dnd, d&d dungeons and dragons
 
Snarry World
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d MENU dungeons and dragons
 
Strona Główna Desiderium Intimum Mistrz i Chłopiec Tłumaczenia Nasza Książka/Our Book Kategorie Newsów Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d
OUR BOOK
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness:

BOOK 1 - THE BLACK MONGREL
BOOK 2 - THE CURSED ONE
BOOK 3 - THE POISONS MASTER


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
NASZA KSIĄŻKA
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness PO POLSKU:

KSIĘGA 1 - CZARNY MONGREL
KSIĘGA 2 - PRZEKLĘTY
KSIĘGA 3 - MISTRZ TRUCIZN


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasza twórczość/Our stuff
dungeons and dragons
 
DESIDERIUM INTIMUM
MISTRZ I CHŁOPIEC
NASZE TŁUMACZENIA

Desiderium Intimum In Other Languages
The Master and The Boy

Desiderium Intimum Soundtrack
Desiderium Intimum Arts
Inne Ficki
Awards
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasze Teledyski/Our Videos
dungeons and dragons
 
Desiderium Intimum Trailers
Videos by Ariel & Gobuss
Videos by Ariel Lindt
Videos by Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Polecane/Recommended
dungeons and dragons
 
Snarry od A do Z
Fanfics
Arts
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Użytkowników Online
dungeons and dragons
 
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,388
Najnowszy Użytkownik: shoi
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Our Desiderium Intimum Videos
dungeons and dragons
 






 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nawigacja
dungeons and dragons
 
Strona Główna
Nasza Książka/Our Book
Kategorie Newsów
Artykuły
Buttony do Snarry World
Statystyki
Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS
dungeons and dragons
 

THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS ON AMAZON
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Rozdział 62 Part 3 - "The Truth"
dungeons and dragons
 
***


Za dziesięć minut w moim gabinecie, Potter.

Severus wpatrywał się w zielony kamień, zastanawiając się, co go, u licha, podkusiło, by wysyłać tę wiadomość.

Chłopak nie odzywał się do niego od czasu, gdy Severus związał go i zerż... ukarał podczas ostatniego szlabanu. Wciąż czuł na sobie jego pełne wyrzutu spojrzenia i szczerze powiedziawszy, zaczęło go to już nieco denerwować.

W końcu postanowił coś z tym zrobić. A skoro ukończył już mikstury, które miał uwarzyć dla Czarnego Pana i kilkorga Śmierciożerców, eliksir nie wymagał aktualnie zbyt dużej uwagi i Severus miał dzisiaj wolny wieczór... nic nie stało na przeszkodzie, aby nie mógł...

Kamień rozjarzył się, przerywając jego myśli. Severus odczytał wiadomość:

Przykro mi, ale nie mogę przyjść, ponieważ właśnie odrabiam szlaban, który mi przydzieliłeś. A że czyszczenie łazienek to bardzo długa i żmudna praca, podejrzewam, że zajmie mi ona kilka najbliższych dni, a może nawet jeszcze dłużej.

Severus z trudem powstrzymał się przed zgnieceniem kamienia.

Bezczelność Pottera osiągnęła już taki pułap, że tylko jakimś dziwnym trafem nie runął jeszcze razem z nią na sam dół. Jak śmiał obracać jego słowa przeciwko niemu samemu? Jak śmiał wykorzystywać przeciwko niemu szlaban, który Severus sam mu przydzielił? Jak śmiał zmuszać go do szukania siebie po wszystkich łazienkach?

Jakiś cichy głosik w jego głowie przypomniał mu, że w zasadzie wcale nie musi go szukać. Może to zignorować. Może poczekać do szlabanu.

Ale wtedy Potter pomyśli, że wygrał, a na coś takiego Severus nigdy nie pozwoli.

Jeszcze raz spojrzał na trzymany w ręku klejnot i wcisnął go do kieszeni szaty.

Potter znowu to robił. Znowu zmuszał go do działania. Do... zaangażowania. Powinien przybiec do niego na każde zawołanie, a nie nagle wyciągać swe małe pazurki i warczeć. Wymagał. Wymagał znacznie więcej, niż Severus początkowo sądził. A najgorsze było to, że Severus musiał te wymagania spełniać, aby chłopak nie przegryzł smyczy i nie odbiegł za daleko.

Och, tym razem mu nie popuści. Tym razem zaciśnie ją tak mocno, by Potter nawet nie pomyślał o tym, żeby znowu się szarpać... i że warczenie na właściciela może mu ujść bezkarnie...

Severus był już w połowie korytarza, kiedy echo zatrzaskiwanych z hukiem drzwi w końcu ucichło.


*


Drzwi, w które wpatrywał się Severus, trawił ogień. Tak samo, jak jego ciało.

Wciąż nie był w stanie pozbyć się z głowy obrazu Pottera i... Weasleyówny. Wciąż nie mógł pozbyć się wrażenia, jakby coś pożerało od środka jego wnętrzności, kiedy zobaczył ich razem w łazience, samych, śmiejących się... i wciąż widział jej usta na jego wargach i słyszał, jak mówi, że Potter należy do niej... do niej!

Płomienie zamieniły się w pożogę, pożerając ciemne drewno i odzianą w czerń sylwetkę.

Potter stanowił jego własność. Jego miejsce było tutaj. W komnatach Severusa. W jego dłoniach. Nikt inny nie miał prawa go dotykać. Myśleć o nim. Bezcześcić go. Tylko on.

Severus przymknął na chwilę powieki i oblizał wargi, starając się ugasić ten szalejący pożar, który rozpalał się w jego żyłach za każdym razem, gdy przypominał sobie skamlenie wczepionego w jego szatę Pottera i jego gorące zapewnienia:

Jestem tylko twój. Zawsze będę tylko twój. Nikt inny mnie nie interesuje. Należę tylko do ciebie!

Och, jakąż miał wtedy ochotę zgnieść go w swoich rękach. Pogruchotać jego kości, rozszarpać go na maleńkie kawałeczki... wbić się w niego swym pulsującym szaleńczo penisem tak głęboko, by poczuł w gardle jego spermę, rozerwać go nim na strzępy i zostawić swój ślad w każdej komórce jego ciała i duszy... aby już nigdy nie zapomniał, gdzie jest jego miejsce i żeby już więcej nie pozwalał na to, by ktokolwiek się do niego zbliżył.

Severus wziął głęboki oddech. Jego ciężka erekcja napierała na materiał spodni, sprawiając mu ból. Próbował choć na chwilę się opanować, ale było to niemożliwe. Niech no tylko Potter przekroczy te drzwi... niech tylko pojawi się przed nim, równie drżący i nienasycony jak wtedy, kiedy zostawił go w łazience... już on mu udowodni, jak potrafi być spontaniczny. Spontanicznie wgniecie go w te drzwi i...

Komnata rozbłysła szkarłatem, kiedy usłyszał kroki... klamka poruszyła się i Severus zdążył zauważyć jedynie zielone, rozszerzające się oczy, wilgotne, drżące wargi i własne, wyciągające się po Pottera i zagarniające go drapieżnie ręce, zanim wszystko utonęło w czerwieni i ogniu oraz spowijającej wszystko, gęstej mgle, przez którą przebijały się dwie, przyciśnięte do siebie sylwetki. Dźwięk poruszających się w szaleńczym tempie bioder uderzających w nagie pośladki mieszał się z głośnymi jękami i ciężkim sapaniem.

Jednak w pewnym momencie spośród tych dźwięków wyłonił się zachrypnięty od krzyków szept:

- Severusie... jestem tylko... twój.

I wtedy wszystko zalał blask.


***


Obudź się, ty głupi chłopaku! Twój kociołek zaraz eksploduje!

Potter otworzył oczy, wyrwany z półsnu, i w ostatniej chwili zdążył zmniejszyć ogień pod znajdującym się już na granicy eksplozji kociołkiem.

Severus zmrużył oczy, przyglądając się, jak chłopak sięga do kieszeni i odczytuje wiadomość.

Nie powinien był go ostrzegać. Potter powinien ponieść konsekwencje swojej lekkomyślności i nieuwagi, ale...

No właśnie, ale...

Chłopak poderwał głowę, spoglądając na Severusa, skinął mu lekko głową i natychmiast uciekł wzrokiem.

...ale Potter zachowywał się ostatnio... inaczej. Patrzył na niego w zupełnie inny sposób, unikał kontaktu, starał się wręcz w ogóle go nie dostrzegać. Był nieobecny myślami. W każdym jego geście widać było napięcie.

Potter nigdy nie potrafił ukrywać uczuć. Severus zawsze bez trudu odczytywał każdą, najmniejszą nawet zmianę na jego twarzy... a w tej chwili, za każdym razem, kiedy chłopak na niego spoglądał... widział okalający jego twarz mroczny cień.... i miał coraz gorsze przeczucia.

Kiedy patrzył na zgarbione ramiona Pottera, na jego spuszczoną twarz i spłoszone spojrzenie.... wiedział, że nie może czekać, aż to, co go gnębi, rozwinie się i zatruje jego umysł jeszcze bardziej. Musi dowiedzieć się prawdy, póki jeszcze nie jest za późno.


*


I dowiedział się.

Zobaczył to w umyśle Pottera. Sen, w którym Severus go zdradził. Zobaczył strach i wątpliwości. Zobaczył, jak oplatają one umysł chłopca, odciągając go od niego.

Nie mógł na to pozwolić.

Złapał w ryzy swe własne, szarpiące się emocje, by nie uszkodzić umysłu Pottera i z chirurgiczną precyzją usunął z niego sen, wiedząc że dzięki temu znikną również wszelkie niewłaściwe myśli, które go dotyczyły, a w zamian zastąpił go zwykłym, banalnym koszmarem.

Ostrożnie wycofał się z jego umysłu i patrzył, jak powoli wraca mu świadomość. Puste, zasnute mgłą oczy Pottera wypełniły się blaskiem. Chłopak zamrugał.

To wystarczyło. Severus uwolnił spętane emocje.

- Co się... - zaczął Potter, ale mężczyzna nie pozwolił mu dokończyć. Złapał go za ramię, wyciągnął z salonu, niemal dowlókł do drzwi prowadzących na korytarz i wyrzucił za nie.

- Mówiłem, że jestem zajęty, Potter. Twój szlaban się dzisiaj nie odbędzie - warknął, zatrzaskując mu drzwi przed nosem, a następnie odwrócił się i oparł plecami o drewnianą powierzchnię. Po ścianach gabinetu spływała czarna jak smoła posoka, zalewała podłogę i wpełzała na sufit, gasząc po drodze wszystkie znajdujące się w pomieszczeniu światła.

Twarz Severusa wyglądała niczym wyrzeźbiona z granitu, ostra, o poszarpanych rysach i zmrużonych, pogrążonych w mroku czarnych oczach, wbitych w podłogę. Wydawał się ledwie oddychać, nie potrafiąc pozbyć się nieprzyjemnego uścisku w klatce piersiowej.

Dlaczego? Jak to się stało, że Potter miał taki sen? W którym momencie popełnił błąd? Dlaczego chłopak zaczął wątpić? Dlaczego zaczął się oddalać?

Czarna maź już niemal dopłynęła do butów Severusa, już niemal wpełzała na jego pelerynę...

Musi się napić!

Ruszył przed siebie, brnąc po kostki w ciemnej brei. Wpadł do salonu, podszedł do barku, wyjął z niego butelkę bursztynowego płynu i nalał sobie całą szklankę, którą wychylił duszkiem. Napełnił drugą i oparł się o blat, spoglądając przed siebie niewidzącym spojrzeniem.

Nie może mu na to pozwolić. Nie pozwoli mu się oddalić. Nigdy. Da mu to, czego chłopak pragnie. Czułość. Większe zainteresowanie. Coś, co sprawi, że zostanie...

Ucisk wzmógł się. Severus wypił drugą szklankę, ale alkohol nie pomagał. Sprawił jedynie, że jego spojrzenie stało się rozbiegane.

Musi doprowadzić do tego... by Potter znów tak na niego patrzył... tak jak wcześniej. I już nigdy się od niego nie oddalał... Nigdy.

Palce Severusa zacisnęły się wokół szklanki, kiedy przypomniał sobie wyraz oczu Pottera... spłoszony, wystraszony, nieufny... a następnie te same oczy, które zawsze patrzyły na niego z pragnieniem, oddaniem... nawet z tą przeklętą zuchwałością...

Szklanka przefrunęła przez pokój i z głośnym brzękiem rozbiła się o ścianę.


***


Minęły dwa dni. Potter zjawił się na kolejnym szlabanie z naręczem książek, co pokrzyżowało plany Severusa. I nieco go zaskoczyło. Chłopak po raz pierwszy zajął się nauką, a nie nim. I próbował nawet prowadzić z nim konwersację na odpowiednim dla Severusa poziomie, co było zdumiewające, zważywszy na to, jak ogromną wiedzę musiał przyswoić, aby tego dokonać. A przecież Severus, proponując mu swego czasu rozmowę na temat krwi buchorożców, chciał mu jedynie wytknąć braki w wykształceniu. Nie spodziewał się, że Potter aż tak weźmie je sobie do serca, że na następne spotkanie przyjdzie przygotowany lepiej niż do jakiegokolwiek egzaminu z Eliksirów w ciągu wszystkich jego lat nauki w Hogwarcie. To było... nieoczekiwane.

Ale sprawiło, że Severus zdecydował się przełożyć poniedziałkowy szlaban, który w zasadzie w ogóle się nie odbył, na piątek. Nie mógł czekać do kolejnego poniedziałku. To byłoby zbyt długo. Już i tak... wykazał cierpliwość.

Miał wobec chłopaka plany... bardzo konkretne plany. I nie obchodziło go, że Potter miał mieć w sobotę mecz. Tym razem nic mu ich już nie pokrzyżuje. Potter znowu będzie należał do niego. Znowu będzie patrzył na niego tak jak wcześniej...

Ta myśl krążyła w jego głowie przez kolejne dwa dni. Nie potrafił się jej pozbyć. Cokolwiek robił, wciąż tkwiła na dnie umysłu, determinując każdy jego krok i szepcząc mu do ucha: „Już niedługo znowu będzie twój...”

Piątkowy wieczór w końcu nadszedł. Severus siedział w fotelu, nieświadomie bębniąc palcami w poręcz i wpatrując się w przesuwającą się wolno wskazówkę zegara.

Jeszcze dziesięć minut. Potter zjawi się tutaj za niecałe dziesięć minut...

A kiedy tylko wejdzie... nie pozwoli mu nawet zaczerpnąć tchu, zanim zatopi w nim swe dłonie, swe usta i swego penisa...

Gdzie go weźmie? Przy drzwiach, tak jak ostatnio? Nie, okazałby w ten sposób zbyt dużą niecierpliwość... chłopak sam musi do niego przyjść.

Na podłodze? Mógłby zacisnąć dłonie na tych gładkich pośladkach, rozszerzając je, by mieć jak najdoskonalszy widok, a potem obserwować, jak jego penis wsuwa się w ten mały, ciasny tyłek, jak zagłębia się w zaczerwienionej, pulsującej otchłani i jak Potter skamle, drapiąc paznokciami podłogę...

Nie, jakkolwiek kusząca wydawała się ta wizja, to nie pomoże mu zrobić kolejnego kroku w pożądanym kierunku.

Może tutaj, na fotelu? Mógłby obserwować, jak Potter porusza się na nim, zataczając biodrami koła na jego kolanach... mógłby obserwować jego twarz w chwili największego uniesienia... mógłby znowu zobaczyć ten moment... moment, w którym wszystko odpływało z jego twarzy, pozostawiając jedynie czyste, promieniujące z niej spełnienie... Otwarte od krzyku usta, czarne kosmyki przyklejone do zroszonego potem czoła, zaciśnięte, drgające pod powiekami oczy... W tym jednym, jedynym momencie Potter zmieniał się. Już nie był Chłopcem, Który Przeżył ani krnąbrnym szesnastolatkiem... był czymś doskonałym.

Severus zamrugał i szybko poprawił szatę, zasłaniając napierającą na materiał spodni erekcję. Ponownie zerknął na zegar i w tym samym momencie usłyszał... odległy trzask otwierających się drzwi.

Powietrze wypełniło się czerwienią i żarem płomieni, a cienkie wargi rozciągnęły się w lekkim uśmiechu. Zdążył go jednak ukryć, zanim drzwi komnat otworzyły się i do środka wszedł Potter, ściskając w rękach... kilka podręczników.

Płomienie natychmiast zgasły, zastąpione wpełzającym na ściany mrokiem, pachnącym chłodnym rozczarowaniem i ciągnącym się za nim, niczym ogon komety, mroźnym gniewem.


*


Powietrze wydawało się syczeć. Nie było widać niczego, poza parującą, wypełnioną żarem czerwienią. Przesiąkała przez skórę, więziła oddech, wpływała do ust. Wypełniała całą przestrzeń, przynosząc ze sobą serię różnych dźwięków.

Bum. Bum. Bum. Bum. Bum.

Przypominało to odgłos szaleńczo bijącego serca. I... były też oddechy. Dwa mieszające się ze sobą oddechy, płytkie i niemal zachłanne. I... jęki. Odbijające się echem, przenikające przez siebie i tworzące całą feerię odgłosów spełnienia.

Promieniująca ciepłem, wilgotna skóra, ślizgająca mu się pod palcami. Gorący oddech, łaskoczący jego szyję. Słodki, mdlący zapach rozczochranych włosów, zmieszany z wonią emanującej pragnieniem skóry. Duszące opary jęków i to drobne ciało, napinające się i drżące przy każdym pchnięciu.

Był w nim. Szybkimi, płynnymi ruchami torował sobie drogę przez zaciskające się wokół niego mięśnie, smakując wargami tę ciepłą, gładką skórę. Potter był wszędzie. Czuł go każdym zmysłem, każdym oddechem, każdym pchnięciem. Jego naprężone ciało wznosiło się i opadało, dając mu tak wielką przyjemność... nie pamiętał, by kiedykolwiek przedtem...

I te zielone, rozszerzone oczy... zamglone, pogrążone w agonii przyjemności, uwięzione za okrągłymi okularami, zaparowanymi teraz i lekko przekrzywionymi. I... upojony, zachrypnięty szept:

- Doprowadzasz mnie do szaleństwa...

Tak, słodki Merlinie, tak!

Miał ochotę mu powiedzieć: Tak, tylko ja potrafię to robić. Tylko ja potrafię cię okiełznać, zniewolić, sprawić, że wciąż będziesz wracał po więcej i więcej... a potem, omdlewając z rozkoszy, będziesz sączył do mych uszu te słodkie zapewnienia, od których będę robił się jeszcze twardszy i będę pieprzył cię jeszcze mocniej, by wydobyć z ciebie kolejne wyznanie...

Szaleństwo? Istotnie, można powiedzieć, że to właśnie ono staje się naszym udziałem...

Sięgnął po okulary, zdejmując je z nosa Harry'ego. Pragnąc zobaczyć te oczy w całej swej okazałości, nie za kawałkami zaparowanego szkła. Musiał je widzieć. Musiał widzieć to spalające pragnienie, skierowane ku niemu. Tylko i wyłącznie ku niemu. Dotknąć go...

Złapał twarz Harry'ego i przyciągnął ku sobie, gładząc jego ciemne włosy. Czuł, jak miękkie kosmyki prześlizgują mu się pomiędzy palcami. Widział, jak powieki Harry'ego opadają niczym zasłony, oddzielając go od tego, co pragnął oglądać. Ale wiedział, że to wciąż tam jest. Coś, czego nigdy wcześniej nie widział w żadnych innych oczach.

Pochylił się i pocałował te powieki. Rozżarzona czerwień zamigotała, zmieniając barwę na ciepłą biel, ale w tej samej chwili wszystko utonęło w eksplozji, sypiących się iskrach i syczących płomieniach. A kiedy zasłona żaru opadła, odsłoniła dwie wyczerpane, rozluźnione sylwetki, przyciśnięte do siebie niczym stopione ze sobą figury woskowe. Dłoń Severusa gładziła plecy Harry'ego.

Minęła dłuższa chwila, zanim mężczyzna otworzył oczy. Jednak satysfakcja, która w nich płonęła, zaczęła powoli ustępować miejsca czemuś zimnemu i mrocznemu, co wkradało się do nich niczym cień, przysłaniając bijący z nich blask, ponieważ po raz pierwszy... po raz pierwszy myśl o tym, że chłopak będzie musiał zginąć, stała się tak... niepokojąca.

Do diabła, czyżby naprawdę zaczął popadać w szaleństwo?

Nie. Z pewnością nie.

Zmusił ten chłód, by rozrósł się w nim, by stłumił ogień, zasypując go lodem i zamieniając w trujące opary, które oplotły jego umysł, wyciszając go i kierując na właściwe tory...

Nie może pozwolić sobie na takie myśli. Nie może pozwolić sobie na to, aby cokolwiek odciągnęło go od jego celu... Chłopak nie jest przecież ważny. Najważniejsze jest pozbycie się Czarnego Pana. Raz na zawsze.

Na cienkich wargach pojawił się triumfalny uśmiech.

I to właśnie on tego dokona.


***


Pomieszczenie było niewielkie. Wypełniał je swąd spalonej skóry i mdły blask rzucany przez jedyną, znajdującą się na ścianie pochodnię.

Do stojącego na środku pomieszczenia krzesła przywiązany był ciemnowłosy mężczyzna. Magiczne pęta oplatały jego nagą klatkę piersiową i wykręcone do tyłu ręce. Ciało pokrywały rany. Płytkie cięcia, z których wciąż sączyła się krew, spływając po klatce piersiowej i brzuchu wyżłobionymi ścieżkami, ciemne plamy wypalonej, pomarszczonej skóry, otoczonej rozległymi zaczerwienieniami... opuszczona twarz i opadające na nią, zlepione krwią kosmyki włosów, które nie były w stanie zasłonić pokrywających ją głębokich rozcięć. Spływający po czole i karku pot mieszał się z ciemną posoką. Mężczyzna dyszał ciężko, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w podłogę, na którą co jakiś czas spluwał wymieszaną z krwią śliną.

- Radzę ci współpracować - powiedział wysoki, odziany w czerń mężczyzna, wkraczając w krąg światła. Jego głos był niski, głęboki i opanowany. Twarz ukryta była za białą, przypominającą czaszkę maską. Długie, blade palce zaciskały się wokół różdżki, a czarne, błyszczące za maską oczy wyrażały jedynie zimne zdecydowanie.

Przywiązany do krzesła mężczyzna uniósł głowę, spoglądając na stojącego przed nim Śmierciożercę z pogardą i nienawiścią w oczach.

- Nic ci nie powiem - wycharczał, po raz kolejny spluwając krwią. - Możesz mnie zabić. Wolę umrzeć, niż przyczynić się do waszego zwycięstwa.

- Och, śmierć to przywilej zarezerwowany jedynie dla tych, którzy na nią zasłużyli - powiedział Severus, powoli okrążając krzesło. - Dla ciebie przygotowałem zupełnie inne atrakcje. Wszystko, czego doznałeś do tej pory, było zaledwie rozgrzewką. - Stanął za krzesłem, pochylając się do ucha mężczyzny i wypowiadając mroźnym szeptem: - Czeka cię bardzo długa noc. Będziesz konał w największych męczarniach. Doznasz takiego cierpienia, jakiego nie potrafisz sobie nawet wyobrazić. Będziesz marzył o śmierci, błagał o nią, ale jej nie otrzymasz. Mogę cię utrzymywać przy życiu tak długo, jak zechcę. Będziesz patrzył, jak twoja skóra odchodzi płatami, a kości łamią się niczym zapałki i przebijają mięśnie... - Słyszał, jak mężczyzna wstrzymuje oddech. Niemal wyczuwał jego kąsające wnętrzności przerażenie. Wyprostował się i ruszył dalej. - Ale możesz tego uniknąć. Wystarczy, że przetłumaczysz dla mnie te kilka zdań... - Wskazał na leżącą w kącie na niewielkim stoliku księgę. - ...a będziesz wolny.

Zatrzymał się przed mężczyzną, przyglądając się z góry jego drżącym wargom i bladym policzkom. Severus wyczuwał emanujący od niego strach, ale oprócz niego było tam coś jeszcze... nienawiść.

Mężczyzna uniósł głowę i... splunął na jego szatę.

- Pierdol się - wycharczał.

Czarne oczy zmrużyły się, rozbłyskując lodem.

Wiele razy zastanawiał się, dlaczego tak wielu głupców uważało zacięty upór za oznakę odwagi... skoro nie przynosiła im ona niczego poza cierpieniem i śmiercią?

- Lacrima!

Powietrze rozdarł niemal zwierzęcy wrzask. Ciało mężczyzny wpadło w niekontrolowane drgawki, rzucając się na krześle z taką siłą, iż niemal przewróciło je na podłogę. Zaczerwieniona skóra okalająca jedną z ciemnych plam zaczęła się odrywać, odsłaniając mięśnie i nerwy.

I nagle wszystko ucichło. Ciało zwiotczało, a głowa mężczyzny opadła do przodu.

Severus opuścił rękę. Napięcie w jego oczach przygasło. Palce zaciśnięte wokół różdżki rozluźniły się nieco.

Przez chwilę po prostu przyglądał się nieprzytomnemu mężczyźnie, zastanawiając się nad następnym ruchem.

Był twardy. Twardszy, niż się spodziewał. Obawiał się, że w jego przypadku tortury mogły zdziałać niewiele, a nie mógł przesadzić, by nie zmasakrować za bardzo umysłu tego człowieka, tak jak stało się to z Longbottomami. Potrzebował jego wiedzy i umiejętności. A tych nie mogły zapewnić mu jednocześnie ani Imperius, ani Legilimens Evocis. Ani nawet Veritaserum, które otumaniało zbyt bardzo, by pozwolić na tak skomplikowaną czynność, jak odczytanie run.

Nie, będzie musiał zagrać inną kartą.

Sięgnął do kieszeni szaty i wyjął z niej niewielką buteleczkę. Złapał mężczyznę za włosy, odchylił jego głowę do tyłu, ścisnął szczękę, otwierając mu usta i wlał do nich odrobinę płynu.

Odstąpił, gdy mężczyzna zakrztusił się, otworzył szeroko oczy i gwałtownie pochylił się do przodu, plując czerwono-zieloną mazią.

- Interesujące zaklęcie, nieprawdaż? - zapytał Severus, kiedy mężczyzna skończył już krztusić się i pluć. - A gdybym tak użył go na twojej żonie i dzieciach? Zastanawiające, czy wytrzymaliby dłużej niż ty...?

Mężczyzna poderwał głowę, spoglądając na niego przekrwionymi oczami.

- Nie waż się ich tknąć. Jeżeli spróbujesz, to...

Zadziwiające, jak bardzo ludzie, którzy nie mają już wpływu na cokolwiek, dalej potrafią łudzić się, że mają jakąkolwiek kontrolę nad sytuacją...

- Twój syn skończył w zeszłym roku Hogwart, prawda? I planuje zostać badaczem egzotycznych magicznych zwierząt. Cóż to by była za strata, gdyby nigdy nie miał szans ziścić swych marzeń... - Wyszeptał Severus, patrząc mężczyźnie prosto w oczy. - A córka... ma dopiero dziesięć lat, zgadza się? Dopiero za rok będzie mogła pójść do wymarzonej szkoły. A gdyby ktoś odebrał jej szansę wybrania swej pierwszej różdżki? Gdyby nigdy nie było jej dane wsiąść do jadącego do Hogwartu pociągu, a ty nigdy nie mógłbyś pomachać jej na pożegnanie? A co zrobiłaby twoja żona po stracie obojga dzieci? Jak sądzisz? Może sama odebrałaby sobie życie?

- Przestań... - Z drżących warg mężczyzny wyrwał się żałosny jęk.

Oczy Severusa rozbłysły jadowicie.

Miłość. Największa ułomność tego świata. Nawet najtwardszego człowieka potrafi doprowadzić do ruiny...

- Księga! - rozkazał, wskazując na stolik.

Mężczyzna przymknął powieki, wziął głęboki oddech i skinął głową.

- Słuszna decyzja - powiedział Snape, zdejmując różdżką magiczne pęta. - Ale pamiętaj, że jeżeli spróbujesz mnie okłamać... będę o tym wiedział.


***


Z wiedzą, którą zdobył, mógł w końcu posunąć się dalej. Pozostało mu już do pozyskania niewiele składników, ale niektóre z nich wymagały ponownego uruchomienia skomplikowanych kontaktów. I zaczynał coraz poważniej zastanawiać się nad tym, czy zdąży skończyć eliksir, zanim Potter wpadnie na kolejny spektakularny sposób zabicia się. A raczej uniknięcia cudem śmierci.

Wystarczyło, że zostawił go tylko na chwilę.... na jedną krótką chwilę. Ale czego się po nim spodziewał? Przecież to najbardziej wścibski, najbardziej lekkomyślny i pozbawiony wyobraźni przypadek w całej szkole. Severus wyraźnie zakazał mu czegokolwiek dotykać, ale on oczywiście i tak postąpił po swojemu. Nie byłby Potterem, gdyby tego nie zrobił i to on, Severus powinien przewidzieć, że to się tak skończy. Potter miał absolutny talent do przyciągania kłopotów i nie powinien zostawiać go samego ani na sekundę.

Wciąż pamiętał bicie własnego serca, kiedy biegł korytarzem... i to uczucie... spadania, kiedy otworzył drzwi i zobaczył Pottera leżącego na podłodze... i wrażenie, że wszystko wokół tonie w morzu lodu, a jego ciało wypełnia się paraliżującą ciemnością... dopóki Potter nie zaczął oddychać.

A teraz spał na jego kolanach i Severus zastanawiał się, jak właściwie do tego doszło... skoro przez pewien czas sam miał ochotę skręcić mu kark za to, jakim potrafił być bezmyślnym, doprowadzającym go do stanu wrzenia nicponiem. Ale później Potter po prostu przyszedł do niego na szlaban i... został.

Severus oderwał wzrok od czytanej przez siebie książki i rozsunął nieco nogi, zdrętwiałe już od ciężaru chłopaka, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję i jednocześnie starając się go nie obudzić, ale wtedy z ust Pottera wyrwał się... interesujący jęk.

- Oooch... Severusie...

Mężczyzna spojrzał na zarumienioną od snu twarz Harry'ego. Chłopak nadal spał, z ramionami oplecionymi wokół jego szyi i głową wtuloną w obojczyk. Ewidentnie śnił o czymś przyjemnym, ponieważ co jakiś czas z jego rozchylonych, oddychających ciężko ust wydobywał się senny jęk lub pomruk.

Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i powrócił do czytania, ale po chwili z ust Harry'ego wydobyła się seria niewyraźnych słów, które udało się jednak Severusowi zrozumieć jako:

- Jestem Wybrańcem... I mogę pieprzyć się, z kim chcę i kiedy chcę... Nawet na cholernym meczu... Złapałem już znicz, a teraz... chcę tylko... oooch... Severusa...

Brwi mężczyzny poszybowały w górę.

No coś takiego... Potter po raz kolejny go zaskoczył. Nie przypuszczał, że jego fantazje mogą być aż tak nieprzyzwoite... On sam miał różnego rodzaju fetysze oraz perwersje, ale uprawiać seks podczas meczu Quidditcha? Potter najwyraźniej był jeszcze bardziej zdeprawowany i wyuzdany, niż sądził... Cóż za miła niespodzianka...


***


Kontrola.

Zawsze się nią szczycił. Zawsze i w każdych okolicznościach potrafił zapanować nad swymi reakcjami, poza sytuacjami, kiedy sam celowo się jej pozbywał, pozwalając na to, by to reakcje przejęły kontrolę nad nim. Chociaż ostatnio to twierdzenie wymagało przedefiniowania: Zawsze i w każdych okolicznościach potrafił zapanować nad swymi reakcjami, poza sytuacjami, kiedy w pobliżu znajdował się Potter...

Czasami zastanawiał się, w którym momencie chłopak stał się tak brawurowo wyuzdany, by nawet podczas lekcji kreować przed nim swe niezaspokojone, dziecięce wizje... które niemal doprowadziły do katastrofy.

Ale po lekcji odpowiednio go za to ukarał.

Wciąż pamiętał patrzące na niego z dołu zielone oczy i zaczerwienione od tarcia wargi... i miękkie kosmyki włosów, które ściskał w dłoniach, podczas gdy jego penis wdzierał się w te gorące, wilgotne usta... które pieprzył z takim samym zapamiętaniem, jak tyłek Pottera, z tym że był to zupełnie inny poziom przyjemności... a szczególnie ten moment, kiedy czubek jego penisa wciskał się głęboko w gardło chłopca, wypełniając jego oczy łzami, a lędźwie Severusa płynną lawą... i kiedy przyciągał jego głowę jeszcze bliżej, by poczuć, jak włosy Pottera łaskoczą mu podbrzusze, a zęby drażnią trzon erekcji... i kiedy miał nad nim całkowitą kontrolę, trzymając jego głowę w żelaznym uścisku i raz za razem brukając jego usta, które zbyt często mówiły takie rzeczy... takie rzeczy jak „przepraszam”, „bądź przy mnie”, „tęsknię za tobą”, „proszę, nie gniewaj się na mnie”... i nie pozwolić, by znów wyszeptały coś podobnego...

- Cieszę się, że mogłem sprawić ci przyjemność, Severusie.

...ponieważ iskry, które wtedy się w nim pojawiały, zagłuszały wcześniejszą przyjemność... i zawsze po nich nadciągał chłód.


***


W ciszy salonu rozbrzmiewał ostry odgłos skrobiącego po pergaminie pióra. Niewielki stolik zastawiony był książkami i rolkami pergaminu, pomiędzy którymi stała szklanka bursztynowego płynu i dwa atramenty: czerwony i czarny. Co jakiś czas Severus przerywał pracę, by sięgnąć po szklankę i upić łyk alkoholu. Po jakimś czasie przyłapał się na tym, że coraz częściej zerkał w stronę regału, na którym trzymał ostatnie numery Proroka Codziennego. Po jednym z dłuższych takich spojrzeń otrząsnął się szybko i ponownie pochylił nad pergaminem, mrucząc do siebie:

- Nie, wykluczone!

Powrócił do pisania, ale jego myśli krążyły po zupełnie innych torach.

Nie mógł nie zauważyć, że Potter ostatnio... rzeczywiście się starał. Napisał swoje najlepsze wypracowanie podczas sześciu lat nauki, a przecież nigdy przedtem nie okazywał najmniejszego zainteresowania Eliksirami. Z własnej woli nabył również zaawansowaną wiedzę z zakresu teorii eliksirów tylko po to, by pokazać, że potrafi stać się dla Severusa partnerem do rozmowy, nawet jeżeli miał przy tym kilka potknięć. Zrobił to wszystko dla niego...

Jego spojrzenie ponownie pofrunęło w kierunku regału.

To absurdalne!

Skrzypienie pióra wzmogło się. Tak mocno przyciskał je do pergaminu, iż wydawało się, że próbuje je za coś ukarać.

Przez jakiś czas pracował w skupieniu, ale w pewnym momencie jego dłoń zatrzymała się, a spojrzenie po raz kolejny powędrowało w stronę regału. Jego usta zacisnęły się w cienką kreskę, a wzrok przypominał chmurę gradową.

Chyba upadłem na głowę... - pomyślał, odrzucając pióro. Wstał z fotela i, kierowany jakąś niezrozumiałą siłą, ruszył w stronę półek. Przeszukał szybko numery, wybierając jeden, rozkładając go i spoglądając na obszerny, kilkustronicowy dodatek, zatytułowany: "Tydzień z Quidditchem".


*


Harry siedział w czarnym fotelu, z przerzuconymi przez oparcie nogami, rękami założonymi za głową i wzrokiem utkwionym w suficie. Na jego wargach błąkał się radosny uśmiech, a w oczach połyskiwały psotne iskry.

- Już widzę te nagłówki - powiedział, pogrążony w wyobrażeniach. - "Harry Potter - Chłopiec, Który Masturbował Się Na Lekcji", "Złoty Chłopiec już nie taki złoty". Hahaha. Już sobie wyobrażam komentarze: "Zawsze wiedziałam, że z tym chłopcem jest coś nie tak" - powiedziała nam Rita Skeeter. - "Ostrzegałam was, ale nikt mnie nie słuchał! On mógł to robić już od dawna! Kto wie, ile niewinnych umysłów zdeprawował?!" Otrzymaliśmy lawinę komentarzy od oburzonych tym incydentem rodziców: "Mój syn chodzi do szkoły z tym zboczeńcem!"; "Proszę go natychmiast zamknąć w Świętym Mungu! Jest niebezpieczny dla otoczenia! Może tam wyleczą jego chorobę..."; "Kto wie, jakie jeszcze perwersje ukrywa za fasadą normalnego, zdrowego chłopca, bohatera czarodziejskiego świata?" Niestety, pan minister uchylił się od komentarza. Zapytaliśmy więc dyrektora Hogwartu o jego stanowisko w tej sprawie, ale jedyna wypowiedź, jaką otrzymaliśmy, brzmiała: "Ach, to rzeczywiście poważny problem. Może dropsa cytrynowego?" - zakończył swój wywód, parskając śmiechem.

Z Severusem działo się coś dziwnego.

Śmiał się.

Próbował się opanować, ale nie udawało mu się to. Zasłonił więc usta dłonią, starając się to za wszelką cenę ukryć, a przynajmniej chociaż zakamuflować.

Nie do wiary. Ten smarkacz naprawdę go rozbawił... Uczucie było... obce. Odległe. Niemal zapomniane... I niepokojąco przyjemne. Przypominało łaskoczące wnętrze ciepło, jakkolwiek idiotycznie brzmiało takie określenie.

Czując na sobie zaskoczone spojrzenie Pottera, udało mu się w końcu opanować i wyjść z twarzą z tego nagłego przypływu czułostkowych doznań, ale chłopak i tak patrzył na niego tak, jakby zobaczył co najmniej Norweskiego Smoka Kolczastego, który podskakuje i macha ogonem. Miał przynajmniej na tyle rozumu, żeby tego nie skomentować. Zresztą tylko by spróbował...

- To byłby naprawdę... interesujący artykuł - powiedział w końcu Snape, łapiąc zduszony oddech.

Wstrętny smarkacz!


*


W powietrzu unosiło się gorąco. Falowało i wirowało, układając się w szkarłatne pasma.

Severus wypuścił z ust zaczerwieniony, wilgotny sutek i odchylił się, spoglądając na swoje dzieło, a następnie przenosząc wzrok w górę, na wpatrzone w siebie, błyszczące jak w gorączce zielone oczy i otwarte od jęków usta. Lubił, kiedy Potter wyglądał tak jak w tej chwili. Z rumieńcami na policzkach i przekrzywionymi okularami. Rozpalony, uległy, skupiony tylko i wyłącznie na nim...

Uśmiechnął się mrocznie i w tej samej chwili poczuł ciepłe dłonie łapiące jego twarz. Zanim zdążył zareagować, zobaczył przybliżającą się twarz Pottera, przymykające się powieki, rozchylające się wargi...

W ostatniej chwili zdążył odwrócić głowę i odsunąć się. Żar rozpłynął się niczym mgła, zastąpiony chłodem i napływającą ciemnością.

Znowu próbował... znowu! Do diabła, co ten chłopak sobie wyobraża?

Z pociemniałym od gniewu spojrzeniem odwrócił głowę z powrotem, już otwierając usta do tyrady słownej, ale wtedy zobaczył wyraz twarzy Pottera...

Tak potwornie rozczarowany... pokonany... zamknięty.

Cholera, zabolało go to...

- J-ja... muszę iść - wymamrotał cicho chłopak.

Severus zacisnął usta, przyglądając się, jak Potter zsuwa się z jego kolan i rzuciwszy niewyraźne "dobranoc", niemal wybiega z salonu. Kiedy przebrzmiało już echo zatrzaskiwanych drzwi, Severus odwrócił głowę w stronę kominka.

Czy on niczego się nie nauczył? Przecież już dawno dał mu jasno do zrozumienia, że pocałunek to pewna granica, pewna bariera, której Severus nigdy nie przekraczał. I z pewnością nie zamierzał tego zrobić teraz. Był zbyt intymny. Wymagał... zaangażowania.

Potter nie miał prawa tego żądać. Nie miał prawa stawiać go w takiej sytuacji. Impulsywny, samolubny gówniarz, który nigdy nie myśli o konsekwencjach! Nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, nie rozumie, że dopuszczenie do tego grozi... utratą kontroli.

Możesz zanurzyć dłonie w strumieniu, aby nabrać wody i ugasić pragnienie, ale gdy pochylisz się za bardzo, aby dotknąć wargami powierzchni wody... możesz bardzo łatwo stracić równowagę, wpaść w zdradliwe głębiny i utonąć. To było zbyt duże ryzyko, a Severus nie mógł sobie na nie pozwolić. Stawka była zbyt wysoka.

I chłopak będzie musiał się z tym pogodzić, czy mu się to podoba, czy nie.

Spojrzenie Severusa ponownie spoczęło na drzwiach.

Do cholery z nim!

Błyskawicznie zerwał się z fotela, złapał odłożoną na czarny fotel pelerynę-niewidkę i wypadł za drzwi.


*


To była dobra decyzja. Gdyby tego nie zrobił... gdyby za nim nie poszedł... chłopak mógłby zrobić sobie jeszcze większą krzywdę. W chwili, w której zobaczył jego pokaleczone dłonie... zrozumiał, jak bardzo Potter był... kruchy. Jak bardzo uzależnił się od niego, dostosowując swoje szczęście do relacji z Severusem. I jak bardzo ta myśl... niepokoiła.

Dlatego też odsunął ją, poświęcając swe myśli treningom z Nottem. Chłopak nie był tak zdolny jak Malfoy czy Zabini, których wyszkolił już jakiś czas temu, ale brak umiejętności nadrabiał zaangażowaniem. Szkoda jednak, że marnował swą moc na bezsensowne mordowanie zwierząt, karmiąc swą ciemność byle czym, bez celu, bez finezji i bez kontroli. Ale skoro jego ojciec nalegał na to, by Severus nauczył jego syna wszystkich najbrutalniejszych zaklęć, to nie mógł odmówić, szczególnie że chłopak mógł w ten sposób zaspokoić swą nienasyconą, młodzieńczą i bezproduktywną żądzę krwi, nie ściągając przy tym na siebie i na Severusa kłopotów.

Ale oczywiście nie dotyczyło to Pottera, który sam potrafił być często jednym wielkim kłopotem. Kiedy chłopak wpadł do jego gabinetu, wrzeszcząc niczym opętany, że Severus zdradza go z Nottem - chociaż sam ten pomysł był tak absurdalny, że tylko obłąkaniec mógł na coś takiego wpaść - demolując mu gabinet i niemal tracąc oddech na samą myśl, że Severus mógł dotknąć kogokolwiek, kogokolwiek poza nim... uczucie, które pojawiło się wówczas w Severusie, było... niespotykane. Zazdrość Pottera była tak destrukcyjna, tak kąsająca, tak niszczycielska... że, niczym wypełniony lawą pocisk, trafiła wprost w jego erekcję, wypełniając go tak wielkim głodem, iż nie mógłby dalej funkcjonować, gdyby go nie zaspokoił... gdyby nie udowodnił temu nieobliczalnemu dzieciakowi, jak bardzo go pożąda... i że jest jedyną osobą, która daje mu tak wielkie spełnienie...

- Jesteś... tylko... ty... Potter...

Kiedy wymawiał te słowa... kiedy zagłębiał się w nim, w jego drżącym ciele, w jego zachłannym spojrzeniu... przyjemność była tak silna, że niemal go zabiła.

Ale kiedy było już po wszystkim... kiedy obaj leżeli w uścisku, próbując odzyskać oddech i zmysły... Potter znowu to zrobił. Znowu wypowiedział słowa, których Severus nie chciał słyszeć...

- Jestem tylko ja. I zawsze będę.

...ponownie ściągając ciemność. I chłód.


***


Severus nienawidził Świąt Bożego Narodzenia. Uważał je za najbardziej bezproduktywne święto, jakie istniało, służące jedynie pozbawionemu kontroli obżarstwu, wydawaniu setek galeonów na przedmioty, które nikomu się do niczego nie przydadzą, udawaniu życzliwości dla całego świata, obwieszaniu każdej możliwej powierzchni tandetnymi, koszmarnymi ozdobami i spędzaniu czasu z ludźmi, których wcale nie miało się ochoty oglądać. Śpiewające bombki, migoczące lampki, mieniące się w oczach kokardki i prześladujące go ze wszystkich stron, wyszczerzone w uśmiechach twarze doprowadzały go do niestrawności. A coroczna, świąteczna przemowa Dumbledore'a, której dyrektor zapewne nie oszczędzi im i w tym roku, była swoistym zwieńczeniem całego tego cyrku.

Jedynym plusem tego zamieszania było to, że na dziesięć dni zamek opustoszeje, pozwalając mu odpocząć od wszystkich tych rozwydrzonych dzieciaków i od większości członków grona pedagogicznego. I może nawet zniósłby jakoś ten okres, gdyby nie jeden irytujący szczegół... a raczej pewna natrętna myśl, która nie dawała mu spokoju... Potter.

Długo zastanawiał się, co z nim począć, i w końcu zdecydował: nie może pozwolić mu wyjechać. Potter uwielbia przyciągać kłopoty, a to oznacza, że Severus musi przez cały czas mieć go na oku. Chłopak powinien więc koniecznie zostać w zamku, nawet jeżeli to oznaczało całkowite zburzenie jego corocznego rytuału spędzania tego godnego politowania święta ze swoimi eliksirami, kilkoma interesującymi lekturami oraz wieloma butelkami jego ulubionej whisky...

I właśnie dlatego szedł właśnie do gabinetu Dumbledore'a, przedzierając się pomiędzy spieszącymi we wszystkich kierunkach uczniami. Musiał porozmawiać z dyrektorem i przekonać go do swego pomysłu.

I wtedy Severus go dostrzegł. Wśród tłumu uczniów wypełniających korytarz dostrzegł czarne, rozczochrane włosy, zbyt duży, pognieciony mundurek, niechlujnie zawiązany krawat. Potter szedł powoli, pogrążony w rozmowie, jak zawsze otoczony przez swoich przyjaciół. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.

W tym samym momencie korytarz pogrążył się w ciemności, przykrywając wszystkich cieniem. Jedyne światło padało na drobną sylwetkę, na jego uśmiechniętą twarz i zielone oczy ukryte za okularami. Wszyscy inni uczniowie stali się nic nie znaczącymi cieniami, ledwie widocznymi w mroku. Severus zwolnił kroku, nie spuszczając wzroku z chłopaka.

I kiedy już prawie się mijali, Potter nagle oderwał spojrzenie od przyjaciół i spojrzał w bok prosto na niego. Jego oczy rozszerzyły się, a policzki pokryły rumieńcem, po czym szybko uciekł wzrokiem, a na jego usta wypłynął ten głupkowaty uśmiech. Korytarz rozświetlił się na chwilę czerwienią, gdy Severus go minął i odwrócił za nim głowę, wbijając wzrok w oddalającą się sylwetkę.

Doprawdy, czy ten chłopak nigdy nie zmądrzeje?


***


Nie, nigdy nie zmądrzeje - uznał Severus, kiedy kilka dni później znalazł go pod drzwiami swojego gabinetu, kompletnie pijanego i nie pamiętającego nawet, jak trafić do własnego dormitorium.

Pozwolenie mu na uczestnictwo w bożonarodzeniowej imprezie okazało się ogromnym błędem. Nie dość, że Severus nakrył go w dwuznacznej sytuacji z tą rudą wywłoką, to na dodatek Potter po pijanemu zachowywał się tak, jakby nie wiedział, co znaczy słowo „umiar” i paplał wszystko, co mu ślina na język przyniosła. Alkohol definitywnie rozrzedzał mu mózg, sprawiając, że zupełnie nie panował nad tym, co i komu opowiada. Właśnie w ten sposób Severus dowiedział się o tym, że ta różowowłosa, niekompetentna aurorka, którą Dumbledore tak lekkomyślnie zatrudnił na stanowisko nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, miała romans z jedną z uczennic. A ta informacja dawała mu wprost idealną okazję do usunięcia jej ze szkoły. Ktoś taki jak ona nie mógł prowadzić tak odpowiedzialnych zajęć...

Ale najpierw musiał zająć się jeszcze Potterem i dopilnować, by chłopak bezpiecznie wrócił do siebie. Dlatego też wmusił w niego eliksir trzeźwiący i z pewną dozą chłodnej satysfakcji patrzył, jak świadomość wszystkiego, co w swej bezmyślności zrobił i powiedział, powraca do chłopaka i uderza w niego z siłą eksplodującego kociołka.

Spodziewał się, że Potter znowu wpadnie w tę swoją poalkoholową depresję, ale nie sądził, że aż tak bardzo będzie mu zależało na utrzymaniu tajemnicy, którą wypaplał, iż będzie gotów nawet zrezygnować ze swego uwielbianego Quidditcha, byle tylko Severus zatrzymał ten sekret dla siebie. Nie sądził, że z pełną świadomością będzie gotów ponieść karę za swoje nieodpowiedzialne zachowanie... i że będzie gotów zapłacić za to najwyższą cenę. Taka dojrzała decyzja kompletnie do niego nie pasowała...

Widocznie istniał jednak sposób, by wlać mu do głowy trochę oleju.

Chociaż teraz, kiedy Severus patrzył na siedzącego w fotelu Pottera, na jego spuszczoną głowę i zaciśnięte w dłonie pięści, do jego myśli powoli wkradał się gęsty cień, który przysłaniał światło i sprowadzał chłód.

- Powinieneś wracać do dormitorium - powiedział cicho mężczyzna. - Jest już późno. Jeżeli twoi przyjaciele nie są tacy pijani jak ty, to lada chwila mogą zorientować się, że nie ma cię w łóżku, i zaczną cię szukać.

Harry pokiwał głową i podniósł się.

- Przepraszam - wyszeptał cicho, wciąż ze spuszczonym, wbitym w podłogę wzrokiem. Jego głos drżał lekko. - Za wszystko, co powiedziałem. I za wszystko, co zrobiłem. - Nie podniósł głowy, aby spojrzeć na Severusa. Po prostu odwrócił się i ruszył w kierunku drzwi.

Może był to cień smutku, który nie potrafił opuścić jego twarzy, może wyraz goryczy, który okalał wargi... ale to coś wywołało w Severusie niezrozumiałą potrzebę zatrzymania go i...

- Potter - zawołał. Harry zatrzymał się i odwrócił, spoglądając na niego. Zielone oczy były puste. Jakby coś wyssało z nich jakiekolwiek emocje. Emocje, których zawsze było w nich tak wiele, tak nieprawdopodobnie wiele... I Severus poczuł przemożne pragnienie, aby znowu je nimi napełnić... ale nie. Nie mógł tego zrobić. Musi być konsekwentny. Potter sam jest sobie winien. Nie może mu ustąpić. - Idź już spać - powiedział w końcu. - Mam nadzieję, że masz ze sobą pelerynę? - Harry skinął głową i wyjął z kieszeni mieniący się materiał. - Dobrze, idź najkrótszą drogą. I żadnych przystanków po drodze. Masz iść prosto do wieży Gryffindoru. Zrozumiałeś?

Harry ponownie skinął głową, po czym odwrócił się i bez słowa zniknął za drzwiami.

Zrobiło się cicho.

Ale ta cisza, która towarzyszyła Severusowi odkąd pamiętał i którą zawsze sobie cenił... teraz przytłaczała go.

Podszedł do barku, nalał sobie szklankę whisky i opadł na fotel przed kominkiem, stawiając butelkę przed sobą na stoliku i wbijając spojrzenie w ogień.

Po pewnym czasie, kiedy kończył trzecią szklankę, z zadumy wyrwały go uderzenia zegara. Po raz kolejny mimowolnie sięgnął do kieszeni, zaciskając dłoń na kamieniu.

Nadal był chłodny.

Potter powinien już pójść spać. Minęło zbyt dużo czasu. Już dawno powinien wysłać mu wiadomość...

Światła w salonie zamigotały, pokrywając się opadającą powoli na cały pokój mgłą niepokoju.

Początkowo te wysyłane przez Pottera co wieczór życzenia dobrej nocy irytowały go. Ale po pewnym czasie przyzwyczaił się do nich, a nawet więcej... zaczął ich nieświadomie oczekiwać. Każdego wieczoru. I teraz, kiedy nie otrzymywał tej wiadomości... instynktownie wyczuwał, że coś jest nie w porządku.

Może nie powinien był puszczać go samego? Może Potter, zamiast pójść spać, znowu zaszył się w jakimś zakamarku zamku, przeżywając wszystko, co zrobił, co powiedział i co musiał poświęcić? Może to było dla niego zbyt wiele?

Może Severus powinien był rozegrać to nieco inaczej?

Może powinien sprawdzić... zapytać... czy wszystko z nim w porządku?

Wyciągnął z kieszeni kamień i przez chwilę przyglądał się jego gładkiej powierzchni.

A niech go...!

Potter, dlaczego jeszcze nie śpisz?

Wysłane. Trudno. Najwyżej okaże się, że chłopak po prostu o nim zapomniał i najzwyczajniej w świecie poszedł spać. Prawdę mówiąc, ta opcja najbardziej by mu odpowiadała. Przynajmniej pozbyłby się tego wrażenia skręcania się wnętrzności, kiedy patrzył w ten żałosny kamień i patrzył i patrzył i...

...i w końcu kamień rozjaśnił się, a wraz z nim rozbłysnął cały salon.

Nie mogę zasnąć. Posiedzę sobie w Pokoju Wspólnym i pójdę spać trochę później. Dobranoc.

Zamiast spodziewanego przejaśnienia, mgła stała się jeszcze gęstsza, przysłaniając niemal każde znajdujące się w pokoju źródło światła.

Severus nie zastanawiał się. Gwałtownie zerwał się z fotela i chwilę później szedł już korytarzem, przemierzając go długimi, zdecydowanymi krokami, a każda pochodnia, którą mijał, przygasała na moment, pochłonięta przez unoszącą się za nim niczym ogon komety ciemność.

W jego oczach szalała wichura, twarz przypominała maskę stworzoną z cieni i błyskawic.

Po kilku minutach znalazł się na szczycie wschodniej wieży. Wywarczał hasło i wszedł do Pokoju Wspólnego Gryfonów.

Zobaczył go. Potter siedział na kanapie przed kominkiem, z twarzą ukrytą w dłoniach i zgarbionymi ramionami. Przypominał kogoś, kogo świat nieodwracalnie się zawalił.

Ciemność pogłębiła się, nasycając powietrze chłodem.

Severus zrobił kilka kroków, podchodząc do kanapy i usłyszał swój własny głos, który zabrzmiał tak, jakby jego gardło wypełniło się tysiącem kaleczących go igieł.

- Potter?

Zobaczył, jak Harry gwałtownie podrywa głowę i odwraca ją, spoglądając prosto na niego, po czym zrywa się z kanapy i potyka o stolik, o mało się nie przewracając i dukając pełnym przerażenia głosem:

- Ja... Co ty tu...? Co się...? Ja nie...

Cóż, Potter nigdy nie był zbyt elokwentny, ale pewne sytuacje potrafiły już niemal całkowicie pozbawić go zdolności mówienia...

Kiedy chłopak w końcu odzyskał równowagę, momentalnie spuścił głowę i wbił spojrzenie gdzieś w dywan znajdujący się pod nogami Severusa. Zanim mężczyzna wyciągnął różdżkę, aby przynajmniej częściowo ukryć swoją obecność w tym miejscu, nie omieszkał przyjrzeć się dłoniom i kolanom chłopaka, ale nie dostrzegł na nich żadnych ran ani śladów po napadzie samodestrukcji. Wrażenie pełznącego przez jego żyły lodu nieco ustąpiło.

Szybko rzucił kilka zaklęć maskujących i schował różdżkę, spoglądając na pochyloną głowę Pottera i jego rozkopane włosy.

Oblizał wargi.

Co właściwie go tu przygnało? Wydawało mu się, że wie, ale teraz, kiedy Potter stał tuż przed nim, z tymi zaciśniętymi, drżącymi pięściami i ciałem napiętym niczym struna, jakby czekał na kolejne smagnięcie batem albo coś równie nieprzyjemnego... już nie był tego taki pewien.

- Potter... - zaczął, a jego głos zabrzmiał wyjątkowo głośno w otaczającej ich ciszy. - Wiem, że nie byłbyś sobą, gdybyś nie zignorował mojego polecenia, ale w tej sytuacji... - Nie. Powinien postarać się być bardziej... delikatny. - Mam ci coś ważnego do powiedzenia i chciałbym, żebyś dobrze mnie wysłuchał - kontynuował, starając się, by jego głos był cichszy i spokojniejszy. Potter wciąż na niego nie patrzył i... zaczynało go to denerwować. Czego tak się bał? Przecież przyszedł tu, by... cholera! - I radzę ci przestać wgapiać się w ten niewymownie interesujący deseń na dywanie i spojrzeć na mnie, kiedy do ciebie mówię.

Chłopak ewidentnie się wzdrygnął, ale nie podniósł głowy. Severus poczuł napływ irytacji.

Dlaczego Potter nie chciał na niego spojrzeć? Gdyby był to po prostu uparty, infantylny rodzaj buntu, to Severus bez problemu by sobie z nim poradził, ale wyczuwał coś znacznie silniejszego... coś tak niewiarygodnie silnego, że przesączało się również do jego wnętrza... przynosząc ze sobą... wypełniając go... zmuszając go do odczuwania...

- Nie każ mi tego drugi raz powtarzać - rozkazał ostro.

I wtedy Potter podniósł głowę. I Severus zobaczył. Zobaczył ślady łez na bladych policzkach i spuchnięte, zaczerwienione oczy...

I wszystko zniknęło. Utonęło w duszącej ciemności i ogłuszającym hałasie, wypełnionym zwielokrotnionymi, dudniącymi uderzeniami... uderzeniami, które wstrząsały całą przestrzenią... i odgłosem sypiących się gruzów oraz pękającego muru... muru, przez który coś się przesączało, przedzierało... coś, co przynosiło ból.

Zanim jednak Severus zdążył to zatamować, rozlało się w jego żyłach niczym trucizna, przejmując nad nim kontrolę i doprowadzając go niemal do ruiny.

Wziął głęboki oddech, wynurzając się na powierzchnię i pozwalając, by cieniutkie nici opanowania ponownie oplotły jego umysł oraz ciało, wyciągając go z jeziora zieleni, w którym prawie utonął. Teraz widział tylko wpatrzone w niego, ukryte za okularami oczy.

Niebezpieczeństwo minęło.

Ale jak w ogóle mógł do niego dopuścić? Przyszedł tutaj tylko po to, by powiedzieć mu, że zmienił zdanie. I zrobi to. A potem po prostu wyjdzie i nie będzie więcej o tym myślał.

To była tylko chwilowa słabość. Nic więcej.

Nic.


***

- ...Życzę wam wszystkim wytrwałości i odwagi na krętych ścieżkach życia, najeżonych przeszkodami i trudnymi wyborami, ale wiedzcie, że zawsze odnajdziecie drogę, jeżeli tylko będziecie podążali za światłem miłości. - Wszyscy zgromadzeni przy jednym stole nauczyciele i uczniowie, którzy pozostali na Święta w Hogwarcie, wpatrywali się w wygłaszającego świąteczną przemowę Dumbledore'a, uśmiechając się lekko. Jedynie Snape przyglądał mu się ponurym wzrokiem. - Życzę wam także, aby te święta zmieniły coś w waszym życiu, abyście mogli przeżyć je w radości i z uśmiechem na twarzy. - Dumbledore zerknął w kierunku skwaszonego Snape'a, a jego oczy zamigotały. - I mam nadzieję, że za rok również się tu spotkamy, niezależnie od tego, co się w międzyczasie wydarzy.

W tym samym momencie Snape zmarszczył brwi, odwrócił wzrok i zatrzymał go na płonącej w lichtarzu świecy.

Och, wydarzy się i to bardzo wiele, pomyślał Severus. Czarny Pan będzie martwy i nareszcie zniknie z jego życia, raz na zawsze. A jeżeli będzie mu sprzyjać szczęście, to pozbędzie się również tego starego głupca...

A Potter...

Świeca zamigotała i przygasła. Zrobiło się ciemniej. I chłodniej.

Potter także zginie... zginie... i więcej go nie zobaczy... nigdy więcej.

Potrzebował całej siły woli, by odegnać tę myśl. Myśl, która teraz, w tej jednej chwili wydała mu się tak... niewyobrażalna.


*


Potter przyszedł do niego od razu po świątecznej kolacji, przynosząc ze sobą cały worek śmieci, które uważał za ozdoby gwiazdkowe. Severus zgodził się jedynie na pozostawienie małej, kolorowej choinki, która stała teraz na środku stolika w jego salonie, ponieważ najwyraźniej chłopak nie przeżyłby, gdyby nie miał przynajmniej jednej rzeczy, która uświadamiałaby mu, że właśnie trwają święta. Tak jakby nie było tego widać w całym zamku. Przecież wystarczyło tylko postawić stopę poza gabinetem Severusa, by zostać otoczonym przez całe to szaleństwo. Nie musiał przywlekać mu tego jeszcze do komnat.

Ale widocznie Potterowi nie potrzeba wiele do szczęścia, skoro wystarczy mu tylko małe ozdobne drzewko, by mógł na nie spoglądać co chwilę i uśmiechać się.

I by Severus mógł na to patrzeć. Na niego.

Na radość na jego twarzy, kiedy pił piwo kremowe... i kiedy oglądał szklaną kulę... i myśl, że to on, Severus, sprawił mu tę radość, wydawała mu się tak... surrealistyczna.

Ale, wbrew sobie... zasmakował w niej.

I zapragnął więcej.


*



Część 4




***********************************************************************************


KOMENTARZE


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Komentarze
dungeons and dragons
 
Szykielet dnia kwietnia 21 2012 21:25:09
Bardzo mi się podoba wizualizacja uczuć Severusa. Kolory, faktura, charakter obrazów - bardzo sugestywne zagranie. Przejścia z jednego stanu w drugi są świetnie opisane. Czas na kolejną część. Jak na razie mam kolorystyczny mętlik przed oczami... smiley
TheVixen dnia kwietnia 21 2012 23:15:55
Podpisuję się pod komentarzem Szykielet - przyznam, że dopiero podczas czytania tej części zwróciłam większą uwagę na kolorystykę, temperaturę - świetnie dobrane. Szczególnie w tym zdaniu
Gwałtownie zerwał się z fotela i chwilę później szedł już korytarzem, przemierzając go długimi, zdecydowanymi krokami, a każda pochodnia, którą mijał, przygasała na moment, pochłonięta przez unoszącą się za nim niczym ogon komety ciemność.
. Jak zwykle podziwiam staranność doboru opisówsmiley
patusinka dnia kwietnia 23 2012 23:56:12
Robi sie coraz gorecej smiley))
Nasz Mistrz eliksirow staje sie coraz bardziej zazdrosny, choc moze nieswiadomie. Ginny krecaca sie przy Harrym niepomiernie go irytuje, a to uczucie jedynie sie nasila, gdy widzi Harry`ego z Ginny w lazience, w trakcie odrabiania szlabanu. To roszczenie sobie wylacznych praw do chlopaka... I like itsmiley))
Koszmar Harry`ego, w ktorym Severus zostawia go na pastwe Voldemorta, i jego zmiana stosunku do Snape`a... Co nasz mistrz zauwazyl od razu. I ten szok, jak bardzo sen przypominal nadchodzaca rzeczywistosc, i poznniejsza decyzja, aby okazac Harry`emu nieco wiecej uczuc (chocby z czystego wyrachowania, ale tu juz bym taka pewna nie byla).
Severus na erotycznym glodzie... O, ten opis bardzo mi sie podobal. W duzej mierze ze wzgledu na, nie wiem czy zamierzony, komizm sytuacji. Biedny Mistrzunio wyobraza sobie, jak sie do Harry`ego dobierze, co mu zrobi, kiedy i gdzie, a smarkacz osmiela sie przyjsc do niego z ksiazkami! smileysmileysmiley
Harry i jego sen o Severusie w charakterze miotly... Widzimy te scene oczami Severusa, widac, jak wielka radosc sprawia mu fakt, ze Harry ma slabosc do nietuzinkowego seksu smiley))
W ramach podziekowania za dyskusje na temat krwi buchorozcow Snape decyduje sie ppoczytac o quidditchu. Ta scena to majstersztyk! Severus wyrzuca sobie od idiotow, wariatow i temuz podobniez, ale zglebia ten dotychczas obcy, pogardzany temat, aby sprawic przyjemnosc Harry`emu.
Scena w pokju Severusa i fantazje Harry`ego o artykulach w Proroku Codziennym, gdyby swiat sie dowiedzial, ze Zloty Chlopiec lubi samotne zabawy smiley Zwlaszcza zas przewidywana reakcja Dumbledore`a smiley widac wyraznie, jak daleko zaszly zmiany w Severusie, nawet jesli nie jest ich do konca swiadom - z trudem udalo mu sie nie rozesmiac na glos, a smiech jest dla Snape`a czyms niebywalym, o czym niemal zapomnial.
Harry ma atak zazdrosci smiley Ta scena z punktu widzenia Severusa zyskala na smakowitosci. Uczucie, ze ktos jest o niego zazdrosny, rozpalilo go tak, ze musial Harry`emu udowadniac w trybie natychmiastowym, ze zdrada jest nie do pomyslenia, ze liczy sie tylko on... Mrrrauu, jak ja to lubie!!!
I koncowka, kiedy Snape pojawia sie w wiezy Gryffindoru i widzi zaplakanego Harry`ego (ktory niewiele wczesniej po pijanemu zdradzil mu sekret Tonks). Opis, jak wala sie wewnetrzne mury obronne Severusa, a spoza nich cos wyrywa sie na wolnosc... Niewykluczone, ze to prawdziwe JA Severusa, ale to taka dywagacja.
W kazdym razie - koncowka miazdzy.
Lethos dnia kwietnia 27 2012 12:15:44
Kontrast. Bije po oczach. Biały,niewinny Harry - czarny Snape.
Widzę,w tej części,bardzo wyraźnie...jak powstają uczucia. Jak rodzi się miłość Severusa,do Harryego. W poprzednich rozdziałach,to Harry zakochiwał się w Severusie - przynajmniej to,dano nam zobaczyć dokładnie,bez konieczności domysłów i wiecznego gdybyania,rozpamiętywania każdego zdania.



Dziewczyny,zastanawiam się często...oczywiście,to jest głupie,ja wiem. Ile lat temu,narodził się sam pomysł powstania DI. I..czy po tylu latach...wiecie,jak ono się skończy?


Pomysł około 3,5 roku temu. I tak, od dawna wiemy jak się zakończy DI.

A & G
Zaba dnia maja 04 2012 21:30:08
Do diabła, czyżby naprawdę zaczął popadać w szaleństwo?

Nie. Z pewnością nie.


Tak. Z pewnością tak. Nie ma co się łudzić, profesorze, wpadł pan jak śliwka w kompot.
W tej części już nie miałam pojęcia, czy Severus po prostu darzy Harryr17;ego coraz większym uczuciem, czy to jest obsesja posiadania go. To trochę przypominało opętanie, ale przecież to jest w ich relacji najlepsze- to, że nie jest nudna i cały czas wywołuje płomienie, od początku do końca. I Severus jest jaki jest, za to go przecież uwielbiamy.
Miał ochotę mu powiedzieć: Tak, tylko ja potrafię to robić. Tylko ja potrafię cię okiełznać, zniewolić, sprawić, że wciąż będziesz wracał po więcej i więcej... a potem, omdlewając z rozkoszy, będziesz sączył do mych uszu te słodkie zapewnienia, od których będę robił się jeszcze twardszy i będę pieprzył cię jeszcze mocniej, by wydobyć z ciebie kolejne wyznanie...


Uwielbiam ten fragment. Awwww, jest taki, że mimowolnie się rumienię.
I szalenie podobało mi się, gdy Snape walczył ze sobą i dodatkiem o Quiddichu smiley zdecydowanie jeden z najzabawniejszych fragmentów, bo reszta tekstu jest raczej poważna i trzymająca w napięciu (chociaż sen Harryr17;ego, hahahahahasmiley).
To było smutne, czytać jak Severus zmaga się z myślą, że Harryr17; ego może kiedyś zabraknąć. Aż coś chwyta za serce, chce się mu powiedzieć rNie martw się, Ariel i Gobuss na pewno na to nie pozwoląr1;.
Patsy dnia maja 07 2012 23:28:19
Analizy ciąg dalszy!

Potter znowu to robił. Znowu zmuszał go do działania. Do... zaangażowania. Powinien przybiec do niego na każde zawołanie, a nie nagle wyciągać swe małe pazurki i warczeć. Wymagał. Wymagał znacznie więcej, niż Severus początkowo sądził. A najgorsze było to, że Severus musiał te wymagania spełniać, aby chłopak nie przegryzł smyczy i nie odbiegł za daleko.

Uwielbiam to, jak Harry powoli zaczyna okiełznywać naszego Mistrza Eliksirów. Jak zmusza go do zaangażowania, manipuluje nim, kruszy mury wokół jego serca. A nasz Severus powoli się poddaje, mimo że nie chce się do tego przyznać. Bo to właśnie o tym jest ta część - o powolnym poddawaniu się pragnieniu, a potem uczuciu.

Wciąż nie był w stanie pozbyć się z głowy obrazu Pottera i... Weasleyówny. Wciąż nie mógł pozbyć się wrażenia, jakby coś pożerało od środka jego wnętrzności, kiedy zobaczył ich razem w łazience, samych, śmiejących się... i wciąż widział jej usta na jego wargach i słyszał, jak mówi, że Potter należy do niej... do niej!
Płomienie zamieniły się w pożogę, pożerając ciemne drewno i odzianą w czerń sylwetkę.
Potter stanowił jego własność. Jego miejsce było tutaj. W komnatach Severusa. W jego dłoniach. Nikt inny nie miał prawa go dotykać. Myśleć o nim. Bezcześcić go. Tylko on.

To normalne, że Severus jest zaborczy, chce Harry'ego na wyłączność. W końcu to on jako pierwszy dotykał go w taki sposób, obdarzył go takim zainteresowaniem, uwiódł. Severus nie lubi się dzielić. To jest czysta obsesja, pragnienie, które zamieni się w coś więcej. A może już tym jest? Trudno w tym miejscu znaleźć jakąkolwiek granicę. Podoba mi się także gra kolorami i emocjami, które dopełniają wszystkie opisy. Lód i szalejące płomienie wspaniale ubarwiają ten rozdział.

Nie może mu na to pozwolić. Nie pozwoli mu się oddalić. Nigdy. Da mu to, czego chłopak pragnie. Czułość. Większe zainteresowanie. Coś, co sprawi, że zostanie...

Tutaj Severus ewidentnie się poddaje, ulega Harry'emu. Bo przecież nie tylko dla chłopaka ta sytuacja jest nowa. Severus po raz pierwszy w swoim życiu ma przy sobie kogoś czystego, nieskalanego, doskonałego. Kogoś, kto bezgranicznie go uwielbia i zakochuje się w nim. Dla nich obu ta sytuacja jest zupełnie nowa i nie dziwię się, że z czasem trudno im będzie z niej zrezygnować. W końcu Potter "rozświetla" Snape'a, nie tylko rozświetla, ale też dopełnia.

Szaleństwo? Istotnie, można powiedzieć, że to właśnie ono staje się naszym udziałem...

Uwielbiam to zdanie. Severus po raz pierwszy przyznaje się, że popada w szaleństwo, jakąś paranoję, że wariuje na punkcie chłopaka.

Jednak satysfakcja, która w nich płonęła, zaczęła powoli ustępować miejsca czemuś zimnemu i mrocznemu, co wkradało się do nich niczym cień, przysłaniając bijący z nich blask, ponieważ po raz pierwszy... po raz pierwszy myśl o tym, że chłopak będzie musiał zginąć, stała się tak... niepokojąca.
Do diabła, czyżby naprawdę zaczął popadać w szaleństwo?
Nie. Z pewnością nie.
Zmusił ten chłód, by rozrósł się w nim, by stłumił ogień, zasypując go lodem i zamieniając w trujące opary, które oplotły jego umysł, wyciszając go i kierując na właściwe tory...
Nie może pozwolić sobie na takie myśli. Nie może pozwolić sobie na to, aby cokolwiek odciągnęło go od jego celu... Chłopak nie jest przecież ważny. Najważniejsze jest pozbycie się Czarnego Pana. Raz na zawsze.

A tu znów Severus próbuje walczyć. Ze samym sobą. Próbuje odzyskać pełną kontrolę nad swoim życiem, ale wszyscy wiemy, że walczy z nieokiełznanym potworem w swoim sercu. Potworem, który chce więcej Harry'ego.

Chyba upadłem na głowę... - pomyślał, odrzucając pióro. Wstał z fotela i, kierowany jakąś niezrozumiałą siłą, ruszył w stronę półek. Przeszukał szybko numery, wybierając jeden, rozkładając go i spoglądając na obszerny, kilkustronicowy dodatek, zatytułowany: "Tydzień z Quidditchem".

Haha, przy tym fragmencie nieźle się uśmiałam! Harry najwidoczniej ma wielki wpływ na Severusa, jego kruszenie murów powoli się udaje. Zawsze się cieszę, kiedy czytam takie fragmenty: mroczny Mistrz Eliksirów uginający się pod Harrym. Boskie! I jeszcze chłopak był w stanie doprowadzić Severusa do śmiechu!

Możesz zanurzyć dłonie w strumieniu, aby nabrać wody i ugasić pragnienie, ale gdy pochylisz się za bardzo, aby dotknąć wargami powierzchni wody... możesz bardzo łatwo stracić równowagę, wpaść w zdradliwe głębiny i utonąć. To było zbyt duże ryzyko, a Severus nie mógł sobie na nie pozwolić. Stawka była zbyt wysoka.

To chyba najcudowniejszy opis pocałunku, jaki czytałam. Pocałunku, do którego nawet nie doszło. Cudowne porównanie strachu Severusa do strachu przed utonięciem.

Bardzo podobała mi się także scena, kiedy Severus poszedł do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Ujęło mnie jego wahanie, próba bycia delikatnym, niepewność. Harry naprawdę dopina swego, zdobywa Severusa, nawet nie wiedząc, jak bardzo.

I wtedy Potter podniósł głowę. I Severus zobaczył. Zobaczył ślady łez na bladych policzkach i spuchnięte, zaczerwienione oczy...
I wszystko zniknęło. Utonęło w duszącej ciemności i ogłuszającym hałasie, wypełnionym zwielokrotnionymi, dudniącymi uderzeniami... uderzeniami, które wstrząsały całą przestrzenią... i odgłosem sypiących się gruzów oraz pękającego muru... muru, przez który coś się przesączało, przedzierało... coś, co przynosiło ból.
Zanim jednak Severus zdążył to zatamować, rozlało się w jego żyłach niczym trucizna, przejmując nad nim kontrolę i doprowadzając go niemal do ruiny.
Wziął głęboki oddech, wynurzając się na powierzchnię i pozwalając, by cieniutkie nici opanowania ponownie oplotły jego umysł oraz ciało, wyciągając go z jeziora zieleni, w którym prawie utonął. Teraz widział tylko wpatrzone w niego, ukryte za okularami oczy.
Niebezpieczeństwo minęło.
Ale jak w ogóle mógł do niego dopuścić? Przyszedł tutaj tylko po to, by powiedzieć mu, że zmienił zdanie. I zrobi to. A potem po prostu wyjdzie i nie będzie więcej o tym myślał.
To była tylko chwilowa słabość. Nic więcej.
Nic.

Piękne jest to, jak łzy Harry'ego zadziałały na Snape'a. Nasz Mistrz Eliksirów nie chce skrzywdzić chłopaka. I w tym momencie pojawia się przerażająca myśl, że chłopak może/musi umrzeć. Niewyobrażalna myśl, która powoli zaczyna przerażać Severusa. Podświadomie zaczyna on wątpić w swój plan. Jeśli nie może skrzywdzić chłopaka, jak mógłby doprowadzić do jego śmierci? Naprawdę, wzruszyła mnie bardzo scena w Pokoju Wspólnym, a także fragment, w którym świeca przygasa, kiedy Severus myśli o śmierci Harry'ego.

I by Severus mógł na to patrzeć. Na niego.
Na radość na jego twarzy, kiedy pił piwo kremowe... i kiedy oglądał szklaną kulę... i myśl, że to on, Severus, sprawił mu tę radość, wydawała mu się tak... surrealistyczna.
Ale, wbrew sobie... zasmakował w niej.
I zapragnął więcej.

Ujęła mnie także scena, w której Severus poddaje się Harry'emu i pozwala mu na ustawienie choinki. Ten chłopak naprawdę zalazł mu za skórę. Ten fragment, który zaznaczyłam, jest znaczący, ponieważ Severus sam przed sobą przyznaje, że uszczęśliwia chłopaka i chce dalej sprawiać mu radość. Zasmakować w myśli, że teraz to robi. Chce więcej. Tych płomieni nie uda się mu już powstrzymać.

Dziewczyny, dziękuję Wam za tą część. Wkrótce zajmę się kolejną smiley Ściskam!
ataraxia dnia maja 19 2012 16:37:40
Zaangażowanie motyw przewodni tego rozdziału. Jednak Severus nadal jest strasznie bezwzględny wobec Pottera, tego biednego człowieka. Wie gdzie zaatakować. Ta jego zazdrość o rudą wywlokę mmm...
No i Harry rozkwita seksualnie tutajsmiley Te jego fantazje...
Elokwentny, lubię gdy Severus używa tego słowa.
goldie dnia maja 23 2012 12:42:29
Niesamowite jest to opisane przez was pragnienie posiadania. Wręcz niemożliwość popuszczenia smyczy na jakąkolwiek odległość. Potrzeba i ciała i duszy chłopca, jego oddania, już na zawsze. Tylko i tylko dla niego. Ten właśnie Severus, gwałtowny, ślepy na to że brnie we własną pułapkę, bezwzględny, ale niszczący wszystko dookoła łącznie z sobą samym. Ogień! Takiego właśnie Severusa uwielbiamy. Wasze opisy, takie obrazowe, blask Harrego wyłaniający się z ognia, pokonujący i łagodzący ogień mężczyznyr30; tak piękne oddanie ich natury i rodzącego się uczucia. Gwałtowność mężczyzny łagodzona delikatnością chłopca. I to jak z czasem Snape po prostu ulega, łamie się lecz, co najważniejsze, nie tracąc swojej siły i charakteru. Ciężko jest pogodzić jego uczucie wobec Harryr17;ego z jego mrocznym charakterem aby nie stracić autentyczności ani jednego ani drugiego. Myślę, że ta umiejętność była jednym z ważniejszych walorów waszego opowiadania, czyniąc go jednym z najlepszych polskich fan Ficków. A Harry w swój cichy, spokojny sposób wdarł się do umysłu Severusa. Tak nieoczekiwanie spokojnie i delikatnie. Ogień i woda. Ach i urywek Severusa walczącego sam ze sobą, żeby nie sięgnąć po rTydzień z Quidditchemr1;r30;. Mały urywek przy którym nie da rady powstrzymać dzikiego chichotu smiley. Dalej, urywek z próbą pocałunkur30; Mężczyzna nie chce przekroczyć tej bariery, aby nie zaangażować się za mocnor30; ale nie widzi jednocześnie, że już siedzi w tym, już go to pokonujer30; emocje chłopaka działają na niego, jego smutek czy radość, reaguje na to, nie jest mu już obojętnyr30; czuje chłód gdy myśli o tym co planuje zrobić, iskry gdy Harry go rozczula, ogień gdy go pożądar30; i nadal uważa, że bez pocałunku jest bezpieczny. I sypiące się mury, gdy zobaczył że chłopak płakał. Jak mógł się łudzić, że zdoła się opanować, wycofać.
Kawerka dnia czerwca 03 2012 16:24:29
Severus zaczyna tracić kontrolę i dobrze smiley Do tej pory to on zdawał się pociągać za wszystkie sznurki. Z zimnym wyrachowaniem kształtował swoje relacje z Potterem.
Na szczęście Snape zaczyna mieć coś w rodzaju "wątpliwości", choć daleko im jeszcze do czegoś co można by nazwać ludzkimi uczuciami.

Impulsywny, samolubny gówniarz, który nigdy nie myśli o konsekwencjach! Nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, nie rozumie, że dopuszczenie do tego grozi... utratą kontroli.


Samolubny? i kto to mówi? Człowiek, który zamierza zabić zadurzonego w sobie dzieciaka, by osiągnąć swój "wymarzony cel".

Możesz zanurzyć dłonie w strumieniu, aby nabrać wody i ugasić pragnienie, ale gdy pochylisz się za bardzo, aby dotknąć wargami powierzchni wody... możesz bardzo łatwo stracić równowagę, wpaść w zdradliwe głębiny i utonąć. To było zbyt duże ryzyko, a Severus nie mógł sobie na nie pozwolić. Stawka była zbyt wysoka.


I znów mam wrażenie jakby to nie były słowa (myśli) Severusa, ale jakby wypowiadał je to ktoś zza kadru.

To była dobra decyzja. Gdyby tego nie zrobił... gdyby za nim nie poszedł... chłopak mógłby zrobić sobie jeszcze większą krzywdę. W chwili, w której zobaczył jego pokaleczone dłonie... zrozumiał, jak bardzo Potter był... kruchy. Jak bardzo uzależnił się od niego, dostosowując swoje szczęście do relacji z Severusem. I jak bardzo ta myśl... niepokoiła.


Aaaah...uwielbiam ten fragment.smiley
Idealnie oddaje to co Harry czuje do Severusa i jak to wpływa na jego zachowanie. Dziwi mnie tylko, że WRESZCIE Severus "sopel lodu" Snape to dostrzegł. Pytanie tylko czy wyciągnie z tego jakieś wnioski.

Kto by pomyślał, że widok płaczącego Pottera, aż tak wstrząśnie Severusem. To by znaczyło, że jednak przejmuje się chłopakiem, ale jego zachowania i reakcje są tak sprzeczne, że aż nie wiem co napisać.

Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału.
Z jednej strony Severus zaczyna coś czuć (choć to może za dużo powiedziane) z drugiej strony nadal jest bezwzględnym zimnym draniem.

Istnieje tu jakaś sprzeczność. Snape martwi się o samopoczucie Harrego, jego poranione kostki, smutek, ale to wcale nie przeszkadza mu nadal przygotowywać jego śmierci.
W sytuacji kiedy wie jak bardzo chłopak jest zaangażowany i ślepo mu oddany, nadal zamierza zamordować go z zimną krwią.
Żadnej litości -nawet dla kogoś kto świata poza nim nie widzi.smiley
MarryMeSeverus dnia sierpnia 01 2012 00:55:16
Snape's control and hold over Harry is incredible, I find the depth of your writing amazing! The fact that Snape needs Harry to look at him as he did before the nightmare shows how Snape is slowly needing Harry's desire and attention, without truly realising it himself.

Severus's annoyance at Harry bringing his books to detention made me laugh alot, he sounds like a spoilt child wanting his favourite sweet :)

His little hints of concern for Harry are really sweet as well, as if he is trying to convince himself that his plan is for the greater good.

I love his quote "Love the biggest weakness of this world. Even the toughest man can ruin" :D Amazing!

I find Snape's problem with commitment very interesting, as it shows that he may be afraid to let someone break down the walls that he set up.

The scene with Harry and Snape in the common room was one of the most well written passages I've read. Wow. Just wow. We're finally seeing more to Snape than we ever thought we would. Maybe he does have a soft side in him after all :)

Gosh that last line was amazing! Perfect ending to the chapter! :D
szylejsza dnia grudnia 26 2012 20:55:50
Nigdy nie lubiłam Ginny, świetne określenie: "ruda wywłoka" smiley podoba mi się smiley
Uśmiałam się znowu czytając "artykuł" Harry'ego smiley I nawet Snape się śmiał, miła niespodzianka smiley
Uwielbiam to, że pisząc potraficie przekazać tyle emocji. Czytajać kolejne rozdziały coraz bardziej się wczuwam i nie mogę oderwać, śmieję się razem z nimi, smuce i wzruszam czasem. Jesteście niesamowite! smiley
lestat dnia grudnia 30 2012 18:59:01
Uwielbiam to. Koniec kropka. Przeczytałam z łezką w oku (jestem romantyczką). Zapragnął więcej.... Cudowne.
mojjka dnia stycznia 21 2013 12:05:30
zmuszał go do działania. Do... zaangażowania. Powinien przybiec do niego na każde zawołanie, a nie nagle wyciągać swe małe pazurki i warczeć. Wymagał. Wymagał znacznie więcej, niż Severus początkowo sądził.
- No brawo Severusie, sam się w to wpakowałeś smiley

Nikt inny nie miał prawa go dotykać. Myśleć o nim. Bezcześcić go. Tylko on.
- Zazdrosny? No w końcu! Ale nie reaguj aż tak ostro. Nie bądź taki zaborczy, Severusie smiley

Och, jakąż miał wtedy ochotę zgnieść go w swoich rękach. Pogruchotać jego kości, rozszarpać go na maleńkie kawałeczki... wbić się w niego swym pulsującym szaleńczo penisem tak głęboko, by poczuł w gardle jego spermę, rozerwać go nim na strzępy i zostawić swój ślad w każdej komórce jego ciała i duszy...
- Sperma? W gardle? Biedny Harry. Się wpakował.

Obudź się, ty głupi chłopaku! Twój kociołek zaraz eksploduje!
- HAHAHa! Ten fragment był genialny, gdy opisywałyście go ze strony Harrego. Uśmiałam się do łez.

Jak widzicie można by wiele tutaj opisywać i przywoływać... Jesteście cudowne! (nie wiem ile razy już to pisałam, ale zapewne napisze jeszcze nie raz... ani nie dwa) smiley
mojjka dnia stycznia 21 2013 12:33:44
Aaa no i jeszcze to:
Na radość na jego twarzy, kiedy pił piwo kremowe... i kiedy oglądał szklaną kulę... i myśl, że to on, Severus, sprawił mu tę radość, wydawała mu się tak... surrealistyczna.

Ale, wbrew sobie... zasmakował w niej.

I zapragnął więcej.

- Severus, który chce czynić dobro? To jest ... cudowne, że się tak wyrażę.
I sama nie wiem czemu mam łzy w oczach.
Jesteście... boskie. Tak, właśnie. Boskie.
ewelina250395 dnia lutego 28 2015 18:51:06
To jest takie piękne smiley Poznajemy naturę Snape smiley W sumie bardzo dobrze, że dopiero na końcu poznajemy prawdziwą twarz Severusa, gdyż możemy przeżywać wszystko z Harrym. Jest to naprawdę super opowiadanie smiley
Akaitori dnia stycznia 21 2021 15:05:14
Zmiany w Severusie następują powoli, krok po kroku. W głównej opowieści widać je tylko po przy jakichś wspomnieniach. Ale tu, gdy przeskakujemy ileś scen, są bardzo wyraźne. To dobrze, nikt nie zmienia się z dnia na dzień czy z godziny na godzinę. Świetnie to ujęłyście.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Dodaj komentarz
dungeons and dragons
 
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Oceny
dungeons and dragons
 
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [1793 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [1793 Głosów]
Dobre Dobre 100% [1793 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [1793 Głosów]
Słabe Słabe 100% [1793 Głosów]
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Logowanie
dungeons and dragons
 
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us
dungeons and dragons
 
WATTPAD
ARCHIVE OF OUR OWN
YOUTUBE
GOODREADS
FACEBOOK
TUMBLR
INSTAGRAM
TWITTER
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Ważne
dungeons and dragons
 
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl

Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!

Ariel & Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Shoutbox
dungeons and dragons
 
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

arielgobuss
10/02/2024 23:16
Cieszymy się, że podoba Ci się seria. Dzisiaj wrzuciłyśmy kolejną część :-)
mansonalia
09/02/2024 19:51
Właśnie przeczytałam waszą mini serię i o mój Boże ta scena ze sprawdzianem tak bardzo przypominała rozdział z DI, ale zszokowało mnie to że mistrz go wziął w pełnej klasie uczniów to było coś nowego.
arielgobuss
01/02/2024 22:31
Mamy nadzieję, że cieszycie się z nowej serii "Mistrz i chłopiec". Musimy przyznać, że niektóre sceny z tej serii mogły wylądować w DI :-)
arielgobuss
01/02/2024 22:00
Jeśli chodzi o DI po polsku to chcemy żeby było tylko na naszej stronie. Wszystkie ukradzione wersje udostępnione na Wattpadzie bez naszej wiedzy zostały już usunięte.
arielgobuss
01/02/2024 21:54
Wszystko co planowałyśmy udostępnić jest już na Wattpadzie na naszym koncie.
SquishakSquishy
01/02/2024 02:08
Można udostępnić na wattpada?
arielgobuss
04/01/2024 15:15
Postanowiłyśmy dokończyć tłumaczenie DI na angielski. I mamy teraz dużą przyjemność z powrotu do świata DI i porównywania go z naszym nowym światem z książki :-)
arielgobuss
04/01/2024 15:10
Witamy w Nowym Roku! Ile to już lat minęło? Dzięki, że tu wracacie i dalej obdarzacie miłością DI :-)
starcatcher
23/11/2023 20:58
Przeczytałam znowu. Po takim czasie. Dzięki
mansonalia
18/10/2023 21:35
@Selfish ja tak samo, czas na ponowne przeczytanie tego dziełasmiley
Selfish
02/08/2023 23:06
Co roku czytam całość od początku... Znowu nadszedł ten czas
rocketlover
31/07/2023 03:55
Any Snarry lovers still here?
Estera Sultan
02/10/2021 18:42
Dziękujemy wam bardzo, z powrotem można wszystko czytać
arielgobuss
21/09/2021 15:40
Witamy, mamy świetną wiadomość. Po wielu trudach udało nam się odzyskać hasło i do jutra wszystko będzie z powrotem działało smiley
mansonalia
21/09/2021 15:18
Nie można przeczytać DI, bo strona zmienila hosting i nie skopiowali jej do końca. Możliwe że już w ogóle nie będzie mozna tutaj przeczytać DI ani innych opowiadań.
Napoleon
17/09/2021 15:57
Nie można wejść na DI ani przeczytać. smiley( Proszę zróbcie coś z tym
JesusSlippers
17/09/2021 15:35
Witam czemu nie można przeczytać już DI?
arielgobuss
18/08/2021 10:24
Może trafiły do spamu albo gdzieś indziej i je przeoczyłyśmy? Można pisać na ariel_lindt@wp.pl albo ariellindt@gmail.com
Napoleon
21/07/2021 20:37
Ale może skrzynka jest zapełniona lub coś podobnego i nie dostałyście emaili.
Napoleon
21/07/2021 20:34
Dobrze, a na jaki email powinno się wysłać wiadomość? Wcześniej ja oraz koleżanka pisałyśmy na ariel_lindt@wp.pl
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Copyright © 2006