| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,445
Najnowszy Użytkownik: Uji
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 25 - "The Punishment" | | | Absolutnie najdłuższy rozdział, jaki do tej pory napisałyśmy. Ma niemal 10.200 słów (dla porównania - poprzedni rozdział 24. miał 4.000 słów). Dlatego tez musiałyśmy podzielić go na dwie części. Na końcu tej części jest link do części drugiej. Mamy nadzieję, że się Wam spodoba ^_^
Beta: Kaczalka, którą powinnyśmy wycałować za błyskawiczne zbetowanie tego olbrzymiego rozdziału :*
25. The Punishment
I want you wanting me
I want what I see in your eyes
So give me something to be scared of
Don't give me something to satisfy*
"Jak on mógł tak pomyśleć? Co w niego wstąpiło? Podejrzewać mnie o to, że ja... i Hermiona...? To przecież chore! Skąd mu to przyszło do głowy?" - myślał Harry, przemierzając korytarze Hogwartu. - "I na dodatek jestem już spóźniony! Po prostu pięknie!"
Od dziesięciu minut powinien być na szlabanie u Snape'a. Ale zamiast tego musiał wysłuchiwać podejrzliwych spekulacji Rona o tym, dlaczego on i Hermiona tak się ostatnio dziwnie zachowują. Weasley zasypywał go pełnymi złości oskarżeniami i w ogóle nawet nie pomyślał, że to wszystko może być po prostu jednym, wielkim nieporozumieniem. Harry cały czas miał w głowie jego oskarżycielski głos:
"Więc dlaczego tak dziwnie się zachowywałeś wczoraj rano? I czemu ona była taka czerwona, kiedy się do ciebie przysunęła? I dlaczego cię unika? I ciągle się rumieni, kiedy na nią patrzysz! Co między wami zaszło? Przyznaj się! Jak mogłeś?! Jestem twoim przyjacielem..."
W końcu Harry stracił cierpliwość i ryknął na niego:
"Jesteś IDIOTĄ!"
Każdy by stracił, gdyby nie miał w ogóle szansy powiedzenia czegokolwiek na swoją obronę. Ron w ogóle nie przyjmował do wiadomości, że może być zupełnie inaczej, niż sobie ubzdurał. W końcu Harry nie wytrzymał i wyszedł, trzaskając drzwiami. Był teraz tak wściekły i roztrzęsiony, że miał ochotę coś rozwalić.
Nawet nie przejmował się pukaniem, gdy wchodził do gabinetu Snape'a, a kiedy znalazł się w komnacie, bez słowa podszedł do fotela i usiadł, wbijając drżący wzrok w płomienie. Severus nie zdążył nawet odłożyć książki, którą czytał. Uniósł brew, jakby chciał wypowiedzieć jakąś złośliwą uwagę co do niepunktualności Harry'ego, ale widząc jego zaciętą minę, najwidoczniej zrezygnował.
- Co się stało, Potter? - zapytał, odkładając książkę na stolik.
- Nic - odburknął Harry. - Czuję się świetnie.
- Tak świetnie, że jeszcze trochę i porobisz mi dziury w fotelu - prychnął mężczyzna.
Harry spojrzał na swoje zaciśnięte pięści, którymi uderzał w poręcze, i szybko uwięził je pomiędzy kolanami.
- Po prostu... niektórzy zachowują się czasami tak, jakby mózgi wypłynęły im uszami! - wybuchnął.
- Według mnie, znacznie częściej, niż "czasami" - odparł ze spokojem Mistrz Eliksirów. Harry spojrzał na niego kątem oka.
- No dobra, pokłóciłem się z Ronem i Hermioną - burknął. - A wszystko przez naszą "rozmowę" na wczorajszej lekcji. Hermiona zauważyła, że robię coś pod stołem, zajrzała pod niego i zobaczyła... wiesz, co. I teraz ma mnie za kompletnego zboczeńca, który zaspokaja się publicznie pod ławką. Teraz cały czas mnie unika, jakby spodziewała się, że na każdym kroku będę się masturbował. A do tego Ron... zauważył jej dziwne zachowanie i zaczął podejrzewać Merlin wie co! Myśli, że mamy romans, albo coś takiego. Po prostu, kurwa, cudownie! - zakończył, uderzając pięścią w poręcz.
Harry zobaczył, że Severus zakrywa usta dłonią. Mógłby przysiąc, że chce w ten sposób ukryć uśmiech, który z pewnością musiał zagościć na jego twarzy. Rzeczywiście, jest się z czego śmiać!
- Cóż... - powiedział po chwili mężczyzna. - Dla panny Granger musiał to być naprawdę szokujący widok. Wątpię, by ona albo Weasley mieli jakiekolwiek pojęcie o tych sprawach. - Harry poczuł, że jego usta drgają. Nie, powinien być zły! Nie może się roześmiać! - Skoro ona nigdy się z tym nie zetknęła, to każdy, kto to zrobił, jest dla niej zboczeńcem. Możesz się uważać za szczęściarza, że nie zgłosiła jeszcze waszej opiekunce tego zatrważającego faktu, iż jej najlepszy przyjaciel ma penisa. - Po tych słowach Harry już nie potrafił powstrzymać parsknięcia. - To typowy przykład pensjonarskiej hipokryzji. Jeżeli to ma być powodem do kłótni, to naprawdę powinieneś poszukać sobie bardziej tolerancyjnych przyjaciół, Potter.
Harry pokiwał głową, uśmiechając się z wdzięcznością. Od razu poczuł się lepiej. Niewielka część jego umysłu stwierdziła, że w ustach Snape'a słowo "penis" brzmi tak cholernie... seksownie.
- Masz rację, to nie jest powód do kłótni. Jutro z nimi porozmawiam i na pewno się pogodzimy - powiedział cicho.
- A teraz - kontynuował mężczyzna - jeżeli skończyliśmy już temat twoich przyjaciół, to może przejdziemy wreszcie do tego, po co się tu znalazłeś?
Harry nie potrafił powstrzymać gwałtownego skurczu żołądka. Severus zawsze szybko przechodził do rzeczy...
- Gdzie dzisiaj to zrobimy? - zapytał, uśmiechając się lubieżnie.
Mężczyzna spojrzał na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a następnie uniósł jedną brew i wykrzywiając kpiąco wargi, wyjaśnił:
- To znaczy, do twojej kary za to, że śmiałeś sprzeciwić mi się na lekcji. Napiszesz trzysta razy: "Nie będę się wtrącał w cudze sprawy i będę odzywał się z szacunkiem do nauczyciela". Chyba nie sądziłeś, że ci to odpuszczę, Potter? - Jego oczy zwęziły się, kiedy pochylił się do przodu. - A w weekend wyczyścisz wszystkie łazienki w szkole.
Harry zamrugał, zaskoczony.
Co? Przecież... przecież mieli robić... Przecież Severus powiedział...
- A-ale... - zaczął, lecz mężczyzna natychmiast mu przerwał:
- Już mi się sprzeciwiasz?
Harry pokręcił głową, czując lodowatą falę zawodu, która obsypała jego ciało gęsią skórką.
Zajmę się tobą...
Słowa te od wczoraj odbijały się echem w jego głowie i sprawiały, że jeszcze trudniej było mu dotrwać do tego spotkania, nagle stały się odległym, rozmywającym się wspomnieniem.
Severus machnął różdżką i na stoliku przed Harrym wylądował pergamin, kałamarz i pióro.
- Ale zanim zaczniesz... - Mężczyzna wstał i wyciągnął z szuflady kawałek pergaminu i pióro, które Harry podarował mu na urodziny. Podszedł do Gryfona i rzucił pergamin na stolik, po czym usiadł w swoim fotelu i warknął:
- Co to ma być, Potter?
Kiedy Harry spojrzał na kartkę, jego oczy rozszerzyły się. Zapisane na niej notatki były w kilku miejscach całkowicie nieczytelne, gdyż wszędzie pojawiało się jedno słowo - "Harry". Przez chwilę wpatrywał się w pergamin, nie potrafiąc uwierzyć w to, co widzi.
- Ja również za tobą tęskniłem, Severusie - odpowiedział, uśmiechając się szeroko.
Mężczyzna zmrużył niebezpiecznie oczy.
- Czy to jeden z twoich głupich dowcipów, Potter?
- Nie, pomyślałem tylko, że może powinieneś oswoić się nieco z moim imieniem. Dlatego kupiłem zaczarowane pióro, które zmodyfikowałem w taki sposób, żeby wypisywało moje imię za każdym razem, kiedy o mnie pomyślisz. Miło wiedzieć, że to robiłeś, Severusie.
Mężczyzna zamknął oczy, jakby próbował się opanować, żeby nie przekląć Harry'ego. Po chwili spojrzał na niego i powiedział chłodno:
- Następnym razem dobrze się zastanów, zanim przyjdzie ci do głowy pomysł, żeby podarować mi taki idiotyczny prezent. Jeszcze nigdy nie otrzymałem czegoś równie bezużytecznego!
Twarz Harry'ego gwałtownie posmutniała. Szybko spuścił wzrok i zagryzł wargę, próbując zapanować nad nieprzyjemnym kłuciem w sercu.
- Chciałem tylko sprawić ci niespodziankę - wymamrotał. - Nie wiedziałem, że tak cię to rozgniewa. Pragnąłem jedynie... - urwał nagle, po czym szybko podniósł się z fotela. - Zapomnij o tym - powiedział cicho i sięgnął po pióro, lecz mężczyzna nie pozwolił mu na to i złapał je pierwszy.
- Wracaj na miejsce - warknął.
Harry, zdumiony, opadł ponownie na fotel. Zobaczył, że Mistrz Eliksirów chowa pióro do wewnętrznej kieszeni swojej szaty. Chciał coś powiedzieć, ale uznał, że jakikolwiek komentarz skończyłby się tylko wielkim wybuchem złośliwości ze strony Severusa, więc powstrzymał się. Uśmiechnął się tylko nieznacznie i szybko pochylił głowę, aby to ukryć.
- Czy masz jeszcze w zanadrzu jakieś niespodzianki, Potter? - warknął Snape.
- Eee... - Harry oblizał wargi i uśmiechnął się psotnie. - Może - odparł tajemniczo. - Wiesz, jestem w nich całkiem dobry. Pamiętam, jak latem zrobiłem jedną mojemu kuzynowi Dudleyowi. Był na diecie i zawsze w nocy podkradał się do lodówki, więc poprosiłem Rona, żeby przysłał mi cukierki z Magicznych Dowcipów Wesleyów. I kiedy Dudley znowu się zakradł do kuchni, czekała go mała niespodzianka. - Uśmiechnął się mściwie. - Cała jego twarz pokryła się wysypką, biegał po jadalni i wrzeszczał jak opętany. Zamknęli mnie za to na tydzień w komórce. Myśleli, że się przejmę... - zawiesił na chwilę głos, zatracając się we wspomnieniu. - Ale ja dostrzegałem dobre strony całej sytuacji. Przynajmniej nie musiałem oglądać jego paskudnej gęby aż do końca wakacji. A kiedy mnie już wypuścili, Dudley musiał być bardzo rozczarowany, widząc mnie w dobrym nastroju. Założę się o wszystkie galeony, że pewnie miał nadzieję zobaczyć mnie przerażonego i skruszonego. Ale ja tylko stałem tam i śmiałem się z niego. - Zachichotał na wspomnienie kuzyna, biegającego po domu i wykrzykującego, że Harry oszalał.
Severus patrzył na niego bez słowa.
- Fascynujące - powiedział wreszcie z przekąsem. - Kto by pomyślał, że Chłopiec, Który Przeżył lubi dręczyć niewinnych kuzynów.
- Dudley z całą pewnością nie jest niewinny. To on razem ze swoimi głupimi kolegami uwielbia dręczyć innych. A kiedy tylko wchodziłem mu w drogę, od razu leciał na skargę do rodziców, dlatego większość czasu spędzałem zamknięty w pokoju albo komórce, w zależności od ich nastroju - powiedział beztrosko Harry.
Mężczyzna przyglądał mu się z zaciekawieniem.
- Dlaczego cię tam zamykali?
- Zawsze uważałem, że w ten sposób udawali, że nie istnieję. - Na jego usta wypłynął blady uśmiech, który jednakże nie sięgnął oczu.
Pomiędzy brwiami Severusa pojawiła się zmarszczka, a oczy zwęziły się. W powietrzu zawisło krępujące milczenie. Harry żałował, że to powiedział. Chciał czym prędzej przerwać tę denerwującą ciszę. Otworzył usta, ale Snape uprzedził go. Odchrząknął i oznajmił:
- Jeżeli już skończyłeś opowiadać mi zadziwiające koleje swojego życia, to bierz się do pracy.
Harry skrzywił się.
- Myślałem, że może jesteś chociaż trochę ciekawy... no wiesz... tego, jaki byłem. Nie chcesz się o mnie niczego dowiedzieć? Ja bardzo chciałbym wiedzieć, jaki byłeś w młodości, co lubiłeś robić, jak się uczyłeś.
Severus spojrzał na niego przeciągle.
- Byłem podły, lubiłem dręczyć innych uczniów, uczyłem się doskonale. Jeszcze jakieś pytania, Potter?
Harry westchnął. Skoro Snape nie chce mu wyjawić niczego o sobie, to posłucha, co Harry ma do powiedzenia. W końcu, jak to określiła Luna, są parą... Muszą się lepiej poznać. Ignorując zniecierpliwione spojrzenie mężczyzny, spojrzał w ogień i odezwał się:
- Ja lubię grać w szachy albo eksplodującego durnia. Uwielbiam piwo kremowe. O wiele bardziej, niż... - Próbował przypomnieć sobie nazwę alkoholu, którym ostatnio poczęstował go Severus. - ...niż Martini. Mógłbyś czasami przygotować dla mnie piwo kremowe. Najlepiej z cynamonem. Zauważyłem, że ty wolisz nieco... mocniejsze alkohole, prawda? Na przykład to takie bursztynowe...
- Whisky - podpowiedział Severus, tak jakby nie mógł już słuchać niepoprawnego paplania Gryfona. - To się nazywa whisky.
- Naprawdę? Muszę tego kiedyś spróbować. Ciekawe, jak smakuje.
- Wykluczone. Masz na to za słabą głowę. Zresztą wątpię, aby ci zasmakowało.
- A to zielone?
Severus zmarszczył brwi, tak jakby zastanawiał się, o co "zielone" może tym razem chodzić.
- Absynt?
- Ładna nazwa. - Harry wyszczerzył się. - Założę się, że musi też dobrze smakować.
- Absynt to mieszanka kilku ziół, w tym mocno halucynogennego piołunu. Wątpię, czy byłbyś w stanie wypić chociaż łyk.
- Ale ty to pijesz! - obruszył się Harry. - Więc nie może być takie złe.
- Nie piję tego. To tylko... zresztą, dlaczego mam ci się tłumaczyć, Potter? Nie pozwolę ci tego nawet dotknąć.
- A pozwolisz mi dotknąć... czegoś innego? - zapytał Harry, a jego oczy zabłysły z podniecenia.
Severus przewrócił oczami, ale Harry nie mógł nie zauważyć lekkiego uśmiechu, który starał się ukryć.
- Co jeszcze? - zastanowił się. - Aha, lubię też grać w Quidditcha. Szkoda, że ostatnio prawie w ogóle nie chodzisz na mecze. Tak prawdę mówiąc, to nigdy nie widziałem, żebyś latał na miotle...
- I nie myśl, że kiedykolwiek zobaczysz - mruknął Severus, marszcząc brwi.
- Szkoda... Bo to naprawdę fantastyczne. Nawet sobie nie wyobrażasz, jakie to uczucie, kiedy nurkuję za Zniczem. Czuję się wtedy taki... wolny, tak jakbym mógł zrobić wszystko. I jestem pewien, wiem, że wszystko mi się uda, że go złapię, że jeszcze chwila i... i go zdobędę. A kiedy go dosięgam, kiedy moje palce zaciskają się wokół niego, a on trzepocze, próbując się wyrwać... czuję taką eksplozję. Jakby wszystko wokół, absolutnie wszystko zniknęło i pozostało tylko takie... gorąco. I wiem, że on już należy do mnie, że nie ucieknie, że nikt mi go nie wyrwie. Nie obchodzą mnie ludzie, wiwaty, oklaski... Równie dobrze mógłbym być tam sam. Najważniejsze jest to, że po całej tej walce, po tym długim, męczącym pościgu, po tym niewiarygodnym wysiłku... najważniejsze... że w końcu... udało mi się go zdobyć. - Jego oczy błyszczały, kiedy opowiadał, zapatrzony w ogień, którego nie widział. Miał wrażenie, że jest na boisku, wiatr chłosta jego twarz, a w dłoni trzepocze mała, złota piłka. - I wiesz... to wszystko jest niczym w porównaniu z tym, co czuję... kiedy jestem z tobą - dokończył. Nie wiedział, dlaczego to powiedział. Ale musiał. Jak gdyby słowa spływały prosto do ust bez udziału woli. - I czasami, kiedy długo się nie widzimy... czuję się tak, jakby ten Znicz się ode mnie oddalał, uciekał mi... a ja nie mogę go dogonić. Chociaż bardzo chcę. I tak bardzo wtedy tęsknię... - zająknął się, uświadomiwszy sobie, że zaczyna bełkotać. To nie były zbyt bezpieczne tematy. Musiał znaleźć coś bardziej neutralnego. Odchrząknął i nie potrafiąc zmusić się, by spojrzeć teraz na Severusa, kontynuował. - Ty się pewnie czujesz tak samo, kiedy warzysz jakiś wyjątkowo trudny eliksir? I kiedy po wielu wysiłkach w końcu ci się udaje... też czujesz taką rozsadzającą cię od środka radość... prawda? - dokończył cicho i dopiero teraz spojrzał na mężczyznę.
- To raczej satysfakcja, niż radość - odparł Severus. - Ponieważ warzenie eliksiru to nie pościg. Tutaj liczy się każdy ruch, każda kropla. Najważniejsze jest skupienie, dokładność. Oczekiwanie na odpowiedni moment. Przypomina bardziej... polowanie. Wszystko musi się dziać w odpowiedniej chwili i w odpowiedniej proporcji. Ponieważ wiesz, że każdy niewłaściwy ruch może się skończyć katastrofą. To bardzo długa i wymagająca niezwykłej cierpliwości sztuka. Latanie na miotle za złotą piłeczką nie wymaga niczego poza zręcznością.
- Nieprawda - oburzył się Harry. - Do tego też potrzeba niezwykłej cierpliwości. Zresztą, nie w tym rzecz. Ważne jest uczucie, które nadchodzi, kiedy jest już po wszystkim. To niemożliwe, żeby po kilku miesiącach takiej pracy, gdzie każda pomyłka może się skończyć bardzo źle, gdy w końcu udaje ci się uwarzyć poprawny eliksir... nie odczuwać żadnej radości.
Severus patrzył na niego dosyć długo, zanim odpowiedział:
- To wszystko zależy od rodzaju i przeznaczenia eliksiru. Kiedy kończę warzyć kolejne lekarstwo dla Pomfrey, trudno odczuwać coś poza nużącą satysfakcją.
- A jak długo właściwie warzy się te najtrudniejsze eliksiry?
- Bardzo długo, Potter. Jestem pewien, że w tym czasie zdołałbyś złapać swoją złotą piłeczkę kilka tysięcy razy.
Harry rozszerzył oczy.
- Naprawdę? Aż tak długo? Dłużej niż Eliksir Wielosokowy?
- O wiele dłużej.
Harry zamyślił się. Przypomniał mu się wywar, który zobaczył w tajnym laboratorium Snape'a. Ciekawe, czy to jeden z takich...?
- A... - zająknął się. - A czy warzysz teraz jakiś trudny eliksir?
Wyraz oczu Severusa zmienił się. Nagle pojawił się w nich niesamowity blask.
- Owszem - odparł cicho.
Harry'ego przeszył chłód. Miał wrażenie, jakby do salonu wpadł zimny wiatr, a przecież to było niemożliwe. Był zaskoczony reakcją, jaką jego pytanie wywołało na twarzy mężczyzny.
- A... czy długo będziesz go jeszcze warzył?
Blask w oczach Severusa na chwilę przygasł, a jego oblicze przeciął cień. Odwrócił głowę w stronę kominka. Wyglądało, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. W końcu, po kilku chwilach napiętej ciszy, odparł:
- Tyle, ile potrzeba.
Harry zmarszczył brwi. To była dziwna odpowiedź... Miał ochotę jeszcze o coś zapytać, ale z twarzy Mistrza Eliksirów wyczytał, że ten temat dobiegł końca. Nagle zrobiło się nieprzyjemnie chłodno. Nie wiedział, skąd takie wrażenie, ale bardzo nie chciał dalej się tak czuć. Odetchnął głęboko i usiłował przywołać na twarz beztroski uśmiech. Gorączkowo poszukiwał czegoś bardziej neutralnego i bezpiecznego.
- Czy poza mną rozmawiasz czasami z kimś innym? No wiesz, o takich błahych rzeczach. O samopoczuciu, o tym, co ci się przytrafiło danego dnia, o tym, "jakimi idiotami są ci pierwszoroczniacy i kto ich w ogóle przyjął do tej szkoły"?
Severus posłał mu długie, nieodgadnione spojrzenie.
- Ja nikogo nie lubię, Potter. Mnie też nikt nie lubi, więc niby o czym i z kim miałbym rozmawiać? Zresztą uważam, że w tej szkole nie tylko pierwszoroczniacy są idiotami.
- Ja cię lubię - odparł szybko Harry. - Dlatego możesz ze mną rozmawiać o wszystkim - uśmiechnął się.
- Doprawdy? O zastosowaniu leukocytów z krwi buchorożców w produkcji eksperymentalnych eliksirów odtruwających także?
Usta Harry'ego zareagowały samoczynnie i już miały zamiar ułożyć się w pytanie "Co?", ale w ostatniej chwili udało mu się je powstrzymać i zamiast tego odparł:
- Jasne. Jak tylko dasz mi trochę czasu na przeczytanie kilku książek na temat leukocytów, krwi buchorożców i eliksirów odtruwających. - Przegrał walkę z ustami, które rozciągnęły się w uśmiechu.
Brwi Mistrza Eliksirów uniosły się lekko. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamknął usta i tylko pokręcił głową.
- A tak wracając do tematu... - powiedział nagle Harry - ..to ja często rozmawiam z Ronem. Z Hermioną nie da się pogadać o niczym innym, poza nauką. Ale Ron jest fajny. Mimo wszystko. Ostatnio opowiadał mi o tym, że podejrzał Milicentę Bulstrode i Cormaca McLaggena gdy wymykali się do cieplarni pani Sprout, a po jakimś czasie wybiegli z krzykiem, próbując zedrzeć z siebie liście Łapietnika. Oboje na wpół ubrani. Widocznie postanowili połączyć nasze domy w przyjaznym... uścisku - zachichotał i zerknął na Snape'a, który wyglądał, jakby wcale nie było mu do śmiechu. Wyglądał raczej jak ktoś, kto właśnie zapamiętuje nazwiska i obmyśla dotkliwe kary. - No, jest jeszcze Luna. Ona naprawdę jest bardzo fajna, kiedy się ją bliżej pozna. I tak naprawdę... to ona nie była moją dziewczyną. Udawaliśmy tylko, żeby wszyscy się ode mnie odczepili. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko... - Twarz Snape'a przypominała kamienną maskę. O ile kamień mógłby promieniować takim szyderczym znużeniem. - Aha, czasami rozmawiam też z Ginny. Ona również jest całkiem fajna. Tylko trochę za bardzo... - urwał nagle, widząc wzrok, którym przebił go Severus. Zabłysła w nim bardzo niebezpieczna sugestia, że jeżeli Harry zaraz się nie zamknie, to spotka go coś bardzo złego. Ugryzł się w język, zorientowawszy się o kim i przy kim chciał opowiadać. Szybko zmienił temat. - A co do nauki... kiedyś moim ulubionym przedmiotem była Obrona. Zawsze z niecierpliwością wyczekiwałem też Historii Magii, ponieważ to była bardzo miła odmiana. Binns potrafi uśpić całą klasę. Ale teraz... - uśmiechnął się -... teraz mój ulubiony przedmiot to Eliksiry. Wiesz, uważam, że są naprawdę fascynujące.
W oczach Snape'a pojawiły się iskierki rozbawienia.
- Doprawdy? - zapytał mężczyzna, a kąciki jego ust drgnęły nieznacznie.
Harry pochylił się do przodu i kontynuował:
- Tak. I wiesz co? Nie wiem, jak mogłem wcześniej tego nie dostrzegać. Te wszystkie składniki, które przewijają się przez moje ręce... Dotykam ich, pieszczę w moich palcach, ugniatam, kruszę albo wyciskam z nich soki... - zobaczył, jak Snape zagryza wargę. - ...są naprawdę niezwykle interesujące. No i jest jeszcze kociołek, którego cały czas trzeba pilnować, żeby nie osiągnął temperatury wrzenia i nie wybuchnął... - Severus odpiął guzik przy kołnierzyku, a Harry uśmiechnął się w duchu. Sam był zaskoczony, że potrafi opowiadać o tym w tak dwuznaczny sposób. - Ale to nie wszystko. Jest jeszcze Mistrz Eliksirów, który nas naucza i chociaż niemal wszyscy uczniowie się go boją, to ja uważam, że jest doskonały w swoim fachu. - Harry poczuł, że na jego policzki wypływa rumieniec.
Mężczyzna rozchylił usta w zdumieniu, jednak szybko się opanował. Oparł się wygodnie w fotelu, przez cały czas wbijając w niego intensywne spojrzenie. Harry odchrząknął zakłopotany, próbując szybko zmienić temat, ale w tej samej chwili usłyszał łagodny głos Snape' a:
- Jak bardzo lubisz swojego nauczyciela Eliksirów, Potter? - zapytał, a na jego twarzy pojawił się ten cudowny, krzywy uśmiech. Harry rozszerzył oczy, nie mogąc uwierzyć, że Severus to powiedział i że chciał kontynuować ich małą grę. Jak miał mu odpowiedzieć na takie pytanie? Jak bardzo go lubi? Tego się nie dało opisać...
Poczuł, że jego serce zaczyna bić coraz szybciej. Gorączkowo poszukiwał jakiegoś określenia, ale nic mu nie przychodziło do głowy. A najgorsze było to, że Snape wydawał się naprawdę zainteresowany odpowiedzią. Harry spuścił wzrok i spojrzał na swoje kolana. Wyobraził sobie, że Severusa tu nie ma. Że naprzeciw niego siedzi ktoś inny. Luna na przykład. To ona zadała mu to pytanie. Co by jej odpowiedział?
Sięgnął głęboko wewnątrz siebie, przypominając sobie każdą lekcję Eliksirów. Wszystkie uczucia, które zdawały się płonąć przeróżnymi barwami i splatać ze sobą. Każdą chwilę, w której jego umysł odpływał, a serce przejmowało kontrolę nad ciałem. Zamknął oczy. Zobaczył klasę. I zobaczył jego.
- Tak bardzo... - zaczął lekko drżącym głosem - ...że kiedy siedzi przy biurku, sprawdzając wypracowania, nie mogę się powstrzymać i obserwuję go znad swojego kociołka. I wiem, że nie powinienem przerywać pracy, wiem, że muszę uwarzyć eliksir. Jednak nie mogę oderwać od niego wzroku. Tak bardzo... że zaczynam odliczać do chwili, kiedy przerwie i spojrzy na mnie. A gdy już to zrobi, na ten jeden moment zapominam, że jesteśmy w klasie, i myślę tylko o tym, jaki jestem twardy. Myślę tylko o moim pragnieniu. Tak bardzo... że kiedy już zdołam odwrócić wzrok i wracam do warzenia eliksiru, uświadamiam sobie nagle, że nie wiem jaki składnik trzymam w ręku i który mam dodać następny, w ogóle zapomniałem jaki eliksir mam uwarzyć. Myślę tylko o tym, żeby znów na niego spojrzeć... - Otworzył oczy i odetchnął głęboko. Czy to nie było głupie? Czy udało mu się przekazać to, co wtedy czuł? - Bardzo - dokończył cicho, jakby w tym jednym słowie chciał zawrzeć wszystkie te emocje.
Dopiero wtedy odważył się spojrzeć na Severusa i niemal się zachłysnął. Mężczyzna siedział nieruchomo, wpatrując się w niego z wyrazem zdumienia na twarzy i takim niesamowitym... ciepłem w oczach. Harry zorientował się, że wstrzymał oddech, a jego serce szarpnęło się. To, co zobaczył w czarnych źrenicach Severusa było niemal jak... czułość. Ostre rysy złagodniały. Na wiecznie zaciśniętych wargach widniał... uśmiech. Nie kpiący, nie szyderczy. Prawdziwy uśmiech. Lekki i ciepły, taki, który sprawił, że wszystko nagle stało się tak... niemożliwie piękne.
Harry zamrugał kilka razy, jakby próbował sam siebie przekonać, że to, co widzi, nie jest iluzją.
- W takim razie musisz bardzo uważać, Potter - rzekł w końcu Severus. - Jeżeli tak bardzo będziesz lubił swojego nauczyciela, to możesz w końcu... oblać.
Harry poczuł, że się rumieni.
- Podejmę to ryzyko - odparł cicho, patrząc Severusowi prosto w oczy. Wydawało się, że na ułamek sekundy wszystko się zatrzymało. Harry nie wiedział, który z nich pierwszy odwrócił wzrok. Zdawał sobie tylko sprawę z tego, że jego usta ponownie przejęły kontrolę i zaczęły mówić bez udziału jego woli, tak jakby za wszelką cenę chciały zapełnić ciszę i pozbyć się tego dziwnego napięcia.
- Zresztą równie dobrze mógłbym oblać każdy inny przedmiot. Nie jestem tak dobry jak Hermiona. Nie pochłaniam wiedzy tak szybko i mam problemy z koncentracją, ale kiedy naprawdę chcę, to potrafię. Tak jak w moim ostatnim wypracowaniu z Eliksirów... do którego się przyłożyłem i poświęciłem mu dużo czasu. Ale oczywiście musiałem się pomylić i wszystko spieprzyć. Nic nie umiem zrobić dobrze. - Westchnął. - Może następnym razem... - urwał, widząc jak Snape podnosi się ze swojego miejsca i podchodzi do szafki. Wyjął z niej kawałek pergaminu i położył go na stoliku, siadając ponownie w fotelu. Harry spojrzał na pergamin, a jego oczy rozszerzyły się gwałtownie. Przed nim leżało... jego wypracowanie. Wypracowanie, które powinno teraz gnić gdzieś na dnie kosza. Wszystkie zagięcia zostały wygładzone, a na samym dole widniała ocena: Powyżej Oczekiwań.
Dopiero po chwili zorientował się, że ma szeroko otwarte usta. Spojrzał na Snape'a z niedowierzaniem. Twarz mężczyzny była nieporuszona.
- A jednak sprawdziłeś... - Na jego usta wypłynął radosny uśmiech. - Och, Severusie... Naprawdę uważasz, że jest takie dobre? Bardzo się starałem.
Snape skrzywił się, wyraźnie zirytowany.
- Jeżeli ten głupi uśmiech nie zniknie zaraz z twojej twarzy, to bardzo szybko mogę przywrócić ci poprzednią ocenę, Potter.
Harry szybko ukrył uśmiech, ale nie potrafił zdusić płomienia radości, który tańczył w jego brzuchu. Gwałtownie podniósł się z fotela i okrążył stolik, a następnie ukląkł przed Severusem, objął go ramionami w pasie i przytulił policzek do jego klatki piersiowej.
- Dziękuję - powiedział cicho, uśmiechając się do siebie. Słyszał dziwnie płytki oddech mężczyzny i bicie jego serca. Czuł chłód jego ciała. Tak bardzo za tym tęsknił... Jego szata była przesiąknięta zapachem jakiegoś gorzkiego zioła. Pewnie niedawno warzył eliksir. Ale to nic nowego, on zawsze warzył jakiś eliksir... Ścisnął go mocniej, przesuwając twarz i wtulając ją w czarną, szorstką tkaninę. Ogarnęła go ciemność. Cicha i przyjemna. A także - mimo wszystko - ciepła...
Przez jakiś czas panowała cisza. Po chwili jednak, poprzez ciepłe oddechy i miękkie bicie serca, przebił się chłodny głos Severusa:
- Dałem ci zadanie, Potter. Zapomniałeś już?
Harry mruknął niepocieszony. Uniósł rozgrzaną twarz i spojrzał wprost w przyglądające mu się z góry łagodnie zmrużone oczy.
- A wiesz, że... że niedługo mam mecz? To oznacza, że nie będziemy mogli się pieprzyć przez jakiś czas. Bo nie dałbym rady siedzieć na miotle... - W powietrzu zawisła niewypowiedziana prośba.
Severus uniósł brew.
- W takim razie będę zmuszony odwołać do tego czasu nasze szlabany, panie Potter.
A niech go szlag!
- Bardzo śmieszne - wymamrotał. - Przecież zawsze możemy ze sobą porozmawiać.
Snape posłał mu kpiące spojrzenie, ale Harry je zignorował.
- Przyjdziesz na mecz, żeby mnie zobaczyć? - zapytał z nadzieją.
- Będę w tym czasie absolutnie zajęty.
- Szkoda - burknął Harry, coraz bardziej zrezygnowany. Ale w tym samym momencie przyszła mu do głowy pewna myśl. - A może to i lepiej, bo gdybyś przyszedł, to nie mógłbym się skupić na złapaniu znicza i pewnie byśmy przegrali.
Snape spojrzał na niego z namysłem.
- Więc możliwe, że jeszcze się zastanowię.
Harry ukrył uśmiech, ponownie przyciskając twarz do szorstkiej szaty.
- Czy możesz już wrócić na miejsce, Potter i zająć się w końcu tym, co powinieneś robić? - usłyszał nad głową szorstki głos Severusa. Harry skrzywił się. To jasne, że wolał być blisko niego i go przytulać, a nie siedzieć i przepisywać trzysta razy jakieś zdanie. Ale jeszcze trochę... jeszcze chociaż trochę. Podniósł się z kolan i wyprostował. Przez chwilę stał tylko i patrzył na mężczyznę, ale potem coś przejęło nad nim kontrolę i kazało mu pochylić się, opleść ramionami szyję Snape'a i delikatnie pocałować go w policzek.
Wciągnął głęboko w płuca ten charakterystyczny zapach ziół i piżma, po czym westchnął i odsunął się. Nie spojrzał na twarz mężczyzny, kiedy odwrócił się, by powrócić na swoje miejsce. Wyczuwał jedynie na sobie jego intensywny wzrok.
Wziął do ręki pióro i spojrzał na leżący przed sobą pergamin. Nie potrafił zmusić się do napisania chociażby jednego słowa. Jego myśli wciąż krążyły wokół Severusa. Podniósł głowę i zobaczył, że mężczyzna trzyma w ręku książkę. Harry wytężył wzrok, żeby odczytać tytuł:
Zastosowania Czarnej Magii w...
Mistrz Eliksirów opuścił nieco książkę i Harry nie zdążył przeczytać reszty. Jego serce zabiło mocniej. Przypomniał sobie tomy, które wyniósł z Działu Ksiąg Zakazanych, a które co do jednej okazały się zupełnie bezużyteczne. Ale Severus... on powinien wiedzieć, co jest warte przeczytania. Może mógłby nawet mu pomóc... Harry miał tyle pytań. Do kogo miałby z tym pójść? Do Tonks? Od razu zaczęłaby drążyć temat, dlaczego Harry interesuje się Czarną Magią. Wiedział, że Snape już raz odmówił, ale może gdyby umiejętnie poprowadził rozmowę... może dowiedziałby się czegokolwiek, co by mu pomogło.
- To książka o Czarnej Magii? - zapytał, przerywając tym samym panującą w pomieszczeniu ciszę. Severus spojrzał znad lektury.
- Jak się tego domyśliłeś, Potter? - parsknął. Harry wiedział, że wystawia cierpliwość Severusa na coraz cięższą próbę, ale musiał się czegoś dowiedzieć!
- Ja słyszałem... to znaczy Moody opowiadał nam na czwartym roku o Zaklęciach Niewybaczalnych. Mówił, że aby je rzucić, trzeba naprawdę tego chcieć. I że nikt z nas nie byłby w stanie tego zrobić. Czy to się tyczy tylko Zaklęć Niewybaczalnych, czy tak samo jest ze wszystkimi klątwami, nawet tymi najzwyklejszymi?
Harry zobaczył zainteresowanie na twarzy mężczyzny. Tak jakby w końcu trafił na temat, który był wart jego uwagi. Severus przez chwilę patrzył na niego z namysłem, a następnie odłożył książkę, splótł dłonie i odparł:
- Czarna Magia rządzi się takimi samymi prawami, jak każdy inny rodzaj magii. Żeby rzucić jakiekolwiek zaklęcie, nawet tak proste jak Lumos, trzeba tego chcieć i skupić swoje myśli. Pod tym względem wcale się one nie różnią. - Harry zauważył, że kiedy Severus opowiadał, jego twarz zmieniła się. Zdawał się być całkowicie pochłonięty tym, co mówił. - Klątwy są zazwyczaj niezwykle trudnymi i złożonymi zaklęciami, dlatego wymagają o wiele większego skupienia. Tak samo, jak, przykładowo, Zaklęcie Patronusa. Aby je rzucić, musisz naprawdę mocno tego pragnąć. Jedyna różnica pomiędzy nimi wynika z charakteru rzuconego zaklęcia. Kiedy używasz klątwy, której zadaniem jest zranienie kogoś, musisz postawić sobie podstawowe pytanie: czy naprawdę chcesz kogoś zranić? Jeżeli nie jesteś w stanie tego zrobić, nigdy nie uda ci się rzucić jej poprawnie. A więc, jak sam widzisz, nie chodzi tutaj o jakieś specyficzne wymagania, a jedynie o twoją duszę. O to, czy chcesz i potrafisz zrobić komuś krzywdę.
- Czyli to prawda... - Harry zdawał się być pogrążony w myślach. - Żeby rzucić klątwę, trzeba mieć duszę przeżartą złem?
Severus zmarszczył brwi.
- Dlaczego tak uważasz?
Harry zarumienił się.
- Ja... przeczytałem to gdzieś.
Przez chwilę mężczyzna lustrował go uważnym spojrzeniem.
- Skoro i tak nie potrafisz się powstrzymać przez kradzieżą książek z zakazanego działu...
- To nie była kradzież! - wpadł mu w słowo Harry.
- ...to przynajmniej postaraj się brać takie, które mają jakąkolwiek naukową wartość, a nie brednie nawiedzonych czarnoksiężników, którzy żyli setki lat temu i nie odróżniali swojego odbicia w lustrze od wroga. Jest bardzo wiele rzetelnie napisanych podręczników Czarnej Magii.
- Na przykład jakie? - zapytał szybko Harry.
Severus spojrzał na niego z kpiną.
- Próbujesz być przebiegły, Potter?
Harry zagryzł wargę. Nie było w ogóle sensu próbować podejść Severusa.
- No to skąd mam wiedzieć, które książki są dobre? Nikt mi tego nie powiedział - rzekł twardo Gryfon, kładąc wyraźny nacisk na pierwsze słowo.
- Ponieważ zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią prowadzi różowowłosa ignorantka i niezdara, która z Aurora ma tyle, ile McGonagall z wili. A na lekcjach, zamiast prawdziwej Czarnej Magii, uczy was tylko, jak bronić się przed druzgotkami czy mantykorami.
- To nieprawda! - oburzył się Harry. - Tonks jest tysiąc razy lepsza od Umbridge. Może nie tak dobra, jak Moody czy Lupin, ale uważam, że jest naprawdę świetną nauczycielką. Ostatnio opowiadała nam o najniebezpieczniejszych klątwach, których może używać Voldemort, a które nie zostały zaliczone do Zaklęć Niewybaczalnych. Uczymy się też mnóstwa zaklęć obronnych.
Severus parsknął cicho, a następnie pochylił się w fotelu, mrużąc niebezpiecznie oczy.
- Zaklęcia obronne? Nie rozśmieszaj mnie, Potter. Zamiast przygotowywać was do wojny, uczy jak odpierać ataki i chować się za plecami innych. Nie pokonasz Czarnego Pana rzucając na niego Expelliarmus albo kryjąc się za Zaklęciem Tarczy. W programie już dawno powinny znaleźć się podstawowe klątwy, którymi można zdziałać dużo więcej, niż tylko ogłuszyć przeciwnika, i to na bardzo krótko. Ale oczywiście Dumbledore prędzej udusi się własną brodą, niż pozwoli "zatruć" wasze "niewinne duszyczki". I właśnie dlatego nie macie żadnych szans w starciu z Czarnym Panem i jego zastępami.
- No to dlaczego ty nie chcesz mnie tego uczyć? Skoro uważasz, że powinniśmy umieć rzucać klątwy, czemu nie mógłbyś szkolić uczniów, którzy tego chcą? - zapytał Harry, wbijając w mężczyznę twarde spojrzenie.
- Ponieważ wasz ukochany dyrektor mi na to nie pozwoli, Potter.
- Nie pozwala ci też pieprzyć uczniów, a jednak to robisz - odparł Harry, zanim zdążył ugryźć się w język. Oczy Severusa błysnęły niebezpiecznie.
- Uważaj na język, Potter - warknął gniewnie. Harry wziął głęboki oddech, starając się nie zwracać uwagi na ciskający pioruny wzrok mężczyzny i kontynuował, ale już znacznie ciszej:
- Możemy robić to w tajemnicy. W zeszłym roku wraz z kilkoma uczniami stworzyliśmy grupę, którą nazwaliśmy "Gwardią Dumbledore'a". Ćwiczyliśmy w Pokoju Życzeń i... - urwał, widząc szydercze spojrzenie, które wbijał w niego Snape. - Co? - zapytał.
- To coś nowego. Chłopiec, Który Przeżył pragnie w tajemnicy przed ukochanym dyrektorem skalać swą niewinną duszyczkę Czarną Magią, nawet jeżeli groziłoby to wydaleniem go ze szkoły i umieszczeniem w Azkabanie.
- Od kiedy położyłeś na mnie swoje ręce, już nie jestem taki niewinny... więc co to za różnica? - odparł Harry, patrząc Severusowi prosto w oczy. Snape zmarszczył brwi, ale nie skomentował tego. Obserwował Harry'ego tak, jakby poddawał go ocenie. Chłopak miał ochotę uciec wzrokiem, ale nie zrobił tego. Pomimo że wytrzymanie taksującego spojrzenia mężczyzny bardzo wiele go kosztowało. Po kilku minutach napiętej ciszy, Severus odchylił się w fotelu i powiedział cicho, spoglądając w ogień:
- Zastanowię się nad tym.
To nie była obietnica, jedynie otwarta możliwość, ale Harry i tak miał wrażenie, jakby zdobył niebosiężny szczyt. Z trudem powstrzymał radosny uśmiech, który cisnął mu się na usta. Odchrząknął i powiedział:
- Zresztą moja dusza wcale nie jest taka niewinna. W zeszłym roku rzuciłem Cruciatus na Bellatrix. To znaczy, może nie do końca... wyszło tak, jak powinno. Ale byłem bardzo blisko. Zawahałem się. Chciałem tego, ale coś mnie powstrzymało.
Severus zerknął na niego kątem oka.
- I myślisz, że teraz będziesz w stanie to zrobić? - zapytał drwiąco.
Harry zagryzł wargę.
- Nie jestem już tą samą osobą, którą byłem rok temu - powiedział cicho, po czym spojrzał na mężczyznę. - Ty mnie zmieniłeś. - Severus parsknął i ponownie spojrzał w ogień. - Wiem, że teraz mi się uda. Przecież sam powiedziałeś, że wystarczy tylko bardzo chcieć... skrzywdzić kogoś. - Popatrzył na swoje dłonie. Przez chwilę miał wrażenie, że widzi na nich ślady krwi, ale wiedział, że to tylko złudzenie. - A ja bardzo chcę. - Wyczuł na sobie wzrok Severusa, ale nie podniósł głowy. Zacisnął pięści i szybko odegnał obrazy, które próbowały wedrzeć mu się do głowy. I wtedy uderzyła go nagła myśl. - W zasadzie to... tak się zastanawiam... - Dopiero teraz podniósł wzrok i spojrzał na przypatrującego mu się z uwagą Mistrza Eliksirów. - Kiedy jesteś z Voldemortem i kiedy on każe robić ci te wszystkie... rzeczy... To znaczy, rzucać różne klątwy... Powiedziałeś, że aby je rzucić, trzeba naprawdę tego chcieć. Więc jak ty...? - urwał, widząc nagły błysk w oczach mężczyzny.
To nie był przyjemny blask. Przypominał lodowate światło. Z sugestią zieleni.
Napłynęło zrozumienie.
Usta Severusa wykrzywił mroczny uśmiech.
- Jesteś zaskoczony, Potter?
Harry wstrzymał oddech, czując uderzające mu do twarzy gorąco. Jego żołądek wywrócił się. Przed oczami błysnął mu obraz Severusa, stojącego w kręgu, pośród wysokich, ciemnych postaci z twarzami ukrytymi za maskami. Lśniącymi niczym biała porcelana. Severus rzucający Crucio na niewyraźne, wijące się po ziemi sylwetki. Ręka pewnie trzymająca różdżkę, ukryte za maską oczy, takie nieczułe, pozbawione współczucia czy wyrzutów sumienia. Zamrugał kilka razy, próbując przegonić obraz i czując, że jego serce bije coraz szybciej i szybciej. Spojrzał z niedowierzaniem na siedzącego naprzeciw niego mężczyznę i pokręcił głową.
- To niemożliwe.
- Dlaczego nie? - zapytał kpiąco Severus.
- Czy to... czy to znaczy, że ty... ty to lubisz? Powiedziałeś, że trzeba naprawdę tego chcieć. Czy ty naprawdę...? - urwał, kiedy Snape pochylił się w jego stronę i zmrużył oczy.
- To, co lubię, to, co muszę, a to, czego chcę, to są zupełnie różne rzeczy, Potter.
Harry zmarszczył brwi, próbując zrozumieć.
- Ale czy ty...?
- Ludzki umysł to naprawdę ciekawe narzędzie. Można się nim posługiwać do woli, jeżeli wie się tylko, gdzie znajduje się zamek i w jaki sposób go otworzyć. Kiedy tego dokonasz, jesteś w stanie zrobić wszystko. Możesz zmusić swój umysł do takich rzeczy, których teoretycznie nigdy nie byłbyś w stanie zrobić. Na przykład zabić człowieka. Albo związać się z nim uczuciowo. Lub też go znienawidzić. Na tym właśnie polega kontrola. Coś, czego ty nigdy nie byłeś w stanie opanować, pomimo moich wysiłków. Nie potrafisz nawet na chwilę zamknąć swojego umysłu, można czytać z niego jak z otwartej książki. Ja robię to niemal przez cały czas.
Harry przypomniał sobie, jak wiele wysiłku kosztowały go zeszłoroczne lekcje Oklumencji ze Snape'em. Pamiętał smak goryczy, kiedy, pomimo wielu prób, nie potrafił przeciwstawić się Severusowi, który bez żadnych oporów wdzierał się do jego głowy.
Przez umysł Harry'ego przebiegła nagła, niekontrolowana myśl:
Cóż, w sumie niewiele się zmieniło. Tylko że teraz wdziera się bez oporów zupełnie gdzie indziej...
- To znaczy, że zawsze, w każdej sytuacji, potrafisz nad sobą panować? - zapytał, patrząc na Severusa z niedowierzaniem i głębokim podziwem. - To naprawdę... niesamowite - wymamrotał.
Mężczyzna wydawał się zaskoczony tym, co zobaczył w szeroko otwartych oczach Harry'ego. Spodziewał się zapewne wszystkiego, od strachu do niechęci, ale z pewnością nie... pewnego rodzaju czci.
Harry był naprawdę pod wrażeniem. Nie wyobrażał sobie takiego życia. Ciągle się kontrolować, zawsze być skupionym... nie móc pozwolić sobie nawet na chwilę oddechu. Sam nie potrafił skupić się nawet na lekcjach, a co dopiero na... Zaraz... Coś się tu nie zgadzało... Przecież Severus nie mógł się kontrolować w czasie...
- Chwila - odezwał się, kiedy mężczyzna odchylił się do tyłu i ponownie spojrzał w ogień. - Przecież ty też nie zawsze nad sobą panujesz. Ostatnio wybuchłeś na lekcji. Byłeś wściekły. Pamiętam to. I przecież zawsze... zawsze, kiedy to robimy... wtedy też się nie kontrolujesz.
Mistrz Eliksirów uśmiechnął się swoim najbardziej szyderczym uśmiechem.
- Nie zrozumiałeś nic z tego, co ci powiedziałem, Potter.
Harry zmarszczył brwi. Jak to nie zrozumiał? Rozumiał doskonale!
- Ale...
- Ta rozmowa była całkowitą stratą czasu. A ty już od dawna powinieneś wykonywać moje polecenie! Jeżeli myślisz, że swoim paplaniem uda ci się uniknąć szlabanu, to znalazłeś się już daleko poza horyzontem głupoty! - warknął Severus, biorąc do ręki książkę o bardzo długim i skomplikowanym tytule, którą odłożył na stolik zaraz po przybyciu Harry'ego. - Więc bierz się w końcu do roboty, jeżeli nie chcesz dostać o wiele boleśniejszej kary! - Po tych słowach pogrążył się w lekturze.
Żołądek Harry'ego skurczył na tę wzmiankę. Spuścił oczy i spojrzał na leżący przed nim pergamin. Wiedział, że rozmowa dobiegła końca i nie wyciągnie od Severusa już ani słowa.
Część 2
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia wrzenia 08 2009 16:29:17
Szczęka mi opadała, kiedy zobaczyłam ile słów ma ten rozdział.
Naprawdę, bijecie rekordy. Brawo ;D
I dla pomijanej przeze mnie bety. Kaczalko, przepraszam i biję pokłony!
*.
Zacznę od "złej" strony. W poprzednim komentarzu pisałam, ze zdawało mi się, ze DI jest błędnym kołem.
Niestety, teraz już jestem tego pewna.
Oczywiście, każdy odbiera to inaczej, więc przedstawiam swoją subiektywną ocenę. Chociaż wiem, ze nie jestem w niej osamotniona.
Tak więc, DI "zatacza się". Stały schemat: Jest dobrze, jebią się, jest dobrze,kochają się, jest dobrze, jebią się, jest dobrze, kochają się, jest dobrze, jebią się.
Spędzają czas razem i jest miło, seks jest przyjemny. Nagle się kłócą, czy coś w tym stylu i Snape po prostu rżnie Harry'ego.
Ja to rozumiem. W moich tekstach jest podobny schemat. Zgoda, kłótnia, zgoda, zgoda, kłótnia.
Jednak spodziewałam się tutaj czegoś... więcej.
Mimo to nie zniechęcam się do DI. Nadal podoba mi się tak jak dawniej i podziwiam was za pracę, jaką wkładacie w każdy rozdział, akapit, wypowiedź...
Rozdział zaczął się... nie powiem, obiecująco. Potter spóźni się na szlaban do Snape'a? Kurde, szykuje się ostry seks! No a jednak nie... Widzicie, co ze mną zrobił ten niedawny rozdział? Całkowicie odmienił moją psychikę
No, ale zamiast seksu dostaliśmy coś lepszego. Hm... Lepszego, bo Severus i Harry rozmawiali. Nie zdarza im się to często. Rozmawiali, Severus pokazał Harry'emu jego wypracowanie. Gryfon opowiedział mu o sobie i Severus nie sprzeciwił się temu; słuchał.
Kiedy Potter na początku "poczuł się lepiej", ja także Utożsamianie się z postaciami to to co kocham
I to, kiedy Harry "podniecał" Snape'a... Mrr ^.^. To było stymulujące Jednakże, nie tylko wtedy, kiedy opowiadał "Jak bardzo lubi swojego nauczyciela", ale wtedy też, kiedy mówił o łapaniu znicza... Cała jego wypowiedź też miała drugie dno Przynajmniej dla mnie
No chyba, że już wszystko zaczęło mi się kojarzyć z seksem
I końcówka... Nie wiem,c o wam powiedzieć...
Myślę, ze to było potrzebne. I możliwe, że Snape... przyjmie jego "propozycję". Jeśli nie będzie uczył, to pomoże Harry'emu.
A więc idę czytać ciąg dalszy.
Zobaczymy co tam się będzie działo
NNRiddle. |
dnia wrzenia 08 2009 22:26:34
Droga NRiddle... (i pozostali...)
DI "zatacza się". Stały schemat: Jest dobrze, jebią się, jest dobrze,kochają się, jest dobrze, jebią się, jest dobrze, kochają się, jest dobrze, jebią się.
Spędzają czas razem i jest miło, seks jest przyjemny. Nagle się kłócą, czy coś w tym stylu i Snape po prostu rżnie Harry'ego.
Pewnie nawet nie zdawałaś sobie sprawy, pisząc te słowa, jaką wywołasz nimi burzę. Te kilka zdań sprawiło, że wszystko pozostałe, co napisałaś, całkowicie uciekło, rozmyło się, wszystkie zachwyty odleciały i w ogóle do nas nie dotarły. Dlatego chciałyśmy wyjaśnić kilka rzeczy.
Te słowa trafiły w nas niczym policzek. Ponieważ my się dwoimy i troimy nad dogłębną psychologią postaci, nad całą fabułą i każdym jej szczegółem z osobna, nad wiarygodnym przedstawieniem rozwijających się relacji międzyludzkich pomiędzy bohaterami o skomplikowanych osobowościach, wkładamy całe serce w realizm, we wszystko, a ta twoja krótka wypowiedź sprowadziła wszystko do "jebania, godzenia się, kłócenia, jebania i tak w kółko". To niezwykle krzywdzące. Równie dobrze można by tak napisać o Herbatce (jebanie, szkoła, jest miło, jebanie, szkoła jest miło), a nawet o większości ficków.
Oczywiście, każdy odbiera to inaczej, więc przedstawiam swoją subiektywną ocenę. Chociaż wiem, ze nie jestem w niej osamotniona.
Skoro naprawdę tyle osób tak uważa, to równie dobrze, zamiast się starać i wysilać nad opisywaniem wszystkich tych wątków, psychologii, tajemnic, dwuznaczności, relacji, możemy to olać i pisać tylko pwp, w którym Harry przychodziłby do Snape'a na suche jebanko, potem by wychodził, wracałby, kłócił się o jakiś drobiazg, znowu by się jebali itd., skoro tylko TO jest w naszym ficku).
To smutne, że niemal nikt nie zauważa, że u nas seks służy tylko do ukazania ewolucji relacji w toksycznym związku, jest na drugim planie, jest tylko narzędziem do osiągnięcia celu, jest podkładką pod to, co dzieje się w umysłach bohaterów. Ale niektórzy widzą tylko seks, tak jakby poza nim nie istniało nic innego (może będziemy musiały zrezygnować z tego seksu, aby inne elementy zostały w końcu zauważone...).
W tym rozdziale było bardzo podobnie. Niektórzy widzieli tylko part drugi, a to przecież część pierwsza była dla nas O WIELE WAŻNIEJSZA, trudniejsza w napisaniu i o wiele dłużej się z nią męczyłyśmy, to nad nią płakałyśmy, wylewałyśmy pot, mózgi wypływały nam uszami, to właśnie część pierwszą pisałyśmy przez 9/10 czasu pisania tego rozdziału, bo napisanie seksu to było jak pstryknięcie palcami, to miał być tylko dodatek, podsumowanie, zakończenie... ale niektórzy (a można powiedzieć, że nawet większość) zobaczyła tylko ten "dodatek" i to jest jeden z powodów, dla których ostatnio chodzimy trochę sfrustrowane i łatwo wybuchamy. Tylko my wiemy, co przeżyłyśmy z partem pierwszym, w którym zawarłyśmy odpowiedzi na wiele pytań, pociągnęłyśmy wiele wątków, zagłębiłyśmy się w wiele tajemnic Snape'a, które wprawne oko potrafi wychwycić i może nawet odgadnąć coś, na co wszyscy poszukują odpowiedzi. Dla porównania: part pierwszy był dla nas niezwykle trudny i cholernie WAŻNY, pisałyśmy go kawałek po kawałku już od dwóch miesięcy, a seks napisałałyśmy w jeden wieczór, ale niemal każdy zauważał tylko jebanie, seks, tresurę i NIC POZA TYM. Seks, owszem, jest ważny, nawet bardzo ważny w przypadku slashu, ale nie może przesłonić treści i wszystkiego, co się w niej kryje. My przez seks pokazujemy powolne rozwijanie się relacji pomiędzy zupełnie różnymi osobowościami. Ale gdyby tak ktokolwiek zauważył to powolne rozwijanie się relacji, a nie, że w kółko jest tylko to samo i że nic się pomiędzy nimi nie zmienia, bo tak NIE JEST!
Po postu czasami... aż się odechciewa wszystkiego. Nachodzą człowieka myśli, że może powinien to wszystko rzucić i pisać tylko całkowicie pozbawione jakiejkolwiek głębi pwp, skoro większość osób widzi i woli tylko to.
Jest nam przykro. |
dnia wrzenia 09 2009 19:16:23
O kurde blaszka...
Wywołałam burzę ?!
pseplasam...
Nie chciałam. Nie chciałam tego zrobić. Czuję się źle... Nie sądziłam, że aż tak was to dotknie... Zdaję sobie sprawę z tego co powiedziałam, nadal tak myślę, ale nie chciałam odbierać wam ochoty do pisania!
Nie "tyle osób". Źle mnie zrozumiałyście. Pisząc "Nie jestem w niej osamotniona" nie miałam na myśli tłumów. Jedną, dwie osoby, nie więcej.
Ja nie twierdzę, że nie ma w DI uczuć. SĄ! Są uczucia, emocje, pięknie opisane to wszystko.
Tak, seks jest u was środkiem... Trochę to... Nie do końca mi pasuje. Ale cóż... "może będziemy musiały zrezygnować z tego seksu, aby inne elementy zostały w końcu zauważone"
To może jest sposób, ale mimo wszystko... hm... Po prostu niektórzy czytają teksty tylko z ostrzejszymi momentami. Więc takie rozdziały, momenty, mogą być zlewane. To smutne, że tak się dzieje, że są takie osoby.
Tu właśnie się to kłania - większość zachwyciła się częścią drugą, pierwszą zrzucając na samo dno pamięci. Ja doceniam to, ile poświęciłyście na napisanie partu pierwszego. Doceniam, podziwiam i wiem, że sama nigdy bym tak nie potrafiła; nigdy na nic podobnego się nie natknęłam. Mimo wszystko nie zgodzę się, ze seks pisze się "ot tak". Pisze się łatwiej, to fakt, ale i tak trzeba wytężyć mózgownicę.
Nie, nie, nie nie. Nie wolno wam niczego rzucać, nie wolno się poddawać ani pogłębiać czarnych myśli. DI jest czymś wyjątkowym, zrodzonym z ciężkiej pracy, łez, śmiechu i godzin spędzonych przez komputerem czy kartką. Nie jest jakimś bezsensownym pwp, jest opowiadaniem z głęboką treścią, wspaniale rozwiniętymi wątkami, idealnymi opisami, uczuciami które się CZUJE. DI uwielbia wiele osób, wiele jest nim oczarowanych; po prostu ma swoich fanów, a wśród nich jest grupka, która wczytuje się dokładnie w każdy rozdział; każde słowo się dla nich liczy.
Piszą go wspaniałe autorki o wielkiej wyobraźni, zasobie słownictwa i cierpliwości. Nie pokręcone nastolatki, które nie umieją sklecić porządnego zdania, ale kobiety, które wiedzą co piszą i co chcą przekazać innym.
Jeszcze raz przepraszam. Teraz zauważyłam, jaka byłam bezmyślna. Tępiłam coś, a sama taka się stałam.
Nie wiem dlaczego widziałam w DI tylko seks. Znaczy... Dostrzegałam, dostrzegam to wszystko inne, te piękne emocje, ale teraz, tak nagle, kiedy w rozdziałach pojawia się dużo seksu, przysłonił mi on inne sprawy. To moja wina. Przyznaję, miałam klapki na oczach. Jeszcze raz przepraszam. Nie napisałam mojego komentarza z zazdrości, ani po to, żebyście się załamały i przestały pisać *co zostało mi już zarzucone przez niektórych* Gdybym wiedziała, że tak się stanie, że aż tak się przejmiecie, to trzymałabym język za zębami, a raczej ręce kilometr od klawiatury. Nigdy nie miałam zamiaru was dołować. Chciałabym, aby DI trwało, trwało i trwało, ku uciesze nas, czytelników i was, autorek tego cuda.
Hm... Obiecuję, że następnym razem DOBRZE się zastanowię, najlepiej kilka razy, zanim coś napiszę. Nie pod wpływem impulsu, chwilowej myśli.
Przepraszam jeszcze raz. Wiem, że zrobiłam źle. Nie pomyślałam.
Mam nadzieję, że mimo wszystko nie wyląduję na liście "Do zlikwidowania" Uwierzcie, że nie chciałam aż tak was napastować.
I mam również nadzieję, ze w końcu mi wybaczycie *będę wam słodzić, przez następne 1oo rozdziałów ;D joke ;D chociaż... *
Skruszona, NNRiddle |
dnia grudnia 23 2009 05:14:12
Intryguje mnie ten eliksir, który przygotowuje Severus i te słowa, które wypowiedział "Tyle, ile potrzeba". Mam złe przeczucia.. xD |
dnia grudnia 23 2009 05:17:44
Ej, ej.. Nie ma co porównywać DI do Herbacianki, bo to dwa osobne fiki i chociaż wszyscy je sobie kojarzą tylko z jebaniem, to i tak w tamtym, co innego tworzyło nastrój, a w tym również co innego.
Poza tym, co to za życie bez seksu? Jak dla mnie ok, że się bzykają cały czas. Fabuła jest gdzieś w tyle, pięknie wprowadzana małymi kroczkami i mnie to cieszy ^^ |
dnia marca 21 2010 23:02:54
Haha najlepszy tekst to: "ignorantka i niezdara, która z Aurora ma tyle, ile McGonagall z wili." to był fajny rozdział bez wątpienia.
Trochę sobie po gawędzili i jest git, a Severus i tak kazał Harremu to pisać haha (kocham go za to)
Ron jak zawsze jest irytujący, od razu jakieś myśli ma he... |
dnia kwietnia 24 2010 23:35:30
Strasznie spodobał mi się ten rozdział
Czytając odczuwałam spokój i niemy zachwyt, że Harry odbywa normalną pogawędkę ze Snape'm. Spodobało mi się kiedy nerwowe gadanie gryfona potrafiło wywołać tyle emocji - od rozbawienia,po irytacje czy też złość. Ale to było takie prawdziwe. Odczułam to jako swoisty przełom w ich stosunku do siebie
A więc powiem to jeszcze raz, ten rozdział strasznie mi się podobał |
dnia kwietnia 25 2010 21:34:58
dopiero dzis zdecydowałam się pisać cokolwiek gdziekolwiek na snarry world, bo dotychczas tylko czytałam i sledziłam fora itp. ; p bo wy sie w wiekszości tu kurcze znacie juz wszyscy! no ale dobra dobra, podjęłam męską decyzję. i w związku z tym, ze zaczynam komentować - ten oto rozdział będzie pierwszym jaki zaczczycę swoim komentarzem. ha - ha. zaszczycę.
uważam, ze pirerwsza część the punishment została pominięta przez komentujących ;< scena seksu przyćmiła jej wielkość ;< no oczywiscie, ze kocham seks i to jak pięknie opisujecie kazdy jęk i rozedrgany nerw, ale heeej. to co jest zawarte w tym rozdziale mogę śmiało nazwać przełomowym.
czytając go za kazdym razem mialam wrazenie zaniepokojenia. mimo wszystkiego co jest miedzy harrym i severusem w dalszych rozdziałach, miłość czy namiętność, mimo kazdego wydawanego przeze mnie westchnienięcia, albo 'uuuuu', 'ooooch' prosto w monitor WCIĄŻ zapala mi sie czerwone światełko, kontrolka, że coś tu jest nie tak i żebym nie miala samej sielany w głowie. autorki zrobiły ze mnie rozedrganą chodzącą podejrzliwosc. ; D
mam wrażenie, że severus gromadzi informacje. tak tu wygląda.
i oczywiście sytuacja z harrym, urabianie go porównane do długo ważonego eliksiru. mam nadzieje, ze tym razem jednak bieg zdarzeń zmieni jego zwyczajową satysfakcję w radość! kurcżęęę!
UWIELBIAM ICH ROZMOWY. to jak sie do siebie odnoszą. to cudowny odnośnik do intymnych chwil, tzn pieszczot i seksu. czuje się jakbym tam siedziala obok i przyglądała się im z otwartą buzią, popijająć herbatę.
kończę już, kończę! to jeden z moich ulubionych rozdziałów <3 gratuluje i powo dziewczęta! : d : *** |
dnia padziernika 26 2010 16:37:46
Bardzo podobał mi się rozdział. Jak dla mnie potrzebne było wprowadzenie tak przyziemnej rzeczy, jaką jest rozmowa, bo to pokazuje przepaść między Snapem a Harrym w dziedzinie intelektualności W sumie całkiem ciekawie musiało wyglądać, gdy Harry zadawał różne pytania dotyczące alkoholu. Dobrze, że Severus się nie zirytował tak bardzo, jak tylko on potrafi Końcówka jest wręcz zachęcająca do tego, by przejść do części drugiej |
dnia kwietnia 10 2011 00:33:55
Czytam wasze rozdzialy jeden po drugim i powiem wam jedno: skoro tworzenie tego typu historii sprawia wam przyjemnosc i uwazacie za najwieksze dzielo elementy majace miejsce pomiedzy watkami seksualnymi w calej tresci, to po coz przejmowac sie jakims jednym negatywnym komentarzem? Wiecie ze odwalacie kawal dobrej roboty i sporo osob jest zachwyconych owocem waszej pracy, takze nie zmieniajcie niczego tylko dlatego ze ktos ma jakies zastrzezenia. W kazdej branzy sa jakies przeciw, ktore trzeba wziac na klate i dalej leciec z koksem^^ A jesli komus cos sie nie podoba to krzyzyk na droge, nikt nie kaze tej osobie kontynuowac czytania, w koncu cos mozna lubić albo tez niekoniecznie, a bez przeciwnosci losu, negatywnej publicznosci czlowiek nie bylby w stanie dalej dazyc do perfekcji i nie czulby potrzeby dalszego pracowania nad soba i swoim dzielem Jesli o mnie chodzi to od bardzo dlugiego czasu intryguje mnie postac Snape'a, zwalszcza po ujrzeniu bohatera na ekranie, byc moze dlatego, ze dzieki temu zaczela byc tak jakby "namacalna", w pewnym sensie prawdziwa i dla wszystkich sprowadzona do jednego wizerunku. Od tamtej pory zaczelam sie zastanawiac jak moglby sie zachowywac w obliczu spraw codziennych, spraw błahych, jak wygladalby jego czas poza godzinami pracy, a nawet- byc moze dla wielu nic nie znaczacy- kacik mieszkalny^^, czy posiada uczucia i potrafilby je okazac, a najbardziej zastanawiala mnie kwestia milosci, czy potrafilby kogos pokochac i najawzniejsze- czy bylby w stanie to okazac? Pytan jest tyle, a odpowiedzi mozna sie tylko domyslac, zapewne sama Rowling musialaby sie nad tym troche zastanowic, aczkolwiek czytajac wasze rozdzialy jeden po drugim zdaje sobie sprawe, ze malymi porcjami krok po kroku w miare czytania zyskuje coraz obszerniejsza odpowiedz. To jest niesamowite jak wasza propozycja stosunku tej mrocznej postaci do okreslonych aspektow zycia w moim mniemaniu jest trafna! Na pewno niezle sie nad tym glowilyscie, bo jak do tej pory nie zauwazylam chociazby minimalnej sprzecznosci w zachowaniu snape'a, dlatego tez czytam rozdzial po rozdziale z zapartym tchem nie mogac uwierzyc, ze same stworzylyscie ta "niedostepna" czesc osobowosci mrocznego bohatera i ze trafilyscie w sedno! Co tu duzo mowic- wow!- winszuje i zazdroszcze takiej wyobrazni, "macie leb" , to nie ulega watpliwosci i oby tak dalej a nawet jeszcze lepiej ;P |
dnia maja 07 2011 22:19:14
- Byłem podły, lubiłem dręczyć innych uczniów, uczyłem się doskonale. Jeszcze jakieś pytania, Potter?
Czyz Snape w młodości nie był uroczy?
W końcu zaczyna się między Harrym a Severusem proces komunikacji na poziomie intelektualnym. Do tej pory ćwiczyli tylko na poziomie cielesnym Mimo że tylko Harry paplał bez sensu to sporo można było się dowiedzieć o Severusie, np. tego że fascynuje go czarna magia... i że użył ciekawego zwrotu.. .na wzmianke o walce z Voldim powiedzial "wy" nie macie szans.. nie "my"... czyżby Sev po drugiej stronie barykady stał? |
dnia grudnia 09 2011 13:14:27
Czasami lubię Harry'ego. SERIO! Na przykład wtedy, kiedy tak bardzo się stara zbliżyć do Severusa. Gdy próbuje z nim ROZMAWIAĆ. |
dnia lutego 26 2012 03:31:08
Wracając do Luny... Coś mi nie pasuje jej tata... Tamten medalion jej podesłał, może będzie coś z tym pasztetem...
Dobra to było takie moje rozważanie nie na temat. Cóż powiem, Harry trochę mało się przejął tym swoim wcześniejszym poniżeniem, gadają jakby nic się nie stało, jakby to nie był pierwszy raz, Harry tak po prostu wrócił do normalnego życia jakby ich związek trwał na tej zasadzie już od co najmniej kilku takich ostrzejszych zabaw... No cóż...
Wspominałam już, że absolutnie ubóstwiam, jak Harry dziękuje Severusowi? To genialne w swojej prostocie sceny, które pokazują, jak bardzo Potterowi zależy na uczuciu Snape'a... I jaki jest uniżony...
Znów jestem oczarowana.
Jeszcze 2cz. rozdziału i już naprawdę idę spać.
Ach wciągające...
Mykam dalej i dziękuję za wspaniały tekst. |
dnia lutego 26 2012 21:33:16
Tak jak pisałam wcześniej, znalazłam czas, by trochę głębioej przeanalizować rozdział.
Severus... Mam wrażenie, że wszystko, dosłownie wszystko, co robi jest przez niego zaplanowane x.x
Swoją drogą opowieść Pottera o kuzynie mnie zaskoczyła xD Tak ni stąd ni zowąd zaczął opowiadać, co mu się przypomniało.. Taka spontaniczność^^.
Nie potrafię odgadnąć, co mógł pomyśleć Sev, po tym zdaniu:
- Zawsze uważałem, że w ten sposób udawali, że nie istnieję. - Na jego usta wypłynął blady uśmiech, który jednakże nie sięgnął oczu.
Wracałam do tej sytuacji kilka razy, ale nie rozumiem... Albo ja jestem za tępa, albo specjalnie to ukryłyście ^^.
Ogólnie Harry miał humor na wylewanie z siebie wszystkiego, o czym pomyśli. W sumie chyba każdy tak czasem ma. Przynajmniej ja go rozumiem. Zresztą sama mam coś z tego masochistycznego charakteru, potrafię zrozumieć, co on czuje, jako eee pasyw? xD (Wolę określenie "uke", ale no niech już będzie)
- Tak. I wiesz co? Nie wiem, jak mogłem wcześniej tego nie dostrzegać. Te wszystkie składniki, które przewijają się przez moje ręce... Dotykam ich, pieszczę w moich palcach, ugniatam, kruszę albo wyciskam z nich soki... - zobaczył, jak Snape zagryza wargę. - ...są naprawdę niezwykle interesujące. No i jest jeszcze kociołek, którego cały czas trzeba pilnować, żeby nie osiągnął temperatury wrzenia i nie wybuchnął... - Severus odpiął guzik przy kołnierzyku, a Harry uśmiechnął się w duchu. Sam był zaskoczony, że potrafi opowiadać o tym w tak dwuznaczny sposób. - Ale to nie wszystko. Jest jeszcze Mistrz Eliksirów, który nas naucza i chociaż niemal wszyscy uczniowie się go boją, to ja uważam, że jest doskonały w swoim fachu. - Harry poczuł, że na jego policzki wypływa rumieniec
Majstersztyk ^^ Po prostu mistrzostwo.
Hmm Severus chyba nie zdawał sobie jeszcze do końca sprawy z tego, że Harry oprócz pożądania czuje do niego cos jeszcze prawda?
Poza tym, chyba zaczyna przepuszczać do siebie myśl, że podoba mu się, ale nie w taki czysto fizyczny sposób, ale tak bardziej w sercu, fakt, iż dla kogoś tak wiele znaczy, chociaż tego nie jestem pewna.
Powtórzę się, ale sceny podziękowań chyba lubię najbardziej :D
Spodobało mi się to:
Ludzki umysł to naprawdę ciekawe narzędzie. Można się nim posługiwać do woli, jeżeli wie się tylko, gdzie znajduje się zamek i w jaki sposób go otworzyć. Kiedy tego dokonasz, jesteś w stanie zrobić wszystko. Możesz zmusić swój umysł do takich rzeczy, których teoretycznie nigdy nie byłbyś w stanie zrobić. Na przykład zabić człowieka. Albo związać się z nim uczuciowo. Lub też go znienawidzić. Na tym właśnie polega kontrola. Coś, czego ty nigdy nie byłeś w stanie opanować, pomimo moich wysiłków. Nie potrafisz nawet na chwilę zamknąć swojego umysłu, można czytać z niego jak z otwartej książki. Ja robię to niemal przez cały czas.
Otóż już kiedyś zastanawiałam się, czy naprawdę niektórzy ludzie tego nie potrafią. Nie wiem, nie mam zbyt rozbudowanego życia towarzyskiego, ale sama już od dawna wiem, z własnego doświadczenia, że ta wypowiedź Seva jest bardzo, bardzo prawdziwa. Jakoś tak naturalnie przyszło mi nauczenie się częściowo kontrolowania swojego umysłu, może dlatego, że mam juz po prostu taki sposób bycia. Rozumiem Snape'a, był wyśmiewany w młodości, dlatego całe życie dążył, by ludzie się go bali, oraz żeby nie pokazywac nikomu swoich emocji, żeby nikt ich nie wykorzystał przeciwko niemu. Takie dążenie do ideału, reakcja obronna, najczęściej wrażliwi ludzie zamykają się pod taką skorupą, bo stwierdzają, że musza sprawiać wrażenie bezbłędnych, by nikt nie ranił ich dumy. Tylko dzięki tej umiejętności Sev może działać równolegle po dobrej i złej stronie, zdobywając zaufanie ich przedstawicieli. Nadal nie potrafię stwierdzić, po której naprawdę stoi stronie, gnębi mnie jedna sprawa z kolejnego rozdziału, ale nie będę o tym pisała pod tym. |
dnia lutego 25 2015 07:14:31
Ciekawy a wręcz bardzo ciekawy rozdział Nie mogę uwierzyć, że Hermiona nie potrafi przyjąć do wiadomości, że każdy ma potrzeby seksualne, a przecież jest taka mądra. Oskarżenia Rona są śmieszne. Rozmowa "pary" bardzo mi się podobała, wydaje mi się, że Harry kruszy kolejne mury I istnieje szansa, że Severus zacznie go uczyć o Czarnej Magii. |
dnia padziernika 03 2019 18:18:12
W sumie pierwsza taka rozmowa Pottera z Severusem. Tematy interesujące Snape'a, które Potter próbuje ogarnąć. |
dnia grudnia 04 2019 12:50:04
Ja powiem tylko, albo aż tyle Severus Snape skurwysyńsko inteligente tsundere!!! - z ,,lekką" skłonnością do sadyzmu! Kocham go w takim wydaniu!! |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|