do konca to popieram. Rozumiem ze kazdy chce jak najszybciej do slashowych goodies w postaci wysoce pwp rozdzialu (ach...w koncu to nas najczesciej pcha do pisania i czytania snarry;P) Ale naprawde doceniam autorow ktorzy podejmuja ciezka probe utrzymania ich w charakterze - pod tym wzgledem np bardzo lubilam 'Growing Pains' by Tira Nog. W skrocie: ten dlugasny akapit mial wyrazic iz dokladniejsza charakteryzacja postaci drugoplanowych moze tylko wyjsc na dobre opwiadaniu
A! I caly czas czekam na Dumbledora^^ Czy nasz ulubiony, szalony i wszystkowiedzacy dyrektor ciamka w swoim gabinecie dropsy cytrynowe i czeka na dalszy rozwoj sytuacji? Czy tym razem umknelo mu cos tak istotnego jak romans Chlopca-Ktory -Przezyl z odkupionym Smierciozerca???
Mam nadzieje ze ten przydlugasny komentarz polechce Was pozytywnie (pisze go przeciez zamiast gotowac obiad i szybko ujrze kolejny rozdzial, ktory - obiecuje- nie omieszkam skomentowac.
Dziekuje Wam za caly wysilek wlozony do tej pory. Wiem ze latwo krytykowac, a o wiele trudniej zebrac sie do kupy i samemu cos napisac. Tak trzymac i nie zniechecajcie sie! Poki jest choc jedna osoba ktora czyta i komentuje - warto! (Poza tym czyz jest cos okrutniejszego niz porzucony WIP :'( ?) |
dnia marca 10 2009 00:55:05
Ok. Komentarz? Fik jest generalnie bardzo dobry. Ciekawie wykorzystujecie dość oklepane motywy eliksiru i Snape'a uświadamiającego Harry'emu jego własne uczucia. Zgadzam się z poprzednią wypowiedzią, że miejscami fik brzmi jak bezpośrednie tłumaczenie z fików angielskich (które czytuję namiętnie ). Łatwo was z tego jednak usprawiedliwię, bo sama tłumaczę z angielskiego duuużo i mam ten sam problem. Po prostu w pewnym momencie zapomina się, jak coś brzmi poprawnie po polsku.
Ogólnie - świetna robota.
P.S. Jeżeli aż tak lubicie Serię Herbacianą, to może zainteresuje Was cykl fików Hiding Under the Nineth Earth autorstwa I Got Tired of Waiting z kapitalnym A Bit of All Right na czele. Oczywiście snarry i postacie spoza kanonu. |
dnia czerwca 20 2009 22:00:43
*z Gospody*
Nie wiem, czy tego właśnie chciałyście, ale przez większość rozdziału serce biło mi jak szalone. Przynajmniej od momentu, w którym Harry dowiedział się, że ma szlaban z Snapem. Ja po prostu wiedziałam, że coś się wydarzy.
Rozdział cudowny i do tego o przyzwoitej długości. Czytając wasze opowiadanie, czuje się, że macie już wszystko zaplanowane i że nic nie dzieje się tu przypadkowo. Z każdą nową częścią przybywa tajemnic i wiem, że niedługo znajdziemy odpowiedź. Najbardziej zagadkową rzeczą chyba jest tu postawa Severusa. W tym rozdziale wręcz miałam pewność, że coś zrobi Harry'emu. I tu zostałam zaskoczona tym, że dał Potterowi wybór. teraz umieram z ciekawości, jak na jego odpowiedź zareaguje. Furią, czy może czymś zupełnie innym?
Pozdrawiam i życzę wena. Wiem, że komentarze go karmią |
dnia stycznia 17 2010 03:29:55
Czytam akurat Zakon Feniksa i uśmiechnęłam się, gdy skojarzyłam nazwisko Zeller z książką xD Biedna Rose...
Dobrze, że Harry jest świadomy przytłaczajacego go ciężaru odpowiedzialności, Voldemort i te sprawy. Paradoksalnie, nadaje to DI autentyczności. I Malfoy! Jestem nieuleczalnie chora na Draco-uwielbienie, trudno.
Cóż, skoro rozdział dedykowany jest Severusowi, to postaram się napisać coś konstruktywnego na jego temat. Rozdział dziewiąty to Jedno Wielkie Mistrzostwo, ale te kilka zdań nazywających myśli Harry'ego, są jeszcze bardziej intensywne, celne. Wbijają się czytelnikowi w umysł i cały akt odtwarza się w naszej pamięci, niczym we wspomnieniach Pottera. Równie udane są aluzje Snape'a do tamtego wydarzenia. Ta akcja z testem, biurkiem, jego rozbawione spojrzenie, lubieżne uźmiechy, parafraza własnych słów. Sev to geniusz! XD Hej, lubieżne uśmiechy?! OMK... <3 Dopiero doczytawszy rozdział do samego końca ma się pojęcie, jak wiele pracy musiałyście w niego włożyć. Nieokreślony, mroczny urok Snape'a. Ok, czyli nowy etap uczuć Pottera. Już nie tylko pragnienie seksu oraz wyjątkowo silna potrzeba bycia kochanym, akceptowanym, ale i pierwsze rozważania nad powierzchownścią, wyglądem. Mroczny urok. Nie powiem, podoba mi się to xD
Hermiona okropnie denerwująca, ale jestem jej to w stanie wybaczyć. Mimo wszystko.
"- Może da mi pan jakieś kociołki do czyszczenia? - wydukał. - Będę je sobie tutaj czyścił" - ta nadzieja w 'głosie' Pottera - bezcenne! XD
"Nie mamy o czym, Hermiono - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Wyminął ją i ruszył szybko korytarzem" - brakuje myślnika sygnalizującego początek wypowiedzi xD
Naisanie tego komentarza przyszło mi z ogromym trudem. Wiem, ze pominęłam wiele ważnych, cudownych fragmentów, ale brakuje mi słów, by wyrazić wszystkie myśli i emocje, jakie mi towarzyszą za każdym razem, gdy powracam do tej części DI. Należy Wam się długi, porządny komentarz, ale nie dam rady xD Nie znaczy to jednak, że Was absolutnie nie doceniam - podziwiam każde spisane przez Was zdanie, przetłumaczony tekst czy przedstawiony filmik. Ogólnie, pełne uwielbienie xD |
dnia stycznia 23 2010 20:49:48
Spokój Snape'a wyprowadzał mnie z równowagi! O JEST IDEALNY. Aż się zdziwiłam, że dał Harrem wybór, al jestem pewna, że wiedział, WIEDZIAŁ co wybierze. Sprytna sztuka... Bezsprzecznie, to mój Mistrz! Jego zachowanie, ten chłód, obojętnść, a jednak coś węcej...
Aco do Draco, to jestem w szoku szoku i jeszcze raz w szoku! Harry nźle go pocisnął XD GO HARRY! Nigdy nie lubiłam tego blond szczurka!
Hermiona wie.....KURDE, ona wieeeee! @.@ |
dnia lutego 19 2010 17:16:46
"Mógłbyś unieść się dumą i wyjść stąd teraz. Przynajmniej zachowałbyś swoją godność."
i ja bym tak zrobił ( a może nie), ten Harry to jest biedny dopiero kurde , Snape taki obojętny jest, ale to właśnie w nim jest zajebiste hehe...
Rozdział żelazny |
dnia kwietnia 24 2010 11:58:29
Czytając te emocje co targają Harry'm to dosłownie czuję się jakbym znów była nastolatką i przeżywała swoją pierwszą miłość. Szkoda mi go ale cieszyłam się że postanowił jakoś walczyć o swoją godność. Ale końcowa rozmowa Harry'eo w myślach mnie totalnie rozbroiła, bo na jego miejscu nie wiem co bym zrobiła. A dopiero odetchnęłam kiedy zdecydowała się na Snape'a |
dnia sierpnia 15 2010 15:30:25
To było fenomenalne! Cud wśród cudów slashu i snarry. To było coś, czego nie zapomina sie do końca życia. Już wyobrażam sobie siebie jako starszą panią, przeglądającą z zapałem kartki z wydrukowanym Desiderium Intimum... cóż, to będą chwilę za sześćsdziesiąt lat, ale wciąż pełne wzruszeń i uniesień
Dobra, co jak co, ale Potter chyba nie jest idiotą. Przynajmniej w tym rozdziale. Łatwo powiedzieć 'ale kretyn, napił sie veritaserum, nic wcześniej nie podejrzewając!'
Cóż, myślę, że ciężko byłoby podejrzewać Snape'a o coś takiego, kiedy Potter miał cichą nadzieję, że ta herbatka to zapowiedź do czegoś więcej... do seksu, na przykład.
Tak więc - Harry jest wrażliwym, zagubionym i zadurzonym chłopakiem, który po prostu chce desperacko odnaleźć szczęście i ciepło. Nawet przy sadyście, poza którym świata nie widzi.
Ale ten sadysta jednak go chce. Nie wiem, czy się przy nim zmieni, bo podobno ludzie się nie zmieniają, a jedynie nie powtarzają dawnych błędów, ale wiem, że będą szczęśliwi. Przynajmniej Potter.
Bo Snape może być co najwyżej USATYSFAKCJONOWANY |
dnia padziernika 26 2010 00:07:52
Pierwsza myśl jaka nasunęła mi się po przeczytaniu rozdziału? Zabić Hermionę Harry, używając mózgu, obmyślił sprytne wyjście, jak tu zrezygnować z lekcji eliksirów, a tu kij wielki i dwa bąbelki No, ale o czym my wtedy byśmy czytali I znowuż niczego nie spodziewające się Złote Dziecko Gryffindoru, dało się podejść. Mi sam fakt, że najbardziej znienawidzony nauczyciel stawia herbatkę, zapaliłby alarm. Ale mówimy tu o Potterze, więc nie należy się dużo spodziewać Może zabrzmię okrutnie, ale tak właśnie odbieram tą sytuację. Jednak końcówka jest już dużym plusem. Harry walczący sam ze sobą. Czy pozostawić resztki godności i wyjść, czy poddać się całej sytuacji, notabene ze smutnym końcem, nie ważne, co by wybrał... A, że wybrał Snape'a, to było w pewnym sensie do przewidzenia, po wcześniejszym podaniu Veritaserum |
dnia kwietnia 05 2011 18:31:09
O matko Hermiona go wkopała na jego miejscu to miałabym ochotę ją rozerwać na szczępy ;pbo miał dobry plan a tu nic z tego nie wyszło(z czego się cieszę,a co;p)Sev nieźle go podszedł i i tak zaliczył cały materiał;pno ale ze kurcze nie pomyślał że to podejrzane ze częstuje go herbatą?Snape i taka życzliwość?No kurczę on w ogóle nie myśli;pKoniec najlepszy wspaniale opisałyście jego walkę ze sobą czy wyjść i zachować resztki swojej godności czy zostać i spróbować
Ach cieszę sie,że wybrał jednak to drugie i podziwiam chłopaka za upór bo ja juz dawno bym chyba sie poddała jeszcze jak tak podle go potraktował;p |
dnia maja 01 2011 02:14:03
Veritaserum... widać, że Severus za wszelką cenę osiągnie swój cel. I bardzo dobrze. Mam wrażenie, że Snape to taki drapieżnik, który zagonił swoją ofiarę w ślepą uliczkę i szykuje się do skoku.
Walka wewnętrzna Harry'ego również bardzo mi się spodobała. Żaden wybór nie był do końca dobry, każdy niósł za sobą jakieś poświęcenie, ale właśnie to podkreśliło realizm tego opowiadania. Autorki spisały się na medal |
dnia grudnia 09 2011 12:49:56
- Widzę, że podoba ci się moje biurko, Potter. Jak ja uwielbiam ironizującego Severusa!
- Jakieś kłopoty z sercem, panie Potter? HAHAHAHAH, biedny, biedny Harry! :D
- Wybieram ciebie. No wreszcie! :)) |
dnia maja 03 2013 13:42:30
Harry chciał się za wszelką cenę postawić Snape, jednak mu niestety nie udało. Hermiona wszystko zepsuła (bo jak to możliwe, że nic nie umie, przecież sama dopilnowała, aby zapamiętał cały materiał!) xD przez to Mistrz Eliksirów znalazł dobry powód, aby nałożyć na chłopaka szlaban (i rozumiemy, co za tym się kryje...).
Oh, jak ja uwielbiam te jego gry psychologiczne! Normalnie, aż wypłynął na moje usta szeroki uśmiech, gdy podsunął sugestię, związaną z biurkiem XD taki zboczony. Nieładnie! Do tego sytuacja przy biblioteczce. No, Snape w ten sposób pragnął pokazać, że Harry nie potrafi panować nad swoimi uczuciami...heh, jest taki przebiegły!
I nie zapominajmy o herbacie z ''niespodzianką''. Szczerze to byłam zaskoczona faktem, że nauczyciel Hogwartu podał uczniowi Veritaserum. Jednak my mówimy tutaj o Mistrzu Eliksirów, on nie dba o nic, gdy dąży do osiągnięcia celu : ) biedny Harry.
Hm. Podoba mi się to, jak on próbuje przeciwstawić się woli Snape i być osobą myślącą. Dobrze, trzymaj tak dalej! To musi być związek partnerski, nie możesz być tylko dziwką! XD
Tyle różnych uczuć, doskonale opisanych w tym rozdziale. Jestem zachwycona. I cieszę się z faktu, że Harry wybrał Mistrza Eliksirów. Dzięki swojemu uporowi w końcu dotrze do niego...a szykuje się żmudna droga.
Dzięki za waszą ciężką pracę! : D |
dnia lutego 23 2015 20:28:40
Ze Snape to przebiegła bestia, nie myślałam, że poda Harremu eliksir prawdy i w ten sposób zmusi go, aby odpowiedział na pytania, żeby nie mógł go wyrzucić z zajęć. Byłam w szoku, gdy przeczytałam, że Severus pozwala mu wybrać, To było wow. Cieszę się, że Harry wybrał Severusa. Mam nadzieję, że Severus zmieni swoje postępowanie i zacznie traktować Harrego z uczuciem. Ciekawe co knuje Malfoy. |
dnia listopada 15 2017 20:41:44
To było fenomenalne, zwłaszcza końcówka <3 Póki co jest to chyba najlepszy z rozdziałów (no może jeszcze pierwszy był świetny). Tak dawno nie czytałam dobrego Snarry (czyt. 2 tygodnie, czyli wieczność), że mnie skręcało od środka. Nagle ktoś polecił mi to opowiadanie, a ja, bez wielkiej nadziei, zajrzałam tu. Powiem tylko tyle, że było warto. Świetny styl pisania, dobór słownictwa, opisy uczuć oraz wykreowane postacie. Cieszy mnie, że Snape jest trochę okrutny i sadystyczny wobec Harry'ego (jestem chyba masochistką, bo chciałabym być na jego miejscu). Moja wypowiedź może być trochę nieskładna, ponieważ chcę już iść czytać dalej. Mam nadzieję, że akcja i fabuła jeszcze bardziej się rozkręcą. Lecę czytać następne rozdziały! Dziękuję Wam za to fanfiction! : ) |
dnia listopada 15 2017 20:42:51
To było fenomenalne, zwłaszcza końcówka <3 Póki co jest to chyba najlepszy z rozdziałów (no może jeszcze pierwszy był świetny). Tak dawno nie czytałam dobrego Snarry (czyt. 2 tygodnie, czyli wieczność), że mnie skręcało od środka. Nagle ktoś polecił mi to opowiadanie, a ja, bez wielkiej nadziei, zajrzałam tu. Powiem tylko tyle, że było warto. Świetny styl pisania, dobór słownictwa, opisy uczuć oraz wykreowane postacie. Cieszy mnie, że Snape jest trochę okrutny i sadystyczny wobec Harry'ego (jestem chyba masochistką, bo chciałabym być na jego miejscu). Moja wypowiedź może być trochę nieskładna, ponieważ chcę już iść czytać dalej. Mam nadzieję, że akcja i fabuła jeszcze bardziej się rozkręcą. Lecę czytać następne rozdziały! Dziękuję Wam za to fanfiction! : ) |
dnia wrzenia 20 2019 23:04:30
Po niektórych z Waszych rozdziałów czuję się, jakbym była na haju. Na haju endorfin, które wydzielały się przez cały rozdział. I właśnie to jeden z tych rozdziałów. On jest wspaniały, genialny i absolutnie idealny. Bitwa Pottera ze sobą. I ta jego głupota, by pić coś, co podał mu Mistrz Eliksirów. Tylko głupiec by coś takiego zrobił. No, ale jak wiemy, Harry mądrością nie grzeszy. Świadczy o tym choćby jego wiara, że Snape jako Śmierciożerca nie zabija mugoli. To takie naiwne i w stylu Pottera. Świetnie oddajecie charakter postaci. Są tak kanoniczne, na ile tylko mogą być w ff. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|