| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,445
Najnowszy Użytkownik: Uji
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 45 - "The Guardian" | | | Beta: Gellert :* Dziękujemy ^_^
45. The Guardian
Let me be your shelter
Let me be your light
I'm here, nothing can harm you
My words will warm and calm you
I'm here with you, beside you,
to guard you and to guide you...*
Odzwyczajonym od nauki uczniom pierwsze dwa dni szkoły niesamowicie się dłużyły. Nawet zajęcia praktyczne wymagały od nich większego skupienia niż zazwyczaj. Teorię na ogół i tak przesypiali, o ile tylko była taka możliwość, to znaczy, o ile nie były to zajęcia ze Snape'em albo McGonagall.
Irytek znowu miał cały zastęp uczniów do dręczenia, a Filch nareszcie mógł ukarać kilka co bardziej pechowych osób za takie zbrodnie jak "zabłacanie korytarzy" albo "zbyt głośny śmiech" i dać tym upust swojej chronicznej frustracji. Prawie Bezgłowy Nick przechwalał się wszystkim uczniom, których napotkał, że skoro Klub Bezgłowych nie chciał przyjąć go w swoje szeregi, to on podczas ferii założył własny Klub Prawie Bezgłowych i zapraszał do niego wszystkich chętnych, którzy zamierzali w najbliższym czasie, czyli w przeciągu nadchodzących stu lat, nie do końca pozbyć się własnej głowy, a nawet oferował fachową pomoc i porady w stylu "jak odciąć głowę, aby nie przeholować" albo "jak nie stracić głowy w zaledwie pięć cięć". Jak na razie do klubu zapisał się tylko Neville Longbottom, który uważał, że przy swoim pechu powinien być przygotowany na taką okoliczność.
Jedyną osobą, która w pocie czoła pracowała na zajęciach, była oczywiście Hermiona i już w ciągu dwóch pierwszych dni zarobiła dla Gryffindoru prawie trzydzieści punktów. Niestety, cała reszta Gryfonów straciła dokładnie tyle samo, przez co ostatecznie bilans i tak wyszedł na zero.
Gdy połowa szkoły, a w szczególności młodsze roczniki, wyległy w poniedziałkowy wieczór na oświetlony pochodniami, iskrzący od zalegającego wszędzie białego puchu dziedziniec szkolny i rozpoczęła się inaugurująca nowy semestr bitwa na śnieżki, Harry udał się na szlaban do lochów. Bitwy na śnieżki były jednymi z rzeczy, które w Hogwarcie uwielbiał najbardziej, ale jednak nie aż tak bardzo jak smak i zapach penisa Snape'a. Mistrz Eliksirów spełnił swoją obietnicę i kiedy Harry zaledwie wszedł do salonu, został przywitany słowami Na kolana, a cała reszta wieczoru rozmazała mu się przed oczami od szybkości, z jaką Severus wbijał się w jego usta i od spermy, która kilkakrotnie w ciągu całego szlabanu osiadała mu na okularach. Na szczęście Snape nie odebrał mu za to punktów...
Kiedy już powrócił do wieży Gryffindoru i został powitany współczującymi spojrzeniami swoich przyjaciół, mówiącymi: "my się tak świetnie bawiliśmy, a ty nie, och, jakże nam przykro, Harry...", z trudem powstrzymywał się od śmiechu i powiedzenia im, że było wręcz odwrotnie. Żadna, nawet największa i najwspanialsza bitwa na śnieżki nie mogła się równać z tym, czego właśnie skosztował.
Tego wieczoru jeszcze przez jakiś czas nie mógł zasnąć, rozpamiętując dokładnie każdy szczegół swojego szlabanu i po jakimś czasie wyciągnął spod poduszki Mapę Huncwotów, aby sprawdzić, co też Severus może teraz robić. Nie zobaczył go ani w gabinecie, ani w salonie, ani w sypialni. Nie było go również w łazience. Podejrzewał, że pewnie znowu siedzi w swoim laboratorium i warzy jakieś skomplikowane mikstury. Już miał zamknąć mapę, kiedy spostrzegł poruszenie w samym rogu arkusza. Wystarczył jeden rzut okiem, aby serce w nim zamarło.
Przez korytarz prowadzący z lochów do wyjścia z zamku szli Severus i... Nott.
Znowu!
Harry poczuł, jak niepokój i żółty, jadowity potwór zazdrości ponownie się w nim odzywają.
Spokojnie, tylko spokojnie. Severus powiedział mu, że udziela Nottowi korepetycji.
Ale, do diabła, w środku nocy i to poza zamkiem? Ponieważ obaj wyraźnie zmierzali w stronę skraju mapy, ku tej części błoni Hogwartu, do której mapa już nie sięgała.
A może... może obaj udają się na jakieś spotkanie Śmierciożerców? W sumie nie zdziwiłby się, gdyby ojciec Notta wciągnął swojego syna do służby Voldemortowi.
Nie! Ufa Snape'owi! Na pewno to tylko to. Albo [i]aż[/i] to. Na pewno wszystko jest w porządku. Musi być! A jeżeli okaże się, że nie jest, to... to on już coś z tym zrobi! Tak, właśnie tak!
I Nott pożałuje, że się urodził!
***
Środa minęła nieco szybciej. Tonks zaprezentowała im kilka zaklęć niwelujących złe uroki, a na Zielarstwie przycinali pędy Tentakuli, co okazało się nie lada wyzwaniem i na obiad poszli zmęczeni, spoceni i pokąsani. Zaklęcia również okazały się wyczerpujące, ponieważ profesor Flitwick kazał im rzucać Zaklęcie Lodowatego Ognia i skończyło się na tym, że Neville podpalił sobie szatę, Seamus brwi, a Lavender Brown o mało nie spaliła włosów Hermionie.
Po wszystkich lekcjach byli tak padnięci, że ledwie doczłapali do swojej wieży. Harry marzył tylko o tym, żeby rzucić się na łóżko, ale czekał go dzisiaj jeszcze szlaban ze Snape'em. Nie chodziło o to, że nie chciał iść, ponieważ niczego innego tak nie pragnął, ale czuł się naprawdę wykończony. Kiedy jednak większość uczniów przelazła już przez dziurę w portrecie i Harry, Ron i Hermiona również wkroczyli do Pokoju Wspólnego, zaskoczyło ich niewielkie zbiegowisko przy kominku.
- ...ejmuj się, przecież wiesz, że Snape do wredny dupek. Nie martw się. Na pewno wszystko skończy się dobrze.
- Właśnie. On zawsze ma zły humor. Nie powinieneś przejmować się tym wyrośniętym nietoperzem!
Harry, Ron i Hermiona spojrzeli po sobie i podeszli bliżej, aby dowiedzieć się, o co chodzi.
Połowa piątego roku Gryffindoru otaczała siedzącego na kanapie Colina Creeveya, który miał spuszczoną głowę i wyglądał na naprawdę przygnębionego. Obok niego siedziała Ginny, najwyraźniej próbując go pocieszyć.
- Co się stało? - zapytał Ron, patrząc na siostrę. Colin podniósł na chwilę głowę i Harry zobaczył, że miał zaczerwienione oczy.
- Ten sukinsyn Snape wyrzucił Colina z lekcji i powiedział, żeby już nigdy nie pokazywał mu się na oczy - powiedziała Ginny ze złością w głosie.
Harry rozszerzył oczy.
- Co? Dlaczego? - zapytał, wyraźnie wstrząśnięty. Snape zawsze groził wszystkim, że wyrzuci ich z lekcji, ale groźby te spełniał naprawdę rzadko i zawsze były to tylko jednorazowe incydenty.
- Ja... - mruknął Colin, pociągając nosem - ...mieliśmy przygotować Eliksir Bezsennego Snu, no i pomyliłem składniki i... wszystko eksplodowało i... - Głos mu się załamał i nie mógł już mówić dalej.
- I połowa naszego roku wylądowała w szpitalu z poparzeniami - dodała cicho Ginny i widząc, że wargi Colina znowu zaczynają drżeć, zreflektowała się szybko. - Nikt nie twierdzi, że to była twoja wina, Colin! Każdy ma prawo się pomylić! Przecież takie wypadki zdarzają się bardzo często. A Snape jest nauczycielem i powinien to zrozumieć, a nie twierdzić, że jesteś "największym imbecylem, jakiego widziała szkoła, zaraz po Longbottomie" - powiedziała Ginny, naśladując ton nauczyciela.
- A to świnia z tego tłustowłosego dupka! Żeby mu tak kiedyś jakiś eliksir wybuchnął prosto w twarz! Może wtedy stałby się mniej paskudny - warknął Ron. - Nie przejmuj się, Colin, mi Snape mówi takie rzeczy na co drugiej lekcji.
Colin pociągnął nosem.
- Żeby tylko to powiedział...
- Snape w ogóle zachowywał się dzisiaj jeszcze gorzej niż zazwyczaj, jakby mu ktoś porządnie nadepnął na odcisk - mruknęła Ginny. - Wydzierał się na nas przez całą lekcję i odjął nam chyba ze czterdzieści punktów. Za nic. A później, kiedy Colin wysadził swój kociołek... - Dziewczyna spojrzała na przyjaciela ze współczuciem.
- Powiedział, że jeżeli jestem taki ślepy, że nie potrafię odróżnić czerwonego proszku z odchodów Zgnilików od żółtego proszku z zasuszonych jaj Mantykor, to powinienem pożyczyć okulary od Pottera i...
Harry'emu opadła szczęka.
- ...i nie chce mnie już więcej widzieć na swoich zajęciach, a jeżeli zechcę, to mogę wysadzić samego siebie i wtedy wszyscy odetchną z ulgą - zakończył Colin i westchnął z przygnębieniem.
- McGonagall na pewno się za tobą wstawi - powiedziała Hermiona. - Snape nie może ot tak sobie wyrzucać uczniów z zajęć.
Ron spojrzał na stojącego obok Harry'ego i poklepał go po ramieniu.
- A ty masz niedługo szlaban z tym łajdakiem. Trzymaj się, Harry, będziemy wspierać cię myślami. Miejmy nadzieję, że wyjdziesz z tego cało.
Harry skinął głową, zbyt zaszokowany tymi wszystkimi rewelacjami, aby odpowiedzieć. Jeżeli Snape był dzisiaj w takim paskudnym nastroju, to teraz naprawdę zaczął obawiać się tego szlabanu. Przecież znał go i wiedział, jaki potrafi być czasami nieprzewidywalny.
Najwyraźniej ten wieczór wcale nie zapowiadał się tak przyjemnie, jak sądził...
Po kolacji, na której Severus się nie pojawił, Harry wyszedł z Wielkiej Sali, odprowadzany współczującymi spojrzeniami Rona, Hermiony i kilku młodszych Gryfonów, i skierował się prosto do lochów.
Cóż, lepiej mieć to już za sobą. Może nie będzie tak źle. Może Severus tylko na niego powarczy i wyrzuci go za drzwi, bo nie będzie miał ochoty na jego towarzystwo.
Kiedy zatrzymał się przed drzwiami do jego gabinetu, czuł, jak głośno bije mu serce. Nie chodziło o to, że bał się Severusa. Chodziło o to, że bał się czasami jego... nastrojów. A w zasadzie tego, co może mu zrobić.
Odetchnął głęboko kilka razy, próbując rozpędzić zbitą grudę lęku, która osiadła mu w żołądku, i dotknął drzwi. Przeszedł przez gabinet i ponownie się zatrzymał, zastanawiając się, czy lepiej nie zawrócić, dopóki ma jeszcze taką możliwość. Potem może już nie być w stanie.
Trzeci rok Gryffondoru, który również miał z nim dzisiaj zajęcia, potwierdził, że Snape zachowywał się o wiele paskudniej niż zwykle. I teraz oto Harry stał przed drzwiami jego komnat i czuł się tak, jakby miał zaraz wejść do jaskini lwa. A raczej węża.
Nie, przecież to Severus. Nic mu nie zrobi, nawet jeżeli ma dzisiaj naprawdę kiepski humor. Prawda? Prawda?
Zamknął oczy, odetchnął jeszcze kilka razy, aby dodać sobie odwagi, i wszedł.
W porządku, zrobił dwa kroki i nikt nie cisnął w niego jeszcze żadnym zaklęciem, ani nie powalił na ziemię. Jest dobrze.
Rozejrzał się po pogrążonym w półmroku salonie i dojrzał Severusa, stojącego do niego tyłem i robiącego coś przy swoim barku.
- D-dobry w-wieczór, S-Severusie - wydukał cicho i zamknął za sobą drzwi.
Mężczyzna nie obejrzał się, tylko odpowiedział:
- Siadaj. Czego się napijesz?
- Ja... - zaczął niepewnie, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. - To znaczy... jeżeli nie masz dzisiaj ochoty, to wcale nie muszę tutaj być. Możemy przełożyć ten szlaban na jutro.
Snape odwrócił się do niego i zmierzył go podejrzliwym wzrokiem.
- A czy mógłbyś mi powiedzieć, dlaczego mielibyśmy to zrobić?
W ręku trzymał pustą szklankę. Nie wyglądał, jakby miał zamiar cisnąć nią w Harry'ego. Wyglądał raczej jak ktoś, kto woli ją napełnić i mu ją podać. To znaczy... wyglądał normalnie.
- Ee... no bo tak sobie pomyślałem... jeżeli nie masz nastroju. Mogę sobie pójść i wrócić jutro. Nie ma problemu.
Severus zmrużył oczy.
- Co to ma znaczyć, Potter?
- Nic, zupełnie nic... tak tylko... nieważne - odparł szybko Harry i opadł na fotel, odwracając głowę w stronę kominka. - I ja... ee... poproszę wody.
- Wody? - usłyszał zaskoczony głos mężczyzny.
- Tak, bo jakoś nie mam ochoty na alkohol, bo on... ee... - "sprawia, że mogę być zbyt pijany, aby się obronić" - ...bo chciałbym jeszcze dzisiaj odrobić lekcje.
Na szczęście Snape tego nie skomentował. Po chwili postawił przed Harrym szklankę przezroczystej cieczy, a sam usiadł po drugiej stronie stolika. Chłopak porwał szklankę i wypił połowę duszkiem. Odstawił ją na blat i oblizał wargi.
- To ja... to może... - dukał, czując na sobie wzrok mężczyzny, jednak nadal nie odwracając głowy od kominka.
- Potter... nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale zachowujesz się jeszcze dziwniej niż zazwyczaj.
Harry zamrugał i spojrzał na Severusa. Ten patrzył na niego ze spokojem, ale jednocześnie z zaskoczeniem. Nie wyglądał, jakby miał zamiar go rozszarpać. W ręku trzymał szklankę nierozłącznej whisky.
- Przepraszam, miałem dzisiaj trochę ciężki dzień - powiedział ostrożnie Harry.
- Czyżby nadmiar nauki tak szybko dał ci się we znaki? - zapytał mężczyzna, a chłopak dostrzegł w kącikach jego warg zarzewie krzywego uśmieszku.
Snape sobie z niego żartował. Czy ktoś, kto jest wściekły na cały świat, powinien robić takie rzeczy?
Im dłużej Harry mu się przyglądał, z tym większym zdumieniem odkrywał, że humor Severusa wcale nie jest paskudny. Wręcz przeciwnie. To odkrycie wytrąciło go trochę z równowagi.
- Sam byłbyś zmęczony, gdybyś musiał walczyć z kolcami Tentakuli - odparł cicho, czekając na reakcję.
Snape zanurzył usta w szklance i zerknął na jego podrapane dłonie.
- Najlepszym sposobem na Tentakule jest Immobilus. Następnym razem po prostu rzuć na nie zaklęcie.
Teraz, kiedy mężczyzna o tym wspomniał, wydawało się to takie oczywiste.
- Nie pomyślałem - mruknął Harry, postanawiając zapamiętać tę radę.
Snape zacisnął mocno usta, tak jakby powstrzymał się od komentarza.
Harry był coraz bardziej zdumiony. Snape był dla niego wyraźnie miły. To całkowicie zmieniało postać rzeczy. Zapadł się głębiej w fotelu, rozluźniając się. Chyba nie zaryzykuje zbyt dużo, jeżeli po prostu... zapyta.
- A jak tobie minął dzisiejszy dzień?
Chyba jednak jego głos zdradził zbyt dużo, ponieważ Severus przeszył go bystrym spojrzeniem i odezwał się:
- Ach, a więc o to chodzi.
Harry zarumienił się lekko.
- Cóż, Potter... jak zapewne słyszałeś, pewien półgłówek narobił mi dzisiaj niezłego bałaganu, a resztę półgłówków niewiele dzieliło od pójścia w jego ślady. Nie ma prawa zabraniającego mi traktować takie osobniki tak, jak na to zasługują.
- Ale... ale podobno wyrzuciłeś Colina z zajęć - powiedział cicho Harry, patrząc prosto w czarne, zmrużone oczy. - Dlaczego?
- Poziom jego głupoty przekroczył dopuszczalną normę i z tego właśnie powodu musiał opuścić moją klasę - odparł rzeczowo Snape i ponownie się napił.
Harry zmarszczył brwi.
- A... to znaczy... czy coś się stało? Bo podobno byłeś dzisiaj wściekły przez cały dzień. Na wszystko i na wszystkich. I pomyślałem, że może coś...
- Natężenie imbecylizmu w tej szkole po prostu czasami wyprowadza mnie z równowagi - przerwał mu mężczyzna. - Ale nie widzę powodu, dla którego miałbyś się tym przejmować. Przecież to nie ma nic wspólnego z tobą.
Harry'emu powoli zaczęło się przejaśniać w głowie.
- I... teraz nie jesteś zły? Na nic?
Snape posłał mu zdumione spojrzenie.
- A dlaczego miałbym być?
- Ja tylko...
- Nie powiesz mi chyba, że bałeś się do mnie podejść w obawie, że cię ugryzę, co?
Harry uśmiechnął się blado, czując że robi mu się naprawdę głupio.
- No, jak usłyszałem, że jesteś w takim humorze, to pomyślałem, że dla mnie też... będziesz wredny.
Brwi Severusa uniosły się.
- A byłem?
- Nie.
- No więc?
Harry wyczuł w tym pytaniu kilka różnych emocji, ale nie potrafił ich ani nazwać, ani zdefiniować. Wiedział tylko, że czuje się jak ostatni kretyn. Przecież odkąd wszedł, Severus nie dał mu nawet przez jedną sekundę odczuć, że ma zły humor. Przez cały czas zachowywał się wobec niego całkowicie normalnie, a można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że uprzejmie, a Harry wciąż tylko czekał na jakiś cios, tak jakby w ogóle nie miał do niego zaufania.
- Przepraszam, to było głupie. Nie wiem, dlaczego tak pomyślałem - powiedział cicho, ze skruchą w głosie.
Severus przyglądał mu się przez chwilę z namysłem.
- Potter... - zaczął powoli, tak jakby chciał, by Harry dokładnie zrozumiał każde jego słowo - ...musisz zrozumieć, że to, co dzieje się tam, na zewnątrz... nie ma wpływu na to, co jest tutaj. Jeżeli będę miał parszywy dzień i ochrzanię połowę szkoły, to nie znaczy, że... będę także wredny dla ciebie. No, chyba że oczywiście dasz mi powód - dodał mężczyzna i tym razem na jego wargi naprawdę wypłynął krzywy uśmieszek.
Harry rozpromienił się. Tyle mu wystarczyło, aby mieć doskonały humor przez resztę wieczoru.
Rozmawiali jeszcze o wielu innych rzeczach, Snape dał Harry'emu kilka książek, które będą mu potrzebne przy pisaniu wypracowania na piątkowe Eliksiry, a nawet pozaznaczał najważniejsze fragmenty.
W zasadzie w ciągu całego szlabanu wydarzył się tylko jeden nerwowy incydent. Kiedy Severus wyszedł do swojego gabinetu i wrócił, niosąc naręcze jakichś pergaminów, które rzucił Harry'emu na podołek, warcząc:
- Czy mógłbyś mi to wyjaśnić, Potter?
Harry spojrzał na zapisane delikatnym pismem kartki. Wyglądało to na notatki z lekcji. Lecz nie były to zwykłe notatki. Wszędzie na bokach podskakiwały albo obracały się różnej wielkości i kształtu serduszka, w których widniały tylko dwa słowa: Anastassy Potter.
Harry zrobił wielkie oczy.
- Co to jest?
- Właśnie o to samo pytam. Zauważyłem to podczas sprawdzania notatek czwartoklasistów - powiedział Snape nieprzyjemnym tonem, wbijając w Harry'ego podejrzliwe spojrzenie.
- Ale ja przecież nie mam z tym nic wspólnego. Ta dziewczyna jest szurnięta!
- Miałeś się jej pozbyć - syknął mężczyzna.
- No przecież jej unikam! Nic na to nie poradzę, że ona wypisuje takie bzdury - mruknął Harry, na wpół zirytowany, na wpół rozbawiony całą sytuacją. - Ale wiem, co skłoniłoby ją do tego, żeby w końcu dała mi spokój.
Severus uniósł brew.
- Możesz jej powiedzieć, że jesteś moim facetem i należę tylko do ciebie. A jeżeli się ode mnie nie odczepi, to zamienisz ją w śluz gumochłona. Jestem pewien, że po takim ostrzeżeniu nie zbliży się do mnie nawet na sto metrów - odparł Harry, usiłując zachować powagę, ale niestety nie udało mu się to i jego usta rozciągnęły się w uśmiechu. - Co o tym myślisz, Severusie?
Severus jednak najwyraźniej nie był w stanie odpowiedzieć, ponieważ tak mocno zaciskał wargi, jakby z trudem powstrzymywał się od parsknięcia.
- Dobrze - westchnął Harry - w takim razie załatwię to z jej bratem. Może on przemówi jej do rozsądku. Może być?
Mężczyzna skinął głową. Najwidoczniej udało mu się w końcu przełknąć śmiech.
- Chociaż ta pierwsza opcja bardziej mi się podoba - wyszczerzył się Harry.
*
- Czy... czy mógłbym przyjść do ciebie w sobotę? - zapytał Harry pod koniec szlabanu, kiedy Snape pakował mu książki do torby, wcześniej je pomniejszając, aby się zmieściły.
Mężczyzna obrzucił go nieodgadnionym spojrzeniem.
- Przecież w sobotę jest wycieczka do Hogsmeade. Wydawało mi się, że skoro twoi drodzy przyjaciele w końcu wrócili, to będziesz chciał spędzać z nimi każdą wolną chwilę...
Harry zasępił się i wbił wzrok w deseń na dywanie.
- Nie mam ochoty iść z nimi do Hogsmeade. Ale podejrzewam, że sami będą się świetnie bawić w swoim towarzystwie - odparł, nie potrafiąc ukryć goryczy w głosie. - Pewnie w ogóle nawet nie zauważą, że mnie nie ma.
Severus odwrócił twarz w jego stronę. Pomiędzy ciemnymi brwiami pojawiła się głęboka zmarszczka, a oczy mężczyzny zdawały się go prześwietlać niczym rentgen i Harry miał wrażenie, że wszystko, co go gryzło, jest widoczne jak na dłoni.
- To... mogę przyjść? - powtórzył, wpatrując się w Severusa z wypisaną na twarzy prośbą: "Po prostu powiedz 'tak' i nie rozmawiajmy więcej na ten temat."
Ale najwidoczniej mężczyzna postanowił zignorować jego niemą prośbę i nie pozwolił na zamknięcie tematu.
- Czyżby pan Weasley i panna Granger byli tak zapatrzeni w siebie, że wykluczyli cię ze swego grona?
- Nie - zaprzeczył szybko Harry. - To znaczy... Wiem, że mają prawo być razem i w ogóle, ale gdyby chociaż się tak do siebie nie lepili na każdym kroku. To... nienaturalne. - Czując na sobie rozbawione spojrzenie Severusa, dodał szybko: - Dobrze, wiem, że jestem zazdrosny, ale... to zawsze byli moi przyjaciele i teraz, jak muszę patrzeć, jak się ściskają albo tulą do siebie, to czuję się tak dziwnie... jakby to nie byli oni, jakby ich ktoś podmienił.
Severus przyglądał mu się przez chwilę z założonymi rękami, po czym odezwał się spokojnym tonem.
- Potter, czy poza tym, że się do siebie, jak to określiłeś "lepią", cokolwiek się w ich zachowaniu zmieniło?
Harry pokręcił głową.
- Czy poza tym, że przebywają blisko siebie, próbują dać ci do zrozumienia, że woleliby być sami albo dają ci jakieś sygnały, że chcą, abyś zostawił ich w spokoju i sobie poszedł?
Harry zastanowił się i ponownie pokręcił głową.
- Czy przez wszystkie lata waszej przyjaźni kiedykolwiek cię zawiedli i przedłożyli swoje problemy nad twoje?
Cóż, Ron czasami obrażał się na niego bez powodu, a Hermiona była zbyt zasadnicza, ale w końcu zawsze i tak... szli tam, gdzie on, narażając nawet własne życie.
Pokręcił głową.
- W takim razie czy nadal uważasz, że jeżeli nie pójdziesz z nimi do Hogsmeade, to będą się "świetnie bawić", a nie będą się zamartwiać, dlaczego nie chciałeś z nimi pójść i co się z tobą dzieje?
Harry zamyślił się. Teraz, kiedy spojrzał na to od tej strony, to może rzeczywiście...
- I czy nie uważasz, że jeżeli w końcu odnaleźli coś, co można nazwać "szczęściem" i mają je tylko dla siebie, to byłby to szczyt samolubstwa, gdybyś chciał im je odebrać, bo nie czujesz się z tym komfortowo? Pomimo że, jak powiedziałeś, oni traktują cię dokładnie tak samo, jak wcześniej i absolutnie nic się w ich "uczuciach" względem ciebie nie zmieniło? Dlaczego więc miałoby się zmienić twoje podejście do nich?
Harry miał wrażenie, jakby coś bardzo mocno ścisnęło jego żołądek. Do serca i płuc napłynęły mu wyrzuty sumienia. Zagryzł wargę, czując do siebie odrazę.
Jak mógł być takim egoistą? Jak mógł myśleć, że oni...?
- Masz rację - mruknął. Odetchnął głęboko i spojrzał na przyglądającego mu się uważnie mężczyznę. Wdzięczność, która popłynęła mu przez żyły, była zbyt duża, aby mógł to zignorować. W kilku krokach znalazł się przy nim i już wtulał twarz w chłodną, szorstką szatę na piersi mężczyzny, czując oplatające go ramiona.
- Dziękuję - szepnął. - I wiesz co?
- Hmm? - Usłyszał nad sobą.
- To wszystko twoja wina, że nie zobaczymy się w sobotę.
- Och, jakoś to przeżyję, Potter. W końcu zawsze jest jeszcze niedziela.
***
Kiedy Harry wszedł o dziesiątej wieczorem do Pokoju Wspólnego, większość uczniów siedziała zasępiona w kątach, usiłując odrobić sterty zadań domowych. Wyglądało na to, że nauczyciele próbują nadrobić zaległości w gnębieniu nimi uczniów, które powstały z powodu przerwy świątecznej. Harry dostrzegł Rona i Hermionę nie przy kominku, jak zwykle, ale przy jednym ze stołów pod oknem. Obłożeni książkami i zajęci sobą, w ogóle nie zauważyli jego wejścia. Podszedł bliżej i odchrząknął, a wtedy odskoczyli od siebie tak nagle, jakby to, co robili, było czymś zakazanym.
Harry poczuł pełzające wzdłuż gardła wyrzuty sumienia. Zanim jednak zdążyli go o cokolwiek zapytać, wypalił pierwszy:
- Ja... chciałem wam powiedzieć, że bardzo się cieszę, że jesteście, no... razem. To znaczy... - Zarówno Ron, jak i Hermiona wpatrywali się w niego szeroko otwartymi oczami. Harry odetchnął. - Jesteście moimi przyjaciółmi i chcę... chcę, żeby pomiędzy nami było wszystko w porządku, a jeżeli jesteście ze sobą szczęśliwi, to.. akceptuję to. Naprawdę.
Kiedy skończył, nie zdążył nawet zaczerpnąć tchu, ponieważ Hermiona zerwała się z krzesła i rzuciła mu się na szyję z cichym okrzykiem:
- Och, Harry!
Zrobiło mu się głupio. Zerknął szybko na Rona, ale przyjaciel tylko uśmiechał się szeroko.
Cóż... naprawdę nie sądził, że jego zdanie ma dla nich aż tak duże znaczenie i że sprawi im tym wyznaniem aż taką radość.
- Czasami zachowujesz się jak skończony kretyn - mruknął tylko Ron, kiedy Hermiona w końcu wypuściła Harry'ego z objęć.
- Nie, chyba raczej nim jestem - odparł Harry, uśmiechając się.
- Chcesz odrobić z nami lekcje? - zapytała Hermiona. - Przynieśliśmy twoje notatki i Ron nawet próbował zacząć pisać twoje wypracowanie z Historii Magii, ale w porę go powstrzymałam.
- Dzięki. A ja wpadłem po drodze do biblioteki i wypożyczyłem trochę książek, które nam się przydadzą na Eliksirach.
Hermiona zaklaskała.
- Fantastycznie, Harry! Pokaż! Może jeszcze ich nie czytałam.
Siedzący za nią Ron przewrócił oczami i Harry roześmiał się. Czuł się tak, jakby z jego serca spadł ogromny, przygniatający je ciężar i nareszcie mógł odetchnąć. Wszystko znowu było jak dawniej.
*
Harry'emu udało się jeszcze tego samego dnia złapać Ginny i poprosić ją o to, aby zaprowadziła go do Grega, ponieważ ma do niego ważną sprawę. Spotkał się z nim sam na sam w czwartek po obiedzie i wyjaśnił dokładnie, na czym polega problem. Nie chciał mieszać w to siostry Rona, ponieważ podejrzewał, że próbowałaby bronić Anastassy i tłumaczyć, że to nie jej wina, że się zakochała i że Harry przesadza. Ale dziewczyny nie rozumiały pewnych spraw. Gregory obiecał, że spróbuje wytłumaczyć swojej siostrze, że nie powinna się tak zachowywać i przeprosił za nią. Nie obiecał, że coś to da, ale powiedział, że zrobi, co w jego mocy. A Harry miał szczerą nadzieję, że to wystarczy.
To było naprawdę miłe, że Snape był o niego tak zazdrosny, ale czasami trochę przesadzał, a Harry nie chciał mieć tej smarkuli na sumieniu, jeżeli Severus w końcu naprawdę się wkurzy i wyrzuci ją ze swoich zajęć pod jakimś błahym pretekstem albo zacznie utrudniać jej życie swoją podłością. A Harry wiedział, że byłby do tego zdolny.
***
W piątek znowu to się wydarzyło.
Harry siedział nad mapą, wpatrując się w dwie poruszające się po Hogwarcie kropki i zaciskając zęby z bezsilnej złości. Nott i Snape wyszli z zamku i ruszyli przez błonia.
No bez przesady, chyba nawet spotkania Śmierciożerców nie odbywają się tak często! Tu musi chodzić o coś innego i on już dowie się o co!
Kiedy dzisiaj podczas Eliksirów przyglądał się Nottowi, nie zauważył w jego zachowaniu nic szczególnego, poza tym, że wydawał się być nieco zmęczony i drażliwy. Za to żółć w żołądku Harry'ego niemal się zagotowała, kiedy Severus, pochylając się nad kociołkiem Ślizgona, zacisnął dłoń na jego ramieniu.
Nie chodziło o to, że nie ufał Severusowi, ale to było oczywiste, że nie chodzi o żadne korepetycje. A skoro Snape chciał, aby Harry mu ufał, to on również powinien mu zaufać i powiedzieć prawdę!
A jeżeli już chodzi o zaufanie, to Harry niemal roześmiał się, kiedy Mistrz Eliksirów oddał im testy i okazało się, że kły utopca były prawidłową odpowiedzią. Długie spojrzenie, które posłał mu Severus, podając mu jego test, a w którym Harry dostrzegł ukrywany podziw, mówiło wszystko. Ale w końcu to było jasne, że Severus prędzej by się udusił, niż podał mu prawidłową odpowiedź, i Harry mógł być z siebie dumny, że nie dał się wyprowadzić w pole.
Ułożył się na brzuchu i podpierając twarz rękami, wpatrywał się w leżącą na poduszce mapę tak długo, aż niemal zasnął. Nott i Snape wciąż nie wracali. Nie miał pojęcia, ile czasu minęło, ponieważ zdarzało mu się na chwilę przysypiać, ale w końcu ich dostrzegł. Wracali do zamku przez błonia. Jego serce podskoczyło ze zdenerwowania.
O nie! Tym razem nie przepuści takiej szansy! Musi się dowiedzieć prawdy!
Zerwał się z łóżka, złapał Mapę Huncwotów, zarzucił na siebie pelerynę niewidkę i bezszelestnie wymknął się z dormitorium, starając się nie obudzić pochrapującego Rona i pojękującego przez sen Neville'a.
Wydostanie się z Pokoju Wspólnego nie było trudne, problemy zaczęły się dopiero, kiedy mijał trzecie piętro, ponieważ przyczepiła się do niego Pani Norris i musiał nadłożyć trochę drogi, aby ją zgubić. Zatrzymał się za jakąś zbroją, aby zerknąć na mapę. Nott i Snape byli już prawie w lochach. Musi się pospieszyć!
Zbiegł kilka ostatnich pięter i skierował się do lochów. Szedł na palcach, aby poruszać się jak najciszej. I kiedy mijał kolejny zakręt, dostrzegł ich. Dwie wysokie, ciemne sylwetki, sunące przez pogrążony w ciemności korytarz. Szli bardzo szybko, tak szybko, że Harry miał problem z nadążeniem za nimi i co jakiś czas musiał podbiegać. Kiedy znaleźli się przed gabinetem Mistrza Eliksirów, rozdzielili się.
Harry odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył, że Nott nie ma zamiaru wchodzić do komnat Severusa, tylko skierował się prosto do swojego dormitorium. Odczekał chwilę, aż Snape zniknie za drzwiami swojego gabinetu, a Ślizgon zniknie za zakrętem korytarza, po czym podszedł do drzwi i zatrzymał się z wyciągniętą w ich stronę ręką. Każdy jego krok i ruch były zdecydowane, ale nie potrafił pozbyć się wibrującego w żyłach zdenerwowania. W końcu pamiętał, jak zazwyczaj kończyły się takie niezapowiedziane wizyty u Severusa. Zdecydowanie niezbyt miło.
Ale był tutaj i musiał coś zrobić. To zaszło już za daleko. Za pierwszym razem mógł jeszcze odpuścić, ale tym razem nie zamierzał tego zrobić. Czuł, jak wszystko w nim drży z gniewu, a w żołądku zagnieździło się coś bardzo ruchliwego i wyjątkowo ciężkiego. Zacisnął zęby i zdecydował. Otworzył drzwi dotknięciem, jednocześnie zsuwając z siebie pelerynę.
Nie bał się reakcji Severusa, kiedy mężczyzna go tu zobaczy. Nie. Buzująca w nim złość i zdeterminowanie, aby poznać prawdę, były silniejsze i kierowały nim, nie pozwalając mu zatrzymać się na dłuższą chwilę i pomyśleć o tym, co robi. Chciał tylko dowiedzieć się prawdy. Tylko to się liczyło.
Dlatego też, kiedy ciężkie, drewniane skrzydło uchyliło się z cichym skrzypieniem, a stojący przy półkach Severus odwrócił się błyskawicznie, sięgając po różdżkę i celując nią w Harry'ego, chłopak nawet nie zadrżał, a jedynie zamknął za sobą drzwi i powiedział bardzo spokojnie:
- Dobry wieczór, Severusie.
Mężczyzna patrzył na niego tak, jakby widział go po raz pierwszy w życiu. Zaskoczenie malujące się od pierwszych sekund na jego twarzy, powoli zaczęło przeobrażać się w gniew.
- Co ty tutaj robisz, Potter? - warknął, opuszczając różdżkę i chowając ją do kieszeni szaty. I dopiero wtedy Harry to dostrzegł. Materiał na lewym ramieniu mężczyzny był niemal całkowicie rozdarty, a na odsłoniętej skórze widniała długa, krwawiąca szrama złożona z rzędu równych, mniejszych ranek, wyglądających tak, jakby coś zagłębiło w ręce swoje długie, ostre kły.
I wtedy, zupełnie nagle oczy Harry'ego rozszerzyły się, kiedy napłynęło zrozumienie, a elementy układanki powskakiwały na swoje miejsca.
Przypomniał sobie słowa Hagrida, o mordowanych w lesie zwierzakach, o tym, że napastnik przybywa drogami, które znają tylko nauczyciele, o tym, że prawdopodobnie jest to element szkolenia na Śmierciożercę, przypomniał sobie długie kły Krakwatów i w jednym momencie wszystko stało się jasne.
- To ty - powiedział z niedowierzaniem. - To ty i Nott... Szkolisz go w Zakazanym Lesie...
- To nie twoja sprawa, Potter - syknął Severus, odwracając się ponownie do półek i zawzięcie czegoś na nich szukając.
- Jak to nie moja? Słyszałem, co się tam wyprawia! Uczysz go czarnomagicznych zaklęć... - Harry nie potrafił zapanować nad drżeniem głosu i poczuciem zdrady, które zalęgło mu się w żołądku. Nie potrafił się zdecydować, co powinien odczuwać. Ulgę, że to jednak nie to, co myślał, czy raczej gorycz, że Severus ukrywał przed nim coś takiego? Ale bardzo szybko na pierwszy plan wysunęło się zupełnie inne uczucie. Trujące i jadowite. I Harry nie potrafił powstrzymać żalu w swoim głosie, kiedy wycedził przez zaciśnięte zęby: - Uczysz jego... a nie mnie?
Snape przerwał poszukiwania i spojrzał na niego ze zdumieniem. Nie wyglądał zbyt dobrze. Jego twarz była wyjątkowo blada i zdawało się, że każdy ruch sprawia mu coraz większy wysiłek. Ale Harry był w takim stanie, że prawie tego nie dostrzegał.
- Powiedziałeś, że nie będziesz uczył uczniów Czarnej Magii pod nosem Dumbledore'a! - wypalił, przypominając sobie słowa mężczyzny. - Pamiętam! A teraz to robisz! - Harry zaciskał pięści, próbując się uspokoić. Już nawet nie chodziło o to, co Nott i Snape robili w tym lesie. Chodziło o to, że... że...
- Dumbledore o tym wie - wycedził Snape, wbijając płonące złością spojrzenie w Harry'ego. - A ty nie wścibiaj nosa w sprawy, o których nie masz pojęcia. - Po tych słowach skrzywił się z bólu i złapał za lewe ramię. Wydawało się, że krew sączyła się coraz mocniej.
Te rewelacje były wstrząsające. Harry stał jak rażony piorunem, nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa i obserwował, jak Snape ponownie zaczyna przeglądać półki. Kręciło mu się w głowie. Nie miał pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Jak to "Dumbledore o tym wie"? Dlaczego na to pozwala? Nie miał pojęcia, co zrobić. Miał wrażenie, że głowa mu zaraz eksploduje od natłoku myśli i emocji, których nie potrafił ze sobą pogodzić.
Otrząsnął się dopiero, kiedy Severus odwrócił się do niego z małą buteleczką w dłoni. Jego twarz pokryta była potem. Wyglądało na to, że z każdą minutą jest z nim coraz gorzej. I dopiero wtedy do Harry'ego dotarła powaga całej sytuacji.
Krakwaty! Do cholery, one przecież były jadowite!
W jednym momencie zapomniał o wszystkim. O żalu, gniewie, pytaniach, które cisnęły mu się na usta i goryczy, która ściskała gardło. Wszystko nagle rozwiało się, przygniecione czymś o wiele potężniejszym i głębszym, czymś, co owinęło wokół jego serca swoje lodowate szpony. Strachem.
Pobiegł za Severusem, który skierował się do salonu i opadł bezwładnie na fotel przy wygaszonym teraz kominku. Twarz mężczyzny wykrzywiał ból i wydawało się, że z każdą chwilą ten ból staje się coraz gorszy. Po skórze płynęły krople potu, a usta zaciskały się tak mocno, iż stały się niemal białe.
Severus odkręcił butelkę i już miał przyłożyć ją do ust, kiedy coś w głowie Harry'ego zaskoczyło.
- Co to jest? - zapytał, wskazując na flakonik.
- Potter... - Severus odezwał się zachrypniętym z bólu głosem - ...nie uważasz, że to nie jest najlepszy moment na naukę Eliksirów?
Harry przypadł do niego, drżąc na całym ciele.
Severus mógł umrzeć! Dopiero teraz to do niego dotarło! Krakwaty zaatakowały kiedyś nawet Hagrida i niemal skończyło się to tragicznie, a przecież Hagrid był pół-olbrzymem i miał o wiele lepszą odporność niż ludzie!
- Powiedz mi tylko, co to jest! Muszę wiedzieć!
v
- Wywar ze skrzeku żaberta.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się. Krew w jego żyłach buzowała z zawrotną prędkością.
- To nie zadziała! - niemal krzyknął, a mężczyzna spojrzał na niego z zaskoczeniem. Harry odwrócił się i rozejrzał po pomieszczeniu. Strzępki rozmowy odbytej kiedyś z Hagridem docierały do niego jak zza mgły, usiłując przebić się przez szum w uszach i walące w piersi serce.
Co to było? Jak się nazywało? Coś od jeża... Igły... przypomnij sobie! Przypomnij!
Przycisnął dłonie do głowy i zacisnął oczy.
- Igły... igły szpiczaka! Tak! To jest to! Severusie! - Odwrócił się gwałtownie do na wpół leżącego w fotelu mężczyzny. - Potrzebuję igieł szpiczaka!
- O czym ty bredzisz, chłopcze? - Każde słowo Snape'a było coraz cichsze i powolniejsze. - Nie zapominaj... że to ja jestem Mistrzem Eliksirów. Doskonale potrafię sam sobie poradzić. A ty... czy nie powinieneś być teraz w swoim dormitorium? - Po tych słowach ponownie przyłożył flakonik do ust, ale Harry jednym ruchem wytrącił mu go z ręki. Butelka upadła na podłogę. - Co ty wyprawiasz, do cholery? - wycedził Severus, ale nie było w tych słowach zwyczajowej mocy.
Harry nie wiedział, co wyprawiał. Wiedział tylko, że za wszelką cenę musi go uratować, nawet jeżeli Severus miałby go za to znienawidzić do końca życia.
- Ty nie wiesz... Skrzek żaberta nie zadziała. Hagrid mi powiedział. Pomagałem mu z Krakwatami. Wiem. Igły szpiczaka. Tylko one mogą pomóc! Nie ma czasu, powiedz mi, gdzie one są! Szybko! - Widząc, że mężczyzna przygląda mu się z powątpiewaniem, dodał niemal histerycznie: - Proszę, Severusie, zaufaj mi!
Severus oddychał ciężko i wyglądało na to, że ma coraz większe trudności z mówieniem. Włosy przykleiły mu się do czoła. Krew z rany zrobiła się niemal czarna i gęsta niczym śluz. Mężczyzna uniósł powoli prawą dłoń i wskazał na otwarte drzwi do gabinetu.
- W lewym rogu. Górna półka.
Harry wypadł z salonu i pobiegł do gabinetu. Zgarnął po drodze moździerz i tłuczek leżące obok kilku mosiężnych wag na jednej z półek i po krótkich poszukiwaniach odnalazł fiolkę z długimi na około dziesięć centymetrów, połyskującymi lekko igłami. Złapał ją, odkorkował i wsypał igły do moździerza, po czym zaczął rozcierać je z taką siłą, iż miał wrażenie, że w najbliższym czasie nie będzie mógł używać prawej ręki. Powoli, nie przestając ugniatać igieł, powrócił do salonu i opadł na kolana obok Severusa. Igły już puściły sok i im dłużej je ucierał, tym stawały się bardziej wiotkie i zaczęły się rozpadać. Co jakiś czas zerkał z niepokojem na Severusa, który miał coraz większe problemy z oddychaniem. Jego zamknięte powieki drżały lekko, a wpółotwarte usta z trudem łapały powietrze. W płucach mu rzęziło, a z rany zaczęło wyciekać coś zielonego. Twarz była jeszcze bledsza niż zwykle, pomimo płynących po niej kropli potu.
Musi się pospieszyć! Musi! Inaczej Severus... inaczej on...
Włożył jeszcze więcej siły w ucieranie, jego prawa dłoń drżała od wysiłku, wzdłuż całego ramienia płynęły bolesne skurcze, nadwyrężone mięśnie odmawiały współpracy.
Jest! Ostatnia igła rozpadła się i zmieszała z sokiem, tworząc gęstą, połyskującą na brązowo i zielono papkę. Harry nabrał jej palcami i trzęsącą się dłonią ostrożnie nałożył na ranę. Severus syknął i poderwał ramię, ale nie cofnął go. Harry przełknął ślinę i wziął kolejną porcję, którą najdelikatniej jak potrafił, zaczął wsmarowywać w ranę. Starał się zrobić to jak najdokładniej, aby gęsta maź zasklepiła wszystkie szczeliny pozostawione przez kły. W momencie, kiedy zielonkawa krew stykała się z maścią, zaczynała syczeć i parować, jakby była wypalana. Harry wyskrobał resztę i wklepał ją w ranę, tworząc powoli zasychającą, grubą skorupę. Odłożył moździerz na podłogę, łagodnie ujął dłoń zranionej ręki Severusa i położył głowę na kolanach mężczyzny, wpatrując się w jego twarz i czekając.
...
...
Nic!
Żadnej reakcji!
Harry jeszcze nigdy w całym swoim życiu tak strasznie się nie bał. Wiedział, że musi być tak samo blady jak siedzący przed nim mężczyzna. Ręka drżała mu tak bardzo, że jej wibracje odczuwał w całym ciele, tak jakby cierpiał na chorobę Parkinsona.
Błagam, błagam, zrobię wszystko...
Jeszcze nigdy z taką pasją nie prosił wszystkich otaczających go dobrych duchów o pomoc.
I kiedy panika już prawie nim zawładnęła i zaczęło brakować mu powietrza, wtedy to dostrzegł...
Na twarzy Severusa, zamiast cierpienia, pojawiła się... ulga, zmarszczki wygładziły się, a z ust wydobyło się ciche westchnienie. Tak, jakby ból powoli odpływał. Biała jak papier twarz zaczęła nabierać kolorów, oddech stawał się coraz głębszy i regularniejszy, napięte ciało rozluźniało się.
Harry poderwał głowę i szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w oblicze Severusa. Mężczyzna powoli uniósł powieki. W zamglonych, czarnych oczach pojawiło się światło.
Harry wstrzymał oddech, kiedy ciemne spojrzenie spoczęło na nim. Otworzył usta, ale miał tak dużą gulę w gardle, że nie mógł wypowiedzieć słowa. Jego serce wciąż waliło jak oszalałe i nie mogło się uspokoić. Ścisnął dłoń Severusa i z trudem przełknął ślinę.
- Boli cię coś? - zapytał cicho. Severus pokręcił głową. Harry poczuł, jak po jego skórze spływa chłodna ulga, wypłukując kąsający mu wnętrzności strach.
Udało się. Naprawdę się udało!
Dziękuje, dziękuję!
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się bałem, że... - zająknął się i przeniósł wzrok na ranę. Maść wsiąknęła w skórę, a wysuszone fragmenty zamieniły się w pył i opadły na podłogę. Przesunął się bliżej, ściskając bezwładną dłoń jeszcze mocniej. Pochylił się i złożył na niej pocałunek. Potem następny. I następny. - Nie chcę już nigdy więcej tak się o ciebie bać. To było straszne...
Severus żył. Wszystko było już dobrze. Uratował go.
- Tak się cieszę - mruczał, pomiędzy pocałunkami. - Nie wiem, co bym zrobił, gdybym cię stracił. Nie mogę... nie mogę... Proszę, uważaj następnym razem. Opiekowałem się Krakwatami z Hagridem i wiem, co one potrafią. Proszę, posłuchaj mnie ten jeden jedyny raz. Jeżeli już musisz tam chodzić, to zawsze zabieraj ze sobą esencję macierzanki. One nienawidzą jej zapachu. Będą się trzymały od ciebie z daleka i nigdy już... nie zrobią ci krzywdy. Nie chcę się całymi nocami zamartwiać, że cię zaatakują. A jeżeli coś się stanie, to wyślij mi wiadomość przez kamień. Obiecaj mi, że to zrobisz! Severusie? - Spojrzał w górę, uderzony milczeniem mężczyzny.
Severus patrzył na niego tak, jakby Harry mówił w innym języku. Wyglądał na nieco oszołomionego i Harry pomyślał, że może jeszcze nie do końca doszedł do siebie. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie i konsternacja.
Po chwili uniósł prawą rękę i, nie odrywając tego dziwnego spojrzenia od Harry'ego, dotknął jego policzka i pogładził go.
- Nie musisz się o mnie... martwić - wyszeptał nieco zachrypniętym głosem i Harry miał wrażenie, że ostatnie słowo wymówił w taki sposób, jakby nigdy wcześniej go nie używał. A przynajmniej nie w stosunku do siebie. - Nic mi nie będzie.
- Jasne, że muszę - odparł Harry, pozwalając, by jego usta rozciągnęły się w łagodnym uśmiechu. - I nawet mnie nie proś o to, abym tego nie robił, bo to tak, jakbyś kazał mi przestać oddychać. Posłuchaj... jeżeli ktoś lub coś zrani ciebie to... tak jakby zranił mnie. Nie umiem tego wytłumaczyć. Ale ja też to odczuwam. Jesteś dla mnie wszystkim i nie mogę znieść myśli, że...że... no wiesz, o co mi chodzi?
Ale po twarzy Severusa nie widać było, że wiedział, o czym mówi Harry. Wciąż przyglądał mu się tym samym, oszołomionym wzrokiem, choć Harry mógł dostrzec na jego obliczu pewnego rodzaju zakłopotanie. I chłopak pomyślał, że chyba najwyższa pora się przymknąć.
- Jeszcze tylko... obiecaj, że zrobisz tak, jak mówiłem, i będziesz na siebie uważał. Obiecaj mi. - Sam był zaskoczony desperacją w swoim głosie.
Mężczyzna wciąż mu się przyglądał, nie przestając głaskać jego policzka, jakby robił to zupełnie nieświadomie.
- Obiecuję - odezwał się w końcu cichym, głębokim głosem i Harry uśmiechnął się szeroko. Miał wrażenie, że serce zaraz wyfrunie mu z piersi z radości.
Naprawdę wszystko było już dobrze! Naprawdę!
Podniósł prawą rękę, aby dotknąć dłoni Snape'a, gładzącej jego twarz, ale skrzywił się z bólu, kiedy spróbował to zrobić. Coś stało się z jego palcami. Nie mógł nimi poruszyć. Wciąż były zgięte, jakby nadal trzymał w nich tłuczek, którym rozcierał igły.
Ręka Severusa zsunęła się z jego policzka i spoczęła na uniesionej dłoni.
- Przepraszam, nie mogę rozprostować palców - powiedział cicho, starając się, aby zabrzmiało to beztrosko, chociaż wciąż czuł kłujący ból w nadwyrężonych mięśniach. - Chyba trochę przesadziłem...
Dłoń mężczyzny owinęła się wokół zgiętych palców Harry'ego i poprowadziła je prosto do rozchylonych warg, które złożyły na nich ciepły pocałunek.
Chłopak wpatrywał się szeroko otwartymi oczami, jak Severus przyciska usta do jego dłoni. Wyglądał, jakby nie zamierzał jej wypuścić i Harry poczuł, jak jego serce niemal się roztapia i spływa na podłogę, rozgrzewając po drodze wszystkie partie ciała.
Przytulił policzek do zranionej ręki Severusa i zamknął oczy.
- Potter - usłyszał cichy głos tuż nad sobą, kiedy ciepłe usta oderwały się od jego dłoni, ale jej nie puściły. Czuł, jak gorący oddech łaskocze mu zdrętwiałe palce. - Powinieneś już...
- Wiem - przerwał mu Harry, nie otwierając oczu i nie przestając tulić się do zranionej dłoni. - Już idę. Już za chwilę...
Jeszcze tylko moment i sobie pójdzie. Naprawdę. Jeszcze tylko chwila.
Cienkie wargi ponownie przywarły do jego dłoni.
No, może... dłużej niż chwila.
CDN
* "All I ask of you" by Sarah Brightman & Josh Groban
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia listopada 23 2010 16:17:43
AAAA!!! Takie niesamowite ciepło rozlało mi sie w piersiach, że mam ochotę tańczyć. Harry i jego interwencja i w ogóle ten wzrok i ...i...
Wrocę jak będę mogła mówić, bo to własnie takie rozdzieły pozbawiają mnie najbardziej zdolnosci myslenia. |
dnia listopada 23 2010 16:21:27
Nie wiem. Ja osobiście mam mieszane uczucia w stosunku do tego rozdziału. Coś mi nie pasuje. Styl szczególnie w początkowej części jest jak nie wasz, nie wiem... Nie chce zabrzmieć niewdzięcznie czy coś takiego ale jakby był mniej dopracowany niż to czym raczyłyście nas do tej pory. Końcówka ciekawa. Emocje, zwrot akcji, uczucia i napięcie. Naprawdę ok. Jednak patrząc całościowo i w dalszym ciągu mając w pamięci wcześniejsze rozdziały ten uznam za taki sobie. Mam nadzieje, że nie poczujecie się urażone bo naprawdę doceniam to ile pracy wkładacie w ten fic, tłumaczenia i prowadzenie forum.
Pozdrawiam PN |
dnia listopada 23 2010 17:00:30
No cóż. same sobie zawyżyłyście poziom, więc się teraz nie dziwcie, że niektórzy marudzą.
Mnie osobiście rozdział się podobał. Był taki jaki powinien być. Trochę szkoły, trochę znajomych i trochę Severusa. Ten ostatni zachowuje się już zupełnie jak by był w stanie stworzyć normalny, nietoksyczny związek (bardzo krzepiąca przemiana). I do tego udziela rad Harremu jak postępować z przyjaciółmi. Przy jego braku doświadczenia z relacjami międzyludzkimi jegp wiedza teoretyczne jest zaskakująco duża. Generalnie, w całkiem przyzwoitego człowieka zmieniłyście tego Snape'a. Zresztą każdego jak widać można oswoić, jak się odpowiednio postara. No i jak się go kocham, tak jak Harry Severusa...
Może to trochę nieprawdopodobne, że główni bohaterowie opowiadania co chwilę ratują sobie życie, ale z drugiej strony czego innego można się spodziewać po bajce o czarodziejach :)
Żałuję jedynie, że Snape zrezygnował z wytłumaczenia Anastasy osobiście, dlaczego nie powinna nękać Pottera. Myślę, że jej mina byłyby bezcenna, więc dziękuję za możliwość jej sobie wyobrażenia.
Z utęsknieniem będę wyglądać następnego rozdziału
wasz brzuch.architekta |
dnia listopada 23 2010 18:23:29
Cóż, początek mnie rozbawił Choć rzeczywiście, przez krótką chwilkę zrobiło mi się żal Colina. W końcu to nie jego wina, że jest jaki jest
Poza tym Anastassy to moja ulubienica - nawet jak nie występuje "osobiście" to i tak poprawia mi humor
A co do reszty - naprawdę świetna końcówka. Harry zachował zimną krew (no prawie) i zareagował. Prawie poczułam jego strach, i desperację, i ten ogrom ulgi. To naprawdę musiała być dla niego chwila prawdziwej grozy. Ale skończyło się dobrze, i tak, Harry uratował Snape'owi życie, a to zobowiązuje
dziwił mnie trochę ta zazdrość Pottera - jasne, chodzili razem nocą po lesie, ale serio, Snape i Nott? To przekracza granice mojej wyobraźni
Ciekawa jestem następnego rozdziału, i czekam na jakiś wielki zwrot akcji
Weny życzę |
dnia listopada 23 2010 19:22:02
Przede wszystkim wielkie dzęki za rozdział, już nie mogłam się doczekać
Początek był dość zwyczajny, trochę zabawny, taki po prostu. Wyobrażam sobie Harry'ego jak chodzi dookoła Snape'a na paluszkach, a ten nawet nie wie o co chodzi xD i nie jest na niego o nic zły xD
Bardzo mnie cieszą normalne relacje między Złotą Trójcą (wkurza mnie to określenie ale sama go używam xP), no i cieszy mnie fakt, że to za sprawą Severusa - ha! Sev i jakiekolwiek pojęcie o przyjaźni! - ale to pewnie dlatego, że nie podchodzi do relacji międzyludzkich emocjonalnie tylko na logikę
Ponadto czuję się jak ostatnia idiotka... skrajnie zapomniałam już o tych ćwiczeniach w Lesie! Niemniej jednak cieszy mnie wyjaśnienie się sytuacji z Nottem. Denerwuję się, gdy jakiś irytujący cień pada na Harry'ego i Snape'a.
No więc do tej pory takie 'lekkie' to było. Ale końcówka - jak dla mnie mistrzostwo świaata!
Moment, w którym Harry wytrąca Sevowi fiolkę i bredzi o tych igłach... Ręce mi się trzęsły, ale też śmiać mi się chciało, że Sev - Mistrz Eliksirów - ma jakiekolwiek braki w wykształceniu xD Ja bym na jego miejscu umarła ze zdziwienia, zwłąszcza słysząc po tym:
Jeżeli już musisz tam chodzić, to zawsze zabieraj ze sobą esencję macierzanki. One nienawidzą jej zapachu.
O.O
No i ta cała cudowna sytuaacja... Kiedy Harry rozgorączkowany mówi mu wszystkie te rzeczy...
Posłuchaj... jeżeli ktoś lub coś zrani ciebie to... tak jakby zranił mnie. Nie umiem tego wytłumaczyć. Ale ja też to odczuwam. Jesteś dla mnie wszystkim i nie mogę znieść myśli, że...że... no wiesz, o co mi chodzi?
UMARŁAM z radości^^^^ no i reakcja Severusa... nie wiedział, o co mu chodzi, bo niby skąd? nikt nigdy się o niego tak nie martwił koleja rzecz, za którą go uwielbiam - to niedoświadczenie w odczuwaniu uczuć wyższych<3 xD
Obraz Severusa całujący ręce, które go uratowały...ACH!
Dzięki wielkie za rozdział, już czekam na ciąg dalszy. Jakiś rozwój akcji, może Voldi da o sobie znać? Czy będzie siedział cicho do końca?;>
Weny;* |
dnia listopada 23 2010 20:38:53
I naprawde mam nadzieje, że nie poczujecie sie dotknięte. Podobało mi się. Każda wasza praca jest niezwykła no ale po prostu mam porównanie z innymi. A one bywały wielokrotnie nie niezłe, nie dobre a wręcz genialne.
Trzymajcie się i dużo weny |
dnia listopada 23 2010 22:09:59
Było...słodko. Harry, jako pielęgniarka ratująca życie poszkodowanemu to coś nowego. I mam mieszane uczucia, co do sprawy z Nottem. Coś mi śmierdzi tylko nie wiem właśnie, co.
I mam deja vu czytając ten rozdział. Jakbym ponownie czytała SH. Powód- scena z wyrzuceniem z lekcji eliksirów Collina za eksplozję. Podobnie było tam tyle,że z Nevillem.
Obejrzałąm dzisiaj film, po którym przez jego ciepło i wzruszającą fabułe stałąm się galaretą, która przyjmie wszystko, co się miło kończy. Tutaj, np. pogodzenie sie Harry'ego z przyjaciółmi. W przyjaźni trzeba patrzeć sie na to, co jest wartościowe i budujące, pomijając drobne nieporozumienia. No. W końcu Harry zmądrzał. A tak a'propo Snape jest świetnym psychologiem.
Jestem straasznie zmęczona, dlatego ten komentarz taki kiepski, ale starałam sie.
Dzięki girls.
Pozdrawiam, Adaseja. |
dnia listopada 23 2010 22:17:20
nie kończy się w takich momentach. naprawdę
Harry mnie zaskoczył tą swoją misją ratunkową a i w ogóle jakiś taki normalny się Snejp robi jakby był zdolny do normalnych uczuć, związku itd szok! ale i tak jest super
Bitwy na śnieżki były jednymi z rzeczy, które w Hogwarcie uwielbiał najbardziej, ale jednak nie aż tak bardzo jak smak i zapach penisa Snape'a.
czuję się zabita tym porównaniem xD
dzięki za ten rozdział ^-^ |
dnia listopada 23 2010 22:55:03
O kurwa mać ja pierdolę jaki zajebisty rozdział!!! Dziękuję, że go publikujecie właśnie dziś, jutro próbna matura z matmy i teraz wiem, że pójdzie mi dobrze. Taki rozdział powoduje, że mój mózg wskoczył na najwyższy poziom wtajemniczenia. W ogóle cały chapter jest bardzo słodki. Najpierw to, że Severus troszczy się o wiedzę Harry'ego i pakuje mu książki, jak kanapki do pracy. Potem to, że pomaga mu poukładać jego uczucia względem związku Rona i Hermiony. A przy tym wszystkom Sev pozostaje sobą. Wiecie, ten test. No i cała akcja uratujmy Seva. Jeeeeny. Kocham Was. Jutro napiszę więcej, teraz chcę czytać to jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. Mrauuuuu. Trzymajcie za mnie kciuki jutro! |
dnia listopada 23 2010 23:55:55
Oj, ja biedna juz nie wiem, czy On jest zly, czy dobry.
??????
Dziewczyny wprawiacie w konsternacje kogos kto juz myslal, ze wie kim jest Sev!!!!!!
Jak ja lubie czytac DI, ten rozdzial zaskoczyl spokojem choc spokojny nie byl)))
Wszystkich bylo po troche, ale Sev byl tu taka oaza spokoju, ze az boje sie co moze stac sie za kilka odcinkow:0
Weny, oby laskawa byla) |
dnia listopada 23 2010 23:59:26
Muszę przyznać, że całkiem milusi był ten rozdział. Nie taki za bardzo puchaty, nie taki gorzki, rzekłabym, że w sam raz
W tym rozdziale Snape pokazał więcej uczuć, które trzyma schowane głęboko pod skorupą cynizmu i sarkazmu. Oczywiście, w niektórych momentach, ale ogólnie musiał pozostać sobą, by nie psuć swojego wizerunku do końca. Chociaż bardzo chciałabym zobaczyć jego rozmowę z panną Anastassy. To by chyba przebiło wszystko. Obawiam się, że dziewczyna by się wtedy z pięć razy zastanowiła, czy iść na lekcję eliksirów, czy nie Severus musiał się czymś naprawdę wkurzyć na lekcji eliksirów, skoro wyrzucił Colina z zajęć. Bo to, że wszystkich uczniów uważa za bandę idiotów, było wiadome od początku. Może chciał pokazać, że jego cierpliwość też ma swoje granice? Nie wiem dlaczego, ale te wydarzenie sprawia, że teorie spiskowe mnożą się w moim umyśle, tworząc całkiem pokaźną liczbę
Tak samo zastanawia mnie sprawa z Nottem. Ciekawe, czy Dyrektor tak naprawdę wie, co się pod jego nosem dzieje (i tu powstają kolejne teorie). Niby jest wszechwiedzący, ale jest też tylko człowiekiem i jak każdy popełnia błędy. No, ale skoro Snape powiedział, że wie, to jego słów się nie podważa
Za to końcówka sprawiła, że zamarłam. Ze Snape'm musiało być już naprawdę źle, skoro pozwolił Potterowi przejąć inicjatywę. Chłopak udowodnił mu, że coś jednak z lekcji w tej jego łepetynie zostaje. I ta późniejsza troska, wymuszenie obietnicy, jak również czułe gesty sprawiły, że ciepełko ogarnęło moje serducho.
Na koniec chciałabym podziękować za dodanie do grupy VIP-ów, bo tego się akurat nie spodziewałam:*
Pozdrawiam i życzę Weny |
dnia listopada 24 2010 10:06:11
Harry,nareszcie! Dziewczyny, był absolutnie wspaniały! Dzięki temu,że nie stracił głowy uratował Sewerusa, no i popisał sie wiedzą o której Sev nie miał pojęcia. W końcu Opieka nad magicznymi zwierzakami się przydała!
DZIĘKUJĘ za wspaniały rozdział. To strasznie miłe włączyć rano kompa, sprawdzić mechanicznie czy nowy rozdzialik już jest i znaleść COŚ TAKIEGO! Yea Zapowiada sie dobry dzień!
Severus był taki inny-stracił twarz potwora w stosunku do Harrego, ale nadal kąsa reszte świata. Osiągnął stan perfekcji.
Powiem szczerze, że kiedy czytałam jak Harry zbierał sie w sobie by wejść do gabinetu Snapa drżałam ze zdenerwowania i musiałam czytać na raty,po kawałeczku. Harry do ataku! |
dnia listopada 24 2010 12:33:54
Jest to jeden z tych rozdziałów które są z tych miłych, 'spokojnych' i dzięki którym rozlewa się takie fajne uczucie ciepła w sercu.
Jak czytałam początek, kiedy to Harry zastanawia się co Snape i Nott robią razem - to myślałam, że Harry zrobi mu jakąś awanturę. Że rozdział będzie się głównie opierał na: ognistej zazdrości Harrego.
No ale to już było...
Bardzo podoba mi się zachowanie Severusa - kiedy 'rozczarował; Harego tym, że nie jest wściekły. Że oddziela te dwie sfery życia. Tu i tam. Uczucia Harrego czyli strach przed pójściem to Seva jak najbardziej uzasadnione , patrząc na poprzednie rozdziały i burzliwe sytuacje ;-).
Jeszcze w tym rozdziale zaskoczyła mnie wiedza 'młodego' i szybka interwencja. <brawa dla Harrego>. Szczerze sama bałam się o Mistrza Eliksirów. <aż strach ścisnął żołądek>.
Bardzo piękna i wzruszająca była scena zaraz po odratowaniu Snapea. Cudowne :
- Jasne, że muszę - odparł Harry, pozwalając, by jego usta rozciągnęły się w łagodnym uśmiechu. - I nawet mnie nie proś o to, abym tego nie robił, bo to tak, jakbyś kazał mi przestać oddychać. Posłuchaj... jeżeli ktoś lub coś zrani ciebie to... tak jakby zranił mnie. Nie umiem tego wytłumaczyć. Ale ja też to odczuwam. Jesteś dla mnie wszystkim i nie mogę znieść myśli, że...że... no wiesz, o co mi chodzi?
No i jaka desperacja Pottera aby Severus przyrzekł mu że będzie na siebie uważał. Ach!
No i już wiadomo co czaiło się w lesie. I czego Sev uczy Notta. Co jest kolejnym powodem aby zadawać sobie pytanie : po której stronie tak naprawdę stoi Snape.
Ogólnie rozdział jak zawsze bardzo dobry. Każdy wnosi coś nowego. W każdym kryje się jakaś zagadka.
<ogromne brawa dla Was za całe DI>
Życzę weny i czasu. Pozdrowienia ;-)
IKA |
dnia listopada 24 2010 12:52:40
wreszcie sie wyjaśniło, co sie dzieje w zakazanym lesie a także dlaczego do diabła Snape włóczy sie z Nottem! A to ci niespodzianka! uczy go czarnej magii?? czemu akurat Notta...?? pytanie za sto punktów ;PP rozbawilo mnie naturalnie, ze Severus wywalił colina z zajec i cały wypadek haha najlepsze to uzalanie sie nad nim... xD no ale fakt faktem zasłużył sobie. Z kolei zdziwilo mnie zachowanie Seva po poludniu. Myslalam, ze bedzie wsciekly tymczasem byl w normalnym humorze w sumie smieszna sytuacja wynikła xD hahahaha biedny Harry taki zahukany xD no ale nie wiadomo, czego sie spodziewac po mistrzu eliksirów.
Jak doszlam do sceny z ranna ręką to myslalam, ze umre z niecierpliwości, jak Potter strzepił sobie jezyk na przekleta zazdrosc zamiast zajac sie Sevem! potem myslalam ze wydre sie na caly wrocław "SEVERUS TY IDIOTO!" przeciez gdyby nie bylo tam Harrego to ja nie wiem.......!! dramatyczna chwila.... ale koncówka faktycznie spokojna i przyjemna ;D ehh kochany Harry popaplał sobie swoje sentymentalne głupoty P i severus, ktory wygladal jakby nie ogarnial niczego ;P słodkie ;DDD
oczywiscie moja początkowa interpretacja tytulu byla błedna, znów harruś sie wykazal ;PPP hehe kocham was, jestescie po prostu nie do przewidzenia czasami duuuzooo weny i pamietajcie ze my tu usychamy D ;** |
dnia listopada 24 2010 14:39:45
Podobało się. :D Przez chwilę zdawało mi się, że Potter ciut za mocno panikuje, ale w końcu nawet w kanonie rzucił się do ministerstwa, żeby ratować Syriusza. Więc gdzie tu pisać o ratowaniu Severusa - ślizgońskiego boga seksu! Każdy by spanikował... :d Ja nie wiem, jak wszystkie snarrystki przeżyją jego śmierć w ostatniej części IŚ. Fakt, że Rickman zagrał tą scenę rewelacyjnie, jakoś nie podnosi mnie na duchu. Ktoś powinien dokręcić wątek z ratującym go Potterem. A potem wpadliby sobie w ramiona, a potem ktoś dokręciłby część ósmą "Harry Potter and the half-blood prince's magic wand"... *knuje*
Wreszcie trochę Snape'a, który przestaje być cyborgiem i który krwawi, kiedy się go zrani! I to podejrzane, że zachowywał się łagodnie w stosunku do Harry'ego po tak zrypanym dniu, ale powiedzmy, że mu ufam. xd
Fajnie, że wyjaśniłyście kolejny wątek. I mam teorię! Mam teorię! Snape nie uczy Pottera czarnej magii, bo tak straaasznie go kocha, że nie chce "psuć" jego duszy, a Nott jest mu i tak obojętny, więc nie widzi problemu! Genialna, prawda? xD Taka typowo snarrystyczna. xd
Ach, co ja bym oddała za Severusa mówiącego Anastasy, że jest facetem Harry'ego i zrobi jej coś naprawdę paskudnego, jeśli się nie odczepi. *_*
No nic, wracam do kąta i czekam na kolejny rozdział. Oby szybko, oby równie dobry. :D |
dnia listopada 24 2010 15:06:39
Ocipiałam!
Czytałam rozdział w szkole bardzo dokładnie, bo wykład był cholernie nudny i powiem, że bardzo przyjemna była ta część.
Wyjaśniła się jedna rzecz. Teraz już wiemy, co robi Snape i Nott wieczorami. Bardzo ładnie złączyłyście kilka wątków z wcześniejszych rozdziałow. Bardzo, ale to bardzo mi się to podobało.
Ponadto Severus był taki przyjemny w tym rozdziale. Taki wręcz do rany przyłóż. Aż sama miałam ochotę go przytulić do siebie z całych sił.
Harry, jako znawca eliksirów i bohater, ratujący życie swojemu mężczyźnie wzruszył mnie do łez, ale biedny prawie konający Severus przyprawił o palpitacje serca. Ja bardzo proszę o nie robienie więcej takich numerów! XD Wiadome, że Snape nie może zginąć, przynajmniej na razie, ale wolałabym, aby nigdy, przenigdy nie umierał w żadnym fiku itp. On ma być u nas nieśmiertelny, ale ta scena i tak spowodowała u mnie dreszcze. Biedny Severus, moje biedne malenstwo! Sama bym tak samo spanikowała jak Harry, a następnie klęczała przy nim i całowała jego rękę do usranej śmierci!
:* |
dnia listopada 24 2010 19:14:28
Ooo czy nasz Harry jest zazdrosny o Notta ? ;p
To z Colinem mnie szkoło jednak to rozbawiło xD "największym imbecylem, jakiego widziała szkoła, zaraz po Longbottomie"
Wypowiedź Snape'a odnośnie Rona i Hermiony mnie zaszokowała O_O
Rozdział ogólnie super ale jakoś nie przypadł mi do gustu fragment z tym uratowaniem życia Severusowi. Jakoś tak mi to nie pasuje po prostu ;p
Czekam na c.d. DI ;p
Pozdrawiam |
dnia listopada 24 2010 20:32:04
Rozdział był świetny Zresztą, tak jak wszystkie
Biedny Colin. Wyobrażam sobie, co musiał przeżyć. No i naraził się Mistrzowi eliksirów. Nie będzie mu teraz łatwo
Harry był słodki z tym swoim:
- I... teraz nie jesteś zły? Na nic?
Banan sam wpływa na usta
Jego zazdrość o Severusa też była rozczulająca (choć raczej uzasadniona - ja też bym była zazdrosna, gdyby mój facet co wieczór znikał z inną dziewczyną) I wyjaśniły się tajemnicze schadzki w lesie - jak wróciłam myślami do rozdziału, w którym Hagrid mówi o tym, co spotkało te biedne zwierzęta, to aż mnie dreszcz przeszedł. No ale nie można się było spodziewać, że Nott i Snape nie bawią się tam w chowanego.
A ostatnia scenka była boska - desperacja Harry'ego, a potem oszołomienie Severusa - po prostu cudowne :* Nawet jeśli planował coś przeciwko Harry'emu to teraz ma u niego pewnego rodzaju dług. W końcu Potter uratował jego życie
Dziękuję wam bardzo i pozdrawiam |
dnia listopada 26 2010 21:04:20
Ochłonelam. parzeczytałam raz, drugi, trzeci i myslę że jestem gotowa na prawdziwy komentarz. Po pierwsze chcialabym móc powiedziec że żal mi Colina ale po co klamać? Nigdy go nie lubiłam.XD
Co do tej chorej dziewczyny to mam nadzieję że Severus jednak się do niej dobierze ( demoniczny śmiech) i Harry bedzie miał wreszcie spokój. Jest coś co niesamowicie rzucilo mi sie w oczy : oni są o siebie chorobliwie wręcz zazdrośni!! Czyli Kam się cieszy.
Co wiecej jak pierwszy raz czytałam to nie zauwazylam jednego fragmentu który mnie powanił.
Mistrz Eliksirów spełnił swoją obietnicę i kiedy Harry zaledwie wszedł do salonu, został przywitany słowami Na kolana, a cała reszta wieczoru rozmazała mu się przed oczami od szybkości, z jaką Severus wbijał się w jego usta i od spermy, która kilkakrotnie w ciągu całego szlabanu osiadała mu na okularach. Na szczęście Snape nie odebrał mu za to punktów...
Sama nie wiem jak "na kolana" mogło mi wczesniej uciec
Interwencja Harry'ego to mistrzostwo, nareszcie wiem że ten chlopak nie ma tylko papki w mózgu (sorry musiałam). Co do szans na spełnienie obietnicy przez Severusa- Do jasnej cholery przeciez to Snape! Podwojny agent, zimny drań i sukinsyn, Naczelny Postrach Hogwartu i tak dalej. Nie ma mowy żeby usłuchał głupiutkiego nastolatka nawet jesli jest nim zakochany Potter. No chyba że nie mam racji i mnie zaskoczycie
Pozdrawiam i Weny życzę
Kamena |
dnia listopada 28 2010 16:16:34
hym... jak dojrzałam tytuł nowego rozdziału DI, byłam bardzo ciekawa co się w nim znajdzie. Dobrze, że Irytek ma nowe zastępy uczniów do straszenia. Co on by bez nich zrobił? xD A i nowy klub Bezgłowego Nicka. Takie małe "cuś" a tyle daje radości...
Co ten cholerny Nott robi z Severusem w środku nocy w Zakazanym Lesie?! Rozumiem, że uczy tego małego szczurka, ale mam dziwne wrażenie, ze jest jeszcze coś. Tylko nie wiem co. Nie dziwię się, ze Harry jest zazdrosny, bo kto by nie był w takiej sytuacji? Akcja coraz bardziej się zagęszcza a my biedni czytelnicy nawet o metr się nie posunęliśmy w odkrywaniu tajemnic. Dlaczego wcale nie żal mi Colina? Jego postać jest irytująca no ale przyznaję się, że czasami go lubię w niektórych sytuacjach. Wkurza mnie Ginny!!! jest taką cholerna Matką Teresą która wszystkim chce pomóc a doprowadza mnie tym do szału. Mogę powiedzieć to jeszcze raz prawda? Nienawidzę jej!!! Jest takim cholernym wrzodem na tyłku, tylko wszystkich drażni swoją osobą i ten jej cudowny Greg też nie jest lepszy! Mógłby wziąść tą swoją piekielnie wkurzającą siostrzyczkę i rzucić się z nią z mostu... Mam takie małe marzenia przedświąteczne xD Jak czytałam o strachu Harryr17;ego przed szlabanem z Severusem to mu współczułam. Kompletnie zaskoczył mnie Snaper30; czy to ten sam Severus czy tylko ktoś go podmieniłr30; Zauważyłam znaczna poprawę w ich relacjach co bardzo mnie cieszy a trochę intryguje ciągle zadaje sobie pytanie co będzie dalej? Dobrze, że Mistrz Eliksirów pomógł mu uporządkować swoje myśli i uczucia. To z pewnością da mu sporo do myślenia i cieszę się, ze pogodził się z przyjaciółmi i zaakceptował ich związek. Wreszcie Harry mógł zaimponować Severusowi swoją wiedzą w praktyce nie tylko w teorii. Mam wrażenie, że tym małym występem da mu sporo do myślenia i zmieni może coś. Mam taką nadziejęr30; Nie rozumiem tylko, że niektórym nie spodobał się ten rozdział. Bardzo przyjemnie się go czytało i muszę przyznać, że bardzo lubię go czytać i mi się podobał. Ale o gustach się nie dyskutujer30;
Życzę weny, czasu, mnóstwa pomysłów i chęci.
Pozdrawiam
Doris |
dnia listopada 28 2010 19:06:19
Rozdział jak zwykle świetny Harry w końcu zrozumiał, że Ron i Hermiona ciągle go kochają i nadal traktują jak przyjaciela mimo uczucia jakie ich łączy. I to wszystko dzięki Severusowi Trochę mi szkoda Harr'ego... Jego przyjaciele przytulają się, całują a on musi ukrywać swój związek. Zresztą Sev nigdy nie powiedział Harremu, że go kocha. Nie dziwie się bo to w końcu Snape, ale mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi. Podoba mi się też zachowanie Severusa w tym rozdziale. Jest zupełnie inny. Taki przyjazny i ludzki. Można też dostrzec, że z czasem jego postępowanie względem Harr'ego zmienia się. Najpierw Potter był dla niego tylko obiektem. który pożądał. Po jakimś czasie zaczął zauważać, że Harry jest tylko nastolatkiem z burzą szalejących hormonów i zaczął przyzwyczajać się do jego wybryków i dziwnych zachowań. A teraz Sev traktuje Harr'ego normalnie. Dopuszcza go do siebie. Nie jest już taki zimny i obojętny na zaloty Pottera. Zaczął go też przytulać. Po prostu się do niego przyzwyczaił. Jednak martwi mnie Voldemort. Mam nadzieje, że z czasem wszystko się wyjaśni. Czekam na następny rozdział |
dnia listopada 29 2010 14:30:18
Witam serdecznie drogie panie piszące
Nim zabrałam się za czytanie niniejszego rozdziału chodzil mi po głowie pewien temat, który chciałam nadmienić niezależnie od tego co pokażecie nam w tym rozdziale. Więc. Ron i Hermiona. Szczerze miałam zamiar trochę pojęczyć, że nie poświęcacie tym dwóm postaciom dostatecznie dużo czasu i uwagi w tym ficku, jednak teraz, po tym rozdziale takie narzekanie nie ma już tak dużego prawa bytu jak wcześniej. Wielki plus za to, że mimo iż w tym opowiadaniu nasi gryfoni nie są aż tak ważni jak w większości innych ficków, nie zostali oni zapomnieni i odsunięci od narracji jak jakieś ochłapki nic niewarte. Duży plus za to, jednak z niedosytem wciąż czekam i wierzę w to, że troszke aktywnej fabuły zostanie wplecionej z udziałem naszej trójcy właśnie. Pamiętajmy,że przyjaciele są siłą Harrego (w sumie tym rozdziałem udowodniłyscie, że doskonale o tym pamiętacie i (hehe), Severus też )
Z innej beczki, rozdział z serii "łatwe, szybkie i przyjemne". Taki na 10min czytania. Troszke mało, niestety, szybciej się kończy, nim człowiek zdąży się na nowo zatopić w waszym universie. Dla mnie to stanowi problem leciutki, jako,że w ramach relaksu czytam naprzemian "a year like none other", "in blood only" i "a bittersweet potion". To chyba jakaś rekompensata za najnowszy film potterowy, gdzie było mało Snapea...
Jeszcze jedno słówko co do tytułu. Guardian. Bardzo ciekawe jest to, ze widząc to słowo myśli się o Snapie. Że ratuje, że się opiekuje,że udaje,że mu nie zależy kiedy mu zależy...
Po tym rozdziale odnosze lekkie wrażenie,że wcale nie Snapea miałyście na myśli. I to jest bardzo ciekawe. Ja jestem za. Odświeżające podejście do tematu, brawa dla Was.
Dodatkowy plus za "The phantom of the Opera". |
dnia grudnia 03 2010 01:27:28
Ech, wreszcie wzięłam się za skomentowanie, bo coś ostatnio nie mam co do tego zapału. A właśnie (zanim zapomnę), zaczęłam oglądać "Przygody Merlina". I nawet mi się podoba i rozumiem już Wasze zafascynowaniem tym serialem.
Spodobało mi się to, że dla uczniów Sev jest inny, a dla Harry'ego inny. Kiedyś było to nie do przyjęcia,a teraz? Ha, nie tylko Potter był zaskoczony widząc takiego mężczyznę. Snape ma wiele twarzy jak widać.
Polubiłam też zwierzaka, jakiego Harry hoduje w sobie. Ten mały nicpoń jeszcze da popalić. I dzięki niemu uratował Mistrza Eliskirów. Jaki z niego pożytek, ha!
Ciągle mi się wydaje, że Sev coraz bardziej zakochuje się w Złotym Chłopcu. Bo to, że jest w nim zakochany, to wiem na bank.
No, może i nie na bank, ale mam nadzieję, że tak jest. Poza tym po jego gestach, ruchach widać te uczucie. Zabawa chłopakiem już się skończyła. Teraz czas przyszedł na coś poważniejszego.
Ech, jestem ciekawa jak to się potoczy przy ostatecznej bitwie. Po której stronie stanie; pana czy swojej miłości? Czas pokaże... |
dnia grudnia 13 2010 22:44:28
brzuch:
Żałuję jedynie, że Snape zrezygnował z wytłumaczenia Anastasy osobiście, dlaczego nie powinna nękać Pottera.
Myślę, że on jeszcze to zrobi, bo dziewczyna chyba nie odpuści tak łatwo ;p
Ale osobiście niewiele mam do powiedzenia na temat rozdziału, poza tym, że podobał mi się bardzo. Wszystko już zostało wcześniej powiedziane. Mogę się tylko zgodzić z co poniektórymi osobami
jotel:
Moment, w którym Harry wytrąca Sevowi fiolkę i bredzi o tych igłach... Ręce mi się trzęsły, ale też śmiać mi się chciało, że Sev - Mistrz Eliksirów - ma jakiekolwiek braki w wykształceniu xD Ja bym na jego miejscu umarła ze zdziwienia, zwłąszcza słysząc po tym:
Jeżeli już musisz tam chodzić, to zawsze zabieraj ze sobą esencję macierzanki. One nienawidzą jej zapachu.
O.O
Exacta!
Kamena:
Interwencja Harry'ego to mistrzostwo, nareszcie wiem że ten chlopak nie ma tylko papki w mózgu
A jeśli mowa o papce... Pod wpływem waszego opowiadania po prostu zakochałam się w tym słowie. Papka. Czyż nie cudne? xD
Papka.
Ale przyznaję, że ta interwencja naprawdę była fantastyczna. Udało mu się zapamiętać ważne informacje i wykorzystać je odpowiednio. Bosko I te pocałunki składane na spracowanych paluszkach naszego Złotego Chłopca.
Z niecierpliwością czekam na next.
Pozdrowienia
Sakamae
papka |
dnia grudnia 21 2010 22:50:10
Nie wiem, czy tylko ja mam takie wrażenie, ale wydaje mi się, że... chodzi o coś więcej. Albo po prostu nas za bardzo rozpieściłyście Waszym specyficznym mrocznym, lepkim i tym niezwykłym klimatem. Ostatnie rozdziały są jak cisza przed ogromną burzą - wszystko ładnie, pięknie, nić porozumienia, jakieś przytulanki, Harry uratował Severusowi życie, jest więc nadzieja, że się do niego jeszcze bardziej przekona i tak dalej...
Ja jednak śmiem wysunąć spekulacje, że to tylko takie mydlenie nam oczu Jest za ładnie. Za pięknie. Jak to powiadają, "Karma's bitch, bitch"
Niemniej jednak, rozdział mi się podobał -aczkolwiek z nutką nostalgii wspominam te rozdziały mroczne, pełne jakiejś niewiadomej, niezwykle trzymające w napięciu. ale jak wiadomo, wszystko dojrzewa i ulega ewolucji, więc nie mam o to pretensji Pozostaje mi tylko czekanie na kolejny rozdział z niecierpliwością!
Pozdrawiam |
dnia stycznia 23 2011 09:28:26
Nareszcie Harry zrozumiał , ze Ron i Hermiona mają prawo być ze sobą i ze nie odsuną się od niego tylko przez to , że są razem, a kto Mu to uświadomił?? No oczywiście , że nasz kochany Sevi:*
Strasznie spodobała Mi się część o Harry'm ratującym życie Seva( jednak nie jest taki tępy za jakiego ma go Sev). Przyznam się , ze czytając DI nie miałm pojęcia ,że dojdzie do takich rzeczy.
:** |
dnia kwietnia 25 2011 00:19:08
Cieszę się ze Harry pogodził sie z przyjaciółmi i wreszcie zaakceptował ich związek
Bardzo mi sie podobało to jak Harry ratował Severusa
Och to było pięknejak tak razem po tym wszytki okazali sobie czułośća Sev był taki zaskoczony że Harry sie tak bardzo o niego martwił co dla niego było czymś nowym i wreszcie tego doznał dzieki Harremu |
dnia maja 15 2011 00:22:01
zastanawiam się, czy Dumbledore naprawdę wie, co się wyprawia w zakazanym lesie.
MOże w kóńcu teraz Snape poszkoli Harryego w czarnej magii, bo inaczej chłopak nie będzie mieć szans przy konfrontacji z Voldim. A ta zapewne za niedługo nastąpi.
No i mój biedny Draco Aż boje się pomyślec, co Severus mu zrobił. Mam tylko nadzieję, że wyzdrowieje |
dnia listopada 02 2011 16:58:45
Ach... końcówka była piękna (wzdycha przeciągle). Bardzo podobało mi się, że tym razem Harry uratował Seva. Był dreszcz niepokoju, akcja i zaskoczenie, że tym razem Harry wie lepiej jak wyjść z opresji. |
dnia lutego 26 2015 19:11:59
Jakie to była słodka końcówka
Cieszę się, że Severus nie przenosi swoich frustracji na Harrego, pod tym względem zachował się super i na dodatek zapewnił go, że jego praca nie będzie się przenosić na ich relację Harry w końcu poskładał część układanki, gdy wtedy nie poszedł, Severus mógłby zginąć,a Harry na pewno załamał by się, ale tak na szczęście nie stało się. Severus zaufał Harremu, nie nazwał go głupi tylko pozwolił mu opatrzyć się i złożył mu obietnicę,a wiadomo, że Severus umie dotrzymać słowa, jeśli robi to z własnej nie przymuszonej woli. |
dnia wrzenia 03 2020 03:51:19
Inteligentny Potter, tego się Severus nie spodziewał! A jednak, stało się i to nie jest aż tak dziwne. To w końcu całkiem zdolny człowiek. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|