dnd, d&d dungeons and dragons
 
Snarry World
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d MENU dungeons and dragons
 
Strona Główna Desiderium Intimum Mistrz i Chłopiec Tłumaczenia Nasza Książka/Our Book Kategorie Newsów Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d
OUR BOOK
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness:

BOOK 1 - THE BLACK MONGREL
BOOK 2 - THE CURSED ONE
BOOK 3 - THE POISONS MASTER


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
NASZA KSIĄŻKA
dungeons and dragons
 
The Light Enthralled by The Darkness PO POLSKU:

KSIĘGA 1 - CZARNY MONGREL
KSIĘGA 2 - PRZEKLĘTY
KSIĘGA 3 - MISTRZ TRUCIZN


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasza twórczość/Our stuff
dungeons and dragons
 
DESIDERIUM INTIMUM
MISTRZ I CHŁOPIEC
NASZE TŁUMACZENIA

Desiderium Intimum In Other Languages
The Master and The Boy

Desiderium Intimum Soundtrack
Desiderium Intimum Arts
Inne Ficki
Awards
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nasze Teledyski/Our Videos
dungeons and dragons
 
Desiderium Intimum Trailers
Videos by Ariel & Gobuss
Videos by Ariel Lindt
Videos by Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Polecane/Recommended
dungeons and dragons
 
Snarry od A do Z
Fanfics
Arts
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Użytkowników Online
dungeons and dragons
 
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 7,388
Najnowszy Użytkownik: shoi
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Our Desiderium Intimum Videos
dungeons and dragons
 






 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Nawigacja
dungeons and dragons
 
Strona Główna
Nasza Książka/Our Book
Kategorie Newsów
Artykuły
Buttony do Snarry World
Statystyki
Szukaj
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS
dungeons and dragons
 

THE LIGHT ENTHRALLED BY THE DARKNESS ON AMAZON
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Rozdział 62 Part 4 - "The Truth"
dungeons and dragons
 
*


Powietrze falowało, przesiąknięte żarem i głośnymi uderzeniami serca. Całe pomieszczenie wypełnione było mgłą, która zniekształcała wszystko wokół, pogrążając cały salon w szkarłatnej ciemności, w której nie było widać niczego, poza jaśniejącą, tętniącą własnym blaskiem istotą, siedzącą na kolanach Snape'a w krwistoczerwonej koszuli, z otwartymi, z trudem łapiącymi powietrze ustami i rozgrzaną erekcją, pulsującą w zaciśniętej dłoni Severusa.

- No, no, nie możemy pozwolić, abyś zbyt szybko doszedł... - wyszeptał chrapliwie mężczyzna, próbując nadać swojemu głosowi kąśliwe zabarwienie, aby zatuszować buzującą w nim niecierpliwość i okiełznać głód, który odczuwał, gdy patrzył na chłopaka.

Ale nie zamierzał się spieszyć. Chciał zająć się nim odpowiednio, chciał podsycać to pragnienie powoli, patrzeć, jak rozpala się płomieniem i rozrasta coraz bardziej, każąc Potterowi skamleć i kwilić bez końca, by Severus jak najdłużej mógł rozsmakowywać się w tym widoku i w tych wylewających się z chłopaka emocjach.

Złapał za czarny krawat, powoli zsuwając go w dół i poluzowując na tyle, aby mógł mu go zdjąć przez głowę. Odrzucił go na podłogę i, nie odrywając spojrzenia od zamglonych pożądaniem oczu, ukrytych za zaparowanymi okularami, sięgnął po guziki koszuli, rozpinając je powoli jeden po drugim i pochłaniając wzrokiem każdy centymetr jasnej skóry, wyłaniający się spod ubrania. Aż w końcu dotarł do ostatniego guzika i mógł odsunąć materiał na boki, niczym kurtynę skrywającą przed jego oczami upragniony widok. Widok, który mógłby podziwiać godzinami. Dwie, ciemne brodawki na tle jasnej, nieskazitelnej skóry, pozbawionej blizn i skaz, drobna, szczupła, chłopięca postura, tak żywo przypominająca mu o tym, że to wciąż był... zaledwie szesnastolatek. Szesnastolatek, który potrzebował Mistrza, potrzebował autorytetu, potrzebował silnej dłoni, która odbierze mu dech w piersiach i zatrzęsie jego światem. Ale powoli okazywało się, że świat Severusa również zaczyna drżeć...

Niecierpliwym ruchem zsunął koszulę z jego ramion, pozwalając jej opaść do łokci i zawisnąć tam, i w ostatniej chwili powstrzymał pragnienie, by rzucić się na niego i, nie zważając na nic, po prostu go pożreć. W całości. Delektując się każdym kęsem. Smakować młodość i to bezgraniczne oddanie tak długo, dopóki nie nasyci się nim na tyle, by nie pragnąć go znów zaledwie kilka godzin po rozstaniu.

Ale zamiast tego po prostu uniósł dłoń, dotykając palcami gładkiej skóry na szyi i słysząc ulatujące spomiędzy ust Pottera ciche westchnienie. Harry odchylił głowę do tyłu, dając mu pełny dostęp, a Severus chętnie to wykorzystał, błądząc dłońmi po jego szyi, ramionach, obojczyku, klatce piersiowej. Był taki ciepły. Zawsze taki ciepły... Severus przesuwał palcami po tej promieniującej żarem skórze, wiedząc, że każdy, najmniejszy nawet fragment... należał tylko do niego. Tylko on miał prawo jej dotykać. Tylko on mógł ogrzewać jej żarem swoje chłodne dłonie. Tylko on jeden miał Pottera. Tylko on mógł go pieścić, mógł wyczuwać pod palcami każde zagłębienie jego ciała i starać się je zapamiętać, wraz z jego słodkim zapachem, rozgrzewającym ciepłem oraz ciężkim, przesyconym jękami oddechem, by potem mógł odtwarzać je sobie w mroku nocy.

By rozświetliły ciemność...

Wszystko zniknęło, spowite lepką, ciężką, szkarłatną mgłą, z której wydostawały się jedynie odgłosy. Jęki, gardłowe pomruki, przypominające posilające się, wygłodzone zwierzę, przyspieszone bicie serca, długie westchnienia, zmieszane ze sobą oddechy i przesączające się przez wszystko, gęste, kąsające wnętrzności pragnienie.

I w końcu z całej tej powodzi wyłoniła się twarz. Twarz o szeroko otwartych, zielonych oczach wypełnionych pożarem orgazmu i smukłe, wygięte w łuk ciało, podrygujące na jego kolanach w rytmie przelewających się przez nie fal rozkoszy.

I mógł znowu obserwować, jak absolutnie wszystko odpływa z jego twarzy i pozostaje tylko czysta rozkosz, tak silna, że wyglądała, jakby sprawiała mu ból. Jak czarne kosmyki opadają na spocone czoło, a w kącikach powiek pojawiają się drżące łzy. Jak jego biodra wciąż podrygują, wyrzucając z siebie ostatnie krople nasienia. Jak otwarte od krzyku usta zamierają i wydobywa się z nich pełen satysfakcji jęk.

Tak doskonały... tak cholernie doskonały.

Severus gorączkowo pochłaniał ten widok, czekając... bowiem wiedział, że za moment, już za kilka sekund nadejdzie najlepsze.

O tak, właśnie teraz!

Ten cudowny błogi wyraz twarzy, nieprzytomny uśmiech i oczy jaśniejące blaskiem spełnienia... widział to wszystko, zanim Harry znieruchomiał i opadł na niego z westchnieniem, wtuliwszy się w jego szaty.

Teraz, kiedy Potter był już nasycony, Severus mógł w końcu nakarmić także i siebie...


***


Severus leżał przez chwilę na plecach, wpatrując się w sufit i usiłując wyrównać oddech. Słyszał obok siebie ciężki oddech Harry'ego. Powoli przekręcił głowę i spojrzał na niego. Chłopak leżał tyłem do niego, z podkurczonymi nogami. Jego jasna skóra lśniła od potu. Wycieńczone mięśnie drżały. Widział jego wystające łopatki i długą linię kręgosłupa, biegnącą aż do krzyża. Spojrzał niżej. Na wypływającą spomiędzy pośladków białą, gęstą ciecz, osiadającą na czarnej pościeli.

Taki splamiony... zbrukany.

Nie. Nie tak powinien wyglądać. Powinien lśnić. Powinien jaśnieć.

Severus sięgnął po różdżkę i niemal bezgłośnie wyszeptał zaklęcie czyszczące. Ostry, drażniący nozdrza zapach potu i seksu zniknął. Sperma również.

Mężczyzna uniósł się na łokciu i spojrzał na leżącego obok Harry'ego. Jego ciało niemal raziło swą jasnością na tle czarnej pościeli. I ten widok wydawał się Severusowi tak... nierzeczywisty. Nie przywykł do tego. Do czyjejś obecności w swojej sypialni. Ale Potter był tutaj. W jego łóżku. Rozgrzany i zaspokojony, przy jego boku. I Severus nie mógł oderwać od niego wzroku, kiedy przysunął się bliżej, wyciągnął dłoń i dotknął ciemnych, rozrzuconych na pościeli włosów.

W tym samym momencie powietrze stało się cieplejsze i wypełniło się blaskiem.

Oczy Severusa przysłaniała dziwna mgła, kiedy głaskał czarne, wilgotne kosmyki, prześlizgujące się miękko pomiędzy jego palcami i wsłuchiwał się w drżący oddech Harry'ego, który powoli się uspakajał. Przesuwał palce po gładkiej, rozgrzanej twarzy, gładząc policzek i skroń chłopaka. Wyczuwalny w powietrzu zapach wanilii i czekolady wydawał mu się jeszcze intensywniejszy niż zwykle. Mimowolnie przysunął twarz bliżej do szyi Harry'ego, muskając nosem rozczochrane włosy i wciągając głęboko w nozdrza tę niebywałą woń.

Pomieszczenie zafalowało lekko i wypełniło się głośnymi, coraz szybszymi uderzeniami serca, odbijającymi się echem w całej sypialni.

Wyczuwał bijące od nagiego ciała ciepło. Ciepło, które zdawało się wsączać przez skórę do jego wnętrza i roztapiać coś, co na zawsze powinno zostać skute lodem. Coś w najodleglejszym zakamarku jego umysłu krzyczało. Krzyczało, żeby się opanował, żeby odsunął się, wstał i odszedł, tak jak zawsze to robił, by nie dopuścić, nie pozwolić, by cokolwiek go przy nim zatrzymało. By zdusić w zalążku każdą, najmniejszą nawet iskierkę, która mogłaby niepostrzeżenie zagnieździć się w jego duszy.

Ale... był w tej chwili zbyt ogłuszony, by usłyszeć te odległe krzyki.

To tylko jeden wieczór. Tylko jeden. Nic się nie stanie - myślał, wsłuchując się w coraz głębszy, spokojniejszy oddech tuż obok niego.

Wyglądało na to, że chłopak zasypiał. W jego łóżku...

Nadeszło otrzeźwienie.

Severus oderwał twarz od jego szyi i zmarszczył brwi.

Nie pozwoli mu tutaj zasnąć. Potter musi wrócić do dormitorium.

Mężczyzna przymknął powieki i zacisnął usta. Po chwili w pomieszczeniu zrobiło się chłodniej, mgła powoli opadła, a czerwień rozpłynęła się, zastąpiona wilgotnym mrokiem. Kiedy Severus otworzył oczy, nie było w nich śladu po jakiejkolwiek emocji. Jedynie niewzruszona oziębłość. Zabrał rękę i odsunął się.

- Już późno. Musisz wracać.


*


Kiedy Severus wrócił z łazienki, Potter nie tyle nie wstał, nie ubrał się i nie przyszykował do wyjścia, ale... zasnął mu w łóżku. Próbował go obudzić, ale chłopak wydawał się tak wykończony po seksie, że w ogóle nie kontaktował.

Pozwolił mu więc zostać. Ten jeden raz. Ale nad ranem od razu go wyrzuci. Niech Potter nie myśli sobie, że to jakiś cholerny hotel.

Nie dane mu było jednak doczekać do rana, ponieważ w nocy obudziły go krzyki.

Potter miał koszmar. Koszmar, w którym, jak domyślał się Severus, chłopak zobaczył jego śmierć. Zadaną najprawdopodobniej z ręki Czarnego Pana. Próbował go uspokoić, ale Potter był tak roztrzęsiony, że zerwał się z łóżka i potykając się, pobiegł do łazienki.

I nie wychodził. Zdecydowanie zbyt długo. A mając w pamięci wyraz jego twarzy, na której przerażenie i rozpacz wyryły tak głębokie ślady, że Severus widział je przed oczami jeszcze długo po tym, jak chłopak zniknął w swej kryjówce... zaczynał się niepokoić.

Zanim Severus zdążył się zorientować, stał już przed drzwiami do łazienki, wpatrując się w nie i czekając...

Da mu jeszcze minutę. Jeżeli Potter zaraz stamtąd nie wyjdzie, to sam go wywlecze. Choćby i siłą.

Na szczęście nie musiał tego robić.

Klamka poruszyła się i drzwi otworzyły się.

Potter zamarł w progu, spoglądając na Severusa z zaskoczeniem. Ale zanim zdążył uciec wzrokiem, mężczyzna zdołał zauważyć wyraz jego oczu... i coś w jego wnętrzu szarpnęło się. Gwałtownie i nieprzyjemnie.

- Przepraszam, że cię obudziłem - wymamrotał cicho chłopak, wbijając spojrzenie w podłogę. - Nie chciałem. Możemy już iść spać.

Nie podnosząc głowy, spróbował ominąć go bokiem, ale wtedy Severus zobaczył, jak jego własne ręce wyciągają się po niego, a z ust wydobywa się łagodny szept:

- Chodź tutaj.

Przyciągnął go do siebie i przycisnął do piersi, zamykając go w swoich ramionach i słysząc ciche westchnienie, które wydobyło się z ust Harry'ego.

Nie wiedział, jaki impuls kazał mu to zrobić. Ale poddał mu się, czując ciepło przyciśniętego do niego, szczupłego ciała, które w jakiś zadziwiający sposób... ogrzewało także i jego.

Przez chwilę panowała cisza. Przecinana jedynie miarowymi, płynnymi uderzeniami serca.

- Nic ci nie będzie... prawda? - usłyszał niepewne pytanie zadane drżącym głosem.

Potter bał się. O niego. Sam pomysł, że ktokolwiek mógłby się o niego bać, wydawał mu się irracjonalny. Nierealny.

Wszyscy, którzy go znali, doskonale wiedzieli, że Severus potrafi o siebie zadbać. Po prostu wydawali mu rozkazy i oczekiwali wyników. Bez względu na wszystko. Nie zastanawiając się, czy przy tym zginie, czy tylko zyska kolejną bliznę. Nikt się tym nie przejmował. On także nie. Nauczył się nie przejmować.

Ale nagle pojawił się Potter. Wraz ze swoją młodzieńczą wrażliwością oraz naiwnym oddaniem. Jedyna osoba, która...

Severus poruszył się i uwolnił go z uścisku, łapiąc jego twarz w dłonie i unosząc ją. Kiedy zanurzył spojrzenie w wypełnionych lękiem, zielonych oczach, powietrze zafalowało, wypełniając się lśnieniem.

- Nie, nic mi nie będzie. To był tylko sen - odparł cicho.

- Obiecujesz? - W głosie chłopaka zabrzmiała desperacja. Jakby sama myśl, że mógłby stracić Severusa, wydawała mu się... niewyobrażalna.

I Severus poczuł, jak do jego głowy wkrada się nieproszona myśl...

Jeżeli cokolwiek pójdzie nie tak i nie uda mu się doprowadzić chłopaka do Czarnego Pana, albo nie zdoła uwarzyć eliksiru... wtedy sen Pottera okaże się proroczy.

Blask przygasł, przyćmiony przez nadciągający mrok.

Pozostał jedynie chłód nieuniknionego.

- Obiecuję - powtórzył Severus, poddając się wpełzającej po ścianach i suficie ciemności. - Twoja troska jest wzruszająca, Potter. - Snape puścił jego twarz i wyprostował się. Czerń sięgała już jego stóp. - A teraz wracaj do łóżka. Chyba nie masz zamiaru stać tutaj do rana i użalać się nad sobą.

Harry uśmiechnął się lekko.

- Nie - odparł.

- A to nowość - prychnął mężczyzna, odsuwając się od niego i odwracając głowę. - Przecież ty tak uwielbiasz się nad sobą użalać.

Czuł zaciskające mu się na gardle zimne palce gniewu. Miał wrażenie, że próbują mu je rozszarpać.

Dlaczego Potter musiał tak wszystko komplikować? Dlaczego musiał przychodzić do niego z tą swoją żałosną, niepotrzebną nikomu troską? Dlaczego Severus pozwolił mu tu zostać? Nie potrzebował w środku nocy jego użalania się. I tak było ono bezwartościowe. Nie przynosiło niczego, poza... wzburzeniem. Wyprowadzało go tylko z równowagi.

Oczy chłopaka rozszerzyły się z zaskoczenia.

- Nie użalam się - odparł obronnie. - Miałem tylko zły sen. Powiedziałem ci, że możemy już iść spać.

- To dobrze, bo mam dosyć niańczenia cię - odparł cierpko Severus.

Gniew kipiał. Kąsał. Rozdrapywał.

To Potter był temu winien. Temu, że Severus wciąż tracił przy nim kontrolę. Że to on musiał za nim podążać, pocieszać go i przyciągać z powrotem, zamiast po prostu prowadzić za sobą. Że chłopak miał o wiele więcej siły, niż się wydawało.

I że swoim upartym światłem docierał do miejsc, które na zawsze powinny pozostać w ciemności.


***


W laboratorium panował półmrok. Jedyne światło rzucała stojąca na jednej z półek świeca, wyłaniając z ciemności odzianą w szaty Śmierciożercy, wysoką sylwetkę.

Severus stał nad myślodsiewnią, oczyszczając swój umysł. Starannie nawijał na różdżkę wszystkie niebezpieczne myśli oraz wspomnienia i umieszczał je wśród złotych wstęg. Wspomnienia kotłowały się i wypływały na powierzchnię, tworząc przenikające się obrazy. Potter na jego kolanach. W jego łóżku. Przyciśnięty do niego. Masturbujący się. Radosny.

Temperatura w pomieszczeniu wydawała się obniżać coraz bardziej wraz z każdą umieszczoną w myślodsiewni wstęgą. Na półkach i butelkach osiadał szron, tak jak wtedy, gdy w pobliżu zjawiali się dementorzy. Jedynym elementem pomieszczenia, które nie pokryło się szronem, była myślodsiewnia. Emanowała żarem, tak jakby skupiła w sobie całe wyssane z wnętrza ciepło i światło.

Severus schował różdżkę i wyprostował się.

Był gotów.


*


To zawsze było bolesne. Umysł Czarnego Pana przypominał ostrze. Wdzierał się na wprost, przebijając się przez wszelkie osłony, i pozostawiał po sobie długą, rwącą ranę, poszarpaną i zmasakrowaną. A jego śmiech... był niczym odłamki szkła, które wbijają się w mózg i kłują jeszcze długo po tym, kiedy śmiech już przeminie.

Zawsze śmiał się, kiedy oglądał wspomnienia Severusa i mógł zobaczyć w nich swego największego wroga... złamanego, upodlonego, zdominowanego... a szczególnie upodobał sobie wspomnienie, w którym Potter klęczał na stoliku w salonie Severusa, związany i unieruchomiony, skamląc z bólu, podczas gdy mężczyzna pieprzył go ostro i bez skrupułów. Tak, ten widok Czarny Pan cenił sobie najbardziej. I Severus wyraźnie czuł jego satysfakcję.

- Dossskonale - wyszeptał, kiedy opuścił w końcu umysł Severusa, odchylając się w swym wysokim krześle i uśmiechając z zadowoleniem.

Severus potrzebował chwili, by dojść do siebie. Miał wrażenie, jakby w jego umyśle powstały pulsujące boleśnie szczeliny w miejscach, w których Czarny Pan zatapiał swoje szpony. Zamrugał kilka razy, walcząc z zawrotami głowy. Zawsze po penetracji czuł się tak, jakby został odarty ze wszelkich osłon. Jakby jego umysł został zanieczyszczony i zaczynał ropieć i gnić od środka, wypełniając każdą szczelinę gęstą, wdzierającą się wszędzie ciemnością.

- Ale wydaje mi się, że ostatnio twoje wspomnienia, stały się... uboższe - kontynuował Czarny Pan, mrużąc oczy i wbijając w Severusa przeszywające spojrzenie.

- Postanowiłem ograniczyć kontakty z chłopakiem do niezbędnego minimum. Jest hałaśliwy i natrętny. Za bardzo mi się narzuca, co przeszkadza i spowalnia prace nad eliksirem - odparł gładko Severus, patrząc przed siebie nieruchomym wzrokiem. - Ale jeżeli sobie tego życzysz, Panie, to mogę częściej się z nim widywać. - W chwili, kiedy Severus wypowiadał te słowa, na jego twarzy pojawił się przelotny wyraz obrzydzenia.

Czarny Pan przypatrywał mu się uważnie przez chwilę, po czym odparł:

- Pozostawiam decyzję tobie, Severusie. Liczy się tylko to, by chłopak nie oddalał się od ciebie. Nieważne w jaki sposób tego dokonasz, ale gdy nadejdzie czas, musi chodzić za tobą na kolanach, bez wahania wykonując każde twoje polecenie.

- I tak właśnie będzie - odpowiedział Severus, kiwając głową i pozwalając, by jego usta rozciągnęły się w szyderczym uśmiechu.

- A jak twoje postępy z eliksirem? Udało ci się już pozyskać oczy szyszymory?

- Pracuję nad tym. Skontaktowałem się z jednym z najlepszych łowców tych zjaw w Wielkiej Brytanii. Powinien mi je dostarczyć zaraz po Nowym Roku. Podobno najwięcej pojawia się ich w sylwestrową noc, wtedy kiedy wszystko umiera, by następnego dnia narodzić się na nowo.

Czarny Pan pokiwał głową z aprobatą.

- Znakomicie. Jeżeli pojawią się jakiekolwiek problemy, natychmiast mnie o nich informuj.

- Oczywiście, mój Panie. - Severus skłonił się i w tym samym momencie usłyszał podniesiony głos:

- Glizdogonie!

Drzwi uchyliły się i do środka wsunął się niski, drżący człowieczek.

- Tak, mój Panie?

- Przyprowadź do mnie Bellatriks i Blackwooda.

- Już pędzę, mój Panie.

Nie minęła chwila, gdy drzwi ponownie się rozwarły i do środka wkroczyła Bella, a tuż za nią jej wysoki, potężnie zbudowany kuzyn.

- Wzywałeś nas, Panie? - zapytała kobieta, kłaniając się w pas i wpatrując w Voldemorta z uwielbieniem. Jej wzrok na chwilę spoczął na Severusie i mężczyzna wyczuł w nim pełną ekscytacji ciekawość. Czarny Pan już jakiś czas temu poinformował go, że wtajemniczył w ich plan Bellatriks, ponieważ już wiele razy udowodniła mu, że jest mu najwierniejsza. Zrobił to, by Severus mógł korzystać z jej pomocy, gdyby pozyskanie któregokolwiek ze składników było jeszcze bardziej problematyczne niż tych, które udało mu się zdobyć do tej pory.

Severus nie był z tego zadowolony. Wiedza Bellatriks jedynie mu przeszkadzała. Kobietę ogromnie bawiło jego zadanie i nie potrafiła powstrzymać się przed przypominaniem mu o tym podczas każdego spotkania, zmuszając go do tego, by opowiadał jej coraz pikantniejsze szczegóły o tym, co robi z Potterem, a następnie wyśmiewała się z chłopaka i komentowała wszystko ociekającym obrzydzeniem tonem.

Czarny Pan spojrzał na trzech stojących przed nim Śmierciożerców i oświadczył:

- Chcę omówić z wami szczegóły najbliższego ataku. Wspominałem o nim podczas dzisiejszego zebrania. Zdecydowałem, że to wy trzej go poprowadzicie.

Bellatriks wydała z siebie okrzyk zachwytu, a Blackwood uśmiechnął się paskudnie. Jedynie Severus zachował kamienny wyraz twarzy.

- Hampstone ma spłonąć - kontynuował Czarny Pan. - Macie dokonać jak największych zniszczeń. To ma być spektakularne widowisko. Wybijcie jak najwięcej tych żałosnych ścierw, zanim zostaniecie wykryci. - Oblicze Voldemorta wykrzywił okrutny uśmiech. - Chcę, aby Czarodziejski Świat na długo zapamiętał świąteczny prezent, który dla nich przygotowałem...


***


Przez korytarze Hogwartu przesuwał się cień. Na moment wkraczał w światło, kiedy przechodził obok umieszczonych na ścianie pochodni, by po chwili ponownie pogrążyć się w mroku. Czarna peleryna powiewała za nim, przypominając ciągnącą się jego śladem smugę lodowatej ciemności. Sunął wprost w stronę lochów. I w końcu dotarł pod drzwi swego gabinetu. Wyszeptał hasło i wszedł do środka. Przemierzył gabinet w kilku krokach i po chwili znalazł się w salonie. Skrzaty rozpaliły ogień w kominku, ale w momencie, kiedy mężczyzna znalazł się w pomieszczeniu, płomienie przygasły, a powietrze ochłodziło się.

Skierował swoje kroki w stronę barku, opierając się dłońmi o ciemny blat i opuszczając głowę. Na jego ściągniętej twarzy widniało silne wzburzenie. Oczy przypominały wykrzesane z lodu kryształy, w których odbijała się... dusząca, niemal desperacka wściekłość. I wykrzywione paskudnym uśmiechem oblicze Czarnego Pana.

Wciąż było mu mało. Wciąż chciał więcej wspomnień, więcej i więcej, by napawać się nimi, by upajać się upokorzonym Potterem... by się z niego naśmiewać.

Severus zacisnął pięści. I uderzył nimi w blat, wydając z siebie odgłos przypominający warkot oszalałego zwierzęcia.

Ciągle słyszał w głowie jego śmiech. Jego i Bellatriks. Nie potrafił się ich pozbyć. I tak było zawsze, kiedy wracał ze spotkania.

Severusie, na twoim miejscu odkażałabym swojego fiuta za każdym razem, kiedy musiałabym go wsadzać w tyłek tego brudnego smarkacza! Jeszcze się czymś od niego zarazisz... na przykład jakimiś obrzydliwymi... uczuciami.

W czarnych oczach pojawiło się pęknięcie.

Jego ciało zareagowało samoczynnie, zrzucając z niepohamowaną wściekłością wszystkie szklanki, które stały na blacie. Przestrzeń wypełniła się dźwiękiem rozbijającego się szkła.

I w tym samym momencie Severus poczuł ciepło w kieszeni. Mimowolnie sięgnął po kamień i drżącą dłonią przysunął go do twarzy, odczytując wiadomość:

Dobranoc, Severusie.

Przez moment po prostu stał i wpatrywał się w kamień, nie poruszając się. Po chwili jego powieki przymknęły się, a ramiona rozluźniły. Ogień w kominku zamigotał i powietrze ociepliło się. Ciemność zaczęła ustępować. Śmiechy ucichły. Kąsające wzburzenie wycofało się, zastąpione napływającym, kojącym spokojem. Dłonie przestały drżeć. Kiedy otworzył oczy, po wypełniającym je lodzie nie było już śladu. Roztopił się.

Mężczyzna uniósł głowę i spojrzał w kierunku swojego laboratorium. Odłożył kamień do kieszeni i powoli ruszył w stronę biblioteczki, a kiedy ta odsunęła się, ukazując wejście, skierował swoje kroki wprost ku myślodsiewni. Zatrzymał się nad nią i spojrzał na kotłujące się w niej złociste pasma, czując na twarzy ich żar. Wyciągnął ręce, zaciskając je na brzegu misy.

Chciał dotknąć tego żaru. Znowu go w sobie poczuć. Sprawić, by rozlał się w nim niczym rwąca rzeka. By ponownie go wypełnił.

I zrobił to. Pochylił się, zanurzając w myślodsiewni swoją twarz i pozwalając porwać się temu wirowi.


***


Wzrok Severusa utkwiony był w Harrym, który trzymał książkę w dłoniach i zdawał się być całkowicie pochłonięty lekturą. Ale Severus wiedział, że to tylko pozory. Bowiem wszystko było tylko po to, żeby go kusić. Rozpięty kołnierzyk, który odsłaniał jasną, gładką skórę i zapraszał, by zatopić w niej zęby. Niechlujnie przekrzywiony krawat, pognieciona koszula, zbyt szeroko rozstawione nogi.

Tak bezczelnie wyuzdany... Doprawdy, co on sobie wyobraża?

Wzrok Severusa przesuwał się coraz wyżej, zatrzymując się na wargach Pottera, które chłopak co jakiś czas oblizywał.

Kusił go, bezwstydnie prowokował... Co za złośliwy, podstępny gówniarz...

Harry przerzucił stronę i kolejny raz oblizał wargi, przygryzając je.

Severus zdusił jęk, kiedy jego spodnie stały się ciasne. Pragnął, żeby te usta zacisnęły się wokół jego penisa. Pragnął zatonąć w gorącej, cudownej wilgoci i widzieć to lubieżne spojrzenie, patrzące na niego zza zaparowanych okularów, od którego niemal dojdzie. Pragnął... do diabła, dlaczego nie miałby po prostu wstać i wziąć tego?

Podniósł się niemal bezszelestnie.

Płomienie, które już od dłuższego czasu lizały jego stopy i pelerynę, teraz rozprzestrzeniły się na cały dywan, tworząc las ognia. Nie odrywając spojrzenia od Harry'ego, Severus sięgnął do rozporka i powoli rozsunął go, wyciągając ze spodni swojego bladego, nabrzmiałego penisa. Był tak gorący, że niemal parzył mu dłoń i aż pulsował z potrzeby zanurzenia się w tych rozchylonych, wilgotnych wargach...

Niczym w transie, ruszył przez las płomieni, nie spuszczając wzroku z ust Harry'ego. Jeszcze chwila, już za moment zagłębi się w nich, gasząc to rozsadzające go pragnienie. Już za chwilę poczuje ulgę...

Kiedy tylko znalazł się przy Harrym, jedną ręką błyskawicznie wysunął mu książkę z rąk, a drugą jednocześnie złapał go za włosy, przyciągając jego głowę do swojej erekcji i patrząc, jak zielone oczy rozszerzają się z zaskoczenia, a wargi rozchylają... Severus zacisnął zęby, dusząc w sobie jęk, kiedy obserwował, jak jego penis wsuwa się w te chętne usta, cal po calu, coraz głębiej zanurzając się w ciepłej, odbierającej zmysły wilgoci, aż w końcu dociera do gardła, a Potter unosi oczy, spoglądając na niego z dołu tym swoim rozpustnym wzrokiem i w tym samym momencie wszystko ginie w morzu ognia, zalewając żarem każdą myśl, która mogłaby zakłócić tę chwilę. I skutecznie ją wypalając.


***


Znowu to robił.

Przyglądał się siedzącemu w fotelu naprzeciw Potterowi, po raz kolejny zastanawiając się, jak do tego doszło? Jak doszło do tego, że chłopak spędza teraz w jego komnatach niemal każdą wolną chwilę, zachowując się tak swobodnie, jakby był we własnym dormitorium? Jak doszło do tego, że powoli zapominał, jak to jest spędzać wieczory w samotności? Jak doszło do tego, że obecność Pottera... przestała go drażnić? Że zaczął ją akceptować? A nawet więcej... zaczął jej... pożądać.

Świadomość tego mroziła go, ale musiał nazwać rzeczy po imieniu: przestał nad tym panować.

Potter zbyt często zaprzątał jego myśli. Za bardzo pozwolił mu się do siebie zbliżyć. W którymś momencie stracił czujność, nie zdając sobie sprawy z tego, jak głęboko już się wdarł... Potter przypominał wodę, która, pomimo iż wydaje się słaba i nieszkodliwa, uparcie i wytrwale dzień po dniu żłobi skałę. I nawet jeżeli na pierwszy rzut oka nie widać żadnych zmian, to pewnego dnia odkrywa się, że woda wdarła się już tak daleko, że podmyła cały brzeg i że w każdej chwili grozi on zawaleniem. Ale wtedy zazwyczaj jest już za późno, by to powstrzymać.

Tak. Stanowczo wymknęło mu się to spod kontroli.

Ale problem z Potterem był taki, że wszędzie go było pełno. I nawet, jeżeli Severus próbował go odsunąć, to chłopak zawsze wracał. Nigdy w życiu nie spotkał kogoś takiego. Tak cholernie... ujmującego. Wciąż zdumiewała go jego niespotykana wrażliwość. Jak to możliwe, że ktoś, kto został wychowany przez pałających do niego jedynie niechęcią i odrazą mugoli; ktoś, kto przez większą część dzieciństwa nie zaznał żadnych ciepłych uczuć; ktoś, kto tyle razy musiał walczyć o przetrwanie, już od najmłodszych lat; ktoś, kogo życie tak wiele już razy wisiało na włosku; ktoś, kogo imię znał cały Czarodziejski Świat, składając na jego barki ciężar, którego prawdopodobnie nie dałby rady udźwignąć niejeden doświadczony czarodziej... że ktoś taki pozostał... nieskażony? Jak to możliwe, że zdołał zachować w sobie tę niezwykłą uczuciowość? Że wciąż jaśniał blaskiem, w całym tym wszechobecnym brudzie? Że nie dopuścił do siebie mroku? Każdy inny na jego miejscu już dawno pogrążyłby się w ciemności.

On sam miał jej w sobie aż nadto i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale nie miał zamiaru z nią walczyć. Była częścią niego. Tak głęboko wrosła w jego duszę, że za nic nie dałoby się jej wyrwać, chyba że wraz z życiem. Akceptował ją. Czasami pozwalał jej przejmować nad sobą kontrolę, a wtedy zadawał ciosy i ranił, upajając się tym. Karmił ją, dopóki, nasycona, nie wycofywała się, by po pewnym czasie znowu napełnić go głodem... To zawsze wystarczało, aby trzymać wszystkich na dystans... ale wtedy zjawił się Potter. Szesnastoletni chłopak z blizną na czole, który pozwalał mu się sobą pożywiać... oddawał mu siebie do woli, przyjmował cios za ciosem, karmiąc jego mrok i... nie odchodził. Wciąż wracał. Razem ze swym światłem.

To było... niepojęte.

Ale musiało zostać przerwane. Jak najszybciej, dopóki nie było jeszcze za późno. Musi się tego pozbyć. Tej towarzyszącej mu wszędzie obecności Pottera, wyzierającej z każdego kąta jego komnat. Tego bezwarunkowego oddania. Tego mdlącego zapachu, który wdzierał się do nozdrzy za każdym razem, kiedy Potter przytulał się do niego. Tej... słabości.

Musi postawić tamę, która powstrzyma wodę przed dalszym nieproszonym wdzieraniem się coraz głębiej i głębiej. Odciąć ją. Osłabić jej siłę. Wzmocnić pokruszone mury. I już więcej nie pozwolić jej się przedrzeć, ponieważ nawet najmniejsza szczelina w połączeniu z napierającym na nią ciśnieniem... może zamienić się w wyrwę, której nie uda już mu się zatamować.


***


Severus przechylił szklankę, aby wypić resztę whisky, ale w tej samej chwili usłyszał szelest i zbliżające się do niego kroki. Potter znalazł się przy nim momentalnie. Już wyciągał ręce, żeby go objąć, już pochylał się, żeby usiąść mu na kolanach, po raz kolejny bez skrępowania wkraczając w jego przestrzeń razem ze swym ciepłem i zapachem... ale Severus był szybszy.

Zerwał się z fotela, odtrącając wyciągnięte ręce i odpychając go ramieniem, po czym bez słowa skierował się w stronę barku, gdzie złapał butelkę i zaczął nalewać sobie kolejną porcję alkoholu.

- Co się stało? - usłyszał za plecami zduszony szept. - Dlaczego mnie unikasz? Dlaczego przede mną uciekasz?

W powietrzu pojawiły się kryształki lodu. Mężczyzna zacisnął rękę na szyjce butelki.

- Co ty za bzdury znowu wygadujesz, Potter? - zapytał tak kpiącym tonem, na jaki go było stać. - Masz chyba zbyt wybujałą wyobraźnię, ponieważ widzisz rzeczy, które nie istnieją. Możesz sobie w takim razie podać rękę z panną Lovegood.

Przez chwilę panowała cisza. Wyglądało na to, że udało mu się go uciszyć. Nie na długo jednak. Wiedział, że Potter tak łatwo nie zrezygnuje, ale nie sądził, że... zaatakuje. To tak jakby odkryć, że owca zaczęła... gryźć.

- Masz mnie za idiotę?! Myślisz, że nie zauważyłem, jak mnie traktujesz? Że nie zauważyłem, w jaki sposób unikasz bliskości, nie chcesz mnie objąć, nie chcesz nawet na mnie spojrzeć w sposób nieprzesiąknięty drwiną? Myślisz, że nie zauważyłem, że wszystko się zmieniło? Nie rozumiem tylko, dlaczego. Co się stało? Chcę, żebyś mi to wyjaśnił!

Kryształki lodu zamieniły się w płomienie. Tak zimne, że niemal czarne. Na ściany wpełzał mrok. Gęsty i duszący.

Jakim prawem ten dzieciak żądał od niego wyjaśnień? Co miał mu wyjaśnić? Że na własne życzenie zadał się z bestią, którą w swej naiwności próbował oswoić, a potem dziwi się, że bestia wciąż ma kły, którymi potrafi ukąsić? Że jest tylko przeznaczoną na rzeź ofiarą, której Severus nigdy nie powinien uwalniać z więzów i pozwalać chodzić wolno, bo to doprowadziło do tego, że podeszła zbyt blisko? I teraz musi z powrotem zagnać ją do klatki, choćby oznaczało to użycie kija. Musi z powrotem pokazać jej, gdzie jest jej miejsce.

Odwrócił się powoli, pozwalając, by mrok wniknął w niego i by płomienie stały się jeszcze chłodniejsze, zamieniając się niemal w sople.

- Nie muszę ci niczego wyjaśniać, Potter - wycedził. - Nie przyszło ci do głowy, że mogę po prostu nie mieć na to ochoty?

- I kto tu opowiada stek kłamstw?! - Harry prawie krzyczał. - Dopóki nie zechcesz mi tego wyjaśnić, to nie mam tu czego szukać. Daj mi znać, kiedy się zdecydujesz. - Odwrócił się, ze złością zgarnął z oparcia swoją pelerynę i ruszył w stronę wyjścia.

- Wracaj natychmiast, Potter! - ryknął Severus. Chłopak przystanął i odwrócił się niepewnie. - Nie pozwoliłem ci wyjść. Siadaj!

Przez chwilę Potter po prostu przyglądał mu się z malującym się na twarzy przestrachem i niezdecydowaniem, które powoli zwyciężały nad kipiącą w nim złością. W końcu zawrócił i podszedł do fotela, opadając na niego ciężko i wbijając w Severusa wyczekujące spojrzenie.

Mężczyzna rozluźnił się. Miał go w garści. Teraz mógł zadać cios, mógł zadać taki cios, który sprawi, że ten blask w zielonych oczach w końcu przygaśnie. Musi go zranić tak, by stracił wszelką nadzieję i już nie próbował się wspinać. Musi go ukąsić tak głęboko, by już więcej nie podchodził tak blisko... Musi go potraktować tak, jakby nic nie znaczył...

Severus zerknął na zegarek. Minęło już wystarczająco dużo czasu. Oblizał wargi, wbił w chłopaka najchłodniejsze, najobojętniejsze spojrzenie, jakie potrafił z siebie wykrzesać, i wycedził zimno:

- Pański szlaban właśnie się zakończył, panie Potter. Może pan odejść.

Widział, jak oczy Harry'ego rozszerzają się z niedowierzania i wypełniają... rozczarowaniem. I bólem. I wiedział, że trafił.

Uśmiechnął się z kpiącą satysfakcją.

Wargi Pottera zacisnęły się w wąską linię, broda zaczęła drżeć. A Severus tylko obserwował, jak chłopak zrywa się, łapie swoją pelerynę i wybiega z komnat, trzaskając drzwiami.

Doskonale. Niech się wynosi. Wcale go nie potrzebuje. Nie potrzebuje jego naiwnych zapewnień, jego obietnic. Jego obecności. Nie potrzebuje tych sentymentalnych gestów, głupkowatych uśmiechów, ani wpatrzonych w niego z uwielbieniem oczu, które tylko mącą mu umysł i przysłaniają cel.

Nie. Jedyne, czego teraz potrzebuje, to... napić się.


***


Kiedy tylko zobaczył Pottera na śniadaniu następnego dnia... niemal się zakrztusił. Och, doskonale wiedział, jak chłopak potrafi być impulsywny i jak bardzo wszystko przeżywa, ale... ale stan, w jakim znalazł się Potter... To było jak uderzenie. Jak cios prosto w tchawicę i Severus przez pewien czas naprawdę miał problem z oddychaniem, kiedy patrzył na zadrapania na policzkach, przesiąknięty krwią bandaż na prawej dłoni, olbrzymiego siniaka pod okiem...

W tej jednej chwili miał ochotę złapać go za szatę, wywlec z Wielkiej Sali i zapytać, dlaczego sobie to zrobił? Dlaczego zawsze musiał być tak cholernie wrażliwy? Dlaczego musiał być taki kruchy i zmuszać go do odczuwania tej... tego... wijącego się, kąsającego wnętrzności wzburzenia? Wzburzenia, które nie potrafiło go już opuścić, które kazało mu wysłać do niego wiadomość, a potem pójść za nim do sali Runów, chociaż miał go od siebie odsuwać.

Ale Potter zawsze potrafił znaleźć jakiś sposób, by Severus nie mógł się od niego uwolnić...


*


Zielone oczy wpatrywały się w niego z goryczą i rozżaleniem, tak dotkliwym, że Severus niemal odczuwał na skórze ich dotyk. Sprawiały, że wszystko w nim wydawało się skręcać, kąsając jego wnętrzności i pragnąc wyrwać się z niego, rzucić do przodu i pożreć ten żal. Jego penis niemal już pulsował w spodniach. Sięgnął po niego, uwalniając go i nie odrywając spojrzenia od tych szklanych oczu, odnalazł drobną dłoń Pottera i poprowadził ją ku swojej spragnionej erekcji. Chłopak gwałtownie nabrał powietrza, kiedy jego ciepłe palce dotknęły gładkiej, rozgrzanej skóry i zacisnęły się wokół członka. Do jego oczu napłynęło jeszcze więcej iskrzącej goryczy, a usta zacisnęły się i Severus poczuł, że robi się coraz twardszy.

- No dalej - wyszeptał ponaglająco.

Potter zaczął poruszać dłonią. I w chwili, kiedy jego dłoń zaczęła przesuwać się po drgającej erekcji, wszystko wokół zaczęło wirować, zalewane pierwszymi kroplami czerwieni.

- Dlaczego taki jesteś? - usłyszał nagle pełne wyrzutu, ciche słowa. - Dlaczego mnie tak traktujesz? Ja... zrobiłbym dla ciebie wszystko i ty o tym wiesz. Więc dlaczego w zamian zadajesz mi jedynie... krwawiące rany? - Żal, który wypływał z ust chłopaka, przypominał lawę, która spływała wprost ku pulsującej erekcji Severusa, rozgrzewając ją i podrażniając. Mężczyzna jęknął i oparł się przedramionami o ścianę po obu stronach głowy Harry'ego, napierając na niego i wypychając biodra. - Nikt nigdy nie będzie cię tak pragnął. Nikt nigdy nie będzie patrzył na ciebie w taki sposób. Nie rozumiesz tego? Kiedy wczoraj potraktowałeś mnie jak pierwszego lepszego ucznia... wiesz, jak się poczułem? Opowiedzieć ci o tym?

Severus zagryzł wargę.

Chciał mu odpowiedzieć. Chciał mu powiedzieć, żeby przestał wreszcie się nad sobą użalać, żeby przestał go dręczyć dziecięcymi oczekiwaniami, bezgranicznym oddaniem i swoją irytującą osobą, żeby choć na chwilę dał mu spokój, ponieważ nie może się przy nim skupić. Chciał mu powiedzieć, że wszystko wymknęło się spod kontroli i że znowu ma ochotę się upić. I w ogóle jak śmiał nieproszony wejść w jego życie, chociaż miał się trzymać od niego z daleka. Chciał mu powiedzieć, że jest tylko chłopcem, który zapragnął niewłaściwego mężczyzny.

Ale z jego ust wydobyło się tylko jedno słowo:

- Szybciej.

Dłoń Harry'ego przyśpieszyła. A po chwili dołączyła do niej druga, która zaczęła głaskać wilgotny czubek. Severus zagryzł wargę niemal do krwi i wydał z siebie zduszony pomruk.

O tak! Właśnie tak! Wprost wyśmienicie!

W górę i w dół i jeszcze raz i te ciepłe palce tak doskonale drażniące główkę jego penisa i zbierające kropelki spermy.

Pieszczące jego erekcję dłonie Harry'ego sprawiały, że powoli tracił zmysły. A przy tym chłopak wbijał w niego tak rozgoryczone spojrzenie, jakby obwiniał Severusa o całe zło świata.

- A może chcesz posłuchać o czymś innym? - zapytał cichym, chrapliwym głosem.- Opowiedzieć ci o tym, jak rozwaliłem posąg, a jego odłamki poraniły mi całą twarz, ale ja w ogóle tego nie poczułem, ponieważ ból był tak silny, że całkowicie zagłuszył fizyczne cierpienie? Opowiedzieć ci? - Ścisnął mocniej pulsującą, promieniującą żarem erekcję

Tak, dokładnie tego pragnął słuchać. Niech mu przypomni, jaki jest podły i nikczemny, jakim jest pozbawionym skrupułów, potrafiącym jedynie zadawać ból łajdakiem... żeby już nigdy nie zapomniał, co będzie musiał zrobić. Żeby nie zapomniał, że to wszystko jest tylko iluzją, która będzie musiała zostać zniszczona... i że to on sam będzie musiał ją zniszczyć. Żeby nie zapomniał, w jaki sposób funkcjonował, zanim w jego życiu pojawił się Potter, ponieważ już niedługo znowu zostanie sam... i już nigdy nie będzie mógł wyszeptać udręczonym pomrukiem:

- Potter...

- A może ty mi opowiesz, jakie to uczucie, kiedy mnie tak traktujesz? - kontynuował Harry, jeszcze szybciej poruszając dłońmi. - Jak bawi cię zadawanie mi ciosów i patrzenie, jak zwijam się z bólu? Jak wielką odczuwasz satysfakcję, kiedy mnie upokarzasz i obserwujesz mój upadek? Może opowiesz mi o tym, jak uwielbiasz mnie ranić?

Wybuch gorących płomieni w pomieszczeniu był nagły i gwałtowny. Ławki i krzesła znajdujące się w sali Runów wirowały wokół nich z zawrotną szybkością. Ściany pokryły się czerwienią.

Jeszcze chwilę. Pozwoli sobie pozostać w tej iluzji jeszcze przez krótką chwilę, zanim powróci do swoich komnat i zaleje się w trupa. Jeszcze tylko na małą chwilę wzbudzi we wpatrzonych w siebie z goryczą oczach ten sam ogień, który widział w nich tak wiele razy... i który znowu pragnął ujrzeć.

Jeszcze przez chwilę.


***


Nad domami unosiła się ognista łuna, rozświetlając pogrążoną w ciemności okolicę. Powietrze wypełniały przedagonalne wrzaski, okrzyki bólu, trwogi i rozpaczliwego cierpienia. Odziane w czerń sylwetki snuły się niczym cienie pomiędzy leżącymi na ulicy, rozszarpanymi albo spalonymi ciałami, podążając za garstką ocalałych mugoli, którzy próbowali jeszcze uciekać.

Severus odwrócił wzrok od rzucającego się po ziemi, płonącego niczym żywa pochodnia mężczyzny i spojrzał w głąb ulicy. Śmierciożercy nie oszczędzali nikogo. Widział, jak Adraught ciągnie za włosy młodą kobietę, wlokąc ją za sobą po ziemi. Słyszał jej rozpaczliwe zawodzenie, ale to prawdopodobnie nie ból był tego przyczyną, a martwe, dwuletnie dziecko, które kobieta trzymała za nogę, ciągnąc je za sobą, jakby wciąż wierzyła, że nie jest jeszcze za późno. Ale było. Severus widział połyskującą w blasku ognia smugę krwi, która wiła się za nimi po ziemi.

- Pomocaaaaarrrggghhh!

Severus odwrócił się akurat w momencie, kiedy młody chłopak o rozczochranych, czarnych włosach przewracał się wprost na niego. Jego krew siłą rozpędu spryskała białą maskę i szatę, w którą przyodziany był mężczyzna. Severus złapał go mimowolnie i w tej samej chwili cała okolica pogrążyła się w gęstej ciemności, w której jedyne światło padało na zastygłą w wyrazie przerażenia twarz chłopca... ciemne, rozwichrzone włosy, tak znajome... i... i nagle Severus został uderzony wizją, w której te jasnobłękitne, gasnące oczy zmieniły barwę na szmaragdową zieleń, ukrytą za okrągłymi okularami, i doznał wrażenia, jakby coś złapało go za gardło i próbowało wciągnąć w grząskie bagno mroku, w którym klęczał, trzymając w ramionach wiotkie, martwe ciało...

Czy tak to będzie wyglądało? Czy tak właśnie będzie trzymał Pottera po tym, kiedy Czarny Pan odbierze mu moc i życie?

- Zostaw to ścierwo - usłyszał przebijające się przez ciemność prychnięcie i wszystko powróciło. Jednak wydawało się dobiegać jakby zza szyby. Wrzaski, płomienie, tryskająca krew. Jego własna ręka unosząca się i rzucająca klątwę. Ciało kobiety tarzającej się w męczarniach po trawniku. Tubalny śmiech Blackwooda oraz jego pełne ekscytacji słowa.

Ale pomimo całej otaczającej go kaźni, Severus wciąż widział jedynie te ciemne włosy i wypełnione pustką oczy. I nie był w stanie oderwać od nich wzroku. Dopóki nie dotarł do niego głos Blackwooda, wypowiadający to jedno, znajome słowo:

- ...Pottera w swoje ręce, to pozwoli nam się z nim trochę zabawić...

Severus oderwał spojrzenie od leżącego na ziemi ciała i powoli odwrócił głowę w stronę stojącego obok niego mężczyzny. Powietrze wypełnił lodowaty podmuch.

- Nie mów, że nie miałeś na to ochoty przez te wszystkie lata, kiedy był zaledwie na wyciągnięcie twojej ręki - kontynuował Śmierciożerca. - Wyobraź to sobie... przerżnąć ich "Złotego Chłopca", ich "cudeńko", "nadzieję czarodziejskiego świata", tego parszywego "Wybrańca"... Wgnieść go w ziemię, zdeptać, zadać mu taki ból, jakiego nigdy sobie nie wyobrażał, a potem rżnąć go do utraty przytomności, tak jak kiedyś to robiliśmy... Och, to będzie coś pięknego! - Z ust Blackwooda wydobył się gardłowy śmiech przypominający charczenie.

Obsydianowe oczy nie poruszyły się. Ale coś ukrytego za nimi szarpało się jak w amoku, jakby próbowało wyrwać się i rzucić stojącemu obok mężczyźnie do gardła. I rozerwać go na strzępy.

Severus widział to już oczami wyobraźni. Widział, jak Blackwood wije się u jego stóp w męczarniach, poddawany najstraszniejszym torturom. Widział, jak powoli ulatuje z niego życie, a wraz z nim także i pragnienie, które ośmielił się poczuć.

Nigdy go nie dotknie. Nigdy nawet się do niego nie zbliży. W ogóle nie ma prawa oddychać tym samym powietrzem, co Potter. Chodzić po tej samej ziemi. Istnieć tuż obok niego.

W momencie, w którym go zapragnął, sprowadził na siebie śmierć. I Severus najchętniej zadałby mu ją już teraz, w tej właśnie chwili, żeby już nawet przez jedną sekundę nie mógł pomyśleć o tym, co jeszcze zrobiłby z jego Potterem... ale musiał się powstrzymać. W pobliżu było zbyt wielu świadków.

- Będzie? - zapytał Severus, nie odrywając zamyślonego spojrzenia od Blackwooda, ale mężczyzna całkowicie je zignorował, dalej snując swój wywód z błyszczącymi mściwym podekscytowaniem oczami:

- Ustawię się jako pierwszy w kolejce do jego dziewiczej dupy...

Snape zrobił krok w jego stronę. Zamarznięta trawa zaskrzypiała pod jego butami.

Jesteś już trupem, Blackwood... to tylko kwestia czasu.

- Nie mogę się wprost doczekać, kiedy to zobaczę.


***


Chciał po prostu wrócić do swych komnat i odpocząć. Zmyć z siebie cały ten smród oraz pokrywające jego szatę plugastwo. Oczyścić umysł z obrazów, pozbyć się wypełniającego go brudu, którym obrósł niczym skorupą, a potem z butelką whisky w dłoni, stanąć nad żarem buchającym z myślodsiewni i pić łyk za łykiem, pić tak długo, dopóki nie będzie mu już wszystko jedno i dopóki nie będzie gotów, aby znowu rzucić się w ogień...

Lecz kiedy tylko przekroczył próg swych komnat i usłyszał za sobą szelest... i odwrócił się z różdżką przygotowaną do obrony... ujrzał Pottera.

Pottera, którego nie chciał widzieć. Nie teraz, nie w tej chwili, kiedy konstrukcje jego umysłu po całym dniu udawania, mordowania i grania kilku różnych ról były mocno już nadwątlone... kiedy wiedział, że wystarczy jeden mocniejszy wstrząs, aby nie dał rady ich już utrzymać... i aby wszystko skończyło się katastrofą.

Próbował się go pozbyć. Próbował wszystkiego. Ale Potter nie wychodził. Nie chciał iść, nie chciał zostawić go w spokoju. Wciąż tylko uparcie prawił te swoje naiwne, niedorzeczne brednie i nawet gdy Severus zaczął ciskać w niego klątwami, wciąż tylko... był. Jak światło, którego nie można w żaden sposób zgasić, a które przez cały czas razi, aż w końcu pozostaje tylko zakryć przed nim oczy i udawać, że to, co zostało przez nie wydobyte z mroku, wcale nie istnieje.

I że ten pogłębiający się ucisk w klatce piersiowej także nie istnieje.

- Nie chcę umierać... - szept Harry'ego był niezwykle cichy, ale wystarczył, aby dokonać pustoszących zniszczeń i obudzić demony. Martwe ciało u jego stóp... ciemne włosy rozsypane na trawie... nieruchome, pozbawione blasku oczy... i po wszystkim...

...próżnia.

I nic poza nią.

Zdołał wynurzyć się w ostatniej chwili. Skupił swój wzrok na siedzącym na podłodze Potterze i jeszcze mocniej zacisnął dłoń na różdżce, którą celował mu między oczy.

- Nie ty jeden jesteś ofiarą w tej wojnie, Potter - wycedził, z trudem panując nad głosem. - Nie ty pierwszy i nie ostatni. Myślisz, że ci wszyscy, którzy zginęli, także nie pragnęli żyć? Myślisz, że chcieli złożyć swoje życie w ofierze? Myślisz, że tylko ty musisz poświęcić coś, co jest ci najbliższe?!

Niemal się zachłysnął, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział, a właściwie wykrzyczał w twarz Pottera.

Ale na szczęście chłopak najwyraźniej tego nie zauważył... albo nie zrozumiał.

To dobrze.

- Nie o to chodzi! - Potter również odpowiedział krzykiem. - Jeszcze niedawno zrobiłbym to bez wahania. Nie zależało mi. Ale teraz... teraz mam... coś. Ciebie. I boję się, bo nie chcę tego stracić. Kiedyś zabicie Voldemorta było dla mnie najważniejsze. Teraz... teraz ty jesteś najważniejszy! Nie rozumiesz tego? - dokończył cicho.

Severus zacisnął usta, starając się nie zwracać uwagi na otwierającą się pod nim przepaść.

Jak mógłby tego nie rozumieć? Rozumiał aż za dobrze...

Ale z pewnością tego nie zaakceptuje. Nie zaakceptuje niczego, co mogłoby zagrozić jego największemu pragnieniu. Pragnieniu, które do tej pory utrzymywało go przy życiu... Choćby miał to wyrwać z siebie gołymi rękami, niezależnie od tego, jak bolesne to będzie i jak wiele krwi przy tym straci...

- Czasami priorytetem jest to, co ważne, a nie to, co osobiste - wypowiedział zachrypniętym, odległym głosem. - I należy się z tym pogodzić, Potter.

- Nie! Nigdy się z tym nie pogodzę! Można to połączyć...

- Połączyć? - przerwał mu Snape. - Wierz mi, że nie można. Jeżeli dopuścisz do priorytetów osobiste uczucia, to już jesteś przegrany.

Ten głupi chłopak niczego nie rozumiał! Nie, on po prostu wpieprzał się w jego życie, nie bacząc na nic i naiwnie myśląc, że uczucia to coś, co można nosić w sobie jak zbroję i co nie ma żadnego wpływu na zwycięstwo. Na przetrwanie.

A to była słabość. Straszliwa, żałosna słabość i tylko głupcy pozwalali, aby nimi zawładnęła, aby nimi kierowała... Głupcy z sercem na dłoni, którzy myślą, że ta słabość da im jakąkolwiek ochronę, że pozwoli im przeżyć... Ale to nie jest żadna zbroja. To zasłaniające widok i utrudniające ruchy łachmany. To coś, co może cię jedynie zabić. I zrobi to przy pierwszej, nadarzającej się okazji.

Potter zmarszczył brwi, wpatrując się w Severusa badawczym, lustrującym wzrokiem. I po chwili zapytał, mrużąc oczy:

- A jakie są twoje priorytety, Severusie?

Posuwali się po niebezpiecznej krawędzi, z każdą chwilą coraz bardziej zbliżając się ku przepaści.

- Nie prowokuj mnie, Potter - warknął Snape, starając się zapanować nad drżeniem głosu.

- Nie mam takiego zamiaru - odpowiedział spokojnie Harry. - Chcę tylko wiedzieć, co tak ważnego przeszkadza ci w... byciu ze mną. Czasami odnoszę wrażenie, że swoim zachowaniem próbujesz mnie do siebie zniechęcić. Jakbyś chciał trzymać mnie na dystans. Nie rozumiem, dlaczego tak postępujesz. Ale chcę, żebyś wiedział, że twoje próby są daremne. To jest niemożliwe, ponieważ ty zawsze jesteś ze mną... - Harry przesunął dłoń i położył ją na swoim sercu - ...tutaj - szepnął cicho.

Zawsze.

To wydarzyło się w ciszy. Zagłuszyła walący się mur, pękającą tarczę, rozbijającą się w pył barierę. Wypełniła każdą szczelinę, rozlewając się po ciele Severusa płynnym spokojem i sprawiając, że na jedną krótką chwilę wszystko, co mogłoby go zakłócić, odpłynęło... Czarny Pan, każda rzucona klątwa, każda penetracja umysłu, każdy wrzask cierpienia oraz gasnące oczy...

Pozostał tylko on. Tylko Potter.

A także pragnienie. Tak silne, że niemal ogłuszające. Teraz, kiedy nie było w nim niczego, kiedy wszystko, co do tej pory utrzymywało go na powierzchni, zniknęło, kiedy wszystko, czym się karmił, zostało z niego wyssane... pozostał jedynie głód. I próżnia. Próżnia, którą tylko Harry potrafił wypełnić... którą tylko on był w stanie wypełnić.

Poczuł, jak kolana uginają się pod nim, a ręce wyciągają, by sięgnąć po to, czego potrzebował do przeżycia. I zagarnął to, przyciągając Harry'ego do siebie i już po chwili zanurzał się w nim, w jego gorącu i zapachu, w jego spojrzeniu i oddaniu, czując, jak to wszystko wypełnia go, jak rozrasta się w nim, sięgając coraz głębiej i rozgrzewając każdy fragment jego oblodzonej duszy.

Ale to wciąż było zbyt mało. Pragnął więcej. Pragnął go jeszcze więcej.

Sięgnął więc jeszcze dalej. Do jego umysłu. Otwartego teraz niczym wyciągnięta dłoń, która pragnie jedynie dawać. I doznał niemal wstrząsu anafilaktycznego, kiedy został nagle otoczony przez... to. Było wszędzie. Silne i twarde niczym diament, a jednocześnie miękkie i delikatne niczym puch... i tak niesamowicie ciepłe... i należało tylko do niego. Cała ta... moc, ponieważ nie potrafił tego inaczej nazwać. Skierowana tylko ku niemu. Gotowa zrobić dla niego wszystko.

Siła ukryta pod maską... ułomności. Czy tak to właśnie wyglądało? Czy zawsze tak... parzyło?

Chciał... nie, musiał jej spróbować... jeszcze bardziej się w nią zanurzyć.

I zrobił to.

A rozkosz, której wtedy doznał, wydała mu czymś prawie nieziemskim, pomimo iż była zaledwie ułamkiem tej drzemiącej w Harrym mocy. Przypominała kąpiel w lawie. Z której z trudem udało mu się wypłynąć.

Opadł na drżące ciało pod sobą, haustami łapiąc powietrze, które uleciało mu z płuc. Kręciło mu się w głowie i po raz pierwszy nie był w stanie dojść do siebie po orgazmie. Miał wrażenie, że całe jego ciało pulsuje od ognia, który przed chwilą je strawił.

I wtedy poczuł ramiona Harry'ego, oplatające się wokół jego szyi i przyciągające go jeszcze bliżej.

- Niech cię cholera, Potter... - wysapał z trudem, kiedy udało mu się już odzyskać głos. Był pewien, że chłopak uśmiechnął się, ale w tej chwili kompletnie go to nie obchodziło. Chciał po prostu tak pozostać, czując go każdym fragmentem swego ciała, każdym zmysłem. Jego dotyk, jego zapach, jego spokojny oddech...

Poruszył się i uniósł na rękach, spoglądając na jego zarumienioną twarz i wpatrzone w siebie z uwagą krystalicznie zielone oczy. Mimowolnie uniósł odzianą w rękawiczkę dłoń i dotknął blizny w kształcie błyskawicy przecinającej zroszone potem czoło. Powoli przesunął palec na skroń i policzek, z fascynacją przyglądając się smudze krwi, którą pozostawiał jego dotyk. Krew tych wszystkich, którzy dzisiaj zginęli, lśniąca na tej jasnej, nieskazitelnej skórze... była niczym profanacja.

Przesunął palec na brodę i w końcu zatrzymał go na rozchylonych wargach, brukając je czerwienią.

Przełknął ślinę, czując, że zupełne nagle zasycha mu w gardle.

Przez jedną szaloną chwilę zastanawiał się, czy mógłby polizać te wilgotne usta? Tylko raz przesunąć po nich językiem, by poczuć ich smak...

Ale wiedział, że gdyby to zrobił, to wykonałby o ten jeden krok za daleko... i nie mógłby już wtedy powstrzymać się, by nie zanurzyć się głębiej w ich smaku, w ich żarze... i to byłby jego koniec.

Nie, musi go posmakować w inny sposób. W inny sposób ugasić to wciąż nie do końca zaspokojone pragnienie, które konsumowało go od środka.

Zaczął więc sunąć dalej, znacząc na skórze krwawy ślad, aż w końcu dotarł do jego penisa. Zdjął zębami rękawiczkę i owinął dłoń wokół erekcji Pottera. Była tak gorąca, że niemal parzyła... jak ogień, którego doznał, kiedy był wewnątrz niego. I pragnął go znowu doświadczyć, pragnął ujrzeć go w tych zielonych oczach, jak najszybciej... Chłopak jęczał i skamlał, kiedy Severus przesuwał dłonią po jego penisie, za wszelką cenę pragnąc wyciągnąć z niego orgazm, pragnąc znowu ujrzeć tę jasność rozlewającą się po jego twarzy, potrzebując jej. I nie musiał czekać zbyt długo.

Szczupłe ciało wygięło się, a z ust Harry'ego wydobyło się coś, co przypominało zawodzące westchnienie. Ramiona, które chłopak owijał wokół szyi Severusa, zacisnęły się jeszcze mocniej, jakby próbował zgnieść go w uścisku, a jego szyję owionął parzący oddech.

Czuł ciepłe strugi nasienia osiadające na jego dłoni.

Mimowolnie oblizał wargi, czując, że znowu zasycha mu w ustach. Potrzebował tego. Jak najszybciej. To pragnienie... paliło.

Oswobodził się z uścisku Harry'ego i uniósł na ręce, spoglądając z góry na zaczerwienioną, promieniującą twarz i przyklejone do czoła, wilgotne kosmyki ciemnych włosów. Widział płonący w szeroko otwartych oczach ogień. Ogień, który sięgał niemal do jego umysłu i Severus czuł go tak wyraźnie, jakby płonął także w nim.

Wypuścił z ręki rozgrzanego penisa i uniósł pokrytą spermą dłoń do ust.

Polizał.

Smakowała... wybornie. Wlała się do jego ust niczym strumień chłodnej wody do wysuszonego gardła, w jednej chwili gasząc pragnienie i przynosząc ulgę nieporównywalną z niczym innym. Cały smak Pottera... cały jego entuzjazm, nieprzewidywalność, naiwność, oddanie, cała ta drzemiąca w nim siła... wszystko zawarte w tej białej, słodko-gorzkiej cieczy. W jego ustach. W jego gardle. W nim. Rozlewająca się po jego ciele i dogaszająca to zrujnowane pogorzelisko, które pozostało w nim po tym, czego doświadczył. Przynosząca... spokój.

Poddał mu się. Opadł na łokcie, wtulając twarz w gorącą szyję Harry'ego i zanurzając się w jego obezwładniającym, odprężającym cieple.

- Przyjdź jutro wieczorem. Przygotuję kolację. I... przynieś ze sobą piżamę i szczoteczkę. Jeśli chcesz.


***


Był głupcem. Sądził, że jest niepokonany, że wystarczy, iż zbuduje potężne tamy o grubych, solidnych murach, które będą w stanie zatrzymać wszystko. Ale takiego żywiołu nie dało się powstrzymać. Przesączał się niezauważenie, wdzierał się tak długo i tak wytrwale, aż w końcu powstała na tyle szeroka wyrwa, by mógł się przez nią przebić i zalać wszystko, co napotkał na swej drodze, rujnując starannie budowaną konstrukcję.

Ale tylko prawdziwi głupcy mogli uwierzyć w to, że to koniec. Prawdziwi wirtuozi potrafili wznosić swe konstrukcje coraz wyżej i wyżej nawet wśród szalejącego wokół żywiołu. Właśnie dlatego nazywani byli Mistrzami.

Severus spojrzał na zasypiającego na jego kolanach Pottera. Wieczór okazał się udany. Zjedli razem kolację, którą Severus przygotował... a potem po prostu dali się ponieść swym perwersyjnym fantazjom. I teraz Severus miał go tutaj, przy sobie, tak blisko, iż niemal słyszał bicie jego serca i coraz spokojniejszy oddech. Ciemne kosmyki łaskotały jego szyję, a zapach wanilii wsączał mu się w szatę. Potter wtulał się w niego tak, jakby ramiona Severusa były dla niego całym światem i nie potrzebował już niczego więcej. Niczego.

- Dosyć tego - wyszeptał cicho mężczyzna. - Idziesz spać.

Wsunął dłonie pod pośladki chłopca, unosząc go do góry, wstając z fotela i kierując się do sypialni.

Nie zamierzał z tym dłużej walczyć. Pozwoli temu trwać dopóki mają jeszcze czas. Dopóki nie zostanie mu to odebrane.

Ułożył go w swym łóżku, delikatnie zdejmując mu buty i spodnie. A także okulary.

Ale kiedy nadejdzie ta chwila...

- C-co... robi...?

- Cii, śpij już - wymruczał, przyciskając wargi do jego skroni.

...nie zawaha się nawet przez moment.

Zbyt wiele poświęcił. Zbyt wiele żyć zostało złożonych w ofierze, by teraz mógł zrezygnować, teraz, kiedy już niemal dotarł do celu, kiedy miał go na wyciągnięcie ręki.

Uniósł go ostrożnie, zdejmując mu bluzkę przez głowę i z powrotem układając na chłodnej pościeli.

Pewne rzeczy były ważniejsze od innych. Tylko słabi ludzie stawiali swe uczucia na pierwszym miejscu, uważając je za najważniejsze. Tylko ślepcy nie potrafili odróżnić tego, co ważne, od tego, co osobiste.

Przykrył go i wyprostował się, obserwując, jak Potter przewraca się na bok i szepcze sennie:

- Jeżeli kiedyś... wyjęczysz moje imię... to wyjawię ci swój sekret.

Severus pozwolił sobie na słaby uśmiech.

Chłopak zawrócił mu w głowie, ale to niczego nie zmienia. Absolutnie niczego.

Wyciągnął dłoń i łagodnie pogładził go po policzku.

- W takim razie twój sekret jest bezpieczny. Dobranoc - odparł cicho.

Tylko naiwni sądzili, że mogą mieć wszystko.

Cofnął dłoń, odwrócił się i ruszył do łazienki, ale zanim do niej dotarł, usłyszał jeszcze wypowiedziane miękkim, sennym szeptem:

- Dobranoc... Severusie.

Zamknął za sobą drzwi.

Severus nie był słaby, nie był ślepy i nie był naiwny. Wiedział, co należy zrobić, i nie zamierzał się przed tym cofnąć. Było już na to za późno. Zbyt wiele wysiłku kosztowało go dotarcie aż do tego miejsca.

Zrobi to. Poświęci go. Poświęci go dla pragnienia, któremu on sam poświęcił niemal całe swoje życie... dla którego poświęcił nawet własną duszę... I osiągnie swój cel, dotrze do samego końca, nawet jeżeli oznaczało to... wyrwanie własnymi dłońmi swego serca i zgniecenie go w uścisku. Nawet jeżeli pozbawi go to tchu i nie uda mu się już zaczerpnąć go ponownie.

Kiedy wyszedł z łazienki, panującą w sypialni ciszę wypełniał jedynie cichy, wyrównany oddech. Potter już spał.

Severus podszedł do łóżka i wśliznął się pod przykrycie, spoglądając na leżący obok niego w ciemnościach, ciepły kształt. Na łagodną linię karku, sterczące na wszystkie strony włosy i wystające spod kołdry nagie ramię, które unosiło się i opadało przy każdym oddechu.

Ostrożnie przysunął się bliżej. Harry nie poruszył się. Spał, odwrócony do niego tyłem. Severus mógł więc przysunąć się do niego jeszcze bliżej.

Uniósł dłoń, dotykając nagiego ramienia Harry'ego i powoli przesuwając po nim palcami w delikatnej, niemal niewyczuwalnej pieszczocie.

Przysunął się jeszcze bliżej, przywierając do gładkich, nagich pleców i... sięgnął po niego. Owinął rękę wokół pasa Harry'ego i najdelikatniej jak mógł, przysunął go do siebie, układając się tak, aby mógł czuć go całym swoim ciałem... i aby mógł ogrzewać się jego niegasnącym żarem. Jego wargi odnalazły ramię Harry'ego i przywarły do skóry, wchłaniając jej smak i zapach wszystkimi, skamlącymi z potrzeby zmysłami.

- Nie mogę tego zmienić - wyszeptał, mając wrażenie, jakby całe powietrze zostało wyssane z jego płuc. Przesunął głowę, odnajdując wargami gorącą szyję i składając na niej łagodny pocałunek. - Nie mogę...

Pozostaniesz w moich wspomnieniach. I będziesz w nich już zawsze. Przy mnie.


***



Część 5




***********************************************************************************


KOMENTARZE


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Komentarze
dungeons and dragons
 
AngelsDream dnia kwietnia 21 2012 19:06:37
Ta część mnie zmiotła, złożyła, rozsypała. Przeraża. Bo to będzie bolało, będzie bolało bardzo. Czytać o tym, co się działo, od tej strony, tak po prostu...
Szykielet dnia kwietnia 21 2012 21:47:56
Ojojoj...
Lethos dnia kwietnia 21 2012 23:29:00
Wyję.
TheVixen dnia kwietnia 21 2012 23:52:45
Czasami zastanawiam się jak tekst może wywoływać tyle uczuć... po tej części mam słodko-gorzkie odczucia i obawiam się, że będzie tylko gorzej...
nawet jeżeli oznaczało to... wyrwanie własnymi dłońmi swego serca i zgniecenie go w uścisku
. Jakkolwiek makabrycznie to brzmi, bardziej przerażający jest fakt, że tak idealnie pasuje do człowieka, jakim jest Snape...
Alisjaa dnia kwietnia 22 2012 02:00:45
Jeśli to opowiadanie źle się skończy z pewnością wyląduję w Świętym Mungu (czy jak to się tam nazywało?) z załamaniem nerwowym.....
Estoir dnia kwietnia 22 2012 02:23:41
Czytam i czytam z zachłannym tchem, jednak nie mogę przejść obok tej części bez, choćby krótkiego, komentarza.

Ta część zabija. Zwłaszcza końcówka. Dostałam mocnego kopa, boli mnie serce i chce mi się wyć. Z bólu i jakiejś trudnej do opisania tęsknoty. To tak, jakby uczucia Severusa były po części we mnie.
Boję się następnej części. Ale wiem też, że nie zasnę dziś, dopóki nie przeczytam całości (jeśli po przeczytaniu w ogóle to będzie możliwe...).
patusinka dnia kwietnia 24 2012 18:54:33
Komentarza ciag dalszy smiley
Tu juz wyraznie widac, ze Severus ma na punkcie Harry`ego obsesje. Napiecie rosnie zauwazalnie w stosunku do poprzednich czesci i kazdy kolejny fragment jesgt bardziej emocjonujacy od poprzedniego. Ciezko wylowic w tej czesci cos, co sie szczegolnie wyroznia, ale pierwszym takim momentem byl ten, gdy Harry spedzal noc w sypialni Snape`a i przysnil mu sie koszmar. Spodziewal sie wyrzutow, gdy tymczasem Severus, co zaskoczylo nawet jego samego, postanowil go przytulic i pocieszyc. I oczywiscie zaprawic pocieszanie odrobina jadu, bez tego nie bylby soba smiley Ale moge mu to darowac smiley
Kolejna scena to ta, gdzie Harry odrabia szlaban, porzadkujac pergaminy z runami, a Severus przychodzi tam do niego. Wyrzuty Harry`ego rozpalaja Snape`a do czerwonosci, ale zarazem pragnie ich sluchac, aby pamietac, co jeszcze musi zrobic. Niemniej jednak, mnie to po trosze wyglada na probe odpokutowania tego, co zrobil wczesnie, jakby meczyly go wyrzuty sumienia...
Dochodzimy do rzezi mugoli i reakcji Severusa na fantazje Blackwooda. Zaborczosc Mistrza Eliksirow siegnela niemal apogeum, skoro postanowil zabic innego Smierciozerce za to, co tamtemu przyszlo na mysl. Nie umiem tego za bardzo ujac w slowa, ale widac w tym fragmencie, jak bardzo Harry zalazl Severusowi za skore.
Przepiekna jest scena, w ktorej Harry mowi Snape`owi, ze ten zawsze bedzie w jego sercu. I opis odczuc Severusa w reakcji na te slowa - otaczajaca go cisza, w ktorej zniknal Voldemort, jeki rannych i zabijanych, smiech Smierciozercow, i w ktorej jego mury obronne runely do konca. Nastepujaca po tym scena erotyczna jest rowniez znaczaca - Severus na wlasnej skorze przekonal sie o mocy drzemiacej w Harrym, mocy milosci, i przezyl wstrzas. I zapragnal wiecej.
Koncowka jest wspaniala - zazwyczaj zdystansowany, Severus lamie sie i przytula Harry`ego, przzekonany, ze tamten juz spi (jak wiadomo, tylko udawal). Piekne, absolutnie piekne, az nie znajduje porownan smiley
melissa dnia kwietnia 26 2012 15:52:59
Wow what an amazing part of DI. Some thoughts of Severus are so interesting and really lovely. I would give everything to be in Harrys place. I want to feel Severus delicious fantasys on me and make him groan so intensiv. Ahhw girls, you are so wonderful!! You both make my day and give me such a big smile on my face. I thank you from the bottom of my heart for your incredible creativity which brought out this dreamlike fanfic!! Me and all the other DI readers couldn't just imagine a life without you gorgeous girls!!
Gobuss&Ariel you're the beast <3
Lethos dnia kwietnia 27 2012 12:23:50
Serce,bije jak oszalałe,kiedy czytam kolejny raz,mimo wszelkich starań i powtarzania sobie "nie czytaj już tego" dwa ostatnie zdania. To jest straszne,okropne,niepojęte,niesprawiedliwe.

JAK ...

Chwila namysłu. Bo mam dużo pytań.

Jak mu się udało pokonać WŁASNE NAJWIĘKSZE PRAGNIENIE i nie dać Harryemu eliksiru?

Och,no dobra,to było głupie. Odpowiedź jest prosta,ma pięć liter , to imię dość popularnej tu osoby,jeden z dwóch głównych bohaterów,właściwie główny. Pewnie kojarzycie.

Odpowiedź,tak. Ona jest prosta. Ale weź coś takiego człowieku zrób,weź się nie daj skusić. Niepojęte.

Przepraszam że daję ten komentarz,pod tą częścią,ale muszę już spadać. Pewnie i tak skomentuję kolejną część a niektóre nawet po dwa razy.
Zaba dnia maja 04 2012 21:32:32
Harry nigdy nie był w moich oczach taki niewinny. A tutaj wydaje się być w oczach Severusa ucieleśnieniem czystości. Bella natomiast r11; odrażająca. Ordynarne babsko. I świetnie to dopasowałyście w kontraście do Harryr17;ego i jego światła, które oczyszcza to, co ona niszczy.

Nie. Jedyne, czego teraz potrzebuje, to... napić się.


To jest takie przygnębiające. Bitwa, której nie można wygrać. Pragnienie, którego nie można zrealizować, bo będzie sprzeczne wobec tego, co jest równie ważne. I topienie smutku w alkoholu.

Jesteś już trupem, Blackwood... to tylko kwestia czasu.

- Nie mogę się wprost doczekać, kiedy to zobaczę.


Też tylko czekam na ten moment. Blackwood jest prawie tak samo obrzydliwy jak Bella.
A scena seksu w sali od run r11; nie myślałam, że przemyślenia w czasie seksu mogą być takie smutne. Ciągle mam ochotę przytulić Severusa.

Pozostał tylko on. Tylko Potter.

A także pragnienie. Tak silne, że niemal ogłuszające. Teraz, kiedy nie było w nim niczego, kiedy wszystko, co do tej pory utrzymywało go na powierzchni, zniknęło, kiedy wszystko, czym się karmił, zostało z niego wyssane... pozostał jedynie głód. I próżnia. Próżnia, którą tylko Harry potrafił wypełnić... którą tylko on był w stanie wypełnić.


I w końcu. Moment, który dla mnie był jak rozbłysk.
A ostatnie zdanie po prostu rozbija. I tyle.
Patsy dnia maja 13 2012 13:50:34
Ta część jest przełomowa, rozbija, rozsypuje, niszczy... Bo to właśnie w niej Severus przyznaje przed samym sobą, że już nie może walczyć z uczuciem (chociaż go nie nazwał). Mimo tego, nadal chce podążać za swoim pragnieniem, poświęcić Harry'ego i do końca życia być nieszczęśliwym. Sądzi, że nie ma już wyboru, a jeśli jakiś jest, to jest to wybór tragiczny.

Szesnastolatek, który potrzebował Mistrza, potrzebował autorytetu, potrzebował silnej dłoni, która odbierze mu dech w piersiach i zatrzęsie jego światem. Ale powoli okazywało się, że świat Severusa również zaczyna drżeć...

Uwielbiam to, jak Severus powoli orientuje się, że Harry całkowicie zawładnął jego światem, sprawił, że zaczął on drżeć. To cudowne, że w waszym opowiadaniu nic nie dzieje się za szybko, z dnia na dzień, ale narasta, emocje są naturalne, a nie sztuczne. Bardzo podoba mi się także wszechobecny kontrast jasnego, niewinnego, nieskalanego Harry'ego z ciemnością Severusa. Harry go rozświetla, otacza blaskiem, przynosi ukojenie i ciepło.

Coś w najodleglejszym zakamarku jego umysłu krzyczało. Krzyczało, żeby się opanował, żeby odsunął się, wstał i odszedł, tak jak zawsze to robił, by nie dopuścić, nie pozwolić, by cokolwiek go przy nim zatrzymało. By zdusić w zalążku każdą, najmniejszą nawet iskierkę, która mogłaby niepostrzeżenie zagnieździć się w jego duszy.
Ale... był w tej chwili zbyt ogłuszony, by usłyszeć te odległe krzyki.
To tylko jeden wieczór. Tylko jeden. Nic się nie stanie - myślał, wsłuchując się w coraz głębszy, spokojniejszy oddech tuż obok niego.

Zawsze podobało mi się to, jak Severus tłumaczył się: to tylko jeden wieczór, jedyny i ostatni. To jest urocze! Wszyscy wiemy, że będzie jeszcze wiele takich wieczorów.

Potter bał się. O niego. Sam pomysł, że ktokolwiek mógłby się o niego bać, wydawał mu się irracjonalny. Nierealny.
Wszyscy, którzy go znali, doskonale wiedzieli, że Severus potrafi o siebie zadbać. Po prostu wydawali mu rozkazy i oczekiwali wyników. Bez względu na wszystko. Nie zastanawiając się, czy przy tym zginie, czy tylko zyska kolejną bliznę. Nikt się tym nie przejmował. On także nie. Nauczył się nie przejmować.
Ale nagle pojawił się Potter. Wraz ze swoją młodzieńczą wrażliwością oraz naiwnym oddaniem. Jedyna osoba, która...

... go pokochała. Harry jest wyjątkowy w życiu Seevrusa, jedyny w swoim rodzaju. To on jedyny tak naprawdę się o niego troszczy, boi, kocha. Trudno będzie Severusowi z tego zrezygnować i wrócić do podłej rzeczywistości, w której jest tylko pionkiem. A sam chce, żeby to Potter był właśnie tym pionkiem-w jego rękach. Potrzebnym do realizacji celu.

Jak doszło do tego, że obecność Pottera... przestała go drażnić? Że zaczął ją akceptować? A nawet więcej... zaczął jej... pożądać.
Świadomość tego mroziła go, ale musiał nazwać rzeczy po imieniu: przestał nad tym panować.
Potter zbyt często zaprzątał jego myśli. Za bardzo pozwolił mu się do siebie zbliżyć. W którymś momencie stracił czujność, nie zdając sobie sprawy z tego, jak głęboko już się wdarł... Potter przypominał wodę, która, pomimo iż wydaje się słaba i nieszkodliwa, uparcie i wytrwale dzień po dniu żłobi skałę. I nawet jeżeli na pierwszy rzut oka nie widać żadnych zmian, to pewnego dnia odkrywa się, że woda wdarła się już tak daleko, że podmyła cały brzeg i że w każdej chwili grozi on zawaleniem. Ale wtedy zazwyczaj jest już za późno, by to powstrzymać.
Tak. Stanowczo wymknęło mu się to spod kontroli.

Uwielbiam to ostatnie zdanie. Severus w końcu przyznaje, że cała sytuacja wymyka mu się spod kontroli, nie jest w stanie jej zatrzymać. Zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć i uważa je za największą słabość. Bo w końcu człowiek z sercem na dłoni łatwo ginie i przegrywa. A Severus boi się tego.

ciemne, rozwichrzone włosy, tak znajome... i... i nagle Severus został uderzony wizją, w której te jasnobłękitne, gasnące oczy zmieniły barwę na szmaragdową zieleń, ukrytą za okrągłymi okularami, i doznał wrażenia, jakby coś złapało go za gardło i próbowało wciągnąć w grząskie bagno mroku, w którym klęczał, trzymając w ramionach wiotkie, martwe ciało...
Czy tak to będzie wyglądało? Czy tak właśnie będzie trzymał Pottera po tym, kiedy Czarny Pan odbierze mu moc i życie?

Ta chwila ściska za serce. Severus do tej pory myślał o śmierci Harry'ego jako o czymś abstrakcyjnym, teraz nachodzi go bardzo realna wizja, wspomagana przez ciało innego chłopaka. I Severus się boi. Boi się chwili, w której Harry będzie musiał zginąć, bo wtedy straci wszystko.

- Nie ty jeden jesteś ofiarą w tej wojnie, Potter - wycedził, z trudem panując nad głosem. - Nie ty pierwszy i nie ostatni. Myślisz, że ci wszyscy, którzy zginęli, także nie pragnęli żyć? Myślisz, że chcieli złożyć swoje życie w ofierze? Myślisz, że tylko ty musisz poświęcić coś, co jest ci najbliższe?!
Niemal się zachłysnął, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział, a właściwie wykrzyczał w twarz Pottera.

Nie tylko Severus w tej chwili się zachłysnął, zdając sobie sprawę z tego, co chciał powiedzieć. W końcu nie tylko Harry będzie musiał poświęcić coś sobie najbliższego, ale także Severus. Bo dla Mistrza Eliksirów najbliższy jest właśnie ten chłopak. Jest to przełomowa chwila w tym rozdziale, bo Severus daje się ponieść emocjom i zdaje sobie sprawę z czegoś, co już dawno tkwiło na dnie jego podświadomości. Ale na razie nie jest w stanie zaakceptować czegoś, co mogłoby zagrozić jego największemu pragnieniu. Severus jest w stanie wyrwać sobie serce z piersi gołymi rękoma i zdeptać je. Jest gotowy cierpieć całe życie i nigdy "nie zaczerpnąć już tchu".

- Nie mogę tego zmienić - wyszeptał, mając wrażenie, jakby całe powietrze zostało wyssane z jego płuc. Przesunął głowę, odnajdując wargami gorącą szyję i składając na niej łagodny pocałunek. - Nie mogę...
Pozostaniesz w moich wspomnieniach. I będziesz w nich już zawsze. Przy mnie.

W tym momencie chyba nie tylko ja się rozpłakałam... Ostatnie zdanie kompletnie rozbiło mnie na kawałki. Bo jak ktoś może chcieć cierpieć? Większość ludzi nigdy by się na takie coś nie naraziła, a Severus... On właśnie będzie cierpiał, do końca życia. I wspomnienie Harry'ego pozostanie z nim na zawsze... O Boże... Znów mam łzy w oczach, kiedy o tym pomyślę. Proszę, nie pozwólcie, żeby tak się stało, nie pozwólcie im cierpieć... Zbyt dużo już przeszli...
latamnaodkurzaczu dnia maja 19 2012 14:35:35
Końcówka mnie zmiażdżyła, chusteczek na stancji nie mam, a płaczę. Ja to czytam i mnie boli. Nawet zdania nie potrafię porządnie złożyć...
ataraxia dnia maja 19 2012 16:44:16
Robi się gorąco i niepokojąco.
Przełomowa część.
W sumie Severus powiedział głośno to co zawsze gdzieś było w jego podświadomości ale nie dopuszczał tego do siebie. To kto jest dla niego ważny. I komu to powiedział? Właśnie Harry'emu! A ten dureń nic chyba nie rozumie...
- Jeżeli kiedyś... wyjęczysz moje imię... to wyjawię ci swój sekret.

Severus pozwolił sobie na słaby uśmiech.

Chłopak zawrócił mu w głowie, ale to niczego nie zmienia. Absolutnie niczego.

Wyciągnął dłoń i łagodnie pogładził go po policzku.

- W takim razie twój sekret jest bezpieczny. Dobranoc - odparł cicho.

Bezbłędnesmiley
goldie dnia maja 23 2012 15:16:56
Pięknie potraficie opisać delektowanie się ciałemr30; albo nie ciałemr30; teraz Severus nie skupia się na nim, na młodym, ponętnym, bezimiennym ciele, które wzbudza pożądanie. Skupia się na ciepłym, niewinnym, czystym ciele jego tylko jego Harryego, które jako jedyne może rozświetlić jego mrok, rozgrzać jego zimno. W tej części wyraźnie widać momenty ostatecznego upadania muru Severusa. Te fragmenty opisują jego miłość. Tą część czytam ze ściśniętym ze wzruszenia gardłem i ciepłem w sercu, jakie to proste i silne i trwałer30; czyste szczęście z mroczną świadomością planu Severusa w tler30; teraz jeszcze przez tą chwilę w tle, teraz na pierwszym planie jest blask i ciepło. I Harryr30; ze swoim światłem, ze swoim spokojem, swoją cierpliwością i wytrzymałością okazuje się nie taki wcale uległy jak by się Snaper17;owi wydawało. Nie żąda bezpośrednio zaangażowania, nier30; wie że na taką bezczelność mężczyzna sobie nie pozwoli. Zważając na poprzednie rozdziały pisane z punktu widzenia Harryr17;egor30; on nawet nie wie z jaką siłą prowokuje Severusa do odwzajemnienia zaangażowania i troski. I w środku tej części nareszcie! Severus orientuje się, że stracił kontrole nas sytuacją. Że plan nie wypalił, zaczyna darzyć chłopca uczuciami, które nie miały nigdy zaistnieć. Świat Severusa Snaper17;a zaczyna drżeć, a później zmieniać bez kontroli, aż w końcu doprowadza się do krawędzi. Bardzo trafnego porównania użyłyście r11; porównanie do wody, która drąży skałę. Severus miota się, próbuje zwalczyć przez chwile to uczucie, z którego nareszcie zdaje sobie sprawęr30; ale już za późno. Każdy cios, który zada chłopcu wraca do niego ze zdwojoną siłą. Niesamowite. Każde zdanie waszego całego opowiadania jest idealnie wpasowane w całośćr30; nie gubicie się w swoim pomyśle i tak konsekwentnie i naturalnie krok po kroku stworzyłyście płynny i wiarygodny opis. Mistrzostwo! Żadne zdanie nie razi, nie wzbudza skrzywienia, ani myśli że on by przecież nie mógł tak powiedzieć. Pisałam już to wcześniej, ale wasza zdolność do opisania miłości Severusa bez tracenia autentyczności tej postaci mnie zachwyca.
Kawerka dnia czerwca 07 2012 18:00:57
Severus znów mnie na przemian rozczula i irytuje, wzrusza i doprowadza do szału.
Dziewczyny, stworzyłyście tak cholernie skomplikowaną postać, że chyba dostanę przez niego rozstroju nerwowego zanim dobrnę do końca.

Póki co nadal jest samolubnym gnojkiem, dla którego najważniejszy jest on sam i jego pragnienia (a przynajmniej tak mu się wydaje).
Jest w tym tak masakrycznie wkurzający, że aż miałoby się ochotę trzepnąć go najcięższą książką do eliksirów, żeby wreszcie się ocknął.

- Nic ci nie będzie... prawda? - usłyszał niepewne pytanie zadane drżącym głosem.

Potter bał się. O niego. Sam pomysł, że ktokolwiek mógłby się o niego bać, wydawał mu się irracjonalny. Nierealny.

Wszyscy, którzy go znali, doskonale wiedzieli, że Severus potrafi o siebie zadbać. Po prostu wydawali mu rozkazy i oczekiwali wyników. Bez względu na wszystko. Nie zastanawiając się, czy przy tym zginie, czy tylko zyska kolejną bliznę. Nikt się tym nie przejmował. On także nie. Nauczył się nie przejmować.

Ale nagle pojawił się Potter. Wraz ze swoją młodzieńczą wrażliwością oraz naiwnym oddaniem. Jedyna osoba, która...

Severus poruszył się i uwolnił go z uścisku, łapiąc jego twarz w dłonie i unosząc ją. Kiedy zanurzył spojrzenie w wypełnionych lękiem, zielonych oczach, powietrze zafalowało, wypełniając się lśnieniem.

- Nie, nic mi nie będzie. To był tylko sen - odparł cicho.

- Obiecujesz? - W głosie chłopaka zabrzmiała desperacja. Jakby sama myśl, że mógłby stracić Severusa, wydawała mu się... niewyobrażalna.

I Severus poczuł, jak do jego głowy wkrada się nieproszona myśl...

Jeżeli cokolwiek pójdzie nie tak i nie uda mu się doprowadzić chłopaka do Czarnego Pana, albo nie zdoła uwarzyć eliksiru... wtedy sen Pottera okaże się proroczy.

Blask przygasł, przyćmiony przez nadciągający mrok.

Pozostał jedynie chłód nieuniknionego.

- Obiecuję - powtórzył Severus, poddając się wpełzającej po ścianach i suficie ciemności. - Twoja troska jest wzruszająca, Potter. - Snape puścił jego twarz i wyprostował się. Czerń sięgała już jego stóp. - A teraz wracaj do łóżka. Chyba nie masz zamiaru stać tutaj do rana i użalać się nad sobą.


Nie wiem jak Wam się udało w tej jednej scenie zawrzeć dwa tak sprzeczne ze sobą uczucia: czułość i zimną bezwzględność. Czytając ten fragment niemal czuje się jak spada temperatura.

Skierował swoje kroki w stronę barku, opierając się dłońmi o ciemny blat i opuszczając głowę.


Severus przechylił szklankę, aby wypić resztę whisky, ale w tej samej chwili usłyszał szelest i zbliżające się do niego kroki.


Nie. Jedyne, czego teraz potrzebuje, to... napić się.


Czy tylko ja mam wrażenie, że Snape za dużo pije? Jak tak dalej pójdzie to biedak wpadnie w alkoholizm, oczywiście przez Pottera smiley

Kiedy tylko zobaczył Pottera na śniadaniu następnego dnia... niemal się zakrztusił. Och, doskonale wiedział, jak chłopak potrafi być impulsywny i jak bardzo wszystko przeżywa, ale... ale stan, w jakim znalazł się Potter... To było jak uderzenie.


...a Potter w samoolaczenia, oczywiście przez Severusa smiley
Ich związek jest naprawdę toksyczny.

Przyznam, że nigdy nie rozumiałam tej sceny pomiędzy Severusem i Potterem w klasie Runów. Snape wyszedł w niej na zwykłego sadystę, którego cieszy i podnieca ból Harry'ego.
Zrozumiałam ją dopiero teraz, gdy opisałyście tę sytuację z punktu widzenia Snape'a.

Ale to wciąż było zbyt mało. Pragnął więcej. Pragnął go jeszcze więcej.

Sięgnął więc jeszcze dalej. Do jego umysłu. Otwartego teraz niczym wyciągnięta dłoń, która pragnie jedynie dawać. I doznał niemal wstrząsu anafilaktycznego, kiedy został nagle otoczony przez... to. Było wszędzie. Silne i twarde niczym diament, a jednocześnie miękkie i delikatne niczym puch... i tak niesamowicie ciepłe... i należało tylko do niego. Cała ta... moc, ponieważ nie potrafił tego inaczej nazwać. Skierowana tylko ku niemu. Gotowa zrobić dla niego wszystko.

Siła ukryta pod maską... ułomności. Czy tak to właśnie wyglądało? Czy zawsze tak... parzyło?

Chciał... nie, musiał jej spróbować... jeszcze bardziej się w nią zanurzyć.

I zrobił to.


Czy ja to dobrze rozumiem? czy Severus właśnie "zleglimentował" Harrego???smiley
czy to tylko taka przenośnia...

Nie zamierzał z tym dłużej walczyć. Pozwoli temu trwać dopóki mają jeszcze czas. Dopóki nie zostanie mu to odebrane.

Ułożył go w swym łóżku, delikatnie zdejmując mu buty i spodnie. A także okulary.

Ale kiedy nadejdzie ta chwila...

- C-co... robi...?

- Cii, śpij już - wymruczał, przyciskając wargi do jego skroni.

...nie zawaha się nawet przez moment.

Zbyt wiele poświęcił. Zbyt wiele żyć zostało złożonych w ofierze, by teraz mógł zrezygnować, teraz, kiedy już niemal dotarł do celu, kiedy miał go na wyciągnięcie ręki.

Uniósł go ostrożnie, zdejmując mu bluzkę przez głowę i z powrotem układając na chłodnej pościeli.

Pewne rzeczy były ważniejsze od innych. Tylko słabi ludzie stawiali swe uczucia na pierwszym miejscu, uważając je za najważniejsze. Tylko ślepcy nie potrafili odróżnić tego, co ważne, od tego, co osobiste.


Wszystko pięknie, tylko jest "mały" problem: tu nie chodzi o to co osobiste dla Severusa, ale o to co osobiste dla Potter (chyba życie jest czymś osobistym dla właściciela).

I właśnie takiego Snape'a nie cierpię. Snape'a który patrzy na wszystko ze swojej perspektywy. Dla niego życie Pottera nic nie znaczy. Rozpatruje je tylko w kategorii WŁASNEJ straty lub WŁASNEGO zysku.
ON straci kochanka, ON poświęci czyjeś życie dla WŁASNEGO celu.
A może by tak poświęcił własne zamiast szafować cudzym? smiley
Łatwo jest poświęcać coś co nie należy do nas.
Nie rozumiem i nie zgadzam się z podejściem Severusa, co więcej uważam, że nie ma on prawa prawić morałów komuś, kogo zamierza zabić dla własnych celów.

Zrobi to. Poświęci go. Poświęci go dla pragnienia, któremu on sam poświęcił niemal całe swoje życie... dla którego poświęcił nawet własną duszę... I osiągnie swój cel, dotrze do samego końca, nawet jeżeli oznaczało to... wyrwanie własnymi dłońmi swego serca i zgniecenie go w uścisku. Nawet jeżeli pozbawi go to tchu i nie uda mu się już zaczerpnąć go ponownie.


i znowu JA, JA, MNIE, MOJE....a Potter nadal martwy.

Jego zachowanie przypomina mi wyznanie psychopaty: "Wiesz kochanie, strasznie cię kocham, ale niestety będę cię musiał zabić. Zrozum, to kwestia moich priorytetów. Jeśli to cię pocieszy to wiedz, że będzie mi z tym ciężko żyć."
smileysmileysmiley
No miłość jak cholera!!!

Pozostaniesz w moich wspomnieniach. I będziesz w nich już zawsze. Przy mnie.


Brak Mi Słów *kręci głową z dezaprobatą*

Jak w następnych rozdziałach coś się nie zmieni to chyba znienawidzę Waszego Severusa.
MarryMeSeverus dnia sierpnia 07 2012 20:57:45
I love the detail about Harry and Snape making love, beautifully written and so much was said within the lines. I love how possessive Snape becomes is when he thinks Harry is his alone. It's obvious that he can't get enough of Harry but is not willing to understand those hidden feelings.

I find it very intruiging and interesting that Snape blames Harry for his loss of control, as if it is some illness that he should cure. It's sad that later in the chapter he feels the need to change how close they are, but Snape is afraid of losing control and being powerless and weak. He is afraid to let people get too close to him, just in case he gets hurt.

I love how a simple 'Goodnight Severus' can change Snape from being a monster, to a very reserved calm man in seconds. Harry has so much power over him, in ways he had no idea of.

The scene with Harry reading in Snape's room and Snape thinking he is tempting him is amazing. He has no idea just how bessotted he is with Harry.

It's funny how Severus's way of bringing Harry back to him and 'apologising' is them getting cosy in a classroom. No matter how many times Snape sends Harry away, he can't help but follow him and bring him back.

The scene with the Death Eaters attacking the Muggles was really good. The part where a boy who looks alot like Harry dies next to Snape and how transfixed Snape is about the look-a-like is amazing. Very powerfully written, showing that Severus can't imagine Harry dying and that Harry's death will really affect him.

I love how Snape reacts to Blackwoods comments about Harry,how closed off he is, yet he knows that he will kill a fellow Death Eater after what he said about Harry: 'You're already dead, Blackwood ... it's just a matter of time.' - Wow!

I loved the quote 'You think only you have to sacrifice something that is closest to you!' Oh gosh, Snape almost said something he never thought he would say!!! I love how Harry seduces Snape with just a few words and Snape is powerless when it comes to Harry. 'The vacuum that only Harry could fill ... that only he was able to fill.' :D

I love this bit: 'For one wild moment he wondered if he could lick those wet lips? The only time they move the language to feel the taste ...But he knew that if he did, that this be undertaken by a one step too far ... and could not stop even then not to dive deeper in their taste, in the heat of ... and it would be his end.No, I have tasted it in another way. Another way to extinguish it is still not fully satisfied desire that consuming him from within.' So perfect and says so much without saying anything at all!

'I cannot change. I cannot' oh my gosh! My heart stopped. 'You stay in my memory. I'll be in them forever. With me.' I cried at this bit, it made me so sad to think that Snape didn't want Harry to die, but it was the only choice.

Yet again this chapter was amazing! Thank you so much girls!!!
szylejsza dnia grudnia 26 2012 21:45:07
Niesamowite, po prostu niesamowite, jak Wy to robicie, że z każdym przeczytanym rozdziałem czuję jakbym była tam z nimi, przeżywam wszystko razem z nimi...
Końcówka wspaniała... Wzruszająca wręcz, mało co się nie popłakałam!
Mam za dużo myśli w głowie, zastanawiam się co będzie dalej, układam wlasny scenariusz a nawet różne jego wersje, ale Wy pewnie i tak mnie zaskoczycie.
Idę czytać dalej bo musze wiedzieć, musze pi prostu wiedzieć co dalej będzie i jak to się ułoży!
lestat dnia grudnia 30 2012 22:46:27
To jest straszne i piękne jednocześnie. Nie na darmo mówi się że kropla drąży skałę, Boli mnie serce i jest mi smutno, ale nie poddam się temu, idę czytać dalej.
mojjka dnia stycznia 21 2013 13:09:09
Jak człowiek może mieć w sobie tyle emocji?
I jak dwie na pozór niewinne (jak mniemam) istoty mogły stworzyć coś tak pięknego? Przesiąkniętego, do granic możliwości, emocjami. Jesteście... to opowiadanie... opisy tych emocji, tak dokładne i prawdziwe... tak ujmujące za serce.
Nie wiem jak to zrobiłyście, ale podziwiam was całym sercem i duszą. *_*
mojjka dnia stycznia 21 2013 13:11:00
Pozostaniesz w moich wspomnieniach. I będziesz w nich już zawsze. Przy mnie.
- Och i ten fragment... Pokazuje nam tak naprawdę tragizm Harrego i Severusa. On jest w nim zakochany do szaleństwa, ale musi go poświęcić dla własnego pragnienia.
To... moje myśli są rozsypane.
rurencja93 dnia lutego 02 2013 21:26:59
Coś czuję że to nie będzie szczęśliwe zakończenie i moje serce przepełnia ból
smiley
Akinami dnia maja 02 2013 17:49:00
Jezu. Umarłam jak to przeczytałam. Te wszystkie emocje targające Severusem.
Pozostaniesz w moich wspomnieniach. I będziesz w nich już zawsze. Przy mnie.


Nawet nie poczułam jak po przeczytaniu tej ostatniej linijki tekstu po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Cholera. Szczerze nie spodziewałam się czegoś takiego. Snape i uczucia. Tak ogromne. Tak ich wiele. Mieszają się ze sobą. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Sev musi je ukrywać. On już przegrał. Przegrał sam ze sobą...
ewelina250395 dnia lutego 28 2015 19:31:03
Słodko smiley Pięknie smiley
Akaitori dnia stycznia 21 2021 18:04:37
Severus i jego złudna nadzieja, że uda mu się poświęcić Pottera. Uch, powinien być mądrzejszy.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Dodaj komentarz
dungeons and dragons
 
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Oceny
dungeons and dragons
 
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [1793 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [1793 Głosów]
Dobre Dobre 100% [1793 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [1793 Głosów]
Słabe Słabe 100% [1793 Głosów]
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Logowanie
dungeons and dragons
 
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Gdzie można nas znaleźć/Where you can find us
dungeons and dragons
 
WATTPAD
ARCHIVE OF OUR OWN
YOUTUBE
GOODREADS
FACEBOOK
TUMBLR
INSTAGRAM
TWITTER
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Ważne
dungeons and dragons
 
If you're from another country and you've registered, send us an e-mail with your login, so we can activate your account: ariel_lindt@wp.pl

Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i umieszczanie naszych ficków i tłumaczeń w innych miejscach!

Ariel & Gobuss
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d
Shoutbox
dungeons and dragons
 
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

arielgobuss
10/02/2024 23:16
Cieszymy się, że podoba Ci się seria. Dzisiaj wrzuciłyśmy kolejną część :-)
mansonalia
09/02/2024 19:51
Właśnie przeczytałam waszą mini serię i o mój Boże ta scena ze sprawdzianem tak bardzo przypominała rozdział z DI, ale zszokowało mnie to że mistrz go wziął w pełnej klasie uczniów to było coś nowego.
arielgobuss
01/02/2024 22:31
Mamy nadzieję, że cieszycie się z nowej serii "Mistrz i chłopiec". Musimy przyznać, że niektóre sceny z tej serii mogły wylądować w DI :-)
arielgobuss
01/02/2024 22:00
Jeśli chodzi o DI po polsku to chcemy żeby było tylko na naszej stronie. Wszystkie ukradzione wersje udostępnione na Wattpadzie bez naszej wiedzy zostały już usunięte.
arielgobuss
01/02/2024 21:54
Wszystko co planowałyśmy udostępnić jest już na Wattpadzie na naszym koncie.
SquishakSquishy
01/02/2024 02:08
Można udostępnić na wattpada?
arielgobuss
04/01/2024 15:15
Postanowiłyśmy dokończyć tłumaczenie DI na angielski. I mamy teraz dużą przyjemność z powrotu do świata DI i porównywania go z naszym nowym światem z książki :-)
arielgobuss
04/01/2024 15:10
Witamy w Nowym Roku! Ile to już lat minęło? Dzięki, że tu wracacie i dalej obdarzacie miłością DI :-)
starcatcher
23/11/2023 20:58
Przeczytałam znowu. Po takim czasie. Dzięki
mansonalia
18/10/2023 21:35
@Selfish ja tak samo, czas na ponowne przeczytanie tego dziełasmiley
Selfish
02/08/2023 23:06
Co roku czytam całość od początku... Znowu nadszedł ten czas
rocketlover
31/07/2023 03:55
Any Snarry lovers still here?
Estera Sultan
02/10/2021 18:42
Dziękujemy wam bardzo, z powrotem można wszystko czytać
arielgobuss
21/09/2021 15:40
Witamy, mamy świetną wiadomość. Po wielu trudach udało nam się odzyskać hasło i do jutra wszystko będzie z powrotem działało smiley
mansonalia
21/09/2021 15:18
Nie można przeczytać DI, bo strona zmienila hosting i nie skopiowali jej do końca. Możliwe że już w ogóle nie będzie mozna tutaj przeczytać DI ani innych opowiadań.
Napoleon
17/09/2021 15:57
Nie można wejść na DI ani przeczytać. smiley( Proszę zróbcie coś z tym
JesusSlippers
17/09/2021 15:35
Witam czemu nie można przeczytać już DI?
arielgobuss
18/08/2021 10:24
Może trafiły do spamu albo gdzieś indziej i je przeoczyłyśmy? Można pisać na ariel_lindt@wp.pl albo ariellindt@gmail.com
Napoleon
21/07/2021 20:37
Ale może skrzynka jest zapełniona lub coś podobnego i nie dostałyście emaili.
Napoleon
21/07/2021 20:34
Dobrze, a na jaki email powinno się wysłać wiadomość? Wcześniej ja oraz koleżanka pisałyśmy na ariel_lindt@wp.pl
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Copyright © 2006