| Nasza twórczość/Our stuff | | | | | | | |
| Nasze Teledyski/Our Videos | | | | | | | |
| Użytkowników Online | | | Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,445
Najnowszy Użytkownik: Uji
|
| | | | |
| Our Desiderium Intimum Videos | | | | | | | |
|
| THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS | | | | | | | |
| Rozdział 69 - "I'll bleed for you, you'll bleed for me" | | | No cóż, kochani... było ciężko, ale udało nam się. W końcu możemy dać Wam rozdział, na który wszyscy czekali. Jest to już niestety przedostatni rozdział. Wiemy, że nie możecie doczekać się zakończenia, ale już niedługo będziemy mogły się nim z Wami podzielić. Jednak zanim to nastąpi, czeka nas jeszcze wiele pracy. Trzymajcie kciuki :*
Beta: Gellert :*
69. I'll bleed for you, you'll bleed for me
I am the white dove for a soldier
Ever marching as to war
I would give my life to save you
I stand guarding at your door
I give you all that I am
And I breathe where you breathe
Let me stand where you stand
With all that I am*
Ból był potworny. Po pewnym czasie zaczął przypominać lawę, która płynęła przez mięśnie i wypalała rany w jego wnętrznościach. Języki ognia sięgały aż do koniuszków palców, sprawiając, że Harry zupełnie tracił czucie. Ulga przychodziła tylko wówczas, gdy jego umysł gasł na chwilę. To nigdy nie trwało długo, ponieważ Voldemort błyskawicznie go wybudzał, aby torturować go kolejnymi, coraz bardziej wyszukanymi klątwami, które sprawiały, że miał ochotę zedrzeć sobie płatami skórę, byle tylko przestało boleć. Byle przestało...
Jednak te krótkotrwałe chwile ulgi były dla Harry'ego niczym zanurzanie się w lodowatej wodzie tuż po spędzeniu długich godzin na rozpalonym słońcu. Organizm przeżywał gwałtowny szok, ale był gotów na kolejną dawkę przeszywającego żaru.
Za każdym razem... za każdym razem miał nadzieję, że tym razem już się nie wybudzi. Ale potem nadpływał chłód, a wraz z nim świadomość, kiedy w nagłym, bolesnym uderzeniu przypominał sobie, gdzie się znajduje i że ta lodowata, twarda rzecz przyciskająca mu się do policzka to zmarznięta ziemia, na której leży, nie potrafiąc poruszyć żadnym mięśniem ciała, nie potrafiąc nawet otworzyć oczu.
Zresztą i tak nie chciał ich otwierać. Zmaltretowany umysł płatał mu figle i za każdym razem, kiedy Harry unosił powieki... widział tę znajomą, wysoką sylwetkę... tak wyraźnie jakby Severus naprawdę tu był. I stał tuż obok. Ale Harry wiedział, że to tylko i wyłącznie jego wyobraźnia. Że Severusa tu nie ma i nie przyjdzie. Że jest tu sam. Tylko z Voldemortem, który prawdopodobnie znowu krąży wokół niego niczym sęp, zastanawiając się nad kolejnym atakiem.
Zmusił się do uniesienia powiek.
Znowu ujrzał tę bladą twarz, otoczoną długimi, ciemnymi włosami i błyszczące pomiędzy nimi, wpatrujące się w niego przenikliwie, czarne oczy. I chociaż wiedział, że to jedynie kolejna, desperacka projekcja jego podświadomości, to patrzenie na niego przynosiło... ukojenie.
Tym razem jednak Severus nie stał nad nim, tylko leżał nieopodal na ziemi. Świat był poszatkowany i połamany, ale Harry miał wrażenie, że obok Severusa leży coś jeszcze. Ktoś. Ktoś jasnowłosy...
Znowu zamknął oczy.
Nie, już zupełnie pomieszało mu się w głowie.
Usłyszał szelest i skrzypienie szronu.
Kroki.
Pomimo tego, iż miał wrażenie, jakby jego powieki były z kamienia, udało mu się je na chwilę uchylić i w świecie popielato-czerwonej mgły pojawiła się ciemna sylwetka, pochylająca się nad nim.
Wizje stawały się coraz wyraźniejsze, ale wciąż były... tylko wizjami. Nie mogły wypełniać jego serca fałszywą nadzieją. Nie mogły być aż tak realne. Nie mogły... Merlinie!
Coś wsunęło mu się pod kark i poderwało jego głowę z ziemi, a na twarzy poczuł... poczuł dotyk. Delikatny. Czuły. Drżący.
Prawdziwy.
Dotyk kogoś, kto przez pewien czas był przekonany, że stracił wszystko. Ale w końcu, po bardzo długiej wędrówce... odzyskał to.
Nie chciał otworzyć oczu. Nie chciał. Bał się, że jeżeli to zrobi, wszystko zniknie i znowu będzie sam.
Ale... ale...
Smukłe palce przesunęły się po policzku Harry'ego tak ostrożnie, jakby był ze szkła i w każdej chwili mógł się rozsypać, a następnie musnęły skroń i odgarnęły włosy z czoła.
Przegrał. Uniósł rozpalone powieki w tej samej chwili, w której chłodna dłoń złapała oprawki jego przekrzywionych okularów i wsunęła mu je na nos.
I ujrzał go.
Szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w bladą, pokrytą zaschniętą krwią twarz, tak blisko swojej... w te czarne oczy, przypatrujące mu się w taki sposób, jakby to nie Severus, a on, Harry, był zjawą. W te czarne oczy, wypełnione... wypełnione bólem. I nie mógł uwierzyć, że to... nie, to z pewnością nie... jak to możliwe?
- Severusie? - wyszeptał, ale nie słyszał własnego głosu. Jego usta otworzyły się i zamknęły, nie będąc w stanie wydać z siebie dźwięku. Jego struny głosowe były całkowicie zdarte od krzyku.
- Zabiorę cię stąd.
Głos Severusa był tak zachrypnięty, że Harry miał problem z odróżnieniem słów. Ale rozpoznawał go. Tak wiele razy sączył mu się do ucha niczym gęsty, lepki syrop, ciężki od potrzeby i gorący od spalającego go ognia... Czy to była tylko kolejna zjawa i zaraz się obudzi, a nad nim będzie stał pochylony Voldemort z twarzą wykrzywioną perfidnym okrucieństwem, czerpiący przyjemność z jego rozpaczy, kiedy Harry zrozumie, że to nie było prawdziwe... że to wszystko okazało się tylko snem...?
Wtedy mężczyzna pochylił się nagle, szczelnie owijając go ramionami i przyciskając do siebie i Harry'ego uderzył ten znajomy, oszałamiający zapach... słaba woń ziół, ukryta pod dominującym aromatem krwi i wojny. I już nie miał żadnych wątpliwości.
To nie był sen.
Silne szarpnięcie w okolicach żołądka sprawiło, że Harry jęknął z bólu. Miał wrażenie, że zaczynają się aportować, ale zderzyli się z niewidzialna ścianą, która zatrzymała ich obu na miejscu.
Harry usłyszał ciężkie przekleństwo, wyrywające się z ust Severusa, ale był zbyt otumaniony, aby wiedzieć, co się wokół niego dzieje. Poczuł jedynie, że jedno z ramion wysuwa się spod niego i po chwili do jego ust wlał się gorzki płyn, spływając w gardło chłodnym strumieniem i skutecznie wypłukując czający się w nerwach i mięśniach ból, który w każdej chwili mógł zaatakować, wgryzając się w nie ponownie.
Ulga była niemal osłabiająca. Harry czuł, jak jego ciało rozluźnia się, a znajdujące się w jego wnętrzu rany zasklepiają. Kiedy tylko jego organizm przyjął całą dawkę eliksiru, do jego ust został wlany kolejny. Miał nieprzyjemny, cierpki smak, ale sprawił, że mięśnie Harry'ego zaczęły funkcjonować, a paraliżujące osłabienie odpłynęło, zastąpione powracającymi szybko siłami.
Harry przymknął powieki i wziął głęboki, pełen ulgi oddech. Już niemal zapomniał, jak to jest nie czuć bólu. Miał teraz wrażenie, jakby jego ciało zostało otulone miękką kołdrą, przylegającą do poranionej skóry i łagodzącą podrażnienia.
Otworzył oczy, napotykając skupione spojrzenie mężczyzny i jego okulary nagle rozbłysły, a popękane szkła znów były gładkie i przejrzyste i Harry po raz pierwszy mógł dokładnie zobaczyć pochylającego się nad nim Severusa.
Wyglądał, jakby wrócił z piekła. Jego twarz była poharatana i podrapana, włosy zlepione zaschniętą krwią i błotem, usta wpółotwarte, wypowiadające bezgłośne inkantacje, kiedy wodził różdżką po ciele Harry'ego, a oczy... oczy... wyglądały niczym wykute ze stali, pokryte czarną emalią tarcze, chroniące coś, co kryło się za nimi i drżało tak bardzo, iż w każdej chwili mogło rozpaść się na kawałki.
- Możesz wstać? - zapytał chrapliwie Severus, rozglądając się czujnie na boki i z niepokojem spoglądając na krążących w górze, coraz bardziej niespokojnych Dementorów. - Wyciągnę cię stąd, ale masz mi być bezwzględnie posłuszny. On gdzieś tu jest... Obserwuje nas. - Wargi Severusa ledwie się poruszały, chociaż jego źrenice biegały na wszystkie strony w szalonym tańcu.
Harry powoli uniósł dłoń, dotykając głębokiej blizny, przecinającej policzek Severusa i pogładził go. Przeszywające spojrzenie mężczyzny natychmiast skupiło się na nim.
- Jak mnie znalazłeś? - zapytał szeptem i tym razem jego zregenerowane struny głosowe nie zawiodły. - Słyszałeś, jak cię wołałem? Próbowałem wytrzymać, ale te ręce... było ich zbyt wiele... dusiły mnie. Nie mogłem nic zrobić. Użyłem noża... ale nie zdziałał. Przepraszam. Wszystko popsułem.
Severus wyglądał tak, jakby chciał odpowiedzieć, ale jedynie zacisnął usta, złapał dłoń Harry'ego i musnął ją wargami, przymykając na chwilę powieki, jakby nie mógł powstrzymać się przed posmakowaniem jego skóry, po czym delikatnie, lecz stanowczo odciągnął dłoń od swojej twarzy, przyglądając się ze zmarszczonymi brwiami krwawiącemu rozcięciu na jego nadgarstku. Przyłożył czubek różdżki do rozcięcia i przymknął powieki, wypowiadając długą inkantację, której Harry nie znał, ale poczuł natychmiastowe ciepło, rozlewające się po jego skórze i rana zaczęła się zasklepiać.
- Cóż za uroczy obrazek...Wybaczcie, że zakłócam tę sielską atmosferę, ale jeszcze trochę, a dostałbym torsji z obrzydzenia.
Ten wysoki głos, który wydawał się dobiegać zewsząd, sprawił, że Harry mimowolnie zesztywniał, w każdej chwili spodziewając się kolejnej klątwy.
Severus puścił go i zerwał się, wyciągając przed siebie różdżkę i rozglądając się czujnie wokół, ale Voldemorta nie było widać nigdzie w pobliżu. Harry podparł się rękami o ziemię, wciąż czując osłabienie i lekkie zawroty głowy, które potęgowali krążący w górze Dementorzy.
- Przyznam, że jestem pod wrażeniem, Severusie. Przebyłeś labirynt, który dla ciebie przygotowałem i jeszcze stoisz tu przede mną o własnych siłach. Nie spodziewałem się, że ci się uda. A nawet więcej - zrobiłem wszystko, aby ci się nie udało... A jednak tu jesteś. Przyszedłeś po niego. - Przerwał na chwilę, jakby próbował pozbyć się z języka nieprzyjemnego smaku ostatniego zdania. - Kiedy przybyłeś tutaj z moim martwym łącznikiem... wykazałeś się niespotykaną determinacją, ale wciąż nie mogłem uwierzyć, że zrobiłeś to dla niego. Chciałem dać ci szansę. Wciąż się łudziłem, że ktoś z twoimi zdolnościami, z twoją pozycją i wielokrotnie prezentowanym oddaniem nie może mnie zdradzić. Ale przedstawienie, które przed chwilą odegrałeś, nie pozostawiło mi żadnych wątpliwości. - Głos wydawał się podnosić coraz bardziej, nasączając się drżącą, z trudem tłumioną wściekłością. - Co się z tobą stało, Severusie? Byłeś jednym z moich najlepszych sług. Mogłeś zdobyć wszystko. Z twoim umysłem i intelektem, mogłeś mieć u swoich stóp cały świat, a wybrałeś tego... tego chłopca. - Ostatnie słowo niemal wypluł, pojawiając się nagle po prawej stronie, jakby wyłonił się zza zasłony, za którą się do tej pory ukrywał.
Harry zagryzł zęby, czując silne ukłucie bólu przeszywające jego bliznę. Severus błyskawicznie wycelował różdżką w Voldemorta, przesuwając się tak, by całkowicie zasłonić sobą Harry'ego.
- Mylisz się - wyszeptał Severus cichym, chrapliwym głosem. - Będę miał u swoich stóp cały świat. Właśnie po niego tu przyszedłem.
Twarz Czarnego Pana wykrzywiała się kipiąca wściekłością i pełną pogardy odrazą.
- Oszukałeś mnie, Severusie. Mnie, swojego Pana. Miałeś przyprowadzić go do mnie na srebrnej smyczy, wykonującego każdy twój rozkaz, A NIE ZADURZYĆ SIĘ W NIM, TY ŻAŁOSNY GŁUPCZE! - ryknął z furią i Harry musiał przycisnąć dłoń do czoła, gdy poczuł kolejne uderzenie bólu. - Mam nadzieję, że wykazałeś chociaż na tyle zdrowego rozsądku, by przynieść ze sobą eliksir. Jeżeli dasz mi go z własnej woli, to może wspaniałomyślnie daruję ci życie. I nie próbuj ze mną negocjować, ponieważ znam cię na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie przybyłbyś tu, gdybyś nie miał go przy sobie.
Harry rozejrzał się po pokrytej szronem ziemi, w poszukiwaniu swojej różdżki. Dojrzał ją trzy metry dalej.
- Jeżeli tego nie zrobisz - kontynuował Voldemort, unosząc różdżkę i celując nią w Severusa - równie dobrze mogę zabić was obu już teraz.
Potrzebował jej. Nie mógł tak po prostu siedzieć i czekać na ruch Voldemorta. Już nie chodziło o jego własne życie. Przybył tu, wiedząc, że i tak prawdopodobnie zginie. Pogodził się z tym. Ale Severus... Severus nie mógł zginąć. Nie mógł! Musi odwrócić od niego uwagę Voldemorta. Za wszelką cenę!
Podniósł się na wciąż lekko drżących nogach i rzucił się w bok, próbując dosięgnąć różdżki, ale w momencie, kiedy złapał ją koniuszkami palców, usłyszał triumfalny ryk Voldemorta:
- CRUCIO!
Harry zacisnął powieki, spodziewając się przeszywającego, rozrywającego wnętrzności bólu, ale w tym samym momencie poczuł nakrywające go i przyciskające do ziemi ciało Severusa i owijające się wokół niego ramiona. Otworzył szeroko oczy, widząc tuż przed sobą wykrzywioną bólem twarz Severusa i usłyszał gardłowy pomruk cierpienia, wydobywający się spomiędzy zaciśniętych niemal do krwi warg.
Severus... on... on... osłonił go!
Serce Harry'ego opadło aż do stóp i nawet jeśli nie czuł fizycznego cierpienia, miał wrażenie, jakby coś w jego wnętrzu eksplodowało.
Jego oczy zalała gęsta czerwień, kiedy niemal nieświadomie zacisnął palce na swojej różdżce, wycelował nią ponad ramieniem przykrywającego go swoim ciałem Severusa i wykrzyczał ochryple:
- REDUCTO!
Voldemort wrzasnął z wściekłością, kiedy musiał przerwać zaklęcie torturujące i odbić zaklęcie Harry'ego. Harry wykorzystał ten ułamek sekundy przewagi, aby uwolnić się z uścisku Severusa, wydostać spod niego i zasłonić go przed Voldemortem, jednocześnie ciskając silnym zaklęciem żądlącym, którego nauczyła go Tonks:
- ACULAETUM DOLOR!
Voldemort odbił jego zaklęcie tek celnie, iż Harry ujrzał tylko zmierzający w swoją stronę żółty promień, ale zanim zdążył wyczarować przed sobą tarczę, Severus odepchnął go na bok i Harry upadł na zamarzniętą ziemię, osłaniając głowę rękami przed sypiącymi się na wszystkie strony iskrami rozpadającego się zaklęcia, które uderzyło w wyczarowaną przez Severusa barierę ochronną.
- Jakież to wzruszające... - Głos Voldemorta wydał się nienaturalnie głośny w ciszy, która nagle zapadła, kiedy zamarzające szybko iskry spłynęły na ziemię w postaci szronu. - Dwa przerażone zwierzątka chroniące się nawzajem... nędzne i żałośnie słabe. Naprawdę sądzicie, że jesteście w stanie mi się przeciwstawić? Prawdziwa potęga kryje się w bezwzględności, pozbyciu się wszystkich słabych stron, a emocje i uczucia są czymś, co osłabia najbardziej ze wszystkiego. Żaden z najpotężniejszych czarnoksiężników ich nie posiadał. Dlatego właśnie stali się tak wielcy. A ty, Severusie, pozwoliłeś, by ta odrażająca choroba zaatakowała cię i zniszczyła wszystko, nad czym pracowałeś. Wciąż nie jestem w stanie tego pojąć...
Harry otrzepał z ramion kryształki lodu i spojrzał na stojącego obok Severusa. Jego twarz, wykrzywiona brutalną zaciętością, wyglądała niczym upiorna maska nienawiści. Harry zadrżał mimowolnie, ale tym razem nie z powodu przeszywającego chłodu. Severus wyglądał tak... tak... przerażająco. Nawet maski Śmierciożerców nie potrafiły wzbudzić takiej grozy.
Kiedy się odezwał, jego głos brzmiał tak, jakby wydobywał się spod ziemi, z samych jej trzewi:
- Ty również nosisz w sobie pragnienie. Pragnienie nieśmiertelności, panowania nad światem, zdobycia takiej mocy, jakiej nikt inny nie widział. Jesteś w stanie zgładzić każdego, kto próbowałby przeszkodzić ci w zrealizowaniu tego pragnienia. W gruncie rzeczy mamy ze sobą coś wspólnego. Widzisz, jak też mam pragnienie, za które byłbym gotów zrównać z ziemią cały świat. A ty próbowałeś mi je odebrać...
Twarz Voldemorta wykrzywiła się grymasem wściekłości.
- Jak śmiesz nas porównywać?! Nie możesz się ze mną równać! Jesteś tylko pionkiem, który stanął mi na drodze i którego mogę zdmuchnąć bez najmniejszego wysiłku! Wystarczy, że trafię w twój czuły punkt... - Harry poczuł, jak spojrzenie Voldemorta przesuwa się na niego. - Lacrima!
Rozpaczliwie uniósł różdżkę, ale zanim jeszcze wypowiedział słowa kontrzaklęcia, wiedział już, że to na nic. Pamiętał tę klątwę ze swojego snu. Pamiętał, co potrafiła zrobić...
Nagle tuż przed nim wyrósł cień w postaci Severusa, który wyczarował najpotężniejszą magiczną barierę, jaką Harry kiedykolwiek miał szansę zobaczyć, ale gdy klątwa w nią uderzyła, jej siła zmiotła barierę, rozbijając ją w drobny mak, a fala uderzeniowa pchnęła Severusa z taką mocą, iż jego buty zostawiły wyryte w szronie, półtorametrowej długości ślady, zanim opadł na kolana tuż przed Harrym, a z jego ust wyrwał się gardłowy jęk, gdy resztki klątwy dosięgły jego skóry.
- Severusie! - wykrzyknął Harry, przypadając do niego i z przerażeniem spoglądając na jego wykrzywioną bólem twarz, a później na uśmiechającego się okrutnie Voldemorta, który już unosił różdżkę do kolejnego ataku, którego tym razem nie będą w stanie odeprzeć.
Nie! Nie pozwoli na to! Prędzej zginie niż pozwoli, by Severus...
Nie namyślając się wiele, wyprostował się, osłaniając sobą Severusa i celując różdżką w Voldemorta.
- Jeżeli spróbujesz mu coś zrobić, to najpierw będziesz musiał zabić mnie - wysyczał, wkładając w słowa tyle nienawiści, iż był zaskoczony, że nie wypływa mu ona jeszcze z ust. Voldemort roześmiał się zimnym, triumfalnym rechotem, który wydawał się jeszcze bardziej zamrażać powietrze. Harry trząsł się z wściekłości. Nie był w stanie nad tym zapanować.
Merlinie, gdyby tylko istniała jakakolwiek szansa, by go zabić... choćby najmniejsza...
Jego oczy rozszerzyły się gwałtownie!
Eliksir! Miał przecież jeszcze eliksir!
Ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, poczuł dłoń Severusa zaciskającą mu się na ramieniu z siłą imadła, mocne szarpnięcie do tyłu i wydyszane do ucha instrukcje:
- Kiedy zobaczysz rozbłysk, zamknij oczy i uciekaj. Jak najszybciej i jak najdalej stąd. Będę tuż za tobą.
- Ale...
- Nie dyskutuj ze mną!
Harry zamrugał, widząc unoszącą się różdżkę Severusa i nagle odniósł wrażenie, że świat zwalnia swój bieg. Ujrzał te cienkie usta wypowiadające słowa nieznanego mu zaklęcia i poczuł jeszcze silniejsze szarpnięcie, kiedy Severus odepchnął go od siebie i nagle przestrzeń wypełniło rażące, białe światło.
Harry błyskawicznie zacisnął powieki, ale i tak miał wrażenie, jakby coś przypaliło mu źrenice i gdzieś nieopodal usłyszał wykrzykiwane ochrypłym głosem Zaklęcie Cienia:
- EFFIGIA!
Rzucił się do ucieczki. Chociaż wiedział, że poza kręgiem, w którym zamknął go Voldemort, była jedynie pusta, jałowa przestrzeń, pozbawiona jakichkolwiek roślin czy choćby kamieni, ciągnąca się aż po horyzont, na którym górowały niewielkie wzniesienia, to musiał spróbować.
Odwrócił głowę, próbując coś dostrzec i nawet, jeśli jasność już opadła, to jego wzrok nadal nie był do końca sprawny i wszystko przykrywała biała, rozmyta mgła, w której Harry dostrzegł... kilka identycznych sylwetek Severusa, biegających we wszystkie strony i ciskających w rozwścieczonego Voldemorta zaklęciami.
Ostry, przeszywający dźwięk nad nim sprawił, że Harry zatrzymał się gwałtownie, z przerażeniem obserwując, jak horda Dementorów rusza w jego stronę.
Uniósł różdżkę, próbując skupić się na najszczęśliwszej chwili swojego życia, ale w tym samym momencie poczuł łapiącą go w biegu dłoń i niemal się przewrócił, kiedy Severus pociągnął go za sobą.
- Kazałem ci biec! - wykrzyczał. - Nie ma na to czasu! Musimy wydostać się ze strefy antyaportacyjnej!
Harry poderwał głowę i ujrzał obok siebie pozostałe cienie Severusa, a nad sobą długie, łopoczące szaty i wyciągające się ku nim, pokryte liszajami dłonie.
Zamknął oczy, czując ich lodowate oddechy na karku i w tej samej chwili... wpadł na niewidzialną, twardą niczym szkło barierę. Uderzenie było tak silne, jakby spadł z wysokości na kamienną posadzkę. Jęknął głośno i odepchnięty siłą rozpędu, przewrócił się na ziemię.
Na chwilę stracił wzrok i orientację. Kiedy ją odzyskał, Severus już się podnosił, pociągając go za sobą, ale nagle osunął się na ziemię tuż obok niego, dysząc ciężko i kaszląc, tak jakby coś pozbawiło go wszystkich sił.
Harry zrozumiał, co to było, w momencie, w którym tylko poderwał głowę. Wszystkie cienie, które wyczarował Severus, rozpłynęły się po zderzeniu z magiczną barierą.
Pozostali sami.
Odsłonięci.
Harry słyszał nad sobą świszczące oddechy Dementorów, które przypominały niecierpliwe sapanie upiornej bestii, czekającej na jedno skinienie swego pana, aby mogła w końcu pożreć to, co nęciło jej zmysły już od tak długiego czasu.
- Tego nie zaplanowałeś, prawda, Severusie? - zapytał cicho Voldemort, zbliżając się powoli i obracając w długich, zakończonych szponami palcach... różdżkę Harry'ego! Do diabła! Musiał ją upuścić, kiedy się przewrócił i Voldemort ja przywołał. Do diabła! Do diabła! Do diabła! - Jesteście w pułapce. Nie macie dokąd uciec. Stąd nie ma wyjścia. Bardzo długi czas przygotowywałem się do tej chwili. I nawet twoje niespodziewane przybycie nie zniweczy moich planów. Zbliża się wasz koniec.
Zaklęcie świsnęło tak nagle, że Harry zdążył się tylko osłonić ramionami, ale nie poczuł bólu. Zobaczył tylko, jak różdżka Severusa wyślizguje się z jego osłabionej dłoni i wpada wprost w wyciągniętą rękę Voldemorta.
- Teraz jesteście całkowicie bezbronni. I macie tylko jedną szansę, aby nie skonać w niezwykle długich, niewyobrażalnie bolesnych męczarniach, przyglądając się nawzajem swojej śmierci... - ciągnął okrutnie Voldemort, wpatrując się w nich z wyrazem twarzy drapieżnika, który zapędził swe ofiary w miejsce, z którego nie było innego wyjścia, jak tylko wpaść wprost w jego naszpikowaną kłami paszczę. - Dajcie mi eliksir.
Harry spojrzał na Severusa szeroko otwartymi oczami. Mężczyzna uniósł głowę. Po jego twarzy płynął pot. Włosy przylepiły się do czoła, a wpółotwarte usta z trudem łapały powietrze, ale to, co Harry ujrzał w jego oczach... to było niczym miażdżący cios prosto w trzewia. Jego żołądek skręcił się, kiedy Harry zrozumiał, że Severus wie... i że zrobi wszystko, aby nie pozwolić mu dokonać tego, po co tu przyszedł.
Ale... ale... jakie miał inne wyjście?
Widział ogień w jego oczach. Płonącą wciąż, jasną iskrę, rozświetlającą czarne tęczówki, ale miała zbyt mało tlenu, aby ponownie się rozpalić. Severus stracił zbyt wiele mocy, rozszczepiając ją na kilka równych części, aby dać im czas i szansę na ucieczkę. Teraz Harry musiał zrobić to samo. Kupić mu czas. Chociaż odrobinę. A potem, jeżeli już naprawdę nie będzie innego wyjścia... jeżeli naprawdę nie będzie...
- Każ Dementorom się odsunąć - powiedział głośno Harry, prostując się na uginających się nogach. - Wiem, gdzie jest eliksir. Severus go nie ma.
- Potter! - usłyszał za sobą ostrzegawczy syk i poczuł zaciskającą się na nadgarstku dłoń, ale to go nie powstrzymało.
- Wiem też, jak on działa. Wiem, że muszę go wypić z własnej woli, aby rytuał się powiódł - kontynuował, starając się zignorować coraz bardziej natarczywy uścisk na przegubie i dobiegający zza pleców zachrypnięty, cichy szept:
- Nawet się nie waż...
Nie mógł spojrzeć teraz na Severusa. Teraz byli tylko oni. On i Voldemort.
Patrzył wprost w zmrużone podejrzliwie, czerwone oczy, gorączkowo zastanawiając się, co teraz zrobić. Czuł nad sobą świszczące oddechy i miał wrażenie, jakby nawet z tej odległości Dementorzy byli w stanie wyssać z niego całą odwagę, pozostawiając jedynie skulone, kwilące coś, błagające o to, aby strach odszedł i aby wszystko się już skończyło.
Tak, zrobi wszystko, aby to się już skończyło...
- Każ im się odsunąć - powiedział wyraźnie, wpatrując się twardo w Voldemorta.
Czarny Pan zaledwie tylko spojrzał na Dementorów i Harry usłyszał wysokie, skrzeczące głosy niezadowolenia, kiedy czarne sylwetki zaczęły wycofywać się na swoje początkowe pozycje, tworząc zwarty krąg nad ich głowami.
W jaki sposób ich kontrolował? Tylko dzięki swojej mocy? Przecież z pewnością nie był w stanie wyczarować żadnego Patronusa. Nie ktoś taki jak Voldemort. Z pewnością nie.
Kiedy Dementorzy się odsunęli, wyciągający swe szpony, lodowaty strach wypuścił na chwilę ze swego śmiertelnego uścisku gardło i płuca Harry'ego, pozwalając mu nabrać powietrza.
- Moja cierpliwość zaczyna się kończyć - wysyczał Czarny Pan.
Harry zacisnął pięści, spoglądając na wyłaniającą się zza nóg Voldemorta, pełznącą leniwie Nagini.
- Ja... - zaczął, przełykając ślinę i próbując zapanować nad tłukącym się w piersi sercem. - Zrobię to. Wypiję go i będziesz mógł odebrać moją moc, ale...
Silne pociągnięcie za rękę sprawiło, że niemal opadł na kolana. Severus szarpnięciem przyciągnął go do siebie i Harry zobaczył, że mężczyzna chowa w swe szaty małą fiolkę, którą musiał przed chwilą zażyć.
- To nie czas na twój pieprzony, gryfoński heroizm - wysyczał mu prosto w twarz. - Nie po to przebyłem całą tę drogę, żebyś mi teraz wszystko zniszczył, ty narwany idioto!
- Nie prosiłem cię o to - wypalił Harry, próbując wyrwać rękę. - Puść mnie! Gdybyś nie przyszedł, już dawno byłoby po wszystkim. Już niczego bym nie czuł i nie musiałbym patrzeć na to, jak on cię... - urwał, ponieważ nagle zabrakło mu tchu, kiedy uderzyło go wspomnienie wykrzywionej cierpieniem twarzy Severusa. - Myślisz, że po co to zrobiłem? Chciałem cię uratować!
- Uratować? - wycedził Severus, piorunując go takim spojrzeniem, jakby Harry właśnie go obraził. - Myślisz, że uratowałbyś mnie w taki sposób? Poświęcając się? - Harry poczuł, jak dłoń Snape'a łapie go za zakrwawioną koszulę i przyciąga bliżej, a czarne oczy wdzierają mu się niemal do duszy. - W ten sposób mógłbyś mnie jedynie zabić, przeklęty dzieciaku!
Harry miał wrażenie, jakby wszystko w nim zamarło, zawisając nad głęboką przepaścią, a żołądek i serce zamieniły się miejscami, kiedy pojął sens słów Severusa. I nawet jeśli wszystko w nim się szarpało, wyrywając się ku niemu i pragnąc zostać pochłoniętym przez te oczy i dłonie i usta... to jedyne, co mógł zrobić, to uwolnić się z jego uścisku i zrobić kilka kroków wstecz, z nadludzkim wysiłkiem odrywając od niego drżące od szalejących w nim emocji spojrzenie i odwracając się z powrotem do Voldemorta, który przyglądał im się z głębokim obrzydzeniem wyrytym na swej bladej, gadziej twarzy.
- Cóż za wzruszające przedstawienie... Ciekawe, czy stałoby się jeszcze bardziej interesujące, gdybym jednym z was nakarmił Nagini? - zaszydził Voldemort, choć w jego głosie rozbłysła sugestia lodowatego gniewu. - Albo dostanę eliksir, albo sam go znajdę, a wtedy będziesz mnie błagał o to, abym pozwolił ci go wypić.
Harry przymknął na chwilę powieki, próbując zapanować nad wirującymi w głowie myślami.
I tak nie miał innego wyjścia... Voldemort zabrał im różdżki i zamknął ich w jakimś magicznym polu, którego nie mogli przekroczyć, otaczała ich horda Dementorów, nie mieli niczego, czym mogliby się obronić. Czekała ich jedynie śmierć w długich męczarniach.
Był już tak straszliwie zmęczony. Nie było sensu dłużej udawać i walczyć. I tak by się stąd nie wydostali.
Przełknął ślinę i uniósł powieki, spoglądając wprost w przewiercające go, pionowe źrenice. Kiedy się odezwał, był zaskoczony, jak cichy i zdarty wydawał się być jego głos:
- Ten eliksir...
- ...nie istnieje - dokończył za niego Severus, wyłaniając się nagle zza pleców Harry'ego.
Harry odwrócił się gwałtownie, spoglądając na mężczyznę z zaskoczeniem. Ale Severus nie patrzył na niego. Jego spojrzenie było wbite w Voldemorta.
- Nigdy go nie ukończyłem - wycedził ze stalową pewnością w głosie, zatrzymując się przed Harrym i osłaniając go przed wzrokiem Voldemorta. - Przez cały czas cię zwodziłem, aby zyskać na czasie. Nie zdobędziesz jego mocy. Nigdy nie uda ci się spełnić swojego pragnienia - zakończył, sprawiając wrażenie, jakby to, co mówił, napawało go okrutną satysfakcją.
Twarz Voldemorta zmieniła się w ułamku sekundy. Przypominało to uderzenie błyskawicy, która podpaliła tlące się w nim przez cały czas rezerwy gotowej do eksplozji furii.
- W takim razie nie jesteś mi już do niczego potrzebny - wysyczał głosem nasączonym rozpaloną do czerwoności, trzaskającą wściekłością, unosząc różdżkę i celując nią w Severusa.
- Nie! - Harry złapał za szatę mężczyzny, próbując wydostać się zza niego, ale Severus przytrzymał go ramieniem, nie pozwalając mu na to.
Miał wrażenie, że wszystko, co się dzieje, to tylko jeden z koszmarów, które męczyły go przez całe pół roku. Że nic nie dzieje się naprawdę. Ani wycelowana w Severusa różdżka, ani jego bezsilna złość, ani otwierające się, pozbawione warg usta Voldemorta, układające się w pierwsze sylaby Klątwy Uśmiercającej.
- Ava...
- STÓJ!!! - wrzasnął z całych sił, szarpiąc się ostro do przodu, ale Severus w ostatniej chwili powstrzymał go przed wybiegnięciem przed siebie. - Nie możesz go zabić! Jeśli to zrobisz, to przegrasz! Jest gotów poświęcić dla mnie życie! Jeśli go zabijesz, da mi ochronę, taką samą jak ta, która pokonała cię za pierwszym razem!
Voldemort zamarł, a na jego twarzy pojawiło się wahanie, jakby nagle uświadomił sobie, że Harry może mieć rację.
- Milcz, do diabła! - warknął gniewnie Severus, piorunując go wzrokiem, ale Harry całkowicie go zignorował.
- Nie będziesz mógł mnie tknąć! - krzyknął rozpaczliwie, ściskając szaty Severusa i wciąż próbując się zza niego wydostać. - Ale ty to wiesz, prawda Tom? Przecież nie możesz tego po raz drugi zlekceważyć, bo wyszedłbyś na kompletnego głupca!
Dłoń Czarnego Pana opadła, ale twarz przybrała wyraz wyrachowanego okrucieństwa.
Zanim jednak Harry zrozumiał, co to oznacza, usłyszał wypowiadany w mowie węży rozkaz:
- Zabij zdrajcę.
Wijąca się wokół nóg swego pana Nagini zasyczała przeciągle. Harry zobaczył, że twarz Severusa blednie, ale wtedy nagle wszystko zaczęło się dziać błyskawicznie.
Usłyszał zbliżający się szybko syk, ale Severus odepchnął go i skoczył w drugą stronę. Harry wylądował na pokrytej szronem ziemi, ale poderwał się z niej z szybkością i zwinnością wyćwiczoną przez lata trenowania Quidditcha i nie namyślając się ani przez ułamek sekundy, rzucił się na węża, który w tej samej chwili wylądował tuż obok niego i właśnie odbijał się ponownie od ziemi, by skoczyć w stronę, w którą rzucił się Severus i zatopić w nim swe kły. Nagini wydała z siebie dziwny, ochrypły syk, kiedy Harry upadł na nią całym ciałem, przygniatając ją do podłoża. Czuł, jak jej umięśniony korpus wije się i wierzga, wyślizgując się spod niego, ale Harry zacisnął ramiona wokół jej śliskiego cielska, starając się ją utrzymać za wszelką cenę i jednocześnie dać Severusowi chociaż odrobinę czasu na obmyślenie planu, ale wtedy potężny ogon węża uderzył w niego z siłą Wierzby Bijącej i Harry ponownie wylądował na ziemi, całkowicie oszołomiony ciosem. Nagini odpełzła, sycząc wściekle, a Harry podniósł się na kolana i ręce, macając ręką lodowate podłoże w poszukiwaniu okularów, które spadły mu przy upadku.
Musi pomóc Severusowi! Musi coś widzieć! Co się działo? Gdzie był Severus?
Kiedy tylko poczuł pod palcami okrągłe oprawki, założył je na nos z taką szybkością, iż niemal go sobie złamał, rozglądając się rozpaczliwie. I mając nadzieję, że kiedy go ujrzy, wciąż jeszcze....
Zobaczył ich!
Kotłujące się dwa ciała. Długie, połyskujące ciało węża i odzianą w czerń sylwetkę Severusa, splecione razem w śmiertelnym uścisku i mocujące się z taką zawziętością, iż wzbijały w powietrze połyskującą chmurę iskrzącego się szronu.
- Przestań! - wrzasnął rozpaczliwie w stronę Voldemorta, przyglądającemu się wszystkiemu z okrutnym uśmiechem na twarzy.
Zerwał się z ziemi, próbując biec, ale kolana ugięły się pod nim i ponownie upadł.
Nie mógł oddychać.
Severus! Severus!!!
Poderwał się do biegu, by mu pomóc, by zrobić cokolwiek, cokolwiek...
...ale w tej samej chwili powietrze wypełniło się przeszywającym, przypominającym pisk skrzekiem i Harry z przerażeniem patrzył, jak oba ciała zamierają i przestają się szamotać. Ale zanim zrozumiał, co się dzieje, usłyszał rozrywający głowę, wściekły ryk Voldemorta i dopiero kiedy dobiegł bliżej, ujrzał leżącą na ziemi, pokrytą krwią głowę Nagini, z której czaszki wystawał... nóż. Ten sam nóż, który Harry wbił w pierś Voldemorta!
Severus... musiał go znaleźć... i wbił go w jej łeb. Merlinie, gdyby Harry nie poprosił Zgredka o nóż... gdyby Voldemort nie rzucił go niedbale na ziemię...
Harry patrzył wstrząśnięty, jak Severus z trudem wyplątuje się z martwego cielska, dysząc ciężko i drżąc.
Boże, tak straszliwie chciałby do niego podbiec i go uściskać. Ulga, jaką teraz odczuwał, niemal go osłabiała, ale jego magiczne zmysły wrzeszczały ostrzegawczo, zmuszając go do odwrócenia się i niemal cofnięcia, kiedy Voldemort, z twarzą wykrzywioną furią tak ogromną, iż przypominała teraz potworną karykaturę samej siebie, uniósł różdżkę, kierując ją w stronę osłabianego Severusa i Harry wiedział, że tym razem żadne słowa nie przekonają go, by ją opuścił. I że śmierć nie jest najgorszym, co Czarny Pan może teraz zrobić swojemu byłemu słudze za to, że zabił jego najwierniejszą towarzyszkę.
Było tylko jedno, jedyne wyjście.
Błyskawicznie przyklęknął, wydobywając trzęsącymi się palcami z ukrytej w nogawce kieszeni zieloną fiolkę i wyciągając ją w stronę oszalałego z gniewu Voldemorta.
- Mam eliksir! - wykrzyknął rozpaczliwie, z trudem wydobywając głos ze ściśniętego gardła. - Miałem go przez cały czas! Severus kłamał! Ukończył go! Zrobię wszystko, co każesz, ale go nie zabijaj. Będziesz miał moją moc. Nikt nie będzie w stanie cię pokonać. Wypiję go. Zrobię to z własnej woli. Ale musisz dotrzymać słowa.
Czerwone oczy przeszyły go na wskroś i blizna na jego czole pękła z bólu, ale zanim zrozumiał, co to oznacza, ujrzał jak oczy Voldemorta mrużą się, przypominając dwie wąskie szpary, zza których spogląda piekło i jego dłoń wykonała skomplikowany gest, ciskając w Severusa niewerbalnym zaklęciem.
- NIEEE!!! - Harry rzucił się do przodu, próbując przeciąć drogę zaklęcia, ale nie zdążył.
Upadł na zamarzniętą ziemię, czując jak przerażenie rozrywa mu płuca i pozbawia zmysłów.
Zapadła cisza.
Podniósł się na drżących rękach, nie będąc w stanie się odwrócić i spojrzeć za siebie.
Nie chciał tego widzieć... nie mógł...
- Masz trzydzieści sekund - dobiegł go przytłumiony, rozkazujący syk. - Daję ci trzydzieści sekund na wypicie tego eliksiru.
Harry poderwał gwałtownie głowę, spoglądając na Voldemorta zamglonym wzrokiem.
Co?
Odwrócił się.
Uwierający go w piersi kamień roztrzaskał się i jego serce ponownie zaczęło bić.
Severus żył. Żył!
Voldemort zamknął go w magicznym polu siłowym, które mężczyzna próbował rozbić różdżką, ale z pewnością nie swoją, ponieważ Voldemort wciąż ściskał w ręku różdżki ich obu. Pole wchłaniało jednak każde zaklęcie, którego użył Severus. Zaprzestał więc prób uwolnienia się i zaczął krzyczeć coś do Harry'ego, miotając się po kuli tak, jakby pragnął rozerwać ją choćby i siłą swych mięśni.
Ale Harry wiedział, że to na nic. Było już za późno.
Przysiadł na piętach i rozmytym wzrokiem spojrzał na trzymaną w dłoni fiolkę.
To był jedyny sposób, żeby go uratować. Może w innym życiu mogliby być razem. Gdyby Harry nie miał blizny na czole, a Severus Mrocznego Znaku. Gdyby Voldemort nigdy się nie urodził...
Ale żaden z nich nie mógł zmienić swojego losu. Mogli jedynie wspólnie próbować o nim zapomnieć. Udawać, że mają jeszcze dużo czasu. Że mają przed sobą przyszłość. Że kiedy to wszystko się skończy... obaj wciąż jeszcze będą żyli... i dalej będą uczyć się od siebie nawzajem.
Że mają szansę...
Harry jeszcze raz spojrzał na zamkniętego w kuli Severusa, który wciąż coś do niego krzyczał, ale bariera pochłaniała wszelkie dźwięki i Harry go nie słyszał. Jego wzrok był już tak zamglony, iż niewiele widział. Przeniósł go na fiolkę, odkorkowując ją drżącymi palcami i podnosząc do ust. Przełknięcie śliny było tak bolesne, jakby w jego gardle utknęły żyletki, bezlitośnie tnąc je aż do krwi.
Po raz ostatni zerknął na stojącego nieopodal Voldemorta, którego twarz wyrażała w tej chwili niecierpliwe wyczekiwanie, balansujące na pograniczu triumfu.
Nie mieli szansy. Nigdy jej nie mieli.
Harry nabrał w obolałe płuca nieco stęchłego powietrza, próbując powstrzymać drżące w kącikach oczu łzy.
Przyłożył fiolkę do spierzchniętych warg.
I w tym samym momencie dostrzegł, że w trupiobladej twarzy Voldemorta... coś się zmieniło. Czerwone oczy rozszerzyły się, jakby ciało Voldemorta przeszył przypominający porażenie prądem, niezwykle silny skurcz. Czarny Pan zachwiał się, pochylając się do przodu, jakby nagle stracił siły i przycisnął dłoń do piersi, dokładnie w tym samym miejscu, w które Harry ugodził go nożem.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się w osłupiającym zrozumieniu.
Trucizna!
Uaktywniła się!
Merlinie, jak mógł zapomnieć o tym, że Severus opóźnił jej działanie?!
- Zatrułeś go - wysyczał wściekle Voldemort, chociaż jego głos był cichszy i znacznie słabszy niż wcześniej. - Jesteś głupszy niż sądziłem, jeśli pomyślałeś, że da ci to jakąkolwiek przewagę. Jestem najpotężniejszym czarodziejem świata. Żadna trucizna mnie nie zabije. Zwalczę ją bez najmniejszych przeszkód.
Ale po wypowiedzeniu ostatniego słowa, jego nogi ugięły się i musiał oprzeć się dłońmi o kolana, aby uniknąć osunięcia się na ziemię.
Harry był tak oszołomiony tym, co się działo, że jego pierwszą reakcją było spojrzenie na Severusa. Snape opanował się znacznie szybciej, wskazując Harry'emu na różdżkę, którą trzymał w swojej dłoni, a potem na Voldemorta.
Harry pojął aluzję. To była jego jedyna szansa. Miał tylko chwilę, by dokonać... czegokolwiek. Kilka sekund życia nagle wydłużyło się do kilku minut i teraz wydawało mu się, że ma tak niewiarygodnie dużo czasu... że może zrobić wszystko!
Błyskawicznie zakorkował fiolkę i cisnął ją na ziemię, podrywając się do biegu i nie spuszczając wzroku z różdżek znajdujących się w rękach Voldemorta. Ale nawet osłabiony, Voldemort pozostawał Voldemortem i Harry nagle ujrzał rozbłysk klątwy. Uniknął jej jednak, rzucając się zwinnie w prawo, tak jak unikał tłuczków podczas meczów Quidditcha. Klątwy Voldemorta były znacznie słabsze, ale wciąż wystarczyło zaledwie draśnięcie, aby unieruchomić Harry'ego.
Harry czuł gwałtowne bicie własnego serca, kiedy rzucał się w prawo i w lewo, niesiony nieugiętą determinacją, wypełniony nieprawdopodobnie wielką siłą oraz płynącą w jego żyłach adrenaliną, tą samą, którą odczuwał za każdym razem, kiedy gonił za Złotym Zniczem. Ale tym razem stawką nie było jedynie wygranie meczu. Tym razem stawką było życie jego i Severusa.
Zgiął się w pół, przebiegając pod błękitnym promieniem klątwy, który świsnął milimetry nad nim i z całym impetem rzucił się na Voldemorta, łapiąc go za nadgarstek i kierując jego różdżkę w górę, dzięki czemu kolejna klątwa wystrzeliła w niebo, a drugą ręką chwytając różdżki, które Voldemort ściskał w swojej dłoni.
Ujrzał przed oczami jego wykrzywioną furią twarz i wyszczerzone, żółte kły, kiedy z gardła czarodzieja wydobył się pełen wściekłości ryk.
Harry szarpnął ręką, wyrywając mu siłą obie różdżki i wciąż przytrzymując w górze wyciągniętą rękę Voldemorta, który przysunął twarz tak blisko, iż Harry poczuł wdzierający mu się do nozdrzy odór siarki i stęchlizny, a jego czoło ponownie przecięła piekąca błyskawica bólu.
- Nie pokonasz mnie - wycharczał Czarny Pan, kiedy Harry próbował pozbyć się białych plam potwornego bólu, które wykwitały mu przed oczami. - Nie możesz mnie zabić żadną klątwą. Moja moc jest tak ogromna, że jestem w stanie przeżyć nawet bez ciała. Możesz próbować do woli, ale to i tak na nic. To ja zwyciężę.
Harry poczuł lodowatą dłoń zaciskającą mu się na gardle niczym imadło. Rozsadzający głowę ból stał się już tak silny, iż był niemal pewien, że za chwilę jego czaszka eksploduje. Nie był w stanie nabrać powietrza, ale zdołał wbić spojrzenie w płonące czerwienią oczy Voldemorta. Miał wrażenie, jakby spoglądał przez nie na potężną, niemożliwą do ugaszenia pożogę, jakby były oknami, przez które Harry był w stanie dostrzec tę ogromną moc, płonącą w Voldemorcie, a którą teraz przecinały ciemnozielone języki bólu, wywołanego przez tętniącą w jego krwi truciznę. I Harry wiedział, że jeszcze chwila i Voldemort ją zwalczy. I pomimo, iż ściskał w dłoni dwie różdżki, swoją i Severusa, miał okropne, skręcające wnętrzności przeczucie, że nie może zrobić nic, by go pokonać. Że żadne, nawet najsilniejsze zaklęcie, nie jest w stanie go zniszczyć. Tak naprawdę. Tak na zawsze. Bo za kilka lat on znowu może powstać z popiołów. I powrócić.
Miał rację. To jego moc była źródłem jego potęgi. Jego nieśmiertelności. A teraz była osłabiona, zaatakowana od wewnątrz. Nie z zewnątrz.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się, kiedy nagle do jego umysłu wdarła się wyrazista, wstrząsająca myśl.
Od wewnątrz! Oczywiście!
Uniósł obie różdżki, celując prosto w czaszkę Voldemorta i czując coraz większy chłód, wbijający mu się w ciało niczym lodowe igły. Zerknął w górę i ujrzał tuż nad sobą wyciągnięte szpony Dementorów. Byli znacznie bliżej, jakby utrzymująca ich na dystans moc Voldemorta osłabła na tyle, iż wystarczył niewielki spadek koncentracji, aby te wygłodniałe bestie rzuciły się na żer.
Ponownie wbił spojrzenie w płonące oczy naprzeciw.
Już wiedział, co zrobić.
Jego życie i tak zakończyło się, zanim jeszcze tu przybył. Dopilnował tego. Zamknął wszystkie karty. Pożegnał się z przyjaciółmi. Nie czekało go nic, poza śmiercią... i to, że pomimo wszystkiego, wciąż próbował ją odsuwać, było najgłupszą rzeczą, jaką zrobił. Naraził Severusa... naraził wszystkich...
Ale teraz to zakończy. Nie zamierzał już uciekać. Już nie.
Nawet, jeśli ceną miała być jego własna dusza... to Voldemort także ją zapłaci.
Za wszystko, co mu odebrał. Za każdą klątwę, która została rzucona w jego imieniu. Za każdą śmierć, do której się przyczynił. Za wszystkich tych, którzy zginęli w męczarniach, próbując mu się przeciwstawić. Za piekło, które zgotował jemu i Severusowi!
Za te wszystkie wieczory przy kominku, których już nigdy nie będą mieć. Za wszystkie noce, których ze sobą nie spędzą. Za spojrzenie i dotyk... którego już nigdy więcej nie poczuje. Za marzenia, które były tak blisko... a okazały się niemożliwe do zdobycia. Za wspólnie spędzone życie. Brutalnie im odebrane i podeptane.
Legilimens Evocis.
Zaklęcie, które uformowało się w umyśle Harry'ego nie potrzebowało nawet słów. Przypominało wzburzoną, nieokiełznaną falę mocy, która roztrzaskała powstrzymującą ją tamę i popłynęła wąskim przesmykiem dwóch różdżek, wbijając się w umysł Voldemorta z siłą stalowego ostrza i zagłębiając się w nim niczym niemożliwy do wyszarpnięcia harpun.
Harry miał wrażenie, jakby wpadł do gęstego niczym smoła, trującego morza czerni, które próbowało go pochłonąć.
Za każdym razem, kiedy przykrywała go fala, widział zalane krwią twarze, rzucane drgawkami ciała. Słyszał rozdzierające wrzaski, zakończone przedśmiertnym charczeniem. Widział wokół siebie setki oczu, błagających, gasnących, przerażonych... Słyszał rozpaczliwy szloch i pozbawione nadziei zawodzenie.
Jedna z fal rzuciła go we wspomnienie, w którym zobaczył okrutnie okaleczone zwłoki kobiety i mężczyzny oraz stojącego nad nimi, kilkuletniego chłopczyka z pokrytą smugami krwi, zapłakaną twarzą, który z tępą, osłupiałą zgrozą wpatrywał się w skierowaną w siebie różdżkę, a na błękitnych spodenkach, które miał na sobie, rozrastała się ciemna plama moczu, spływającego mu po nogach i mieszającego się z rozlaną na podłodze krwią.
Harry w ostatniej chwili wydostał się na powierzchnię wspomnienia, tuż przed tym, zanim młody Tom Riddle sprawdził, czy obdzieranie ze skóry człowieka wygląda tak samo jak obdzieranie ze skóry królika.
Ale obrazy dalej atakowały. Przypominały wbijające się w niego szpony, które rozszarpywały go kawałek po kawałku, wyrywając z niego to, co najcenniejsze.
Człowieczeństwo.
Voldemort walczył. Tylko z powodu jego chwilowego osłabienia, spowodowanego krążącą mu w żyłach i kąsającą go od wewnątrz trucizną, Harry był jeszcze w stanie utrzymać się na powierzchni i nie pozwolić, by pochłonęło go morze krwi, zalewające mu oczy i usta, wdzierające się do nosa i uszu, odcinając dopływ powietrza i pogrążając go we wszechogarniającym, duszącym strachu.
Szamotał się i walczył, ale wspomnienia atakowały go niczym rozwścieczone bestie, zadając mu rany na duszy i wypalając w czaszce potworne obrazy okaleczeń i wykrzywionych cierpieniem twarzy, a on miotał się pomiędzy nimi, próbując się czegoś uchwycić i przezwyciężyć ten nurt. Wydostać się na powierzchnię i zapanować nad tą szalejąca kipielą w dole.
I wtedy kolejna fala znowu zmyła go pod powierzchnię i jego oczom ukazało się owinięte w czerń ciało, miotające się w spazmach po podłodze lochu, twarz przykryta czarnymi włosami, spod których widać było jedynie otwarte usta i wydobywający się z nich, zwierzęcy wrzask, długie palce, drapiące paznokciami o kamienną podłogę... te same palce, które z delikatnością przesuwały się po jego skórze... te same usta, które tym niskim, ochrypłym głosem szeptały mu do ucha, że należy wyłącznie do niego... to samo szczupłe ciało, które osłaniało go przed klątwami Voldemorta...
Wynurzył się na powierzchnię tak gwałtownie, jakby coś złapało go za rękę i wyciągnęło z krwawej kipieli. Wzburzone wspomnienia wciąż próbowały pochłonąć go z powrotem, ale on miał wrażenie, jakby coś go podtrzymywało, dając oparcie i wypełniając przestrzeń wokół niego ciepłem. I siłą.
Jeszcze raz spojrzał na przepływające w dole wspomnienia.
Wiedział co zrobić. Przywołać to, co będzie w stanie nakarmić istoty żywiące się tylko i wyłącznie najgorszymi, najbardziej traumatycznymi przeżyciami i emocjami. Otworzyć tamę, której Voldemort nie będzie w stanie zamknąć. Wyciągnąć na powierzchnię cały ten strach i rozpacz, które towarzyszyły mu przez całe życie, którymi była przesycona niemal każda chwila jego istnienia, które emanowały z każdego aktu przemocy i terroru, z każdej rzuconej klątwy, z każdego krzyku cierpienia, który ustami torturowanych przez niego ofiar, wydawała jego własna dusza.
I Harry wiedział, że istnieje tylko jeden klucz, który był w stanie przywołać to wszystko. Klucz do życia Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Klucz do jego przeżyć od najwcześniejszego dzieciństwa. Klucz do cierpienia, które otaczało go od chwili narodzin, a od którego przez całe życie próbował uciec, zadając je innym.
Tom Marvolo Riddle.
Harry zdążył jedynie wziąć głęboki oddech, zanim wspomnienia pochłonęły go, wciągając głęboko w swe cuchnące, lepkie i mroczne czeluście.
CDN
I am the one winged bird for flying
Sinking quickly to the ground
See your faith in me subsiding
See you prime for giving in
I give you all that I am
I am the sound of love's arriving
Echoed softly on the sand
Lay your head upon my shoulder
Lay your hand within my hand
I give you all that I am
And I breathe where you breathe
Let me stand where you stand
With all that I am
I am the white dove for a soldier
Ever marching as to war
I would give my life to save you
I stand guarding at your door
I give you all that I am
I am the one winged bird for flying
Sinking quickly to the ground
I am the blind man for a watchdog
I am prime for giving in
I'll show you all that I am
And I breathe so you breathe
Let me stand so you'll stand
With all that I am*
* "All that I am" by Rob Thomas
|
| | | | |
| Komentarze | | |
dnia maja 27 2013 15:05:18
Pierwsza? Ah oszałamiający rozdział! Z niecierpliwościa czekam jak rozwiążecie końcówkęę)
Pozdrawiam i zyczę weny |
dnia maja 27 2013 16:32:56
Poczułam nieśmiałe przebłyski nadziei co do zakończenia. Mam małe podejrzenia co do możliwego rozwiązania ale nie będę ich tu wypisywać Ewentualnie później sama sobie pogratuluję intuicji
Czytając rozdział cały czas się bałam, że padnie Avada. Chyba bym wtedy rozdarła ekran z rozpaczy. Napięcie, dziewczyny, napięcie- wiecie jak je budować! Kapitalna umiejętność! |
dnia maja 27 2013 17:49:36
Jej to było świetne.
Uwielbiam takiego stanowczego Severusa.
Po mimo, że sytuacja parokrotnie było bez wyjścia to Snape zawsze miał coś w zanadrzu prawdziwy Ślizgon - zawsze ma kilka opcji.
Mam nadzieje, że nie zabijecie Harrego to by było straszne. Harry i Severus jak nikt inny zasługują na wspólne spokojne życie po wojnie. To po prostu nie może się skończyć z którymś z nich martwym.
Pozdrawiam i życzę dużo weny |
dnia maja 27 2013 19:07:53
Jezu...,to było coś.Piszcie tak dalej ,a na pewno wyzionę ducha.Ten rozdzialik to perełka waszego kunsztu.Pozdrawiam |
dnia maja 27 2013 19:37:40
Przeczytałam jednym tchem. Pochłonął mnie zupełnie wir zdarzeń. Niesamowita walka. I Severus i Harry pokazali na jak wiele ich stać. Zaskoczył mnie zwłaszcza Harry. Taki zawsze delikatny i kruchy. A tu okazał niezłomną wolę i odwagę. Uczucie, które miało być ich piętą achillesową, dodało im obu sił. Właściwie to Voldemort jest tu postacią najbardziej tragiczną, przez to, że nie zaznał w życiu miłości, i że sam nie jest w najmniejszym stopniu zdolny do tego uczucia. Nawet jeśli zdobędzie cały świat, nie zazna prawdziwego szczęścia. A Severus już wygrał, bo ma dla kogo żyć i ma dla kogo umierać. Jego serce nie zamarzło, jak serce Voldemorta. |
dnia maja 27 2013 19:38:04
O Boże
To było bardzo, bardzo, bardzo mocne. Tak mocne, że cały rozdział musiałam przeczytac z przycisniętą do buzi ręką. Momentami miałam ochote się rozpłakać, a czasami krzyczeć. Serce waliło mi tak szybko. Bałam się każdego zdania, które przeczytam, bo nie chciałam dowiedzieć się, że któryś z nich zaraz umrze.
Niech mu obaj rozpierdolą ten łeb, niech ta kanalia umrze i pozwoli im żyć. Jestem w emocjonalnej rozsypce, nie wiem, co mam napisać. Nie wiem do czego zmierzacie z tym leglimens, ale jeśli chodzi o zaszczepienie Voldemortowi czegoś w umyśle, tak żeby mu psychike rozwaliło to martwię się, że zrobi to samo naszym ukochanym. To jak opisałyście umysł Voldemorta, obrazuje nam jakim plugastwem moze ,,zarazić" Harry'ego, jako najbardziej niewinnego.
Świetnie opisałyście całe starcie z Voldemortem, naprawdę jestem pod wrażeniem i do tego widzę światełko w tunelu, odległe to fakt, ale jednak ! Nie zgaście go...
DZIEKUJĘ ZA WASZĄ CIĘŻKĄ PRACĘ, KTÓRA DLA WAS I DLA NAS DAJE SZCZĘŚCIE !
Pozdrawiam i czekam z NIEWYOBRAŻALNIE ogromną niecierpliwością.
Adaseja |
dnia maja 27 2013 20:09:13
Como sempre, um capítulo genial, digno de ser aplaudido de pé por horas, não canso de me surpreender e admirar trabalho literário tão espetacularmente bem desenvolvido. D.I. é um grande marco na literatura Snarry. Estou ansiosa pelo capítulo final, e estou de dedos cruzados para que tudo dê certo! Amanhã mandarei o desenho pelo e-mail. Estou aqui absorvendo as cenas em minha mente, em breve colocarei as imagens no papel. |
dnia maja 27 2013 22:32:07
Na początku [wybaczcie!] pomyślałam, że wyszedł Wam bardzo zgrabny melodramat. Bo to wzajemne ochranianie się Severusa i Pottera takie było - dramatyczne, przepełnione emocjami i uczuciami. Potwierdzało to każde kolejne zdanie. Z jednej strony - fajnie, szczególnie kiedy przeczyta się niektóre kwestie Mistrza, bo potwierdzacie tym, że Potter jest dla niego wszystkim. Ale także to, że liczy się dla niego tylko jego własna strona, że walczy o cały świat (Będę miał u swoich stóp cały świat. Właśnie po niego tu przyszedłem - ozłocę Was za to, najlepsze zdanie rozdziału!), że tylko Harry. I to, jak również ich zachowanie kiedy w końcu do siebie podeszli - było słodkie, takie dziwnie swojskie i intymne.
Z drugiej jednak strony, coś wołało we mnie "No proszę was, Severus? On nie może być tak słodko - dramatyczny! Nie ON!". Bo jakoś taka czułość i oddanie zupełnie do Mistrza mi nie pasuje. To jak opisujecie jego oczy, jak wiele można z nich wyczytać, jak się zmieniają i oddają wszystkie emocje i słowa - jak najbardziej jest to mistrzowskie. Wszystkie miłe gesty i słowa... Dobra, nie nadaję się do tego i nie mogę się do nich przekonać. A i skoro trochę zrzędzę... Nie pasuje mi użycie słowa "aromat krwi i wojny". Wojna i krew cuchną, śmierdzą, są obrzydliwe. Aromat zawsze kojarzył mi się z czymś przyjemnym.
Poza tym, genialna końcówka! Zupełne zaskoczenie i fantastyczne rozbudzenie jeszcze większych emocji przed finałem. Nie wiedziałam, że tak się jeszcze da, ale widać wciąż nie schodzicie z pewnego poziomu. Co się bardzo chwali;] Jestem ogromnie ciekawa lęków Voldemorta, bo nie spotyka się takich rozwiązań w innych ff. Pojedynki Potter/Voldemort są zwykle konwencjonalne i do bólu przewidywalne. WY zrobiłyście sztukę z czegoś, z czego teoretycznie się nie dało. Wymyśliłyście walkę, która na początku jest konwencjonalna (Voldemort gada, torturuje, gada, nie zabija) a później przenosi się do umysłu. Jak wlewanie czystej wody do ścieku. Chwała Wam za to!
I podkreślę jeszcze, że miejscami opis Severusa zwalał mnie z nóg. Bo opisywać jego emocje wyrażane przez spojrzenie potraficie jak nikt. Potterem wciąż zachwycać się nie umiem, choć miał chłopak momenty;p
Dzięki za OGROMNĄ PRACĘ jaką wykonałyście do tej pory. Czasu, wena, odpoczynku i świeżego powietrza przed finałem.
Pozdrawiam ciepło - Jocker. |
dnia maja 27 2013 22:43:41
"Mylisz się - wyszeptał Severus cichym, chrapliwym głosem. - Będę miał u swoich stóp cały świat.
Właśnie po niego tu przyszedłem."
Przyznaję bez bicia - oczy zrobiły mi się wilgotne po tych słowach. Nie przepadam za "miękkim" Severusem, ale tutaj, po tym wszystkim przez co przeszedł, jego uczucie do Harry'ego jest "najtwardszym" z jego uczuć. I pasuje do niego jak ulał.
"W ten sposób mógłbyś mnie jedynie zabić, przeklęty dzieciaku!"
Powalające jest dla mnie to, że do tej pory Harry nie dostrzegał albo nie rozumiał, jak wiele znaczy dla Severusa. Byłam pewna, że dotarło to już do niego, ale najwyraźniej się myliłam - i teraz został tym trafiony z siłą rozpędzonego pociągu.
Ale... ale... No jasna piwonia... Przedostatni rozdział, a możliwości po nim jak na przynajmniej 5 następnych... Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że ostatnie użycie tego zaklęcia rozciągnęło się na 150 stron... Jest dla nas nadzieja!
Wróciła mi nadzieja, wierzę w Harry'ego. I w możliwości, jakie się przed nim narodziły. Ciekawa jestem bardzo, co takiego tam odnajdzie, i gryzę teraz palce z niecierpliwości, ale to już zupełnie inny jej rodzaj niż przez ostatni miesiąc.
Pozdrawiam i życzę ogromnego natchnienia na ten ostatni i zapewne powalający (bo jakże inaczej) rozdział |
dnia maja 28 2013 00:01:31
Muszę przyznać dziewczyny, że trzymacie w napięciu od pierwszego do ostatniego zdania. Emocje i dramatyzm po prostu wylewał się falami. Ten rozdział podkreślił to, jak ważne powinny być szczere rozmowy pomiędzy Harrym i Severusem, gdyby byli ze sobą szczerzy, gdyby zjednoczyli swoje siły przed tymi dramatycznymi wydarzeniami mieliby o wiele większą szansę na pokonanie Voldemorta. Ale obaj są zbyt uparci, co doskonale widać, próbują na wzajem się uratować, robią to w bardzo rozpaczliwy sposób.
Jak wiele osób przede mną zwróciłam uwagę na słowa wypowiedziane przez Severusa:
Będę miał u swoich stóp cały świat. Właśnie po niego tu przyszedłem.
Jak dla mnie jest to jedno z najlepszych miłosnych wyznań w wykonaniu Severusa, jakie kiedykolwiek przeczytałam.
Zostawiłyście nas, biednych czyteników, w takim momencie, że chyba nie zasnę przez to.
Czekam z niecierpliwością, jak zawsze zresztą, na finałowy rozdział i boję się, co ze sobą przyniesie, bo nie zostawiłyście mi żadnej wskazówki, czy koniec będzie szczęśliwy (a raczej czy będzie szczęśliwy dla Harry'ego i Severusa).
Dziękuję za Wasz czas poświęcony pisaniu tego opowiadania.
Życzę dużo Weny! |
dnia maja 28 2013 02:37:21
O Kurczę, niesamowicie nasycony emocjami i zdarzeniami rozdział...każde zdanie niesie coś...Spiskujący Harry, szalejący Severus i inni, którzy na swój sposób dali temu rozdziałowi takiej werwy emocjonalnej-nie można się oderwać, dopóki się nie przeczyta do ostatniego zdania-, coś niesamowitego. Koncówka rozdziału w pewnym momencie strasznie wzrusza ( przynajmniej mnie) te wszystkie próby Severusa , gdy na swój sposób próbował pokazać jak go trawią emocje i próby uratowania Harrego...tak niepodobne do zachowań mistrza eliksirów, a jednocześnie tak pasujące sytuacyjnie- zdanie Będę miał u swoich stóp cały świat. Właśnie po niego tu przyszedłemrozwala w pozytywnym znaczeniu( czytając to zdanie popłakałem się) , szczerze niespodziewałem się tego po największym postrachu Hogwartu...
Szczerze to nie za bardzo wierzę iż zmieścicie się z zakończeniem w jednym rozdziale, ale mimo to czekam na ostatni rozdział siedząc na szpilkach |
dnia maja 28 2013 07:57:03
Wow.
Cudowna, przerażająca i trzymająca w napięciu akcja -- trzeba mieć do tego prawdziwy talent. Wspaniale to przedstawiłyście, podziwiam Was.
Aż do końca nie wiedziałam, co się stanie. Oczywiście kocham Waszego Snape'a -- jest zarazem stanowczy, ale również czuły. Wyznanie miłości (ale takie wyznawanie w stylu Mistrza Eliksirów ^^) przed Voldemortem bardzo bardzo mi się spodobało.
Harry także zasługuje na pochwałę, w końcu gryfońska krew zobowiązuje. Boję się tylko, że kiedyś może go zgubić... (tak jak większość czytających oczekuję happy-endu)
Dziękuję za rozdział, długo go wyczekiwałam. Jesteście moimi boginiami snarry! DZIĘKUJĘ. Życzę wielkiego wena! |
dnia maja 28 2013 08:36:22
Muszę coś dodać. Moje przedmówczynie wspmniały, że Severus zrobił się aż za słodki. Hmm. Nie powiedziałabym. W świetle ostatnich rozdziałów, w których zmroczniał, szedł po trupach i bez wahania robił okropne rzeczy, teraz, ta łagodniejsza twarz, bardzo mnie ucieszyła. Jakbym wydobyła się z morza jego mroku. I znów zobaczyła odrobinę światła. Stęskniłam się już za czułymi gestami Severusa i Harry'ego.
"Będę miał u swoich stóp cały świat. Właśnie po niego tu przyszedłem."
To zdanie też bardzo mnie poruszyło. Wyraża, jak ogromne znaczenie ma Harry dla Severusa. Wszystko dla Niego poświęci.
Rewelacyjnie przedstawiłyście, dziewczyny umysł Voldemorta i kontrast między jego demonicznym mrokiem, a świetlistością Harry'ego. Żal mi Złotego Chłopca, że musi zagłębić się w taką ciemność. Oby nie zbrukało to jego czystej duszy. |
dnia maja 28 2013 18:02:07
O. Mój. Borze. (Tak, tak... to taki las ;D) Ten rozdział był niesamowity. Pochłonełam go na jednym wydechu. Cudo. Severus... Jak na Severusa, of course.... Był bardzo wylewny. To, co tam się działo było oszałamiające. Z jednej strony - Voldemort, krew, ból, śmierć, strach, a z drugiej - Severus i Harry, ich miłość, oddanie... Płakałam. Najzwyczajniej w świecie płakałam. W wielu momentach bałam się, że stanie się coś złego. Ktoś zostanie okaleczony, umrze... Na szczęście nic takiego nie miało miejsca (nie wliczając Nagini).
Cała akcja płynęła wartko i czytało się ją z zapartym tchem. Każde kolejne zdanie wciągało coraz bardziej. Łatwo przyszło mi wczucie się w sytuacje i wyobrażenie sobie tego. Szczerze powiedziawszy to chciała bym zobaczyć DI w wersji anime. Było by bardzo ciekawie
Ale wracając do tematu...
Rozpacz. To uczucie zalewało mnie coraz bardziej. Co zrobić?! Co oni muszą zrobić, aby wyjść z tego cało?! Ile muszą jeszcze cierpieć?! Każda kolejna nieudana próba była jak moja własna porażka. Ja na ich miejcu pewnie bym się od razu poddała. Ale oni mieli siebie. Chcieli bronić się nawzajem. To cudowne.
Muszę przyznać, że DI to jedyne Snarry, w którym Severus jest Severusem, mimo że zakochał się w Harry'm. Kocham Was za to.
Ostatnie momenty... Harry używający LE... Nie wiem czemu, ale przed oczami maluje mi się obraz Severusa w domu na jakimś odludziu i Harry'ego, któremu odbija przy obcych lub przy magii. Mam nadzieję, że źle nie będzie i to tylko mój umysł widzi same czarne scenariusze.
Życzę Wam wiele weny i czasu Trzymajcie się dziewczyny! Wierzę w Was ;* |
dnia maja 28 2013 20:30:14
WOW, ten rozdział jest niesamowity. Trudno mi wyrazić słowami wszystkie emocje po przeczytaniu tego tekstu. Mam wrażenie, że słowa Severusa:
"Będę miał u swoich stóp cały świat. Właśnie po niego tu przyszedłem."
przejdą do historii (przynajmniej w kręgach Snarry). To najpiękniejsze wyznanie miłości z jakim kiedykolwiek się spotkałam. Stanowcze wyznanie uczuć, bez zbędnej słodyczy, które uderza prosto w serce z ogromną siłą.
Wzajemne ochranianie się Severusa i Harrego obrazuje nie tylko silny związek emocjonalny między bohaterami, ale również ich prawdziwe wnętrze. Takie zachowanie między kochankami nie jest czymś niezwykłym, można je spotkać w wielu tekstach. Wyjątkowy jest sposób w jaki to przedstawiłyście. Obaj są tacy prawdziwi i szczerzy. Harry jest Harrym - bezgranicznie zakochanym, oddanym,naiwnym gryfnem, tak bardzo zdesperowanym by uratować swojego ukochanego. Severus jest bardziej świadom swoich działań. Wie, co się stanie w nim samym, gdy Harry umrze i zrobi wszystko by do tego nie dopuścić.
Kolejnym zaskoczeniem jest kreacja Voldemorta. Zawsze czułam niedosyt w przedstawieniu tego czarodzieja. Trochę jak z Kurtzem w "Jądrze ciemności" Za frazami pełnymi obezwładniającego strachu, kryje się fałsz. "Wasz" Voldemart zachowuje się jak prawdziwy potężny czarnoksiężnik. Nie da się go pokonać wyłącznie dzięki szczęściu, bohaterskiej postawie i niekontrolowanej oraz nierozwiniętej mocy (przynajmniej takie wnioski nasuwają się po przeczytaniu kolejnych rozdziałów).
Zakończenie - zdecydowanie ogromne zaskoczenie. Pomimo faktu, że już raz udało się Harremu z Legilimens Evocis (i że tak bardzo chciał się nauczyć tego zaklęcia) nie spodziewałam się, że ostatecznie użyje go przeciw Voldemortowi.
Wasz talent jest niezaprzeczalny i oczywisty, wyraźny w każdym rozdziale. Mam nadzieje, że Wasza "przygoda" z pisaniem nie zakończy się po DI. Chciałaby przeczytać również inne prace...
Dziękuje za Waszą ciężką prace. Życzę dużo weny. Powodzenia. Fighting! |
dnia maja 28 2013 21:13:43
Wow. Teraz to już naprawdę nie mogę doczekać się końcówki... I wierzę w happy end. Może głupio wierzę, ale jednak. |
dnia maja 28 2013 21:33:03
Ojej! ojej! ojej!
po raz kolejny rezygnacja z nauki na dwa jutrzejsze kolokwia opłaciła się! jak zwykle, co jakiś czas zaglądam sobie na stronę, tylko po to, żeby popatrzeć na zdjęcie Harrego i Severusa, a tu taka niespodzianka. no to pouczone na dziś...
pochłonęłam rozdział z prędkością światła (bo inaczej się nie da!), i znów brak mi słów. Nie dociera do mnie, że to przedostatni rozdział... i pewnie nie dotrze za jakiś czas, że DI się skończyło... no bo jak TO się może skończyć? już tak długo jestem z Wami, z tym opowiadaniem. Kawał czasu! nie mogę sobie nawet wyobrazić co czujecie Wy, Drogie Autorki, mając w perspektywie namacalny koniec opowiadania... czy istnieje życie po DI?
No ale ja nie o tym, jak zwykle odpływam gdzieś daleko, zamiast skupić się na tym co ważne. Nie muszę pisać, że rozdział to kolejna perełka, nie muszę dodawać, że czyta się tak lekko i przyjemnie jak zawsze. Przez cały czas w myślach krzyczałam do Harrego, żeby spróbował Legilimens Evocis i na szczęście mnie posłuchał! zapaliła się we mnie iskierka nadziei. Póki co to maleńka iskierka, która podpowiada mi, że może jednak będzie szczęśliwe (dla chłopaków) zakończenie, ale mając w pamięci całe opowiadanie, boję się, że Szanowne Autorki zechcą jeszcze troszkę namieszać... i owszem, mieszanie wskazane, ale niech to się dobrze skończy,plissss... już od kilku rozdziałów jęczę o szczęśliwe zakończenie, ale taka już ze mnie maruda. I będę marudzić, bo chłopcy zasługują na spokojną starość
pozdrawiam, życzę weny i dziękuję za umilenie mi kolejnego wieczoru.
sliwka |
dnia maja 28 2013 22:04:29
Miałam rację! Finał jest jak Severus, tajemniczy, pełen emocji mroczny. Jedyne co mi tutaj zgrzytało to ta czułość u Snapa, opisy były niesamowite, aczkolwiek za dużo tutaj było patetyczności. Raz go zasłonił ciałem, ok. Drugi raz, no dobrze, trzeci raz go odepchnął...cóż. Do tego Voldemort stający sobie obok i patrzący na te czułości, ten niebezpieczny i groźny Tom, ja widzę tutaj czystą groteskę. Ale to jedyny minus. Jak zwykle pod względem językowym jesteście mistrzyniami i ten pomysł na definitywne zabicie Czarnego Pana, majstersztyk. Zaskoczyłyście mnie, pomimo tych minusów, jestem zachwycona i niestety uświadamiam sobie, że przygoda z DI już dobiega końca i napawa mnie to ogromnym smutkiem, ale wszystko kiedyś się kończy.
Dziewczyny zrobiłyście kawał nieziemskiej roboty, i niezmiernie Wam za to dziękuję. |
dnia maja 28 2013 22:22:53
Nie mogę uwierzyć, że to przedostatni rozdział, to nie może być prawda! Sam rozdział jest niesamowity, pełen napięcia, nagłych wyznań (chyba wszystkim czytelnikom, pewne jedno zdanie, wyryło się w pamięci, cytować nie będę, bo zrobiło to 2/3 komentujących). Ręce mi się trzęsą i naprawdę, nie wiem jakim cudem przeżyje ten czas to następnego rozdziału, który, mam nadzieje będzie dłuższy.
Nie wiem co napisać, a biorąc się do czytania miałam nadzieje stworzyć jakiś konstruktywny komentarz. No cóż, nie dane mi było...
Dużo weny! |
dnia maja 28 2013 23:22:13
Dziewczyny, co wy ze mną robicie? Przez cały rozdział siedziałam jak na szpilkach i wstrzymywałam oddech, a każdy najmniejszy szelest mnie straszył. Tak bardzo bałam się, że któremuś z nich coś się stanie... Siedziałam i czekałam na jakiś sygnał, cokolwiek. Kiedy w stronę Severusa miała pomknąć Avada, mało nie zeszłam na zawał, tak mi łomotało serce!
To było cudowne, kiedy osłaniali siebie nawzajem. Chyba nie ma piękniejszego wyznania prawdziwej miłości niż chęć poświęcenia się dla drugiej osoby. Piękne to a zarazem bardzo tragiczne. Tak bardzo wierzę w to, że razem przeżyją, że ten koszmar się skończy.
Bardzo podobała mi się rozmowa z Voldemortem, Harry i Severus idealnie się w niej dopełniali. Od razu było widać, że są dla siebie stworzeni, doskonale się rozumieją i bronią siebie nawzajem. A zdanie "Będę miał u swoich stóp cały świat. Właśnie po niego tu przyszedłem" przejdzie do historii.
Bardzo zaskoczyłyście mnie tą trucizną w nożu. Nie spodziewałam się tego, myślałam, że ten pomysł jest skazany na porażkę, a teraz pojawiła się iskierka nadziei. Ciekawa jestem tylko tego, co Harry ma zamiar zrobić w umyśle Voldemorta. Mam nadzieję, że chłopak wyjdzie z tego cało. Wiem, że pewnie nie raz mnie zaskoczycie w tym ostatnim rozdziale, ale mam nadzieję, że wszystko skończy się dla nich dobrze...
Dziękuję Wam za ten rozdział i życzę weny podczas pisania kolejnego. My będziemy cierpliwie czekać na zwieńczenie tego dzieła. Dacie radę, kochane! Liczymy na Was i wierzymy w Was! |
dnia maja 29 2013 15:17:15
Asi se budu opakovat, ale musím napsat, že to bylo jedním slovem naprosto úžasné. Moc děkuji za nádherné chvíle s vaší povídkou, ani se mi nechce věřit, že je před námi už poslední díl. :-) |
dnia maja 29 2013 15:51:31
Cholera... trzeba wam przyznać, że wiecie jak trzymać w napięciu Przez cały rozdział siedziałam jak na szpilkach ... Ha! Nie ma to jak Severus przybywający z odsieczą ... ten facet zawsze wszystko robi z rozmachem Uwielbiam to w jaki sposób okazuje Potter'owi czułość, tak szorstko ale mimo tego rozpływam się za każdym razem jak czytam coś takiego ... Co do samej akcji Voldemortt vs. Harry... no ludzie byłam tak poirytowana nim w tym rozdziale, że aż mnie nosiło momentami. Pomimo tego, że Snape jest tu mega wielkim k*tasem to i tak wolę jego niż papkowatego Harrego. Gdyby choć raz w życiu poskromił ten swój cholerny Gryfoński kompleks bohatera to może wszystko potoczyłoby się inaczej. Jego naiwność czasami mnie bawi. Idealnie oddajecie uczucia i emocje bohaterów i myślę, że w świetny sposób pokazujecie, że Harry to bezmyślny bachor, który najpierw robi potem myśli (nie wiem czy o to wam chodziło ale ja to tak odbieram). Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i mimo wszystko pan Potter pokaże nam, że nie jest tak bezużyteczny jak mi się wydaje Jestem zachwycona pomysłem z nożem i Legilimens Evocis Macie za to wielki plus Czekam z niecierpliwością na ostatni rozdział :* Weny i czasu. Pozdrawiam. |
dnia maja 29 2013 16:54:26
Bardzo, bardzo przepraszam za długą nieobecność - matury pochłonęły cały mój czas
Uwielbiam sposób, w jaki opisujecie uczucia. Robicie to bardzo realistycznie i to sprawia, że łatwo wczuć się w bohaterów i ich przeżycia. Harry był w tym rozdziale niesamowicie ekspresyjny, czułam że coś mi się ściska w żołądku jak o nim czytałam. Szczególnie koniec wbił mnie w fotel. Bardzo lubię tą postać (chyba najbardziej, a na pewno dużo bardziej niż u pani Rowling), ale i tak Severus tym zdaniem
Będę miał u swoich stóp cały świat. Właśnie po niego tu przyszedłem.
kompletnie mnie podbił. W ogóle jego zachowanie, zmagania tej dwójki z Voldemortem - piękne.
Dziękuję za tyle emocji i niecierpliwie oczekuję na następny rozdzial. |
dnia maja 29 2013 17:50:35
No tego to się nie spodziewałam! Bo kto normalny chciałby zagłębić się w umysł takiego potwora?! Bleee... paskudne doświadczenie.
Rozdział bardzo angażujący, przerażający i trzymający w napięciu. Cliffhanger na końcu to niemal powtórka tej samej sceny z udziałem Severusa, i po raz kolejny zdaje egzamin bo aż prosi się o kontynuację!
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Voldemort to głupiec - zapatrzony we własną wielkość i potęgę, bawi się swoimi 'ofiarami' święcie przekonany o swojej wygranej. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że może zostać pokonany. No i się doigrał, trucizna zaczęła działać i przechyliła szalę sił na korzyść Harry'ego i Severusa. No cóż, jego strata!
Dziękuję dziewczyny za kolejny rozdział. Z bólem uświadamiam sobie, że to rzeczywiście już prawie koniec DI - spędziłam przy waszym fiku sporo przyjemnych godzin i w przyszłości pewnie przeczytam całość od początku nie raz a tuzin razy. |
dnia maja 29 2013 20:58:12
O matko!! Czytałam ten rozdział z szalejącym tętnem i spoconymi dłońmi. Wy to naprawdę umiecie budować klimat. Człowiek się czuje jakby sam został przeciągnięty przez serię tortur i musiał walczyć o życie ukochanego. Próbowałam sobie wyobrazić czyją śmierć bym lepiej zniosła Harrego czy Severusa i dochodzę do wniosku, że jedynym dopuszczalnym dla mnie martwym ciałem w tej historii jest oślizgłe cielsko Voldemorta. Już kiedyś pisałam, że nie wybaczę wam jeśli któryś z głównych bohaterów zginie. Krążą jakieś wieści o dwóch alternatywnych zakończeniach. Jeśli to prawda prosiłabym o zaznaczenie, które to jest dla mięczaków (takich jak ja) a które dla twardzieli, którzy lubią smutne zakończenia. Koniec końców i tak na pewno pochłonę z zapartym tchem i szaleńczo bijącym sercem cokolwiek nam tu zaserwujecie ale jednak apeluję o oszczędzenie czytelnikom łez. |
dnia maja 29 2013 21:14:25
Och, Bożeeee.... kocham waszego Voldka. Jest taki perfidny i zadufany w sobie, ale gdzieś tam w środku wciąż tkwi w nim mały Tom Riddle.
Genialne opisy uczuć. Już dawno nie czytałam tak "głębokiego" tekstu - przemyślenia Harry'ego i Snape'a przyprawiają mnie albo o dreszcze, albo sprawiają, że mam ochotę rozryczeć się na miejscu lub skakać z radości. To niezwykłe, że potraficie znaleźć tą cienką granicę między podniosłym tekstem, a pompatycznym tekstem.
Jednak wciąż nie mogę przecierpieć śmierci Lucjusza <tarza się po ziemi i ryczy>, a tym bardziej nie zniosę śmierci Toma (szczególnie dlatego, iż jestem ogromną fanką pary TMR x HP ).
Mam nadzieję, że go "oszczędzicie".
Życzę duuuuużo weny!
Hail i Chwała! |
dnia maja 29 2013 22:00:27
Ten rozdział od początku do końca trzyma w napięciu, o oddychaniu przypominałam sobie raz na jakiś czas, świetne. Wspaniale, że jednak jest nadzieja na pozytywne zakończenie, choć zdaję sobie sprawę, że nawet, jeśli Voldemort przegra, to i tak świat już nie będzie taki sam, ofiary tej wojny pozostaną jedynie w pamięci ocalałych, a dusza Harry'ego na zawsze będzie już nadszarpnięta... (taka tam moja wizja przyszłości )
Podziwiam Severusa za całe poświęcenie, no i, że udało mu się zabić Nagini. Mam nadzieję, że Harry doturla go w jakieś bezpieczne miejsce (podsuwam pomysł, gdyby nie potrafili wydostać Snapa z pola silowego )
Fajnie się doczekać kolejnego rozdziału. Wciąż ciężko uwierzyć, że za chwilę koniec. Na pewno będę wracać do tego dzieła, jesteście niesamowite, dziewczyny! |
dnia maja 29 2013 22:48:36
matko boska niech to się dobrze skończy! chcę happy endu!XD
dzięki wam wielkie za kolejny cudowny rozdział, jesteście niesamowite, zawsze to wam będę powtarzać. dzięki <3 |
dnia maja 30 2013 00:19:12
Jasna cholera!
To zdecydowanie najbardziej emocjonujący i pełen napięcia rozdział! Jestem tak cholernie zachwycona, że mam w tej chwili poważne problemy z jakimkolwiek wysłowieniem się...To jest takie cudowne i niesamowite uczucie przeczytać tekst, który tak pięknie przedstawia i opisuje emocje, który swą głębią urzeka i czaruje, a nawet uwodzi czytelnika...Tak. DI jest jest genialne, Wy jesteście genialne, dziewczyny! <3
Co do samego rozdziału...
Wiedziałam! Wiedziałam, że zatruty nóż zadziała!
Walka między Voldkiem a Harry'm i Severusem była zaiste epicka i bardzo bardzo, ale to baaaardzo ekscytująca i emocjonująca (taaa, nadużywam tego słowa, ale to tylko świadczy o tym jak bardzo ta cecha wybija się w DI, a to według mnie naprawdę duże osiągnięcie godne podziwu) oraz pełna zwrotów akcji. Szacuneczek, Moje Drogie. Nieźle się denerwowałam, czytając każde zdanie, bojąc się, czy nie przeczytam czegoś, czego po prostu obawiam się od kilku ostatnich rozdziałów...
...Ja z reguły potępiam szczęśliwe zakończenia, bo często są przesadzone i przesłodzone lukrem i dość naciągane, ale ja KOCHAM DI i po prostu nie mogłabym znieść myśli, że to mogłoby się źle zakończyć (śmierć bohaterów), a w ostatnim czasie wyglądało na to, że na takowy koniec się zbiera. Nie mówiąc już o tym, że w takiej sytuacji opowiastka Seva o gazeli i lwie (dobrze kojarzę?...) byłaby ewidentnym spojlerem. Jednakże po dzisiejszej lekturze widzę promyk nadziei i zamierzam myśleć pozytywnie
Bardzo mile zaskoczyły mnie dialogi i kwestie. Zwłaszcza Snape'a. Raczej nie będę oryginalna z wyborem mojego faworyta wśród cytatów...
"Będę miał u swoich stóp cały świat. Właśnie po niego tu przyszedłem."
Niby takie proste stwierdzenie, ale jakie głębokie, piękne i ujmujące zarazem. Cudeńko! Perełka! <3
Na tym chyba zakończę swój spis złotych myśli.
Zatem życzę dużo dużo dużo i dużo, nie wspominając o tym, że dużo, a nawet dużo weny!!! Piękna historia zasługuje na piękny koniec, więc piszcie tak długo, jak chcecie!
Pozdrawiam,
Silence |
dnia maja 30 2013 10:56:01
Czułam się trochę jakbym czytała kolejną część Harrego, no może pomijając troskę Severusa. Dzięki wam przypomniałam sobie dlaczego polubiłam tę książkę i Harrego. Aż mam ochotę przeczytać od początku wszystkie części.
Boję się zakończenia bo mimo tego, że przerwałyście w momencie kiedy wszystko zaczęło się układać to mam wrażenie że oni nie przeżyją. Jeśli Harry umrze to Severus się zabije.
Nigdy bym nie pomyślała że Snape tak się poświęci, to piękne :_: |
dnia maja 30 2013 17:12:20
piękna historia zasługuje na piękne zakończenie, dające nadzieję na szczęście pomimo wszystko....przyłączam się do tego rękami i nogami; ten rozdział tak dramatyczny, a jednoczesnie tak lekki w czytaniu potwierdza wasze pisarskie umiejętności i dar snucia fantastycznych opowieści, mam nadzieję, że nie zarzucicie piora. Proszę tylko o jedno - dajcie sznsę Sevowi i Harremu, niech uprzykszą sobie życie w przyszlosci !!! |
dnia maja 30 2013 17:17:32
sorry za piora i upszykszą, ale uwierzcie, że to przez emocje, ktore mnie trawią po przeczytaniu tego rozdziału |
dnia czerwca 01 2013 01:55:35
From Samantha MSF:
The chapter was unbelievable, amazing, breathtaking - it evoke so many emotions, I feel like I can talk about it for hours now. As always, I'm overwhelmed. I've been waiting for this moment for so long, and now I can see it was absolutely worth it - even more so. I finally figured out what I wanted to say all along - in every chapter it seems like you have finally reached the limit of ideality - it feels like nothing can me more perfect, but no, you always widen this limit, even when I don't think it's possible. Voldemort scares me more and more, emotions are getting stronger and stronger, Harry and Severus, their love, their devotion to each other also touch me deeper and deeper! You are fantastic. Your talent, your ability to use words, turning them in such a powerful weapon is admirable - beyond admirable.
I was ecstatic when Severus finally found Harry, when he touched him. This moment was so incredibly beautiful - it's like time itself froze, and there were only two of them left. I knew that their idyll couldn't last long, but I was fascinated anyway. Severus' apparent relief, Harry's hesitant happiness - it was so obvious how much they love each other, how they treasure every single moment together. Especially now, when every of them can also be the last. When Severus said 'I'll take you out of here', I believed him immediately. He is not one of those people who say things without meaning them. If he said he would take Harry away, he will. He will do anything to achieve it, and no one, not even Voldemort can stop him. When he kissed Harry's hand... that episode was soaking with tenderness, and once again I was amazed how much Severus has changed in some ways. He is such a strong, remarkable, cruel, icy-cold and extremely smart hardened man - and yet he fell madly in love with a teenager, more that that - with a Gryffindor. It sounds impossible, but in the same time, it's so real. Their love, their relationship has come a very long and difficult way, and the connection between them is so strong, it's unbreakable. Also, it's really palpable, so Voldemort certainly didn't miss anything.
You know, what scares me most is that Voldemort doesn't pretend - he seriously thinks love is some kind of disease, and he is furious because he believes he lost one of his best servants to it. The fact that he simply doesn't understand it makes him even more terrifying than before, because... he isn't human. He is a creature, an evil, but he doesn't have a human bone in his body. He is capable of anything, just as Severus is - only his goal is to save the centre of his universe, Harry, and Voldemort's... it's empty and lifeless.
Many phrases from this chapter will indeed be forever carved in snarry history. 'I *will* have the whole world at my feet. Actually, I came here to get it' - it's really the most romantic thing I've ever heard coming from Snape! God, it's so unusual, unique and beautiful - just like Harry and Severus' relationship is. I was so touched when I read it. In fact, I was touched deeply by whole this incredible chapter - I think you described perfectly the despair and fear and love Severus feels. No, his actions and words are definitely not overly dramatic or sweet - they are human. All the time he was trying to get to Harry, he was scared, terrified of possibility to lose him. He didn't know whether he is alive or dead, if he is in pain, if he is calling him, needing him, hoping he'll come. He didn't know anything, and uncertainty is usually the worst thing that one can imagine. It's amazing that Severus managed to go that far without going completely insane in the process. He was ready to do everything for Harry before, but now, after having gone through all that terror, he is even more determined, more fixed on this boy who has turned his entire world upside down. In my opinion, all Snape's unique words and actions proving his love to Harry are very him, very 'snapish'. Harry, this brave, fantastically determined boy, achieved unachievable - he broke all Severus' walls, he taught him how to love, how to be tender, how to smile and laugh and treasure someone. I think nothing Snape does or says now can be too sweet or something. It's realistic, it's believable, it's touching, it couldn't be any other way. This is also one of the reasons why I so fervently believe in happy end (well, more or less happy). Snape and Harry have gone so far - they are on the top right now (in their feelings). It would be absolutely heartbreaking and terrible if they fell without being able to enjoy their new position. Before, there were so many walls Snape built between them. Now, all of them are destroyed, and the only thing that interferes in their happiness is Voldemort. It would just be so unfair if they didn't get their chance!
'You had to bring him to me on a silver leash, executing every your order, NOT BECOME INFATUATED WITH HIM, YOU PATHETIC FOOL!' - ha, I just *loved* this Voldemort's phrase. I even laughed a bit - he is hilarious in his incomprehending fury... though my amusement lasted only for a moment, because this is NOT a funny situation. It's terrible and scary - I was sitting on needles, terrified out of my mind, waiting every second for something to happen to Harry or Snape or to both of them.
Harry, Harry... he is so foolishly brave sometimes, but he has every reason to be so. He is just like Snape - he is ready to everything to save the one he loves, only all his actions are completely Gryffindor, and Severus' are solely Slytherin. When Snape shielded him from Crucio, I was... I was shocked, excited, thrilled, frightened! Yes, I expected something like that, but thinking and seeing are two very different things. This moment almost ripped my heart out. It was fascinatingly beautiful and painful! Then Harry tried everything to protect him... and Severus did the same thing again. He amazed and fascinated me so much - he reminded me of a robot programmed to perform one task, ready do fight teeth and nails to do it, try over and over and over again no matter if he is hurt or seriously damaged - ready to fight till his very last breath. Severus' devotion is incredible.
I *loved* how he compared him and Voldemort, their desires. Sadly, Voldemort doesn't seem to understand it. He can accept only the most basic things, and love is definitely not one of them.
What also terrified me is how *strong* the Dark Lord really is. Severus was the strongest wizard I've ever seen, but even he can't really fight him. It's agonizing to understand that. Severus' determination not to let Harry drink that potion almost broke my heart, but it also made me ecstatic. I can't get enough of seeing how much he loves this beautiful brave boy... 'In this way, you could have just killed me, you damn kid!' - wow, I got crazy when I read it! Every Severus' word is worth everything, they all are so desperate, so full of love. So beautiful. Finally Harry understood how much he means to him... it was an incredible moment!
Harry's idea was brilliant, but that 'kill the traitor' made me freeze. I could only pray that you wouldn't do what Joan did - although I was almost sure you wouldn't. It's astonishing that even in that situation, Severus tried to protect Harry once again by pushing him away. Wow. That doesn't cease to impress me. I shrieked with happiness when he killed Nagini! Yeah! Way to go! Finally that's disgusting snake is gone - Severus is amazing! But then... I couldn't breathe when Snape was caught in a special barrier, and Harry was left alone with Voldemort. When he decided to really drink the potion. r16;Maybe in another life could be together' - oh, that almost made me cry! It's heartbreaking, it's so heartbreaking - I can't find the right words. But no matter what the ending will hold, I'll hold on this Harry's belief. I believe it too. They *will* be together - doesn't matter when or where. They just will be. They are made for each other. I can't imagine what Severus felt, watching Harry getting ready to drink the potion, unable to help, to stop him...
I was so shocked when Voldemort finally felt the impact of poison! I gave up on this idea - I thought Harry's great plan failed! Wow, it's fantastic! This boy is just brilliant! And his plan now... I must say, it's impressive. I don't know if I would be strong and brave enough to do something like that... how did it even cross your mind?! Every your idea is so unique and inimitable! Really, I don't know what to do again, how to wait for the next - and last - chapter... how is it possible to survive here?! What will Harry do, how will Severus break free? God, I so hope the next chapter will appear soon enough, even though I understand how hard it is for you to write something like that... it's a Masterpiece, I'll never get tired of repeating it. Thank you! Thank you so much!
The title is incredible, by the way - it's so appropriate, so direct. Oh, I wanted to ask, because I'm confused a bit - do you plan an epilogue, or the last chapter will be absolutely the last piece of DI?
Thank you - for everything! - one more time! Everything you write is so valuable to me!
Lots of love,
Kate |
dnia czerwca 01 2013 16:51:47
Widzę, że autorki zgrabnie uciekły z tego, co ja nazywam "laniem wody". Jest sensownie, klarownie i ciekawie. Tak trzymać do końca, laski. |
dnia czerwca 02 2013 13:17:46
Ryczałam przez pierwszą połowę albo i dłużej, ale to przez to, że ostatnio jestem strasznie roztrojona. Choć to wciąż było piękne :(
Eh, cudowny rozdział. Jak zawsze wszystko przewijało mi się przed oczami jak w filmie.
Życzę dużo weny. |
dnia czerwca 03 2013 01:40:13
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Przepraszam, po prostu euforia, zachwyt nad rozdziałem oraz... buzujące emocje musiały znaleźć ujście.
Piękny rozdział, w ciekawym kierunku zmierza zakończenie Wielkie ukłony! |
dnia czerwca 03 2013 09:58:01
Ten rozdział był doskonały! Zniknęły zbyt obszerne opisy i wdarła się szybka akcja i wielkie emocje, zupełnie tak jak lubię Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, trzymam mocno kciuki za wenę!
Btw, czytałam ostatnio rozdział z krawatem i uznałam go za swój osobiście ulubiony. Kwintesencja Waszego dzieła : miłość, nienawiść i spalające pragnienie. Z muzyki zaś tylko jedna piosenka pozostała mi na setliście: Not strong enough Apocalyptici z Brenthem Smithem. Doskonale podkreśla całe Wasze dzieło |
dnia czerwca 05 2013 00:26:23
Cudownie! Już naprawdę nie mogłam się doczekać, alemimo wszystko było warto, teraz mam czasu w nadmiarze. Ach, ten Potter, w końcu poszedł po rozum do głowy, i przestał narażać Severusa na niebezpieczeństwo.
Życzę wam mnóstwa weny ! |
dnia czerwca 06 2013 17:45:02
Nie, nie nie!! Nie w takim momencie!! Jesteście świetne, ale wasze cliffhangery mnie dobijają |
dnia czerwca 11 2013 18:02:33
oj boziu, niesamowity rozdział, tyle myśli, tyle wątpliwości, tyle emocji, nie dociera do mnie że już zbliżamy się do końca, będzie mi bardzo brakowało opowiadania. Dziękuje za wasze poświęcenie i napisanie tej księgi.
Pozdrawiam |
dnia czerwca 12 2013 01:07:02
Wybaczcie ale nie mogę! Nie dam rady dalej! Z rozdziału na rozdział historia staję się coraz bardziej brutalna i ja po prostu nie mogę tego przeczytać. Już chyba po raz 30 na niego patrzę i NIE MOGĘ!
Nie przeczytałam ani słowa, bo się po prostu boję!
Nie to abyście pisały źle. Bo do stylu nic wam nie mogę zarzucić ale jako kobieta jestem coraz bardziej zdruzgotana przebiegiem akcji. Dopiero dziś zdałam sobie sprawę, że czuję się tak samo jak podczas czytania "spalona żywcem" Nie lubię takich klimatów, a mimo to przeczytałam ta straszną książkę bo była ciekawa! Do dziś pamiętam o takich szczegółach z tamtej książki jakbym ją przeczytała wczoraj, ale z całą pewnością nigdy więcej po nią nie sięgnę.
I odnoszę wrażenie, że tak samo będzie z całą tą waszą rbitwom o Harryr17;egor1;
Będę pamiętać co się tam działo, ale jakbym miała po raz kolejny czytać DI to ominę te rozdziały. Tak więc od 64 do 69 prawdopodobnie nigdy więcej nie zaglądnę. Podobały mi się. Ale dla takiej pogodynki jak ja, są one zbyt traumatyczne.
Ale 62 i 63 mogę za to czytać w nieskończoność. Jak dla mnie były to najlepsze rozdziały. Tak więc wybaczcie mi moją wybredność i słabe nerwy. |
dnia czerwca 13 2013 16:28:33
Hej Dziewczynki
Och, nie wiem czy jestem zadowolona z tego rozdziału... Oznacza on bowiem bliski koniec DI. Z DI, które towarzyszyło nam przez ostatnie 2?3?4? lata!
Bardzo podobały mi się ostatnie dwa rozdziały, ale w szczególności ostatni (czyli ten Bardzo konkretny, rzeczowy - mimo objętości! Jestem pod wrażeniem, poważnie. Emocje niesamowite, bardzo zgrabnie, płynnie i plastycznie opisane detale! Ja dosłownie widziałam - WIDZIAŁAM - całą tę scenę! Brawo!
Świetny rozdział, bardzo pracochłonny, naprawdę super!
Ogromnej weny życzę Wam z całego serca |
dnia czerwca 14 2013 19:58:00
Dziewczyny, w tym rozdziale napisałyście zdanie, które powinno znaleźć się na koszulkach. Trudno je zapomnieć, ciągle wraca i jak widać porusza tłumy. |
dnia czerwca 15 2013 19:50:41
Thnak you. Good luck with next chapter and lots of inspiration. |
dnia czerwca 17 2013 11:56:40
Właściwie (jak dla mnie) dopiero ten rozdział pokazał rozmiar uczucia Snapa do Harrego. We wcześniejszych rozdziałach miałam uczucie, że dla Severusa Potter jest tylko "rzeczą do użycia", i mimo tych drobnych zmian jakie w trakcie opowiadania zachodziły w Mistrzu Eliksirów, ja nie byłam przekonana, co do "głębokości" jego uczuć. Zobaczyłam to dopiero w tym rozdziale. Snape który mówi Harremu, że bez niego nie ma poco żyć. Tak! na to właśnie czekałam |
dnia maja 26 2014 17:47:30
Cudowne, ten rozdział to skupisko emocji i odczuć tak silnych, iż myślałam, że nie dotrę do konica...Severus...hmm... Stwierdzam, że zaczyna chorować na człowieczeństwo, w tym rozdziale zdjął maskę, nawet jeśli tylko na chwilę. Piękny opis sytuacji i przeżyć. <3 Cudownie |
dnia marca 01 2015 19:42:06
Wow. Nie wiem co napisać, brakuje mi słów, to było wow. Harry nigdy nie będzie słuchał nikogo. Wiem, że postąpił tak, aby uratować Severusa, ale on mu to jeszcze wypomni. Jenak to nóż przyczyni się do zwycięstwa Harry zniszczy,a raczej dementorzy zniszczą duszę Voldemorta i będzie happy end, gdyż Severus będzie zawsze wspierać Harrego. |
dnia lutego 01 2021 05:07:17
Voldemort nie zrozumie, niestety nigdy nie zrozumie, czemu oni zasłaniają się nawzajem. Dla zakochanych jest coś więcej niż życie. |
|
| | | | |
| Dodaj komentarz | | | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
| | | | |
|
| Logowanie | | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| | | | |
| Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us | | | | | | | |
| Ważne | | |
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl
Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!
Ariel & Gobuss |
| | | | |
| Shoutbox | | | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
| | | | |
|