| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,451
Najnowszy Użytkownik: Avann
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Pozorne Zwycięstwo Część 5 | | | Beta: Kaczalka :*
Część 5
Kilka kolejnych dni minęło bez incydentów. Albo raczej bez większych incydentów. Harry zaciągnął Voldemorta do kilku innych muzeów, restauracji i na filmy i, ku uldze Harry'ego, nikt nie czekał na niego, kiedy wracał do domu. Voldemort trzymał łapy z daleka od jego penisa. Ale chłopak i tak nie potrafił przestać o tym myśleć, nieważne, jak bardzo się starał.
Hermiona przysłała mu sowę, pytając jak się miewa. Odesłał ją z powrotem wraz z woreczkiem pełnym galoenów i prośbą, aby kupiła mu szkolne rzeczy, ponieważ stanowczo odmawiał postawienia stopy na Ulicy Pokątnej. Otrzymał także wiadomość od Snape'a, w której mężczyzna poinformował ich, że nabył konieczne ingrediencje. W odpowiedzi Voldemort poinstruował go, w jaki sposób będą się rozliczać finansowo.
Kłócili się. Rozmawiali. Voldemort opowiadał mu o historii magii. Panował pomiędzy nimi dziwny rodzaj spokoju, o ile spokojem można to w ogóle nazwać.
Ale przynajmniej liczba śmiertelnych gróźb, którymi się nawzajem obrzucali, znacznie się zmniejszyła, co już można było uznać za spory sukces.
Harry już wiecej nie śnił o Tomie Riddle'u, a nawet jeżeli, to i tak rankiem tego nie pamiętał.
- Myślę, że zostanę dzisiaj w łóżku - oświadczył, przyciskając policzek do poduszki. - Jest mi zbyt wygodnie, żeby wstawać.
Jesteś leniem.
- Teraz zabrzmiałeś jak Snape. - Harry wyszczerzył się, słysząc parsknięcie.
Co to za nagły brak motywacji do wyjścia i odkrywania świata?
- Hogwart rozpoczyna się za trzy dni. Chciałbym poleżeć, póki jeszcze mogę. - Harry przewrócił się na brzuch, żeby się przeciągnąć, ale wtedy poczuł, jak jego twardy penis otarł się o materac. Przesunął biodra, co tylko pogorszyło sytuację. Delikatne tarcie sprawiło, że zabolały go jądra.
Na litość boską, Harry, zajmij się swoim problemem.
- Nie! Nigdy już tego z tobą nie zrobię. - Chłopak zacisnął powieki.
Być może będziemy dzielić to ciało przez wiele miesięcy, zanim w końcu sobie ulżysz. Naprawdę spodziewasz się, że wytrzymasz tak długo?
Harry głębiej wcisnął twarz w poduszkę. Lubił się onanizować, naprawdę, i jeżeli miał być szczery, to nie wyobrażał sobie, że da radę powstrzymać się przez kilka miesięcy. Ale robienie tego z Voldemortem było tak straszliwie niewłaściwe. Voldemort i przyjemność nie mogły znaleźć się w tym samym zdaniu.
To tylko masturbacja. Przecież nie będziemy wyznawać sobie wiecznej miłości przed całym światem.
Ta uwaga sprawiła, że Harry parsknął.
- Wyobraź sobie tylko ich miny. Już widzę te nagłówki: Chłopiec, Który Pokochał Swego Niedoszłego Mordercę.
To byłaby miła odmiana. - Voldemort brzmiał na rozbawionego. - Ten, Którego Nie Wolno Pokochać, Usidlił Wybrańca.
Harry zaczął się trząść ze śmiechu, a to tylko wzmocniło tarcie na krocze. Kiedy tylko chichot zamarł, jego biodra zaczęły się poruszać swym własnym rytmem.
- Przestań - jęknął.
Nic nie robię. To ty sam.
Racja. Harry wiedział, że tym razem Voldemort go nie kontrolował, ale łatwiej było myśleć, że nie dochodził razem z nim. Uderzał biodrami coraz mocniej i mocniej, nie myśląc o niczym ani o nikim, koncentrując się jedynie na uczuciu, które opanowało jego penisa, uwięzionego pomiędzy nim i materacem, płonącego od potrzeby spełnienia.
Usłyszał cichy jęk i wiedział, że to nie on go wydał, ponieważ od jakiegoś już czasu wstrzymywał oddech.
- Czujesz to?
O tak.
Harry zakwilił i pchnął jeszcze raz, potem drugi, aż w końcu doszedł w swoje spodnie od piżamy, zaciskając dłonie na poduszce. To było tak samo intensywne, jak ostatnim razem, cały ten żar wewnątrz niego, spalający go od środka.
- Merlinie, czy to ty? Wewnątrz mnie? To takie intensywne.
Przez ciało Harry’ego przebiegł dreszcz, kiedy Voldemort westchnął głęboko.
Tak mi się wydaje.
- Czy ty... ee... no wiesz, doszedłeś?
Jego usta zadrżały, jakby Voldemort się uśmiechnął.
Tak.
- Och. - Harry powoli otworzył oczy. - To było inne. Tak, jakbym czuł dodatkowy orgazm w swojej głowie. Czy to dla ciebie też takie było?
Tak. Jak gdyby otaczał mnie twój własny orgazm.
- Niesamowite. - Harry zamrugał. - To tak normalnie nie wygląda, kiedy uprawiasz seks z kimś innym, prawda?
Voldemort roześmiał się.
Nie, nie wygląda. Myślę, że jesteśmy szczególnym przypadkiem.
- Możesz sobie to wmawiać. - Harry zanurkował głębiej pod przykrycie. - Mam zamiar przespać się jeszcze trochę.
Masz godzinę. Później zrobimy coś pożytecznego.
- Merlinie, w kogo się teraz zamieniasz? W mojego ojca? - Harry gwałtownie zamknął oczy, kiedy zorientował się, co właśnie powiedział. Nie, on tego nie powiedział. Z pewnością tego nie zrobił.
Voldemort zachichotał.
Jestem pewien, że to nie ja cię spłodziłem.
- Nie, tylko zabiłeś człowieka, który to zrobił - wyszeptał Harry. - A teraz pozwól mi się przespać.
Po tych słowach zapadła cisza, a Harry odpływał coraz dalej i dalej w kuszącą ciemność snu.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Chłopak odrzucił kołdrę.
- Co znowu?
Możesz wypróbować nasze zaklęcia i sprawdzić, kto jest za drzwiami, tak, jak ci pokazywałem.
- Racja. - Wyciągnął rękę, pomacał trochę wokół i odnalazł na stoliku swoją różdżkę, po czym machnął nią. - Kto jest pod moimi drzwiami?
"Ronald Weasley. Hermiona Granger." - odpowiedział łagodny głos, dochodzący jakby znikąd.
- Może sprawdzę, czego chcą. - Usiadł i mocno ziewnął. - Lepiej, żeby to było coś ważnego. - Wstał z łóżka, założył okulary i poczłapał w stronę wejścia. Nagle Voldemort przejął kontrolę nad jego różdżką i machnął nią.
- Co ty ro...? - Harry zamilkł, kiedy zaklęcie czyszczące musnęło jego krocze. - Och. Racja. Dzięki.
No, chyba nie chcielibyśmy, aby twoi drodzy przyjaciele zobaczyli dowody naszej małej schadzki.
Policzki Harry'ego zapłonęły.
- To była tylko masturbacja - wymamrotał, czując, jak do jego ręki powraca kontrola. Kiedy dotarł do drzwi, położył dłoń na klamce i odczekał kilka sekund, żeby zaklęcie mogło go zidentyfikować, a następnie ją nacisnął.
- Stary, twój kominek jest zablokowany - powiedział Ron, lekko zmartwiony. - Prawie połamaliśmy sobie karki.
- Tak, a kiedy próbowaliśmy aportować się do środka, coś nas odrzuciło i wylądowaliśmy dziesięć mil dalej - dodała Hermiona. - Ktoś kombinował przy twoim domu, Harry.
Chłopak szerzej otworzył drzwi, aby wpuścić przyjaciół do środka.
- Macie szczęście, że się nie rozszczepiliście.
Hermiona spojrzała na niego.
- Wiedziałeś o tym?
- Jasne. Sam rzuciłem te zaklęcia.
- Mogłeś nas ostrzec - powiedział Ron, urażony.
- Po prostu zmęczyłem się już trochę ludźmi, którzy traktowali mój dom tak, jakby to nadal była dostępna dla wszystkich kwatera główna i wpadających o każdej porze dnia. - Harry wzruszył ramionami. - Wolę, żeby goście używali dzwonka.
Hermiona zarumieniła się na tę uwagę.
- Nie sądziliśmy, że to dla ciebie problem.
- To teraz już wiecie. - odparł Harry. - Herbaty? - I nie czekając na odpowiedź, odwrócił się i zszedł do kuchni. Uderzył różdżką w czajnik i przelewitował na stół trzy filiżanki. - A więc, co słychać? - zapytał, kiedy Ron i Hermiona zajęli miejsca.
- Jeszcze nie czytałeś? - zapytała Hermiona, grzebiąc w kieszeni i wyjmując nowe wydanie Proroka. - Nominowali cię do Orderu Merlina Pierwszej Klasy!
- Co? - Harry spojrzał na gazetę, nalewając herbaty. - A niby za co?
- Och, daj spokój - odparł Ron, uśmiechając się szeroko. - Doskonale wiesz, za co.
Teraz widzisz, jakimi hipokrytami są ci z Ministerstwa? Odznaczają cię za popełnienie morderstwa.
Harry zmarszczył brwi.
- Za Voldemorta?
- Oczywiście. - Przyjaciółka uśmiechnęła się do niego promiennie. - To wielki zaszczyt. Nie rozdają orderów byle komu.
Harry usiadł na krześle i przetarł twarz.
- Mam to gdzieś. Nie chcę go.
- Ależ Harry - oburzyła się Hermiona. - Zaplanowali specjalną uroczystość na dzień poprzedzający nasz powrót do Hogwartu.
- Powiedziałem, że nic mnie to nie obchodzi. - Harry uderzył dłonią w stół. - Czy Ministerstwo kiedykolwiek coś dla mnie zrobiło? Poza zostawienie mnie samego, żebym wykonał za nich brudną robotę. A teraz chcą dać mi jakiś medal za rzucenie Zaklęcia Niewybaczalnego.
Ron gapił się na niego.
- Nie sądzę, że to dlatego...
- Ale właśnie to zrobiłem. Rzuciłem Klątwę Uśmiercająca i w jaki sposób to czyni ze mnie kogoś lepszego, niż ktokolwiek z nich?
Nie, to czyni cię jednym z nas, mój mały horkruksie.
Chłopak zacisnął zęby.
- Harry, postaraj się podejść do tego dojrzale - powiedziała Hermiona pouczającym tonem. - Wojna się skończyła. Po prostu zgódź się na to, chociażby po to, żeby utrzymać pokój w świecie czarodziejów.
- Pokój? - prychnął. - Nie masz pojęcia, o czym mówisz.
Uważaj, Harry. Chyba nie chciałbyś, żeby coś ci się wymknęło.
- Co się z tobą dzieje, Harry? - W jej głosie można było wyczuć zmartwienie. - Zachowujesz się dziwacznie od dnia, kiedy obudziłeś się ze śpiączki.
- Może dlatego, że nie bawi mnie bycie mordercą.
- Ale przepowiednia... - zaczął Ron, ale Harry przerwał mu:
- Pieprzyć ją. Tylko dlatego, że jakiś stary, szalony nietoperz przepowiedział coś dwie dekady temu, wszyscy oczekują, że rozedrę własną duszę i zostanę mordercą? Mam tego dosyć! Jedyne, czego chcę, to żeby wszyscy zostawili mnie w spokoju, abym mógł normalnie żyć!
Uspokój się, Pinokio.
Hermiona westchnęła.
- Ale Dumbledore wiedział, że mógłbyś...
- Nie wyjeżdzaj mi tu z Dumbledore’em. Umówił się ze Snape'em, żeby ten zabił go na moich oczach i nic nie wyjaśnił. Wyobrażasz sobie, jak ja się czułem przez cały ten ostatni rok? Jaką odczuwałem nienawiść? Dumbledore wciąż powtarzał, że miłość mi pomoże. Cóż, nie pomogła. Pożerała mnie zajadła nienawiść, a teraz ludzie chcą dać mi za to pieprzony medal.
- Jeżeli się na to nie zgodzisz, to Ministerstwo może bardzo zatruć twoje życie, Harry. - Przyjaciółka wbiła w niego stanowcze spojrzenie. - Mogą nawet nie dopuścić cię to treningu Aurorów.
Harry zamrugał. Nie zdawał sobie z tego sprawy.
Dziewczyna ma rację. Ostatnim, czego potrzebujemy jest, aby Ministerstwo zaczęło cię prześladować.
- Cholera - zaklął Harry.
- No - powiedział Ron. - A my zamierzamy zostać Aurorami w przyszłym roku, prawda? To znaczy, nadal tego chcesz, co?
Harry pokiwał głową. Nigdy nie myślał o żadnej innej karierze.
Idź i odbierz ten medal, to będziemy mieli spokój z Ministerstwem na cały rok.
- Chyba masz rację - powiedział w końcu. - Mogę go przyjąć. Ale nie musi mi się to podobać.
Hermiona przewróciła oczami i napiła się herbaty.
***
Po wymuszeniu na Voldemocie przynajmniej trzech obietnic, że będzie się dobrze zachowywał, a także po wysłuchaniu pokrzepiającego przemówienia w wykonaniu przyjaciół, Harry zgodził się pójść z nimi na Ulicę Pokątną. Potrzebował nowej szaty wyjściowej na ceremonię w Ministerstwie.
Ludzie wskazywali na niego, wykrzykiwali jego imię i prosili o autografy, ale Ron i Hermiona szli po obu jego stronach, niczym osobista ochrona, co bezgranicznie śmieszyło Voldemorta. Cóż, przynajmniej on dobrze się bawił.
- Pan Potter! - Madame Malkin ukłoniła się, kiedy Harry wszedł do sklepu. - Jesteśmy zaszczyceni, że możemy tu pana gościć. Potrzebuje pan szaty wyjściowej, jak przypuszczam?
- Tak. I kilku szkolnych. - Harry wszedł na podwyższenie, żeby kobieta mogła wziąć miarę.
- Ta jest prześliczna - powiedziała Hermiona, podnosząc w górę szatę w kolorze soczystej zieleni. Harry zmarszczył nos. - Albo ta. - Spróbowała ponownie, pokazując mu granatowy zestaw.
- A może po prostu czarną? - zapytał.
Nie mógłbym się z tobą nie zgodzić.
Nikt cię nie pytał o zdanie - pomyślał Harry i uśmiechnął się, kiedy poczuł delikatne łaskotanie w bliźnie. - Wychodzisz z wprawy.
Nie, po prostu nie chcę sprawiać, żebyś wił się w agonii na podłodze, kiedy jesteśmy w miejscu publicznym. Poczekaj, aż wrócimy do domu, a wtedy pokażę ci, co potrafię.
Tym razem Harry poczuł łaskotanie w innej części ciała i zorientował się, że to nie była sprawka Voldemorta. Z jakiegoś powodu jego penis odebrał te słowa nieco inaczej, niż reszta ciała.
Cóż, podejrzewam, że to też mógłbym ci pokazać. Bardzo ci się podobało za pierwszym razem.
Zamknij się!
Harry uśmiechnął się do Madame Malkin, która pokazywała mu kilka czarnych szat wyjściowych.
- Podoba mi się ta ze srebrnymi wstawkami - powiedział, a kobieta odeszła pospiesznie, aby dopasować szatę do jego rozmiarów.
Wcale nie myślał o tym, co się stało rano, albo co Voldemort zrobił kilka dni wcześniej, ani o tym głupim śnie, który wciąż go nękał.
Harry, czyżbyś się rumienił?
- Nie - odparł, pomimo tego, iż czuł, jakby jego policzki płonęły ogniem.
- Mówiłeś coś, Harry? - zapytała Hermiona znad stojaka z szatami, które przeglądała. Ron był zajęty przekopywaniem się przez stroje do Quidditcha.
Niemal zapomniałem, jak cudowne może być posiadanie takiego małego, niewinnego prawiczka.
- Myślę, że już tu skończyliśmy - powiedział Harry i ruszył w kierunku lady.
***
Dwa dni później Harry leżał w łóżku i patrzył w sufit. Było jeszcze wcześnie, ale obudził się i nie mógł zasnąć ponownie.
Nie jest mi w tobie zbyt wygodnie, kiedy jesteś taki spięty.
- Naprawdę nie chcę iść na tę ceremonię.
Tak, już to mówiłeś. Kilka razy.
- Ale tam będzie Scrimgeour, a ja go nie znoszę.
Każdy go nie znosi, Harry.
- I będzie tam też prasa i mnóstwo gapiących się na mnie ludzi. - Przewrócił się na bok. - Mam dosyć bycia traktowanym jak jakiś rzadki okaz zwierzęcia na wystawie. - Zajęczał. - I wszyscy będą myśleć, że jestem gejem.
Wstawaj. Chcę ci coś pokazać.
Harry zmrużył podejrzliwie oczy.
- Co?
Coś, co pomoże ci się zrelaksować. Chcę, żebyś stanął przed tym dużym lustrem na wewnętrznej stronie drzwi szafy.
Harry zmarszczył brwi i podniósł się.
- Nie zamierzasz robić niczego dziwacznego, prawda?
To cię nie zrani. Wręcz przeciwnie. Wstawaj, Harry.
Ciekawość wzięła nad nim górę, więc wyślizgnął się z łóżka i zrobił to, o co prosił Voldemort. Popatrzył na swoje odbicie w lustrze. Wyglądał na zmęczonego.
- Co teraz?
Zamknij oczy. Tylko na chwilę.
Harry wywrócił oczami, zanim je zamknął.
A teraz otwórz.
Kiedy to zrobił, gwałtownie cofnął się w tył. Zamiast swojego odbicia, zobaczył w lustrze Toma Riddle'a. Nie tak młodego, jak w swoim śnie, ale przystojniejszego, niż kiedykolwiek. Musiał mieć około dwudziestu lat, ale najbardziej osobliwe było to, że miał na sobie identyczną piżamę w paski, jak Harry.
- Co... jak...
To po prostu magia. Zwykła iluzja.
Harry gapił się na Toma, a Tom gapił się na niego.
Przyjrzyj mu się. Uważasz, że jest przystojny, prawda? Czy chciałbyś zobaczyć inne części jego ciała?
To pytanie wystarczyło, aby penis Harry'ego drgnął.
Przyjmę to jako potwierdzenie. - Po tych słowach Voldemort przejął kontrolę nad jego ręką. Przesunął ją w dół i pociągnął za spodnie od piżamy. Tom zrobił w lustrze to samo, odsłaniając jasną skórę pokrytą krótkimi, ciemnymi włosami i chroniącego się pomiędzy nimi okazałego, na wpół twardego penisa. Członek Harry'ego także był na wpół twardy i chłopak sapnął, kiedy Voldemort owinął dłoń wokół niego.
- To nie...
Po prostu dobrze się baw, Harry.
Jego spodnie od piżamy opadły na podłogę i Harry patrzył w pełnym zachwytu oszołomieniu, jak palce Toma zamknęły się wokół jego penisa i poruszając się na nim, sprawiły, że stał się zupełnie twardy. Ten widok, w połączeniu z uczuciem dłoni ślizgającej się po jego własnej erekcji sprawił, że kolana ugięły się pod nim. Wyciągnął rękę i położył ją na twardej powierzchni lustra. Tom zrobił to samo i jeżeli Harry wysiliłby wyobraźnię, mógł odnieść wrażenie, że ich dłonie się dotykają.
Chciałbyś tego, Harry? Jego dłonie na tobie?
Chłopak jęknął i wypchnął biodra w kierunku swojej zaciśniętej pięści. A może to była pięść Voldemorta? Już wcale nie był pewien, gdzie kończył się on, a zaczynał Voldemort. Tom zrobił to samo. Jego piwne oczy zwęziły się, a usta rozchyliły i dyszał w tym samym rytmie, co Harry.
Część niego wiedziała, że nie powinno mu się to aż tak bardzo podobać, ale pozostała część była zbyt zajęta przyglądaniem się nabrzmiałemu penisowi Toma, temu, jak napletek przesuwał się na śliskiej główce, wyciskając pierwsze krople spermy. Harry nigdy wcześnie o tym nie myślał, ale w tej chwili zapragnął wyciągnąć rękę i dotknąć penisa Toma, przesunąć dłonią wzdłuż całej jego długości i zobaczyć, jak by to było trzymać jego jądra w swojej dłoni.
Wiem, że on także chciałby cię dotknąć, Harry. Nawet bardzo.
Dłoń na jego członku przyspieszyła i nogi chłopaka nagle stały się miękkie. Oparł się o lustro, przysuwając się tak blisko, iż jego nierówny oddech zaparował szkło. Tom zrobił to samo i nagle okazało się, że ich wargi są niemal do siebie przyciśnięte i Harry pomyślał, że mógłby poczuć je na swoich, tak, jak we śnie. Były takie delikatne i...
Z ust Harry'ego wyrwał się głośny jęk, kiedy jego biodra szarpnęły się i spuścił się prosto na lustro. Tom także doszedł i wyglądał tak pięknie, kiedy jego oczy zwęziły się, a usta rozciągnęły w uśmiechu. Harry'ego pochłonął ogień, Voldemort rozpalał go od wewnątrz i ogarnięty rozkoszą chłopak przycisnął usta do lustra i powoli kołysał biodrami.
Po chwili spuścił głowę i zamknął oczy. Jego penis drgnął jeszcze parę razy w uścisku Voldemorta, a chwilę później Harry odzyskał kontrolę w dłoni i wypuścił z niej swojego zwiotczałego penisa.
- Merlinie - westchnął. Otworzył oczy ponownie i poczuł ukłucie żalu, kiedy zobaczył, że Tom zniknął, a on patrzył na swoje własne odbicie.
Zobaczysz go jeszcze. Możemy grać w tę małą grę tak często, jak będziesz miał na to ochotę.
Harry nie był pewien, czy powinien chcieć tego aż tak bardzo, jak w tym właśnie momencie.
- Dobrze się bawiłeś, masturbując się do swojego własnego odbicia? - zapytał, próbując pozbyć się niezręcznego pragnienia.
Nie. Podoba mi się to tylko wtedy, kiedy jestem wewnątrz ciebie. Jesteś niezwykle namiętnym młodzieńcem.
Czyżby Voldemort właśnie powiedział mu komplement? Harry nie wiedział, jak na to zareagować.
- Pewnie - odparł i wyprostował się, wyplątując nogi ze spodni od piżamy. - Chyba pójdę wziąć prysznic.
***
Hol Ministerstwa był wypełniony po brzegi. Na przeciwko małego podium stało mnóstwo rzędów krzeseł, na których siedzieli pogrążeni w rozmowie czarodzieje i czarownice. Z tyłu zgromadził się nawet niewielki tłum.
Harry wygładził kołnierz swojej nowej szaty. Krępowała go.
- Przestań się wiercić - ofuknęła go Hermiona. Ron wyszczerzył się do niego.
- Ta szata jest za ciepła. Duszno mi - odparł Harry. Nie wiedział, gdzie podziać wzrok, ponieważ wszyscy ludzie uśmiechali się do niego i wskazywali go palcami.
- Szata jest w porządku, Harry. - Przyjaciółka poklepała go po ramieniu. - Wyglądasz świetnie. Odpręż się.
- Pan Potter! - Scrimgeour podszedł do niego energicznie. - Nasz gość honorowy.
Merlinie, błagam, niech go ktoś zabije, pomyślał Harry.
Może później.
Chłopak odkaszlnął, ukrywając w ten sposób wybuch śmiechu, i uścisnął dłoń mężczyzny
- Dobry wieczór, Ministrze.
- Nie pozwólmy ludziom czekać. - Scrimgeour wprowadził go na podium, a Ron i Hermiona zajęli miejsca w pierwszym rzędzie, obok pana i pani Weasley, którzy pomachali do niego.
Obok podium stał Percy Weasley i kilka innych osób, których Harry nie znał.
- Świetna robota, Harry - powiedział Percy, tak, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi. Harry skinął mu głową i stanął obok Scrimgeoura.
- Witam wszystkich. Ministerstwo jest wdzięczne, że tak wielu z was przybyło tu dzisiaj, aby świętować z nami to szczęśliwe wydarzenie. Nie często Ministerstwo przyznaje Order Merlina prawdziwemu bohaterowi. Doskonale znany nam wszystkim Harry Potter dokonał tego, czego nie udało się nikomu...
Harry przestał słuchać przemowy Ministra i patrzył przed siebie niewidzącym wzrokiem.
Niezły tłum. Ale przemowa jest okropna. To oczywiste, że Scrimgeour chce zdobyć głosy, aby zostać ponownie wybranym na stanowisko.
Harry zignorował Voldemorta i zobaczył, że pani Weasley wyciera oczy chusteczką. Westchnął.
To się niedługo skończy. A jutro wrócimy do Hogwartu. Nikt nie będzie nas tam męczył.
Błysnęło kilka fleszy. Ludzie zaczęli bić brawa. Harry ponownie skupił się na wypowiedzi Scrimgeoura. Percy stał za nimi (kiedy wszedł na podium?), trzymając w rękach dużą, aksamitna poduszkę, na której leżał największy pieprzony medal, jaki Harry kiedykolwiek widział. Był wielkości spodka do herbaty.
- A zatem, przedstawiamy państwu: Harry Potter, zdobywca Orderu Merlina Pierwszej Klasy! - Scrimgeour podniósł medal i przypiął go do piersi Harry'ego. Prawdopodobnie miał na sobie jakieś zaklęcie lepiące. Harry miał nadzieję, że nie było ono tak mocne, jak zaklęcie na portrecie pani Black. Merlinie, usuwanie tego obrazu stanowiło prawdziwą mordęgę.
- Dzięki - wyszeptał i uścisnął dłoń Ministra. Błysnęło więcej fleszy, a w holu rozbrzmiały kolejne oklaski.
- A teraz posłuchajmy, co nasz bohater ma do powiedzenia. - Scrimgeour wskazał Harry'emu miejsce na środku sceny, a chłopak popatrzył na niego z zaskoczeniem.
On chce, żebyś wygłosił przemówienie.
Co? Nie mogę wygłosić przemówienia. Nie mam pojęcia, co powiedzieć.
Zapragnął stąd uciec. Nienawidził wystąpień publicznych.
Zatem ja to zrobię. - Po tych słowach Voldemort przejął kontrolę nad jego ciałem. Uśmiechnął się do tłumu, a Harry'emu przebiegła przez głowę myśl, że to skończy się całkowitą i totalną katastrofą. Voldemort nie był właściwą osobą do wygłaszania podziękowań.
Patrz i ucz się, mój mały horkruksie.
- Bardzo wam dziękuję - powiedział. Udało mu się nawet zabrzmieć szczerze. - Jestem ogromnie zadowolony, że mogę tu dzisiaj być. Bardzo wiele zawdzięczam Ministerstwu. Nigdy nie udałoby mi się osiągnąć tego, co osiągnąłem, gdyby nie ich starania. I zawsze w zrealizowaniu moich celów wyjątkowo pomagały mi działania Ministra Scrimgeoura.
Mężczyzna wyglądał na mile zaskoczonego. Harry jęknął w duchu.
- Ale nie tylko Ministerstwu chciałbym dzisiaj podziękować. Całe nasze społeczeństwo przyczyniło się do ułatwienia mi zadania. Wasza wiara i przekonanie były motorem moich działań. Nigdy nie dokonałbym tego bez was. Dziękuję. - Po tych słowach ukłonił się lekko.
Ludzie powstawali z krzeseł, bijąc brawa i wiwatując, a Scrimgeour poklepał Harry'ego po plecach.
- Wspaniała przemowa. Jeżeli będziesz chciał dołączyć do nas w przyszłym roku, Harry, przyjmiemy cię z radością.
- Och, dziękuję panie Ministrze. Każde słowo było szczerą prawdą.
Harry, który w tym samym momencie odzyskał kontrolę nad swoim ciałem, posłał Scrimgeourowi słaby uśmiech i szybko opuścił podium.
- Och, Harry. Jesteśmy z ciebie tacy dumni. - Pani Weasley przyciągnęła go do siebie i mocno przytuliła. Kolejne pół godziny spędził na ściskaniu dłoni przyjaciół i całkowicie nieznanych mu osób. Marzył o tym, żeby wrócić do domu, gdzie sprawy były o wiele prostsze, a najbardziej ekscytującą część dnia stanowiło sprzeczanie się z Voldemortem o mugolskie filmy.
Jego życie naprawdę wywróciło się do góry nogami, jeżeli uważał, że spędzanie czasu samotnie z Voldemortem jest przyjemniejsze, niż przebywanie z innymi ludźmi.
W końcu strumień chcących porozmawiać z nim osób przerzedził się i Harry znalazł lukę, przez którą mógł uciec.
- Zobaczymy się jutro - rzucił do Rona i Hermiony, po czym aportował się prosto do swojej kuchni.
Opadł na krzesło i przeczesał dłonią włosy.
- Merlinie, nie mogę uwierzyć w to, co im powiedziałeś.
Voldemort zachichotał, a to sprawiło, że palce u nóg Harry'ego zwinęły się.
Ludzie słyszą tylko to, co chcą usłyszeć. Nietrudno wykorzystać to przeciwko nim.
- Racja - westchnął Harry. Chciał iść do łóżka, ale był zbyt podekscytowany, żeby zasnąć. Jego myśli popłynęły z powrotem do dzisiejszego poranka i do ich małej zabawy przed lustrem. Od razu go to odprężyło.
Nie ma się czego wstydzić, jeżeli chcesz o to poprosić.
Harry zmarszczył brwi. Tak, chciał, ale pragnienie tego było takie dziwaczne.
- Nigdy nie możesz o tym nikomu powiedzieć.
A komu miałbym powiedzieć? Siedzimy w tym razem, Harry.
- Zgoda. - Harry odepchnął krzesło. - Ale to nie oznacza, że nagle stałem się gejem, ponieważ nim nie jestem.
Oczywiście, że nie. - Voldemort zrobił coś, co wywołało mrowienie na skórze Harry’ego. - To tylko małe obciąganko pomiędzy przyjaciółmi.
- Właśnie.
CDN
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|