| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,445
Najnowszy Użytkownik: Uji
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 50 - "Take your heart and run" | | | Ważna informacja: Już teraz wiemy, że rozdziałów DI będzie ok 65-70. Po prostu to, co sobie zaplanowałyśmy, nie mieści się w ramach planowanych rozdziałów i wszystko trochę się wydłuża. Ale mamy nadzieję, że jest to dobra wiadomość ^_^
I dziękujemy za wszystkie Wasze komentarze! Każdy z nich czytamy i każdy doładowuje nas weną i sprawia, że mamy ochotę Was wszystkich wycałować :*
Beta: Gellert Błyskawica ^_^ Której wszyscy pięknie dziękujemy za zbetowanie rozdziału w tak szybkim tempie :*
50. Take your heart and run
So I guess it's over now
And you broke me down somehow
I can hear what you said
Echoing in my head
I'm losing...myself
I'm shaking deep inside
I'm having trouble breathing
I need somewhere to hide
Away cause I am healing
I'm having trouble breathing
Tomorrow I am healing...*
- Mój rozkaz był jasny. Miałeś go trzymać blisko siebie! Wiesz, jakie to dla nas ważne!
Snape z trudem podniósł się z zimnej posadzki, podpierając się na drżących rękach. Z kącika ust spływała mu krew. Nie uniósł głowy. Trzymał ją opuszczoną, wbijając spojrzenie w swoje odbicie w ciemnym marmurze.
- Wybacz, mój Panie. Dałem się ponieść... nienawiści. Ale to tylko niewielka przeszkoda. W gruncie rzeczy ta sytuacja jest nam bardzo na rękę.
Voldemort opuścił nieco różdżkę, którą celował w klęczącego na podłodze mężczyznę, i zmrużył swoje czerwone oczy.
- To znaczy?
Snape podniósł głowę. Na jego wargach błąkał się groźny uśmiech.
- Poczekam, aż chłopak ochłonie i zacznie tęsknić. Będę mógł w spokoju dokończyć eliksir, a on nie będzie plątał mi się pod nogami. A kiedy nadejdzie odpowiednia pora... wtedy uderzę. - Coś w czarnych oczach rozbłysło stalową pewnością siebie. - Tak to rozegram, że Potter padnie mi do stóp i będzie błagał o to, abym pozwolił mu do siebie wrócić.
Voldemort do końca opuścił rękę, uważnie przyglądając się ciemnym, zmrużonym oczom.
- Nie wątpię - odezwał się po chwili. - Wielokrotnie już mi udowodniłeś, że jesteś najlepszy w tego typu zadaniach. Ale nie będę tolerował twojej samowoli. Masz się trzymać instrukcji.
- Nie obawiaj się, mój Panie. Potter będzie gotowy na czas.
Na ustach Voldemorta pojawił się lodowaty uśmiech. Odwrócił się gwałtownie i podszedł do wysokiego krzesła, znajdującego się w drugim końcu sali.
- Ile to jeszcze zajmie? - zapytał, siadając miękko na hebanowym krześle.
Snape powoli podniósł się z podłogi i wyprostował. Otrzepał swoje szaty i przybrał dumną postawę, tak jakby nie otrzymał jeszcze chwilę temu kilku Cruciatusów pod rząd.
- Niewiele ponad dwa tygodnie. Wszystko już prawie gotowe. Dam mu eliksir na godzinę przed wyjściem do Hogsmeade.
- Pamiętaj, że nikt nie może wiedzieć o tym, że poszedł z tobą do Hogsmeade. Po wszystkim wrócisz do zamku i kiedy ten stary dureń zorientuje się, że chłopak zaginął i ogłosi alarm, rozpoczniesz poszukiwania razem z innymi. Będziesz mi tam potrzebny, Severusie.
Mężczyzna skinął sztywno głową. Jego twarz wyglądała teraz niczym maska. Nie poruszał się na niej ani jeden mięsień.
- Wiesz, co cię spotka, jeżeli zawiedziesz... - Głos Voldemorta obniżył się o kilka tonów i wydawało się, że w pomieszczeniu zrobiło się nagle chłodniej.
- Wszystko pójdzie zgodnie z planem - odparł zdecydowanie Snape, tak jakby w ogóle nawet nie rozważał innej opcji.
Voldemort zmrużył oczy.
- Chcę zajrzeć do twojego umysłu, Severusie.
Mężczyzna nie wydawał się zaskoczony tym żądaniem. Voldemort często przeszukiwał umysły swoich zwolenników, aby upewnić się, że są mu całkowicie wierni. Rzadko kiedy jednak o tym uprzedzał. Wtargnięcie z zaskoczenia sprawiało mu o wiele większą przyjemność, ponieważ wiązało się ze znacznie dotkliwszym bólem dla ofiary, która zaskoczona niespodziewaną penetracją swych myśli, próbowała się bronić i wyrzucić intruza ze swojej głowy. A Voldemorta nie dało się wyrzucić, nie tracąc przy tym świadomości. Dlatego penetracja przebiegała o wiele mniej boleśnie, jeżeli ofiara się nie broniła i nie próbowała czegoś ukryć. Najlepiej było po prostu pozwolić mu oglądać wszystko.
Pionowe źrenice Czarnego Pana rozszerzyły się nieco, kiedy wtargnął do umysłu stojącego przed nim mężczyzny. Na skroni Snape'a pojawiła się pulsująca boleśnie żyła, a usta zacisnęły się w bladą linię. Pomimo wszelkich starań nie potrafił ukryć cierpienia, które pojawiło się na jego twarzy. Zdawało się płonąć tuż pod naciągniętą skórą. Spływało po niej w kroplach potu.
Po chwili Voldemort wycofał się. Z ust mężczyzny wyrwało się ledwie dosłyszalne westchnienie.
Voldemort odchylił się w swym przypominającym tron krześle i uśmiechnął z satysfakcją.
- Doskonale - wyszeptał. Zamknął na chwilę oczy i na jego twarzy pojawiło się coś bardzo niebezpiecznie przypominającego rozkosz. Jakby przypominał sobie coś, co sprawiało mu ogromną przyjemność. - Uwielbiam oglądać to wspomnienie. Uwielbiam patrzeć w jego zielone przerażone oczy, kiedy zaczynasz go dusić tym krawatem. - Powieki uniosły się i czerwone oczy wbiły się w czarne. - Jestem z ciebie zadowolony, Severusie. Rozebrałeś go dla mnie na kawałki. Nie pozostało w nim już niczego, czego bym nie poznał. Dzięki tobie zajrzałem w każdy, nawet najmroczniejszy zakątek jego duszy. I już niedługo ta dusza będzie należała do mnie. - Pozbawione warg usta rozciągnęły się w upiornym uśmiechu.
- To była dla mnie przyjemność - odparł Snape, skłaniając głowę i uśmiechając się do siebie z zadowoleniem.
***
Kiedy budzimy się rano, mamy tylko kilka sekund... kilka sekund błogiej nieświadomości, zanim dryfująca przez krainy snu jaźń powróci do naszego ciała, przynosząc ze sobą... strach. Kilka sekund cudownej niewiedzy, zanim zrozumiemy, kim jesteśmy, gdzie się znajdujemy i co nas czeka. Zaledwie kilka sekund, by przygotować się na uderzenie świata. I nagle nie jesteśmy już unoszącą się w bezpiecznej ciemności istotą stworzoną z marzeń... dopada nas rzeczywistość. Uświadamiamy sobie nagle z całą mocą, że to, co wydarzyło się wczoraj, było prawdą i że dzisiaj może być tylko gorzej. I nie ma przed tym ucieczki. Trzeba wstać i... przeżyć jakoś ten dzień. Nie możemy zanurzyć się z powrotem w niewiedzy. Nie ma już odwrotu.
Harry nie był wyjątkiem. Kiedy obudził się tego chłodnego, wtorkowego poranka, przez kilka sekund był kimś innym. Kimś, kto nie odczuwa, nie marzy, nie żałuje... Kimś, kogo świat nadal istnieje i nadchodzący dzień nie kojarzy mu się jedynie z bólem i pustką.
Ale trwało to tylko kilka sekund. Potem w jednej wstrząsającej chwili wszystko nagle powróciło. I musiał bardzo mocno zacisnąć powieki, by powstrzymać wlewającą się do jego umysłu gęstą lawę wspomnień. Ale wraz z obrazami i słowami nadpłynęło również coś, co zacisnęło mu pętlę na gardle i sprawiło, że poczuł bolesny ucisk w klatce piersiowej.
Wziął głęboki, drżący oddech i jeszcze przez kilka chwil łudził się, że to może jednak tylko sen. Że zaraz obudzi się naprawdę i nie będzie czuł tego uścisku ani goryczy i będzie mógł po prostu wstać z łóżka i... żyć. A może ktoś rzucił na niego zaklęcie Legilimens Evocis i zamknął go w koszmarze?
Jego ręka bez udziału woli powędrowała pod poduszkę w poszukiwaniu chłodnej, gładkiej powierzchni kamienia. Ale nie znalazła go tam.
To nie był koszmar. To była prawda.
Ostrożnie uniósł powieki.
Jesteś i zawsze będziesz dla mnie nikim. Rozumiesz? Nikim!
Ponownie zacisnął powieki.
Nie! Nie chciał sobie tego przypominać! Jaki to miało sens? To był już koniec.
Koniec.
Cóż, to słowo nie brzmiało zbyt optymistycznie. Nie, brzmiało... ostatecznie. Czuł się tak, jakby stracił kogoś bliskiego. Było w nim takie miejsce, w którym ten ktoś mieszkał, ale teraz już go tam nie było. Teraz została tylko luka, której na razie nie potrafił zapełnić. Nie wiedział, czym mógłby ją zapełnić. Ani czy to w ogóle możliwe.
Westchnął i ponownie otworzył oczy. Nie potrafił przed tym uciec. Nie potrafił uciec przed przewijającymi mu się przez głowę wspomnieniami wszystkiego, co wydarzyło się wczorajszego dnia, od wejścia do klasy aż po...
*
- Stary, co to miało być? - zapytał Ron, kiedy Harry podszedł do czekających na niego przed klasą Eliksirów przyjaciół. Nie spojrzał na nich. Przeszedł obok bez słowa, nie podnosząc głowy i nie odzywając się. Nie miał ochoty na żadne rozmowy. Nie miał ochoty na jakiekolwiek towarzystwo. Po prostu chciał stąd odejść. Odejść i schować się gdzieś.
Jednak Ron ruszył za nim. Po chwili wahania, Hermiona również. Przez jakiś czas szli bez słowa. Mijali umocowane na ścianach lochów pochodnie, które wydawały się ciągnąć w nieskończoność, tak jakby zimne, surowe korytarze nie miały końca. Po pewnym czasie Harry usłyszał za sobą niepewny głos Rona:
- Powiesz nam w końcu, o co poszło? Przecież Snape...
- Ron! - przerwała mu ostrzegawczo Hermiona, ale rudzielec zdawał się tego w ogóle nie zauważyć.
- Przecież Snape wiele razy mówił ci o wiele gorsze świństwa i ty nigdy...
- Ron!
- ...i nigdy cię to nie ruszało. Co się stało? To wyglądało...
- Ron! - Hermiona złapała go za rękaw i pociągnęła. Ale rudzielec wyrwał ramię.
- To wyglądało trochę nienormalnie. No wiesz... Rozumiem, że Snape potrafi przygadać, ale jego chamskie komentarze zawsze cię tylko wkurzały, jeszcze nigdy nie doprowadziły cię...
- Ron, zamknij się!
- ... do łez. Ja po prostu... tego nie rozumiem.
Harry zatrzymał się nagle. Jego przyjaciele zrobili to samo. Powoli odwrócił się i spojrzał na nich w taki sposób, że Ron mimowolnie się cofnął, a Hermiona zagryzła wargę i uciekła wzrokiem.
- Mam teraz... pewne problemy - powiedział ostrożnie Harry. - I chcę, żebyście zostawili mnie w spokoju.
- Jakie problemy? - Ron nie dawał za wygraną. Harry widział na jego twarzy zaciętość. A czego innego mógłby się spodziewać po takim przedstawieniu? Nawet Ron nie był aż tak głupi...
- To nie twoja sprawa - wycedził Harry. Miał dosyć. Nie miał ochoty tłumaczyć się, kłamać, wymyślać. Chciał, żeby wszyscy po prostu zostawili go teraz w spokoju. Ponownie ruszył przed siebie, całkowicie ignorując zaszokowaną minę przyjaciela.
- Jak to nie moja? - zawołał za nim Ron, kiedy doszedł już do siebie. - Przez cały dzień zachowywałeś się tak, jakby cię nie było. Chodziłeś zamyślony, nic do ciebie nie docierało. A teraz wybuchnąłeś płaczem na lekcji u Snape'a. Co to miało, do cholery, znaczyć?
Harry znowu się zatrzymał.
Co miał mu powiedzieć? Co, do diabła, miał powiedzieć? Jak mógł coś takiego wyjaśnić?
Odwrócił się do Rona.
- Ja... jestem trochę rozbity, bo... - Zacisnął usta. W głębi korytarza, ponad ramieniem wpatrującego się w niego z oczekiwaniem przyjaciela, dostrzegł dwie spacerujące Ślizgonki. - Bo... rozstałem się ze swoją dziewczyną. Wczoraj wieczorem. I ona... - przełknął ślinę - powiedziała mi coś strasznego. A Snape mi o tym przypomniał. I ja... - Spuścił głowę.
Przez chwilę panowała cisza. Było mu wszystko jedno, czy Ron mu uwierzy, czy nie. Byle tylko dał mu w końcu spokój.
- Och... - Usłyszał po chwili głos przyjaciela. - To... to w porządku. To znaczy nie "w porządku, że się pokłóciliście", czy coś, ale w porządku, że... wiesz, o co mi chodzi.
Harry pokiwał głową, wciąż wpatrując się w kamienne płyty pokrywające podłogę.
- Jesteś pewien, że to już skończone? - odezwała się nagle Hermiona dziwnym, zduszonym głosem.
- Tak - odparł Harry, czując nagły chłód w klatce piersiowej. - Całkowicie.
- To... dobrze - wyszeptała Gryfonka. - Ona ci nie da szczęścia. Nie powinieneś lokować swoich uczuć... w kimś takim.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się, ale nie podniósł głowy.
Ona wiedziała! Domyśliła się!
Jego serce ścisnął nagły strach.
Ale chyba nie... chyba nie zamierza...
Ron spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- A ty skąd to możesz wiedzieć? Wiesz, o kim on mówi? Znasz ją?
- Nie. Po prostu.. znam Harry'ego.
Harry przełknął ślinę.
- Czy możecie...? Czy mogę... pobyć trochę sam?
- Chodź, Ron. - Dziewczyna złapała rudzielca za rękę. - Będziemy w Pokoju Wspólnym, Harry. Jeżeli będziesz czegoś potrzebował.
Chłopak pokiwał głową, wciąż nie podnosząc wzroku. Usłyszał oddalające się kroki swoich przyjaciół.
Musiał... znaleźć jakieś miejsce. Miejsce, w którym mógłby się ukryć. I zapomnieć.
*
Harry wszedł do sowiarni i rozejrzał się w poszukiwaniu Hedwigi. Było tak zimno, że większość sów siedziała po prostu przycupnięta na żerdziach, przyciskając się do siebie nawzajem albo wtulając w swoje skrzydła. Hedwiga siedziała na najwyższej półce i kiedy Harry wszedł do cuchnącego odchodami pomieszczenia, zahukała radośnie, potrząsnęła piórami i sfrunęła na dół, prosto na wyciągniętą rękę chłopaka.
- Witaj, Hedwigo - szepnął, gładząc jej śnieżnobiałe skrzydła. - Przepraszam, że cię nie odwiedzałem. Byłem... trochę zajęty. Ale teraz... już nie jestem.
Sowa spojrzała na niego z wyrzutem, ale nie wyglądała na obrażoną. Uszczypnęła go w dłoń, tak jakby chciała powiedzieć "wybaczę ci, ale tylko ten ostatni raz". Harry westchnął i rozejrzał się za miejscem, w którym mógłby usiąść. Odgarnął leżący pod jedną ze ścian śnieg, który wpadł do pomieszczenia przez pozbawione szyb okna, i usadowił się pod ścianą, pozwalając Hedwidze odfrunąć na najbliższą półkę, gdzie przycupnęła i zaczęła mu się przyglądać swoimi paciorkowatymi oczami.
Harry podciągnął nogi, objął je ramionami i oparł czoło o kolana. W sowiarni było tak samo lodowato jak na dworze. Co jakiś czas przez okna wpadał mroźny wicher, przynosząc ze sobą wilgotne płatki śniegu, które osiadały Harry'emu na twarzy i sprawiały, że całym jego ciałem wstrząsał dreszcz, ale jemu wcale to nie przeszkadzało. Nieważne jak było zimno, chłód w jego sercu był o wiele bardziej przejmujący.
Nie myślał, że to się tak skończy. Że skończy się w taki sposób. Że w ogóle się skończy.
Ale czego mógł się spodziewać? Już od samego początku był skazany na porażkę. Tylko wcześniej po prostu nie chciał sobie tego uświadomić. Wciąż trzymał się tej głupiej nadziei, że może w przyszłości... kiedy będzie po wszystkim... do końca swoich dni... będzie... będą...
Ale jego plany zostały zdeptane. Okazało się, że dla najważniejszej osoby w swoim życiu jest tylko... nikim. Nędznym, bezwartościowym, nic nieznaczącym zerem.
Nie powinien być zaskoczony. W końcu Snape tyle razy dawał mu to do zrozumienia... Ale on był zbyt zaślepiony, by to dostrzec. Zbyt zapatrzony. Zbyt głupi. Zbyt naiwny.
Zbyt zakochany.
A co z tym wszystkim, co razem przeszli? Przecież uratował mu życie, kiedy zaatakowały go krakwaty! Został z nim w Hogwarcie na święta, chociaż mógł jechać z przyjaciółmi do Nory! Potrafił go rozbawić, nauczył się o tej przeklętej krwi buchorożców! Masturbował się dla niego! I zawsze, kiedy tylko Snape miał ochotę... Harry dawał mu całego siebie! Dawał mu tak wiele, że dla niego nie zostało już prawie nic.
To nic nie znaczyło?
Najwyraźniej nie. Nie dla kogoś takiego jak Snape. Dla kogoś, kto tylko bierze, wysysa, przeżuwa, a później, gdy się już nasyci, po prostu wypluwa... Dla kogoś, kogo jedynym celem życia jest marnowanie życia innym. Jak mógł w ogóle myśleć, że uda mu się go zmienić? Że uda mu się go zmusić do porzucenia swojej jadowitej, zaschniętej i twardej jak skała skorupy, która chroniła go przed światem przez tyle lat i do otworzenia jej na tyle, aby ktoś mógł się przez tę szczelinę przecisnąć... ktoś taki jak Harry.
Nie powinien tak ryzykować. Nie powinien próbować przeciskać się przez tę szczelinę. Ponieważ teraz, kiedy nagle się zatrzasnęła, rozcięła go na kawałki. I tam w środku, pod tą jadowitą skorupą pozostało coś, bez czego nie był w stanie funkcjonować. Jego serce.
Przełknął ciężko ślinę. Jego gardło było tak ściśnięte, że ledwie mu się to udało.
Teraz... teraz będzie musiał od nowa nauczyć się być sam. Będzie musiał nauczyć się żyć... bez niego. Ale nie wiedział, czy to w ogóle możliwe.
Bo jak można żyć dalej, mając w sobie jedynie... pustkę?
***
- Nareszcie! Już zaczęliśmy się martwić! - wykrzyknął Ron, kiedy tylko Harry, przemarznięty do szpiku kości, wszedł do Pokoju Wspólnego. Pomieszczenie było wypełnione rozgadanymi uczniami, więc prawie nikt nie zauważył jego przyjścia. Na razie. - Siadaj. Wyglądasz, jakbyś wrócił z bieguna polarnego.
Harry, unikając coraz bardziej zaciekawionych spojrzeń, ruszył w stronę kominka, ku przywołującym go przyjaciołom. Zanim jednak dotarł do kanapy, część uczniów już zaczęła szeptać między sobą i wskazywać go palcami. Do uszu Harry'ego docierały niektóre zdania:
- ...nie widzę siniaków...
- ...myślisz, że wraca ze skrzydła szpitalnego?
- ...musi być w niezłym szoku...
Harry usiadł pomiędzy Ronem a Hermioną, kompletnie nic nie rozumiejąc z tych strzępów zdań. Ale chyba nie chciał wiedzieć, o co chodzi.
- Stary, nawet sobie nie wyobrażasz, co się dzieje - zaczął Ron. - Cała szkoła aż huczy od plotek. Ta lekcja przejdzie do historii, mówię ci.
Zanim Harry zdążył coś na to odpowiedzieć, obok kanapy zmaterializował się zdyszany Dennis Creevey z zaczerwienionymi z przejęcia policzkami.
- Harry, wow! Słyszałem, co zrobiłeś! Jak postawiłeś się Snape'owi, a on cię pobił! I jak Neville się popłakał, a ty go obroniłeś! Jesteś niesamowity!
Gdzieś z oddali dobiegł do Harry'ego zdenerwowany głos Neville'a:
- Ile razy mam powtarzać, że wcale się nie popłakałem?!
Obok Dennisa pojawiła się Angelina, a za nią Katie Bell.
- Słyszałyśmy, że Snape wyczyścił wszystkim kociołki i doprowadził kogoś do płaczu. I odebrał punkty Ślizgonom! To prawda?
- Ee... - zaczął Ron, zerkając na całkowicie oszołomionego Harry'ego. - Częściowo.
- I podobno pobił Neville'a! A was wyrzucił z klasy.
- Nie, to Harry'ego pobił - wyjaśnił im Dennis. Obie dziewczyny spojrzały na Harry'ego z niedowierzaniem.
- Naprawdę?
Harry zamrugał. Co to wszystko miało znaczyć?
- Nie. Nikt mnie nie pobił - odpowiedział, lekko już zdenerwowany całą tą sytuacją.
- Wiedziałam, że Snape jest wrednym sukinsynem, ale żeby rzucać się na ucznia w klasie... - powiedziała Angelina, kręcąc głową, tak jakby to, co powiedział Harry, wcale do niej nie dotarło.
- Bo Harry bronił Neville'a! - zawołał Dennis, podskakując z przejęcia. - Ja wszystko wiem! Od Colina, który słyszał to od Mirandy, a jej powiedział o tym Michael, brat Jolice, która przyjaźni się z Ginny. Najpierw Snape kazał Neville'owi wypić jakiś eliksir, ale Harry wstał i wytrącił mu go z ręki. No i eliksir się roztrzaskał, a Neville się rozpłakał i Snape się wściekł i rzucił się na Harry'ego i popchnął go na ławkę. Wywalił wszystkich z klasy, ale Harry'emu kazał zostać i wtedy go pobił, żeby nie było świadków!
- Co? - Harry był w stanie wydusić z siebie tylko to jedno słowo.
- Kurczę, muszę powiedzieć o tym Annie i Denise z piątej klasy! - zawołała Katie, odbiegając w tłum uczniów, a Angelina podążyła za nią.
- Harry, to naprawdę niesamowite, że nie poszedłeś się poskarżyć dyrektorowi! - trajkotał dalej Dennis. - Ja od razu bym tak zrobił! Czym cię pobił Snape? Jakimś paskiem? Różdżką? Chyba nie batem? Ojej! Pewnie batem! To musiało boleć! Muszę powiedzieć o tym Colinowi! - Odwrócił się i pobiegł w drugi koniec Pokoju Wspólnego, gdzie jego brat Colin z przejęciem opowiadał grupce drugoklasistów o niesamowitych wydarzeniach na lekcji Eliksirów u szóstoklasistów.
Harry powoli odwrócił się w stronę Rona i Hermiony. Dziewczyna zaciskała usta i wpatrywała się w swoje dłonie, a Ron miał skruszony wyraz twarzy.
- Nie patrz tak na nas - zaczął rudzielec. - Nie my to wymyśliliśmy. Każdy dopowiada coś od siebie i już w końcu nikt nie wie, co tak naprawdę się wydarzyło. Słyszałem nawet taką wersję, że Snape gonił cię po klasie i całą ją zdemolował, zanim w końcu cię dorwał.
- Mam dosyć słuchania tych głupot - oświadczyła Hermiona, odrzucając do tyłu włosy i biorąc głęboki oddech. Wyglądała na bardzo przejętą i zdenerwowaną. - Chodźmy na kolację.
- Nie wiem, czy mam ochotę... - mruknął Harry, spuszczając wzrok.
- A ja ci mówię, że masz - powiedziała zdecydowanym tonem i Harry poczuł na sobie jej przeszywające spojrzenie. Nie miał sił ani ochoty się kłócić. Pokiwał głową i z trudem podniósł się z kanapy. Kiedy wychodzili z Pokoju Wspólnego, obejrzał się jeszcze raz i zobaczył, jak Colin demonstruje drugoklasistom zamaszyste uderzenia batem.
***
W Wielkiej Sali gwar był nieco mniejszy niż w Pokoju Wspólnym, ale Harry wiedział, że i tak wszyscy rozmawiają o tym samym. Nie był pewien, czy powinien się cieszyć z takiego obrotu spraw. Z jednej strony było mu to na rękę - nikt nie wyśmiewał się z jego nagłego wybuchu, nie uważał go za beksę i nie próbował dociekać, dlaczego się rozpłakał. Ale z drugiej strony cała ta wrzawa doprowadzała go do frustracji, ponieważ na każdym kroku przypominano mu o tym, co wydarzyło się na lekcji. A on nie chciał pamiętać!
Odetchnął z ogromną ulgą, kiedy, wszedłszy do Wielkiej Sali, zauważył że na kolacji nie było ani Dumbledore'a ani Snape'a. Nie potrafiłby chyba znieść przebywania w jednym pomieszczeniu z tym... z tym... Przełknął przekleństwo w tym samym momencie, w którym od stołu Ślizgonów dobiegł ryk wesołości. Odwrócił się w tamtą stronę i zauważył stojącego w centralnym miejscu stołu Zabiniego, który zasłaniał sobie dłonią oczy i głośno pociągał nosem. Pomimo głośnego rechotu uczniów, Harry usłyszał, jak udając, że szlocha i pochlipuje, wypowiada płaczliwym tonem:
- Ale ja nie jestem nikim, panie profesorze. Jestem Wybrańcem. Jestem Chłopcem, Który Przeżył. I przecież jestem też pańskim... uczniem... - Kilkoro Ślizgonów, uśmiechając się szyderczo, zerknęło w kierunku Harry'ego. Ale wydarzyło się coś jeszcze. Coś dziwnego. Nott spojrzał na roześmianego Zabiniego i nieznacznie pokręcił głową. Ślizgon zauważył to i uśmiech spełzł mu z twarzy. Usiadł na miejscu i wbił spojrzenie w swój talerz. Harry zauważył złość na jego twarzy.
No tak, Ślizgoni byli przecież na tej lekcji i dokładnie wszystko widzieli. I byli inteligentni, a skoro już wcześniej mieli jakieś podejrzenia... Harry przełknął ślinę. Miał nadzieję, że nie byli jednak na tyle inteligentni, żeby poskładać wszystko do kupy. Nigdy, od czasu zniknięcia Malfoya, nie słyszał z ich ust żadnych insynuacji. Czyżby to była zasługa groźby, która nad nimi wisiała, jeżeli tylko spróbują? Ale nawet jeżeli o tym nie słyszał, to nie znaczyło, że w zaciszu własnych dormitoriów nie rozmawiali o tym. Może go podejrzewali? Może nawet wszystko już wiedzieli? Ale nie mogli tego okazać?
Harry zmarszczył brwi i odwrócił się do siedzących po drugiej stronie stołu Rona i Hermiony. Ron zajmował się swoim posiłkiem, ale Hermiona patrzyła dokładnie w tę samą stronę, co Harry. I kiedy chłopak odwrócił głowę, spojrzała mu prosto w oczy. Szybko spuścił wzrok, czując jak jego serce przyspiesza.
Nie podobała mu się jej mina. W ogóle nie podobało mu się to, jak na niego patrzyła. O czym mogła myśleć? Zastanawiała się nad tym, czy jest normalny? Uważała, że jest obrzydliwy? Czy też, że dobrze mu tak i sam sobie na to zasłużył?
A co z innymi? Przecież Gryfoni, którzy byli na tej lekcji... Harry spojrzał na siedzących kawałek dalej Seamusa i Deana, ale wydawali się zajęci jedzeniem i rozmową. Za to Lavender i Parvati natychmiast odwróciły głowy, tak jakby jeszcze chwilę wcześniej przypatrywały mu się z uwagą.
Nie wszyscy byli głusi i ślepi. Zdawał sobie z tego sprawę. A sytuacja, w której uczeń wybucha płaczem na lekcji, po tym jak nauczyciel mówi mu coś nieprzyjemnego, na pewno nie należała do normalnych. A co, jeżeli niektórzy także... zaczęli coś podejrzewać?
Harry przełknął głośno ślinę. I w tym samym momencie drzwi Wielkiej Sali otworzyły się z trzaskiem. Wszystkie spojrzenia skierowały się w tamtą stronę. Harry'ego również.
W wejściu stała... Ślizgonka. Harry nigdy wcześniej jej nie widział. Miała długie, kasztanowe włosy związane w koński ogon. Nie była wysoka. Wyglądała na szesnaście lat. Rozejrzała się po Wielkiej Sali i zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie. Jednak nie w stronę stołu Ślizgonów, tylko... Gryfonów. I dopiero kiedy była w połowie drogi, Harry zorientował się, że idzie prosto na niego. Zatrzymała się przed nim i położyła ręce na biodrach. Przez chwilę mierzyła go jasnobłękitnymi oczami, a następnie krzyknęła:
- Jesteś największym palantem, jakiego kiedykolwiek spotkałam, Harry Potterze! Szczerze, gdybym wiedziała, jaki jesteś, to nigdy nie zaczęłabym się z tobą spotykać! Nie dość, że się mnie wstydzisz i próbujesz ukrywać przed wszystkimi nasz związek, to jeszcze odreagowujesz na lekcjach! I dlaczego? Tylko dlatego, że powiedziałam ci kilka słów prawdy! O tym, że nic już dla mnie nie znaczysz i nic mnie nie obchodzisz! I podtrzymuję to! Z nami koniec! Jeżeli chcesz odzyskać swoje rzeczy, to masz teraz jedyną szansę! Potem nigdy mnie już nie zobaczysz!
Harry wpatrywał się w nią z rozdziawionymi ustami.
Co to miało znaczyć? Kim ona, do cholery była? Czyżby Ślizgoni chcieli mu zrobić kawał? Jeżeli tak, to wcale nie był śmieszny.
Spojrzał w stronę stołu Ślizgonów, ale wydawali się równie zaskoczeni, jak cała reszta uczniów. Przeniósł wzrok na Rona i Hermionę. Ron zamarł ze zwisającym mu z ust makaronem, a Hermiona mrugała, spoglądając raz na Harry'ego, raz na Ślizgonkę.
- No idziesz czy nie? - zawołała niecierpliwie dziewczyna, odwracając się w stronę wyjścia.
Pomimo iż Harry nie miał pojęcia, co się dzieje i kim jest tajemnicza przybyszka, posłusznie wstał z miejsca i ruszył za nią, odprowadzany zaszokowanymi i rozbawionymi spojrzeniami uczniów i nauczycieli.
Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi Wielkiej Sali, usłyszał wybuchający za nimi gwar. Ale dziewczyna nie zatrzymała się. Skierowała się prosto do znajdującej się w Sali Wejściowej łazienki. Harry kroczył za nią, mając w głowie całkowity chaos.
Kiedy znaleźli się w środku i drzwi zatrzasnęły się za nimi, dziewczyna odwróciła się do niego, przez chwilę mierzyła go tymi jasnoniebieskimi oczami, a następnie... rzuciła się do przodu i objęła go ramionami.
- Och, Harry. Tak bardzo mi przykro.
- Ee... - odparł Harry. - Kim jesteś? - zdołał wydusić po dłuższej chwili.
- Och. - Dziewczyna oderwała się do niego i uśmiechnęła smutno. - Słyszałam, co się wydarzyło na Eliksirach. I jak potraktował cię Snape. I słyszałam, jak niektórzy Krukoni zaczęli się zastanawiać, co to mogło znaczyć... I pamiętałam, że wszyscy byli przekonani, że masz w Slytherinie dziewczynę. No więc stwierdziłam, że ci pomogę. Wzięłam od Nimfadory Eliksir Wielosokowy i transmutowałam swoje szaty w szaty Ślizgonów.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się.
- Lu-Luna...?
- Wiem, że to trochę nie mój styl. - Przejrzała się krytycznie w lustrze. - Jak można nosić tak pedantycznie związane włosy? I żadnych ozdób? Ale miałam mało czasu. To była pierwsza dziewczyna mniej więcej w odpowiednim wieku, jaką spotkałam w drodze do Hogsmeade. Nie mogłam użyć włosów prawdziwej Ślizgonki, bo wszyscy mogliby ją później wypytywać, co się stało, i oszustwo wyszłoby na jaw. A tak, jeżeli nikt nie wie, kim ona jest, to nie będzie problemu. - Uśmiechnęła się. Charakterystyczny dla Luny, nieco nieprzytomny wyraz twarzy wyglądał dziwacznie na surowym obliczu dziewczyny.
- Przeraziłaś mnie. Prawie dostałem zawału. Nie wiedziałem, co się dzieje - wymruczał Harry, wciąż nie potrafiąc uwierzyć w ten zwariowany pomysł. Tylko Luna mogła wpaść na coś takiego.
- Ale teraz już nikt nie będzie cię o nic podejrzewał. Pokłóciłeś się z dziewczyną, Snape rozdrapał świeżą ranę i... bum. Tak jakoś wyszło.
Harry zagryzł wargę. Uśmiech momentalnie spełzł z twarzy dziewczyny.
- Harry... - zaczęła trochę niepewnie. - On na pewno tak nie myśli. Kiedy jest się wściekłym, można powiedzieć najbliższej osobie nawet najokrutniejsze, najbardziej raniące słowa. Ale to wcale nie znaczy, że są one prawdziwe.
- To już jest skończone - wymamrotał Harry. Nie miał ochoty o tym dyskutować.
- Rozmawiałeś z nim o tym?
- Nie, Luno, i nie mam zamiaru! - warknął. - Nie uwierzę już w ani jedno jego słowo. Nigdy. On należy już do przeszłości. Nie chcę o nim rozmawiać.
Dziewczyna wpatrywała się w niego z przechyloną głową i ze zmrużonymi oczami.
- Ale przecież go ko...
- Snape w ogóle mnie już nie obchodzi! - przerwał jej Harry podniesionym tonem. - Miał swoją szansę, ale ją stracił. Teraz już dla mnie nie istnieje i nie chcę, żebyś mi o nim przypominała!
Luna nie wydawała się przestraszona tym wybuchem. Raczej zasmucona.
- Wiesz... mnie też często mówią, że wyobrażam sobie coś, co nie istnieje. Ale ty jesteś w tym lepszy ode mnie, Harry.
Chłopak zamrugał.
- Co?
- Jeżeli będziesz chciał... o czymś porozmawiać. Oczywiście o czymś absolutnie nie związanym z wiesz-kim... to po prostu przyjdź. - Uśmiechnęła się do niego promiennie. - Mam cudowną kolekcję ogrzewaczy na imbryki. Dostałam od Nimfadory. Co prawda, nie mam imbryka, ale fajnie wyglądają jako ocieplacze na ręce.
Harry pokiwał głową i odwrócił się w stronę wyjścia.
- Dzięki - powiedział cicho. - Muszę już iść. Ja...
- ...masz coś ważnego do zrobienia, wiem.
Nie spojrzał jej w oczy.
- Do zobaczenia.
***
- Harry? - Hermiona zajrzała niepewnie do dormitorium. Harry siedział na łóżku z podkurczonymi nogami i czołem opartym o kolana. Przyszedł tu prosto po rozmowie z Luną i siedział tak przez cały wieczór. Nie widział się z nikim. Słyszał tylko dochodzące z Pokoju Wspólnego śmiechy i rozmowy. - Możemy porozmawiać? - zapytała cicho dziewczyna, wchodząc do środka.
Harry nie podniósł głowy. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać. A już najmniej z nią.
- Jeśli chcesz - odparł. Nie wiedział, dlaczego to zrobił. Może jednak miał już dosyć ciszy i samotności?
Gryfonka zamknęła drzwi, wyciągnęła różdżkę i rzuciła na nie zaklęcie blokujące i wyciszające.
Och, a więc to miała być taka rozmowa...
Harry'emu coraz mniej się to podobało. Ostatnim razem, kiedy Hermiona chciała z nim "porozmawiać"... cóż, nie skończyło się to zbyt przyjemnie.
Usłyszał jej ciężkie westchnienie i kroki, kiedy podeszła do łóżka i usiadła na nim. Przez chwilę pomiędzy nimi panowała niczym niezmącona cisza.
Po chwili Hermiona przełknęła ślinę i odezwała się lekko drżącym głosem:
- Jak długo... ty i on?
Harry spiął się cały i zrobiło mu się nagle niezwykle gorąco. Wiedział, że się domyśliła, ale... to był jednak szok, usłyszeć takie pytanie wprost z jej ust. Nie pozostawiało żadnych wątpliwości. Żadnego: "o czym ty mówisz?", "co to za pytanie?" czy "nie mam pojęcia, co sugerujesz".
Oblizał wyschnięte wargi, próbując uspokoić szybko bijące serce.
Tylko spokojnie. Na razie nie robi mu wyrzutów i nie grozi powiadomieniem o wszystkim Dumbledore'a, tak jak ostatnio. Nie wiedział dlaczego, ale teraz, kiedy było już po wszystkim... nie odczuwał takiego strachu z powodu tego, że domyśliła się prawdy. Było mu wszystko jedno. To i tak był koniec. Czuł się całkowicie otępiały. Już nic nie miało znaczenia.
- Jak się domyśliłaś? - wyszeptał ochryple, chociaż odpowiedź wydawała się oczywista.
- Wystarczyło zobaczyć jego wyraz twarzy, kiedy się rozpłakałeś. I twoją minę, kiedy powiedział ci, że nic dla niego nie znaczysz. No i to, jak wypomniał nam imprezę. To było... zbyt osobiste, nawet jak na niego. I przypomniało mi się, co opowiadała nam Ginny, o tej sytuacji, kiedy nakrył was w schowku. Żaden normalny nauczyciel nie zareagowałby w ten sposób, gdyby w grę nie wchodziło coś... głębszego. Ale wtedy jeszcze próbowałam to sobie tłumaczyć tym, że przecież on zawsze nienawidził rodzinę Weasleyów, o tobie już nie wspominając... A to przedstawienie w Wielkiej Sali... Nie wiem, skąd wytrzasnąłeś tę dziewczynę, ale ja nie dam się nabrać. - Urwała i wzięła głęboki oddech, tak jakby powiedzenie tego wszystkiego sprawiało jej ogromną trudność. - A więc... jak długo?
Harry zacisnął powieki i pokręcił głową.
- Nieważne. To już skończone. Na zawsze.
Usłyszał, jak Hermiona wciąga ze świstem powietrze, tak jakby do tej pory wciąż miała w sobie jeszcze niewielką iskierkę nadziei, że może się myli, że może wyciągnęła błędne wnioski, ale teraz, kiedy Harry jej odpowiedział... ta nadzieja prysła i dotarło do niej, że to wszystko naprawdę...
- I przepraszam... za wszystko - kontynuował Harry stłumionym szeptem. - To przeze mnie wyczyścił wam kociołki. To przeze mnie był taki wredny dla was, dla Ginny i... dla wszystkich.
Znowu zapadła cisza. Harry słyszał ciężki oddech Hermiony, tak jakby próbowała zapanować nad sobą. Najwyraźniej była w tak wielkim szoku, że chwilowo nie była w stanie wykrztusić słowa. Westchnął głęboko i zdecydował się podnieść głowę i spojrzeć na nią. W jej szeroko otwartych oczach dostrzegł przerażenie i... współczucie.
- Harry... ja... - wydusiła w końcu. Pokręciła głową i zamknęła na chwilę oczy. Kiedy je otworzyła, wyglądała już na bardziej opanowaną. Zacisnęła usta i przez chwilę zastanawiała się nad tym, co powiedzieć. - Dlaczego on? - zapytała w końcu. - Jak to się w ogóle stało? Jak... jak do tego doszło? To po prostu... nieprawdopodobne.
Harry zacisnął zęby. Jak miał na to odpowiedzieć? I tak zareagowała wyjątkowo spokojnie. Gdyby to on dowiedział się nagle, że jego najlepsza przyjaciółka od Merlin wie jak dawna kocha się na przykład w... - przeszukał wspomnienia w poszukiwaniu jakiegoś adekwatnego porównania. - ... w Umbridge, to byłby w znacznie większym szoku. Tak podejrzewał.
- Ja... nie wiem - odparł cicho. - Hermiono, to naprawdę nie ma już żadnego znaczenia. Tak po prostu wyszło. Nie będę ci się tłumaczył. Najważniejsze, że to już koniec. Nie musisz się... bać.
Gryfonka zagryzła wargę. Przez chwilę wpatrywała się w Harry'ego z wyrzutem, lecz po chwili skinęła głową.
- Wiesz, Harry... zasługujesz na kogoś lepszego - odezwała się po chwili. Jej głos drżał, ale próbowała to ukryć. - Jesteś dobrym, wrażliwym chłopakiem i zasługujesz na kogoś, kto obdarzy cię ciepłem i uczuciem. A nie na kogoś takiego jak... on. - Odetchnęła głęboko, tak jakby wymówienie ostatniego słowa sprawiło jej olbrzymią trudność.
- Nie chcę już nikogo, Hermiono - powiedział cicho Harry, ponownie spoglądając na swoje kolana.
- Aż tak bardzo cię skrzywdził?
Harry poczuł gorycz w gardle. Przełknął ślinę, próbując się jej pozbyć, ale wydawało się to niemożliwe. Ona wciąż tam była. Gorzka i jadowita.
Nie potrafił powstrzymać fali zalewających go wspomnień. Przypominał sobie wszystko...
Każde złe słowo, wypowiedziane w gniewie lub zwykłym szyderstwie. Kpinę spływającą z tych cienkich warg, kąśliwe zniewagi, które potrafiły się wbić tak głęboko, że potrzebował kilku dni, aby wyciągnąć te drzazgi ze swojego serca.
Każde lodowate spojrzenie. Chłodną pogardę w czarnych oczach, kiedy Snape traktował go jak kogoś... głupszego, gorszego, nie mającego o niczym pojęcia. Kogoś, kto zawsze przybiegnie na zawołanie. Kogoś, komu nie należy się żaden szacunek. Kogoś nie wartego nawet splunięcia...
Każde kłamstwo. Każde kłamliwe słowo wypowiedziane tylko po to, żeby Harry nie odszedł. Nadzieję, którą mu dawał, kiedy Snape podążał za nim, nie pozwalał mu się oddalić i z powrotem przyciągał go do siebie... tylko po to, żeby później ponownie zadać mu cios.
Każde szarpnięcie za ramię, za włosy. Każde popchnięcie na ścianę, drzwi, biurko, półki... Nie był w stanie zliczyć wszystkich siniaków, które otrzymał, wszystkich szram, które zdobiły jego skórę...
Każdą karę za nieposłuszeństwo. Za niewłaściwą odpowiedź. Za prowokowanie. Za to, że chciał zrobić coś po swojemu. Za to, że znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Za to, że był pieprzonym Harrym Potterem. Za nic.
Gorycz spiętrzyła się. Wlała mu się do ust. Nie był w stanie odpowiedzieć. Po prostu pokiwał głową, z całej siły zaciskając powieki.
- Och, Harry... - usłyszał cichy szept Hermiony.
Nie potrzebował jej współczucia. Nie chciał jej współczucia.
- Z czasem to minie - odezwała się po chwili. Jej głos nadal drżał. - Musisz po prostu o nim zapomnieć. Snape jest zimnym, wyrachowanym draniem. Jest podłym człowiekiem, który czerpie przyjemność z poniżania innych. Zawsze taki był i wątpię, by to się kiedykolwiek zmieniło. Ktoś taki potrafi tylko ranić. To się musiało tak skończyć. Cokolwiek pomiędzy wami było... - Urwała tak nagle, jakby właśnie uświadomiła sobie coś, co sprawiło, że język przykleił jej się do podniebienia. - Wy... ty chyba z nim nie...?
Harry podniósł nieznacznie głowę, spoglądając na nią szklistymi oczami. Wyczytała z nich wszystko, co powinna, i jej pierwszą reakcją był dziwny okrzyk przerażenia i zasłonięcie sobie ust dłońmi. Wyglądała, jakby doznała tak wielkiego szoku, że samo pomyślenie o tym, czego się właśnie dowiedziała, mogło doprowadzić ją do wymiotów. Powoli, blada jak papier, opuściła dłonie i wykrztusiła:
- O boże! Harry! Ty... wiesz, co zrobiłeś? Jesteś niepełnoletni, a on jest... nauczycielem! Jest od ciebie dwadzieścia lat starszy! Mógłby być twoim ojcem! On... cię uwiódł! To jest karalne!
- Daruj mi, Hermiono - wysyczał Harry, czując nagły, wzbierający w nim gniew. - Dobrze wiem, co zrobiłem!
- I wy przez cały ten czas... O boże, i te wszystkie szlabany, które z nim miałeś! - Kręciła głową z niedowierzaniem. - A... kiedy mówiłeś nam, że chodzisz do Pokoju Życzeń, wtedy ty też... z nim?
Harry zagryzł wargę.
- O boże - jęknęła Hermiona. - Nie wierzę w to, że byłeś taki...
- Jaki? - przerwał jej ostro Harry. - Głupi? Naiwny? Ja byłem w nim zakochany, Hermiono! Nie rozumiesz, że nie widziałem poza nim świata? Tylko przy nim czułem się wolny! Tylko przy nim zapominałem o tym, co mnie czeka i w jakim celu żyję! - Nie wiedział, kiedy uklęknął. Nie wiedział, kiedy zacisnął pięści i podniósł głos tak, że gdyby nie zaklęcie wyciszające, słychać byłoby go w całej wieży. - Tylko wtedy, kiedy mnie pieprzył, pokazywał mi siebie! Prawdziwego siebie! Nie Snape'a, tylko Severusa! Tylko wtedy, kiedy zanurzał się we mnie aż po same jądra, okazywał mi jakiekolwiek uczucia! - Przez zaszokowaną twarz Hermiony przebiegł cień awersji. - Za każdym razem, kiedy do niego szedłem, myślałem tylko o tym, czy tym razem się zatraci, czy tym razem zrobi coś więcej... okaże coś więcej. Pogładzi mnie, przytuli, pocałuje, zrobi cokolwiek. Żyłem tym. Tylko dzięki temu... dzięki niemu... żyłem! Więc zachowaj swoje morały dla siebie, ponieważ teraz... teraz wszystko runęło! Nic już nie ma! Zostałem sam, a ty, do kurwy nędzy, prawisz mi kazania! Jakby w ogóle nie obchodziło cię moje serce. Mówimy o moim sercu, do cholery! O moim pieprzonym sercu!
Zerwał się z łóżka, czując jedynie rozdzierający ból, który musiał znaleźć ujście, ponieważ jeszcze trochę, a rozerwałby go na strzępy od środka. Jak w amoku zaczął rzucać się po pokoju, łapiąc wszystko, co tylko wpadło mu w ręce, i ciskając tym w ściany, w szafki, w drzwi. Butelki kremowego piwa, puste puchary, kolekcja kart czarodziejów, podręczniki. Chciał tylko niszczyć. Tak samo jak niszczony był przez te wszystkie miesiące. Tak samo jak zniszczony czuł się w środku.
- Wszystko skończone. Wszystko! - dyszał, miotając się po dormitorium niczym zranione zwierzę, które próbuje uwolnić się od bólu. - Frajer! Dureń! Kretyn! - Kopnął w krzesło tak mocno, że uderzyło w komodę. Trzask pękającego drewna i spadające z komody przedmioty zmieszały się z jego krzykiem. Rzucił się na łóżko, złapał poduszkę i zaczął nią uderzać w ścianę. Z taką siłą, że materiał rozerwał się i powietrze zapełniło się fruwającym wszędzie puchem. W końcu porzucił pustą poszewkę i zaczął kopać ścianę i uderzać ją pięściami. Tak długo, aż wrzeszczący potwór w jego duszy uspokoił się i wycofał, zmęczony.
Harry osunął się na kolana, dysząc ciężko. Odczuwał ból fizyczny. Tak wyraźnie. Zdarte pięści piekły, obite stopy pulsowały. Ale ten ból był tak przyjemny, w porównaniu z tamtym drugim, w nim...
- Harry? - Głos Hermiony był zachrypnięty. Ściśnięty. Odwrócił do niej głowę, dopiero teraz przypominając sobie o jej obecności. Na jej bladej twarzy lśniły łzy. Stała obok łóżka, przytrzymując się kolumny. Powoli ruszyła w jego stronę. Opadła obok niego na kolana i rzuciła się do przodu, zamykając go w swoich ramionach i przyciskając do siebie z taką siłą, jakby próbowała wchłonąć w siebie całe jego cierpienie. Zamknął oczy i poddał się jej desperackiemu uściskowi.
Nie wiedział, kiedy to nastąpi, nie wiedział, czy to w ogóle nastąpi... ale miał nadzieję, że w końcu... mu przejdzie. Że za kilka dni, tygodni, miesięcy... wyleczy się z niego.
Musi się wyleczyć. Aby żyć dalej, musi się wyleczyć.
CDN
Remember
How he told you you were stupid
How he couldn't even look at you anymore
He said you can't do anything right
Why you gotta make me so mad
Just get outta my sight
Remember that
When he wants you back and he's begging for forgivness
And that same old weakness gets so strong that you're helpless
Remember that
Remember
How he pushed you in the hallway
Just enough to hurt a little bit
Remember
The whiskey in his whispers
And the lies that fell so easy from his lips
He said he'll never do it again
But you can't take it back
The proof is on your skin
Remember that
It doesn't matter how he hurts you
With his hands or with his words
You don't deserve it, it ain't worth it
Take your heart and run**
*
Bound to your side and trapped in silence
Just a possession
Is the sex or only violence
That feeds your obsession
You send me to a broken state
Where I can take the pain
Just long enough
That I am numb
That I just disappear
So go on and fight me
Go on and scare me to death
Tell me I asked for it
Tell me I'll never forget
You could give me anything but love
Anything but love
Does it feel good to deny
Hurt me with nothing
Some sort of sick satisfaction
You get from mind fucking
Oh stripped down to my naked core
The darkest corners of my mind are yours
That's where you live
That's where you breathe
Without any faith
Without any light
Can dare me to live
Can dare me to lie
Inside I am dead
So go on and fight me
Go on and scare me to death
I'll be the victim
You'll be the voice in my head
You could give me anything but love
Anything but love
Anything but love
Anything but love***
* "Finally" by Trust Company
** "Remember that" by Jessica Simpson
*** "S.O.S. (Anything but love)" by Apocalyptica feat. Cristina Scabbia
KOMENTARZE
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia lutego 25 2011 21:33:51
Pierwsze pytanie, które nasunęło mi się po przeczytaniu tego rozdziału - kiedy Harry powie Hermionie, że już wiedziała o nim i Snapie? Chyba najwyższy czas
Bardzo wiarygodne są opisy sytuacji z Voldziem, nawet lepsze niż u Rowling, która nieco ocenzurowała sytuację wśród Śmierciożerców. No ale wtedy Snape nie mógłby być podwójnym agentem i pomysł na książkę szlag by trafił.
Swoją drogą, ciekawe kiedy w końcu Snape'owi wypsnie się jakaś cieplejsza myśl o Harrym, która go zdradzi przed SWK. Z drugiej strony, nie za bardzo sobie to wyobrażam, bo wątpię, żeby wyszedł żywo z podobnej sytuacji.
Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały |
dnia lutego 25 2011 21:48:40
Po pierwsze, jak ja nie lubię Rona i tego jego wścipstwa, to nie jego sprawa dlaczego Harry popłakał się na eliksirach, zresztą to już i tak było samo w sobie dla niego żenujące, a on go jeszcze molestuje.
Przez chwilę miałam wrażenie, że Hermiona rzuci się do drzwi żeby jak najszybciej nagłośnić sprawę o wykorzystywaniu seksualnym bohatera czarodziejskiego świata, dosłownie nawiedziła mnie wizja Hermiony siedzącej przed biurkiem ministra i rządająca odpowiednich konsekwencji dla Snape'a.
Z drugiej strony to było zabawne jakiego szoku musiała doznać panna Grenger dowiedziawszy się iż jej przyjaciel uprawiał seks z nauczycielem. Jestem pewna, że gdyby Harry był postronnym widzem to by miał z tego niezły ubaw, sama chciała bym zobaczyć w tym momencie jej minę. |
dnia lutego 25 2011 21:57:14
To było takie przejmujące biedny Harry został tak bardzo zraniony. Snape powinien dostać porządnie w dupę za to co zrobił i dotego jeszcze sobie wymyśla że Harry będzie go błagał o powrót ?
!?!? Co za wstrętny drań!!! Dobrze że Harry wciąż ma Hermionę i Lune, które mimo wszystko z nim zostały gdy biedak się załamał. Swoją drogą Rom jest straaasznie wścibski |
dnia lutego 25 2011 21:57:55
AAAAAAAAAAAAAAACH! Osobiscie nie wierzę że Sev jest zły, nie chce mi sie w to wierzyć, gdyż opowiadanie byłoby za bardzo przewidywalne. Ból...pięknie go ujełyście, przyjaźń i oddanie pochodzące od Luny jak i Hermiony. Szok, te wszystkie oblicza uczuć, muszę jakoś odreagować za dużo emocji w jednym tekście.
I jeszcze mała sprawa, odbiegająca nieco od tematu...
jak już pojawiła sie Hedwiga, stara przyjaciółka, to może Remus? Jakieś nagłe odwiedziny by sprawdzić czy z Młodym jest w porzo...nie wiem, brakuje mi właśnie takich osób...ale tylko troszeczkę. Naprawdę tworzycie arcydzieło, nie wiem jak mogę to wyrazić słowami, jak niesamowicie się cieszę, że DI istnieje, ponuremu życiu nadaje sens i niesamowicie uzależnia.
Tak długo czekałam na 50 rozdział, że niemal nie zaczęłam skakać po łóżku, biedne łóżko jeszcze by się poważnie uszkodziło, więc wzięłam się od razu do czytania i jak zwykle, czekanie się opłacało. Już nie mogę się doczekać następnego odcinka. Ściskam, Kiro |
dnia lutego 25 2011 22:59:36
A więc tak... hm, ok, wiadomo, że ten rozdział musiał być, że nie można było przejść od razu do pogodzenia Harry'ego i Seva. Więc to musi trwać. Nie wiem przez ile rozdziałów, ale jednak musi. Co nie zmienia faktu, że rozdział mi się nie podobał. Wydał mi się nudny. A czemu? Przez Pottera. Uwazam, że Złoty Chłopiec za szybko wyciągnął wnioski ze słów Snape'a (o czym zresztą Wam pisałam przy poprzednim rozdziale) i za bardzo wziął je do siebie. Bo gdyby spojrzał na to z dystansu, albo gdyby nie widział w tym wszystkim siebie i Severusa, ale obcych sobie ludzi, to by doszedł do wniosku (mam nadzieję), że to co powiedział mężczyzna musiały paść. Gryfon za daleko się posunął i Snape musiał się jakoś bronić. Jak widać kosztem związku z chłopakiem. Dlatego rozdzial mi się nie podoba. I nie dlategi, że jest źle napisany. Ba, nigdy czegoś takiego Wam nie zarzucę. Piszecie genialnie. Ale po prostu denerwuje mnie Harry i jego użalanie się nad sobą.
Trochę go rozumuem, gdyż sama tak często mam, że nie chcę słuchać drugiej strony i roją mi się w głowie istne cuda.
Poza tym co tak mało Seva? Tylko jeden wątek? Phie! Definitywnie za mało
Pomysł Luny był świetny, chociaż jak czytałam zaczęłam kręcić nosem, bo wydawało mi się, że to Snape (wiem! Wiem! Kretyński pomysł!) jest tą Ślizgonką, a nie blondyna. Kamień spadł mi z serca, gdy okazało się, że to Krukonka. Bo nie dość, że to nie było snape'owate przemieniać się w kogoś innego (tym bardziej w uczennicę), to jeszcze gdzieś czytałam fick, że nasz kochany profesor odmłodniał i z Harrym zabalował. Więc zaczęłam myślec, że zabrakło Wam pomysłów i przechwyciłyście czyjś pomysł. Ale, że Wy zawsze macie swoje pomysły i nikt inny na nic takiego nie wpadnie, to nie mam co się bać. Jesteście świetne i głupio myślałam, że ubuerzecie Mistrza Eliskirów w jakieś damskie łaszki i karzecie zrobić mu przedstawienie na oczach całej szkoły, aby ulżyć brunetowi. Aaaach.
Dalej jestem święcie przekonana, że Sev jest po stronie Dropsa. Może i robi jakiś super mega hiper trudny eliksir, który jest przenzaczony dla Pottera, ale jednak ma uczucia, kocha (uważam, że darzy chłopaka aż tak wielkim uczuciem) gnijka i nie da mu zginąć. Inzcej miałby ze mną na pieńku |
dnia lutego 25 2011 23:23:49
Oooooooooooch to było takie takie O PANIE
dobrze chociaż, że jestem w stanie od razu skomentować, bo nie chcę więcej przeciągać komentowania w nieskończoność ze względu na totalne rozbicie emocjonalne po nowym rozdziale. Jak już pisałam odnośnie początku dodanego wcześniej, Sev znowu wybił mnie z rytmu i nie wiem, co się stanie... Pomyślałam sobie w pewnym momencie, z napadem chichotek, że zamienił się w tę Ślizgonkę i chce zerżnąć Harry'ego dla zdrowia w schowku, ale w sumie niemożliwe. Już nie jest zabawnie i raczej nie będzie, ta pora minęła.
Szkoda mi było Harry'ego jak obudził się rano. Dokładnie wiem, jakie to uczucie, kiedy po kilku chwilach uświadamia się sobie te wszystkie problemy, o których we śnie się zapomina... Aż dziwne, że nie zabiło go z żalu samo przebudzenie a dokończenie dnia po lekcji eliksirów... To, jak Ron zaczął go wypytywać... już się wkurzyłam, że uczniowie Hogwartu są tacy tępi, że nic nie zauważyli ZNOWU, ale zapomniałąm, że to w końcu RON xD on mógł nie ogarnąć, całe szczęście (w tym nieszczęściu) że inni zauważyli, że ta lekcja była pod względem relacji nauczyciel-uczeń dość nienormalna. Był moment śmiechu - przeinaczanie zasłyszanych historii zawsze mnie śmieszy - i w sumie dobrze, że jest o tym głośno, cisza wcale nie sprzyja zapomnieniu wbrew obiegowej opinii. Jak już się wszystko wyszumi, Potter może zacząć wracać do normy.... STOP, WRÓĆ, ON NIGDY SIĘ NIE POZBIERA! Nawet jeśli w te 2 tygodnie trochę się uspokoi - przynajmniej na zewnątrz - to Sev zrobi mu COŚTAM Bez końca można powtarzać biedny Harry......... ale wiecie co? Ja mówię też "biedny Sev", bo i tak wierzę, że nie miał tego na myśli i go kocha i teraz meega żałuje tych emocji i jest bardzo samotny bez Harry'ego do pieprzenia;(
Zakończeniem mnie wygrałyście. Rozmowa z Hermioną była niezbędna - zgadzam się, że powinien jej powiedzieć o tamtym dawnym Obliviate. A jego furia... cóż, to znaczy, że prawidłowo, jak człowiek przechodzi przez fazy depresyjne. Ciekawe, ile mu to zajmie. Na końcu już jakby zaakceptował sytuację - ale to pozory. Tak myślę. No dajcie spokój, przecież NIE DA SIĘ żyć, kiedy miało się Severusa i nagle się go NIE MA
Ufff. Cóż... Życzę mega dużo Weny i czasu. Dzięki wielkie za ten rozdział - i za to, że tak starałyście się go skończyć, choć pracowałyście do upadłego;D jesteście kochane;* |
dnia lutego 25 2011 23:47:49
Początek i koniec - piękne i straszne
Rozdział idealnie opisuje stan... tej załamki, tego BUMMM kiedy uświadamiasz sobie że, to pieprzona rzeczywistość... to nie oczekiwany koszmar... to życie. Brutalne i brudne. Całkowicie popieprzone.
No cóż... ;(
Pierwsza scena: w ogóle wybiła mnie z rytmu. Voldemord i Snape. Gra pozorów czy jednak nie? hym... Naprawdę jestem ciekawa czy Severus jest faktycznie tym złym, tym co stoi po tej złej stronie. No bo, że jest zimnym draniem to jasne. och... Masa pytań.
Stan Harrego. To w jaki sposób się czuje, jego gorycz, żal i złość jak najbardziej do mnie przemawiają. Jest to bardzooo prawdziwie ukazane. Wręcz namacalne. Idealne.
Słowa Harrego nadal są nabuzowane emocjami poprzedniego dnia. Co nie jest ani trochę dziwne. Raczej naturalne i prawdziwe. Trafiłyście dokładnie w emocje. Zawsze to robicie. I za każdym razem my jako czytelnicy odczuwamy to wszytko. Czasem też są to sceny wyjęte prosto z życia. I wtedy jest jeszcze większy BUMMM...I wtedy sobie myślimy "boże! tak właśnie jest!" . Jest to zajebiście genialne. ;-)
Ach ci ludzie... plotki, domysły, wytwory wyobraźni. Współczuje Potterowi. Silna bestia z niego. ;-)
Rozmowa z Hermioną skojarzyła mi się z jakimś coming outem. Normalnie czułam galopujące serce Harrego. "domyśliła się, wie, powie, wybuchnie, koniec"
Musi się wyleczyć. Aby żyć dalej, musi się wyleczyć.
Masz racje Harry...
Weny i dużo wolnego czasu.
Ika.
Ps. No i podobała mi się bardzo postawa Luny. Pomysł z eliksirem welosokowym. Mądra dziewczyna z niej. Zwariowana troszkę ale mądra. |
dnia lutego 26 2011 07:22:26
Niezmiernie się cieszę, że DI okaże się dłuższe
Biedny Harry. Domyślam się jak musi cierpieć. Mimo to uważam, że powinien bardziej przeanalizować tą sytuację w sali. Słowa były bolesne, ale dostał wytłumaczenie. Usłyszał jakieś pierwsze dobre słowa od Snape'a. Powinien to rozważyć. Dobrze, że Severus nie pozwoli mu o sobie zapomnieć. Jednak martwią mnie motywy dla których chce to zrobić. Bardzo bym chciała wierzyć, że zależy mu na Potterze. Mam też nadzieję, że większość szkoły uwierzyła w to przedstawienie z jego dziewczyną. W końcu dodatkowe kłopoty nie są im jeszcze potrzebne. Chciałam też powiedzieć, że bardzo podziwiam zachowanie Luny. Naprawdę dobra z niej przyjaciółka i dużo zyskała w moich oczach.
Nie dobrze natomiast, że Hermiona domyśliła się że łączy ich coś więcej, jednak liczę na to, że da sobie spokój i nie zrobi nic głupiego.
Dziękuję za rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny.
Pozdrawiam i dużo weny wam życzę. |
dnia lutego 26 2011 09:59:38
Wiem, że od dawna nie komentowałam, ale teraz postaram się to nadrobić. Ten rozdział skomentuję na świeżo, naprawdę tego wymaga.
To był świetny rozdział. Pod koniec miałam łzy w oczach. Naprawdę zastanawiam się, jak Severus ma zamiar to rozwiązać. Harry jest taki zrezygnowany, ale i także zakochany, więc może popełnić jakieś głupstwo. Mam nadzieję, że nie i teraz on podyktuje swoje warunki. Musi pokazać, że jest silny, inaczej tak czy tak wpadnie w szpony Voldemorta. Aż drżę, kiedy pomyślę, co stanie się za te 2 tygodnie :/ Świetnie oddałyście zachowanie Harry'ego, jest takie realne. Nie myślałam jednak, że Hermiona się czegoś domyśli, ale może to i dobrze. Nie mogę się doczekać, jaka będzie reakcja Severusa, jak będzie próbował zmienić sytuację.
Pozdrawiam i życzę wielkiej weny! |
dnia lutego 26 2011 11:08:34
Dla odmiany spróbuję skomentować tutaj, gdyż rozdział, choć wolałabym dłuższy, ale wiem, że czasem podział musi wypadać w tym miejscu i żadnym innym, był przejmujący i emocjonalny.
To, że ktoś w końcu dostrzeże sytuację między Snape'em a Harrym, (a kto jest bardziej domyślny niż Hermiona?) wydaje się jak najbardziej trafne. Reakcja panny Granger - hmm - w sumie trudno mi ocenić, czy faktycznie nie pobiegłaby zaraz do dyrektora, a może to cień poprzedniego finału takiej decyzji na nią wpłynął? Jest o tyle ważna, że pomaga. Nawet jeśli nie rozumie, trwa obok Pottera, a tego właśnie teraz potrzebuje chłopak. Byle nie w nietaktownym wydaniu Rona, choć on właśnie taki jest i za to można go lubić albo i nie. Mi osobiście specjalnie w tej części nie wadził, ot po prostu dodatkowe zamotanie wątków.
I dalej, mamy Lunę z jej szalonym pomysłem. Kiedy zdążyła go zrealizować, nie wnikam, choć idea jest karkołomna, ale... To Luna - jej logika to jej logika i tak powinno być.
Bardzo chcę wierzyć, że Snape nie odda tak łatwo Harry'ego. Że eliksir będzie zawierał dodatkowy składnik albo zostanie wypity przez chłopca w innym momencie. Nie wiem, czy przy tak rozbudowanym tekście przełknęłabym spokojnie Severusa całkowitego zdrajcę, szaleńca i okrutnika. Wszystko zależy od Waszego pomysłu.
I bardzo, bardzo chciałabym, żeby w następnym rozdziale coś się wydarzyło, przełamało ten bełkot Harry'ego, cały ten ciężki, gorzki nastrój. Myślę, że w nim to zwątpienie czaiło się już od dawna, a jedno zdanie przelało czarę - stąd tak wnikliwe wnioski - chociaż to Gryfon, a z nimi nigdy nie wiadomo, kiedy myślą, a kiedy po prostu robią, akurat dobrze zgadując. |
dnia lutego 26 2011 11:13:28
Nie było zbyt wielkiej okazji poznać "tutejszą" Hermionę, więc kompletnie nie wiem, co mogłaby zrobić po tym, gdy Harry jej to wszystko powiedział. Ostatnim razem, przed stratą pamięci, gdy się dowiedziała i chciała ich wydać, poczułam do niej straszną niechęć. A teraz sama nie wiem. Mam nadzieję, że zachowa się dojrzalej...choć sama nie mam pojęcia, co bym zrobiła.
Pomysł Luny niesamowity, choć rzeczywiście, kompletnie nie w jej stylu. Na początku nawet myślałam, że... sama nie wiem, to jakaś córka Sev'a, która chroni tatusia, haha!
Cóż, miło słyszeć, że jak na razie DI nie zmierza ku szybkiemu końcowi ) Dozujcie nam, drogie Panie, dozujcie, bo za dużo emocji spowodowanymi nowymi rodziałami to nie zdrowo (a wewnątrz mnie głosik krzyczy: kolejny rozdział! jak najszybciej!).
Ach, pozdrawiam cieplutko i weny życzę! ) |
dnia lutego 26 2011 14:14:43
Oddycha ciężko* Dziewczyny, błagam Was, nie mówcie mi, że Snape będzie po stronie Voldemorta....
Rozebrałeś go dla mnie na kawałki. Nie pozostało w nim już niczego, czego bym nie poznał. Dzięki tobie zajrzałem w każdy, nawet najmroczniejszy zakątek jego duszy. I już niedługo ta dusza będzie należała do mnie. - Pozbawione warg usta rozciągnęły się w upiornym uśmiechu.
- To była dla mnie przyjemność - odparł Snape, skłaniając głowę i uśmiechając się do siebie z zadowoleniem.
Chociaż lubię Snapa pewnego siebie, sarkastycznego...Miło by było zobaczyć go współczującego. Poprzedni rozdział doprowadził mnie do palpitacji serca. Ten mnie nieomal zabił...Czekam na Więcej. Dużo więcej.
Życzę Weny <3 |
dnia lutego 26 2011 17:02:31
NIE MAM KIEDY PRZECZYTAĆ!! ;__; |
dnia lutego 26 2011 18:10:11
Wreszcie nowy rozdzial
Zwykle moje komentarze skladaja sie z samych superlatywow, ale tym razem bedzie nieco inaczej. Otoz nie lubie historii, w ktorych akcja opiera sie stricte na przemysleniach bohatera. Wiem, ze takie wstawki myslowe sa potrzebne, ale co za duzo, to nie zdrowo niestety.
Brakowalo mi scen z Severusem. Chcialabym wiedziec jak on patrzy na ta cala sytuacje. Zreszta nadal uwazam, ze jest on po tej dobrej stronie. Moze i nie powiedzial dyrektorowi o zamiarach Czarnego Pana wzgledem Pottera, ale to tylko dlatego, ze wiedzial, iz nie uzyska jego zgody na to cale uwodzenie. I o ile poczatkowo podchodzil do tego beznamietnie, to w koncu Harry zaczal przelamywac jego bariery i Snape'owi zaczelo na nim zalezec. Ot, taka moja mala teoria
Jestem ciekawa jak Hermiona bedzie teraz postepowac. Co zrobi w tej sytuacji...
W waszym opowiadaniu Luna utracila cos z tej marzycielki, za to podkreslilyscie trafnosc jej osądow. Nie wiem czy to dobrze, ale nie moge tez stanowczo powiedziec, ze mi sie to nie podoba.
Zycze duzo weny, mase wolnego czasu i wytrwalosci w pisaniu DI. Pozdrawiam |
dnia lutego 26 2011 20:11:37
Zgadzam się z metis, chcialabym przeczytac jak to wyglada myslami Severusa Notka świetna i genialnie sie czyta przy tych piesenkach, nieco melodramatycznie, ale podoba mi sie. A ten głupi rudzielec ROn mógłby przestać się wstrącać w nie swoje sprawy, wiem ze Herry to jego przyjaciel i sie martwi itp. no ale jest wkrzajacy, z drugiej strony Hermiona jest nie lepsza. Podobał mi sie moment z Luną jak wparowała do WIelkiej Sali. Ona chyba jako jedyna rozumie Harry'ego i bezinteresownie mu pomaga to chyba mój najdłuższy koment Weny, weny i jeszcze raz weny! |
dnia lutego 26 2011 21:01:38
A tak jeszcze, co mi się skojarzyło z Waszym rozdziałem, to inna piosenka o tym samym tytule co J.Simpson, a mianowicie Josh Groban "Remember me". Jak dla mnie, to jest trochę bardziej klimatyczna. Mam nadzieję, że się spodoba |
dnia lutego 26 2011 21:10:31
nie wiem co napisać ....zatkało mnie po prostu.Jestem ciekawa co myśli Severus i po jakiej jest stronie .Czy darzy Pottera uczuciem czy tylko go wykorzystuje.To był taki toksyczny związek mam nadzieje ,że nadal będzie,ale może coś zmieni się w postawie Mistrza Eliksirów.Może zrobi się odrobinę ludzki.I do tego ten przeklęty Ron no jak można być takim wścibskim człowiekiem.
WENY,WENY dużo weny życzę |
dnia lutego 26 2011 23:46:45
kiedy ta tajemnicza laska weszla do sali, moim zyczeniem bylo, zeby to byl Snape xD nie wiem czemu, to byloby strasznie idiotyczne, ale tak jakos chcialam, zeby to byl on, i podstepem zwabil harrego do swoich komnat. no coz, nie wyszlo. podobala mi sie ta rozmowa z hermiona. ona uwaza sie za super madra a tak naprawde cos wiecej poza pocalunkami to dla niej obrzydlistwo. nic nie wie o prawdziwym zyciu miedzy dwojgiem ludzi. masakra. mam nadzieje, ze jakos sie jeszcze ulozy... |
dnia lutego 27 2011 10:13:03
Fufufufu...
- Doskonale - wyszeptał. Zamknął na chwilę oczy i na jego twarzy pojawiło się coś bardzo niebezpiecznie przypominającego rozkosz. Jakby przypominał sobie coś, co sprawiało mu ogromną przyjemność. - Uwielbiam oglądać to wspomnienie. Uwielbiam patrzeć w jego zielone przerażone oczy, kiedy zaczynasz go dusić tym krawatem.
Największy fan snarry w opowiadaniu! Gdy przeczytałam ten fragment, to nie mogłam przestać się śmiać. On robi to, co ja i nawet ośmielę się powiedzieć, że także inne snarrystki: wraca do swoich ulubionych fragmentów rozdziałów dla poprawienia humoru. Aż po prostu nie mogę go nienawidzić. Bo czy to nie od początku było oczywiste? Voldemort zwyczajnie chciał swój mały, prywatny pokaz snarry, teksty o dostaniu Pottera to są tylko po to, by zamydlić Śmierciożercom oczy Dlatego też zupełnie rozumiem jego wściekłość, że Snape spierdolił - ile można odgrzewać stare sceny seksu?
Rozdział mi się podobał. Uwielbiam tutaj Rona - jest tak uroczo wścibski. Może i nie zna słowa takt, ale próbuje być dobrym przyjacielem na swój sposób. Kocham go za to - taki rudy, jasny promyczek w DI.
Lubię takie części przejściowe przed jakąś burzą, większą akcją. Nie mogę się doczekać, aż nadejdzie jakiś silny powiew wiatru i wszystko ruszy.`
Wena!!! (Ludzie wam tu usychają.) |
dnia lutego 27 2011 12:11:49
Pierwsza myśl po przeczytaniu: kurcze już koniec? Strasznie szybko zleciał mi ten rozdział. Cieszę się, że będzie aż tyle rozdziałów, uwielbiam długie ficki. Wielkie brawa dla sceny z Luną xD, prawdziwych przyjaciół, nawet jeśli trochę szurniętych, poznaje się w biedzie. Jestem ciekawa kolejnej lekcji eliksirów oj będzie się działo. Zastanawia mnie jak długo Harry będzie się oszukiwał, że wszystko już skończone. Od czegoś takiego nie da się oddzielić jednym czystym ruchem skalpela i jeżeli jest na tyle naiwny, żeby tak myśleć to czeka go w przyszłości nie miła niespodzianka.
Hermiona, jak zawsze okazała się niezwykle spostrzegawcza i jestem ciekawa kiedy dowie się o Obliviate xD. Ron jak zwykle wykazał się dużym wyczuciem chwili, a niech go...
Teraz znowu pozostaje mi czekanie na rozwój akcji heh życzę dużej ilości weny, aby nie trzymać biednej tinnu w niepewności ;p
Wielkie dzięki dla Gellert za szybkie zbetowanie |
dnia lutego 27 2011 13:56:42
Nie wiem co napisać. Co stało się już tradycją jeśli chodzi o wasze teksty. Podobnie jak poprzednio nie chciałam komentować, ale wolę wesprzeć autorki i betę. Po prostu uważam, że ten rozdział był za krótki i nieskończony. Bo w takim momencie o prostu się NIE KOŃCZY!
To co mnie uderzyło, to niedelikatna Hermiona. No sorry, ale Harry chyba często nie płacze, więc coś te łzy oznaczały. Najpierw powinna stać się jego przyjaciółką, a dopiero później wymądrzałą prymuską. No, ale ona nigdy subtelna nie była. No, ale na końcu się zreflektowała.
O Snapie już pisałam.
O! Luna rozumie Harry'ego. Powinien z nią porozmawiać. W ogóle Luna odćmiło
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Ciekawe co ten Snape wymyśli
Pozdrawiam autorki, szybką betę i życzę weeeeny! |
dnia lutego 27 2011 13:57:32
A tak w ogóle to słabiutki ten Voldzio. Snape go tak łatwo oszukał? |
dnia lutego 27 2011 16:54:52
Tak czułam, że to będzie rozdział Pottera, więc niczego specjalnego się po nim nie spodziewałam...płacz, żałość i użalanie się nad sobą.
A jednak ten fragment gdy Harry rozmawia z Hermioną (duże brawa, że umiała się zachować w tej sytuacji, a nie lecieć na skargę do dyrektora naprawdę mnie poruszył. To taki bilans wszystkich krzywd wyrządzonych mu przez Severusa.
Cieszę się że chłopak wreszcie to dostrzegł. Do tej pory dziwiło mnie jak może udawać, że wszystko jest cacy i znosić zachowanie Snape'a. Czasem miałam wrażenie, że albo jest głupi albo ślepy...
A tak na marginesie, DZIEWCZYNY RZĄDZĄ!
Luna (genialny pomysł) i Hermiona, która potrafiła pokazać, że przede wszystkim jest przyjaciółką Pottera a dopiero później denerwującą służbistką kujonką -zaskoczyła mnie dziewczyna
Ale największe zaskoczenie rozdziału: PLOTKI o wydarzeniach na lekcji eliksirów!!! Uśmiałam się jak fretka)))))
Myślałam, że będzie tylko płacz i zgrzytanie zębami...a tu proszę |
dnia lutego 27 2011 17:20:22
Rozdział bardzo refleksyjny. Wciąż trzymacie świetny poziom opowiadania, choć w sumie, z rozdziału na rozdział, jest coraz lepiej. Wy i beta odwalacie kawał świetnej roboty i baaardzo dziękuję
A teraz komentarz właściwy. To opowiadanie wciąż mnie zadziwia i trzyma w niepewności. Już nawet nie chcę myśleć, po której stronie w wojnie opowie się Severus, bo wiem, że poprowadzicie akcje tak, że wszystko wyjaśni się w ostatnim rozdziale. Tyle tylko, że gdzieś mi się kołacze, że stroną będzie on sam. Za hardy, mądry i zbyt "dobry" jest na to by zginać przed kimś kark.
To co w tym rozdziale zrobiłyście z Harrym. Po prostu, polubiłam w końcu chłopaka. Dziwne, że dopiero w chwili kiedy jest złamany i pozostała w nim tylko pustka, ale zawsze lepiej późno niż wcale. Opisałyście jego emocje w taki sposób, że można poczuć bicie serca, kiedy Hermiona mówi, że wie. Można wczuć się w wszystkie emocje, w każde zranienie, które rozpamiętuje. A za ten fragment :
- Jaki? - przerwał jej ostro Harry. - Głupi? Naiwny? Ja byłem w nim zakochany, Hermiono! Nie rozumiesz, że nie widziałem poza nim świata? Tylko przy nim czułem się wolny! Tylko przy nim zapominałem o tym, co mnie czeka i w jakim celu żyję! - Nie wiedział, kiedy uklęknął. Nie wiedział, kiedy zacisnął pięści i podniósł głos tak, że gdyby nie zaklęcie wyciszające, słychać byłoby go w całej wieży. - Tylko wtedy, kiedy mnie pieprzył, pokazywał mi siebie! Prawdziwego siebie! Nie Snape'a, tylko Severusa! Tylko wtedy, kiedy zanurzał się we mnie aż po same jądra, okazywał mi jakiekolwiek uczucia! - Przez zaszokowaną twarz Hermiony przebiegł cień awersji. - Za każdym razem, kiedy do niego szedłem, myślałem tylko o tym, czy tym razem się zatraci, czy tym razem zrobi coś więcej... okaże coś więcej. Pogładzi mnie, przytuli, pocałuje, zrobi cokolwiek. Żyłem tym. Tylko dzięki temu... dzięki niemu... żyłem! Więc zachowaj swoje morały dla siebie, ponieważ teraz... teraz wszystko runęło! Nic już nie ma! Zostałem sam, a ty, do kurwy nędzy, prawisz mi kazania! Jakby w ogóle nie obchodziło cię moje serce. Mówimy o moim sercu, do cholery! O moim pieprzonym sercu! Będę was wielbić i wystawie wam pomnik.
Dużo dobrego można pisać o tym rozdziale. O tym, jak bardzo można polubić za gest z wielosokowym Lunę, a za pocieszenie i wsparcie Hermione.
Nie wiem jak doczekam kolejnego rozdziału, bo ostatnio byłam pewna, że bardziej się nie da. Jednak wasze opowiadanie jest tak dobre, że z rozdziału na rozdział tęskni się jeszcze bardziej. Dużo weny i czasu - pozdrawia - J. |
dnia lutego 27 2011 17:26:41
I kiedyś próbował uwieść i zabrać daleko.
A szkoda.
Tak - Harry z gruntu fałszywe, pójdzie na temat
pasją. Aby unieść nogi i może robić, co chcesz.
Inną rzeczą ... Charakter jest nam znane i nie jest proste.
Severus Snape. Nie było cienia "chronić bliskich", kiedy wyjechał
rozmowy na temat wojny i ofiar. Może okazać się,
Ofiary i sen do końca wojny. Revenge. Czy brudne
pracy, bezwzględne, prace żołnierz bez serca.
Więc to jest motywacja. Czarno-białe nie dzieje. To jest coś
dualistycznej ... ale cóż. Do rzeczy. Jeśli bliscy nie mają Snape
było - on jest czarny i pracuje dla Voldemorta. Ale
teraz widać jak to znak, że wszystko nie jest łatwe. Life
skomplikowane. Snape się tak mówi. I nie widzi przyszłości
z Harry ... oraz fakt, że nie chce się całować ... Samobójstwo
nie całować! Widzę taki scenariusz.
Jak musi być ranny. Zwłaszcza, - dołączony do Harry'ego. I
w załączeniu. Spojrzał na niego jako jasny cud w moim życiu.
Ale Severus Snape - człowiek z cła. Był dla niego wszystkim ... I widzę
tylko, że miał inny napój Harry impregnowane, co sprawia,
wrażliwych po śmierci Voldemorta i Harry'ego, który coś stracił. Jego
zostaną zabite. Ale jeśli miłość okazuje się być ... silniejszy, skrypt
nieprzewidywalne.
Luna szybko się nie powiodła. Ponadto uważa się, że Snape, ale to jest oczywiste, w tym
a gdzieś w pobliżu Voldemorta.
Ron śmieszne.
Studenci, too. A zło jest kompletny. Jak możesz kochać tych Ślizgonów? Hooked
Knott's uwagę na reakcję. Czy w jakiś sposób zaangażowany w sytuacjach, to jest ciekawy.
Hermiona takich Hermiona. Wyrzucił ich "maniery" i żałował, Harry. Szacunek to.
Marzę - Chcę Harry Snape powiedział: jesteś dla mnie nikim.
To byłoby pyszne! ))) |
dnia lutego 27 2011 19:15:08
dziewczyny jak zwykle mistrzowsko ale za maaaaałooo!!! głód DI został ugaszony tylko na 10 min lektury a potworek w moim wnętrzu już domaga sięj kolejnych rozdziałów.
byłam pewna ze teraz to tylko kwestia czasu gdy hermiona poskłada fakty w całość ale nie podejrzewałam że tak szybko! jednak spodziewałam sie po niej innej reakcji - krzyków, wyrzutów, obrzydzenia, a tu miła niespodzianka ;) przynajmniej w niej Harry bedzie miał oparcie, bo próby Luny ( choć jest wspaniałą istotką ) czasami zdawały sie do niego nie trafiać.
niepokoi mnie co ten Snape znowu knuje. mam nadzieję że uda mu się wszystko idealnie rozegrać - odzyskać chłopaka i wykiwać lorda. tylko żeby się nie okazało, że to ten ostatni tak naprawdę kontroluje całą sytuację.
z niecierpliwością czekam, pozdrawiam ;) |
dnia lutego 27 2011 19:39:20
Zawsze kochałam Lunę )))) jestem cudownym stworzeniem. Co do Hermiony to myślałam jednak, że gorzej zareaguje...coś w stylu wymieniania wszystkich praw Hogwartu, które złamał Harry pieprząc się ze Snapem. Rozdział powinien byc zdecydowanie dłuższy bo po przeczytaniu ma się wrażenie, że strasznie mało treści się wyczytało. Z tym, że czasem tak akurat wychodzi... nie da się nic dodac więcej, więc.... pozostaje mi tylko odczuwac ten 'głód' do następnego rozdziału, se se se
Nie wyobrażacie sobie nawet jak ja się zachowuję czytając, że lojalnośc Snape'a może jednak nie leżec po tej stronie po której bym chciała....czyli Harrego. Nie wyobrażam sobie czegos takiego. Chyba się wtedy obrażę a później popłaczę. Uwielbiam złego Severusa ale nie Severusa, którego lojalnośc jest po stronie Voldemorta. i w ogóle.... APEL DO AUTOREK: jeżeli nie chcecie miec mojej biednej duszy na sumieniu to lepiej żeby ostatni rozdział kończyła piosenka w stylu Dana Glover - It Is You ze sceną Harrego wpadającego w objęcia Severusa i napisem HAPPY END między wierszami(Aw.... se se se). bo naprawdę....jak sobie ostatnio myślałam, że to się może skończyc jakoś źle to aż mnie coś ściskało w środku. Brrr.... tak wiem wiem, ze nie mam prawa głosu w tej kwestii, ale ja się straszliwie wczuwam w ficki.
A co do Harrego w tym rozdziale...no to cóz.... rozpacz i bida jak to mówi moja babcia |
dnia lutego 28 2011 08:18:00
- To była dla mnie przyjemność - odparł Snape, skłaniając głowę i uśmiechając się do siebie z zadowoleniem.
Mrahhhh aż przeszedł mnie dreszcz wzdluż kręgosłupa... I cały dzień po głowie chodzi mi pytanie czy Snape okaze się zdrajcą czy to będzie bardziej skomplikowane.. ehh Najstraszliwsze w tym wszystkim jest fakt, że ten głupi, nawiny, zakochany Harry się zlamie i wróci na kolanach błagając o więcej, a Voldi czycha... |
dnia lutego 28 2011 09:00:09
Musiałam ochłonąć po wczorajszym przeczytaniu tego rozdziału. Nie zgadzam się, że był nudny, na pewno refleksyjny, smutny i momentami zaskakujący.
Smutny - bo opisuje nastrój H, jego złamane serce, brak nadziei na pozytywne rozwiązanie problemów.
Refleksyjny - bo Hermiona okazało się zupełnie dobrą przyjaciółka, która, choć zupełnie nie popiera ulokowania uczuć w S, to wysłuchała H, pocieszała i przede wszystkim pozwoliła mu wyładować całą złość i frustrację.
Zaskakujący - kiedy weszła "dziewczyna" Pottera przez moment myślałam / miałam nadzieję/, że może to Snape, który w taki sposób próbował spotkać się z Harrym i wszystko mu wytłumaczyć. Luna okazała sie być najlepszą przyjaciółką /sama jest w posobnej sytuacji/ i mam nadzieje, że udało jej się uratować wizerunek Pottera.
Cały czas, gdzieś w zakamarkach duszy, tli mi sie nadzieja, że Snape stoi po właściwej stronie, czyli stronie miłości. W końcu podczas świąt potrafił okazać uczucia, dawać, nie tylko brać, być delikatnym, czułym kochankiem. Pamiętam też jak wzruszył mnie próbując rozmawiać z Harrym o quidditchu. Tak nie zachowuje sie wyrafinowy bydlak, który ma tylko zadanie do wykonania. Tu ewidentnie widać walkę między bojącym się uczuć , zranionym samotnikiem, a zakochującym się mężczyzną "po przejściach".
Brakuje mi w tym rozdziale jednego - punktu widzenia Snape'a, bo z rozmowy z LV wyłania się potwór, a on "chyba" taki nie jest. Nurtuje mnie, co on teraz czuje, w końcu w klasie jego twarz była przerażona i sprawiał wrażenie załamanego. Mam nadzieje, że w kolejnym rozdziale ujawnicie choć ułamek tego.
Pozdrawiam |
dnia lutego 28 2011 12:20:23
Ten rozdział jest zupełnie inny niż poprzednie. Spokojny,refleksyjny,porządkujący myśli i emocje szalejące wcześniej. Potrzebny i oczyszczający.
Wielkie brawa dla Harrego, który wreszcie na głos wypowiedział to co cały czas go dręczyło i siedziało w zakamarkach jego serca. Musiało być to trudne, by z całą uczciwością względem siebie stwierdzić otwarcie na czym się stoi; a Potter stoi na gruzach. Przejrzał na oczy. Kurczę,zaczyna mi się go robić żal...
[''- Jaki? - przerwał jej ostro Harry. - Głupi? Naiwny? Ja byłem w nim zakochany, Hermiono! Nie rozumiesz, że nie widziałem poza nim świata? Tylko przy nim czułem się wolny! Tylko przy nim zapominałem o tym, co mnie czeka i w jakim celu żyję! '']
to najpiękniejszy cytat z waszego opowiadania!!!!
Ciekawi mnie jak będzie teraz odnosił się do Harrego Snape? Będzie udawał,że go nie zauważa? Stanie się jeszcze bardziej wredny? Bedzie próbował wzbudzić jakoś w Potterze zadrość,by ten sam zrobił pierwszy krok? Hmmm
Najmilszym zaskoczeniem dla mnie okazał się występ Luny , dziewczyna jest niesamowita! Przez chwilę myślałam,że to sam Severus ;P. Bardzo się cieszę,że znów miała swój wkład w rozwój historii, zwłaszcza,że ostatnio jakbyście o niej nieco zapomniały
Ps.Nienawidzę waszego Volda,jest dziesięć razy gorszy niż ten Rowling.Orginalny Lordzik narobiłby w spodnie na widok waszego i cichutkim szeptem wołałby -Mistrzu! Ucz mnie! |
dnia lutego 28 2011 18:46:20
Cóż bardzo dramatyczny i pełen smutku itp. uczuć rozdział.
No ale kto powiedział, że miłość nie boli? Harry powinien być świadomy na co się szykuje, i dokładnie wiedział jaki jest Severus, więc nie rozumiem dokładnie jego, nie których przesadnych jak dla mnie reakcji.
A tak ogólnie..
Voldemort - swkurwiający sadysta (za co go kocham) plus to, że mam czasem wrażenie (jak czytam) iż nasz Czarny Pan ma jakieś kurde braki..
No ej.. Lubi jak Sev wiąże chłopaka krawatem? No to musi coś znaczyć..
A ten eliksir? Spowoduje, że Harry straci moc, a następnie stanie się zabaweczką? Ciekawe jak to wyjdzie..
Do Harry'ego nie będę się wypowiadac bo jak na razie to jeden wielki wrak emocjonalny, i na ten temat nie ma co pisać..
Severus - no coś z nim nie tak, przybiło go koniec zabaw w łóżku? On na pewno coś wymyśli więc to nie koniec. No ale maska obojętności i spokoju tzw. laleczka chyba została naruszona. Irygujące.
Ogólnie dziękuje Wam za ten rozdział.
Pozdrawiam Berry |
dnia marca 01 2011 08:01:12
Postanowiłam, że od tej pory bd komentować rozdziały.
Cóż.. szkoda, że ten skończył się tak szybko.
Tamta ślizgonka.. myślałam, że Snape ją nasłał, a okazuje się, że to Luna! Ona ma w sobie coś takiego, że można się przy niej rozluźnić, a wszystko wydaje się bardziej nierealne niż jest. Ona rozumie Harry'ego, zdaje się, najbardziej. Ale on nie chce z nią rozmawiać. Pragnie samotności, co zrozumiałe. I nie podoba mu się, że Luna wystawia miłość na piedestały. Przecież u niego wszystko skończone i nic tego nie zmieni!
Czyżby? Wydaje mi się, że Luna przejrzała go na wylot. I może to szalone, ale nadal mam nadzieję na happy end. Bd jeszcze gorzej, istne dno.. żeby wreszcie mogło być po prostu dobrze. Obym miała rację
Ron jest jednak tępy xd Żeby tak się niczego nie domyślić..
Hermiona? Ona wprost przeciwnie. I także przeciwnie niż w przypadku Luny.. przy niej wszystko wydaje się bardziej prawdziwe i uciążliwe. Ale może właśnie dlatego w Harrym coś pękło i pozwolił potokowi słów płynąć bez ucisku? Potrzebował tego. Nareszcie naprawdę się wygadał!
Voldemort rzucił crucio na Severusa?! To mnie zaskoczyło, nie zaprzeczę..
Jestem tak strasznie ciekawa dalszego ciągu, że nie wyrobię!
A czy Snape zdobędzie się na przeprosiny Harry'ego? To pytanie szczególnie mnie nurtuje. Tyle razy już sprawiał, że Harry był na dnie piekła.. i potrafił w jednej chwili przeistoczyć to w niebo. Ale teraz musi się naprawdę postarać, by odzyskać Harry'ego! Musi zrobić coś zupełnie nie severusowatego.. Trzymam kciuki |
dnia marca 01 2011 23:52:25
Kurczę, naprawdę potraficie zakręcić czytelnikiem niczym wiatrakiem...
Chyba do zakończenia DI nie będę wiedziała po której Snape jest stronie, co jest oczywiście wielkim plusem dla Was
Emocje, jakimi naładowany jest rozdział, trafiają do mnie w 100%. Szkoda mi chłopaka, ale wiedział, że jego "misja" może się nie powieść i wszystko się skończy. I tu mnie zżera ciekawość, co zrobi Snape, żeby Harrego odzyskać, by móc zaprowadzić go do Voldiego niczym cielątko na rzeź...
Uśmiałam się za to przy pomyśle Luny, by potwierdzić "rzekomą" dziewczynę Pottera. Niby dziewczyna uważana jest za mało normalną, jednak potrafi wpaść na taki pomysł, na który nikt by nie wpadł. Zastanawia mnie tylko jedno. Skoro dziewczyna wzięła eliksir od Tonks, to czy nauczycielka nie zadawała pytań odnośnie przeznaczenia? Chociaż, gdy spotyka się z Luną, to pewnie ma do niej zaufanie...
Ciekawe jak teraz będzie się zachowywać Hermiona w stosunku do Harrego. Już raz odkryła jego tajemnicę, gdy był jeszcze z Severusem w związku. Chyba nie popełni tego samego błędu i nie poleci do Snape'a z oskarżeniami? Albo co gorsza, do Dumbledore'a... Ufam, że mądra z niej dziewczyna, która zachowa to dla siebie i będzie wspierać przyjaciela w tym ciężkim dla niego okresie.
Trochę chaotycznie, ale ostatnio moja wena od komentowania poszła w cholerę i do tej pory nie mogę jej znaleźć
Życzę Weny i pozdrawiam |
dnia marca 02 2011 14:01:32
65 - 70 rozdziałów? To jest wspaniała wiadomość^^ W końcu DI nigdy za wiele.
Potraficie nieżle wkrecic czytelnika i trzymać w niepewności. Co ten Sev kombinuje? To chyba wie tylko on sam.=)
Bardzo podobała mi się reakcja Hermiony i cała jej rozmowa z Harrym. Podeszła do tego tak spokojnie, bez robienia wyrzutów, jak prawdziwa przyjaciólka.^^
I jeszcze Luna. Boże jak ja uwielbiam tę dziewczynę i jej pomysły!
Duuużo weny zyczę!Pozdrowiomka^^ |
dnia marca 02 2011 14:05:57
Ah i jeszcze jedno.^^ Co to PW? Jestem tu nowa i jeszcze nie obcziłam niektórych skrótów^^' a bardzo chciałabym do Komentujacych sie dostać:)
PW - Prywatna Wiadomość
Ariel & Gobuss |
dnia marca 03 2011 17:16:58
Jezuuuuuuuu, co za dziewczyna z tej Luny~! Ujęła mnie. Bardzo mi się podoba jej zachowanie i w ogóle jej postać w Waszej historii, jest naprawdę cudowną przyjaciółką. A Hermiona... nigdy za nią nie przepadałam, ale wydaje się być szczerze zatroskaną stanem Harry'ego, i dobrze. W końcu się nim zainteresowała.
Ostatnie rozdziały są jak wielkie niewiadome, a jednocześnie przynoszą słodkie oczekiwanie na coś nowego, nadzieję, że może będzie jednak lepiej?
Jesteście wspaniałe i wspaniale piszecie. Liczę, a raczej wiem na pewno, że kolejny rozdział będzie równie trzymający w napięciu :3
Weny życzę! |
dnia marca 03 2011 18:25:43
Jezu, to jest taki pech, żeby się internet zesrał i móc przeczytać DI tylko na telefonie i nie móc skomentować ><"""". Dopiero dzisiaj wszystko działa, a ja nie mogę przeczytać początku nowego rozdziału... Nienawidzę komputerów i tych wszystkich innych dziadostw xD. Dobra, ponarzekałam, to teraz komentarz ^^.
O początku rozdziału pisałam już wcześniej, teraz tylko się powtórzę, że Wasz Voldzio jest świetny. Znaczy się jest obrzydliwy, ale to szczegół xD. Poza tym - szczerze? Na miejscu Pottera chyba bym się nie zebrała i nie wstała ^^". Próbowałabym rozłożyć się w łóżku, albo przynajmniej udawać, że mnie nie ma. Tu plus dla niego ;]. Ron jest beznadziejny, jak zwykle ___^_. O niektóre rzeczy się nie pytaa, nooo. I Harry jest biedny ><". Taki całkiem rozbity i całkiem sam. No bo kto go właściwie zrozumie? Zresztą, co by ten ktoś mógł powiedzieć - "będzie dobrze, minie ci"? Masakra ^^". Ploty były... Wesołe mimo wszystko. Harry nagadał Snape'owi, został po lekcji i od razu podejrzenia, że się pozabijali. Przepraszam, wiem, że dla Pottera to musi być okropne, ale "Nie widzę siniaków" mnie rozwaliło ^^""". A Hermiona matkuje. Nie lubię jej, serio. Taka kwoka, co wszystko wie najlepiej i w ogóle jest Matką Teresą i zawsze ma racje. Jak nie ma - patrz zdanie wcześniej. Harry ma naprawdę nieudanych przyjaciół XD. Znaczy się, broń boże nie mam nic do Waszego stylu pisania, czy coś - z oryginalnym Potterze też mnie ta dwójka wkurzała ___^_. Chyba jeszcze bardziej XD. Ślizgoni... jak to ślizgoni, nic tu chyba nie trzeba mówić XD. Zabini przejął pałeczkę po Draco... którego mimo wszystko mi brakuje ^^". Lubię fretkę, nic na to nie poradzę ;]. Ach, no i podoba mi się, że ludzie zaczęli się orientować, że coś jest nie tak. Znaczy się między Harrym i Severusem. Obawiałam się właśnie, że to przejdzie tak bez echa, znaczy się bez echa o podtekście rozmowy, ale zostałam miło zaskoczona ;]. Wszystko jest takie rzeczywiste <3. A motyw z Luną... genialne! <3 Naprawdę ją lubię, jest taka ogarnięta i chyba jedyna w pełni rozumie Harry'ego. Naprawdę, brawa, brawa, brawa dla niej. Choć w pierwszej, szalonej chwili myślałam, że to Snape. Albo Dumbledore XDDDD. Rozmowa z Hermioną mi się podobała. Naprawdę, wiele bym dała, by widzieć minę dziewczyny, gdy zorientowała się, że ich związek był aż tak głęboki xD. Ale z kolei jak Harry zaczął wchodzić w szczegóły... ("kiedy zanurzał się we mnie aż po same jądra" to już mi nie pasowało. No wiem, emocje, ale żeby aż tak? Jak na mój gust, ten moment wyszedł odrobinkę niesmacznie. Ale to tylko moja opinia ;]. Ale naprawdę, reakcje Harmiony na to, że Snape i Harry uprawiali seks była... perfekcyjna ^^.
Czekam, czekam, czekam na jeszcze i wybaczcie, że komentarz taki chaotyczny. Ostatnio non-stop słucham 'Snuff', 'Anything but love' i 'Broken pieces' też Apocalyptici. Swoją drogą, boska piosenka ;]. Ale nieważne - więc tak sobie słucham tych piosenek, wszystko kojarzy mi się ze Snapem, albo snarry... I tak, to jest komplement i ukłon w Waszą stronę ;]. |
dnia marca 03 2011 21:37:17
Myślałam, że wkleiłam tu komentarz, a się okazało, że jednak nie ;3 bo zawsze otwieram sobie notatnik i piszę komentarz w notatniku równolegle z czytaniem tekstu ^^ Oto on:
O kurwa, gdzie są moje fajki? Nie mogę przeczytać tego rozdziału bez fajek.
O, są. No dobra. To jedziemy.
Nie miał ochoty tłumaczyć się, kłamać, wymyślać.
no wreszcie.
Najwyraźniej nie. Nie dla kogoś takiego jak Snape. Dla kogoś, kto tylko bierze, wysysa, przeżuwa, a później, gdy się już nasyci, po prostu wypluwa...
ugh. nie podoba mi się ta metafora. Jest zbyt dosadna.
- Tylko wtedy, kiedy mnie pieprzył, pokazywał mi siebie! Prawdziwego siebie! Nie Snape'a, tylko Severusa! Tylko wtedy, kiedy zanurzał się we mnie aż po same jądra, okazywał mi jakiekolwiek uczucia!
LOL. LOL. LOL WTF. Kiedy tylko to przeczytałam walnęłam się tak mocno w czoło (megafejspalm) że mam teraz czerwoną plamę. Dzięki wielkie =,=
Generalnie, przez chwilę, kiedy pojawiła się ta ślizgonka, wiecie, czarne włosy i tak dalej, myślałam, że to Severus. Że chciał uratować sytuację, bo wiedział, że ktoś się w końcu domyśli i w ogóle. I, że kiedy wywołała Pottera z sali, to porozmawiają i wszystko będzie dobrze. Szkoda, że to tylko Luna. Ale z drugiej strony, przynajmniej sekret jest bezpieczny. |
dnia marca 04 2011 15:30:25
No cóż.
Strasznie smutny ten rozdział.
Harry załamany po rozstaniu z Severusem. Pewnie trudno byłoby to lepiej oddać.
Początkowo myślałam, że kiedy Harry ochłonie i przemyśli, co dokładnie wydarzyło się na lekcji, zrozumie, że słowa Severusa były wypowiadane w złości i mężczyzna nie maił tego wszystkiego na myśli. Jedna kłótnia to nie powód do rozstania. Widzę jednak, że nie o samą kłótnię chodziło, bo takich było wiele. Ta kolejna przelała tyko czarę goryczy. Wygląda na to, że Harry pod wpływem tego wybuchu zdał sobie sprawę ze wszystkich złych rzeczy jakie spotkały go ze strony starszego mężczyzny i naraz poczuł
Każde szarpnięcie za ramię, za włosy. Każde popchnięcie na ścianę, drzwi, biurko, półki... Nie był w stanie zliczyć wszystkich siniaków, które otrzymał, wszystkich szram, które zdobiły jego skórę...
Każdą karę za nieposłuszeństwo. Za niewłaściwą odpowiedź. Za prowokowanie. Za to, że chciał zrobić coś po swojemu. Za to, że znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Za to, że był pieprzonym Harrym Potterem. Za nic.
Może trochę dziwne, że taką lawinę wywołały zwykłe słowa, wypowiedziane jeszcze w kontekście lekcji, a przy uczniach Snape musiał odgrywać swoją rolę, o czym Potter dobrze wiedział. Z drugiej strony poprzedni wieczór, tortury, chłód i obojętność podczas ich poprzedniego spotkania, mogły okazać się dodatkowym katalizatorem, który doprowadził do wybuchu.
Postawie Harrego nie dziwę się więc zbytnio, choć sama przyznam, na jego miejscu już wcześniej pokazałbym co to asertywność. Może gdyby chłopak zaczął wcześniej walczyć o swoje interesy wszystko potoczyło by się inaczej. Może Snape nauczyłby się traktować go z szacunkiem, a być może cały romans zakończyłby się dużo wcześniej, nie siejąc takiego spustoszenia w życiu Harrego.
Jakiegoś większego kryzysu spodziewałam się już od dawna. Od bardzo dawna. Miałam jednak inną teorię odnośnie tego, jak do niego dojdzie. Już kiedy pisałyście o wizycie Harrego w tajnym laboratorium Sanepa i dodatkowej myślodsiewni, spodziewałam się, że kiedyś wrócicie do tego wątku i karzecie zajrzeć chłopakowi do sekretów Mistrza Eliksirów. Harry, zobaczywszy wspomnienia, w których jego kochanek relacjonuje Voldemordowi ich upojne chwile i żartuje na ich temat z innymi śmerciorzercami miałby doskonały powód do zerwania i popadnięcia w rozpacz... Trochę żałuję, że moje podejrzenia okazały się fałszywe, ale to w końcu wasze opowiadanie.
Oczywiście otwarte zostaje pytanie co zrobi Severus? Nie wydaje się on typem, który będzie potrafił zdobyć się na właściwe przeprosiny, znaleźć słowa, które pomogłyby mu odzyskać zaufanie i miłość chłopaka. Z kwiatami i wierszykami za Harrym też nie będzie latał. Podejrzewam, że bardziej prawdopodobna z jego strony będzie reakcja poprzez złość lub uruchomienie mechanizmu wyparcia. Skoro chłopak mnie nie chce, to nie jest to moja wina, tylko jego, to z nim jest coś nie tak, to on nie jest mnie wart, nie na odwrót. Wcale nie bez sensu wydaje się wersja, którą Snape sprzedał Voldemordowi, że poczeka aż chłopak sam do niego wróci. Tak przecież robił zazwyczaj. Chyba, że tym razem nie będzie miał już czasu. Być może też jakiś nieszczęśliwy wypadek, niespodziewane wydarzenie przełamie chwilowe status quo w relacjach między naszymi panami.
Jeśli chodzi o zakończenie, to w interesie Harrego byłoby jednak pozostawać możliwie blisko Snapa. Mistrzowi Eliksirów pewnie trudniej byłoby wydać na śmierć kochanka w którego objęciach zasypia wieczorem i budzi się rano, niż obrażonego ex-chłopaka, z którym nie utrzymuje kontaktu. Znowu powraca motyw mechanizmu wyparcia.
Jeśli chodzi o szczegóły techniczne, to trochę ryzykownie wygląda motyw z Luną ratującą Harrego z opresji. Pomysł wprawdzie sympatyczny, ale kiepsko broni się przed ewentualną dekonspiracją, no i ten spacer Luny do Hogesmate po włosy podrobionej Ślizgonki jakiś taki podejrzany.
Nie do końca rozumiem czemu Voldemordowi zależy na tym, by Harry był blisko Snapa. Dla samego uprowadzenia chłopaka wystarczyłby pewnie Severusowi sam autorytet prawej ręki Dumbledora (bo trochę tak to momentami przedstawiałyście, kiedy Drops rozmawiał z Potterem). Być może nasz Czarny Pan chce wiedzieć jak najwięcej o swoim przeciwniku. Z pewnością czerpię satysfakcję z jego upokarzania, zwłaszcza w kontekście seksualnym, ale czy to wystarczająca cena, jaką ponosi za ryzyko, że może stracić swojego człowieka w Hogwarcie, jeśli romans nauczyciela z uczniem wyjdzie na jaw?
Jak zwykle wiele wątpliwości i wiele oczekiwań co do dalszych wydarzeń. Największa moja obawa, to nieuchronne spotkanie z Voldemordem, do którego ma dojść za około dwa tygodnie. Jak w tak krótkim czasie pogodzicie naszych bohaterów?, a jeśli ich nie pogodzicie, to co takiego może się stać? W walce z Czarnym Panem szanse mają tylko we dwoje, a finał w którym Snape poświęca się dla Harrego i dopiero po jego śmierci chłopak dowiaduje się, że mężczyzna naprawdę go kochał wydaje się zbyt melodramatyczny i zbliżony do wersji książkowej, choć tak naprawdę to muszę się przyznać, że ja po prostu w głębi duszy liczę po cichu na happy end :)
pozdrawiam
b.a. |
dnia marca 04 2011 15:31:00
Biedny Harry! Aż mi go szkoda. Dobrze, że Hermiona się do wiedziała. Chłopak pewnie długo by sam z swoim sekretem nie wytrzymał. Pomysł Luny z tą ślizgonką był niezły ( nyślałam tak jak Kapelusznik, że to Mistrz Eliksirów ), pokazała Potter'owi, że go rozumie i umie postawić się na jego miejscu.
Dręczy mnie ciągle sprawa Severusa. Najpierw ta rozmowa z Voldziem, a jego zachowanie względem Wybrańca też może dużo powiedzieć, o jego stosunku do chłopaka. Ale on w końcu lubi ( bo pewnie za wcześnie na słowo "kocha" ) Harry'ego czy nie?
Duż pytań zrodziło się w mojej głowie po tym rozdziale. Matko to chyba najdłuższy komentarz jaki kiedykolwiek napisalam!
Dziękuję, za rozdział i czekam na następny, weny życzę :* |
dnia marca 04 2011 15:47:43
Bardzo ciekawią mnie prawdziwe uczucia Severusa.... Czy robi to tylko po to by być posłusznym Voldemortowi czy też on naprawdę czuje, coś więcej do Harry'ego. Mam nadzieje, że teraz to Sevi będzie przepraszał Harry'ego , a nie jak to zawsze bywa Harry jego... Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. |
dnia marca 04 2011 18:03:33
pomysłowość Luny po prostu poraża, jej wierność jako przyjaciela jest godna pozazdroszczenia tak samo Hermiona ale myślę że jej chęć pomocy czasami może tylko pogorszyć sytuację. Ciekawa jestem jak to się dalej rozwinie ; ) |
dnia marca 05 2011 00:13:18
Nadal uważam, że jesteście okropne. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo wszystko Was kocham, a rozdział jak zwykle był wspaniały.
Luna nieźle wyskoczyła z tą Ślizgonką. Pomysłowa dziewczyna. I bystra. Pogratulować takiej przyjaciółki.
A jeśli mowa o przyjaciółkach... Hermiona jak zwykle wścibska, ale dobrze, że tak go cisnęła. Wybuchł, odreagował trochę, ciśnienie się ciutkę zmniejszyło, teraz będzie mu już łatwiej.
I łatwiej jest też, kiedy ona już wszystko rozumie.
Co do samego Pottera. Cholera, boli mnie, że chłopak się tak męczy... Za dobrze wiem, co znaczy to wszystko, żeby mnie to nie ruszało.
Mam nadzieję, że szybko... Może nie, że się wyleczy, że dojdzie do siebie, ale przynajmniej do jako takiego stanu używalności.
Szczęścia życzę, panie Potter. |
dnia marca 05 2011 13:15:01
Rozdział genialny jak zwykle zresztą, ale jest w nic coś specjalnego, coś bardzo refleksyjnego i coś zupełnie innego od pozostałych. Uwielbiam go, Dziękuję Wam , taka zmiana relacji Snape Harry była potrzebna. Fabula ulega szybszej zmianie, rozwojowi, ah czuje taką świeżość przez to. Dziękuję Wam |
dnia marca 05 2011 14:46:55
Niieeeeeee, to wszystko się jeszcze zmieni. Skoro ma być więcej rozdziałów, to musi się jeszcze między nimi coś wydarzyć. W przeciwnym razie można by było to zakończyć w dwóch rozdziałach. Pomysł z Luną - czad! Świetnie przemyślane. Czy mi się wydaje, czy z każdym rozdziałem jest nieco krócej...? - - " Ja tu dostaję palpitacji serca z radości, że nowy rozdział, a tu namiastka długości ( No wiecie! Rozdział cudowny, jednakże miałam nadzieję, że coś już zacznie się klarować i wyjaśniać. No nic, może w następnym coś się ruszy w kierunku, ktorym bym chciała ]:-> |
dnia marca 06 2011 07:49:07
Czytam to już któryś raz... i nie wiem sama co myśleć.
Z jednej strony Sev - złośliwy, ironiczny, mroczny, itd. drań (wiemy jaki.
Z drugiej Harry - silny, ale wrażliwy, przede wszystkim uparty i ... zakochamy. Gdybym sama czasem nie wpadała w takie psychiczne dołki pomyślałabym, że to melodramat. Harry za dużo myśli o złych chwilach, nie pamiętając o dobrych i szczerze, nie dziwię mu się. Został głęboko zraniony.
A tak z innej beczki, co ten stary Voldzio kombinuje i jaką rolę do odegrania ma w tym wszystkim Sev?
Dzięki za świetną rozrywkę! Życzę dużo weny i zapału do pracy. |
dnia marca 06 2011 07:51:51
Roździał po prostu świetny. W końcu coś zaczęło się wyjaśniać. Ach ten Severus... Zastanawiam się czy faktycznie Harry nic dla niego nie znaczy. Mam nadzieję, że jednak coś do niego czuje i nie była to tylko gra. A Harry... Jak zwykle cierpi. Zreztą nie dziwię mu się... Przywiązał się do Severusa i jest mu teraz ciężko... Ron jak zwykle jest idiotą. Ciagle się tylko czepia Harry'ego i tego, że się rozpłakał. Rany boskie jak ja go nie lubie Przynajmniej Hermiona potrafiła być na tyle mądra, że wysłuchała tego co Harry jej powiedział i starała się go pocieszyć.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę weny |
dnia marca 06 2011 12:03:18
1) Szkoda mi Harry'ego ale i tak uważam go za dupka skoro dał się tak zbałamucić.
2) Luna rządzi xD
3) Ciągle nie wiem, co z tego wyniknie... (ale to pokręcone)
4) Mam nadzieję, że Severus zmądrzeje zanim będzie dla niego za późno...
To na tyle xD... na razie ;> |
dnia marca 06 2011 16:12:44
Kiedy budzimy się rano, mamy tylko kilka sekund... kilka sekund błogiej nieświadomości, zanim dryfująca przez krainy snu jaźń powróci do naszego ciała, przynosząc ze sobą... strach. Kilka sekund cudownej niewiedzy, zanim zrozumiemy, kim jesteśmy, gdzie się znajdujemy i co nas czeka. Zaledwie kilka sekund, by przygotować się na uderzenie świata. I nagle nie jesteśmy już unoszącą się w bezpiecznej ciemności istotą stworzoną z marzeń... dopada nas rzeczywistość. Uświadamiamy sobie nagle z całą mocą, że to, co wydarzyło się wczoraj, było prawdą i że dzisiaj może być tylko gorzej. I nie ma przed tym ucieczki. Trzeba wstać i... przeżyć jakoś ten dzień. Nie możemy zanurzyć się z powrotem w niewiedzy. Nie ma już odwrotu.
Kurczę jaka filozoficzna myśl ^^ Bardzo mi się podoba ;p
Mam nadzieję, że się nie obrazicie jak sobie ją do zeszytu spiszę? (dla moich indywidualnych potrzeb ;p. Zbieram wszystkie takie cytaty, fragmenty i inne teksty które mnie poruszą) .
- Och... - Usłyszał po chwili głos przyjaciela. - To... to w porządku. To znaczy nie "w porządku, że się pokłóciliście", czy coś, ale w porządku, że... wiesz, o co mi chodzi. <- nie ma to jak pocieszenie xD
Kurczę plotki jednak szybko się rozchodą.
I jest plus za minimalną ale zawsze wzmiankę o Malfoyu. Więcej poproszę Jestem Ciekawa co się z nim dzieje.
Wow...takiego obrotu akcji z Luną bym się nie spodziewała. Ale też to była nieznajoma Ślizgonka. Uczniowie Slytherinu by się kapli, że taka osoba nie należy do nich do domu. Ale i tak wielkie brawa dla Luny.
IHermiona...Już raz miała przez Severusa kasowaną pamięć, bo poszła do niego i wszystko mu wyrzuciła, ale byłam pewna, że to się już nie powtórzy. Myliłam się. Jestem bardzo Ciekawa jak tak akcja się dalej potoczy. I ten cały początek z Voldemortem...hmmm
Jupi...3 komentarz napisany ^^ Chyba najdłuższy w mojej histori na DI xD
Pozdrawiam i piszcie szybciutko ^^ |
dnia marca 07 2011 17:01:42
Ważna informacja: Już teraz wiemy, że rozdziałów DI będzie ok 65-70. Po prostu to, co sobie zaplanowałyśmy, nie mieści się w ramach planowanych rozdziałów i wszystko trochę się wydłuża. Ale mamy nadzieję, że jest to dobra wiadomość ^_^
To jest świetna wiadomość !!! , rzuciłam się od razu na rozdział że nie zwróciłam uwagi dopiero teraz , cudnie jak dla mnie może być 200 rozdziałów .
Z lękiem siadłam do czytania , nie wiedząc czego się spodziewać . I nie pomyliłam się na dzień dobry akcja z Voldemortem .
- Niewiele ponad dwa tygodnie. Wszystko już prawie gotowe. Dam mu eliksir na godzinę przed wyjściem do Hogsmeade .
O Boże boję się tej chwili jak nie wiem , to jest po prostu straszne , mam nadzieję że jakoś się ułoży .
Kiedy budzimy się rano, mamy tylko kilka sekund... kilka sekund błogiej nieświadomości, zanim dryfująca przez krainy snu jaźń powróci do naszego ciała, przynosząc ze sobą... strach. Kilka sekund cudownej niewiedzy, zanim zrozumiemy, kim jesteśmy, gdzie się znajdujemy i co nas czeka. Zaledwie kilka sekund, by przygotować się na uderzenie świata. I nagle nie jesteśmy już unoszącą się w bezpiecznej ciemności istotą stworzoną z marzeń... dopada nas rzeczywistość. Uświadamiamy sobie nagle z całą mocą, że to, co wydarzyło się wczoraj, było prawdą i że dzisiaj może być tylko gorzej. I nie ma przed tym ucieczki. Trzeba wstać i... przeżyć jakoś ten dzień. Nie możemy zanurzyć się z powrotem w niewiedzy. Nie ma już odwrotu.
Najpiękniejsze zdania w tym rozdziale , te słowa trafiają głęboko w moją duszę tym bardziej że nieraz sama się tak czuje ,ale nigdy nie umiałabym tego tak pięknie opisać , warto sobie zapamiętać .
Ron i Hermiona są tacy jak zawsze. Hermiona jak zwykle domyśliła się prawdy a Ron jak zwykle nic nie rozumie a uchowaj Boże żeby mnie mój przyjaciel tak pocieszał
Luna świetna w tym rozdziale , jej podstęp normalnie zasługuje na nagrodę , choć jedna rzecz sie naprawiła , że nikt nie będzie podejrzewał Harrego o romans z Snapem .
I na końcu cudowna rozmowa Harrego z Hermioną , uwielbiam jak w opowiadaniu przeplatają się takie emocję .
I chyba nigdy tego nie pisałam Wam świetnie dopasowane piosenki do atmosfery rozdziału , i moje ulubione zespoły
Życzę weny !!! |
dnia marca 08 2011 14:53:53
Merci beaucoup.b29; <3 b29; |
dnia marca 10 2011 22:09:01
Nie komentowałam dotychczasowych notek ponieważ osoby wypowiadające się wcześniej (moim zdaniem) dokładnie opracowują każdą część waszej twórczości. Jednak dziś mnie złamałyście. Jestem dogłebnie poruszona. Jeszcze mi sie nie zdarzyło popłakać czytając jakieś opowiadanie. Wasz talent i pomysłowość budzą we mnie głęboki szacunek. Jestem tak roztrzesiona, że nie mogę zebrać myśli do kupy, a o szalejacych emocjach nie wspomnę.
Wiem, że Harry został "stratowany" przez Severusa jednak mam nadzieję, że ostatecznie będzie jakiś happy end. Snape mimo swojego charakterku i mrocznej przeszłosci zasługuje na odrobinę szczęścia. Chyba będę wyła przed komputerem jak to opowiadanie zakończy się w taki sposób. Prosze nie róbcie mi tego!
DI jest opowiadaniem niesamowitym. Żadko się zdarza by ktos pisał tak profesjonalnie i to opowiadanka yaoi. Czytałam wiele dzieł, ale wy zajmujecie miejsce na najwyższj półce.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny (chociaż za pewne wam dopisuje;P) |
dnia kwietnia 16 2011 22:36:08
O Boże!
Nie potrafię nadal dojść do siebie. Ja czuję ten ból! Ból Harry'ego. To jest przerażające, że nie przejrzał do końca na oczy. Nie wie, czym stał się dla Snape'a- misją do wykonania.
Podświadomość mi podpowiada, że Snape dobrze ukrywa się przed Voldemortem. Myślę, że on jednak coś czuje do Pottera tylko nie potrafi się w tym ogarnąć. Mam nadzieję, że się mylę, bo byłoby to słabe zakończenie...ale szczęśliwe .
I już daaaaawno czułam i pisałam, co Snape kombinuje |
dnia kwietnia 25 2011 14:40:44
Kurcze i nadal nie wiem po czyjej stronie jest Sev.Chce napoić Harrego jakimś świństwem i oddać temu gadowi...wrrrrr
Cierpienie Harrego bardzo obrazowo opisane aż mnie ściskało w dołkuBiedaczek |
dnia maja 20 2011 18:13:27
Początek każe mi się zastanowić who's the bad guy ^^ Po przeczytaniu scenki z rozmowy Voldemorta ze Snapem można odnieść wrażenie, że nie do końca jestem pewna szlachetnych motywów Severusa, Zwłaszcza, że mistrz eliksirów pokazuje wszystkie wspomnienia ze szczegółami. No i to zdanie:- To była dla mnie przyjemność - odparł Snape, skłaniając głowę i uśmiechając się do siebie z zadowoleniem. a zwłaszcza to co podkreśliłam. Hmmm. Albo jest takim aktorem dobrym albo takim złym czarodziejem xd
Świetnie napisałyście scenę rozmowy Harry'ego Rona i Hermiony. Ron mega kanoniczny - dociekliwy i uparty, Hermiona jak zwykle ratuje sytuację - bardzo mi się to podobało. Ekstra też jest scena w Pokoju Wspólnym xd Jedna wielka plotka - oto jak tworzy się najbardziej ciekawe historie ;p Jakie to życiowe!
A Luna dała taki popis, że stałam się oficjalną fanką tek dziewczyny!!! Milion punktów dla Ravenlaw xd
Rozmowa Harry'ego i Herm w dormitorium jest bardzo, bardzo dobrze napisana. Świetnie Harry ujmuje w słowa swoje uczucia, Hermiona bardzo naturalnie przechodzi od wiedzy poprzez zaskoczenie, oburzenie, obrzydzenie aż do akceptacji i współczucia. Wykazała się dużym charakterem, w końcu jest przyjaciółką - musi posłużyć jako ramię na którym Harry będzie mógł wypłakać żal. Świetnie napisana scena. Bardzo podoba mi się jak Potter wyładował ból psychiczny nabawiając się fizycznego ^^
Ogólnie bardzo dobry rozdział. Dobrze opisane uczucia, postaci jak najbardziej kanoniczne i nic nie zgrzyta! Super robota |
dnia padziernika 24 2011 21:06:59
Nie jestem w stanie nic więcej napisać, prócz tego, że się strasznie spłakałam. Chyba bardziej płakałam tylko na "Pamiętniku" ("The Notebook". Na dodatek na playliście, której jeszcze nie słuchałam włączyła mi się następująca piosenka http://www.youtube.com/watch?v=_8ufltP3Fyo. Ostatnie akapity z tą piosenką w tle dają wrażenie jakbym umierała. Umierała z nieszczęścia. |
dnia grudnia 22 2012 15:20:32
Jeden z najlepszych moim zdaniem rozdziałów więc pozwolę sobie skomentować.
Po pierwsze podoba mi się,ze poza wstępem cały rozdział pisany jest z perspektywy Harry'ego.Nic o Severusie, bo to Harry'emu należy się uwaga. Poza tym Snape nagrabił sobie w ostatnim rozdziale,więc i tak nie należy mu się miejsce tu. Rozumiem,ze ma trudny charakter, niebezpieczna misję i musi grac tego złego, ale tym razem przesadził. To nie było nawet okrutne,co po prostu bezduszne.
Harry'ego scharakteryzowałyście doskonale. Jest nie tylko zraniony,to coś więcej. Trauma,która może nie pojawiłaby się gdyby nie miał takiego niskiego mniemania o sobie. Nie wyobrażam sobie np jakiegokolwiek Ślizgona, który w podobnie dramatycznej sytuacji przenosi całą winę na siebie, co jeszcze pogarsza jego stan.Nie, to tylko może zrobić Gryfon, jeszcze taki, który odczuwa na sobie zbyt dużą presję.Dodajmy do tego jeszcze nieszczęśliwe dzieciństwo, brak prawdziwej rodziny i nie można się dziwić,że Harry nawet w pozbawionym głębi seksie ze Snapem (tym z początkowych rozdziałów) MUSI zobaczyć coś więcej, jakąś więź, czułość do której zawsze tęsknił. Nawiasem mówiąc,powinien trochę przewartościować swoej oczekiwania, bo nawet jak im się w końcu uda zejść na serio, to SS nie jest typem flowers&sunshine i tzreba sie pogodzić z jego szorstkością i tylko okazjonalnymi przejawami uczuć.
Strasznie drażnią mnie w tym rozdziale uczniowie Hogwartu. Ale przecież zawsze znajdzie się osoba która z dramatu kogoś urządzi sobie temat do plotek. Wiem,ze potyczki słowne Harry/Snape są dobrym tematem do rozmów, ale w momencie jak słyszą jak nauczyciel nazywa ich kolegę nikim,a on płacze, to przekracza znacznie temat pt "jak ja nie lubię tłustowłosego dupka". Ron jest wkurzająco niedomyślny i pozbawiony taktu, ale to nic nowego. Drażni mnie nawet Hermiona. Owszem, jest inteligentna, ale widać ze ją też przerasta sytuacja. Fajnie byłoby gdyby sobie jakim cudem przypomniała,ze dużo wcześniej wiedział o co naprawdę chodzi z Harrym i Snapem
Jedynie Luna trzyma według mnie poziom, jeśli chodzi o znajomych Harry'go. Pewni sama nie rozumie tego co sie dzieje w jego głowie (on sam tego nie rozumie), ale jako jedyna nie jest nachalna, niedomyślna, nie ocenia też po pozorach.
Luna nie wydawała się przestraszona tym wybuchem. Raczej zasmucona.
- Wiesz... mnie też często mówią, że wyobrażam sobie coś, co nie istnieje. Ale ty jesteś w tym lepszy ode mnie, Harry.
To jest prawdziwa przyjaciółka. Zamiast tak jak Hermiona (nie,żebym miała coś do niej,ale...) próbować go przytulać i mówić w kółko,że będzie dobrze (ta metoda nie działa nawet na wszystkich trzylatków, którzy rozwalili sobie kolano,sama znam taki przykład), Luna stara się go zrozumieć i pokazać,że osobisty żal nie pozwala mu na ocenieni sytuacji i nie powinien podejmować tak ważnych decyzji (jak rozstanie), bo nie myśli racjonalnie. Myślę,ze Hermiona, zawsze przepisowa i ultra moralna nie potrafiłaby sie wczuć w sytucja Harry'ego,która nie jest z przedziału czarne/białe. Wariatka Luna, dziwadło, które nie przejmuje się co mówią za jej plecami i wie,że ludzie są różni, potrafi zaakceptować więcej i nie myśli stereotypowo. Myślę,ze jeszcze nie raz będzie eis starała pomóc, oczywiście jak zawsze, w swoim pokręconym stylu |
dnia lutego 26 2015 22:58:05
Wybaczcie, ale nie jestem w stanie nic napisać. Moje łzy wyrażają jak dla mnie wszystko, co powinna napisać w tym komentarzu. |
dnia listopada 14 2017 04:07:55
Nie miałam kiedy przeczytać aż do dzisiaj. Prawdopodobnie byłam zajęta zajęciami i za każdym razem obiecywałam sobie, że następnego dnia przeczytam ten rozdział, a po nim pojawiały się kolejne i następne. Po pewnym czasie było tego tak dużo, że już nie miałam ochoty się w to zatapiać, bo znowu uczelnia, egzaminy, kolokwia i tak dalej.
Od tego rozdziału będę na bieżąco i w końcu przeczytam całe DI.
W KOŃCU. |
dnia listopada 14 2017 04:56:06
O, jednak udało mi się jeszcze przeczytać kilka rozdziałow do przodu, ale absolutnie niczego z nich już nie pamiętam, więc w sumie, jakbym czytała pierwszy raz. |
dnia listopada 23 2017 21:41:09
Czuję się okropnie... Zwłaszcza, że sprawdziłam kolejne rozdziały i żaden nie jest ,,dla zalogowanych''. To mnie niepokoi... Może i jestem naiwna, ale tak bardzo chcę, aby się pogodzili... Pomimo tego, co powiedział Severus, chcę, aby wszystko w magiczny sposób się poukładało... W końcu to świat czarodziejów, tu wszystko jest możliwe. Prawda? Powiedzcie, że tak... Przez DI nie będę się mogła jutro skupić! Jak dobrze, że niedługo weekend... |
dnia stycznia 18 2021 02:14:23
Emocje. Emocje wręcz wylewają się z tego rozdziału. Z każdej linijki, z każdego słowa. I choć rozdział niezwykle smutny, to jednak potrzebny. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|